Wspólnota Błękitnych Marszów
Nie wszyscy widzą w marszach KOD szybką ścieżkę powrotu do czasu sprzed rządów Prezesa Polski. Na przykład Karolina Wigura ostrzegła niedawno w „Gazecie Wyborczej” przed zbytnim marszowym entuzjazmem.
Tak, Błękitny Marsz opozycji i KOD był ważny, ale na dłuższą metę polityki na ulicach robić się nie da. Publicystka „Kultury Liberalnej” przytacza niechętne KOD-owskim manifestacjom słowa konserwatysty z Krakowa, prof. Łagowskiego, o „ukrainizacji” polityki polskiej.
Zgadzam się z przestrogami i nie zgadzam. Ależ oczywiście, że politykę robi się też na ulicach. Mistrzem w Europie są tu Francuzi, którzy wylegają na nie masowo, ilekroć dzieje się coś dla nich ważnego.
W Nowym Świecie pastor King poprowadził ćwierć miliona ludzi na Waszyngton w imię równych praw obywatelskich dla czarnoskórych. A więc politykę można, i to skutecznie, robić na ulicach, choć cena może być bardzo wysoka. King za zwycięstwo swego pokojowego ruchu obywatelskiego zapłacił własnym życiem.
To pewnie właśnie obawa o to, że podczas któregoś marszu zdarzy się nieszczęście i sytuacja wymknie się spod kontroli, powoduje, że niektórzy obserwatorzy KOD-owskich demonstracji, pokroju prof. Łagowskiego, który przecież nie sympatyzuje z obozem pisowskim, dystansują się od nich.
No dobrze, ale jak dotąd, dzięki Bogu, do zamieszek nie doszło. Za to tak zwany audyt, jaki PiS urządził w Sejmie kilka dni po Błękitnym Marszu, był propagandowym show obliczonym na zniszczenie PO jako wciąż groźnego rywala. To PO zorganizowała Błękitny Marsz, dowodząc, że pogłoski o jej śmierci są przedwczesne. To nie KOD okazał się reaktywny, co mu wytykają krytycy, tylko obecny obóz władzy.
A więc marsz odniósł jakiś skutek polityczny, zmusił PiS do przegrupowania i powrotu do mantry o Polsce w ruinie wymierzonej głównie w Platformę.
Pokojowe manifestacje jako nacisk na rządzących to oręż demokratyczny. PiS korzystał z nich regularnie i to pomogło mu wreszcie dojść do władzy. A więc i tu polityka uliczna okazała się skuteczna.
Kiedy rządzący uporczywie odmawiają rozmowy na poważnie ze sporą częścią społeczeństwa, którą reprezentuje KOD i opozycyjne partie parlamentarne i pozaparlamentarne, marsze są nieuniknione i stają się częścią polityki. Też bym wolał, by politykę robiono w parlamencie, a nie na ulicy, bo to zawsze niesie ryzyko rozlewu krwi i destabilizacji.
Ale to jest dziś niemożliwe. Marsze KOD są fragmentem wykluwania się w Polsce nowej wspólnoty obywatelskiej w obliczu zagrożenia rządami autorytarnymi. Trochę niezdarnego, pełnego znaków zapytania, co dalej, ale zadziwiająco żywotnego, niczym pisowskie marsze smoleńskie.
Poza ideą obrony demokracji tę nową wspólnotę obywatelską, wspólnotę Błękitnych Marszów, łączy także wkurzenie na to, jak jest traktowana przez rządzących i posłuszne im media. Ludzie PiS czuli się obrażani i pogardzani pod rządami PO, prawo do podobnych odczuć mają dziś zwolennicy opozycji.
I tak właśnie się czują. Słynna fraza o przemyśle pogardy pasuje jak ulał do wizerunku opozycji i KOD wytwarzanego obecnie przez machinę propagandową PiS. Póki ludzie tak się czują, nie przestaną pokładać nadziei w marszach w obronie demokracji i praworządności. I będą na nie chodzić.
Niech obecny rząd nie wierzy we własną propagandę. Błędne rozpoznanie nastrojów społecznych grozi mu kontynuacją błędnej polityki obliczonej na szerzenie nieufności do części równoprawnych obywateli. Żadne państwo demokratyczne na dłuższą metę tego nie zniesie.
Komentarze
Społeczeństwo obywatelskie w Polsce jest martwe, bo jest instytucjonalnie odseparowane od własnego państwa. Oddolne inicjatywy społeczne są wątłe, bo nie mają praktycznie żadnego sensu. Jest ściana wyobcowanego państwa. I tak nikt nikogo nie słucha.
Nawet te manifestacje, co są ostatnio są inspirowane całkowicie odgórnie. Bawi mnie jak stare „styropianowe zgredy”, typu na przykład Adama Michnika próbują teraz wchodzić w buty Rydzyka i organizować „oddolne ruchy obywatelskie” oraz manifestacje na polskich ulicach.
