Witaj, szkoło!
Byłem nauczycielem licealnym w epoce PRL: język polski i angielski. To było w Przemyślu. Do pracy przyjął mnie dyrektor, członek ówczesnej partii rządzącej. Nie wnikał w szczegóły życiorysu – byłem pod obserwacją policji politycznej, moim kolegą z roku był Staszek Pyjas – potrzebował polonisty i anglisty. Wystarczył mu dyplom absolwenta UJ. Obsadzenie wakatu uznał za ważniejsze niż ryzyko, że a nuż się ta jego decyzja nie spodoba komuś w PZPR i może mieć kłopoty.
Praca nauczyciela mi się spodobała, w końcu miałem przygotowanie pedagogiczne, a dyrektor mi nie przeszkadzał. Byłem ciekaw moich uczniów, a oni mnie. Nie byłem stamtąd, nosiłem się nieco młodzieżowo. Do lekcji obowiązkowych dodałem literackie kółko samokształceniowe. Gdy w stanie wojennym zostałem internowany za Solidarność, moi uczniowie na różny sposób okazywali, że mój los nie jest im obojętny. Po wyjściu na wolność do mego liceum nie mogłem wrócić, bo dla „takich jak ja” w socjalistycznej edukacji miejsca już nie było. Wróciłem do Krakowa, żyłem z prywatnych lekcji angielskiego i tłumaczeń dla podziemnych wydawnictw. W 1988 r. zaproponowano mi pracę w „Tygodniku Powszechnym”. Propozycję przyjąłem.
Nauczycielom kolejnych pokoleń takie doświadczenie zostało szczęśliwie oszczędzone, może z wyjątkiem czasu ministra Czarnka. Mają inne problemy, pracują z inną młodzieżą. Zasadnicze pytanie jest jednak moim zdaniem wciąż to samo: jakiej edukacji Polska potrzebuje?
Mimetycznej, naśladującej wzory z przeszłości, czy przygotowującej młodzież do życia i pracy w XXI wieku, czyli dialogowej? Takiej, która pozwoli nie tylko zdobyć solidne wykształcenie adekwatne do czasów, w jakich żyją, ale też szczerze rozmawiać z nauczycielami o ich problemach w długim procesie wchodzenia w dorosłość. Celem szkoły jest wiedza, a nie psychoterapia, ale w dzisiejszym świecie punkt ciężkości przesuwa się chyba na umiejętności społeczne. Ich zdobycie pozwala lepiej korzystać z nabytej wiedzy w trakcie nauki i po jej zakończeniu.
A zatem „witaj, szkoło”, ale jaka? Przyjazna uczniom czy surowo egzekwująca przyswojenie kolejnych porcji materiału? Partnerska, choć nie „kumplowska” w relacjach między młodzieżą a nauczycielami czy sztywno hierarchiczna, mimo że od lat resort oświaty promuje uczniowską samorządność jako przygotowanie do życia w pluralistycznym społeczeństwie demokratycznym?
Czemu to przygotowanie ma służyć, niby wiemy, bo od ponad 30 lat praktykujemy demokrację na różnych poziomach, lecz to jest wciąż projekt w tworzeniu, który potrzebuje dobrze wykształconych i opłacanych pedagogów. Kto i jak się nimi zajmuje, bo bez dobrych nauczycieli kolejne reformy będą buksować. Dziś na dodatek widzimy tendencję, uzasadnianą „czasem marnym”, do uniformizacji oświaty w duchu „wychowania patriotycznego”. W porządku, jeśli szkoła uczy odróżniania patriotyzmu od nacjonalizmu, ale czy wszędzie tak się dzieje? Moim zdaniem potrzebujemy wychowania przede wszystkim obywatelskiego. A w jego ramach myślenia krytycznego. Jak jednak uczyć takiego myślenia, gdy nie jest się do tego przygotowanym?
A co z rodzicami? Czy mamy dobrze wyważone relacje w trójkącie: szkoła/nauczyciele-uczniowie-rodzice? Szkoła przyszłości nie może być poddana dominacji którejkolwiek z tych grup społecznych. Nikt nie „powita” chętnie szkoły, w której czuje się samotnym trybikiem zdanym na łaskę i niełaskę osób stojących wyżej w hierarchii. Jak każda znacząca instytucja edukacja publiczna pokazuje, w jakim systemie naprawdę żyjemy. Teorie, struktury, regulaminy, akademie, apele sobie, a prawdziwe życie szkolne sobie. Chodzi o to, by się te dwa organizmy do siebie zbliżały. Szkoła przyszłości to wspólne zadanie i wyzwanie nie tylko dla państwa i rządu, ale też obywateli. Chcemy demokracji jakościowej, inwestujmy w jakościową edukację.
Komentarze
Kolejna ekipa rządząca, za punkt honoru stawiała sobie reformę polskiej szkoły. Każda. No i mamy tego efekty. A co się będzie działo za ministry Nowackiej? Już pierwsze działania budzą sprzeciw uczniów, rodziców, nauczycieli
Szkoła swiecka, demokratyczna z obywatelskim samorzadem, uczniów, rodziców i kadry. Szkoła otwarta dla i na uczennice oraz uczniów z otwartym programem, który uczniowie wspolkreuja. Oczywiscie przy zachowaniu w tymże wiedzy podstawowej.
Nie pracowałem wprawdzie z uczniami, lecz doświadczenie z bylymi przecież uczennicami i uczniami, ze studentkami i studentami przez siedem semestrów jako neofilolog przekonało mnie, że jest to możliwe, aż nadszedl rok 1980 i czas na przygodę nad Górnym Renem, po obu stronach granicy.
W pamietnym roku 1980 program nauczania oparty na Interkodach przesłany przez ministerstwo był kopia spisu treści podręczników podarowanych nam przez Ambasade. Ja miałem szczęście i nieszczęście jednocześnie otrzymać owe podręczniki wcześniej przy ul. św Jana bodajże, w Krakowie w IF. Niestety nie wiem, w którym pokoleniu „standardy“ czasów zaprzeszlych zostaną wyraderowane z umysłów Kalinowych i innych ludzi.
Jestem nauczycielem. Od 16 lat uczę na poziomie szkolnym, który się znajduje między gimnazjum i uniwersytetem. Powiedzmy, że liceum, ale…. Podlegamy pod resort szkolnictwa wyższego i takoż – edukacja wyższa – się obnosimy.
Na tym poziomie uczniowie są wyjęci spod kontroli rodzicielskiej. Rodzice nie mają wglądu w wyniki swoich pociech, nie mają po ci interweniować u nauczycieli, bo zostaną odesłani z kwitkiem. Uczniowie mają wykazać minimum dopowiedzialnosci za samcych siebie poprzez swój stosunek do obowiązków wynikających z programu szkolnego
W przeciwieństwie do poziomów niższych, gdzie typowa pedagogika szkolną ma zastosowanie, że hej !
Słusznie Pan Redaktor pyta o rodziców.
Mam paru znajomych, którzy uczą na niższych poziomach i tutaj jest polka na całego. Rodzice – helikoptery, krążący jako osłona nad swoimi pociechami, zlatujący się na wywiadówki jak kawaleria powietrzna polkownieka Kilgore z Czasu apokalipsy, i z takim samym nastawieniem jak kawaleria powietrzna : zmasowany atak. Atak na szkołę i na nauczyciela, że „nie potrafi nauczyć” rozwydrzonych bachorów, które nie znają słowa „nie”. Syn/córka kujeja w szkole ? To problem nauczyciela, a nie rodzica, bo to nauczyciel jest od naucznia, a rodzice są od… No właśnie.
Ja naszczescie takich problemów nie mam. Jesteśmy arystokracją nauczycielską, ale rykoszetem obrywamy również my, bo z taśmociągu niszczych poziomów edukacji przybywają te dzieci – królewiątka i walą w mur, na którym często jest napisane nie tyle „nie”, ile ocena, do której królewiątko nie było do tej pory przyzwyczajone. I jest płacz i zgrzytanie zębami, bo winni są wszyscy dookoła, ale nie królewiątko, które nie chce się wysilać. Jednak młodzi uczą się szybko i większość dostosowuje się do nowej sytuacji szkolnej, być może dlatego, że rodzice nie mają już nic do gadania.
Moim zdaniem jeśli w domu nie ma atmosfery sprzyjającej, zachęcającej, a czasem przymuszającej do wysiłku zwanego nauka, jeśli rodzice nie są sprzymierzeńcami szkoły, ale jej opozycją, to szkoła będzie sobie mogła eksperymentować do usr… śmierci z edukacją i pedagogika, a rezultat będzie ten sam.
@jacobsky
🙂
@NH
Bo to Polska. Co by poprzednik nie zrobił, następca schrzani dla zasady. Ale nie zawsze. Nowacka naprawia skutki czarnkizmu dopiero od półroku z okładem. Nie sądźcie pochopnie, byście sami nie byli sądzeni.
Niejaka Chorosińska dla dalszej niesławy wpłaciła ostentacyjnie patola na pisdowatych informując o tym fakcie społeczności instagrama i facebooka
… obok zdrad i dzieci romansów znana, podobno, jako wdowa smoleńska… oraz chwilowa zaprzysiężona minister kultury…
Ot, kura której dali grzędę, a ta – niesyta – woła: dajcie inną ” wyżej siędę”.
Dla niesławy nawet patola przeleje z rachunku…
@Jakobsky
Ja miałem podobne problemy na kolejnym etapie – czyli na studiach. „Taśmociąg” wyrzucał kandydatów na inżynierów nie mających bladego pojęcia o elementarnej matematyce. Dlatego irytują mnie alternatywy w rodzaju – szkoła „przyjazna uczniom czy surowo egzekwująca przyswojenie kolejnych porcji materiału?” Szkoła musi uczyć i wymagać, bo tylko zdobyta wiedza może stanowić podstawę do twórczego myślenia i w konsekwencji umożliwi nabycie kompetencji społecznych.
