Spektakl w Bydgoszczy, czyli rewolucja kulturalna już trwa
Kontrrewolucja kulturalna zapowiadana w Krynicy przez pana Kaczyńskiego już trwa. Najnowszy przykład to ataki pisowskiej prawicy na spektakl teatralny w Bydgoszczy „Wasza przemoc i nasza przemoc”. Do ataków przyłączył się polityk PO, marszałek, który grozi bydgoskiemu Teatrowi Polskiemu odebraniem subwencji finansowej.
Kraj, w którym politycy grożą instytucjom kultury, to domena autorytaryzmu. Politykom nic do sztuki. Sztuka kontrolowana przez polityków to propaganda, a nie sztuka. Dlatego w USA nie ma ministerstwa kultury. Twórcy mają pełną swobodę i ponoszą pełną odpowiedzialność za skutki swej twórczości. Twórczość niekomercyjną wspierają liczne fundacje w zamian za odpisy podatkowe.
W Europie model jest inny. Państwo wraz z samorządami finansuje ze środków publicznych użyteczną, ale nierentowną działalność artystyczną i kulturalną. To pozwala na jej prowadzenie, ale ceną jest zależność od państwa czy samorządu terytorialnego. Ten model działa, ale pod warunkiem, że władza nie występuje w roli recenzenta artystycznego i zachowuje bezstronność polityczną i estetyczną.
U nas kłopot polega na tym, że kiedy twórcy kultury podpadną władzy, władza naciska na nich, by się ocenzurowali. I grozi takimi czy innym sankcjami, jeśli odmówią, powołując się na wolność sztuki. Na co politycy odpowiadają, że nie mogą ignorować protestów obywateli oburzonych tym, co uważają, że obrażanie ich uczuć religijnych i patriotycznych. Pod tym zwykle pretekstem prawica atakuje filmy, książki czy spektakle. Dziś spektakl w Bydgoszczy.
Nie ma z tego dobrego wyjścia. Dopóki prawo zabrania niedokładnie zdefiniowanego obrażania uczuć religijnych, może być użyte przeciwko twórcom. Krytykowane sceny ze spektaklu niewątpliwie mogą szokować i oburzać ludzi wierzących.
Nie pierwszy raz zderzają się tak wrażliwości, konserwatywna i tradycjonalistyczna z wolnościową, otwartą na eksperyment artystyczny, choćby i mocno prowokujący. To napięcie towarzyszy społecznej obecności sztuki od dawna.
Najprościej byłoby, gdyby każda miała swoje miejsce. Nie akceptujesz takich spektakli, nie chodź, ale nie zabraniaj innym. Nie akceptujesz sztuki w służbie narodu, nie chodź, ale nie zabraniaj innym. Zresztą krucjaty zwykle przynoszą odwrotny skutek.
Nie podoba mi się, że władza ingeruje w sztukę. Powinna zostawić tę dziedzinę ludzkiej aktywności w spokoju. Gomułce nie podobały się „Dziady”, „Matka Joanna od Aniołów”, teatr Grotowskiego. Glińskiemu – teatr Klaty i „Śmierć i dziewczyna”. Obaj politycy zapisali się w annałach kołtuństwa i śmieszności. Niech decydują twórcy i odbiorcy. Rewolucje kulturalne są wrogiem kultury.
Komentarze
„Na co politycy odpowiadają, że nie mogą ignorować protestów obywateli oburzonych tym, co uważają, że obrażanie ich uczuć religijnych i patriotycznych”.
Panie Szostkiewicz, to zdanie wymaga – zdaje się – pańskiej cenzury… Oj, przepraszam. Chciałem napisać korektury…? No tak, tym razem chodziłoby o korekturę.
„Najprościej byłoby, gdyby każda miała swoje miejsce. Nie akceptujesz takich spektakli, nie chodź, ale nie zabraniaj innym. Nie akceptujesz sztuki w służbie narodu, nie chodź, ale nie zabraniaj innym.”
Jeżeli spektakl jest organizowany za prywatne pieniądze, to jak najbardziej. Z kolei jeżeli działalność kulturalna jest finansowana przez państwo, to państwo będzie ma mandat do wtrącania się – i chociażby decydowania, co jeszcze jest sztuką, a co już nie.
„Najnowszy przykład to ataki pisowskiej prawicy na spektakl teatralny w Bydgoszczy „Wasza przemoc i nasza przemoc”.
