Kościół nie pomoże w kryzysie
Radosne święto Trzech Króli nie wszystkich raduje. Nie raduje tych, którzy przejmują się obecnym kryzysem politycznym. Kościół instytucjonalny – biskupi, księża, działacze – jest częścią tego problemu. Duchowni pójdą w orszakach, potem wszystko wróci do normy, czyli do wspierania z ambon jednej strony obecnego sporu.
Spór jest poważny. Tak poważny, tak dzielący społeczeństwo, że nasuwa się porównanie z okresem stanu wojennego. Wtedy Kościół wsparł moralnie i materialnie rodziny internowanych, wzywał do dialogu, unikał politycznego zaangażowania po stronie Solidarności, choć w znacznej części z nią sympatyzował.
Jednak konflikt nie słabł, słabła władza i zepchnięta do podziemia Solidarność. W tej sytuacji rósł w siłę Kościół. Obie strony zaczęły w nim widzieć arbitra. Tak od stanu wojennego Polska doszła do rozmów i porozumień Okrągłego Stołu, otwierających drogę do pokojowej zmiany systemu z autorytarnego na demokratyczny. Kościół pomagał do nich doprowadzić i był symbolicznie obecny podczas ich inauguracji. Godzili się na to i ludzie Solidarności, i ludzie ówczesnej władzy.
W państwie niedemokratycznym, jakim była Polska Ludowa, w sporze między Solidarnością a władzą nie było innego arbitra niż Kościół, bo prócz niego nie było niezależnych instytucji, które mogłyby być mediatorem.
Dziś Kościół tej roli by nie mógł odegrać, w oczach wielu, także katolików, sprzymierzył się z jedną stroną dzisiejszego sporu. Misja dobrych usług, jaka prowadziłaby do jakiegoś okrągłego stołu między opozycją a władzą, byłaby niemożliwa. Kogokolwiek Kościół by do niej zgłosił, naraziłby się na krytykę tej czy innej frakcji kościelnej czy partyjnej.
Tymczasem dziś znów mamy sytuację ostrego sporu, który zszedł pod strzechy i dzieli polskie rodziny, jak spór z lat pierwszej Solidarności. Co gorsza, znów nie mamy instytucji zdolnych do skutecznego arbitrażu. Przez rok swych rządów obóz obecnej władzy zniszczył takie instytucje i uderzył w osoby mogące podjąć się roli arbitrów, np. w autorytety prawnicze.
Obecny kryzys dotyczy bowiem nas wszystkich, wierzących i niewierzących. Wszystkich dotkną jego skutki. Jeśli obie strony sporu nie są w stanie go na dobre rozwiązać, a Kościół nie jest w stanie w tym pomóc, to kto?
Komentarze
Nie może być arbitrem.Przeczyłby sobie.Bo pan Rydzyk i Pan Hozer naprzykład ,potępiają in vitro ,i pan prezes zakazał stosować tej metody .I tak można przykłady mnożyć.Dlatego np. los pana Pieronka ,może być podobny do losu Bruno ,,oczywiście bez stosu ,bo wycięty las potrzebny jest na zalatanie dziury budżetowej, wykopanej przez 500 plus.
Radosne święto Trzech Króli raduje wszystkich wierzących Polaków oraz wielu niewierzących
Redaktorze, tak sobie myślę, że my musimy osiągnąć dno, żeby się odbić, stać się dochodiagami Europy i dopiero wtedy może zacznie się inne, nowe. Nie jestem tez do końca przekonany, czy sięgnięcie tego dna czegokolwiek nas nauczy. Cóż, taka karma. Setki lat jesteśmy tacy polscy w tej naszej polskości. Setki lat klęsk dało nam trudną do przezwyciężenia traumę. My się boimy normalności. Polacy nie potrafią żyć normalnie, spokojnie, dobrze zarządzać tym krajem i stopniowo się bogacić. Niedaleko stąd leży taki kraj Dania. O Danii generalnie słyszy się mało, a jeśli już to dobrze. Kraj bogaty, poukładany, spokój domowych zaciszy, praca, bogacenie się. Tuż obok. My tak nie potrafimy. Trafiło nam się ślepej kurze ziarno to jedno ćwierćwiecze względnego spokoju – nikt nie atakuje, wręcz pomagają, jaka taka normalność. Ale zaraz, zaraz. Jaka normalność – normalność to u nas stan nienormalny, trzeba to zniszczyć. Gen autodestrukcji doszedł już do głosu i już lecimy w dół, kochamy chłód bruku i za jakiś czas go osiągniemy. A Kościół – byłem w Kościele w Boże Narodzenie, ja 40 latek byłem tam jedną z najmłodszych osób, dzieci kilka sztuk s tyłu. Kościoły gdy wymrze pokolenie mojego ojca 50+ będą świeciły pustkami, gdy historia zatoczy koło i jakoś nie smucę się z tego powodu.
Kto? Przyjdzie walec i wyrówna. Polecam link: http://mkaminski.liberte.pl/jak-zawrocic-polsze/
zdrowy rozsądek. ale najpierw musimy wszyscy dostać w d… .
..kosciol katolicki w Polsce mocno popiera jedna partie PIS ,bo kto rzadzi ten i moze dawac przywileje i mamone i oto wlasnie chodzi !!! Grzch zawsze mozna wybaczyc bo Bog jest dobry ,wystarczy pomodlic sie troche pokuty i wszystko ok , a majatek rosnie ,buduje sie nowe brzydkie budowle nazywane ,,domem bozym,,…czy to podoba sie Bogu ,czy tak dzialal by Jezus i co powiedzial by widzac takie postepowanie kosciola bo kosciol to nie budynek to MY wierni i nasze serca napelnione miloscia i Duchem Swietym reszta to tylko drobnostka …panowie biskupi !!
