Milcz, egzorcysto
Tuż przed Wszystkimi Świętymi przyszła wiadomość nieco sensacyjna. Demonolog i egzorcysta jezuita Aleksander Posacki otrzymał od władzy zakonnej zakaz wypowiedzi w mediach. Co więcej, został zawieszony w funkcjach kapłana. Czym sobie zapracował na te kary, dotkliwe dla każdego kapłana?
Z komunikatu przełożonego to jasno nie wynika. Do tego w publicznych dokumentach kościelnych przywykliśmy. Prowokują więc do domysłów i spekulacji. Można się domyślać, że chodzi o styl posługi kapłańskiej, ale o co konkretnie, nie wiadomo. W mediach o. Posacki to antyteza ks. Lemańskiego. Mam nadzieję, że sprawa nie okaże się kryminalna, bo wtedy chyba zakon nie dałby Posackiemu ,,czasu na refleksję”?.
Wiadomo, że w kręgach katolików o podobnej mentalności – mentalności czyniącej z człowieka i Kościoła obiekt ciągłych ataków ze strony diabła i jego duchowych dzieci np. we współczesnej kulturze masowej – Posacki jest autorytetem. Faktycznie, to człowiek wykształcony i oczytany w wszelkiego rodzaju dziełach ,,ezoterycznych”. Doktorat zrobił z bardzo ciekawego filozofa rosyjskiego Lwa Szestowa.
Nie chcę psychologizować, ale zdaje się, że te lektury trochę mu zaszkodziły. Stylizuje się na postać z ,,Władcy pierścieni” czy sagi o Harrym Potterze. Zażarcie i bezkompromisowo walczy z magią, okultyzmem, New Age, ale ta zaciekłość wydaje mi się trochę teatralna, trochę celebrycka. W średniowieczu byłby pewno inkwizytorem.
Dziś jest katolickim wojownikiem kulturowym próbującym przeszyć Smoka swym retorycznym mieczem. Udziela się w mediach o. Rydzyka, ale to chyba nie dlatego został zawieszony, bo te media to dziś dla wielu katolików chluba Kościoła.
Mamy takich wojowników wielu w polskim katolicyzmie. Ostatnio aktywowali się z okazji Halloweenu. Po raz któryś czynią z elementu anglosaskiego folkloru jakieś kolejne zagrożenie dla duszy polskiej. Halloween wywodzi się z obrzędów i wierzeń przedchrześcijańskich w świecie celtyckim, przede wszystkim Irlandii i Anglii.
Ale jak wiele takich elementów, został wchłonięty przez religijność ludową epoki chrześcijańskiej. To święto jest odpowiednikiem naszych katolickich Wszystkich Świętych, a także prasłowiańskiego obrzędu dziadów, z którego natchnienie czerpał Adam Mickiewicz.
W świecie anglosaskim to dziś przede wszystkim święto dzieci, trochę takie jak nasze kolędowanie. Dzieci chodzą od domu do domu i dostają łakocie (,,treats”) od oczekujących ich wizyty dorosłych. Dorośli przebierają się czasem za duchy i czarownice i bawią się równie dobrze, jak dzieci.
Dzień święta umarłych zaspokaja różne potrzeby duchowe, często także infantylne, ale m.in. rozbraja choć na chwilę strach przed śmiercią i zaświatami. U nas jest może troszkę sentymentalną i nieco obłudną, ale zwykle piękną wizualnie (zwłaszcza po zmierzchu) celebracją więzi rodzinnych, klanowych, narodowych, jedyną chyba dzisiaj na tak imponującą skalę w całej Europie. Ochrzczonym prastarym kultem przodków.
Nie widzę tu żadnych zagrożeń duchowych, widzę ignorancję i złą wolę chrześcijaństwa toksycznego, zatrutego fascynacją tym, co zwalcza. Jeśli coś mniej mi się podoba, to to, że u nas Halloween jest po prostu kolejnym importem kulturowym, dość nachalnie eksploatowanym komercyjnie. Tak jak wcześniej ,,Walentynki”. Ale Walentynki już prawie nikogo ? z wyjątkiem wojowników kulturowych ? nie oburzają, zapewne za jakiś czas podobnie będzie z Halloween. Trudno, widać nasza kultura jest za słaba, by się temu oprzeć. Ataki katolickich wojowników kulturowych ten proces raczej przyspieszą.
Nie podoba mi się knebel nałożony na o. Posackiego, choć jestem na antypodach jego poglądów. Niech nie milczy, niech mówi i to jak najwięcej.
Komentarze
Celebryta Posadzki jest bardzo pożyteczny. Trzeźwi ludzi nie dość głęboko otrzeźwionych przez innych klechów. Zawsze klaszczę brawo takim pociesznym, choć wedle siebie poważnym i namaszczonym egzorcystom.
Natomiast uważam, że w sprawie zatruwania się chrześcijaństwa tym co zwalcza, jest zupełnie inaczej. To taki kolokwializm, mówić, że się zatruwają. prowadzący do niezrozumienia istoty i powagi rzeczy.
Żeby chrześcijaństwo naprawdę mogło się zatruwać, trucizna musi być silna i prawdziwa. Placebo nie zatruwa, jedynie łudzi. To nie to samo.
Żrąca siła trucizny musiałaby być niesłychana, skoro mimo tak potężnych środków obrony jakimi Kościół dysponuje, zatruwa go tak silnie. Albo też środki obrony są marnej jakości.
Tą autentycznie żrącą truciznę wytwarza sam Kościół, jego członkowie, ale przede wszystkim klechy. Mają ją w sobie, hodują, wzmacniają od dziecka. To skrzywiona osobowość, kiedyś skrzywdzona, potem gięta i wysycająca się pod wpływem intensywnej, zawziętej pracy własnej, uważanej za wielką cnotę i zjednoczenie z Bogiem, tej „walki z demonami” której doświadczało tak wielu „świętych” i „mistyków” – czym się Kościół nieustannie chlubi i naśladownictwa oczekuje i za nie nagradza. Usilnie wspomaganej, ukierunkowywanej, intensyfikowanej przez „kierowników duchowych”, jeszcze na katechezie, potem w seminarium i przez resztę życia.
Psychologia głębi bardzo dobrze wyjaśnia jak ten mechanizm powstaje, z czego czerpie, jak się rozkręca i działa i jakie skutki przynosi.
Wzorowy egzorcysta jest mistrzem sztuki zniszczenia w sobie resztek siebie autentycznego, jakichś pierwocin nieukształtowanego w sobie dzieciaka, który mógłby wyrosnąć na zdrowego w swojej psyche, wolnego i autentycznego człowieka.
Ta żrąca trucizna jest w nim samym, jest w klechach, jak Kościół długi i szeroki.
Taki mały, a jakże prawdziwy wgląd w przeżartą psyche klechów dał Umberto Eco w „Imieniu róży” . Wzorowi zakonnicy, egzorcyści i inkwizytorzy. Dziś oni są tacy sami, bo to się opiera na tej samej zasadzie chorej psyche. Noszą tylko garnitury, myją się, mówią zgrabniej, mają nawet nieraz także niekościelne wykształcenie, choćby Hoser – medyk.
Kościół to wyspa pingwinów, armia ludzi głęboko skrzywionych, zatruwających się sobą nawzajem i doznających w tym wzmożenia, ulgi i szczytowania pospołu.
Przcież oni nie potrafią nawet mówić o „miłości” jak zdrowi ludzie, głęboko wrażliwi i empatyczni, autentycznie ludzcy. Muszą przez lata ćwiczyć się w „miłości” i odpowiednim o niej mówieniu, obfitym, wymownym, milionsłownym. To straszny mozół i udręka tak się ćwiczyć, tak zawzięcie w siebie wmanipulowywać te słowa i pojęcia. Nic to nie daje: mówią złote usta, a psyche jest martwa,lub wydziela się chorobliwie tych słowach.
Dlatego Michalik i legion innych michalików mówi prawdę, prawdę o sobie, o swoim dramacie,kiedy oznajmia, że dzieci same lgną i kuszą „człowieka” by je pedofilił. Mają obsesje, ciężkie obsesje na punkcie ciała, dziecka; oralnośc, analności psychicznej, niewinności, normalności, seksu, rodziny,wolności, miłości. Wszystkiego tego w sobie nie mają, wszystko to stłumili lub zabili w sobie. To są ludzie ciężko cierpiący, a wielu z nich to już zombie. Autentyczne zombie, to ie są jedyne filmowe strachy. Halloween ich tak wścieka, bo pokazuje im ich samych. Niewinna Hello-Kitty, zabawka dziecięca tak ich wścieka, już widzą w niej znak Szatana, gdy ludzie zdrowi widzą miłego pluszaka.
Michalik powiedział, wyznał,nieświadomie głęboką prawdę o sobie. Dziennikarze nie pojęli, nie zrozumieli, sądzili po wierzchu. Więc szybko Michalik uciekł w kłamstwo, by uśmierzyć krytykę: to tylko lapsus,nieporozumienie słowne,niedopecyzowanie. A dalej, im więcej dopowiadał, tym bardziej brnął w bełkot, może i śmieszny, gdyby tak prawdziwie nie zdradzał prawdy o jego chorej psyche.
Niech egzorcysta Posacki nie milczy, niech się ośmiesza,niech odstręcza od wejścia w smrodliwy cień Kościoła. Chroni to potencjalne kolejne ofiary przed zatruciem. Ale kosztem psyche klechy, który już się z tego zatrucia nie wydobędzie. Bijemy brawo jego chorym popisom,by chronić innych. Ale gdybyśmy wszyscy otwarcie mówili o tym, że być klechą znaczy truć się – może ocalilibyśmy samego Posackiego, Oko, Michalika, Hosera, Dydycza, Dziwisza, Paetza i cały ten legion.
Czy to nie jest lepsza metoda?
Pozdrawiam
Podoba mi się knebel nałożony na o. Posackiego. Jednego małpiszona mniej. Jedna małpa z brzytwą wyrzucona z kąpieli to też coś.
Panu Szostkiewiczowi mylą się intelektualne pogawędki przy kominku z życiem społecznym. Wydaje mu się, że wszystko można logicznie przeanalizować, ocenić i ze rozsądkiem przedyskutować. A tak wcale nie jest.
Wszelkiego typu nawiedzeni, znachorzy, szarlatani zdrowia medycznego i psychicznego, jeśli im się nikt nie przeciwstawia zdobywają coraz szersze pole dla swoich przekonać i powoli przekonują, że ich poglądy są równoprawne, że nauka i szarlataneria są tym samym.
Pan Szostkiewicz nie widzi, dlaczego pojawiła i jak rozwija się religia smoleńska. Czy to nie skutek jej zlekceważenia i prób dyskutowania jak równy z równym? Czy Pan Szostkiewicz myśli, że Arabowie to mają terroryzm we krwi, czy raczej uważa, że jest to skutek braku zdecydowanego przeciwstawiania się ekstremistom. Przecież intelektualnie przegrywają oni wszelkie dyskusje. Albo bliżej: Może by wyjaśnić jak to było w czasach słusznie minionych, że ludzie jeździli na Zachód a mimo to 95% Polaków uznawało wyższość socjalizmu nad kapitalizmem? Czy to był wynik barku dyskusji intelektualistów, czy raczej zakazy partyjne?
Dzisiaj egzorcyści coraz częściej wskazują na obecność szatana w książkach dla dzieci, w dziełach sztuki, w ćwiczeniach gimnastycznych. Wkraczają coraz silniej w życie codzienne, próbują wpływać na zwyczaje i święta, żądają zakazów i regulacji, chcą wprowadzać kary i omijanie. A Pan by wolał dyskutować? Jak z islamizmem?
Jeśli natomiast zarzuci mi Pan pochwałę cenzury to proszę wyjaśnić, dlaczego wolno zarzucać Tuskowi zdradę i zamach na prezydenta, a nie wolno pisać o polskich obozach koncentracyjnych. W tym ostatnim jest przecież geograficznie więcej prawdy.
Wczoraj przeczytałem o zakazie o. Posackiego, dzisiaj „mignęła” mi przed oczami notka, że biskupi z pewną niechęcią przyjmują koncentrację na źle w nauczaniu, jako prowadzącą czasem do psychoz… Wygląda, jakby te dwie informacje się uzupełniały, choć byłoby to coś nowego w postrzeganiu przez biskupów własnych wiernych, a w to już trudno uwierzyć.
Halloween nie jest w pełni odpowiednikiem Walentynek, przez pewne elementy „obcowania z duchami” (nawet jeśli słusznie zauważał ks. A. Draguła, że w skomercjalizowanej wersji święta nic z obrządków celtyckich nie zostało) — tolerancja dla niego będzie w polskim Kościele trudniejsza. Wydaje się, że dodatkowym problemem będzie to, że wprowadza on element zabawy do świąt traktowanych z głęboką powagą.
PS.
A cmentarze teraz rzeczywiście wyglądają pięknie — rano przejeżdżałem obok cmentarza. Mleczna mgła i odcinające się jedynie nagie pnie drzew, oraz wcale już licznie zapalone znicze.
@Vera:
Trudno mi odpowiadać za Gospodarza, dodatkowo spekulować jedynie możemy nad uzasadnieniem zakazu. Niemniej samo ‚opowiadanie głupot’ to słaby argument dla zakazu wypowiedzi, podobnie jak ‚szkodzenie wizerunkowi’. Nie spotkałem się nigdy z twierdzeniem, że o. Posacki wzywa do nienawiści innej, niż skierowanej przeciwko demonom, że chce wyrzucać nie tylko szatana, ale emigrantów, albo że proponuje prowadzenie świętej wojny i samobójcze zamachy… Jeśli tej granicy nie przekracza, nie widzę powodów do stosowania zakazu. Co innego, samo wezwanie do refleksji — to, jak najbardziej, uważam za uzasadnione.
PS.
Staram się tego nie łączyć z innymi zakazami wypowiadania się do mediów, choćby ks. Lemańskiego; jednak w głowie takie połączenie powstaje, a wraz z nim niedobre skojarzenie z praktyką ‚cięcia po skrzydłach’.
Wyrazam podziw dla „Tanaki”
Moim zdaniem, nie ma specjalnego sensu ta „walka” Wszystkich Świętych kontra Haloween, choćby dlatego, że są to dwa, wprawdzie blisko położone, ale jednak różne dni. Już prędzej luteranie mogliby protestować, wszak 31.X. to Święto Reformacji.
Co do ojca jezuity, to warto wskazać, iż to właśnie władze zakonne wydały ten zakaz. Są oczywiście uczucia mieszane, bo z jednej strony „nie zgadzam się z tobą, ale oddam wszystko, byś mógł głosić swoje poglądy”, z drugiej, nawet może nie tyle sam człowiek jest ważny, ile odcięcie się zgromadzenia, które reprezentuje, od jego przekonań i głoszonej nauki. Skoro najzupełniej słusznie krytykujemy nadmierne zaangażowanie księży w egzorcyzmy i tego typu sprawy, przez co wypacza się obraz świata wiernych, mamy dowód, iż niekoniecznie jest to popierane, i być może doczekamy się jeszcze innych przykładów, aczkolwiek w tym najbardziej wyczekiwanym specjalnie bym na ojców redemporystów nie liczył.
Halloween – można się do tego przyzwyczaić, a jak ktoś nie chce uczestniczyć i rozdawać cukierków, to nie ma obowiązku. Wystarczy nie dekorować domu na okoliczność Halloween, nie wystawiać dyni, i spokój. Ale dzieciaki to dzieciaki. One świętują i będą świętować, a element zabawy jest jak najbardziej wskazany w obliczu nieuchronnego.
Dla zrozumienia nośności Halloween w kulturze Ameryki Pn. warto przypatrzeć się obrzędowości związanej z pogrzebem. Kto tak sobie zażyczył, będzie miał mszę, ale większość rodziny i krewnych spotyka się w domu pogrzebowym, gdzie wystawiona jest urna/trumna. Przy tej okazji nie opłakuje się zmarłego, ale wspomina się jego osobę. Wystawione są zdjęcia zmarłego, przedmioty ilustrujące jego zainteresowania, pasje, osiągnięcia. Owszem, wszystko odbywa się z powagą, ale bez tragedii. Dorośli rozmawiają na różne tematy, zwłaszcza kiedy spotykają się tylko i wyłącznie z okazji tego typu uroczystości rodzinnych, dzieciaki jak to dzieciaki – małe bawią się ze sobą, rysują, śpią, nastolatki plotkują, chichoczą po cichy w kącie lub siedzą z nosami wlepionymi w iPhony. Nikt nikogo nie ucisza i nie mrozi marsowym spojrzeniem. Samo odprowadzenie do ziemi odbywa się z reguły w asyście najbliższej rodziny. Owszem – z powagą, ze łzami, ale też bez kolejnej mszy, kolejnego umęczenia ceremoniałem ludzi, dla których ostatnie dni były z pewnością ciężkie.
Czy powyższe wynika z Halloween, czy też jest na odwrót – trudno powiedzieć. Jedno i drugie funkcjonuje w tym samym społeczeństwie, bardziej otwartym, bardziej urozmaiconym, ale też wśród małych kolędników halloweenowych widzi się „kolędników” wszystkich raz i wyznań (tego ostatniego można się przynajmniej domyslać). Ciekawe, że kiedyś katolicki z bólu Quebek nie miał problemów z Halloween, który to zwyczaj istnieje w tym społeczeństwie od dawna, istniał w czasachm kiedy kk był jeszcze bardziej potężny i wpływowy, niz kk w POlsce (pewnie trudno to sobie wyobrazić, ale tak naprawdę było). Tak więc nie katolicyzm ma kłopot z halloweenem, ale polskość definiowana przez jedyniesłuszną doktrynę moralno-filozoficzną. I dlatego dobrze, że hunwejbinów tej jedyniesłuszności ucisza się.
Pozdrawiam
Vera
31 października o godz. 10:42
Rozumiem i podzielam twoje oczekiwania, aby ograniczyc wplyw roznych szarlatanow na omamianie naszego spoleczenstwa, ale mimo to nie podzielam twojego pogladu co do zasady kneblowania komukolwiek ust.
Nie powinno sie moim zdaniem demokratycznych pryncypiow traktowac instrumentalnie, koniunkturalnie, bowiem grozi nam wowczas w dluzszej perspektywie degenerowanie demokracji, ograniczanie jej jakims zastrzezeniem, jak na przyklad ”demokracja socjalistyczna” czy ”demokracja PiSowska”.
Mimo wysokiej ceny, jaka placimy za hipnotyzowanie nas religia smolenska czy PiSowska uwazam, ze narod musi sam dojsc do pewnych prawd, nawet jak to ”pobieranie lekcji” i proces dojrzewania zabiera lata.
Jak wiesz z doswiadczen USA, ktore chcialy juz nie raz zaimplantowac demokracje w szczerym ugorze innych krajow, narzucanie lub sztuczne przyspieszanie pewnych procesow spolecznych prowadzi do jeszcze wiekszych nieszczesc.
Czy pozostaje nam wiec tylko trwanie w tym spolecznym tyglu, jaki buzuje w Polsce? Nie, demokratyzowanie sie spoleczenstwa, budowanie jego podmiotowosci jest funkcja nie tylko czasu ale i edukacji i wzajemnej komunikacji, wymiany pogladow i argumentow. Tak jak to czyni pan Adam Szostkiewicz.
Demonolog…….hm;
Oj, tam jest cos wiecej, Gospodarzu, w tym zakneblowaniu ks,prpf.dra hab. Paseckoego.
Spokojnie, jeszcze sie dowiemy dlaczegp zakon skazal go na „refleksje”. Zanadto to wszystko jest tajemnicze.
Mnie tu akurat jakims DUZYM zgorszeniem pachnie.
Swoja droga szkoda, bo ks. propf. dr hab. Posacki jest wielce rozrywkowym kaznodzieja. 😈 Prawie tak dobry jak ten… Basiabura czy jak mu tam… 😈
… a oni znowu swoje!
Dziadostwa wyeksportowaliśmy przez wieki sporo, dożynki to nam robili co chwila entuzjastyczni sąsiedzi, ja to bym poprzestał na wysyłaniu Marzanny za morza bo to i może trochę grosza do domu powróci.
Ze straszydeł i upiorów zrobili dzieciakom zabawę. Nakręcają koniunkturę i zamiast się zamartwiać liczą pieniądze! Zgroza!
„Pan tu Panie Pogorzelski duby smalone prawisz a ja gorę a ja gorę!”
Myślę, że kiczem też można się bawić, a każde spuszczenie powietrza z nadętego balona „świętego nawiedzenia” jest tak zdrowa jak zdrowym odruchem jest śmiech na widok krotochwilnego nonsensu.
Serdeczne pozdrowienia.
Nie mam pojecia, kim jest ów jezuita i dlaczego dostal zakaz wypowiedzi. Wiem natomiast, ze taki zakaz jeszcze nikogo nie powstrzymał przed dalsza prezentacja swoich pogladow. Trudno więc tu mowic o jakims skutecznym kneblowaniu delikwenta. Dotyczylo to zarowno ks. Lemańskiego, jak i ks. Bonieckiego (bardzo przepraszam ksiedza Redaktora za to zestawienie:)) Natomiast takie decyzje wladz kościelnych sa sygnalem, że to, co ksiądz X czy Y prawi, jest niezgodne z nauka Kosciola. I tak powinno być. Tyle tylko, ze te wszystkie zakazy, jak slusznie pisze Gospodarz, sa enigmatyczne i publika nie ma pojecia, o co chodzi. I to dobrze nie jest.
To jest doprawdy zastanawiające, jakie są przczyny swoistej „cafki” mentalno-świapoglądoowej zmierzającej w Polsce ku irracjonalnemu koserwatyzmowi? Cały ten wysyp egzorcystów i fundamentalistów katolickich, tropiących na każdym kroku znaki szatana (w maskotce Kitty, w przebierankach z okazji Halloween), nie tylko zresztą w łonie Kościoła, którego twarzami są ojciec Rydzyk, abp Miachalik, bp Dydycz czy Ryczan.
Skąd się bierze lud smoleński dający wiarę bredniom pana Antoniego i jego „ekspertów”, cynicznym manipulacjom i kłamstwom Jarosława Polskęzbwa?
Gdzie się podział przekorny sceptycyzm Polaków, a nawet poczucie humoru, czasem wisielcze, ale świadczące o przytomności umysłu?
Może to mocno spóźnione odreagowywanie „miazmatów komuny”, a może wyraz zagubienia w świecie zmieniającym się szybciej niż kiedykolwiek wcześniej (nowe technologie, szum informacyjny, internet , globalizacja itp. itd).
Może wreszcie to podświadoma tęsknota do czasów, gdy każdy znał plus minus swoje miejsce w szeregu, nie był podatny na niezmierzoną ofertę pokus tego świata , bo nie były w jego zasięgu.
Nie rozumiem – dlaczego według autora Posacki powinien mówić jak najwięcej?
@krzepki H.
Proszę przeczytać całość ze zrozumieniem, zwłaszcza ostatnie akapity i odkurzyć swoją wiedzę o środkach stylistycznych.
Trwa jeszcze okazyjna promocja na cenę wolności słowa
Pan Redaktor zwrócił uwagę na zdarzenie, które nie wydaje mi się w żadnym razie sensacyjnym.
A już najwyższe zdumienie budzi we mnie postrzeganie w komentarzach tego zdarzenia, jako „knebla” czy…zamachu na wolność słowa.
Otóż, po pierwsze, kościół konsekwentnie dyscyplinuje wszelkie dyskusje i wypowiedzi, mogące podważyć totalitarny rygor jedynie słusznych interpretacji (tak dogmatu jak i otaczającej rzeczywistości) czynionych przez funkcjonariuszy kościoła.
Wychodząc ze słusznego propagandowo i programowo założenia, że komunikat słany światu przez polski kościół musi być spójny i jednolity, gdy na rzeczy jest obrona przed wrogiem wewnętrznym (narzucającym np. ubóstwo) i zewnętrznym (biorącym to za dobrą monetę).
Nie może być tak, że każdy gada co mu się podoba
– ta ewangeliczna, w rozumieniu polo-kk, prawda nie służy szerzeniu władzy, jeśli nie jest egzekwowana.
Tym bardziej to kluczowe, gdy weźmie się pod uwagę, do czego ta spójność służyć ma w nadchodzącym świecie władzy powszechnej kościoła michalikowego, o czym mówi samo źródło:
?Internet ? tam mamy wielki dramat. Nie można tego zamknąć?.
To cytat wypowiedzi Michalika udzielonej w wywiadzie ? analizowanym przez Stanisława Obirka.
http://studioopinii.pl/stanislaw-obirek-jezyk-arcybiskupa/
Władza kościoła nad wolnością wypowiedzi nie może omijać własnych szeregów, bo stoją przed nią o wiele szersze zadania.
Po drugie, trudno uzasadnić, dlaczego instytucja nie miałaby dyscyplinować swych funkcjonariuszy ze względu na ich prawo wolności słowa.
Prawo to dotyczy obywatela, a nie księdza, jak wiele innych praw Rzeczypospolitej ignorowanych przez kościół.
Jest dość przykładów, że zakneblowani w kościele mają szerokie możliwości głoszenia swych poglądów poza nim (jak choćby w/w S.Obirek), pod warunkiem że zrezygnują z podpierania swych poglądów sutanną.
I jak się okazuje, robią to z ogromnym pożytkiem dla wzbogacenia dysputy publicznej zawsze, gdy wartość moralna i intelektualna ich poglądów nie traci, a zyskuje na autonomii.
Więc nie ma mowy o kneblowaniu wolności, pozostaje kwestia wiary w autonomiczną słuszność głoszenia swych poglądów lub milczenia, w zamian za korzyści funkcjonariusza instytucji.
Oraz odwagi wzięcia indywidualnej odpowiedzialności za wolność od kościoła.
Władcza instytucja, skłaniająca kneblowaniem do odwagi wyzwolenia się i odpowiedzialności za głoszone świadectwo wiary we własne poglądy, to przecież cenny sojusznik w treningu wolności obywatelskich.
Jest jeszcze czas i miejsce dla każdego i wszystkich, aby umknąć spod gilotyny, dopóki „nie można tego zamknąć”.
Wtedy problem instytucji zamknie się sam.
Nie widzę powodu by demonologowi Posackiemu zabraniać nauczania o szatanie. Świat bez demonologów, egzorcystów, wędrownych kaznodziei, szalonych mnichów, eremitow w jaskiniach, opętanych niewiast, sekciarzy, orgi religijnych … byłby nudny jak flaki z olejem.
Ubolewam, że wpółczesny kościół knebluje im usta i nawet przy pomocy państwa ich praktyki stara się zakłócić. Jakby był zazdrosny o ich niewielkie przecież wpływy. Kościół staje się obrzydliwie drobnomieszczański, zachowawczy, konserwatywny duchowo. Jałowy, biurokratyczny, wsobny! Ogranicza swobodę ekspresji duchowej chrześciaństwa jak sowieckie politbiuro rewolucyjną ekspresję doktryny marksistowskiej.
Zabawne jest, że to co polski kościół razi nie przeszkadza hiszpańskiemu. Santiago Compostella rozbrzmiewa muzyką celtycką. W sklepach pamiątkarskich – również katedralnych – można kupić sobie czarownice celtyckie, karty do tarota czy przedmioty służące magii. Nawet igły do woodu.
Kilka lat temu na Monte del Gozo, w campusie katolickim na wzgórzu nad Santiago byłem świadkiem mszy na ktorej często leciwe uczestniczki łamały krzesła, rzucały się ze sceny na podłogę, wiły się niej w ekstazie religijnej i robiły tzw „mostki” – jakby demon w nie wstąpił. Bardzo czadowe, wyzwalające psychicznie doświadczenie – jak na koncercie wczesnych Rolling Stones. Misterium było czywiście bez nadzoru kapłana.
Tak więc kneblowanie ust demonologowi nie na wiele się przyda. Ludzkiej, rwącej jak górska rzeka potrzeby metafizyki i ostrych, ekspresyjnych doznań psychicznych nie da się przecież skanalizować do poukładanego kościelnego bajorka. Daremne trudy – na szczęście.
Pozdrawiam
mag
31 października o godz. 14:56
To nie tyle spóźnione odreagowywanie „miazmatów komuny”, ale wyraz zagubienia i bezradności z powodu braku „komuny”. Komuna zmuszała do wspinania się na pewne szczyty. Nie były to Alpy, ale jakaś Gubałówka. Na Mt Blanc docierali nieliczni, ale Gubałówka już była dla większości dostępna bez wielkiej zadyszki.
Komuna wysubtelniała język, choć paliła wódką gardło. Ćwiczyła w sprawności myśli, choć promowała stal i beton.
Za to się nieboszczce niedokładnie pochowanej należą kwiaty na płycie. Mogą być sztuczne.
Ale komuna już nie ćwiczy, nie wymaga, nie unosi. Teraz mamy nieoczywistego, a nawet niewymawialnego, gorszego znacznie przeciwnika, dużo bardziej na serio.
Ale sposobów nie mamy, myśl za krótka, drżąca i tchórzliwa. Żart cienki, płaski, zdechły. Ci co mężnie pierś przed komuną na kule wystawiali, rączki już nie podniosą przeciw, bo im przecież uschnie, jak na katechezie ksiądz dobrodziej ostrzegał.
I jak walczyć z czymś, co się wgryzło w samo dno duszy? Trzeba by duszę roztrzaskać.
Nie jestem przekonany, że swoboda wypowiedzi w przypadku profesora ojca Posackiego to jest dobrodziejstwo. Trzeba brać pod uwagę, że to jest osoba która wygłaszała jednak bardzo niedobre hasła o tym, że zabawa to jest strata czasu i podczas zabawy diabeł wyciąga po nas rękę, a sami gubimy się i zatracamy, że choroba jest skutkiem grzechu, albo, że pop-psychologia jest jednym z narzedzi pana ciemności do władania duszami i zaprowadzania żniw, a muzyka rokowa prowadzi prosto do piekła. W tym wszystkim brakowało proporcji. Nawet rzeczy błahe powinny wywoływać według demonologa trwogę. Pachnie to średniowiecznymi poglądami niektórych rygorystycznych kaznodziei, których wypowiedzi i zalecenia przetrwały w literaturze i pracach historyków. Czy zmieniały one ludzi na lepsze czy raczej na gorsze? Mnie się wydaje, że nic dobrego w nich nie było. Trzeba też zebrać te poglądy ojca Posackiego i zaznaczyć, że wypowiada się w ten sposób w XXI wieku człowiek z tytułem profesora, duchowny Kościoła katolickiego, o dużym autorytecie. Człowiek powołany do głoszenia dobrej nowiny. I teraz należy sobie uświadomić, że jest mnóstwo osób podatnych na wpływ tych rewelacji. Ja uważam, że takie poglądy są szkodliwe. Czy nie lepiej, żeby Kościół jako instytucja dbał o to, żeby nikt nie podpierał się jego autorytetem do głoszenia tego typu poglądów pod przykrywką dbałości o rozwój duchowy wiernych, skoro już jest taką poteżną instytucją? Ja uważam, że ten zakaz może mieć dobre skutki. Chociaż te publikacje i wypowiedzi już pewnie zrobiły dużo szkody i wiele osób uległo ich wpływowi. Nie wiem też i mam wątpliwości czy zakaz wypowiedzi związany jest z poglądami. Przypuszczam, że jednak nie. Szkoda, że komunikat jest taki lapidarny.
Tanaka nie ma do końca racji; trzeźwych nie trzeba trzeźwić, a lud boży podatny jest na te brednie i chętnie je kupuje – czyż nie poręczniej jest wierzyć w jakieś opętanie, zamiast przyjąć do wiadomości chorobę psychiczną córki/syna? Wszak opętanie, summa summarum, od Boga pochodzi. Jak wszystko.
sugadaddy
Howgh!
„W Halloween na mszy w katedrze w irlandzkim Killarney, biskup (sic!) bez zażenowania mówił, że chrześcijaństwo z pogańskiego święta zabobonu uczyniło przeciwieństwo kultu śmierci – święto wszystkich świętych, święto nadziei i życia. I życzył wszystkim dobrej zabawy, bo już nie musimy bać się śmierci, zostaliśmy odkupieni” – co podaję za fecebookowym wpisem córki, która w tej irlandzkiej mszy uczestniczyła podczas swoich irlandzkich studiów.
@kartka:
a ja tam wole flaki z olejem…
@sugga:
tragedia w tym, ze wiele chorych psychicznie mozna ULECZYC;
co sie dzieje z ludzmi UZDROWIONYMI przez egzorcystow nie wiem,
ale czarno widze…
@ Kalina,
Nie znasz Posackiego??? Ominęło Cię sporo dobrej zabawy 😀 To taki Natanek, tylko bardziej „kwalifikowany”. Na YT znajdziesz, naprawdę warto- zwłaszcza, gdybyś miała chandrę czy cuś 😉 (a lato ma se jednak pójść precz, podali w tv, to się może przydać).
A jakie pismo wydawał, hyhy, „boskie” (aczkolwiek nie dorównuje filmowi pod tym samym tytułem, z moim ukochanym Hopkinsem w roli głównej).
Halloween oznacza prawdopodobnie „Wigilię Wszystkich Świętych”. A że synkretyzm, no oczywiście, tak samo jak nasze „Dziady” zsynkretyzowane. Czym niby ma się różnić dynia ze świeczką od świeczki na grobie? Niczym specjalnym. (Tego i tego nie obchodzę, ale mi nie przeszkadzają.
@Anumliku,
Twoja córka pięknie napisała 🙂 To najlepsza linia dla kościoła, no ale polski kościół „mundrzejszy”.
@Wszyscy
O. Posacki dostał zakaz publicznego wypełniania funkcji kapłańskich. Tego ani ks. Boniecki ani ks. Lemański nie doświadczyli. Musi, że afera większa, a nawet spora.
