Zabetonowana czy odbetonowana
Nie ustają nieco surrealne spekulacje o tym, czy PO już jest one-man-bandem, na full i nie ma zmiłuj (dla Schetyny). Surrealne, bo za kilka dni czy tygodni to wszystko będzie już polityczne muzeum kuriozów.
W tym powyborczym zgiełku mediów giną tematy dla mnie ciekawsze i ważniejsze.
1. Co mówią piewcy JOW-ów? Chyba dotarło do nich, że ? przynajmniej na razie ? stres test wypadł dla nich fatalnie. 9 X padł zbawczy mit JOWów. Ponad 90 mandatów w senacie wzięły dwie główne partie. Inicjatywa Obywatele do Senatu poniosła totalną klęskę (jeden mandat), choć reklamowała się jako niezależna, pozapartyjna i ekspercka.
Miał rację politolog Radosław Markowski, że JOWy tak naprawdę wzmacniają system dwupartyjny. Ja dodam od siebie, że wolę w parlamencie więcej niż dwie partie (ale bez przesady, która nam zresztą, jak widać po wyborach, nie grozi).
2. Jakaś omerta objęła drugi temat, tak wałkowany przed wyborami. Mit rzekomego zabetonowania polityki. Ten mit obalił sukces Palikota. Prawdziwie oddolny ruch, ciężka orka kampanijna i proszę: udało się mur przebić.
Może w ogóle muru nie było, tylko ględzenie polityków czujących, że nie dadzą rady i ich fanów w mediach? ,,
Zabetonowanie” znaczyło tak naprawdę większą niż dotąd stabilność systemu wielopartyjnego. Ostatnie wybory kontynuują tę nową u nas tendencję. (Jest jednak pewien osobliwy paradoks: elementem stabilizacji jest partia antysystemowa. Czy politolodzy tę zagadkę rozwiążą?)
Ta większa stabilność to dobra wiadomość. I zasługa wyborców, którzy chyba zaczynają rozumieć, że lepsze jest często w polityce wrogiem dobrego.
XXXX Ewa Kopacz
Przykro mi się odnosić do niektórych wpisów. Uważam, że jest pewnym osiągnięciem, iż zwykle toczy się tu interesująca dyskusja internautów głównie między nimi samymi, co mi absolutnie nie przeszkadza. Tak też zapowiadało się w związku z EK. Ale to się do końca nie spełniło. Trzeba było usunąć kilka szczególnie ordynarnych wpisów obrażających EK i mnie. Krytyka, polemika, pamflet, proszę bardzo, ale chamówy tu nie puszczamy.
Komentarze
Wspaniały jest Palikot, kibicuję mu całym sercem
http://www.radiozet.pl/Programy/Gosc-Radia-ZET/Janusz-Palikot16
To wzmocnienie systemu dwupartyjnego przez JOWy to jeszcze pół biedy. Gorzej, że JOWy mogą dość łatwo przywrócić system monopartyjny. Partia na którą zechce głosować jakieś 20% uprawnionych do głosowania może przy JOWach wziąć wszystko. A wtedy tylko od tej partii zależy czy zechce zachować reguły demokracji.
„2. Jakaś omerta objęła drugi temat, tak wałkowany przed wyborami. Mit rzekomego zabetonowania polityki. Ten mit obalił sukces Palikota. Prawdziwie oddolny ruch, ciężka orka kampanijna i proszę: udało się mur przebić.
Może w ogóle muru nie było, tylko ględzenie polityków czujących, że nie dadzą rady i ich fanów w mediach?”
Nietrudno zdobyć poparcie społeczne na poziomie 1/10% społeczeństwa, opierając swój program wyborczy na kłamstwie, nienawiści i populiźmie, w dodatku z poparciem i nagłośnianiem przez „mainstream’owe” media.
Nie ma się czym zachwycać, Panie Redaktorze, naprawdę. Oby tylko nie było gorzej, bo z takim nieprzewidywalnym liderem partyjnym (wodzem) może być z tym jeszcze bardzo różnie – podobnie może być z Jego ludźmi.
Z satysfakcją musze stwierdzić, że w swoich komentarzach nie myliłem się w ocenie zjawisk będących tematem felietonu Gospodarza.
1.Jak niejednokrotnie pisałem JOW-y nie okazały sie panaceum na bolączki polskiej polityki. Okazuje się, że sama zmiana mechanizmu wyborczego niczego nie załatwia. Zmiana mechanizmu wyborczego może co najwyżej być ustrojowym dostosowaniem do zmian społecznych a nie odwrotnie. Efekty senackich wyborów są dowodem na klęskę mechanistycznego, instrumentalnego widzenia polityki. Doświadczenie JOW jest prztyczkiem w nos między innymi dla ludzi, którzy uważają, że np korekta konstytucji cokolwiek w stosunkach politycznych w Polsce zmieni. Kombinacje prawne nie zastąpią bowiem realnej, społecznej zmiany
2.Zgadzam się z opinią Gospodarza, że elementem stabilizacji politycznej jest wejście do układu partii antysystemowej czyli Palikota. Antysystemowej czyli antykościelnej i antypaństwowej zarazem (to jest tożsame) – biorąc pod uwagę obecną formę tego państwa. Dzięki sukcesowi wyborczemu ludzie, którzy go wybrali – w tym ja – mają mozliwość realizacji swych aspiracji modyfikujących czy zmieniających system w ramach reguł gry parlamentarnej a nie na ulicy – tak jak to dziś robili w wielu krajach świata tzw „Oburzeni”. Ale nie do końca mogę zgodzic się z tezą, że na sukces tej partii wpływ miała tylko mozolna praca organizacyjna jej szefa. Na sukces tego środowiska wpływ miały głównie zaniechania reformatorskie lub obstrukcja betonów tzw „polskiej sceny politycznej” czyli PO i pis. To ich polityka spowodowała ferment palikotowski. Mam nadzieję na dalsze „zabetonowanie” „betonów” – nic lepiej nie służy zmianom niz okopanie się tych partii w „betonowych” szańcach. Z przyjemnością bede ten „beton” kruszył.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Aramisie, posłuchaj sobie Palikota w rozmowie z Moniką Olejnik. To jest kłamstwo, populizm i nienawiść?
@Kartka z podróży
Pan Adam Szostkiewicz mi wybaczy, ale muszę jeszcze na coś zareagować, co powtarzałeś często Kartko pod poprzednim wpisem.
Apel „zrównoważyć budżet!” wychodzi Ci spod klawiatury lekko. Myślisz pewnie, że rząd, a właściwie Tusk z oddaną Kopacz, trzymają kasę zakopaną na działce.
Przepraszam za złośliwości, ale wydaje mi się, że Ty nie znasz struktury wydatków budżetowych.
Przyznałeś się kiedyś do swojej ignorancji ekonomicznej, ale zmian w reformie systemu emerytalnego broniłeś jak agent wpływu funduszy. Wg mnie, tylko dlatego, że to była inicjatywa rządowa, a ty rządów nie lubisz. Nie lubisz policji, śni Ci się jakaś rozpierducha, irytuje Cię stabilizacja. Zarzucasz Tuskowi styl „a po nas choćby potop”, a Tusk wygrał drugą kadencję osobiście i jest chwalony w Europie a nawet w USA.
A już doprawdy niesmaczne jest ocenianie polityków na podstawie znamion zewnętrznych, jakichś idiosynkrazji, nie mając dostępu do informacji, nie znając dokumentów rządowych, szczegółów nowych ustaw a nawet nie trudząc się przed telewizorem. To jakiś magiel doprawdy.
Dociera do Ciebie slogan „trzeba zrównoważyć budżet”, taka żałosna oczywistość, wie to nawet zamiatacz ulicy, że trzeba, ale komu odjąć z garnka, nie piszesz.
A zaczęło się od „lojalności wobec szefa”. Obejrzyj statystykę „net foreign creditors” pierwszej 10ki krajów, zobacz, że przodują Japonia, Chiny i Niemcy, kraje wzbogacone, między innymi, dzięki kulturze pracy, opartej na lojalności.
U nas szef ciągle zawsze najgłupszy, mimo, że zmienił się system i właściciele nie chcą głupich szefów, bo stracą swoje pieniądze.
Twój przyjaciel blogowy, stasieku
Palikot ,to jest to sie odbywa w polskiej mentalnosci,zmiany,nie wiem czy ta partia odniesie sukces czy nie,ale to sie przeklada na to co sie dzieje.
To taki przebisnieg,te zmiany postepuja powoli,ale sa potrzebne zeby Polska sie rozwijala,a podstawa rozwoju jest wolnosc.Stworca dal czlowiekowi mozliwosc wyboru i my wyborcy tez taka mozliwosc powinnismy miec nawet jak prowadzi do piekla,.
@Adam Szostkiewicz pisze: „Co mówią piewcy JOW-ów? Chyba dotarło do nich, że ? przynajmniej na razie ? stres test wypadł dla nich fatalnie. 9 X padł zbawczy mit JOWów. Ponad 90 mandatów w senacie wzięły dwie główne partie.”
Żaden „mit” nie padł. Po pierwsze: w poprzednim senacie był jeden senator niezależny. Teraz jest sześciu a były to pierwsze wybory jednomandatowe. Po drugie jednomandatowe okręgi wymusiły wystawienie przez główne partie do Senatu ludzi wyższego kalibru niż to było do tej pory. Borusewicz np. startował pod szyldem PO ale na pewno by się dostał jako niezależny. Celiński (niezależny) przegrał z Rockim z PO ale gdzie Celińskiemu do profesora Rockiego.
JOWy wymusiły na partiach lepszych kandydatów do senatu.
„Jakaś omerta objęła drugi temat, tak wałkowany przed wyborami. Mit rzekomego zabetonowania polityki.”
A przepraszam, nie mam sobie nic do zarzucenia. Na blogu red.Bendyka wbiłem szpileczkę Sierakowskiemu zaraz po wyborach.
Z tego co się orientuję, to panowie Bendyk i Sierakowski się czasem spotykają, choć wątpię czy mu powiedział, że się z niego w internecie śmieją, bo jego teza tak szeroko omawiana przetrwała tylko kilka tygodni.
Zbytulu, czy możesz wyjaśnić w czym przejawia się ten ” wyższy kaliber” p. Borusewicza, bo ja, mimo przeglądania wielu źródeł nie mogę nic potwierdzającego znaleźć. Mówi dukając słowa, bez sensu i składni, wygląda na strasznie stremowanego kamerą, żadnych nowych idei nie przedstawia.Nie mogę zrozumieć, w jaki sposób ten człowiek zrobił taką oszałamiającą karierę polityczną.
