Wczoraj dżender, dziś Halloween, jutro walentynki
Kościół tym razem u progu Wszystkich Świętych uderza w… Halloween. Komu przeszkadza zabawa importowana z USA? Tym samym, którym przeszkadza inny kulturowy import z Ameryki – walentynki.
Wytacza się ciężkie działa: że to pogaństwo, że obce, nie nasze. Niby w obronie naszej tożsamości i tradycji, ale w istocie z ignorancji i instynktownej niechęci do wszystkiego, co nowe w społeczeństwie.
Halloween – anglosaski odpowiednik święta zmarłych – ma pochodzenie celtyckie, przedchrześcijańskie. Jest w Ameryce importem z arcykatolickiej Irlandii. Irlandzcy imigranci przywieźli te swoje celtycko-katolickie zaduszki do Nowego Świata.
Halloween stał się elementem kultury amerykańskiej, także tej masowej, i tą drogą stał się elementem masowej kultury globalnej. Widać ma w sobie jakiś uniwersalizm – ludowy, zabawowy, ale trafiający do ludzi na całym świecie, oczywiście z wyjątkiem krajów ideologicznie antyamerykańskich i antyzachodnich, choć i tu są wyjątki, np. Chiny czy Rosja.
Ale elementy „pogańskie” badacze zidentyfikowali już dawno temu także w największych świętach chrześcijańskich: Bożym Narodzeniu i świętach wielkanocnych. Kościół nałożył Boże Narodzenie na „pogańskie”, czyli po prostu przedchrześcijańskie świętowanie zimowego (u nas) zrównania dnia z nocą.
Z kolei misteria odrodzeniowe znane były w religii greckiej i perskiej. Walentynki mają natomiast korzeń chrześcijański. Nawiązują do męczennika św. Walentego z czasów rzymskich, ale i tam można się doszukać śladu starożytnego święta „pogańskiego” – luperkaliów.
A nasze ulubione „andrzejki” to już czyste pogaństwo: ostentacyjne potwierdzenie wiary w sprawczą moc wróżbiarstwa. I co? I nic, andrzejki były, są i będą częścią naszej masowej kultury, i nic im nie zagraża, a znany mi wybitny ksiądz filozof religii, noszący imię Andrzej, gościł nieraz na andrzejkach urządzanych w gronie jego przyjaciół. To jest postawa dużo skuteczniejsza niż ciskanie ideologicznych gromów.
Ciskający gromy naśladują amerykańskich fundamentalistów, którzy w Stanach podobnie tropią pogaństwo. Ale dwie trzecie Amerykanów, ponad podziałami religijnymi, uważa Halloween za fajną zabawę i nic sobie nie robi z tych pomruków pozbawionych poczucia humoru i dystansu.
Drugi element obecnej kampanii przeciw Halloween jest też ciężki, ale zasługuje na więcej uwagi. Chodzi o to, by polska młodzież umiała świętować to, co na świętowanie zasługuje. Mogę się z tym zgodzić, ale pytam kaznodziei: a czemu nie umie? Jeśli nie umie, to znaczy, że nie zadbał o to dom rodzinny, szkoła i parafia.
Równie ważne jest to, by w dyskusji o tym, co „nasze” i godne świętowania, wziąć pod uwagę podstawowe fakty. Polskie dzieciaki mają więcej rozumu niż nasi purytańscy kaznodzieje. Pobawią się w duchy, a następnego dnia idą z rodziną na cmentarze palić znicze, jak każe tradycja. I na pewno nie mają z tym problemu.
Rozumieją, jaki jest porządek ważności. Dynia to zabawa, odczarowywanie śmierci, pradawny kult przodków. My mamy nasze „dziady” (Mickiewicz!), Halloween może nam zagrażać tylko w wyobraźni rodzimych fundamentalistów kościelnych.
Komentarze
Wczoraj odwiedziły mnie dzieciaki (tak od 4 do 10 lat) i cukierki albo psikus. Dzieci były pięknie przebrane i umalowane. Widać było, że włożyły dużo pracy aby wyglądać wiarygodnie (strasznie).To nie byle jak przebrani kolędnicy idący na łatwiznę, było miło.
pozdrawiam
A co na świętowanie zasługuje?