W okresie stanu wojennego, Kościół warzył korzyści. Komuniści przymykali oczy na prywatną, poza kościelną działalność księży, oraz dawała dotację… Otwarte postawienie się po stronie prawdy, czyli SOLIDARNOŚCI(ubogiej i nie pewnej) nie było w jego, Kościoła interesie. Należy przy tym pamiętać o Janie Pawle, który był jednoznacznym orędownikiem wolności Polaków. To tylko dzięki J.P. były czynione starania mediacji. Kościół polski był malusi, tak jak obecnie, jest malusi. Nastawiony na własne malusie korzyści, czysto li tylko finansowe. Jest to przykre, ale po brzytwie tak to wygląda.
Kosciol nie pomoze w kryzysie, bo na jego czele stoja biskupi, ktorzy w swoim dzialaniu nie uzywaja rozumu. Nie przerobili lekcji o Trzech Krolach. Wszystkie znaki na niebie i na ziemi mowia, ze dni rzadow Prawa i Sprawiedliwosci sa policzone. Jest tak dlatego, ze sa to rzady nienawisci, majacej swoje podloze w popelnianiu wszystkich siedmiu grzechow glownych – od pychy do lenistwa.
Czy my mozemy pomoc Kosciolowi w jego kryzysie tysiaclecia? Byloby to mozliwe po zastosowaniu metody papieza Franciszka wobec kurii rzymskiej. Na nic by sie zdala operacja plastyczna KEP, trzeba jego czlonkow sukcesywnie wymieniac na innych, trzezwo myslacych (jak Trzej Krolowie). Bo nie watpie, ze wsrod polskich duchownych sa ludzie madrzy tak, jak prof. Wierzbicki, czy bp. Pieronek.
Episkopat przezorny racz nam wrocic Panie!
Tylko wyborcy są w stanie rozwiązać obecny kryzys. Rzecz jednak w tym, ze żąda się od nas wyborów ideologicznych, których nie bardzo rozumiemy, a tymczasem nasza mentalność jest bardziej transakcyjna. Chcielibyśmy, aby osoby mające ambicje polityczne ustosunkowały się w programach do naszych potrzeb, a nie tylko roszczeń typu żeby państwo coś nam dało, czy rozdało. Od bardzo dawna rozmawia się co źle funkcjonuje w Polsce, ale jakoś nie ma woli realnych zmian. Widać politykom bardziej niż walka z grupami interesu, które okazuje się są bardzo silne odpowiada ten zastój, który dla tych grup interesu jest po prostu korzystny. Jednak wyborców bez modernizacji kraju czeka tylko tradycyjny podział społeczny na folwark i hołotę. I oni po prostu tego nie chcą, bez względu na to, czy na folwarku Panem będzie ktoś z PiS-u, PO, czy Nowoczesnej. Głosuje się we własnym interesie, abym ja miał lepiej, a nie w czyimś, żeby ktoś inny, kto i tak ma dobrze, miał dalej dobrze, a nawet miał jeszcze lepiej. Oczywiście to także zależy od idei społecznych i gospodarczych, głoszonych przez przedstawicieli różnych opcji politycznych, ale w jakiej ideologii mieści się ten podział społeczny na folwark i czworaki. Nikt wszak jak dotąd nie chce się przyznać, że w gruncie rzeczy popiera ideę demokracji liberalnej lub przeciwnie demokracji narodowej o ograniczonym zakresie do dobrostanu nowych panów szlachty, herbu buraki lub ziemniaki!
Mleko zostało rozlane. „Pełzający zamach stanu” rozpoczął się od bezprawia, wieszania symboli i zawłaszczania edukacji, teraz mamy kolejną odsłonę “rozpoznania prowokacją i lekceważeniem”.
Kościół mało kiedy odgrywał propolską rolę w wewnętrznej polityce kraju. Zawsze miał własne interesy na uwadze.
Obecny kryzys to nie tylko sukces PiSu i Kościoła, to totalna klęska “demokratycznej opozycji” – cokolwiek to znaczy, bo jej przedstawiciele okazali się nieskutecznymi, nieprofesjonalnymi politykami, którzy uwierzyli, że wzorem rządzących, im też wszystko wolno.
Bez wizji przyszłości, pracy u podstaw oraz zrozumiałego dla wszystkich programu realizowanego przez uczciwych reprezentantów wyborców a nie różnej masci “szmalcowników” – nic się nie zmieni. A każdy głos rozsądku będzie przez Dulskich zakrzyczany i zagłuszony.
Szkoda mi tych “wiernych” którym wstyd, szkoda mi sfrustrowanych entuzjastów. Toż to marnowanie życia. Pobłażanie bezprawiu nigdy nam na dobre nie wychodziło!
Kosciol czuje na plecach oddech laicyzacji, sprzymierzy sie nawet z diablem , by ja zatrzymac.Episkopat obral najgorsza droge ,by utrzymac rzad dusz Polakow, przymierze z PiS.Skutek bedzie powalajacy dla tej, coraz bardziej, instytucji korporacyjnej.To czego nie dokonal Gomulka ,staje sie faktem.Czego sobie i Polakom zycze!!!
Kościół nie pomoże, bo sam przyczynił się do powstania obecnego konfliktu.
Nikt.
Sami musimy sobie poradzić. Kościół również w czasach Solidarności i Okrągłego Stołu działał na własną korzyść. Tak się akurat składało, że interes narodu był w pewnym stopniu zbieżny z interesem Kościoła. Wszyscy uwierzyli w patriotyzm i poświęcenie Kościoła. Tymczasem cele i intencje były zgodne z dwutysiącletnią tradycją Kościoła. Studiujmy historię, ona cały czas się powtarza.