Żeby coś zrozumieć trzeba coś wiedzieć. Paradoksem naszych czasów jest to, że prawie nikt już nie rozumie postaw naukowych olbrzymiego postępu technologicznego, od którego jesteśmy coraz bardziej uzależnieni. Ta przepaść między społeczeństwem a rozwojem nauki i informatyki stale się powiększa. Jedną z przyczyn jest to, że szkoła nie uczy „zrozumienia”, szkoła obecnie ma bezstresowo uczyć „kontroli”, „użytkowania”.
W jakiejś audycji prowadzonej przez Marcina Mellera „wystąpiła” Kasia Nosowska. Oświadczyła, że obecny system szkolny to jakaś hodowla, a ona życzyłaby sobie, żeby jej syn uczył się tego, czego chce. Takie paniusie (panów też) zakuwałabym w dyby I batożyła, bo innego języka nie zrozumieją
Można potraktować sprawę powierzchownie uznając, że od młodzieży trzeba tylko wymagać i to nie byłoby złe podejście, jednak aby wymagać, należy zapewnić możliwość przyswajania wiedzy w przyjaznym środowisku. Tymczasem szereg badań na różnych próbach ujawnia fatalną sytuację psychiczną dzieci i młodzieży. Nie należy tu mówić o szkole używając dużego kwantyfikatora, nie wszędzie jest tak samo, jednak z badań, które łatwo znaleźć w sieci wynika, że młodzież boi się chodzić do szkoły, ma stany lękowe, nie mówi tego co myśli tylko to, czego się od niej oczekuje. Młodzi nie traktują szkoły jako swojego miejsca, lęk powoduje wzrost przemocy zarówno słownej jak i psychicznej. Agresja wśród młodzieży spada tylko w okresach przerw od nauczania. Duży odsetek dzieci miało i ma myśli samobójcze. Inne badania, też dość łatwe do znalezienia, mówią o możliwościach nauki w środowisku przyjaznym oraz wrogim. W sytuacji mniejszego stresu możliwości nauki, zapamiętywania są bez porównania większe jednak w polskiej szkole takie zjawisko należy do rzadkości. To co jest oprócz przestarzałej podstawy programowej do zmiany w naszej edukacji to zatrzymanie błędnego koła destrukcyjnej atmosfery strachu, całkowita zmiana modelu relacji nauczyciel- uczeń. Uczniowie, którzy nie potrafią dostosować się do chorego miejsca uważani są za „trudnych” natomiast „inteligentni”, tzw. rokujący większe nadzieje to ci, którzy dostosowali się w miarę łatwo i nie sprawiają problemów. Ci ostatni na pierwszy rzut oka wyglądają spoko, a wewnętrznie ich psychika została złamana. Można też zadać pytanie czy miarą zdrowia psychicznego jest łatwe dostosowanie się do miejsca, w którym panuje chora, podszyta strachem atmosfera? Ano właśnie – przeciętny nauczyciel jest raczej odległy od podobnych przemyśleń, za tyle ile zarabia chce dobić jakoś do wymarzonej emerytalnej przystani, a takie myślenie no cóż, diabli wiedzą gdzie by go zaprowadziło. Nie sądzę, że tzw. stara kadra jest w stanie zerwać z tym opresyjnym modelem nauczania, uważam, że jest to dla niej coś absolutnie nie do przeskoczenia, oni po prostu inaczej nie potrafią i nawet dycha netto na łapę tego nie zmieni. Potrzebni są młodzi, jednakże szkoła nie jest w stanie im niczego zaoferować, ani dobrej płacy, ani przyjaznych warunków pracy, nie jest to nic atrakcyjnego. Chęć jakiejkolwiek pomocy upadłej polskiej szkole może minąć gdy ma się świadomość kadencyjności parlamentu, który przy zmianie władzy wszystko co dobre odkręci i znów nastąpi regres, zrobią to dla zasady jak to zostało powiedziane. Uważam jednak, że trzeba próbować, próba stworzenia nowoczesnej, na miarę XXI wieku edukacji, to kwestia najważniejsza, wręcz fundamentalna dla naszego państwa. To niekończący się temat, nie na wpis a na osobnego bloga.
Zgadzam się z felietonem Redaktora co do idei funkcjonowania samej szkoły która miałaby się wpisywać w realia XXI wieku. Tylko zabrakło podstawowego pytania, czy ministrostwo edukacji (tak jak np. instytucja RPO) nie powinno być raz na zawsze wyrwane z pod jakichkolwiek wpływów politycznych. Przykre w tej materii doświadczenia powinny nas w końcu czegoś nauczyć… Ponieważ jakość demokracji w istocie opiera się na dwóch fundamentach: niezależnej edukacji i mediach.
ps. o usunięciu lekcji religii i zdjęciu krzyży z państwowych szkół już nawet nie chce mi się pisać…
@Kalina, 1 WRZEŚNIA 2024, 10:17
,,Takie paniusie (panów też) zakuwałabym w dyby I batożyła, bo innego języka nie zrozumieją”
To tak jak z ratlerkiem który szczerząc się groźnie z za bezpiecznej siatki myśli że jest taki ,,dosadny”. Proszę zmienić lekarstwa i przestać brzydko fantazjować.
Już za „komuny” państwo, które więcej płaci milicjantom jak nauczycielom było dla nas państwem milicyjnym . Od tego czasu na poziomie poborów nie wiele w Polsce się zmieniło, oprócz tego, że milicjantów w drabince płac, zastąpili policjanci.
Jak długo „normalną płaca nauczycielską” nie będzie wystarczała na Godne Życie w Polsce, a będzie jedynie skromnym dodatkiem do budżetu rodzinnego dla rzeczywistego żywiciela rodziny , wszystkie dyskusje o edukacji w Polsce nie mają sensu, bo po prostu nie są w Polsce i Polakom nic warte.
https://www.google.com/search?q=ile+zarabiaja+nauczyciele+w+Polsce+i+UE&ie=UTF-8&oe=UTF-8&hl=de-de&client=safari
Zarobki nauczycieli w Polsce w porównaniu z innymi krajami
Warto dodać, że szkoła powinna uczyć nie postawy uległej, a tej charakteryzującej się zdrowym buntem przede wszystkim wobec nacjonalistycznych postaw, które wraz ze wzrostem prowojennych nastrojów na świecie ale i w Europie rosną wprost proporcjonalnie do zagrożenia. Publiczna polska szkoła nie uczy czujności, wręcz odwrotnie, to w dalszym ciągu koszmarne lekcje umierania za ojczyznę, socjologicznie ciekawe, jednak z piekła rodem akademie i apele, inscenizacje umęczonej Polski, którą ofiarą z życia musimy stale dźwigać z kolan i upadku są na porządku dziennym. Swoją drogą to ciekawy mechanizm w psychologii – gdy spotyka nas zagrożenie typu fizycznego, np. dzikie niebezpieczne zwierzę na szlaku, czy też powiedzmy wspinamy się na Orlą Perć, nasze wszystkie zmysły są w stanie pełnego napięcia. Jednak gdy napotykamy niebezpieczeństwo typu nacjonalistyczna postawa z jej wszystkimi zagrożeniami wielu zawodzi czujność, to ideologia, nie jest to zagrożenie czysto fizyczne, choć potem najczęściej też. Do inteligentnego odrzucenia nacjonalizmu potrzebne są kompetencje krytycznego myślenia i tutaj szkoła też nie staje na wysokości zadania, patrz nauka bezkrytycznej uległej postawy. Koncepcja zdrowego buntu młodych powoduje przerażenie wśród wielu pedagogów, oni czują, że mogą stracić władzę, autorytet, słowem grunt pod nogami. Szkoła nie może im się urwać ze smyczy. Tylko jednostki potrafią sprostać tego typu wyzwaniom. Pomysł wprowadzenia filozofii w szkołach ale nie w rozumieniu mozolnego studiowania jej historii od fizyków do współczesności ale autorskiego programu, który byłby ekstraktem wiedzy, kompilacją służącą nauki krytycznego myślenia jest jak najbardziej zasadny. Nie należy się tego obawiać. Nauka reguł sztuki krytycznego myślenia dałaby młodym ludziom kompetencje potrzebne do obrony przed zagrożeniami jakie niesie Internet, który stał sie narzędziem szerzenia dezinformacji, kłamstw, półprawd, czy manipulacji zbiorowymi emocjami. W tym temacie warta polecenia jest książka dziennikarza „New York Timesa” Maxa Fishera ” W trybach chaosu. Jak media społecznościowe przeprogramowały nasze umysły i nasz świat”. Zagrożenia jakie napotyka młody człowiek, który praktycznie żyje w sieci są ogromne, szkoła nie daje mu żadnych narzędzi aby mógł poczuć się w tym środowisku bezpieczny. Z młodzieżą mam stały kontakt i niejednokrotnie robiło mi się zimno słysząc jakie bzdury znalezione w necie stają się ich prawdami. Jest to coś przerażającego. Jak widać szkole nie jest potrzebna kosmetyka a całkowita zmiana paradygmatu nauczania jeśli ktoś chce to nazywać rewolucją to proszę bardzo. Mnie w żadnym stopniu nie satysfakcjonuje walka o jedną, czy też dwie lekcje religii, to jest zupełnie bez znaczenia. Większa część Europy ma religię a właściwie religioznawstwo jako przedmiot obowiązkowy. Jednakże nie jest to nasza polska katolicka indoktrynacja, tylko religioznawstwo porównawcze, bardzo potrzebna rzecz, z trgo co czytałem te lekcje cieszą się na zachodzie wcale niezłym wzięciem.