Panie Adamie, to co świętowano w grudniu to było PRZESILENIE zimowe (celtyckie Jule, albo słowiańskie Gody) , nie zrównanie zrównanie dnia z nocą. Zrównania znaczą początek wiosny (Jare) i jesieni (święto plonów) – astronomia jest przeciwko Panu 🙂
Halloween pod rękę z Walentynkami i genderem, to jest właśnie main-stream. A ja sobie pójdę jutro na groby, bo to Dzień Zaduszny.
KAŻDY fundamentalizm religijny jest zły. Czy to będą Muslimy, czy Chrześcijanie, czy Buddyści, czy inne diabelstwo. Tak diabelstwo, bo fundamentalizm = przypisywanie sobie posiadania jedynej prawdy, jedynej znajomości poglądów i zamierzeń Bożych nie ma nic wspólnego z Bogiem, a jedynie jest wyrazem wielkiej pychy. A wiadomo czyją pycha jest atrybutem („Non serviam”)…
CIESZMY SIĘ
Cieszmy się wszyscy
Bracia rodacy
Będziemy mieć więcej
Chleba i pracy.
Mamy nareszcie
Rząd wymarzony
Nie będzie słowami
Już nikt mamiony.
W szkołach się zrobi
Zmiany nieduże,
Młodzi religię
Zdadzą na maturze,
Księżom zwróci się
Pradawną daninę
Bo im się należy
Dać dziesięcinę,
Kochać będziemy
Się po bożemu,
A nie inaczej,
No bo i czemu.
Dzieci więcej
Nam się urodzi,
A że niechcianych,
To nic nie szkodzi.
Kobietom zamiast
Zapobiegania
Da się różaniec
Do odmawiania,
Lekarze będą
Czynili cuda
Dzięki modlitwie
Wszystko się uda,
Darwinizm to kłamstwo
Ksiądz wszystkim powie
Na lekcjach religii
Młodzież się dowie,
W in vitro nie będzie
Dzieci poczętych
Facet z kobietą,
To związek święty
A dwie kobiety,
Facetów dwóch
To się zabroni,
Bo nie przystoi, uch!
Tęczę spalimy,
Bo niszczycielska
Bije z niej siła
I moc diabelska.
Biskupi będą
Debatowali
A co ustalą…
To sejm uchwali,
A Kościół każde nasze homo
Poprowadzi do szczęśliwości …
Ale po śmierci….Wiadomo!!!
Bardziej niż Halloween bliższe nam są – choćby dlatego, że autentyczne – słowiańskie zwyczaje zaduszkowe, czy też kolędnicy z Turoniem przy innej okazji. Halloween jest zwyczajem celtyckim; Celtów na terenie obecnej Polski nigdy nie było, przed Słowianami byli tu Germanie. Z tego powodu Halloween etnicznie jest tu obcy, importowany współcześnie, w zasadzie marketingowo. I dlatego zupełnie nieciekawy, jak byłyby afrykańskie tam-tamy zaimplementowane w Małopolsce, więc entuzjazm Pana Redaktora jest bardzo na wyrost.
.
—ERGOT—
.
1692 nie byl dobrym rokiem w Salem, MA,
dziewietnascie czarownic powieszono,
siedem zmarlo w wiezieniu, jedna zgnieciono
kamieniem bo sie nie chciala przyznac
Dzieciaki miejscowe zostaly nawiedzone
przez szatana, symptomy byly oczywiste,
consistent z rzuceniem na nie czarow,
znalezienie czarownic nie bylo trudne
Zazwyczaj zona sasiada za miedza byla
podejrzana, jak by co ziemie mozna bylo
latwo polaczyc….
Egzorcyzmy nie byly tak skuteczne jak
u katolikow w trzeciej i czwartej RP
no bo co tam Puritans w XVII w. o nich
wiedzieli.
