A Świrskiemu dziękujemy

KRRiT pod przewodnictwem Macieja Świrskiego to wciąż gniazdo oporu przeciwko koalicji rządzącej. Mówi o tym dla Polskiej Agencji Prasowej medioznawca Krzysztof Grzegorzewski w swojej analizie sprawozdania Rady z jej działalności za 2024 r.

Wykazuje, że działalność ta jest sprzeczna z jej podstawowym zadaniem konstytucyjnym, czyli ochroną pluralizmu mediów w Polsce. Rada stara się utrudniać funkcjonowanie mediów, których prawica nie lubi, w tym publicznych, TVP i Polskiego Radia, a bronić tych, które są dziś tubami pisowskiej opozycji, jak TV Republika. Cztery piąte obecnego składu Rady to ludzie PiS. Na oficjalnej stronie Rady wisi materiał o „stanie kryzysu w polskich mediach” wywołany rzekomo przez „bezprawne przejęcie” mediów publicznych przez ekipę Donalda Tuska.

Formalnie Rada kończy kadencję dopiero za trzy lata. Ale sprawozdanie za 2024 r. najpewniej zostanie odrzucone w obecnym Sejmie i Senacie. Wtedy powinna w ciągu 14 dni wygasić swą działalność. Ale prezydent Duda może ją uratować, tak jak zrobił to w 2023 r. Uratował też niekonstytucyjny twór nazwany Radą Mediów Narodowych. Uzurpuje ona sobie prawo do powoływania szefów mediów publicznych. W głosowaniu w 2023 r. za przyjęciem sprawozdań obu Rad głosowała prawica pisowska, tzw. Konfederacja i resztówka kukizowców.

Prawica stoi murem przeciwko pluralizmowi i wolności słowa w rozumieniu obowiązującego prawa. Za to za mediami sprzyjającymi prawicy. Niezależne od PiS chciałaby nękać karami, próbować je wrogo przejąć albo wyciszyć całkowicie, odbierając im licencję na nadawanie programu. Przerabiała tę lekcję TVN. Radio Maryja i TV Trwam lub świeckie media prawicowe przez propisowską Radę nigdy nie były brane pod lupę.

Mam nadzieję, że Rada trafi za to pod lupę Najwyższej Izby Kontroli za całokształt urobku pod rządami „zjednoczonej prawicy”. A prokuratura zbada legalność działań samego Świrskiego, który wbrew orzeczeniom sądowym nie wypłacał subwencji mediom publicznym w stanie likwidacji. Głodzenie i próby delegitymizacji nie zahamowały pożądanych zmian, ale ten sabotaż powinien być rozliczony.

Czas także na debatę o nowej ustawie o mediach i całym systemie mediowym w Polsce, w tym o miejscu KRRiT. Moim zdaniem w jej obecnej formule – członkowie delegowani przez partie – przestaje mieć sens. Objęcie urzędu prezydenta przez Trzaskowskiego gwarantuje, że nowa ustawa nie będzie blokowana. Ale próby blokowania będą, póki PiS czerpie inspirację z trumpizmu. Ekipa Trumpa nie lubi mediów, które nie oklaskują jego osobiście i Białego Domu we wszystkim bez wyjątku, bez wahania i bez żenady.

To jest klimat autokracji, a w autokracji zwykle zaczyna się od likwidacji opozycji politycznej i mediów uznanych za „wrogów” wewnętrznych lub podległych wrogom zewnętrznym. Wolność słowa i finansowanie ma przysługiwać jedynie „swoim” mediom. Trump sam publicznie ogłasza swoją czarną listę mediów, a jego funkcjonariusze w Białym Domu skreślili z listy korespondentów przy nim akredytowanych przedstawiciela agencji prasowej AP.

Demokracja umiera w ciemności, przypominał dziennik „Washington Post”. Umiera też w głuchej ciszy, która zapada po likwidacji pluralizmu w polityce i mediach. Na szczęście w Polsce trumpiści nie rządzą, więc wciąż mamy czas i szansę, by naprawić system mediowy i wzmocnić go prawnie przed zakusami mediowych talibów.