W sumie odbywa się to w wąskim zamkniętym światku establishmentu partyjno-medialnego. Próba wypchnięcia przez kastę polityczną medialnych sporów werbalnych na ulice, to pewna nowość, ale szczerze mówiąc nie wierzę by się w coś szerszego potrafiła rozwinąć. Nie ma w tym żadnej autentyczności, a co ważniejsze żadnej merytorycznej treści, nie mówiąc już o nowości i rzeczywistej programowej (czy ideowej) oferty.
Czarzasty ramię w ramię z Giertychem, Kurski ramię w ramię z Michnikiem, Kamiński ramię w ramię z Kamińskim na czele nowych ruchów obywatelskich. Można pęknąć ze śmiechu. Kto się jeszcze na to nabierze?
Na razie nabrało się trochę – na złość takim jak autor tego wpisu, którzy jadą pisowskim przekazem dnia bez żenady.
dla mnie te marsze sa symbolem buntu spoleczenego, ze narod nie jest zniewolony, uciszony czy zastraszony. Spoleczentwo po prostu „tetni zyciem” i domaga sie swoich praw a nie ideologii. A sa narody, gdzie na wszytko lud sie zgadza, jest wyciszony, stlamszony, chociazby u naszego wielkiego sasiada.
Maszerowanie zawsze jest dobre, chociaż z zapylonej Warszawie- niekoniecznie. Wybory wygrywa się przy urnach, najbliższe samorządowe zakończą wspólne działania opozycji, bo partie chwycą się za gardła. Czytałem wywiad z szefem PO, odnoszę wrażenie, ze wciąż nie bardzo wie, co się przy wyborach stało. PiS gra prosto acz skutecznie. Pochyla się nad tymi, których PO/PSL serdecznie olewało traktując Polskę jako łup partyjny. Na programie 500+ skorzysta mnóstwo zmarginalizowanych, którym serdecznie wisi, że za to zapłacą podatkami bogaci. Z realnego życia wiem, że ludzie już planują zakupy rzeczy, niezbędnych do życia, na które nie byłoby ich stać. To jest dla nich konkret, a nie Trybunały, wolności, demo-coś tam. Podobnie jak zapowiadane wsparcie w mieszkaniach. PO/PSL wspierał mieszkaniami młodych, ale bogatych. Podobnie jak seniorów- aktywnych, którzy mieli pójść na nich głosować. Nie oszukujmy się. Poprzednicy u koryta władzy rąbali państwo serdecznie. Czy nowa władza tego robić nie będzie? Wątpię! Po to dobija się do żłobu, aby z niego korzystać. Mają jednak tendencję do dzielenia się z potrzebującymi, czego o PO/PSL nie można powiedzieć. Przez lata utrzymywali bzdurę o Polsce- Kraju Wiecznej Szczęśliwości. Nacisków Brukseli było potrzeba, by zaczęto mówić o ubóstwie, bezdomności. Bo dla PO były to tematy tabu. To UNICEF udowodnił, że w Polsce, liczba dzieci żyjących w skrajnej biedzie przekroczyła 400 tyś a poniżej bezpieczeństwa socjalnego żyje ponad 1.3 mln. Dla koalicji był to problem marginalny. Nie zapomnę polskiego podsumowania Roku Walki z Ubóstwem zorganizowanego w luksusach stołecznego hotelu Holiday Inn. Wracając do KOD. Zwycięstwo PiS pozbawiło mnóstwo ludzi lukratywnych stanowisk, firm kasy. Media również straciły poważne dochody. Więc płaczą. Ich prawo.
Moim zdaniem, potrzebna jest inna władza, inna Polska. Ale na to się nie zanosi.
P. redaktorze! Dobra wiadomość. Są już dobre leki na zaniki pamięci,. To PO i PSL zapoczątkowały erę parlamentaryzmu automatycznego głosowania – na komendę, odrzucanie wniosków opozycji, ignorowanie głosów obywateli, zamrażarkę zgłoszonych projektów ustaw przez opozycję – w poprzedniej kadencji sejmu..
A ja jestem bardzo ciekaw, co Prezes wymyśli w odpowiedzi na marsze. Obstawiam, ze spróbuje je zdelegalizować. Pretekst łatwo znaleźć. Bron Boże polityczny, skądby znowu. Na przykład, ze marsze są niehigieniczne i roznoszą mikroby po mieście. Im bardziej absurdalnie, tym lepiej. I co wtedy?
.
Inny scenariusz może być taki, ze prezes pośle bojówki. Wybierze sobie jakiś mały marsz, po czym spontanicznie pojedzie tam kilka autokarów łysych z pałkami. Bez żadnej namowy prezesa, skąd znowu? I co wtedy?
.