„Nietrudno zdobyć poparcie społeczne na poziomie 1/10% społeczeństwa” – pisze Aramis i nie ma racji (nie tylko dlatego, że powinien był wybrać – albo 1/10, albo 10%).
Trudno jest zdobyć poparcie 10% wyborców. Trudno jest nawet przekroczyć próg 3%, aby dostać dotację. Wiedzą o tym różni z prawa i z lewa, którzy próbowali stworzyć nowe partie (albo ratować stare).
W kampanii wyborczej nie zaobserwowałam też żadnego chamstwa i nienawiści ze strony ludzi Palikota. Różnie można oceniać postulaty świeckiego państwa, ludzie bardziej przywiązani do religii odbierają to oczywiście jako atak. Ja oceniam to pozytywnie. Pragnę świeckiego państwa. Dla mnie polskość i katolicyzm rozjechały się już dawno.
Obecna sytuacja, czyli stabilizacja, o której pisze Autor, to też pewne odreagowanie po sytuacji jaka miała miejsce przed 22 laty. Wtedy oczekiwaliśmy nowego, chcieliśmy szybkich i radykalnych zmian na lepsze, po starym 45 letnim systemie utopii.
I działo się- szybka zmiana i nowe wybory po sejmie kontraktowym, reformy pod kierunkiem prof. Balcerowicza, potem nowe partie. Chyba w pewnym momencie była koalicja aż 6 partii w rządzie.
Później było nieco wolniej, ale co 4 lata rządzący się zmieniali, i można postawić tezę, że ich wygrana w danych wyborach oznaczała niemal automatyczny upadek po kolejnych 4. Przykład AWS, UW, a nawet SLD, bo dziś jest cieniem samego siebie sprzed 10 lat.
Dlatego teraz wyborcy zdecydowali się na kontynuację. Będzie pewnie nudno, bo premier nie zdradza oznak do chwytliwych manewrów w polityce, zwłaszcza tej gospodarczej. Można odnieść wrażenie, że jest bardziej administratorem, niż kierownikiem. Ale mamy nowe rozdanie i zobaczymy. Pewne rzeczy są konieczne do przeprowadzenia, a czas wyborów na razie się skończył. Może mało efektownie, jednak niezbędne sprawy uda się naprawić, zmienić złe na dobre (boję się używać słowa lepsze, w kontekście w jakim postawił je Autor) : KRUS, emerytury, przywileje niektórych kosztem reszty w tym obciążenia ZUS.
Zobaczymy.
Piszesz Kartko: „elementem stabilizacji politycznej jest wejście do układu partii antysystemowej czyli Palikota. Antysystemowej czyli antykościelnej i antypaństwowej zarazem (to jest tożsame)”. To nie jest tożsame i nigdy nie było. Po raz n-ty proponuję posłuchać Palikota z linku danego przeze mnie w pierwszym komentarzu. Jak to mówi szef partii antypaństwowej to ja jestem Marilyn Monroe.
A ja chcialabym sie poskarzyc od slow ;
2. Jakaś omerta …
nic nie zrozumialam ,albo jedynie moge sie domyslac …
Omerta to okreslenie dla czlonkow mafi …?
Jakaś omerta objęła drugi temat, tak wałkowany przed wyborami.
nie wiem co to znaczy ..
Dziwi mnie pojecie parti antysystemowej ,bo ..co w Polsce uwazane jest za system ?
Kartka pisze ;
Antysystemowej czyli antykościelnej i antypaństwowej zarazem (to jest tożsame) ? biorąc pod uwagę obecną formę tego państwa.
Znaczyloby to ze Polacy w zaleznosci od potrzeb definuja pojecie systemu ?
Gdyby jeszcze bylo napisane „naszego” systemu partyjnego ,no mozna z bieda …
Takiego pomieszania pojec dawno nie czytalam ./KK+Partie/
Szanowny Panie kartko gdyby Ruch Palikota byl partia antypanstwowa ,
to prezydent moglby go, ich zabronic prawnie a nie dac miejsce w sejmie.
Partia antysystemowa /antypanstwowa / byl KOR ,a juz Solidarnosc byla tylko zwiazkiem zawodowym ….legalnym
A to ze RP wszedl do sejmu to tylko dowod ze w Polsce funkcjonuje demokracja.A Polski system partyjny bedzie stabilny jesli bedzie wygladal tak jak w krajach zachodnich ,bo narazie sa w Polsce dwie duze partie konserwatyne ktore roznia sie tylko tym ze jedna jest nacjonalistyczna ,
a druga nie ,a demokratyczna lewica ma 7%.
Prawie monokultura ,nie liczac parti posilkowych. Chyba trzeba czekac
to sie samo ustabilizuje ?
n.p.Partia chlopska z postepem reform rolnictwa
i zmniejszeniem sie liczby rolnikow pomalu nie bedzie miala racji bylu, a Polska lewica przestanie byc lewica a stanie sie socjal-demokracja..
A poniewaz Polacy sa bardziej konserwatywni jak lewicowi ,ma Tusk w kieszeni jeszcze chyba 2 kadencje…itp.itd.
Przepraszam ,moze Polacy sprobuja cos wymyslec ,nie wiem w konu to wszystko eksperyment.
Salute
Ps.
nie dyskutuje ..
lech 07:45
Wyższy „kaliber” Borusewicza jest natury etycznej (moralnej?) oraz względny. Tzn. jest on „wyższy” na tle większości innych kandydatów. A etyczny, bo istotnie Borusewicz nie jest geniuszem intelektu, mówi kiepsko; to prosty człowiek. Ale zawsze, od lat 70., był niezmiennie stały w prostych, uczciwych poglądach, postępował zgodnie z nimi, był b. odważny (także fizycznie!) i płacił za to wielką cenę, której NIE płaciła większość kandydatów.
Wybieramy, jako naszych przedstawicieli w parlamencie, nie tylko najinteligentniejszych, najbłyskotliwszych czy najbogatszych albo najbardziej cwanych, ale także tych po prostu…uczciwych i odważnych. To najczęściej prości ludzie (odwaga i uczciwość nie są najbardziej charakterystycznymi cechami ludzi inteligentnych, jak zapewne zauważyłeś…).
lech pisze:
2011-10-16 o godz. 07:45
Zbytulu, czy możesz wyjaśnić w czym przejawia się ten ? wyższy kaliber? p. Borusewicza, bo ja, mimo przeglądania wielu źródeł nie mogę nic potwierdzającego znaleźć. Mówi dukając słowa, bez sensu i składni, wygląda na strasznie stremowanego kamerą, żadnych nowych idei nie przedstawia.Nie mogę zrozumieć, w jaki sposób ten człowiek zrobił taką oszałamiającą karierę polityczną.
ODPOWIADAM:
1. Jeżeli przyjmiesz logicznie założenie, że miarą kalibru polityka jest sprawność w TV to istotnie Borusewicz nie wypada najlepiej. Ale w mojej opinii ważne są inne kategorie.
2. Jeżeli nie możesz zrozumieć dlaczego Borusewicz zrobił oszałamiającą karierę polityczną to jedyną moją radą jest odesłanie do podręczników historii najnowszej, książek o KOR i Soiidarności itp. To jeden z ojców naszej niepodległości. Bardzo ważna postać – to on podjął decyzję o strajku w stoczni gdańskiej na przykład.
@Kartka z podróży, 23:01
Janusz Palikot w sejmie to błogosławieństwo losu młodej demokracji polskiej. Duża część poglądów, nieważne jak je obrazimy, ma swoja mównicę.
Dużo gorzej jak te poglądu mają tylko Internet i ulicę.
Ilekroć słucham Palikota, to się uśmiecham wewnętrznie.
Janusz, trzymaj się!
PS
Przeczytałeś Kartko o prawdziwym, naprawdę groźnym, zadłużeniu?
@Kartka z podróży
2011-10-15 o godz. 23:01
Nie jestem pewien (w sensie prawdziwym, a nie kurtuazyjnym), czy gospodarz pisząc o stabilizacji sceny politycznej przez partię antysystemową nie miał na mysli PiSu. Akurat Palikot nie stabilizuje sceny politycznej, ponadto, wydaje się, że o ile pragnie rewolucyjnych zmian w sferze obyczajowej i prawa z nią powiązanego, państwo polskie (III RP) raczej uznaje. To PiS jest dość już trwałym elementem sceny politycznej i chyba o tę stabilność chodzi. A że jest to partia antysystemowa dowodów przytaczać nie trzeba, do niedawna nie uznawał Prezydenta z przypadku, Rządu przez pomyłkę, właściwie nie uznaje nikogo kto nie popiera pisowskiej wizji tego czym Polska ma być, czyli ok. 70% głosujących Polaków. Niedoszła posłanka Zuzanna Kurtyka, „wdowa smoleńska”, raczyła była się wypowiedzieć w ten sposób, że, cytując z pamięci, „gdyby głosował „Naród” wyniki byłyby inne, ale niestety zagłosowało społeczeństwo”… Tu już nie ręce opadają, ale krew zastyga w żyłach to przecież wciąż realna siła polityczna, ludzie z taką mentalnością…
Jak przewidywałem, tak się stało.
Zadam Wam Oburzonym Poddanym Państwa Katolickiego ile gotowi jesteście zapłacić, aby żyć Państwie Świeckim?
Podczas gdy biskupi główkowali jak zrównoważyć budżet poszczególnych diecezji (czy rozdęty, czy skromny – nie spierajmy się o to) jajcarze i zwolennicy odświerzenia polskiego powietrza stawiali krzyżyki przy Palikotowych. I było to stawianie krzyżyka „za”, a nie jak sugeruje zwyczaj językowy „przeciw”.
Propozycja możliwości odpisu 1% dla Apostolskiego Powszechnego Kościoła Katolickiego jest aktem rozpaczy. Nie ma znaczenia czy to będzie 1% należnego skarbówce podatku, czy 1% naszych dochodów. Nie ma znaczenia czy będzie to spodiewany skok ilościowy przepływów finansowych do kościoła.
