Omerta drogowa
Trudno pogodzić się z tym, że są wśród nas tacy ludzie jak kierowca wsiadający do samochodu pijany i odurzony narkotykiem. Jak to możliwe, że nikt go nie zatrzymał?
Też się nad tym zastanawiam. Odpowiedzi pewno jest wiele, bo jedna wszystkiego nie załatwi w kraju, gdzie rok w rok giną przez takich dzikusów tysiące ludzi. Ale nie jestem socjologiem, ani psychologiem, tylko obywatelem i z tej perspektywy piszę.
Nie byłoby tylu aktów podobnego barbarzyństwa, gdyby dom, szkoła, Kościół wychowywały ludzi na obywateli. Gdyby uczyły, że słusznego prawa trzeba przestrzegać (a niesłuszne należy zwalczać argumentami, obywatelskim nieposłuszeństwem, lecz bez agresywnej przemocy).
Że fotorady nie służą do wyciągania pieniędzy z naszych kieszeni, że jazda po pijanemu, ze złamaniem wszelkich przepisów drogowych nie jest popisem męskości, tylko piractwem drogowym, które powinno być surowo karane (choćby mandatami od 500 euro wzwyż, zabraniem prawa jazdy na długo), a kiedy pirat zabija ludzi, którzy mieli nieszczęście znaleźć się w jego zasięgu, jest po prostu zabójcą drogowym i nic go nie usprawiedliwia.
Plaga pijanych kierowców wynika nie tylko z tego, że się u nas powszechnie toleruje, a nawet pochwala ”wyczyny” drogowe polegające na olewaniu i prawa, i myślenia o innych ludziach na tej samej drodze, którą pędzi naćpany i nawalony roadkiller.
Wynika też z potęgi konformizmu w środowiskach, z których się piraci wywodzą. Może są tam ludzie, którzy prywatnie są przerażeni, że pirat siada do auta, ale co z tego, kiedy publicznie, w twarz tego nie powiedzą. Dziewczyna zamiast wsiadać z killerem do auta, powinna mu zabrać kluczyki.
Nie jest tak, że nic się nie da zrobić, bo tak już ma znaczna część kierowców Polaków. Gdyby nie było tego milczącego przyzwolenia, gdyby rodzina nie dawała się podwieźć tylko kawałeczek pijanemu, gdyby go o to nie prosili kumple, żylibyśmy w troszkę bezpieczniejszym pod tym względem kraju.
Na pewno walce z tą plagą nie służy lekceważenie problemu nawet przez niektórych sędziów, prokuratorów czy policjantów. Może najgłośniejszy jest dziś głos sprzeciwu w mediach, i bardzo dobrze, tyle że po wyjściu ze studia niektórzy dziennikarze wsiadają do auta i potrafią speedować tak samo nieodpowiedzialnie.
Jeśli coś pomoże w tej ponurej sprawie, to zmiana społecznego nastawienia oraz wspólny front mediów i odpowiednich agend państwa przeciwko każdej odmianie piractwa drogowego. We Francji, gdzie wydawało się, że Francuz nie może żyć bez jazdy po kielichu (albo butelce) wina, tak podniesiono kary za piractwo na szosach, że poskutkowało.
Komentarze
Czytam, ze Tusk znowu sie wnerwil, ze jakis sztab kryzysowy, a Ziemkiewicz w swoim felietonie juz po ludzku nie znalazl slow na wykorzystanie tej tragedii przez PR rzadowo-medialny. Oto Polska wlasnie wspolczesnej doby. Siasc i plakac, juz nawet nie to.
Tak, a w takiej cywilizowanej Francji sie dalo. Jakaz ta Polska jednak jest zacofana. Ale przeciez juz od ponad szesciu lat ma najlepszy rzad wolnej Polski. No to w koncu, jak to jest? Aha, jednak jest zacofana i tak ma byc.
Bo to jest chyba tak, że mamy uraz do kapusiów i dziwaczne poczucie honoru (albośmy to jacy tacy, chłopcy krakowiacy, warszawiacy, nie bedzie mnie nikt uczył ani pluł „mnie” w twarz.
Nie zakabluję „nawalonego”, który siada za kierownicą, zwłaszcza że to mój sąsiad, szwagier, kumpel itp. a nawet wsiądę z nim do samochodu. A co mi tam!
Oczywiście, przejaskrawiam trochę, ale tylko trochę, niestety…
A przykład idzie z góry, od „nawalonych” polityków, księży, prokuratorów, policjantów itd., którzy – jeśli nawet dostają wyroki – to najczęciej w zawiasach.
Alkohol nie jest największym wrogiem na drogach. Największym wrogiem jest polski cham. Za kierownicą ten polski cham staje się chamem brutalnym. I na to nie ma rady. Polskim sposobem poruszania się po drogach jest wykiwanie partnera. I kiwają od samej góry.
Styl jazdy jest wypadkową stylu życia. Agresja, przemoc, rywalizacja, bezwzględność, rozmaite „dopalania”, brak elementarnej empatii, kontroli nad emocjami, wyrozumiałości rządzą w Polsce życiem, określają stosunki społeczne – również w aspekcie drogowym.
Zdarzenia drogowe budzą emocje jedynie przez ich krwawą ekspresję. Po prostu normalny w Polsce poza drogami bluzg, odepchnięcie, uderzenie, poniżenie, miękka przemoc na drogach kończy się najczęściej widowiskową jatką.
Nie da się życia drogowego wypreparować z pozostałej częsci życia.
Dodam, że analitycy społeczni uznają „wypodkowść” na drogach jako symtom dużej mobilności, aktywności społecznej. Podobnie jak wczesną umieralność. A to są z punktu widzenia makroekonomicznego cechy pożądane. Oznacza to bowiem, że ludzie gorączkowo gonią, się śpieszą, rywalizują agresywnie. No a wtedy PKB rośnie.
Pozdrawiam
Pan pisze bardzo niesłusznie i niepoprawnie.
Przecież Pańscy koledzy z „P” i innych wolnych i opiniotfurczych mendiów, już ustalili, że właściwie nic się nie stało.
Od niedawna zmienily sie zasady szkolenia na kursach prawa jazdy i co za tym idzie zestaw pytan na egzaminach. Slyszalem na wlasne uszy jak wyzywano od idiotow ludzi ktorzy do zestawu pytan egzaminacyjnych wlaczyli takie jak np. Po jakim czasie od znieczulenia zeba u dentysty mozna usiasc za kierownica samochodu?
Kto z blogowiczow potrafi odpowiedziec poprawnie na to pytanie?
Przyznam z reka na sercu ze pomimo 35 lat praktyki za kierownica nie wiem. Zdarzylo mi sie kilka razy ze po wyjsciu od dentysty z dretwa gaba siadalem za kolkiem i jechalem do domu ulozyc glowa na cieplej podusi.
Jedno powinno być pewne, w walce z nietrzeźwymi kierowcami zaostrzanie kar pozbawienia wolności, to łatwizna, która niczego nie zmieni. Jeżeli już, to sankcje materialne, a gdyby ściągnięcie mandatu karnego lub grzywny okazało sie niewykonalne, zamiana ich na ( jawną ) pracę społecznie uzyteczną.
Klucz do rozwiązania problemu leży jednak, na co Autor zwrócił uwagę, w edukacji i to nie tylko ograniczonej do ruchu drogowego, a w ogóle do rygorystycznego przestrzegania i egzekwowania prawa. Zacząć należy od góry, nie może być tak, że poseł, czy dygnitarz, co dokumentują publikowane zdjęcia, łamie bezkarnie podstawowe zasady bezpieczeństwa i bywa, że z tego powodu jest przez kilka dni ” bohaterem” mediów ( np. rajd za karetka pogotowia ). A tak w ogóle, jeżeli nasi prawodawcy chcą uwiarygodnić swoje działania, na poczatek powinni przysługujacy im immunitet ograniczyć do czynów związanych z wykonywaniem mandatu.
Zgoda, ale liczba zabitych na drogach, przy wzroście liczby samochodów, spada od 22 lat. Trend jest korzystny.
‚Agresywna rywalizacja’ nie ma nic wspólnego z konkurencją w sensie ekonomicznym. To jest raczej feudalna walka o pokazanie ‚statusu’. Konkurencja w ekonomii oznacza możliwość handlu i wchodzenia we współpracę z dowolnymi osobami.
Niestety większość dziennikarzy ochoczo poparła tych, którzy podjęli krucjatę przeciw radarom na drodze. Niestety poseł Jacek Kurski zawsze znalazł wytłumaczenie dla swoich głupich wyczynów na drogach, a jego koledzy posłowie jakoś wyrozumiale przyglądali się jego pirackim ekscesom. Niestety KK poza ogłaszaniem raz do roku – w sierpniu – listu pasterskiego w sprawie nadużywania alkoholu milczy na tem temat przez kolejne 11 miesięcy, a sam w swoich szeregach toleruje pijackich bandytów (vide: biskupi Śliwiński i Jarecki, ksiądz Madziąg z Chojnic, który zabił niewinnego kierowcę, choć sam przy okazji zginął, albo ostatnio ksiądz z Łowicza, który po pijaku potrącił idącą chodnikiem kobietę). I tak „niestety” można ciągnąć w nieskończoność. Sęk w tym, że środowiska najbardziej opiniotwórcze – tu wymieniłem dziennikarzy, polityków i księży – aktywizują się wtedy, gdy na drodze wydarzy się tragedia. A potem nabierają wody w usta.
Krzysztof Mazur z godz. 19:49
Zgoda. Agresywna rywalizacja nie ma nic wspólnego z kooperacją czy konkurencją w Twoim (i moim) rozumieniu – zawiązywaną równiez na drogach.
Ale nie zmienia to faktu, że stosunki społeczne – w tym te nawiązywane na drogach – określa w Polsce między innymi agresywna rywalizacja.
Tak je po prostu ukształtowano.
Tak więc nonsensem jest cywilizowanie jedynie fragmentu zdziczałego życia społecznego – w tym przypadku ruchu drogowego. Jeśli cywilizować to całą dżunglę.
Pozdrawiam
Sądzę, iż bardzo poważną role edukacyjną mają do spełnienia towarzystwu ubezpieczeniowe. Podwyższenie stawki, nie symboliczne, po stwierdzeniu przez policję, że kierowca był pijany, miałoby skutek większy I szybszy od wszelkiej aktywności medialnej (wychowaczej).
O ile sie nie mylę, do zapinania pasów bezpieczeństwa w USA to właśnie te towarzystwa przekonały „obrońców prawa wolności”.
@Kartka z podróży, 5 stycznia o godz. 18:10
Masz rację ? w ruchu samochodowym tzw. polactwo jest widoczne bardziej niż gdzie indziej. Ludzie, którzy jeżdżą dużo po świecie, mówią, że zachowania kierowców w innych krajach również potwierdzają stereotypy dotyczące charakteru narodowego ich mieszkańców.
Aby sytuacja na polskich drogach uległa poprawie, większość Polaków musiałaby: (1) realnie oceniać własne możliwości, (2) liczyć się z prawami fizyki, matematyki, biologii itp., (3) poważnie traktować prawo i przepisy. Tylko że taki Polak nie byłby już Polakiem, bo podkopałby fundamenty swojej tożsamości narodowej.
Alkohol i skutki
a czegóż to spodziewacie się szanowni blogujący ?
Kurski za swe wyczyny drogowe został europosłem – niezła fucha.
Biskupi i księża z ostatniego okresu AŻ czy TYLKO czterech jakoś nie
zbierają psich kupek ani też nie zamiatają chodników.