@bartonet
To byłby cud, gdyby rząd lewicy, prawicy, a nawet centrowy, nie próbował urabiać społeczeństwa po swojej linii. By nie manipulował mediami publicznymi albo edukacją. W praktyce chodzi o stopień i cel tych manipulacji. Jak dotąd, obecny rząd w porównaniu z rządami PiS moim zdaniem się powściąga. Podstawowym warunkiem normalności w tych dziedzinach jest odpolitycznienie, czyli niedopuszczenie do dominacji jednej opcji ideowo-politycznej i odcięcie wpływów KRK. To na szczeblu państwa. Jeszcze większym wyzwaniem jest jednak poziom kadry nauczycielskiej i pracowników mediów, także komercyjnych i internetowych. Kolejnym roszczeniowość rodziców i uczniów, którzy swą wiedzę i swoje priorytety życiowe czerpią głównie z telefonów podłączonych do internetu, w którym obok rzeczy pomocnych buszują też na potęgę wszelkiej maści oszuści, manipulatorzy i przestępcy. Tam króluje moda, rozrywka, seks, czasem patologia, a nie ,,wychowanie patriotyczne’’. We Francji dyskutuje się o zakazie wnoszenia tych telefonów do szkół przez młodzież, u nas taki zakaz zostałby natychmiast oprotestowany w imię bezpieczeństwa uczniów i wolności słowa. Polska jest wyjątkowo podatna na ,,muskizm’’. Jak to pogodzić z edukacją na miarę wyzwań XXI wieku?
Cukiertort – „potrzebni są młodzi” to zaklęcie wszelkiej maści ekspertów , ale tych młodych kształcą starzy z efektami powyżej obszernie opisanymi…Sistiema oświaty zaczyna się już w żłobku. Poszedł ci mój wnusio teraz do żłobka prywatnego, wysokopłatnego i widać , że ciężko to znosi i zmiany u niego. Z personelu polubił najstarszą Panią i pierwszy tydzień dzięki niej przetrwał bo musiał. To jest cała oświata w pigułce. Ktoś wyżej napisał, że podstawy są ważne.
Info dla posługujących się batem oraz innymi utensyliami…Kalinowych ludzi…
Szkoły Waldorf godne polecenia.
Na placu biskupa Nankiera we Wrocławiu przez wiele lat po wojnie był bazar. Wsród sprzedawców wszystkiego grasowali szulerzy, a najbardziej popularna była gra w trzy karty. Należało tylko wskazać gdzie leży wygrywająca. Chodziliśmy tam podpatrywać dorosłych bo łatwe zarabianie pieniędzy korciło. Zdarzało się, że ktoś wygrywał sporą sumkę, ale większość z reguły nie miała szans na wygraną. Koledzy zauważyli, że wygrywali kumple szulera, a przegrywali ci nieświadomi oszustwa, polegający na swojej spostrzegawczości.
Były czasy kiedy mówiono, że ktoś został wrobiony w balona. Na bazarze każdy wiedział co jest grane.
Tylko jakoś teraz wszyscy mądrale, a ktoś nabija nas w balona.
PS. Bo chodzi o to aby nie wpaść w błoto, a zwłaszcza aby nie pobrudzić płaszcza. Należy być od dziecka przezornym i spostrzegawczym, a nauczyciele powinni wyłapywać talenty.
Nie wszyscy dyrektorzy szkół „za komuny” byli tępymi aparatczykami. Byli wśród nich wspaniali organizatorzy oświaty i świetni pedagodzy. Legitymacja partyjna im w tym nie przeszkadzała .Jednm z takich ludzi był dyrektor mojego liceum. Potrafił zebrać świetny zespół nauczycielski, poziom nauczania był wysoki, prawie wszyscy absolwenci dostawali sie na studia. Liceum nosi oficjalnie imię Juliusza Słowackiego ale w mieście nikt nie powie, ze chodzi do Słowackiego tylko, ze chodzi do Erbla. Minęło przeszło pół wieku od Jego odejścia ze stanowiska i 40 lat od śmierci ale pamięć o Nim trwa nadal. Dodam jeszcze, ze kiedy wybuchła moda na lustracje, gorliwi lustratorzy dopatrzyli się współpracy Dyrektora z SB. Nikogo to nie obeszło , legendarny dyrektor nadal żyje w pamięci .
@Stary Profesor
31 SIERPNIA 2024
23:56
„Paradoksem naszych czasów jest to, że prawie nikt już nie rozumie postaw naukowych olbrzymiego postępu technologicznego, od którego jesteśmy coraz bardziej uzależnieni. Ta przepaść między społeczeństwem a rozwojem nauki i informatyki stale się powiększa.”
Bedac w latach 80tych w USA uslyszalem, ze w zasadzie do rzadzenia panstwem i gospodarka wystarczy okolo 2%-owa elita. Juz wtedy klasa srednia zaczynala upadac, wiec ilosc dobrze wyksztalconych tez (w tym technicznych fachowcow). A ilu ich jest teraz? I mimo tego USA nie „padly”. Wprost przeciwnie, nadal wioda np. technologicznie.
Sa teorie, ze kompleksowe kultury padaja, gdy jest za malo osob, ktore taka kulture „ogarnia”:
https://en.wikipedia.org/wiki/Societal_collapse#Cognitive_decline_and_loss_of_creativity
Ale ile jest „za malo”? Oto pytanie 🙁
Inne pytanie to, czy moze byc za duzo dobrze wyksztalconych? Czyli ile i jak alokowac w oswiate i ksztalcenie aby kultura (ale nie tylko gospodarka!) sie najlepiej rozwijala?
Poniewaz chyba nie ma na te pytania naukowo pewnych odpowiedzi, pozostaje tylko stara i wyprobowany metoda „trial & error”. No, a ze blad moze byc smiertelny dla naszej zachodniej kultury? C’est la vie 🙁
Jaka powinna byc szkola?
Na pewno nie „patriotyczna” w prawicowym i nacjonalistycznym rozumieniu!
Polecam:
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/2267583,1,mitologia-polski-cierpiacej.read
„Przegląd klęsk narodowych, apoteoza cierpiętnictwa, obłąkana cmentarna liturgia. Od najmłodszych lat przyucza się nas do roli ofiary – dziejów, geopolityki, zdradzieckich sąsiadów. Narracja o polskiej traumie jest naszą wspólną wtórną wiktymizacją.
…
Nie porusza nas heroiczny wysiłek budowania państwa wbrew przeciwnościom losu, historii i geopolityki. Naszymi bohaterami są niemal wyłącznie ci, którzy zginęli tragicznie i młodo, nie zaś ci, którzy przeżyli i podjęli wysiłek odbudowy kraju z ruin. Martwych stawiamy na piedestale i każemy ich podziwiać kolejnym pokoleniom, żywych strącamy w niebyt.
…
Zamiast sortowania śmieci i uczciwego płacenia podatków – barykady. Zamiast kształtowania postaw prospołecznych i obywatelskiego aktywizmu – pielgrzymowanie do źródeł narodowych traum. Bo nasz prawdziwy żywioł to walka, a nie praca u podstaw. Ukształtowała nas wizja romantyzmu, a nie pozytywizm, gdyż za tym romantycznym cierpieniem można ukryć swoje wady, lenistwo, niedociągnięcia czy po prostu złą wolę. Cierpienie, nawet urojone, jedynie odziedziczone po przodkach, uchyla odpowiedzi na trudne pytania, staje się wygodnym usprawiedliwieniem, a jednocześnie samospełniającą się przepowiednią. I wygląda na to, że kolejny rząd pójdzie tym utartym szlakiem. Pomniki z brązu, a państwo z kartonu.”
Kroi się dla Polszy świetlana przyszłość… Niemcy się „zmęczyły”… chciałyby wrócić do starych dobrych czasów…
Nieoczekiwana zmiana czasu względnego spokoju i pokoju na przeciągajacy się i rozszerzający się, i diablo kosztowny stan wojenny, prowadzący do pełnej suwerenności krajów europy wschodniej.
I nastania kolejnej epoki ekspasji imperiów.
Pokolenia 18-50 latków nie pamiętają i nie znają smaku „zimnej wojny” i idącej z nią w parze biedy… wydaje im się, że jakaś konfa tumanowatych karierowiczów sobie poradzi… wybierają Mentzka, Bosaka i Hernikową… i przenieśli się do sieci i smartphona… zapewne bez świadomości, że w każdej chwili właściciele wyłączą stosowne wtyczki wg kaprysu, interesu czy nasilenia objawów ich chorób.
Pisdzielcy chcielście wojny z Niemcami – przeszkadzało status quo – to teraz będziecie ją mieli i to w wydaniu max- max: ze wschodu neostalinowskie Niemcy, a z zachodu nieprzewidywalną kagiebowską dyktaturę putina… i następców…
Kurduplu prymitywie bez mózgu teraz wyślij Muralczyka po kasę do Niemca… może jeszcze zdąży…
Teraz dopiero bida nastanie… bojaźń i drżenie dupy już nas nie opuści … do kolejnego rozbioru…kwestia czasu.
PS
Ostatni sondaż CBOSu 26-29/ VIII / 2024:
Na kandydata której partii/ugrupowania głosował(a)byś w wyborach do Sejmu?
KO – 32% ±3.3pp
PiS – 28% ±3.2pp
Konfa – 16% ±2.6pp
Lewica – 9% ±2.0pp
3D – 6% ±1.7pp – dolna strefa z realnym zagrożeniem pod kreską…
—————————
Konfa w grupie wiekowej vs KO vs 3D vs PiS:
18-24 lat – 26% vs 31% vs 8% vs 4%
25-34 – 34% vs 22% vs 9% vs 9%
35-44 – 22% vs 29% vs 9% vs 11%
45-54 – 15% vs 34% vs 7% vs 32%
Emeryci i renciści: PiS – KO = 50% – 35% !!!
