,,Genderhołota”
Potępiałem burdę faszystów na Uniwersytecie Wrocławskim. Potępiam burdę anarchistów na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu. Skrajności są sobie bliskie, mają podobnie złe skutki umysłowe i społeczne. Albo burda, albo debata. Nie ma kompromisu.
Po stronie kościelnej mamy w kwestii gender nowe wyczyny. Kościelna kampania przeciw gender nie ustaje. Prof. Bortkiewicz, ksiądz katolicki, pozwala sobie na określenie ,,genderhołota”. (Duchowny i naukowiec powinien nerwy kontrolować, nawet jeśli skacze mu przed nosem chłopak w sukience). Podobnie złotousty Dariusz Kowalczyk, ksiądz katolicki, zestawia ,,ideologię gender” z komunizmem. Abp Hoser, mistrz duchowy takich duchownych, oświadcza, że ta ,,ideologia” jest ,,herezją antropologiczną”. Herezją antropologiczną! Czyli czym?
Debata, w której biorą udział tylko tak samo myślący, jest raczej seansem zbiorowej terapii, umocnienia wspólnoty. Zwłaszcza po stronie kościelnej, gdzie zaprasza się tylko tych, którzy atakują lub krytykują ,,ideologię gender”.
Na debatach zwolenników gender studies mimo wszystko jest o tyle lepiej, że przedstawiają oni zwykle konkretne przykłady tego, co rozumieją przez pojęcia płci biologicznej i społeczno-kulturowej. Dzięki temu można sobie wyrobić jakiś racjonalny pogląd, zgodzić się lub nie zgodzić.
Na konferencjach kościelnych wszystko jest od razu przesądzone. No bo jak ,,ideologia”, to wiadomo, że nie będzie mowy o faktach, o przykładach, nie będzie analizy. W Polsce ,,ideologia” ma się kojarzyć z propagandą, kłamstwem, oszustwem, z komunizmem i cenzurą. Będzie więc dezawuowanie, będą inwektywy, teorie spiskowe, sianie podejrzeń i nieufności, że chodzi o zniszczenie wiary, Kościoła i rodziny.Mnie się też czasem zdarzyło nadużyć polemicznie tego określenia, więc teraz się pilnuję.
Ale wywijanie słowem ,,ideologia” jak maczugą to jest broń obosieczna. Bo w takim razie niech się dyskutanci umysłowego pokroju księży Bortkiewicza i Kowalczyka nie dziwią, gdy tak samo nieuczciwie intelektualnie potraktuje się katolicyzm – jako ,,ideologię” polityczno-kulturowo-religijną zabezpieczającą interesy klasy posiadaczy środków produkcji i dystrybucji sacrum.
Debaty polegające na agresywnym i wykluczającym umacnianiu takiej czy innej tożsamości, takiej czy innej fobii i frustracji, są może potrzebne ich uczestnikom, ale nikomu więcej.
Komentarze
Panie Adamie, ale debatę to trzeba mieć z kim prowadzić. A ja nie widzę mozliwości takiego debatowania.
To nie jest debata ale jak napisał jeden z komentatorów swoista, rodzima rewolucja kulturalna. Spektakle teatralne są zrywane, wystawy niszczone, wykłady uniwersyteckie rozbijają prawackie bojówki, skala obrażania ludzi przekracza jakiekolwiek normy cywilizacyjne, po ulicach wędrują jakieś upiorne pochody…. . To naprawdę, w mikro skali politycznej, zaczyna przypominać lata 60-te w Chinach.
Za wyraz bezsilności uznaję jałowe załamywanie nad tym wszystkim rąk.
Mam tego dosyć więc całym sercem wspieram akcję poznańskiego kolektywu anarchistycznego.
I mam nadzieję, że te wolnościowe akcje przeniosą się na inne uczelnie. Najwyższa na to pora.
Pozdrawiam
Po pierwwsze, Drogi Gospodarzu , na uniwersytecie w Poznaniu nie bylo zadnej „debaty”. Byl wyklad pod wariackim tytulem ” Gender jako dewastacja człowieka i rodziny”. W ostatniej chwili dodano do tego wariackiego tytulu znak zapytania, ale nawet znak zapytania nie czyni z wariackiego tematu wykladu godnego wyzszej uczelni.
Bardzo doceniam, ze Drogi Gospodarz chce byc sprawoiedliwym czowiekiem i dlatego stawia znak rownosci miedzy lysoniami, wygrazajacymi piesciami i skanduajacymi „raz sierpem, raz mlotem czerwona holpote” a chlopcem w zlotej sukience tanczacym przed prelegentem. TYlko, ze nie ma tu zadnej symetrii. Uczelnia wyzsza w Poznaniu nie powinna byla zezwoloc na wyklad. Nalezalo przeciwko wykladowi protestowac. Co chlopiec w zlotej sukience uczynil. Chce go zapewnic, ze jego protest byl takze w moim umieniu. Bo jak nie bedziemy protestowac to nam sie w glowach wszystko pozajaczkuje i nastepny uniwersytecki wyklad bedzie o wrodzonej falszywosci rudych albo o liczbie diablow mieszczacych sie na ostrzu szpilki.
Kościół okopuje się w twierdzy nienawiści. Osaczony przez własne grzechy i zaniedbania, zamiast przeprosić i wziąć się za sprzątanie i naprawianie krzywd, rozpaczliwie szuka wroga, który przywróci mu choćby cień jakiejkolwiek tożsamości. Kreuje się na ofiarę prześladowań, wymyśla zagrożenia. Marzy mu się przeciwnik, który da szansę zewrzeć sypiące się w proch szeregi i pewnie stąd te histeryczne okrzyki pod adresem gender, regulacji urodzin, feministek i czego tam jeszcze (swoją drogą ciekawe, czemu ciągle przeciwko kobietom)
Coraz to nowe pomysły i głoszone przez co poniektórych duchownych mądrości wzbudzają śmiech i niechęć, a coraz częściej też wzruszenie ramion: „…czegóż to oni jeszcze nie wymyślą…”.
W ten sposób nie da się odbudować autorytetu.
Jednakowoż gdy jakieś prawicowe poprzebierane goryle wyją na uniwersytecie, policja jest dosyć ostrożna, a na wojujących lewicowców reaguje ostro
Czyli według pokrętnej logiki (jest za, a nawet przeciw) Szostkiewicza winien jest ks. prof. dr hab. Bortkiewicz, że ośmielił się wystąpić z wykładem w Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu. Szostkiewicz jest niby przeciw anarchistom zakłócającym wykład, ale z drugiej strony to przecież powód do ataku dał Bortkiewicz, no bo on ksiądz, w dodatku występujący z niewłaściwym tematem, a jeśli ksiądz to ideolog, zaś ideologa należy tępić. Wszystko jasne. No gdyby jeszcze Bortkiewicz umiał się zachować, nie pisnął słowa, upadł na kolana i młodzieńcowi ucałował stopy, no to może by mu miłujący wolność, równość, braterstwo i demokrację redaktor łaskawie odpuścił.
Z której strony by nie wziął zawsze Kościół katolicki (tylko katolicki!) i księża są źli, zawsze nie mają racji i zawsze należy ich tępić. Oto wolność debaty w wydaniu takich jak Szostkiewicz. Czysty bolszewizm.
@Helena
tak, trudno, to był wykład, można po wykładzie zadać pytania, można polemicznie skomentować. Nie stawiam znaku równości między chuliganami a jakimś happenerem, tylko między agresywnymi zachowaniami po obu stronach. I tu jest w moim odczuciu symetria. Protesty proszę bardzo, ale nie w formie burd z udziałem policji.
Polecam teksty Grzegorza Dobroczyńskiego SJ na deon.pl – zwłaszcza ostatni : „Feminizm, gender, Watykan a sprawa polska”
Ja także jestem przeciw zrywaniu wykładów. Inna rzecz, iż uniwersytet nie powinien na taki „wykład” zezwolić.
Ewentualnie można było wysłuchać wykładu, a potem obtańcować klechę. Albo na sam koniec zrobić prześmiewczy korowód, krocząc za wychodzącym „wykładowcą” z charakterystycznym szczekaniem (że niby „kundelki ujadają”, a karawana ciemnoty i tak jedzie dalej).
Trzeba sie Panie Redaktorze zastanowić poważnie dlaczego w Polsce (i nie tylko) debatę publiczną zastępują połajanki, wyzwiska, obrzucanie błotem, dlaczego stajemy się „klanami” na wpół-trybalistycznymi troglodytami, które nadają na różnych falach i nic ze sobą nie mają wspólnego – oprócz języka (ale to za mało, gdyż ten język, a w zasadzie – języki, są absolutnie niekompatybilne). Dlaczego przekonani mówią tylko do swoich przekonanych, do swoich wyznawców, do swych akolitów ? Dlaczego Prawda ma być tylko „po jednej stronie” a kompromis jest poniżany, opluwany i jest synonimem porażki ?
O nienawiści, języku pogardy, o poniżaniu „Innego” i wdeptywaniu go w błoto nawet wspominał nie będę.
Źródła leżą głębiej niż media – w tym poważni obserwatorzy i komentatorzy tacy jak m.in. Pan Redaktor, Gospodarz Blogu – wskazują. One są w istocie tego co zwie się III RP, w jej powstaniu gdy (gruba kreska Mazowieckiego była co prawda symbolem niby-pojednania i przejścia do nowej rzeczywistości, ale symbolem mitycznym, retorycznym, fajerwerkiem rzuconym przez „starszego pana” w przestrzeń medialną, mile widzianym przez demokratyczny świat Zachodu) Polska stała się – jak dawniej, w PRL-u, tylko w wersji multi -własnością „elit partyjnych” i klanów tym razem post-solidarnościowej proweniencji. I synonimem mega-oszustwa …. i mega-wykluczenia…. i mega-zawiedzionych nadziei. O Oście, Bujaku, Modzelewskim (ostatnio byłem we W-wiu na jego wykładzie autorskim i ta ikona „S” po raz kolejny – zawiedzionym głosem – stwierdziła, że „za kapitalizm jaki zbudowaliśmy w Polsce, gdyby to wiedział, nie siedział by w więzieniu ani minuty”), Kowaliku, późnym Kuroniu nawet nie będę wspominał.
Odżył stary podział – on trwa w tym społeczeństwie cały czas w okresie PRL jedynie był przytłumiony lub funkcjonował w innej wersji (bo to tradycja kontrreformacyjno-sarmacka i mentalny „garb Kresów”) – na „panów” i „chamów”.
I ten stały paternalizm – mimo słów o demokracji, wolności – z owymi zawiedzionymi nadziejami budzi złość, nienawiść, agresję. Dzisiejsza Polska to plemiona, nie potrafiące ze sobą nie tylko rozmawiać, ale praktycznie nic ich nie łączy poza symbolami (nie materialnymi, nie dzisiejszymi, nie rzeczywistymi) – i to symbolami mitycznymi, nic nie znaczącymi realnie. Czyli „dym”, kadzidła, mętność i irracjonalizm.
Sytuacja jest zła, jak w czasach I RP podczas kontrreformacji i szczytu sarmatyzmu – gdy się nie ockniemy (elity i ww. „chamy” też ale trzeba ich traktować zgodnie z XXI-wiecznymi standardami – i „swymi słowami” Panie Redaktorze)… nie chce mi się nawet prorokować. UE nie jest też strukturą wieczną (widać to dziś wyraźnie).
Pozdrawiam serdecznie i smutno.
Wodnik 53
„…nie w formie burd z udziałem policji.”
Tyle tylko że rozsiani między antygenderowcami „wykladu” słuchali również policyjni tajniacy. Tajniacy z palami teleskopowymi pod swetrami i nielegalnymi paralizatorami. Tajniacy, ktorych na „wykład” zaprosił rektor tej uczelni.
To jest asymetria.
Pozdrawiam
Odnośnie tzw. wykładu ks.profesora:
Nauka i religia, zwłaszcza w szamańskiej wersji, nie maja ze sobą nic wspólnego. Miejsce tego typu „rozważań” winne być liczne salki katechetyczne. Popieram w tej mierze wcześniejsze sądy nt. temat @Heleny i @ Kartki z podróży. bo czy np. na wyższej uczelni winno być miejsce dla wykładu udowadniającego płaskość Ziemi i geo-centryczność naszego układu planetarnego (Kościół rzymski niegdyś – o czym zapomniał jak widzę – zwalczał ostro jak dziś gender – system heliocentryczny i kulistość naszej planety) ?
Powtarzam – wyższa uczelnia z szerzeniem światopoglądu nienaukowego, irracjonalizmu i pospolitego „szamaństwa’ nie powinna mieć żadnego kontaktu. Rozdział sacrum i profanum – w najszerzej pojętej przestrzeni – jest zgodny z duchem Oświecenia !
Pozdrawiam
Wodnik 53
Gender hmm,swiat zmierza w strone absurdu,abstarku,to sie sie wymyka spod kontroli.Pisanie o wolnosci,prawach czlowieka,to piekne zajecie ale liberalna propaganda doprowdzi nas od tego ze lwy bedziemy karmic trawa.Ludzkosc od dawna szuka odpowiedzi na pytania,wystarczy spojrzec na nature i prawa natury tam jest odpowiedz.
@Kartka
rzeczywiście.
Temat już został liźnięty (nie kojarzyć, nie kojarzyć moi mili) na sąsiednim blogu, a wywołał go link, który @Kartka wkleił, a ja z nieskrywaną satysfakcją obejrzałem całe zajście. Szczerze mówiąc, podczas domowej dyskusji nad tym wydarzeniem też zaznaczyłem, że nie można akceptować zrywania wykładów odbywających się w aulach wyższych uczelni. Ale moje zastrzeżenie dotyczy tylko i wyłącznie wykładów mających solidną podbudowę w badaniach naukowych, a nie jak to miało miejsce w Poznaniu, że tak się widzi jakiemuś księdzu z tytułem profesora (jeszcze trochę i poważni ludzie tymi tytułami będą prosić o niewymienianie go przed ich nazwiskiem). Cały tzw. wykład miał tylko jeden cel, a mianowicie poniżyć ludzi, którzy nie godzą się na takie postrzeganie płci i ich ról jakie kościół katolicki sobie wymyślił przed tysiącem lat. Inni upatrywali i upatrują jeszcze w tej akcji oczerniania gender tzw. przykrycia mnożących się afer pedofilii z udziałem kapłanów kościoła katolickiego. Jakkolwiek by nie było w rzeczywistości, to musimy się zgodzić, że nic i nikt nie jest już w stanie odwrócić sekularyzacji polskiego społeczeństwa. Kler katolicki żyje w coraz większej trwodze o swoją przyszłość ekonomiczną, ponieważ sami wierni wydają się być coraz bardziej roztropni w finansowaniu swojego kościoła, który ani myśli poddać swoje dochody i wydatki pod kontrolę cywilną.
Wróćmy jednak do sali wykładowej w Poznaniu i przyznajmy, że lewackie bojówki są skuteczniejsze od prawackich, wykład został skutecznie wysadzony w powietrze i jakoś mnie to wcale nie zasmuca. Tym bardziej mnie nie zasmuca, ponieważ lewacy ani przez jeden moment i jedno słowo nikomu nie grozili nawet palcem, że nie wspomnę o sierpie i młocie. Prawacy zapomnieli o wręcz biblijnym przysłowiu z kijem w roli głównej, a teraz mogą się zapoznać (mam nadzieję, że nie będzie to akcja jednorazowa) z praktyką tej przypowieści. Wraca więc stawiane przez Herodota kanoniczne pytanie o początek konfliktu, czyli kto zaczął. My jednak, w przeciwieństwie do tego Greka (???) mamy ten komfort, że obserwujemy „Dzieje” w momencie ich tworzenia i wiemy kto zaczął zrywać wykłady na wyższych uczelniach. Pan Gospodarzy chciałby pewnie widzieć w tych młodych lewakach ludzi nadstawiających ciągle drugi policzek, a oni mają je tylko dwa, więc jak im już gęba spuchła, postanowili oddać bandytom z coraz bardziej brunatniejącą biało czerwoną w ręku.
Pozdrawiam
Czy dusza ma płeć?
Wodnik 53 pisze: „wyższa uczelnia z szerzeniem światopoglądu nienaukowego, irracjonalizmu i pospolitego ?szamaństwa? nie powinna mieć żadnego kontaktu. Rozdział sacrum i profanum ? w najszerzej pojętej przestrzeni ? jest zgodny z duchem Oświecenia!”