Więc jak to było do udowodnienia jest prawo do karania maluczkich i nagradzania tych lepszych.
ukłony
W kraju, w którym od lat rządzi Tusk i jego Platforma Obywatelska, nie wychowują na obywateli? To bardzo, bardzo ciekawe.
Ps. Czy posłuchaliście Pana Tuska z Platformy Obywatelskiej i spełniliście obywatelski obowiązek, NIE płacąc abonamentu telewizyjnego? Ja – niestety, jeszcze nie posłuchałem Tuska…
Polityka małych kroków faszystowskiego państwa, appeasement. Tu ostrzejsza kara dla obywateli, tam zabór samochodu całej rodzinie, tu wielka grzywna, tam odebranie prawa jazdy, tu radar co 5 metrów, tam ograniczenie do 50km/h, tu urząd skarbowy na plecach, tam bankowy tytuł wykonawczy, tu elektroniczny sąd, tam koszty sądowe nie do udźwignięcia, tu odebranie części swobód, tam odebranie części praw i krok za krokiem Obywatel jest osaczany przez faszystów okupujących instytucje polskiego państwa.
Newsweek podaje:
„W 2013 r. liczba wypadków spowodowanych przez nietrzeźwych kierujących, zabitych i rannych była najniższa od 14 lat – wynika ze wstępnych danych Komendy Głównej Policji. Mimo, że rośnie liczba kontroli trzeźwości, spada liczba ujawnionych pijanych kierowców.”
http://polska.newsweek.pl/liczba-wypadkow-spowodowanych-przez-pijanych-kierowcow-spada,artykuly,278012,1.html
W obronie alkoholików za kierownicą
Może by tak trochę ostudzić to swoje moralne wzdęcie. Będzie i tak trwało 2 tygodnie. A potem Orkiestra Świątecznej Pomocy i kolejne wzdęcie murowane.
Bandytami drogowymi wcale nie są rzekomo pijani, którym się zdarzyło wpaść z 0,3 (a nawet 0,5) promila i służą głównie do nabijania kas i statystyk. I to nie im się powinno odbierać co mają. Kto wie niech poda statystykę bo władza nie poniża się do publikowania. A jest ich pewnie 80% bo tylko ćwokom się to nie zdarza. Tu wystarczy OC, o czym pisze @gsj.
Problemem są łapani po raz 8 z 2,1 promila. To są chorzy alkoholicy bo zwykły człowiek nie jest wtedy w stanie utrzymać przytomności. I to im należy odbierać narzędzia zbrodni bo kary tu nie pomogą. Problemem jest też policja, która woli robić wyścigi i rzucać się pod koła pijanych, żeby było ich Łatwiej oskarżyć. Czy ktoś jednak słyszał, żeby policja dbała o wykonanie sądowego zakazu jazdy? Cóż, łatwiej stawiać moralne zarzuty narzeczonym niż odważyć się krytykować policję.
Kary wiezienia sa wystraczajace,ale kary pieniezne nie,za jazde po spozyciu alkoholu ,naroktotykow np:srednia roczna krajowa i utrata prawa jazdy,ale dla wszystkich bez wyjatku.Przeciez sami poslowie daja przyklad,w przypadku poslow utrata mandatu poselskiego i wiezienie,bo przeciez oni uchwalaja ustawy.
Naprawdę we Francji tak podniesiono kary, że poskutkowało? Niezbyt coś takiego wynika z faktów, choć zgadzam się, że Francuzi mieli problem, którego nie ma nasz kraj. U nich prawie 1/3 wypadków śmiertelnych spowodowana był alkoholem, u nas ok. 12% co stawia nas na równi z Niemcami i krajami skandynawskimi. Należy zrozumieć, że nie jestem rzecznikiem przyzwolenia na jazdę po kielichu, sam nie piję wcale, ale jestem za to rzecznikiem rozumu i zdrowego rozsądku, a to co się dzieje w Polsce po wypadku w Kamieniu, nie ma nic wspólnego z rozumem. Dominuje prymitywne, barbarzyńskie podejście „walić batem”. Nie tak załatwia się sprawy w cywilizowanych krajach (w tym we Francji).
Jeszcze tylko wystąpię w obronie rozumu przytaczając takie dane: wbrew głupiej i bezpodstawnej legendzie o tym, jacy to polscy kierowcy są źli, wypadków drogowych mamy stosunkowo mało. Wielokrotnie mniej niż Niemcy czy Francja, tyle mniej więcej ile malutka Belgia. Polacy jeżdżą ostrożnie i rozważnie, można powiedzieć, że bardzo rozważnie, kiedy się weźmie pod uwagę opłakaną i skandalicznie skonstruowaną infrastrukturę drogową naszego kraju. Zwiększona liczba ofiar śmiertlenych przy sporo mniejszej liczbie wypadków bierze się stąd, że ogłupiała aborcjo-smoleńskiem nacja nie jest w stanie sama sobie zapewnić ratownictwa drogowego na cywilizowanym poziomie i podczas gdy Francuza lub Niemca uratują, Polak umiera w rowie, powiększając statystyki. Potem ogłupiali ludzie stawiają nad miejscem tragedii fotoradar i dziwią się, że liczba ofiar się nie zmniejsza.
Póki będziemy bujać w oparach bezsensu, jak to ma miejsce w stosunku do ruchu drogowego, póty będziemy skazani na sporą liczbę ofiar, złość i bezradność i rytualne już pokrzykiwania o tym, jak to wszyscy są idiotami czy „piratami”.
BTW. Światowy business medialny usiłował nas nauczyć, że „pirat” to ktoś słuchający muzyki za darmo, Polska, podobnie jak to uczyniła w pojęciami feminizmu czy eutanazji, dodała swoją definicję: „pirat” to ów mityczny bandzior za kółkiem, który jest winien wszystkiemu złu na drogach i dzięki któremu nie trzeba wydawać grosza na ratownictwo drogowe, bo wszystko można załatwić drakońskimi karami i fotoradarami. A zaoszczędzony grosz przyda się księdzu-dobrodziejowi, n’est-ce pas?
„A przykład idzie z góry, od ?nawalonych? polityków, księży, prokuratorów, policjantów”
„tu wymieniłem dziennikarzy, polityków i księży”
Mój komentarz na ten sam temat na innym blogu „Polityki” wylądował w czyśću, Bóg jeden raczy wiedzieć za co, ale zaproponowałem w nim składanie publicznego przyrzeczenia trzeźwości i nie przekraczania prędkości właśnie przez dziennikarzy, polityków i księży. Dorzucenie do tej grupy prokuratorów i policjantów ma duży sens.
Nie będę się rozwodził na powodami, dla jakich akurat przedstawiciele tych a nie innych profesji szczególnie powinni składać takie zobowiązanie bo uważam, że jest to oczywiste. Setki razy było wałkowane m.in. z okazji przestępstw pedofilii czy niewydolności polskiego wymiaru sprawiedliwości, tak niedawno świetnie opisanego na łamach internetowej wersji „Nie”.
Polityk, dziennikarz, ksiądz, policjant i prokurator składaliby przyrzeczenie zobowiazując się do natychmiastowej rezygnacji z wszelkich funkcji wybieralnych i mianowanych i odejścia ze swojego zawodu. Oczywiście szczegóły należałoby dopracować tak, aby uczynić z tego sensowny system, a mój szkic jest więcej niż ułomny.
Polityk rezygnowałby z funkcji (i apanaży) partyjnych, poseł przestawałby być posłem i traciłby bierne prawo wyborcze na zawsze, ksiądz miałby wybór odejścia ze stanu duchownego albo przejścia do pracy bez kontaktu z osobami świeckimi, dziennikarz traciłby prawo publikowania czegokolwiek, byc może jakieś ograniczenie tematyki do „wszystko-byle-nie-tematy-związane-z-bezpieczeństwem-etyką-odpowiedzialnością itd. Niech sobie pisze o wydajnosci buraka cukrowego (nie wiem jak z funkcjami redakcyjnymi – gdzie więcej dziennikarz-pijak zaszkodzi?) policjant tak jak ksiądz przechodziłby do obowiązków bez kontaktu z cywilami, prokurator ?
Oczywiście przyłapanie kierowcy oficjela na jeździe po pijaku lub na przekraczaniu prędkości byłoby równoznaczne z samodzielnym popełnieniem wykroczenia.
Można oczywiście wykpić i sam pierwszy przyznam, że propozycja radykalna, dziecinna, naiwna, i co tylko jeszcze ktoś chce powiedzieć.
Ale rację mają ci, którzy piszą, że przykład idzie z góry. Że hipokryzja sączy się najbardziej wtedy, gdy stososwane są podwójne standardy.
Zresztą takie same skutki widziałbym dla przedstawicieli tych zawodów w przypadku wyroku za znęcanie się nad rodziną, kradzieżą, pobiciem, itp.
Ustanowienie „kodeksu honorowego” i „ślubowania”, byle powiązanego z jak najbardziej realnymi konsekwencjami byłoby podniesieniem poprzeczki – wzoru dla reszty obywateli.
Czy znalazłby się w Polsce jakikolwiek autorytet, który zgłosiłby taki projekt i sam pierwszy złożył takie ślubowanie?
P.S. Jeżeli wyważam otwarte drzwi i istnieją już podobne do proponowanego systemy to posypuję głowę popiołem i pierwszy przyznają się do ignorancji w temacie. Ciężko tylko zauważyć skutki ich działania…
Rzecz nie tylko dotyczy Polski. Pierwszy raz odwiedzilem W.Brytanie w latach 60-tych. Rzecza rzucajaca sie w oczy byl brak rygorystycznych zakazow w stylu „nie wolno..”, „zakazuje sie..” Tabliczki byly w stylu „prosi sie o …”. O dziwo spoleczenstwo do owych prosb sie stosowalo. Po +- 10 latach przerwy ponownie, bardziej regularnie odwiedzalem Wyspy. W oczy rzucala sie zasadnicza zmiana: prosby o, zostaly zastapione kategorycznym zakazem i czerwonym krazkiem z wysokoscia kary jaka zapaci sie za zlamanie zakazu/nakazu. Dzisiaj W. Brytania ma najwieksze w Europie nasycenie kamerami, obserwujacymi kazdy nasz krok. O czyms to swiadczy, nieprawdaz?
Nie jestem przekonany czy samo zaostrzenie kar da oczekiwane rezultaty. Pan Redaktor slusznie pisze o wychowywaniu obywateli. Jest to obowiazek nasz (obywateli) ale i panstwa. Niestety to ostatnie, od dosyc dawna, idzie na latwizne zastepujac wychowanie czerwonymi krazkami i kamerami oraz systemem kar – przede wszystkim musimy sie bac.
Pozdrawiam
Przerażający jest poziom dziennikarstwa w Polsce, brak profesjonalizmu, skłonność do egzaltacji, potarzania bzdur po kolegach.
Nikt się nie zajął przedstawieniem ludziom realnego oglądu sytuacji.
Raz tylko słyszałem, że liczba wypadków spowodowanych przez pijanych kierowców regularnie spada i spadła w ostatnich latach o połowę. To by wstrzymało emocje, nie z tego dziennikarz żyje.
Więc cała Polska za sprawą dziennikarzy emocjonuje się problemem który nie istnieje.
Oczywiście, istnieją wypadki drogowe, te które spowodowali nietrzeźwi szczególnie tragiczne, bo wielu można by uniknąć, ale nie wszystkich przecież, nawet nietrzeźwy czasem nie jest sprawcą, za takiego obligatoryjnie uchodzi w oczach prawa, niesłusznie moim zdaniem, człowiek prowadząc po pijaku jest winny prowadzenia po pijaku, nie wszystkiego co się potem stanie, to moim zdaniem niesprawiedliwe, zrównuje tych co są piratami drogowymi, zazwyczaj czy trzeźwy, czy nie, to pirat i stanowi zagrożenie z tymi którzy auto prowadzą ostrożnie, czasem rano na kacu, w korku, powolutku, bo głowa boli, ale to dygresja.
