Nobel dla Dylana: zmiana paradygmatu?
Bombowa decyzja. Literacki Nobel dla idola mojej młodości. Gratuluję, Bob! Ale mam pytanie: czy to zmiana formuły? Nobel za poezję śpiewaną? A co z innymi śpiewającymi bardami?
Czy Cohen też ma szansę? A co z klubem zmarłych śpiewających poetów? Z Prevertem, z Brelem, naszym Kaczmarskim? Czemu się nie doczekali, kiedy jeszcze mogli?
No nic. Doczekał się Dylan. Wraz z nim wielka tradycja amerykańskiej muzyki folkowej. Społecznie zaangażowanej, antyestablishmentowej. Mój Dylan to oczywiście folksongi z lat 50 i 60. Ale także późniejszy. Coraz bardziej chrypiący, coraz mniej się buntujący. Na przykład ten z „Modern Times”. Refleksyjny, egzystencjalny, brzmiący coraz bardziej nostalgicznie.
Jednak nagroda literacka powinna być za literaturę. Jak się ma Dylan minus jego śpiewanie do, na przykład, Miłosza albo Szymborskiej? Jak się ma do Zagajewskiego, od lat na krótkiej noblowskiej liście? Zmiana paradygmatu.
Z jednej strony ten gest mi się podoba, z drugiej – bulwersuje. Bo wywraca reguły gry. Może o to chodziło. Może to ukłon przed pokoleniem, które bardziej słucha, niż czyta. Kolejna zachęta do wyjścia poza murszejący schemat „kultura wysoka/popularna”. Nie wiem. Tym razem jury wypłynęło na uncharted waters. Dokąd dożegluje?
Komentarze
Trafna decyzja, literatura to nie tylko “wieża z kości słoniowej”, a Dylan to bardzo dobry poeta. Czytany i słuchany przez pokolenia…
Nie wszyscy przez Pana wymienieni mieli taki zasięg i tyle do powiedzenia…
Cieszę się z decyzji i podoba mi się Pański zachwyt… dziwię się obieckcom, czy to nie aby dziennikarski “obowiązek”?
Serdecznie pozdrawiam i przepraszam za kpinę, refleksyjnie, jak u Dylana…
Majakowskiego, to z tego Dylana już nie będzie. Bigbitowcy przyjmują tytuły szlacheckie, kontestatorzy honorowani są Noblem z literatury, a politycy destabilizujący całe kontynenty stają się Obrońcami Pokoju?
Mieszczuchy pozujące na arystokratów intelektu „kupują” za korony starzejących się artystów, zapisując ich na listy nieśmiertelnych laureatów tej nagrody. Czy wśród nas żyje choć jeden nieprzekupny artysta, żywy Szwejk, patrzący na świat oczyma nieśmiertelnego Haska ?
Europa XXI wieku zaczyna przypominać satyryczny obraz monarchii habsburskiej.
O ile pamiętam, to zmarły wczoraj inny noblista, Dario Fo, otrzymał w 1997 roku Nobla z podkreśleniem kultury „języka mówionego”. Decyzja to nieczęsta, ale popieram takie szersze rozumienie „literatury” niż tylko drukowane tomiki 😉
PS.
Swoją drogą, nobliście Churchillowi, bardziej należał się chyba Nobel za mowy polityczne, niż za jego historię…
PS.2.
W sieci dowcipkują, że Zagajewski już kupił gitarę 🙂
Komisja do tej pory pojmowała literaturę dość dosłownie (wyjąwszy może nadrodę dla zajmuującej się reportażem Swiatłany Aleksijewicz). Przyznając nagrodę Dylanowi, komisja poszerza myślenie o literaturze na nieznane dotąd tereny. Bo przecież na bardzo upartego można uznać tekty piosenek Dylana za poezję. A na pewno za budulec amerykańskiej kultury. Może następnym jej posunięciem będzie kulturalny Nobel?Wspomina Pan także o kulturze wysokiej/popularnej – to równie ciekawy aspekt. Wypadałoby się zastanowić: ile osób czyta (słucha) ze zrozumieniem?
Moim kandydatem do nagrody był po raz kolejny Haruki Murakami, który i tym razem nie on został laureatem. Nie żebym miał coś przeciwko twórczości Dylana i szacownemu gronu akademików, którzy w tym roku tak zadecydowali. Jest dużo racji w pretensjach, że ten czy ów nie otrzymał tego wyróżnienia, ale to też tak jakbyśmy mieli pretensje, że w konkursie kulinarnym nie wygrywają tylko i wyłącznie krwiste steki.