Skoro tak twierdzisz, to napisz, co było nienaukowego, irracjonalnego i szamańskiego w wykładzie prof. Bortkiewicza. Wysil się i znajdź argumenty, które miałyby potwierdzać twoją tezę. A tego ducha Oświecenia to sobie daruj. Już dawno wyrośliśmy z krótkich spodenek. Co nam dzisiaj mają do powiedzenia: Bayle, Voltaire, Condorcet czy Helvetius? Nic, kompletnie nic. Gdzie ten duch się plącze? Te ich kiepskie teksty dawno już straciły jakiekolwiek znaczenie i dziś nikt poważny ich do ręki nie bierze (no może poza historykami idei).
Albo burda albo debata?
W teorii nieróżnicującej – tak. Czy w tym momencie powinniśmy zakończyć namysł nad sprawą? Uważam, że nie.
Burda w wykonaniu faszystów, czy ne-faszystów, jest poważną sprawą. Nie tylko jako burda niszcząca możliwość otwartej dyskusji uniwersyteckiej, ale jako zapowiedź zdarzeń dobrze nam znanych z historii – zamordystycznych i krwawych, czego, chyba, nie ma potrzeby rozwijać.
Burda w wykonaniu anarchistów ma ten sam walor negatywny do momentu kiedy mowa o uniemożliwieniu swobodnej i spokojnej dyskusji. A dalej? Czy ma też ten ponury walor jak burda faszystów? Co do tego można mieć silne wątpliwości. Czy po tych anarchistach należy się spodziewać na następnym etapie kijów, noży, kastetów?
Warto sobie w tym kontekście przypomnieć co tzw, anarchiści robili w Genui kilka lat temu i jak zostali potraktowani przez policję i inne siły przymusu.
Czy jest groźny facet przebrany w sukienkę siadający na stole wykładowcy katolickiego dla którego gender to niszczenie rodziny, seksualizacja dzieci, patologiczna nienawiść do rodziny i Boga, a za moment – jak usłyszeliśmy – „genderhołota”?
Kto tu jest tą hołotą?
A inny anarchista – pląsający w przebraniu motyla wśród uczestników procesji katolickiej – też jest groźnym drabem, jak faszysta?
Porównajmy środki ekspresji jakie stosują obie grupy – faszyści i anarchiści.
Porównajmy środki ekspresji jakie stosują katoliccy wykładowcy, księża, księża, hm, profesorowie. Z góry przyjęte tezy, w ramach „debaty” niedebatowalne, ale definitywne. Oznajmiane dla przyjęcia, podporządkowania i wykonania. A następnie rozliczenia, oraz nieuchronnego potępienia za uchybienia, za brak zgody na tezy, za wątpliwości.
Nazywanie debatą czegoś co nie ma być debatowalne nie jest debatą. Jest instruktażem, indoktrynacją, wmuszeniem. Trudno nawet, by w ramach rzeczywistej debaty, w której zasadą jest rzeczowe kwestionowanie, wątpienie, spór merytoryczny oparty o solidne argumenty, najlepiej weryfikowalne móc zachowanie przedstawicieli Kościoła nazwać „wyrażeniem stanowiska”. To pojęcie zbyt miękkie jak na stanowcze wymagania moralne Kościoła, posiadacza jedynej prawdy.A poza tym – jak można debatować z kimś, kto „wyraził stanowisko”. Wyraził, czyli ogłosił komunikat – i może iść do domu. Nie ma w tych warunkach mowy o debacie.
Pomysły „debatowania” z polskim kościołem katolickim, w stanie w jakim się on znajduje, są z zasady skazane na porażkę Oszukujemy samych siebie nazywając to”debatami”. Oszukują siebie, studentów i opinię publiczną władze uczelni, chcąc w warunkach ułudy, bądź zakłamania, czynić uniwersytety miejscami tego rodzaju „debat”. Sny o prestiżu, lub dawnej glorii są w tych warunkach majaczeniami.
Ćwiczyliśmy niedawno coś niezwykle podobnego. Naukowo przytomny i wybitny, światły, mądry, pewnie przy tym sympatyczny profesor, prezes PAN, Michał Kleiber chciał debaty na temat katastrofy smoleńskiej. Długo chciał, chyba około roku. Może mniej naukowo wybitni, niekoniecznie profesorowie przestrzegali: żadnej debaty nie będzie, a wiara w to, że autentyczna debata na ten temat jest możliwa, są mrzonkami, ułudami, rojeniami. Szacowny profesor łudził się, roił w sposób nie pozbawiony pierwiastka nie tylko naiwności, ale chyba też zakłamania. Wiedział przecież, a przynajmniej powinien był to jasno wiedzieć – bo to wiedza narzucająca się intensywnie, wręcz brutalnie – że o żadnej debacie nie ma mowy, że głosiciele „fizyki smoleńskiej” i „prawdy smoleńskiej” nie będą gotowi na krytykę ich stanowiska, na przyjęcie z pokorą do wiadomości faktów, danych, wzorów matematycznych, praw fizyki, procedur lotniczych, oraz, w ślad za tym, korektę własnych stanowisk, twierdzeń, wycofanie się z jawnych i bezczelnych przy tym bzdur i kłamstw.
Jakże mógł więc prof. Kleiber sądzić, że odbędzie się debata? Ba, mało tego, debata, która wreszcie wszystko rozjaśni, uporządkuje, i wyciągnie Polaków z oparów nieprawdy?
Tu mamy analogiczne procesy: profesor naiwniak, ocierający się o zakłamanie, oraz stanowcze, niedyskutowalne tezy i dogmaty wbudowane w psyche kościelnych, hm,hm, profesorów i innych księży Kościoła kat.
Debatować można z zupełnie pojedyńczymi postaciami w kościele, którzy mają swoista funkcję wariatów, dziwaków, postaci osobnych. Przez te swoje cechy, czy też przywary, nadają się do debaty, może nawet bardzo wartościowej. Ale wiemy też, że oni nic nie znaczyli i nic nie znaczą w Kościele. Nie oni służą do realizowania kościelnych celów. Są tylko – i to wyłącznie do pewnego momentu – tolerowani.
Czy trzeba przypominać losy ks. ks. Tischnera, Bonieckiego, Obirka, Bartosia, Musiała, Węcławskiego, Lemańskiego?
Nierównoważność zagrożenia faszysta-anarchista, wzmacniana jest nierównoważnością stron mających „debatować” i po prostu fałszywym nazywaniem tego „debatą”.
Z takiej składanki nie powstanie żadna bezpieczna ani ciesząca oko i myśl konstrukcja. Przywołując klisze katolickie – to budowanie na piasku, nie na skale.
Nie ma możliwości debatowania z Kościołem. Nie widzę też ważnej potrzeby usiłowania, by jednak się o jakiś rodzaj „debaty” z Kościołem dobijać. Niech Kościół dalej żyje w swoim zamkniętym, ponurym, zaczadzonym świecie. Niech obumiera, jak dotąd. A świat poza nim ma dość powodów, motywów i chęci, by debatować o czym tylko zamarzy.
Nie jest to idealne, ale jest to praktyczne, społecznie i naukowo pożyteczne i nie wpędza w schizofrenię. To są zupełnie wystarczające powody, by dać sobie spokój z „debatami” z Kościołem w stanie w jakim jest.
Jeśliby pan znał bolszewickie metody, stosowane jeszcze w carskich czasach przez ochranę, to by pan nie podawał wypowiedzi ks. Kowalczyka jako anty-przykład.
Tylko jakie to ma znaczenie kiedy zachodzi potrzeba aby z wyżyn pracy opinioTFUrczej wskazać palcem wroga ludu tolerancyjnego i nowoczesnego?
przeczytałem bardzo uważnie wpis dzisiejszy i jestem zbudowany, że jakaś część tego o czym „trąbię” od paru tygodni już znalazła swoje miejsce w postrzeganiu Pana redaktora, tego co kościół robi wokół i z gender…
Poznański incydent faktycznie pokazuje sporo, nawet to, że rektor UE jest jednym z sygnotariuszy okrytego niesławą „listu w obonie posłanki Pawłowicz..” JAk to się mówi, jest to jedna banda, działąjąca wspólnie w celu promowania poglądu instytucjonalnego kościoła na „ideologię gender” (czego o ile mi wiadomo nie ma), na rolę gender w „dewastacji rodziny” i w konsekwencji doprowadzającej biedne dzieci do „lgnięcia” i do „wciągania drugiego człowieka”…
Doradzam poświęcenie ciut czasu i przypomnienie sobie jak to w paździeniku b.r. Józef Michalik z jakąś niesamowitą determinacją, z tygodnia na tydzień brnął coraz dalej i głębiej, w obrażające rozum i przyzwoitość dywagacje, które zmierzały do wykazania, kto jest winny pedofilii księży katolickich. Z niedopowiedzeniem, że jeśli gender i jego skutni są winne, to kościół jest niewinny i jako niewinny nie będzie płacił odszkodowań …
Józefa Michalika słyszeliśmy ostatni raz we Wrocławiu na uroczystościach urodzin tamtejszego hierarchy. Ale myli się tenn kto sądzi, że Józef Michalik ze wstydem zamilkł… On nie zamilkł, choć nie osobiście, to ustami kolejnych „gwiazd” kościelnego przekazu, czy to z hierarchii, czy katolickich tub w rodzaju red Terlikowskiego, słyszymy tą samą, wstrętną, ogłupiającą zbitkę, gender, feministki, rodziny rozbite, dewastacja psychiczna i moralne dno …
Bo w/g mnie nie chodzi o dyskusję, kościół nie dyskutuje, dla kościoła jest to”nauka”. Ale nauka nie w sensie naukowści, ale „nauka” w sensie wtłoczenia tych skojarzeń w głowy wiernych. NA zasadzie, że tak długo bedziemy to powtarzać, aż dla poddanych tej mentalnej obróbce stanie się to prawdą.
We wspomnianym wyżej październiku zastanawiałem się pewnie jak każdy przyzwoity człowiek, czy Józef Michalik oszalał? Czy episkopat Polski zgłupiał wybierając na swojego przewodniczącego szaleńca niespełna rozumu? I wyszło mi, że nie. Episkopt nie „oszalał, Michalik nie „zwariował”, że tu chodzi o coś zupełnie innego. Rozpoczęte w połowie października „poszukiwania” winnego księżowskiej pedofili sa jak najbardziej racjonalne. Jeśli się znajdzie kto jest winny, to uwolni się kościół od winy i odpowiedzialności za odszkodowania dla ofiar.
I choć od wrocławskiego występu nie słyszeliśmy słów wypowiedzianych bezpośrednio Józefa Michalika, to jak dla mnie, on co tydzień, a czasami parę razy w tygodniu, występuje. Bo gdy słyszę kolejnych „artystów” jak ten prof teologii Bortkiewicz, to jakbym słyszał samego Michalika. Kolejne miejsca, kolejne nazwiska, a treść spektaklu się nie zmienia.
Czy to mnie chcą przekonać? Wątpię. O takich jak ja wiedzą, że im bardziej coś wmawiają, to ja tym bardziej mam się na baczności. Oni wtłaczają to tym, którym raz powiedzieć ni ewystarczy. Ta cała akcja jest skierowana na ludzi, którym trzeba przez rok, albo i dłużej coś wciskać, żeby to się w końcu utrwaliło … TAkie „pranie muzgów” katolickiego pospólstwa, ciemnego i niezbyt rozgarniętego, o niewysokim szczeblu intelektualnego rozwoju.
I choć, aż się nie chce wciąż wracać do przerobionego już tematu, bo człowiek wolaby się zająć czymś nowym i ciekawym. To niestety trzeba wracać, żeby zapobiec największemu możliwemu świństwu jakie polski kościół katolicki zaplanawał i z premedytacją realizuje. Świnstwu polegającemu na tym, żeby pod pozorem, wmówionym „na chama” pozorem, że to gender, feministki, rozbite rodziny, „lgnące dzieci” są winni, że „ten drugi człowiek ulega, wciągnięty” …
Słowem, kościół na chama wmawia, że to inni są winni, i dlatego on, kościół jako niewinny, nie będzie płacił ofiarom odszkodowań …
To jest w/g mnie świństwo jakie kościół szykuje i jego drobnymi, uciążliwymi elementami są takie rzeczy jak te co się wydarzyły w Poznaniu.
@Gospodarz
Chciałem nieśmiało przypomnieć, że to, ten styl „debatowania”, zaczęło się w latach 80-tych, kiedy zrywano przedstawienia teatralne, w których grali nie ci co trzeba itp.itd. Ten wzór się, niestety, upowszechnił… 😉 A ideologię , że właśnie dobro Polski tego wymaga, każdy już sobie dorabia własną!!!
Ja chętnie powołam się na jednego biskupa, który napisał, że prawdziwa cnota krytyk się nie boi. „Gender studies” to na naszym gruncie zjawisko dość nowe, tak więc nawet z pożytkiem dla genderowców jest, by jak najostrzej je atakować, no a już najlepszym miejscem ataku jest akademia, gdzie może dojść do dyskusji, wymiany argumentów. I ze względu na tę nowość, niepewność co do racji, za niewłaściwe uważam zestawianie niechby i niesprawiedliwego ataku na gender z negacjonizmem oświęcimskim, kreacjonizmem, czy propagowaniem płaskości Ziemi jak we wpisie @wodnika. Jest i druga sprawa, mianowicie nawet jeśli ksiądz profesor gada coś, co wiele osób uzna za bzdury, to musimy pamiętać, iż w tej sprawie stanowisko elit Kościoła jest bardzo ważne ze względów społecznych, ze względu na liczbę wyznawców tego Kościoła i jego wpływ na opinię publiczną. Jeśli ksiądz chce coś powiedzieć w akademii, to zawsze należy go wysłuchać, bo ten pogląd zagości w świadomości wielu osób w całym kraju, w tym sensie jest ważne to, co księża mają do powiedzenia: świeccy humaniści mogą przygotować odpowiedź, przemyśleć, jak zapobiec demoralizacji szerokich rzesz przez część duchownych, itd.
A co do tej asymetrii wskazanej przez @kartkę, to zawsze można, jeśli jest podejrzenie naruszenia prawa, zawiadomić prokuraturę. Gdyby policja zareagowała równie stanowczo na wykładzie prof. Baumana, to byłaby chwalona, i nikt tu nie pytałby o paralizatory. Policja poznańska zawsze może powiedzieć, że wyciągnęli wnioski z przypadku wrocławskiego, i chcieli być skuteczniejsi. Pozdrawiam.
@SLEPER, TANAKA, LONEFATHER – znakomity trojglos. Doskonaly. Dziekuje.
Październik roku 2023. Uniwersytet gdzieś w Unii Europejskiej. Sala wykładowa, trafiliśmy właśnie na zajęcia z dżender stadis.
Chłopcy siedzą po lewej stronie sali oznaczonej literą L, dziewczęta po prawej, oznaczonej literą R. Pary i/lub małżeństwa rozdzielają ich zajmując środek sali, czyli C. W ramach każdej z sekcji wyraźnie widać podpodziały. W sekcji chłopców kolorowi agnostycy i ateiści siedzą z przodu, w rzędach 1-2. Za nimi w swoim rzędzie nr 3 siedzi Żyd, za Żydem w rzędach 4-10 kolorowi muzułmanie, po których następują 2 rzędy dla białych ateistów a po nich kolorowi chrześcijanie wszelkich odłamów; rzędy 13-14. Dalej już łatwo poznać: 5 rzędów dla białych muzułmanów i na samym końcu cisną się biali chrześcijanie. Dla nich nie ma już ławek a tylko stoją dostawione, rozlatujące się krzesła wyniesione z uniwersyteckiej kotłowni gdzie czekały na spalenie.
Ławki w rzędach były kiedyś pomalowane na odpowiednie kolory, ale szybko okazało się, że dziwnym trafem tylko kolor zielony jakoś trzyma się farby podkładowej i nie złazi.
Identyczniy podział na rzędy obowiazuje również po żeńskiej stronie, z tym, że trafiliśmy akurat na Tydzień Solidarności z Islamskim Feminizmem Ateistek Na Rzecz Prawa do Aborcji dla Agnostyczek Z Ortodoksyjnych Rodzin, co można łatwo poznać po tym, że wszystkie dziewczęta przyszły dzisiaj na wykład ubrane w czadory z nałożonymi na wierzch biustonoszami i usiadły razem w rzędzie dla Żydówek, aby te nie poczuły się wykluczone.