Czemu Pan Redaktor nie opisał owego spektaklu teatralny z Bydgoszczy? No niby wszystko jest w sieci … ale … Ks. Międlara nie można, co rozumiem, ale przedstawienie w Bydgoszczy jest przecież w porządku. Podatnik wiedziałby ile stracił lub zyskał. No niestety, cechą współczesnej publicystyki jest nadmierne szermowanie opiniami z pominięciem faktów.
Więc jak było w tej Bydgoszczy?
(Festiwal Prapremier w Bydgoszczy „Wasza przemoc i nasza przemoc”).
„Z głośników słychać śpiewaną po niemiecku kolędę „Cicha noc”. Na scenę wchodzi kilka par. Aktorzy są nadzy. Zaczynają tańczyć do dźwięków kolędy … ich taniec staje się coraz bardziej erotyczny … Naga kobieta z muzułmańskim hidżabem … na głowie zniża dłonie do swego krocza, by … wyjąć z waginy zrolowaną polską flagę. … Nie jest to bynajmniej kulminacja …. Widzimy w nim Chrystusa w cierniowej koronie, który wisi na krzyżu zmontowanym z kanistrów na benzynę … Po chwili schodzi z krzyża, by… zgwałcić wspomnianą muzułmankę w hidżabie”.
więcej ….
http://wiadomosci.com/chrystus-gwalci-muzulmanke-flaga-w-pochwie-skandal-na-festiwalu-prapremier/
Jeśli bośniacki „publicysta artystyczny” na przemoc odpowiada przemocą, to czego właściwie powinien się spodziewać? No chyba też przemocy, zgodnie z logiką spirali, która ją nakręca. I jak wówczas odpowie, kolejną przemocą? Ale przecież profanując sacrum wyczerpał już wszystkie środki wyrazu (przemocy), w Europie bardziej sprofanować cokolwiek chyba się już nie da. Oczywiście, bośniacki publicysta artystyczny nie zaryzykuje spektaklu o Mahomecie gwałcącego chrześcijanki w Kolonii, bo najzwyczajniej mógłby tego nie przeżyć, spirala przemocy przestałaby się nakręcać i chyba by pękła.
Hołota najpierw wysyłała harcowników, teraz zaczyna strzelać
Czyżby zabrakło inwokacji smoleńskiej na początek sztuki?
Dobrze, że jest jeszcze Internet i prasa lokalna, bo tych centralnych mediach to uprawią się już tylko i wyłącznie kibolską rąbankę bez relacji do faktów.
Za Gazetą Pomorską, oficjalne oświadczenie teatru.
Teatr Polski im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy jest organizatorem międzynarodowego Festiwalu Prapremier, którego głównym celem i zadaniem jest prezentacja najnowszych zjawisk polskiej i światowej dramaturgii oraz przedstawianie nowych estetyk teatralnych. W swej 15 letniej historii stał się miejscem promocji wielu istotnych zjawisk teatralnych oraz ważnym wydarzeniem dla Bydgoszczy, przybliżającym publiczności teatralnej miasta najnowszy teatr. W tegorocznej edycji Festiwalu Prapremier bierze udział 11 teatrów z Polski i zagranicy, m.in. z Niemiec, Słowenii, Chorwacji, Szwajcarii, Czech, Grecji. Wśród zaproszonych gości znajdują się tak ważne dla europejskiej kultury instytucje jak HAU Hebbel am Ufer, Slovensko Mladinsko Gledališče, International Institute of Political Murder, Schaubühne am Lehniner Platz, Blitz Theatre Group, Divadlo Na zábradlí, Vasistas Theatre Group, Onassis Cultural Centre, TR Warszawa, Łaźnia Nowa. Szerokie grono artystów składa się z twórców z Polski, Szwajcarii, Grecji, Syrii, Rumunii, Słowenii, Chorwacji, Niemiec.