Dziennikarze opierają się na statystykach, ale tych wygodnych, co emocje grzeją, a nie potrafią ich czytać i zinterpretować.
Kto napisał, ile wśród pijanych kierowców stanowią cykliści? To zobaczymy za rok, ciekawe, czy wtedy dziennikarze napiszą, że na drogach bezpieczniej, że liczba pijanych kierowców spadła o połowę :)))))
Ilu wśród pijanych kierowców stanowią ci poranni, na nich się ostatnio działania policji skupiają, łatwa ofiara, jak gówniarze ze skrętami pod dyskoteką, a statystyki poprawia, grozę sieje, a to daje policji przyzwolenie na dalsze represje, bójcie się obywatele.
To jak to jest Panie Redaktorze, liczba pijanych rośnie, liczba wypadków spowodowanych przez pijanych spada?
Podpowiem, spada, bo liczba wypadków nie zależy od stanu trzeźwości, tylko od jakości dróg przede wszystkim, te się poprawiły, to i pijany prowadzi bezpieczniej. Wolniej jeździmy, pijani też.
Oczywiście, nie twierdzę, że trzeźwość nie wpływa na bezpieczeństwo, tego dowodzi inna statystyka, badania mówią, piszę z pamięci proszę wybaczyć nieprecyzyjność, że jeden do dwu procent kierowców poruszających się po drogach prowadzi po alkoholu, wśród sprawców wypadków to już dziesięć procent.
Ale nie jest tak tragicznie jak się opisuje, jestem przekonany, mogę się założyć, mniej Polaków prowadzi po pijanemu wg polskiej normy 0.2 promila niż Anglików, Francuzów, Włochów czy Hiszpanów, ten problem jest wyolbrzymiony.
Moim zdaniem powinno się podnieść normę do 0.5 promila, pozwolić rozsądnym ludziom napić się szklankę piwa czy kieliszek wina i wrócić do domu autem nie jako przestępca.
Tam gdzie jest alkohol i jest samochód znajda się tacy co mimo zakazów połącza te dwie rzeczy.
Dzisiejszy przepis wymaga od ludzi świętości, a ludzie są jacy są, wszędzie tacy sami, skoro już i tak ryzykuję co za różnica ile wypiję, a nieprawda, jest różnica ile się wypije i jak się prowadzi.
Bo o bezpieczeństwo, nie o trzeźwość przecież się martwimy.
A tak modne ostatnio łapanie o poranku, ponad połowa statystach dzisiaj pewnie, to szykana policji, nadgorliwość na którą się sami godzimy biorąc udział w tej egzaltacji wypadkiem. Niech powiedzą ilu skacowanych spowodowało groźne wypadki, mamy statystyki tego strasznego niebezpieczeństwa które tak zajmuje stróżów prawa?
Nigdy mnie nie zatrzymano za jazdę po pijanemu, uprzedzę ataki świętobliwych.
atalia 5 stycznia o godz 22:52
Eeeeeh … Pomieszanie z poplątaniem. 4 zdania i wszystkie nie na temat.
rem
5 stycznia o godz. 21:41
Tylko że taki Polak nie byłby już Polakiem, bo podkopałby fundamenty swojej tożsamości narodowej
…………………………………………………………………………………………
Stefan Möller, niemiecki kabaretysta znany dobrze i w Polsce, autor książki „Viva Polonia”, stwierdził, że unika będąc w Polsce, jeżdżenia samochodem.. I zauważył,że nie daj Boże, jak samochód na obcych znakach rejestracyjnych usiłowałby wyprzedzić polskiego użytkownika dróg…
Co do prewencji , sądzę ,że konsekwentne i dotkliwe kary ,przede wszystkim finansowe mogą wiele zmienić w krajobrazie polskich dróg.
Przykład: za przekroczenie szybkości dopuszczalnej 80km/h już o 6 km/h w takiej Szwajcarii „klient” jest proszony o wpłacenie 40 franków szwajcarskich.
To nie alkohol. To polski cham. Niedawno wiele podróżowałem po zachodniej Belgii. Nie widziałem przypadku aby kto kogoś wyprzedzał. Jechały kolumny spokojnie, równym tempem wzajemnie się informując i pomagając.Tak samo dzieje się w Polsce gdy podąża za tobą Niemiec albo Austriak. Nawet Czech. Wystarczy spojrzeć w lusterko na tego sk….syna rodaka za tobą. Jego wściekłość i przekleństwa widoczne są z daleka, siedzi ci metr na kole i szaleńczo, bez sygnalizacji wyprzedza, czy potrzeba czy nie. A ilu z was używa kierunkowskazów? Prawie nikt, lub idioci z dawnych lat. Alkohol to temat zastępczy, aczkolwiek pić nie należy.
@michał
pan poczyta co to było państwo faszystowskie
Zmiana nastawienia samych kierowców to kluczowa kwestia, ale niestety w mojej opinii aktualnie w Polsce nierealna. Znane jest powiedzenie „Polak potrafi”, samemu można dopowiedzieć co potrafi – kombinować. Każdego dnia ktoś próbuje obejść przepisy uważając je za bezsensowne. Bardzo podobają mi się pod tym względem Szwedzi. W ich przypadku każde złamanie prawa uważane jest za patologię. Zupełnie inna jest mentalność, której nie sposób zmienić w kilka lat, do tego potrzebujemy dekad. Chwilowo więc opowiadam się za rozwiązaniem doraźnym czyli podniesieniem kar dla osób jadących pod wpływem alkoholu.
j m wawer
6 stycznia o godz. 7:05
Jasne, pomyliłem się. Błędnie sądziłem, że ryba psuje się od głowy, ale jest inaczej: psuje się od ogona. Tzn. winę ponosi nieobywatelskie wychowanie przez szkołę, dom, kler, tym bardziej, że to kler ma nadzór nad szkołą, a nie ministerstwo i minister z PO.
Środowisko dziennikarskie w tej sprawie będzie się wypowiadało najwyżej do ostatniego pogrzebu. Potem znowu będzie płacz, że za dużo radarów, mandaty wysokie, zdzierstwo władzy i wszystkiemu winny TUSK.
A trolle internetowe lubią taki pismacki opis świata i kraju. I to jest przykre i zarazem przerażające. Pismacki świat to świat, w którym prawo jest największym złem jakie może spotkać ludzi. I tu jest główny problem.
Jeździłam sporo po Szwecji – czysta przyjemność. Trochę mnie wkurzało to, że na austostradach nie można przekroczyć 120 km/h, ale jednak jechałam grzecznie jak inni.
No a pasy dla pieszych to rzecz święta, podobnie jak w Niemczech czy Belgii.
Wystarczy, że stoisz na skraju chodnika z zamiarem przejścia przez jezdnię i kierowcy sie zatrzymują.
U nas z braku totalnego zaufania (jak we wszystkim) to pieszy woli przepuścić samochód. Ja zatrzymuję sie odruchowo, ale często przechodzień mi nie dowierza, więc macham ręką, żeby szedł, a on mi odmachuje – jedź!
Chamstwo, nonszlancja, brawura i „nadambicja” na zasadzie – muszę być pierwszy, zwłaszcza nie może mnie wyprzedzić kobitka, bo to dyshonor. Zaraz ją dogonię i przegonię.
Przekraczanie prędkości w terenie zabudowanym jest tak nagminne, że gdy ktoś zwalnia, czuje sie jak idiota, bo należy do wyjątków.
Nie sądzę, by ci wspaniali faceci, choć i kobiety się zdarzają, jeździli wciąż „nawaleni”. Po prostu tak mają.
Dlatego nie sądzę, by drastyczne wymogi „zero” alkoholu w wydychanym powietrzu miały wpływ na bezpieczeństwo jazdy. Czemu nie dozwolić np. na 0,5 promila, tak jak w wielu cywilizowanych krajach.
Normalni, odpowiedzialni ludzie tej dawki nie przekroczą, a nienormalni – czy napici, czy nie – są potencjalnym zagrożeniem.
„To nie alkohol. To polski cham. Niedawno wiele podróżowałem po zachodniej Belgii…”
Kiedy ponad dwadzieścia lat temu przyjechałem do małego śródziemnomorskiego kraju nie mogłem wyjść z podziwu jak oni się tu nie zabijają na drodze. Sposób jazdy w Polsce to były „francuskie salony” w porównaniu z tym co tu się działo. Z czasem przyzwyczaiłem się i prawdopodobnie zacząłem jeździć podobnie do miejscowych. Nie tak dawno, przed miesiącem odwiedziłem „stare śmieci”
Wynająłem w Warszawie auto i pojechałem do rodzinnego Wrocławia gdzie także pojeździłem sobie po mieście.
W porównaniu do mojego małego śródziemnomorskiego kraiku to wciąż francuskie salony. Jestem pod wrażeniem.
Jedyny nieładny zwyczaj jaki zauważyłem to to, że czerwone światło nie oznacza wcale zakazu wjazdu na skrzyżowanie.
Oprócz tego nie mam do czego się przyczepić (sic!). Zaznaczam, że jestem przyzwyczajony do śródziemnomorskiego stylu jazdy.
Mimo to jednak, statystyki są nieubłagane. W moim małym azjatyckim państewku, w którym kierowcy szybko się denerwują, nagminnie nie zachowują odstępu, notorycznie przekraczają dozwoloną prędkość, są samolubni i złośliwi, w kraju , w którym jest więcej samochodów na 1000 mieszkańców niż w Polsce jest ponad trzykrotnie mniej ofiar śmiertelnych w wypadkach drogowych !
Jak to wytłumaczyć? Ja mam swoją teorię – jakość dróg i ALKOHOL. Ten niestety, to w żadnym razie nie temat zastępczy.
@Negev:
Podobnie jest we Włoszech, im bardziej na południe, tym gorzej. W Rzymie korek to nie są trzy rzędy, jak u nas, ale chaotyczny tłum samochodów (pasami drogowymi nikt się nie przejmuje), w dodatku gęsto poprzetykany skuterami, które wciskają się w każdą szczelinę . Według mnie oni wszyscy powinni się pozabijać, ale to jakoś działa. Włosi traktują przepisy z dystansem, ale potrafią w niewyjaśniony dla mnie sposób (telepatycznie?) porozumiewać się z innymi kierowcami i wyczuwać ich intencje.
Tacy są południowcy: nie lubią sztywnych struktur, ale nieźle się dogadują i organizują poza nimi, a mimo porywczego temperamentu są pozytywnie nastawieni do bliźnich. Odwrotnie niż Niemcy, którzy są mało sentymentalni, ale za to przestrzegają przepisów aż do przesady. U nas mamy najniższy wskaźnik zaufania społecznego w Europie („człowiek człowiekowi wilkiem”), a przepisy traktujemy wprawdzie poważniej niż Włosi, ale wciąż nie na tyle, aby zrównoważyć efekty wzajemnej nienawiści i braku instynktu samozachowawczego.
Jakość dróg nie jest usprawiedliwieniem. Normalny człowiek na kiepskiej drodze jedzie wolno i ostrożnie, Polak pruje jak po autostradzie, a gdy się rozwali, to twierdzi, że to wina rządu, który nie wybudował w tym miejscu autostrady. Na podobnej zasadzie Polak robi Powstanie Warszawskie przeciwko Stalinowi, a potem oskarża Stalina o nieudzielenie pomocy powstańcom, albo ląduje samolotem w gęstej mgle na nieistniejącym lotnisku, a potem oskarża Ruskich o zamach.