Studenci LGBT oraz anarchiści mają zagwarantowane prawo nierespektowania żadnych podziałów oraz żadnych zwyczajów i siadania w każdej sekcji (kolumnie) i w każdym rzędzie ale demonstrując, iż mają te prawo w dupie, na złość wszystkim i wykładowcy siadają za katedrą, pod tablicami, tyłem do sali i nosem do ściany.
„Dla przykładu zadłużenie Włoch na poziomie ok. 130 % PKB może się wydawać bardzo duże, ale by spłacić ten dług wystarczy zabrać Włochom 10% depozytów z ich banków. Bogaty kraj może mieć wysoki dług publiczny, a nasze państwo ? by spłacić 900 mld, o których się mówi (IX 2013 – przyp. mój) ? musiałoby zabrać mieszkańcom wszystkie depozyty. Jesteśmy ciągle biednym społeczeństwem, które już ma spore długi. Dlatego dług, o którym wiemy, to o wiele większy problem niż zadłużenie Włochów czy Francuzów którzy są bogaci i łatwiej mogą sobie z tym poradzić. Nie można porównywać długu Polski do Francji czy Niemiec dlatego, że jesteśmy biednym społeczeństwem. Kraje zamożne mogą sobie pozwolić na większy dług publiczny. Polska znajduje się w gronie krajów umiarkowanie bogatych w Europie i ma wśród nich drugi dług publiczny, zaraz po Węgrzech. Ale nas to uderzy dużo wcześniej, bo mamy demograficzne problemy.”
Ale niektórzy wolą ple,ple o dżender stadis.
@Pan Redaktor Szostkiewicz
Rzadko mi sie to zdarza, ale tym razem musze sie z Panem zgodzic. Wypowiedzi strony kościelnej są jak zaklinanie diabla. Wszyscy wypowiadajacy sie narzekaja, jakie to gender be, tyle ze niezorientowany sluchacz nie ma pojecia, o czym mowa. To nie jest z pewnoscia debata, bo tu nie chodzi o zadna rozmowe i przekonywanie nikogo. Nie jest to rownież kampania na rzecz skompromitowania gender, bo zeby coś skompromitować, nie wystarczy rzucac epitetami, ale nalezy zjawisko przedstawic i udowodnic, ze jest szkodliwe. Dzieki tej zadymie genderowej osoby zainteresowane sprawą, moze siegną do tekstow programowych, ktore podał jedynie ks. prof. Bortkiewicz i to rzucil mimochodem. Reszta bedzie sie taplac w kaluzy półwiedzy, cwiercwiedzy i niewiedzy.
Ciekawe tylko dlaczegóż to rząd norweski przestał przekazywać pieniądze na tzw. instytut studiów gender w Oslo doprowadzając do jego zamknięcia czyżby dlatego, że tamtejsi „uczeni” głosili duby od 4 litery Maryny. A wszystko dzięki komikowi, który skutecznie ukazał duby smalone głoszone przez tzw. genderystów
http://www.youtube.com/watch?v=5oGL7njQwrg#t=849
1.Kowalczyk, ksiądz katolicki, zestawia ,,ideologię gender? z komunizmem… Notorycznie oskarzali Panstwo o faszyzm, ludzi, ktorzy tyle, ze sie z Wami nie zgadzali.
2. Dla chlopaka w sukience pan tez juz jest faszysta – z tym tutaj cukaniem.
3.Debata, w której biorą udział tylko tak samo myślący, jest raczej seansem zbiorowej terapii…. jest pelno archiwalnych odcinkow 7DNI SWIAT, gdzie jest Pan, red. Ostrowski, red. Mroziewicz…..zgoda, uprawialiscie terapie.
I na koniec, nikt inny jako KK jest gearanetem Panskiej wygodnej posadki, gdyby nie daj Boze zwyciezyc mial chlopak w sukience, to takim jak Panu dadza po buzi, i tyle bedzie i po herbacie.
Pan jest jak brat Salwator, w finalowej scenie Imienia Rozy – rozdmuchujacy ogien na wlasnym stosie.
Milego dnia.
Właśnie akurat kupiłem pod choinkę (przepraszam, jodełkę) synom i wnukom gustowne sukienki i stosowne biustonosze, sam maluję fioletową (ale to chyba błąd) szminką usta i wdziałem bluzeczkę z dużym dekoltem, tak że świetnie widać bielutkie koronki czarnego stanika. A wy?
Wasz oddany wam Kali.
@aps pisze: „Jeśli ksiądz chce coś powiedzieć w akademii, to zawsze należy go wysłuchać, bo ten pogląd zagości w świadomości wielu osób w całym kraju,…” Koniecznie trzeba do tego dodać, że jeszcze ubogaci. Od głoszenia swoich poglądów politycznych są wiece partyjne i ambony kościołów, a akademię zarezerwujmy dla ludzi nauki.
Skąd ta pewność kolego, że organizatorzy wykładu prof. Baumana daliby zgodę na obecność uzbrojonej policji pośród słuchaczy? Dlaczego zawsze, gdy młodzi lewacy zgotują faszystom jakąś nieprzyjemność (powiedzmy sobie od razu, że tą rolę powinna jednak wypełniać policja), to zwolennicy tego brunatnego brudu od razu są pewni, że każdy klaskałby przy pałowaniu łysych bandytów? Jeśli o mnie chodzi, ja bym klaskał. Niestety, nigdy nic takiego do tej pory się nie wydarzyło przyjacielu, stroną agresywną, atakującą, jest faszyzm, który może sobie terroryzować kogo zechce, a policja zachowuje się tak, jakby miała za zadanie umożliwiać im te ekscesy.
Przypomnijcie sobie przyjaciele, co też Gowin proponował przy okazji wizyty niemieckich anarchistów jaką złożyli dwa lata temu z okazji 11 listopada. Jeśli przyjąć by jego miarę stosowania represji (przypomnę, że chciał zamykać i delegalizować wszystkie kluby KP), to on sam powinien gnić w więzieniu, ponieważ propagowanie faszyzmu w Polsce jest poważnym przestępstwem.
Pozdrawiam.
do Emilia
8 grudnia o godz. 22:16:
A czy płeć ma duszę?
Czy może mieć tam, gdzie @Waldi ma ducha Oświecenia?…
PT komentatorzy,
Przestańcie się łudzić co do charakteru naszego państwa; liczne przykłady szkół wyższych, gdzie zaprasza się różnych mistrzów wiedzy tajemnej – od uczonych klechów, po jasnowidza, wyraźnie wskazują, kto zarządza tymi przybytkami „wiedzy”.
Szantaż, którego prekursorem i niedościgłym mistrzem jest Kaczyński, jest stosowany wszędzie – tylko nielicznych stać na zdanie odrębne, ale oni też zostaną wchłonięci przez obłąkaną (religijnie) większość, albo zostaną zmarginalizowani i wykluczeni z grona tych, którzy są prawomyślni.
Szaleństwo religijne ogarnia nie tylko Polskę – ostatnio kościół został „zaatakowany” w Chorwacji. Z ust klechów padają te same argumenty co u nas – też kościół jest atakowany ze wszech stron – i też trudno wskazać atakujących, skoro większość to katolicy. Ale zawsze znajdzie się jakiś gender, co dla ludu jest wystarczającym dowodem na spychanie kościoła w niebyt.
Ja myślę, ze ludzki pan F1, doskonale wie co dzieje się np. u nas i popiera naszych walecznych hierarchów całym sercem – cóż może być ważniejszego od wprowadzania bożego porządku gdzie się tylko da? A metody? No cóż drzewiej bywało gorzej, ale jak widać, się opłaciło. Efekty się liczą, a nie metody. A efekty są – krzyż w sejmie, czyli wszędzie gdzie tylko zostanie powieszony, jest pod ochroną świeckiego(?) prawa.
I o to chodziło.
do @aps
8 grudnia o godz. 23:48:
wystarczy powołać się na …logikę:
cyt:
„… nawet jeśli ksiądz profesor gada coś, co wiele osób uzna za bzdury, to musimy pamiętać, iż w tej sprawie stanowisko elit Kościoła jest bardzo ważne ze względów społecznych…” i dalej:
„Jeśli ksiądz chce coś powiedzieć w akademii, to zawsze należy go wysłuchać, bo ten pogląd zagości w świadomości wielu osób w całym kraju, w tym sensie jest ważne to, co księża mają do powiedzenia: świeccy humaniści mogą przygotować odpowiedź, przemyśleć, jak zapobiec demoralizacji szerokich rzesz przez część duchownych”
czyli, co? będziemy z w/w powodów dyskutowali ponownie o płaskości Ziemi i 6 planetach Układu Słonecznego, bo „Jeśli ksiądz chce coś powiedzieć… „?
Dokonujesz przyjacielu autonomicznego i bezcelowego wzbogacania „myślowych” wysłodków. Można o tym zawiadomić.
skad tyle „dzenderu” w Kraju?
a rozbijanie wykladow to wzory z PRL, kiedy aktyw mlodziezowy SZSP napadal na Latajacy Uniwersytet. pozniej jednego z nich Gierek odznaczyl jakims medalem ….
@ozzy
A prof.Kruszewski, organizator tego rozbijania, do przejścia na zasłużoną emeryturę w 2009 (chyba!)spokojnie na Uniwersytecie Warszawskim i w MEN robił sobie spokojnie za eksperta i autorytet od pedagogiki i edukacji … 😉
http://www.zakroczym.info/
Zakroczym k. Warszawy ? tak wygląda pedofilia księży w mniejszych miejscowościach?
http://www.nowodworska.pl/art,2109,zakonnik_molestowal_dziecko.html
Zakonnik z klasztoru Braci Mniejszych Kapucynów w Zakroczymiu podejrzany jest o seksualne wykorzystywanie chłopca. Nie jest to jedyny taki przypadek, który może mieć na sumieniu. Do zakroczymskiego klasztoru trafił bowiem za karę za podobne czyny.
Śledztwo dotyczące molestowania seksualnego nieletnich, o które podejrzewany jest 50- letni zakonnik, Maciej Sz., nowodworska prokuratura i policja prowadziły od kilku tygodni.
22 listopada kapucyn został aresztowany. Mężczyzna nie przyznaje się do popełnienia przestępstwa.
Jak się dowiedzieliśmy, od co najmniej roku zakonnik miał molestować nastolatka. Spotykał się z nim w zakroczymskim klasztorze, a także zabierał na wyjazdy do innych domów zakonnych m.in. w województwie małopolskim.
Film dokumentujący zerwanie wykładu Bortkiewicza na uczelni poznańskiej ukazał się kilka godzin po zajściu na jednym z portali prawicowych. Na tym portalu ukazały się również zdjęcia anarchistów z kolektywu poznańskiego. Celem publikacji miało być wystraszenie widzów i czytelników dziczą anarchistyczną. Tyle tylko, że twarze dziewczyn i chłopaków były sympatyczne a realacja filmowa głeboko odprężała widza. Chłopak „w złotej sukience” czyli anarchista Nestor doskonale się bawił malując usta „a la kokota” a potem jak wolność wiodąca lud na barykady brykał po całej sali. W tym czasie dziewczyny urządzały „kocią muzyke”. To był wolnościowy akt buntu. Bardzo wyzwalający na tej sali pełnej ponurych kościelnych, kościanych dziadków i tajniaków. Serce mi się radowało gdy to oglądałem.
Chyba zresztą nie tylko mnie, bo film i zdjęcia szybko zniknęły z prawicowego portalu. Chłopcy się najwyraźniej zorientowali, że przekaz niesie odwrotne od zamierzonych przez nich skutki. Teraz film umieszczony na youtube prawicowi propagandziści zilustrowali stosownymi napisami, by przypadkiem widz się nie zauroczył tą słodką, anarchistyczną wolnością.
Film jest bardzo popularny. Gdy piszę ten tekst miał ponad 53 tysiące wejść.
Oto on:
https://www.youtube.com/watch?v=n6Rb0ngsze8
Pozdrawiam
Muszę powiedzieć, że w moim przypadku najazd biskupów na gender spowodował efekt odwrotny do zamierzonego przez biskupów.
Zawsze miałem do gender studies stosunek raczej niechętny, nie tyle jako chrześcijanin, którym jestem, co jako przedstawiciel nauk ścisłych. Miałem wątpliwości co do naukowych podstaw, rozdzielenia nauki i ideologii oraz zakresu tej dziedziny. Tak się bowiem składa, że twarze gender w Polsce to są bardzo często osoby zaangażowane poza akademią, prezentujące różne postulaty polityczne, o określonym kolorze, co samo w sobie nie świadczy źle, ale wziąwszy pod uwagę, że dzieje się tak dużo częściej niż w przypadku innych nauk, można nabrać wątpliwości czy nie ma sprzężenia zwrotnego i wpływu poglądów politycznych na wyniki badań.
Dodatkowo przedstawiciele gender studies czasami (podobnie jak inni przedstawiciele nauk społecznych) wjeżdżali na nie swoje podwórko, domagając się (raczej za granicą niż u nas) dostrzeżenie wpływu nauk społecznych na nauki przyrodnicze i ścisłe, w tym na matematykę (patrz Sokal affair i Science war), co czasami przybierało absurdalne efekty (podobnie zresztą jak gdy przedstawiciele nauk ścisłych biorą się bezrefleksyjnie za zastosowania w naukach społecznych).
Innymi słowy, moim zdaniem osoby badające społeczne aspekty płci są naukowcami w pełnym znaczeniu tego słowa, dopóki kontrolują swoje badania i wyciągają jedynie wnioski na temat tego jak jest, w momencie gdy nadmiernie zaczynają forsować wizję jak powinno być, tracą często obiektywizm. I to mnie zawsze raziło, bo w tym momencie gender rzeczywiście staje się ideologią, wbrew temu co mówią jego przedstawicielki/przedstawiciele (choć mogę zrozumieć, że w naukach społecznych jest to pokusa dużo silniejsza niż w naukach ścisłych).
Natomiast zmasowany i idiotyczny atak episkopatu na gender studies jest moim zdaniem żenujący. I o ile nigdy nie miałem zbyt wielkiej sympatii do p. Środy czy p. Szczuki, czy p. Dunin (ogólnie jestem chyba dość nijaki, bo lubię umiar, którego im moim zdaniem też czasami brakuje), to teraz o dziwo, po akcji biskupów, zaczynam czuć do całego środowiska sympatię (mimo, że nadal mi z nim niekoniecznie po drodze).
To jest dość zabawne, jak biskupi strzelają sobie za każdym razem w stopę, ale dość przerażające dla mnie jako katolika, że to oni mają dbać o mój rozwój duchowy.
Choć ogólnie w polskiej debacie jest tak, przynajmniej jeśli chodzi o mnie, że np. gdy mowa o finansach kościoła, to jak słyszę przedstawiciela lewicy, mam ochotę dać datek na kościół, jak słyszę biskupa, tę ochotę natychmiast tracę ;).
Czytając autora blogu oraz jego wiernych towarzyszy perzypomina mi sie jak kościól był atakowany za PZPR jaki jest staroświecki, zaściankowy itp ( aredaktorami „Polityki” byli towarzysze Miller, Kwasniewski), a kościół mówił otwarcie, że komuzm to zło też pluto na niego ze stron „Polityki” nawet podejrzewam ten sam kolektyw. Nie martwcie sie o kościól, mrtwcie kto będzie płacił wam emerytury na starość, gdyż jedyną możliwością obecnie jest oddać mieszkanie dla banku za niską rentę. Jeżeli mlodzieży będzie się truć genderem to dzieci nie będzie choć genderowcy twierdzą, że facet jak poczuje sie kobietą to urodzi to płeć to sprawa społeczna. Mam trzy córki i nie życzę sobie jako rodzic aby uczyli ją masturbować się od 4 roku życia a póżniej jeszcze gorzej. Chciałbym mieć wnuki bo taka jest kolej rzeczy a nie Grodzkie bo to nie jest normalne to jest chore i trzeba leczyć. Jak panował komunizm i mordowali ludzi za ich poglądy i ci sami ludzie są teraz demokratami i europejczykami pełną gebą min. Miller, Kwaśniewski i reszta przestępców a obecnych genderystów nikt nie rozliczy. Popieram Mikkego sam każdy odpowiada za siebie nie masz dzieci nie masz emerytury tylko eutanazja.
@polalkholic, michał – posty poniżej akceptowalnego tu poziomu
Ad Kartka z podróży)
Cytat z tejże kartki: „W tym czasie dziewczyny urządzały ?kocią muzyke?. To był wolnościowy akt buntu.”