W trakcie festiwalu pokazany został spektakl „Naše nasilje, vaše nasilje” w reż. Olivera Frljića, powstały w koprodukcji najważniejszych europejskich instytucji teatralnych i festiwali, HAU Hebbel am Ufer, Slovensko Mladinsko Gledališče, Wiener Festwochen, Kunstfest Weimar, Zürcher Theaterspektakel i Hrvatsko Narodno Kazalište Ivana Pl. Zajca, oparty na nietłumaczonym na język polski eseju Petera Weissa „Estetyka oporu”. Motywem przewodnim spektaklu Olivera Frljića, dotyczącego przemocy Europy wobec reszty świata, nie jest Polska, ani chrześcijaństwo, a relacje Zachodu i Europy z krajami globalnego Południa, oparte na przemocy, konflikcie i wyzysku. Sam spektakl teatralny jest wielowymiarowym dziełem sztuki, jednym z mocniejszych głosów przeciwko przemocy i hipokryzji działań w obronie rzekomej godności narodu i wiary oraz bezwzględną wiwisekcją europejskich elit. Odebrany został przez festiwalową publiczność niezwykle pozytywnie, gorąco, tak jak na to zasługiwało ważne wydarzenie artystyczne, przy długotrwałym aplauzie po jego zakończeniu. Uproszczona i zwulgaryzowana krytyka spektaklu w mediach nie ma nic wspólnego z jego artystycznym kształtem i jest niezgodna z wymową sztuki. Przejaskrawianie opisu scen wyjętych z kontekstu, widzianych w oderwaniu od dramaturgicznych sekwencji, bez uwzględnienia ich tonacji, konwencji i formy, a także bez rozróżnienia pomiędzy wymiarem symbolicznym i metaforycznym a realnym, jest nie tylko działaniem niemerytorycznym, ale też manipulacją opinią publiczną. Jej celem jest wywołanie silnych emocji społecznych, wojny kulturowej, w której nie chodzi o wartości i idee, ale o antagonizację społeczeństwa. Nieprawdziwy obraz spektaklu, wybiórcze opisy, niesłuszne twierdzenia, sprawiają, że poruszający i wielowymiarowy spektakl przedstawiany jest opinii publicznej niezgodnie z intencjami i zamierzeniami twórcy. Spektakl prezentowany był już na najważniejszych europejskich festiwalach: Wiener Festwochen w Wiedniu, Kunstfest Weimar i w Hebbel Am Uffer w Berlinie. W najbliższych miesiącach zostanie pokazany w Sarajewie, Rijece, Ljubljanie, Suboticy i Klużu. Teatr Polski w Bydgoszczy szanuje prawo artystów do niezależności sądów oraz wolności wypowiedzi i nie zamierza ingerować w ich swobodę twórczą, którą gwarantują także przepisy Konstytucji RP, która w rozdziale „Wolności i prawa ekonomiczne, socjalne i kulturalne”, w art. 73 gwarantuje każdemu wolność twórczości artystycznej, badań naukowych oraz ogłaszania ich wyników, wolność nauczania, a także wolność korzystania z dóbr kultury. Wolność ta jest także gwarantowana przez art.10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Paradoksalnie, trzeba przypominać o tych podstawowych prawach europejskich w kontekście spektaklu będącego ostrym głosem krytyki europejskich praktyk politycznych. Teatr Polski im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy podejmie wszelkie kroki prawne wobec osób i instytucji naruszających dobra osobiste Teatru, Festiwalu Prapremier oraz instytucji i twórców, będących gośćmi festiwalu, które polegają na rozpowszechnianiu nieprawdziwych, krzywdzących i obraźliwych treści oraz informacji.
Czytaj więcej: http://www.pomorska.pl/wiadomosci/bydgoszcz/a/oficjalne-oswiadczenie-teatru-polskiego-w-sprawie-skandalu-wokol-spektaklu,10683738/
Dziwi mnie brak skrupułów, żeby i teatr wykorzystywać do podsycania wojny polsko-polskiej. Raczej nietrudno przewidzieć reperkusje takiej „sztuki”. Coś w Polsce się zmieniło. Większość nie chce takiej „kultury”.
Rozumiem, nie wszyscy są katolikami, nie wszyscy podzielają wartości chrześcijańskie, jest wielu „racjonalistów” i a nawet wojujących ateistów.
Niech sobie robią i grają co chcą, ale nie w teatrze dotowanym ze środków publicznych! „Siły postępu” niech się same finansują (może zza oceanu coś dorzucą lub z Brukseli :).
Widać sprawa Golgota Picnik jeszcze niczego nie nauczyła! Lewacka ideologia nie odpuści? Jaka prowokacja będzie następna?