Alkohol czy kultura?
W Wielkiej Brytanii, gdzie obowiązuje 0,8 promille, na milion mieszkańców w wypadkach samochodowych ginie rocznie 28 osób. Jest to najniższy wskaźnik w całej Europie.
W Rumunii (0,0 prom.) 96 osób/mln
Na Litwie (0,5) – 100 osób/mln
W Polsce (0,2) – 93 osoby/mln
Jednocześnie mandat za jazdę pod wpływem alkoholu w GB może sięgać 5715 euro, w Danii zaczyna się od jednego zarobku miesięcznego, w Finlandii od 15 dniówek…
„Gdyby uczyły, że słusznego prawa trzeba przestrzegać”… Przecież jesteśmy społeczeństwem mającym „w wielkim poważaniu” (nawet we krwi) nie przestrzeganie jakiegokolwiek prawa.I to brzmi dumnie.Polak potrafi za nic mieć prawo.,począwszy od posła,senatora mimistra,premiera,itp podobnej elity RP.Zachowanie zgodne z prawem,przestrzeganie litery i ducha konstytucji mają w głebokim poważaniu,a co dopiero kodeksy wykroczeń i inne pierdoły.Świadczą o tym wypowiedzi na pograniczu warcholstwa szczególnie przez „prawych i sprawiedliwych”.Ich już nikt nie wychowa. A potem jak zwykle wykarzemy się „wielkim oburzeniem i stworzymy kolejne prawo dla prawa”.Tak jak stworzyliśmy Konstytucję dla Konstytucji i udajemy że ją respektujemy,choć większość jej nawet nie zna,nie mówiąc o uczniach wkuwających w szkołach publicznych świeckiego państwa – prawo kościelne, zamiast nauczać obowiązującego wszystkich bez wyjątku w RP prawa i szacunku do niego.
parker 6 stycznia o godz. 6:26
„Moim zdaniem powinno się podnieść normę do 0.5 promila, pozwolić rozsądnym ludziom napić się szklankę piwa czy kieliszek wina i wrócić do domu autem nie jako przestępca.”
Napisał człowiek zarabiający na życie dystrybucją alkoholu.
To tylko taki przyczynek do jakości dyskusji na ten temat. W cywilizacji chociaż (niektórzy) używają tzw. disclosure. Najpierw niestety trzeba wiedzieć co wyraz disclosure oznacza a potem mieć wbudowany wewnętrzny mechanizm etyczny zmuszający nas do używania instytucji disclosure, gdy już opiniujemy coś na taki temat.
Negev@spin doctor
Chyba dawno nie byłeś w Polsce, albo po niej nie podróżujesz i nie wiesz, jakie są TERAZ polskie drogi. Mam na myśli ich jakość.
To „usprawiedliwienie” dla statystyki wypadków jest już po prostu nieaktualne.
Nasi decydenci oszaleli. Teraz wzięli się za komentowanie transferu Lewandowskiego.
Takiego dziadostwa , jak obecnie, to nawet w PRL-u nie było .
Trzeba było usunąć z pozycji prezydenta pijanego byłego kamrata PZPR-owskiego, jak się zataczał w czasie oficjalnej wizyty, to by był precedens .
Dzisiaj pijany motorniczy w Łodzi zabija 2 ludzi i jedną rani.
To jest objaw choroby III RP.
Jeżeli celebryci medialni bronią w telewizji pijaków, to bronią
ideii państwa upadłego moralnie.
Powoływanie się na fakt, że w Polsce ilość wypadków drogowych ze skutkiem śmiertelnym spada, a więc jest dobrze ( czy nieźle ), to nic innego jak żonglowanie statystyką i mydlenie oczu.
Przykład. Stwierdzono, że pewne plemię zużywało rocznie kostkę mydła. Powtórzone badania wykazały, że zużycie mydła wzrosło do dwóch kosteki. Wniosek. Poziom higieny wzrósł o 100 %. Jest powód do satysfakcji ?
Liczą się liczby bezwzględne, a te są przerażające. Wg. moich obswrwacji, całkowicie amatorskich, wynika, że na polskich drogach ginie przynajmniej co dziesiata osoba w nim uczestnicząca.
A czy ktoś zbadał (policzył) ile wypadków po pijaku i po narkotykach powodują kierowcy marki BMW (w następnej kolejności Mercedes i Audi). Może to tutaj jest problem ? Oficjalnie w mediach oczywiście nikt tego nie potwierdzi aby nie narazić się na procesy.
Teraz pijany motorniczy zabił ludzi, tragedia.
Co robi władza, od jutra będzie motorniczych kontrolowała.
Proponuję kanarom dać alkomaty, skontrolują bileciki potem trzeźwość motorniczego. Bo badanie w bazie może nic nie wykazać jak po drodze pije, a tak chyba było. No i kary dla motorniczych trzeba zaostrzyć.
Jak pijany rolnik traktorem kogoś na polu rozjedzie weźmiemy się za rolników, za kontrole oczywiście, to taka mało kontrolowana grupa.
I tak się zastxnawiam, gdyby wyeliminować alkohol przy wszystkich niebezpiecznych maszynach jak pociągi, samochody, młockarnie, wypadki byłyby nadal.
A gdyby wyeliminować maszyny a zostawić alkohol to wypadków byśmy uniknęli.
Jaki stąd wniosek dla walki z wypadkami?
Przytzwolenie przyzwoleniem, ale gdyby jazda po pijaku badz jazda z pogwalceniem przepisow byla surowiej karana w Polsce, drogi bylyby bezpieczniejsze.
Wlasnie uslyszalem w telewizji, ze w ciagu szesciu tygodni przedswiatecznych londynska policja wymierzyla 14 tysiecy mandatow pienieznych kierowcom i rowerzystom za mniejsze przewinienia, co, jak juz wiadimo znaczaco poprawilo bezpieczenstwo na drogach w zwariowanym okresoie przedswiatrecznym. Dwa i pol tysiaca madatrow otrzymali rowerzysci za nie zatrzymywanie sie na swiatlach lub za brak helmu na glowie. Trzy tysiace kierowcow samochpdow za rozmowe przez komorke w czasie jazdy. To sa wszystko kary finansowe.
Oddziellna kategorie ( nie wliczana do tych 14 tysiecy mandatow) stanowia kierowcy pod wplywem ? ci dostaja (za pierwsze naruszenie) 12 miesiecy odebrania prawa jazdy plus 100 godzin prac spolecznych.
Niech mi jeszcze ktos powie, ze wysokosc kar nie ma wplywu na bezpieczenstwoi na drogach.
Kiepska jazda polskich kierowców wiąże się z coraz gorszym prawem o ruchu drogowym. Co jakiś czas parlamentarzyści wprowadzają kolejne zmiany i muszę powiedzieć, jako kierowca z dwudziestoparoletnim stażem, te zmiany idą w złym kierunku.
Wprowadzane kolejne zmiany staja się przeszkodami dla kierowców w sytuacji, kiedy rzeczywiste przeszkody (dziury w jezdniach, las znaków drogowych wzajemnie się wykluczających, albo zbędnych i jeszcze te radary, które stwarzają niebezpieczne zachowania kierowców. Chodzi mi o gwałtowne hamowanie, kiedy kierowca w ostatniej chwili zauważy radar, a jadący za nim pojazd często nie ma gdzie uciekać) nie dość, ze nie są usuwane, to jeszcze ich przybywa, bo rząd potrzebuje pieniędzy do budżetu.
spin doktor
Chamów za kierownicą znajdzie się wszędzie.
Dobry kierowca, to taki, który na drodze jest „niezauważalny”, czyli innymi słowy, stosuje się do warunków ruchu (jeśli trzeba jechać wolniej, to jedzie wolniej, jak wszyscy, a jeśli można jechać szybciej, to tak właśnie jedzie, jak pozostali. Problem w tym, że niektórzy kierowcy wychodzą z założenia, ze jeśli jest ograniczenie do 90km/h, to jemu wolno jechać 30km/h, bo mieści się w przedziale. Dawniej taki kierowca byłby ukarany mandatem, za utrudnianie jazdy innym i nie byłoby dyskusji. Dziś policjant takiego kierowcy, który ciągnie za sobą sznur aut nie zatrzyma, bo uważa, że prowadzący nie przekracza ograniczenia.). Dawniej do normy należało ustępowanie innym, jadącym szybciej, zjeżdżając nieco na pobocze. Dziś to rzadki obrazek.
Co do kierunkowskazów, chyba modne wśród młodych kierowców stało się ich nieużywanie. Dla policji to żadne wykroczenie.
Jeśli chodzi o pijanych albo naćpanych kierowców, dopóki policja nie będzie zabierać praw jazdy na dłuższy okres czasu, bez możliwości odwołania, a w recydywie, do końca życia, by następnie surowo karać zawieszonych lub byłych kierowców za jazdę bez tegoż dokumentu, kolejne tragiczne wydarzenia i licytacje polityków odnośnie podwyższania kar, są kwestią czasu.
Dziekuje, ze zrzadzenie laskawego losu wywialo mnie z tego kraju na druga strone Atlantyku. Jezdze tu samochodem 25 lat i nigdy nie mialem tz. ” sytuacji ” w ruchu, a tu jezdza doslownie wszyscy, bo bez wlasnego transportu nie sposob egzystowac. Niby taki ” dziki i bez kultury ” kraj, a ludzie jacys zyczliwi innym na drodze, nawet nie trabia. JB.
@mag:
Widuję ludzi, którzy nie krępują się z telefonami na policję. Zresztą odmowa jazdy z pijanym to nie jest donos…
Powiedziałbym, że tak działają związki rodzinne i koleżeńskie (te ostatnie mniej liczne) — źle jeśli pijesz i wsiadasz za kierownicę, ale jeśli odmawiasz jazdy z kimś, albo (jak to proponował Gospodarz) odbierasz kluczyki, to go obrażasz, więc czynisz coś jeszcze gorszego.
@Marcel:
Fakt, wyjątkowo często spotykam BMW, których kierowcy zachowują się chamsko i niebezpiecznie… Ale taka już jest swoista ‚fama’ tej marki, że chętniej wybierają ją ludzie z półświatka, tak jak i chętniej naładowani testosteronem. (Można dodać jeszcze kilka modeli i marek…) Tyle, że nie bardzo wiem, gdzie taką wiedzę wykorzystać. Sprzedaży BMW ona już może i obecnie szkodzi, bo część potencjalnych klientów przechodzi do konkurencji z tego powodu.
@Kot Mordechaj:
Wysokość? Może, ale zapewne jak w ‚zwykłym’ prawie, ważniejsze jest przyłapanie i egzekwowanie.
Wykroczenia drogowe widzę ciągle — czasami połowa mijanych kierowców rozmawia przez komórki, wyprzedzanie po podwójnej ciągłej (albo po pasie do skrętu w prawo, albo na światłach i to czerwonych…)… może przesadziłbym mówiąc, że jest popularne, ale widziałem je nie jeden raz. I nigdy nie spotkałem patrolu drogówki, który by takie zachowanie ukarał. Co innego pieszego przechodzącego dwa metry od przejścia na pustej drodze (o 5-tej rano). To i owszem — zatrzymano i ukarano w mojej obecności.
Nie chciałbym sugerować, że to jakaś niechęć drogówki do pracy, czy ich miłość do kierujących — raczej zastanowiłbym się, na ile skuteczne są metody, którymi ona się kieruje. Jeśli podwyższysz kary, ale nie zmienisz częstotliwości przyłapywania winnych, to nic nie zmienisz.
