Papież-Putin, Michalik-Cyryl
Franciszek nie ma uprzedzeń względem Rosji i jej obecnego prezydenta. Właśnie przyjął go na audiencji prywatnej. Tak jak Kreml, również papiestwo ma swą politykę zagraniczną i może mieć wspólne interesy z Rosją putinowską.
Chodzi o konflikt w Syrii. Papież Franciszek we wrześniu rozesłał list do przywódców politycznych z apelem o pokojowe rozwiązanie tego krwawego konfliktu. Putin przyłączył się do wysiłków dyplomatycznych w tej sprawie. Przewidywana interwencja amerykańska nie doszła do skutku. Jaki będzie finał tej wojny domowej, nadal nie wiadomo, ale interwencja prawdopodobnie zaostrzyłaby konflikt. Syria zeszła z czołówek mediów, co nie znaczy, że panuje tam pokój.
Franciszkowi leży na sercu los mniejszości chrześcijańskiej w Syrii i innych krajach, gdzie są prześladowani na tle etnicznym czy religijnym. Dzieje się to najczęściej w świecie kulturowo islamskim. To zapewne był główny temat spotkania papieża z prezydentem Rosji. Rosja ma wpływy na Bliskim Wschodzie i ma tam interesy gospodarcze. Watykan ma interesy humanitarne i instytucjonalne. Ujmuje się za chrześcijanami, nie tylko katolikami, zależy ma na ochronie stanu posiadania w tym rejonie świata. Kto był w Ziemi Świętej, wie, ile jest tam świątyń, klasztorów, uczelni, instytucji charytatywnych różnych konfesji chrześcijańskich. Także prawosławnych. Jest pole do wspólnych działań.
Putin i przywódcy rosyjskiej Cerkwi od lat są w ideologicznym przymierzu. Putin pustkę po komunizmie próbuje wypełnić powrotem do wiary prawosławnej jako filaru rosyjskiej tożsamości. Wizyta u papieża mu nie jest do tego potrzebna. Może nawet nie podobać się rosyjskiej religijnej prawicy, dla której katolicyzm jest nieprzyjacielem, przed którym bramy świętej Rosji powinny zostać zamknięte. I rzeczywiście pozostają. Franciszek nie został zaproszony do Rosji. Być może jednym z warunków jest uregulowanie kwestii roszczeń majątkowych Cerkwi do kościołów prawosławnych oddanych po upadku ZSRR Kościołowi grecko-katolickiemu na Ukrainie. Te świątynie Cerkiew otrzymała po stalinowskiej delegalizacji konfesji unickiej.
Putinowskie przymierze z Cerkwią oznacza promocję bardzo konserwatywnego programu rosyjskiego prawosławia. To na gruncie tego konserwatyzmu teologicznego, religijnego i kulturowo-obyczajowego dochodzi też do zbliżenia między Kościołem abp. Michalika w Polsce z Kościołem Prawosławnym patriarchy Cyryla. Jest to zbliżenie kościelnych elit, ale znaczące. W ten weekend w Warszawie odbędzie się sesja naukowa na Uniwersytecie im. Kard. Wyszyńskiego o przyszłości chrześcijaństwa w Europie i roli Kościołów i narodów Polski i Rosji z udziałem Polaków i Rosjan, duchownych i świeckich. Do uczestników napisał przesłanie prezydent Komorowski. To kolejny krok w stronę jakiejś normalizacji kościelnych stosunków polsko-rosyjskich. Jak skuteczny, czas pokaże, choć nie spodziewam się, by ten dialog elit zszedł do Ludów Bożych obu Kościołów i narodów choćby w takim stopniu, jak w relacjach polsko-niemieckich.
Katolicko-prawosławne przymierze w obronie ,,wartości chrześcijańskich” trudno sobie na dłuższą metę wyobrazić, bo jednak katolicyzm współczesny ma różne twarze, nie tylko ks. Rydzyka, abp. Michalika, egzorcystów i ,,krzyżowców” w Polsce, czy lefebrystów i fanatyków antyaborcyjnych i antygejowskich w świecie. Sam Franciszek, choć doktrynalnie pryncypialny, nie podziela konfrontacyjnego, kulturowo antyzachodniego nastawienia kościelnych elit prawosławnych oraz części opinii katolickiej.
Mimo wszystko uważam, że lepszy dialog papież-Putin i Michalik-Cyryl niż zapiekłe fobie między Kościołami i narodami.
Komentarze
>Putin i przywódcy rosyjskiej Cerkwi od lat są w ideologicznym przymierzu. Putin pustkę po komunizmie próbuje wypełnić powrotem do wiary prawosławnej jako filaru rosyjskiej tożsamości<.
Panie Readktorze !
Przymierze jak Pan pisze, a wg mnie – ścisły związek "dwóch mieczy" (teza wywierdziona od papieża Gelazego ) podniesiony do rangi poklitycznego jestestwa państwa w Bizancjum, którego Rosja carów (i.t.d czyli cała prawosławna cywilizacja wschodniej Europy) jest kontinuum – siostrzenica ostatniego cesarza bizantyjskiego Zoe Paleolog została carową Moskwy i jest w prostej linii babką Iwana IV Groźnego, w znacznym stopniu, to wynik historii, tradycji, "biełogo kłuboka", (wiemy o co chodzi), idei III Rzymu etc. etc.
Pozdrawiam
Wodnik 53
dialog michalik -cyryl?
komitywa sie zbiera znowu na hierbatkie i tak juz od trzystu lat…
Mam nadzieję, że spotkanie pomoże chrześcianom syryjskim, którzy są poddawani niezwykle brutalnym czystkom przez rebeliantów.
Pozdrawiam
Polscy politycy z samej góry powinni odwiedzać Franciszka. Żeby nie dać mu zapomnieć, iż taki kraj, jeden z najbardziej katolickich w Europie, w ogóle istnieje, i jest ważnym elementem kościelnej układanki. Choćby dlatego, że jeśli Kościół wymaga reform, to Kościół polski wymaga ich bardzo. Albo ksiądz Lemański też powinien udać się do Rzymu i antyszambrować troszkę… Kiedyś inny ksiądz na literę L też się udał, i rozczarował się, no i się nawyprawiało. Ale może teraz nie byłoby tak źle.
@Red. Szostkiewicz
Katolicko-prawosławne przymierze w obronie ,”wartości chrześcijańskich” trudno sobie na dłuższą metę wyobrazić, bo jednak katolicyzm współczesny ma różne twarze, nie tylko ks. Rydzyka, abp. Michalika, egzorcystów i ,”krzyżowców” w Polsce, czy lefebrystów i fanatyków antyaborcyjnych i antygejowskich w świecie
Sojusz polskiemu katolicyzmu w jego siermiężnym, radiomaryjnym wydaniu, z jakimś czarnosecinnym odłamem prawosławia, byłby jak najbardziej możliwy i pożądany z punktu widzenia ortodoksów z obu stron (celuje w tym np. abepe Michalik). Paradoksalnie, właśnie z tego powodu do niego nie dojdzie: obie strony uważają się za depozytariuszy jednej, jedynej prawdy, do tego dochodzi jeszcze agresywny rosyjski neoimperializm (wspierany również przez część cerkwi), oraz polska pogarda dla „dziczy ze wschodu”.
Sojusz walki z nowoczesnością i postępem (będący oby stronom na rękę) wymagałby wyciszenia politycznych animozji (jeszcze raz przywołam tu Michalika), a to wydaje się na obecną chwilę prawie niemożliwe. Dlatego polscy integryści są raczej chętni sparować się z protestanckim fundamentalizmem rodem z USA (Fronda), równie obleśnym, ksenofobicznym i zacofanym jak rosyjska cerkiew, ale – pod względem politycznym i militarnym – dużo groźniejszym, bo mającym realny wpływ na poczynania największego mocarstwa w historii świata.
