Męczeństwo księdza od salcesonu

To dzieje się w Polsce w XXI w. Rzutki ksiądz młodszego pokolenia zakłada fundację Profeto. Inkasuje z Funduszu Sprawiedliwości zarządzanego przez ziobrystów blisko 100 mln zł. Kiedy obóz Kaczyńskiego traci władzę, gigantyczny transfer pieniędzy publicznych do fundacji trafia pod lupę z podejrzenia o fałszerstwach. Ksiądz, który jest jej szefem, zostaje w marcu aresztowany.

Pod koniec czerwca do prawicowych mediów trafia „list” księdza o jego rzekomym torturowaniu. Relację księdza podchwytuje Kaczyński. Żąda zaprzestania rzekomych tortur. Ministerstwo Sprawiedliwości publikuje komunikat, że ksiądz Michał Olszewski, szef Profeto, sercanin, influencer i egzorcysta, leczący z weganizmu salecesonem, nie złożył zażalenia na zachowanie funkcjonariuszy ABW ani Służby Więziennej. Mimo to ziobryści zapowiadają, że wyślą list do „zagranicy”, czyli agendy ONZ monitorującej stosowanie tortur, a „suwerenny” poseł Wójcik wzywa Amnesty International i Helsińską Fundację Praw Człowieka do zajęcia się sprawą „tortur”.

Z listu księdza – a raczej relacji osób, które miały z nim kontakt w areszcie przedstawianej w mediach jako list samego Olszewskiego – wynika, że o żadnych „torturach” mówić się tu nie godzi, a co najwyżej o niedogodnościach, które nie zagrażają zdrowiu ani życiu i prawdopodobnie wynikają z regulaminu obowiązującego podczas zatrzymania i pobytu w areszcie śledczym. Nie przeczę, że można je odbierać jako doświadczanie przykrości, ale nie są to „tortury”. Odpowiednie władze mają zbadać, czy doszło do jakichś nieprawidłowości. Opozycja uznała jednak, że opłaca się jej politycznie podniesienie alarmu: męczą niewinnego księdza! Tylko patrzeć, jak zaczną go porównywać do ks. Popiełuszki.

Kalkulacja prawicy jest podobna co w przypadku aresztowania Kamińskiego i Wąsika: przedstawiać księdza jako kolejną „ofiarę” mściwego Tuska. Dodatkowo zarobić punkty w oczach Kościoła i wiernych. Sama fundacja wzywa na swojej stronie internetowej do protestów w obronie Olszewskiego pod hasłem „Murem za księdzem Michałem”. Skutecznie, bo protest odbył się pod aresztem śledczym, gdzie ksiądz przebywa. Poseł Wójcik zapowiada, że będzie o aresztancie przypominał codziennie. Sam premier Tusk uznał, że „sprawy nie chce się nawet komentować”, ale fakt, że zabrał głos, jest już komentarzem. Sprawa trafiła do obiegu publicznego, choć na to nie zasługuje. Są uzasadnione podejrzenia o przestępstwie, nie było „tortur”, jest hucpa polityczna.

Rzecz w tym, że musimy się tym w ogóle zajmować, gdy dzieją się sprawy naprawdę ważkie w Polsce i Europie, w świecie zachodnim, na prawie całym globie. Dlaczego musimy? Bo sprawa Profeto to kolejny przykład, jak działało państwo pod zarządem „zjednoczonej prawicy”. Przykład współpracy władzy politycznej z Kościołem w celu osiągania wzajemnych korzyści. Bez oglądania się na prawo, przyzwoitość i sprawiedliwość. Sprytni, butni i chciwi z Bogiem i honorem na ustach zamieniali państwo w narzędzie korupcji, bogacenia się kosztem zaspokajania realnych potrzeb obywateli, uprawiania gigantomańskiej propagandy i destrukcji więzi społecznej. Musimy poznać ten mechanizm, by więcej się nie powtórzył. Musimy przekonać jak najwięcej obywateli, że nie można tak rządzić, tak kłamać, uprawiać takiej hipokryzji, uczyć takiego orwellowskiego „dwójmyślenia”, jak przez osiem lat czynili to oni.

Dziś, kiedy zagląda im w oczy perspektywa pociągnięcia winnych do odpowiedzialności, a obóz Kaczyńskiego się rozpada, chwytają się każdego sposobu uniknięcia tej odpowiedzialności. Niczego nie widzieli ani nie wiedzieli, niczego nie pamiętają, kreują się na ofiary, a nawet męczenników, i grożą obecnej władzy, że za „zemstę” odpowie prędzej, niż przypuszcza. To dzieje się w Polsce w XXI w., kiedy ważą się losy naszego świata.