Jak jeszcze z Saxonii i Turyngi przyjdą złe wieści a potem z Brandenburgii i AfD weźmie „Wschodnie” Niemcy to zrobi się i Konfie raźniej… chodzi przecież o prawdziwą suwerenność i internacjonalistyczną współpracę wg ruskiego mira… i dopiero wtedy pani Hernik będzie mogła pokazać w PE swoje tyły w całej okazałości z futrem…
Nie tylko uczniowie cierpia psychicznie w polskiej szkole, ale nauczyciele tez, co ukazuje obraz “Dzien swira”. Milo wspominam mlodego nauczyciela historii w technikum. Nosil dlugie wlosy, dzinsy, kowbojki, wygladal jak Lennon. Przed sprawdzianem podawal trzy tematy do przygotowania, dzieki czemu zawsze mialem piatke. Gdy uspokajal klase, miekkim glosem mowil “chlopcy, uspokojcie sie bo nie bede was piescil” albo “…nie bede was kochal”. Po dwoch latach zniknal. Podobno poszedl do seminarium duchownego. Nauczyciel angielskiego tez byl fajny. Kiedy sprzataczka przynosila mu szklanke z herbata w czasie lekcji, kazal calej klasie wstawac. Twierdzil, ze jest ojcem dzwigu polskiego, mieszka w mieszkaniu bez drzwi wejsciowego i budzi rano sublokatora okrzykiem “powstan bojowniku o wolnosc i demokracje bo sztandar upada”, i tak na kazdej lekcji cos nowego. Na polrocze cajej klasie dal dwa. Niestety i on juz po roku zniknal. Przeniesli go dalej.
Szkola ma uczyc, jak zapamietac i zrozumiec. AI juz teraz wytlumaczy zagadnienia niegorzej i czasem lepiej niz nauczyciel. W niedlugiej przyszlosci, lekcje bedzie prowadzil AI, a nauczyciele odejda do seminariow i polityki, lub do lamusa.
Początek września to nie tylko obchody wybuchu IIWS, ale też koniec wakacji i rozpoczęcie szkolnego roku. Mnie nikt nie pytał czy chcę iść do szkoły. Masz sześć lat to musisz iść się uczyć, powiedział ojciec i nie było gadania. Wtedy, a był 1948 rok rodzice mieli władzę absolutną.
Na początku było trudno bo koledzy w klasie byli o rok starsi i wyrośnięci. Po dwóch latach nastąpiła zmiana szkoły, a potem jeszcze dwukrotnie, za każdym razem w innej miejscowości. Poznawałem kraj.
U schyłku życia mogę tylko życzyć uczniom dobrej szkoły i sympatycznych nauczycieli. Pamiętajcie o ćwiczeniach fizycznych i nie dajcie sobie w kaszę dmuchać
Dziś w Częstochowie na pielgrzymkowych dożynkach Pan Prezydent RP przemawiał do ludu rolniczego, jak biskup, arcybiskup, jak nauczyciel, katecheta generalny RP. Pouczał lud o tradycji chrześcijańskiej i z niej wywodził niezbywalne wartości, z których składa się nasza tożsamość, nasza polskość, wartości utrwalane przez tysiąc lat naszej kultury chrześcijańskiej, naszej polskości i ci, którzy chcą zabrać naszym dzieciom religię postępują tak, jakby zabierali nam polskość. Itd.
Patos, hipokryzja, duma niezłomnego narodowego chrześcijanina i nie powinniśmy się dać Unii. Postanowienia Unii Europejskiej są niedobre.
Mogą mogą zaszkodzić naszym rolnikom. Krótko i dosadnie.
TJ
mfizyk
1 września 2024 18:23
„Nie porusza nas heroiczny wysiłek budowania państwa wbrew przeciwnościom losu, historii i geopolityki. Naszymi bohaterami są niemal wyłącznie ci, którzy zginęli tragicznie i młodo, nie zaś ci, którzy przeżyli i podjęli wysiłek odbudowy kraju z ruin. Martwych stawiamy na piedestale i każemy ich podziwiać kolejnym pokoleniom, żywych strącamy w niebyt„.
Tej samej autorki AS-Ch fragmencik:
” Archetyp ofiary jest integralną częścią każdego rewolucyjnego mitu, dzięki pojęciu ofiary przemoc ulega sakralizacji – gwałt zostaje komuś „zadedykowany” – ideałom, idolom, kolektywowi. Sam kolektyw, praktykując przemoc, oczyszcza się z poczucia winy. Jeśli giną „nasi”, to dają nam tym samym prawo do mordowania „obcych”, Ołtarze Rewolucji potrzebują ofiar. Tak jak świat zrodził się z chaosu, a człowiek z ciemnej otchłani matczynego łona, tak Rewolucja rodzi się z krwi i cierpienia swoich ofiar. To zatem nie gwałtowny, polityczny przewrót, ale nowa kosmogonia – jedyny ratunek dla ginącego świata. Rewolucja przetwarza swe własne prawdy w wielki mit – pisze Filipowicz – mit początku. Musi je przypominać, musi dbać o reaktualizację prawd inicjalnych, żyje bowiem obawami przed regresem, lęka się, że nowy ład ulegnie unicestwieniu. Rewolucja traktowana jest jako zdarzenie o randze kosmogonicznej, jako triumf światła. Ale skoro obalono stary porządek, skoro nastał nowy ład, to już w momencie jego poczęcia zaczyna ulegać degeneracji. Rewolucja to walka, dokonana rewolucja to powolne zepsucie. Nie przez przypadek większość przywódców rewolucji żyła
w obsesyjnym strachu przed przyszłością, potrzebowali nowych ofiar, wciąż przekonując społeczeństwo, że jednak ten właściwy początek jeszcze nie nastał, że walka jeszcze się nie skończyła. Mit odnowy jest skutecznym narzędziem walki
o władzę, ale jest także mitem politycznie niebezpiecznym dla tych, których do władzy zaprowadził. W imię ratowania świata, ze strachu przed eschatologicznymi wizjami powszechnej katastrofy, dla dobra nowego, doskonalszego porządku ludzie zaakceptują każde wynaturzenie władzy, każdą ofiarę i każdą zbrodnię, uwierzą w każde kłamstwo i każdą obietnicę lepszego życia. Ale kiedy rewolucja się wypełni i nastanie Nowy Początek, przychodzi czas spłacania długów, wywiązywania się z obietnic, rozliczania przeszłości – świat zaczyna się starzeć i przychodzi czas na nowy mit i kolejną odnowę. Może dlatego Lew Trocki opracował koncepcję permanentnej, niekończącej się rewolucji”.
I tak pełni nadziei – niemal instynktownej czy wrodzonej – godzimy się na paranoicznych kurdupli rojących sobie „Nowy Początek” i kolejne obietnice „Nowego Początku” i pasma „permanentnych, niekończących się rewolucji.
Nie dziwota, że psychiatria nie nadąża, a radość z takiego stanu rzeczy czerpią tylko nieliczni.
Umiejętność czytania i pisania, wielokrotnie powtarzana, zmienia biologię mózgu zwiększając zdolności poznawcze (Henrich 2020). Dlatego, w mojej opinii, najważniejszą funkcją szkoły na każdym poziomie edukacji jest wyrobienie umiejętności pracy z tekstem. I to ten system edukacji robi. Kwestią jest na jakim poziomie i z jakimi tekstami. Drugą rzeczą jest potwierdzenie kwalifikacji (wiedzy, umiejętności, kompetencji) odpowiednim dokumentem, w standaryzowany sposób, metodą podwójnej ślepej. Oba te czynniki dają fundamentalną rzecz państwu, a mianowicie kadry wykształconych osób. Znaczenie szkoły oraz systemu egalitarnych egzaminów państwowych i ich wpływ na trwałość struktur państwowych oraz ukształtowanie społeczeństwa zostało świetnie pokazane w książce Zmierzch wschodu (znaczy obecnych Chin pod przywództwem Xi) (Huang 2024). Matura to nie bzdura.
Cytat z mendy a la Musso:
„- Przez lata celem przedstawicieli instytucji unijnych była zmiana władz w Polsce, a kiedy ich kolega z partii objął urząd premiera, to teraz wszystko jest dopuszczalne i możliwe – stwierdził . Ocenił, że działania rządu Donalda Tuska w zakresie praworządności są „drastycznym i niebywałym” łamaniem prawa, czego Komisja Europejska nie chce widzieć, co ma – zdaniem głowy państwa – dowodzić ich „niezwykłej hipokryzji”.
Śmierdzący okaz pisofszit…
Intuicja mi podpowiada, że sczeznie w pierdlu … na wysypisku śmiecia już ma rezerwację…
No i doczekał się Matczak, że byle pisdny prostak tumanowaty, cham i pasożyt robi prof. w ch.
„Nie wycierajcie sobie moim nazwiskiem twarzy” … i dalej brnie M. sądząc, że one mają „twarze”.
Nawiasem mówiąc kowalskie gnidy to zaraza gorsza od pomoru świń.
@Stary Profesor:
> Paradoksem naszych czasów jest to, że prawie nikt już nie rozumie postaw naukowych olbrzymiego postępu technologicznego, od którego jesteśmy coraz bardziej uzależnieni.
Kiedyś na innym forum twierdziłem coś podobnego, choć mniej elokwentnie. I zostałem skrytykowany, że chyba sobie źle wyobrażam ludzi sprzed 50, 100, 150 lat. Ich znajomość świata podobnie odstawała od postępu naukowo-technicznego, a także od złożoności problemów, przed którymi stała polityka.
Oczywiście nie wiem, czy to do końca prawda, bo też nie znam obiektywnej miary, ale generalnie chyba to jest prawda. Wyobraź sobie posła do parlamentu habsburskiej Austrii i jego rozumienie problemów narodowych — raczej nie był bardziej kompetentny, niż dzisiejszy poseł zestawiony z problemami osób LGBT.
> Ta przepaść między społeczeństwem a rozwojem nauki i informatyki stale się powiększa.