Mi się wydaje, ze nie doceniamy paranoi i determinacji głównego sprawcy, łajdactwa i wazeliniarstwa jego otoczenia, oraz łatwowierności wyznawców prezesa. On tych instrumentów używa jednocześnie oraz na przemian w swoim dążeniu do przerobienia kraju na wzór Korei Pln. Jak na razie idzie mu nad podziw.
a! jescze jedno, odkiedy prof. Lagowski jest konserwatysta? na dodatek piszacy w Przegladzie….
@mzak:
Chodzę w tych marszach i chodzę, i nijak nie mogę spotkać tych ludzi co stracili lukratywne stanowiska. Prawdę mówiąc to ci, których widzę, nie wyglądają na utuczonych na jakichś dobrych posadach. Może ja w jakichś innych marszach biorę udział??
To że nie widzę różnic między KOD-em a PiS-em i podobnie je poważam, nie znaczy, że jestem związany z KOD-em lub PiS-em. Wręcz przeciwnie. Nie chcę mieć z tymi klikami nic wspólnego.
W mentalności wojny „kibolsko-kibolskiej” oczywiście dystans od jednego z rezerwatów nie mieści się w głowie. Stąd te zarzuty w klasycznym stylu. Nie jesteś z nami, to jesteś przeciw nam i należysz do wrogiej bandy. Jakże to typowe.
@mzak:
Czytałem wywiad z szefem PO, odnoszę wrażenie, ze wciąż nie bardzo wie, co się przy wyborach stało.
Owszem. Ja tez nie mogę się przestać dziwić, ze PO wybrała sobie tak mało lotnego szefa. Szefem partii to on może jest, ale do przywódcy mu bardzo daleko.
.
Mają jednak tendencję do dzielenia się z potrzebującymi
Raczej oszukiwania. Na krotka metę wygląda to na dzielenie się, chociaż porównajmy może zarobki PiSowskich nowo mianowanych prominentów z tymi potrzebującymi. To jest raczej działalność Robin Hooda, który przy tej okazji nieźle się obłowi. Na dłuższa metę potrzebujący wyjdą na tym jak Zabłocki na mydle. Cała gospodarka dostanie w łeb. Potrzebujący także.
.
Wracając do KOD. Zwycięstwo PiS pozbawiło mnóstwo ludzi lukratywnych stanowisk, firm kasy.
Po takim obiecującym wstępie nastąpiło podsumowanie godne Gazety Polskiej Codziennie. I o to chodziło od początku. Nie lepiej było od tego zacząć i na tym zakończyć?
Program 500+ jest równie genialnym pomysłem, jakim było uwłaszczenie chłopów przez cara Aleksandra II. Trudno jest odmówić słuszności i sprawiedliwości obu posunięciom. Trudno jest także twierdzić, ze były one motywowane dobrem potrzebujących. Oba posunięcia przysłużyły się do wygranej sił wrogich Polsce. W pierwszym wypadku siły te reprezentowały interes wschodniego sąsiada. Teraz wygląda to podobnie. Działając zgodnie z interesem potrzebujących, PiS szykuje powrót kraju pod wpływy Moskwy.
.
Jeśli ktoś uważa tę tezę za zbyt daleko idącą, to odsyłam do rozmowy z profesorem Snyderem.
http://wyborcza.pl/magazyn/1,152470,20071227,timothy-snyder-byle-nie-do-moskwy-czlowiek-roku-wyborczej.html
.
Jeśli ktoś się pyta, o co chodzi teraz w konflikcie PiS – społeczeństwo, to odpowiadam: właśnie o to. Jeśli ktoś się pyta, jaka będzie cena, to proponuję przypomnieć sobie ówczesne wydarzenia. Można także spojrzeć na dzisiejszą Ukrainę. Jeśli idzie o polityków i przywódców, to słowa „skłócenie” oraz „brak wyobraźni” opisują każdy dowolny okres w dziejach. Nic takiego się nie dzieje, co powinno nas zaskakiwać. Politycy to tacy sami ludzie, jak my, kiedy przychodzi do konfrontacji ze starannie przygotowanym scenariuszem podboju kraju. Przygotowanym w Moskwie. Wszystko na to wskazuje. A jeśli ktoś nie wierzy, to wystarczy trochę poczekać i sprawa się wyjaśni.
Bardzo dobry pomysł Pana Redaktora Szostkiewicza, aby marsze organizowane przez Komitet Obrony Demokracji nazywać Błękitnymi Marszami. Już za kilkanaście dni odbędzie się taki Marsz w sobotę 4 czerwca br. KOD zorganizuje wielki marsz z okazji wolnych wyborów parlamentarnych, które wygrała pierwsza „Solidarność”. Niech KOD i parlamentarna i pozaparlamentarna opozycja, związki zawodowe, organizacje społeczne i stowarzyszenia dadzą hasło do przyspieszenia wyborów samorządowych i parlamentarnych. Niech to hasło rozlegnie się na Błękitnym Marszu w Warszawie i w tych wszystkich miasta i miasteczkach Polski, w których już istnieją struktury KOD.