ERGOTISM to zatrucie alkaloidem grzybem
zainfekowanego zboza, halucynacje,
spazmy, wokalizacja, jak u nawiedzonych
katolikow
KATOLOWY ERGOT infekuje dzis polakow
i rozum im skutecznie odbiera jak w XVIIw
dzieciakom w Salem
~
Panie Redaktorze, nie chce się Panu (świadomie czy nie – to pomijam) bliżej przyjrzeć skutkom tych halloween’owych „zabaw”. Jakoś tak się składa, że często, o wiele za często, ich efektem są ciężkie zaburzenia psychiczne, a nawet opętania. Psychiatrzy i egzorcyści wiedzą coś na ten temat. Na początku jest zabawa, a potem ludzkie nieszczęście, które już „postępowych” liberałów nie interesuje. Trzeba wielu lat, by takie osoby uwolnić od natręctw i omamów. Halloween jest zaproszeniem złych sił do swojego życia. Dzieci za to nie ponoszą odpowiedzialności, nie wiedzą co robią. Odpowiedzialność ponoszą wszyscy ci naganiacze, którzy na wszystkie możliwe sposoby zachwalają ten proceder. Pan, niestety, należy do nich.
Abstrahując od wymiaru komercyjnego, Hallowe’en jest ciekawą lekcją o lęku, który przesiąka wszystkie przecież bez wyjątku ludzkie społeczności – lęku przed śmiercią, duchami, zaświatami. A ściślej: o pewnej strategii radzenia sobie z takim lękiem. Śmiech, żart, kpina, karykatura, makabreska, przerysowanie – tym przede wszystkim operuje Hallowe’en. Dynia z wydrążonymi oczami straszy, ale i śmieszy. Ogieniek w jej oczach budzi obawę, ale jednocześnie rozświetla mrok.
Katolicyzm, wbrew obietnicy radosnego życia po śmierci, nie jest wolny od lęku przed nią. Przedmioty symboliczne, którymi się posługuje polski katolik (w spadku po epoce przedchrześcijańskiej), od dawien dawna służyły obłaskawianiu/neutralizowanu duchów zmarłych – masywne grobowce katolickiej Europy, jakże różne od lekkich płyt za oceanem, to echo pierwotnego lęku przed tym, który mógłby wstać z grobu i straszyć; ogień zniczy i kwiaty o duszącym zapachu – to także w jakiejś części środek obronny; podobnie usypiający mak w wigilijnych potrawach (i puste nakrycie – dla duchów).
Lekcja Hallowe’en jest więc ciekawa dlatego, że pozwala na dystans wobec własnego lęku przed nieznanym. Tradycja katolicka ten lęk w jakiś sposób petryfikuje. Czy dystans wobec śmierci uchybia zmarłym? Moim zdaniem – nie. Hallowe’en pozwala spojrzeć na śmierć innymi oczyma, to wartość dodana listopadowego wspominkowego święta.
Dziwne, ze pan Szostkiewicz, ktory POdobno mieni sie chrzescijaninem, nawolywuje do swietowania wszystkiego mozliwego i najniemozliwszego, a nawet narozniejszej masci praktyk okultystyczno – horrorystycznych, a swietowanie Wszystkich Swietych traktuje najwyrazniej po macoszemu (a raczej oj-czy-mosze-mu). POszukuje on korzeni chrzescijanskich w pazernych wymyslach koncernow handlowych majacych na celu drenowanie kieszen leminga – typu walentynki czy halowen, a jednoczesnie doszukuje sie poganskich korzeni w swietach chrzescijanskich. Ja, chociaz zyje w panstwie zsekularyzowanym, i najrozniejsze rzeczy zdarzalo mi sie czytywac, ale czegos podobnego z takim wydzwiekiem w wydaniu chrzescijanina jeszcze nie czytalam.
Jak prawie nigdy tak teraz zgadzam sie z autorem artykulu, najlepiej ignorowac te manify ortodoksow.
