Sprawa ks. Williamsa, czyli znieście ten celibat

Amerykanin Thomas Williams jest po hollywoodzku przystojny. Był  księdzem i rzymskim rzecznikiem osławionego Legionu Chrystusa, teraz jest bohaterem skandalu w Watykanie.

Legionistom Williams przyznał się już w 2005 , że ma dziecko, ale nie powiedział, kiedy i z kim je spłodził. Ale legioniści widać uznali, że nie ma problemu, bo Williams dalej brylował w mediach jako spec od Kościoła i katolicyzmu. Gdyby nie był księdzem katolickim, który ślubował celibat, wszystko byłoby w porządku, ale niestety był.

Legion Chrystusa był ulubionym zgromadzeniem Jana Pawła II. Reputację zszargało mu ujawnienie podwójnego życia generała legionistów, ks. Marciala Maciela Degollado, który okazał się seksualnym drapieżcą. Inspekcję w zgromadzeniu zarządził dopiero Benedykt XVI. W 2010 r. następca MMD, ks. Corcuera, nakazał Williamsowi, by przestał się udzielać publicznie. Innymi słowy, Williams przez pięć lat wykładał teologię i głosił kazania o moralności katolickiej.

Legioniści ogłosili, że Williams spędzi pewien czas, a jakże, na refleksjach, modlitwie i pokucie. Taka formułka oznacza zwykle w Kościele RzK, że ksiądz jest źle widziany przez władze kościelne, a jego los korporacyjny się waży.

Sam Williams wydał w maju 2012 r. komunikat, w którym ze swej strony oświadczył, że był w związku z kobietą i jest ojcem jej dziecka. No i że przeprasza (chyba nie za sam fakt spłodzenia dziecka, do czego Kościół przecież zachęca). Zrzucił sutannę, w minioną sobotę wziął ślub cywilny z matką swego dziecka. Partnerka (ma jeszcze dwie córki) byłego księdza prawie do ostatniej chwili wszystkiemu zaprzeczała: czy nie chciała zaszkodzić karierze swojej matki?

Dziś już wiadomo, z kim Williams spłodził dziecko. I tu zaczyna się skandal. Otóż spłodził je z córką byłej amerykańskiej ambasador przy Stolicy Apostolskiej, Mary Ann Glendon. To nie tylko wpływowa postać katolicyzmu w USA, renomowana profesor prawa na Harvardzie. To także aktualna doradczyni papieża Franciszka, szefowa papieskiej akademii nauk społecznych i członek komisji mającej uzdrowić watykański bank IOR.

Jej córka jest historykiem sztuki i udziela się w rzymskich mediach kościelnych, publikuje w agencji informacyjnej Zenit.(należącej do legionistów). Naturalnie ani ona, ani jej matka, zaangażowana katoliczka, nie są winne skandalowi. No może nie do końca, bo przecież obie wiedziały, co się dzieje, a nie miały odwagi postawić sprawy jasno.

Nasuwa się też pytanie, kto jeszcze w Kościele i Watykanie wiedział, a nie powiedział? Czy wiedziano o sprawie, kiedy partnerka Williamsa i matka jego pozaślubnego syna (z zespołem Downa) została zatrudniona w Zenicie?
Wreszcie: czy to, że pani Glendon publicznie starała się bronić Legionu Chrystusa i ks. MMD przed zarzutami o nadużycia seksualne, ma jakiś związek z faktem, że jej córka była w związku z legionistą Williamsem?

Wygląda to wszystko na historię dość kiczowatą, tabloidalną, kolejny przykład kościelnej hipokryzji. Ale uwikłane w nią osoby należą do kościelnej elity. Mają dostęp do papieża. Czy nie powinny włączyć się do dyskusji o bezsensie przymusowego celibatu? Franciszek rozpisał niedawno ankietę na między innymi na ten temat. Czy już odpowiedziały?
Ich głos (mam nadzieję, że za zniesieniem przymusu na rzecz celibatu z wyboru, jak w prawosławiu, coraz przecież bliższemu konserwatywnej części KRzK) miałby swoją wagę.