Jeszcze słówko o sojuszu z polityki z protestantyzmem made in USA i o wpływie tegoż na amerykańską demokrację. Oprócz prób zamiany Stanów Zjednoczonych w ideologiczny skansen: próby zwalczania „niezgodnej z Biblią” teorii ewolucji i rugowanie jej ze szkół, forsowanie przeróżnych religijnych bredni; próby naukowego udowadniania tzw. „teorii młodej ziemi”; ludzie ci blokują nawet reformę służby zdrowia i ideę ubezpieczeń jako podobno niezgodną z wolą Boga (bo zabezpieczając się przed tym, co na nas zsyła, rzekomo ingerujemy w jego plany…) podając oczywiście inne, bardziej strawne dla społeczeństwa kontrargumenty. Warto w tym kontekście wspomnieć o współczesnym ruchu współczesnych wypraw krzyżowych – czym, jak nie nowoczesną wojną krzyżową była agresja na Irak, dokonana bynajmniej nie ze względów politycznych czy militarnych, a religijnych (za rządów Busha jr. ewangelikalne sekty religijne miały gigantyczny wpływ na politykę zagraniczną USA)? Czym były nieudane (zarzucone później) próby ewangelizowania Afganistanu (idiotyczny, od samego początku poroniony pomysł, na który wpaść mógł tylko religijny obłąkaniec)? Jak Pan myśli, czy amerykańskie poparcie, udzielane izraelskiemu osadnictwu na Zachodnim Brzegu wynika z powodów politycznych, czy religijnych (zejście Mesjasza w wyniku wojny itp. bzdury)? Chyba w żadnym innym wysoko rozwiniętym, uprzemysłowionym kraju, wyłączając może Koreę Południową, sekty religijne nie mają aż takich wpływów finansowych i politycznych. W USA pieniądze (niemałe!) różnych grup religijnych, sponsorujących Partię Herbacianą, potrafią wpływać na wyniki wyborów (niedawno niewiele brakowało, żeby prezydentem został niejaki Mitt Romney – to się na szczęście nie udało, wobec czego dziś amerykańska prawica bredzi że Obama jest Antychrystem – nasi „nawiedzeni” egzorcyści to, w porównaniu z tym towarzystwem, małe piwo). Naturalnie, sekty nie sponsorują prawicy za friko – Romney, w przypadku wygranej, zobowiązał się wywołać wojnę z Iranem. Polecam znakomity dokument „Obóz Jezusa” („Jesus Camp”) – pokazuje on prawdziwą, a nie upudrowaną amerykańską prowincję, pełną megalomanii pomieszanej z nienawiścią, rojącą się od religijnych dewiantów, a spod grubej warstwy lukru, do której się przyzwyczailiśmy patrząc na demokratyczną fasadę tego kraju, wyziera brunatne błoto. Jest naprawdę przerażające i ohydne, śmierdzi ciemnogrodem i uwielbieniem wobec przemocy. Oczywiście – można się śmiać z tej ciemnoty, ale gdy ludzie wymagający natychmiastowego leczenia i wierzący, że stworzony w 7 dni wszechświat ma 6 tysięcy lat, czy że, jak J.W. Bush, osobiście rozmawiają z Jezusem (proszę mi podać do Niego numer telefonu, panie prezydencie…), mają wpływ na politykę największego na świecie mocarstwa, mnie już przestaje być do śmiechu.
Nihil novi sub sole. Kazdy papiez, ktorego pontyfikat pamietam jako dojrzala kobieta, a więc Jan Pawel II, Benedykt XVI i Franciszek, zapraszal do Watykanu glowę Rosyjskiego Imperium, jakkolwiek sie w danym momencie nazywalo. I przynajmniej w dwu przypadkach owe „glowy” postanawialy zachowywac sie wyniosle i arogancko, czyli po barbarzyńsku. Goszczona przez Jana Pawła II zona prezydenta Gorbaczowa Raisa wystapila z gołą glowa i w czerwonym kostiumie. Prezydent Putin znacznie sie spóźnil na spotkanie z papiezem Franciszkiem. Tylko chyba Miedwiediew postanowil pokazac sie jako „europejczyk” i nie wyciął zadnego numeru poza protokolem dyplomatycznym. Co do skutkow – kazda z tych wizyt miala dokladnie takie same. Obie strony pokazały swoja „dobra” wole i na tym koniec.
Przepraszam Pana Redaktora za powrót do tematu z poprzedniego wpisu, ale szacunek dla Wodnika wymaga, abym mu odpowiedział.
Drogi Wodniku!
A gdzież ja, gdzież, Ciebie, ja wywołałem do tablicy. Klnę się na honor, że nawet nie pomyślałem, pisałem ogólnie. I teraz też powtórzę moje myśli, postaram się to zrobić po raz ostatni, ale przy moim chwiejnym charakterze głowy bym za to nie dał. Ale wracając do naszych baranów.
Masz tak samo jedynie wyobrażenie na temat mojego bałwochwalstwa, jak i ja, pod wpływem emocji i argumentów, podpisałbym się pod każdym słowem Twojego komentarza. Ale to jest tak jak z Wieśkiem (szacunek!), który przy autentycznych przykładach wysłania jednego oddziału na pewną śmierć na drugą stronę rzeki, aby 10 razy więcej żołnierzy przeżyło przy prawdziwym desancie – pokaże film o tragedii żołnierza bezsensownie wysłanego na drugą stronę. Ale na mapę całego frontu nie spojrzy.
I to jest clou tego, co chcę powiedzieć. Zajmujecie się sprawami jednostkowymi, nie patrzycie na całość. Na to mi odpowiesz, że właśnie pisałeś o całości, że narody np. azjatyckie chcą własnej drogi do demokracji – więcej! – one chcą własnej drogi do demokracji. Tylko że…
Tylko że raptem okazuje się, że są ludzie w tych krajach, dla których to jest niewola. Że większość demokratyczna gnębi mniejszość. Piszesz, czy Rosjanie mają prawo się czuć osaczonymi? Odpowiadam – tak, mają prawo się tak czuć. Tylko że demokracja w moim zrozumieniu w Rosji nie istnieje. Załóżmy, że Czeczeni rozpiszą referendum i ogłoszą niepodległość. Moskwa się na to zgodzi? A jak to zrobią Ujgurzy w Sinciang lub Tybet, to Chiny się na to zgodzą? A teraz odpowiedz mi, czy jak Quebec ogłosi niepodległość, to Kanada się na to zgodzi? Taka jest różnica w demokracji zachodniej od wschodniej. Dla przykładu Indonezja wprowadziła prawdziwe wybory i prawdziwą demokrację i natychmiast bunt rejonu Aceh został zlikwidowany – gubernatorem tej specjalnej prowincji został były rzecznik separatystów. Można? Można!
A Rosja? Nie jestem rusofobem, bliżej mi do rusofilizmu, mówię i czytam po rosyjsku, znam kilku Rosjan, jestem wielbicielem muzyki, sztuki dawnej Rosji, zaczytuję się w reportażach. Zawsze twierdziłem, że jest to bardzo mądry naród, miał tylu wynalazców, twórców nowych systemów, odkrywców. Kultura rosyjska miała olbrzymią moc przyciągania. A co ma teraz ten kraj? Stopniowe wymieranie. Alkoholizm. Daj mi przykład jakiegokolwiek produktu codziennego użytku produkcji rosyjskiej znanego na cały świat? Markę samochodu, golarki, pralki, systemu informatycznego, nowych rozwiązań telekomunikacyjnych, podzespołów, w informatyce? Cokolwiek z wyjątkiem pakietu surowcowego i zbrojeniowego. A relacja z innymi państwami? Ciągle szantaże, szczególnie krajów mniejszych. Dzisiaj Litwa, Łotwa, Estonia, czy Gruzja nie miałyby najmniejszych szans na niepodległość.
A tak jak pisałem, tego rodzaju przywództwo jak Putina i Chin jest niesłychanie przyciągające dla wszelkiej maści kacyków. On może wtedy zadzwonić do sądu, aby sędzia wydał taki, a nie inny wyrok. Tam prezydent może mieć miliardy dolarów i nie musi się z nich rozliczać. Tam za jedno słowo można pójść na wiele lat do więzienia, a drugi za taki sam czyn zostanie odznaczony.
I o to chodzi Wodniku. Nie chcę takiej demokracji. Wiem, że wygląda to może i na apoteozę zachodniej demokracji, ale powtórzę, moim prywatnym sprawdzianem, czy państwo jest demokratyczne czy nie, to jest możliwość podania do sądu przywódcy państwa przez normalnego, przeciętnego obywatela i wygrania z nim tej sprawy przed sądem. Wyobrażasz sobie to w większości państw świata?