Nie wiem skąd się w Polsce wzięło przekonanie, że wystawianie bluźnierczych pseudo-sztuk powoduje jedynie „obrazę uczuć religijnych” i nic więcej. Gdyby to była tylko obraza uczuć, to można by na to machnąć ręką. Szanujący się ludzie, mający poczucie smaku (choćby tylko estetycznego) nie uczestniczą w mieszance bluźnierstwa i fekaliów.
Tu chodzi o coś bez porównania więcej. Jeśli taki pseudo-artysta świadomie obraża Boga, popełnia jeden z najcięższych grzechów czyli grzech bluźnierstwa, jeśli przed śmiercią nie wyrazi żalu i nie przeprosi szczerze Boga, pójdzie na wieczne potępienie. Jest ono nieodwracalne. Z piekła nikogo się już nie da wyciągnąć. Dobrze pojmowana miłość bliźniego każe ostrzec takiego człowieka przed strasznym stanem. Ponadto, wszyscy ci, którzy go w tym złu popierają i utwierdzają, także mogą, zaraz po śmierci tam trafić. Oby w momencie nikt nie przeżył straszliwej rozpaczy. To coś nieskończenie więcej niż kodeksowa „obraza uczuć religijnych”.
@waldi
Sztukę tworzą też ludzie nie wierzący w Boga. Wielu jej odbiorców też w Boga nie wierzy.
„…Sztukę tworzą też ludzie nie wierzący w Boga. Wielu jej odbiorców też w Boga nie wierzy…”
–
Sztuka, to jest tworzyć ludzi którzy zawierają kodeksom karnym swoje uczucia, wykluczające z tych praw innych ludzi.
Nie jest to sztuka wysoka, ale użytkowa.
Nam rewolucja przeciw tej sztuce akurat, nie grozi.
Przedstawienie dopiero się zaczyna.
–
@waldi
„Jeśli taki pseudo-artysta świadomie obraża Boga”
Rozumiem, że tworzysz sobie w głowie taki konstrukt i nazywasz go Bogiem, ale jak taki konstrukt można obrazić, to już nie rozumiem.
@ bd75
Czyli najlepiej bylo w PRL, a jeszcze lepiej w ZSRR. Panstwo dawalo pieniadze, panstwo decydowalo. Zupelnym drobiazgiem jest dla ciebie, ze panstwo pieniadze bierze od obywateli.
Jezeli jednak uznamy to za znaczacy fakt, to wara panstwu od cenzury. Sztuke oceniaja obywatele.
Sztuki nie widziałem.
Nie będę widział.
Większość komentarzy w obronie rzekomej godności obraża moje uczucia.
@snakeinweb
” Sam spektakl teatralny jest wielowymiarowym dziełem sztuki, jednym z mocniejszych głosów przeciwko przemocy i hipokryzji działań w obronie rzekomej godności narodu i wiary …” , rzekomej (!).
Kto chce niech patrzy kto nie chce niech nie patrzy.
@ rs_
Bóg nie jest konstruktem, jest Rzeczywistością, której każdy w swoim czasie doświadczy. Oby z pozytywnym skutkiem dla siebie.
Sztuki nie widzialem ale scena Chrystusa gwalcacego
muzulmanke jest czytelna do bolu.
W czasie konfliktu w Jugoslawii tysiace muzulmanek
bylo zgwalconych przez chrzescijanskich Serbow
z blogoslawienstwem rzadu i kosciola.
Nie mowiac o tysiacach wymordowanych w obozach.
Jesli ktos tu obrazill uczucia religijne to chyba Serbowie
Flaga polska w waginie – trudno powiedziec –
ale moze jest to aluzja do propozycji zakazu aborcji?
W opisie nie znalazlem nic obrazajacego religie,
ale duzo krytyki przemocy.
Sztuka pracuje ale moze nie jest dla kazdego..
„.. Jeśli gorszy cię oko twoje, wyłup je i odrzuć od siebie..” – mówi Pismo.
Nie chcę oglądać sztuki ? – to na nią nie idę.
Nie widziałem? – to nie komentuję ani nie oceniam.
Teraz trzeba będzie wrócić do „Dziadów” (przy pomocy rządu) i wszystko zacznie się od nowa.
@waldi
Kto straszy Bogiem, nie jest wart Boga
Aktorzy to też dzieci Boga i na jego podobieństwo.Skoro to ich bawi zostawmy ocenę Sądowi Ostatecznemu.Tzw. wyklęci bawili się makabrycznie w patriotów co zdobywa poparcie obecnie parafian za namową prawicowych polityków.Tak sobie myślę czy mordowanie sąsiadów było sztuką uliczną skoro byli bezbronni i nie zamierzali zostać statystami.