Ludkowie mili! Zarzucacie mnie że bajki prawię o utracie przez ludzi PO/PSL lukratywnych stanowisk i gigantycznej kasy. Na potwierdzenie podam jedno działanie w okolicach Ministerstwa ówczesnego Pracy i Polityki Społecznej. Na imię mu ekonomia społeczna. System budowany przez zespół ludzi wśród których nie było ani jednego ekonomisty! Za jedyne 900 mln zł polskich promuje się ekonomię społeczną. Ale gdy pytam o konkrety- mam radosny gulgot. Swoiste zapowietrzenie. Siedzę w funduszach UE- społecznych. Znam mnóstwo projektów za setki milionów wydanych złotych- z których nic nie wynika! Ta obfita i prosta kasa przeszła pod zarząd PiS, w 60 proc./ 40 proc jest w urzędach marszałkowskich rządzonych przez PO/PSL/ Tego co działo się w Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości z finansowaniem projektów to nie wymyśliłyby najtęższe głowy. Podobnie w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju. Badania wód jednego z mazurskich jezior uczeni w ramach badań finansowanych z funduszy wycenili na 3 mln zł. Podobne badania naukowiec w ramach własnej działalności gospodarczej wycenił na 10.000 zł + VAT. i setki podobnych profitów utracili odsunięci od koryta władzy! Za portal e@patia ministerstwo od pracy zapłaciło 50 mln zł. Przepłacono co najmniej 15 razy ale zgodnie z prawem. Następcy tego nie będą kwestionowali za bardzo. Będą korzystali z wydeptanych ścieżek dojenia budżetu państwa, co jest przywilejem aktualnej władzy.
I to jest właśnie główny problem środowisk KOD – dały się wmanewrować cynicznym siłom politycznym (NowoczesnaPO i dogorywający PSL) w bezpardonową walkę o koryta. Ruch, który zawierał w sobie znaczne pokłady potencjału, został przez liderów opozycyjnych frakcji bezczelnie zawłaszczony i użyty jako narzędzie bieżącej walki o koryta. To jednym z elementów tej jatki partyjnej jest obrona interesów konkretnych środowisk wpływu, jaką gwarantowała pewna komunistyczna instytucja.
W konsekwencji rządu nie krytykuje się dziś za to, za co naprawdę, w pierwszej kolejności, powinien być krytykowany, czyli choćby za wprowadzanie socjalistycznych reform bardzo niebezpiecznych dla kraju.
Nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego ludzie tak łatwo dają sobą manipulować bezwzględnym politykom. Nie wiem, z jakich powodów w ogóle dopuszczają na czoło swojego, podobno „obywatelskiego” poruszenia, ludzi pokroju Pana Schetyny, który reprezentuje część środowiska politycznego (PO) odpowiedzialną po części za cały ten spór (skok czerwcowy). Nie potrafię pojąć, jak mogą pozwalać przemawiać Panu Petru, człowiekowi wielokrotnie skompromitowanego poprzez swoje rozliczne wypowiedzi i działania. Czy wreszcie, jak w ogóle możliwe jest dopuszczanie do udziału w marszu „broniącego DEMOKRACJI” członków postkomunistycznego SLD. Przecież to śmiech na sali…
@mzak
16 maja o godz. 10:52
No, to dokoncze Twoj rachunek. PiS wymienilo juz ca. 200 tys. ludzi na tych intratnych stanowiskach na swoich. I tych 200. tys. stratnych poszlo na demonstracje KODu. Zgadza sie?
PiS mógł wpuścić panów Kryże czy Piotrowicza, to czemu KOD nie może wpuścić SLD? To przecież partia wciąż legalna.