I dlatego, może jest ta nasza demokracja niedoskonała, ale dla mnie jest jedną z najważniejszych spraw na świecie, i będę jej bronił jak niepodległości. Postaram się, aby więcej nie przynudzać.
@Torlin
Dla przykładu Indonezja wprowadziła prawdziwe wybory i prawdziwą demokrację i natychmiast bunt rejonu Aceh został zlikwidowany ? gubernatorem tej specjalnej prowincji został były rzecznik separatystów
Tak i na tej samej zasadzie działa (lepiej lub gorzej) demokracja np. na Filipinach (kilkaset narodów, kilkadziesiąt języków) i jakoś nie ma większych tendencji odśrodkowych (są, ale incydentalne). Podobnie w demokratycznych Indiach (też są lokalne rebelie, ale jak na tak ogromny i zróżnicowany kraj, o stosunkowo małej skali). Ale chyba nie liczysz na to, że Putin rozpisze wolne wybory? Rosja czy Chiny to jednak nie Filipiny, Indonezja czy Indie i nie wierzę, żeby kiedykolwiek odbyły się tam wolne wybory… W Chinach na pewno nie za naszego życia, w Rosji – może za 50 lat. Sam Zachód też tego nie chce, bo liczy się stabilizacja, a sfrustrowane społeczeństwo mogłoby wybrać np. kogoś w rodzaju Żyrinowskiego… I mielibyśmy Rzeszę Rosyjską jako sąsiada. Demokracja ma dwie strony. Zresztą i w Chinach, i w Rosji próbowano już wprowadzać demokrację i widać, jak się to skończyło (tzw. Republika Chińska po 1911 roku – totalny chaos, pożoga, wojny domowe i rozpad państwa, demokratyczna Rosja lat ’90-tych – doszczętnie rozkradzione i upadłe państwo. Zwyczajni ludzie (niewykształceni) za żadne skarby nie chcieliby wracać do chaosu, a i Putin, i reżim w Chinach skutecznie grają na tych obawach.
Do tego, żeby w Indonezji wprowadzić demokrację, też potrzebny był okres długich rządów Suharto, który jakoś tam zmodernizował społeczeństwo; demokracja w latach 50-tych, kiedy Indonezja była wówczas koszmarnie biedna, skończyła się chaosem i dyktaturą Sukarno. Korea Południowa przecież też zdemokratyzowała się dopiero niedawno – wcześniej, gdy była biedna, rządziły tam reżimy wojskowe. To samo Tajwan. Japonia też sama z siebie nie stała się demokracją, dopiero Amerykanie musieli jej „pomóc”. Zresztą dziś w tym rejonie Azji, Filipiny i Indonezja to – pomijając bogate i wysoko uprzemysłowione Japonię, Koreę Płd i Tajwan – jedyne demokracje w regionie.
Woda na młyn Kaliny i jej podobnym; już tego to oni, papie nie wybaczą! Zdrajcą go ogłoszą.
Franciszek podając rękę Putinowi, który razem z Tuskiem zamordował Kaczyńskiego, przestał być dla Prawdziwych Polaków papieżem.
I tak przecież nie był w pełni praw, a jedynie ledwo-ledwo. W zasadzie uzurpator.
Jedynym papieżem jest Ojciec Święty Jan Paweł II Karol Wojtyła Lolek kajakarz, narciarz, połeta i wielbiciel kremówek własnego imienia oraz czciciel własnych pomników.
Torlin
26 listopada o godz. 10:04
Demokracja szanowny Torlinie, może zaistnieć dopiero na pewnym etapie rozwoju cywilizacyjnego. Być może kilkadziesiąt lat wystarczy, by zawitała do krajów UPRZEMYSŁOWIONYCH.
W krajach rolniczych nie ma szans.
Czyli, najpierw uprzemysłowienie- co w zasadzie potwierdza przykład Japonii, Tajwanu, czy Korei Pd.
Rosja dojrzeje do demokracji.
Na razie jednak i w niej i w Chinach sukcesy święci ręczne sterowanie.
Okazało sie skuteczniejszym narzędziem niż wolny rynek.
Kraje demokratyczne dość wybiórczo zresztą traktują ten atut.
Zamordyzm w krajach arabskich im nie przeszkadza…….
We wrogim Iranie już tak…..
Być może, różne mogą być ścieżki rozwoju ludzkości?
Jedynie słusznych może nie być, bo brak konkurencji wyjaławia, wypacza i demoralizuje.
Pozbawione konkurencji Rosja, Chiny, czy USA, mające monopol na prawdę, zdemoralizowałyby sie dość szybko.
A raczej ich klasa przywódcza.
Nawet największy despota nie wybije tylu ludzi, co wojna domowa…….
xyz123459
26 listopada o godz. 0:16
Ja w kwestii partykularnej:
Ewolucja, Biblia i Kościół to piękny splot. Biblijny opis stworzenia to czysta bajka. Kłopot w tym, że to słowa Boga, nic mniej, ani przecinka. Ale to pikuś, nie takie rzeczy ze szwagrem przeflancowywalim, żeby wyszło na nasze.
Jest inny rodzaj splotu: Boży Plan, mimo, że kwestionuje ewolucję i zwłaszcza jej samorzutność, jest idealnie zgodny z jej skutkami. Odstępstw nie ma. Bo nie może być. Inaczej nie byłoby Bożego Planu.
Jak się dziecko urodzi co prawda bez bruzdy dotykowej im. Franka de Berier, ale bez kończyn, albo mózgu, bo geny się nie włączyły jak trzeba, mówimy: taki Boży Plan. Po czym klękamy w zachwycie dla Bożego Planu. Niektórzy może i chcieliby popłakać nad losem dziecka, ale to przecież egotyzm! Zakazany pod karą grzechu ciężkiego! Egotyczna mamusia czy tatuś chlipią nad własnym losem, wzruszają i rozkoszują się własnym cierpieniem, litują się nad sobą i użalają. A przecież to Boży Plan ! Nie musimy go rozumieć, ale musimy szanować, uznawać i wychwalać. Musimy uważać, że w każdym przypadku Boży Plan jest najlepszym. Inne nie istnieją.
Jak geny dobrze zadziałają, to oczywiście tak samo jest to Boży Plan. I wtedy klękamy radośnie i wychwalamy Go.
Boży Plan jest zawsze zgodny z wynikiem działania ewolucji, choć przeczy jej istnieniu.
@ Tanaka – to oczywista oczywistość! Wystarczy spojrzeć, jak Franciszek gratuluje Putinowi udanego zamachu!:
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/papiez-spotkal-sie-z-putinem/zr8ef
Ej, karnowscy i gmyzy, śpicie tam???
Putin przemawia do rozumu.
http://sophico21.blogspot.com/2013/11/putin-o-ukrainie.html
!
26 listopada o godz. 21:00
Tak jest! Franciszek pożyczył uśmiech od Tuska, też zdradził o świcie.
Gmyzy karnowskie śpią, z rączkami na kołderkach. Przecież są wierzący.
Prawosławni nigdy nie zapomną katolikom tego jak najpierw złupili im krzyżowcy Konstantynopol (dodać do tego trzeba długoletnią okupację miasta), a potem jak się wybierali z odsieczą w 1453 roku. Ich Rzym czyli Konstantynopol zajęli muzułmanie, więc proponuję katolikom mały eksperyment myślowy, że stałoby się odwrotnie i co mieliby do powiedzenia prawosławnym dzisiaj. Przecież, ludkowie kochani, tu nie chodzi o zadawniony spór o istotę Ducha Świętego i kolejność wymawianych słów w modlitwie. Katolicy nigdy nikogo nie przeprosili i nie błagali o wybaczeni im potworności jakich dopuścili się na prawosławnych.
Całe szczęście, że chrześcijanie mają już za sobą spory z milionami ofiar w wojnach religijnych i mogliby coś podpowiedzieć muzułmanom, ale oni zdaje się chcą to wszystko przerobić sami. Znienawidzony przez zachód Baszszar al-Asad z całą pewnością nie był królem łagodności, ale dzięki niezbyt licznym aktom terroru państwowego nie dochodziło do mordów na taką skalę w jakiej dzisiaj robią to tzw. powstańcy. Powstańcy czego, proszę mi powiedzieć?