Kościoły – jako budowle – pustoszeją. Są rzadziej odwiedzane. Więź między wiernym a kapłanem słabnie. I niegdyś czysto symboliczne znaczenie ofiary nabierze praktycznego znaczenia. I będzie to znaczenie bliskie przesadnego, a odwiecznego: „Oni chcą nas oskubać!”
Katecheza została zepchnięta do szkoły. Kazania można wysłuchać lub przeczytać w sieci. Ofiarę można wpisać do PIT. Potrzeba kontaktu z kapłanem i wspólnej obecności w ceremonii podtrzymywała znajomość rytów i sens pozapraktyczny aktów wiary. Bez zgromadzenia znaczenie komunii zawęzi się do przymierza wiernego z bogiem. Wierni staną się bardziej samotni i dojdzie do silniejszego głosu także pierwotny egoizm własnego garka i nakarmionych dzieci.
Zerwanie publicznego charakteru ofiary przywoła legendę zazdrości o przychylność boga. Dymy: snujący się poziomo w moim picie i wznoszący się do góry w picie mego sąsiada nie dadzą się obserwować z satelity. Nie będzie bratobójstwa. Lężącego na ulicy miniemy bez naszej reakcji bośmy odpisali 1%.
Moim zdaniem mając do wyboru: zwiększenie aktywności na froncie pomocy słabym świeckim lub zwiększenie aktywności na froncie zarządznia wiernymi kler postanawia zadbać aby do plebanii docierała baba z koszykiem jaj. I aby ich nie było mniej. Taktyka samobójcza.
Kościół ma także znaczenie wspólnoty. 1% tę wspólnotę osłabia. Czy mam rację? Wydarzenia kluczowe dla sprawdzenia mojej oceny następują w długookresowym rytmie. Więc wypada sięgnąć do puli zbiorowej mądrości: czy ktoś potrafi rzeczowo ocenić jajiekolwiek wprowadzenie jakiejkolwiek anonimowej składki kościelnej?
Czy Agnieszka Radwańska uwyraźniając swój związek z bogiem demonstracyjnie wpłaciła część zwiększonych dochodów na jakiś cel charytatywny?
Kapłani są ludźmi. I ludzie oceniają ludzi po aktach miłosierdzia dla bliźnich.
Kuria chce obok warszawskiego kościoła świętej Barbary postawić hotel. Na stoliku w hotelowym pokoju zapewne będzie leżała Biblia. W szufladce toaletki zapewne nie będzie prezerwatywy. Ze wzgeldu na położenie hotel zapewne będzie luksusowy. Czy tym razem jakiś człowiek pająk wespnie się na ten budynek i rozwiesi transparent: „Precz z kupczeniem!”
W Brazylii kościól katolicki poniósł małą porażkę, bo nie chciał być kościołem biednych. Zaprotestował przeciw rozdawaniu prezerwatyw w fawelach. Dał Bóg dziecko, da na dziecko!
No i okazuje się, że na boskiego posłannika utrzymanie trzeba strzyc owieczki bo Pan im manny z nieba nie zsyła.
Pisałem już wielokrotnie: Chrystus Świebodziński, Bazylika w Licheniu i Chrystus Królem Polski dają prawo do niepłacenia podatku i narzekania na wieloletnie kolejki w szpitalach. A przecież stwór na podobieństwo Boga mieszka na moim piętrze naprzeciwko. Będzie z sąsiadką z niższego piętra porozumiewał się komunikatorm sieciowym. Będzie przyzwoiciej bo straci aktualność: „Nie da ci ojciec, nie da ci matka, tego co może dać ci sąsiadka.”
Staniemy się betonowym kruszywem z odzysku, po pracowitym rozbiciu państwa. Rewolucja francuska zbudowała po osłabieniu parafii domy ludowe. Sądząc po symptomach pieniądze schowane przed rozbójnikiem kryzysem pójdą na domy weselne, gospodarstwa agroturystyczne i całkiem przyzwoite lokale do potańcówek. A wierni w niedzielę będą dłuzej spali. Jednym z pierwszych gości hotelu należącego do kurii warszawskiej będzie starzejący się Travolta. Kto jest zorientowany i kojarzy miejsce z bliskimi przestrzennie „brygadami Mariotte’a”, ten wie, że ze wspieraniem biednych, to misja Travolty nie będzie związana.
Przyjedzie wielu misjonarzy, bo na wsiach i w miastach będzie się snuł nisko dym rozczarowania kapłanami kościoła. Niesposób aby wszyscy Polacy modlili się pod sejmowym krzyżem i gromadnie chodzili na msze w Licheniu. Kościół na nowo definiuje zaimek „mój”. Moje państwo, mój kościół, mój dochód, mój bliźni.
I moim zdaniem jest kościół w Polsce w dramatycznym klinczu.
Jeden parametr spodziewanej sytuacji znamy: 1%.
Tylko że fanatycy polityczni wymieniją wyższe procenty. Ponad 50% procent nie ma co włożyć do garka – tak twierdzą. I ci głodni nie zamienią go na kielich mszalny.
Ksiądz Mateusz niech zostawi przestępców policji i zacznie myślowo wspomagać biskupa. Bo go zdejmą z anteny.
Oj będzie frywolnie panowie ordynariusze!
zauroczony powabem i przystojnością prof.Rockiego niejaki Zbytul, zapomina (lub nie wie), że jego bohater z powodu naturalnej mu skromności i nienajwyższego poziomu życia, dorabia do akademickiej pensji skromną dietą senatorską, a przede wszystkim zasiadaniem w niezliczonych radach nadzorczych. W samych tylko radach ubogacił się w ub.roku kwotą 580 tys.zł. Ostatnio zasłynął z majstrowania przy ustawie, od której zależy jego własna stopa życiowa – i nikt tego nie zauważyl w jego własnej partii, nawet premier.
Adam Szostkiewicz, przed chwilą, w Loży prasowej, nazwał Ruch Palikota partią antysystemową, wespół w zespół z PIS.
Panie Adamie, stanowczo protestuję. To jest dorabianie gęby!
Jaki system proponuje Palikot, za przeproszeniem?
Ruch Palikota, to błogosławieństwo dla polskiej demokracji.
Mamy szczęście a Pan Bóg nam sprzyja.
@ Torlin pisze:
2011-10-16 o godz. 08:51
***Piszesz Kartko: ?elementem stabilizacji politycznej jest wejście do układu partii antysystemowej czyli Palikota. Antysystemowej czyli antykościelnej i antypaństwowej zarazem (to jest tożsame)?. To nie jest tożsame i nigdy nie było. Po raz n-ty proponuję posłuchać Palikota z linku danego przeze mnie w pierwszym komentarzu. Jak to mówi szef partii antypaństwowej to ja jestem Marilyn Monroe.***
Torlinie!
Ja też jestem zdania, że „antysystemowość” (bez sprecyzowania o jaki system chodzi) z „antypaństwowością” nie tylko nie są tożsame, ale nawet nie muszą mieć elementów wspólnych – oprócz formalnego – przedrostka „anty”. Próba „unormalnienia” sytuacji w państwie – przez żądanie przestrzegania obowiązujących praw – jest przeciwieństwem antypaństwowości. Można wątpić, czy Palikot (taki sobie mały huncwot polityczny – ktoś go niesłusznie nazwał polskim Dylem Sowizdrzałem) działa z pobudek szlachetnych, ale fakty są klarowne i uczciwe, a tylko to wolno nam oceniać, a nie „co on naprawdę myśli”. „Die Gedanken sind frei…” powiedział kiedyś jakiś genialny człowiek. To nie ja nim byłem, niestety, ja tylko powtarzam! Zająłeś już piękną blondynkę, więc nie mam chwilowo ciekawego idola, z którym mógłbym się utożsamiać – może z panią Staniszkis? Lubię surrealizm, np. powiedzonka typu: „Żaba ma dwie nogi, a zwłaszcza lewą”!
PS
Mógłbym przyświadczyć „Kartce” tylko w jednym przypadku – gdyby KK uczciwie przyznał, że realia polskie są takie: „Państwo to my”!!!
Mam tylko nadzieję, że to „państwo” się skończy tak jak rodzina królewska we Francji, ale ja tego nie dożyję, bo to cholernie długo tam trwało, zanim „Ruch Oburzonych” skorzystał ze zdobyczy techniki (urządzenia pewnego lekarza, Monsieur Guillotin’a)
Mały dodatek satyryczny:
Sentencja o „swobodzie myśli…” pochodzi ze skarbca niemieckich pieśni ludowych, ta pieśń w wersji najbardziej znanej pochodzi od śląskiego poety – Hoffmana – ale z dopiskiem „von Fallersleben” a nie „von PiS”.
Teraz Igor Janke, agitator PIS, który ?używał nazwiska Palikota jako obelgi?, bezczelnie mówi, że Palikot wykorzystuje krzyż do polityki.
Co pisał Janke w czasie krzyża na Krakowskim, jest w archiwach.
Palikot i nienawiść, ludzie, popatrzcie na twarz Palikota, zajrzyjcie w jego ciepłe oczy.
Palikot nawet jest spieniony, to po chwili się uśmiecha.
Panie Redaktorze, podanie do sejmu w sprawie krzyże jest wypełnieniem obietnicy wyborczej, pewna formalnością polityczną, stworzeniem dokumentu państwowego a nie akcją, która ma teraz szanse.
Palikot to wie. Przestańcie manipulować.
Palikot jest antyklerykalny a nie antypaństwowy mówi jeden z rozmówców i ma oczywiści rację.
Audycje w TVN psują nastrój, dziś złamałem zasadę i oglądam je rankiem.
Bolszaja, politiczeskaja, oszibka.
Narobiłem błędów, literówek, ale to nerwy.
Przepraszam, źle się czuję, po raz pierwszy po wyborach.
Kartko, za chwilę chyba się dostroimy.
Wcale tego nie chcę, ale będę musiał.
@wiesiek59 pisze:
2011-10-15 o godz. 19:40
***Eksperymenty psychologiczne bywają ciekawe […]
Wniosek był- miał NADZIEJĘ na ratunek??.
Jaką nadzieję ma młodzież ? […] Brak nadziei na przyszłość zabija. Nasze pokolenie jakąś miało.***
Święte słowa!