W kilku publikacjach dotyczących różnych pseudonauk i teorii spiskowych, jawi się taki przekaz, że generalnie w tym złotym wieku zachodniego kapitalizmu (1950-1965, powiedzmy), nauka była bardzo szanowana i szeroko jej ufano, stawiano także na edukację naukową, co jednak nie było czymś zupełnie naturalnym, ale celowo realizowaną polityką państw, które stanęły w obliczu wyścigu technologicznego z blokiem wschodnim. Wiemy jak się wyścig skończył, ale radziecka bomba atomowa, czy potem sputnik, mogły budzić wówczas obawy o przegraną w nim.
Jeśli jednak w złotym okresie tak było, to gdzieś w latach 60-tych się to kończy. Częściowo to widzimy wśród „dzieci kwiatów”, ale co było pierwsze i jak do zmian doszło (np. te moje lektury przekonują, że w lansowaniu UFO i Danikena maczało palce KGB i właśnie szło o podważenie zaufania do „oficjalnej nauki”, a przez to osłabienie Zachodu — IMHO to logiczne, ale chciałbym dowodów, a nie tylko logiki) — nie wiem. Zapewne splot przyczyn, ale też brak politycznej determinacji by to zmienić.
Przypominasz mi zresztą kolegę, który na przełomie wieków pisał do dużego wydawnictwa z propozycją by wydawać czasopismo o technice i nauce dla dzieci, na co dostał odpowiedź, że ich badań fokusowych wynika, że nie ma takiego zapotrzebowania na rynku. (BTW. Plusy dla Polityki za Pulsar!) Myślę, że to właśnie to: pozycja nauki i ogólniej postulatu „rozumienia” rzeczywistości jako elementu kultury.
> Jedną z przyczyn jest to, że szkoła nie uczy „zrozumienia”, szkoła obecnie ma bezstresowo uczyć „kontroli”, „użytkowania”.
Nie mam takiego kontaktu ze szkoła, ale z tego co widzę, to zmiany nauczania wszędzie generalnie próbują zamiast „faktów”, dać umiejętność zdobywania „wiedzy”. Dzisiaj masz ogrom informacji na wyciągnięcie komórki z kieszeni, ale masz realny problem z odróżnieniem prawdy od fałszu.
Witaj Szkoło!
J. Chętkowski pisze, że strach się bać i że sami nauczyciele nie wiedzą, co ich czeka. W innym felietonie pan Chętkowski kpi z poziomu polskich uczelni (prawie zadupie). .Na co odpowiada mu prof. Hartman, że szkoły średnie wypuszczają rozwydrzonych przez rodziców i nauczycieli bachorów, cwaniaków, cyników, zamiast ludzi z wiedzą i ambicjami. Czyli co jest grane w polskich reformach w szkolnictwie i poziomie nauczania?
Ja do polskich szkół „chodziłem”‚ 20 lat(podstawówka, średnia, studia i potem zaoczne) i cały czas nauczyciele i wykładowcy wyjaśniali, że nie ma podręczników, bo trwa reforma. I zawsze było morze dyskusji, pyskówek, pouczeń i widać, że tak będzie zawsze. Czyli polska normalka. Byle do wiosny. Nie ma co się przejmować
Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie słowa wypowiedziane przez kanclerza Jana Zamoyskiego pochodzące z aktu fundacyjnego Akademii Zamojskiej z 1600r. Następnie sparafrazowane przez Stanisława Staszica w „Uwagach nad życiem Jana Zamoyskiego” z 1787 r.
Wszyscy je znamy i się z nimi zgadzamy.
Rzecz jednak w tym, że jest to zależność dwukierunkowa.
Można powiedzieć, że takie młodzieży chowanie, jakie Rzeczypospolite.
Nie można oczekiwać dobrej szkoły w amorficznym, niedojrzałym, dramatycznie podzielonym społeczeństwie.
Kwestia pierwsza to zrozumienie czym jest edukacja.
Edukacja (stgr. παιδεία, łac. educatio) – ogół procesów i oddziaływań, których celem jest zmienianie ludzi, przede wszystkim dzieci i młodzieży, stosownie do panujących w danym społeczeństwie ideałów i celów wychowawczych.
„Panujące w danym społeczeństwie ideały i cele” zmieniają się w zależności od rozwoju nauki, stylu sprawowanej władzy.
Pedagodzy i psycholodzy przedstawiają różne modele edukacji, wychowania, socjalizacji jakie można wyróżnić w dziejach Europy. Jeden z najpopularniejszym podziałów to podział H.R. Szaffera, który wyróżnia:
* model laissez – faire (pozostawienie zupełnej swobody) jako najbardziej znanego zwolennika tego modelu wskazuje się J.J. Rousseau.
* model lepienia z gliny, tu można wskazać na „zapisywanie pustej tablicy” Locke’a
* model konfliktowy, który wywodzi się z koncepcji Z. Freuda
* model wzajemności, który proponuje H.R. Szaffer
Jak przedstawiają się relacje w obrębie poszczególnych modeli?
Lepienia z gliny − jedynie wychowawca w procesie socjalizacji jest aktywny, kształtuje wychowanka, kreuje jego odpowiedni rozwój, kształtuje nawyki wychowanka, wychowanek jest biernym uczestnikiem procesu socjalizacji, a jego osobowość jest plastyczna, dlatego wychowawca nadaje jej właściwy wymiar.
Wzajemności − wychowawca nie powinien traktować wychowanka jako biernego uczestnika procesu socjalizacji, lecz ma spowodować, aby brał w nim aktywny udział, wychowawca powinien dopasować się do wychowanka, wychowawca bez zgody wychowanka nie powinien nakłaniać go do czegokolwiek.
Konfliktowy − wychowawca powinien poskromić postępowanie wychowanka będące w opozycji do zasad przyjętych w społeczeństwie, zmusić wychowanka do porzucenia swoich nieprawidłowych nawyków oraz przyjęcia wzorców zachowań, które są społecznie akceptowane. Człowiek zgodnie ze swoją naturą posiada impulsywne odruchy, dlatego wychowawca powinien hamować prymitywne zachowania wychowanka.
Zupełnej swobody – wychowawca powinien ograniczyć swój wpływ na wychowanka, ponieważ w procesie socjalizacji ma do spełnienia jedynie niewielką rolę, zadaniem wychowawcy jest nieprzeszkadzanie wychowankowi w rozwoju, który powinien mieć charakter zupełnej swobody. Działanie wychowawcy podejmowane jest tylko i wyłącznie w celu stworzenia dogodnego otoczenia, w którym wychowanek samodzielnie będzie rozwijał swój potencjał
http://dlibra.umcs.lublin.pl/Content/28678/PDF/czas19356_30_3_2017_5.pdf
I teraz pytanie zasadnicze: na jaki model wychowania/edukacji/socjalizacji/szkoły jesteśmy zdolni jako społeczeństwo się umówić?
Póki co funkcjonariusze krk wypowiadają państwu po raz kolejny wojnę, dzielą społeczeństwo, żądają wdrożenia tych „ideałów i celów” jakie to oni uważają za najważniejsze:
https://episkopat.pl/doc/216953.Biskupi-na-XIV-Tydzien-Wychowania-Drodzy-Rodzice-zadbajcie-o-to
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/spor-o-lekcje-religii-w-szkolach-kard-nycz-moze-zrobic-sie-zamieszanie/2071p3w
Stwarzają pozory jakoby ktokolwiek zabraniał im głoszenie tychże.
Nie liczą się z tym, że za jedną granicą mamy wojnę a za drugą do głosu dochodzą faszyści.
Od tego jak społeczeństwo zareaguje na kolejną próbę wywoływania podziałów przez krk zależy kształt szkoły.
Będzie to sprawdzian dojrzałości społeczeństwa.
Dzieci jest coraz mniej.
Nauczycieli jest coraz mniej.
Wśród tych dzieci, które są, wola zdobywania wiedzy jest zwykle dość słaba.
Narzędzia wspomagające kontakt ze światem (sztuczna inteligencja, speech to text itp.) są coraz lepsze*.
Propozycja: całkowicie znieść obowiązek nauczania.
Po co wszystkim tyle stresu? W okresie przejściowym można zostawić w ciągu kilku lat podstawową naukę czytania i pisania, a potem już tylko zostawić szkołę jako przechowalnię dla dzieci, gdzie pracę opiekunów mogą podjąć osoby bez kwalifikacji pedagogicznych.
*Pozorny paradoks, bo bez szkół kto niby będzie ulepszał te technologie, ale do tego wystarczy te zmotywowane 2%, o których mowa powyżej.
@mario
I dobrze powiedziane. Prawda w oczy kole? A ty, tylko wyzywać i obrażać umiesz? Może coś merytorycznie?
@f
Prof. Matczakowi, bardzo dobrze! Nie może się zdecydować, po której stronie barykady stoi. W rozkroku, zawsze dostaje się w jaja
@MajsterKlepka:
Przypomniałeś mi polonistę, który odpytując zawsze wzywał:
— Przyjdzie do mnie, pod ten kwiat paproci, dziewczę z buzią jak malina… — i tu palec trafiał na jakieś imię i nazwisko — B. Janusz!
(I jakoś nikt się o gender nie spierał :D)
@Adam Szostkiewicz, 1 WRZEŚNIA 2024, 14:05
Aby była pełna jasność. Nie krytykuję działań obecnego rządu oraz B. Nowackiej która swoją drogą jest mi światopoglądowo blisko tylko system w którym wybór ministra edukacji jest od dekad uzależniony od bieżących układanek partyjnych. Owocuje to tym że po zmianie rządów w miejsce choćby najbardziej kompetentnej osoby może przyjść kolejny nawiedzony politruk który zastaną jakość edukacji może rozwalić w pył. Natomiast zagadnienia i problemy o których pan słusznie pisze są tylko ,,szczegółami” Ponieważ bez solidnych fundamentów ciężko wybudować solidny dom. Aby polska szkoła miała naprawdę wejść w XXI wiek na wstępie potrzebne jest jej zarządzanie z poziomu państwowego na miarę tegoż wieku. Uczmy się i wyciągajmy wnioski.
ps. podobna sytuacja powinna się mieć w publicznych (obywatelskich) mediach. Przykład choćby z wczoraj pokazał jak bardzo są one nam potrzebne gdzie prywatne Fakty pokazały rocznicę wybuchu II WŚ jako drugorzędną wzmiankę, a publiczna 19.30 jako coś niezmiernie istotnego szczególnie w dzisiejszej trudnej geopolitycznej sytuacji.