KK jest sprawca cofniecia rozwoju pismiennictwa polskiego w okresie Kontrreformacji i pozniej, ktore tak pieknie zapowiadalo sie w czasach wczesniejszych. Dominacja KK zapoczatkowala ustawy sejmowe grozace ekskomunika i pozbawieniem szlachectwa nawet smiercia wszystkim, ktorzy zajmowali sie czym innym niz uprawa roli (manufaktura i lichwa – banki, finanse) i konwertytom. Czytanie Biblii bylo zakazane a mogl to robic ksiadz, ktory jak obecnie nie czyta lub malo i nie naklania do czytania. Bylo to natomiast obowiazkiem protestanta, codzienne studiowanie Biblii w jezyku ojczystym, zrozumialym. Stad brak tlumaczen tej ksiegi w bibliotekach i archiwaliach. Dyktat jedynej wiary doprowadzil pozniej do przypisania katolicyzmu prawdziwemu Polakowi i gloszeniem az do lat ’60 XX w. ze Zydzi byli mordercami Jezusa. Co przekladalo sie na nasza narodowa fobie antysemicka biedaka – analfabety – chama czyli zazdrosci i niezrozumienia wobec wyksztalconego i pismiennego tymm samym bogatego. Zamiast wykorzystac ich, spychalismy do zamknietych enklaw, ktore dopiero w drugiej polowie XIX w. mogli opuszczac i przynioslo nam to rozkwit poezji i nauki juz zaasymilowanych Zydow. Ale to byl rezultat wymuszonych prawem zaborcow, zmian.
Index zakazanych ksiag i pomruki kaplanow wobec czytajacych przygoty Mr.Pottera lub stosowania metody Silvy w nauce jezykow, akupunktura… sa przejawem takiego tlumaczenia Ewangelii w ktorej my jestesmy owcami oni pasterzami, namaszczonymi posrednikami miedzy Bogiem i pospolstwem. Kontakt z Bogiem ewangelika jest spersonalizowany z osobista odpowiedzialnoscia i rozmowa z Najwyzszym, Zyd jest naklaniany do ciaglej reinterpretacji doktryny czyli prawa, nawet stawiania Bogu warunkow, my Katolicy mamy wierzyc w aksjomaty nieinterpretowalne, niepodwazalne oddajac swoje zycie w rece kaplana jak kiedys szamana. Dlatego kraj lezacy na obrzezach cywilizacji Zachodu z Prawoslawiem nie wydal zadnej wielkiej filozofii i teologii. A to znaczy brak zaufania w rozum Polaka i i odmowienie nam prawa wlasnej oceny moralnej i intelektualnej sytuacji w swiecie. Tak od wiekow stosowanej indoktrynacji i presji psychicznej wykluczenia, az do dzis.
Trudno sobie wyobrazic co znaczylo wyksztalcenie ksiedza jedynego czytajacego w okolicy jeszcze w przed odzyskaniem niepodleglosci od poczatku Panstwa przez 9 wiekow, cala historie Polski. Gdy protestanci czytali od ponad 4 wiekow wczesniej, zydzi az od 30 wiekow, wyksztalconych i inteligentnych pastorow i rabinow sklaniali do rozmnazania sie, nasi, inteligentni wyksztalceni z roznych warstw spolecznych ksieza, bezpotomnie niszczyli swoje geny. Dla jednych ciezka praca i bogactwo byla modlitwa, wychwalaniem Boga i okazja do dobroczynnosci, nam wpajano rozumienie pracy jako kary za grzech pierwszych rodzicow a bieda byla zasluga, do przejscia przez ucho igielne.
Halloween nie zagraza naszej tradycji Wszystkich Swietych i Zaduszek. Podobnie jest w innych krajach katolickich, np. w Meksyku, dokad naplywaja juz od dawna rozne obyczaje z Polnocy. Ostatniego dnia pazdziernika dzieci sie bawia i dostaja slodycze a przez nastepne dwa dni odwiedza sie groby. Sa jeszcze inne malownicze meksykanskie tradycje. W szkolach, urzedach i innych miejscach publicznych skladane sa „ofrendas” dla zmarlych w postaci oltarzy obstawionych nagietkami (kwiat zaloby), jedzeniem, kolorowymi wycinankami i okolicznosciowymi tekstami. Inna tradycja sa wyroby cukiernicze w postaci trupich czaszek, szkielecikow i trumienek – wszystko bardzo kolorowe, sprzedawane nie tylko w sklepikach i na straganach ale nawet w supermarketach. Miedzy szkielecikami pojawiaja sie teksty rozmow w konwencji czarnego humoru. Meksykanie sa do tego wszystkiego bardzo przywiazani i dumni, ze ofrendas pochodza z czasow przedkolumbijskich. Czuja w nich swoja historie. Halloween nie jest zadnym zagrozeniem dla tych tradycji. Ciekawe jak zareagowaliby na obyczaje meksykanskie nasi proboszczowie wypowiadajacy wojne Halloween. To tez byloby wstretne, bo obce i poganskie?