Bylam na takiej uroczystosci pogrzebowej .W domu pogrzebowym dokladnie tak jak to opisuje Jakobsky.Moi znjomi ‚betonowi” katolicy byli strasznie zgorszeni jak to „Kanadole” nie potrafia sie na pogrzeie zachowac,caly czas posylali im te mrozace spojrzenia.Gdy powiedzialam ,ze wydaje sie to byc naturalne mnie tez obdarzyli takowym.
@ anumlik
To jest ciekawy przyczynek do autonomii polskiego kościoła wewnątrz katolicyzmu.
Jak pisałem powyżej, zamiary Michalika zamknięcia dostępu do internetu, w porównaniu do trendów jakie kk objawia poza Polską (co ilustrujesz Ty) wydają się jawną schizmą – przynajmniej medialną.
Ciekawe w tym kontekście, jak sprytnie i bezkompromisowo uciszono Schetynę, łamiącego omertę.
Może to nie tylko właściwości kk, ale w ogóle Polska specyfika, czyli troska o „wartości rodzinne” czyli brudy prane w domu.
Potwierdzałyby to wyniki badań społecznych (wywiad z panią dr Growiec z SWPS w ostatniej ‚Polityce’)
„Jesteśmy pod względem siły więzi rodzinnych na światowym szczycie. Kraje afrykańskie, potem arabskie i zaraz my.”
http://tinyurl.com/lnl9to5
Może to są te wartości, wynikające z cnoty zmowy milczenia, promowanej przez sekcj(t)ę polską kościoła?
Poglądy ojca Posackiego gorliwie upowszechniają księża i katecheci w szkołach, widząc diabła i dybanie jego na uczniowskie dusze na każdym kroku. Demonologia poszła pod strzechy, i ma się całkiem dobrze.
Sentymentalnie , z daleka, o Wszystkich Świętych w kochanej Polsce
Na Wszystkich Świętych
był zjazd rodzinny
rodzina cała
w tym liczni młodzi
wszyscy zjeżdżali w tym dniu do Łodzi
to było Święto
przegląd dorobku
dwa dni gadania
i oglądania
dagerotypów rozlicznych przodków
… a po śniadaniu
z samego rana
szła na cmentarze kolumna znana
ciotki co w futrach wprost z naftaliny
szły w pierwszym rzędzie
jak te hrabiny
kiedy pogoda robiła figla
to im ta droga okrutnie brzydła
bo nieraz cieplej było niż latem
a one w futrach i kapeluszach
były pod pudrem wprost popielate
a świeża henna tworzyła plamy
zmieniając twarze w obraz nieznany
…dzieci biegały wokół pochodu
dźwigając znicze i chryzantemy
a był to spacer kilometrowy
i się powtarzał każdej jesieni
a przed cmentarzem jak na odpuście
stały stragany z gadżetami
i obwarzanki na sznureczku
oraz przekupki ze zniczami
…groby już były wcześniej umyte
i zastawione rzędami kwiatów
były świadectwem całej rodziny
że ta pamięta o tych z zaświatów
Rodzina miała swych bohaterów
i zwykłych członków i hochsztaplerów
obchód zaczynał się od dziadków
a kończył na najświeższych grobach
tych co niedawno witaliśmy
i żegnaliśmy w naszych progach
tych którzy wszyscy wspominali
z najlepszej strony i z dowcipu
lecz ich zbyt wcześnie pożegnali
i nie przywołasz ich z niebytu
palono świece na ich grobach
i ustawiano chryzantemy
niektórzy się żegnali krzyżem
sięgając wzrokiem do podziemi
wszyscy się sobie przyglądali
i tej jesieni na cmetarzu
drzewa już stały poczerniałe
tak jak zastygłe w smutku twarze
to była chwila pełna lęku
próba rozmowy z tamtym światem
tylko te kwiaty się nie bały
i rokwitały tak jak latem
w czasie wizyty na cmentarzu
witano licznych tam znajomych
dalszą rodzinę i kolegów
i zapraszano ich do domu
/ na jednego /
w drodze powrotnej przez cukiernię
gdzie kupowano pyszne torty
zrobione z cukru, żółtek , masła
co nam zapycha dziś aorty
lecz miały smak tak uroczysty
że tamten tort się dzisiaj przyśni
wieczorem znowu na cmentarze
żeby zapatrzeć się w te łuny
tańczących ogni z widziadłami
/ kto nie żył w Polsce nie zrozumie /
bo kto raz widział te cmentarze
to już z pamięci nie wymaże
bardzo brakuje tego święta
Polakom z nowej emigracji
świat się wyzbywa swych tradycji
unika myśli o ekspiacji
świat też udaje nieśmiertelność
żałoba źle się dziś sprzedaje
Halloween kiepską jest namiastką
czy po Halloween coś zostaje ?
w przyszłości bliskiej nie dalekiej
tak jak już gminna wieść nam niesie
pogrzeb nie będzie już rodzinny
nasz pogrzeb będzie w internecie
Chicago 1 listopada
Wojciech K. Borkowski
1. Decydując się na pracę dla Watykanu, Posacki zaakceptował pewne warunki. I nie ma co się użalać, takie prawo KK, że ludzie w strukturach mają się wypowiadać zgodnie z wytycznymi szefostwa. Jak polityk chlapnie coś rażąco niezgodnego z programem partii, to też może wylecieć i nikt o to szat nie rozdziera.
2. „Jeśli coś mniej mi się podoba, to to, że u nas Halloween jest po prostu kolejnym importem kulturowym, dość nachalnie eksploatowanym komercyjnie.” — drogi Gospodarzu, obecny świat tak działa, że wszystko jest eksploatowane komercyjnie. Proszę zobaczyć, co się stało z tradycją Świętego Mikołaja, czy Świąt Bożego Narodzenia. Myślę, że komercjalizacja tutaj jest bardziej przykra.
3. @Kartka – zestawienie moim zdaniem nietrafne. Jak kilku forumowiczów już zauważyło, jest jedna subtelność: jak ludzie odbierają dane rytuały. Dopóki jest to element zabawy i traktowane są one z przymrużeniem oka, to jest ok. Natomiast kiedy ktoś zamiast iść do specjalisty idzie do „demonologa” czy innego szarlatana i przez to rujnuje życie sobie i innym, to jest trochę gorzej. Podobna sytuacja jest, kiedy jakiś oszołom twierdzi, że ma „lek” na raka i chory idzie do niego zamiast korzystać ze specjalistycznego leczenia. Problem w tym, że jak się już okaże, że „lek” nie działa, zwykle jest za późno i chory umiera.
nota bene:
kosciol polski nie wraca wcale do ludowych korzeni, tylko do korzeni obsesji, dlatego tez za jakies dziesiec,pietnascie lat dojdzie do ponownej rewolty poganskiej, bo te katechizowane obecnie przedszkolaki sie zbuntuja i beda lazic w gatkach z czegewarom,
albo i violettom villas w niedwuznacznej pozie z edwardem babiuchem…
Heleno
Nie Basiabura tylko John Boshobora – wędrowny kaznodzieja zarabiający ciężką kasę dla siebie i wpływowego Zgromadzenia Misjonarzy Krwi Chrystusa.
O wielebnym Bashoborze dowiedziałem się w ciekawych okolicznościach. Na plaży za Lubeką wśród kompletnie nagich Niemców wypatrzyłem parę ubranych od stóp do głów rodaków wygrzewających się usypanym z piachu grajdole. Z sympatią mnie przyjęli, bo też byłem ubrany, z plecakiem na grzbiecie i pokutnym kijem. Po krótkiej rozmowie o dupie Maryni spytali mnie czy wiem iż Polska zbawi Europę. Przyznam, że mnie tym pytaniem zaskoczyli. Gdy zrobiłem oczy spytali znów: „A nie wie pan, panie Kartka co się działo na stadionie w Warszawie? Sześćdziesiąt tysięcy ludzi przyjechało, by słuchać ojca Boshobory! On dał nam znak, że Polska będzie zbawiać gnijącą w grzechu Europę. Tych nudystów … . Liberałów tych … My Polacy będziemy na nowo ewangelizować ten burdel.” No i dali mi książkę „Jesteśmy ambasadorami Boga”. I dwa piwa na drogę.
Piwa okazały się bezalkoholowe. No ale książkę mocna – przeczytałem z ciekawością. To spisane z nagrań kazania wielebnego Boshobory wraz z pokaźnym aneksem tzw „świadectw prawdy” czyli uzdrowień pod wpływem kazań. Głównie depresje i nałogi ojciec Boshobora leczy swymi przemowami.
Tak więc nie ma co kneblować wedrownych kaznodziei, jeśli ludziom pomagają. Ostatecznie ludzie za tę terapię dobrowolnie płacą. Cel uświęca środki – ważne, żeby się ludzie dobrze czuli. Nawet kompletnie ubrani na plaży nudystów.
Pozdrawiam
Knebel wynika z dość ostrych objawów wskazujących na pewne problemy księdza i służy uniknięciu kompromitacji tego, co przez całe lata głosił.
A to się porobiło ???!!!
Stawiam skrzynkę gorzały, że na końcu wszystkiemu winni okażą się „żydomasoni” z Tyg. Powszechnego 😀 – nie dalej niż miesiąc temu dosyć kulturalnie publicyści tej gazety wysłali posadzkiego i jemu podobnych na drzewo, co miałem okazję przypadkowo przeczytać.
A tak w ogóle – nie mój cyrk, nie moje małpy.
Gdyby ktoś miał wątpliwości, niech przeczyta se Egzorcystę – to organ „katolików najmojszej racji” w którym posacki (sorry za błąd w poprz. wpisie) dawał upust swojemu publicystycznemu talentowi. Teraz jest trochę nudniej, bo o jakimś tam różańcu itp. duperelach, ale jeszcze parę miechów temu… ha!
Wojciech K. Borkowski
Wierszyk, jak wierszyk.
Z całym szacunkiem, ale wyraźnie emigrancki.
Ludzie walą na cmentarze jak zwykle i tradycja w tym względzie nie zamierza upadać.
A dzieciaki bawią się 31 października w Halloween. Bo to fajne przebieranki, cukierki itd.
Jutro i pojutrze pójdą z rodzicami, dziadkami, wujkami, ciotkami, rodzeństwem na groby swoich bliskich. Późnie będziej pewnie rodzinny obiad, pogaduchy, może wspominiki, może ogladanie albumów ze zdjęciami.
Czy jedno drugiemu przeszkadza?
Pan Adam napisał: W świecie anglosaskim to dziś przede wszystkim święto dzieci, trochę takie jak nasze kolędowanie. Dzieci chodzą od domu do domu i dostają łakocie (,,treats?) od oczekujących ich wizyty dorosłych. Dorośli przebierają się czasem za duchy i czarownice i bawią się równie dobrze, jak dzieci.
Niestety nie mogę się z takim uproszczeniem zgodzić. Nie jest to święto dzieci! Również warto pamiętać, że to w szkołach zwłaszcza dzieci przebierają się za różne upiory, a nie rodzice!
Co do o. Aleksandra Posackiego SJ, to panie Adamie, gratuluje pięknej refleksji, która potwierdza pana erudycję i doskonały warsztat dziennikarski. Szkoda, że w tekście zabrakło, pogłębienia „problemu” owego zakazu . Czuje niedosyt, czytelnik, oprócz poetyckich sentencji, porównań, itp. zostaje w mojej opini dalej z niczym. Może warto by się przyglądnąć głębiej nauczaniu prof. Posackiego, a następnie napisać rzeczową polemikę.
@egzo
Z takimi poglądami rzeczowa polemika nie jest możliwa. Czy mieszkaniec świata dwuwymiarowego może rozmawiać z sensem z mieszkańcem świata trójwymiarowego?
@Vera – 31 października o godz. 10:42
W pełni się zgadzam z tym komentarzem.
Można sobie łatwo wyobrazić, że nadgorliwe poglądy demonologa (że też Kościołowi nie wstyd) mogą być przyczyną wielu kompletnie niepotrzebnych nieporozumień np. w rodzinach.
„Nauczanie prof. Posackiego”?
Dziwne te profesory w sutannach. Choćby ten od „bruzdy dotykowej” u dzieci z in vitro, znawcy „ideologii gender” itp.
Czy @egzo to skrót od egzotyki, w tym przypadku skłonności do uznawania egzotycznych poglądów i hipotez?
O, a tu dalszy ciąg odwrotu polskiego kościoła (a przynajmniej jego mądrzejszej części) od walenia w Halloween. Ktoś poszedł po rozum do głowy o zamieścił artykuł o katolickich korzeniach Halloween. I to gdzie? Na Rebelyi 😀
http://rebelya.pl/post/4984/o-augustine-thompson-op-katolickie-korzenie-hal
Może odpuście z tymi Ojcami.
Ociec Rydzyk
Ociec Głódż
Ociec Petz
A w ewangelii pisze „jeden jest ojciec”
To jakaś wredna ta ewangelia ? może fałszywa ?
Ksiądz Posadzki przyjmując śluby zakonne chyba zrezygnował a bycia OJCEM.
Jesteś ojcem dla swego dziecka inaczej to zawłaszczasz tytuł przynależny komuś innemu – to tak jakbyś ukradł.
No – chyba że chcesz być ojcem zastępczym , a może wszystkich
pędraków co lgną do kapłana i spychają go z właściwej drogi – to co innego.
Więc ksiądz to ksiądz , zakonnik to zakonnik ,
mniszka to mniszka i tyle
ukłony
Wolter
Dzisiaj w sam raz dzień by poczytać sobie o ojcu Posadzkim i jego walce z demonami. Pogrzebałem więc trochę w internecie.
Komunikat szefa Prowincji Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego o zakazie publicznego sprawowania funkcji kapłańskich, wypowiadania się w mediach i działalności rekolekcyjno-duszpasterskiej dotyczący Posadzkiego jest lakonicznie uzasadniony, co dziwi jak na tak surową karę. Pisze w nim przełożony: „Zakaz ten ma mu dać czas na refleksję co do stylu jego życia zakonnego oraz wierności w przestrzeganiu reguł i ślubów w Towarzystwie Jezusowym”.
Odbieram to jako sugestię, że demonolog zbłądził. Ale nie wiem w jakim kierunku. Można co najwyżej na ten temat spekulować.
Posadzki jak pisze Gospodarz inspirował się głównie przesłaniem egzystencjalistów religijnych – Szestowa, Kierkegaarda, Dostojewskiego, trochę Kafki czy nawet Nietzschego. Pamiętam, że gdy dorastałem też byłem zafrapowany tymi filozofami i pisarzami (jedynie o Szestowie wówczas nie wiedziałem). Gdy patrzę z perspektywy doświadczenia życiowego na moje ówczesne lektury to widzę, że były próbą wytłumaczenia stanu psychicznego – rozpaczy, zagubienia, niezrozumienia świata – w okresie dojrzewania. Szukałem po prostu swojej drogi. To był koniec lat 70-tych ubiegłego wieku, system społeczny się sypał dekadencko a we mnie hormony bunt wzniecały przeciw obłudnej fasadzie kryjącej ten rozkład. Szukałem metody by się jakoś przez ówczesny racjonalizm komunistyczny przedrzeć, zrozumieć to co oni ukrywali. Znaleźć wytłumaczenie dla rozpaczy, którą czułem.
Rankiem przeczytałem zapisy rozmów na czacie z Posadzkim, które zamieściła Fronda. To bardzo ciekawe komentarze, pytania – głównie ludzi młodych. Oni podobnie jak ja 40 lat temu zmagają się z podobnymi wątpliwościami. Tu też wyraźnie czuje się rozpacz, bunt, niezrozumienie rzeczywistości. I jakieś poczucie upadku systemu wartości w którym przyszło im żyć – rozkładu ukrytego za atrakcyjną fasadą.
No i Posadzki jest dla nich autorytem, guru, który to poczucie rozkładu, gnicia tłumaczy. Z tym, że nie zaleca żmudnego przebijania się przez „Bojaźń i drżenie. Chorobę na śmierć” Kierkegaarda, ale daje rady proste, praktyczne – jak to żądni poklasku kaznodzieje. Na przykład mówi o skarpecie JPII albo o kawałku jego zęba, które egzorcyści pożyczają od kardynała Dziwisza by ich mocą leczyć ludzi z „choroby na śmierć”.
To jest śmieszne, kpię z tego często, ale nie zmienia to faktu, że coś jest nie tak z naszą racjonalną argumentacją. Ugrzeźliśmy w wygodnej, racjonalnej poprawności. Jak widać nasz racjonalizm jest ubogi, jałowy i nie wyjaśnia problemów tego świata. Szczególnie tym, którzy w swej wrażliwości czują, że ten świat rozkłada się, upada – tym, którzy mają poczucie katastrofy.
Skarpeta Wojtyły brzydko mówiąc wygrywa z dorobkiem medycyny, psychiatrii, psychologii, filozofii, historii, literatury … .
I jezuici to chyba zrozumieli. Dlatego w imię racjonalności kościoła zakneblowali egzorcyście usta. Oni się go po prostu wystraszyli, bo kto sieje wiatr ten zbiera burzę.
Ale knebel nie rozwiązuje przecież problemu.
Jak pisze Byk, „nasze (ulubione) flaki z olejem” nie potrafią ludziom pomoc.
Pozdrawiam
Milcz księże obywatelu, o pedofilu!
Coraz więcej słyszymy i mówimy o milczeniu w kościele.
Milczenie jest, paradoksalnie, coraz ważniejszym instrumentem wdrażania kościelnej transcendencji.
I zapewne elementem kronik wobec zapowiadanej mu śmierci medialnej.
Dlaczego milczenie odszczepieńców jest dla kościoła tak ważne, można zrozumieć dopiero w połączeniu z tą wypowiedzią:
„Gdyby duchowny na kogoś złożył donos (o pedofilii księży), to trudno mu będzie się wytłumaczyć, czy ten ktoś był u niego u spowiedzi, czy też nie. To może podważać zaufanie do sakramentu. I dlatego nie można naciskać na duchownych, aby byli współpracownikami świeckich instytucji…
Poinformowanie prokuratury o przypadku pedofilii jest ‚społecznym obowiązkiem’, a nie bezwzględnym wymogiem.
Tę interpretację potwierdził także prokurator generalny, Andrzej Seremet: – Księża nie mają obowiązku informowania prokuratury o przypadkach pedofilii.”
http://wyborcza.pl/1,75478,14880255,Biskup_Dydycz_o_pedofilii_i_tajemnicy_spowiedzi__Zamiast.html
Omerta, jednolita i egzekwowana, zyskała, dzięki słowom biskupa, jawnie sakramentalne znaczenie i rangę społecznego obowiązku.
Czy można się dziwić obywatelom-politykom, że korupcyjne przestępstwa społecznie zamiatają pod dywan wraz z odszczepieńczymi donosicielami?
Już niedługo, staraniem kościoła, i reszta społeczeństwa będzie patrzyć na to w milczeniu.
Milczmy więc, drogie owce.
@Jabeta
A co to YT? Chetnie poczytalabym, jako ze wciąz nie wiem, co ten ojciec Posacki nawywijal:))
@wszyscy
A co do Halloween – nie mam absolutnie nic przeciwko pod jednym warunkiem: ze nie zakłóci tradycyjnych obchodow dnia Wszystkich Świętych i Zaduszek. A co to sa polskie Zaduszki i dlaczego nalezy je chronic – odsylam do wiersza Maryli Wolskiej pod tym wlasnie tytulem. Nie zacytuje, bo dlugi, a poza tym nie moge go znaleźć w moim balaganie na półkach
O! Jakiś sensowny zakaz kościelnych przełożonych. Doprawdy, rzecz nie do uwierzenia.
Panie Adamie, i właśnie ostatnim swym wpisem pokazuje pan swój poziom. Polemik, dialog, krytyka, itp. Zawsze są możliwe jak się chce, jak się jest do tego przygotowanym, ma wiedzę, czas na refleksję, głębie myślenia i powagę bycia…
W ilu Pan wymiarach żyje? – tego nie wiem. Ale pewnie trzeba by sięgnąć do którejś z książek o. Aleksandra Posackiego, przeczytać, pomyśleć i sklecić własny osąd. Wiem, czasami, nie mamy pieniędzy aby kupić książkę lub nie wiem gdzie można ją kupić. Nie wspomnę już, o czytaniu i myśleniu. Gdybym był złośliwy, to zapytałbym, które książki o. Posaciego Pan przeczytał i przemyślał, aby pisać, że jest z innego wymiaru? Ufam, że nie opiera się pan tylko na filmikach z internetu, które i tak dla wielu ludzi są zbyt trudne, z tego co wiem.
Więc szkoda, że milczeć musi, ktoś kto myśli, a gadać i peplać mogą Ci, co o świecie ducha i religii wiedzą tyle, co w dyniowej głowie wyczytają, no albo z wikipedii nieco wiedzy zaczerpnią.
Panie Adamie, cenię Pana i do mądrej międzywymiarowej refleksji zapraszam, ku pożykowi swojemu i innych.
A zwolennikom upiorów, dyni, i maskarad, życzę wszystkiego najlepszego, niech dynie i wiedźmy przyniąsą im wiele odprężenia, sensu życia i dobrej zabawy.
Kartko,
racjonalizm to alternatywny byt obecny, bo ‚poprawny’? Tylko przy założeniu, że jedynie człowiek błądzący i zbolały posługuje się rozumem, a przecież są inne równoprawne opcje 😉
Mieszanie filozofii z ciemnotą i obskurantyzmem w służbie komercyjnie wciskanej propagandowej ideologii to jak preparowanie otępiającej mikstury z jadu ropuchy i włosów filozofa.
Kto chce, niech pije.
Gdybym był złośliwy, to zapytałbym – a ile Ty, Szatanie wydałeś na księże wypisy z egzoplazmy , że śmiesz ważyć się na stawianie jej czoła?
😉
Pozdrawiam.
–
PS Nie mogę tu tej dyskusji o ilości diabłów na szpilce skomentować fachowo, ale medycyna w cywilizacji daje sobie radę z takimi dość prostymi przypadkami. Bez kwestionowania wartości rozumu, a nawet wręcz przeciwnie. Pozostaje współczucie wobec ludzkiego wymiaru owładnięcia egzoplazmą w kraju pozbawionym potrzeby i dostępu do podstawowej opieki zdrowotnej.
I to jest wymiar czwarty i pierwotny zjawiska.
Czy my trochę nie przesadzamy z ludycznością wobec poważnych schorzeń?
Z czystej ciekawości spytam, czy egzorcyzmy pomagają niewierzącym, bądź wierzącym w innego boga?
Czy ich podstawą skuteczności nie jest wspólna wiara?
Skuteczni są w odprawianiu swych rytuałów i szamani, i kapłani shinto, i rabini.
Są w stanie wygnać za odpowiednią opłatą Złego Ducha.
Czasami niestety razem z życiem…….
Ani Koran, ani Pismo Święte, nie mają niestety właściwości antyseptycznych, na antybiotyk również się nie nadają, a szkoda.
Skuteczność modlitwy niekoniecznie ma jakieś własności terapeutyczne.
Choć docent Freud udowodnił, że meandry ludzkiej podświadomości istnieją……
Duchy nieczyste, diabły, istnieją w każdej kulturze.
Pytanie, czy istnieją REALNIE, na naszej płaszczyźnie istnienia?
Sądząc po ludziach, raczej tkwią w nich, niż w zaświatach.
Rytuał przywołania jest niekonieczny, wystarczą jedynie sprzyjające bezkarności OKOLICZNOŚCI……
@mag
31 października o godz. 14:56
„To jest doprawdy zastanawiające, jakie są przyczyny swoistej „cofki” mentalno-świapoglądoowej zmierzającej w Polsce ku irracjonalnemu konserwatyzmowi? (?) Gdzie się podział przekorny sceptycyzm Polaków, a nawet poczucie humoru, czasem wisielcze, ale świadczące o przytomności umysłu?”
————————–
To nie „cofka”. To wielki powrót do świętej, prawdziwie polskiej tradycji, pielęgnowanej i przekazywanej kolejnym pokoleniom od czasów kontrreformacji, na przekór zaborcom i okupantom. „Przekorny sceptycyzm”, „przytomność umysłu” czy „poczucie humoru” nie są rdzennie polskie, są rezultatem wpływu żydokomuny. Tak, tak, to polscy Żydzi, często o skłonnościach lewicowych, mieli najwybitniejsze umysły i najlepsze pióra. To im polska kultura XX wieku zawdzięcza najwięcej, o czym przekonaliśmy się po roku 1968. Żydzi stanowili tu trzon mieszczaństwa i inteligencji, bo „prawdziwie polska” szlachta nie paliła się do zmiany stanu na mieszczański (po co się uczyć, pracować, ryzykować w biznesie itp., jeśli można słodko żyć w dworku z pracy niewolników).
Co do komunistów, to wprawdzie przyszli z dzikiego Wschodu, a władzę sprawowali w sposób feudalny, ale ich ideologia była oparta na przesłankach racjonalnych, a naukę i kulturę stawiali bardzo wysoko. Mówiąc obrazowo, bolszewicy karabinami zapędzili wiejskie dziatki do szkół i uczyć się kazali, a księży pogonili do kruchty. W rezultacie na ziemiach polskich nastąpiło coś w rodzaju oświeceniowej rewolucji. Poziom wykształcenia, czytelnictwo książek i uczestnictwo w kulturze rosły w tempie wykładniczym, ale to nie mogło się dobrze skończyć. Być może zadziałały podobne mechanizmy, jak w Iranie na skutek rządów „postępowego” na siłę, zamordystycznego szacha. Otóż pierwsze pokolenie beneficjentów peerelowskiej rewolucji, które urodziło się w kurnych chatach, ale własne rodziny zakładało już w mieszkaniach z łazienką i centralnym ogrzewaniem, co najmniej na posadach stoczniowych elektryków, utworzyło „Solidarność” i pogoniło tę wredną żydokomunę. Żeby Polska była Polską, taką prawdziwą. Ta „cofka” nie jest niczym zaskakującym. „O take Polske walczylim”.
@Kalina
You Tube, zwany pieszczotliwie Jutjubką albo Tjubką. Łobejrzyj Łojczulka, warto 😀
Nie mam nic przeciwko Zaduszkom, absolutnie, no coś Ty. Ale i przeciw Halloween. Bawi mnie natomiast ta cała heca wokół wojny o to ostatnie.
Natomiast zdecydowanie mniej do śmiechu było mi dziś, gdy przeczytałam w GW, że kremacja to utylizacja. No tom się dowiedziała, że własnie „zutylizowałam” Mamę. Miło mi się zrobiło, nie powiem 🙁 Powiedział to katolik.
H A L L O W E E N
*moj ulubiony poeta WH AUDEN, Funeral Blues
http://allpoetry.com/poem/8493081-Funeral-Blues-by-W_H_Auden
* moja ulubiona muz. NICK CAVE, Your Funeral My Trial
http://www.youtube.com/watch?v=ocVV6pN-8Js
PS nie obchodze Zaduszek
@Egzo
1 listopada o godz. 14:26
Nie ma najmniejszego powodu aby Gospodarz kupowal za wlasne pieniadze dziela ks.prof.dra hab. Posacxkiego, a nawet aby bral je do reki, jakby bezplatnie rozdawali. You Tube az trzeszczy od t.zw. wykladow ksiedza prof. dra hab. i wystarczy nacisnac guzik. A wtedy leje sie z ust ks.prof. dra hab taki belkot siwej kobyly, ze mozna boki zrywac. . Albo mozna wziac do reki „Egzorcyste”, ktorego ks.prof.dr hab jest „szefem prpgramowym” cokolwiek to znaczy.
Blogowa kolezanka przwywiosla sobie wlasnie z Polski numer pisma Egzorcysta i i troche nam dostarcza rozrywkowych cytatow. No, mowie Ci, Egzo, istny cyrk.
Ale wiem tez, ze za sam cyrk w kosciele sie nie dostaje zakazu publicznego mowienia, inaczej nie zapraszanoby na stadion Basiebura. Z Posackim musi byc cos wiecej. niz tylko cyrk. 😈
Zakazujący wypowiadania się musi być przekonany, że wie co jest jedynie słuszne. To szczególny rodzaj ograniczenia mentalnego czyli głupoty. Może dlatego nikt nie zakazuje wypowiadania się ks. Dydyczowi. Podobni zwykle trzymają się razem.
Panie Redaktorze ! Drodzy Blogowicze !
Polecam – jak na Blogu Hartmana – tekst pt. „Katolicki fundamentalizm w natarciu (Iran w sercu Europy)” na http://www.racjonalista.pl.
Oto „twarz” polskiego katolicyzmu, a i pewien obraz „walczącego” z pogaństwem Kościoła wspartego brachium saeculare w kraju UE (co musiało się dziać 1000 lat temu gdy Kościół przejmował w swe władanie te zimie ?). A władza duchowa i świecka zawsze się dogadają – bo siedzą na tej samej gałęzi !
Ciekawi mnie co Pan Redaktor nt. temat myśl i?
Pozdrawiam „heloweenowo” jak i „zaduszkowo” (jaka różnica ?)
Wodnik 53
@kartka:
wole najnudniejszy pokój od najciekawszej wojny, ale co zrobić,
żyjemy tu i teraz i trzeba sie podporzadkowac woli wiekszości,
albo rejtanić, czego, szczerze przyznam, nie potrafie;
ale te radosne śpiewy na wieść o zwycieskiej inwazji czechoslowacji,
ten rechot po wprowadzeniu stanu wojennego,
te radosne fanfary, ktore towarzyszyły wyprawie na babilon,
no i to, że za każdym razem robiło mi sie niedobrze,
tego nie zapomne…
Gekko
Uzasadnienie kneblowania Posadzkiego nie daje wyraźnej odpowiedzi na pytanie za co ten knebel zastosowano.
Ja widzę dwie możliwości.
Albo nieszczęśnik „naskandalił”, popadł w kłopoty obyczajowej natury albo w swej działalności przekroczył jakieś teologiczne granice co jest nie do przyjęcia przez jezuitów.
O pierwszych nie wiadomo, więc o nich nie piszę.
W takim razie zastanawiam się nad owymi teologicznymi granicami. Jezuici to inteligentni faceci, więc musi o coś ważnego chodzić. Oczywiście dla nich ważnego. Może na przykład o niepokojąco rosnącej popularności demonologów i egzorcystów wypędzających szatana za pomocą skarpety Wojtyły.
Były już w historii kościoła okresy takiej wariacji nad którymi szacowna instytucja przestawała panować. Mało, nie mogła się z nimi uporać. Kto jak kto, ale jezuici na pewno o tych problemach pamiętają.
Pozdrawiam
Ps. Pisząc „racjonalność poprawna” mialem na myśli racjonalność poprawną politycznie, która na przykład pozwala uzasadniać twierdzenie, że ludzkie potrzeby i dostęp do podstawowej opieki zdrowotne są w pełni zaspokojone w naszym panstwie. Albo, że tutejszy system edukacji sprzyja racjonalności myślenia edukowanych. Taka własnie „poprawna politycznie racjonalność” napędza tłumy ludzi do nieracjonalnych demonologów.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14881054,Bp_Dydycz_w_liscie_do_wiernych_o_pedofilii_i_tajemnicy.html
.
„Nie można naciskać na duchownych, by byli współpracownikami świeckich instancji – podkreśla bp Antoni Dydycz, pisząc o tajemnicy spowiedzi obowiązującej spowiedników.”
.
„W tym momencie bowiem wypada przypomnieć sakrament spowiedzi, który jest obwarowany tajemnicą – pisze biskup. – Każdy duchowny jest potencjalnym z tego tytułu powiernikiem wielu spraw, łącznie z tymi najstraszniejszymi, jak choćby morderstwa. Kościół wielki nacisk kładzie na tajemnicę spowiedzi.”
.
O ile rozumiem, to są cytaty. Jesli biskup tak naprawde napisał, to implikuje, ze postawił on siebie i Koscioł ponad prawem i ponad kodeksem karnym. Wyobrazmy sobie, ze biskupowi wyspowiadał się terrorysta na temat zamachu, albo dokonanego albo planowanego. Tajemnica spowiedzi w/g biskupa oznaczałaby, ze biskup ma prawo siedziec cicho i nie byc współpracownikiem świeckich instancji. Czyli, krotko mowiąc, ma prawo byc wspolnikiem bandytow. Całkowicie bezkarnym na mocy swoich własnych oficjalnych deklaracji.
.
Tego żąda biskup. Tego żąda Koscioł w sprawie pedofilii. A jak się okazuje, także morderstwa.
.
To juz nie są żarty. To jest bardzo poważna sprawa dla prawnikow, ustawodawcow, organow scigania, a takze politykow. Pytanie jest proste: czy swieckie panstwo przyjmie do akceptującej wiadomosci oficjalne deklaracje Koscioła Katolickiego, ze stoi on ponad prawem i ponad kodeksem karnym.
@Hell-O! Kitty Mordka
Zapraszam do dbałości o słowo pisane, o nie przekręcanie imion czy nazwisk. Dobrze jest zachować pewien poziom. A ponieważ między liniami odczytuję w Twoim wpisie swoisty „cyrk”, więc się na razie nie rozpisuje.
Nie wiem, Byku, co Ty pamietasz o „radosnym rechotaniu” po inwazji na Czechoslowacje. Ja pamietam wstrzas i wielki smutek i kwiaty znoszone pod Centrum Kultury Czechoslowackiej. Myslalam, ze tylko ja wpadlam na ten pomysl, ale kwiaty tam juz byly przyniesione przez innych mieszkancow miasta. Pamietam tez ogromne kibicowanie Praskie Wiosnie gdy Dubczek zostal pierwszy sekretarzem. Powszechne. Spoleczenstwo okazywalo solidarnosc Czechom i Slowakom na rozne mozliwe sposoby. W Warszawie byly takze ulotki, ktore bardzo dobrze pamietam, ktore ratowaly nam honor i pozwalaly poczuc sie przez chwile razem z nimi. .