Nie wiem jak inni, ale ja zawsze ją miałem, moja żona też. Poza tym miała – jak na kobietę – niewygórowane marzenia. Chciała tylko zdobyć mieszkanie o standardzie takim jak jej pokój w akademiku. Faktycznie „dostaliśmy” z czasem mieszkanie. Komunalne, dwa pokoje z kuchnią, po kilku miesiącach mieszkania z noworodkiem (dwa tygodnie) na strychu szkoły, w której pracowała prawie natychmiast po porodzie, bo podobno nie należał jej się urlop macierzyński, bo zatrudnienie początkującego nauczyciela zaczyna się 16. sierpnia, a córka urodziła się 15-go sierpnia i Królowa Polski podczas swojego święta nie pomogła nam w tej sprawie. Ja spałem w rupieciarni obok stosu transparentów o Stalinie itp. , nie mieliśmy tam ogrzewania a październik i listopad w górach (Wałbrzych) jest już bardzo „chłodny”. Gdy myślę o tym naszym starcie życiowym i sytuacją obecnej młodzieży to nawet się tak bardzo nad jej losem nie użalam, chociaż… jak powiedziałby Tewje, der Milchmann…jestem tego samego zdania jak w następnym cytacie:
***Pewnie macie rację z Ancą, że to rozrzewnienie młodością, ale wtedy były jakieś perspektywy. Spora część młodych nie tylko w Polsce- ci z tej dolnej połowy krzywej Gaussa pod względem inteligencji, wykształcenia, pochodzenia, takiej nadziei na lepsze jutro jak my wtedy, po prostu nie mają.
Humanizm został wyparty przez darwinizm i cynizm?..***
Ostatnie zdanie nie w pełni mnie przekonywuje, bo aż tak dobrze z humanizmem w PRL też nie było. To wtedy nie były jeszcze czasy, w których rządziło powiedzonko: „Czy się stoi, czy się leży, dwa tysiące się należy” i państwo miało tylko obowiązki, a robotnik prawa. Myśmy bardzo ciężko zapracowali na te dwa tysiące. Ja wtedy miałem trzy „gołe” etaty – takie czasy, brak nauczycieli – i miałem ponad dwa razy więcej, a ceny był zbliżone do aktualnych. Naprawdę patrzyliśmy z nadzieją w przyszłość, a polityką się nie zajmowaliśmy.
Stasieku, dziękuję za obszerny, polemiczny komentarz.
Myślę, że pewne nieporozumienia między nami w odniesieniu do Ewy Kopacz wynikają z mylenia przez Ciebie mojego kpiącego określenia „wierna” z „lojalną”. Czym innym jest „lojalny” podwładny a czym innym „wierny”. Oczekujemy raczej od podwładnych, przyjaciół, bliskich uczciwej lojalności a nie ślepej wierności.
Wydaje mi się też, że czym innym jest partia polityczna, na dokładkę utrzymywana z naszych podatków, a czym innym przedsięwzięcie biznesowe czy po prostu firma. Myśle, że nie ma powodu bym udowadniał różnice między tymi organizacjami.
Nie oglądam tv natomiast wiele i uważnie czytam. Nie sądzę by rezygnacja z przekaziorów i ich propagandy oznaczała jakąś formę wykluczenia intelektualnego. Oczywiście chętnie wrócę tego medium, gdy dziennikarstwo telewizyjne wróci do poziomu sprzed kilku lat. Wiele na ten temat pisaliśmy również na tym blogu. Jak na razie jest to dla mnie strata czasu i emocjonalne obciążenie.
Zdaje sobie sprawę ze struktury wydatków budżetowych jak również z tego co w praktyce oznacza zrównoważenie budżetu. Pisałem niejednokrotnie o koniecznych zmianach w polityce społecznej państwa, polityce rolnej, koszmarnej i kosztownej biurokracji itp. Nie więc powodu bym do tych rozważań wracał.
OFE broniłem uznając, że przejęcie części składki jest kradzieżą prywatnych pieniędzy ludzi – co gorsza odkładanych na starość. Tak jak pisałem, było to najprostrze, krótkowzroczne posunięcie mające na celu tylko uspokojenie nastrojów przed wyborami. Dług panstwa rośnie, będzie rósł i nawet przejęcie czyli bieżace przeżarcie składek emerytalnych sytuacji budżetu nie zmieni. Chcę też przypomnieć, że apetyt na kasę z OFE deklarował pis, SLD i PSL (jego minister forsowała przejęcie tego kapitału). Składki wegierskiego OFE przejął guru Prezesa Orban. Na Twoim miejscu nie broniłbym więc tego skrajnego populizmu.
Przesyłam Ci wyciąg z analiz prasy zachodniej po polskich wyborach przez Gazetę Wyborczą. Jak sądzę telewizje polskie tę tematykę z oczywistych powodów przemilczały. „…Le Figaro zwraca uwagę, że jak do tej pory reformy podejmowane przez gabinet Tuska były pozorne – „Te głębokie, niepopularne i bolesne zostały w szafie”. Mowa oczywiście o cięciu wydatków budżetowych. Spiegel stwierdza z kolei iż „Polska była jedynym krajem UE, który uniknął recesji w kryzysie. Ale większość Polaków nie uważa tego za osiągnięcie premiera, który doszedł do władzy w 2007 roku. W końcu w czasie swojej kadencji wybrał on drogę po najmniejszej linii oporu i zaniedbał reformy. Sektor publiczny kraju jest ciągle duży i drogi w utrzymaniu, drogi są fatalne, a koleje pozostawiają wiele do życzenia. (…) Tusk nie wygrał z powodu swoich politycznych dokonań, ale dlatego że Kaczyński nie miał odpowiedzi na kryzys, który się zaczyna”. Miarodajny Financial Times zauważa natomiast w tekście podsumowującym wybory – „Wybory zostały dokonane, teraz Polska będzie pod silną presją inwestorów i agencji ratingowych, które chcą kontynuowania konsolidacji finansów publicznych i przeprowadzenia trudnych politycznie reform, jak podniesienie wieku emerytalnego”. Dalej dodaje, że Polska potrzebuje pilnie reform strukturalnych administracji publicznej, rolnictwa, pracy i polityki społecznej. Jednak FT w nie wątpi pisząc, że patrząc na wydarzenia z przeszłości, premier Tusk „może spocząć na laurach”. Tygodnik szansę na zmiany widzi w dobrym wyniku partii Palikota, której sukces wyborczy wskazuje, że istnieje w Polsce jednak poparcie dla dynamicznych zmian.
O trudnej sytuacji naszego budżetu i gospodarki świadczy również to, że wczoraj – dzień po wyborach agencja ratingowa Fitch zapowiedziała obniżkę polskiego ratingu bądź jego perspektyw jeśli rząd nie przeprowadzi szybkich i skutecznych reform strukturalnych. Fitch zwraca uwagę iż są one potrzebne, jeśli rząd chce – jak obiecał Komisji Europejskiej – zbić deficyt sektora finansów publicznych z 7,8 procenta PKB na koniec 2010 roku do 2,9 procenta PKB na koniec przyszłego roku. Plan ministra Rostowskiego zejścia z deficytem poniżej 3 procent PKB w przyszłym roku opiera się bowiem na optymistycznym, błędnym założeniu wzrostu PKB o 4 procent. Finansowe instytucje międzynarodowe prognozują wzrost PKB co najwyżej na 3,3 procenta. Zdaniem Fitcha oznacza to ostre cięcia w wydatkach.”
Jeszcze raz dziekuję za polemikę i przyjacielsko pozdrawiam
Ksiądz ( qwasi-policjant) Mateusz z Sandomierz i zacny proboszcz z „Plebanii” powinni sie zdeklarować. Są za Palikotem, czy też nie?
Póki co babcia Łaniewska odniosła spektakularną kleskę w wyborach do senatu, dając się wyprzedzic o kilka długości Borys-Damięckiej, wprawdzie nie od Palikota, ale zawsze (u mnie, na Żoliborzu).
stauszek 10.52
WQłaściwie zrezygmnowałem już z tysiecy nieudanych prób pojecia o co ci tak w ogóle chodzi w twoich wpisach, ale jedna sprawa mnie zafrapowała. Proszę wiec o wyjaśnienie, dlaczego scjentolog Travolta ma zamieszkać w katolickim hotelu przy ulicy Barbary ?
bacha 10.52
Profesor Rocki jest wybitnym ekonomistą, a wiec potrafi optymalizowac swoje dochody. Jest tylko zastanawiające, dlaczego nie powiodło mu sie zoptymalizowac dochodów SGH, gdzie był przeciez rektorem.Na mieście mówia, że doprowadził firmę do katastrofy finansowej i wyemigrował do Senatu. Majstrowanie przy ustawie od której zalezy własny dochód czyli obniżka PIT z 40 na 32 % najlepiej sie udała profesor Zycie Gilowskiej.
http://studioopinii.pl/
Niezły tekst Skalskiego, niestety po usprawnieniu nie potrafię na nowej witrynie bezpośrednio do artykułu przejść…..
Torlinie, nie wiem czemu takie obawy budzi określenie „antysystemowy” czy „antypaństwowy”. Jeśli realnie mamy do czynienia z państwem powiązanym ścisle z kościołem, jeśli system zakłada takie wzajemne, silne związki to partia antyklerykalna (w tym przypadku Palikot) jest antysystemowa i antypaństwowa. Zresztą każda opinia np postulująca rozdział kk od państwa ma antypaństwowy charakter. Również każda opinia wskazująca na potrzebę ograniczenia biurokracji panstwowej czy jego instytucji ma antypaństwowy charakter, bo sprzeciwia się realnej, istniejącej formie państwa.
Jeśli piszemy krytyczne wobac państwa komentarze to nie powinniśmy sie bać tych okreń i asekurować.
Pozdrawiam
@mag pisze:
2011-10-16 o godz. 12:01
Proszę bez kpin na temat proboszcza z „Plebanii”. Ostatnio się wprawdzie trochę łamał, czy przyznać rację uczniowi, prześladowanemu za szczerość i uczciwe wyrażanie poglądów przez katechetę o ciemnych powiązaniach z mafią, wespół z sekretarzem biskupa, ale gdyby wszyscy księża byli tacy, to przestałbym być „antyklerykałem”, bo wiem na bazie mojej rodziny, że posługi religijne bardzo jej pomagają w znoszeniu trudów życia. Księdza Mateusza i „Don Matteo” uwielbiam z różnych ról, a jako słudzy Boży też są w porządku, tzn. działają zgodnie ze swoim sumieniem (zasługa scenarzysty i reżysera) tak jak błogosławiony i „santo subito” nasz papież. On po prostu nie umiał wyjść ze skostniałych kanonów, trudno. Szanowałem Go, ale nie miałem pretensji do ludzi, którzy go zwalczali (na ogól poza Polską, bo u nas był już za życia świętością – za to, że był Polakiem na tronie Piotrowym).