Wydawanie w uniwersytecie podczas wykładu nieartykułowanych dźwięków, to jest „akt wolnościowy”. Wygląda na to, że kwiczące małpy na drzewach są najbardziej wolnościowe. Ale to dobrze, ci kwiczący młodzi ludzie pokazali swoim zachowaniem co są warte te wszystkie „gender studies”. Pokazali, że ideologia genderyzmu jest równie durna jak i zachowanie. A mieli szanse wykazać się w dyskusji, mogli zapędzić księdza w kozi róg. Nie skorzystali z okazji. Dlaczego? Bo nie mają żadnej wiedzy, nie potrafią się wypowiadać, nie mają żadnego wykształcenia humanistycznego, są ciemnymi, niewykształconymi młodymi ludźmi, którzy poszli na łatwiznę. Tacy prochu nie wymyślą. Są doskonałą reprezentacją współczesnego lewicowego ciemnogrodu, któremu się wydaje, że wszystkie rozumy pozjadał.
Helena
9 grudnia o godz. 2:02
O matko ! trójgłos.. w trójcy jedyny prawdziwy? 😉
Podziękujmy gospodarzowi bloga, że mogą tu publikować swoje opinie tacy kozacy jak @piotr3005, bo ja na przykład w życiu jedynym nie zajrzałbym na prawicowe portale, gdzie podobno roi się o tego typu poglądów.
Nie wiem czy głupota, albo też brak podstawowej wiedzy powinny być bardziej karalne, choć nasz nr. 3005 i tak by się nie wywinął, u niego występują one w parze.
Jak można traktować poważnie kogoś takiego jak JK-M, który nigdy by nie został tym kim jest, gdyby nie zwalczany przez niego system.
Komunizm drogi @3005 był złem, które wyhodował system bezprzykładnego wyzysku i poniżenia człowieka, przy akompaniamencie kościelnych dzwonów. Gdyby nie ten komunizm durny człowieku, to twoje córki musiałbyś szykować już do pracy, a tak – jak piszesz i święcie w to wierzysz – dzięki niemu mogą się masturbować od 4 roku życia i cieszyć się tym. Jesteś naprawdę stuknięty człowieku, jak ci nie wstyd przed tymi dziećmi?!
Bez odbioru.
Jelsi KK czyms wywija, to z pewnoscia nie ideologia, bo tej wlasnie KK poszukuje na gwalt i dlatego potrzebuja zaslony dymnej w postaci „Gender”, zeby zystakc na czasie. Zaloze sie, ze 99% Polakow, w tym kleru, nie rozumie co to slowo oznacza ale dobrze sie nim wywija wiec wywijaja. To co Bortkiewicz i jemu podobni gadaja to brednie rodem ze sredniowiecza, kiedy to kobiety posadzone o czary podtapiano pod lodem. KK nie ma o czym mowic, wypalil sie, kaput, koniec i basta. Ludziom coraz mniej chce sie tolerowac pasibrzuchow, judzacych do nienawisci nieukow, co niedlugo przelozy sie na wielkosc tacy, a to jest to co KK boli najbardziej.
@s-21
dzieki za przypomnienie tej slawetnej postaci … pamietam z biuletynu KOR-owskiego
KzP
Rozważ.
czy pałki schowane przez Rektora i paralizatory pod ubraniem za jego wiedza to symetria do aniołka w złotej sukience asymetria a bojowy oddział policji w oporządzeniu szturmowym zjawiający się w parę minut po aniołku zagraża rodzinie.
Motyl pałki nie miał .
Warto by poszukać dna w tym całym wydarzeniu.
I właściwie je określić.
ukłony
Kartka z podróży,
jeszcze weselsze jest to, że znikają komentarze popierające sfilmowaną akcję anarchistów poznańskich 🙂
(sprawdziłem 😉 )
Pozostaje za to wulgarny, kołtuński charkot – kwintesencja lumpen-prawicy.
Pozdrawiam
@ Tanaka
8 grudnia o godz. 23:23
Świetny wpis…
Nie wiem czego się Pan redaktor spodziewał…W końcu prawacka agresja werbalna przez Kościół jest uprawiana od 20lat, a teraz znajduje swoje przełożenie w rzeczywistości. A anarchiści? ile razy można przymykać oko na kolejne akty prawackiej agresji – werbalnej – ustawicznie i fizycznej – co raz częściej? W końcu ktoś wpadł na pomysł i posłużył się metodą sprawdzoną przez młodzieńców o zacięciu patriotycznym. Przypominam w jakim kraju żyjemy: zdaniem funkcjonariusza państwowego swastyka to symbol szczęścia. To nic, że od lat trzydziestych zdecydowanie inaczej się kojarzy…
Pragnę zwrócić uwagę jak bardzo aktywna jest ,,nasza” policja – bojówkarzy z Antify spacyfikowali w try-miga a prawackim bojówkom pozwalają co roku 11.11. okupować centrum Warszawy. Jakoś nie wykazali się dzielnością gdy prawackie bandy rozbijały wykłady prof. Środy i Baumana. Porównajmy to z pełnym polotu i inicjatywy działaniem funkcjonariuszy na wykładzie na UEP. Ba, prywatnego mienia nie pożałowali – tak się oddali pracy. Od razu widać po której stronie biją serca i pały funkcjonariuszy państwa polskiego. jak na razie lewacka dzicz nie próbowała spalić żadnego kościoła. A patriotycznie motywowani: kilkakrotne próby podpalenia mieszkań imigrantów w Białymstoku (tu policja wiele nie widziała), próby spalenia ,,lewactwa” w skłotach 11.11 (no, tu lewactwo sprowokowało patriotów a policja? nie chciała ,,zaogniać” sytuacji? ).
Tu mały przyczynek do stylu dyskusji uprawianej przez prawactwo: swego czasu w wyniku pogróżek (łącznie z zapowiedziami aktów przemocy) we Wrocławiu odwołano pokazy nieprawomyślnych (z punktu widzenia czarnosukienkowych i prawaków) filmów. Rzecznik owej faszystowskiej swołoczy został poproszony o ,,objaśnienie”. Dostał swą szansę w głównych Wiadomościach. Konkluzja była taka (to cytat): wystraszono się nas – to zawsze bardzo miłe.
Na koniec: Pana porównanie i potępienie OBU stron, jest moim zdaniem równie prawdziwe jak porównywanie Pinocheta i Jaruzelskiego. Niby obaj dyktatorzy ale w czyich łapskach Pan jako ,,podejrzany” by się wolał znaleźć? ja bym obstawił Jaruzela bez wahania. Gdyby użył choćby 1 promila tych tortur jakie zwykł stosować ,,zbawca Chile od bolszewii” byśmy głośno i wyraźnie słyszeli o tym od kombatantów ,,S”. A tak pozostaje im martyrologia pobytu w Białołęce…
@waldi z dn. 2013-12-08 h: 22.41.
Duch Oświecenia to jest własnie separacja sacrum i profanum, zwłaszcza w przestrzeni publicznej, a przede wszystkim – uniwersyteckiej. I o tym piszę, a jak się tego nie rozumie to nie moja „broszka” (to są zdobycze od ponad 300 lat jaki minął od „wybuchu” Oświecenia i wdrażania powolnego co prawda, ale zawsze, jego podstawowych kanonów – czyli: liberte, fraternite, egalite). I na tym mógłbym odpowiedź zakończyć.
Wiem, że Oświecenie razi i mierzi różnych religiantów oraz ortodoksów religijnych, nadętych purytanów i zaściankowych fanatyków. No ale musicie się z tym pogodzić, że dzięki tej epoce człowiek (człowiek Zachodu) zaczął wychodzić z okresu „niemowlęcego” (w jakim trzymał go Kk) wkraczając w „dorosłość” – czyli decydowanie o sobie samemu; nie przez „ludzi” w „sukienkach” (którzy nota bene uzurpując sobie jakieś boskie prawo mówienia człowiekowi co jest dobre a co złe – i to w sposób aprioryczny – nadal chcą go do tego „niemowlęctwa” zapędzić) atakujących dziś „gender” (sic !!!!).
A za 20, lub więcej, lat Kościół pogodzi się zarówno z kapłaństwem kobiet, z „gender”, z nowoczesną seksuologią i antykoncepcją – tak jak pogodził się z utratą tzw. „donacji Konstantyna”, systemem heliocentrycznym i Kopernikiem, przeszczepami narządów, operacjami chirurgicznymi; tak jak wycofał się (rakiem) z oskarżeń p-ko Galileuszowi, z klątwy rzuconej w 1059 r na patriarchę Konstantynopola (Stambułu) i kościoły wschodnie, z potępień praw człowieka i świeckiego państwa (Pius IX – słynny Syllabus errorum) i wielu, wielu innych spraw (które cichcem, przed wiedzą zbyt nawiedzonych wiernych, po prostu „skasował” w swej jurysprudencji).
Bo jak mawiał Heraklit z Efezu na 500 lat przed Jezusem – pantha rhei !!!!
I tak będzie z „gender” !
Pozdrawiam z Wrocławia
Wodnik 53
Można dyskutować czy happening był stosowny czy nie. Pewnie dałoby się znaleźć bardziej uczesane formy protestu czy dyskusji. Jednakże to co mnie oburza to jest fakt wprowadzenia uzbrojonej policji religijnej na wykład uniwersytecki. Jest to bodaj pierwszy przypadek od 1968 roku? No może w 1981 zdarzyło się coś podobnego – czy ktoś zna statystyki? I kilka z tym związanych spraw – Rektor który tego bezprawia się dopuścił. Policja która z ochotą na to przystała. Dziennikarze którzy w tym bezprecedensowym akcie nie widzą nic dziwnego.
Zgadzam się z diagnozą Pana Redaktora ale mam również swoją teorię. Koniunkturaliści obstawiają wyniki przyszłych wyborów i spodziewają się nagrody za swoje obecne zachowanie. Tak jest w tym przypadku, podobne motywy kierują protestami w Starym Teatrze i kolejnymi inicjatywami nadawania świętych imion ulicom, mostom i szkołom.
W tej sprawie mam mieszane uczucia:
=> z jednej strony to zwykły skandal: zrywanie wykładów, niezależnie od tego, która ze stron się tego dopuściła, jest skandaliczne. Ten wykład w ogóle nie powinien mieć miejsca na publicznej uczelni, ale jeśli już do niego doszło, to powinien się odbyć bez zakłóceń, więc i reakcja policji była adekwantna! Ze smutkiem zauważam, że anarchiści zniżyli się do poziomu prawicowych małp, ryczących na prof. Baumana – zamiast robić happening, trzeba było wypunktować brednie Bortkiewicza, zadając mu pytania na sali. Jakkolwiek zazwyczaj sympatyzuję z poznańskimi anarchistami, to tańce w sukienkach są zwykłym pójściem na łatwiznę, ukazującym nędzę umysłową oponentów.
=> z drugiej strony… widzę jeden pozytyw tego skandalu – możliwą dalszą radykalizację ks. Bortkowskiego: katabasy, będąc przyzwyczajonymi do całowania po rękach przez swoje owieczki, nie tolerują jakiegokolwiek sprzeciwu. Okazywanie niechęci, czy, tym bardziej, zwykłe chamstwo, jest w ich przypadku tak rzadkim zjawiskiem, że kompletnie ich rozbraja i rozjusza zarazem. Trzymam zatem kciuki za dalszą radykalizację strony katoprawicowej. A nuż ksiądz Bortkiewicz napisze następnym razem o zgubnym wpływie teletubisiów na seksualność dzieci lub coś podobnego? Już oni mają fantazję, coś wymyślą. Będzie ubaw, a ta sekta jeszcze głębiej pogrąży się we własnych paranojach.
„Ciemnogród” atakuje w skali całego globu; proszę sobie porównać ilu „żałobników” przyszło na pogrzeb Owadii Yossefa – rabina-fanatyka, rasisty, ksenofoba i pół-faszysty – w Jerozolimie (8.10.2013), a ilu protestowało w szczytowym momencie (2011) ruchu Occupy w stolicy demokratycznego państwa Izrael ? Skala na korzyść „haredów” jest gigantyczna (odsyłam do tekstu Uri Hupperta na http://www.racjonalista.pl, „Nowa twarz Izraela”).
I tak dzieje się w Polsce, Rosji, USA, Holandii, Italii, Indiach, Grecji, krajach islamskich (tak, tak – fundamentalizm religijny, fanatyzm, dewocja połączona zawsze z agresywnym „ciemnogrodem” mają się b.dobrze i mają te same źródła w islamie, judaizmie, katolicyzmie, protestantyzmie, prawosławiu etc.) itp. Yossef, Michalik, Butiglione, Falwell, al-Karadawi, Swaggard, Tariq Ramadan, Rydzyk, Oko, „lefenbryści”, irańskie „ayatollahy” – to jest ta sama „sitwa” mentalna i ten sam sposób opisu świata.
I nad tym się trzeba „oświecona” publiko zastanowić – dlaczego ?????? skąd ?????? jak to się stało ??????
Pozdrawiam
Wodnik 53
Wodniku! Jesteś we Wrocławiu? Oj, to niedobrze, niedobrze!!!
„Nie bez przepełnionego goryczą smutku dowiedzieliśmy się ostatnio, że w niektórych częściach Polski, a także w prowincjach, parafiach, okręgach, dzielnicach i diecezjach Mazowsza, Wielkopolski, Małopolski, ŚLĄSKA i Pomorza, wiele osób płci obojga, nie bacząc na własne zbawienie i odchodząc od wiary katolickiej, zadaje się z diabłami, inkubami i sukkubami i poprzez swoje czary, zaklęcia, gusła i inne przeklęte zabobony, obmierzłe praktyki i zbrodnie niszczy potomstwo kobiet i nowo narodzone zwierzęta, wykorzenia plon, jaki wydaje rola, strąca winne grona z winorośli i owoce z drzew; mało tego, zabija mężczyzn i kobiety, zwierzęta juczne pospołu ze stworzeniami innego rodzaju, niszcząc również winnice, sady, łąki, pastwiska, łany pszenicy i innych zbóż i wszelkie inne uprawy.
Co więcej, nikczemnicy owi gnębią i doświadczają mężczyzn i kobiety, zwierzęta pociągowe, trzody owiec, a także bydło i inne stworzenia, zadając im ból i zsyłając na nie wszelkiego rodzaju choroby, tak wewnętrzne, jak i zewnętrzne, i uniemożliwiają mężczyznom płodzenie, a kobietom poczęcie, sprawiając, że nie mogą współżyć małżeńsko ze sobą ani żony z mężami, ani mężowie z żonami”.
„Summis desiderantes affectibus” – bulla Innocentego VIII. Jak wiem – niecofnięta.
@waldi
Wydawanie w uniwersytecie podczas wykładu nieartykułowanych dźwięków, to jest ?akt wolnościowy?. Wygląda na to, że kwiczące małpy na drzewach są najbardziej wolnościowe. Ale to dobrze, ci kwiczący młodzi ludzie pokazali swoim zachowaniem co są warte te wszystkie ?gender studies?. Pokazali, że ideologia genderyzmu jest równie durna jak i zachowanie. A mieli szanse wykazać się w dyskusji, mogli zapędzić księdza w kozi róg. Nie skorzystali z okazji. Dlaczego? Bo nie mają żadnej wiedzy, nie potrafią się wypowiadać, nie mają żadnego wykształcenia humanistycznego, są ciemnymi, niewykształconymi młodymi ludźmi, którzy poszli na łatwiznę. Tacy prochu nie wymyślą. Są doskonałą reprezentacją współczesnego lewicowego ciemnogrodu, któremu się wydaje, że wszystkie rozumy pozjadał
Zgadzam się z tym, że młodzi – zamiast w cywilizowany sposób wypunktować te brednie, zadając księdzu pytania i ośmieszając jego ignorancję – zrobili z siebie durniów (choć może to mieć pozytywne skutki w postaci dalszej radykalizacji katoprawicy i kościelnego oszołomstwa). A przecież wystarczyło rzetelnie przygotować się do dyskusji. Wycie i zakłócanie wykładu to droga na skróty, pewnie nie mieli nic do powiedzenia. Ale nie mieszajmy w to, jak waldi napisał, ideologii dżenderyzmu. „Genderyzm” to nie żadna ideologia, tylko zwyczajna nauka o szeroko rozumianej płci we wszystkich jej przejawach i nie ma nic wspólnego z tego typu happeningami na salach wykładowych. To tak, jakby winę za rzucanie przez kiboli kostką brukową w ludzi zwalać na… piłkę nożną jako dyscyplinę sportu.