.
P.S. do poprzedniego wpisu ,,ERGOT,,
.
w Salem spedzilem jeden dzien
wiele lat temu, cisza i spokoj, wszystkie
wiedzmy wybili w XVII w, katole
zielono-wyspowe maja to wszystko
jeszcze przed soba, ale z takimi swarnymi
chlopakami z episkopatu, jestem pewien
ze dadza rade
No to szczesc boze!
~
Panie Redaktorze – tyle Pan żyje, tyle zobaczył a dziwi się…
NAWYKI TYRANI SĄ TRWAŁE. Zwyczajnie – kler szczuje bo może. Będzie mu potrzeba, będzie opłacalne to poszczuje i na Pana. Taka logika tyranii – nic tak nie cementuje bezwolnej masy zwolenników/wyznawców/poddanych jak wspólnota lęku. Ktoś struchlałych durniów zastrasza ,,Niemcami” albo imigrantami albo banderowcami albo ,,wyprowadzką inwestorów” (to na wypadek konieczności godziwego opłacenia polskich pracowników) To dlaczego kler nie może straszyć genderem? Albo halloweenem? Za ,,ich czasów takich dziwactw nie było”. Podobnie jak gejów…
Przez 25 lat robili to a media głównego (dla patriotów wiadomo: mętnego) nurtu zawsze znajdywały sobie Tischnerów, Bocheńskich, Lemańskich i cieszyły się ich ,,otwartością”, truchlały by ktoś ,,nie naruszył osiągniętego kompromisu”. Co prawda Komisja Majątkowa w cichości sprawnie ,,pracowała” (ponoć najlepiej za ,,antykościelnego” SLD), kasa była rozpisywana tak ,,by prawica nie wiedziała co czyni lewica” czyli by nie było w budżecie rubryki ,,wydatki na Kościół katolicki w Polsce”, dzięki czemu antylerykałowie nie są w stanie podać konkretnej sumy wydawanej na utrzymanie tych (…) – zawsze są to szacunki więc jako takie łatwe do zdeprecjonowania jako argumenty. Budżety miast są w ten sam sposób pichcone.
Nie oszukujmy się, że Kościół czuje zagrożenie ze strony ,,wydrążonych dyni” czy różowych serduszek dlatego szczeka – to tylko taki rytuał uwiarygadniający – podobnie jak co wybory regularnie podnosi sztandar ,,opresji ze strony antyklerykałów”. Jest po prostu jak Rosja/ZSRR – ile ziemi by nie zagarnął to ,,zagrożenie” zawsze usprawiedliwia kolejną agresję i grabież
co najśmieszniejsze, kiedy opowiedziałem znajomemu anglikowi o tym jak się u nas spędza 1.11 to popatrzył na mnie z politowaniem i skwitował:
„to chyba jakiś pogański zwyczaj, stary”.
Aha, i wcale nie opowiadałem mu o naszych „Dziadach”. Chodziło o zwykłą (dla nas) wizytę na cmentarzu i postawienie świeczki.
Pamiętajmy, że anglosasi na nasze zwyczaje i obyczaje patrzą z wyższością i politowaniem. Są 100% przekonani o własnej kulturowej wyższości. Choćby była to wyższość przebierania się za szkielety nad chodzenia na cmentarz aby zapalić świeczkę.
Przejmując bezkrytycznie ich obyczaje tylko ich w takim przeświadczeniu utwierdzamy.
PS. ja mam głęboko w d… jak kto spędza 1.11. Jestem jednak (odmiennie niż piewcy amerykańskiej popkultury) w stanie zrozumieć irytację kogoś, komu żałobę po bliskiej, niedawno zmarłej osobie lub po prostu dzień zadumy przerywa co chwilę dzwonek u drzwi i gromada poprzebieranych dzieciaków domagających się cukierków.