***Póki co babcia Łaniewska odniosła spektakularną kleskę w wyborach do senatu,***
Babcię bardzo lubię, to taka rozsądna i miła kobieta. Nie rozumiem, jak mogla zostać zafascynowana prezesem. Taka „czerwonousta” czarownica też. Ten typ o niezbyt sprecyzowanej seksualności (insynuacje Wałęsy) widać jest dla ambitnych kobiet wyzwaniem. NIe miałem tu na myśli pani Jolanty S.
Agent Tomek powalał samczym wdziękiem nie tylko kretynki, a nawet cwane intelektualistki. To rozumiem, to zew natury, dążącej do przedłużania istnienia gatunku „…homo coś tam, coś tam…”, ale nie pochwalam, bo obniża trochę moje zdanie o inteligencji kobiet w mym umyśle i czasem widzę, że mój kolega ma rację, zdradzając czym kobiety myślą, a nie była to głowa!
Pozdrawiam wszystkie blogowiczki, niezależnie od „seksu” nick’a.
Antonius – 11;25
Wypowiadałam się wcześniej, co do tego „rozrzewnienia młodością”
http://szostkiewicz.blog.polityka.pl/2011/10/13/marszalek-ewa-kopacz/#comment-161673
Uważam jednak, że nasze pokolenie, którego dzieciństwo przypadało na lata wojny a młodość na okres stalinizmu i realnego socjalizmu miało coś, czego brak dzisiejszym młodym. Mieliśmy niezłomną nadzieję, że będzie lepiej, że się podnosimy, że się podniesiemy. Właściwie uświadomiłam sobie, że my nie mieliśmy roszczeń!!! Ale wierzyliśmy, że „Zbudujemy nową Polskę! Zbudujemy taki świat, w którym wszystko będzie lepsze, w którym nowy będzie ład! Świat radosny, piękny…” i t.d.
Jakby to dziś naiwnie nie brzmiało, myśmy tych pieśni masowych słuchali z wiarą w lepsze jutro…
No i ono przyszło. 😉
Czy jest lepsze?
Dla mnie z pewnością, choć ledwo wiążę ten króciutki koniec z końcem.
Errata, nie wiedziałem, że gospodarz uznaje Palikota za ruch antysystemowy (czy słusznie – nie wiem), nie oglądam za często TV. Nie zmienia to jednak mojego zdania, że pisząc o owym paradoksie, który wyraża się w tym, że elementem stabilizacji sceny politycznej jest partia antysystemowa, ma na myśli PiS. Ruch Palikota nie jest elementem stabilizacji sceny politycznej, to fenomen nowy, a ilość jego reprezentantów w przyszłym sejmie zaskakująca, rola jaką odegra, nie do przewidzenia.
Ivo
Przeczytałem powtórnie felieton Adama Szostkiewicza i przyznam, że nie wiem kogo miał na mysli pisząc o antysystemowowści. Mysl jest bardzo ogólna dlatego znużony pis-owską monotonią wybrałem do krotkiego omówienia partie Palikota.
Chciałbym tylko uzupełnić, że Palikot nigdy nie kwestionował systemu domokratycznego ani wolnej gospodarki wolnych ludzi. Jego działania wymierzone są w kościelno – biurokratyczny gorset duszący wolność ludzi. Jego dzialan ia są wymierzone w patologie polskiej demokracji i polskiej wersji kapitalizmu. Tak naprawdę Palikot reprezentuje czystą myśl liberalną. To właśnie wątki liberalne, wolnościowe są w tym przypadku antysystemowe. Przecież to kościelno – biurokratyczna czapa dusi naszą wolność. To postulaty kościelne są egzekwowane przez aparat przemocy państwa. To przecież policja premiera Tuska ściga kobiety za aborcję. A ściganie to wspiera jazgotliwie partia Prezesa. To aparat biurokratyczny premiera Tuska egzekwuje feudalne „przywiązanie chłopa do ziemi” czyli tzw „meldunek”. I w tym też wspiera go partia Prezesa.
W tym kontekście Palikot jest antysystemowy i antypaństwowy
Pozdrawiam
Zbytul żyje mitem uzdrawiającego działania JOW-ów na system polityczny. Można i tak, tylko czemu przekonywać na siłę innych w swej wiary w cuda ?
W kraju, gdzie nie ma tradycji JOW-ów i gdzie nagminnie kwestionuje się legitymacje do sprawowania władzy otrzymanej w wygranych wyborach, rozdźwięk pomiędzy ilością zdobytych mandatów w Sejmie a rzeczywistym procentowym poparciem dla wygrywającej partii wyrażonym w głosowaniu prowadzić będzie do ciągłego stanu zapalnego u samych podstaw systemu politycznego. Załóżmy, że PO zdobywa większość mandatów, ale tak naprawdę poparło tę formację mniej niż 50% wyborców… Krakowskie Przedmieście płonie od pochodni, z ambon huczy i buczy, nie ważne że wybrani kandydaci to najlepsi z najlepszych, jak tego chce Zbytul. Przecież mantra o tym, że społeczeństwo głosuje inaczej niż naród to wspaniały indykator tego, co by się działo w opisanej przeze mnie sytuacji z rozdźwiękiem między liczbami, sytuacji wcale nie tak hipotetycznej, ale wziętej z życia systemu wyborczego, w którym żyję na codzień.
Druga sprawa związana z JOW to geografia okręgów wyborczych. Wielokroć partia u władzy, po zwycięstwie wyborczym zaczyna majstrować przy granicach i liczbie okręgów tak, aby zwiększyć swoje szanse wygranej w następnych wyborach, np. „rozcieńczając” okręgi, w których tradycyjnie lub okazjonalnie wygrywa konkurent polityczny. Jest to zabieg skuteczniejszy niż zawracanie sobie głowy z szykaniem najlepszych kandydatów do każdego okręgu. Zresztą z tymi najlepszymi kandydatami to też jest mit. W każdej partii nominacje na kandydatów to sprawa wewnętrznych układów, a nie romantycznej idei, że dzięki JOW-om wreszcie będą nas reprezentować najlepsi. Najlepszym kandydatem dla danej partii jest ten, który nie tylko ma szansę wygrać, ale również (a może przede wszystkim) jest człowiekiem sprawdzonym w pracy partyjnej i dającym gwarancje, że w ekipie parlamentarnej nie będzie on robić głupstw lub grać solo. Nie ma żadnej różnicy pod względem jakości kandydatów między proporcjonalnym systemem wyborczym a jednomandatowym. Jakość kandydatów jest wypadkową wielu czynników, a zatem wiara, że w warunkach polskich wprowadzenie JOW-ów poprawi tę jakość jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki jest wiarą magiczną.
Wydaje mi się, że droga do uzdrowienia systemu politycznego w Polsce jeśli chodzi o funkcjonowanie ciał pochodzących z wyboru powinna prowadzić poprzez rozdział między systemem partii politycznych ogólnopolskich i systemem partii lokalnych. Głosowanie za programem naprawy infrastruktury powiatowej nie powinno być plebiscytem w sprawie stosunku do katastrofy smoleńskiej czy w sprawie poparcia dla koalicji rządzącej w Warszawie. Najlepsze ugrupowanie lokalne może składać się z ludzi, ktorzy każdy z osobna będzie prywatnie wierzyć w hel nad smoleńskiem, w mesjanistyczną rolę rządzącej koalicji czy w wybawicielski charakter „czarnego konia” politycznego, ale na gruncie polityki lokalnej będzie ich jednoczyć wspólny cel, jakim jest dobro ich powiatu czy miasta. To w tym kierunku powinna iść gruntowna przebudowa polskiego systemu organów wybieralnych, choć i tutaj zmiana czegokolwiek wymagać będzie sporej pracy na poziomie najbardziej podstawowym, tj. mentalności wyborców, każdego z osobna, aby ich zbiorowość stała się z czasem społecznością obywatelską.
Pozdrawiam
Scena polityczna nie była zabetonowana. Tak twierdzili ci, którzy jej nie rozumieli. Myślę, że wyniki ostatnich wyborów ostatecznie rozjaśniły istotę sprawy. Wielu wyborców nie rozumiało, że pod szlachetnym i światopoglądowo neutralnym szyldem PiS kryje się narodowo-katolicka opcja kontynuująca endeckie paskudztwo z II.RP (w tej kampanii JarKacz już całkowicie się odsłonił jako szowinista). Tak więc od dawna Sejm skupiał przedstawicieli wszystkich zasadniczych opcji politycznych: liberalną, nacjonalistyczną, socjaldemokratyczną i chłopską. Wejście „Ruchu Palikota” nie jest wprowadzeniem czegoś nowego, co rzekomo nie miało wstępu, bo PiS i PO „się umówiły by nikogo nie dopuszczać”, tylko efektem zbytniej „poprawności politycznej” sił dotychczas reprezentowanych (głównie oczywiście chodzi o SLD, ale też w dużej mierze PO). W tym sensie RP jest niezwykle korzystnym „zjawiskiem”, wymuszającym na PO i SLD (na PSL także, ale zapewne bezskutecznie) podejmowanie tzw. trudnych tematów. Próby zdyskredytowania J.Palikota na starcie, bo hipokryta i czepia się krzyża, są śmieszne dla każdego, kto wie jak „święci” są jacykolwiek politycy. Jako chrześcijanin szanujący prawo jestem za przeniesieniem krzyża z sali obrad do kaplicy sejmowej. Jako socjaldemokrata jestem za fuzją RP i SLD, co nie znaczy, abym znów kiedyś nie zagłosował na PO, jeśli lewica będzie do kitu.
@mw: jeżeli piszesz o Borusewiczu, że to człowiek „prosty i nieinteligentny” to po prostu nie wiesz co piszesz.
@ bacha (niejaka): Wysokie dochody Rockiego są funkcją jego wysokich kwalifikacji
Palikot to gwiazda krótkiego sezonu zapomnienia!
Broniłem przyzwoitości w sprawie Pani Ewy Kopacz na różnych forach i blogach . Nie pamiętam czy tu też!
Takiego chamstwa nie ma jednak w cywilizowanych krajach tylko u nas analfabeci obrażają kobiety!