@mag:
Co do przepuszczania pieszych… Mam wrażenie, że się poprawia. I nie chodzi o przepisy, ale właśnie o Rodaków jeżdżących za granicę, którzy się uczą i przywożą wzorce. Właśnie jeśli chodzi o przepuszczanie pieszych, ale też ‚grzeczną’ jazdę na drodze. Też częściej niż kiedyś słyszę, że ktoś odmawia alkoholu bo prowadzi. I chyba nie tylko chodzi o większą liczbę samochodów w Polsce.
taki jeden
6 stycznia o godz. 20:37
Rady dobrego wujka. To nie alkohol! Według statystyk pijacy są odpowiedzialni tylko za około 5 procent wypadków. /Pisze o tym prof Widacki w PRZEGLĄDZIE/. Pozostaje tylko problem chama, lub jak tam go nazwać inaczej. Zawsze groźny. Cham jest w Polsce hodowany przez wszystkich siejących nienawiść i dających zły przykład. Od Komorowskiego począwszy z jego żołnierzami wyklętymi, Kurasiem, Kuklińskim, Wałęsą, Głodziem, Zollem, z posłami, senatorami, oligarchami, elitami pożal się boże, publicystami i profesorami Rydzyka. ZA krwawej komuny przynajmniej lansowano hasło „dżentelmena dróg”. Teraz mamy „Drogówkę”.
Po tym wczorajszym zajściu na ulicy Piotrowskiej w Łodzi wreszcie się tym tak naprawdę zajmie. Powinni takim ludziom od razu dożywotnio prawo jazdy zabierać. Wtedy może trochę by się bali po pijanemu i czegoś by to ich nauczyło.
Chciałbym zwrócić uwagę Szanownym Komentatorom, którzy proponują drakońskie zwiekszanie kar dla pijanych kierowców (jak pisze Spin Doctor odpowiedzialnych za 5 procent rzeźni drogowych) by się tych kar bali, że własnie po to ludzie rozpaczliwie piją by się nie bać.
Alkohol wygłusza strach. Po to się nim ludzie znieczulają.
Takie moralizowanie jest bez sensu.
Jak mozna leczyć strach strachem. Nie tędy droga.
Pozdrawiam
@taki jeden:
Kierowca powinien jechać prędkością przepisową także, gdy nie ma fotoradaru. Jeśli się zapomni, to ma margines 10km/h dany przez ustawodawcę. Słysze, że praktycznie jest to 12km/h. Nikt nie musi więc gwałtownie hamować. Chyba, że nie zna przepisów…
Kierowca jadący w samochodzie następnym powinien zachować bezpieczny dystans, czyli być w stanie wyhamować, gdy tylko hamuje samochód z przodu.
Warto też pamiętać, że nie zna się uwarunkowań innego kierowcy — może jechać na kole dojazdowym, mieć uszkodzony samochód, szukać zjazdu, albo nawet tylko inaczej postrzegać warunki drogowe…
Wiem, że powtarzam rzeczy znane i oczywiste, ale wciąż nie mogę się zadziwić, jak bardzo podnosi się do rangi reguły łamanie przepisów.
@taki jeden:
?”jeszcze te radary, które stwarzają niebezpieczne zachowania kierowców. Chodzi mi o gwałtowne hamowanie, kiedy kierowca w ostatniej chwili zauważy radar, a jadący za nim pojazd często nie ma gdzie uciekać) nie dość, ze nie są usuwane, to jeszcze ich przybywa”?
————–
Nie rozumiem. To miała być ironia? Normalny kierowca jedzie zgodnie z przepisami, więc nie musi ostro hamować przed radarem.
?”niektórzy kierowcy wychodzą z założenia, ze jeśli jest ograniczenie do 90km/h, to jemu wolno jechać 30km/h, bo mieści się w przedziale”?.
—————–
Jeśli ktoś jedzie 30 przy dozwolonej 90, to znaczy, że naprawdę musi. Taki ktoś nie stwarza niebezpieczeństwa na drodze (przy takiej prędkości łatwo go wyprzedzić) w odróżnieniu od idioty, który jedzie 90 tam, gdzie, obowiązuje 30, i narzeka, że mu radary postawili.
I powinno stanąć jeszcze więcej fotoradarów. To jedna z nielicznych metod prewencyjno – wychowawczych, z którą wiąże się nieuchronność kary za popełnione wykroczenie. Mandaty nie muszą być drakońskie, bo to nie surowość kary, ale jej nieuchronność jest najważniejsza.
PS. Na blogu En passant michał (tamże michać) złorzeczy na Pana Redaktora, że nie tylko cenzuruje Pan swój blog, ale też własne myśli, lo czym przedstawia dowód na faszystowski charaker państwa (na czym opiera ten dowód nie czytałem, bo nie czytam homilii michasia). Nie surowość, ale nieuchronność….
Pozdrawiam
@Jacobsky
rzeczywiście, odmówiłem publikacji postu, bo był nie na temat i głupi
Panie Redaktorze,
nie rozliczam Pana z Pańskich decyzji, ale raczej sygnalizuję, że banita kwiczy teraz po okolicznych blogach (a przynajmniej u Passenta), jaki to z Pana niecnota 😉
Pozdrawiam
@Jacobsky
jasne, dziękuję, pozdrawiam.
Ot, taki przyczynek;
Związkowcy MPK:” kontrole trzeźwości urągają naszej godności”
To tak , jak z tymi rodzicami nie życzącymi sobie kontroli głów ich progenitur.
No i mamy – godność pijaka i godność wszarza.
Ps. Dobrze muszą ci związkowcy „tankować” – skoro się tak obruszyli……….
PS2. Ci od tych dzieci, też pewno zawszeni…..
Drogi , radary i alkohol
Podczas pierwszego pobytu w G B byłem zdziwiony gdy na autostradzie wszyscy nagle zmniejszyli prędkość o 10 mil.
Nikt nie przeskakiwał po pasach – spytałem dlaczego ?
– bo nim dojadę do domu łamiąc przepisy – to mandat będzie szybciej.
Złe drogi w Polsce ?
Widywałem radary ustawione przed domem szefa miasta lub komendanta policji , ale nigdy nie słyszałem by kogoś ukarano za złe postawienie radaru lub niewłaściwe oznakowanie .
Tak przy okazji – za każdym razem mijam na drodze ok 100km z pięć do siedmiu nieczynnych przejazdów kolejowych. Drzewa między szynami miewają po 10 cm grubości -przed każdym z nich stoi znak zatrzymywania z pozostałymi dodatkami. Czy to nie jest obiaw głupoty piramidalnej – tam należałoby postawić dodatkowo i radar.
Alkohol – pytanie – czy to trudne by np :
– kierowca złapany po alkoholu //ale w rozsądnej wysokości np 5 promili płacił przez dwa , trzy lata składkę w potrójnej wysokości ?
– kierowca po alkoholu spowodowawszy wypadek miał odmówiony wszelki zwrot kosztów powypadkowych.
Ostatnia już sprawa immunitety.
Zginął p Geremek , zginął pasażer Otylii , zginął pasażer syna red od ”samochodziarstwa”- do dziś nie słychać by odbywał karę natomiast słyszałem jego wypowiedż ŻE JEŻDZIŁ NADAL BĘDZIE.
A i biskup też przecież się między nimi zaplątał ,o szeregowych księżach nie wspomnę
To przykłady ludzi z wierchuszki takiej czy innej.
Ile razy złapany na przekraczaniu przepisów legitymował się immunitetem , komeżką , legitymacja sędziego , prokuratora – przecież nawet rejestracja takich przypadków jest ZABRONIONA.
Ludzi z wierchuszki majstrujących przy prawie , wygłaszających kazania czy opiewających rajdy budzące postrach .
Sposób ?????
PRZECIEŻ WYSTARCZY ZABRAĆ IM TO CO ZAWŁASZCZYLI.
uklony
Ja mam do pana red. Szostkiewicza tylko jedną pretensję.
Nie zauważyłam, by kiedykolwiek, wbrew swoim deklaracjom o zrozumieniu problemu genderyzmu, raczył zauważyć poparcie dla swoich tez wyrażanych w różnych wpisach na blogach ze strony kobiet, choćby mnie.
Łaskawego słowa, jak choćby Jacobsky, nigdy sie nie doczekałam.
Powinno być, jak choćby DO Jacobsk’ego.
@mag
03.10.2013 o 13:12 | W odpowiedzi na Tanaka.
@Tanaka, mag, aps
dzięki; jasne, że Drewermanna streściłem skrótowo, jasne, że jest bogatszy, bardziej wielowątkowy. Ale ,,Kler? nie był tu tematem głównym, a wszystkim zainteresowanym na serio a nie dla sensacji tematem, gorąco polecam tę księgę.
Pozdrawiam 🙂
Wyglada na to, ze wszyscy sa winni, ale pijany najmniej. Bo moze mial stress, albo trudne dziecinstwo itd. Nie wiem jak jest w innych stanach, ale w Michigan nie ma zmiluj sie. I co najwazniejsze zostaje w aktach na zawsze. I firmy ubezpieczeniowe zawsze pamietaja, aby to wykorzystac. Ale pewnie w USA nie dbaja o swobody obywatelskie.
Zrozumiec tolerancje dla pijanych kierowcow w Polsce zawsze bylo mi trudno. No coz, co kraj to obyczaj.
Zauwazylem, ze kultura jazdy w Ameyce Pln, nawet w miejscach socjalnie trudnych, gdzie jezdza samochody dziwa (bez drzwi , pokiereszowane ) jest nieporownywalnie wyzsza niz w ojczyznie. A tu podobno street crime, powszechne uzywanie narkotykow, etc. Najgorzej chyba jest w NYC, gdzie kierowcy taksowek spedzaja z pasow przechodniow.
Widuje natomiast zawsze znajomy obrazek jezdzac prawie co tydzien jedna z glownych autostrad prowadzacych z Toronto do granicy amerykanskiej. W jednym miejscu OPP lapie nagminnie kierowcow przekraczajacych magiczna szybkosc 120 km/h. Wszyscy o tym wiedza, a klientow nigdy nie brakuje.
Jezdzenie na zderzaku to ulubiony sport mlodych Kanadyjczykow i pewnych osobnikow lubiacych pick-up trucki. Nie bede wspominal ich sfery spoleczej. Coz, TV robi swoje produkujac tough guys.
rem
„Jeśli ktoś jedzie 30 przy dozwolonej 90, to znaczy, że naprawdę musi. Taki ktoś nie stwarza niebezpieczeństwa na drodze (przy takiej prędkości łatwo go wyprzedzić) w odróżnieniu od idioty, który jedzie 90 tam, gdzie, obowiązuje 30, i narzeka, że mu radary postawili.”
Jeśli „musi”, to powinien ten fakt oznaczyć trójkątem za tylną szybą auta i światłami awaryjnymi.
W innym przypadku jest zawalidrogą, uniemożliwiającą innym kierowcom płynność jazdy. Jeśli masz remie prawo jazdy, powinieneś o tym wiedzieć. Za moich czasów, nie zdawało się egzaminów, kiedy egzaminowany nawet na nieruchliwej drodze, jechał zbyt wolno. I nawet nie pomógł cytat „przezorny zawsze ubezpieczony”.
Ale dziś pojawił się nowy pomysł związany z kierowcami na bańce.
Otóż jaśnie panujący nam rząd Najjaśniejszej, wymyślił, ze od 2015r każdy kierowca będzie musiał wozić w swoim pojeżdzie alkomat.
Czyli, kowal zawinił, Cyganów powiesili.