Kościół nie ma przyjaciół, ma tylko wyższe interesy (głoszenie Słowa Bożego i zbawienie ludzkości).
Kto jest przeciwny wyższym interesom kościoła ten jest dla kościoła „wrogiem”. A wrodzy jego wrogów są taktycznym sojusznikiem Kościoła.
Ponieważ ideologiczny „liberalizm” wytoczył kościołowi totalną wojnę (patrz: zamiary wywalenia religii ze szkół, próby eliminacji katolików z życia państwowego i publicznego) to każdy wróg liberalizmu jest taktycznym sojusznikiem kościoła. W Polsce niestety jest to faszystowski PiS. Kościół jak będzie miał do wyboru bolszewizm albo faszyzm, to zawsze wybierze faszyzm, bo faszyzm nie dąży do likwidacji kościoła, nawet gdy jest syfem podobnym jak bolszewizm.
Zawsze mówiłem, że tylko idioci mogą wypowiedzieć akurat w Polsce wojnę kościołowi. Z kościołem przez ostatnie 2000 lat jeszcze nikt nie wygrał. Widać, liberały nie wyciągnęły odpowiednich wniosków i nauk historycznych z komuny.
@snake
Tak i nie. Kościół w Niemczech Hitlera nie w całości go poparł, tak samo jak nie wszyscy niemieccy protestanci poparli hitleryzm. Owszem to były niewielkie grupy, jednak wydały one bohaterów, których pamięć do dziś jest żywa, podczas gdy o kolaborującej większości mówi się ze wstydem. Kościelne aspiracje polityczne skutecznie zablokowały demokratyczne rządy w Europie zachodniej w imię rozdziału państwa od religii. Nie ma to nic wspólnego z ,,liberałami”, tylko z z zasadami demokracji otwartej i pluralistycznej.
Kosciół nie pomoże w kryzysie bo jest głównym poplecznikiem przestępców przeciwko demokracji.
Już w latach 90-tych demokracja go mierzila ale zawodziły nieudolne narzędzia.
Dopiero sarkofag na Wawelu scementował ten przestępczy sojusz.
Dla opozycji widzę jedno wyjście – uznać ten fakt i zapowiedzieć jasno ukaranie WSZYSTKICH POLECZNIKÓW ZŁOCZYŃCÓW Jeżeli Petru lub PO złożą publiczną obietnicę ukaranua wtedy ich popre. Stosowna kara? Wypowiedzenie konkordatu?
„Kościół nie pomoże w kryzysie” ? Panie Redaktorze, przecież Pan doskonale wie, że Kościół (instytucjonalny) jest współsprawcą tego kryzysu! Należy rzecz nazwać po imieniu: Kościół jest WSPÓLNIKIEM politycznego gangu, który podstępem polegającym na udawaniu normalnej, szanującej porządek konstytucyjny partii, wygrał demokratycznie wybory, po czym postanowił, z silną osłoną Kościoła, obalić konstytucyjny ustrój, aby „trzymać panowanie”. Biskupi polscy (poza Papieżem Wojtyłą) od zawsze widzieli w demokracji liberalnej (w wolności jednostki) śmiertelne dla siebie zagrożenie (laicyzacja Zachodu) i gdy ujrzeli szansę na utworzenie autorytaryzmu oferującego im bezpieczny udział w podziale tortu (kasa i kościelno-państwowe formowanie owieczek) ochoczo i bezceremonialnie przystąpili do spółki. Nic nowego w naszej historii. Kościół miał „zasługi” wtedy i tylko wtedy, gdy jego przyziemny interes był zbieżny z polską racją stanu. Długo by wymieniać ciemne karty.
Nigdy przecież nie walczył o wolność jednostki, czy o demokrację! Również przy Okrągłym Stole piekł swoją pieczeń. Z tzw. komuną było mu nie po drodze, to prawda. Ale nie dlatego, że chciał demokracji! Przecież wciąż swymi uzurpacjami dowodził, iż w miejsce ideolo komuny chciał i chce widzieć…. siebie! Kościół niejednemu wiernemu pomoże, ale państwu nigdy, bo sam jest częścią problemu. Módlmy się, aby chociaż mniej szkodził!
A. Szostkiewicz: „Polska doszła do rozmów i porozumień Okrągłego Stołu, otwierających drogę do pokojowej zmiany systemu z autorytarnego na demokratyczny. Kościół pomagał do nich doprowadzić i był symbolicznie obecny podczas ich inauguracji”.
Tak, po czym natychmiast został zaatakowany.
Już we wrześniu 1989 r. (sic) kilkuset osobowa demonstracja z Pl. Zamkowego poszła pod siedzibę arcybiskupów na Miodowej, weszła na dziedziniec i wśród wulgarnych antykościelnych okrzyków rzucała monetami w okna. Wśród rozbawionego tłumu można było dostrzec Krzysztofa Wolickiego, działacza Solidarności. To był wstęp do późniejszej polityki kościelnej „Gazety Wyborczej”. W 1993 r. przyjechała do Polski pani Catherine Lalumière z Rady Europy z instrukcją czy dyrektywą nie do odrzucenia, że jeśli nie wprowadzimy liberalnego prawa aborcyjnego podobnego do tego jak na Zachodzie, to nie mamy co myśleć o Europie.
Jeśli widział Pan Redaktor polityków opozycji na czarnych marszach, to czego się Pan spodziewa? Że Kościół poprze hasła tego marszu wraz z ich wulgarną otoczką. Katolicyzm jest religią umiaru oraz rozsądku i jeśli Kościół coś popiera, choćby milcząco, to zapewne jest to rozsądne.