@ Szostkiewicz
Polecam również uwadze Katechizm Kościoła katolickiego (Pallotinum 2012), paragrafy 633, 998, 1034. Warto poczytać i pomyśleć.
@waldi
Katechizm KK nie jest pismem świętym. Są różne pisma święte i różne wyobrażenia Boga i sacrum. Za to w każdej religii jest nurt mistyczny. Jeśli już, to to powinno dawać do myślenia, a nie paragrafy.
@waldi
„Bóg nie jest konstruktem, jest Rzeczywistością, której każdy w swoim czasie doświadczy. Oby z pozytywnym skutkiem dla siebie.”
Och, cały czas doświadczam – i to z oczywiście negatywnym skutkiem – narzucania mi przez was waszych fantazji.
Dzięki Bogu Polacy doświadczyli Smoleńsk.Co przyjmuję z pokorą w przeciwieństwie do hunwejbinów PiS.Ale dlaczego świeckie państwo/podatnicy/ ma płacić za doświadczanie boskie bez pozytywnego skutku w ziemskim rozumieniu pozytywu.Wszak śmierć prowadzi do zbawienia i jest wyróżnieniem wobec grzeszników, którzy tego nie dostąpili bo na to nie zasługują.Tak sobie myślę czy świecka ustawodawcza i wykonawcza władza ma kompetencje poprawiać też smoleńskie wyroki boskie jak to uzurpuje w stosunku do TK wszak Niebo to nie spotkanie kolesiów.Kiedy podpalano stodołę w Jedwabnem miejscowi parafianie w ramach klauzuli sumienia nie byli strażakami OSP.A była okazja na wykazanie człowieczeństwa,że Polsce nawet namiastka stosów nie przejdzie.
Adam Szostkiewicz
30 września o godz. 20:01
„Sztukę tworzą też ludzie nie wierzący w Boga. Wielu jej odbiorców też w Boga nie wierzy”.
Słuszna uwaga, więc wierzący nie powinni obrażać ateistów i tego co jest dla nich „święte”, licząc na wzajemność.
suwer
1 października o godz. 12:53
„Nie chcę oglądać sztuki ? – to na nią nie idę”.
Słuszne, ale tylko pozornie. Czy z faktu, że czegoś nie widzisz na własne oczy oznacza, że to nie istnieje?
@ Adam Szostkiewicz
Katechizm Kościoła katolickiego, opracowany z pontyfikatu Jana Pawła II i przez niego zatwierdzony, jest zgodny z Pismem Świętym Starego i Nowego Testamentu. Co do tego nie ma wątpliwości. Jest istotną częścią nauczania Kościoła katolickiego.
Doświadczenia mistyczne są indywidualne. Przeżycia osoby, która je doświadcza są zasadniczo nie do przekazania innym. Jeśli jest w nich coś zrozumiałego, to pośrednio i w połączeniu z treścią Pisma Świętego i nauką Kościoła. Komunikacja bezpośrednia nie wchodzi w grę. Tak jest np. w przypadku św. Bernarda z Clairvaux czy św. Jana od Krzyża.
Owszem, w innych religiach (nie we wszystkich) także są dostępne takie przeżycia, są jednak niesprowadzalne do mistycznych doświadczeń chrześcijańskich. Nie mogą aspirować do rzeczywistego spotkania z Bogiem. W dzisiejszych czasach coraz wyraźniej uwidacznia się sens I przykazania Bożego: „Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną”. Bóg w Trójcy Jedyny wyklucza innych bogów i zakazuje wiary w nich. Nie jest wymienialny na innych bogów i boginie. Tu nie można być lekkomyślnym.
@waldi
Katechizm jest zgodny z rzymskokatolicką interpretacją Biblii, ale nie jest Pismem Świętym. Inne konfesje chrześcijańskie, np.protestantyzm czy prawosławie, mają swoje interpretacje. Obok Bernarda czy Jana od Krzyża są mistycy reńscy i wielu innych, także współczesnych. Ewangelii jest więcej niż cztery kanoniczne, a nawet w odniesieniu do nich trwają spory teologiczne. Każda religia, nawet monoteistyczna, jest tworem zmieniającym się historycznie i doktrynalnie.Tysiąc lat temu księży nie obowiązywał celibat. Dogmat o nieomylności papieża uchwalono zaledwie niecałe 150 lat temu i doprowadził on do rozłamu w katolicyzmie. Sama idea trynitarna jest różnie rozumiana w różnych konfesjach chrześcijańskich. Pan postrzega chrześcijaństwo statycznie, inni – dynamicznie. Mnie jest bliżej do tych drugich.
