Zgaduj zgadula

Wystawiony przez Kaczyńskiego kandydat Nawrocki ponoć skraca dystans do Trzaskowskiego. Może i tak, ale wybory mamy w połowie maja. Co się wydarzy przez ten czas, nie wie najtęższy guru od wyborów. A jednak można już dziś przewidzieć, jak będzie wyglądała kampania kandydata zależnego od Kaczyńskiego.

Ma ją prowadzić były funkcjonariusz pisowskiego MSW, od młodości w pisowskiej nomenklaturze, odpowiedzialny za kampanię Dudy w internecie w 2015 r., kiedy Komorowski wbrew oczekiwaniom przegrał rywalizację. Dziś Paweł Szefernaker na FB wrzuca filmik, w którym Nawrocki wlewa nadzieję w serce prawicowego elektoratu, że wygra w maju, a Polska wróci na tor rozwoju i bezpieczeństwa. Przywrócenie Polakom nadziei to jego cel. Klip nie porywa. Nawrocki jest wyreżyserowany: gestykuluje, zmaga się z artykulacją, determinacja nie przekonuje neutralnego odbiorcy.

Trzeba więc będzie uszyć mu kostium Supermena. W tę stronę na razie prowadzą go sztabowcy. Klipy sportowe, bejsbolówka, klon Trumpa skrojony pod męski elektorat. W Polsce wśród osób z wykształceniem wyższym kobiety dwukrotnie przewyższają mężczyzn. To o elektorat męski, gorzej wykształcony, sfrustrowany, podatny na wszelkie teorie spiskowe, Nawrocki będzie się boksował z Mentzenem. Dlatego należy się spodziewać skrajnie prawicowego doboru tematów przez sztab Nawrockiego. Czegoś w stylu kampanii Rumuna Georgescu. Głównie internet i konserwatywna kontrrewolucja.

Nie chcemy Polski wielokulturowej, zwłaszcza Ukraińców, zwariowanych feministek, kosmopolitycznych elit spiskujących z Brukselą, by odebrać nam suwerenność, szczepionek, żadnych zielonych ładów i walki z wymyślonym przez różne lobby zagrożeniem klimatycznym. Chcemy żyć po swojemu, nasza chata z kraja, Bóg, Honor, Ojczyzna, żołnierze wyklęci, a nie komunistyczne i liberalne złogi, amen. A konkretnie? Na razie konkretów Nawrocki nie ma, bo muszą mu je dopiero wyrychtować.

Nie wiemy, jak chce się przyczynić do stabilizacji budżetu, okiełzać inflację, postawić na nogi służbę zdrowia i edukację publiczną czy mieszkalnictwo, racjonalizować wydatki na obronność. Nie wiemy, czy jest za kontynuacją polityki prozachodniej i dotrzymywaniem traktatów zawartych z UE i NATO. Naturalnie prezydent nie jest u nas – jak w USA – szefem rządu, ale powinien przedstawić swoje poglądy społeczeństwu na to, jak chciałby pomagać Polsce w rozwoju i bezpieczeństwie.

Przecież w agitacyjnym klipie wyraźnie odcina się od obecnego rządu, którego szef Donald Tusk z bezpieczeństwa uczynił priorytet i chce podczas polskiej prezydencji w Radzie Europejskiej przekonać inne państwa unijne, by też uznały bezpieczeństwo za priorytet swój i całej Unii. Gdyby Nawrocki wygrał i chciał odmawiać, jak Duda, współpracy z rządem Tuska, to powinien o tym publicznie powiedzieć w kampanii. Wyborca na razie nic na ten kluczowy temat od Nawrockiego nie usłyszał.

Musimy wiedzieć, czy będzie prezydentem konfrontacji z rządem Tuska i jak sobie wobec tego wyobraża kohabitację. Brak jasnych odpowiedzi zapowiadałby, że Nawrocki ma być taranem do obalenia koalicji rządzącej drogą seryjnych wet i wrogich posunięć. Kandydat na prezydenta, co nic nie uważa w sprawach państwa i prawa, to obelga dla opinii publicznej.