Czy Panstwo wiecie, jaki jest najwiekszy wynalazek ostatnich kilkuset lat? Wynalazek, ktory zapewnil rozwoj gospodarki, techniki, medycyny, i loty w kosmos? Wynalazek – matka wszystich wynalazkow? Jest tak prosty, powszechny, i zarazem fundamentalny, ze umyka uwadze. Zapewne Panstwo nie potraficie go nazwac. Oto on: Zasada Odklejalnosci Od Stołka. Kapitalizm i demokracja to są tylko synonimy tej fundamentalnej zasady, a zarazem jej wcielenia w gospodarce i w polityce. Zasada Odklejalnosci Od Stołka mowi, ze Człowiek Siedzacy Na Stołku nie jest do niego przyrosnięty. Mozna go zmienic, jesli okaze się niekompetentny. A dalej Zasada mowi, ze Stołek powinien byc obsadzony przez najkompetentniejszego. Zasada mowi takze, ze najkompetentniejszego mozna i nalezy znalezc w mozliwie jak najszerszym gronie.
.
Zasada ma rozne sformułowania. Na przykład, niewazne jakiego jestes koloru, bylebys łapał myszy. Tak mowia Chinczycy. Niewazne, jakie masz przekonania, bylebys dobrze pracował. Tak mowia Amerykanie. Wszedzie tam, gdzie przyjeto Zasadę jako podstawę działania, po krotkim czasie mozna było zauwazyc burzliwy rozwoj. (Burzliwy nie znaczy harmonijny, wiec proszę się nie czepiac.)
.
A co jest przeciwienstwem Zasady Odklejalnosci Od Stołka? Zasada Przynaleznosci. Niewazne, jak pracujesz, bylebys przynalezał. Niewazne, jaki. Wazne, czyj. Zasada Przynaleznosci ma długie tradycje. Nazywamy ją feudalizmem. W feudalizmie człowiek nalezący do własciwej grupy miał zapewniony dobrobyt bez wzgledu na kompetencje, a nisko urodzony kompetentny człowiek miał pod gorke do stanowisk. Zasada Przynaleznosci odzyła w realnym socjalizmie jako zasada przynaleznosci do PZPR. A potem, po upadku PZPR, odzyła w deklaracji posła Goryszewskiego. Niewazne, jaka. Wazne, czyja. Nasza, k.. mac, nasza. Tera K.. My.
.
Koscioł jest oparty na Zasadzie Przynaleznosci. Liczy się wspolnota. Polak katolik to jest ten własciwy Polak. Polak niekatolik jest duzo mniej własciwy. Ksiądz jako pasterz stoi ponad owieczkami, zas ponad pasterzem stoi arcy-pasterz. Scisle zdefiniowana hierarchia w kształcie piramidy. Mądrosc płynie z gory. Na dole jest tylko posłuszenstwo. Błogosławieni ubodzy duchem. Byleby byli zarliwi. A gdzie są kompetencje? Kompetencje, jakby to powiedzec, ewentualnie. Najwazniejsza jest przynaleznosc.
.
To jest ten konflikt w największym skrocie. Po jednej stronie zasada, ktora zaowocowała fenomenalnym rozwojem po jej wprowadzeniu. Po drugiej taka, ktora przegrywała wiele razy. Ostatnio przegrała na naszych oczach w postaci kompletnej klapy realnego socjalizmu. Ale Koscioł probuje wskrzesic ją z popiołow i na nowo umeblowac Polskę na obraz i podobienstwo swoje. Koscioł, sam będac oparty na monarchicznym feudalizmie, chce ten sam feudalizm uczynic zasadą organizacji społeczenstwa.
.
Koscioł chce literalnie zawrocic proces historyczny, ktory przyniosł cywilizacji europejskiej dominacje w swiecie. Wiec nie profesor Sroda i Krytyka Polityczna, tylko ostatnie kilkaset lat rozwoju cywilizacji jest celem ataku Koscioła. Bo trzeba to jasno powiedziec, ze stroną atakującą jest Koscioł.
Sprawa zakneblowania Posadzkiego wydaje się wyjaśniona. Dziś w Rzeczpospolitej dwa teksty na temat wzajemnych relacji demonologów i władz kościelnych. Wklejam fragmenty artykułów.
„Lawinowo przybywa w Polsce egzorcystów. W ciągu 15 lat ich liczba wzrosła z czterech aż do 120. W Europie więcej egzorcystów pracuje tylko we Włoszech.(…)Egzorcyści coraz częściej pojawiają się w mediach, publikują książki o opętaniach, zniewoleniach demonicznych i okultyzmie. Publikacje te rozchodzą się w dużych nakładach. Wychodzący od roku miesięcznik „Egzorcysta” musiał np. robić dodruki pierwszych numerów, bo tak ogromne było zainteresowanie poruszaną w nim tematyką.(…) „Egzorcyści coraz częściej wskazują na obecność szatana w książkach dla dzieci, w dziełach sztuki, w ćwiczeniach gimnastycznych” – mówi psycholog i terapeuta o. Jacek Prusak. – „Nakręca to jakąś przedziwną spiralę. Ludzie zaczynają widzieć zło wszędzie. Nawet tam, gdzie go nie ma” – wskazuje. Nic więc dziwnego, że do egzorcystów w całej Polsce puka coraz więcej osób. (…) … hierarchów niepokoi coraz częstsze straszenie szatanem. „Takie niebezpieczeństwo niestety istnieje, i to trzeba sobie wyraźnie powiedzieć, także, co może zabrzmieć paradoksalnie, w odniesieniu do księży, którym została zlecona misja bycia egzorcystą” – mówił kilka dni temu na dorocznej odprawie księży z wydziałów duszpasterskich abp Marek Jędraszewski, metropolita łódzki. (…) Dlatego, jak ustaliliśmy, biskupi chcą uregulować pracę egzorcystów i opracować dla nich specjalny regulamin (…) „… biskupi są zaniepokojeni tym, że zbyt dużo mówi się ostatnio o działaniu sił zła. To powoduje, że w wiernych pojawia się swego rodzaju psychoza. Przestraszeni wszędzie widzą szatana i biegną po pomoc do egzorcysty. Hierarchowie zauważają, że winę częściowo ponoszą za to sami egzorcyści, którzy coraz częściej występują w mediach i zamiast mówić o tym, że Chrystus zwyciężył szatana, straszą. (…) „Prawie wszystko się już demonem wyjaśnia i główne zagrożenia dla życia wewnętrznego upatruje się w rzeczach zewnętrznych: horoskop, wahadełko” – mówił biskup Andrzej Czaja i dodawał, że u podstaw takiego interpretowania chrześcijaństwa są ci, którzy mają z magią walczyć, czyli egzorcyści. Tymczasem, jak stwierdził, problemy współczesnego chrześcijanina wynikają głównie z niedowiarstwa w to, że Jezus odniósł zwycięstwo nad śmiercią, piekłem i szatanem. (…) Na razie posługa egzorcysty regulowana jest przez każdego ordynariusza diecezji samodzielnie. Ale (…) podczas sierpniowego spotkania na Jasnej Górze pojawił się pomysł stworzenia ogólnopolskiego poradnika dla egzorcystów. Wyszedł on od abp. Wiktora Skworca, metropolity katowickiego. Jego propozycję przyjęto. Vademecum miałoby m.in. określać zasady występowania egzorcystów w mediach.(…) Hierarchowie zastanawiają się także nad tym, by posługa egzorcysty była kadencyjna (dziś biskup może powołać i odwołać egzorcystę w każdej chwili). Kadencyjność miałaby dotyczyć tych księży, którzy zajmują się wyłącznie egzorcyzmami. „Bliskość z tym, co się objawia jako zło, może powodować także zachwianie pewnej wewnętrznej równowagi” – wyjaśnia abp Jędraszewski. Jezuita o. Jacek Prusak, znany m.in. z krytycznych publikacji na temat egzorcystów, mówi, że pomysł biskupów dotyczący powołania zespołu ds. ich posługi jest dobry. „Gdybym miał coś doradzać, to proponowałbym jeszcze wprowadzenie obowiązkowych badań psychologicznych.” (…)Szczególnie drażliwym tematem wśród biskupów jest ukazujący się od roku miesięcznik „Egzorcysta”, który jest postrzegany jako oficjalny organ prasowy polskich egzorcystów. (…) sprawa miesięcznika dzieli hierarchów. Niektórzy, np. biskup Piotr Libera, podchodzą do niego entuzjastycznie. Ordynariusz płocki kilka razy wspominał o miesięczniku w swoich kazaniach i zachęcał do jego czytania.(…) biskup siedlecki Zbigniew Kiernikowski natomiast zakazał rozprowadzania pisma w parafiach na terenie swojej diecezji. Główny zarzut: za dużo promocji zła, za mało dobra. „Nikt nie zwraca uwagi na taki drobiazg, że to pismo nie ma imprimatur, że nie wiadomo, przez kogo jest wydawane. Prawdopodobnie, przede wszystkim dla celów komercyjnych” – tłumaczył księżom na wspomnianym już spotkaniu abp Jędraszewski. Metropolita łódzki wyjaśniał także, że pismo jest uwiarygodniane przez kilku znanych egzorcystów, którzy co jakiś czas publikują w nim swoje artykuły. „Wydaje się, że wszystko jest dobrze. A w gruncie rzeczy tworzy się jakąś manichejską wizję świata, że są siły zła, wydawałoby się, że nawet silniejsze niż Pan Jezus” – przestrzegał arcybiskup. Jego głos nie jest odosobniony. „Zły duch z dobrym nie ma szans. Tymczasem nawet do kurii przychodzą ludzie pełni strachu, który pobudzony został np. przez czytanie artykułów w piśmie ?Egzorcysta”” – tłumaczy bp Czaja. (…) Brak imprimatur, czyli oficjalnej zgody władz kościelnych na druk i rozpowszechnianie miesięcznika, a tym samym także posiadanie tzw. asystenta kościelnego, który czuwa m.in. nad tym, by treść pisma była zgodna z nauką kościelną, Górny wyjaśnia tym, że pismo ma wydawcę prywatnego. „Gdy miesięcznik zaczął wychodzić, wydawca był u abp. Wacława Depo, który jest szefem rady episkopatu ds. mediów. Arcybiskup zapoznał się z planami i napisał nawet rekomendację, która została wydrukowana w jednym z numerów” – wyjaśnia. (…) Tymczasem do rozłamu doszło w redakcji pisma. …. ”
Pozdrawiam
Byku
Chyba się nie zrozumieliśmy.
Nie rechotałem w chórze, gdy nasza zwycięska armia podbijała w 1968 roku braci Czechów. Mało, mnie się niedobrze robi na wspomnienie tamtych masowych rechotów.
Podobnego poczucia osaczenia jak po wprowadzeniu stanu wojennego w życiu nie zaznałem. Do tej pory ta trauma na mnie ciąży – również na tym co piszę.
Chyba dlatego dystansuję się jak umiem – głównie kpiąc – do wyprawy na babilon.
Ja się dystansuję do jakichkolwiek stadnych reakcji. W takich sytuacjach od razu się spinam!
Natomiast bronię ludzkich praw (indywidualnych praw!) do doznań metafizycznych – na przykład polewitowania sobie co jakiś czas albo porozmawiania z bliskimi przy stoliku spirytystycznym.
Albo spirytusowym.
Nie wiedzę też powodu by machanie wahadełkiem albo wyżygiwanie szatana musiało się odbywać pod kontrolą asystenta kościelnego.
Dajmy ludziom żyć po swojemu – bez kontroli specjalistów. Zarówno kościelnych jak i laickich. Nie ograniczajmy im ekspresji metafizycznej racjonalnością teologiczną lub na odmianę racjonalnością laicką.
No i uznajmy w końcu, że masowe (podkreślam „masowe”! Nie indywidualne!) zainteresowanie demonami jest w takiej samej mierze zasługą demonicznego kościoła jak i systemu najszerzej rozumianej edukacji, który najwyraźniej za pomocą poprawnej politycznie racjonalności nie potrafi wyjaśnić ludziom czemu tak fatalnie psychicznie się czują.
Pozdrawiam
Wy tu gadu-gadu a robota u podstaw wre:
http://wiadomosci.onet.pl/forum/rzeczpospolita-egzorcysci-maja-u-nas-duzo-pracy,2,1021586,0,czytaj-najnowsze.html
Kartka z podróży g.9:20
Zgodziłabymsię z Tobą w całej rozciagłości, gdyby nie drobne „szczegóły”.
Bronisz humanitarnie ludzkich praw do doznań metafizycznych, OK.
Nie zapominaj jednak, że egzorcyści „wyręczają” poniekąd psychiatrów, a to chyba nie sluży delikwentom, tórych po po prostu należy leczyć, a w przypadkach lżejszych wypadałoby skierować na terapię do psychologa.
Kościół „demoniczny”, na który jest przyzwolenie we współczesnej demokracji (każdemu wedle potzreb) jest po prostu niebezpieczny.
Zwłaszcza gdy, tak jak w naszej ojczyźne, kk edukuje od przedszkola po maturę, uważa że o seksie nie wolno mówić, bo to młode duszyczki demoralizuje itp., itd. Niewinne dziateczki nie muszą wiedzieć np. co to jest „zły dotyk”, bo wydałoby sie, co nie daj bóg, że bywają molestowane przez katechetów, wikarych lub proboszczów a nie tylko nauczycieli świeckich lub trenerów.
Kartka
Sorry za liczne literówki, ale coś mi komputer świruje i „zjada” litery poprzednie, jak chcę poprawić błąd.
Pozdro
Czytam,Oko,Michalik,Hoser,Dydycz,Ryczan,Dziwisz,Paetz,Terlikowski,Egzorcysta,Cud,a w głowie przeistaczają mi się te słowanazwy w głupote,prymitywizm,hipokryzję,zamykam strone i próbuje wyrzucić to z głowy.bo przecież głowa to nie smietnik,by takimi typami i ich teoriami,naukami ,zaśmiecać sobie głowę
Jest duży problem z demonologami w Kościele. Teaz próbuje się ten problem zauważać, ale przedziwne jest to, że robi się to tak nieporadnie. Nawet krytyczni w stosunku do pracy demonologów duchowni, jak przywoływany teraupeuta Ks. Prusak rozmydlają sprawę i boją się powiedzieć wprost, że pożytku we wmawianiu innym opętania nie ma dla ludzi żadnego i może trzeba z tego zrezygnować. Więc nie tylko badania psychologiczne są tu potrzebne i kontrola jest wskazana, ale ktoś ze środowiska Kościoła musi się zabrać za przemyślenie tej sprawy. Jest to jednak problem tak duży i tak specyficzny (a przy tym dotyczy instytucji, której wiara w istnienie sił ciemności i w ich obcowanie ze światem jaki znamy jest jednym z filarów istnienia), że trzeba być bardzo naiwnym, żeby wierzyć, że są tu możliwe jakieś definitywne rozstrzygnięcia i w dodatku szybkie. Świadectwem, że Kościół radzi sobie miernie z problemem jest choćby ten zakaz wypowiedzi. Dlaczego nikt nie odważy się zwołać konferencji prasowej i powiedzieć wprost, że posługiwanie się autorytetem Kościoła do wmawiania często słabo wykształconym i bezkrytycznie przyjmującym wszelkie napomnienia od ludzi Kościoła wiernym – tego że choroby powstają wskutek grzechu jest błędem i może wyrządzać krzywdę? (Notabene Ks. Posacki jako reprezentant tego poglądu chyba nie zdaje sobie sprawy z tego, że w Ew. Jana Jezus gani uczniów za podobne stanowiska!) Albo, że wmawianie, że rzeczy głupiutkie i błahe mogą zgubić człowieka na zawsze jest chyba jeszcze bardziej szkodliwe? Ew. Dlaczego tego zakazu wypowiedzi, jeżeli jest on związany z poglądami Posackiego nie zaopatrzono odpowiednio w treść (jak wyżej)?
Wreszcie ostatnia sprawa. Jeżeli chodzi o proces kulturowy być może dobrze jest, żeby ludzie pokroju Posackiego mówili jak najwięcej. Sami się ośmieszają i ośmieszają swoje stanowiska. Kultura odrzuci je więc, a sama oczyści się. Ale co z ludźmi, którzy uwierzą w te opowieści, którym one wyrządzą szkodę? Dla nich – uważam – lepiej, żeby Posacki jako człowiek Kościoła miał zakaz. Lepiej jednak by było gdyby ktoś się teraz zastanowił jak naprawić te krzywdy „duchowe” wyrządzone psychice tych ludzi i żeby problem został rozwiązany! Ojciec Posacki nie jest figurą nową. Jego poglądy były bardzo popularne w średniowieczu. Proponuję w tym zakresie lekturę Jeana Delumeau Grzech i strach w kulturze zachodu w wiekach średnich.
@narciarz
O ile wiem, to od dawna, także w PRL, istniał w polskim prawie przepis, zabraniający duchownego przesłuchiwać na okoliczność tego, czego dowiedział się przy spowiedzi. Nie na zasadzie widzimisię duchownych, a rozsądku prawodawcy. Ja też uważam to za absolutnie sensowne i zrozumiałe. Problem ze zgłaszaniem przypadków pedofilii widziałbym w sytuacji, gdyby duchowny dowiedział się o czymś w sytuacji innej niż spowiedź. Jednak nawet wtedy nie jest postawiony w położeniu innym niż dowolny obywatel, istnieje „obywatelski obowiązek zgłoszenia”, niezagrożony jednak sankcją jeśli się go niedopełni. Tak sobie myślę, że sporo osób tu piszących widzi w duchownych samo zło, i ciężko im dopuścić myśl, by na przykład dla kogoś w sytuacji trudnej zaufany duchowny mógłby być powiernikiem, osobą wspierającą. No to może lepiej by taki powiernik jakiś czas rozmawiał z ofiarą, żeby wspólnie do czegoś doszli, niż miałby po prostu po pierwszej rozmowie pobiec do prokuratury i „umyć ręce”.
Rozmowa jest bardzo ważna i być może także w przypadku poruszonym we wpisie, tego „kneblowania księży”, mogłaby pomóc. Bo jednak taka cenzura, zakaz, to trochę dziecinada jest, jak w dowcipie, w którym pani chowa Jasia do szafy, żeby był spokój podczas wizytacji, no a on oczywiście w puencie z tej szafy wyskakuje i coś niepożądanego mówi. Należy tymczasem wziąć duchownego na dywanik i powiedzieć: jesteśmy dorośli, ty mówisz to i to, propagujesz to i to, a tu trzeba według naszych koncepcji inaczej, i proszę, przedyskutujmy. W razie uporczywego braku porozumienia nie wydawać „zakazu mówienia”, bo to jak mówię dziecinada, tylko ogłosić, że w tym co mówi, nie reprezentuje instytucji, do usunięcia z szeregów włącznie.
@Wodnik53:
> (co musiało się dziać 1000 lat temu gdy Kościół przejmował w swe władanie te zimie ?)
Hm… że jestem przy (fascynującej nawet dla takiego amatora jak ja) lekturze „Kościoła w Polsce za Mieszka I i Bolesława Chrobrego” Dariusza Sikorskiego, to powiem, że nie wiadomo 😛 Zupełnie serio — nie ma żadnych przesłanek do rysowania obrazu masowego i przymusowego nawracania (choć nie ma też przesłanek przeciw*). Co prawda wiadomo, że Bolesław Chrobry (1000 lat temu) już narzucał post i inne zwyczaje chrześcijańskie, niemniej generalnie, chrześcijaństwo wprowadzało się do Polski dość płynnie, stopniowo obejmując różne grupy społeczne, od góry (tj. księcia i jego otoczenia) począwszy, na prostym ludzie skończywszy. I to trwało. Czy dziesięciolecia, czy stulecia, tu opinie są różne.
—
*) Może pewne są. Są bowiem problemy ze świadectwami archeologicznym występowania w Polsce chrześcijaństwa za Mieszka I z wyjątkiem Poznania i (być może) Gniezna.
Jak poświęcić nieświęte.
Zasada tajemnicy spowiedzi.
Biskup Dydycz w swym liście udziela swoistego rozgrzeszenia przestępcom którzy sie wyspowiadali. Ba , prawie grozi spowiednikom karami za ujawnienie posiadanych informacji o czynach w tym pedofilii i morderstwach tak juz popełnionych jak również i dopiero zamierzanych.
Swe dywagacje opiera na tym ze ucierpi jeden z kanonów wiary.
Bo przeciez trudno stwierdzić czy ze swego postępku czasem sie nie spowiadano.
Logiczne – jeśli Ali Agca spowiadał się kiedykolwiek to nie można zaręczyć czy z zamiary zamachu na JP II również tego nie uczynił.
Swego czasu w sądzie ksiądz odmówił wyjawienia prawdy jaki nieboszczyk , kiedy złożył – pożyczył marne miliony – bo to było pod sakramentem spowiedzi – nieboszczyk nie protestuje bo nie żyje , żona zmarłego nigdy nie słyszała o TAAAAAKICH pieniądzach – ale ma zapłacić od nich wzbogacenie.
Ot i mamy przykład torowania sobie ścieżki na rozgrzeszanie zabójców , pedofilów , złodziei i całego rejestru przestępstw.
Otwiera się również droga do powtórzenia sytuacji tajemnicy przekazania majątków na cele duchowne – zawsze można powiedzieć ZE NA ŁOŻU ŚMIERCI n/n ZŁOŻYŁ OŚWIADCZENIE ŻE
wydziedzicza syna , córkę , żonę by wspomódz KK.
To mamy przykład jak KK postępuje z prawem swej ojczyzny .
Z prawem cywilnym , prawem karnym , prawem finansowym – o moralności wspominał nie będe .
Gdyby to ogłoszono przed PRIMA_APRYLIS wiedziałbym co o takiej wypowiedzi biskupa sądzić – ponieważ ogloszono przed Zaduszkami to sądzę ze śmiech gromki rozlegnie się nawet w zaświatach. Mickiewicz miałby używanie – CIEMNO WSZĘDZIE . . .
uklony
Zdaje się że generowanie, indukowanie psychoz, zaczyna być naszą narodową specjalnością……
Najpierw stworzyć psychozę, a potem ją leczyć, to samonakręcający się biznes.
Tyle że można przywołać obrazki jak ze średniowiecza- a to biczownicy, a to scenki z działalności Savonaroli……
Mistyczne przeżycia są w dalszym ciągu obecne w niektórych odłamach katolicyzmu.
Samookaleczenia, przybijanie do krzyża.
Egzaltacja wywołana przez charyzmatycznych kapłanów może mieć różne skutki.
Aps, ja mam wrazenie, ze nie chodzi wcale o to by zmusic kaplana do wyjawiania tajemnicy spowiedzi*, tego chyba nikt sie nie domaga, natomiastr mozna sie domagac od wyzszego duchowienstwa kiedy otrzymuje formalna skarge na tego czy owego proboszcza. Wtedy hierarcha powinien to dla dobra wszystkich oddac w rece policji, poniewaz nie mozna liczyc na to by sama korporacja tym problemem uczciwie sie zajela. Nawet BBC nie umialo, a jest to instytucja kierujaca sie wyzszymi standardami niz zalozmy Diecezja Warszawsko-Praska. Dlatego zadnych wewnetrznych dochodzen, tylko do policji ciupasem.
Mag
Nie przywiązuję wagi do literówek w komentarzach. Też mi się przecież zdarzają. Mało byki ortograficzne i stylistyczne przepuszczam. Jestem wzrokowcem. W tym przypadku tekst musi się uleżeć, żeby było błedy widać. A często czasu nie ma. Więc po prostu na gorąco swych błędów nie widzę.
Nie przeszkadza mi forma – treść jest przecież najważniejsza.
————————————————————–
Psychiatrzy – egzorcyści. To ciekawe zagadnienie. Gdy czytałem wczoraj materiały o Posadzkim zwróciłem uwagę, że on twierdzi iż egzorcysta powinien decydować czy człowiek z jakimiś zaburzaniami ma być leczony psychiatrycznie czy poddany egzorcyzmom. Posadzki uważa więc, że to egzorcyści powinni być pierwszą a zarazem główną wyrocznią w sprawie chorych ludzi. To oni powinni dokonywać selekcji ludzi z psychicznymi problemami.
To wygodne, bo pozwala im korzystnie dla siebie oddzielić przypadki. Podejrzewam, że egzorcyzmy – nie byłem nigdy świadkiem hardcorowego wypędzania demona – polegają głównie na psychomanipulacji. Jak sądzę egzorcyści stosują metody, których współczesna, ograniczona „poprawnością” psychiatria po prostu nie stosuje. Ja bym nazwał te metody szamańskimi. W niektórych przypadkach one są skuteczne. A jeśli doświadczony szaman-egzorcysta uzna, że chorego nie uzdrowi w ten sposób to go po prostu kieruje do psychiatry. Diagnoza jest prosta – szatana w tym przypadku nie ma.
Czy to jest niebezpieczne? Jak wszystko w życiu. Ludzie w momentach zagubienia, lęku, rozpaczy sięgają po takie metody. I nic na to nie poradzimy. Na tym polega wolność ludzkich wyborów – ona ma też czasem gorzki, tragiczny smak. Ale to lepsze niż ograniczanie wyborów.
Oczywiście, że te praktyki czy indywidualne poszukiwania stają się społecznie niebezpieczne gdy na wolne wybory wolnych ludzi zaczyna wpływać masowa indoktrynacja. I to na dokładkę przymusowa, bo taki charakter ma państwowa edukacja. Dlatego konsekwentnie, od wielu lat piszę o potrzebie praktycznego rozdzielenia państwa od kościoła. Świeckie państwo powinno dbać o racjonalny fundament światopoglądu obywateli.
Religia precz ze szkół!
Kościół jak najdalej od państwa!
Ale to nie może oznaczać zakazu szamaństwa. Czy ja nie mam prawa sobie polewitować jak zechcę?
Pozdrawiam
@PAK
– na terenach dzisiejszej (z grubsza) Małopolski już w VII/VIII w. dotarło chrześcijaństwo w wersji „greckiej” – czyli wg Rzymu „niebłagonadziożnej”, schizmatyckiej itp. (państwo Wielkomorawskie, misja Cyryla-Metodego). Na to akurat są materialne dowody.
Już wtedy – VII/VIII w. – po tzw. „schizmach” Akacjusza, konflikcie obrazoburczym i zamieszaniu wokół osoby (św – późniejszego i tylko w kościele greckim) Focjusza – kwestia rozumienia pojęć; homuzjos i homouzjos – drogi Rzymu i Konstantynopola rozeszły się b.daleko (rok 1054 i 1204 dopełniły tylko podział).
Misje bizantyjskie (na „zewnątrz” – bo wewnątrz Cesarstwa nawracanie było niezwykle brutalne i krwawe – Teodozjusz, Justynian, Zenon itd.) były na pewno prowadzone w I tysiącleciu w sposób pokojowy. Misje rzymskie od początku były realizowane – jak to u „Germanów” (chrześcijaństwo zachodnie stało się „rzodkiewką” – czerwone czyli chrześcijańskie sui generis „po obwodzie”, białe – okrutne, opresyjne wewnątrz czyli barbarzyńskie, germańskie, normańskie, frankijskie itp.) za pomocą „miecza” i przemocy.
To i metody musiały być „tożsame” z charakterem tych ludów „ewangelizujących” kolejne ludy – teraz: Słowian.
1/ I jeszcze jedno – ponoć Mieszko I (czyli Dagome) był ….. Wikingiem (lub Waregiem) ?! W takim razie charakter jego władzy też musi być jednoznacznie określony…… Wystarczy popatrzeć na analogie z Danii, Brytanii czy Szwecji gdzie pobratymcy Dagome/Mieszka wówczas rządzili i też wprowadzali nowa wiarę za pomocą takich samych metod.
2/ Za Bolesława I Chrobrego za jedzenie mięsa w piątek (niezgodnie z zaleceniami Kk) wybijano przednie zęby, za grzech cudzołożenia – moszna była przybijana gwoździem do dybów i delikwent publicznie z obnażonymi genitaliami stał kilka dni…
O Wieletach, Sasach (i chrystianizacji za Karola Wielkiego), Połabianach, Pomorzanach czy Redarach, a później – Prusach, nie wspominając. Ich już „nie ma” w przestrzeni europejskiej.
Czy taki model wprowadzania chrześcijaństwa jest „pokojowy” i „dialogowy” ?
Wodnik 53
Kartko,
ależ lewituj sobie, jeśli masz ochotę i potrafisz!
Od razu mi się skojarzył Weiser Dawidek z cudownej powieści Pawła Huelle (nota bene mojego ukochanego pisarza).
@rem
Wprawdzie z zadsady nie odpowiadam na posty na takim poziomie, jak ten panski, jednak zwazywszy głębie swiadomości historycznej uczestnikow tego forum istnieje niebezpieczenstwo, ze ktos moze panską pisanine wziąc powaznie.
Otóz nic nie ujmujac klasie polskiej inteligencji pochodzenia zydowskiego spiesze donieść, ze byla ona i w w. XIX, i w XX na ogół opcji szczegolnej, czyli lewicowej i kosmopolitycznej. I to odróznialo ją od inteligencji polskiej pochodzenia ziemiańskiego, miejskiego i chlopskiego, ktora byla na wskros propolska, narodowa i przeciwna tym, którym Polska byla niemiła. I to ja ustawialo poza głównym nurtem polskiej mysli. Co oczywiscie nie oznacza, ze wśród inteligencji narodowej nie bylo przedstawicieli spolonizowanych, zasymilowanych rodzin zydowskich, jak np. Natansonowie, z ktorymi jestem spokrewniona.
Polskie zycie umyslowe bylo oczywiscie współtworzone przez przedstawicieli inteligencji zydowskiej, nie nadawali oni jednak oblicza polskiej kulturze, a ich bogate zycie artystyczne i kulturalne w 20-leciu międzywojennym, czyli w Polsce niepodleglej, plynelo swoim torem. Co innego po wojnie, kiedy przedstawiciele zydowskich środowisk opanowali wielkie polacie polskiego zycia kulturalnego. I nie z powodu swoich przewag przeciez, ale z powodu blogoslawienstwa i nadania czerwonej, naslanej, obcej wladzy. Spowodowala ona uciszenie jednych wielkich polskich tworcow w kraju i emigracje innych. Rok 1968 byl pogwalceniem cywilizacyjnych praw obywatelskich, nie zubozyl przeciez polskiej kultury, ktora rozwijala sie nadal w skali dozwolonej przez rezym. Nawet utrata ludzi tak cennych jak prof. Kolakowski, przeciez nie spowodowala tsunami. Moglismy go czytac nadal, jako ze pisał dalej, tyle ze nie w Warszawie.
Nie bede Panu współczuc z powodu przepedzenia z Polski komuny. Wrecz przeciwnie – patrze z głęboka satysfakcja, jak sie miotacie i gryziecie pięści ze zlości, ze juz nie macie zadnych mozliwosci „wystepów” publicznych poza forami niektorych tygodnikow:)))
@kalina
Wpis antysemicki, historycznie i faktograficznie nieprawdziwy i wręcz ignorancki. w przedwojennej Polsce w żydowskim życiu politycznym i kulturalnym, a co dopiero religijnym, komunizm był na marginesie, a w sprawie stosunku do Polski i polskości toczyły się żywe spory. Uwagi o skutkach Marca 1968 po prostu obrzydliwe.
@Pan Redaktor Adam Szostkiewicz
Jak zwykle Pan przesadza. Ale dziekuje, ze Pan zamiescil moj wpis. Chetnie przeczytam rzeczowe argumenty przeciwko moim tezom, a nie jedynie nerwowe zaprzeczenia. O ile oczywiscie takie sie pojawia.
Wodniku
Nie jestem specjalistką, ale dużo ostatnio czytałam o Słowianach. Kwestia bycia wikingiem przez Mieszka jest hipotezą opartą na niezwykle wątłych przesłankach. Tylko takich, że tak mogło być, bo tak było na Rusi. No i Dagome, co zresztą nie wiadomo, co znaczy.
Był projekt badania DNA Piastów, ale nie dostał grantów. Szkoda, że nie mamy pieniędzy na własną historię.
Pani @Heleno,
wspomniala pani BBC, w ktorej pracowal wiele lat slynny dj Jimmi Saville a ktory dopiero po smierci zostal „zdekonspirowany” jako paskudny przestepca seksualny. Ktos o tym wiedzial o wiele wczesniej, rozumiem ze wowczas w lata 60 czujnosc w tej materii byla bardzo pomniejszona,
Z mego szwedzkiego punktu widzenia i tutejszej praktyki penalnej ( np, klienci u prostytuek sa karani – brawo, mam nadzieje, ze dotrze to tez nad Wisle) pedofilia jes scigana bezlitosnie i to juz we wczesnym stadium (pornografia dziecieca) i tym zajmuja sie organy scigania – faceta z kark i do pudla! A sprawa ksiezy ( w Polsce to jest juz zbiorowa bezmala perwersja utajniania spraw pedofilii) oskarzanych o pedofilie ma byc
w kompetencji policji i sadow – zadnych tam monitow czy posrednictw proboszczow czy biskupow.
A egzorcysci niech sobie tymi bajkami sie zajmuja ile im sie zywnie podoba.
Inni lubia Halloween. 🙂
____________
do @kaliny
dawno nie czytalem takich bzdur, niczym rodem slawetnego czarnosecinnego ugrupowania Grunwald i jego feuhrera Poreby
@Zezowaty:
Biskup Dydycz sprowadza sprawę współpracy Kościoła i państwa w ściganiu pedofilii do tajemnicy spowiedzi. Uważam, że to źle, ale nie uważam, że tajemnica spowiedzi musi ustąpić.
Po pierwsze, budzące spór przypadki związane są z ‚donosami’ wiernych. To znaczy, że nie mamy do czynienia z sakramentem pokuty i jego tajemnicą, nic więc Kościoła nie wiąże.