@mały fizyk
Chyba jednak się nie zgadza. Ja jestem „stratna”, ale w wymiarze duchowym, podobnie moi krewni i znajomi, którzy jak zyli skromnie, tak zyją, choć im zabrano powód do dumy i satysfakcji z rozwijającej się Polski, a także napędzono stracha, ze oto zaczyna się dla Polski równia pochyła. Tak więc proszę się zachowywać rozsądnie w swoim własnym interesie i nie słuchać wyjątkowo prymitywnej PiS-owskiej propagandy. Wie Pan zapewne, ze zła diagnoza spoleczna msci się niemiłosiernie:)))
@mały fizyk
Przepraszam stokrotnie. To „mzak” się wygłupił nie Pan, a ja przy okazji czytając niechlujnie posty:)))
Problem Polski jest inny, nie definiuje go ani KOD ani żadna partia polityczna. Problem Polski to pogłębiające się zacofanie gospodarcze. We wszystkich statystykach UE pałętamy się w ogonach, a puknęło ćwierć wieku dobrobytu. To skansen edukacyjny, przede wszystkim w szkolnictwie zawodowym. To emigracja co najmniej 2 milionów ludzi aktywnych zawodowo którzy wyjechali na obczyznę z dobrobytu? I kolejne 4 mln młodych którzy deklarują, że wyjadą w cholerę z kraju Wiecznej Szczęśliwości. Dorzućmy jeszcze 9 mln seniorów dzisiaj i 14 mln ok 2035 r, w większości pozbawionych środków do wegetacji, bo ZUS jest bankrutem i emerytury muszą być zdecydowanie mniejsze. Również gospodarka oparta o drobny biznes, Na 1.8 mln polskich biznesów 95 proc to firmy 1-9 osób, gdzie nie ma szans na innowacje i konkurencyjność- gospodarka typowa dla krajów III świata lat 70-tych ub wieku. Dołóżmy podstawę cywilizacji XXI w- cyfryzację. Wydano miliardy złotych bez większych efektów. Był fajny pomysł: szkoła 2.0. Padł, bo potrzebne było ok 900 mln- 1 mld zł. Znaleziono 50 mln. Polska po 1989r staje się cywilizacyjnym pariasem, dojonym przez wszystkich światowych cwaniaków. Są to brutalne fakty. Jedyną działalnością gospodarczą kwitnącą nad Wisłą są banki głównie zagraniczne. Ile dumny, lechicki naród ma przeterminowanych kredytów? 25 mld zł? Dodam patologie służby zdrowia, sądownictwa, systemu podatkowego. To jest chory kraj! Pisząc wniosek o dotację na ok 1 mln zł /po przeliczeniu/do Brukseli mam 8 str regulaminu, 6 stron wniosku, 6 stron rozliczenia. W Polsce to ponad 200 str podstawowych dokumentów i kilka tysięcy stron dodatkowych. Cały czas muszę udowadniać, że nie jestem złodziejem. To jest wysokiej klasy Dom dla Obłąkanych! Dlatego optuję nie za KOD, PiS, PO/PSL/SLD- tylko za normalnością. Bez legalnych złodziei, działających w majestacie prawa. Patrz np. polisolokaty…
Byle nie rocznicowe marsze smoleńskie z pochodniami. Ktoś już tak maszerował.
@Red. Adam Szostkiewicz
————————————————————————————————–
„PiS mógł wpuścić panów Kryże czy Piotrowicza, to czemu KOD nie może wpuścić SLD? To przecież partia wciąż legalna.”
————————————————————————————————–
Szanowny Panie Redaktorze!
Nie od dziś wiadomo, że największa ilość byłych PZPR-owców jest zrzeszona właśnie w strukturach PiS. Nie jest też tajemnicą to, jaką książkę dostał od swojej matki Jarosław Kaczyński na 20 urodziny… Tym bardziej nie powinny szokować wprowadzane przez wspomnianą formację, wprost socjalistyczne reformy.
Od KOD-u, kreowanego na ruch ludzi wolnych, niezależnych, nieuwikłanych, niezwiązanych, połączonych obywatelską jednością, oczekiwałbym, iż będą mierzyć znacznie wyżej. Tymczasem ruch daje się wmanewrować cynicznym siłom w bieżącą rozgrywkę polityczną i „otwiera się” na w zasadzie wszystkich, nawet na tych, którzy już lata temu powinni zostać odsunięci w cień zapomnienia i pogardy.
Osobiście jestem zdania, że na takim marszu, idącym pod tego rodzaju hasłami (wolności i demokracji np.), nie powinno być absolutnie miejsca dla komunistów – którzy z wolnością, a tym bardziej demokracją nie mieli nic wspólnego przez okres 50 lat – czy dla partyjnych wodzów.
Serdecznie Pana Redaktora pozdrawiam.
No tak, ale wątpliwe, czy Wielu z nich było komunistami w klasycznym czyli stalinowskim znaczeniu. Gomułkę atakował stalinowski beton jako ,, odchylonego prawicowo”. Od czasu Gierka Pzpr stawała się partią władzy, przyciągającą raczej konformistów niż komunistów. A w dzisiejszym SLD nie brakuje ludzi urodzonych już po 1989. Też im mamy zabronić?
Trybunal Konstytucyjny, ktory powinien pelnic role wentyla bezpieczenstwa, zostal uziemiony. Nie pozostalo nic innego, jak uruchomic masy, zeby to one pelnily role Trybunalu. W interesie PiS jest odblokowanie TK i to jak najszybciej.
@red. Adam Szostkiewicz
————————————————————————————————–
„No tak, ale wątpliwe, czy Wielu z nich było komunistami w klasycznym czyli stalinowskim znaczeniu. Gomułkę atakował stalinowski beton jako ,, odchylonego prawicowo”. Od czasu Gierka Pzpr stawała się partią władzy, przyciągającą raczej konformistów niż komunistów. A w dzisiejszym SLD nie brakuje ludzi urodzonych już po 1989. Też im mamy zabronić?”.
————————————————————————————————–
Szanowny Panie Redaktorze!
