Z Ukrainą też skucha

Rząd zjednoczonej prawicy popsuł już stosunki polsko-amerykańskie i polsko-izraelskie. Ale zawsze może być gorzej. Popsuł też stosunki z Ukrainą, a to partner równie ważny dla Polski.

Przed fatalnymi skutkami nowelizacji ustawy o IPN ostrzega w oświadczeniu Grupa Dialogu Polsko-Ukraińskiego.

Czytamy między innymi:

Nowelizacja ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej w obecnym kształcie będzie miała fatalny wpływ na relacje polsko-ukraińskie. Może doprowadzić do eskalacji wrogości i pogłębienia konfliktu politycznego między naszymi narodami. Ryzykujemy utratę dorobku dobrosąsiedzkich relacji ostatniego ćwierćwiecza i sympatii do Polski w społeczeństwie ukraińskim.

Wśród paragrafów ustawy budzących szczególny niepokój autorów oświadczenia – a są to renomowani specjaliści, m.in. prof. Bogumiła Berdychowska, Andrzej Brzeziecki, szef magazynu „Nowa Europa Wschodnia” i dr Paweł Kowal – jest i taki:

Użycie w przepisie odnoszącym się do zbrodni ukraińskich nacjonalistów w latach 1925–1950 (art. 2a) sformułowania „Małopolska Wschodnia” jest ahistoryczne, a w stosunkach międzynarodowych może być uznane za traktowanie terytorium należącego do Ukrainy jako części państwa polskiego. Wprowadzenie tego sformułowania do polskiego prawodawstwa stoi w sprzeczności z zasadniczymi założeniami polskiej polityki wschodniej. W sensie politycznym zaś jest na Ukrainie odczytywane jako przejaw antyukraińskiej retoryki ze strony Polski.

Konkluzja:

Uważamy, że przyjazne i oparte na wzajemnym szacunku relacje z narodem ukraińskim są dzisiaj dla Polski i jej obywateli absolutnie kluczowe. Dlatego wzywamy do jak najszybszego skorygowania konfliktogennych i zagrażających takim relacjom zapisów ustawy o IPN.

Oświadczenie jest kolejną przestrogą. Czemu ma służyć otwieranie kolejnych frontów z naszymi partnerami i sąsiadami? Jaki jest sens, cel i wartość takiej konfrontacyjnej polityki? Jakie korzyści praktyczne z niej odnosimy?

W przypadku stosunków z Ukrainą to taki sam nonsens dyplomatyczny. Agresywny nacjonalizm polski jest tak samo bezsensowny jak agresywny nacjonalizm ukraiński. Lecz oba demony już krążą na linii Warszawy-Kijów. Ku uciesze nacjonalistów rosyjskich i ich agentów wpływu w Polsce i Ukrainie.

Nieszczęsna nowelizacja jest dla nich wymarzonym prezentem. Mają nowe narzędzie podsycania napięć polsko-ukraińskich. Będą nasyłać Polaków na Ukraińców i Ukraińców na Polaków. Oczywiście jest po temu grunt w obu społeczeństwach. Dobra manipulacja na tym właśnie polega, by go umiejętnie wykorzystać.

Państwo polskie, polski rząd, polska dyplomacja zawsze powinny tę grę torpedować w naszym narodowym interesie. Jest nim współpraca z Ukrainą, a nie jej antagonizowanie. Szczególnie gdy Ukraina jest w konflikcie z Rosją, wywołanym aneksją Krymu i jej konsekwencjami.

W takiej sytuacji ustawa nie powinna była w ogóle być procedowana, a co dopiero uchwalona. Nie można było dopuścić do tego, że bieżąca polityka zagraniczna stała się ofiarą polityki historycznej, całkowicie błędnej i szkodliwej dla polskich interesów.