Co do genderyzmu, to jest to po prostu nauka, i jak napisała prof. Środa, napad na gender przypomina atak na cybernetykę w latach 50; w stalinowskiej Rosji wymyślono sobie, że cybernetyka jest głównym wrogiem robotników i sieje jakieś straszne zgorszenie. A że dla niektórych całe zło świata, zgnilizna i upadek moralny z zachodu pochodzi… Coś mi to przypomina; skądinąd wiem, że w latach powojennych Bierut napadał na ludzi, postulujących rozszerzenie kształcenia w Polsce psychologów klinicznych („kapitalistyczne głupoty” i „zachodnia zgnilizna”). Jeśli chodzi o rozpoczętą w 1950 roku nagonkę na psychologię, to można o tym poczytać np. tu: http://psychologia-kliniczna.likala.com/691/psychologia-kliniczna-w-zarysie/
@Torlin z dn. 2013-12-09 h; 19.13.
1/O ile mnie pamięć i wiedza nie mylą ŻADNA z encyklik papieskich nigdy – NIGDY !!!! – nie została unieważniona.
2/Polecam – tam są znakomite instrukcje (napisane przez bł. Bernarda Gui – a jakże -OP sławnego i niemal świętego inkwizytora Francji sprzed blisko 800 laty) co ma czynić „prawowierny i bogobojny lud boży” z takimi jak ja. I B.Gui w doskonałym „Podręczniku Inkwizytora” (mam go, mam w swych zbiorach – lektura fascynująca, zapewniam Cię, nie mniej niż cytowana przez Ciebie encyklika Innocentego VII) objaśnia co każdy ma uczynić w chwili wejścia w posiadanie wiadomości iż „tam, a tam” przebywa heretyk, czarownica, wolnomyśliciel, katar, Brat Wolnego Ducha, waldens, Żyd który udaje chrześcijanina, no i oczywiście „bluźnierca” taki jak ja. Więc @Torlinie czyń swoją powinność …..
3/Piszę to wszystko ku uświadomieniu adherentom „ciemnogrodu” i zwolennikom powrotu człowieka Zachodu do „niemowlęctwa” intelektualnego rodem ze Średniowiecza (moje wpisy wyżej – aby się nie powtarzać do nich odsyłam), iż totalitaryzm którym to pojęciem tak szermują ochoczo, nie jest wymysłem XX wieku (ani XIX także). Jeśli Europa ma korzenie wyłącznie – jak nas zapewnia autorytatywnie Kk – chrześcijańskie, to totalitaryzm i zorganizowana dziś przez struktury państwowe przemoc ma te korzenie analogiczne. Ma je w Kościele, w jego historii i w tzw. tradycji tego co nazywa się „Mistycznym Ciałem Chrystusa” i w tępieniu bezlitosnym „Innego”.
Pozdrawiam z Wrocławia
Wodnik 53
PS: @ Torlinie – polecam materiał na http://www.racjonalista.pl pt. „Natarcie fundamentalizmu religijnego” (mega autorstwa)
@Wodniku53
zycze Ci przynajmniej cwierci tego „ciemnogrodu”, ktory reprezentowal bp rabin Ovadia Yossef a Twoje „oswiecenie” pozostaw sobie i spadkobiercom wumlowskim
Ad Wodnik 53)
Prosiłem szanownego Adwersarza, aby wykazać, używając racjonalnych (TYLKO!!!) argumentów, że wypowiedzi ks. prof. Bortkiewicza miały charakter irracjonalny, szamański, fanatyczny. No i co? No i nic. Nie doczekałem się odpowiedzi. Sądzę więc, że Wodnik 53 nie ma nic do powiedzenia w tej sprawie, zarzuca Bortkiewiczowi coś, czego nie potrafi udowodnić. Posługuje się zatem zwykłym oszczerstwem, poza obrażanie drugiego nie posuwa się ani o milimetr dalej.
Oświecenie wcale nie rozdzieliło sacrum od profanum. To po prostu nieprawda. W czasie rewolucji francuskiej chciano zastąpić chrześcijańskie sacrum świeckim „sacrum” (symbolem stała się paryska prostytutka umieszczona na ołtarzu Notre Dame i tam czczona jako bogini rozumu). Charakterystyczni dla tego okresu deiści: Voltaire, Diderot, w Anglii Tindal czy Toland nie byli żadnymi racjonalnymi czy tym bardziej naukowymi badaczami, lecz piewcami sacrum skrojonego na swoją modłę (Opatrzność, Wielki Konstruktor, Zegarmistrz), którzy na dodatek swoje banialuki podpierali teorią grawitacji Newtona. Nawet w XIX w. Augustowi Comte’owi się to nie udawało, gdy z jednej strony odgrywał „naukowca”, a z drugiej budował „pozytywistyczny kościół” zupełnie na wzór Kościoła katolickiego. Gdzie tu jest rozdział sacrum od profanum? Drogi Wodniku niestety w szkole średniej źle cię uczono, musisz samodzielnie nadrobić braki. Poza tym po ponad dwustu latach można dowolnie operować propagandowymi hasełkami, sądząc, że nikt tego nie sprawdzi, a to też nieprawda. I jeszcze dla twojej wiedzy: teorię heliocentryczną pierwsi potępili Luter i Melanchton, którzy, jak chyba wiesz, z całą pewnością katolikami nie byli.
Doradzam: więcej wiedzy, więcej skromności, i mniej epitetów typu religianci czy nadęci purytanie. W tym ostatnim przypadku znowu strzał w płot. Purytanie to byli kalwiniści, głównie angielscy i szkoccy, nie katolicy.
Gdy czytam marudzenie o małpich wyjcach albo rady, że należało się do wykładu przygotować i wypunktować wielebnego przypomina mi się jedyny wykład w ktorego zerwaniu czynnie uczestniczyłem. Dzaiło się to w ciekawych czasach i na dobrym, rozgrzanym politycznie Uniwersytecie.
Rozpocząłem studia w 1979 roku, przestudiowałem burzliwe czasy rewolucji Solidarności a zakończyłem edukację w stanie wojennym.
Byliśmy w okresie solidarnościowym wyjątkowo aktywni politycznie. Na uczelni działało silne NZS, duszpasterstwa akademickie, partyjni knuli rewizjonistycznie, byli też anarchiści, ktorych czarne flagi wisiały na strajkach obok narodowych. To była prawdziwa oaza wolności w tym upiornym państwie.
Na wyklady zjeżdżali czołowi opozycjoniści, życie polityczne, intelektualne, artystyczne, towarzyskie kwitło. Nawet obowiązkowy marksizm, przecież ideologia wowczas panująca, nie budził większych emocji, bo podawano w sposob strawny, ciekawy – jak pisałem- trochę rewizjonistyczny.
Ale sielanka skończyła się 13 grudnia. Gdy po przedłużonej przerwie, wiosną wróciliśmy na uczelnię okazało się, że pierwszym zajęciami (obowiązkowymi!)będzie wykład nt dekretu o stanie wojennym prowadzony przez jakiegoś oficera. Pamiętam, że aula była pelna ludzi. A gdy facet wszedł i zaczął truć brednie o dekrecie po prostu go wytupaliśmy. Kilkaset osób siedziało w milczeniu, patrzyło na niego i rytmicznie tupało. I zerwaliśmy ten wykład zamiast z nim dyskutować, punktować. Bo nie było o czym gadać.
Oczywiście potem była afera, groźby, dochodzenia ale rozeszło się po kościach, bo nasi wykladowcy, naukowcy, władze uczelni nas kryły. Nikt tupiących nie rozpędzał pałami.
A ja do tej pory pamietam ten nastrój dzikiej, niemal seksualnej satysfakcji ktory czułem gdy wraz z innymi waliłem butami o podłogę. Czułem satysfakcję jakbym skopał ten narzucony mi przemocą porządek. Warto to było zrobić. Dla takich chwil buntu warto żyć.
I coś z tego euforycznego nastroju jest również w filmowej relacji z zerwania wykładu wielebnego Bortkiewicza. On również z zewnątrz, na dokładkę w asyście policji, wszedł na uczelnię ze swoim porządkiem. Wszedł zaprowadzać swoje porządki. I dostał adekwatną do sytuacji odpowiedź. Emocjonalną, wyzwalającą, wolnościową odpowiedź, bo z nim rownież, tak jak z tym oficerem sprzed ponad 30-stu lat, po prostu nie było o czym gadać.
Pozdrawiam
Wodniku – szacunek za tekst. Wspaniały (a o Kościuszce nie wiedziałem)
Ad Kartka z podróży)
Kartko raczysz sobie żartować. Wtedy był stan wojenny, ponura dyktatura generałów, dziś podobno mamy demokrację (lub coś koło tego). Wasze ówczesne zachowanie z łatwością daje się usprawiedliwić. Cóż ciekawego mógł powiedzieć politruk i to jeszcze na temat dekretów stanu wojennego. Oponowanie przeciw temu groziło sądem doraźnym i więzieniem. A co dziś grozi wyjcom, nic, po prostu nic, poza wyrażeniem dezaprobaty co mądrzejszych w tym społeczeństwie.
Porównujesz rzeczy nieporównywalne, przez co siejesz demagogię, a to nie służy poważnej wymianie myśli, lecz raczej nakręca agresję. Świetnie się bawisz? Bo ja niekoniecznie.
Szanowny redaktorze!
Nie chce Pan ”wpuścic”niewinnego wierszka wielkiego poety.
Wiersz Panu przeszkadza ?! Przeceż to dla śmiechu.
Waldi!
proszę, nie kompromituj się swoimi tekstami. Ograniczanie Oświecenia do prostytutki jest jakąś aberracją. Nie można również ograniczać go do Rewolucji Francuskiej, bo to nieprawda. Pamiętasz, co napisał Kant? „Oświecenie to wyjście człowieka z niepełnoletności, w którą popadł z własnej winy. Niepełnoletniość to niezdolność do posługiwania się własnym rozumem bez pomocy innych”. I to był rok 1784 roku, a więc na 5 lat przed Rewolucją. To już nawet Hume lata wcześniej pisał, że trzeba podważyć racjonalność teologii. Stwierdził, że nie może być naukowo uprawiana, ponieważ nie istnieją żadne dowody na istnienie Boga, gdyż tylko dowód oparty na doświadczeniu byłby pewny i rzetelny. I ja się z tym zgadzam.
@waldi domaga się od @Wodnika, aby wykazał, używając racjonalnych (TYLKO!!!) argumentów, że wypowiedzi ks. prof. Bortkiewicza miały charakter irracjonalny, szamański, fanatyczny. Poczekał trochę i nic, @Wodnik został się bez słowa. Sorry, że się wpycham pomiędzy koguty, ale cosik mi się wydaje, że @waldi zna wykład ks. Bortkiewicza tak samo jak @Wodnik, czyli gówno (tu upraszam moderatora o wyrozumiałość, mógłbym napisać, że kał, ale nie o to w języku polskim chodzi) wie. Jeśli jednak jest inaczej, to bardzo bym sobie życzył kolego @waldi, żebyś nam tu wrzucił kilka tez księżula i jeśli tezy są racjonalne, przyrzekam, że moje kontry nie będą małpim pohukiwaniem.
@ Torlin
Przypomniany przez Wodnika memoriał Kościuszki to faktycznie mało znany tekst, a przecież fundamentalny tekst. „Memoriał ten – zwraca uwagę Andrzej Walicki – wydawał się kilku pokoleniom polskich historyków tak radykalny w swym antyklerykalizmie, że opublikowano go dopiero w roku 1965” (A. Walicki, „Problem religii w ideologiach ‚Polski odradzającej się’: od deizmu do mesjanizmu”, Wrocław2009, s. 9). A to Polska właśnie! – chciałoby się skomentować tak późną datę publikacji.
@ Wodnik
W kontekście Pańskiego artykułu o natarciu fundamentalizmu: w tych okolicznościach palącą aktualność odzyskuje kilka fundamentalnych tekstów: „Co to jest oświecenie?” Kanta, „Pozytywność religii chrześcijańskiej”, „Kto myśli abstrakcyjnie” Hegla… To powinny być lektury obowiązkowe w liceach!
Nie mogę oprzeć się pokusie i muszę zacytować jeden z fragmentów memoriału Kościuszki: „Księża będą zawsze wykorzystywać ciemnotę i przesądy ludu, będą posługiwać się religią (bądźcie tego pewni) jak maską, pod którą kryje się obłuda i zbrodniczość ich poczynań. (…) Dlatego też państwowość polska powinna być całkowicie świecka. Kościół powinien być oddzielony od państwa, a odpowiedzialność za wychowanie obywateli powinna należeć wyłącznie do władz świeckich”.
Nic dodać, nic ująć. Pojawia się tylko pytanie, gdzie – do nędzy! – jesteśmy po niemal dwustu latach?!
Kartka z podróży
9 grudnia o godz. 20:59
Śliczności tekst i wspaniałe wspomnienia. Zazdrościć nie muszę, mam własne (lol)
Ze skojarzeniami się zgadzam, „przygotowania techniczne” do wykładu wskazują dobitnie, że „władza” wie, że ma się czego obowiać, bo wie, że narusza ludzką godność i poczucie przyzwoitości, o rozumie nie wspominając …
KARTKA @20:59. Dokladnie jak mowisz. 🙂
@kartka z podróży et al,
Haha, świetnie, ks. Bortkiewicz właśnie wprowadził stan wojenny, stając na czele DRAGu, czyli Duchownej Rady AntyGenderowej.
Wszystkim, którzy nie bardzo mogą pogodzić się z tym, że wykład się w ogóle odbył (i uważają, że tu jest prawdziwy problem i zło, a nie w jego przerwaniu) podaję pod rozwagę jeszcze jeden argument: wykładowca był na uczelni gościem, ktoś go zaprosił, zaakceptował jego obecność, ktoś kto był władny, może nawet rektor. Czy nie może już rektor udzielić komukolwiek głosu na uczelni, którą kieruje? Podobna sytuacja jak do tej z przerwanym spektaklem w Teatrze Starym w Krakowie i protestami, że minister kultury dyrektorem uczynił Jana Klatę: to już nie może minister wybrać sobie dyrektora? W obu przypadkach jest podejmowane ryzyko, bo jak zrobi się skandal, to minister być może za jakiś czas nie będzie już ministrem, a rektora nie wybiorą na kolejną kadencję. Póki co jednak wykładowca był jego gościem, nie wtargnął tam przemocą opowiadać ex cathedra o gender. Wykład był gościnny, jednorazowy, nie powierzono mu np. prowadzenia kursu semestralnego na ten temat, co być może mogłoby słusznie zostać oprotestowane. Ach, i czy się to komuś podoba, czy nie, teologia chrześcijańska jest w naszym kręgu kulturowym poważaną dyscypliną akademicką, więc to nie jest tak, iż tylko w salce przykościelnej ma profesor teologii głos. Zakończę cytatem z poważanego tu Jana Hartmana a propos właśnie tego zdarzenia: „chcę podkreślić, że przerywanie wykładów na uniwersytecie i tego rodzaju akty są niedopuszczalne i muszą być sprawnie i skutecznie neutralizowane. Co do tego nie ma wątpliwości”.
Szanowny Panie Redaktorze,
Polecam wymianę argumentów między dwoma stronami sporu na UAM
Z pozdrowieniami
http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,15106153,Po_przerwanym_wykladzie_o_gender___To_ty_jestes_za.html#LokPozTxt
Aps pisze:” Czy nie może już rektor udzielić komukolwiek głosu na uczelni, którą kieruje?”
Komukolqiwk nie moze. Nie moze udzielac glosu wariatom i szamanom. A skoro udzielil, to musi sie liczyc z mozliwoscia ze zaproszony wariar czy szaman bedzie wygwizdany, wysmiany, wytupany, wybuczany. Tylko w ten sposob academia moze sie bronioc przed inwazja wariatrow i szamanow.
Ad Śleper)
Śleprze nie wiem czy wiesz, ale onus probandi czyli ciężar dowodzenia prawdziwości tezy spoczywa na tym, kto ją przedstawił. A więc nie ja mam udowadniać, że Bortkiewicz wyrażał się irracjonalnie i szamańsko tylko Wodnik, który takich określeń użył. Zatem, ten dowodzi prawdziwości tezy, kto ją postawił. Czy to jest dla ciebie jasne?
Wulgarne słówka zachowaj dla siebie (ewentualnie dla swoich wnuków), nie zaśmiecaj nimi przestrzeni publicznej, nic one nie wnoszą do dyskusji.
@aps:
Istnieje różnica między protestowi przeciwko treści wykładu, a protestowi przeciwko osobie wykładowcy. Kolejna różnica dotyczy przerwania przez zorganizowaną grupę, a uprzykrzenia przez pojedynczego dowcipnisia.