Nie idzie o to, czy każdy z komunistów był tego najgorszego, stalinowskiego sortu. Jednak niewątpliwie wszyscy, świadomie i dobrowolnie wstępując w szeregi partii, następnie pnąc się po szczeblach kariery, lądując na szczytach (Kwaśniewski, Miller), i co najważniejsze, nie rezygnując po latach choćby o jotę ze swoich dawnych przekonań, identyfikowali się w sposób mniej lub bardziej świadomy, z definicji samej, z pierwotnymi ideami, które legły u podstaw tego zbrodniczego reżimu. A idee te niestety bezpośrednio sięgają mrocznego dorobku Józefa Stalina i okrutnego okresu stalinowskiego w Polsce, czy raczej już wtedy, w tworze państwopodobnym PRL. Nie mnie rozstrzygać, jaki to był stopień świadomości, ale wszyscy oni musieli się godzić z tym, że na swoje barki przyjmują takie a nie inne, niechlubne dziedzictwo. Musieli się godzić w obliczu masakry na Wybrzeżu, czy w „Wujku”. Sami, z własnej nieprzymuszonej woli, weszli, często bardzo głęboko i na same szczyty, w machinę zbrodniczego reżimu. I, co najgorsze, Panie Redaktorze, znaczna ich część już w tej machinie na dobre pozostała. Bo nie przypominam sobie, aby Leszek Miller, czy Aleksander Kwaśniewski kiedykolwiek odżegnywali się od swojej niechlubnej, komunistycznej przeszłości, wyrażali szczególne ubolewanie z powodu przynależności do partii.
Ludzie ci przyjmują wreszcie na siebie całość wymiaru patologii III RP związaną bezpośrednio z brakiem pełnej dekomunizacji po roku ’89. Patologie ogromnych uposażeń dla zbrodniarzy i skrajnie mizernych rent dla ich ofiar. Bezkarność winnych i niesprawiedliwość po stronie pokrzywdzonych. I przypuszczam, że niewiele ich to obchodziło i obchodzi.
Poza tym proszę nie zapominać, że wiele z tych osób podlegało komunistycznym dygnitarzom odpowiedzialnym za śmierć ludzi. Podlegali, często bezpośrednio, zupełnie świadomie i z wolnej woli.
Co do przyciągania konformistów… Nie do końca się tutaj zgodzę. Komuniści od samego początku, w Polsce od roku 1945, tworzyli swoje zwarte struktury ze zdrajców, kolaborantów i skrajnych koniunkturalistów. Dojście do władzy Gierka istotnie na ten stan rzeczy nie wpłynęło. Po prostu czasy się zmieniły, ZSRS tracił stopniowo swą dawną potęgę, papieżem został charyzmatyczny Polak, a w pewnym momencie na fotelu prezydenta w Ameryce zasiadł Ronald Reagan. Ich swoboda i pewność działań, siłą rzeczy, tak czy inaczej musiały zelżeć.
Co zaś do ludzi młodych w SLD… Ja tych osób zwyczajnie nie jestem w stanie zrozumieć. Albo nie znają oni historii, albo nie wyciągają z niej własnych wniosków. Ich, oczywiście, nie należy bezpośrednio już wiązać z podległością względem zbrodniczego reżimu, natomiast smutne jest wciąż trwałe przywiązanie do określonych, niechlubnych idei.
Dobrze, że współczesna młodzież, jakkolwiek zainteresowana życiem publicznym, społecznym, to w większości młodzi patrioci wyrażający swoje przywiązanie do kraju, wartości, które go kształtowały i do bohaterów, którzy mieli zostać na zawsze wyrugowani z naszej pamięci. To w ich oczach widzę przyszłość, a nie w oczach młodych sympatyków SLD.
Serdeczności, Panie Redaktorze.
Argument „że u nich też biją murzynów, czy mają komunistów” jest chyba najgorszym argumentem z możliwych, który wbrew może i intencjom je głoszącym potwierdza tylko tezę, że te wszystkie środowiska są warte siebie.
Przy czym nie chodzi tu wcale o „komuchów”, bo te pretensje i sprawy są dzisiaj zupełnie już archaiczne. Dla mnie osobiście udział w dzisiejszych koncesjonowanych partiach władzy i bijatykach medialnych kompromituje i dyskwalifikuje dużo bardziej niż bycie w czasach PRL-u komunistą. Jakbym miał porównywać klasę dzisiejszej partyjnej hołoty, to tylko z kacykami na samej PZPR-owskiej wierchuszce i wiernymi kadrami SB-cji. Już bycie funkcjonariuszem ZOMO byłoby mniej hańbiące i wstydliwe niż bycie funkcjonariuszem PO lub PiS-u i reszty tych koncesjonowanych partyjek.