Po drugie, spowiedź, aby była ważna, wymaga nie tylko wyznania grzechów, postanowienia poprawy i zadania pokuty, ale także zadośćuczynienia. Dlaczego nie można wykorzystać tego mechanizmu? Zaduśćuczynienie mogłoby polegać na oddaniu się w ręce wymiaru sprawiedliwości. Albo choć obowiązkowi wystąpienia o odsunięcie od pracy z dziećmi…
@Wodnik53:
Nie ma dowodów na zaprowadzenie chrześcijaństwa w Małopolsce przed Mieszkiem. (Można powiedzieć, że i nie ma dowodów przeciw, a nawet jest wzmianka o chrzcie księcia na Wiślech, w którym się widzi władcę Krakowa, jednak chrzest władcy nie musiał w realiach IX/X wieku oznaczać jakiegokolwiek rozprzestrzeniania chrześcijaństwa. Zwłaszcza chrzest przymusowy.) Datowanie archeologicznych zabytków na Wawelu wskazuje wręcz na wiek XI…
Swoją drogą, analogie z innych państw sugerują, że chrześcijaństwo mogło się pojawiać przed chrztem władcy. W Polsce nawet znaleziono pojedynczy napis chrześcijański (po grecku, a przynajmniej tak jest zabytek interpretowany) sprzed czasów Mieszka I. Ale to świadczy tylko o pobycie pojedynczego chrześcijanina na polskich ziemiach.
Generalnie, szuka się śladów kościołów (ale drewniane mogą nie zostać właściwie rozpoznane), oraz pochówków chrześcijańskich. I tych ostatnich dziwnie brakuje…
Wersja o Mieszku-Wikingu została odrzucona. Podobno ostatecznie 🙂 Co nie neguje analogii do Skandynawii (w której zresztą Polska Bolesława Chrobrego miała swój udział). Tyle, że tam też nie ma świadectw na masowość nawracania w wieku X. Bo w wieku XII już chrzczono masowo (patrz: chrystianizacja Pomorza).
@ kalina – kłamstwo do potęgi drugiej (wyższego stopnia niż to widzi Gospodarz Blogu z racji „swej proweniencji” i doświadczeń życiowych).
Widze t odiametralnie inaczej:
Twoje kłamstwo i ignorancja są nabyte – jak ospa wietrzna w dzieciństwie – przez tzw. „polskość” śniącą o Kresach jako idylli, micie, złotym wieku i ziemi obiecanej dla elit i ludu=gminu, a o ziemiaństwie (jako echu tzw. „szlachectwa”) jako Abrahamie tut. kultury i cywilizacji; właśnie na bazie uprzedzeń anty-lewackich, anty-socjalistycznych, anty-komunistycznych (a te anty- zawsze wiodą na manowce nie tylko intelektu ale i racjonalnego myślenia) takie mrzonki mogą trwać i wydawać gorzkie owoce przez cały XX wiek (i dziś też bo tacy romantycy, bo tacy ludzie „co chcą” i patrzą „w tył” dorwali się do władzy).
Polska i Polacy na Wschodzie to był zwykły kolonializm jak w Ameryce, Afryce czy Azji, a Twoje „ziemiaństwo” = Kreole w Ameryce łac. (wobec „ludu” – to samo co owi potomkowie białych kolonistów wobec Indian, autochtonów Nowego Świata). Chłopi „ukrainni” do połowy XIX wieku byli traktowani jak niewolnicy na plantacjach w Alabamie czy na Jamajce. To nie byli dla ziemiaństwa (czyli – polskiej, katolickiej szlachty) LUDZIE !!!!! Chłop i szlachcic/Ziemianin to były dwa narody, dwie kasty (jak w Indiach) !
I uprzedzam – wiem to z historii mojej rodziny (DOKUMENTY, DOKUMENTY !): oni byli właśnie na tym miejscu, plantatorów i kolonizatorów, oni darowywali całe wsie razem z inwentarzem ruchomym i nieruchomym (chłop zawsze był wymieniany we wszystkich dokumentach na samym końcu – po zwierzętach, zabudowaniach, lasach etc.), dla nich „ten lud” którego Ty uważasz cywilizowali i ukulturalniali był bydłem (w XVI, XVII i XVIII jeszcze w XIX wieku) ! Po likwidacji I RP sytuacja poniekąd – w mojej rodzinie – się zmieniła.
Więc „kalino” przestań mitologizować i siać romantyczną wersje historii. A o Twych wycieczkach antysemickich to „szkoda howoryty” jak mawiano na Kresach, na Ukrainie.
Nie ważne kto co ma we krwi (tu w Europie śr. jest taki „miszung” genetyczno-rasowo- narodowy ze trudno określić dziś po tylu wiekach najazdów i krucjat, kto jest prawdziwy a kto fałszywy) nie ważne co ma w rozporku (dot. mężczyzn), albo kto ma jakie geny. Przede wszystkim ważne jest to kto z czym i z kim się identyfikuje i co ma „pod czaszką”. No i jakim jest człowiekiem. Reszta to furda.
Twój ostatni wpis jest z gatunku obrzydliwych i charakterystyczny dla religii smoleńskiej (popieram Gospodarza Blogu – choć to wyjątek chyba).
Wodnik 53
Po zgnieceniu Pani Kaliny zasługuje ona na pocieszenie:
http://www.youtube.com/watch?v=wcjNShF_umY
Helena
2 listopada o godz. 3:53
najpierw gratulacje za odwage cywilna…nie przecze, ze byli ludzie,
ktorzy ten najazd potepili, a nawet tacy jak ty, ktorzy osobiscie dali swiadectwo;
dobrze, ze pani o tym wspomniala, bo jak czytam teraz moj wpis,
to widze, ze jest zbyt jednowymiarowy ; to sa moje SUBIEKTYWNE odczucia
i obserwacje…
a ty, @kartko nie bierz, prosze, moich reminiscencji osobiscie,
w latach 1980-81 polska mogla sie stac motorem przemian w europie,
ale tak sie nie stalo;
i tak role te(od 1989 – i nie pomoze tu sto filmow o walesie i jpII) graja niemcy…
kalina 2 listopada o godz. 16:03 wyraziła się bezgranicznie tępo i podle.
wypływa z niej brunatnoczarna piana. Zakuta głowa, zatruta dusza. Obrzydliwość.
oj kalino, oj dziewczyno, kto ciebie takich głupstw uczył?
to nawet legutko by sie zaczerwienił 😉
wsród tzw. „komunistów” było tyle róz luksemburskich, co feliksów edmundowiczów…
in memoriam t. m.
prowadzony na rzeź
ocalał
przypadkowo
i chwycił się słomki wiary
porwanej przez wiatr ze wschodu
i tak
miotany przez los
rzucony w ostatecznosci
do tartaru poltyki
został więzniem kiepskich sojuszy i marnych koalicji
i odtąd
nieszczęsny
toczył
swój kamien na szczyt
każdego dnia od nowa
(z papierosem w zębach)
@Wodnik53
Miałam niestety racje nie oczekujac jakiejkolwiek racjonalnej riposty na moj post:)) Pan Redaktor nadal forsuje swoją absurdalna koncepcje antysemityzmu, a Pan, Panie Wodniku, z dalibog nieznanych przyczyn imputuje mi jakies kresowe resentymenty. Moja rodzina nie pochodzi z Kresów, ale z Wielkopolski. Tej racjonalnej Wielkopolski, ktora prowadzila „najdluzsza wojnę nowozytnej Europy” i wzniecila jedyne zwycieskie powstanie narodowowyzwolencze. To Wielkopolska jest kolebką państwa polskiego i stad braly sie wszelkie racjonalne koncepcje gospodarowania i rozumienia polskosci. I zaden importowany „absolwent” WUML-u z kompleksem nizszości, jakim niewatpliwie jest niejaki „rem”, nie bedzie mi pisal w polskim czasopismie o swojej karlowatej wizji polskiej kultury. A Pana natomiast, zanim nazwie Pan klamstwem i brednia to, co napisalam, prosze lepiej przygotowac sie do polemiki ze mna, bo pozostajac na takim poziomie, jaki Pan zaprezentował powyzej, wyjdzie Pan jedynie na tzw. dudka
@Marit
Co znaczy Dagome? Jest to imię meskie Dago, popularne w średniowieczu na obszarze Rzeszy niemieckiej, a takze państw skandynawskich. W łacińskiej odmianie: Dago, Dagonis, Dagoni, Dagonem, Dagone. Jest prawdopodobne, ze Mieszko otrzymał to imie na chrzcie, ktory mial miejsce w klasztorze sw. Emmerama w Ratyzbonie, gdzie książe przebywal we wczesnej mlodosci. Nie musial byc Normanem. Natomiast na Ostrowiu Lednickim nastapil chrzest jego najblizszego otoczenia.
Wodnik53
Nie mam pojęcia, czy po takiej druzgocącej opinii Kaliny będziesz w stanie stanąć na nogi, bo teraz pewnie leżysz, przygnieciony ogromem kalinowego intelektu.
Odwagi!
To jeszcze nie koniec życia.
A @Kalina to wyjątkowo obrzydliwe zjawisko blogowe… Skąd tacy ludzie się biorą???
Dobranoc.
Zwazywszy poziom dotychczasowych Panstwa wypowiedzi na rozmaite tematy moge jedynie poczytywac sobie za zaszczyt Panstwa wsciekłą pianę, jaka sie toczy w związku z wyrazona przeze mnie oczywista oczywistoscia:))) Beda, niestety, musieli Państwo przeczytac w przyszlosci jeszcze niejedną przykra prawde. Oj, tak bedzie i juz sie ciesze na te strumienie pomyj, ktore wyleją kulturalni i swiatli blogowicze:)))
Kalina do Wodnika53
” …. nie bedzie mi pisal w polskim czasopismie o swojej karlowatej wizji polskiej kultury”
Ta megalomania jest najbardziej rozbrajająca w „głównym nurcie polskiej mysli”. Nawet z Wielkopolski.
Pzdro
Jesli idzie o udzial Zydow, negatywny albo pozytywny, to ironicznym komentarzem niech bedzie fakt, ze nawet Hitler byl w czesci Zydem. Tak powiedzialo DNA. Sam moze nie wiedzial, ale co z tego? Wiec ja bym sie nie zdziwil, gdyby najszczersi prawdziwi Polacy byli w podobnej sytuacji, a na odwrot tez. Czytalem takze, ze nie ma zadnej zasadniczej roznicy genetycznej pomiedzy zachodnimi ziemiami Polski i wschodnimi terenami Niemiec. Karty sie tasuja od stuleci, jak powiedzial Korowiow. Moim zdaniem, w tej sytuacji wszelkie doszukiwanie sie tak zwanego pochodzenia to wyraz aberracji umyslowej.
.
Kultura to inna sprawa. Akurat kultura zydowska jest godna szacunku i zazdrosci, a nie pogardy. Te ich swieta i szabasy wydaja mi sie znacznie lepiej osadzone w ich zyciu rodzinnym niz polski „dzien swiety swiecil” z wycieczka na msze, a potem do knajpy.
Jerzy Łukaszewski pisze w Studiu Opinii 27 października 2013 o 04:44
http://ruslan.pecado.pl/upload2/readfile.php?file=ruslan/antykry1.jpg
.
Rachunki krzywd
*
Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz
gdzieś przy pancernej brzozie.
Ty bolszewika goń i strasz
choć zima wasza w mrozie.
Rząd się wyżywi, szable w dłoń,
zdradzeniśmy o świcie,
rogiem się złotym palnij w skroń,
pluń w oczy łże elicie.
Okrągły stół i Bolek ? paw
i noc listopadowa.
Od głodu, ognia Panie zbaw
i słowa, słowa, słowa.
Do przodu, alleluja i
za waszą i za naszą.
Kiedy się wypełniły dni
pożogi niebo kraszą.
I „nie lękajcie się” ktoś rzekł,
jak Ordon na reducie.
I płynie tak za wiekiem wiek
na ojczyźnianej nucie.
Do broni! Na kolebki zew
bo bój to nasz ostatni.
Wśród wierzb płaczących pieśni zew,
krwi pożar i kurz bratni.
Na drzwiach stodoły orli lot
tuż ponad ojców progiem.
Tęsknotą skrzypi wiejski płot.
Odejdźcie z Panem Bogiem.
Skrzydlatej jazdy broni szczęk
o chwale opowiada,
spod stołu słychać cichy jęk.
To my ? Pierwsza Brygada!
Ten przymus każdy rodak zna
wyrzucić co go boli.
Co wieczór mu tak w duszy łka
tu ? w knajpie „U Marioli”.
W tej nieco zdeformowanej dyskusji o Polsce miedzywojennej, gdzie zamiast argumentow pojawily sie jedynie monosylabowe epitety pod adresem kaliny, skierowalbym Pana Redaktora i innych do artykulu T. Wolka w dodatku do „Polityki” o Zydach polskich w miedzywojniu, opublikowanym kilka lat temu. Artykul nosil prowokacyjny tytul „Zydokomuna” a red. T. Wolek probowal odczarowac ten termin. Moim skromnym zdaniem, jedynie go poglebil, moze nieswiadomie.
Otoz, KPP (KPRP w chwili jej powstania) jak uczyl mnie kiedys na seminarium z historii prasy polskiej jeden z doktorantow prof. Paczkowskiego, a pozniejszy dzialacz Solidarnosci i ambasador w Pradze, byla partia niszowa, ktora nie przekroczyla 7 tys. czlonkow w jej szczytowym momencie. Jej polityczne wplywy ograniczly sie, niestety, do proletariatu zydowskiego i tej czesci inteligencji zydowskiej, zwlaszcza mlodej, ktora desperacko szukala swojego miejsca w spoleczenstwie polskim, czujac sie zawiedziona w swoich aspiracjach. Partia lewicowa robotnikow polskich byla raczej PPS i a prawicowa-NPR, z jej oddzielnymi zwiazkami zawodowymi.
Panu Redaktorowi przypomne rowniez scene z „Mojego wieku” A. Wata i jego aresztowania przed 1 majem i kto dzielil cele z mlodym Watem.
@ kalina
2 listopada o godz. 21:50
–
Najbardziej racjonalna riposta to zalecenie terapii fobii i agresji oraz farmakologiczna redukcja symptomatyki przynajmniej na poziomie objawów osiowych.
Dalsze racjonalne wskazówki po przedstawieniu skierowania od rodzinnego i uiszczeniu opłat lub okazaniu odcinka zus.
Na wety przydatna byłaby egzorcystyczna lewatywa a go-go z dobrych manier.
Z dosłownymi pozdrowieniami i wezwaniem do zmiany lokalizacji wykwitów.
@kalino – Droga wielkopolanko (czy jak tam, jak tam). Mania wyższości i stygmat potomka uczestników „najdluzsza wojny nowozytnej Europy” (kolejny „oksymoron” dla pocieszenia kompleksów i romantyczno-duszoszcypatielnyj, jakich w tej nadwislańskiej kulturze pełno) nie wypełnią pustki intelektualnej tudzież pospolitej ignorancji. Wielkopolska była też antysemicka do bólu, a stosunek pan-chłop nie był tak idylliczny jak w serialu TV czy literaturze (jak wszystko – lub prawie wszystko w polskiej kulturze – „ku pokrzepieniu serc”=mityczne, hagiograficzne, apologetyczne i …. nieprawdziwe).
I nie piszę „o Pani” w swym poprzednim wpisie, bo o kim i o czym …… (megalomania Droga Kalino, megalomania). Piszę o problemie szerszym , unwiersalnym i immanentnym tzw. polskiemu ziemiaństwu. A czy to akurat Wielkopolska była 1000 i więcej lat temu „sercem” tego kraju – można dyskutować i się sprzeczać. Ale jakie to ma znaczenie ? Czy ten „splendor” (wątpliwy i cienki intelektualnie) spada akurat na wszystkich którzy ąwywodza sie z kraju zwanego „pyrlandią” ?
To, że Mieszko/Dagome „zasiadł” w Gnieźnie czy na Ostrowiu Lednickim (tam „siedzieli” ponoć i jego ojciec i jego dziadek i pradzidek …..) też w 100 % tego nie zapewnia.
Pisałem- i przy tym obstaję – że są dowody na jakąś państwowość w rejonie wspołczesnej Malopolski (Wiślanie), część państwo Wielko-morawskiego, chrześcijaństwo z Bizancjum etc.
A „dudków” szukaj w kabarecie. Mnie w to nie mieszaj. Polemikę będę prowadził jak mi się podoba i w formie jaką uważam za stosowną (oczywiście bez inwektyw i poniżenia interlokutora). Co Tobie „Kalino”, Droga reprezentantko „kraju kwitnacej bulwy” także polecam.
I vice wersa odnośnie przygotowania merytorycznego do dysputy blogowej.
Pozdrawiam z Dolnego Śląska
Wodnik 53
@Wodnik53
Alez z pewnoscią cos Pan slyszal, ze dzwonia, tylko do dzis nie wie Pan, w ktorym kosciele, bo nie chcialo sie zajrzec do odpowiedniej ksiązki:)) Cyryl i Metody oczywiscie dzialali na obszarze Panstwa Wielkomorawskiego, a wiec i nad gorna Wisłą, tyle, ze nie byla to dzialalność misyjna „koscioła katolickiego”, ktory jeszcze jako zywo nie istnial. I nie zapuscila korzeni nad owa Wisła ich praca, skoro potem jeszcze przez kilkaset lat przyszlo chrystianizowac polskie ziemie (praca Dagona, czyli Mieszka rowniez poszla w gwizdek na dlugie lata:))
Podstawa wszelkiej dyskusji jest wiedza o przedmiocie dyskusji. Pańska wiedza zarowno w przedmiocie początkow Panstwa Polskiego, jak i Wielkopolski i Kresow, a takze Kościola Katolickiego jest szczątkowa i skazona optyką stalinowskiego WUML-u. Jesli wogole Panu odpowiadam, to jedynie dlatego, ze jest Pan jednym z nielicznych dyskutantow, ktory odpowiada wprawdzie obok tematu, ale nie tak daleko, aby dochodzilo do calkowitych rozbieznosci.
Co do „dudka w kabarecie” – cale to forum jest jednym wielkim kabaretem, wiec panska tu obecność jest jak najbardziej na miejscu:))
@PAK155
Niewatpliwie KPP byla niszową partią, do ktorej nalezala głównie mlodzież pochodzenia zydowskiego, choc oczywiscie nie tylko. Kilka corek i synow ziemianskich tez sie tam znalazlo:)) Nie o to przeciez mi jednak chodzilo w moim poscie. Chcialam natomiast podkreslić, dwutorowość rozwoju kultury polskich Żydow niezasymilowanych i zarowno ortodoksyjnych, jak i kosmopolitycznych, oraz reszty spoleczenstwa. Hasla lewicowe i internacjonalistyczne oraz ich przelozenie na owoce kultury duchowej odstreczaly polskich odbiorcow. Nie mialy więc szans na przenikniecie do „tkanki” polskiej kultury. Co innego Żydzi zasymilowani, spolonizowani. Wprawdzie byli czesto narazeni na ataki antysemitow, jednak ich tworczość trwale zapisala sie w dziejach polskiej kultury. Chocby banalne przyklady Juliana Tuwima, ktory bawil się swoja „Ojczyzna-polszczyzna”, czy znakomite interpretacje Chopina w wykonaniu Artura Rubinsteina, ktore sa dla mnie osobiscie do dzis wzorem, jak nalezy Chopina grac . Dostepny jest on line w „Polityce” bardzo ciekawy artykul o prof. Ludwiku Hirszfeldzie, ktory polozyl wielki wklad w badania serologiczne. Dzis jakas idiotka szwajcarska oskarza go o wspomaganie tez nazistowskich o „czystosci krwi”. Idioci sa wszedzie, nie tylko w naszym grajdolku, a pamięci Profesora musza dzis bronic polscy uczeni:))
Do „kalinopodobnych” (w myśleniu – a jakich w Polsce dzisiejszej dostatek) !
To czy ktoś był takiego czy innego pochodzenia, czy był obrzezany (albo nie), chadzał do cerkwi, kościoła, zboru czy był ateistą, wyznawal poglądy lewicowe badź prawicowe w przestrzeni dyskusji nad polską tradycją i kulturą nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Liczy sie identyfikacja, a w zasadzie – auto-identyfikacja. Czy Tuwima nie można kwalifikować jako polskiego poetę, literata, osoby niezwykle zasłużonej dla poslkiej kultury ? Uważam, że jak najbardziej ! A jego pochodzeniu w tej sferze jest totalnie bez znaczenia.
Jak napisał kiedyś Eryk Lipiński (z pochodzenai – polski Tatar) – znakomity karykaturzysta i rysownik – przypinanie komuś tu nad Wisłą, akurat w Polsce po tym co sie stało, łatki Żyda, wskazywanie tego faktu palcem, jest haniebne, szkodliwe i podłe !
To jest – i to widać aktualnie w tym kraju jawnie – nacjonalizm,ksenofobia rozpętane w końcu XIX wieku romantycznymi miazmatami (w tym kontekście trzeba też patrzeć na rodzacy się wówczas ruch syjonistyczny i ….. komunistyczny). One miały właśnie podłoże tego romantycznego myślenia o narodzie, klasie, państwie etc. Polacy jako naród nowoczesny, europejsko-łaciński to dopiero ……. druga połowa XX wieku ! Twór jakim była II RP ni jak nie pasował do ówczesnego Zachodu (znam opinie o ówczesnej Polsce z ust osoby, która wróciła do Polski – właśnie „Kalino” do Wielkopolski, w rejon Poznania – w 1938 roku, jako 18-letni młodzieniec a wychowywała sie przez te 18 lat we Francji jako dziecko górników polskiego pochodzenai. I dla tej osoby – to mój ś.p. teść – Polska jawiła sie jako dziki, barnbarzyński kraj, prymitywny i zacofany, gdzie w miasteczku podpoznańskim rzadził …. ksiadz, wyklinajacy po nazwisku parfain …… Dla niego to był szok bo dosiadczenaich francuskich ! Aa to była Wielkopolska – prawda, cywilizacyjnei i kulturowo „posunięta” dalej ku Zachodowi niż Polesie, Wołyń czy anektowana częśc Litwy) i jego systemów polityczno-społecznych.
I jeszcze jedno – w kontekscie „znamienitości” polskiej kultury. Ludwik Stomma napisał onegdaj świetną i znamienną rzecz: każdy mój student na Sorbonie wie kto to jest Dostojewski, Tołstoj, Turgieniew, Lermontow czy Puszkin (bo to twórcy uniwersalni, europejscy, światowi). O balecie, teatrze czy malarstwie – szkoda mówić. O Mickiewiczu, Słowackim czy Norwidzie – nikt nic nie wie. Pisał to w konteksćie „nadymania sie” Polaków – jego zdaniem (i moim też – to komplkesy i spuścizna kontrreformacji, która cały czas w mózgach nadwiślańskich trwa) – wobec Rosji i uważanie jej za kraj „nie-cywilizowany” i o gorszej od nas kondycji (zawsze i wszędzie) cywilizacyjno-kultuorwej.
Pochodzenie człowieka jest takie jak jego auto-identyfikacja. Ja np. po pierwsze jestem człowiekiem, reszta – wszystko poczynając od narodu, a na kulturze i religii kończąc to elementy zmienne, płynne (w czasie oczywiście); pantha rhei – jak rzekł był na 500 lat przed Jezusem Heraklit z Efezu.
W Europie tak na prawdę to trzy kultury sa wiodące: Francja, Niemcy i Rosja. Uniwersalne, holistyczne (bo wielkei) – dodaję, że Anglię nie uważam za kraj sensu striste” europejski. Ona politycznie, gospodarczo, geograficznie itd. – i w kulturze też – jest od zawsze „przy Europie”).
Miłych rozmyślań „kalino” i „kalinopodobni” …… prawdziwi (?) Polacy
Wodnik 53
@Kalina
Ja Cię lubię, tak tego „nie zniesę” 😉 W owej Wielkopolsce, zwłaszcza zaś w Poznaniu, niestety masowo się czciło endeków i całą endecję z jej składową antysemicką i ksenofobicznie katolicką. W moich stronach (nie Wielkopolska, ufff) nie podawało się takim ręki, nie mówiąc o przyjmowaniu w domu czy intelektualnym choćby poważaniu. Poważnie piszę. Ja jestem z domu piłsudczykowskiego i z tej tradycji jestem dumna. I ją uważam za polską, i za obywatelską. I pytam chętnie Poznaniaków (nie ukrywam, z jątrzącą ciekawością) o tę ich „składową” endecką, której się dziś chętnie…wypierają (wstydzą się?). Dzisiejszy antysemicki, ksenofobiczny Lech Poznań nie wziął się znikąd, wziął się z tych korzeni, niestety. To miasto do dziś jest duszne, wiem co mówię, bo w nim żyję.
Nie masz racji co do antysemityzmu polskiego. Po prostu nie chcesz go widzieć. Ale on jest, i od tego upartego „nie widzenia” go, nie zniknie. Największą jego przybudówką jest niestety, polski kościół- z naszymi biskupami na czele. Mamy przed sobą – jako społeczeństwo – poważną terapię zbiorową. Tylko- jak terapeutyzować kogoś, kto tego nie chce, bo nie widzi problemu.
Drogi Narciarzu – nie ma czegoś takiego jak żydowskie „elementy” DNA. Tak jak nie ma „elementów” polskich, niemieckich, rosyjskich czy dolnopernambukańskich.
@!
Niewatpliwie nie ma elementow „żydowskich” DNA. Na podstawie DNA mozna natomiast wykazac pokrewienstwo miedzy osobą X odzegnująca sie od swego zydowskiego pochodzenia, a osobą Y bedąca Żydem. Kto porownywał DNA Hitlera i z czyim DNA – nie mam pojecia, prawdopodobnie to wierutna bzdura. Mimo to panski wpis jak najbardziej wpisuje sie poziomem w „poetyke” tego forum:))
@Jabeta
Jak Cie lubie, tak bardzo prosze o wskazanie mojego wpisu kwestionującego istnienie w Polsce (zwlaszcza w Wielkopolsce) antysemityzmu! Toc przeca nawet staram sie wskazac podstawowa jego przyczyne w w. XIX i XX: obcość kulturalna i mentalna spolecznosci zydowskiej. I na te elementy kultury zydowskiej wskazywali, nie kto inny, tylko endecy (rowniez poznańscy). Chcieli narodu jednolitego kulturalnie i mentalnie, dlatego im Żydzi przeszkadzali. Oczywiscie Żydzi, ktorzy dystansowali sie od Polski i jej kultury. Żydzi spolonizowani bywali endekami (jak m. in. moj daleki krewny Stefan Natanson), a endecy zenili sie z ich córkami (jak endek Władysław Rabski, ktory ozenil sie z Zuzanna Krausharowną). Nie wiem, co sie dzis dzieje w Poznaniu. Jesli jest, jak mowisz, to niedobrze. Masz jednak niewatpliwa racje, ze jest to spuscizna tamtego, endeckiego Poznania. Ale tak juz jest, ze to, co obce, jest odsuwane, wypluwane…Lubimy te piosenki, ktore juz znamy:)) Dlatego powiedzenie tej prostej prawdy nie jest antysemityzmem, jak koniecznie chce Szanowny Redaktor:))
@Wodnik53
Niewatpliwie w dzisiejszej Polsce nalezy pytac o identyfikacje z polskoscia. I tylko to jest istotne. Nie rozmawialismy jednak chyba o Polsce dzisiejszej, ale tej zamierzchlej, kiedy brak identyfikacji z Polska byl bardzo latwy, jako ze jej nie bylo:)) I tak jedni mieszkańcy kraju nad Wisłą bili sie o jej wskrzeszenie i szli do wiezienia za nauke po polsku polskiej historii i literatury (trzeba rzec, ze była ich wiekszość), zas inni nie dość, ze tego nie robili, to nie robili tego nie tyle ze strachu przed represjami, co z powodu braku identyfikacji z tymi wartosciami. Stad ich izolacja w spoleczenstwie XIX/XX w. i zadne krzyki nie zmienia tego faktu. Panskie zas „wartosciowanie” polskiej kultury podpierajac sie „świadectwem” polskiego gastarbeitera w kopalni francuskiej (glowe dam, ze opcji takiej jak u Gierka:)) jest zywcem z kabaretu, wiec prosze tego wiecej nie robic we wlasnym interesie. Nota bene spędzilam troche czasu we Francji, więc prosze mi nie stawiac tego pieknego kraju pod wzgledem jakosci kultury duchowej:))
Nie mogę uwierzyć,że w Polsce XXI wieku taka ciemnota EGZORCYŚCI!!!!
@Kalina:
> Co znaczy Dagome?
Nie wiadomo. Podajesz jedno z przypuszczeń. Nic więcej.
> Jest prawdopodobne, ze Mieszko otrzymał to imie na chrzcie, ktory mial miejsce w klasztorze sw. Emmerama w Ratyzbonie, gdzie książe przebywal we wczesnej
Na czym jest oparte to stwierdzenie? 😀
Nie ma żadnego świadectwa historycznego, które by na to wskazywało.
> Natomiast na Ostrowiu Lednickim nastapil chrzest jego najblizszego otoczenia.
Nie.
Albo raczej: nie wiemy.
Wiadomo, że chrzest Mieszka nastąpił w drugiej połowie lat sześćdziesiątych X wieku. Najbardziej prawdopodobna data to Wielkanoc 966 roku. (Rok 966 zapisano w rocznikach, ale w najlepszym przypadku oznacza to dokładność plus minus jeden rok.) I tyle. Nie wiadomo, ani kto dokonał chrztu, ani gdzie.
Mieszko rozbudował w tym czasie palatium w Poznaniu, tamże wybudował kościół, co sugeruje, że wówczas jego główną siedzibą był Poznań, i że tam nastąpił chrzest. Ale to tylko zgadywanie.
Niektórzy przypuszczają, że Ostrów Lednicki mógł zostać przeznaczony na siedzibę biskupa Jordana i być centrum akcji misyjnej (w tym chrztów). Ale to tylko przypuszczenie, tym słabsze, że Ostrów wiąże się głównie z Bolesławem Chrobrym, a więc późniejszymi czasami.
Kalina
Piszesz: „Nie o to przeciez mi jednak chodzilo w moim poscie. Chcialam natomiast podkreslić, dwutorowość rozwoju kultury polskich Żydow niezasymilowanych i zarowno ortodoksyjnych, jak i kosmopolitycznych, oraz reszty spoleczenstwa”.
Nie wiem co Ty chciałaś, ale chcąc nie chcąc dzielisz ludzi według archaicznych, bezsensownych kryteriów.
Jak byś się nie tłumaczyła to w każdym Twoim komentarzy dominuje kryterium etniczne.
Bez względu na to o czym, o kim piszesz i w jak zawoalowanej formie to ten fetor etnicznych podziałow jest wyczuwalny i dławi.
To uniemożliwia dyskusję. To zniechęca, bo zmusza po raz niewiadomo który do tłumaczenia rzeczy oczywistych. Ile razy Wodnik 53 może powtarzać, że „Liczy sie identyfikacja, a w zasadzie – auto-identyfikacja”.
Ile można?
Pzdro
@”kalino” – co do meritum i wiedzy o chrześcijaństwie (mimo mego agnostycyzmu ateistycznego) mam zapewne do powiedeznia nt. temat więcej niźli wielu wiernych Kk i …. np. TY ! Ale ścigać sie z Tobą na słowa i wykrzykniki nie mam zamiaru, nie ten „rozmiar kapelusza” (z Twojej oczywisćie strony). Jesli ma wiedza nt. temat jest wg Ciebie „z poziomu” WUML-u to Twoja – z „Rycerza Niepokalanego” (quasi-faszystowskie pisemko późniejszego świetgeo Kk) i ksiażęczki do nabożeństwa (no, ewentualnie – żywoty świętych).
Pa.
Wodnik 53
PS: Ma rację ejden z Blogowiczó piszac o kiboklach KKS Lech …. wiara Lecha to wybitna huba endekoidalnego, tzw. „patriotycznego” mętliku w głowach współczesnych młodych Polaków: do czego przyczyniła sie w znacznym stopniu tzw. „polityka historyczna” elit rządzących od ponad 20 laty tym krajem i sysytemu edukacji kładzącego nacisk na „romantyzm”, „powstania” (bezsensowne), kasztankę i jej dosiadacza (chodzi o lata po 1926), antyrosyjskość i antykomunizm (każde anty – jest szkodliwe i hoduje demony !).
Gorzka prawda jest chyba taka, że lud wielkopolski stał się tym, czym jest dzisiaj tylko dlatego, że Prusacy przyuczyli ten lud do pracy i nauczyli pragmatyzmu, nie do końca, ale nauczyli. Trzeba było pruskiego ustawodawstwa, żeby znieść pańszczyznę – hańbę polskiej szlachty i arystokracji, która owszem – chełpiła się swoim patriotyzmem i wiarą w boga, ale na pokaz, skoro bliźniemu (chłopu) nie popuszczała tak długo, jak to było legalnie możliwe, np. w zaborze rosyjskim. Wielkopolskie wielkopaństwo nie byłoby lepsze, gdyby nie pruski but bezwzględnie odciśnięty na szlachetnym siedzeniu. Być może dlatego te endeckie brednie (antyniemieckość, rusofilia i historiozofia w stylu Konecznego) były tak chwytliwe wśród wielkopolskich wielmożów, którym przyszło uwolnić swych niewolników i zacząć traktować ich jak obywateli, a nie jak bydło robocze. Bez wątpienia chłop wielkopolski to klasa sama w sobie, ale nie jest to bynajmniej zasługa szkoły endeckiego „myślenia”.
Dyskusja z Kaliną
Radziłbym uważać Ona nawet Papieża Franciszka uważa za wewnętrzną schizmę.
Kiedyś koniom zakładano tzw końskie okulary po to by szkapa widziała tylko koniec dyszla i nogi stawiała w koleinie.
Kalinie zapomnieli zdiąć i tak już zostało co widać i słychać i czuć.
A ponieważ jednak Jej spojrzenie jest nieco wyżej o końską głowę od końca tego dyszla to i stąd bierze się przeświadczenie o swej intelektualnej wyższości.
Tak bywa , trzeba wybaczyć – rozumieć nie trzeba.
ukłony
Mój zmarły teść, osobnik o krwi błękitnej, Wielkopolanin (raczej z zamiłowania i być może trochę przez koligacje), fanatyczny katolik, lumpen-narodowiec ze stajni janczarów Jędrzeja Giertycha, również zwykł mawiać przy okazji swych endeckich homilii rodzinnych, że on „przyszedł na świat, aby uczyć innych”. To coś w stylu ostrzeżeń o gorzkich prawdach, jakimi ma nas raczyć kalina. Czekamy !