Poza tym, chciałbym zadać pytanie, czy dzisiaj Sienkiewicz miałby jakąkolwiek szansę na otrzymanie tej nagrody i to w dodatku za całokształt twórczości? Dzisiaj uznalibyśmy taki werdykt za żart. Tak się jednak stało w przeszłości, która była zupełnie inna. Co powiedzą ludzie za 100 lat o wyróżnieniu Dylana?
Tak dywagować i psioczyć możemy bez końca, a przecież to my finalnie decydujemy, czy kupimy twórczość takiego czy innego autora. Jest też tak, że niejeden z naszych ulubieńców po latach traci swój blask, śmieszy nas wręcz. A póki co cieszmy się z Dylanem.
Pare komentarzy na temat: Bob Dylan – Nagroda Nobla z Literatury.
„Jezeli Dylan jest poeta to ja jestem koszykarzem” – napisal literat Norman Mailer.
Szkocki kolega Normana Irvine Welsh powiedzal, ze jest co prawda fanem Dylana, ale decyzja komitetu jest niedojzala nostalgia starych hippisow.
Salman Rushdie wypowiedzal sie dyplomatycznie: „Dylan jest dziedzictwem Bardentradition”.
Dodam od siebie:
Z moim Beaglem doszlismy do wniosku, ze moj ogrodnik ma w przyszlosci duza szanse na Nobala z … astrofizyki.
Cheers.
Nie znam „języka poezji” Boba Dylana, nie bulwersuje mnie też nagrodzenie go, tak jak nie bulwersowało mnie przyznanie nagrody Dario Fo czy Elfriede Jelinek. Po prostu uznaję, że kto funduje nagrodę, ma prawo forsować swoje gusty.
A w ogóle to nie powinno być żadną niespodzianką. Noblowskie jury nie może przecież odstawać od wszech-obowiązującego trendu bycia „oryginalnym” za wszelką cenę.
Ouh là là! Prévert śpiewający poeta?
@midaro
Śpiewany poeta, jak najbardziej.
Mniej zaskakuje niż niegdyś Obama.
Jan Pietrzak były oficer LWP nie miał takiego szczęścia satyrycznie opisując czasy komuny i sugerując aby Polska była Polską marząc o systemie IV RP i swojej misji w roli prezydenta.Skoro taki elektryk Wałęsa załapał się na prezydenturę a Kaczyńscy nosili za nim teczkę/TW/ to każdy ma buławę prezydencką. Tak sobie myślę,że Nobel dla Dylana pokazuje drogę dla podobnych,którzy nie zeszli na manowce politycznego ośmieszenia jak Pietrzak.Szkoda,że Wysocki nie dożył paradygmatu.
Wiedziałem że Bob Dylan jest.
Jestem prawie z jego pokolenia.
„Odpowie ci wiatr…”
Nie znam, podobnie jak prezio. angielskiego.
My sie tylko ruskiego uczyli.
@midaro
Niestety, Prévert wziął i umarł.
@mpn
Obama dostał Nobla pokojowego, to inny temat.
Waldek B
14 października o godz. 9:46
„Nie żebym miał coś przeciwko twórczości Dylana i szacownemu gronu akademików”.
W rzeczywistości „szacowne grono akademików” to grupa starych lewicowych pryków, którzy od lat podejmują decyzję pod wpływem tego co biorą i co palą. Bob Dylan przy Dario Fo to znakomity pomysł ― przynajmniej coś napisał, ale i tak szkoda literatury. Na przyszły rok obstawiam Paula McCartneya.
Rece opadaja gdy nawet Spiegel produkuje! Newsy … i coraz czesciej jest absolut tötlich gdy sie bezkrytycznie powolujemy na media opiniotworcze.
Zaczolem sprawdzac dokaldniej kim sa krytycy Nobla dla Dylana i okazalo sie, ze … Norman Kingsley Mailer zmarl w 2007 … fxxx Spiegel.
…. a teraz Spiegel/ Anmerkung der Redaktion: In einer früheren Version des Artikels wurde der Eindruck erweckt(co za arogancja), der verstorbene Norman Mailer habe sich aktuell geäußert. Wir haben die missverständliche Formulierung korrigiert.
ergo: „Lügenpresse”
Mea culpa.
Nic
PS: Irvine Welsh, moj Beagle i moj Ogrodnik zyja 🙂
@ Waldek B
Podoba mi sie Twoje historyczne spojrzenie na literackich noblistow. Mozna sie zastanowic ilu wielkich pisarzy tej nagrody nie dostalo. A ilu z wyroznionych popadlo w zapomnienie?
Zgadzam sie co do Sienkiewicza i ze to nie Nobel decyduje o wielkosci pisarza.