PAK4
2 września 2024 8:17
Dzisiaj masz ogrom informacji na wyciągnięcie komórki z kieszeni, ale masz realny problem z odróżnieniem prawdy od fałszu
Nie tylko i nie do końca z tym „realnym problemem”… a gdzie umiejętności rozumienia czytanego / słuchanego tekstu, a gdzie umiejętności jego krytycznej analizy, interpretacji i wnioskowania…
Pomijam bariery wolitywne – brak ciekawości poznawczej i chęci wzbogacania zasobu swej wiedzy … warunkujące sprawność intelektualną człowieka odróżniającą go od rzeszy tumanowatych trepów, dzisiaj często dominujących społeczności – dyplomowanych trepów.
Weźmy taka Zalewska…
„OBOWIĄZEK CZY PRZYWILEJE”
Pod takim tytułem Gazeta Wrocławska zamieszcza felieton prof. AGH Ryszarda Tadeusiewicza o historii szkolnictwa na ziemiach polskich.
Na dworach uczono wytwornych manier, języków i sztuki pisania oraz czytania, ale nie wiedzy naukowej. Były szkoły dla biedniejszych przy klasztorach. Do nauki wykorzystywano też guwernantki i guwernerów.
Obowiązek powszechnego nauczania w Prusach w 1717 roku wprowadził Fryderyk Wilhelm I.
Każdy zaborca miał swoje przepisy. W zaborze pruskim germanizowano, a w rosyjskim polskie dzieci podlegały rusyfikacji.
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości dekretem Marszałka Józefa Piłsudskiego z dnia 7 lutego 1919 roku wszystkie dzieci w wieku od 7 do 14 lat miały obowiązek uczęszczania do szkół podstawowych. Budowano szkoły. Na szkolnictwo wydatkowano sporą część budżetu.
Bardzo ciekawe informacje w skrócie.
W mojej szkole, w latach sześćdziesiątych, a było to połączone liceum ze szkołą podstawową Lądowali nauczycie na banicji.
O ich przeszłości politycznej dowiadywaliśmy się po latach.
Później ekipa gierkowska wprowadziła wielu swoich ale to nie pomogło.
W końcu skończyło się że władze dzielnicy Ochota zlikwidowały to siedlisko kontrrewolucji, chyba za Jaruzelskiego lub troszkę wcześniej.
Nie ma szkoły, nie ma zlotu absolwentów 🙁
Panie Redaktorze – współczesna polska szkoła, niestety słabo koresponduje z potrzebami naszych czasów i co gorsza potrzebami młodzieży. Jeżeli coś tam ,,nadrabia” to bardziej zasługa poszczególnych nauczycieli niż systemu. System ten niestety to relikt epoki industrialnej. Ma wychowywać uśrednionego robotnika i poborowego. Zupełnie to nie przystaje do naszych czasów naznaczonych postindustrializmem i indywidualizmem.
Co robić? Finowie zanim stworzyli swój, jakże podziwiany, system edukacyjny przez 10lat obserwowali i analizowali inne systemy edukacyjne. Dopiero po tym wzięli się za tworzenie swojego. Ktoś powie: pieniądze też! A jednak…Jednym z jego fundamentów uczynili nauczycieli. To jest tsm zawód elitarny, z wysokimi wymaganiami co do kompetencji. Bez śladu negatywnej selekcji jaka (takie odnoszę wrażenie) panuje w polskiej edukacji. (Kłopoty z nauczaniem matematyki w Polsce to temat na osobne studium naukowe)
Gospodarz wspomina swój etap nauczycielski z czasów słusznie minionych więc i ja wspomnę swojego nauczyciele historii. Chłopisko miało 2m wzrostu, tubalny głos, popularnego spalał na 3 zaciągnięcia, w neserku nosił nóż sprężynowy odebrany uczniowi, który go nim zaatakował (pokazał stosowną bliznę na ręce). W naszej szkole pojawił się jako ,,spad” bo miał człowiek ten pewien problem: nie mówił jak trzeba tylko mówił nam JAK BYŁO. Z dezynwolutą (odnośnie konsekwencji) opowiadał o Katyniu, ,,bratniej pomocy” 17.09 i co oznaczało dla tamtych ziem ,,zjednoczenie z ojczyzną proletariatu”, o tym skąd się wzięli władcy PRL. Jak sam zaznaczył z poprzedniej szkoły go wyrzucili po donosie ucznia ale, że to już była faza gnilna tzw. komuny 1987-1988 a jego ,,występki” mniejszego kalibru niż Pana, dlatego po prostu przerzucano go niczym zgniłe jajo ze szkoły do szkoły.
W IIIRP skończył jako ochroniarz na ryneczku. Jak sam przyznał nadal mówił ,,jak było”.
Mariusz Czubaj profesor antropologii na warszawskim Uniwersytecie SWPS, saksofonista jazzowy, szachista, autor nagradzanych i tłumaczonych na języki obce powieści kryminalnych pisze:
Nauczyciel i lekarz to teraz dwa najbardziej pogardzane zawody … Zresztą po co komu szkoła? Choaching, modeling, tutoring, mentoring. Dziś to się liczy. Pierdoling.
(„Krótkie pożegnanie”, s. 98)
Szczególnie boguojczyźniany pierdoling.
@Sławczan
Czy może Pan wie, na czym polega wysoki poziom edukacji w Finlandii, bo ja nie mam pojęcia. Czy zna Pan jakiegoś fińskiego noblistę? Albo słyszał Pan o jakichś rewolucyjnych programach naukowych fińskich wyższych uczelni? A tak w ogóle – jak wysokie oceny mają fińskie uczelnie? Niedawno poznałam fińskiego znajomego mojej znajomej. Z rozmowy wynikało, że mieszkańcy polskiego Podkarpacia mają większe pojęcie o świecie niż ów Fin
Podam przykład metod z prywatnej szkoły w Seattle. Generalnie celem tej szkoły (high school) jest aby uczeń myślał. Nie recytował z pamięci nazwy lub daty.
Test z matematyki:
Nauczyciel rozdaje arkusz z problemami do rozwiązania i wychodzi z pomieszczenia. Każdy uczeń oprócz arkusza z zadaniami ma również kartki na notatki.
Po godzinie nauczyciel wraca i zbiera arkusze i kartki z notatkami.
Sprawdzanie polega na przeczytaniu notatek i na logicznym rozumowaniu ucznia. Poprawny wynik problemu nie jest konieczny.
Pracę historyka rozpoczęłam wiele lat temu jako badacz stanu edukacji w zaborze rosyjskim XIX/XX w. Wyróżniały się szkoły średnie z polskim językiem wykładowym, jakie wolno było zakładać po 1905. Były przeciwieństwem państwowych szkół rosyjskich – formalistycznych, bezdusznych, poniżających uczniów, nie mówiąc już o ich funkcji rusyfikatorów. Niestety, pozbawione państwowych dotacji były drogie i dostępne tylko dla rodzin zamożnych. A mimo to wykształciły wielu przedstawicieli późniejszych elit II RP i stanowiły wzór dla organizującego się szkolnictwa niepodległej Polski. Przyczyny sukcesu były oczywiste: wykształcenie, zwłaszcza dobre, było przepustką do lepszego życia, więc starali się i uczniowie, i nauczyciele. Na poziomie wyższym chyba podobna hierarchia wartości obowiązuje w krajach anglosaskich. Kiepska szkoła średnia, to kiepska uczelnia, a potem słabe szanse na karierę
@bca:
Może zrobiłem za duży skrót myślowy, ale to odróżnianie prawdy od fałszu u mnie obejmuje rozumienie tekstu. Bo ja nie mogę sprawdzić, czy X na pewno mówi prawdę, ale mogę sprawdzić, czy jego wywód ma sens: w sensie logiki, w sensie porównania z rozpoznanymi już faktami. A pierwszym etapem jest rozumienie sensu wypowiedzi.
@Jagoda:
A Mariusz Czubaj ma na to badania? Bo ja zerkam na zestawienie najbardziej poważanych i pogardzanych zawodów:
https://swresearch.pl/ranking-zawodow
I wychodzi na to, że listę zamykają influencer i youtuber, wyprzedzając działacza partii politycznej i posła na sejm. Nawiasem mówiąc: 9-ty od końca — ksiądz.
Najbardziej poważane: strażak, ratownik medyczny, LEKARZ (3 miejsce), pielęgniarka. Łapie się jeszcze profesor uniwersytecki na 6-te miejsce.
Ja się oczywiście zgodzę, że brak wysoko na tej liście nauczyciela to źle. I się nasłuchałem jakie „wiejska klasa ludowa” ma podejście do nauczycieli („jakby byli tak mądrzy jak się uważają, to by dużo zarabiali”); ale Czubaj nie pisze o faktach, a o swoich odczuciach.
Rozwarstwienie intelektualne, o którym pisze @Stary Profesor, wydaje mi się nieuniknione.
W sytuacji, w której na pewno większość populacji nie będzie wiedziała, jak działają otaczające ją urządzenia, kluczowe dla przetrwania społeczności będzie zaufanie do instytucji, umiejętność wyszukiwania w oceanie informacji na bazie niezbyt rozbudowanych podstaw, oraz nawiązywania zdrowych związków z otoczeniem.
Jeśli szkole uda się to wykształcić, będzie cudownie.
Jacek NH
10:12
Jako szeregowy pisdny debil nie dorastasz NH do pięt naczelnemu małopolskiemu debilowi, mistrzowi małopolski w „boguojczyźnianym pierdolingu” (Jagoda ©), na którego „polmussolinizm” skazał Polskę los.