„Obyć cudze dzieci uczył” ? Nie ! To jeszcze nie taki straszne !
„Obyś trafił na takich nauczycieli jak duet mój teść z kaliną” – to dopiero jest rodeo !
Aby rzecz ująć skrótowo…
Ostatecznie wszyscy jesteśmy potomkami Adama i Ewy, więc nie przesadzajmy z genetyką. Warto sięgać w głąb, choćby był silnie wrośnięty w główkę kapusty.
Jak dobrze podłubać….. 😉
Wodnik
Puszkin z pewnością nie jest „lepszy” od Mickiewicza, ale na francuską rusofilię nic nie poradzisz… Trudno się przebić mniejszemu narodowi do europejskiej świadomości.
narciarz2
Nie różnimy się szczególnie genetycznie od wschodnich Niemiec, bo tam mieszkają resztki słowiańskiej ludności – Łużyczanie.
kalina
dzięki za Dagome, tak, słyszałam, ale nie wysiliłam się, żeby zapamiętać.
jabeta
Kalina najwyraźniej myli dwa porządki.
Wielkopolanie, a zwłaszcza poznańczycy zasłużenie mają opinię ludzi racjonalnych , którzy stawiając opór Prusakom, wykonali kawał fantastycznej „organicznej pracy u podstaw”.
Ten pozytywistyczny duch przełożył się nawet na jedyne wygrane ( a nie romantyczne styczniowe czt straceńcze warszawskie) powstanie wielkopolskie w 1918.
Ale to tam właśnie wykluła się i zakorzeniła endencja, łącznie z jej antysemityzmem, której upiory straszą do dziś, odradzając się w jakaś neo. Paradoksalnie tam, gdzie żydów prawie nie było w porównaniu z tzw. Kongresówką.
To właśnie na szacownym Uniwersytecie Poznańskim powstały jakieś dziwne gremia profesorskie wspierające np. PIS, którego prezes nie może sie zdecydować, czy jest bardziej nowym Pisłudskim czy Dmowskim, umacniają sie w „prawdziwym” patriotyźmie przeciw liberałom wszelkiej maści, atakującym wartości chrześciajńskie i wszystko co mamy najświętsze i najcenniesze jako „prawdziwi” Polacy.
Nie pamietam w tej chwili ich listów protestających lub popierających w konkretnych sprawach, ale wiem, ze robiły na mnie duuuże wrażenie.
Ksenofobiczny Lech Poznań jest tegoż właśnie odpryskiem na poziomie parteru.
@”kalina” – głowę swą już straciłaś; On wrócił do Polski (ta osoba o której pisałem) w 1938 roku i został już do śmierci w tym kraju (i tego żałował) w latach 90-tych !!!
Życie duchowe we Francji jest jak róża wobec tut. gnojownika – polskie jest zatęchłe, przaśne, zaściankowe, karmiące się trumnami, przegranymi powstaniami, duchami XIX wieku i niezliczonymi trupami (to są m.in. „dziady”). Atmosfera pompatyczności i jednoczesnych kompleksów (niższości wobec Zachodu, wyższości wobec Wschodu) jest nie do przyjęcia. Ta tromtadrancja, to napuszenie, ten brak humoru, lekkości (Ludwik Stomma jest tego najlepszym przykładem – i jego felietonistyka, typowo francuska w formie i metodzie) i dystansu do siebie, swej historii, swej wiary religijnej i kultury jest do d…y. A megalomania z posiadania Papieża i Wałęsy (co to ponoć skokiem przez płot obalił komunizm) jest wiecej niż komiczna – jest komiksem i „niemym filmem” z Flipem i Flapem.
Dałaś „kalino” glowę – już jej nie masz. Poleciała w nicość jak wiele głów podczas terroru jakobińskiego (co nie zwalnia mnie z sądu że to Rewolucja Francuska i Oświecenie – jako jej patron – są najważniejszymi wydarzeniami jakie zmieniły Europę, zmieniły koniec końcem „na korzysć”).
@”Marit” – nie w kategoriach lepszy/gorszy ten problem trzeba rozpatrywać. Uniwersalny vs lokalny to dwa różne porządki, rózne od aksjologicznych ujęć czy sprowadzonych do lepszy/gorszy. Francuską rusofilią karmią się zazwyczaj polskie kompleksy (i „rusofoby”). Wielcy lgną do wielkich – my raczej do taklich zaliczać się nie możemy (od ponad 400 lat gdy „przepierd…liśmy” na własne życzenie – czyli sarmatyzm oraz z watykańskiego nadania czyli kontr-refromacja, naszą wielkość). Polska kultura ze „złotego wieku” końcówki Jagiellonów skarlała, spopieliła się w baroku i kontr-reformacji, stała sie „wychodkiem” z którego wyrosła myśl endecka (czyli quasi-faszystowska).
Pozdrawiam (mimo wszystko) obie interlokutorki
Wodnik 53
O ile wiem, Słowianie, tak jak Frankowie, czy Germanie, składali sie z plemion.
Polanie byli jednym z nich. Niekoniecznie najliczniejszym.
Identyfikować się z polskością, nawet w wieku XIX mogło się może jakieś 20% mieszkańców?
Reszta to byli czyiś ludzie- identyfikujący się z panem włości, bądź określający się jako tutejsi……
Pani Kalina dość bezstressowo jak na doktoranta miesza czasy, porządki, kolejności, by wybić na plan pierwszy swoją ulubioną koncepcję historiozoficzną.
Zgodną w każdym calu z koncepcją…..Gomułki…….
„Odwiecznie piastowskie ziemie”, itd.
Lokalny watażka, rębajła, awansował na pana ziem okolicznych, mając gromadę wiernych mu rębajłów. Kontrolując grody i szlaki komunikacyjne, utrzymywał ich sporo.
Za pomocą napadów, traktatów, małżeństw, scalał lub tracił bogactwo podstawowe- ziemię i ludzi.
O etniczności nikt wtedy chyba nie myslał, ani tożsamości kulturowej.
Miecz i łoże decydowało o przynalezności „rabów bożych”……
Sprowadzani na nasze ziemie osadnicy- z Holandii, księstw niemieckich, wtapiali się w otoczenie, zachowując część własnych rytuałów i na ogół nie kwestionując władzy zwierzchniej.
Byli cennym nabytkiem, po wyrżnięciu zamieszkujących poprzednio na przykład Prusy pogan.
Czy lokalny folklor przemieszczających sie maksymalnie w promieniu 25 kilometrów chłopów, to była polskość?
Śmiem wątpić.
Czy polskość była w miastach, opanowanych przez ludność pochodzenia niemieckiego, żydowskiego, ormiańskiego?
Niekoniecznie.
Pozostają tylko dworki szlacheckie, w sumie jakieś 10% populacji kraju…..
Tyle że oni z kolei służyli większym od siebie magnatom.
Ci zaś mieli własne interesy, niekoniecznie związane z Polską jako taką……
Polskość najlepiej chyba opisał Wyspiański.
„A to Polska właśnie” w sercu tych 10% jako idea była, a może nawet ten procent był mniejszy……
Ci nieszczęśni autorzy „Polityki” walczący o „postęp”…
Czy Pan jest kompletnie ślepy i nie widzi, że ów wymarzony Halloween po prostu został odrzucony, że po prostu go nie ma, tam, gdzie Pańskim zdaniem powinien być: w polskich domach, ogródkach, na ulicach? Został zignorowany i żadne Pańskie zaklęcia tego nie zmienią.
uwaga do uczestników dyskusji histerycznej:
nie DAGOME, tylko DAGOBERT…
patrz:
@byk, „asterix wsród wielkopolan”, strona 666, 15 wers (od dołu)
Epopei Pyjasa ciąg dalszy. Kolejne kilka milionów. http://wiadomosci.onet.pl/krakow/ipn-sledztwo-ws-smierci-pyjasa/xxf5p
@Jacobsky:
Wielkopolska miała się wyróżniać pozytywnie (względnie) sprawną gospodarką już w Polsce przedrozbiorowej.
@wiesiek59:
Jak widzisz lansuję dość sceptyczne podejście do najdawniejszej historii (IMHO słuszne, bo dokumentów jest bardzo mało i historycy uzupełniają je ‚wiedzą ogólną’, która ma wiele luk, czasem odnosi się do przestarzałych koncepcji, a czasem wprost do schematów myślenia nacjonalistycznych), a skoro tak, to muszę dodać, że zaczęto powątpiewać w trwałą organizację plemienną (także dawnych Słowian) w ogólności, a w istnienie Polan w szczególności… 😉
Co do identyfikacji z polskością — zapewne można się spierać o procenty, można też zwrócić uwagę na to, że akurat wiek XIX to okres budowania świadomości narodowej, także polskiej (co znaczy, że pod koniec stulecia poczucie polskości musiało być popularne). Ale zasadniczo — że w XIX wieku duża część „Polaków” nie czuła się „Polakami”, i że wcale ich to społecznie nie izolowało, to akurat rzeczy dość oczywiste.
Pozwalam sobie wkleić fragment swojego wpisu od red. Paradowskiej, bo pomyślałem sobie, że ten blog jest odpowiedniejszy.
„Jestem wstrząśnięty zagarnianiem przez Kościół coraz większych fragmentów życia publicznego ? w tym wypadku chodzi mi o pogrzeb Mazowieckiego. Ja wiem, że był to człowiek bardzo wierzący, ale ten przepych kościelny, szaty, dominacja nad wszystkimi, łącznie z rodziną i Prezydentem ? budziła mój niesłychany niesmak. Ale powtarzam, Drodzy Hierarchowie ? nawet nie wiecie, że te piękne szaty to są smokingi orkiestry grającej na ?Titanicu?. Pokolenia, które wychowaliście na swoim łonie, i które są kompletnie niewierzące*, zmiotą taki stan rzeczy w mgnieniu oka.
* Słowo ?niewierzące? nie jest do końca prawdziwe. Pracuję z młodzieżą i najczęściej spotykanym zwrotem jest: ?Ja wierzę w Boga, ale sobie sam z nim rozmawiam, bez pośredników?.
————————
Wieśku!
Rozumiem, że denerwują Cię wpisy Kaliny, ale sam trochę przesadzasz. Ale mnie najbardziej wnerwiło Twoje zdanie: „Pozostają tylko dworki szlacheckie, w sumie jakieś 10% populacji kraju?.. Tyle, że oni z kolei służyli większym od siebie magnatom”. Nieprawda. Nawet pod koniec Polski – nieprawda. Magnatom służyły szlachta – szaraki, zwana popularnie gołotą. Szlachta – gołota – określano tak ludzi szlacheckiego pochodzenia, którzy utracili swoje majątki ziemskie i utrzymywani byli głównie przez magnaterię, stając się przez to narzędziem jej władzy na sejmikach i sejmach, czyli była to uboga grupa społeczna legitymująca się szlacheckim rodowodem, lecz nie posiadająca ziemi. Prawdziwy szlachcic w ogóle nie uważał magnaterii jako odrębny stan, to byli dla niego szlachcice, tyle że bogaci, a on jest im równy stanem. „Szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie”. Nie gniewaj się, ale świadczy to o tym, że mało znasz psychikę szlachecką.
——————-
Drugą sprawą, którą mieszasz nieprawdopodobnie – to jest polskość. Zarzucasz Kalinie, że przewraca epoki, a Ty robisz dokładnie to samo. Zupełnie czymś innym jest polskość w czasach I Rzeczpospolitej, a zupełnie czymś innym za czasów Wyspiańskiego i „Wesela”” – to są kompletnie inne epoki i inne zagadnienia. W latach I R. podstawą była świadomość poddaństwa – słowa Heweliusza” – „Ja przede wszystkim jestem poddanym Waszej królewskiej Mości”, a dopiero w drugiej części był Niemcem, Szwabem, Holendrem czy Ormianinem. Państwa narodowe zaczęły się tworzyć na początku XIX wieku, u nas nastąpiło to po wejściu Napoleona do Polski. A „Wesele” to jest 100 lat później, gdzie sprawy narodowe stały się najistotniejsze.
————–
A sama polskość!!! Ile odcinków swojego blogu poświęciłem „prawdziwym Polakom”. A ilu Polaków stało się słynnymi ludźmi innych nacji. Żeby nie dawać za wiele przykładów – patrz ww. Heweliusz. „Heweliusz urodził się w niemieckojęzycznej rodzinie luterańskiej jako poddany króla polskiego, w źródłach nie ma zgodności co do tego czy był Polakiem, czy Niemcem, sam Heweliusz uważał się za „obywatela polskiego świata””.
@stern
Niewiele Pan zrozumiał. Niech się Pan przejdzie po ulicach ze straganami po lokalach młodzieżowych itd. Niech się Pan wybierze na wyprawę po polskich szosach np. Na trasie Kraków Kielce w okolicy Halloween a przede wszystkim niech Pan sobie daruje wycieczki ideologiczne
PAK,
dziękuję za korektę. Tym nie mniej trudno nie negować wpływu przyłączenia Wielkopolski do lokomotywy gospodarczej, jaką stały się Prusy/I Rzesza w XIX wieku, a tym bardziej wpływu ustawodawstwa wprowadzanego przez państwo pruskie lub Rzeszę jako całość.
Pozdrawiam
Kto dziedziczy ???
Spin Doctor 9.12
Takie dochodzenia , generujące koszty jak sprawa Pyjasa , sprawa komisji Smoleńskiej , sprawa Sikorskiego i wielu innych na których sa przyssane pijawki z IPN.
Chyba kształtuje się już kolejne pokolenie śledczych żyjących z prowadzenia ŚLEDZTW DO NIKĄD.
Ktoś czuwa i podkłada do ognia by nie wygasł – na czym wtedy pieczono by te swoje kasztany.
Tylko czemu JA mam płacić za pisanie palcem po wodzie ?
ukłony
zezowaty
4 listopada o godz. 14:01
Wiadomo kto czuwa i podkłada do ognia. Tylko rozglądnąć się dookoła. A miliony lecą i lecą.
zezowaty
Kiedy będziemy się już rządzić za pomocą referendów, rezygnując z demokracji pośredniej, czyli sejmu i senatu (może to byłoby mniej kosztowne?) do pakietu pilnych referendów – obok tego z pytaniem do obywateli, czy chcesz wyprowadzenia religii ze szkół – dorzuciłabym to – czy chcesz rozwiązania IPN?
Założę sie, że oba problemy mielibyśmy z głowy, a ile oszczędności państwowej, a raczej naszej, obywatelskiej kasy?
Torlin
4 listopada o godz. 10:36
Ale co właściwie starasz się sprostować we wpisie Wieśka? Wyjaśnienie jest zupełnie niejasne.
Czujesz się znawcą „psychiki szlacheckiej”? Czy tylko wątpisz, by Wiesiek nim był?
Jeśli to pierwsze, to na czym polega Twoje znawstwo? We wpisie nic się na ten temat pewnego nie da wyczytać.
A i „polskość” do tego, to już bardzo się robi skomplikowane. Łatwo w tym popaść w to co zrobiła kalina – zabełtać i zabełkotać.
Kłopot z polskością był taki, że to chłop był numerem 1 jeśli idzie o ludność „brutto” . Na ile był on „Polakiem” to już niełatwa odpowiedź, bo najpierw musiałby się czuć w pełni człowiekiem. A nie mógł, skoro był półniewolnikiem. Wiesiek ma dużo racji przypominając, że jego świat to było jakieś 25 km dookoła kurnej chaty w której wegetował, nie „mieszkał”. I ten chłop to był też Ukrainiec, Białorusin, Litwin, Żmudzin, Łemek, Kozak. I Żydów nie brakowało, i Niemców i Ślązaków. A i Prusów resztki i różnych innych „niedorżniętych” przez chrystianizację plemion. A religia jak definiowała „polskość”? Polak prawosławny, czy Polak – starozakonny? A może według tego kto-kogo. Rżnięty – niepolak, rżnący – Polak?
A miastowy – Polak, czy niepolak? Bo „polskość niespecjalnie miejska była. Po miastach, tych znaczniejszych, to kosmopolityzm się rozlewał. Krzyżactwo miasta zakładało i to prężne miasta, lepiej zorganizowane niż sąsiednie, niekrzyżackie. Heweliusz, mówisz? Polak, czy nie? Ale gdańszczanin na pewno. Kopernik – Polak? też niejasne. Z Torunia, to pewne i z Fromborka, oba miasta krzyżackie.
Patrzenie z perspektywy historii dzisiejszej, w wydaniu szkolnym, podlanej Sienkiewiczem z jego „czernią” „tłuszczą”, nie prowadzi do niczego wiarygodnego. A może „czerń” i „tłuszcza” to Polacy?
Gdzieś w końcu się chowali, więc może oni?
Jeszcze w latach 1930-tych prawie milion mieszkańców Polski nie uważało się za Polaków, ale za „tutejszych”, bo „tu” żyjących od zawsze. W Taplarach i gdzie indziej. A Ślązacy? Polacy, czy nie Polacy, ci przedwojenni.
Pewien znany mi dość blisko człowiek, urodzony przed II wojną w dokładnie takich Taplarach, po wojnie został wzorowym działaczem „komunistycznym”, ortodoksyjnie antykatolickim. Potem mu się odmieniło i został wzorowym katolikiem, pouczającym „starych” katolików jak się składa rączki do paciorka, jak klęka, jak prawidłowo śpiewa hosanny. Polak? Od kiedy? Po czym poznać?
W ogóle taki spór o czasy dawne i niejasne jest mało sensowny. Co wykazała swoim bredzeniem kalina. Nie warto w tą pianę wchodzić, tylko się człowiek pobrudzi.
Panstwa narodowe i swiadomosc za tym idaca to dopiero XIX w. Narodowy charakter czasow wczesniejszych zostal dorobiony na kanwie tej XIX wiecznej ideologii, nie tylko w Polsce ale i w innych czesciach swiata. Chyba to zasluga J.I. Kraszewskiego i H. Sienkiewicza.
Legenda narodu szkockiego uciemiezonego przez zlych Anglikow to organiczna praca od podstaw niejakiego Sir W. Scotta.
Ignacy Krasicki jako biskup warminski byl poddanym krola Prus i nie bardzo na to narzekal, chociaz mogl pisac kawalki patriotyczne, po polsku, bo nikt mu tego nie zabranial.
wiesku 59: asymilacja ludzi innych nacji nie miala miejsca tylko w Polsce. Wizy w Europie wprowadzono dopiero po I wojnie swiatowej i do tego momentu ludzie mogli swobodnie przemieszczac sie w przestrzeni europejskiej i nie tylko.
@stern:
Rano mijałem dynię, która została po Halloween 🙂
Halloween jest przyjmowane jako okazja do zabawy dla dzieci. I jako taka przyjmuje się bez głębszej ideologii, bez też entuzjazmu dorosłych, nawet tych, których krytyka Halloween niesmaczy.
To jest jak lalka Barbie — można się zgadzać z feministkami, że tworzy wypaczony obraz kobiecości, że tworzy wzorzec figury niebezpieczny dla kobiecego zdrowia, albo że wyraża zachodni konsumpcjonizm… I co z tego, skoro jest wziętą zabawką? Wytaczanie ideologicznych armat jest tyleż nieskuteczne, co śmieszne…
spin doctor
4 listopada o godz. 9:12
Trzeba chyba Boga w sercu nie mieć, żeby zmarłemu nie dać spokoju przez tyle lat.
A zwyczajowo klepana formułka brzmi
„Niech odpoczywa w pokoju wiecznym… Amen!”
A ci przyjaciele spod ciemnej gwiazdy gotowi kolejny raz wywlec trupa z mogiły.
Polski kanon
zestawow dzieciecych:
.
Maly egzorcysta
Maly biskup
Maly katolik
Maly katecheta
Maly Tyberiusz?
Maly kibol
Maly wskrzeszacz
Maly Lechu
Maly odkupiciel
Maly ministrant..
Duzy PISS member
Maly proboszcz
Maly Dmowski
Maly spowiednik
Maly ojciec Mateusz
Maly ?lodziarz?
Mala ?gosposia? (na plebanii)
Polska to wspanialy kraj
🙂
Szanowni Państwo.
Na naszych oczach widzimy kolejne etapy formowania się narodów.
Od Libii, Pakistanu, po byłą Jugosławię.
Proces in statu nascendi……..
U podłoża tego, jest jakiś MIT jako jądro krystalizacji procesu.
Tyle że mity moga służyć procesom politycznym, niekoniecznie byc materiałem dociekań historycznych- bezkrytycznie przyjmowanych za fakty.
Dzieki kilku pisarzom i poetom, ten mit w naszym kraju powstał……
Żyliśmy na skrzyżowaniu traktów.
Europa- Azja- Skandynawia.
Efekt tego widac w naszym jadłospisie, uzbrojeniu naszych oddziałów, języku pełnym zapożyczeń, genealogii naszych królów i magnatów.
Nasi przodkowie twórczo przyswoili wiele elementów obcych kultur,
Nie musielismy byc nomadami, bo to wszystko trafiało do nas z zewnątrz.
Polska jako twór państwowy miała – do czasu- siłę przyciągania i promieniowała kulturowo na zewnątrz.
Lokalne słońce…..
Ale elity nam poszły na pensje płacone przez ościenne kraje, królowie zaczęli byc wybierani z zewnątrz by swojaków nie wywyższyć, prywata zaczęła dominować.
Ostoją polskości pozostał ten średniozamożny, gorliwie oddający się rytuałom katolickim szlachciura, nie mający za grosz miłości bliźniego w sobie w stosunku do niżej stojących.
Czy te kilka procent determinowało POLSKOŚĆ?
Regionalizmy nam znikły ze względu na masowe przemieszczanie się ludności w ciągu dwóch wojen i wpływowi mediów.
Czy byłyby bardziej widoczne gdyby tego przemieszania nie było?
Sądząc po przykładach mniej skotłowanych przez historię nacji- Brytyjczycy, Włosi, czy Francuzi, pewnie tak. I byc może wówczas tożsamości regionalne byłyby bardziej widoczne……
Polska to byłoby i Mazowsze i Małopolska i Kaszuby i Prusy i Śląsk, ale z ostrą granicą odrębności kulturowych.
@PAK
Przyznam, ze historie edukacji mlodego Mieszka w klasztorze w Ratyzbonie znam jedynie z relacji moich znajomych historykow niemieckich. Poniewaz chyba nie bedziemy w XXI wieku twierdzić, ze „Niemcy klamią”, wiec chyba jakieś przeslanki, czy wręcz materialy na ten temat są. Tym bardziej, ze ta teza jest powtarzana rownież przez historykow polskich. Zaznaczam, ze nie jestem mediewistka i nie wiem, czym dzis dysponujemy. Konstatuje jedynie, ze historiografia niemiecka przedwojenna chetnie lansowała tezę o normańskiej genezie państwowosci wczesnych Slowiań (Ruryk tez miał byc Normanem), zeby zasugerować swoja wyższość, a slowiańska nizszość, dziś powiada sie, ze przodkowie Mieszka nie musieli byc Normanami, a ojciec Mieszka jedynie pozostawał w kregu wpływow niemieckich, skoro poslał do Niemiec syna na wychowanie. Moze nie poslał dobrowolnie, ale jako zakladnika, nie wiem i nie badalam tego specjalnie. Ów „Dago” z dokumentu watykańskiego jednak nie spadł z nieba, ale cos musialo byc na rzeczy.
@Kartka z podrózy
Niestety, ale w moich postach nie dominuje „kryterium etniczne” oceny „przydatnosci” mieszkańców ziem polskich. Prosze czytac uwaznie, jeśli chce Pan ze mna rozmawiac. Powtarzam od kilku postow, ze wazne jest dla mnie kryterium IDENTYFIKACJI Z POLSKOŚCIĄ i POLSKĄ RACJĄ STANU. Cala masa polskich Żydow, zwłaszcza tych wypedzonych z Imperium Rosyjskiego, tzw. litwakow, nawet nie znała polskiego jezyka, a jej inteligencja byla kospopolityczna, czasem prorosyjska, czasem proniemiecka. Bardzo dobrym przykladem bedzie tu brytyjski znakomity historyk i zreczny dyplomata Louis Namier, czyli Ludwik Namierowski, galicyjski Żyd, ktorego dziadek nazywał sie jeszcze Bronstein. Zapisał się w pamięci Polakow uczestniczacych w bojach dyplomatycznych na Zachodzie w czasie I wojny o restytucje Polski jako zacięty wrog tej idei. Ale to sprawa na inna rozmowe. Dość, ze calkowicie sie zgadzam z tezą, ze tak dawniej, jak i dzis ważna jest IDENTYFIKACJA Z POLSKOŚCIĄ. A ci, ktorzy sie nie identyfikowali, nie polonizowali, nie asymilowali, byli po prostu OBCYMI, jesli nie wręcz WROGAMI. c.b.d.o.
@PAK
Powiada Pan, że swiadomość narodowa państw europejskich, to wymysl XIX-wieczny:))) Prosze sie lepiej przygotowac, a przynajmniej poczytac dawna literature angielska, czy francuską, chocby Szekspira, ktorego bohater skazany na banicje z przyczyn politycznych dlugo rozprawia o swojej krzywdzie polegajacej na rozłączeniu go z jego angielską ojczyzna. Rowniez swiadomość przynalezności do polskiej ojczyzny miała szlachta, nawet ta rusińska, skoro byl w XVII w. ukuty termin: gente Rutenus, natione Polonus. Oczywiscie nie w kazdym zakatku Europy taka swiadomość byla. Świadomość narodowa litewska, czy ukrainska, to rzeczywiscie XIX-wieczna kreacja. Ale narody o silnie zakodowanej identyfikacji, jak Francuzi, Anglicy, Niemcy, Rosjanie czy Polacy – mimo częstokroc rozbicia politycznego terenow, na ktorych zyli – taka swiadomość mieli. Mowa oczywiscie o tzw. warstwach wyzszych. Dotyczy to rowniez Żydow, ktorych jednoczyla kultura o wielkiej historii i tradycji. Stad trudno, aby byli przyjmowani z otwartymi ramionami w spoleczenstwach o silnym poczuciu narodowej identyfikacji:))
@mag
Endecja nie „wyklula sie” w Poznaniu:)) Idea narodowa byla idea powszechna w końcu XIX w. w calej Europie, z tym, ze w przypadku spoleczenstwa polskiego miala ona szczegolne znaczenie: prowadzila do restytucji państwa polskiego. Natomiast pierwsze organizacje narodowe polskie powstaly w Szwajcarii – Liga Polska, Liga Narodowa. Z czasem powstala pierwsza nowoczesna partia narodowa – Stronnictwo Narodowo-Demokratyczne. Byla to partia dzialajaca w trzech zaborach, przy czym najlepsze warunki do dzialalności politycznej mieli endecy w zaborze austriackim, gdzie wychodzila endecka prasa w Krakowie i Lwowie, a takze w zaborze pruskim. W zaborze rosyjskim byli endecy przesladowani, podobnie jak inni dzialacze polityczni. Podkreslanie „endeckosci” Wielkopolski ma o tyle sens, ze ideologia narodowa byla tam reprezentowana przede wszystkim przez Narodowa Demokracje. Pilsudczyci, czy inni politycy i ideolodzy nie mieli tam wielkiego wziecia. Ale pisała juz o tym Jabeta.
.
Zestawy dzieciece
Ktore nie weszly do kanonu
Maly Kopernik
Mala Curie
Maly Hume
Maly Banach
Maly Kuron
Maly Lem
Maly Steinhaus
Maly Popper
Maly Anders
Maly Chopin
Maly Jagiello
Maly Maciek Chelmicki
Maly Berling
Maly Kazimierz Wielki
Maly PL Halloween
Za mali ..
Polecam
_______
ADAM MICHNIK w programie u Tomasza Lisa – red naczelny to jeden z niewielu, ktory ma cos waznego do powiedzenia w Kraju.
Tanako, lubię Twoje wpisy, dlatego zdziwiony jestem ostatnim. Co ja chcę „poprawić” u Wieśka? Czy ja biedny niewyraźnie piszę? Głupio mi to wszystko tłumaczyć jeszcze raz, ale cóż, praca organiczna
1. nie zgadzam się ze zdaniem „Pozostają tylko dworki szlacheckie, w sumie jakieś 10% populacji kraju.. Tyle, że oni z kolei służyli większym od siebie magnatom”. Ci, którzy mieli dworki, to mieli ziemię, i nie zdradzali. Na pasku magnatów byli ludzie niemający ziemi, czyli i dworków.
2. Mimo że Wieśka lubię chociażby z blogu Pana Kuczyńskiego (żałko) nie mogę przejść obojętnie nad jego postępowaniem. Zarzuca Kalinie – i słusznie – że ona „miesza czasy, porządki, kolejności, by wybić na plan pierwszy swoją ulubioną koncepcję historiozoficzną”, a następnie … robi dokładnie to samo. Na początku o Piastach, później o I Rzeczpospolitej, a kończy cytatem z Wyspiańskiego. Tak się nie da rozmawiać na ten temat.
Bardzo dobry ten tekst w Wyborczej, Gospodarzu. Dla tych co nie czytali jest tu:
http://wyborcza.pl/1,75968,14894563,Walka_z_Kosciolem__Robienie_z_siebie_ofiar_to_licha.html
Mag 16.36
To może lepiej wróćmy do lat 40 i glosowania 3 razy TAK.
Pytania
Czy chcesz zmniejszenia Sejmu do 100 osob
Czy chcesz zmniejszenia Senatu do 20 osób
czy chcesz zmniejszenia I P N do – 0
Ja bym wiedział jak głosować w sytuacji gdy prawie 500 mądrali z pensjami ponad 15 tys zł -nie potrafi wysmażyć instrukcji
-CO ZROBIĆ ZE ŚMIECIAMI.
ukłony
uklony
Torlin
5 listopada o godz. 10:18
Wyraźne są pojedyńcze wątki i twierdzenia. Tu łatwiej o dojście do czytelniejszych konkluzji, łatwiej przywołać fakty. Choć i w sprawach drobnych są spory. Natomiast problem jest z uogólnianiem, a dyskusja o tym kto jest Polakiem, od kiedy i kto bardziej w ogóle jest mętna i niebezpieczna, łatwo wpaść w demagogiczny bełkot.
Czy ci co mieli ziemię „nie zdradzali” ? To także wątpliwe. Jedni nie zdradzali, a inni tak. Pytanie co nazywamy zdradą, z jakiego punktu widzenia, wedle jakich kryteriów.
Cokolwiek historycy by kombinowali, jakkolwiek mierzyli, każdy kto ma majątek, zwłaszcza nieruchomy, dwór, ziemię, wsie, browary, tartaki i co tam jeszcze, jest zależny od władzy. Jego pierwszy interes jest w tym, by to się nie rozproszyło, nie upadło. Im kto więcej ma tym bardziej od posiadania jest uzależniony. Tym trudniej mu o podejmowanie decyzji niezwiązanych z interesem swojego majątku. To nie znaczy, czy nie musi znaczyć, że to źle. To dopiero wynika ze skutków oddziaływujących powszechnie, powiedzielibyśmy dziś – skutków publicznych. I te +- 10% posiadaczy musiało się z tym liczyć, i liczyło.
Zarówno w I RP jak i pod zaborcami, w II RP i dziś.
Jak wiemy, za I RP był z tym interesem publicznym duży problem. To jeden z powodów upadku wcześniej niemal mocarstwowego państwa.
Szaraczki szlacheckie niewątpliwie byli podatni na głos tego, co ich karmi.
To jest jeden wątek, a i tak, widać, że wcale nie jednoznaczny.
Tylko co z tego ma wynikać dla całej dyskusji? To zbyt złożony i niejednoznaczny temat, by podrzucać jakieś demagogiczne kawałki.
@Torlin
Bylabym Panu bardzo wdzięczna za wskazanie moich postow, w ktorych mieszam „czasy, porządki, kolejności, by wybić na plan pierwszy swoją ulubioną koncepcję historiozoficzną?. Zasadność panskiego zarzutu dyskwalifikowalaby mnie jako profesjonalistke, nie mowiac juz o tym, ze nie mam zadnej wlasnej koncepcji historiozoficznej i przychylam sie do najnowszych i powszechnie akceptowanych koncepcji historykow. Brak odpowiedzi przyjme łaskawie za wycofanie sie z tego zarzutu:))
Kalina
Pisze Pani: „Niestety, ale w moich postach nie dominuje ?kryterium etniczne? oceny ?przydatnosci? mieszkańców ziem polskich. Prosze czytac uwaznie”.
Więc czytam uważnie.
Oto co Pani pisze w kolejnych komentarzach:
„nic nie ujmujac klasie polskiej inteligencji pochodzenia zydowskiego spiesze donieść, ze byla ona i w w. XIX, i w XX na ogół opcji szczegolnej, czyli lewicowej i kosmopolitycznej. I to odróznialo ją od inteligencji polskiej pochodzenia ziemiańskiego, miejskiego i chlopskiego, ktora byla na wskros propolska, narodowa i przeciwna tym, którym Polska byla niemiła.”
„Niewatpliwie KPP byla niszową partią, do ktorej nalezala głównie mlodzież pochodzenia zydowskiego, choc oczywiscie nie tylko”
„Chcialam natomiast podkreslić, dwutorowość rozwoju kultury polskich Żydow niezasymilowanych i zarowno ortodoksyjnych, jak i kosmopolitycznych, oraz reszty spoleczenstwa.”
„Co innego Żydzi zasymilowani, spolonizowani.”
„Na podstawie DNA mozna natomiast wykazac pokrewienstwo miedzy osobą X odzegnująca sie od swego zydowskiego pochodzenia, a osobą Y bedąca Żydem.”
I to ma być „IDENTYFIKACJA Z POLSKOŚCIĄ i POLSKĄ RACJĄ STANU.”