Demokracja jest dobrym i pięknym sposobem sprawowania rządów, ale jeśli jest ona niemożliwa z jakichś powodów, to pierwszorzędnym zadaniem rządu staje się zapewnienie bezpieczeństwa i spokoju w państwie.
@kalina
No ale chyba ś.p. Raisa nie przebiła kreacji żony premiera Millera na spotkaniu z japońską parą cesarską. Opóźnienie zaś Putina wynikało z tzw. przyczyn obiektywnych, znacznie bardziej kontrowersyjne wydało się niezaproszenie powrotne, ale tu jest wpływ Cerkwii Prawosławnej w Rosji.
@xyz
Sojusz najbardziej religijnych krajów chrześcijańskich, Polski, Rosji i USA? Trudno mieć coś przeciwko 🙂
Papieże doby najostatnieszej mają zwyczaj poniekąd „kolegować się” na salonach watykańskich nawet z takimi Osobami świata polityki, jak gen. Jaruzelski, prezydent Kwaśniewski, witać się z Fidelem Castro na Kubie, więc i podejmowć Putina.
Ale co uchodziło „naszemu papieżowi” (w koncu można było na to przymknąć oko), może nie być wybaczone papie Francesco w kraju na Wisłą.
On już tyle krwi napsuł, zwłaszcza naszym hierarchom i redaktorom oraz czytelnikom Frody, że nie wspomnę o radiomaryjnych, że chyba po nocach budzą sie z krzykiem.
Natomiast zblięenie episkopatu w osobie arcybepa Michalika z hierarchami prawosławnymi (także z blogosławieństwem papieża Franciszka) – mimo niechęci silnej do Rosji polskich katolików patriotów – moze pięknie zaoowocować np. wzmożeniem moralnym w sprawie homosiów, różnych dżenderów i licznych obraz uczuć religijnych w obu naszych krajach chrześcijańskich, choć o różnych obrządkach.
Przepraszam za rozliczne literówki.
Może to wina późnej pory.
Dobranoc
Staram się ograniczać wpisy, aby nie dominować w blogu. Ale muszę przyznać rację xyz123459, że przykład z Indonezją nie był najszczęśliwszy. To, co wyprawiała armia indonezyjska przy próbach odzyskania niepodległości przez Timor Wschodni, i to, co teraz wyprawiają w Zachodniej Papui, przechodzi ludzkie pojęcie.
Wieśku, Ty też masz rację, ale jakbyś jeszcze raz przeczytał swój tekst, to naocznie zorientowałbyś się w moich obawach. Ja właśnie tego się boję, i dlatego wolę Amerykanów.
@Tanaka, @!
Ej, karnowscy i gmyzy, śpicie tam???
Karnowskie i Gmyzy pochowały się po kątach, tak samo, jak polska święto***liwa prawica (typu Tusk, Kaczyński), na co dzień deklarująca wręcz bałwochwalcze uwielbienie dla papieża-polaka, tuż przed wojną w Iraku również pochowała się po kątach, kiedy to – gdy Jan Paweł II stanowczo i bardzo zdecydowanie protestował przeciwko jej wywołaniu – zamilczeli go na śmierć na zasadzie „fiksacje starszego pana”… Jakoś nie słyszałem wtedy od prawicowych hipokrytów głosów „nie, nie zgadzam się z papieżem – popieram wojnę!”, tylko jakieś ciche popiskiwania dziennikarzy z Gazety Polskiej czy Wyborczej, że „no przecież papież musi tak mówić…”. Trzeba jednak oddać prawicy wówczas związanej z Radiem Maryja (LPR itd.), że podeszli do sprawy poważnie i wojnie (oraz naszemu w niej udziałowi) bardzo zdecydowanie się sprzeciwili.
@wiesiek59
Demokracja (…) w krajach rolniczych nie ma szans
To nie takie proste. W Indiach demokracja działa lepiej lub gorzej już dziesiątki lat. Na Filipinach, które też bynajmniej nie są uprzemysłowione, już ćwierć wieku. Tak samo w niektórych krajach Czarnej Afryki (choć fakt, że jest to raczej wyjątkiem, niż regułą).
A jeśli mówimy o zjawisku polegającym na tym, że ciemnota, nieznająca tabliczki mnożenia, wybiera populizm na zasadzie „wybierzcie mnie, a dam każdemu pół litra i kiełbasę” (albo sto milionów dla każdego), lub – co gorsza – zmanipulowanie ciemnego ludu przez sektę religijną, to nie trzeba daleko szukać (Samoobrona, LPR, PiS)…
Kraje demokratyczne dość wybiórczo zresztą traktują ten atut.
Zamordyzm w krajach arabskich im nie przeszkadza??.
We wrogim Iranie już tak?..
Dokładnie, hipokryzja taka, że rzygać się chce. Zresztą USA, które tak strasznie chciałyby wprowadzić demokrację w Iranie, chyba zapomniały, że już ją tam kiedyś obaliły (Mossadek).
Choć, w porównaniu z Zimną Wojną, i tak jest duży postęp na świecie, kiedy to Zachód popierał „naszych sukinsynów”, choćby nie wiem jak operetkowych satrapii, nawet w tak malutkich krajach, jak Gwatemala (z reguły pod pozorem obrony przed mitycznym komunizmem, a tak naprawdę w celu ochrony amerykańskich biznesów, często łamiących zresztą tamtejsze prawa, czego przykładem są właśnie tego typu republiki bananowe, będące w istocie koloniami, rządzonymi przez amerykańskie spółki).
Być może, różne mogą być ścieżki rozwoju ludzkości?
Jedynie słusznych może nie być, bo brak konkurencji wyjaławia, wypacza i demoralizuje
Ależ demokracja właśnie oznacza konkurencję! Konkurencję na rynku politycznym (partie). Co innego monopartia czy junta wojskowa, gdzie o konkurencji nie mam mowy, bo jest monopol. Co nie znaczy, że tyrania, rozumiana jako monopol na rządzenie jest zawsze zła – czy Chiny rozwijałyby się tak szybko, gdyby protestującym na Tiananman studentom udało się jednak zdemokratyzować kraj?
A do Putina mam pretensje nie o to, że wprowadził tyranię, tylko o to, że – mając całą władzę w ręce – niczego w kraju, pomimo surowcowej manny, nie zreformował. Państwo w nic nie inwestuje, niczego – poza Moskwą – nie buduje, prawo istnieje tylko na papierze, wszystko jest od początku do końca udawane, prawa nikt nie przestrzega – nikt go nawet nie traktuje poważnie, całe to państwo to jeden pic na wodę i fotomontaż. Kontynuując zresztą rosyjski typowo rosyjski trend markowania reform. W tym kraju reformy zawsze były wprowadzane połowicznie, czy to za carów, czy za ZSRR, czy dziś, czy też sabotowane przez „dwór”. Takie państwo zawsze na zawsze pozostanie prowincjonalną satrapią, żyjącą ze sprzedaży surowców bardziej uprzemysłowionym od siebie.
Dla kontrastu podaję UDANE przykłady modernizacji/transformacji: Turcja epoki Ataturka, rozbicie szogunatu w Japonii, reformy Deng Xiao Pinga w Chinach, wspomniana przeze mnie Indonezja Suharto, nie mówiąc już o Korei Płd., Singapurze… Do pewnego stopnia również Polska po ’89 (choć tutaj można się spierać, bo PRL miał swoje plusy i minusy, wyłączając degrengoladę lat ’80-tych to nie było jakieś średniowiecze czy tyrania, jak dzisiaj usiłuje się go przedstawić w mediach).
Notabene: zarówno modernizacja w Turcji, jak i w Indonezji, rozpoczęły się od ludobójstwa, choć z innych powodów. Gdzie te kraje były wtedy, a gdzie są dzisiaj?
Pozbawione konkurencji Rosja, Chiny, czy USA, mające monopol na prawdę, zdemoralizowałyby sie dość szybko.