@mauro,
Istnieje, ale tu nie o to chodzi. Nie chodzi o spór epistemologiczną , tylko o kwestię ustrojową- model państwa. Chodzi o to, o czym napisałem: że różne narracje powinny mieć prawo do współistnienia, a państwo nie powinno w tym przeszkadzać, forsując jedną wybraną.
@ Adam Szostkiewicz
Prezentuje Pan totalnie ekumeniczne podejście. Każdy ma taką prawdę chrześcijańską, jaka mu się wydaje, że jest prawdziwa. Każdy ma swoją prawdę subiektywną i zgadza się, by inni mieli swoją, bez próby znajdowania jednej prawdy. Czysty relatywizm poznawczy. Pytanie: skąd on się bierze. Ano stąd, że milcząco przyjmuje się, że Bóg nie objawił się w dziejach człowiekowi. To ludzie sami sobie wymyślili całe to chrześcijaństwo, a teraz pora, by z nim skończyć, bo za dużo w nim nakazów, zakazów i innych ograniczeń. Zatem mile widziany jest wszelki postęp w rozluźnianiu nauczania Kościoła. A jeśli nawet przyjmuje się, że Bóg jakoś tam dał znać człowiekowi o sobie, to uczynił to w sposób enigmatyczny, wieloznaczny, mglisty. Coś niby powiedział, komuś niby coś przekazał, ale nie bardzo wiadomo co. Jego słowa, nie-słowa to prawdziwa zagadka. Jeśli naprawdę powiedział, to możemy się dowiedzieć tylko od niezwykle uczonych teologów. Oni przecież nie tylko zgłębiają sens wydarzeń sprzed dwóch tysięcy lat, ale mają jeszcze świetne przygotowanie filozoficzne, filologiczne, historyczne, socjologiczne itd. itp. No i najważniejsze, bezbłędnie odczytują znaki czasu i ducha czasu. Poprawnie odczytują także psychiczne potrzeby współczesnych ludzi, którym, oczywiście (prawdziwi humaniści) wychodzą na spotkanie. Otóż takie protestantyzujące podejście jest z gruntu fałszywe, prowadzi bowiem do neopogaństwa i wielobóstwa typu greckiego czy rzymskiego. Rozumiał to doskonale kard. John Henry Newman, który wraz z kolegami z Oksfordu na pocz. XIX wieku solidnie przestudiował Ojców Kościoła i doszedł do wniosku, że najpełniejsza prawda znajduje się w Kościele katolickim (wcześniej, jak wiadomo, był anglikaninem). Jego dojście do katolicyzmu (i paru jego uczonych kolegów) było możliwe dlatego, że poszukiwał jednej obiektywnej prawdy, a nie wielu subiektywnych prawd. Ach, jakiż on był nienowoczesny!
Bóg nie istnieje w czasie, istnieje w wiecznym Teraz, także Jego słowo jest wieczne i nie podlega dynamicznym zmianom. „Niebo i ziemia przeminą, a słowa moje nie przeminą”. Skoro tak, to Boska Prawda zawarta w Piśmie Świętym musi być mozolnie odczytywana przez wieki i przez wielu ludzi w pokornym nastawieniu, że żaden człowiek sam z siebie nie pojmie całej prawdy Pisma, lecz w Tradycji, poprzez pracę wielu ludzi ona się stopniowo odsłania. Tradycja katolicka zakłada swoistą hermeneutykę odczytywania Słowa Bożego. Protestanci popełnili na samym początku wielki błąd, uznając, że każdy wierny jest w stanie całą Prawdę Bożą pojąć od razu i natychmiast (no, z pomocą wielce uczonych reformatorów!), wystarczy otworzyć księgę i przeczytać parę wersetów. I to właśnie była i jest iluzja i pycha protestantyzmu, które doprowadziły ruch protestancki do sromotnej klęski. To jednocześnie pokazuje, że droga dotychczasowego katolicyzmu była właściwa.