1. Czy nie jest to odpowiedzialność zbiorowa?
2. Czy nie jest to okazja do szukania pieniędzy dodatkowych do budżetu i rozkręceniu interesów potencjalnym kolegom?
3. Czy te alkomaty będą musiały mieć atest?
4. Po co trzeżwemu kierowcy alkomat w samochodzie jeśli wie, ze nic nie pił?
5. Po co pijanemu kierowcy alkomat w samochodzie, jeśli wie, ze pił, a mimo to wsiada do samochodu?
6. Po co pijanemu alkomat w samochodzie, jeśli wie, ze pił i dlatego nie wsiądzie za kierownicę?
Po odpowiedzeniu sobie na te pytania, zwłaszcza na 4,5,6, zasadne wydaje się pytanie 2.
Jeśli chodzi o moją osobe, nawet jeśli ta grupa idiotów uchwali ten kretynizm, nie mam zamiaru zaopatrywać się w żaden alkomat.
A dziennikarze powinni za wszelką cenę dać „onym” do zrozumienia, że
im dłużej mają immunitet, tym gorzej z ich zdolnością do racjonalnego myślenia.
O, mamy efekty głupigo gadania.
Od przyszłego roku każdy będzie miał w aucie alkomat, za własne pieniądze. Ile to milionów alkomatów Polska kupi w Chinach?
Ktoś zarobi.
Ciekawe jak często będziemy alkomat na nowy wymieniać, bo rozumiem działający ma być, a to nie jest wieczne pióro.
Zabił pirat drogowy, ja rachunek dostałem, za alkomat. Abstynenci też.
Ludzie jak ich postraszyć, sami wolność oddadzą i jeszcze się cieszą.
mag
7 stycznia o godz. 17:02
Chyba dramatyzujesz? Dołek poświąteczny ?
Od dyżurnego socjologa społecznego pana Santorskiego dowiedziałem się, że za nieszczęścia drogowe, pijaństwo i katastrofy po prawdzie to odpowiada komunizm. Takie to proste i tak trudne do odgadnięcia. Komuna! 25 lat wolności jeszcze nie wystarczyło aby to nieszczęście wyplenić. Cytował także; „czego się jaś nie nauczył…..” Ja wtedy byłem jasiem i jakimś cudem się nauczyłem. Teraz jestem Janem i potrafię kulturalnie. Tylko, że tak długo ekspert i wielu myślicieli nie mogli znaleźć diagnozy. Za co im płacą? Zawsze komuna
A wszystko przez MODĘ na szybką jazdę i łamanie przepisów + przechwałki jak to się przerobiło pana władzę albo udało się przejechać z Warszawy nad morze w 2 godziny. Moda zaczęła się w latach 90-ych kiedy prawie każdy celebryta, aktor, polityk informował nas w wywiadach, że skoro dużo jeździ po kraju to musi zasuwać łamiąc głupie ograniczenia, „państwo w studio rozumie”, ha, ha, państwo rozumie i mruga okiem. Od rzemyczka do koniczka – najpierw łamanie przepisów na trzeźwo, skutecznie udało się przesunąć granicę społecznego przyzwolenia, no, to spróbujmy jazdy po alkoholu i narkotykach. Za wszystkimi wypadkami stoi bezmyślność, brak kultury i bezdenna głupota. Miejmy odwagę powiedzieć ?nie jedź/nie jadę z tobą? od czegoś musimy zacząć bo kary niestraszne?
@zezowaty – A ja z rozczuleniem wspominam jak Ksiezniczce Annie jadacej przed piata rano na pusciutenkiej drodze z szybkoscia ponad 90 mil na godzine policjant wrzepil madat za przekroczenie szybkosci o 13 mil. Mandat byl na owe czasy wysoki – 400 funtow szterlingow i jeszcze dowalono kare sadowa i co wazniejsze szesc punktow karnych na prawie jazdy. To bylo 13 lat temu – dzis zapewne odebrano by jej prawo jazdy i skazano na roboty spoleczne, bp kary poszly w gore. I nie pomogloby, ze jest ona corka Glowy Panstwa, ani to, ze spieszyla sie na wazna imreze – Anna jest jedna z najciezej pracujacych czlonkow rodziny krolewskiej.
A tu mozna jescze o tym poczytac:
http://news.bbc.co.uk/1/hi/uk/1218009.stm.
Od tej wiadomosci, pamietam, zaczynaly sie z rana wszystkie dzienniki i kto zyw mogl sie na Annie wyzwierzac i wyzwierzal. Wszyscysmy sie okropnie gorszyli – ma dawac dobry przyklad, a nie szalec na drodze jak pijany zajac. Jak jest napisane, ze limit jest 80 mph to nie ma jechac z szybkoscia 93 mph.
Nie wiem czy od tego czasu miala jeszcze jakis mandat, bo ona podobno lubi ostra jazde.
Byniek,
piszesz: „na polskich drogach ginie przynajmniej co dziesiata osoba w nim uczestnicząca.”
Możesz mi wyjaśnić, jak Ty swoje słowa rozumiesz, bo ja nie rozumiem, a co więcej obawiam się, że bez Twojej pomocy nie zrozumiem… i rozumek, i logika nie ta.
Używając swojej logiki, rozumku i niezbyt rozbuchanego optymizmu, poszłabym dalej niż Ty: 100% korzystających z polskich dróg ginie*, w końcu wszyscy jesteśmy śmiertelni, więc prędzej, czy później, niezależnie od km/h, promili oraz ilorazu inteligencji… autostradą do nieba 🙂
* jeże, koty, wiewiórki, żabki… człowieki też 🙂
Poprawka do ksiezniczki Anny: limit byl 70mph, nie 80. Zatem przekroczenie wynosilo 23 mph, nie 13.
Sorry, zle pamietalem.
Jak to mawiall b.p. red. Grydzewski: Chocbym nawet wiedzial na sto procent, ze Pana Tadeusza napisal Slowacki, to i tak warto sprawdzic przed wydrukowaniem. 😈
J E -Kot Mordechaj.
No tak ale princessa nie miała takich koligacji jak na przykład Jacuś Kurski .
Jemu policja albo straż więzienna czy konwojowa powinna wypłacić honorarium za:
po pierwsze za blokowanie mu drogi
po drugie za dodatkowe zabezpieczanie przed ucieczką zloczyńców
I tak mi się wydaje że znależli by się sędziowie i prokuratorzy którzy te apanaże by mu przyznali.
Dziś oglądałem program o dwu takich co to // nie nie tych co ukradli księżyc// ale tworzących w policji dolnośląskiej Spółkę Z OO – do sprowadzania i legalizacji kilkudziesięciu aut rocznie.
Taki prywatny import wraz z fałszowaniem dokumentów.
Interes działał ponad dwa lata , dokumenty przekazano policji i prokuraturze przez dziennikarzy
I CO ????
Myślę ze dziennikarze powinni od jutra //program był dziś//zacząć się ukrywać – gdyż sprawcy
nadal w policji służą , będą przesłuchani kiedy zechcą na przesłuchanie przyjść a policja powinna zostać oskarżona o zwrot kosztów , za zakłócenia w funkcjonowaniu ich prywatnego byznesu.
Pensję otrzymywali i nadal ją biorą.
Szefowie powinni przedstawić ich do nagród w najbliższym terminie.
Słyszałem ze istnieje tzw POLICJA W POLICJI ale kto by tam w takie bajki wierzył.
ukłony
Kilka dni wcześniej, zanim doszło do tragicznego wypadku w Kamieniu widziałem w TVN Fakty skandaliczny felieton na temat pieszych w ruchu drogowym. Pokazano głupotę przebiegających przez drogi ekspresowe i inne rewelacje z portalu jak się zabić. A potem mówiono takie głupoty jak podawanie liczby „wtargnięć” pieszych na jezdnię, na pasach. Czyli zdaniem dziennikarza, pieszy może na jezdnię wtargnąć na pasach.
Cały felieton o beznadziejnych pieszych, których wg statystyk ginie w Polsce zdecydowanie więcej niż w krajach do których aspirujemy. Organizacje pozarządowe od lat postulują, żeby pieszy na pasach był święty. Żeby już samo zbliżanie się do przejścia, było sygnałem dla kierowców do zatrzymania, w Niemczech kierowca który potrąci na pasach pieszego jest winny nawet jak miał zielone światło a pieszy czerwone, jeżeli kierowca mógł przewidzieć że pieszy „wtargnie”.
Przejście to teren pieszych i kierowca ma się zachowywać na przejściu tak jak wymagamy tego dzisiaj od piechurów. Ma być tak samo, tylko odwrotnie, bo to pieszy jest tym słabym, nawet jak pijany.
Ale w Polsce pijany nie ma żadnych praw, można go bez wyroku pozbawić wolności, wg widzimisię policjanta czy strażnika miejskiego, bez sądu czego doświadczyłem. Pozbawionego wolności można upokarzać, wiązać pasami, nie ma żadnych praw.
Nie może się odwołać, poskarżyć na złe traktowanie, bo był nietrzeźwy, czyli nie człowiek.
Ten felieton który oglądałem, pewnie ten sam specjalista od ruchu drogowego w redakcji robił, co potem się przyczynił do tego, że pieszy będzie nadal wtargiwał na pasach, a abstynent woził alkomat w samochodzie.
Władza zastosowała znany manewr straszenie, żeby zakres władzy nad obywatelami rozszerzyć, bo czym innym jak nie odbieraniem wolności wyboru jest obowiązek? Postraszyły media, władza wykorzystała.
Ludzie jak się boją, oddają się władzy. Władza obroni.
Do tej pory kto chciał, mógł alkomat sobie kupić i mieć w samochodzie.
Jak dziś wagę, w łazience.
A czy nie powinien mieć każdy wagi w domu, w świecie gdzie nadwaga stanowi poważny problem społeczny, gdzie anoreksja za sprawą modelek i mody na odchudzanie sieje spustoszenie wśród nastolatek i dorosłych?
Nie żeby każdy miał się obowiązkowo od razu ważyć, premier ma rację, nie wprowadzajmy obowiązku dmuchania w ten alkomat co rano, zostawmy ludziom wybór, na razie, potem każdy nowy model auta nie przejdzie homologacji jak nie będzie miał alkomatu wbudowanego obowiązkowo, jak nie dmuchniesz, nie ruszysz. O to mogę się założyć. Nie wypali im ten biznes, bo jak to na chybcika, tak uchwalą, że zwykły dawny balonik a raczej jego końcówka za dwa złote, która się barwiła od alkoholu wystarczy, we Francji jak chcieli wprowadzić alkomaty, to się wycofali, bo zabrakło na rynku.
Ale przedsiębiorcy francuscy już się przygotowali, więc przepis wejdzie. W ramach współpracy międzyrządowej niech poleci premier samolotem do Paryża, zabierze polskich biznesmenów na pokład i niech się wymienią doświadczeniami, bo inaczej znów blamaż będzie. A może ten holding państwowy co ma powstać, by w Radomiu fabrykę alkomatów otworzył, państwową. Wtedy tylko one by mogły być na wyposażeniu polskich aut, kioski na granicy otworzyć, każdy cudzoziemiec będzie miał nasz polski alkomat na pamiątkę z podróży, myślę że w Biało-Czerwonych barwach z Orzełkiem w koronie powinien być.
To krok na drodze do modernizacji, innowacyjności, do promocji kraju, nie będziemy się z prymitywną wódka kojarzyć, z zaawansowaną technologią, polski alkomat niech się stanie symbolem Polski, nie Wyborowa.
Ale wróćmy do wag. Nie po każdym posiłku na wagę jak mówi premier, ale wagę w domu powinien mieć każdy, na wszelki wypadek, jak ksiądz interes. Niech podchwycą media temat, nadwaga, anoreksja, anemia.