A raczej ich klasa przywódcza
Chodzi o brak alternatywy na arenie międzynarodowej? Kiedyś, kiedy zachodnia demokracja miała ideologicznego wroga, komunizm radziecki, wydaje mi się, że była w lepszej kondycji. Klasa polityczna w USA i krajach Europy Zachodniej zachowywała się bardziej odpowiedzialnie. Po upadku konkurencyjnej ideologii coś się zmieniło; politycy zachodu byli bardziej rozumni, odpowiedzialni, było zdecydowanie mniej populizmu (spójrzmy, co się stało choćby z Republikanami w USA). W Europie dziś właściwie tylko w Niemczech na scenie są tylko odpowiedzialne, postępowe partie. Wszędzie indziej do głosu dochodzą jakieś kurioza. Właśnie obserwujemy proces demoralizacji polityki na szeroko rozumianym Zachodzie. Nie wiem, może za czasów Zimnej Wojny polityków do odpowiedzialnych decyzji zmuszało sowieckie zagrożenie?
Nawet największy despota nie wybije tylu ludzi, co wojna domowa??.
Nieprawda, nawet najkrwawsza wojna domowa nigdy nie przekracza pewnego poziomu zniszczeń. A despotyzm może – spójrz na rządy Mao, Kim Ir Sena czy Pol Pota.
@xyz123459:
Demokracja i kraje rolnicze
Myślę, że Wiesiek nieco przesadził, ale w głębszym sensie miał rację — demokracja by kwitnąć wymaga jako gleby kultury. To nie jest tożsame z rolnictwem-uprzemysłowieniem, ale często współgra.
Hipokryzja USA
Przypomnę Kissingera, który przestrzegał by politykę zagraniczną postrzegać wyłącznie w kategoriach wartości, jak i wyłącznie w kategoriach amerykańskich interesów. Bo jest jedno i drugie, wymieszane ze sobą.
Prawa człowieka to nie tylko hasło propagandowe (choć to także jest hasło propagandowe, jedno z najważniejszych współcześnie), ale także oczekiwanie dużej części amerykańskich wyborców; część amerykańskiego ‚superego’ narodowego.
Putin i modernizacja
A ja widzę w Putinie właśnie to — polityka, który (kontynuując myślenie części carskich elit urzędniczych sprzed rewolucji) pragnie modernizacji kraju, bez demokratyzacji i dbałości o prawa człowieka. Można zauważyć, jak Rosja postępuje z armią, gdzie próbuje przekuć ilość w jakość. Można też zauważyć, jak sięgała po modne rozwiązania ekonomiczne, takie jak podatek liniowy. Zresztą znamienny był wybór Miedwiediewa, polityka wyraźnie modernizacyjnego, jako „prawej ręki”.
A surowce… podobno tylko Norwegię można postawić za wzór, jak nie przejeść swoich zasobów surowcowych.
xyz123459
27 listopada o godz. 10:17
Zamilczenie JPII w Polsce, kiedy przestrzegał przed wojną, przed tym, co szybko okazało się napaścią na Irak, opartą o skłamany powód, przy równoczesnym wobec niego bezmyślnie apologetycznym lizusowskim uwielbieniu, jest czymś potwierdzającym obrzydliwość polskiego katolicyzmu i polskiego zakłamania. W tym przypadku JPII może się jakoś bronić. Jednak tylko „jakoś”. Zwłaszcza kiedy przypomnimy sobie Ruandę – z niemal tych samych lat i rolę katolicyzmu, biskupów po sam Watykan, w tym koszmarze zbrodni.
Nędza polskiej katoprawicy jest bezdenna. Choć są i punkty mające coś na obronę. Nie zajmowało mnie Radio Maryja w sprawie Iraku, ale jeśli wyrażało niezgodę na napaść, to należy to z uznaniem odnotować i docenić.
Może to i paradoks, że warto też z uznaniem pomyśleć o osobach w rodzaju Terlikowskiego. Ja go organicznie nie znoszę za wiele chorych idiotyzmów, podobnie jak Rydzyka, ale mam też uznanie dla niego za swoistą konsekwencję w próbie bycia konsekwentnym katolikiem. Konsekwencja ta jest nadzwyczaj dziwaczna, ale choćby w teorii, może być sensowna.
Natomiast różni prawokatole bredzący o zamachach, wrzucający publice zdjęcia Tuska z Putinem rzekomo uśmiechających się na wieść o śmierci Kaczyńskiego i podlewający to zjełczałym olejem Boga, Prawdy, Ojczyzny to patologia sumień złej woli, skrzywionego umysłu, szaleńczych fobii. A wszystko to przemieszane z cynizmem robienia mamony na zakażonych tymi koszmarnościami ludziach.
@ Torlin,
” czy państwo jest demokratyczne czy nie, to jest możliwość podania do sądu przywódcy państwa przez normalnego, przeciętnego obywatela i wygrania z nim tej sprawy przed sądem.”
Akurat nie jest to oznaka panstwa demokratycznego a jedynie panstwa prawa. Mimo wszystko to nie to samo. W podobny sposob laczona jest demokracja I kapitalizm.
Najogolniej w odniesieniu do Pana wypowiedzi. Zaklada Pan, iz ludy wielu krajow, na roznych kontynentach pragna tego, co przykladowo Europejczycy np. demokracji. Nie jest to zgodne ze stanem faktycznym. Pisze to z duzej odleglosci I poznajac owe rzeczy „na zywo” jak I z lektury ciekawej, w sumie w Europie malo dostepnej ( brak zainteresowania?), literatury.
Pozdrawiam
@Śleper:
Nigdy nie mów nigdy. Także, jeśli chodzi o wybaczenie. Bo zdarzenia ze średniowiecza to nie krzywda osobista, to raczej pielęgnowany obraz — samych siebie, krzywdzonych, jak i obcych jako tych złych. Nie mówię, że katolicyzm, także współcześnie, nie ma pewnych rzeczy na sumieniu (w stosunku do prawosławia), ale przyjęcie ich jako przedmiotu obrazy nadal nie jest przymusem, a ideowym wyborem.
Zauważcie Państwo, że WSZYSTKIE masakry w XX wieku- poza może Niemcami, odbywały się w krajach ROLNICZYCH……
Podglebie chłopskie jest doskonałe dla wszelkiego rodzaju autorytaryzmu- z lewej i prawej strony.
W krajach przemysłowo- rolniczych się ich prawie dotąd nie spotykało.
Idea zwalczania komunizmu za wszelką cenę zaś, niosła określoną cenę w sile żywej, liczoną w milionach co najmniej.
Jest również tak zbrodnicza, jak niesienie komunizmu, czy nawracanie przemocą na jedynie słuszne wiary…..
Kraje surowcowe usiłują za pomocą swoich elit wykształconych na zachodnich uniwersytetach unowocześnić się.
Niestety, hamulcem są dwa czynniki:
-nepotyzm, głęboko zakodowany w mentalności plemienno- klanowej
-religia, konserwująca stare, często niedostosowane do przemian systemy wartości, wykluczające na przykład kobiety z życia gospodarczego.
W takich systemach żyje jakieś 5 miliardów ludzi.
Cywilizacja techniczna nie jest większościowym udziałowcem Ziemi.
Co do Rosji i Putina.
Jest podobny do moich ulubionych Saudów, tyle że startuje w nieco bardziej nowoczesnym kraju.
Skoro rewolucja Gorbaczowa omal nie rozerwała kraju na części, aplikuje zmiany i fundusze planowo, by móc je kontrolować.
Poza tym, taniej jest inwestować w centra niż w prowincję.
Począwszy od logistyki, skończywszy na rynku kadr, jest to efektywniejsze.
Rozwój rozproszony jest znacznie kosztowniejszy.
PAK 27 listopada o godz. 13:12
Ależ tak przyjacielu, celne spostrzeżenie. A zobacz jak się to przekłada na stosunki w Jerozolimie, gdzie nie ma nic wspólnego, każdy ma swoją część i pilnuje jej tak, jak tej ciężkiej zadry sprzed stuleci. Jeśli tak dużo zrobiono i się robi się (zamierzone), to dlaczego ci święci mężowie drepczą w kółko i jednoczą siły tylko po to, ażeby przywalić jednorazowo jakiemuś wymyślonemu wrogowi kulturowemu? Mnie te spory i swary interesują tylko w książkach, ale jak się to zaczyna przekładać na rzezie w Syrii, to jest już inna sprawa. Zróbmy wszystko, żeby chociaż było mniej ofiar, żeby większość ludzi tam mieszkających, czuła się bezpiecznie.