Twoje opinie wyznawcy – jako debilne – nic nie wnoszą do trwającego karnawału pisdnego debilizmu w oparach ich zjełczałej gebelsówy półgłówków biegłych w kłamstwie, oszustwie, niszczeniu ustroju państwa i okradaniu publicznej kasy.
Szanowni polemiści w temacie reformy szkolnictwa: ja jestem już starym człowiekiem i nie nadążam za tą nieustanną polemiką o konieczności reformy w szkolnictwie, ale tak sobie myślę, że zawężacie sprawę do przedmiotów z dziedziny humanistycznej, socjologicznej i psychologicznej, czyli objaśnianie człowieka i otoczenia oraz kształtowanie człowieka, czyli…. ale jest przecież cała masa przedmiotów szkolnych, neutralnych takich jak: matematyka, analiza matematyczna, geometria analityczna, geometria wykreślna ,fizyka (teoretyczna i stosowana) i dziesiątki podtematów z fizyki(kinetyka, statyka, dynamika , termodynamika, maszynoznawstwo, wytrzymałość materiałów, statystyka matematyczna, teoria prawdopodobieństwa ,inżynieria finansowa itd.itd.itd itd.itd),tak samo z chemią. Przecież w nauczaniu tych przedmiotów nie potrzeba żadnych reform poza nadążaniem na nową wiedzę. Tych przedmiotów uczy się prawie każdy uczeń w szkole średniej i każdy student na kierunkach politechnicznych oraz częściowo ekonomicznych. Potrzebni są mądrzy nauczyciele ,w tym i nauczyciele akademiccy (Ja np. zadań ze statyki uczyłem się ze skryptów z czasów Austro-Węgier i potrafiłem projektować wysokie konstrukcje w XX wieku). Sądzę, że za dużo jest takiego gadulstwa. Może potrzebne są te nieustające reformy w nauczaniu „patriotyzmu”, ale gdy słyszę Kosiniaka, jak chce mnie uczyć patriotyzmu, to nóż mi się w kieszeni otwiera. Oczywiście ja jestem już człowiekiem starym. Przeżyłem ponad 20 lat reformowania w szkolnictwie i nic mnie już nie zaskoczy
@Orca
🙂
Frieden, Freiheit, Souveranitat:
—————————————————-
Austritt aus NATO, Europäischen Union,
& WHO!
Pokój, wolność, suwerenność
—————————————————–
Wystąpienie z NATO, Unii Europejskiej
& WHO!
Jedno ze znaczących haseł wyborczych skrajnej prawicy AfD we wczorajszych wyborach do landtagów Saksonii i Turyngii, w których uzyskała znaczący wzrost poparcia.
To ustawia i modyfikuje przyszłość Niemiec jeśli to hasło „chwyci” u innych…
Kalina
2 września 2024 14:32
Niedawno poznałam fińskiego znajomego mojej znajomej. Z rozmowy wynikało, że mieszkańcy polskiego Podkarpacia mają większe pojęcie o świecie niż ów Fin
————————————
Pani sprawia wrażenie cierpiącej na napadowe częstojeby ignorancji – porównywalne z takimiż u ex-ministerki Zalewskiej (vide jej wywiad na interii.pl)— to dopiero ocean pisdnej tumanowatości…
Polecam rozważenie takich choćby danych zanim się coś porówna i pierdnie publicznie na podstawie rozmowy ze znajomym znajomej Finem…
Najszczęśliwsze kraje świata – ranking 2024 World Happiness Report
Top 10
1. Finlandia
2. Dania
3. Islandia
4. Szwecja
5. Izrael
6. Holandia
7. Norwegia
8. Luksemburg
9. Szwajcaria
10. Australia
(…)
Polska w rankingu World Happiness Report 2024 uplasowała się na 35. miejscu.
I dla odmiany wskaźnik innowacyjności European Innovation Scoreboard (EIS) to coroczna publikacja Komisji Europejskiej, która zapewnia porównawczą ocenę wyników innowacji państw członkowskich UE, sąsiadujących krajów europejskich i wybranych globalnych konkurentów EIS 2024 (dane za 2023)
1. Switzerland Neighbouring 138,36 Leader (wyniki powyżej 125% średniej UE)
2. Denmark EU27 135,73 Leader
3. Sweden EU27 132,91 Leader
4. Finland EU27 127,82 Leader
5. Netherlands EU27 125,73 Leader
(…)
EU27_2020 EU27 100,00 EU
Slovenia EU27 91,00 Moderate (pomiędzy 70% a 100% średniej UE)
Spain EU27 89,91 Moderate
Czechia EU27 89,73 Moderate
Italy EU27 89,64 Moderate
Malta EU27 88,00 Moderate
Lithuania EU27 83,64 Moderate
Portugal EU27 83,45 Moderate
Greece EU27 77,55 Moderate
Hungary EU27 70,55 Moderate
Croatia EU27 69,64 Emerging (poniżej 70% średniej UE)
27. Poland EU27 65,91 Emerging
Slovakia EU27 65,09 Emerging
Latvia EU27 53,64 Emerging
Bulgaria EU27 46,00 Emerging
Romania EU27 34,00 Emerging
Liderzy innowacji i większość silnych innowatorów znajduje się głównie w Europie Północnej i Zachodniej, a wielu umiarkowanych i wschodzących innowatorów w Europie Południowej i Wschodniej.
Polska po względem innowacyjności gospodarki i kapitału intelektualnego jest -powiem obrazowo – w czarnej doopie, zawstydzająco czarnej…
Zważywszy choćby tylko to, to perspektywy ma raczej marne…
———————-
GLOBAL 2000 LIST BY THE CENTER FOR WORLD UNIVERSITY RANKINGS
2024 Edition
#1 /Top 0.1% Harvard University USA 100
#126 /Top 0.7% University of Helsinki Finland 80.9
#350 /Top 1.7% Aalto University Finland 76.2
#382 /Top 1.9% University of Turku Finland 75.7
#386 /Top 1.9% Jagiellonian University Poland 75.7
#421 /Top 2.1% University of Warsaw Poland 75.2
Skąd zatem ta choroba „najlepszych” Polaków i górowanie nad „mierzwą” świata…
z kompleksu niedojdy krzywdzonego przez cały świat?
Stąd pogoda dla Pisdowa i jego ożywicieli…
@PAK4
2 WRZEŚNIA 2024
15:03
„Bo ja nie mogę sprawdzić, czy X na pewno mówi prawdę, ale mogę sprawdzić, czy jego wywód ma sens: w sensie logiki, w sensie porównania z rozpoznanymi już faktami. A pierwszym etapem jest rozumienie sensu wypowiedzi.”
Niby takie elementarne, a tak rzadko stosowane 🙁
Nadal za duzo ludzi/obywateli „mysli brzuchem” a nie glowa. Stad taki „urodzaj” populistow 🙁
@andy
W swej mało innowacyjnej zapalczywości nawet Pan nie zauważył, że nie interesuje mnie zestawienie fińskiej edukacji z polską, o której mam złe zdanie. Pytałam o wskaźniki charakteryzujące rzekomo znakomitą pod względem poziomu edukację w Finlandii. I dowiedziałam się od Pana, że Finowie są „innowacyjni”, co im się oczywiście chwali. Innych sukcesów Pan nie odnotował, najwyraźniej są niezauważalne
Jednostka chorobowa „czestojeby“ powoduje u Kalinowych ludzi pomijanie danych…woła o i bowiem rozmowy pod trzepakiem.
Wg badan Pew Research Center polski system edukacji znajduje się dość wysoko na punktowanej liście państw świata.
Cykliczne badanie poziomu uczniowskiej wiedzy i umiejętności (wiek chyba około 16 lat) wykazuje od szeregu lat wysokie miejsce Polski wśród ponad stu krajów świata. 12-te 13-te, coś takiego.
TJ
PAK4
2 września 2024
15:03
A Mariusz Czubaj ma na to badania?
Mariusz Czubaj , w powieści, pisze o tym jak katobolszewicka władza pislamistów traktowała lekarzy i nauczycieli.
@Jagodo:
Wybacz, że się wyzłośliwiłem, ale Czubaj opisał tu rzeczywistość zmyśloną. Może są środowiska, które mają taką hierarchię wartości, ale ogólnie jednak szacunek dla lekarzy jest spory. I PiS tego nie zmienił. Z nauczycielami jest gorzej, ale nie mam danych by powiedzieć, że bardzo źle — w badaniach na pewno nie mieszczą się wśród 10-ciu najmniej poważanych zawodów.
@tejot:
PISA (2022):
– interpretacja tekstu, Polska na 15 miejscu (bywała wyżej);
– matematyka – j.w.;
– nauki przyrodnicze — Polska na 17-tym.
To trzy kategorie, które są badane od lat. Ostatnie badania obejmują także umiejętności społeczno-emocjonalne (wytrwałość, ciekawość, współpraca, empatia, asertywność, odporność na stres, kontrola emocjonalna) i tu polska młodzież (badania 15-latków) pozycjonują nas na ostatnich miejscach w OECD (wytrwałość na ostatnim miejscu).
PS.
Wpadłem jeszcze na wyniki ICCS 2022, które cytowano jako dowód, że młodzi Polacy są wyjątkowo dojrzałymi obywatelami. No i… to skomplikowane. Są tam rzeczy, w których młodzi Polacy i młode Polki wypadają dobrze, są takie gdzie wypadają źle.
PS.2.
PISA daje wyniki na 81 państw na świecie.
Tejot
Wykładowca epistemologii z mojej alma mater mawiał, że zachodni student, uczeń, wie w porywach dziesiątą część tego co polski, to bardzo możliwe, ze jesteśmy tak wysoko ale nie tylko chodzi o wiedzę a poczucie wewnętrznego spełnienia a tu na głowę biją nas Finowie właśnie.