PS Dołączam ważny głos polskiego PEN Clubu:

Przez dwa lata poróżniono nas z najbliższymi sąsiadami, ze wspólnotą krajów sprzymierzonych i ze strategicznymi partnerami państwa polskiego. Każdy kolejny konflikt wszczyna się w imię fikcyjnej obrony Polski przed fikcyjnym atakiem na jej interesy i dobre imię, obsesyjnie powracając do realiów wojny sprzed czterech pokoleń. Z awersji do własnego państwa obraca się wniwecz dorobek ostatniego ćwierćwiecza, w którym odrodzona Rzeczpospolita, współtworząc system europejskich przymierzy, konsekwentnie i skutecznie urzeczywistniała historyczne pojednanie z Niemcami, z narodem żydowskim i ukraińskim. Przyjazne relacje z niepodległą Ukrainą osiągnęły wówczas poziom niebywały w dziejach wzajemnych stosunków. Niszcząc je dzisiaj, dąży się do bałkanizacji Europy Środkowej. Wizerunek Polski odstręczająco nieracjonalnej pogłębia jej złowróżbne osamotnienie w świecie. Rzekoma „polityka wstydu” ustępuje miejsca polityce bezwstydu, nieraz zakrawającej na świadomą prowokację. Prowokacyjny charakter ma koncesjonowanie rozzuchwalonych bezkarnością kapturowych patriotów, coraz tłumniej manifestujących pod skrajnie rasistowskimi hasłami i aż za dobrze znanymi symbolami neofaszystowskimi. Prowokacją jest zaproszenie przez posła na Sejm RP na polskie Święto Narodowe proputinowskiego włoskiego neonazisty, we własnym kraju skazanego za działalność terrorystyczną. Od lat związany też z brytyjskimi narodowcami negującymi Holocaust w przemówieniu inaugurującym warszawski Marsz Niepodległości nawoływał on do
„przejęcia ulic”.

Prowokujący był wybór daty Międzynarodowego Dnia Pamięci Ofiar Zagłady (tuż przed 50-leciem rocznicy niechlubnego Marca 1968) na przyjęcie przez Sejm, a następnie Senat nowelizacji ustawy o IPN, a także wzniecona przy tej okazji antysemicka wrzawa. Wśród aktorów tego haniebnego spektaklu wyróżnił się dyrektor II programu telewizji publicznej, który na jej antenie pozwolił sobie na kpiny z ludobójstwa. Negujące realność Zagłady szyderstwo z komór gazowych, znane z praktyki neonazistów, nosi po angielsku miano Holohoax.

Wspomniana nowelizacja wbrew propagandzie nie ma na celu zwalczania kłamstwa oświęcimskiego i neofaszyzmu. Mieści się w złej tradycji ścigania zbrodni obrazy majestatu – w tym wypadku państwa i narodu polskiego. Pozbawienie wolności za arbitralnie orzeczone fałszowanie historii Polski to pomysł rodem z ustawodawstwa putinowskiej Rosji. Istotą aktu przyjętego przez obie Izby jest wprowadzenie cenzury podmiotowej, i to pod groźbą kary wieloletniego więzienia. Grozić ma ono m.in. za przypisywanie Polakom jakichkolwiek zbrodni wojennych lub zbrodni przeciw ludzkości
podczas wojny lub nawet w latach 1925–1950 (jak w stosunku do Ukraińców). Ten cenzuralny zakaz musi z góry zakładać wywołanie konfliktu z narodami, które w pamięci zachowały przykłady takich zbrodni.

Cenzuralna „maszyna bezpieczeństwa narracyjnego”, jak to zawczasu określił doradca Prezydenta RP, tworzy zmitologizowany obraz wojny sprowadzonej do wymiaru batalistycznego i martyrologii własnego narodu. Antygermanizm, antyukrainizm i antysemityzm służą antyeuropejskości. Wszelki sprzeciw propagandowa „narracja”, rozogniając konflikty zewnętrzne, marcowym wzorem przedstawia jako akt zdrady. Nadaje to rozłamowi w kraju charakter nieodwracalny. W tej przewrotnej logice pogłębić go mają wezwania do wspólnej obrony Polski przed krytyką z zewnątrz. Oby niepodległa Polska przetrwała ten samobójczy paroksyzm.

8 lutego 2018