Nie zapomnijmy o tradycyjnym święcie defloracji młodych kobiet – wianki, pogańskie święto celebrujące płodność młodych niewiast. Zdejmowanie wianka i wyrzucanie go do rzeki to po prostu defloracja (odrzucenie kwiatów), jakoś kościół nie ma z tym problemu.
Topienie Marzanny…
Ja też uważam, że „że to pogaństwo, że obce, nie nasze”. I to jest skandal. Mamy przecież nasze własne, polskie pogaństwo, wypracowane w ramach chrześcijaństwa. Jest swojskie i przaśne. Przypominam, że ponad 30 proc. polskich katolików wierzy w reinkarnację, równie spora częśc w Trójcy Świętej umieszcza Matkę Boską itd, itp.
Własnie wróciłam z Londynu. Poza wyciętymi dyniami na wystawach sklepowych nie zauważyłam śladu Halloween. Czy to nie przesada przypadkiem z tym hałasem o nic?
Panie autorze,
dzieciaki nie maja z tym problemu,
ale tacy twardoglowi jak pan i kiku klechow
maja z tym wielki PROBLEM.
W koncu i pan i oni macie z tego kase!
Lewica i postep dla pana to porzucanie wiary tradycji, sexualizacja zycia itp.
I kase na tych tematach robi pan chetnie, jak pisal Mleczko,
„za drobnym wynagrodzeniem swietosci szargam!”
Pozdrawiam
Edward
@ażur
Pan pójdzie na groby, ja pójde na groby, bo spóźniłam się ździebko, i pójdą w Polsce tłumy jak co roku. Niech się dzieciaki bawia w Holloween, jeśli chcą, bo ja jakos nie widze tej checi. Podobnie jak nie widze checi na zabawe w walentynki:)))
@ziołolipa
Musieli rodzice tych pańskich dzieciaków mocno się natrudzić, aby pociechy przebrać i zmusic do zabawy nie wiadomo w co i po co. Ale tak jest, jak ideolo przesłania zdrowy rozsadek i kaze używać własne dzieci do takich cyrkow.
Dynie sa do jedzenia a nie do wycinania i to tyle o Dyniach
O ciekawym aspekcie Halloween w USA wspominał red. Wałkuski w Trójce. USA jest świeckim państwem i poza Bożym Narodzeniem nie ma tam świąt religijnych. Halloween jest jednym z niewielu świąt wspólnych dla całego kraju, jednoczących Amerykanów – tak jak Thanksgiving lub Big Bowl.
Swoją drogą, naszemu Kościołowi strasznie brakuje jedenastego przykazania: „Będziesz mieć poczucie humoru i dystans do samego siebie”.
Tylko z jednego powodu nie lubię haloween i walentynek. Uważam je za kolejne składniki ekspansji amerykańskiej kultury i obyczaju na Europę.
A z n i e l u b i e n i e wszystkiego, co amerykańskie nastąpiło wówczas, gdy nasz „sojusz” z wielkim bratem (z małej litery, bo bez szacunku) z uczucia przyjaźni zamienił się w czołobitność i wasalstwo rządzących. Wysłali naszych żołnierzy do Afganistanu i Iraku nie pytając o zgodę Polaków. Teraz wiele wskazuje na to, że kosztem społeczeństwa najpierw będziemy się zbroić kupując ofensywną broń m.in.
z USA po to, aby w pierwszym szeregu państw wasalnych USA uderzyć pewnego dnia na Rosją. Nie jest to ani w interesie państwa, ani społeczeństwa polskiego.
Cóż, zadęcie mocarstwowe polityków jest tak duże, że pewnie wkrótce symbolem Polski stanie się… kurzy orzeł znany z kreskówek dla dzieci.
Belkot polskich hierarchow to oznaka czegos powazniejszego niz zaczadzenie kadzidlem.
Ciekawe, ze w jakze katolickim Meksyku swieto zmarlych to mega-fiesta, i jakos tamtejszemu kk to nigdy nie przeszkadzalo.
Musi byc jakis powod, dla ktorego polska tradycja cmentarno-zalobna jest tak … smiertelnie powazna i przez to nieznosnie toksyczna dla zyjacych, ktorzy boja sie inaczej, no bo co ksiundz-propobszcz na to powie !? Nie daj bog w kazaniu napietnuje i wafelka nie da !