@Jacek, NH
Tylko w kościele dzisiaj pusto
XXI w, dorośli ludzie zakładają na głowy papierowe korony i się cieszą. Z czego?
Kościół nie pomoże w kryzysie?
To chyba dobra wiadomość, zważywszy jaki słony rachunek wystawiła ta instytucja „za pomoc” udzieloną w latach ’80 ubiegłego wieku.
Czy Polskę stać na uiszczenie kolejnego takiego rachunku?
„Radosne święto Trzech Króli…”
Wnikliwa analiza tekstu Pisma pozwala ustalić, że nie było żadnych króli. Rodzinę Jezusa w domu w Betlejem – kilka miesięcy po narodzinach dziecka – odwiedzili astrolodzy. Dlatego niektórzy tłumacze NT używają określenia „obserwatorzy gwiazd”.
Swoim postępowaniem – świadomie lub nieświadomie – narazili oni małego Jezusa na ogromne niebezpieczeństwo.
A zatem owo tradycyjne święto, nie ma nic wspólnego z Ewangelią. To jedna z wielu konfabulacji „uczonych” katolickich. Jeszcze jedna okazja do zebrania na tacę – czczonej w kościele powszechnym – mamony.
@Adam Szostkiewicz
Moją tezą nie było poparcie kościoła dla hitleryzmu czy dziś kaczyzmu, bo właśnie kościół ani hitleryzmu ani kaczyzmu nie popiera(ł).
Ja mówiłem o wyborze mniejszego zła, którego musi również dokonywać czasem i kościół. Tak jak przed wojną i wojnie kościół odrzucał oba totalitaryzmy, to totalitaryzm antyreligijny odrzucał bardziej i aktywniej niż totalitaryzm bardziej neutralny wobec religii. Z tym drugim, tam gdzie musiał się nawet aranżował.
Z zachowaniem oczywistych różnic proporcji tak w komunie jak i dzisiaj kościół zachowuje się podobnie. To znaczy zachowując instytucjonalnie neutralność ma pewne preferencje, które wynikają z postaw stron sporu wobec kościoła. W komunie trzymał bardziej ze społeczeństwem, potem Solidarnością, chociaż oficjalnie żadnej ze stron nie popierał, a raczej nie przyłączał się jako strona. Dzisiaj podobnie wybiera mając wybór między kaczyzmem a liberalizmem.
Gdyby polityka była całkowicie neutralna wobec kościoła, kościół też musiałby być i byłby wobec polityki neutralny. A ponieważ polityka wzięła sobie za główny temat rolę religii i ludzi wierzących w społeczeństwie i w państwie (a więc dotyczy kościoła) to tu stanowisko kościoła nie może być całkiem neutralne. To jest stanowisko we własnej sprawie i to powinno być zrozumiałe.
@mauro
Pierwsze słyszę, proszę konkretnie. Krzysztofa Wolickiego znałem, nigdy nie słyszałem, by brał udział w jakiejś antykościelnej manifestacji. Pani Lalumiere prawa antyaborcyjnego w Polsce jakoś nie zdołała zmienić, uchwalił je wolny parlament. Z katolicyzmem różnie bywa, zwłaszcza w perspektywie historycznej, a i dziś w Polsce nurt umiarkowany jest w nim marginalizowany przez nurt radiomaryjny. Polityka kościelna GW była umiarkowana, na jej łamach publikowano nie tylko artykuły krytyczne, lecz także broniące sensownej obecności Kościoła w życiu publicznym. Takiego pluralizmu nie było i nie ma tym bardziej dzisiaj w mediach kościelnych i prawicowych, chlubnym wyjątkiem pozostają pisma katolickie niezależne od władz kościelnych: Tygodnik Powszechny, w którym pracowałem 11 lat, oraz miesięczniki Znak i Więź. Niedużo lepiej jest w Internecie, gdzie konfrontacyjny przekaz dominuje na stronach i forach mieniących się katolickimi.
„kościół (…) hitleryzmu (…) nie popiera(ł)”.
Fakty mówią co innego.
Wprawdzie garstka księży i zakonnic zaprotestowała przeciw okrucieństwom Hitlera — i ucierpiała z tego powodu — ale zarówno Watykan, jak i cały Kościół katolicki z armią swych duchownych udzielali czynnego lub milczącego poparcia reżimowi nazistowskiemu, który uważali za bastion obronny przed pochodem komunizmu.
Schroniony w cichych komnatach Watykanu, papież Pius XII ani słowem nie zganił, w opublikowanej 20 października 1939 roku encyklice Summi Pontiicatus, nazistowsko- sowieckiego rozbioru katolickiej Polski.
A co robiły tysiące innych duchownych niemieckich podczas hitlerowskiego terroru? Nieco światła na tę sprawę rzuca list pasterski wystosowany przez tamtejszych biskupów katolickich we wrześniu 1939 roku, tuż po wybuchu drugiej wojny światowej. Napisano w nim między innymi: „W tej rozstrzygającej godzinie zachęcamy wszystkich naszych katolickich żołnierzy, by w posłuszeństwie wobec Führera spełniali swój obowiązek i byli gotowi do bezgranicznych poświęceń. Apelujemy do wiernych o wspólne zanoszenie żarliwych modlitw, aby dzięki Opatrzności Bożej wojna ta skończyła się zwycięstwem”.
Co ciekawe, Hitler przewidział taki rozwój wydarzeń. Po zdobyciu władzy, powiedział o przywódcach religijnych w Niemczech: „Zdradzą Boga dla nas. Zdradzą wszystko, by uratować swoje nędzne posadki i dochody”.