Powtarzam więc: „Bez względu na to o czym, o kim Pani pisze i w jak zawoalowanej formie to ten fetor etnicznych podziałow jest wyczuwalny i dławi.”
Pozdrawiam
Kiedyś żyliśmy w państwie policyjnym, gdyż milicjant zarabiał więcej niż nauczyciel; jak nazwać państwo dzisiaj, gdzie na naukę przeznacza się 82 mln. (budżet PAN), a na IPN 230mln. zł?
Kaczyński, czy Tusk – jeden pies jak mawiają restauratorzy ze wschodu. Oni mają takie same priorytety.
@kalina:
Zacznę od końca: pisząc ‚mowa oczywiście o tzw. warstwach wyższych’ trafiasz w to, o co mi chodzi. Bo „warstwy wyższe” to niewielki ułamek mieszkańców Polski. Dopiero w XIX wieku to się zmieniło. (I znowu, XIX wiek to uproszczenie, bo zmiany mają korzenie wcześniejsze, a i w roku 1900 się nie zakończyły.)
Co do Mieszka — dokumentów nie ma. Ręczę 🙂 O Mieszku wiadomo bardzo niewiele, choć jego postać pojawia się w na tyle wielu i różnych źródłach, by nie podważano jego historyczności. (Skądinąd stąd „sensacyjność” książki Dariusza Sikorskiego, od której zaczął się mój wtręt historyczny. Sikorski bada sprawy kościelne do roku 1000 punkt, po punkcie, omawiając istniejące dokumenty i europejskie analogie. I danych jest bardzo mało, a interpretacji bardzo dużo. I nie zawsze za interpretacjami stoją czyste intencje.)
Może owi ‚znajomi historycy niemieccy’ mają na myśli Mieszka II? Też nie słyszałem o takich dokumentach, ale to już byłoby możliwe, skoro jego ojciec miał kontakty z „Niemcami”, intensywnie w polityce niemieckiej korzystał z pomocy syna, a sam Mieszko uchodził za dobrze wykształconego.
Związki ojca Mieszka I z „Niemcami” są zaś wątpliwe — gdyby były, zachowałyby się zapiski, gdyby się zachowały — byłby postacią historyczną.
Skąd się wziął Dago nie wiadomo, choć można zauważyć, że do koncepcji „imienia germańskiego” też pasuje z naciąganiem… Jeśli chodzi o „dokument watykański” — wg Sikorskiego kardynał, który przygotowywał rejestr ‚stanu posiadania’ papieża, przepisywał dane z dokumentów dość starannie (na ile dało się sprawdzić na przykładzie zachowanych dokumentów), ale pozostaje wątpliwość, w na ile dobrym stanie znajdował się sam dokument z darowizną „Dagome”. I, na ile obeznani z nazwami miejscowymi i imionami byli autorzy (mógł być spisany w Rzymie, na podstawie ustnej relacji przedstawiciela księcia).
Pardon, że tak późno odpowiadam.
Kalino, mnie chodzi o ten podskórny rodzaj polskiego antysemityzmu, który pod podszewką nam tkwi i tkwi, i nie potrzebuje do tego realnych Żydów. To jest taki rodzaj mentalności, który potrzebuje wroga, i go oczywiście znajduje, gdzie popadnie. Najłatwiej w figurze Żyda, ale zamiennie to, jak wiemy mogą być : socjaliści, cykliści, demokraci, feministki, lewacy, homoseksualiści, czytelnicy GW czy TP, za chwilę będą przedstawiciele innych nacji, jeśli się do nas sprowadzą (obawiam się, że się nie sprowadzą i pozostaniemy nadal ksenofobicznie homogeniczni). Czysta ksenofobia, która nie żywi się realnością. Pierwszym jawnym polskim żywiołem ksenofobicznym, była własnie endecja, która zażyczyła sobie owej homogeniczności. Nieobecnej w Polsce, bo jak wiadomo byliśmy społecznością wielonarodową i wielowyznaniową. To żywioł destrukcyjny, jak każda antyheteronormatywność. Wiesz, kto w Poznaniu pilnuje dziś porządku? Anarchiści. Kto zastępuje państwo i samorząd? Anarchiści. Kto wyręcza policję? Anarchiści. Tak właśnie. To oni zabezpieczają ciepło, wodę, gaz, straż obywatelską, gdy przestępcy ze wsparciem instytucji miejskich wspierają przestępców (np. czyścicieli kamienic, gangsterów stadionowych czy kościół bezwzględnie wywłaszczający przestrzeń miejską z jej publicznego charakteru). Tyle zostało z gospodarnego i „porządnego” Poznania. To mit, zaprzeszła i zamknięta rzeczywistość. Dziś konserwatywny Poznań (AKO i inne patologie) tropią Żyda, lewaka, homosia i ateistę, a anarchiści tworzą parastruktury społeczne.
Tyle daje sojusz prawicy, kościoła i antysemityzmu. Wszystko mity, ale działające realnie, bo także mit przekłada się na realność społeczną – najczęściej groźnie.
Pozdrawiam wszystkich 🙂
Torlin
5 listopada o godz. 10:18
Co prawda blog przysypia, ale ciągnąc polemikę moge stwierdzić, że miotamy sie pomiędzy dwoma etosami:
-berserkera, samuraja, zagończyka- ginąć za SPRAWĘ!!!
I to jest ten nasz szlachecki, powstańczy, pozostawiający za sobą mogiły i zgliszcza.
a
-Wokulskiego, Bohatyrowicza, Ślimaka, Drzymały, skrzętnie gospodarzącego, wykorzystującego wszelkie możliwości dla bogacenia się, budowania, nie szafującego zbędnie krwią dla jakichś idei.
Więzy osobistej lojalności wobec konkretnych osób, są ważniejsze niż plemienne myślenie o nas jako monolicie kulturowym, którego światła warstwa nadała ton polskości masom.
Przy odrobinie szczęścia, moglibyśmy nazywać się Mazurzy, czy Ślązacy.
Gdyby na przykład grę o tron wygrał Konrad Mazowiecki, czy Henryk Brodaty. A i Brzetysław Czeski,Jarosław Mądry czy Światopełk mogliby nieco namieszać w naszej tożsamości kulturowej i języku.
Nic w historii nie było określone do końca.
Burgundia, zamiast Francji, Walia, czy Szkocja jako nazwa główna Wysp? To kwestia przypadku i szczęścia jednostek tworzących historię…
Tyle że na Zachodzie różnice pomiędzy poszczególnymi krainami się nie zatarły, tak jak u nas……
….Dotyczy to rowniez Żydow, ktorych jednoczyla kultura o wielkiej historii i tradycji. Stad trudno, aby byli przyjmowani z otwartymi ramionami w spoleczenstwach o silnym poczuciu narodowej identyfikacji:))…
powyzsze zdanie jest zdaniem nieprawdziwym…..poza tym traci zapachem anty……
kalina
5 listopada o godz. 8:09 udala sie na antysemicka wycieczke mieszajac przyczyne ze skutkiem. Naczelnik wodza nie potrafilby lepiej…….
kalina
3 listopada o godz. 11:29 pisze, ze spedzila; kogo? do czego?
Saldo mortale
Kalina idzie brunatnym duktem endecji i miesza wiare z narodowoscia….posuwajac sie do DNA-doslownie dna mentalnego…..
ponizej cytat z kalinowego jezyka….
Niewatpliwie nie ma elementow ?żydowskich? DNA. Na podstawie DNA mozna natomiast wykazac pokrewienstwo miedzy osobą X odzegnująca sie od swego zydowskiego pochodzenia, a osobą Y bedąca Żydem………
Zapomniala tylko dodac, czy chodzilo o osobnika z Etiopii i Maloposlki?
Saldo mortale
kalina
Jeśli ci historycy niemieccy mówią o pobycie Mieszka w niemieckim klasztorze, to potrzebne są dowody, dokumenty itp. Dlaczego nasi historycy nic o tym nie wiedzą?
Powinniśmy wierzyć Niemcom, bo tak mówią? Na słowo nie.
kalina
2 listopada o godz. 16:03 udaje sie na wycieczke antysemicka all incl.
Saldo mortale
Ozzy, czy Ty masz na imię Stefan i jesteś przyrodnim, bo przyrodnim, ale zawsze?
Kiedy budowano stadiony – giganty w kilku miastach, po to jedynie, aby rozegrać kilka meczy w ramach Euro ileśtam… wyraziłam wątpliwość, co do celowości takich inwestycji oraz swoje przekonanie, że na tym możemy najwyżej stracić.
Torlin mnie wtedy mocno skrytykował… że się na sporcie nie znam, że inwestycje nie tylko się zwrócą, ale i zyski poważne przynosić będą…
No to proszę bardzo 😉
Z dedykacją dla Torlina i z prośbą o poinformowanie mnie – który z wybudowanych w takim szlachetnym uniesieniu stadionów się choćby zamortyzował.
Bo ten wrocłąwski z całą pewnością NIE.
http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/1035967,wroclaw-jest-kolejny-przetarg-na-dziure-przy-stadionie-cena-znowu-jest-nizsza,id,t.html
@ Helena
5 listopada o godz. 12:40
–
Tez mi się ten tekst podobał.
Z jednym wyjątkiem.
Gospodarz myli się, i to tytułowo, że struganie ofiary to marna taktyka.
Otóż, w marnym społeczeństwie, niczego tak się „nie lękającym” jak wolności, gra rolą ofiary i szantażowanie krzywdą urojoną, to stuprocentowo skuteczny sposób wymuszania odszkodowania za winę od rzekomych sprawców.
Jakby się nieco bliżej przyjrzeć i wyjść poza projekcję własnych (szlachetnych) postaw, to można awansować z dziennikarza na spit-doctora w jakiejś szajce politycznej.
Przykładów nie brakuje.
Tym bardziej, ja także tekstu, choć już nie rozeznania, Gospodarzowi gratuluję.
Pozdrawiam.
@ ozzy
5 listopada o godz. 9:22
–
Więcej niż zgoda, co do Adama Michnika.
Michnik jednak jest tak mądry, że mówi już tylko do siebie – i o tym z pewnością, ku swej goryczy, wie.
@ mag
–
Czy nie uważasz, że tropienie geolokalizacji gniazda jaj węży służy wyłącznie pogłębianiu podziałów i ma skutek podobny do wężowego jadu endecji?
Nieważne gdzie się lęgną, ważne, jak daleko sięga plucie tym wężowym jadem i kto nadstawia mu ucho.
To jest właściwy wymiar lokalizacji.
Pozdrawiam.
Gekko
7 listopada o godz. 1:22
Struganie ofiary może być zarówno marną, jak i dobrą taktyką.
Marną wtedy, kiedy odnosimy ją do „świętego” umocowania Kkat.
Cyniczne kłamanie, kiedy się jest z góry poświęconym wskazuje na nieprawdziwość poświęcenia, albo marność poświęcającego Bozi. Kkat upiera się jednak, że Bozia jest „kul”. Znaczy – nie jest poświęcony, co widać po czynach i słychać po słowach. Ale i w tej sprawie się upiera, że poświęcony. Niestety, wszystkiego naraz mieć nie może w warunkach uczciwej zabawy.
Dobrą wtedy, kiedy Kkat gra w politykę i cynicznie okłamuje swoich wiernych robiąc z siebie biedną, atakowaną, poniżaną ofiarę własnej niewinności i dobroci. Taka taktyka przynosi różne korzyści, nieraz dosyć długo. Utrzymuje wielu słabych na umyśle i psychice wiernych w stanie stuporu: atakują Kkat, czyli moją wiarę, mój sens życia, mnie i moją Bozię, której mówię co wieczór paciorki.
Kosztem porażenia manipulacją ośrodków podmiotowości w człowieku i jego człowieczeństwa Kkat odnosi korzyści. Ich skutkiem jest burzliwa obrona abepe Michalika przed atakami za „niedopowiedzenie”; ba, osobista akcja odwetowa w wykonaniu tego miłego pana w fioletowym berecie i zadbanych paluszkach. Właściciel beretu czuje, że wbijają mu gwoździe pod paznokietki. A przecież nie po to co tydzień robią mu manicure.
Marnie jest wtedy, jak się to bierze na serio. Ale ponieważ Kkat robi sobie wężowe jaja ze swojej Bozi, jest to ciągle dobra taktyka.
Gekko (z g.1:30)
Uważam.
Nadawcy i odbiorcy są wszędzie. Wśród nas i mimo nas.
Pozdro
Kalino!
Napisał na ten temat do Ciebie Kartka. Nie podobają mi się Twoje posty. I nie będę tłumaczył – dlaczego. Powinnaś sama wiedzieć.
——————-
Tanako!
Mamy swoje zdania.
———–
Wieśku!
Nie zrozumiałem postu.
———–
Nelu!
Co do wykorzystania stadionów miałaś rację, chociaż szkoda, że nie mamy lepszych organizatorów. Co do samej budowy okazało się, że jej nie miałaś. Instytut Turystyki podaje dane o olbrzymim wpływie Euro na wzrost liczby turystów odwiedzających nasz kraj. Te budowy to były pieniądze zainwestowane w rozwój cywilizacyjny Polski i nie zostały zmarnowane.
Cóż, kościół jest organizacją z gruntu hierarchiczną. Nie dziwi więc, że hierarchowie zamykają usta tym, którzy w danej chwili są im niewygodni..
@sugadaddy:
IPNu nie lubię, ale sprawiedliwość się domaga stwierdzenia, że w PANie uprawiają naukę jednostki badawcze, a owe 82 miliony, nie idzie na jednostki (przynajmniej nie wprost), ale na ‚wierchuszkę’. Owszem, w tych 82 milionach są pieniądze na ewentualne projekty badawcze i inwestycje PAN, jako całej instytucji; ale przeciętna jednostka badawcza PAN nie widzi z tego ani złotówki, czerpiąc z MNiSW, NCBIR, NCN…
@Marit:
Rozumiem, że kalina, nie będąc mediewistą, ufa historykom. A w tym przypadku historyków niemieckich uważa za bardziej niezależnych od polskiego nacjonalizmu (rzeczywiście trapiącego historię).
@ET:
W przypadku kaliny wykazałeś przewrażliwienie. Kalina stwierdziła, że da się porównać wg DNA pokrewieństwo dwóch osób, oraz że jedna z nich może być Żydem; co znaczyło tylko tyle, że ewentualne szukanie żydowskich krewnych za pomocą porównywania DNA Hitlera byłoby możliwe. DNA Hitlera nie dysponujemy (tak jak i wcześniej wzmiankowanym DNA pierwszych Piastów — dopiero szczątki Władysława Hermana znaleziono, a i to przypuszczalnie jedynie…) i kalina słusznie nazwała wieści o takim badaniu bzdurą.
Nawiasem mówiąc — badania pochodzenia populacji przy pomocy DNA są coraz popularniejsze, a badania Żydów są pod tym względem wyjątkowo ciekawe, gdyż mogą rzutować na historię diaspory. Zresztą prosz: http://archeowiesci.pl/2013/10/09/sekrety-aszkenazyjskich-genow-subskrypcja/
@Gekko
wielu moich znajomych z rodzin pomarcowych 68 podobnie oceniło wypowiedzi Adama Michnika w programie Lisa.
@Marit
Chyba napisalam, że polscy historycy o tym wiedza:))
@Jabeta
Spuszczasz z oczu prosta prawdę, ze endecja ani w XIX, ani w XX w. niczym sie nie róznila, jesli idzie o stosunek do Żydow, od innych prawicowych partii europejskich. I przykro mi bardzo, ze burze owoce wieloletniej propagandy PRL-owskiej, ale polski antysemityzm nie był w porownaniu z jego europejskimi odmianami najbardziej jadowity. Gdziez mu tam bylo do antysemityzmu rosyjskiego, gdzie jeden krwawy pogrom gonil drugi, co zaowocowalo napływem nad Wisłę rzesz rosyjskich Żydow zwanych „litwakami”. Najwyraźniej bylo im tu znacznie bezpieczniej niz w ich rosyjskiej ojczyźnie:))) Powtorzyla sie historia z wiekow wczesniejszych, gdy Żydzi przesladowani w swoich krajach walili jak w dym do „antysemickiej” Rzeczypospolitej. Przestanmy wreszcie (tu zwracam sie do osob powaznych i odpowiedzialnych) traktowac niewatpliwie istniejacy polski antysemityzm jako zjawisko wyjatkowe i nigdzie nie spotykane. Nie bylo chyba na naszych ziemiach tak skandalicznej sprawy, jaka byla we Francji sprawa Dreyfussa, nie mowiac juz o paranoicznym antysemityzmie niemieckim, ktory w XX w. zaowocowal nie mieszcząca sie w glowach zbrodnia.
Narodowa Demokracja byla wówczas nowoczesna partia stawiajaca na państwo narodowe. Stad niechęc endekow do rozszerzania granic państwa polskiego na wschod w obawie zagarniecia rzesz Bialorusinow, Litwinow i Ukraincow. Stad ich dazenie do przesunięcia granic na zachod przy jednoczesnym pozbyciu sie stamtad elementu niemieckiego. Nie mowi sie o tym, ale przeciez pierwsze wysiedlenia Niemcow z ziem, ktore weszly w sklad panstwa polskiego, mialy miejsce po 1918 r.! Sam Dmowski kupil dom z ogrodem od Agencji Rolnej, ktora wymusila jego sprzedaz za grosze na jego niemieckim wlascicielu:)) Idol Twojej rodziny – Jozef Pilsudski nie mial takich problemow. Walil na wschod nie troszcząc sie o to, ze jest tam niemile widziany podobnie jak inni Polacy.
Krotko mowiac – niewatpliwie niechętny stosunek endekow (u Dmowskiego wrecz obsesyjny) nie byl forma niecheci do ludzi jako takich, ale do srodowiska spolecznego, ktorego wielka sila gospodarcza i intelektualna połaczona z brakiem identyfikacji z polska racja stanu czynily w oczach tej partii groźna „piata kolumne”.
@PAK
Jak przyznalam – nie jestem mediewistka, co nie znaczy, ze nie mam warsztatu:)) Zaciekawiles mnie do imentu! Zaraz siadam i sprawdzam, a takze dzwonie tu i tam. Kiedy dowiem sie czegos wiarygodnego – zaraz zrelacjonuje:))
@Kartka z podrózy
Rozczarowuje mnie Pan:))) Czy naprawde w panskich oczach przytoczenie faktow historycznych jest oceną ludzi ze wzgledu na ich narodowość??? KPP BYŁA partią, ktorej czlonkowie byli Żydami, no co ja na to poradze:))) I jesli ci czlonkowie KPP narodowosci zydowskiej twierdzili za swymi zydowskimi ideologami, ze restytucja Polski niepodleglej jest niepotrzebna, a nawet szkodliwa dla klasy robotniczej i mniejszosci narodowych, to jak Pan mysli? – z jakim przyjeciem wśrod polskiego spoleczenstwa walczacego o niepodleglość wszelkimi drogami: zbrojnie i dyplomatycznie mogli sie spotkac? To byli Żydzi, ktorzy NIE IDENTYFIKOWALI SIE Z POLSKA RACJA STANU. I trudno sie dziwić, ze byli spolecznie odrzucani. Co innego Żydzi spolonizowani. Ci współpracowali w pracy niepodleglosciowej i mozna ich bylo spotkac w najrozmaitszych stronnictwach o takim charakterze: od Narodowej Demokracji do Polskiej Partii Socjalistycznej.
@PAK
I w innej sprawie:
Pisze Pan: „Zacznę od końca: pisząc ?mowa oczywiście o tzw. warstwach wyższych? trafiasz w to, o co mi chodzi. Bo ?warstwy wyższe? to niewielki ułamek mieszkańców Polski.”
Jesli slusznie ma Pan na mysli polska szlachte, to do XVIII w. stanowila ona, jak licza historycy, ok. 10% ludnosci dawnej Rzeczypospolitej. Dla porownania: w spoleczeństwach Europy Zachodniej, np. we Francji „warstwy wyzsze” stanowily ok. 3%. Tak wiec mozna smialo stwierdzic, ze poczucie przynależnosci narodowej i państwowej bylo nad Wisłą i Dnieprem wręcz rozpowszechnione:)))
Kalina
Wiedzą i wszyscy to ukrywają? Ta wiedza (na cały internet) jest tylko w Twoim wpisie.
PAK
Naukowcy niemieccy są oczywiście zupełnie niezależni od polskiego nacjonalizmu, ale należy pamiętać, że mają swój nacjonalizm.
I to by było na tyle.
@PAK
Pogrzebalam w bibliografii, wykonalam dwa telefony i oto, czego sie dowiedzialam:
Wciąż najbardziej kompetentnym opracowaniem tematu jest ksiazka prof. Jerzego Dowiata „Chrzest Polski”, w ktorej stawia teze o chrzcie Mieszka w Ratyzbonie. No i o prawdopodobienstwie otrzymania w tym czasie imienia chrzestnego zachodnioeuropejskiego, np. Dagobert (Dago). Ów chrzest nastapil w zwiazku ze slubem Mieszka z księzniczka czeską. Czechy ówczesne nie mialy jeszcze wlasnej organizacji koscielnej, nalezaly do najblizszej diecezji w Ratyzbonie. Stad taka hipoteza. Po jej przyjeciu moznaby dalej spekulowac, ze chrzest dworu Mieszka moglby sie odbyc na Ostrowiu Lednickim, gdzie archeolodzy odkryli dużą chrzcielnice. Jak widac – wszystko to sa hipotezy mniej lub bardziej prawdopodobne. Chyba jeszcze mniej prawdopodobna jest hipoteza, ze Mieszko znalazl sie w Ratyzbonie jeszcze jako mlodzian, co podejrzewali moi znajomi Niemcy, a to ze wzgledu na sojusz ojca(sic!) Mieszka z Cesarstwem w obliczu ekspansji Czech w kierunku północnym ok. 940 r. Przyznam, ze troche mnie smiesza te konstrukcje. Jeszcze w czasie studiow slyszalam zart p. t.: Kto to jest mediewista? Mediewista to taki gość, ktory pisze kolejną prace na temat dokumentu „Dagome iudex”:)))
@Torlin
Zamiast wyjasnienia merytorycznego otrzymalam wieść o pańskich emocjach wywolanych lektura moich postow:))) Bardzo mi przykro, ale na emocjach nie znam sie kompletnie. Jedyna, jaką odczuwam czytajac wypowiedzi na forum, to irytacja przy spotkaniu z osobami bez koniecznej wiedzy, umiejetności logicznego myslenia i racjonalnego argumentowania.
Kalina
Natomiast Pani mnie nie rozczarowuje. Powiedziałbym nawet, że Pani mnie na swoj sposób frapuje.
Ale już starczy. Czuję się nasycony.
Pani wybaczy, ale nie chce mi się dyskutować o zawartości żydowskiej w Komunistycznej Partii Polski. Jak również o zawartości polskiej w tej partii. Ani bialoruskiej zawartości … . Czy jakiejkolwiek innej.
Również nie mam chęci dyskutować o Żydach spolszczonych lub na odmianę Polakach zżydzonych. Pozostawiam Pani te rasistowskie podziały i roszady.
Z jednej strony rozbrajający infantylizm liryk Maryli Wolskiej z drugiej betonowy rasizm. Niesamowite zestawienie.
„Szłam z Tatkiem i Mamą,
Malutka, z wiankami
Za nami obie staruszki.
Widzę ich wszystkich jak dzisiaj?”
Tworzy Pani komentarzami nastroje jak jedna z moich ulubionych bohaterek powieści Stephena Kinga.
Pozdrawiam Pani Kalino
@ Tanaka
7 listopada o godz. 7:57
–
Pewnie masz rację. Ja dodam, że taktyki na ofiarę nie wymyślił kościół, ale już starożytni. Jej piękno, jak każdej manipulacji, polega na całkowitej nieświadomości ofiar ofiarności i na wierze, że jest się winnym, bardzo bardzo winnym z góry i bez przebaczenia, co zwalnia z osobistej, wewnętrznej odpowiedzialności za siebie i czyny. No, chyba że powierzy się wiarę jakiejś religii, za drobną opłatą.
Co za ulga (że drobna) 😉
Pozdrawiam.
–
@ mag
No, to oboje mamy się po uważaniu 😉
Pozdro.
–
@ ozzy
Nic mnie nie łaczy ani ze sprawcami ani z ofiarami marca; z wyjątkiem, że z tymi ostatnimi – wstyd za podłość moich współplemieńców i współczucie ofiarom.
No i bardzo mi z tym dobrze, że jest coś jeszcze, co nas łączy – tzw. ogląd, niezależny, jak widać od korzeni.
A Michnik, tym co pisze i robi, przywraca ludzką godność każdemu kto rozumie, że aspiruje, IMHO.
Serdecznie Cię pozdrawiam.
„Milcz, egzorcysto” – jakież to znamienne, przeczytać taki tytuł na blogu masona, udającego „zatroskanego” (a jakże!) katolika. Jakież to „diabelskie” stwierdzenie – tak to odebrałem, czytając sam tytuł, domyślając sie jedynie, o kogo tutaj może chodzić.
Nie wiem, dlaczego ojciec dr prof. Posacki dostał taki zakaz, ale mam do Niego pełne zaufanie i wiele szacunku za poświęcenie i trud, jaki wkłada w swoją posługe i pracę „uświadamiającą” (również w mediach ojca Rydzyka, któremu także dziękuję).
@Gekko
tak, to prawda Wraz ze smiercia Kuronia, Geremka Kolakowskiego, ks. Tischnera, Turowicza a ostatnio Mazowieckiego odeszła pewna epoka dö historii. To byl rzeczywiście czas nadziei i etosu solidarnosci.
Aramis
Jakże przewidywalny jest tok myślenia osoby, dla której guru jest o. dyrektor dr Rydzyk oraz ks. prof. egzorcysta. Dwa tytany intelektu, wzory prawdziwych katolików i patriotów pełnych poświęcenia w sprawowaniu ich posługi i „uświadamianiu” swoich wyznawców.
Z ich i twojego punktu widzenia red. Szostkiewicz prawdziwym katolikiem nie jest, skoro tych autorytetów nie uznaje, a skoro nie uznaje, to jeśli nawet nie jest lewakiem, to niechybnie masonem. A może jednym i drugim?
Acha, jeszcze może być, uchowaj boże, liberałem broniącym „cywilacji śmierci”.
Takie myślenie ma widać pewne zalety dla ludzi twojego pokroju, bo zwalnia… od myślenia.
Świat jest czarno-biały według sztancy, jaką podsuwają ich „przewodnicy duchowi”.
Aramis
Zapomniałam dodać, że każdy mason to – oczywiście – diabeł wcielony.
A czy ty wiesz, serdeńko, że Świątynia Opatrzności Bożej w Warszawie to zrealizowana po dwóch przeszło wiekach inicjatywa masońska?
@Kalina:
> Wciąż najbardziej kompetentnym opracowaniem tematu jest ksiazka prof. Jerzego Dowiata ?Chrzest Polski?
Z 1958 roku… Chociaż nie odkryto nowych dokumentów dotyczących czasów Mieszka I, to dostęp do literatury, oraz postęp badań archeologicznych (C-14 i dendrochronologia, które odmłodziły sporo zabytków), pewne hipotezy unieważniły. Na przykład druzgocącej krytyce poddano tzw. ‚baptysteria’ — w Wiślicy, Poznaniu, czy na Ostrowie Lednickim.
> Kto to jest mediewista? Mediewista to taki gość, ktory pisze kolejną prace na temat dokumentu ?Dagome iudex?:)))
Ja słyszałem coś takiego: „Historyk czasów nowożytnych spędza cały czas na zbieraniu materiałów. Mediewista zna wszystkie dokumenty na pamięć, a czas spędza na wymyślaniu nowych hipotez.”
@Kartka z podrózy
Pozdrawiam, Panie Kartko. Mimo wszystko zalecam od czasu do czasu lekture starych romantycznych utworow. Ucza wrazliwosci nieco innej niz ta rodem z WUML-u i z współczesnych telewizyjnych seriali mydlanych. A umiejetnosci nigdy nie za wiele:)))
@Marit
Nikt nie ukrywa faktu, ze Mieszko musial ochrzcic się gdzies w Niemczech, skoro w państwie jego przyszlego tescia nie bylo jeszcze organizacji koscielnej. Czechy nalezaly pod tym wzgledem do diecezji w Ratyzbonie. Pisze o tym prof. Jerzy Dowiat w książce p.t. „Chrzest Polski”. Inne zdanie ma prof. Trawkowski, ktory bral pod uwage tez Kolonie, gdzie rozpowszechniony byl kult św. Dagoberta, czyli Dagona (imie chrzestne Mieszka). Proponuje dac sobie spokoj z internetem i sięgnąć zwyczajnie do katalogu rzeczowego w ktorejs z duzych bibliotek. Najlepiej uniwersyteckich w Poznaniu, Warszawie, czy Krakowie. Znajdzie tam Pani caly wachlarz wydawnictw na ten temat. Podpowiem zasade korzystania: lepiej siegac po najnowsze, poniewaz ich autorzy i tak znali pozycje wczesniejsze.
Gekko
7 listopada o godz. 21:56
oczywiście, taktyka „na ofiarę” jest wiecznotrwała.
Jednak manipulanci zwyczajni, nie są uświęceni świętością, więc ich manipulacje taktyczne są zwykłej miary. Kościół manipuluje podpierając się własną „świętością”. Gra nią, upadlając świętość. Jest to obrzydliwość najwyższego rzędu. Bóg biblijny za obrzydliwości nakazuje zawsze to samo: śmierć. Zwykle przez ukamieniowanie.
Nieświęci manipulanci mają lżej. Są banalnie pospolitymi szujami. Choć także potrafią zajść za skórę.
To czyni wielką różnicę.
kalina
2 listopada o godz. 16:03 udaje sie na wycieczke antysemicka all incl.
Saldo mortale
PS
Pak zabukowal………te sama wycieczke……
kalina
7 listopada o godz. 18:34 prawdopodobnie, uzna Kalina nieprawdopodobne, otoz, ze prawdopodobnie Mieszko by zydem……..jesli prawdopodobnie nie byl…….prawym Polakiem…..prawdopodobnie…..nieprawdopodóbne!!!
Saldo mortale
@ Tanaka
8 listopada o godz. 13:15
–
Precyzujesz warunki metamanipulacji.
A jest nią to, co nazywasz „świętością”, oczywiście.
Metamanipulacja służy zbiorowemu wyłączeniu świadomości i racjonalnego postrzegania.
Kiedyś, w czasach presocjologicznych i antepsychologicznych, nazywano ten zabieg: „opium dla ludu”.
Ja myślę jednak, że poziom czynionego oszustwa (meta- czy niżej) , czyli manipulacji, jest drugorzędny.
Zasadnicze znaczenie ma, czy są dla niej odbiorcy. Bez nich, tych zniewolonych umysłów – na nic starania.
Mówienie czy pisanie do takich odbiorców to czyny podobne mowie słanej ku ptakom (nielotnym).
Nasza sytuacja wymaga zgoła innych rozwiązań, potrzebny jest Eliot Ness.
Pozdrawiam.
@ ozzy
8 listopada o godz. 8:08
–
Owszem, jak w każdej epoce, która mija: coś odchodzi.
Problem nie w tym, ale w tym, co przychodzi w zamian.
U nas – nowe wraca.
Pozdrawiam.
Ech, kalino, nie pouczaj mnie. Nie jestem history(e)czką, podstawowy kurs historii przeszłam jak wszyscy, nie będę czytać starych opracowań, których główne tezy są wszystkim znane i znajdują się w kanonie, według jakiego uczy się w szkołach.
Nie dam sobie jednak spokoju z internetem, bo tu wykluwaja się nowe idee, nowe badania, które jednak trochę zmieniają optykę, a które oficjalna historiografia stara się na razie ignorować.
Byłaś łaskawa napisać, że Mieszko prawdopodobnie kształcił się czy wychowywał w Ratyzbonie, co niby to twierdzą niemieccy historycy. Ale potem temu zaprzeczyłaś. No cóż, dobre i to. A gdzie był ochrzczony? No, może i w Ratyzbonie, ale to też są tylko przypuszczenia, prawda? (Bo gdzież by indziej, u nas wody święconej przecież nie było).
Ciekawe dyskusje prowadzi się na forum histmag, polecam (choć już zakończone, jednak warto je prześledzić, jeśli kogoś to interesuje).
http://histmag.org/forum/index.php/board,211.0.html
Miało być histo(e)ryczką, wkradł się błąd do mojego dowcipu (hue hue)
Co jest śmieszne?
Z 800 000 polskiej i litewskiej szlachty, w wieku poborowym było jakieś 30%, czyli ponad 200 000.
Z czego w powstaniach brało udział jakieś 10%, czyli do 20 000.
Reszta miała to w d…….
I te 10 %, czyli 1% społeczeństwa zamieszkującego te ziemie, za pomocą pięciu może poetów i pisarzy, nadało ton narracji narodowej.
Mieszkowi starczyło 3 000 pancernych, by opanować kraj.
Czyngizowi 70 000 jeźdźców, by opanować trzystumilionowe Chiny.
Wniosek jest prosty.
1% – zdeterminowany i współdziałający, może opanować stukrotnie liczniejszą populację.
Do czasu……
@PAK
Pisze Pan:
„Chociaż nie odkryto nowych dokumentów dotyczących czasów Mieszka I, to dostęp do literatury, oraz postęp badań archeologicznych (C-14 i dendrochronologia, które odmłodziły sporo zabytków), pewne hipotezy unieważniły. Na przykład druzgocącej krytyce poddano tzw. ?baptysteria? ? w Wiślicy, Poznaniu, czy na Ostrowie Lednickim.”
Dzieki Panu poszperalam w internecie i rzeczywiscie natknelam sie na artykul prof. Tomasza Jasińskiego (Nauka, 4/2007), w ktorym prezentuje wyniki badań wykopalisk archeologicznych dokonanych wymienionymi przez Pana metodami. I okazalo sie, ze kolebka nam nie Gniezno, a Poznan i Giecz. Ale miejscem chrztu Mieszka profesor sie nie zajął niestety. Tak wiec chcac nie chcac wciąż musimy wierzyc prof. Dowiatowi w sprawie tej Ratyzbony:))
„Ja słyszałem coś takiego: ?Historyk czasów nowożytnych spędza cały czas na zbieraniu materiałów. Mediewista zna wszystkie dokumenty na pamięć, a czas spędza na wymyślaniu nowych hipotez.?