Religią w szkole nie ekscytuję się od pewnego czasu młodzi od pewnego czasu głosują nogami, jesteśmy jednym z najszybciej laicyzujacych się narodów na świecie. Spokojnie. Za 10 lat KK zmuszony sytuacją zacznie wynajmować swoje powierzenie na magazyny czy coś w tym rodzaju. To będzie zupełnie inna rzeczywistość. Wydaje się ze ten trend jest nieodwracalny.
Jednostka chorobowa…y….naklania Kalinowych ludzi do pomijania szczególnego charakteru szkół fińskich; poda tylko jeden efekt…PISA. Poza tym jest wie informacji o szkolnictwie fińskim. Wystarczy znać języki, manko u Kalinowych ludzi.
@Cukiertort
Jak powszechnie wiadomo, najszczęśliwszymi osobnikami są debile i idioci. Zero świadomości, zero refleksji, reagują jedynie na dyskomfort fizyczny: temperaturę, głód, dolegliwości etc. Nie bardzo rozumiem więc, dlaczego poczucie tzw. szczęścia ma świadczyć o dobrych wynikach edukacji. Być szczęśliwym we współczesnym świecie, to być albo nieświadomym nieszczęśc i zagrożeń dla tego świata, albo być pozbawionym empatii i zdolności do refleksji
Kalina
2 września 2024 23:22
Już wielokrotnie obiecywałem sobie, iż nie będę karmił forumowej mierzwy pseudointelektualnej, czynię wyjątek bowiem edukacja to moje szczególne hobby.
Podałem w poprzednim wpisie pozycje rankingowe najlepszych uniwersytetów fińskich na tle polskich… dla głowy z rozumem to wiele mówi… , bowiem „takie będą Rzeczypospolite, jakie ich mlodzieży chowanie”.
Jan Zamojski nie mylił się, na efekty nie trzeba czekać, a obecny trend – dołowanie – wyraźnie się umacnia i słaba to pociecha, że u niektórych innych też.
Wystarczy popatrzeć na Alojzego Nowaka, Czarnka, debila, Jakiego, Suskiego czy Sasina… i miliony podobnych tuziemców.
Lenistwo kroczy przed upadkiem.
By nie rozumieć, że kraj / gospodarka innowacyjna koreluje z poziomem i jakością kształcenia mlodzieży a zwłaszcza rozwijania u niej kreatywnego i krytycznego myślenia to trzeba mieć niezłą baranicę.
By nie spojrzeć do danych o owocach edukacji polskiej na tle innych krajów, choćby kolejne wyniki badań umiejętności uczniów 15 latków PISA 2022…
Informuję troglodytów nie szanujących zasady „evidence based approch / practice / education…:
– w dziedzinie nauk ścisłych (science)
Based on the exam, the average of the test of science is 485
Finlandia – 511 (-11 zmiana punktów w porównaniu z wynikiem w 2018)
Polska – 499 (-12)
Po raz pierwszy – w ramach PISA przeprowdzono badania/test poziomu kratywnego myślenia u 15/16 letnich uczniów (Creative thinking performance at national and subnational levels) – 64 kraje udostępnily dane z badań:
1. Singapore – średnio 41 punktów /60
(…)
Finland – 36 (
(…)
Polska – 34 (Łotwa, Belgia, Portugalia – których ocena/wyniki średnie nie różnią się statystycznie istotnie).
Ostatnie pozycje zajęli uczniowie z Filipin i Albanii.
Kalino to duże uproszczenie, niekoniecznie to co jest prawdą powszechnie uznawaną jest prawdą, jeśli podda sie coś metodzie naukowej, falsyfikacji można mówić o czyms, ze jest pewne. Jak chcesz zbadać poziom satysfakcji z siebie osoby upośledzonej umysłowo w stopniu znacznym? Tak się jakoś składa, że jestem pedagogiem, to jedna z moich profesji i pracowałem z tego typu grupami. Przyznaję się bez bicia, ze nie podjąłbym się oceny, czy moi podopieczni są szczęśliwi, tego nie ma jak badać. Dobra edukacja ma tworzyć jednostki zadowolone z siebie i mające odpowiednią wiedzę ale kto powiedział, że jedno implikuje drugie. Naszs edukacja nie spełnia tych zadań. Ja piszę i są na to badania, że naszs młodzież psychicznie ma sie nienajlepiej, to są fakty o poziom ich wiedzy w stosunku do reszty świata można się spierać. Bardziej by mnie ciekawiło zestawienie współczesnej młodzieży z tymi, którzy edukowali się za poprzedniego ustroju, to jest znacznie ciekawsze jak dla mnie. Wiem, ze za moich czasów nie było czytania ze zrozumieniem. Czytając jednocześnie się tekst rozumiało. Teraz mamy juz zastanawiający podział, czytasz i możesz nie zrozumieć. To daje do myślenia, w którym kierunku podążamy.
Jakim trzeba być ćwierćinteligentnym obiektem z człowiekowatych niemniej w początkowym stadium ewolucji – skamienieliną…
Z nowego wydania raportu Ipsos Global Happiness wynika, że w ujęciu rok do roku nastąpił niewielki spadek zadowolenia, spowodowany gromadzeniem się chmur na tle ekonomicznym i politycznym.
Najważniejsze ustalenia:
Poziom szczęścia jest wyższy niż w szczytowym okresie pandemii, ale niższy niż na początku lat 2010. 71% respondentów w 30 krajach określa się jako szczęśliwych, co jest wynikiem wyższym od wyniku z sierpnia 2020 r. wynoszącego 63%, ale niższym od wyniku z 2011 r. wynoszącego 77%.
Jeśli chodzi o trendy długoterminowe, w Turcji odnotowano największy spadek wskaźnika zadowolenia od 2011 r. (o 30 punktów procentowych), podczas gdy w Hiszpanii w tym samym czasie nastąpił największy wzrost (o 7 punktów procentowych).
W 2024 r. Holandia jest krajem, w którym szczęście jest najwyższe, 85% określa się jako szczęśliwych. Na drugim końcu skali Węgry i Korea Południowa (48%) są najmniej szczęśliwe.
Rodzina i przyjaciele to aspekty życia ludzi, z których jest najwięcej satysfakcji. Polityka i gospodarka kraju, a także ich własna sytuacja finansowa to obszary, w których satysfakcja jest najniższa.
Młodsi ludzie rzadziej mówią, że czują, że mają kontrolę nad swoim życiem w porównaniu do starszych. 76% osób z pokolenia wyżu demograficznego czuje, że ma kontrolę, podczas gdy tylko 65% z pokolenia Z tak. Przedstawiciele pokolenia Z są również bardziej skłonni do bycia mniej zadowolonymi ze swojego zdrowia psychicznego niż inne pokolenia.
Ipsos
Overall Country
Average (30 in 2024) 71%
Netherlands 85%
Mexico 83% +2pp yoy
Indonesia 82% +3
India 82% -2
Brazil 81% -2
Thailand 79% +8
Ireland 77%
Malaysia 77% +9
New Zealand 76% n/a
Great Britain 75% +5
Singapore 74% +3
Belgium 74% +6
Argentina 73% -1
United States 72% -4
Poland 72% +14
Australia 71% -9
France 71% -3
Canada 71% -3
Colombia 70% -10
Spain 70% +1
South Africa 69% -8
Chile 68% -11
Peru 68% -4
Sweden 68% -6
Germany 65% -2
Turkey 59% -2
Italy 58% -10
Japan 57% -3
South Korea 48% -9
Hungary 48% -2
Wiedziec vs rozumieć. Widoczne u polskich uczniów i uczennic, gdy podejmują studia. Niewiele sukcesów na zachodnich uczelniach.
@Cukiertort
Nie wiem, w jakim Pan jest wieku. Moja edukacja szkolna przypadła na lata 50/60. Pamiętam, że wówczas celem było skończyć szkołę I otrzymać papierek. Właściwa edukacja zaczynała się dopiero na studiach. Wcześniej cały bagaż wiedzy i „rozumienia”, cokolwiek to znaczyło, zdobyłam w domu. Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy koledzy mieli takie możliwości, ale akurat w moim liceum pełno było młodzieży z domów zamożnych, a ojcowie byli pracownikami naukowymi i działaczami politycznymi. I ta młodzież została dobrze wyedukowana. Co absolutnie nie przekładało się na poczucie szczęścia. Kryzys państwowy, na jaki przypadła nasza edukacja, nie dawał powodów do zadowolenia, a zadowoleni mogli być jedynie bezmyślni ZMS-owcy, którzy nie zdawali sobie sprawy z powagi sytuacji. Uważa Pan, że trudno poznać, że ktoś jest szczęśliwy? Ależ to bardzo proste. Człowiek szczęśliwy bez przerwy szczerzy zęby i uważa, że wszystko jest OK. Już w XVIII w. Voltaire kpił z takich ludzi, którzy żyli na „najlepszym że światów”.
Żaden sekret. Gdy Jaruzelski ogłaszał stan wojenny miałem 4 lata, więc szkoła podstawowa to czas, w którym system stopniowo się zapadał. Nie przypominam sobie, żeby ktoś przykręcał śrubę jak za ostatnich 8 lat. Pisałem wypracowania o tym co czytałem, nie musiałem mieścić się w określonej liczbie znaków, czy domyślać się jaki jest klucz, który wykoncypował autor testu, na pochodzie pierwszomajowym nie byłem ani razu. Nikt już nie miał siły niczego brać za mordę, rozpadała się wschodnia Europa na kawałki. Reszta edukacji już po 89. W mrocznych czasach przyszło pani dojrzewać, znam te czasy tylko z książek. Z tym uśmiechem od ucha do ucha jako miary szczęśliwości trzeba być ostrożnym. Niektórych od ciągłego uśmiechania boli żuchwa, to wszystko nie jest takie proste jak pani przedstawia.
@andy
Przepraszam, ale Pan jest głęboko zaburzony, nie będziemy więc rozmawiać, gdyż to mija się z celem