Atak na Lwów

Tym razem Rosjanie uderzyli w centrum Lwowa, a nie – jak dotąd – w jego okolice. Niestety celnie, bo Ukraina nie może się doprosić o więcej zachodniego sprzętu strącającego pociski wystrzeliwane z Rosji. Ani o pozwolenie Niemiec i Ameryki na użycie broni dalekiego zasięgu do atakowania celów w głębi Rosji. Zachód waha się też, czy zezwolić Polsce – o co apeluje minister Sikorski – na zestrzeliwanie już na terenie Ukrainy pocisków lecących w naszą stronę. Jak długo jeszcze?

W wyniku ostrzału zginęło we Lwowie co najmniej siedem osób, w tym dzieci. Atak nastąpił po wcześniejszym o dzień uderzeniu pocisków w Połtawie, gdzie zginęło co najmniej 51 osób, w tym kadeci wojskowej szkoły łączności. W ataku na Krzywy Róg rannych zostało pięć osób, zniszczeniu uległo dziesięć bloków mieszkalnych.

Rosja eskaluje ataki na Ukrainę, jakby miała poczucie, że jest bezkarna, a przegrana Ukrainy jest tylko kwestią czasu. I rzeczywiście nie musi się przeliczyć mimo ukraińskiego wypadu na teren Rosji i nieustających zapewnień większości przywódców zachodnich, że Ukraina wciąż może liczyć na ich pomoc.

Oto Putin zamiast trafić w Mongolii do aresztu, był tam witany z wszelkimi honorami, choć Mongolia należy formalnie do państw gotowych honorować nakaz aresztowania Putina wystawiony przez Międzynarodowy Trybunał Karny. Kolejnym niepokojącym sygnałem są dane, że już w tym roku – trzecim roku rosyjskiej agresji na Ukrainę – Europa importowała więcej gazu z Rosji niż USA, wracając do poziomu sprzed agresji. Deklaracje polityków deklaracjami, a biznes biznesem.

Rakiety uderzające we Lwów to też rosyjski sygnał wysłany Polsce: uważajcie z tą solidarnością z Ukrainą, któregoś dnia wasze ukochane miasto może być zniszczone wraz z drogimi dla was pamiątkami historii i kultury. Rosja śledzi relacje polsko-ukraińskie i wykorzystuje każdy zgrzyt, każde potknięcie jednej lub drugiej strony.

Niezawodnym sposobem skłócania Polski z Ukrainą jest sprawa wołyńska. Niespodziewanie podał się właśnie do dymisji ukraiński minister spraw zagranicznych Dmytro Kułeba, rzecznik „nierozgrzebywania” tej sprawy, tylko skupienia się na przyszłości. Jego oponentem w tej sprawie jest wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz, rzecznik pojednania poprzez pełną prawdę o tym tragicznym rozdziale w historii obu narodów. To poniekąd model przyjęty po 1989 r. w stosunkach polsko-niemieckich. Najpierw prawda, zadośćuczynienie, upamiętnienie, a potem reset. Tylko że pojednanie polsko-niemieckie nie zbiegło się z wojną wydaną Polsce lub Niemcom przez Rosję. Pojednanie polsko-ukraińskie agresja Rosji wystawiła na próbę. W interesie Kremla leży, byśmy tę próbę oblali.