Jeśli więc katolicy nie mieli odwagi walczyć o to, co uznawali za słuszne, to o co w ogóle mieliby walczyć ?
Chyba 6 Kroli, tak slyszalem.
@ 1958
Zle slyszales, kroli bylo trzech: Kacper, Melchior i Baltazar, a dzien Trzech Kroli wypada 6.stycznia. Radze Ci poczytac cos o Trzech Krolach, bo moim zdaniem symbolika tego mitu jest wzruszajaca. Trzech starozytnych medrcow wedruje przez pustynie za gwiazda w poszukiwaniu prawdy o naszym swiecie.
Strona konfliktu nie może być arbitrem.
Mnie przeraża bardziej milczenie kościoła, w sprawie przemocy na cudzoziemcach.
Tzn.,że biskupi tak bardzo się uzależnili od PIS ,że nie mają odwagi potępić ostro
i jednoznacznie nawet łysych karków.Potępienie to mało. Obowiązkiem kościoła
jest mozolna praca u podstaw .
A w dzisiejszym oświadczeniu Dziwisza wody po kolana.
Liczba napadów rośnie lawinowo .To wstyd i hańba i wielkie ryzyko ,że tego nie da się
zatrzymać.
Od 15 lat mam znajomego Syryjczyka, który ma małą wytwórnię słodyczy.
Po raz pierwszy przez głowę przemknęła mi robaczywa myśl , że całe szczęście
nie wygląda na Araba i nie ma baru z kebabem. To jakiś obłęd !!
@ Kalina
Moze skandal wokol mieszania sie Putina w wybory amerykanskie ocuci niektore i glowy i kaze im sie zastanowic kto stal za afera tasmowa w Polsce. W Polsce przeciez tez wygrala partia odpowiadajaca interesom Rosji. I, podobnie jak Trump, Kaczynski wypiera ze swiadomosci ten fakt.
dezerter83
6 stycznia o godz. 22:39
Wczoraj w Bazylice w Panewnikach (Katowice) na kazaniu Franciszkanin również mówił, że nie króli, a mędrców, nie trzech, a kilkoro.
A te nowomodne orszaki , które przechodza ulicami od 9 lat, są jakby ersatzem pochodów pierwszomajowych. Jedno zniknęlo, drugie wypełniło pustkę.
wracając do tematu, bo mnie Redaktor zbanuje, Kościół pomoże tej stronie sporu, która wiece zaoferuje.
Kościół (szczególnie polski) nigdy nie był neutralny.
Z tymi trzema królami to rzecz wątpliwa, nie wiadomo czy w ogóle istnieli.
W Polsce w ramach siermiężnego katolicyzmu katolicy nie nadstawiają drugiego policzka.Bo to przypomina Traktat Lizboński lub Komisję Wenecką.A jacy katolicy taki ich kościół.Tak sobie myślę,że z tej mąki będzie tylko zakalec.
Dla zmarzniętych i głodnych otworzyć kościoły i plebanie za darmo.Całodobowy dostęp potwierdzi czy kościół służy wiernym czy jest twierdzą czynną od – do za co łaska.Tak sobie myślę,że potrzebujący parafianie nie zabrudzą i nie zainfekują dywanów jak uchodżcy co sugeruje Kaczyński.W takich sytuacjach sortować ludzi ante portas to grzech.
@mpn
Bo uroczystości – pochody odbywają się na ulicach
@ Adam Szostkiewicz
Wraz z trwaniem dyskusji w Internecie prawdopodobieństwo użycia porównania, w którym występuje nazizm bądź Hitler, dąży do 1 (Prawo Godwina). W tradycji użytkowników wielu grup Usenetu wątek, w którym w jednej z wypowiedzi pojawia się porównanie do nazizmu lub Hitlera, uważany jest za skończony, a ponadto uznaje się, że osoba, która użyła tego porównania, „przegrała” dyskusję. Obecnie reguła ta rozciąga się na wszelkie inne sposoby komunikacji internetowej
@kruk
Niestety, nie ocuci. Pis przesuwa nas na Białoruś, a stamtąd już blisko do Putina. Cisza zapadła z zatrzymanymi działaczami proputinowskiej grupy Zgoda. Jeśli w Niemczech wygra lewica, a w Polsce utrzyma się u władzy antyeuropejski PiS, Znów zostaniemy na łasce i niełasce Moskwy.
@antonio
Zgoda, ale dla ścisłości akurat w tej sprawie niektórzy biskupi, np. Zadarko, odezwali się jak trzeba, choć oczywiście nie wszyscy i za rzadko.
@kruk
Ci mędrcy to perscy astrolodzy, ,,poganie”, którzy się pokłonili, ale nie narócili, a potem zniknęli w mrokach historii. Symbolika jest tu głębsza niż się wydaje i jak często w kulturze bliskowschodniej sięga korzeniami do czasów grubo przed chrześcijaństwem.
Putin modli się w odbudowanej największej prawosławnej świątyni.Popi go popierają.U nas jest podobnie.Oleksy klęczał w Częstochowie .Wszyscy chcą być blisko funkcjunariuszy Boga.Dzielnie się tylko trzyma UN.No i u braci Czechów jakieś anomalie.A wszystko opiera się o to ,-komu sprzyja kościół.Demokratom ,czy neofaszystm ,bolszewikom nazistom itd.?.Komu to widać i czuć i u nas i na świecie
@Adam Szostkiewicz
7 stycznia o godz. 10:30
„@kruk
Niestety, nie ocuci. Pis przesuwa nas na Białoruś…”
Proszę szanownego pana, pod wieloma względami jesteśmy już znacznie poniżej Białorusi i przesunęli nas tam akurat pańscy pupile w okresie „sukcesu transformacji”.