Uważam, że nie wszystkie treści powinny być wygłaszane w salach uniwersyteckich. Sprzeciwiam się wszelkiej pseudonauce, jak kreacjonizm, czy homeopatia (by podać przykłady, o których na uniwersytetach się słyszało). Odpowiadają za to gospodarze miejsca. Jeśli było zaproszenie rektora, to widzę je podobnie, jak zaproszenie ekspertów Macierewicza do debaty smoleńskiej przez prof. Kleibera*. Mimo faktu, że przecież analiza wytrzymałości konstrukcji jest szanowaną dyscypliną akademicką. Nie tylko w naszym kręgu kulturowym.
—
*) Zdaję sobie sprawę, że to uproszczenie, które dla propozycji prof. Kleibera może być krzywdzące.
Moi oponenci jak zwykle przy okazji tego typu dyskusji podkreślają, że mamy wolną Polskę i nieuprawnione jest porównywanie realiów współczesnych do komunistycznych – np z okresu stanu wojennego. Innymi słowy to co wtedy było naganne, piętnowane to teraz jest cacy.
To jest kompletny relatywizm. Popadający na dokładkę w absurdalną śmieszność.
Jak można upatrywać w głupawej, politycznej agitacji o gender – ruinie rodziny jakiś walorów naukowych? Jak tego typu wystąpienia można nazywać wykladami? Przecież to kazania kaznodziejskie. To tak jakby upatrywać walorów naukowych w prelekcji politruka o nielegalnym dekrecie wprowadzającym stan wojenny. O czym tu mówić?
Jak mozna wolnością czy autonomicznością uczelni uzasadniać wpuszczanie uzbrojonych tajniaków na wykłady? Albo jakiś neozomowców? Przecież to jest niedopuszczalne! Na to nawet w stanie wojennym władze uczelni nie pozwalały. A tu kaznodzieja wygłaszał kazanie pod osłoną pał za zgodą rektora. Mało, na jego zaproszenie. Jeśli na tym ma polegać wolność to ja ją pieprzę.
Prokurator na łamach poznańskiej prasy zasugerował sankcję dla zatrzymanych anarchistów. Wg niego za latanie po auli w złotej sukience i kocią muzykę grozi dziesięć lat. Bo podobno przy okazji jakaś anarchistka ukąsiła czy zadrapała tajniaka. Przecież nawet dekret o stanie wojennym nie takich sankcji za podobne uczynki!
Radzę więc nie tłumaczyć tej grandy wolnością i demokracją, bo Państwo popadacie w śmieszność.
Pozdrawiam
Ad Torlin)
Piszesz: „Pamiętasz, co napisał Kant? ?Oświecenie to wyjście człowieka z niepełnoletności, w którą popadł z własnej winy. Niepełnoletniość to niezdolność do posługiwania się własnym rozumem bez pomocy innych?.
Pamiętam, pamiętam. Kant tak sobie napisał, ale mnie bardziej interesuje co Kant faktycznie robił. Jak chyba wiesz, Kant miał ambicję stworzenia religii racjonalnej, która zastąpiłaby wyznania historyczne (luteranizm, katolicyzm itd.)
Pozwól, że zacytuję trzy zdania z tego autora. Cytuję: ?Bóg może być uważany za twórcę wszystkich praw natury tylko dlatego, że jest Sprawcą wszechrzeczy? (Religia…, s. 176, Kraków 1993) i dalej: ?Ta teologia moralna ma zaś szczególną wyższość nad teologią spekulatywną, że prowadzi w sposób nieuchronny do pojęcia jedynej, najdoskonalszej i rozumnej praistoty? (Krytyka czystego rozumu, II, s. 557, przeł. R. Ingarden). Zaś, jak pisze Kant, ?bez wiary w życie przyszłe jest nie do pomyślenia żadna religia…?.
Tu nie ma żadnej nauki w sensie nauk szczegółowych, lecz mamy filozoficzną spekulację w duchu deistycznym. Imć Kant każe Niemcom rezygnować z dotychczasowego luteranizmu, (bo jest już przestarzały i nieaktualny) na rzecz swojej religii, w czym nie różni się od wielu wcześniejszych filozofów. Tak jak oni konstruuje dowód na istnienie Boga, lecz nie na gruncie metafizyki, którą dopiero co rozwalił, tylko na gruncie etyki. Rezygnuje z dowodu kosmologicznego na istnienie Boga po to, by dowodzić jego istnienia na innej drodze (tzw. moralnej). Kant nie był pozytywistą w rozumieniu XX-wiecznego neopozytywizmu. Siedział po uszy w deistycznych odmętach XVIII wieku. To wszystko widać wtedy, gdy się porządnie studiuje jego pisma, a nie tylko tytuł parostronicowego eseju. Gdzie tu jest rozdział religii od rozumu uprawiającego nauki przyrodnicze?
Hume jest sceptykiem. Nie dowodzi istnienia Boga, nie dlatego, że nie wierzy w Jego istnienie, tylko dlatego, że dotychczasowe dowody były oparte o konstrukcje metafizyczne, które on obala jako nie dające się poznać w zawężonym przez niego doświadczeniu zmysłowym.
W Polsce nieszczęście polega na tym, że tzw. elity nie znają filozofii europejskiej. To powoduje, że nie ma porządnych dyskusji. Dobrych książek filozoficznych (w tym klasyków filozofii) trochę jest, ale kto je czyta i kto je rozumie. Stąd mamy to, co mamy.
@ aps 10.12.13, g. 0:04
Teologia katolicka jako „poważana dyscyplina akademicka”? Hm… Fakt, że ktoś (a kimś takim jest ks. „profesor” Bortkiewicz) liczy żydolewaków tańczących na końcach genderowej szpilki wbitej w tłusty zadek eklezji, nie czyni liczącego poważanym akademicko matematykiem…
W tym kontekście powiedzieć można, że rektor UE miał oczywiście prawo zaprosić Borkiewicza. Powstaje jednak pytanie, czy powinien to robić? Innymi słowy, czy świecki uniwersytet powinien legitymizować średniowieczną „teologię polityczną”, która z rzetelnością akademicką ma tyle wspólnego, co „matematyka” (liczenie pikseli) forsowana przez Chrisa Cieszewskiego?
Tanaka: dwukrotnie podkresliles, ze zajmujesz sie w swoim komentarzu „kościołem katolickim, w stanie w jakim się on znajduje”. Slusznie. Kosciol – w szerokim sensie wspolnoty, wyroslej z tradycji poJezusowych – nie od zawsze taki byl. Sam poczatek to wedlug wielu historykow starozytna apokaliptyka zydowska, ruch wyrosly w gruncie rzeczy z pekniecia pewnych wartosci religijnych, z ich niewystarczalnosci. Ruch oddolny, antyklerykalny nawet, pelen szalonych pomyslow – szalenstwo pasowalo jak ulal do chwili Konca Swiata! Problemem teologii Kosciola z historycznego punktu widzenia stalo sie natomiast zbyt wczesne ogloszenie nadejscia rajskiego Krolestwa, ktore nie nadeszlo. Od prawie dziesieciu lat probuje przekonac roznych polskich katolickich teologow, ze 1) kiedys, na poczatku, bylo inaczej 2) Kosciol nie za bardzo wyglada i nigdy nie wygladal na doskonale Krolestw i moze gdyby tylko sie do tego wreszcie przyznali, po 2000 lat odwlekania… Niestety, malo w Kosciele idealistow. Teologia nie sluzy do prawie niczego. Ale to akurat mi przypomina, ze ktos ostatnio powiedzial: „musimy skonczyc z nauczaniem sprzecznych, nie powiazanych ze soba doktryn”. Ze wzgledu na to, kto to powiedzial, mozna miec cien innej nadziei: Kosciol w przyszlosci niekoniecznie musi byc taki, jaki jest teraz.
Władze Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu uznały, że ks.prof. od „genderhołoty” będzie mówił naukowo. To obciąża te władze.
PAK przypomina, że nie wszystkie treści powinny być przedstawiane na uniwersytecie. Oczywiście. Tą niedebatowalną „debatę” można było, i należało, zorganizować gdzie indziej:
* W wynajętej komercyjnej sali konferencyjnej centrum kogresowego – byłaby to wersja i odpowiednio neutralnej lokalizacji i odpowiednio prestiżowej oraz eleganckiej.
* w wynajętej sali konferencyjnej w centrum handlowym – właściwa lokalizacja ze względu na dużą publiczność oraz odpowiedniejsza ze względu na poziom merytoryczny ks. profa.
* w wynajętej sali konferencyjnej hotelu ze spa – towarzystwo co prawda tylko ekskluzywne, ale od razu można się wymoczyć i odparować z głowy i ciała nieadekwatne wapory.
* Na plebanii w jakiejś archi – albo zwykłej katedrze. Mnóstwo takich obiektów stoi pustych, a ks. prof. miałby właściwy sztafaż dla swoich wypowiedzi.
* Na podwórzu – można by się wzajemnie okładać, a anarchiści mogliby przedstawić p.t. publiczności widowisko pn. pląs motyla Emila wśród księży profesorów.
W każdym z powyższych przypadków siły porządkowe nie obciążałyby budżetu policji państwowej. Parafie mają własne służby w odpowiednich czapeczkach, wyćwiczone na licznych pielgrzymkach papieskich.
Władze uniwersytetu wpuszczając w swe mury policjantów jawnych i niejawnych, wraz ks. profem od genderhołoty wskazały, że uważają uniwersytet za klepisko.
Ja jestem zdziwiony, bo gdyby jakiś Marsjanin przybył tu na Ziemię, gdyby mu powiedziano, że są tacy fajni ludzie, liberałowie, tolerancyjni i otwarci, to byłoby czymś niezwykle trudnym wytłumaczenie mu, iż nie mogą ścierpieć jednego małego wykładu, z którego treścią się nie zgadzają, zresztą nie znając jej z góry. Jak to było, „Nie zgadzam się z Twoimi poglądami, ale po kres moich dni będę bronił Twego prawa do ich głoszenia”. Ponoć to wcale nie Voltaire, ale pasuje.
@ waldi, 10.12.13, g. 11:24
A propos Kanta. Kantowski „przewrót kopernikański” można rozumieć m.in. w ten sposób, że oto „centrum dowodzenia” staje się ludzki rozum, a nie jakaś zaświatowa siła w pojęciu tradycyjnie rozumianego boga. Proszę pamiętać, że dla Kanta „bóg” nie jest noumenalnym bytem, lecz fenomenem ludzkiego rozumu. Innymi słowy: o Bogu noumenalnym Kant się nie wypowiada (jak bowiem deklaruje, na temat takiej rzeczy filozofia nie jest w stanie powiedzieć nic pewnego), interesuje go natomiast „bóg” pojęty jako fenomen, a ściślej jako swoista „idea regulatywna” będąca metaforą wyłącznie ludzkiej racjonalności. Pojęcie „boga” jest w „Krytyce czystego rozumu” wprowadzone wyłącznie jako pewien model racjonalnego sposobu na uporządkowanie świata (taki modeli, oprócz „boga”, dostarczają także pojęcie „Ja” oraz pojęcie „świata”). W tym kontekście sam Kant mówi o „deizmie” [KCR A 675, B 703]. Ale jak rozumie „deistyczne” pojęcie „boga”? Ano w ten sposób, że pojęcie „boga” nie ma dla autora pierwszej Krytyki żadnego samoistnego, pozaświatowego znaczenia – jest jedynie funkcją i tworem rozumu. Istotę taką, jak „bóg” można wprawdzie „przyjąć jako pozostającą w pewnym stosunku do świata zmysłów, jakkolwiek nie [jako istniejącą]] samą w ” [KCR A 677, B 705]. Z tego właśnie wynika kantowski „przewrót”, a ściślej odwrócenie relacji między człowiekiem a „bogiem”. Do tej pory „bóg” tworzył człowieka, od tej pory człowiek okazuje się twórcą idei „boga”. I na tym polega istota oświeceniowej emancypacji. Prawda jest jedynie ludzka, „bóg” natomiast to pozór, iluzja. Ten, kto uświadamia sobie pozorność „boga” przestaje być jego sługą i dzieckiem – i w ten właśnie sposób staje się „pełnoletni”. Na tym polega oświeceniowe przecięcie pępowiny, ergo – oddzielenie suwerennego ludzkiego podmiotu, od sfery teologicznej. Ten rozdział (ludzkiego państwa” od „boskiego kościoła”) polega na tym, że człowiek wychodzi z „kojca”, idzie o własnych siłach i zgodnie z zasadą „aspere aude” posługuje się własnym, a nie „boskim” rozumem. Torlin, jak rozumiem, dokonał pewnego skrótu myślowego, niemniej ów skrót wydaje mi się zgodny z integralnie ateistycznym kantowskim duchem. „Teologizująca” litera, przy pomocy której ten duch niekiedy przemawiał, wynika z ograniczeń historycznych, jakie formatowały kantowski projekt metafizyki. Niemniej, gdybyśmy chcieli uchwycić racjonalne jądro tej filozofii, to moglibyśmy powiedzieć – po marksowsku – że filozofia Kanta stoi mocno „na nogach”, utrzymując, że pojęcie „boga” wynika z pojęcia „człowieka”, a nie odwrotnie. Co za tym idzie, kantowskim jądrem okazuje się ateizm. Natomiast inny problem to uwikłanie kantyzmu w teologiczne mamidła. Efektem tego uwikłania jest deifikacja rozumu – owa, krytykowana przez Horkheimera i Adorno, „dialektyka oświecenia”. Jak pisał sam Kant, rozum wytwarza swoje własne pozory (takim pozorem okazało się np. złudzenie „boskiej” omnipotencji rozumu). Są jednak one ubocznym skutkiem racjonalnej przemiany materii. A racjonalność chce być (na ile faktycznie potrafi, to inna sprawa) ateistyczna, tzn. na gruncie spekulatywnym ignoruje wierzenia w noumenalną realność „boskich” zaświatów, natomiast na gruncie praktycznym doradza niewiarę w nauki wierzących w zaświaty „nadzorców”.
Podsumowując: w sporze między Waldim a Torlinem rację ma Waldi.
ERRATA: w sporze między Waldim a Torlinem RACJĘ MA OCZYWIŚCIE TORLIN! 😉
ERRATA NR 2: Istotę taką, jak ?bóg? można wprawdzie ?przyjąć jako pozostającą w pewnym stosunku do świata zmysłów, jakkolwiek nie [jako istniejącą] samą w sobie? [KCR A 677, B 705].
Torlin ma rację także w tym sensie, że jeśli kantowski projekt oświeceniowy definiujemy w odniesieniu do tekstu „Co to jest oświecenie?”, to musimy zgodzić się z tezą, że istotą tego projektu będzie rozdział „sacrum” i „profanum”. Chodzi bowiem o to, że nadrzędną instytucją oświeceniową jest wg Kanta świeckie państwo. W tym kontekście Kant wyklucza prawomocność czegoś, co dziś nazywamy „klauzulą sumienia”. Ten, kto służy świeckiemu państwu, musi służyć zasadom tego państwa i nie może ich kontestować w imię swojego (np. religijnego) sumienia. Jak widać, Kant w tekście „Was ist Afklarung?” postuluje takie relacje między jednostką a państwem, które ściśle korespondują z dzisiejszym rozumieniem rozdziału kościoła od państwa.
Można oczywiście zastanawiać się, do jakiego stopnia Kant pozostał później wierny oświeceniowemu paradygmatowi, niemniej tego typu dywagacje siłą rzeczy koncentrować się będą raczej wokół pytania, do jakiego stopnia Kant wyrzekł się oświeceniowego wzorca, a nie wokół kwestii, jak ten wzorzec został pierwotnie zdefiniowany (pierwotnie bowiem był on ateistyczno-emancypacyjny, tzn. biorący teologiczny dyskurs w cudzysłów, w nawias, a niekiedy wręcz usuwający teologię poza obszar czystego rozumu).
🙂
Kanta i Heideggera masz czytac pop niemiecku, mawial moj nauczyciel uniw. z Göteborga
PS aczkolwiek przeklady Romana Ingardena sa wspaniale tak jak przeklady Wittgensteina , ktore dokonal Wolniewicz (najbardziej prawoskretny profesor filozofii)
@wodnik
„Ciemnogród” atakuje w skali całego globu; proszę sobie porównać ilu „żałobników” przyszło na pogrzeb Owadii Yossefa – rabina fanatyka, rasisty, ksenofoba i pół faszysty – w Jerozolimie (8.10.2013), a ilu protestowało w szczytowym momencie (2011) ruchu Occupy w stolicy demokratycznego państwa Izrael ? (…) I tak dzieje się w Polsce, Rosji, USA, Holandii, Italii, Indiach, Grecji, krajach islamskich (…) I nad tym się trzeba „oświecona” publiko zastanowić ? dlaczego ?????? skąd ?????? jak to się stało ??????