@Mauro Rossi
1 października o godz. 18:11
”
„Nie chcę oglądać sztuki ? – to na nią nie idę”.
Słuszne, ale tylko pozornie. Czy z faktu, że czegoś nie widzisz na własne oczy oznacza, że to nie istnieje?
”
Oczywiście, że nie oznacza. Chodziło mi o coś innego i jestem pewien, ze wiesz, o co. Zatem wyraźniej:
Zamiast pomstować na jakieś horrendum: Nie słucham muzyki, która mi się nie podoba (np. od Pendereckiego dostaję nerwowego rozstroju), nie oglądam filmu, który do mnie nie trafia, nie czytam książki, która itd. I następnie nie wypowiadam się na dany temat, nie wygłaszam ocen.
U nas zaś najwięcej do powiedzenia mają ci, którzy nie widzieli. („…nie widzieli, a uwierzyli…”)
„Kiedy podpalano stodołę w Jedwabnem miejscowi parafianie w ramach klauzuli sumienia nie byli strażakami OSP.”
„Tak sobie mysle…” Stasiu, ze to byles tym ktory pocial weze strazakom.
@waldi
Kard. Newmana cenię, zwłaszcza jego wiersze. Ekumenizm jeszcze bardziej. Pan wyznaje przedsoborowy, a może i antysoborowy integryzm, proszę bardzo. Ja wolę teologię pluralizmu religii, która nie jest relatywizmem poznawczym, tylko próbą zmierzenia się z podstawowym pytaniem, czemu na świecie jest tyle religii i czy to nie jest znak dany ludziom od Boga, by się nie zamykali w kokonach duchowych. Oczywiście dany nie tylko katolikom, lecz także np. muzułmanom. Z punktu widzenia ludzi niewierzących ten pluralizm wynika z przyczyn naturalnych, jak wszelkie wytwory kultury ludzkiej. Dla człowieka wierzącego może być albo wyzwaniem, które trzeba zwalczać w imię Prawdy (do której na dodatek rości się monopol), albo fascynującym bogactwem duchowym. Wybieram to drugie. Protestantyzm powstał jako reakcja na nadużycia ówczesnego Kościoła i był ważnym etapem formowania się nowożytnej cywilizacji zachodniej. Kościół rzymski poszedł w przeciwną stronę, którą trudno nazwać drogą właściwą, bo de facto polegała ona (do Vaticanum II) na negowaniu tej cywilizacji i opiewaniu rzekomej średniowiecznej idylli nazywanej ,,cywilizacją chrześcijańską”.
Odsuwajac na bok jakie uczucia gwalci przedstawienie z Bydgoszczy, skupmy sie na zasadach finansowania wydarzen kulturalnych.
Ani wspomniany festiwal, ani zaden inny, ani teatr pani Jandy czy jakikolwiek prywatny teatr ,ani film (oki- z wyjatkiem „smolenska”) nie utrzyma sie sam czy ze srodkow od prywatnych sponsorow.
Konieczne sa pieniadze panstwowe czy/i samorzadowe.
Jesli tak to na jakich warunkach przekazywane?
instytucja kultury nie ma zadnych zobowiazan wobec darczyncy?
Darczynca (panstwo/ samorzad) nie ma zadnych zobowiazan wobec podatnikow – na co i komu ofiaruje wspolna kaske?
Nie sadze: wystarczy popatrzec na repertuar warszawskich prywatnych teatrow: rewolucji (chocby polskiej flagi w waginie) sie tam nie znajdzie.
To dlatego ze pp.Janda, Zebrowski, Kaminski, Karolak widza przyszlosc swych scen dalej nizli do najblizszej premiery.
Nie w konflikcie z tym kto na te sceny lozy.
Mnie samemu absolutna wolnosc tworcza, tak jak opiewa ja p.Szostkiewicz, wydaje sie oki jesli tylko nie bierze sie na jej uprawianie publicznych pieniedzy.
Wtedy wolnosc sie konczy. Zaczynaja sie negocjacje co za co.
Ta zasada dotyczy niewielu krajow. To te w ktorych sztuka porusza jeszcze masy, nie jest marginesem zycia.
To te w ktorych sztuka wzbudza spoleczne emocje, w ktorych ludziom jeszcze na czyms zalezy.
Takim krajem (nie wiem czy to dobrze czy zle) wciaz jeszcze jest Polska.
