,,Genderhołota”

Potępiałem burdę faszystów na Uniwersytecie Wrocławskim. Potępiam burdę anarchistów na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu. Skrajności są sobie bliskie, mają podobnie złe skutki umysłowe i społeczne. Albo burda, albo debata. Nie ma kompromisu.

Po stronie kościelnej mamy w kwestii gender nowe wyczyny.  Kościelna kampania przeciw gender nie ustaje. Prof. Bortkiewicz, ksiądz katolicki, pozwala sobie na określenie ,,genderhołota”. (Duchowny i naukowiec powinien nerwy kontrolować, nawet jeśli skacze mu przed nosem chłopak w sukience). Podobnie złotousty Dariusz Kowalczyk, ksiądz katolicki, zestawia ,,ideologię gender” z komunizmem. Abp Hoser, mistrz duchowy takich duchownych, oświadcza, że ta ,,ideologia” jest ,,herezją antropologiczną”. Herezją antropologiczną! Czyli czym?

Debata, w której biorą udział tylko tak samo myślący, jest raczej seansem zbiorowej terapii, umocnienia wspólnoty. Zwłaszcza po stronie kościelnej, gdzie zaprasza się tylko tych, którzy atakują lub krytykują ,,ideologię gender”.

Na debatach zwolenników gender studies mimo wszystko jest o tyle lepiej, że przedstawiają oni zwykle konkretne przykłady tego, co rozumieją przez pojęcia płci biologicznej i społeczno-kulturowej. Dzięki temu można sobie wyrobić jakiś racjonalny pogląd, zgodzić się lub nie zgodzić.

Na konferencjach kościelnych wszystko jest od razu przesądzone. No bo jak ,,ideologia”, to wiadomo, że nie będzie mowy o faktach, o przykładach, nie będzie analizy. W Polsce ,,ideologia” ma się kojarzyć z propagandą, kłamstwem, oszustwem, z komunizmem i cenzurą.  Będzie więc dezawuowanie, będą inwektywy, teorie spiskowe, sianie podejrzeń i nieufności, że chodzi o zniszczenie wiary, Kościoła i rodziny.Mnie się też czasem zdarzyło nadużyć polemicznie tego określenia, więc teraz się pilnuję.

Ale wywijanie słowem ,,ideologia” jak maczugą to jest broń obosieczna. Bo w takim razie niech się dyskutanci umysłowego pokroju księży Bortkiewicza i Kowalczyka nie dziwią, gdy tak samo nieuczciwie intelektualnie potraktuje się katolicyzm – jako ,,ideologię” polityczno-kulturowo-religijną zabezpieczającą interesy klasy posiadaczy środków produkcji i dystrybucji sacrum.

Debaty polegające na agresywnym i wykluczającym umacnianiu takiej czy innej tożsamości, takiej czy innej fobii i frustracji, są może potrzebne ich uczestnikom, ale nikomu więcej.