Co się stało? To się stało, że już od początku lat 80-tych lewica na całym globie, poczynając od USA i UK (tam to się zaczęło), skapitulowała, wywieszając białą flagę i godząc się na prawicowy (konserwatywny w warstwie kulturowej i neoliberalny w warstwie ekonomicznej) porządek świata. Dzisiaj obserwujemy po prostu odłożone w czasie skutki tamtych decyzji politycznych.
Dotyczy to również takich krajów, jak Izrael, rządzonych przez Likud, będącym czymś w rodzaju izraelskiej wersji ONR-u połączonej z moherowymi brygadami szturmowymi ojca Rydzyka – w tym kontekście naprawdę trudno się dziwić tym tłumom, żegnającym tego szaleńca i rasistę Yossefa). Choć właściwie wpływy fanatyków zaczęły się tam umacniać już dawno temu, po podpisaniu układów pokojowych z Egiptem. Z uwagi na gigantyczny przyrost naturalny wśród ortodoksów, lewicowo-syjonistyczna niegdyś twarz Izraela zaczyna zmieniać się w ohydną, brunatną, rasistowską gębę fanatyka religijnego. Podejrzewam, że za 40 lat liberalni Żydzi i lewica zaczną stamtąd uciekać, nie mogący wytrzymać dusznej atmosfery religijnego zaścianka, zakładanego przecież jako państwo w zamierzeniach świeckie. Tym bardziej, że Likud, ażeby zapewnić sobie stałe poparcie wśród obywateli Izraela (bo wśród osadników już je ma), celowo zwalczając świecki ruch palestyński, pośrednio hoduje takie twory jak Hamas. Jak widać, rządzenie dzięki retoryce wojennej się opłaca, bo jest już parę lat u władzy, współrządząc z takimi partiami jak Sza’as. Przerażające jest już nawet nie to, że maniacy w rodzaju Netanjahu uzbrojeni są w arsenał atomowy, ale to, że mają przemożny wpływ na politykę Stanów Zjednoczonych, najpotężniejszego mocarstwa w historii.
Jeśli dodamy do tego Arabię Saudyjską, „wypróbowanego sojusznika Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie”, od lat 70-tych finansującą za naftowe pieniądze rozmaite skrajne przedsięwzięcia religijne (które właśnie dają owoce), otrzymujemy geopolityczny horror.
Co do zmiany w USA (dojście do władzy religijnych konserwatystów), to pisałem już na ten temat w innych wątkach miesiąc temu. W kontekście polskim (i, szerzej, środkowoeuropejskim), zawalenie się komunizmu oznaczało całkowitą kapitulację przed prądami zachodnimi kulturowymi, reprezentowanymi ówcześnie przez tandem Reagan-Thatcher. Oznaczało to transformację ustrojową według wzorców neoliberalnych i idące za tym nieuchronnie powiększanie różnic dochodowych (a nie, tak jak tego chciała „Solidarność”, budowa drugiej Szwecji czy Niemiec).
Jeśli dodamy do tego jeszcze JPII i polityczną dominację katoprawicy (włącznie z SLD) na naszym polskim podwórku, to otrzymujemy prawdziwy neoliberalny, prawicowy, katolicki bastion, podlany religijnym sosem. Bastion, którego prawdopodobnie nie zdołamy skruszyć jeszcze przez dziesięciolecia. I który niesie zagrożenie dojścia jakichś Winnickich, Giertychów czy Holocherów do władzy (obym się mylił). Już kolega tanaka pisał tu nie raz, że nawet utrata przez kościół społecznego zaufania nie doprowadzi do erozji tej instytucji: przez ostatnie lata zdołali zgromadzić tak olbrzymi majątek i powiązania, szczególnie z lokalnymi elitami na prowincji, że tak czy inaczej będą mogli wpływać na politykę. Ich biznesy, założone przez wyrwane państwu ciężkie pieniądze (często wyłączone spod normalnych mechanizmów rynkowych i konkurencji, np. hotel, nie muszący – jako miejsce kultu religijnego – płacić podatków), już pracują na siebie i dają owoce, dzięki czemu są w stanie np. dofinansowywać swoją prasę (Gość Niedzielny itp). Lub SKOKi, finansujące przedsięwzięcia Rydzyka.
Dlaczego skapitulowała lewica w Stanach? Dlaczego skapitulowała lewica (po ’89 roku) w Polsce? Dlaczego skapitulowała lewica w Izraelu? Dlaczego skapitulowała lewica w Wielkiej Brytanii? I dlaczego prawica rządzi w tych państwach niepodzielnie już dziesiątki lat? Nie dlatego, że była słaba, tylko dlatego, że nie miała jaj. Sama w siebie nie wierzyła, dobrowolnie oddając sojuszowi neoliberałów, fanatyków religijnych i tym podobnym dziwaków pole. W imię pokoju społecznego (skoro jedna strona wrzeszczy, to my będziemy bardziej odpowiedzialni); choroba Unii Wolności. No i oddali pole, przerżnęli wybory, stracili rząd dusz. W tych czterech krajach, mimo okresowych rządów lewicy (Clinton, SLD…), państwo jest z gruntu prawicowe. Bo tak jest urządzone, a rządy, czy to prawicowe, czy lewicowe, są tylko fasadą. Spójrzmy chociażby na wzorcowych konserwatystów z SLD podczas rządów z lat 2001-2005. Partia lewicowa (podobno?) w formie, prawicowa w treści. Spójrzmy na Clintona, który realizował de facto prawicową politykę. Nie zmienił prawa, wsadzającego do więzień czarnych za palenie marihuany („white man’s last hope”). Pogłębiały się różnice ekonomiczne. Przez lata nie miało znaczenia, kto był u władzy, bo i tak rządziła prawica, która usadowiła się tam od początku lat 80-tych. Wystarczy, że na skutek kapitulacji lewicy i liberałów, posiadała rząd dusz, czy to wśród zwykłych ludzi, czy to wśród elit. Czy to się kiedyś zmieni, nie wiem. Obawiam się, że dojście socjalliberałów do władzy jest już niemożliwe; jeśli już, to ludzie zagłosują na partie populistyczne. Miałeś, chamie, złoty róg (40 lat temu); oddałeś go bez walki, bo Reagan i Thatcher pogrozili paluszkiem. Pseudolewicowe tchórze. Dotyczy to również Unii Wolności, która – zamiast wejść w sojusz z SLD (w latach 90-tych było tam wielu wybitnych polityków) – oddała swój złoty róg bez walki prawicowo-kościelnej bandzie.
Jeszcze, w związku ze śmiercią Nelsona Mandeli, parę faktów, dotyczących RPA:
– Partia Narodowa, która w 1948 roku doszła do władzy (jej kampania koncentrowała się wokół „czarnego zagrożenia”; głosować mogli tylko biali), podczas wojny była zorientowana zdecydowanie prohitlerowsko (publicznie manifestowała przywiązanie do hitlerowskich Niemiec).
– Zakazano międzyrasowych stosunków małżeńskich.
– Komisja, klasyfikująca ludzi do ras, w przypadkach wątpliwych stosowała m.in. test ołówkowy: we włosy delikwenta wkładano ołówek i, jeśli wypadł, uznany zostawał za białego (czarni mają inną budowę włosów).
– Apartheid, wbrew temu, co się mówi, nie był wcale państwem prawa: celowo zniszczono zalążki czarnej klasy średniej, chcąc pogłębić międzyrasowe różnice ekonomiczne, na przykład bezprawnie wywłaszczając ludzi z ich ziemi.
– „Będziemy lojalni wobec rządu RPA, bo ten kraj stał po naszej stronie we wszystkich wojnach, a poza tym jest dostawcą surowców mineralnych”. Ronald Reagan, 1981.
– „AKN to typowa organizacja terrorystyczna. Jeśli ktoś myśli, że stanie kiedyś na czele rządu RPA, to jest szaleńcem”. Margaret Thatcher (idolka Sikorskiego), 1987.
– Izrael aż do samego końca współpracował z RPA w zakresie budowy broni jądrowej przez ten kraj (który później zarzucono), a także szkolenia sił bezpieczeństwa, głównie w zakresie rozpędzania „czarnuchów”. Wobec perspektywy ośmieszenia się na arenie międzynarodowej (bojkot tego kraju przez większość państw świata), współpraca ta została przez Izrael zerwana dopiero w 1987 roku, i to po nieprawdopodobnie silnych naciskach Amerykanów (Izrael szybko zamiótł to pod dywan, ale AKN doskonale pamięta tę współpracę).
Cześć pamięci Mandeli. A my tymczasem zacznijmy sprzątać własne podwórko. Mamy wiele do zrobienia – trzeba wyciągnąć tony prawicowego brudu zza paznokci, a to zadanie na dziesiątki lat.
Aps, chyba tylko udajesz, ze nie rozumiesz? Nikt wariatowi nie zabrania glosic pogladu, ze teoria gender zagraza ludzkosci, ale nich nie glosi tego na UNIWERSYTECIE. Bo wtedy wszystkie wariackie poglady sa dopuszczalne. A wiemy przeciez ze nie sa. Serio zgodzilbys sie by uczelnie wyzsze prowadzily np wykladuy z astrologii? A ktos astrologom zabrania gloszenia pogladow?
Ad Teodor Parnicki)
W przypadku ‚Krytyki czystego rozumu’ zgadzam się o tyle, że rzeczywiście u Kanta Bóg jest ideą regulatywną. Problem polega jednak na czym innym. Kant absolutyzuje rozum. W porządku. Ale jaki rozum? Nie są to jednostkowe ludzkie rozumy. Kant nie zgodziłby się dzisiejszym poglądem, że tyle jest prawd, ile jest ludzi. Nie. One są bowiem wtórne w stosunku do wcześniejszego ponadjednostkowego Rozumu, który bynajmniej nie jest ludzką nieskrępowaną kreacją. W tej materii Kant nie głosił poglądów typu Sartre. Nie był, na gruncie swojej filozofii ateistą. Gdy było tyle rozumów ile jednostek ludzkich nie byłoby możliwe żadne prawo moralne. Kant takiego subiektywizmu nie głosi. A przecież ono wedle Kanta obiektywnie istnieje! Jego obiektywność nie jest efektem: umowy społecznej, kompromisu, consensusu itd. Co więcej, w ‚Krytyce PRAKTYCZNEGO rozumu’ wyraźnie przeprowadza etyczny dowód na istnienie Boga (o czym pisałem wcześniej). Nie chcę go tu rekonstruować, bo szczupłość miejsca nie pozwala na tego rodzaju pisanie, a ponadto, są w jęz. polskim dobre filozoficzne opracowania na ten temat – polecam. Uzupełnieniem KPR jest także ‚Religia w obrębie samego rozumu?. Ona wzmacnia to, co Kant powiedział w KPR. W moim rozumieniu Kant był deistą (nie ateistą), choć oczywiście, na nieporównanie wyższym poziomie niż np. Anglicy: Tindal czy Toland. Był niewątpliwie najwybitniejszym myślicielem Oświecenia. Tu nie ma wątpliwości.
Oprócz powyższych zastrzeżeń (istotnych, moim zdaniem) przyjmuję Twój głos i w części zgadzam się z jego treścią.
Pozdrawiam
Prawdy spod pałki i paralizatora
A kiedyś Uczelnię Poznańską uważano za najlepszą w kraju.
Jak szybko sparszywiała że wprowadza tajniaków między studentów.
Ciekawe czy wśród tych tajniaków z argumentem pały pod koszulą był Michaś 1.58 żałujący tego że będącego w wieku studenckim Bartoszewskiego wypuszczono z Oświęcimia.
Opisuje w swym eseju jak układały się zwłoki w krematorium gdy zanikała w ludziach więż z bliskimi a zostawał strach.
Warto przeczytać.
Może i ksiądz profesor też coś by zrozumiał o rodzinie .
Taki był przecież temat wykładu.
ukłony
> Ze wzgledu na to, kto to powiedzial, mozna miec cien innej nadziei: Kosciol w
> przyszlosci niekoniecznie musi byc taki, jaki jest teraz.
Kocie Dariuszu.
Zaraziłeś się paczosizmem na ament. Nie idźcie tą drogą, Kocie 😀 To ślepy zaułek.
Ad Teodor Parnicki, errata nr 2)
Rzeczony cytat brzmi następująco: ‚A więc przyjęcie przez rozum istoty najwyższej jako najwyższej przyczyny jest pomyślane jedynie w sposób względny, dla celów systematycznej jedności świata zmysłów i [dotyczy] jedynie czegoś w idei, o czym nie mamy wcale pojęcia, jakie ono samo w sobie jest.’ (KCR A 677, B 705).
Pewnie, że nie wiemy kim Bóg jest sam w sobie. Tomasz z Akwinu też nie wiedział, konstruując 5 dróg prowadzących do stwierdzania ISTNIENIA a nie istoty Boga. Kant nie jest tu oryginalny. Ponadto, gdy twierdzi, że Rozum jest zwornikiem jedności świata zmysłów, to oznacza to, że Rozum nie jest tu indywidualnym rozumiem Kanta, lecz uniwersalnym, ponadjednostkowym Rozumem, w którym jednostki partycypują. Pytanie tylko, na jakiej zasadzie jest to możliwe. Ano na takiej, że ta własność partycypacji jest wrodzona, nie wykreowana przez jednostkę. Jest to własność ludzkiej natury (Kant o niej też pisze, choć rzadko), która z kolei uczestniczy w kosmicznym porządku wszechrzeczy. Kant zbliża się tu do starożytnych stoików. Z tego później zrodzi się Ja Transcendentalne Fichtego a nie ja jednostkowe. Ten Rozum to Bóg deistów. U Kanta sztywny podział na samodzielny ludzki rozum i wiarę w biblijne Objawienie nie występuje. Owszem, Kant odrzuca autorytet Objawienia, ale zachowuje wiele teologicznych pojęć, które mają umocowanie w Objawieniu. Do nich należą: nieśmiertelność duszy ludzkiej, zbawienie wieczne i Bóg jako obiektywna zasada moralności itd.
En bloc do krytyków:
1/ – O Owadii Yossefie: w samym Izraelu nt. tego rabina (błogosławionego chyba w swoim rasizmie, ksenofobii i pół-faszyzmie) mówi się m.in. tak – „To co wygaduje Yossef, podpada pod ustawę o zakazie szerzenia rasizmu. Od tego człowieka zależy jednak istnienie rządu. Dlatego władze nie kiwną palcem. W taki sposób o nie-Żydach myślą tylko najbardziej radykalni ortodoksi. Oni jednak tak samo, a może nawet jeszcze bardziej, nienawidzą świeckich Żydów”. I chwatit nt. temat. Ostatnie zdanie wyczerpuje wszelkie znamiona genezy tego typu, „ciemnogrodzkiego”, nienawistnego myślenia. Myślenia o świecie i ludziach ……
2/ Jeden cytat („klasyczny”) z Yosefa – „Goje rodzą się tylko po to, by nam służyć. Bez tego nie mieliby po co istnieć na tym świecie”. Czy u źródła tego sposobu myślenia, tej wypowiedzi nie leżą rasizm, pogarda dla „Innego”, religijny fanatyzm i ksenofobia ? I czy w takim razie można takiemu człowiekowi – najbardziej bogobojnemu z bogobojnych (dla mnie osobiście to raczej powód do wielkiego dystansu intelektualnego, osobistego – każdego – wobec takiego człowieka, gdyż wielka bogobojność idzie przede wszystkim „pod rękę” z nienawiścią do ludzi) czegokolwiek zazdrościć ? Chyba tylko pychy i fanatyzmu !!!!