Służba zdrowia zupełnie leży, kultura w całkowitym upadku, media już dawno sięgnęły dna, czytelnictwo książek praktycznie nie istnieje a polskim przebojem eksportowym są drewniane trumny do samodzielnego montażu.
Dodajmy do tego beznadziejny poziom wyższych uczelni – najlepsze nasze dwie szkoły wyższe lokują się w piątej (ranking szanghajski) albo nawet szóstej (Times Higher Education World University Ranking) setce światowych rankingów – i kilkumilionową emigrację.
W czterdziestomilionowym kraju należącym do UE i NATO nie ukazuje się ani jeden dziennik albo tygodnik wart czytania. O tym, aby był na poziomie choćby odrobinę zbliżonym do czołówki zachodniej możemy sobie tylko pomarzyć. Zresztą w kraju wtórnego analfabetyzmu, wszechobecnej chały i rozrywki na najniższym, niewyobrażalnie prymitywnym wprost poziomie – a uchodzącej za kulturę – nie byłoby już komu takich pism redagować; nie byłoby też komu ich czytać…
Pytanie z gatunku retorycznych: jak może pomoc w przełamaniu obecnego kryzysu instytucja, która sama od lat pozostaje w kryzysie? Jako agnostyk obserwuję z dystansu, ale mimo wszystko ubolewam nad coraz głębszym podziałem wśród hierarchów i wiernych. Symptomatyczne swoja drogą, że dwie, chyba najważniejsze ‚marki’ najnowszej historii Polski tak bardzo rozmieniły na drobne swoją wartość: Solidarność i właśnie kościół…
To w końcu Kościół ma „mieszać się do polityki”, czy nie? Już się pogubiłem… Porównania z okresem stanu wojennego są dalece na wyrost i stanowią de facto policzek dla ofiar tamtych bolesnych dni. Ponadto wtedy w spór rzeczywiście angażowało się praktycznie całe społeczeństwo, a teraz ogromna większość ma te przepychanki przy korycie w głębokim poważaniu. Po raz kolejny myli Pan prywatne opinie poszczególnych księży, którzy jako wolni obywatele mają do nich pełne prawo, z jakimkolwiek, oficjalnym stanowiskiem Kościoła – czy to w Polsce, czy Powszechnego. Nie wiem, jakie instytucje, które rzekomo „zniszczono”, ma Pan na myśli, oraz jakie „autorytety”. Chyba nie te rodem z głębokiej komuny… a taka jest prawda i o tych „instytucjach” (o których Pan prawdopodobnie myśli), i o „autorytetach”…
Mi sie wydaje ze kosciol powinni miedzy innymi bronic wartosci, bronic slabych, nieudajacych, azylantów, cudzoziemców, biednych, mniejszosci, tych którzy zyja na marginesie spoleczenstwa. Konstytucja a TK istnieja zeby bronili te same wartosci na poziomie panstwowym/politycznym. Kosciól ma bez watplenia obowiazek bronic konstytucje a ich wartosciach w demokratycznym panstwie tak jak panstwo ma obowiazek bronic kosciola. Wiec nie jest mózliwe ze kosciól w Polsce zostaje arbitrem, bo jest za antikonstytucjna partie PiS.
@sylaba
Pan znowu swoje, bez związku, bez sensu, byle zaczepić. Kościół posoborowy w ogóle ma się nie mieszać do polityki. W ważnych dla ogółu społeczeństwa sprawach powinien się jednak wyraźnie opowiedzieć po stronie prześladowanych. Tak było z JPII i Kościołem w Polsce w epoce stanu wojennego i Okrągłego Stołu. Duchowni są obywatelami, mają te same prawa jak nieksięża. Ale nie mogą wykorzystywać swojego statusu i ambony do szerzenia swoich poglądów polityczych i lansować swoich politycznych faworytów. Tak jak nie powinni tego czynić civil servants. Dobrze pan wie, w jakie instytucje i autorytety uderzył PiS. Może ich pan nie szanować, ale to nie wpłynie na rzeczywistość, wpłynie na nią, i to negatywnie, przyzwolenie ze strony władzy na takie traktowanie państwa, jakby to była prywatna własność jednej grupy politycznej.
@Adam Szostkiewicz
Panie Redaktorze, ja nie chcę nikogo zaczepiać bez wyraźnego powodu. Po prostu chcę, od czasu do czasu, merytorycznie podyskutować. Dlatego zawsze staram się merytorycznie, i jak sądzę z sensem jednak, odnosić do treści. Pan doskonale o tym wie, zresztą mówi się to od dawna, że obecny spór jest sporem stricte politycznym. Kościół, nawet nie angażując się po żadnej z jego stron, a robiąc tylko za mediatora, i tak siłą rzeczy „wmieszałby się” w politykę. Stąd apel o jasne określenie się – są w Polsce od dawna środowiska, które wiele już lat apelują, by Kościół tylko „nie mieszał się do polityki”. Niedobrze, jak punkt widzenia zmienia się od miejsca siedzenia. W czasach stanu wojennego, czy ogólnie komuny, istotnie mieliśmy do czynienia z prześladowanymi, z mordowanymi i wówczas Kościół nie mógł nie zabrać głosu, bo to wszystko były sprawy ludzkie, sprawy jego obolałych dzieci. Dziś nadal ujmuje się za prześladowanymi i mordowanymi, chociażby organizując akcje pomocowe dla cierpiącej Syrii, czy pomagając tysiącom polskich, biednych rodzin, tudzież chorym dzieciom. Pan wśród polityków chce widzieć tych „prześladowanych”? Wolne żarty… Każdy ksiądz ma prawo do swojej prywatnej opinii, nawet gdy decyduje się ją wygłaszać z kościelnej ambony podczas kazania. Można się z tym nie zgadzać, jednak nieuprawnione jest wypowiadanie się na tej podstawie o stanowisku całego Kościoła. To zwyczajnie nie fair i nie znajduje podstaw. Jak Pan wyżej pisał wobec mnie – to „bez sensu”, to alogiczne.