Z tym zbieraniem dokumentow to świeta prawda. Sztuka, zeby wiedziec, kiedy powiedziec dość:))
śmiej się, egzorcysto!
Obawiam się, że egzorcyści nie powinni milczeć w sprawie chrztu Mieszka.
Prawda o korzeniach i pochodzeniu Wiary powinna zabrzmieć pełnym głosem.
Nie może być tak, aby Polska żyła w ciemnościach niewiedzy, co kształtuje jej współczesność.
Następny w kolejce do lustracji powinien być Wincenty Kadłubek. Podobno, to jego potomkowie stanowią mainstream propagandy lemingów i kadłubkowe rządy Tuska.
Kadłubek i jego prawdziwe pochodzenie. Cóż może być piękniejszego w Święto Niepodległości?
Chyba tylko to:
” Należy bronić się przed ekspresjami chorych wyobraźni, które nie promują dobra, prawdy i piękna; … sztuka nie powinna obrażać uczuć ludzi wierzących…Zdrowym przejawem jest słuszna reakcja …Radia Maryja”
http://www.tvn24.pl/abp-michalik-czuje-oburzenie-i-niesmak-ekspozycja-adoracji-w-csw,370134,s.html
Ale tę prawdziwą, zdrową katolicką sztukę, wzmacniającą uczucia wiernych musimy niestety eksportować, gdyż w Polsce jest kąsana przez różne pieski.
Czasami tylko udaje się odzyskać szczególnie umacniające uczucia eksponaty:
W środę polska Prokuratura Generalna otrzymała od śledczych z Dominikany dokumenty dotyczące polskich duchownych podejrzewanych o pedofilię…Prokuratorzy byli w stanie wskazać przynajmniej dwa zdjęcia, co do których są przekonani, że zostały zrobione pokoju i łazience domu ks. Gila. Na niektórych z nich widać także dzieci w sytuacjach obciążających Polaka… „.
Zdjęcia księdza z dziećmi obciążające Polaka… kolejny obcojęzyczny atak na Kościół i Polskę. I to sztuką katolicką!
Mieszko i Kadłubek by na to nie pozwolili.
Egzorcyzmy są niezbędne.
PS
Mam nadzieję, że polska prokuratura słusznie zareaguje wszczęciem ścigania autorów zdjęć, jawnie gwałcących tajemnicę spowiedzi. Bo bardziej uczuć już chyba obrazić nie można.
Gekko
8 listopada o godz. 18:57
Zaczynając od końca, oczywiście – Eliott Ness jest potrzebny.
Natomiast co do metody manipulacji, poziom na znaczenie. Nb, „meta” nie znaczy tylko „niżej”, ale też „głębiej”, „poza”, „obok”, „szerzej”, „w szerszym znaczeniu”. Metamanipulacja, jeśli chcemy używać tego terminu, będzie manipulacją na głębszym poziomie, pozaświadomym, poniżej progu postrzegania świadomego przez ofiarę manipulacji i stosowaną w szerokim kontekście. Oznacza to, że jest to właśnie fundamentalnie ważne. Duchowość i w jej ramach religia jest sprawą przede wszystkim podświadomości indywidualnej i nieświadomości zbiorowej. Tam są jej korzenie. Spekulacje świadome, intelektualne, są płytsze, łatwiej je zmienić, łatwiej dostrzec manipulacje, dzięki krytycznej pracy świadomego i czuwającego rozumu. Co udowadniają tysięczne kombinacje wszelkich religii, by jakoś zgodzić własne pokrętne rojenia z weryfikowalną rzeczywistością, choćby naukową.
Przykładowo – nie do końca wyraźnie, ale jednak niezaprzeczalnie, ujawnia to ks.prof. Michał Heller. Mówi on, że biblijne dzieła stworzenia, są przypowiastkami, a nie tym, co się faktycznie zdarzyło i jak się zdarzyło. Boga szuka on gdzieś na poziomie bozonu Higgsa. W swoim kapłańskim, ludzkim, wrażliwym umyśle doszedł do tego, że nie da się już poważnie mówić, czy znaleźć Boga gdziekolwiek bliżej, niż właśnie na krańcach, mikroświata. On ciągle szuka, a Bóg mu ucieka coraz dalej i robi się coraz mniejszy. To tak, jak z horyzontem, a dziś z horyzontem zdarzeń w czarnej dziurze: idziesz ku niemu, a on się ciągle oddala. światło zbliża się do horyzontu zdarzeń, ale nie jest w stanie go przekroczyć.
To sytuacja drastycznie inna od sytuacji Boga stworzyciela, ojca, opiekuna, miłośnika, acypasterza, nagradzacza etc itp. Jakaś „boska” sub-cząstka wobec supermikro bozonu? Albo jakaś matematyczna zasada ponadwszechświata? Jeśli nawet jakaś matematyczna zasada istnieje, nie ma ona nic wspólnego z Bogiem Biblii.
Sam Heller narzeka, że biskupi infantylnie przedstawiają Boga. Bóg jest bogiem biskupów, ale Heller będąc księdzem katolickim udowadnia, że tak nie jest. Ponieważ biskupi nie mają najbledszego pojęcia, co nauka już ustaliła i co mówi Heller, choć on ciągle gdzieś poza horyzontem chciałby widzieć tego Boga, a większość innych naukowców go nie widzi, muszą gadać o Bogu z długą brodą. I nie przestaną. Nie mają wyjścia. Nie da się mówić o Bogu jako matematycznej superzasadzie. matematyka nie może być „zawszedziewicą” i zostać „żywcem wzięta do nieba”. Nie da się mówić o wierze w superzasadę matematyczną, która staje się ludzkim i w tym samym momencie Boskim (czyli jakim?) ciałem w momencie, kiedy wierny poczuje na języku dotyk ciasteczka złożonego tam przez księdza proboszcza. Który do tego godzinę wcześniej, przy pomocy własnych paluszków układających ciasteczko na języku katolickiego parafianina, dokonał czynności pedofilskich na 10-letniej, ufnej dziewczynce, „zawszedziewicy”, pozbawiając ją tego świętego atrybutu.
To są rzeczy niemożliwe, sprzeczne, nie do pogodzenia, ani faktograficznie, ani moralnie. Co ciekawe, nie do pogodzenia moralnie i dla tego, co z Ewangelii wydłubał dla siebie w Jezusie coś ludzkiego i autentycznego, wbrew temu czym Ewangelia i cała Biblia w swoim dominującym przekazie są.
Dlatego, Kościół musi stosować, jako zasadę, niezbywalny fundament, bez którego wszystko się zawali, coś, co nazwałeś metamanipulacją. Ona musi być tak głęboka, tak rozległa, tak przenikająca różne pola i konteksty, że niewidoczna dla standardowej pracy świadomości. A wydobycie się z tej metamanipulacji musi być tak bolesne, kosztowne, przerażające, by nikt nie próbował. By każdy był tak przerażony i złamany na poziomie podświadomym, gdzie czają się lęki i potwory, by taka myśl i taka wola nigdy nie była w stanie się w człowieku sformułować i skutecznie zadziałać.
Zresztą Biblia mówi to jasno i niezwykle stanowczo, setki razy. Jakiekolwiek próby człowieka, by stać się człowiekiem spotka kara. Najbrutalniejsza z brutalnych, wieczna, nieodwołalna. taka, jakiej człowiek nie jest w stanienie tylko zadać drugiemu człowiekowi, ale nie może sobie tej brutalności nawet wyobrazić.Wszystko to może jedynie Bóg.
Jeśli chodzi o model i kolejność, metamanipulacja nie tyle spotyka się ze zniewolonym umysłem człowieka, ale go wytwarza, zniewala. Z niemowlęcia, niezmanipulowanego, nie zniewolonego, a prostego, naturalnego, otwartego na wszystko, już od pieluszki robi się osobnika zniewolonego. Pamiętajmy, że „bierzmowanie” oznacza potwierdzenie, utwierdzenie w zniewoleniu. To się uprawia wobec dzieci. A wcześniej jest I komunia, a najwcześniej, tuż po urodzeniu – chrzest. Od momentu polania główki z jeszcze niezrośniętymi kostkami, jest już katolik. Na zawsze, po wieczność.
Dziecko nie ma jeszcze niemal żadnych środków obrony. Metamanipulacja ma go ich na zawsze pozbawić.
Dlatego też, tak rzadka, zdolność człowieka na wybicie się z tej metamanipiulacji ku autentycznemu życiu, ku sobie i człowiekowi w sobie, jest czynem wręcz boskim. Na tym polega prawdziwa boskość człowieka. I jedyna jaka istnieje.
Jeśli
powierzono by badania archeologiczne I P N to okazało by się że Bolesław Chrobry pochodził od Dziewicy Orleańskiej.
No oczywiście zyskalibyśmy piękne fotogramy pani prokurator dumającej nad nagrobkami i ich zawartością.
Daty , geny ??? a kto by się takimi duperelami zajmowal.
TU POD TA GRUSZKĄ SIUSIAŁ KOŚCIUSZKO a pod tą drugą . . .
uklony
mag
8 listopada o godz. 9:22
Ależ czule nazwałaś Aramisa: „serdeńko”. Takie to kresowe, litewskie, z duszy. Ech, tak przytulić do serca Aramisa, z księdzem Posackim , z księdzem Bochyńskim, z księdzem Rydzykiem. Ileż w tym bożego, katolickiego, masońskiego, Leninowskiego, harrypotterowego i hellokitt-owego piękna jest…
A nad tym frunie motylek, a obok kroczy baranek, ech, rozmarzyłem się…
Łomatko, czuję jakąś łezkę smutku w oku, szczęście mi zamącającą: ojciec Rydzyk z ojcem Posackim nie cieszą się tymi tak pięknymi okolicznościami przyrody. To smutne jest. Słońce zaszło za landszaftem. Ech..!
75. ROCZNICA NOCY KRYSZTALOWEJ (1938)
_____________________________________
Dzien 9 listopada to takze Miedzynarodowy Dzien Walki z Faszyzmem i Antysemityzmem, czyli przypomnienie nam wszystkim do jakiego zla moze doprowadzic nienawisc na tle rasowym oraz skrajna nietolerancja.
Noc Krysztalowa (niem.Kristallnacht) to pogrom ludnosci zydowskiej w Niemczech, ktory mial miejsce w nocy z 9 na 10 listopada 1938 roku. Mial tez miejsce na Dolnym Slasku, ktory znajdowal sie w granicach Trzeciej Rzeszy. Pogrom zainicjowany przez wladze panstwowe mial zorganizowany charakter i byla to bez watpienia zapowiedz Zaglady w Europie.
Pretekstem pogromow byl zamach, ktorego dokonal 7 listopada 1938 roku Herszel Grnszpan. Jego ofiara padl sekretarz ambasady Rzeszy w Paryzu Ernst vom Roth.
Rodzina Grynszpanow mieszkala od 1911 roku w Hanowerze i zmuszono ja do opuszczenia Niemiec po dojsciu do wladzy NSDAP. Wedlug dziennikarza i publicysty niemieckiego Armina Fuhrera http://www.arminfuhrer.de 29 letni vom Rath potrzebny byl nazistom jako „meczennik”. Armin Fuhrer odrzuca rowniez teorie, ze Grynszpan i vom Rath byli w zwiazku homoseksulanym. Motywem rzeczywistym bylo to, ze Grynszpan znajdowal sie nielegalnie w Paryzu a jego rodzina byla deportowana do Polski z wieloma innymi polskimi Zydami.
Palono synagogi (kilkaset) w Niemczech, bezczeszczono cmentarze zydowskie, niszczono mienie. Zamordowano w Noc Krysztalowa ok 100 Zydow a w nastepstwie osadzono ponad 20 tysiecy Zydow w obozach koncentracyjnych.
To byl poczatek eksterminacji Zydow w latach dyktatury hitlerowskiej i w czasie II wojny swiatowej.
____________
Dzisiaj w malym miescie niemieckim Eberswalde, 60 km na polnoc od Berlina , komitet organizacyjny „9 November ” przy udziale prez, Niemiec Joachima Guacka odsloni pomnik pamieci ofiar „faszystowskich bojowek”. Miasto do zjednoczenia lezalo na terytorium NRD i wowczas powiadano, ze byla to „wina nazistow a my nimi nie bylismy”,
Po 1989 z inicjatywy Josefa Keila, katolika, dyrektora lokalnego banku w Eberswalde (ok, 40 tys mieszk,) powstala inicjatywa wystawienia pomnika pamieci na miejscy starej synagogi z 1891 a ktora zostala zniszczona w owa straszna noc. Josef Kell komentuje owczesnych wladz DDR wyjasnienia: ” Nie mozna obciazac wina tylko i wylacznie innych, poniewaz mieszkancy byli bierni i byli widzami wowczas, Policja nie reagowala ani tez straz pozarna” Pomnik pamieci w Eberswalde, ktory odslonii dzisiaj prez. Niemiec Gauck jest wykonany w formie 3.metrowego muru bez okien i drzwi i znajduje sie na placu po
spalonej synagodze. Przed murem jest pas, ktory nikt poza Zydami nie moze przekroczyc, bowiem gdy powroca to wtedy to bedzie mozliwe.
Na temat pochodzenia Mieszka I wypowiadał się nie będę, choć też jakiś pogląd sobie wyrobiłem. Wtrącę się jednak w wątek przedwojennego antysemityzmu, z „żydokomuną” w roli głównej. Wierszyk Tuwima „Mój dzionek” mówi „w tym temacie” sam za siebie:
Ledwo słoneczko uderzy
W okno złocistym promykiem,
Budzę się hoży i świeży
Z antypaństwowym okrzykiem.
Zanurzam się aż po uszy
W miłej moralnej zgniliźnie
I najserdeczniej uwłaczam
Bogu, ludzkości, ojczyźnie.
Komunizuję godzinkę,
Zatruwam ducha, a później
Albo szkaluję troszeczkę,
Albo, gdy święto jest, bluźnię
Zaśmiecam język z lubością,
Znieprawiam, do złego kuszę,
Zakusy mam bolszewickie
I sączę jad w młode dusze.
Czasem mnie wujcio odwiedza,
Miły, niechlujny staruszek,
Czytamy sobie, czytamy
Talmudzik, Szulchan-Aruszek.
Z wujciem, jewrejem brodatym,
Emisariuszem sowietów,
Śpiewamy pierwszą brygadę,
Chodzimy do kabaretów.
Od oficerów znajomych
Wyłudzam w czasie kolacji
Sekrecik jakiś sztabowy
Lub planik mobilizacji.
Często mam misje specjalne
To w Druskiennikach, to w Kielcach
I wywrotowców werbuję
Na rozkaz Moskwy do Strzelca.
Do domu wracam pogodny,
Lekki jak mała ptaszyna,
W cichym mieszkaniu na Chłodnej,
Czeka drukarska maszyna.
Odbijam sobie, odbijam
Zielone dolarki śliczne,
Komunistyczną bibułę,
Broszurki pornograficzne.
A potem mała orgijka
W ramionach płomiennej Chajki!
(Mam w domu taką sadystkę
Z odsskiej czerezwyczajki.)
I choć mam milion rozkoszy
Od Chajki krwawej i ryżej,
To ciężko mi! Nie na sercu,
Lecz wprost przeciwnie i niżej.
Niech się ciężarem tym ze mną
Podzieli któryś z rodaków!
Mój Boże ile tam siedzi
Głupich endeckich pismaków.
@Marit
Mysle, ze jestesmy siebie warte, jesli chodzi o dyskusję o Mieszku:)) Rzeczywiscie nie jest to moja specjalność, powtarzam jedynie to, co przeczytam lub uslysze od moich mediewistycznych przyjaciół i bylych meżow
Co tu nie zajrzę, to o Mieszku I mowa.
Czas zawrócić do Piasta Kołodzieja.
Jak to tam wtedy było ze Słowiańszczyzną i czy przypadkiem już wówczas żydzi nie przenikali do naszych prasłowiańskich Biskupinów. Przecież to niewykluczone
Mam nadzieję, że pani Kalina z właściwą sobie rzetelnością badawczą weźmie ten temat na warsztat.
Myślę, że ET nie odmówi współpracy, jako krytyczny konsultant, który wszędzie tropi to, co tropi.
Kalino, z góry przepraszam za żarcik niewinny, ale mam nadzieje, że masz poczucie humoru.
@mag
Poczucie humoru szczęśliwie mam. Co do Żydow wsrod wczesnych Słowian jednak miałabym niejakie watpliwosci, czy oplacalo sie im tam dotrzec (moze do Slowian Połabskich?). Ale to tez tylko hipoteza, na wsparcie ktorej nie mam zadnych powazniejszych argumentow:))
@anumlik
No to pojedźmy dalej Tuwimem, ktory tak pisał o przemilej, slicznej i bardzo polskiej pani Zuzannie Rabskiej. Byla ona córką historyka i powstańca styczniowego Aleksandra Kraushara i zoną endeka Władyslawa Rabskiego, ktory w „Kurierze Warszawskim” prowadzonym z reszta przez zasłużona dla polskiej kultury rodzine Loewentalow wytykał Tuwimowi jego zydowskie pochodzenie:
Po co sie ciskasz moj Wuerze,
Po co wymyslasz mi od Żydka?
Żydem az smierdzi w twym „Kurierze”,
zona waćpana – tez semitka,
Karmiona z zydowskiego dydka,
Ciocia Hortensja, moj Wuerze,
(Dama a Paulo, czy Wizytka)
Od Chai swoj poczatek bierze,
(…)
Kedy tej szlachty jest poczatek,
Skad rod swoj bierze Wuerzyna?
I gdzie twych wlasnych wuerzatek
Rod po kadzieli sie zaczyna?
Jakiez to herby i sztandary
Mialy twej zony antenaty,
Owe Landauy i Kraushary
Z miszpuchy cycelesowatej?
(…)
Rodzinnych kronik idac sladem
Opowiadaja ludzie starzy,
że Bergson Rabskiej byl pradziadem,
Zasie wywodzil sie z karczmarzy;
Mial karczmarz Bergson wuja Szmula,
A Szmul Pinkusa mial i Srula
Ktorego zona Cypa Łaja
Na mendle sprzedawala jaja.
(…)
Ta Rojza wlasnie miala stryja,
Co zwal sie Szymcha-Ajzyk-Szyja,
Ktorego babka Fajga Bina
Potrzebowała mieć kuzyna.
Ten kuzyn Nuta z zona Chawa
Miał sklep z śledziami pod Warszawa,
A Fiszel, brat owego Nuty
Tuwimom w Łodzi czyscil buty.
Ten wiersz chyba dobrze ilustruje pewien problem niezrozumienia, w czym rzecz, zarowno przez poete, jak i przez niektorych forumowiczów, w tym samego Gospodarza:)) W odpowiedzi na antysemickie teksty Rabskiego Tuwim atakuje jego zone, corke spolonizowanej rodziny zydowskiego pochodzenia, ktora mu osobiscie nic zlego nie zrobila. I to atakuje ja wytykajac jej jej zydowskie pochodzenie (sic!). A o to własnie chodzi, ze nie zydowskie pochodzenie mialo znaczenie, bo gdyby tak bylo, to endecy nie zeniliby sie z Żydowkami:)) Ale o stopien asymilacji i pytanie, czy delikwent reprezentuje polska racje stanu. Rodzina Krausharow poprzez swa dzialalność i tworczość literacka nie mogla budzic niczyich watpliwosci, a atak Tuwima akurat na pania Zuzanne byl, mowiac delikatnie, nie fair.
Anumliku 🙂
😀
Z tematów okołofrondowych: „Świadectwo Danuty”:
http://www.fronda.pl/a/swiadectwo-danuty-nawet-sie-nie-spostrzeglam-kiedy-stalam-sie-klasyczna-czarownica,31853.html
Nawet się nie spostrzegłam, kiedy stałam się klasyczną czarownicą. (…) Niestety źródła tego wszystkiego były w rodzinie, w której się urodziłam. Krewni od strony ojca przeklinali każde dziecko, które się poczęło. Wiem także, że namawiali moją mamę, aby usunęła ciążę. Z tego wszystkiego nie była już daleka droga do wejścia w różnego rodzaju zniewolenia.
Aż trudno uwierzyć, że coś takiego ukazało się na Frondzie… Pomijając fakt, że artykuł wygląda, jakby był napisany od początku do końca przez Terlikowskiego (bo to u nich – zdaje się – stała praktyka), co tu robi ten akapit o krewnych ze strony ojca? Przecież to absolutne zaprzeczenie pojęcia winy i kary w chrześcijaństwie. Takie rozumowanie ociera się nie o kościół, a o jakąś pogańską sektę i ma mniej wspólnego z chrześcijaństwem, niż artykuły Jerzego Urbana w „NIE”.
kalina
U mnie daje się widocznie we znaki brak byłych mężów 🙂
Kalino, przecież Tuwim nie wymawia pochodzenia owej żony, tylko wymawia hipokryzję jej męża 🙂
@Jabeta
Widzisz, ze i Ty nie łapiesz! Powtarzam i bede powtarzac do znudzenia: antysemityzm endecki nie miał genezy narodowej ani rasowej. Wsrod endekow byli takze Żydzi, cale rodziny, jak Natansonowie. Endekom chodzilo tylko o jedno: o identyfikacje z polskoscia, z polska racja stanu. Poniewaz golym okiem bylo widoczne, ze cale rzesze zydowskich mieszkańcow ziem polskich nie identyfikuje sie ani z polskoscia, ani z jej interesem, a wrecz przeciwnie – kuma sie z wrogiem, rowniez zostali okrzyknieci wrogami. Zresztą Tuwim tez nie zostal przez Rabskiego zaatakowany jako Żyd, ale jako autor piszacy nie „po polsku”, ale „w jezyku polskim”.:))) Tu Rabski z pewnoscia przesadzil. Ale kamieniem obrazy dla endeka byla polityczna i towarzyska opcja Tuwima przyjaźniacego sie z pilsudczykami, ktorzy byli głównymi wrogami i politycznymi konkurentami Stronnictwa Narodowo-Demokratycznego.
@Jabeta i anumlik
Wróćcie, kochani, na forum TP. Mimo zmiany szaty graficznej czasem sa tam naprawde dobre teksty. Np. dzisiaj – red. Michala Olszewskiego z rysunkiem przedstawiajacym polski „Statek szalencow”. Super!
@Marit
Zazdroszczę:)
Tysiace Zydow polskich zmianiajac wyznanie lub tez zachowujac przynajmniej formalnie
wiernosc judaizmowi poszlo po drodze asymilacji. Byla ona czesto potepiana przez Zydow narodowych a takze lekcewazona lub odrzucana przez antysemitow: a jednak to byl fakt, ktory w zyciiu polskim mial duze znaczenie. Mozna stwierdzic, ze bez asymilacji jako zjawiska spoleczno-historycznego cala tworczosc kulturalna bylaby powaznie zubozona. Sama asymilacja nie tylko miala znaczenie dla kultury polskiej rowniez i dla zydowskiej. Niektorzy powiadaja, ze bez asymilacji dazenia narodowe i emancypacyjne Zydow nie moglyby sie az na taka skale rozwinac. Dalej z kolei: czyz dzisiejszy Izrael nie zwdziecza wiele polskim asymiliatorom.
We wspolczesnym antysemityzmie charakterystyczne jest, ze o ile podsyca sie nienawisc wskazujac na odrebnosc i obcosc Zydow, to jednak w istocie glowne uderzenie kieruje sie w te grupy, ktore ulegly w powaznym stopniu asymilacji. Sa inni niz pozostali, a potem ze staraja sie owa odrebnosc ukryc. Kolakowski pisal w 1956, ze z „zydostwa czyniono obelge” a wiec to co bedzie uniwersalnym srodkiem pietnowania wszystkiego, co ma byc unicestwione. Zohydzic i stworzyc przedmiot nienawisci.
Mowiono po 1918, ze Zydzi za bardzo malo wrazliwi na problem suwerennosci narodowej.Byl to grzech luksemburgizmu. W pare la pozniej zamordowano pierwszego wolnie wybranego prez. Rzeczypospolitej Narutowicza przez tych, co z „krzyzem na piersi a brauningiem w kieszeni”
Rozumiem, i łapię, Kalino, ino się nie zgadzam. Żydzi i ich stosunek do asymilacji to cała gama stanowisk. Nie uważam jednak stosunku do tej asymilacji za jakąkolwiek rację stanu. Przeciwnie- uważam, że robienie z tego racji stanu jest wyrazem ksenofobii. Tu się różnimy zasadniczo, i prawdopodobnie różnić będziemy.
Dalej – endecja była i jest (dzisiejsza neoendecja i jej pobratymcy) jednak zoologicznie antysemicka- tym antysemityzmem który nie potrzebował Żyda, o tym już pisałam. Ksenofobia i szowinizm podstawą egzystencji społecznej. Never, never i nie podajemy ręki. O tym ja piszę i nie ustanę w pisaniu o tym. Rzekłam 🙂 (nie przeciw Tobie).
@ozzy
Zgadzam sie calkowicie z panskim wpisem. Podkreslę jeszcze istniejace rzeczywiscie juz w XIX w. zjawisko wsrod skrajnych antysemitow: atakowanie szczególnie zasymilowanych Żydow. Nie bylo wazne dla tych ludzi, co owi Polacy pochodzenia zydowskiego soba reprezentuja, wazna byla „krew”, która z pewnoscią sklaniała jej nosicieli do dzialalności wywrotowej:)) Aktualnie przygotowuje do druku wydawnictwo źrodlowe skladajace sie z materiałów wspomnieniowych na temat szkolnictwa w XX-leciu miedzywojennym. Redagujac tekst pewnej bardzo leciwej osoby na temat jej lubianego nauczyciela o wybitnie zydowskim nazwisku napisałam, ze ow pan zginął w warszawskim getcie. Autorka wspomnien poprosila, aby zrezygnowac z tej informacji, zeby tego pana „nie kompromitowac”:))) A przeciez pani pochodzi z porzadnej, pilsudczykowskiej rodziny…:)))
Nic dodac nic ujac, pani @kalino
__________
nie jestem historykiem a raczej uwaznym czytelnikiem moich ulubionych profesorow, znawcow rzeczonej tematyki a mianowicie niezyjacego prof.Romana Wapinskiego, wychowawcy i promotora wielu dobrych politykow w RP a takze prof.Szymona Rudnickiego, ktorego znam z prac zamieszczanych zarowno w „Wiezi” jak i „Midraszu”.
Obaj uzupelniali sie w swoich zaintersowaniach naukowych.
Pan prof.Rudnicki jest tez bardzo aktywnym uczestnikiem stworzyszenia „Otwarta Rzeczypospolita”, ktorego jury i kapitula sa bardzo mi bliscy sercu. Dodam tylko, ze to stowarzyszenie to wielkie hommage niezyjacego wielkiemu Czlowiekowi b p Janowi Jozefowi Lipskiemu, legendzie opozycji demokratycznej w Polsce.
@ Jabeta i Kalina
Rozumiem i łapię argumenty obu Pań, ale zgodzić się z nimi do końca nie mogę. Prawdą jest – co podkreśliła Jabeta – że stosunek do asymilacji nie był ani zdradą ani apologią racji stanu, postrzeganie jednak „zdrady racji stanu” w stosunku do asymilacji, nie mogę określić mianem ksenofobii. Był ów stosunek pragmatycznym podejściem do znalezienia swego miejsca w zawsze (ZAWSZE) obcej społeczności tych Żydów, którzy edukację w jesziwach zamienili na edukację uniwersytecką w Berlinie, Krakowie czy Wiedniu. Był też ów stosunek – u tych Polaków, którzy w asymilacji widzieli to samo, co średniowieczni inkwizytorzy w konwersji Żydów na chrześcijaństwo – wyrazem „fascynacji” swoją wyższością, ale to przecież nie ksenofobia, która jest lękiem przed obcymi, a zwyczajny, siermiężny, ogólnoeuropejski, rasizm. Posłużę się w tym momencie, przydługim nieco, ale oddającym sens mego rozumienia problemu, cytatem z „Antysemityzmu” Hannah Arendt („Pisma żydowskie”, s. 73).
„Od czasu, gdy polska szlachta zaprosiła do swojego kraju Żydów, by pracowali jako poborcy podatkowi, oddzielając ją w ten sposób od wyzyskiwanych chłopów, nie było tak doskonałej wspólnoty interesów, tak wspaniałej współpracy. Żydzi przybywali wtedy do Polski i ciesząc się zbieżnością interesów, byli jednocześnie nieświadomi swojej przyszłej roli. Wiedzieli o polskich chłopach tyle, ile przywódcy syjonistów wiedzieli o Arabach przed deklaracją Balforta. Żydzi z Europy Środkowej uciekali wówczas przed późnośredniowiecznymi pogromami do wschodniego raju wspólnych korzyści, czego konsekwencje odczuwamy po dziś dzień. Z perspektywy czasu nie byliśmy wtedy ani straszliwymi złoczyńcami, ani płatnymi agentami – płaciliśmy po prosu cenę za utrzymywanie się przy życiu”.
Pierwszą, bardzo bolesną, konsekwencją owej żydowskiej naiwności były straszliwe rzezie, jakich na gminach żydowskich dokonali kozaccy rezuni Bohdana Chmielnickiego, po jego słynnych słowach: „Polacy oddali nas w niewolę przeklętemu nasieniu żydowskiemu”. Nie dowiemy się ilu Żydów zostało wtedy zamordowanych, określa się, że od 100 do 300 tysięcy. Znamienne są słowa arcybiskupa Tulczyńskiego i Bracławskiego, Jonatana, patriarchy Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego, zamieszczone 29 września 2010 roku na oficjalnej stronie internetowej arcybiskupa: „Skutki ludobójstwa Żydów z rąk kozaków Chmielnickiego były katastrofalne, całkiem porównywalne swoimi rozmiarami z Holocaustem. Żydzi polskiego pochodzenia wspominają ludobójstwo za Bohdana Chmielnickiego szczególnym dniem żałoby ? postem miesiąca Sylwan”.
Czy można się dziwić niechęci do jakiejkolwiek asymilacji polskich Żydów, po takich doświadczeniach?
@jabeta
No juz dobrze, dobrze, na pohybel antysemitom…:))))
@anumlik
Bardzo szanuje Hannah Arend, ale fragment przez Pana zacytowany nie byl najwyzszym osiągnięciem jej publicystyki. Tu popisala się tzw. prezentyzmem, ktory jest najwiekszym grzechem tego, kto wypowiada sie o zjawiskach historycznych:))
A wracajac do Żydow asymilowanych i nieasymilowanych – trudno wymagać od cudzoziemcow, ktorzy wybrali staly pobyt w jakims kraju, aby sie asymilowali kulturalnie. W kazdym razie takie sa chyba współczesne standardy, czyli tolerancja dla innosci. Co innego jednak trwanie przy swej kulturze, a co innego jawna nielojalność i dzialanie na szkode kraju, w ktorym się zyje, oraz jego mieszkańcow. Chyba nie mozemy dziwic sie dawnym Polakom, ze im sie ta nielojalność niektorych niezasymilowanych Żydow nie podobala. Szkoda tylko, że uogolniali wnioski plynace z obserwacji jednych środowisk zydowskich na całą społeczność polskich Żydow. Bo takie zjawisko juz nazywa sie antysemityzmem.
Dotarlam do ciekawej korespondencji między Romanem Dmowskim a jego znajoma angielska damą w latach I wojny. Dmowski swoim zwyczajem usilował obarczyc Żydów generalnie wina za wszelkie zlo, ktore ówczesnie dzialo sie w Europie. A angielska dama na to: owszem, ja tez nie jestem wielbicielka Żydow, niemniej nie ma Pan racji w odniesieniu do Żydow angielskich. To sa bardzo dobrzy angielscy patrioci i lojalni obywatele!
Tak wiec bylo mozliwe nawet 100 lat temu wazyc racje za i przeciw:))
@ozzy
Znam oczywiscie pana prof. Rudnickiego i tez doceniam jego pisarstwo historyczne i działalność:))
kalina
11 listopada o godz. 9:03 PRZEKLAMUJE HISTORIE, wsrod malin byla kalina?
Saldo mortale
mag
9 listopada o godz. 18:38 powinna sobie uswiadomic, ze o Kalinie nie warto……z Kalina tym bardziej, skamielina rowniez nie, podobnie z Jasnym Gwintem etc..
Saldo mortale
@ Kalina
Hannah Arendt w eseju, którego fragment zacytowałem, najrzetelniej przedstawiła historię antysemityzmu, w tym historię asymilacji Żydów od czasów rewolucji francuskiej. Radzę przeczytać ten esej uważnie. Sama Arendt była zrazu zasymilowaną Żydówką niemiecką, zdradzoną zarówno przez niemiecką ojczyznę, jako Żydówka, jak i przez nauczyciela i kochanka, filozofa Heideggera, jako kobieta i Żydówka. Co może jest mniej znaczące, jeśli idzie o jej publicystyczną przenikliwość, ale nieźle świadczy o jej znajomości tematu. Z właściwym sobie „wdziękiem” przekreśliła Pani znaczenie tej publicystyki, przypisując Arendt „przezentyzm”. A gdzież go Pani, Kalino, dostrzegła? Faktem niezaprzeczalnym jest, że polscy i litewscy magnaci, po unii polsko-litewskiej, zarządcami swych latyfundiów na wschodzie, głównie na terenach obecnej Ukrainy, ustanawiali Żydów. Arendt, nie wdając się w niuanse owych arend, nazwała ich poborcami podatkowymi, gdyż takimi byli. Chmielnicki, niechęć do Żydów, za którymi dotychczas w razie buntu przeciw „uciskowi” stały wojska „królewiątek”, przekuł w nienawiść, a ta przemieniła się w rzeź około trzech czwartych całej ówczesnej populacji żydowskiej zamieszkującej tereny obecnej Ukrainy.