@ Adam Szostkiewicz
Zacznę od końca. Oczywiście, że jest jak najsensowniejsze, aby przywódcy i standardowi zjadacze chleba kropionego z Rzymu, Kremla, czy skądkolwiek się spotykali, gadali, dialogowali, konsensuowali i siebie nawzajem nie bali. Teoretycznie nie wymaga to nawet wspominania.
Z Polską jest taki problem, że za II RP prawosławni byli mieszkańcami II kategorii praw, a I kategorii prześladowania. Włącznie z pogromami, wielokrotnie przeprowadzanymi, z paleniem cerkwi, wypędzaniem wiernych, niszczeniem wsi i wybijaniem. Jeśli dobrze pamiętam liczby minimalne, co najmniej 260 wsi prawosławnych zostało dokumentnie zniszczonych , sto kilkadziesiąt cerkwi spalonych i kilkaset ofiar śmiertelnych.
Dzisiaj mamy w PL religijny homogenizm, co nie pozwala pojąć świata sąsiada wyznającego inną religię. W miarę podobnie jest w Rosji i na Ukrainie. Plus wzajemne echa dawnych nienawiści i obecnych pretensji.
Nie ma instrumentów do wyjścia z tego; można co najwyżej liczyć na obojętność przez fizyczne rozdzielenie.
Michalik z Cyrylem niczego nie zmienią, bo nie o to im chodzi. taktyczny sojusz wspólnej konserwy przeciw modernie ma dla nich swoje zalety i w tym rzecz
Nawet jakieś tak oddanie kościołów niczego nie zmieni. to są rzeczy marginalne, wręcz żadne dla wiary jednych i drugich, większość tych i tamtych w ogóle o tym nie wie. To tylko prestiżowe wzdęcia ambicjonerów i kustoszów własnej świętości po obu stronach, plus pewne zmiany w buchalterii, zdaje się, niezbyt okazałe, zwłaszcza w porównaniu z efektami działania skorumpowanej z definicji i praktyki Komisji Majątkowej w PL.
natomiast postrzeganie wizyty Putina i Franciszka może być wcale pozytywne w Rosjii Cerkwii, z bardzo oczywistego powodu: Putin na forum międzynarodowym demonstruje, że nic bez Rosji ani w Syrii, ani Bliskim Wschodzie, ani w co najmniej połowie świata nie może dobrze działać. Także w tej materii, która jest dla Watykanu podstawowa. Cerkiew może pomóc Watykanowi, bo Watykan sam nie zdoła pomóc sobie. Co świadczy o sile i autorytecie i Cerkwi i Kremla.
Natomiast „sesja naukowa” nt. przyszłości stosunków obu wiar brzmi cokolwiek śmiesznie. Wynikną z niej kolejne „zeszyty naukowe” ze słusznymi referatami ciężkimi od bajdurzeń i słusznych poglądów. A kościoły jak nie mogły się dogadać, tak się i nie dogadają.
Gdyby chodziło o naukę, dawno byłoby to załatwione. Naukowcy na całym świecie mówią jednym językiem: racjonalności, dowodów i ich publicznej weryfikowalności.
@tanaka
dłoń ściskam
@ Adam Szostkiewicz
Wzajemnie,ściskam!
xyz123459
27 listopada o godz. 10:17
Nie mam się za znawcę Rosji. Nie będąc mieszkańcem tego kraju trudniej mi jeszcze mieć pretensje do Putina, że tych czy tamtych, prawdziwie, czy rzekomo, reform zaniechał. Myślę, że trochę z tym przesadziłeś, mając do Putina osobiste pretensje.
Natomiast w miarę często oglądam rosyjską tv, głównie programy informacyjne, choć i klasyków kina też chętnie szukam. Mogę powiedzieć tyle, że oglądając, przez dobre kilka lat, mnóstwo zwykłych programów, reportaży rosyjskich widać, że mnóstwo spraw w tyk kraju dzieje się normalnie, a problemy są jak wszędzie,podobne. Widać, jak luzie dbają o domy i otoczenie, jak planują rozwój swoich miast, jak budują drogi, jak się zmagają z wypadkami drogowymi, jak sobie radzą ze stanem komunikacji, widać nowe domy, auta, służby komunalne mają dobry sprzęt techniczny, ratunkowy, dobre środki łączności.Mówią dorzecznie, mówią o autentycznych problemach i autentycznie się z nimi starają zmagać,poprawiać stan rzeczy.
Nie da się z tego zrobić nieustannej propagandy.
Oczywiście,wiele spraw, w tym ważnych, mogłoby iść lepszym torem.
Natomiast porównywanie Rosji z Turcją Ataturka, Indonezją,Japonią poszoguńską, to są zbyt dalekie wycieczki i próby robienia asocjacji, które raczej mylą, niż coś sensownie wyjaśniają.
@wiesiek59
Zauważcie Państwo, że WSZYSTKIE masakry w XX wieku- poza może Niemcami, odbywały się w krajach ROLNICZYCH??
Podglebie chłopskie jest doskonałe dla wszelkiego rodzaju autorytaryzmu- z lewej i prawej strony
Oj Wiesiek, Wiesiek… Trochę umiaru w wypowiedziach. Mnie się wydaje, że jest wręcz przeciwnie. W niedorozwiniętych, feudalnych państwach rolniczych (np. Hiszpania u progu XX wieku), bardzo trudno byłoby zaprowadzić „ludowy” prawicowy autorytaryzm z prawdziwego zdarzenia i napuścić chłopów do zmasakrowania jakiejś grupy ludności; jeśli już kogoś w historii masakrowano, to raczej buntujących się chłopów. Poza tym w tego typu państwach z reguły nie decydowano się na pobór, gdyż to się najzwyczajniej nie opłacało – w sytuacji masowego poboru nie miałby kto pracować na roli. Chłop nie sprawdzał się najlepiej na polu bitwy (bo był praktyczny, bo z reguły interesowały go własne, lokalne sprawy, a nie jakieś cudze wojenki, nie rozumiał po co i dla kogo walczy i nie obchodziło go to), chłop miał od urodzenia do śmierci tyrać w polu swojego pana i to było jego głównym zadaniem, a walczyć w wojnach mieli najemni profesjonaliści. To dopiero rozwój wielkiego przemysłu, połączony z migracją mas do miast, umożliwił rozprzestrzenienie ideologii militarystycznych i wprowadzenie masowego poboru do armii oraz związanego z nim prawoskrętnego prania mózgów, kiedy można było w tym celu sięgnąć po miejski plebs. To podglebie miejskiej klasy robotniczej związanej z przemysłem (a nie chłopskie!) jest doskonałe dla rozwoju wszelkiego rodzaju autorytaryzmu.
Twoje przykłady… Wyłączając już III Rzeszę, którą trudno – jak na owe czasy – nazwać krajem rolniczym, to co powiesz o dość wysoko już w latach 40-tych uprzemysłowionej cesarskiej Japonii, państwie skrajnie militarystycznym i autorytarnym, która w bestialski sposób wymordowała miliony ludzi w czasie wojny? Że nie wspomnę o Belgach, masakrujących Kongo. Trudno ówczesna Belgię u progu XX wieku nazwać krajem rolniczym – jak na owe czasy przemysł kwitł tam w najlepsze. A jeśli to cię nie przekonuje, to pozostaje przykład Wielkiej Brytanii, kolebki przemysłu, dokonującej ludobójstw w różnej skali w wielu miejscach globu, od dzisiejszej Kenii (powstanie Mau Mau) po ówczesną Południową Afrykę (masakra Burów). To nie brytyjscy czy belgijscy rolnicy tłumili afrykańskie powstania… Wszystkie te masakry były dokonywane przez najemników i tak czy inaczej związane są właśnie z cywilizacją przemysłową (z reguły chodziło o zabezpieczenie dostaw surowców z kolonii na potrzeby przemysłu).
A te historie o chłopskim podglebiu dla autorytaryzmu – tu można się spierać, bo po przeprowadzeniu badań mogłoby się okazać, że jest tu specyficzne podglebie, ale dla… demokracji (w kulturach typowo rolniczych chłopi musieli tak czy inaczej sobie pomagać i dogadywać się między sobą, choćby po to, żeby nie wymrzeć z głodu w obliczu klęsk żywiołowych czy opresji swoich właścicieli, i wypracowali szereg mechanizmów, które dziś nazwalibyśmy czymś w rodzaju samorządowych wspólnot wiejskich). Chłopi, jako ludzie praktyczni wiedzieli, że wojna się nie opłaca (szczególnie, kiedy walczy się za cudze interesy) i korzystniej jest kooperować.