Moje dzieci i ich dzieci, czyli moje wnuczęta, od wielu lat bawią się w dniu Halloween, produkują maski z dyń i udają wampiry radosne i błyszczące światłem ze świeczek. Mnie i moją żonę to bawi. Nie mamy wrażenia, że ich zabawa cokolwiek uwłacza poglądom urzędnikom Pana Boga. Moje dzieci nie chodziły na zajęcia w przykościelnych salkach katechetycznych gdyż były dziećmi i wnukami ateistów od wielu pokoleń. Moje wnuki zostały ochrzczone z uwagi na to, że teściowie moich dzieci chcieli mieć wnuków katolików rzymskich w polskiej wersji tego obrządku. Dzisiaj moje wnuczęta mają odpowiednio 13, 10 i 7 lat i rajcuje ich święto dyni, zwane Halloween. Ich nie obchodzą i nie słyszą (bo nie oglądają telewizji) gromy wydawane przez niektórych hierarchów kościoła rzymsko – katolickiego i wezwania tych funkcyjnych urzędników Pana Boga do zaniechania obchodów radosnego święta, które do Polski przywędrowało ze Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Oni wszyscy chcą się po prostu bawić, uśmiechać się i nie zaprzątać swojej głowy myślą, iż tego dnia stają się poganami. Ich radość to też moja radość, że są radosne i szczęśliwe. I nic do tego katolickiej armii księży i zakonników ( a jest ich w Polsce ok. 40 tysięcy) i ich generałom, których żyje, działa i dowodzi tą armią ok. 100 kardynałów, arcybiskupów,biskupów i innych hierarchów kościoła rzymsko – katolickiego. Myślę, że kościół ten traci na walce ze świętem Halloween. Ale to tylko jego strata.
Jestem zwolennikiem roznorodnosci w swietowaniu smierci !
Halloween uderza w ego polskich purpuratow mocniej niz niezgodne z prawem czyny karalne polskich katolickich pedofilow w sutannach, jeszcze zyjacego biskupa z Poznania i zmarlego, ale pochowanego z honorami biskupa Kowalczyka.
31 pazdziernika i 1 listopada bylem na wielkim historycznym cmentarzu na granicy Bedzina i Sosonowca, ktory jest cmentarzem chrzescijanskim, zydowskim, agnostyczynym, polskim, niemieckim rosyjskim i wielu innych narodwosci …
I znowu cmentarz byl oaza smutku, cynicznych zachowan, bez radosci i autenytcznej zadumy…
Blichtr bogactwa, tandety i wiekich zniczy, ktore dominowaly na zyjacymi, ktorzy moze z wlasnej woli lub z przymusu kultywoawaly idee smutnego czczenia zmarlych wymagana przez polski Kosciol katolicki !
W Polsce komercja i pokaz mody, przyslowiowe kozuchy, a tego roku
okazjonalne zlodziejstwo zniczy, kwiatow …, jest symbolem polskiej czyci wobec bliznich, ktorzy sa tam, gdzie i Darwin !
Wiwat Halloween !
Rakoczy
Jak juz to juz. A dlaczego nie obchodzic „Guy Fawkes Night/Day”? Bylaby okazja do fajerwekow. Dla bardziej „upolitycznionych” bylaby to okazja do wyrazania sentymentow antykatolickich – praktyczne polaczenie wesolego z pozytecznym. Ktos moze zauwazyc, ze tzw. „Gunpowder Plot” nie ma nic wspolnego z Polska i jej historia – detale nie winny stac na drodze do powszechnego szczescia. Moze warto poswiecic wiecej uwagi krajom Ameryki Poludniowej, ktore sa dosyc bogate w rozne barwne festyny, czekajace na szersza adopcje. Rowniez Afryka nie jest uboga w tym wzgledzie. Pole do wyboru, jak widac, jest szerokie.
Pozdrawiam
Nie przepadam za amerykańskimi importami ale jeszcze bardziej nie przepadam za importami z Watykanu – Wadowic.