@taki jeden:
Nie dla zestawiania zawalidrogi i szarżującego ‚rajdowca’. Zawalidroga jest irytujący, ale nie jest niebezpieczny; szarżujący kierowca jest niebezpieczny. Zawalidrogi są rzadkimi przypadkami (tak karykaturalnego, jak opisałeś, nie spotkałem zresztą nigdy), przynajmniej rzadszymi od kierowców pozbawionych instynktu samozachowawczego.
Co do alkomatu w samochodzie — nie podoba mi się ten pomysł, ale do oceny warto się zapoznać z doświadczeniami francuskimi — tam takie prawo ma obowiązywać. A co do samego kupowania alkomatu — część osób zajmujących się motoryzacją zalecała taki zakup, bo nie zawsze się jest w stanie prawidłowo ocenić, ile musi minąć czasu od spożywania alkoholu, by można bezpiecznie zasiąść za kierownicą.
@mag
7 stycznia o godz. 17:02
@ Adam Szostkiewicz
7 stycznia o godz. 18:10
@mag
03.10.2013 o 13:12 | W odpowiedzi na Tanaka.
Mag, w imieniu Idei (nie ideologii) rewerencje Ci się należą. Myślą współmyślę, wpisem współwyrażam, piersią wspieram współdzielone Twoje idee i celne komentarze do trafnych myśli Gospodarza.
Głos tu daję, ponieważ Adam Szostkiewicz nie tylko mnie w sprawie przywołał, ale i potraktował, zdaje się, jako plenipotenta, bo głos osobisty dał nieco cienki. Pewnie zapracowany.
Panie Adamie, osobiście uścisnąć się należy.
Ciekawe, że nikomu nie przeszkadza bryka full wypas z dziesiątkami gadżetów, które tak naprawdę nie są absolutnie potrzebne dla bezpiecznej jazdy, gadżetów, za które przecież płaci kupujący samochód ( albo w cenie podstawowej auta, albo dobrowolnie, za zamówione dodatki), ale alkomat – nie !!! Bo ktoś na tym zarobi…
Innymi slowy „tak” dla samochodu z wodotryskiem, wanną i telewizorem 3D, ale „niet” dla alkomatu. Chyba tylko dlatego, że ten ostatni to obciach, w przeciwieństwie do wodotrysku.
A to Polska właśnie…
To jak już sobie porozmawialiśmy o alkomatach, proponuje porozmawiać o drugim wspaniałym pomyśle, obligatoryjnej karze zakazu prowadzenia pojazdów.
Po eksperymencie z zamykaniem do więzień „kolarzy”, tak tam nazywano skazanych za jazdę na rowerze, kilkadziesiąt tysięcy ludzi siedziało, zamiast pracować, utrzymywać rodziny, skazywano ich żony i dzieci na biedę i niedostatek a mnie na utrzymywanie kolarza, ca 2500 miesięcznie, przyjdzie kolej na kolejny eksperyment, zabierzemy stolarzowi samochód, niech rodzina zdechnie z głodu a on na bezrobociu wyląduje, bo to akurat stolarz co sam sobie mały zakładzik prowadzi, jednoosobowo, taki przykład proponuję, ale może być komiwojażer, kierowca autobusu co na wakacjach sobie na piwko pozwolił. Ktokolwiek kto nie może zarobkować bez samochodu. A przestępstwo niewielkie, na kacu powoli do pracy, człowiek wolę ma osłabioną, szef nakrzyczy jak się będzie autobusem wlokło, czasem autobusu nie ma, człowiek jest tylko człowiekiem, zaryzykuje i go złapią. No głupota, człowiek co bez samochodu nie może żyć na takie niebezpieczeństwo się naraża, no dureń kompletny, ale stało się.
I staje przed obliczem sadu.
A sąd, no właśnie, co ma osądzić? Trzy lata musi obligatoryjnie wsadzić, nie on tu decyduje, politycy osądzili stolarza. Zaraz zaraz powiemy, od osądzania to jest sąd, od czasów Monteskiusza.
No ale nie w liberalnym państwie PO.
Tu posłowie osądzają.
Tego chcieliśmy Panie Redaktorze?
To proszę się sprzeciwić!
Cel nie uświęca środków, teraz to Pana nie dotyczy, jak się Panu wydaje, ale proszę poczekać, mogą przyjść bardziej radykalni do władzy i pójść ta ścieżką, sądy nie będą miały nic do gadania, w Ameryce obowiązuje absurdalna zasada, trzech szans, za jazdę po pijaku można wylądować dożywotnio w więzieniu, bez prawa warunkowego zwolnienia, jak się poprzednio dwa razy prawo złamało i było skazanym.Sędzia nie ma nic do gadania, tego chcemy, w tym kierunku pod wodzą liberalnej partii mamy iść?
Komisja kodyfikacyjna, teraz to.
Co się dzieje?
Co ma zrobić liberał w wyborach?
Nie dają mi wyboru, trzeba się trzymać jakiś zasad w życiu.
A propos, wolno po pijaku głosować?
Tym bym się zajął, alkomat w każdej komisji wyborczej, bo chyba po pijaku wybieramy.
chyba ja 21:15
Clara non sunt interpretanda.
@mag, @tanaka
Zastanowiłem się o co chodzi, bo nagle się pojawiłem we wpisie o 18.10, a dawno nie pisałem (jak to było: „w zeszłym tygodniu nie pisałem, bo mnie nie było, mam zwolnienie” 😉 ), aż tu się pojawiłem, i co z tym Drewermannem, no ale patrzę, to z października, jako ilustracja polemiczna, że Redaktor (jakoś nie lubię słowa „gospodarz” w kontekście blogowym) zauważa i docenia @mag. Osobiście tłumaczę sobie, że skoro niektóre wpisy są „moderowane negatywnie”, czyli odrzucane, co popieram jako zasadę, a ten czy ów mój się pojawia, to znaczy, że zapewne Autor przeczytał mój komentarz i zaaprobował – cóż więcej potrzeba? A jeszcze jak sobie dointerpretuję milczenie jako zgodę i podzielenie mojego poglądu, to już w ogóle szał 🙂 Wszystkiego dobrego w Nowym Roku.
PS O pijanych kierowcach myślę mniej więcej to, co wszyscy.
Dlaczego miałoby być inaczej z tymi wypadkami, skoro w IIIRP, nie egzekwuje się prawa na co dzień, a jeśli już to wybiórczo i akcyjnie? Czy ktoś kiedyś dostał mandat za nieużywanie kierunkowskazów?
Po nadgorliwości milicji w czasach PRL-u, nastąpił zwrot o 180 stopni ? policja została poinstruowana, ze ma pomagać obywatelom, a nie ich ścigać. Ktoś tylko zapomniał dodać, że ma to dotyczyć obywateli praworządnych, a nie tych popełniających wykroczenia, czy przestępstwa.
No i mamy, jak mamy ? ludzie jeżdżą samochodami bez sensu i nawet nie mają szans się o tym dowiedzieć, bo żaden policjant nie będzie sobie nimi głowy zawracał.
Chociaż są pewne wykroczenia ścigane z całą stanowczością; np.nie daj boże jechać z włączonym tylnym światłem przeciwmgłowym, które rzekomo oślepia jadącego z tyłu, nawet w dzień! ? mandat jak w banku ? to jest jakiś absurdalny wymysł, o czym się można przekonać przeprowadzając prosty test.
Ale co tu się dziwić ? Polacy na pewno normalni nie są.
@aps
urocze, dzięki. 🙂
Jacobsky
Tak dla wolnego wyboru, w tym wodotrysku, nie dla przymusu, w dodatku nic nikomu nie dającemu poza producentami alkomatów.
Niech produkują, ale niech im państwo przymusem klientów nie napędza bo na kilometr widać, że nie o bezpieczeństwo chodzi tylko o wygranie wyborów.
„Ciekawe, że nikomu nie przeszkadza bryka full wypas z dziesiątkami gadżetów.”
Jak widać tobie przeszkadza, paru innym podobnie myślącym też, nie jesteś jedynym zawistnikiem, nie schlebiaj sobie.
Jacobsky
Bo widzisz, tobie musi premier mówić co masz wozić w aucie i alkomat musisz mieć w razie…no właśnie w razie czego? Bo dzięki niemu nie wytrzeżwiejesz, a też za ciebie myślał chyba nie będzie? No, ale jeśli chcesz go mieć, proszę bardzo.
Ale do jasnej cholery, ani ty, ani premier nie będzie mi mówił co ja mam wozić w aucie, bo akurat mnie alkomat jest niepotrzebny. Sam potrafię stwierdzić, czy piłem gorzałę, czy też nie i kiedy mogę auto prowadzić, a kiedy nie mogę. Ewentualnie mogę taki alkomat posiadać w domu w jednakowych warunkach, odporny na zmiany temperatury, które występują w samochodzie, i w domu mogę się sprawdzić, przed ewentualną jazdą i tudzież podjąć decyzję. Ale sam, a nie Tusk, czy ty.
„Bryka full wypas”, mamy chyba różne definicje tego wyrażenia.
spin doktor 20:41
Też to widziałem. Widocznie pan Santorski chciał się podlizać komuś, bo zwalanie winy na wszystko co dziś złe na „komunę” jest trendy od lat.
A najśmieszniejsze jest to, że akurat te wypadki po pijanemu spowodowali kierowcy, którzy w PRL mieli najwyżej kilka lat, albo urodzili się już w Najjaśniejszej. Różnica między kierowcami z tamtego okresu, a dzisiejszymi „mistrzami kierownicy” jest nad wyraz widoczna. Tak się zastanawiam… co by było, gdyby tej „komuny” nie było? Na kogo można było by zwalić przyczyny własnej nieudolności?
sugadaddy
Mam całkowicie odmienne spostrzeżenia. Policja nie zważa na jazdę bez kierunkowskazów (tu akurat zgoda), na jazdę na światłach mijania i przeciwmgielnych łącznie kiedy mgły nie ma, na jazdę na światłach drogowych, oślepiających jadących z naprzeciw. Uważam, że zwłaszcza jazda na światłach przeciwmgielnych podczas deszczu jest bardzo niebezpieczna dla innych użytkowników ruchu.
@Jacobsky:
Sobiepańska dusza nie zniży się do ulegania przymusowi państwowemu.
sugadaddy:
Policja karze. Znajomy policjant opowiadał, jak to dostaje polecenia, ile ma wlepić mandatów. I potem się zasadza w pułapce na nieostrożnych. Ale nie karze niebezpiecznych, bo to trudniejsze.
(IMHO, raczej jest lepiej. I będzie jeszcze lepiej, bo policja może wolno, ale zmienia się na lepsze.)
Co zaś się tyczy pijanych kierowców — byli, są i będą. Świadomość niebezpieczeństwa jazdy po pijanemu jest już powszechna. Problemem jest praktyczne przyzwolenie, bo sprzeciw wymaga pewnej cywilnej odwagi.
Ale nawet gdy przyzwolenie zniknie wypadki będą. Bo alkoholizm to choroba, a wielu nie widzi alternatywy dla jazdy samochodem. (Nie widzi, nie znaczy, że nie ma… Ale trzeba by się przyznać do choroby, do niemożności… To problem.) Choroba alkoholowa zmusza do picia, a potem trzeba jakoś wrócić do domu… Więc się jedzie… A przecież się potrafi. Jest się dobrym kierowcą, nieprawdaż? Nie spowodowało się wypadku. Bo tamto się nie liczy, były złe warunki, a inni jechali jak wariaci… To tak działa. Widziałem to na własne oczy. Nie jeden raz.