@Adam Szostkiewicz
Ale problem „takiego traktowania państwa” nie może być wiązany tylko z PiS. To problem znacznie szerszy, sięgający wielu lat wstecz, a jego źródeł należy upatrywać w do dziś nieprzeprowadzonej dekomunizacji. Leczenie skutków bez wyeliminowania przyczyn nie może przynieść trwałego rezultatu, bo patologie będą jedynie narastać.
Proponuję jak to w demokracji bywa zaczekać do kolejnych wyborów. Tylko, że nie chcecie czekać. Co ma do tego Kościół?
@sylaba
Nie, pan nie chce dyskusji merytorycznej, tylko dzielenia włosa na czworo, tak by posiać wątpliwości w kwestii, która jest dość oczywista. Powtarzam: Kościół posoborowy nie chce sojuszu ołtarza z tronem, biskupów i kardynałów w parlamentach i w rządzie. Dlatego JPII pogroził palcem księdzu ministrowi kultury w rządzie prosowieckich sandinistów. Duchowny, który chce robić politykę powinien więc albo zrzucić sutannę, albo liczyć się z tym, że będzie oceniany i krytykowany jako polityk.
Adam Szostkiewicz
„Kościół posoborowy w ogóle ma się nie mieszać do polityki. W ważnych dla ogółu społeczeństwa sprawach powinien się jednak wyraźnie opowiedzieć po stronie prześladowanych”.
1. Pragnę uprzejmie przypomnieć, że chrześcijanie zostali zobowiązani w Biblii do wzorowania się na postawie swojego Mistrza – Jezusa z Nazaretu. Jego słowa oraz czyny zawierają wyraźne wskazówki, które pomagają jego naśladowcom ustalić, jaką rolę powinni odgrywać w społeczeństwie.
Takie zjawiska, jak ubóstwo, korupcja czy niesprawiedliwość nie były Jezusowi obojętne. Biblia pokazuje wręcz, że głęboko przejmował się żałosnym stanem bliźnich. Nie zainicjował jednak żadnej kampanii mającej na celu uwolnienie świata od niesprawiedliwości, chociaż niektórzy pragnęli wciągnąć go w rozwiązywanie kwestii nurtujących ówczesnych ludzi.
2. Jak chrześcijanie wzorują się na Jezusie ? On sam powiedział o sobie: „Ja nie jestem częścią świata”. I podobnie o swoich naśladowcach rzekł: „Nie jesteście częścią świata”. Oznacza to, że zachowują oni całkowitą neutralność w kwestii wszelkich sporów i podziałów politycznych i społecznych. Choćby niektóre systemy wydawały się korzystniejsze ekonomicznie lub dawały więcej swobody, chrześcijanie nie popierają ich ani przedkładają jednego nad drugi.
Apostoł Paweł wyraził tą myśl w prostych słowach: „Każdy niech będzie poddany władzom, sprawującym rządy nad innymi (…) Kto przeciwstawia się władzy – przeciwstawia się porządkowi Bożemu (…) Albowiem rządzący są postrachem nie dla uczynku dobrego, lecz dla złego. Chcesz więc nie bać się władzy? Czyń dobrze, a będziesz miał od niej pochwałę” (Rzymian 13:1-7).
W innym miejscu, ten sam Paweł zachęca swoich współbraci, aby modlili się o to, by czynniki rządzące były przychylnie nastawione do pokojowej działalności uczniów Jezusa. W 1 Tymoteusza 2:1,2 czytamy: „Zalecam więc przede wszystkim, by prośby, modlitwy, wspólne błagania, dziękczynienia odprawiane były za wszystkich ludzi: za królów i za wszystkich sprawujących władze, abyśmy mogli prowadzić życie ciche i spokojne z całą pobożnością i godnością”.
Naśladowcy Jezusa wiedzą, że wszystkie rządy są niedoskonałe i że istnieją tymczasowo w ramach „porządku Bożego” – dopóki nie zastąpi ich Jego Królestwo. A ponieważ w wielu krajach władze zapewniają swobody obywatelskie, które umożliwiają głoszenie dobrej nowiny o Królestwie Bożym, dlatego prawdziwi chrześcijanie
działają na rzecz tego Królestwa, a nie reform politycznych.
Jednocześnie, są ulegli władzom zwierzchnim – o tyle, o ile nie wymagają one od nich czegoś, co należy się Bogu.
Pozwalam sobie przywołać słowa kard. Stefana Wyszyńskiego, które wygłosił 4 czerwca 1953 roku na procesji Bożego Ciała w Warszawie.
„Uczymy, że należy oddać co jest Cezara Cezarowi, a co Bożego Bogu. Ale gdy Cezar siada na ołtarzu, to mówimy krótko: nie wolno!”
Te słowa padły w odpowiedzi na podejmowane przez ówczesny rząd próby ingerencji w proces nominacji kapłanów. W roku 1989 utraciły swoją ważność, ale obecnie stają się ponownie aktualne. Wynika to z faktu narzucania (albo samo-narzucania) kapłanom co mają mówić na kazaniach. Powiesz coś innego – dostaniesz naganę, jak prof. Wierzbicki.