A Pani Ewa jest wspaniałą ,silną i mądrą kobietą, która świetnie sobie poradzi z chamstwem wielu polityków.
Pozdrawiam!
I widzisz Antoniusie, wysłałem Ci prezent, ale go moderator skasował. Nie będę się kopał z koniem.
Komentarz po „Kawie…” i „Loży…” w TVN24 :
Dziwi mnie „święte oburzenie” na premiera Tuska, iż rzekomo postępuje niedemokratycznie, robiąc roszady na szczytach władzy państwowej i partyjnej. Kto jak kto, ale politycy i komentatorzy powinni wiedzieć, że dobry dyrygent orkiestry jest wtedy dobry, gdy w doborze członków orkiestry kieruje się nie sercem lecz mózgiem. Poza tym to są przymiarki – decyzje podejmą Prezydent i Sejm. Do D.Tuska można mieć pretensje tylko o to, że „głośno myśli”. A czy kogoś skrzywdzi? Takie rozważania są głupim sentymentalizmem – do polityki nie pchają się wrażliwcy!
Jeszcze á propos p.Ewy Kopacz – dlaczego niby premier rządu nie ma mieć spolegliwego marszałka Sejmu? Wszyscy wiemy, że w czasach kryzysu trzeba szybko uchwalać ważne ustawy, m.in dotyczące społecznie niezwykle ważnej służby zdrowia. Myślę, że kandydatura E.Kopacz jest świetnym pomysłem! Także podoba mi się przymierzanie B.Arłukowicza do fotela min. zdrowia. I tak w ogóle, podoba mi się sprawność D.Tuska. Także z tym zwlekaniem w tworzeniu nowego rządu – przecież trzeba być tępakiem, żeby nie rozumieć jak cenny jest czas na powiększenie klubu PO tak, by pozbyć się hamulcowego!!!
staruszek 10.52
Zgadzam sie całkowiecie, choć nie bez bólu.
Wejscie palikotystów do Sejmu mna wstrząsnęło, aż żałuje, że nie oddałam głosu na krakowską jedynke Anne Grodzką, bo nie chciałam wzmacniać sukcesu PIS w Krakowie.
Jestem katoliczką i z przerażeniem obserwuję jak bardzo oddala się ode mnie mój kościół. Od katastrofy smoleńskiej – a pewnie i wcześniej, tylko tego nie dostrzegłam – koscielnym hierarchom nie zależy na komunikacji z wiernymi, tylko na ich uległości i podporzadkowaniu nawet najbardziej absurdalnym nakazom – vide in vitro.O „parciu na kasę” nie wspominam, bo to dopiero żenada…
Jeszcze jako platformers Palikot bardzo często mówił głośno to, co ja myślałam, ale nie ufam jego politycznym kalkulacjom, bo nic o nim nie wiem, ani o ludziach tworzących z nim ten nowy ruch.
A chwyty i grepsy stosowane przez niego w kampanii wyborczej zaufania nie budzą.
Jedno mnie cieszy: teraz to Palikot, a nie Tusk bedzie głównym celem pisowskiego plucia i szczucia. Się porobiło…
Rząd potwierdza swą wcześniejszą opinię, iż koszty materialne związane z ratyfikacją konkordatu ograniczą się do przeznaczenia w budżecie państwa dotacji na rzecz Papieskiej Akademii Teologicznej, przy czym skalę i podstawę prawną dotowania określić powinien parlament. Zobowiązanie do dotowania PAT wynika z art. 15 ust. 3 konkordatu i będzie realizowane po jego ratyfikacji. Gdyby przyjąć, iż dotowanie PAT odbywa się na zasadach takich samych, jak dotowanie KUL, to w 1994 r. hipotetyczna dotacja na działalność dydaktyczną wyniosłaby ok. 13 mld zł, zaś dotacja na pomoc materialną dla studentów – ok. 3 mld zł.
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,2964
Gdyby były to jedynie te koszty, to tanio wyszło……
Niestety, koszty narastały potem lawinowo, przy cichym poparciu polityków wszystkich opcji…
No i hydra urosła ponad miarę.
Palikot nie jest w kołysce, ale jego ruch tak.
Da radę urwać łeb? Czy też pod skoncentrowanym ogniem padnie?
A wiele tu interesów na styku Państwo Kościół się odbywało.
Moim zdaniem za wcześnie mówić o skutkach wprowadzenia jednomandatowych okregów wyborczych. Myślę, że prawdziwa ocena przyjdzie za 4 lata, kiedy ponownie wybierzemy senatorów wg tej ordynacji. Wbrew pozorom nasza scena polityczna wcale nie jest tak bardzo stabilna, jak by się mogło wydawać. Dwie główne partie mają po około 20% tzw. twardego elektoratu. Pozostaje 60% uprawnionych do głosowania. Jest to siła,która jeśli zostanie skupiona może wywrócić scenę polityczną, zwłaszcza w okręgach jednomandatowych. Jeśli PO popełni błędy, które zniechęcą wyborców, wówczas tych 62 senatorów zostanie zdmuchnięta naraz, jak świeczki na urodzinowym torcie.
http://www.radiozet.pl/Programy/7-Dzien-Tygodnia/16.10.2011
Warte odsłuchania.
W tym programie i przy tych gościach Monisia jest niezła.
Panie Redaktorze
Czy i kiedy powróci 7 dni świat, w starym składzie?
Monika Olejnik to jednak namiastka……
Kaźmirz!
NIgdy nie miałem odwagi wywyższania się, ale na starość się skieruję ku górze.
Artysta nie jest od tłumaczenia swego dzieła. On jest od wielbiania. Go.
—
Cytaty z Wikipedii:
Amerykański protestantyzm jest bardzo podzielony, w USA istnieją setki Kościołów, które działają lokalnie.
…
W Stanach Zjednoczonych powstał także Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich, którego członkowie nazywani są mormonami od uznawanej przez nich za świętą obok Biblii Księgi Mormona, wierzący, iż Chrystus po zmartwychwstaniu objawił się Indianom. Jest to jeden z najbogatszych kościołów na świecie, gdyż jego członkowie płacą 10% podatku na rzecz swojego kościoła, z którego finansuje on budowę i utrzymanie kościołów, broszury, książki rozdawane za darmo, szkoły i misje na całym świecie (jest m.in. współwłaścicielem sieci Hotel Marriott). W stanie Utah stanowią oni ponad 70% ludności, a w sąsiednich stanach nawet 30%, co powoduje istnienie specyficznej kultury: wydawane tam są mormońskie książki i powieści, produkowane są mormońskie filmy itd.
… O założycielu Kościoła Scjentologicznego …
Podobne oskarżenia wciąż się pojawiają, szczególnie że niektórzy pisarze science fiction twierdzą iż słyszeli wielokrotnie, jak Hubbard powtarzał, że najlepszą drogą do wzbogacenia jest założenie religii.
…
Parlament Europejski uważa Kościół Scjentologiczny za jedną z bardziej niebezpiecznych organizacji.
—
John Travolta nowym właścicielom TVN zaoferuje dofinansowanie Tańca z Gwiazdamii oraz swe krótkie opinie o uczestnikach. Gdy się już publika oswoji z jego postacią, to będzie to przyczółek. Po tym, gdy miliony Polaków uwierzyły w bombę helową i inne cuda, panowie Cruise i Travolta poczuli, że …
Znów cytat:
Hubbard wielokrotnie oskarżany był o przyjęcie religijnej fasady dla scjentologii jedynie w celu utrzymania ulg podatkowych i uniknięcia odpowiedzialności karnej za nielicencjonowane praktyki medyczne.
—
Szaman chce mieć własny szpital w Polsce. Czemu Polacy przekonani, że Wojski ma na imię Natenczas, nie mieli być podatni na urok tych dwóch w/w idoli?
Czy rcepcja nowego hotelu będzie od gości oczekiwala okazania świadectwa chrztu?
Mam wrażenie Kaźmirzu, że swym pisaniem tu uczyniłem Ci mnóstwo szkód. Mimo mych wezwań do zachowania higieny psychicznej przy pomocy klawisza przewijania wpędziłem Cię w obsesję dziesięciokrotnego cztania mojego każdego komentarza.
Przyznaję się: chodziło mi o zbełtanie Narodowi błękitu w głowie. Uświadamiasz mi moją mikrą skuteczność. Mnie chodzi o to, aby jako tako wykształceni nie traktowali gminu i plebsu jak głupie bydło rządzone przez cyników o białych rączkach głoszących, że wznieśli się na najwyższy poziom wtajemniczenia.
Nie umiem Ci pomóc Kaźmirzu. Będe Cię dręczył aż mnie zbanują.
Nie chciałbym Cię zdenerwować, ale jest tu w okolicy paru takich co cierpią bardziej. I znaleźli sposób: do błękitu dodali ochry! Nikt Ci nie podpowiedział?
Przepraszam Moderatorze, wazny dla mnie komentarz adresowany do Torlina z godziny 12,24 wciąż czeka na akceptację.
Pozdrawiam
@Kartka z podróży, 11:59
Też dziękuję, Kartko, za ładnie, zatem zrozumiale napisaną polemikę. Dobrze, że czytasz przeglądy prasy zagranicznej w GW. Ja czytam tę prasę bez cenzury i mam wyrobione zdanie nt oceny Polski w ostatnich, platformerskich latach.
Mógłbym teraz zacytować Sebastiana
Na tym skończę, gdyż w tym momencie strefa ogólności się wyczerpała, i musielibyśmy pokusić się o wzbogacenie rozważań o konkretne sytuacje, co nie mieści się już w obszarze aktywności na tym blogu.
ale kusi mnie jeszcze temat OFE.
Zadaję proste pytanie:
Czy może jakaś grupa wiekowa, zawodowa, seksualna, itp odkładać pieniądze, kiedy sama zaciągała dług, żyjąc w państwie, dobrowolnej, demokratycznej instytucji, która chce dogodzić ponad swój stan obywatelom, a komornik stoi pod drzwiami ?
I jeszcze jedno:
Prawdziwie Twoje pieniądze masz zakopane na działce a w banku Twoje jest do 100 tys EUR.
Żyjemy w „obrzydliwym kapitalizmie”, który sami sobie wywalczyliśmy.
Pozdrawiam niezmiennie ciepło.
stasieku:
„A zaczęło się od ?lojalności wobec szefa?. Obejrzyj statystykę ?net foreign creditors? pierwszej 10ki krajów, zobacz, że przodują Japonia, Chiny i Niemcy, kraje wzbogacone, między innymi, dzięki kulturze pracy, opartej na lojalności.”