@Sylabariusz: „Jednak niewątpliwie wszyscy, świadomie i dobrowolnie wstępując w szeregi partii, następnie pnąc się po szczeblach kariery, lądując na szczytach, i co najważniejsze, nie rezygnując po latach choćby o jotę ze swoich dawnych przekonań, identyfikowali się w sposób mniej lub bardziej świadomy, z definicji samej, z pierwotnymi ideami, które legły u podstaw tego zbrodniczego reżimu.”
Swięte słowa, które są prawdziwe kiedy mówimy o PZPR, ale również kiedy mówimy o Prawie i Sprawiedliwości. Dysydenci czasów PRL nazywali członków partii: sztachetami w płocie odgradzajacym nomenklaturę.
Takimi samymi sztachetami są ci zwolennicy PiS, którzy żyją dialektyką a nie logiką.
Co do czasów PRL: nie było biedy, głodu, bezdomności, bezdomnych dzieci. Mój teść na 6 ha ziemi w hrubieszowskim, w PRL dorobił się po sprzedaży gospodarstwa, z oszczędności, 2 domów z placami w Zamościu, mieszkania dla syna, a drugie tyle przepił. Dzisiaj w gminie w Lubelskiem fundacja z którą współpracuję, dostarcza ponad 1700 rodzinom żywnościowej pomocy UE dla ubogich. To jest skala polskiej biedy AD. 2016. Czy ludzie ci pójdą walczyć za wolność z demokracją? Efekty zmian 1989r- permanentne ubóstwo: lubelskie, świętokrzyskie, warmińsko-mazurskie, podlaskie, podkarpackie, większość mazowieckiego, małopolskiego itd. Mam bieżące dane polskie/ często niepełne/ i UE, agend ONZ. W 2009 r w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich zaczął powstawać Narodowy Program Walki z Ubóstwem. Śmierć RPO J. Kochanowskiego zamknęła sprawę. Pani Rzecznik z PO zlikwidowała problem biedy w Polsce. Do tych wykluczonych dociera PiS. Jest ich mnóstwo. Kogo poprą w wyborach?
@mzak
„Co do czasów PRL: nie było biedy, głodu, bezdomności, bezdomnych dzieci. …”. Pomija Pan, ze duzo innych rzeczy tez nie bylo, np. wolnych wyborow, mozliwosci legalnej emigracji, krytykowania wladzy itd. Zapomina Pan, ze czlowiek nie tylko chlebem zyje.
Cywilizacja nie konczy sie po zaspokojeniu glodu. Ona sie wtedy dopiero zaczyna: wolnosc, rownosc, sprawiedliwosc. To sa idealy absolutne, ale stoja ze soba w konkurencji. W historii waga przesuwala sie raz w jedna a raz w druga strone. I w moich oczach nigdy nie bedzie statycznej i idealnej rownowagi.
Mnie wystarczy, ze spoleczenstwo samo i z wlasnej woli bedzie szukalo kompromisu miedzy tymi idelami i samo ustalalo czasowa rownowage miedzy nimi. Ale to zaklada funkcjonujaca demokracje. I dzisiaj, po dzialaniach PiSu chodzi wlasnie o to, aby te podstawe i te droge w poszukiwaniu rownowagi uratowac. A pozniej spoleczenstwo juz sobie samo ustali jakiej nowej (i czasowej) rownowagi miedzy wolnoscia, rownoscia i sprawiedliwoscia chce.
Ja sam nie chce, zeby mi jakas ideologia, partia czy dyktator narzucala te rownowage. Od tego sa demokratyczne wiekszosci. A jak mi przez (absolutna) wiekszosc wybrane rozwiazanie nie odpowiada, to nalezy mi sie prawo, żeby to spoleczenstwo opuscic. Dlatego mi ani PRL nie odpowiadala ani dzisiaj PiS ze swoja ideologia. Lepiej mieć 500zl mniej niż stracic wolność wyboru.
@Sylabariusz: „Jednak niewątpliwie wszyscy, świadomie i dobrowolnie wstępując w szeregi, następnie pnąc się po szczeblach kariery, lądując na szczytach, i co najważniejsze, nie rezygnując po latach choćby o jotę ze swoich dawnych przekonań, identyfikowali się w sposób mniej lub bardziej świadomy, z definicji samej, z pierwotnymi ideami, które legły u podstaw tego zbrodniczego reżimu.”
.
Ten cytat należy wyryć na kamiennych tablicach. Pozwoliłem sobie zmodyfikować go odrobinę, osuwając słowo partii. Chciałbym na tej podstawie zapytać Pana Sylabariusza, czy jest religijny? Jeśli tak, to czy dobrowolnie pozostawał w szeregach Kościoła, a następnie piął się po szczeblach modlitw, lądował na szczytach kolejnych obrzędów, oraz nie rezygnując po latach choćby o jotę ze swoich dawnych przekonań, identyfikował się (opuszczam parę kwiecistych zwrotów) z wydarzeniami takimi, jak spalenie na stosie Giordano Bruno, wyrżnięcie Indian w celu ich nawracania, z wyczynami Świętej Inkwizycji, oraz czy czuje się odpowiedzialnym za Noc św. Bartłomieja? Jeśli nie, to dlaczego nie? Skoro „oni” mają obowiązek czuć się odpowiedzialnymi za idee, które legły u podstaw, to dlaczego Pan Sylabariusz jest zwolniony z odpowiedzialności za swoje idee (jeśli Pan Sylabariusz jest religijny)?