Poza tym autorytaryzm nie przekłada się automatycznie na ludobójstwo, bo może oznaczać po prostu zamordyzm i tak z reguły się dzieje…
@Wiesiek59
Poza tym, taniej jest inwestować w centra niż w prowincję (…) Rozwój rozproszony jest znacznie kosztowniejszy
W zasadzie zgoda. Ale, jeśli chodzi o Rosję, inwestycja w peryferie jest wręcz koniecznością. Obecnie Rosja to dwa światy: Moskwa i prowincja, czyli w istocie reszta kraju. Ta pierwsza świetnie się rozwija, ekonomicznie i cywilizacyjnie, powstaje niezbędna infrastruktura, płyną tam ogromne pieniądze, mentalność ludzi powoli się zmienia… ta druga Rosja, nazwijmy ją „Rosja B”, wyludnia się, pije na umór, popełnia samobójstwa, a kto tylko może – ucieka do Moskwy. Jest to bardzo niebezpieczne zjawisko. Oczywiście, że inwestycje w centra są łatwiejsze, ale trzeba zachować równowagę pomiędzy rozwojem centrów a wyludnianiem prowincji. Putin i oligarchowie zdają się tymi problemami nie przejmować; ich jedynym celem jest napchanie sobie kieszeni, póki jest ku temu okazja, a cała reszta jest tak naprawdę nieistotnym dodatkiem do ich rządów. Zauważ, jakie ilości pieniędzy ci ludzie transferują za granicę – w razie nadejścia gorszych czasów, kremlowskie elity zawsze mogą uciec do Wielkiej Brytanii czy gdziekolwiek. Co pokazuje, że elity Rosji traktują ten kraj jak jakąś afrykańską kolonię.
@Tanaka
Ludzie robią swoje na tyle, na ile mogą we własnym zakresie, ale wielu patologii nie są w stanie zlikwidować sami. Przede wszystkim endemicznej korupcji i braku poszanowania dla prawa. W Rosji wszystko jest na niby. Prawo na niby, demokracja na niby, instytucje na niby, policja na niby, armia na niby… Wszystkie przetargi są ustawione, każdy biznes musi być opłacony, pieniądze, idące na modernizację armii są notorycznie rozkradane – czy Putin zrobił cokolwiek, aby te zjawiska ukrócić? Aby Rosję zmodernizować na wzór zachodni? Jeśli chodzi o korupcję, to dane pokazują, że akurat jest dużo gorzej niż w latach 90-tych. To samo można powiedzieć o wolności prasy. Nastroje w społeczeństwie są bardzo pesymistyczne, siła oddziaływania nacjonalistów jest o wiele większa niż kiedyś (dochodzi do spontanicznych pogromów, czego wcześniej nie było). W latach 90-tych, czyli w apogeum chaosu, Rosja przynajmniej udawała, że inwestuje w infrastrukturę – dziś, wyłączając Moskwę, nie robi nawet tego. Jeśli mentalność moskwian się zmienia, to bynajmniej nie jest to zasługa elit Kremla, tylko zwykłych ludzi, głównie rosnącej w siłę klasy średniej. Putin, mając petrodolary, zmarnował okazję dokonania skoku cywilizacyjnego i historia mu tego nie wybaczy. Z pewnym uproszczeniem można powiedzieć, że pieniądze te, zamiast przysłużyć się modernizacji Rosji, znalazły się w szwajcarskich i cypryjskich bankach. Ten człowiek jest zwykłym mafiozem i działa jak mafiozo: interesują go przede wszystkim własne korzyści tu i teraz, a co z Rosją będzie jutro, to już Bóg raczy wiedzieć. I jak każdy mafiozo, jednych oligarchów wynagradza za lojalność, innych karze za zdradę, a jego otoczenie lokuje rozkradzione miliardy na zagranicznych kontach.
Będę uparcie porównywał Rosję do Arabii Saudyjskiej i Wenezueli. Czy Rosja, oprócz eksportu surowców, cokolwiek produkuje? Cokolwiek, co można by sprzedać za granicą? Jak myślisz, co się stanie, kiedy – dajmy na to – ceny ropy i gazu spadną? W Rosji wybuchną niepokoje i albo Putinowi uda się je zdusić, albo do władzy dorwą się nacjonaliści i jego ekipa ewakuuje się za granicę – ci ludzie na Szwajcarskich kontach zgromadzili już tyle pieniędzy, że w zasadzie mogliby sobie kupić na własność jakiś kraj, dajmy na to Cypr, stworzyć tam Rosję-bis i do końca świata żyć tam sobie spokojnie.
Wpierw Unia, później NATO i dalej jak po maśle kilka baz amerykańskich w Charkowie i na Krymie i tysiące marketów Lidla i Biedronki. Deregulacja, likwidacja przemysłu pozbycie się banków, bezrobocie i emigracja. Jak na razie po łbie dostał Sikorski. http://sophico21.blogspot.com/2013/11/ostatnia-akcja-polsko-niemieckiego.html
xyz123459
28 listopada o godz. 0:51
To już lepiej aby w Rosji był Jelcyn? Rozgrabili bilion dolarów i uciekli. Putin jaki jest to jest, ale przynajmniej rosyjski i przewidywalny. I nie są niczyim sługusem i lokajem. Tam kradną wszyscy, podobnie jak w Polsce, tylko tutaj skala jest uboga i wielkich różnic nie ma. To samo niechlujstwo i zacofanie. Oni przynajmniej rakiety i bomby potrafią. Do tego mają nieosiągalną dla nikogo kulturę. Niestety coraz bardziej wulgaryzowaną po amerykańsku.
@spin doctor:
Talleyrand opisywał kiedyś Napoleona i jego cesarstwo, jako zjednoczenie obu tradycji, które tak podzieliły Francję — tradycji monarchicznej, jak i republikańskiej (czy może: rewolucyjnej). I mam wrażenie, że z Putinem jest podobnie — Rosja pod jego przewodem jest czymś pomiędzy ZSRR, a demokracją (choćby jelcynowską) z możliwym dodatkiem tradycji carskich, oraz tradycji białych z wojny domowej. Być może taka jest ‚mądrość etapu’ — skoro Rosja jest podzielona między te tradycje, to i przywódca państwa musi być osobą, która je łączy. Demokracja, państwo prawa, dbałość o prawa człowieka — to wszystko kwestia następców Putina. (Zresztą, znając historię Francji po Napoleonie, nie ma pewności, że następca Putina będzie oznaczał progres, a nie regres.)
xyz123459
28 listopada o godz. 0:10
Cesarska Japonia to kraj militarystyczny od zarania dziejów, jak wiesz.
Dodaj do tego wzorce armii wzięte z kaizerowskich niemiec i skrzyżowanie ich z kodeksem bushido.
Poza tym, powszechna służba wojskowa w Japonii rozpoczęła się od roku 1873…….
: ?(?) miłość ojczyzny stała się na cesarski rozkaz, rodzajem państwowej religii, której kapłanami byli wychowawcy i dowódcy wojskowi, a bóstwem cesarz. W ciągu jednego pokolenia wpojono w kraju, gdzie znaczną większość ludności mało interesowała się zagadnieniami wojskowymi, pewną etykę, niemal religię, która uczyniła japoński naród państwem militarnym i zmilitaryzowanym?[6].
http://www.konflikty.pl/a,5298,Pozna_nowozytnosc,Organizacja_japonskich_wojsk_ladowych_i_marynarki_oraz_plany_wojenne_w_okresie_wojny_rosyjsko-japonskiej.html
O okrucieństwie wojen chłopskich, czy rewolt, świadczą wyczyny w trakcie Żakerii, powstania w Wandei,rewolucji meksykańskiej, działań Machno, powstania bokserów, czy sipajów……
O naszym skromnym Chmielnickiego nie zapominając.
Maksymalizujący swe zyski panowie budzili potwora i niewyobrażalne okrucieństwo.
I topili go we krwi……
A do tego najlepiej nadawał się autorytaryzm, czy dyktatura wojskowa.