Polapie nieco za slowka, poniewaz wchodzimy (znow) na urodzajny grunt stereotypow. Nie wiem, na czym polega cudzoziemski urok terminu ?lojalności wobec szefa?. Od ponad 23 lat obcowalem w pracy z wyzej wymienionymi nacjami, dodajac do tego Polnocnych Amerykanow i nie sadze, aby lojalnosc byla gwarantem dobrobytu. Czasami w pracy obowiazuje lojalnosc szczepowa, klanowa, ale to symtom ustroju przedpanstwowego. Tak jak uklad senior-wasal. Jezeli (absurdalnie) ambitny szef, kreujacy sie na obraz boga (albo, powiedzmy- faraona) kaze ci bez powodu skoczyc z okna, to wierny lojalny pracownik powinien to wyegzekwowac, nawet ze szkoda dla siebie. 🙂 Drugim skutkiem „lojalnosci”, ktory przychodzi mi automatycznie do glowy jest pospolite donosicielstwo (po angielsku- snitching). To w koncu szef decyduje o tym, co jest dobre, a co zle i powinien zdusic w zarodku kazda oddolna fronde albo chocby niezadowolenie lub narzekanie.
Nb. nadmiar gotowki w kasach ChRL to nie przejaw przebytu, a raczej niewolniczego wyzysku sily roboczej. Wartosc dodatkowa (pozyczana potem z gestem innym krajom) zabiera panstwowa czerwona burzuazja.
Nie powstrzymam sie rowniez od dygresji, ze dlug publiczny panstwa japonskiego przekroczyl juz dawno japonskie GDP oraz ze ten dlug stracil wczesniej niz USA jedno A ze swojego rankingu.
A sila gospodarki niemieckiej (rowniez japonskiej) ma troche inne zrodla niz prosta lojalnosc. Nazwalbym to dobrym wyksztalceniem, fachowoscia, innowacyjnoscia, etc. Roboty (lojalne) moga perfekcyjnie skladac komputery i inne cacka, ale nigdy ich nie wymysla (lub wdroza do produkcji). Bo innowacyjnosc kojarzy mi sie z nowymi ideami, czesto sprzecznymi z ideami mojego szefa…. Nie bede konczyc, bo to oczywiste.
Pozdrawiam
Antoniusie!
Wcale nie kpię z „plebalijnaego” proboszcza (jeśli juz, to z jego zacnej gospodyni, która w realu nie okazała się tak roztropna, co sam przyznajesz). Gdyby wiecej było takich, pewnie nie stałabym sie antyklerykałką.
Skąd wiesz, że na agenta Tomka głosowały kobiety?
@staruszek
Nieszczęściem polskiego Kościoła jest jego zamknięcie się w swoich strukturach.
Instytucja zapatrzona w przeszłość, gdzie pleban był lokalnym autorytetem, Wypominanie szczególnych zasług w walce o Polskę, najpierw z zaborcami, potem najeźdźcą radzieckim i niemieckim. Przypominanie, że Kościół polski był twierdzą w walce z komunizmem…
I dalej pozostaje twierdzą…
Dziś w kościele ksiądz (odczytał?)wygłosił kazanie, w którym zarzucił, że państwo(?),siły polityczne(?), jakies grupy społeczne (?) chcą zamknąć Boga tylko do kościołów i salek katechetycznych i wypędzić z przestrzeni społecznej! Atak, który jest odpowiedzią na krytykę Kościoła.
Kto nie z nami, ten przeciw nam? Ciekaw jestem, kiedy księża obudzą się, kiedy przypomną sobie, kto komu służy?
Moderatorze, dziękuję
@PA2155, 15:50
O tym długu publicznym Japonii, wie już prawie każdy Polak, bo to jest manipulacyjny argument rządowy, podawany do znudzenia od miesięcy.
Rząd mówił przed kampanią: ” mamy mniej niż 55% a Japonia ponad 200!, czego od nas chcecie, jest w dechę”.
Rząd mówi po kampanii: „nie ma łatwo, będzie ciężko, oj, ciężko”.
Zdolność kredytowa, a zatem koszt długu, zależy w Polsce, kraju o niewymienialnej walucie i znanych rezerwach walut światowych, w dużej mierze od długu zagranicznego Polski
Powtarzam, Polski a nie tylko rządu polskiego. Proszę obejrzeć strukturę tego długu. Siedzi tam np. każdy kredyt we frankach młodego małżeństwa.
Natomiast w rezerwach dewizowych Polski, wstrętni bankierzy uwzględniają moje ulokowane, nędzne oszczędności.
Polska, to my wszyscy a nie tylko rząd, samorząd i NBP!
Natomiast wymienianie wszystkich przyczyn bogactwa Japonii, Chin i Niemiec to, proszę wybaczyć, temat rzeka.
Polecam cytat klasyka, Sebastiana.
Pozdrowienia
Stasieku, Twój komentarz znikł – prawdopodobnie przypadkowo.
A cieszę się, że jednak jesteśmy zgodni co do konieczności przeprowadzenia reform – bez względu na to czy czytamy oryginały czy skróty przeglądu cywilizowanej prasy z GW
Co do OFE. Mój opór wobec kradzieży części składki budziło to, że za pomocą tego” zabiegu” usiłowano łatać narastające dziury w budżecie zachowując w postaci nienaruszonej deficytowe państwo. Po prostu ludziom cynicznie zabrano pieniądze chroniąc i finansując interesy partyjno – państwowej biurokracji. W tym czasie gdy przejmowano część składki zatrudnienie w niej rosło. Obwieszane z zadęciem zamrożenie jej płac też okazało się fikcją. Tak więc wydłubywanie ostatnich groszy z dzięciecej skrbonki „świnki” słuzyło tylko przeczekaniu – nie wiadomo na co. To znaczy wiadomo. Przeczekaniu wyborów.
W wielu komentarzach Blogowiczów – w tym Twoich czytam, że nie wyobrażają sobie innego państwa – państwa bez kosztownego utrzymywania 100 tysięcy więźniów, olbrzymiego aparatu przymusu, setek tysięcy biurokratów, dziesiatek tysięcy księży, aparatu partyjnego, drogich wojen, anachronicznej polityki społecznej, niefektywnego systemu edukacji, olbrzymich obciążeń finasowych nakladanych na obywateli … . Czy naprawdę za kasę odkladaną na starość trzeba kupować bilety do tego cyrku?
Pozdrawiam
@adamier, o 14:24,
właściwie użył przymiotnika „spolegliwy” a piszę o tym dlatego, że w telewizji młodzi dziennikarze nie mówiąc o prawie wszystkich politykach, używają tego słowa w znaczeniu „posłuszny”.
Prof. Kotarbiński przewraca się w grobie.
„Spolegliwy” (odp. angielski „reliable”) to, jak sama nazwa wskazuje, „ten, na którym można polegać”.
Na spolegliwość marszałka sejmu ma chyba prawo liczyć premier, tym bardziej, że pochodzą z jednej partii.
Pan Schetyna, (NB chwalony wybiórczo przez p. Staniszkis), kojarzy mi się z kilkoma zdarzeniami.
1. Uważał, że premier się spóźnia z reakcją na raport MAK
2. Kwestionował czy nawet zablokował ustawę o kadrach w spółkach skarbu państwa
3. Pobiegł do prezydenta pierwszy
4. Ma coś za uszami (bilingi) przy tzw aferze hazardowej
5. Przed decyzją Tuska o niekandydowaniu na prezydenta, widział siebie w roli premiera.
6. Wstawił nowe zęby (przepraszam za złośliwość)
adamierze, dziękuję za bodziec i pozdrawiam
staruszek 12.03
Wyobraź sobie staruszku, że znacznie wiecej informacji na temat scjentologów niż te które wymieniłes ,posiadłem przed laty, kiedy ty byłeś jeszcze małą dziewczynką.
Ale związek Travolty z hotelem kurialnym wydał mi sie rownie dowcipny jak dzialogi o Jesieni Sredniowiecza z „Pulp Fiction” i myslałem że go twórczo rozwiniesz. Niestety zawiodłem sie po raz kolejny.
Czy ty czasem nie piszesz szybciej niż myslisz, niczym redaktor Zaremba z Rzepy, który w dodatku szybciej mówi niz pisze i mysli ?
@staruszek, 15:19
staruszku, masz od starszego przyjaciela blogowego, członka rzeczywistego Klubu Na Rozdrożu, pocałunek symboliczny, złożony na wyjątkowo gładkim w tym wieku czole.
Kaźmirz, vel Absolwent, vel Jean Paul, chyba udaje, że Cię nie rozumie. Te Jego wielokrotne próby pojęcia o co Ci biega, pewnie dodadzą Ci skrzydeł.
Zapewniam Cię, nawet jak zmienisz swój nick na „starowinka”
albo „staruszeczek”, kilku blogerów nie będzie miało problemów ze skojarzeniem.
Nie obrazisz się, jeśli czasami, pod własnym nickiem, „pojadę staruszkiem”.
PS
Mój syn, student, lepiej rozumie zastosowanie pochodnych w analizach statystycznych, niż większość publicystów. Oni znają tylko słowo „dynamika czegoś tam”, ale gdybyś ich zapytał o interpretację graficzną, zobaczyłbyś mętne oczy i równie mętną odpowiedź w nowomowie.
A druga pochodna? Wyobrażasz sobie p. Morozowskiego?
@mag pisze:
2011-10-16 o godz. 15:56
Nigdy nie twierdziłem, że na Tomka głosowały kobiety. Wybory były tajne, to skąd miałbym to wiedzieć. Podjąłem tylko zabawną myśl (cudzą), że rola Tomka, powierzona mu przez prezesa to uwieść tyle ile się da posłanek PO, aby koalicja nie miała większośi w sejmie. Czy mu sięuda to zależy od inteligencji (i chuci) posłanek.
@Torlin pisze:
2011-10-16 o godz. 14:09
Ach, jakiś to był prezent? Cały drżzę z emocji! A może na innym blogu?