Gdyby Bob Dylan nie umiał grać na gitarze, lub nie miał słuchu muzycznego i pisałby tylko wiersze, to raczej nie miałby one szans wydać ich gdziekolwiek, chyba że na własny koszt, a jeśli by wydał, to nie byłyby bestsellerami, lecz raczej „worst-sellers”. Gdyby został muzykiem, to, by nim nie został, bo przecież ten jego akompaniament, to kilka prostych, gitarowych chwytów, nie zawsze czysto granych, fenomenem natomiast jest to, że połączenie owych słabych, banalnych tekstów z nieskomplikowanym podkładem dało zupełnie nową jakość, muzyka ożywiła drętwe strofy, a pretensjonalne pozbawiła pretensjonalności, no i jeszcze ten chropawy głos Dylana ileś lat później wygładzony niestety i nie zawsze „siadająca” w tonacji, harmonijka, ale wszystko razem było diabelnie prawdziwe, blisko duszy, wzbudzało dreszcze.
Tomek Jastrun komentując na swoim blogu werdykt Komitetu Noblowskiego, napisał, że wyjęcie tekstów z utworów Dylana, to tak jak wyjmowanie ryb z wody -po wyjęciu umierają.
A „Rolling Stone”, ktoś napisał krótki esej o Dylanie, porównując go do Szekspira. Chyba mocno przesadził.
Dylan od dwudziestu kilku lat nic nowego nie napisał, na koncertach ciągle te same stare songi, a przecież jest o czym pisać.
Poza tym nie bardzo mi się podoba to „rozhermetyzowywanie” tradycji, zasad przyznawania literackiego Nobla, uważam to nawet za jakiś rodzaj zamachu na coś, co powinno trwać i to, co nie jest literaturą, dobrą literaturą – poezją, prozą, eseistyką , lecz pieśnią, piosenką nie powinno być nagradzane, zresztą piosenki mają swojego „Nobla” – Grammy.
„to inny temat”
Noble z literatury, pokojowe, kuchenne, łazienkowe, ekonomiczne… jeden pies.
Gdyby wraz z choćby połową Nobli z fizyki albo z medycyny zniknęła odpowiadająca im część wiedzy z obu tych dziedzin to ludzkość zauważyłaby taki fakt natychmiast.
Wykasowania gumką myszką wszystkich dzieł literackich nagrodzonych Noblem autorów byłoby jak zabranie komuś deseru. Jeden się skrzywi, drugi się poryczy, ale z głodu ani z chorób nikt nie umrze.
kruk 15 października o godz. 2:06 Miło przeczytać, że ktoś ma inne zdanie niż @Mauro Rossi. Gość składa się chyba tylko z żółci. Krytycy Dario i Elfride zapewne nie przeczytali jednej linijki ich tekstu, a czują się w obowiązku puścić bąka.
Pozdrawiam
@zza kałuży
jasne, niech się człowiek Zachodu żywi tylko Trumpem.
@Adam Szostkiewicz 15 października o godz. 21:31
„niech się człowiek Zachodu żywi tylko Trumpem.”
W takiej durnej fabryce prymitywni techniczni piszą sobie plany.
Z kalendarzem w prymitywnych ręcach. I w tych planach stoi jak byk, że w trzecim tygodniu listopada 2019 będzie gotowy wykrojnik niebieskiej folii, która ma zabezpieczać na czas transportu chromowaną klamkę w prawych, tylnych drzwiach nowego modelu autka.
Wraz z planami tego, co należy zrobić jak ten wykrojnik jednak nie będzie gotowy, z rozbiciem na 15 podpunktów odnoszących się do przypadku, gdy będzie on darł folię, topił ją, truł operatora niedobrym gazem, kosztował 5x tyle co stoi w budżecie, etc.
Takie techniczne podejście gwarantuje, że dzisiejszy smartfon to smartfon, że na świecie szybko znika głód i choroby.
Gdzie są takie plany napisane przez duchownych, filozofów, wieszczów, literatów, poetów, dziennikarzy, humanistów?
Kiedy, w którym tygodni którego kwartału którego roku wyeliminujecie kochani humaniści pychę, chciwość, nieczystość, zazdrość, obżarstwo, gniew i lenistwo?
My techniczni potrafimy – czego dowodzimy rok w rok od powstania świata – budować narzędzia. Dlaczego wy, humaniści, nie produkujecie żadnego mierzalnego postępu, gwarantującego że nasze coraz doskonalsze młotki służą tylko do budowania a nie do rozbijania głów?
@zza
Po co budować takie sztuczne opozycje? Ludzie majà nie tylko potrzeby techniczne i biologiczne, ale też symboliczne, duchowe, kulturowe, tożsamościowe. Dlatego najwięksi scjentyści mieli zwykle solidne wykształcenie humanistyczne. Człowiek potrzebuje i sacrum, i profanum.