Milcz, egzorcysto

Tuż przed Wszystkimi Świętymi przyszła wiadomość nieco sensacyjna. Demonolog i egzorcysta jezuita Aleksander Posacki otrzymał od władzy zakonnej zakaz wypowiedzi w mediach. Co więcej, został zawieszony w funkcjach kapłana. Czym sobie zapracował na te kary, dotkliwe dla każdego kapłana?

Z komunikatu przełożonego to jasno nie wynika. Do tego w publicznych dokumentach kościelnych przywykliśmy. Prowokują więc do domysłów i spekulacji. Można się domyślać, że chodzi o styl posługi kapłańskiej, ale o co konkretnie, nie wiadomo. W mediach o. Posacki to antyteza ks. Lemańskiego. Mam nadzieję, że sprawa nie okaże się kryminalna, bo wtedy chyba zakon nie dałby Posackiemu ,,czasu na refleksję”?.

Wiadomo, że w kręgach katolików o podobnej mentalności – mentalności czyniącej z człowieka i Kościoła obiekt ciągłych ataków ze strony diabła i jego duchowych dzieci np. we współczesnej kulturze masowej – Posacki jest autorytetem. Faktycznie, to człowiek wykształcony i oczytany w wszelkiego rodzaju dziełach ,,ezoterycznych”. Doktorat zrobił z bardzo ciekawego filozofa rosyjskiego Lwa Szestowa.

Nie chcę psychologizować, ale zdaje się, że te lektury trochę mu zaszkodziły. Stylizuje się na  postać z ,,Władcy pierścieni” czy sagi o Harrym Potterze. Zażarcie i bezkompromisowo walczy z magią, okultyzmem, New Age, ale ta zaciekłość wydaje mi się trochę teatralna, trochę celebrycka. W średniowieczu byłby pewno inkwizytorem.

Dziś jest katolickim wojownikiem kulturowym próbującym przeszyć Smoka swym retorycznym mieczem. Udziela się w mediach o. Rydzyka, ale to chyba nie dlatego został zawieszony, bo te media to dziś dla wielu katolików chluba Kościoła.

Mamy takich wojowników wielu w polskim katolicyzmie. Ostatnio aktywowali się z okazji Halloweenu. Po raz któryś czynią z elementu anglosaskiego folkloru jakieś kolejne zagrożenie dla duszy polskiej. Halloween wywodzi się z obrzędów i wierzeń przedchrześcijańskich w świecie celtyckim, przede wszystkim Irlandii i Anglii.

Ale jak wiele takich elementów, został wchłonięty przez religijność ludową epoki chrześcijańskiej. To święto jest odpowiednikiem naszych katolickich Wszystkich Świętych, a także prasłowiańskiego obrzędu dziadów, z którego natchnienie czerpał Adam Mickiewicz.

W świecie anglosaskim to dziś przede wszystkim święto dzieci, trochę takie jak nasze kolędowanie. Dzieci chodzą od domu do domu i dostają łakocie (,,treats”) od oczekujących ich wizyty dorosłych. Dorośli przebierają się czasem za duchy i czarownice i bawią się równie dobrze, jak dzieci.

Dzień święta umarłych zaspokaja różne potrzeby duchowe, często także infantylne, ale m.in. rozbraja choć na chwilę strach przed śmiercią i zaświatami. U nas jest może troszkę sentymentalną i nieco obłudną, ale zwykle piękną wizualnie (zwłaszcza po zmierzchu) celebracją więzi rodzinnych, klanowych, narodowych, jedyną chyba dzisiaj na tak imponującą skalę w całej Europie. Ochrzczonym prastarym kultem przodków.

Nie widzę tu żadnych zagrożeń duchowych, widzę ignorancję i złą wolę chrześcijaństwa toksycznego, zatrutego fascynacją tym, co zwalcza. Jeśli coś mniej mi się podoba, to to, że u nas Halloween jest po prostu kolejnym importem kulturowym, dość nachalnie eksploatowanym komercyjnie. Tak jak wcześniej ,,Walentynki”. Ale Walentynki już prawie nikogo ? z wyjątkiem wojowników kulturowych ? nie oburzają, zapewne za jakiś czas podobnie będzie z Halloween. Trudno, widać nasza kultura jest za słaba, by się temu oprzeć. Ataki katolickich wojowników kulturowych ten proces raczej przyspieszą.

Nie podoba mi się knebel nałożony na o. Posackiego, choć jestem na antypodach jego poglądów. Niech nie milczy, niech mówi i to  jak najwięcej.