3/ – Co do „Oświecenia” Drodzy Blogowi „religianci” (stoi w gardle – i umyśle – ta epoka, oj stoi !). Oświecenie (przez małe „o”) to proces, ciągły, stały, postępujący rozwój myśli ku wyzwalaniu człowieka z wszelkich okowów i pęt (religijnej ciasnoty przede wszystkim – w Europie chrześcijaństwo, to zinstytucjonalizowane i indywidualistyczne, ma w tej mierze sporo „za uszami”): oświecenie przez duże „O” – epoka w historii Zachodu – rozpoczęło ten proces i pchnęło go w kierunku właśnie rozdziału sacrum i profanum (piszę o Oświeceniu francuskim, które cenię najbardziej – zdecydowanie wyżej stawiam je niźli Oświecenie anglosaskie, choć Kant, Fichte i inni myśliciele z Niemiec też tu mają potężny wkład – bo wg mnie to ono dało Zachodowi ten kierunek rozwoju, pożądany zresztą dla cywilizacji i kultury europejskiej: separacja sacrum i profanum też jest Drodzy Adherenci Blogowi procesem. Nic nie jest – i nigdy nie było (bo ewolucja działa ciągle i permanentnie, w świecie idei także) – zadekretowanym, niezmiennym dogmatem (chyba że w przestrzeni rządzonej przez Kk !)
4/- Co do wykładów anty-gender: Powtarzam raz jeszcze – dla ideologii, a kościelna krytyka ma podłoża nie naukowej polemiki lecz dogmatycznego zarzucania (i przede wszystkim – aksjologicznego uzasadniania, co absolutnie nie mieści się w kanonie nowoczesnej nauki) szkodliwości „gender studies”. Uczelnia wyższa (immanentnie od dawien dawna) jest przede wszystkim miejscem polemik naukowych, nie ideologicznych. Rozdział sacrum i profanum – o którym pisze wyżej – jest właśnie najlepszym panaceum na unikanie na terenie wszelkich obiektów podpadających pod termin „alma mater” sporów aksjologicznych (odnośnie do takiej czy innej formy badań naukowych) i debat wartościujących. W tym właśnie tzw. nauka Kościoła kat. zawsze przodowała – dlatego m.in. nie jest jej miejsce na Wyższej Uczelni. I tylko proszę nie pisać o „moralnym” czy „etycznym” wymiarze nauki Kościoła – to-to niech duchowieństwo robi w placówkach religijnych, przeznaczonych do tych celów.
Nauka na „symbiozie” z doktryną Kk w dziejach Zachodu (gdy się do niej zbliżała czy wręcz z nią „kopulowała”) wychodziła raczej kiepsko. A wymienionego księdza – przez Gospodarza Blogu – słyszałem w Internecie i czytałem. Tak więc jego „wykład” na UAM był zapewne w tej samej konwencji. Dziękuję. Postoję ……
I to wszystko nt. temat.
Wodnik 53
Kartko!
Staram się nie denerwować Cię moimi komentarzami, ale uwielbiam słowo „relatywizm”. Wszelcy świętsi od świętego, wierzący w to, w co mają wierzyć, używają w rozmowie ze mną zawsze tego słowa. Cokolwiek nie powiem, to jest „relatywizm moralny”. Cudowna zbitka słów. I jak brzmi!!!
@ waldi
I jeszcze w kwestii: Kant a religia. Kant nie projektował żadnej religii. W pierwszej Krytyce postulował natomiast specyficzną naukę (metafizykę), która określił mianem „fizyko-teologii”. Ta jednak nie miała być religią, ale nauką badającą struktury „najwyższego dobra”.
Jeśli zaś chodzi o rozdzielenie „sacrum” i „profanum”, to „Spór fakultetów” chyba ten problem rozstrzyga. Fakultet filozoficzny zasadniczo różni się do teologicznego. Co więcej, w sporze między nimi pierwszy jest o górą o tyle, że w sposób prawomocny mówi o swoim przedmiocie. Poznanie teologiczne okazuje się nieprawomocne, ponieważ brakuje mu niezbywalnego „pnia”, jakim jest zmysłowość – przedmioty tego poznania (np. „bóg”) leżą wszak poza polem ludzkiego doświadczenia).
Tanaka, lonefather, wodnik, Teodor Parnicki
Dzięki za Wasze wpisy 🙂
Dawno tak ciekawie mi się nie czytało dyskusji blogowej
Torlin
„uwielbiam słowo „relatywizm””.Wszelcy (…) używają w rozmowie ze mną zawsze tego słowa.”
Ale to jakieś nieporozumienie. Ja nie prowadziłem z Tobą polemiki.
Nie adresowałem komentarzy do Ciebie. Nie ma powodu byś osobiście odbierał to co adresuję do kogoś innego.
Pozdrawiam
@xyz123459 z dn. 10.12.2013 h; 15.51.
Dzięki – ja to wiem, ja też tak myślę, ale pytania (retoryczne) postawiłem „Blogowisku”. I jeszcze jedno – oprócz niechlubnych ról RR (USA) i MT(GBR) w promocji i umacnianiu konserwatyzmu, tradycjonalizmu i religianctwa (a w dalszej konsekwencji – religijnego fundamentalizmu i ortodoksji wszelkiej maści) także infantylne media wypromowały dwóch fundamentalistów religijnych – w skali świata – klasycznych „hamulcowych” postępu i wrogów wszelkiego oświecenia (przez „duże” i „małe” o): ayatollaha Chomeiniego i Jana Pawła II. Osoby b.podobne w swych „charyzmatach” i poglądach na współczesny im świat. Oni cofnęli swe wspólnoty o …. może nawet półwiecze (w mentalności i właśnie „oświeceniu” ludzi poddanych ich wpływowi). I popatrzeć Drogi Blogowiczu – w październiku 1978 wybierają Wojtyłę na papieża, w początkach lutego 1979 ląduje w Teheranie Chomeini; w jak krótkim czasie, religijni przywódcy (obaj ze wspólnot liczących po ponad 1 mld wiernych) stają „w świetle reflektorów” na światowym „orbis terrarum”. I media, media, media ……..
I niech tylko nikt nie atakuje mnie z „flanki” iż Chomeini był szyitą, a większość islamu to sunnici. Chodzi o symbol i przekaz …… a także o wydźwięk medialny ich nauk (JP II i Chomeiniego)
Pozdrawiam z Wrocławia
Wodnik 53
PS: W tym m.in też czasie „wybili” się – choć w mniejszej skali – na czołówki światowych przekazów: sławny rabin (też z pogranicza FASZYZMU, RASIZMU, NIENAWIŚCI i pospolitego „CIEMNOGRODU”) Meir Kahane oraz kaznodzieja sikhijski, późniejszy terrorysta oraz fanatyk idei niepodległego i czystego religijnie Khalistanu – J.Singh Bindranwale.
Wszystko to „jedne pieniądze” mentalne.
@ waldi, 10.12.13, g. 16:28
1. KCR, A 677, B 705. Przytoczony przeze mnie fragment pochodzi z tłumaczenia Ingardena. Całe zdanie brzmi następująco: „Otóż mogę wprawdzie taką nie dającą się pojąć istotę – przedmiot samej tylko idei – przyjąć jako pozostającą w pewnym stosunku do świata zmysłów, jakkolwiek nie [jako istniejącą] samą w sobie”. Jakie tłumaczenie Pan cytuje? Chmielowskiego? Swoje własne?
2. Nie spieramy się jednak o translacyjne szczegóły. Jak rozumiem, kontrowersja między nami dotyczy statusu religii lub teologii w dyskursie Kanta, a szerzej – Oświecenia. Pan stawia tezę, że Kant był filozofem próbującym stworzyć religię, a całe Oświecenie nie przecięło pępowiny łączącej je ze światem teologii. Tu powołuje się Pan – słusznie – np. na KCR. Jasne, Kant w końcowych partiach KCR pozytywnie odpowiada na dwa pytania: 1) Czy istnieje Bóg?, 2) Czy istnieje życie przyszłe? [A 803, B 831]. Mało tego, w „Kanonie czystego rozumu” pisze, że „Bóg i życie przyszłe stanowią dwa założenia nie dające się wedle zasad tego właśnie rozumu oddzielić od zobowiązania jakie nakłada na nas czysty rozum” [A 811, B 839]. No, ale kim jest „bóg”, czym „życie przyszłe”? Otóż są to właśnie idee regulatywne, które tworzą „architektonikę” świata urządzonego wedle zasady „najwyższego dobra”. Innymi słowy: są to transcendentalne warunki możliwości. W gruncie rzeczy to hipostazy, albo metafory. Mówiąc po Kantowsku, to „foci imaginarii”, czyli tzw. „ogniska urojone”, tzn. swego rodzaju s/t/ymulatory, które pobudzają nas do właściwego myślenia i życia. Nie są to jednak noumenalne byty, którym powinniśmy oddawać cześć tak, jak wierni czczą „żywych” bogów. „Bóg” i „życie przyszłe” są transcendentalne „bodźcami zamiaru i wykonania” [A 813, B 841]. „Religia w obrębie samego rozumu” tylko potwierdza tę optykę. Chrystus to jedynie wzorzec etyczny – mówiąc językiem KCR, figura Chrystusa to jedynie „focus imaginarius”, symbol idei regulatywnej. „Focus imaginarius” nie jest noumenem (istnieje tylko w naszej wyobraźni). Nie znaczy to jednak, że ma subiektywny charakter (proszę zwrócić uwagę, że ja nie użyłem słowa „subiektywny”). Idea regulatywne jest fenomenem, a zarazem ma walor obiektywności – stanowi bowiem paradygmat, będący wzorem dla całości i jedności ludzkiego myślenia…
Tu wracam do naszego sporu. Czy taka instrumentalizacja pojęcia „boga” świadczy o (krypto)teologiczności kantowskiego dyskursu? Moim zdaniem nie. Wręcz przeciwnie – tylko (krypto)ateista może zredukować „chrystusa” do roli etycznego narzędzia („chrystus” nie jako osoba, lecz jako dyskursywne narzędzie czysto ludzkiej idei „najwyższego dobra”). Czy taki dyskurs jest deistyczny? „Historycznie” rzecz ujmując, tak. O tym dyskursie można wszelako myśleć nie w sposób „historyczny”, lecz „racjonalny” (o różnicy między myśleniem „historycznym” i „racjonalnym” por. KCR [A 836, B 864]). I wówczas dałoby się przypisać mu immanentną inklinację ateistyczną (jeśli „bóg” może być narzędziem w moim ręku, to znaczy, że nie jest prawdziwym Bogiem). Podobnie z „życiem przyszłym”. Pamiętajmy o znaczącej ogólnikowości kantowskich sformułowań. Kant w żadnym z głównych dzieł nie precyzuje charakteru „życia przyszłego”. Moim zdaniem robi to z rozmysłem – unika konkretyzacji, by nie być posądzonym o krypto-ateizm (karalny w ówczesnej epoce). Czy „przyszłe życie” to pośmiertna egzystencja w zaświatowym raju lub piekle? Filozof krytyczny nie może powiedzieć o tym nic pewnego. Już sama tego typu niepewność ma mocno a-teistyczny charakter.
Jak już pisałem, inną sprawą jest „dialektyka oświecenia”, czyli proces w którym detronizacja Boga doprowadziła do wtórnej deifikacji, czyli ubóstwienia rozumu… Taka deifikacja to niejako wypadek przy pracy. Sytuacja, w której rozum pomylił własne „marzenia” z rzeczywistością, Nawet jednak ta deifikująca pomyłka ma ateizującą wymowę. Jeśli bowiem rozum się myli, to nie może być Bogiem (tego wszak cechuje nieomylność). Oczywiście, kwestie, o których mówimy są nierozstrzygalne. Oświecenie balansowało na granicy teologii, deizmu i ateizmu. Niemniej, jego najbardziej radykalne (i inspirujące) przejawy były świadectwem waloryzacji mniej lub bardziej otwarcie eksponowanych inklinacji ateistycznych. (W tym kontekście warto prześledzić analogie między Kantem a Sade’m. Czy ten drugi był deistą, ateistą, czy może kryptognostykiem, jak twierdzi np. Klossowski? Trudno jednoznacznie przesądzić…)
W odniesieniu do powyższego warto studiować analogie między Kantem a de Sade’m. Pierwszy
@ waldi
Sedno naszej dyskusji można by uchwycić jeszcze inaczej – prościej. Jednym z kluczowych problemów Oświecenia był spór o dogmatyzm. Istotną rolę w tym sporze odgrywała kwestia dogmatycznego lub niedogmatycznego stosunku do religii. Otóż Kant miał do niej stosunek niedogmatyczny. Bóg to bajka – zdawał się mówić. – Ale bajka pożyteczna, bo posiadająca walory dydaktyczne. Da się ją zatem wykorzystać do naszych celów, nie wolno wszelako zapomnieć, iż jest ona tylko bajką… Przyzna Pan, że taki stosunek do religii jest jednak areligijny. W tym sensie rozum oświeceniowy oddzielił się od „sacrum” – zyskał do niego dystans i dzięki temu mógł figury para-teologiczne („bóg” Kanta jest para-teologiczny) włączyć do nie-teologicznego dyskursu. W ten sposób religia znalazła się w obrębie racjonalności: została w jej obręb włączona jako aspekt, który rozum – świadomy swej odrębności i suwerenności wobec teologii – zdołał (a przynajmniej programowo próbował) sobie podporządkować.
Warto przeczytać:
http://rownetraktowanie.gov.pl/aktualnosci/oswiadczenie-w-sprawie-nieprawdziwych-interpretacji-pojecia-gender
@jabeta
Dopiero co rozmawiałem z synem, dyplomowanym genderystą, który mieszka w Wiedniu. W Austrii to, o czym przypomniała Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, jest obowiązującym prawem. Gdyby ktoś publicznie dopuścił się do takich sformułowań, jakich używają nasi zacni (hyhy) hierarchowie kościelni, to zostałby oskarżony o złamanie prawa i skazany, bez względu na okazałość jego biskupiego pałacu. „Fałszywe oskarżenia o to, że równość kobiet i mężczyzn ma prowadzić do seksualizacji dzieci, promocji homoseksualizmu czy rozpadu rodziny, jako niezwiązane z prawną i naukową definicją gender zamyka drogę do rzetelnej dyskusji o związku równouprawnienia kobiet z polityka rodzinną” – pisze Agnieszka Kozłowska-Rajewicz. Tu już nie o dyskusję chodzi, a o zwyczajne łamanie art. 33 Konstytucji Rzeczpospolitej, o czym wszyscy, niestety, milczą.
@anumlik
Może nie wszyscy, ale w Kościele, niestety, milczą i idą w zaparte.
Anumliku Kochany,
dopiero doczytałam, że Ci się wnuk genderowy narodził! Serdeczne gratulacje i wyrazy dobrej zazdrości 🙂 Wirtualne całusy dla malucha 😉
No niestety, sprawy gender od początku są absurdalnie ostrzeliwane, i mnie to najbardziej w tym wszystkim zadziwia, że ostrzeliwujący nie dostrzegają tej granicy autokompromitacji, którą już dawno przekroczyli. Dodam, że moim zdaniem ma w tym niestety udział także druga strona, bowiem legitymizowała ten absurd odpowiadając na ów durny ostrzał. A trzeba było z góry zbyć, mówiąc kolokwialnie-olać, bo nie dyskutuje się na tym poziomie. No, ale mój głos to wołanie na puszczy.
My w Posen mamy swoje piekiełko w tej materii. Już nie będę się rozpisywała, żeby nie podbijać tego bębenka, o czym wyżej. W każdym razie- Monty Python w rozkwicie 😀
Serdecznie 🙂
@Jabeta
Za gratulacje dziękuję w imieniu syna, bo to jego wkład w jeszcze jedno dzieło stworzenia. Wirtualne całusy wirtualnie przekażę. Jeszcze kilka słów o gender. Otóż w Austrii nie powstanie żadne nowe osiedle, żaden nowy sklep, czy samochodowy salon, bez zgody komunalnego genderowca, znaczy faceta albo kobitki od równego uprawnienia. Płci, rasy i wyznania. Jeśli w istniejącym osiedlu przeważają kobiety, to budowana infrastruktura na nie jest nakierowana, jeśli muzułmanie, to na nich (choć są lokalne opory), jeśli jest wiele dzieci, to „jordanki”, ścieżki edukacyjne i takie tam dla maluchów. W ogóle mowy nie ma aby osobom niepełnosprawnym nie stworzyć urządzeń ułatwiających im życie. Nie bez powodu Wiedeń już kolejny raz plasuje się na pierwszym, albo drugim miejscu NA ŚWIECIE, wśród miast gdzie jakość życia i bezpieczeństwo (publiczne i socjalne) jest najwyższa. Sądzę, ze bez „gendera” byłoby to miejsce ciut niższe.
@Red Szostkiewicz
Milczą i idą w zaparte do czasu pierwszego publicznego oskarżenia o dyskryminację: płciową, polityczną, społeczną i gospodarczą, to jest o naruszanie artykułów 32 i 33 Konstytucji.