Cezar ponownie chce usiąść na ołtarzu… Jeżeli Episkopat do tego dopuści, to przegra, i on, i cały Kościół w Polsce.
@ Adam Szostkiewicz
Symbolika, ktora przypisuje Trzem Krolom, nie opiera sie na zadnych autorytetach. Od dziecka w mojej glowie gwiazda betlejemska przedstawia kosmos, a Trzej Krolowie poszukuja jego tajemnicy. Slowa, ktorych teraz uzywam, przyszly mi oczywiscie z wiekiem. Zauwazmy, ze wszyscy zastanawiajacy sie nad sensem tego swiata zapatruja sie w niebo gwiazdziste.
Jeżeli istnieje (a istnieje od roku) potrzeba poszukania arbitra w gorącym sporze partii rządzącej z opozycją parlamentarną i pozaparlamentarną, to – moim zdaniem – w naszym państwie tylko dwie osoby mogą się tej roli podjąć: profesor Łętowska lub profesor Strzembosz. Właśnie oni są autorytetami o znakomitej wiedzy prawniczej (prof. Łętowska to sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, zaś wcześniej Rzecznik Praw Obywatelskich i sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego), natomiast prof. Strzembosz to były Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, wcześniej, w roku 1980, był jednym z organizatorów NSZZ „Solidarność” w sądownictwie powszechnym. Na ich wiedzy prawniczej, doświadczeniu politycznym, solidności oraz uczciwości można śmiało polegać. To już jedni z ostatnich autorytetów w naszej Ojczyźnie.
@ispi
To ciekawy pomysł, popieram, znam oboje profesorów, mogę ręczyć za ich kompetencje i propaństwowe nastawienie, ale sądzę, że właśnie dlatego byliby nie do przyjęcia dla PIS, który woli prawników służalców, takich jak ci rozgrzeszający Kuchcińskiego i podpowiadający mu, jak ukarać protestującą w Sejmie opozycję.
Kosciolowi otwieraja sie oczy. Kard. Dziwisz stwierdzil, ze nie moze byc tylko jeden „krol”, ale musi byc ich trzech. W bazylice sw. Krzyza o. Jacek Salij nawolywal do zaniechania klotni politycznych i zacytowal CK Norwida mowiacego, ze w Polsce nie ma partii politycznych, sa tylko „koczowiska polemiczne”.
Nie przeszkadzaja mi takie kazania, bo nie ma w nich tego, ktora strona ma racje. Ale obaj nie rozumieja spraw do konca. Nie potrafia gwaltu rzadzacych na opozycji nazwac po imieniu – twierdza, ze jest to awantura malzenska.
Trafiają się porządni księża, sam znam kilku takich, ale o hierarchach lepiej nie wspominać.
Mądrość i uczciwość profesorów.Otóż były szef PAN ,za rządów PO ,przymilał się prezesowi ,i okładał Tuska oskarżeniami ,dlaczego nie zgadza się na międzynarodowa komisje w sprawie Smoleńska.Za prezesa do sprawy nie wrócił i czy w zamian otrzymał Orła Białego ,osądżcie sami?Ale ten pan ,tak ,ma .Był reportaż o karczemnych kłótniach o mienie z sąsiadami.
Opowieść biblijna o trzech królach jest mało wiarygodna, podobnie jak ich rzekome relikwie w katedrze w Kolonii.
@azur
To jest legenda, ale o ogromnej sile kulturotwórczej. Typowy błąd myślowy u osób niechętnych religii czy Kościołowi polega na tym, że tego nie dostrzegają. W sferze wiary religijnej najważniejsze jest nastawienie duchowe, którego nie zmienią racjonalne krytyki oparte na faktach i analizach. Religia to coś więcej: sposób obecności w świecie. Dlatego nie trafi nigdy do ludzi religijnych argument, że wierzą w coś, co nie istnieje. Bo dla nich istnieje, a równie dobrze mogą zapytać: a jakie masz dowody, że nie istnieje?
@azur 16:13
@Adam Szostkiewicz 16:22
Też tak myślałem nt. opowieści o trzech królach, dopóki nie zobaczyłem programu dokumentalnego The Star of Bethlehem, w którym Rick Larson opowiada o swoim odkryciu. Polecam Panom ten film – można go znaleźć na YouTube, w trzech wersjach (pełna, krótka i 8-minutowa) po wydaniu wyszukiwarce polecenia: „The Star of Bethlehem Documentary 2007”.
Pozdrawiam
Gdyby Chrystus urodził się w dzisiejszej Polsce rządzonej przez PIS z poparciem Kościoła to „ciapaci” królowie nie mogliby złożyć darów nowo narodzinemu Chrystusowi, a jak by jakoś przedostali się przez granice to mogliby dostać po mordzie.
Ale w narodowym TVP; transmisje, wypowiedzi rządowych, pisowskich i kościelnych hierarchów oraz zachowanie tłumów były jak najbardziej „po bożemu” i nic nie mąciło dobrego dobrego samopoczucia widzów.
@ Adam Szostkiewicz 8.01 16:22
Pisal o tym na pewno znany Panu William James w ksiazce „Variety of Religious Experience”. Czeslaw Milosz uznal lekture tego tekstu za przelomowa w swoim zyciu. Mnie to dzielo zupelnie przypadkowo wpadlo w rece. Ktoz dzisiaj o nim pamieta?
@kruk
Mam nadzieję, że każdy religioznawca,psycholog religii, kulturoznawca, student, uczeń humanistycznego liceum, a przede wszystkim ksiądz lub seminarzysta. 🙂