Niestety takie są przymioty każdej tyranii – nawet niewielkie odstępstwa od tego co ,,pan” pozwala budzą wściekłą reakcję. Przypominam, że za stalinizmu można było trafić do więzienia za słuchanie niewłaściwej muzyki czy za niewłaściwy dowcip. Spójrzmy, jak teraz mamy dobrze – w zasadzie tylko za konsumpcję substancji, których Polacy-katolicy-patrioci (dalej występują jako Homo polonicus) nie akceptują można iść siedzieć. Co do reszty owi Homo polonicusi co najwyżej NAPIĘTNUJĄ: jako zboczeńca (to odnośnie odmieńców seksualnych poza pedofilami w sutannach bo to już jest wściekła nagonka na kościół), jako ,,lenia na socjalu” (to o bezrobotnych), żyda (w zasadzie każdy kto nie jest Homo polonicus),można się dowiedzieć, że wobec niezgadzania się powinno się ,,wynosić do pedalsko-lewackiej Jewropy” (sam Homo polonicus może przyjąc od owej Jewropy co najwyżej maksymalną ilość kasy ale nie oszukujmy się – Należy się ona nam choćby za 1920r i żołnierzy wyklętych).
Dobrze tą sytuację oddaje ,,Lot nad kukułczym gniazdem” gdzie siastra Ratched jako metodę terroryzowania ,,podopiecznych” stosowała pytania ,,Pan używał tej szczotki?” – i w tym momencie delikwent miał zagwozdkę co uczynił nie tak albo czy w ogóle uczynił coś nie tak? I tak jest z Haloweenami etc. my tu dumamy o co chodzi tym facetom w czarnych sukienkach (gender?) zamiast dumać jak będzie wyglądać lista ŻĄDAŃ zapłaty za 8 lat niezmordowanego ,,inwestowania” w popieranie obecnie nam panującej Patologii.
Poza tym ta ,,troska” o zagrożenie ,,polskości” świetnie maskuje pustotę owych spasionych na zbyt bogatej w białko diecie chłopkowskych synów tworzących management owej korporacji świadczącej usługi religijne. Co prawda ichnia nierogacizna po LATACH katechizowania jedną z ,,prawd wiary” jaką wyznaje to nienawiść do lewactwa + wszelkiej maści zabobony i herezje ale nie w jakości siła tylko w ilości bo wtedy w imieniu tej ilości można ŻĄDAĆ.
Pół biedy Halloween, zresztą chyba jego zwolennicy muszą go odżałować, bo mam wrażenie, że wojnę z nim Kościół już wygrał, nawet jeśli broni się jeszcze w paru dużych miastach.
Gorsze jest to, że za tą kampanią idzie pewna wizja zła, która świetnie współgra z naszej, polskiej prawicy oglądem świata. Zła, które jest tak bardzo osobowe, że wymaga wyegzorcyzmowania z innych (to mogą być egzorcyzmy i zwalczanie ‚odchyleń okultystycznych’, ale też może być czystka personalna, rozpętanie kampanii antykorupcyjnej czy antyimigranckiej — to zależy do kontekstu), zamiast pracy nad sobą i powierzoną sobie funkcją (bo z ‚niedopełnieniem obowiązków’, albo ‚grzechem zaniedbania’ zło się już zupełnie nie kojarzy), a w której to pracy nad sobą mieści się także godne przeżycie Wszystkich Świętych i Święta Zmarłych.
@Morpheus_X:
Ale różne rzeczy mogą zranić tych, którzy właśnie stracili bliskich. Pamiętam, jak po śmierci Matki dokuczały mi wszystkie życzenia ‚rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia’.
Wczoraj dżender, dziś Halloween…
… und Morgen ganze Welt !
I znowu oberwalo sie Ameryce. Piekno Halloween polega na …nie zmuszaniu do niczego. W tym roku mialam zalobe wiec nie otwieralam drzwi, czekoladki zanioslam do pracy, zapalilam swieczki, zignorowalam dzwonki do drzwi. Nie bylo zadnego komentarza od sasiadow czy zaprzyjaznionych dzieci.
@PAK4
3 listopada o godz. 9:48
Moja matka zmarła w tym roku – jakoś dynie nie zagroziły mojej pamięci o Niej.