.
A jeśli Pan Sylabariusz nie jest religijny, to na pewno jest Polakiem i miał w rodzie jakiegoś szlachcica. To jakim prawem Pan Sylabariusz nie czuje się odpowiedzialnym za pańszczyznę i wyzysk chłopów? Za propinacje? Co słyszę? Ze to było dawno? No to co, ze dawno? Jeśli partyjni maja się wstydzić za Stalina, to Pan Sylabariusz ma obowiązek czuć się odpowiedzialnym za rozpijanie chłopów i za prawo pierwszej nocy. Proszę się nie wykręcać. Jak wszyscy, to wszyscy. Sylabariusz też.
Panie Redaktorze:
ja wiem, ze Pana drażni słowo „styropian”. Ale ja go (znowu) użyję dla oznaczenia strony zwycięskiej w 1989 roku. Krotko po tym zwycięstwie styropian zaczął się mościć w gnieździe Orła Białego. Moszczenie polegało na tym, ze styropian zaczął głosić najpierw nieśmiało, a potem coraz śmielej, ze Orzeł Biały wykluł się 4-go czerwca. Po jakimś czasie doszło do tego, ze PRL został przerobiony w jakieś obozowisko zombich, opisane w elokwentnych wpisach Pana Sylabariusza. Z tego się narodziła doktryna, której upowszechnieniem zajmuje się suto finansowany Instytut Propagowania Nienawiści. Według tej doktryny PRL to była jakaś kloaka zamieszkała przez paskudne robactwo. (Odsyłam do tekstów Pana Sylabariusza.)
.
Kaczyński przyszedł na przygotowany grunt. On jedynie uaktualnił daty. Według jego doktryny Orzeł Biały wykluł się zeszłej jesieni. Kaczyński uaktualnił tez katalog robaków. Według nowego katalogu robakiem stal się Pan, ja, i wszyscy jako tako przyzwoici ludzie. Ot, i wszystko. Dlaczego my się oburzamy na Kaczyńskiego (skądinąd niezła kanalia), skoro bez słowa protestu akceptujemy wypowiedzi Sylabariusza?
.
To my stworzyliśmy podział na „nas” i „onych”. To my się zgodziliśmy, ze „wam mniej wolno”. To my akceptujemy istnienie IPNu i jego szmatławą działalność. To my wybrukowaliśmy gniazdo Orła Białego opowieściami ze stanu wojennego. To my wyrzuciliśmy z tego gniazda członków PZPR, milicjantów, oraz żołnierzy LWP. To my nie chcemy słyszeć, ze w ZOMO tez byli ludzie. To my nie zaprosiliśmy generałów na „sesję naukową” na temat stanu wojennego, pozbawiając słowo „naukowa” jakiejkolwiek godności. Produkowanie „żołnierzy wyklętych” to jest produkcja nowych mitów założycielskich, które akurat są potrzebne nowej władzy dla zdelegitymizowania naszych mitów. To jedynie dalszy ciąg tego samego. To myśmy zaczęli.
.
Skoro my nie byliśmy uczciwi wobec PRLu, to nie powinniśmy mieć pretensji, ze Kaczyński i jego drużyna nie są uczciwi wobec nas.
W zasadzie można, ruch na świeżym powietrzu sprzyja zdrowiu i przewietrza płuca.
Ale uczciwie jest też powiedzieć, że PRL miał robotniczą krew na rękach, fałszował historię na potęgę, zepchnął na margines i upokorzył Akowców, a w latach stalinowskich siał terror i mordował Bogu ducha winnych ludzi. W historii nic nie jest bez skazy, ale nic też nie uchodzi bezkarnie, prędzej czy później.
Historię to jest lepiej pozostawić historykom. I dopiero na podstawie rzetelnych analiz wyciągać wnioski na przyszłość.
Natomiast jak historią zajmą się politycy, to z reguły mamy totalny syf, zwany również „polityką historyczną”. Takie mydlenie oczu i nieskończony zasób tematów zastępczych dla zdezorientowanej gawiedzi.
Polityka powinna się zajmować wyłącznie sprawami bieżącymi oraz najbliższą i średnio odległą przyszłością.
A dekomunizacja powinna być, ale powinna dotyczyć zasad i praw, a nie ludzi. Ludźmi mogą się zająć sądy, jeżeli jest na to poważny powód (np. dokonywanie oczywistych nieprzedawnialnych zbrodni)