@ aps
8 stycznia o godz. 15:11
Oprócz milczącej akceptacji, zagadanie raz-po-raz na linii gospodarz-gość ma swoje znaczenie. Mało który z gospodarzy to robi, a głos mag aż się o to prosi. Bo cenny jest. Cóż naturalniejszego, niż rozmowa do której włączy się gospodarz?
Może być gospodarz, może być redaktor. Panie redaktorze, panie inżynierze, panie magistrze…, no tak, kiedyś bywało elegancko…
Dobrego roku!
Ps.pssst! Co do kierowców, wyjazd na polską drogę to wjazd w system oszustwa: oszukuje państwo, że oferuje bezpieczne drogi („należy dostosować prędkość jazdy do warunków panujących na drodze” – czyli zwykle jechać maksimum na „dwójce”, oszukują samorządy, że fotoradary służą do zwiększania bezpieczeństwa a nie nabijania kasy gminom lub prywatnym operatorom tychże, oszukuje policja, bo zawsze winny jest kierowca, nigdy lekceważący własne obowiązki właściciel drogi, oszukują kierowcy, bo zamiast szanować siebie i innych uczestników ruchu, wymuszają własną korzyść na drodze czyjąś stratą, a pijactwo hula po szosach tłumnie, oszukują diagnostycy, bo puszczają w ruch niesprawne auta, oszukują przewoźnicy dla zarobku itd itp.
a dzisiaj robiłem zakupy i usłyszałem że został zatrzymany lekarz przekraczający szybkość ,stwierdzono alkohol, spieszył się na dyżur do szpitala ,oto przykład do wzoru
parker,
ho ! ho! widzę, że dopiekło o bryce full wypas. 😉
Tak się składa, że ustawodawca od dawna mówi ci, co masz wozić w swoim samochodzie, innymi słowy określa w co samochód ma być wyposażony oraz sposób lub okoliczności stosowania tego wyposażenia.
Zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Infrastruktury z dnia 31 grudnia 2002 r. dotyczącego niezbędnego wyposażenia samochodu, w każdym pojeździe powinna znaleźć się gaśnica i trójkąt ostrzegawczy ze znakiem homologacji. Brak wymaganych przedmiotów oraz umieszczenie ich w trudno dostępnym miejscu jest równoznaczne z otrzymaniem mandatu.
Nie widzę żadnego problemu z alkomatem. Każdy element ma swoje przeznaczenie.
Cieszę się, że tobie nie potrzeba wielu rzeczy mówić. Ale innym potrzeba, a nawet trzeba zmuszać. Zmontuj lobby celem wyłączenia Ciebie z tekstu ewentualnego rozporządzenia ministerialnego wprowadzającego alkomaty. Może dzięki temu nie wygrają wyborów 😉
@Tanaka
Pełna zgoda co do nadziei jak najintensywniejszej wymiany na linii Gospodarz (no dobra…) – mag (cenna, jak najbardziej). Pisałem z własnej perspektywy skromnego komentatora sporadycznego, którego zadowala to, co nie musi zadowalać innych. Dobrego, i polemicznego, nawzajem.
Fotoradary co kilometr,
alkomat zamiast kluczyka,
a na A1 lub A2,
pijany jedzciec,
i to nie jeden,
konno sie spod kontroli,
wymyka!
Jacobsky
Nie dopiekło, nie jestem fanem motoryzacji, mam samochód od osiemnastego roku życia, mój ojciec miał samochód za komuny, nie słaby, prywaciarz był, mam olewający stosunek do dóbr materialnych, nie zaznałem biedy w życiu. A samochód mam ośmioletni i przez najbliższe dziesięć lat nie zamierzam go zmieniać, bardzo go lubię, raczej wolny jest i dużo pali więc mało jeżdżę a dużo chodzę, od roku, to mi służy.
Napisałem, bo irytują mnie ludzie którzy innym mówią jak żyć, irytują mnie kierowcy co trąbią pouczająco, mistrzowie świata:) i to ci sami co są zwolennikami, żeby władza nakazywała i zakazywała bo wtedy jest porządek.
A ja jestem zwolennikiem bałaganu, nie widzę w porządku niczego wartościowego, tylko nudę.
Tam gdzie jest samochód i jest alkohol ludzie będą jeździli po spożyciu czy chcesz, czy nie chcesz, ty uważasz, że represje spowodują, że mniej. A ja uważam, że nawet jak mniej, to za jaką cenę, rachunek korzyści i strat trzeba zrobić. Ale jak się uważa, że nawet jak jedno istnienie się uratuje to warto, to ja odpowiem, że to demagogia, nie warto uratować dziesięciu, jak za ich cenę w nieszczęście popadną dziesiątki tysięcy a przez lata miliony.
Dosyć już świat widział eksperymentów społecznych za które miliony zapłaciły wysoką cenę, żeby sobie eksperymentować dalej, ja chcę na zachód nie na wschód. Zaostrzanie prawa zawsze przynosi odwrotny skutek od zamierzonego. Siedzieli kolarze, siedzą alimenciarze i gówniarze za skręta, po co? Zaostrzać chcą ci co nie lubią ludzi, ci skłoni zaostrzać, na wojnę iść, agresywne typy, przez nich same nieszczęścia ludzkość spotkały. Słyszałeś o łagodnym tyranie, co prawa obywateli rozszerzał a władzę ograniczał? W bajkach.
każdy normalny człowiek chce więcej wolności, mniej władzy nad sobą, tylko zniewolone umysły strachem, chcą się wolności wyrzekać za cenę bezpieczeństwa, często złudnego w dodatku.
parker,
przykro mi, ale państwo jest organizacją przymusową i rząd lub inny organ władzy ku temu powołany ma prawo nakazywać/zakazywać. Tak było, jest i będzie, dokąd istnieć będzie system oparty na państwie jako sposobie organizacji społeczności i na wynikającej z tej organizacji strukturze władzy.
Można dyskutować nad sensownością takiego czy innego posunięcia władz, ale buntować się z powodu samego faktu, że władza nakazuje lub zakazuje przypomina zabieg dmuchania na słońce: niemal tak samo frustrujące, choć trochę bardziej efektywne. W końcu posunięcia władz można skarżyć przed trybunałami lub zmienić włądzę w akcie wyborczym. Z tym, że przyjdzie następna i też będzie rządzić (nakazywać/zakazywać).
W sprawie należy przypomnieć coś jeszcze. Coś, co świetnie ilustruje obrzydliwe polskie zakłamanie, tumiwisizm, niekonsekwencję, , hipokryzję, a wszystko razem już dawno będące polską, czystą, żytnią schizofrenią. Katolicką schizofrenią, bo 95% pijaków za kierownicą i 95% morderców na drogach to katolicy, wedle oświadczeń każdego biskupa.
Dosyć niedawno, Jarosław, Wałęsa, polityk, poseł, katolik etc, itp, rozwalił się na motocyklu.Ponoć nie on był winien. Rzekomo kierujący autem, co się nieprawidłowo cofał na szosie. Jednak pędził dwa razy szybciej, niż w tym miejscu było wolno. Przeżył – ledwo- poskładany, wrócił do dosyć normalnego funkcjonowania.
Jego kolega stwierdził publicznie, że Jarek lubił bić rekordy na motorze i najszybszy jego czas na trasie Gdańsk-Warszawa to 2 h i 5 minut.
Trasę Gdańsk-Warszawa zna chyba prawie każdy kierowca. To 340 km. Przejechane w 125 minut daje średnią prędkość 163 km/h. To jest prędkość niedozwolona nawet na autostradzie. Setki znaków ograniczających prędkość na trasie G-W, mnóstwo tablic terenów zabudowanych. Nie łamiąc przepisów nie da się tej trasy przejechać szybciej niż w okolicy 5 godzin.
Powiedzmy to jasno: J. Wałęsa był (jest?) potencjalnym mordercą drogowym. Ma się jednak za człowieka odpowiedzialnego, zrównoważonego, zapewne generalnie wzorowego. Zresztą musi – jako po primo katolik (sine qua non), po secundo ojciec i partner oraz syn swoich rodziców, brat sióstr i braci, po tertio – jako polityk (nie uważa przecież polityki za blagę, jako polityk mówiłby tym samym: jestem oszustem).
Czy rząd i świat polityczny odpowiednio potraktowały wyczyny Wałęsy? media też były bardzo wstrzemięźliwe. Jeszcze mu wszyscy współczuli: biedak, tak się połamał!
Życzmy mu pełni zdrowia. w zasadzie tak powinniśmy. Ale po co właściwie? czy nie po to, by on (lub jemu podobni) wreszcie kogoś na szosie zabili? Przecież zabijają. Życzmy mu zdrowia?
W ubiegłym roku pewien znany ksiądz, proboszcz, z bodaj głównego kościoła w Chojnicach, jadąc po pijaku, zabił młodego chłopaka jadącego prawidłowo autem. Proboszcz-morderca nie miał prawa jazdy, odebrała mu je policja kilka lat wcześniej za jazdę po pijanemu, kolizję z latarnią, która uratowała życie matki z dzieckiem przechodzącej przez jezdnię na pasach. tuż za latarnią, na której zatrzymało się auto księdza-pijaka było to przejście dla pieszych.
Zanim policja prawo jazdy mu zabrała, wcześniej wielokrotnie łapała go po pijaku za kierownicą. Ale dzięki znajomościom z burmistrzem, lokalnymi politykami, komendantem policji i dzięki statusowi pupila biskupa – puszczali go bez konsekwencji.
No właśnie – jednak nie bez konsekwencji. W końcu zabił człowieka.
Jeździł bez prawa jazdy, jeździł i chlał, a co! Wszyscy wiedzieli – i burmistrz, i politycy, i komendant policji, biskup i cała parafia. I co – i nic! Zmowa milczenia, jak z pedofilem Krollopem w Poznaniu. Całe lata – cisza!
Po zabiciu przez księdza-pijaka młodego człowieka, całe mnóstwo ludzi go broniło. Na pogrzebie była cała kompania księży, celebra, przemówienia i tłum wiernych. Wiernych – komu, czemu?
Sprawę szybko wyciszono. Przecież ksiądz,wzór.Przecież parafianie dobrze go rozumieli, sami lubią chlapnąć, niejednemu prawo jazdy też zabrano – i co – i tak jeżdżą.
Słuchanie o moralności księży, o moralności i przyzwoitości polityków, o polskiej moralności, szacunku dla życia cudzego (chcesz się zabić na drodze? to się zabij, ale innych oszczędź), a i własnego (nie wolno ci popełniać samobójstwa, szanuj siebie) w kontekście bezpieczeństwa na polskich drogach to właściwie słuchanie opowieści kloacznych.
Jacobsky
Właśnie to robię, z faktu że państwo w pewnym sensie jest przymusowe nie wynika że każdy przymus jest zasadny i słuszny.
Doświadczenie zachodnie mówi i zdrowy rozsądek, że mniej presji i represji, społeczeństwo łagodniejsze i przyjaźniejsze, więcej, więcej agresji i bezwzględności, to bardziej wschodnie wzorce, surowość, ojciec surowy, ale sprawiedliwy, g. Prawda. Jak surowy, często niesprawiedliwy, bo nikt na surowość nie zasługuje, wszyscy na łagodność.
@Byniek
8 stycznia o godz. 14:52
Zajrzałam do rocznika statystycznego (dane za 2010):
zgony ogółem na 100 tys ludności 991,1;
urazy i zatrucia według zewnętrznej przyczyny 61,9 (czyli nie tylko wypadki związane z ruchem drogowym, ale mniejsza o szczegóły);
61,9 dzielimy przez 991,1 i otrzymujemy wynik 0,0624, czyli te urazy i zatrucia stanowią przyczynę około 6 % zgonów.
quod erat demonstrandum
Co to omerta?