@aps
Pani Millerowa rzeczywiscie zalozyla wystrzalowa kreacje, jednak nie zrobila nikomu afrontu, jesli nie liczyc jej zlego gustu:)) Ubior zas pani Raisy byl prowokacyjny i mozna byloby jej występ porownać do wkroczenia do meczetu w walonkach. Czego zapewne nigdy nie zrobila. Po prostu protokół dyplomatyczny przyjęć damskich gosci w Watykanie wymaga, aby paniusia byla ubrana na czarno i miala czarna koronkową narzutke na glowie. Nawet muzulmańska krolowa Jordanii Rania tak ubrala sie na wizyte u Benedykta XVI. Wygladała zreszta nieziemsko pieknie:))
@aps
No i najwazniejsze – zaden papiez jeszcze nie dostal zaproszenia do Rosji. I nie dostanie, poki wpierw Watykan nie porozumie sie z Cerkwia. To chyba jasne:))
PAK
28 listopada o godz. 16:53
Gdy piszesz o demokracji Jelcynowskiej, to na tym można by poprzestać. Rosji nie można porównywać z niczym ani z nikim na świecie. Tworzą według Sołżenicyna własną cywilizację, rosyjską cywilizację. Tak się stało, że stanowią dziś jedyną, na razie przeciwwagą imperialnym dążeniom USA panowania nad światem. Putin jest tego gwarantem i za to należy go podziwiać i wspierać. Jest mądrzejszy, inteligentny i bardziej sprytny od innych liderów na świecie. Gwarantuje stabilność światu i nam. Wydaje mniej niż 10 procent na zbrojenia w porównaniu do USA. To wystarcza. Ma dokoła swoich granic 900 amerykańskich baz militarnych i się go boją. Dziś wieczorem pokazali w rosyjskiej telewizji kilka nowych rodzajów broni. Łódź podwodną niewykrywalną, nowe rakiety i nowe helikoptery. Napawa to optymizmem.
Vandermerwe!
Dwie sprawy:
1. Oznak demokracji – ja rozumiem, że współczesny świat na poparcie każdej tezy potrzebuje dowodów liczbowych lub faktów. Ale zaręczam Ci, że czasami na podstawie małego, niby nieistotnego faktu lub zdarzenia można wysnuć wnioski dotyczące wielkich spraw. Po małej chmurce na niebie wiem, jaka będzie pogoda. Mój ojciec wyglądając przez okno w naszym warszawskim mieszkaniu wie, czy Polska się rozwija czy nie. Bzdura – powiesz! W jaki sposób? A jednak, zauważył już dawno, że jak w wielkich wieżowcach jest ciemno po południu, to biura już nie pracują, nie ma zleceń. Jak jest rozwój gospodarczy, to palą się światła w domach. Dla ułatwienia dodam, że teraz palą się wszystkie światła we wszystkich oknach do 21 wieczorem.
Druga sprawa to to, czego chcą ludzie w danych krajach. Zaręczam Ci, że jak tylko powąchają prawdziwej demokracji, to już nie chcą od niej odstąpić. Mam na bieżąco informacje w sprawie Tajwanu, mam kumpla przebywającego non stop na tej wyspie. Dzięki niemu znam doskonale atmosferę na Tajwanie ? tam rośnie społeczeństwo z prawami jednostki, sprawiedliwością, prawami mniejszości, wolnością gospodarowania, jak z mojego snu. I młodzi ludzie w ogóle nie wyobrażają sobie, że można inaczej żyć.
@spin doctor:
Kierunek zbrojeń Rosji o tyle napawa mnie optymizmem, że widzę w nim obraz modernizacji państwa. Pośrednio to dokumentuje zachodzącą przemianę mentalną, gdzie bardziej liczy się siła rozumu, niż pięści. To musi się także, prędzej czy później, przełożyć w przekonanie o wyższości demokracji nad autokracją.
Ale już przeciwstawianie USA…
Po pierwsze, Rosja jest na to za słaba. Bo ile ma ‚zespołów uderzeniowych’ na morzach i oceanach? Bo przecież w tym porównaniu głowice nuklearne się już nie liczą. Nową broń, owszem, Rosja projektuje, ale z wdrażaniem jest już gorzej. A o dotrzymaniu kroku USA od dawna nie mam mowy.
Po drugie, Stany to nie tylko twarda, ale i miękka siła. Jakie jest globalne oddziaływanie rosyjskiej kultury? A jakie rosyjskiej nauki, w tym nowo wypracowanych koncepcji ekonomicznych i socjologicznych? Czy ekonomiści z St Petersburga, albo Moskwy odwiedzają inne państwa i wskazują drogi naprawy gospodarki?
Po trzecie, po co? Rozumiem względy prestiżowe, zwłaszcza te, które władze Rosji roztaczają przed własnymi obywatelami. Rozumiem rynek zbytu dla uzbrojenia. Ale to wszystko korzyści krótkoterminowe. Pisałem już tu kiedyś, że (IMHO) Rosja gra w polityce międzynarodowej na kontrze — torpeduje pomysły innych, wykazując (często słusznie) słabość koncepcji. Ale to tylko program negatywny — co z pozytywnym? Czy Rosja może komuś na świecie zaproponować modernizację, wraz z pakietem pomocy gospodarczej, poszerzeniem ludzkiej wolności, czy choć bezpieczeństwa?
Mamy dobry przykład z Ukrainą — rywalizacja Zachodu i Rosji daje pewne pole manewru dla jej władz. Tylko, że nic z tego dobrego nie przychodzi, raczej zagubienie niż większa wolność.
@xyz123459
Rzeczywiście polityka w USA jest dużo bardziej absurdalna niż w Polsce – choć trudno w to uwierzyć. Póki jednak chyba jeszcze nikt w Polsce (nawet Korwin-Mikke) nie oskarżył papieża o marksizm i komunizm, a w USA jak najbardziej – http://www.salon.com/2013/11/27/rush_limbaugh_the_pope_sounds_like_a_marxist
Jeden z najbardziej wpływowych prawicowych komentatorów w USA stwierdził, że skoro papież nie popiera niczym nieskrępowanego kapitalizmu to brzmi jak marksista
@ Torlin,
Sadze, ze Pan albo nie zrozumial tego, co napisalem lub tez swiadomie pisze obok tematu.
Panstwo demokratyczne musi byc panstwem prawa ale panstwo prawa niekoniecznie musi byc panstwem demokratycznym w sensie rozumienia swiata zachodniego. Tyle w tej sprawie.
Nie kwestionuje wyborow drog rozwoju przez rozne spoleczenstwa. Tyle tylko, ze „zapatrzeni we wlasny pepek” pragniemy by swiat rozwijajl sie na nasze podobienstwo. A tak nie jest. Nie przypadkiem analiza funkcjonowania spoleczenstwa japonskiego doprowadzila pewnego badacza do wniosku, iz jest to dalej, mimo zewnetrzynych pozorow demokracji, panstwo o znamionach feudalnych ( takim tez bylo przed II w.s.) – przynajmniej wedlug zachodnich kryteriow.
A „wzorcowa” Botswana, przyklad stabilnosci politycznej, gospodarczej i spolecznej, mimo regularnych wyborow, trudno nazwac demokracja w zachodnim tego slowa znaczeniu. Ale oni tego nie chca zmieniac, sa zadowoleni z tego, co maja, wiecej sa dumni z Botswany, takiej jaka jest. A prosze spojrzec na Singapur, ktorego wladze czesto okresla sie jako „krypto-faszystowka” – ciekawe, iz dzisiejszy dobrobyt tego panstwa – miasta stworzyla komunizujaca PAP.
I na koniec pytanie: jak definiujemy „prawdziwa demokracje”?
Pozdrawiam
Śleper
26 listopada o godz. 23:52
Baszszar al-Asad z całą pewnością nie był królem łagodności, ale dzięki niezbyt licznym aktom terroru państwowego nie dochodziło do mordów na taką skalę w jakiej dzisiaj robią to tzw. powstańcy. Powstańcy czego, proszę mi powiedzieć?
………………………………………………………………………………….
Ciekawe co sądzą mieszkańcy Iraku dzisiaj o czasach Saddama.
Pytanie dotyczące powstańców jest zasadne.