Warto w tym momencie zwrócić uwagę na mądrość i dalekowzroczność Waad Arba Aracot (żydowskiego Sejmu Czterech Ziem), który w 1581 roku podjął uchwałę zakazującą Żydom pod karą klątwy dzierżawienia żup, mennic, czopowego oraz ceł i myt w Wielkopolsce, Małopolsce i na Mazowszu. Waad Arba Aracot uzasadnił ten zakaz tym, że „ludzie podnieceni żądzą zysku i wzbogacenia się przez wielkie i liczne arendy mogą sprowadzić na ogół [Żydów] – broń Boże – wielkie niebezpieczeństwo”. Jak widać, zakaz ten nie obowiązywał Żydów arendujących w „królewiątkach”.
O asymilacji jako probierzu patriotyzmu i lojalności wobec władców ziem, na których Żydom przyszło przyjść na świat, nie zamierzam się wypowiadać. Nie pozwala mi na to moja sympatia do Pani. Inni rozmówcy na tym forum już dostatecznie Pani dokuczyli:)))
@Tanaka
Muszę powiedzieć, że imponują mi twoje posty. Prowadzisz może jakiegoś bloga?
@kalina
Miałam niestety racje nie oczekujac jakiejkolwiek racjonalnej riposty na moj post:)) […] A Pana natomiast, zanim nazwie Pan klamstwem i brednia to, co napisalam, prosze lepiej przygotowac sie do polemiki ze mna […] Zwazywszy poziom dotychczasowych Panstwa wypowiedzi na rozmaite tematy moge jedynie poczytywac sobie za zaszczyt Panstwa wsciekłą pianę, jaka sie toczy w związku z wyrazona przeze mnie oczywista oczywistoscia:)))
Calkowite niezrozumienie metodologii dowodzenia. Czy @kalina naprawde uwaza ze kazde goloslowne twierdzenie jest prawda poki przeciwnicy nie zdolaja go obalic..? Z faktu ze @kalina napisala taka a nie inna ocene Zydow polskich, ich procesow asymilacyjnych i roli (nazywajac ja ?oczywista oczywistoscia? i powolujac sie na zjawiska spoleczne ?golym okiem [..] widoczne?) nie wynika absolutnie nic oprocz tego ze @kalina ja napisala, i jesli chce twierdzic ze jej ocena jest prawdziwa, to ona musi ja udowodnic. Poki tego nie zrobi, nie ma czego obalac i nie ma zadnego powodu by z tym polemizowac.
Zaznaczenie niezgody zupelnie wystarczy.
@anumlik
Przykro mi, ale wiekszość bywalcow tego forum nie jest w stanie mi dokuczyc:)) Natomiast Pan do nich z pewnoscia nie nalezy, dlatego przyjmuje panskie uwagi z nalezyta powaga i apeluje, aby nie powtarzac błędu Żydowki zdradzonej przez faceta, chocby nawet byl nim faszyzujacy filozof niemiecki, i nie popelniac grzechu prezentyzmu. Mieszanie sytuacji Żydow na ziemiach polskich w wieku XVI i XVII z analogiczna ich sytuacja w w. XIX i XX nie jest prawidlowe pod wzgledem metodologicznym.
Co do wyjatkowosci prawnej szlacheckich dobr – dotyczylo to nie tylko Żydow, ale takze rzemieslnikow, tzw. partaczy, ktorzy sobie mogli spokojnie pracować nie zwazajac na przepisy cechowe. Nienawiść więc do Żydow – poborcow podatkowych XVII-wiecznych „podatnikow” powinna więc byc zrozumiala:)) Nb. rzemieślnicy (bynajmniej nie Żydzi) – partacze tez czasem padali ofiara zemsty rzemieslnikow cechowych. Jest to jednak pewna prawidlowość, której zadna miara nie mozna podciagnąć pod antysemityzm:))
A wracajac do naszych baranow, czyli do XIX w. – nic na to nie poradze, ze w dobie wysilkow zmierzajacych do utrzymania i rozwijania polskosci, a takze zbrojnych zmierzajacych do odzyskania wlasnej państwowosci indyferentyzm Żydow, a często wrecz wrogość wobec polskich hasel niepodleglosciowych nie mogla budzic sympatii. I blagam, aby mnie Pan nie obarczal za to odpowiedzialnoscia, gdyz jam niewinna:))
@karat
Rozumiem, ze nalezy Pan do tej kategorii ludzi, ktorzy żądaja dowodu na obrot Ziemi dookola Slonca. Jest to postawa, ktorej nie nalezy potepiać oczywiscie, aczkolwiek domaganie sie dowodu na zjawiska widoczne golym okiem nie świadczy najlepiej o delikwencie. Ale tak to jest, kiedy czyta sie wyłącznie „Polityke”:))
Podaje wiec Panu źrodla swiadczace o stosunku niektorych srodowisk polskich Żydow do perspektywy niepodleglego państwa polskiego w w. XIX i XX. Beda to teksty programowe partii Bund, SDKPiL (zwlaszcza Rozy Luksemburg) i KPP. Polecam tez czasopismo wychodzace w 1907 r. „Życie Żydowskie”, a takze publicystyke z 1911 r. promujacą utworzenie na ziemiach Krolestwa Polskiego autonomicznego państwa zydowskiego. W czasach późniejszych przykladem „identyfikacji” polskich Żydow z państwem polskim moze byc zachowanie Żydow na ziemiach, na ktore wtargnela Armia Czerwona w 1920 r., a takze w 1939. Tyle po stronie żydowskiej. Jesli chodzi o reakcję spoleczeństwa polskiego na te idee – jest znana i od lat podkreslana przez tych, ktorzy widza wyłącznie polski antysemityzm na podobieństwo Afrodyty, ktora nagle wyskoczyla z glowy Zeusa:))
xyz123459
14 listopada o godz. 0:08
Bloga nie prowadzę, ale może kiedyś osobiście na swoim blogu będę bełkotać, kto wie. 😉
@ Kalina
Nie mieszam „sytuacji Żydow na ziemiach polskich w wieku XVI i XVII z analogiczną ich sytuacja w w. XIX i XX” gdyż wiem, że takie mieszanie „nie jest prawidlowe pod względem metodologicznym”. Nie wydaje też mi się, aby „Żydówka zdradzona przez faceta”, jak była Pani łaskawa nazwać Hannah Arendt, też ów grzech prezentyzmu popełniała. Nie doczytałem się w zacytowanym fragmencie nawet próby zsymetryzowania sytuacji Żydów w Rzeczypospolitej wieku XVI i XVII, z sytuacją innych Żydów, w wieku XIX i XX. To nie są analogiczne sytuacje. Arendt napisała, powtórzę: „Żydzi przybywali wtedy do Polski i ciesząc się zbieżnością interesów, byli jednocześnie nieświadomi swojej przyszłej roli. Wiedzieli o polskich chłopach tyle, ile przywódcy syjonistów wiedzieli o Arabach przed deklaracją Balforta”. To dotyczyło Żydów XVI-wiecznych. Passus „wiedzieli o polskich chłopach tyle, ile przywódcy syjonistów wiedzieli o Arabach przed deklaracją Balforta” jest – nie analogią, zsymetryzowaniem, czy preznetyzmem – a konstatacją, taką samą, jak – dajmy na to – stwierdzenie, że sytuacja, w której Warszawianka Kalina, została w drugiej połowie XX wieku „zostawiona na lodzie” przez żigolaka o wyglądzie Rudolfa Walentino, jako żywo przypomina sytuację madame de Pirlipon, którą XVIII-wieczny żigolo zostawił, po uwiedzeniu, z dziecięciem, szkoda więc, że urocza Warszawianka ma tak małe rozeznanie w materii „żigolo”. Czy Pani, Kalino, te drobne niuanse rozróżnia?
Napisałem w poprzednim poście: „O asymilacji jako probierzu patriotyzmu i lojalności wobec władców ziem, na których Żydom przyszło przyjść na świat, nie zamierzam się wypowiadać”. Jednak, wraz ze wzrostem sympatii do Pani, ostatecznie się wypowiem. Nie dostrzegła Pani, albo nie chciała dostrzec, króciutkiego, a wielomównego, użytego przeze mnie z rozmysłem, sformułowania: „na których Żydom przyszło przyjść na świat”. Przyszło przyjść. To jest rozróżnienie z pogranicza determinizmu i antynatalizmu. Żyd, w takim rozumieniu tych słów, nie pozostaje w opozycji, (jak antynatalista) do narodzin, ale zdaje sobie sprawę z faktu, że będąc bezpaństwowcem, jest jednocześnie człowiekiem wiernym Jahwe, narodowi (pomińmy jego „wybraństwo”), Torze i tradycji. I jeśli takim ma pozostać, nie powinien się asymilować z Bogiem, „Pismem”, narodem i tradycją kraju, w którym „przyszło mu przyjść na świat”. Jest zatem Bogiem, Pismem, tradycją i wspólnotą w której żyje, zdeterminowany. Żądanie zatem od niego, aby poprzez „akt asymilacji” określił stopień swojej lojalności wobec kraju, w którym przyszło mu przyjść na świat, jest nieporozumieniem. Poza tym, nikt z rozsądnych Polaków, zmierzających do odzyskania niepodległości i utrzymujących i rozwijających polskość, nie wymagał od obywateli pochodzenia żydowskiego „aktów asymilacji”. Antysemityzm brał się z czegoś innego. Ale to już temat na osobną opowiastkę;-)))
Nie tylko zamilkł egzorcysta, ale również Publicysta.
Panie Redaktorze, mam nadzieję, że u Pana wszystko w porządku …
Pozdrawiam
@jacobsky
jak najbardziej w porządku, wracam właśnie z Zachodniego Wybrzeża, dziękuję i pozdrawiam ):
@anumlik
„Żydzi z Europy Środkowej uciekali wówczas przed późnośredniowiecznymi pogromami do wschodniego raju wspólnych korzyści, czego konsekwencje odczuwamy po dziś dzień. Z perspektywy czasu nie byliśmy wtedy ani straszliwymi złoczyńcami, ani płatnymi agentami ? płaciliśmy po prosu cenę za utrzymywanie się przy życiu?.
To przytoczony przez Pana cytat z Hannah Arendt. Cytat zapewne z publicystyki tchnacej prezentyzmem (jak wiekszość tekstow publicystycznych). Hannah usiluje w ten sposob udowodnic oczywista oczywistość: Żydzi nie są genetycznie nosicielami wszelkiego Zla:)) W w. XVI postrzegani byli inaczej, a w XIX w. inaczej. I swięta racja. Moge dodac, ze Żydzi nie tylko byli postrzegani inaczej w rozmaitych epokach, ale tez i w rozmaitych stronach Rzeczypospolitej. Przywolal Pan „sluszny gniew” usiskanych przez zydowskiuch poborcow podatkowych w magnackich dobrach zadnieprzańskich w XVII w.. Najwyraźniej Hannah nic o tym nie wiedziala, albo wiedziala, ale zmilczala, bo to popsuloby jej konstrukcje polemiczna:)) W w. XVIII zas moj ulubiony ksiadz Kitowicz tak pisał o grach i zabawach ludu polskiego w Środe Popielcowa:
„…ceremonia…z popiolem bywala dlugo w uzywaniu po miastach i wsiach, która zawisla na tym, ze jaki mlokos przed przechodzacą lub tuz za przechodzacą niewiasta albo jaka dziewka przed lub za przechodzacym męzczyzna rzucala o ziemie garnek popiolem suchym napelniony…trafialo sie, ze stad wynikały zwady i i bitwy, a tak ta ceremonia niedługo ustala, przeniosłszy sie z katolikow na samych Żydow, ktorych afrontowac i nie tylko garkiem popiolu za plecy zwalic, ale tez i kijem wyprac za lada okazją wolno bylo, osobliwie w Warszawie, gdzie Żydzi, nie majac prawa inkolatu, bardzo pokornymi byc musieli, a zatem małe krzywdy i urazy cierpliwie znosili.
Zeszedł nareszcie popiół i z Żydów, gdy bilety nastaly, ktore czyniąc marszalkom wielkim koronnym niemałą intratę, ściagnęły tez na Żydkow kochanych wieksza protekcją. Żyd by najmniej urazony, byle tylko znał urazajacego, natychmiast pozywał na sądy marszalkowskie, gdzie przestepcę nieodwlocznie na worku, albo na skorze podług majatku osoby, skarano; wiec afrontowanie Żydów w cale nie tylko w ten sposób, ale i w inny wszelki ustalo.”
A oto inny fragment opisujacy scene z teatru jaselkowego wystawianego przez ojcow kapucynow:
„…braciszkowie zakonni lub inni poslugacze klasztorni rozmaite figle…wyrabiali.Tam Żyd wytrzasał futrem pokazujac go z obu stron, jakoby do sprzedania, ktore nadchodzacy znienacka żołnierz Żydowi porywał. Żyd futra z reki wypuscic nie chcial. Żolnierz Żyda bil, Żyd, porzuciwszy futro, uciekał. Żołnierz wydarte futro Żydowi przedawał nadchodzacemu mieszczaninowi, a wtem Żyd skrzywdzony pokazał sie niespodzianie z żolnierzami i instygatorem, bioracym pod wartę żolnierza przedajacego futro i mieszczanina kupujacego.”
Nie da sie zaprzeczyc, ze wprawdzie opisane sceny swiadczą o tym, ze Żydzi w XVIII-wiecznej Polsce byli narażeni na ataki, jednak istniala tez i mozliwość prawnego dochodzenia i zaduśćuczynienia krzywd. Moze i nie bedziemy sie upierac, że dawna Rzeczpospolita byla państwem prawa w dzisiejszym rozumieniu. Chyba jednak byla roznica miedzy losem zydowskich poborców podatkowych w województwie ruskim a sytuacja Żydow w Warszawie, co tez raczej nie świadczyloby o „antysemityzmie wyssanym z mlekiem matki”:))
Co zas do tej fatalnej sytuacji Żydow, ktorzy mieli nieszczęście przyjść na swiat na ziemiach polskich – niewatpliwie nalezalo im współczuc. Nie wiem jedynie dlaczego nie współczuje Pan rownież ich sasiadom, ktorzy chyba rowniez mieli prawo czuc sie nieszczęsliwymi mając pod bokiem współobywateli zdecydowanie niechetnych ich dązeniom i aspiracjom. Tak niechętnych, ze czasem grozilo to smiercia lub Syberia.
Mamo chwalą nas – KTO ?? wy mnie a ja was.
-miałam rację nie oczekując racjonalnej riposty
-większość bywalców tego forum nie jest w stanie mi dokuczyć
-proszę lepiej przygotować się do dyskusji ze mną
Gdyby nie damska końcówka lecz męski pogłos sądziłbym że to
albo Kępa albo Pawłowicz.
Ale może to tylko taka maniera prezentyzmu ?
Więc może i wypada ostrzec bywalców tego forum
NIE CHODŻ , ACH NIE CHODŻ TĄ ULICĄ, no bo powinno się znać
powiedzenie – chcącemu nie dzieje się krzywda.
ukłony
@ Kalina
Albo Pani nie zrozumiała, albo zrozumieć nie chce. Stosunek do Żydów w różnych miejscach Rzeczypospolitej był różny. I nie chodzi mi o województwa, a to, że inny on był w miastach królewskiej jurysdykcji poddanych, a inny w podobnych miastach, gdzie prawa miejskie podlegały rajcom, ławom, wójtom i sprawującym nad nimi władzę (wszędzie) książętom, marszałkom, starostom, biskupom czy opatom. Zaczynając od Statutu Kaliskiego Bolesława Pobożnego z 1264 roku, który wyjmował Żydów spod prawa miejskiego, poddawał pod sądownictwo książęce oraz zapewniał swobodę handlu i operacji kredytowych, jak również możliwość tworzenia samorządu gminnego, bezpieczeństwo osób i mienia oraz swobodę praktyk religijnych, a na privilegia de non tolerandis Judaeis kończąc, wedle którego to (miejscowego, miejskiego) prawa, w 1494 roku usunięto Żydów z Krakowa, a w 1556 roku z Wieliczki.
O tym, że – jak Pani pisze „Żydzi w XVIII-wiecznej Polsce byli narażeni na ataki, jednak istniała też i możliwość prawnego dochodzenia i zadośćuczynienia krzywd”, wie każdy co bardziej rozgarnięty licealista. I o tym, że „że dawna Rzeczpospolita była państwem prawa w dzisiejszym rozumieniu” też wie, albo powinien wiedzieć. Nie bardzo jednak rozumiem następującego po tych słowach passusu: „Chyba jednak była różnica miedzy losem żydowskich poborców podatkowych w województwie ruskim a sytuacją Żydów w Warszawie, co też raczej nie świadczyłoby o >>antysemityzmie wyssanym z mlekiem matki<<. Przecież właśnie po to przywołałem (nie po raz pierwszy w rozmowie z Panią) znamienne słowa Waad Arba Aracot (żydowskiego Sejmu Czterech Ziem), który w 1581 roku podjął uchwałę zakazującą Żydom pod karą klątwy dzierżawienia żup, mennic, czopowego oraz ceł i myt w Wielkopolsce, Małopolsce i na Mazowszu: "ludzie podnieceni żądzą zysku i wzbogacenia się przez wielkie i liczne arendy mogą sprowadzić na ogół [Żydów] ? broń Boże ? wielkie niebezpieczeństwo". Napisałem, a Pani musi co umknęło " Jak widać, zakaz ten nie obowiązywał Żydów arendujących w królewiątkach". Dla wiadomości pani doktor historii, "królewiątkami" nazywano ziemie magnackie, leżące na terenie dzisiejszej Ukrainy.
Co do współczucia, bądź nie, Żydom którym "przyszło przyjść na świat" (takiego użyłem określenia, a nie "mieli nieszczęście przyjść na świat" – to zasadnicza różnica), to moje współczucie (bądź nie) obejmuje wszystkich Żydów, we wszystkich krajach – zarówno europejskich (chrześcijańskich), jak i blisko wschodnich (islamskich). Więcej na ten temat znajdzie Pani jednak w esejach, pomieszczonych w "Pismach żydowskich" Hannah Arendt, do których lektury po raz trzeci Panią zachęcam. Być może z niektórymi przemyśleniami "Żydówki zdradzonej przez filozofa nazistę" Pani się nie zgodzi (ja z niektórymi się nie zgadzam), ale też może trochę inaczej spojrzy Pani na współczesny antysemityzm.
@Kalina
Rozumiem, ze nalezy Pan do tej kategorii ludzi, ktorzy żądaja dowodu na obrot Ziemi dookola Slonca. Jest to postawa, ktorej nie nalezy potepiać oczywiscie, aczkolwiek domaganie sie dowodu na zjawiska widoczne golym okiem nie świadczy najlepiej o delikwencie.
Obrot ziemi wokol slonca jako zjawisko widoczne golym okiem i nie wymagajace dowodu? 😆 I po co mu bylo skwierczec na tym stosie? Szalenie mnie Pani tym przykladem ucieszyla, nie moglabym znalesc bardziej jaskrawego przykladu na to ze sądzenie ?na oko? bywa bledne 🙂 Co do luzno wspomnianych przez Pania zrodel, jak i wlasnie ?widocznych golym okiem? zjawisk, prosilabym o szacunek ilosciowy, tz o jakim procencie spoleczenstwa zydowskiego mowa. Prosilabym takze o nie mieszanie nastawien antypolskich, z postawami umniejszajacymi role panstwa i narodowosci (tak polskiej jak zydowskiej i kazdej innej) jako takich. Dalej, wsrod nastawien uwazanych przez Pania za antypolskie, prosilabym o rozroznienie miedzy stosunkiem negatywnym do polskosci, a stosunkiem negatywnym do specyficznego jej wariantu, reprezentowanego przez endecje, i nie tylko. Poniewaz wspomniala Pani rok 1939, przypomne ekonomiczny Plan Pietnastoletni, zatwierdzony przez rzad polski wczesniej tego roku, ktory obejmowal m.i. przeprowadzenie całkowitej polonizacji struktury ludnościowej miast na terenie całego kraju
Temat wspolczucia i sasiadow wole zostawic.
W nawiasie, ciekawi mnie jaka roznice widzi Pani miedzy Roza Luksemburg a (rdzennym) Polakiem wyznajacym te sama ideologie, oraz, w analogii do przytoczonego przez Pania przykladu, czy uwaza Pani Ruch Autonomii Slaska za antypolski.
@anumlik
Zapewne brak plynnosci wymiany mysli na forum „Polityki” ( to nie to samo, co forum TP:(( ) sprawia, że powtarzamy te same tezy twierdzac, ze rozmowca nas nie rozumie. Alez rozumie, rozumie:)) I dla pewnosci powtorze, co napisalam, a z czym Pan expressis verbis sie zgodzil: sytuacja Żydow w dawnej Rzeczypospolitej byla odmienna od ich sytuacji w w. XIX i XX, a powody złego traktowania odmienne. Moj wniosek w tym wzgledzie więc jest podobny jak Hannah Arendt. Dlatego chyba nie ma co wywlekać biednym kozakom krwiozerczosci wobec zydowskich poborcow podatkowych w dobrach magnackich (krolewiat, krolewiat…:)), ani XVIII-wiecznym dowcipnisiom dokuczania Żydom w Środę Popielcowa. To nie był antysemityzm w rozumieniu nowozytnym. Ten antysemityzm to domaganie sie odmiennego traktowania i odmiennego prawodawstwa wobec wszystkich Żydow ze wzgledu na ich rzekome genetyczne złe sklonnosci. Taki antysemityzm narodzil sie w w. XIX i zapisał się szczegolnie złowrogo w w. XX. Dziś trudno mi powiedziec, czy na Bliskim Wschodzie istnieje antysemityzm, jako ze wrogość do mieszkańców Izraela ze strony Palestyńczykow ma swoja bardzo okreslona i zrozumiałą całkowicie przyczynę. Poza tym wart pałac Paca, a Pac pałaca. Że raczej trudno mowic o antysemityzmie w Polsce, nawet nie wspomne:))
@karat
Znow zrobilam z Pani faceta, za co bardzo przepraszam:))
Odpowiadam:
Pytanie o „procenty” spoleczenstwa zydowskiego na ziemiach polskich zaangazowane po stronie ideologii kosmopolitycznej, czy wrecz antypolskiej nie jest pytaniem koniecznym. Owe „procenty” osób swiadomych swych poglądów i zaangazowanych politycznie byly zapewne niezbyt wysokie, jak w przypadku kazdej grupy spolecznej, gdzie polityka interesuje zwykle ograniczona liczbe osob. Gorzej z dzialalnoscia gospodarcza. Kapital pozostajacy w rekach rodzin zydowskich miał powiazania i byl zalezny od kapitałów rosyjskiego i niemieckiego, co dalo znać w sposob negatywny w latach I wojny swiatowej, a zwlaszcza podczas rokowań wersalskich. Wazne jest – jak te opcje, poglady i działania byly postrzegane przez spoleczność polską. A byly postrzegane źle, stad moja teza o takiej własnie genezie nowoczesnego polskiego antysemityzmu XIX i XX w.
I nie mialo znaczenia, czy byly to postawy jawnie antypolskie, czy takie, ktore Pani nazywa postawami umniejszajacymi role panstwa i narodowosci (tak polskiej jak zydowskiej i kazdej innej). Te „postawy” w dobie walki o restytucje państwa polskiego siłą rzeczy musiały sie jawic jako antypolskie bez jakiegokolwiek swiatlocienia. Rowniez chyba strona zydowska nie wykazywała szczegolnej subtelnosci w rozróznianiu postaw charakterystycznych dla endecji oraz generalnie polskiej opcji patriotycznej. Ten brak subtelnosci i swiatlocienia pokutuje nadal we wszystkich tekstach publicystycznych piętnujacych „antysemityzm”, nawet jesli tak nazywany jest sprzeciw wobec polityki Izraela na Bliskim Wschodzie. Nawet Pani zdaje sie nie aprobowac wieloletniego planu polonizacji miast z 1939 r., jakby chodzilo w nim o jakąś eksterminacje, czy wysiedlanie na podobieństwo sredniowiecznej Hiszpanii. A tu chodzilo jedynie o niwelacje olbrzymich różnic kulturowych, jaka wystepowała w miastach mlodego państwa narazonego na niebezpieczeństwo zewnetrzne i wewnetrzne. Dzis popieramy wielokulturowość i chronimy odmiennosci. Wowczas bylo inaczej i Polska nie byla wyjatkiem. Ocena tego planu z punktu widzenia współczesnych standardow jest niczym innym jak prezentyzmem, co zawsze podkreslam.
Na koniec pyta Pani o MOJE poglady, a nie XIX-wiecznych Polakow, na Różę Luksemburg i jej polskich towarzyszy. Otoż ja nie widzę zadnej róznicy miedzy nimi. Nie moge jednak nie zauwazyc, ze Polacy współczesni Rózy Luksemburg taka różnice widzieli. Róza Luksemburg byla dla nich narodowosciowo i mentalnie obca, a do tego pisała o perspektywie odrodzenia polskiego państwa w sposób dla polskiego czytelnika nie do przyjecia. Natomiast jej polski towarzysz, to byl Kazik, Józek lub Stasiek, chlopak od Kowalskich z parteru, ktoremu Żydzi tak namieszali w glowinie, ze zglupial. Trywializuje oczywiscie, ale coś takiego wlasnie wystepowalo.
Co do MOICH pogladów na Ruch Autonomii Śląska – popieram ludzi, ktorzy uwazaja, ze otrzymawszy wieksza swobode bedą lepiej gospodarowac w swoim regionie. Oczywiscie ich gospodarowanie musi miec scisle okreslone granice: nie moze szkodzić Państwu Polskiemu. Tak mysle, poniewaz jestem państwowcem:)) Pozdrawiam.
PS. Jesli chciała Pani w ten sposób zrobic porownanie z planami niektorych organizacji zydowskich planujacych w 1911 r. utworzenie autonomicznego państwa zydowskiego na ziemiach polskich – spiesze donieść, ze to porownanie nie ma najmniejszego sensu. Autonomia ma to do siebie, ze podlega wyzszej władzy politycznej. Autonomiczne państwo zydowskie podlegaloby zwierzchnosci Imperium Rosyjskiego, poza tym jego terytorium byloby wyznaczone sztucznie, administracyjnie bez zadnych powodów natury kulturowej. Ewentualna autonomia Ślaska bedzie podlegac polskim władzom państwowym w Warszawie. No i jak wiadomo – Ślazak to „miejscowy”, ktory juz w Polsce miedzywojennej swoja autonomie miał.
Az korci mnie, by przypomniec o wspanialej ksiazce na tematy, ktore sa obecnie na agendzie blogowej a takze z racji na przejrzystosc mysli autorki, czyli pani Aliny Calej w:
„Asymilacja Zydow w Krolestwie Polskim (1864-1897) Postawy Konflikty Stereotypy, PIW 1989.
Nic tu po szanownej Hannah Arendt. Proponuje powrot do Balabana i Dubnowa (pisal po niemiecku i w idysz) – to klasyka historiografii. Obu zreszta dosc czesto biore do reki (wydania fotoofsetowe).
By uniknac archaicznej nieco polszczyzny Balabana i zawilosci germanskiej stylistyki Dubnowa (uczen szkoly Graetza) i jego weltanschauung, polecam znakomity wokabularz pan Calej , Wegrzynek i Zalewskiej w „Historii i kulturze Zydow polskich” , Warszawa 2000
_____________socjalizm bez demokracji a demokracja bez socjalizmu – i jedno nieprawdziwe i drugie tez – cos z Rozy Luksemburg 🙂
Kościół w ostatnim czasie ratując swoje dobre imie coraz bardziej się pogrąża. Wczoraj oglądałam program Lisa i do programu był zaproszony ksiądz, który mówił całkiem do rzeczy tzn. mocno krytykował huligaństwo i brak tolerancji. Ciekawe kiedy dostanie zakaz wypowiadania się.
@ozzy
Bardzo dziekuje za podpowiedź lektur. Z pewnoscia zajrze. Pozdrawiam
Nie podejdzie Ci, Kalino, dr Alina Cała z ŻIH-u. To „ulubienica” polskich antysemitów, wiadra pomyj na nią wylewają przy każdej okazji.
A badaczką jest wyborną.
@kalina
Co do argumentow na nastawienia antyzydowskie w polskiej polityce, antysemityzm zdolal przedstawic na kazda mozliwosc argumenty do niecheci, brzmiace prawie przekonywujaco:
– Stworzenie zydowskiej autonomii, tz izolowanie sie? Niedobrze, antypolskie
– Stworzenie calkowicie wspolnej i rownosciowej bazy poprzez umniejszenie roli roznic etnicznych? Niedobrze, antynarodowe, w rezultacie antypolskie.
– Asymilowanie sie poprzez praktykowanie swieckich zawodow (czego oficjalnie endecja sie domagala)? Niedobrze, zajmuja miejsca na uniwersytetach blokujac tym dostep do wyksztalcenia rdzennym Polakom, a wiec: numerus clausus, numerus nullus, getto lawkowe.
– Wiec moze pohandluja (z czegos zyc trzeba)? Niedobrze, opanowuja polska ekonomie, a wiec: przyzwolenie (Owszem!) na bojkot ekonomiczny firm zydowskich.
(Gdy rdzennie polski handlowiec ma kontakty za granica, to swietnie, gdy ma je Zyd, to subwersja).
Ktorych Zydow endecy popierali? Syjonistow. Czy dlatego ze chcieli sie przylaczac do narodu polskiego? Nie, dlatego ze chcieli wyjechac. Aa, to lubimy 😉
A tu chodzilo jedynie o niwelacje itd.
Ustawa pietnastoletnia wyraznie mowi nie o polonizowaniu ludnosci miast, lecz o polonizacji struktury ludnościowej miast , wiec jednak o ekspulsji.
Poniewaz pisze Pani ze Slazacy sa w Polsce miejscowi w odroznieniu od Zydow, ciekawe ile lat zamieszkania trzeba by stac sie miejscowym? Piecset? Dziewiecset? Biala ludnosc obu Ameryk i Australii jest tam krocej.
@jabeta
Rozumiem, ze uwazasz mnie za „antysemitke”, ktora nie lyknie Aliny Calej:)))
@karat
Nie podejmuje sie bronic polskich antysemitow, ktorych „argumenty” rzeczywiscie trafnie Pani wyliczyla:)) Zwrócę jedynie uwage na prosty fakt, ze autonomiczne państewko zydowskie mialo powstac według niektorych propozycji nawet nie na Kresach, gdzie ludność żydowska często dominowała w miastach i miasteczkach, ale w Polsce centralnej (sic!). Proszę nie żartowac… Rownie dobrze mogla paść propozycja, aby takie państewko powstalo pod Paryzem, czy Berlinem:)) Oczywiscie nie padła, bo reakcja tamtejszych spoleczeństw i wladz państwowych bylaby nieporownanie drastyczniejsza. Co innego Imperium Rosyjskie, gdzie zawsze mozna bylo cos ugrac przeciw nieblagonadioznym Polaczkom-buntowszczikom. Powtarzam – porownanie ze Ślaskiem jest groteskowe. Jak Pani może porownywac rdzenna ludność slaska z zydowska ludnoscia naplywową? Przecież te rzesze polskich Żydow nie zyly nad Wisłą z dziada pradziada, ale byla to ludność naplywowa głównie z Rosji, ktora nawet nie znala polskiego jezyka! Ostatecznie rząd brytyjski w latach I wojny swiatowej powziął plan zorganizowania państwa zydowskiego na ziemiach historycznie zydowskich na Bliskim Wschodzie, dzieki czemu ubył organizatorom polskiego państwa po 1918 r. powazny klopot:))
@karat
PS. No i oburzenie spoleczenstwa polskiego wobec usilowan zorganizowania autonomicznego państewka zydowskiego nie bylo spowodowane rzekomym zydowskim izolacjonizmem. Przyczyna byla dokladnie ta sama, co ta, ktora legla u podstaw nienawisci Izraela wobec Autonomii Palestynskiej:))
Posacki tytułuje się „filozofem” choć chyba nie pojmuje znaczenia tego szlachetnego słowa znaczącego po grecku „miłośnik mądrości”. Satanistyczne według niego jest (prawie jak u „świadków Jehowy”) praktycznie wszystko : irydologia, UFO, kursy szybkiego czytania (!), homeopatia, radiestezja, towarzystwa biblijne, muzyka relaksacyjna, Tygodnik Powszechny, Benedyktyni Tynieccy (SIC !) i tak dalej i temuż podobnież…
Walcząc z Harry Potterem robi temu czemuś reklamę.
Po co Posacki?
Warto wiedzieć iż Posacki jest publicystą organów Rydzyka „Twam” i „Nasz Dziennik” w których produkują się tacy jak Bogusław Wolniewicz (w okresie stalinowskim i w stanie wojennym popierał Partię i Władzę Ludową), Stanisław Michalkiewicz (popiera on legalizację negowania zbrodni hitlerowskich), monarchista Jacek Bartyzel (w 2010 ogłosił że „wznosi toast za SSmanów” !), ksiądz Czesław Bartnik (w latach 80tych należał do PRONu, obecnie wbrew zdaniu hierarchii kościelnej nawołuje do „intronizacji Chrystusa na Króla Polski”) i tak dalej.
Po co to komu?
cytat z Vera 31 października o godz. 10:42 „Jeśli natomiast zarzuci mi Pan pochwałę cenzury to proszę wyjaśnić, dlaczego wolno zarzucać Tuskowi zdradę i zamach na prezydenta, a nie wolno pisać o polskich obozach koncentracyjnych. W tym ostatnim jest przecież geograficznie więcej prawdy.” Na pewno nie wolno? Był zakaz pomawiania Narodu Polskiego o zbrodnie hitlerowskie i komunistyczne ale w 2009 ówczesny Rzecznik Praw Obywatelskich Janusz Kochanowski zniósł go – aby można było Polskę opluwać…