Tu wojny trwaja o „Smolensk”,”Walese”, festiwal w Bydgoszczy czy Malte.
Co sie stanie gdy dla Polakow takie wydarzenia straca znaczenie?
Wtedy nastanie prawdziwa wolnosc tworcza polaczona z tworcza sytoscia- kaska bedzie na wszystko. Bez wybrzydzania.
Takiej Polski chcemy czy raczej takiej gdzie sztuka ma jakis oddziwiek?
Polski w ktorej Gomolka publicznie ocenia przedstawienie czy Polski w ktorej przez teatr rozumie sie scene p.Jandy czy p.Karolaka?
marcin lazarowicz
neospasmin.blox.pl
@ Adam Szostkiewicz
Oczywiście, każdy ma wolność wyboru, za który w swoim życiu ponosi pełną odpowiedzialność. Nie ma religii bez wolności, dziś to wiemy. W XVI czy XVII wieku nie wiedziano tego w Niemczech, Francji, Anglii, Niderlandach itd. Polacy na szczęście zawsze byli względem siebie religijnie tolerancyjni (w Polsce nigdy nie było religii państwowej tak, jak to było w Anglii XVII wieku).
Prawdą jest, że każdy człowiek z natury jest istotą religijną, to znaczy, posiada wrodzoną skłonność do poszukiwania Istoty Wyższej, Mocniejszej od siebie. I jakoś nawiązuje z nią kontakt poprzez przyjmowane wyobrażenia tej Istoty i wolitywne odnoszenie się do niej. Te wyobrażenia, jak uczą nas ludzkie dzieje, są bardzo różne, stąd mnogość najrozmaitszych religii. Oczywiście, można je poznawać choćby po to, by wiedzieć co z sobą niosą, ale nie są sobie równe. Jakże odległe były wierzenia starożytnych Greków w porównaniu z wiarą starożytnych Żydów czy tym bardziej chrześcijan. Chrześcijaństwo najpełniej ukazuje relacje między Bogiem a człowiekiem, najlepiej określa ostateczny cel człowieka i najwyraźniej przedstawia Boga człowiekowi. Tego nie da się porównać z islamem czy buddyzmem. Ekumenizm jest do przyjęcia, gdyby przyczynia się tworzenia atmosfery przyjaźni i współpracy między wierzącymi różnych religii (tak czynił Jan Paweł II). Jest natomiast nie do przyjęcia, jeśli ktoś usiłuje (także w Kościele katolickim) tworzyć swego rodzaju religijny eklektyzm, łącząc z sobą w jeden system prawdy dogmatyczne różnych religii. To coś bardzo niedobrego, które wcale nie przyczynia się do pojednania między ludźmi. Właśnie czegoś takiego Bóg bardzo nie chce (por. I przykazanie Dekalogu).
@waldi
No tak, pan wie, czego Bóg chce lub nie chce. Powtarzam w różnych religiach Bóg czy bogowie lub istoty wyższe pragną różnych rzeczy. Ludzie lepiej czy gorzej odczytują te pragnienia i zamysły, a może wydaje im się, że odczytują. Religie synkretyczne istnieją, czy to się komu podoba czy nie. Nietrudno elementów synkretycznych doszukać się w samym chrześcijaństwie.
@ Adam Szostkiewicz
Jezus powiedział: w Domu Ojca jest mieszkań wiele, gdyby było inaczej to bym wam powiedział. Koniec kropka. Żadnych dowodów, wyjaśnień, eksperymentów, cudów itd. Dlaczego? Bo Bóg Jezus Chrystus jest absolutnie prawdomówny. Dlatego nie musi niczego udowadniać. To kłamca musi wykazywać, że w danym przypadku nie jest kłamcą. Dlatego Absolutnie Prawdomówny ma autorytet, którego się nie sprawdza, lecz któremu jest się absolutnie posłusznym (znowu niemodne słowo). Wiedza bierze się z posłuszeństwa wobec autorytetu Boga, a nie z własnych dociekań. Niestety, ludzie nowożytni najpierw stopniowo tracili wiarę, później rozum, dziś są dziećmi we mgle. Dla tych ludzi „Bóg umarł” (Nietzsche miał rację), a potem umierali oni, szczególnie w XX wieku. W XXI wieku są tu już chodzące trupy, nie do uratowania. Niestety.