Na Zachodzie bez zmian. Prawica liberalna, konserwatywna i chlopska pielgrzymowaly w osobach swoich prezesow setki kilometrow transportem kolowym, kolejowym i rowerowym aby powrocic dokladnie w te same okopy wojny pozycyjnej. Powtorka z jalowego Kulturkampfu zatem nieunikniona, bedzie wiele uciechy w dalszym udawadnianiu sobie przy rodzinnym stole kto bardziej modernizacyjny cynik a komu po glowie nieoswieconym wstecznikiem. Tymczasem po lewej stronie segmentu rynku zwanego polityka, zachodza zmiany, i wbrew entuzjazmowi niektorych, niekoniecznie jakosciowo na lepsze. Oto Palikot w szajce z Urbanem (poslugujac sie starym, ale niezawodnym patentem dolozenia ?onym? ? tym razem koscielnym ? tudziez niesmiertelnym (gdzie-to-juz-slyszalem?) ?oni juz rzadzili?) dokonali tego o co modlily sie pokolenia sierot po Solidarnosci czyli dali lomot postkomunistycznej ?lewicy? roznych nomenklatur co to slawe i pieniadze zdobyly w lepszych czasach. Lzy Kasi Piekarskiej, gniewne (i jakze odkrywcze) slowa Grzesia Napieralskiego o stronniczosci mediow wzbogacone kwasna mina Ryska Kalisza wystarczaja za caly komentarz, az zal bylo patrzec. Owa spektakularna porazka postkomuny ma i innego sprawce: milosciwie nam panujacego Donalda Franciszka, ktory to z drugiej flanki wystawil na pokuszenie lewicowe sumienia panow Arlukowicza, Cimoszewicza, i paru jeszcze innych niegdys nie mniej ideowych? Sam popelnilem pewna naiwnosc zakladajac ze nowa heca Januszka uraduje zatem serca mlodej lewicy od Sierakowskiego, nic bardziej mylnego. Ze strony Krytyki Politycznej raczej zgrzytanie zebow i nieudolnie skrywana obawa o zaprzepaszczenie ?naszej sprawy?. I ja ich nawet tak po ludzku rozumiem: lata ciezkiej pracy misyjnej w poganskim terenie, ofiarne ?pozyskiwanie srodkow? na zbozne progresywne dziela, zbieranie beckow po roznych manifach rownosci..a tu nagle cala pule postepu zgarnia nieprzywidywalny szaman, gorzelniany kapitalista ze spolkami zarejestrowanymi na kajmanach, przedwczorajszy ozonowy neo-endek i pierwszy herold pokolenia JP2. Co wiecej ?nie taka forma ale odwazna tresc? w temacie roli panstwa posilkuje sie tak darwinistyczno-libertynskimi haslami (co zreszta tlumaczy spore wsparcie niemozebnie przenikliwych wyznawcow korwinizmu)ze nawet takim zaprzysieglym wolnorynkowcom jak ja robi sie troche nieswojo. Wyglada na to ze tworca niewodzowskiej parti o wlasnym imieniu, watazka miejskiej lepperiady ma gleboko w nosie ?solidaryzm? czy kto woli ?rownosc spoleczna?. Wiec socjalnej rewolucji nie bedzie, cala para w przyszlej parlamentarnej aktywnosci naszego dalajlamy z Bilograja pojdzie w obyczajowke. Bedzie kontrkulturowo ale niepowaznie, z pewnoscia nie bedzie Wersalu. I moze sie tak stac ze wymeczeni kryzysem i egzystencjalnymi lekami wyborcy beda z coraz wieksza irytacja przyjmowac tresci ktore dla Palikota sa zgrywem, dla Sierakowskiego cala powaga, z tym ze ostatni nie bedzie mial zadnego wplywu na to co jako postep oglosi ten pierwszy. Oczywiscie moze sie tez tak stac ze jesli Januszek za bardzo sie przejmie swoja retoryka, i bedzie probowal szantazowac nia dobrych lagiewnickich chrzescijan to ci w oka mgnieniu roztransferuja mu zlozony z przypadkowych sasiadek klub. Ja jednak raczej zakladam ze jak dojdzie co do czego to swiecki i nowoczesny watazka zadowoli sie wicemarszalkowaniem lub jakims innym lukratywnym urzedowaniem o nazwie dluzsza niz ?Komisja Nadzwyczajna do spraw zwiazanych z ograniczaniem biurokracji Przyjazne Państwo?, bo jak dotad nie ma empirycznego dowodu na to ze Palikotowi tak zalezy na tych co mu zaufali, jak jemu samemu zalezy na swoim ego.
Kaźmirz!
Ileż się trzeba namęczyć, aby wytłumaczyć, że ja siebie nie rozumiem!
Gratuluję cząstkowego sukcesu! Całkuj Waćpan! Całkuj!
To jest prawdziwy beton lenistwa:
My, Czesi, jesteśmy narodem praktycznym i nie wierzymy w wielkie słowa. We wrześniu mieliśmy ceremonię otwarcia interkonektora sieci gazowej między Polską a Czechami. Po polskiej stronie, w Cieszynie, otwarcia dokonali premier Petr Nečas i premier Donald Tusk. A potem, po czeskiej stronie, był tylko premier Nečas, zaś Polacy zniknęli. Do ostatniej chwili umawialiśmy się, że przyjadą, ale nad ranem oświadczyli, że ich nie będzie. To było jak policzek. Francuzi czy Niemcy nigdy nie wystawili nas w podobny sposób do wiatru. Nie chcę z tego zajścia czynić głównego tematu wywiadu. Ale to ja od kilku lat starałem się o pieniądze na budowę tego interkonektora w Komisji Europejskiej, premier Nečas także robił, co mógł. A potem wy robicie coś takiego?
Przecież tu nie chodzi tylko o to, że takie ceremonie są miłe, że dobrze sobie razem zrobić zdjęcie. Chodzi o to, jaki sygnał wysyłamy. Rosjanie wszystko widzieli i na pewno wyciągnęli z tego wnioski. Oczywiście, Czesi będą nadal działać razem z Polakami. Mam tylko jedną prośbę ? zamiast mówić o solidarności, postarajmy się być po prostu przyzwoici.
mówi Václav Bartuska, pełnomocnik czeskiego rządu ds. bezpieczeństwa energetycznego.
@stasieku: między „ten na którym można polegać” a „posłuszny” nie ma znowu tak wielkiej różnicy.
A słowa w języku zmieniają swoje znaczenie. To prawidłowość tak znana że aż banalna. Dziś „spolegliwy” znaczy: usłużny, posłuszny, użyteczny. Neologizm Kotarbińskiego w naturalny sposób zmienił znaczenie.
Podobnie jak w przeszłości setki słów w polszczyźnie i innych językach.
Nie Kartko, za bardzo to wszystko uogólniłeś. To, co napisałeś: „partia antyklerykalna (…) jest antysystemowa i antypaństwowa” – jest nieprawdą. Ona jest li tylko partią antyklerykalną. Przy całym swoim antyklerykalizmie w całym spektrum zjawisk gospodarczych i społecznych może być partią propaństwową. Ja jestem człowiekiem antyklerykalnym, ale jestem propaństwowcem, gdyż sam antyklerykalizm tego nie determinuje.
Antoniusie!
Zajrzyj do mnie.
stasieku 16.56
Skoro już uznałes mnie za Trojce Swietą dopisujac mi Jean Paula i Absolwenta to najwyższy czas zacząć oddawać mi cześć boską.
Narazie widzę że czcisz Złotego Cielca, czyli TO, który ciebie sobie wymyślił jako jedynego blogowicza – klakiera który akceptuje i zachwyca sie jego kuriozalnymi poglądami ekonomicznymi i społecznymi.
Ps. Czy zauwazyhyłes że TO jakby zamilkł ostatnio, gdy usłyszał że Brzezinski, Sachs i Krugman popieraja Occupy Wall Street Movement ?
ERA RYGORYZMU
Dalsze przykłady rozprzestrzeniania się rygoryzmu społecznego i politycznego (o czym piszę już od dłuższego czasu):
1. Ocenia się, że przyczyną przestępczego charakteru „marszu oburzonych” w Rzymie była „nadmierna pobłażliwość” tamtejszych władz, z czego zdawało sobie sprawę 3 – 5 tys. kryminalistów, jacy dołączyli do marszu. Sama zresztą interpretacja tych wydarzeń przez media (jako wyniku nadmiernej pobłażliwości) wskazuje na rosnące tendencje rygorystyczne.
2. Szef EBC, J-C Trichet stwierdził dziś, że jest pewien, iż istniejące zasady traktatu europejskiego będą realizowane w przyszłości w „sposób bardziej rygorystyczny”. To może znaczyć tylko plan odstąpienia od fiskalnego i ekonomicznego leseferyzmu, z jakiego w ostatnich 10 – 15 latach korzystali finansiści wysokiego szczebla, manipulujący niezorientowaną publicznością (u nas choćby protestując przeciw reformie OFE).
3. U nas, pośrednim dowodem wzrostu społecznych tendencji rygorystycznych jest wg mnie sukces Ruchu Palikota. Taka reakcja społeczna pojawia się zazwyczaj wtedy, gdy opresja i tendencje rygorystyczne odczuwane są silniej (w dekadzie 1995 – 2005 ogólna atmosfera była nieco „luźniejsza” i nie wywoływała tak gwałtownych reakcji społecznych. To oczywiście jest efektem zmian na świecie; dlatego pojawia się u nas z pewnym opóźnieniem).
Torlinie, skoro jesteś propanstwowcem to skąd Twój antyklerykalny bunt. Przecież dokonując przed tygodniem wyboru”za państwem” de facto poparłeś mariaż państwa i kościoła. Wspierając państwo poparłeś konstytucyjny zapis o konkordacie. Zapis w konsekwencjach podobny do tego z konstytucji PRL z 1976 roku o sojuszu z ZSRR. Ze swym antyklerykalizmem stoisz więc wobec RP jak „korowcy” wobec PRL. Jesteś niekonsekwentny.
@Zbytul, 19:28
Szanowny Panie Zbytul, Prezes NBP powinien być spolegliwy względem premiera, byłoby niedobrze, gdyby był posłuszny. Miałem kilku posłusznych pracowników, ale kiedy zawiodłem się na ich spolegliwości, musieli odejść.
Przy wyjaśnianiu znaczeń skręconych znaczeniowo przez ludzi publicznych a potem przez lud, argumentacja, że „słowa w języku zmieniają swoje znaczenie” jest żałosna. Twierdzenie, że „Neologizm Kotarbińskiego w naturalny sposób zmienił znaczenie.”, to już uzurpacja w Pańskiej polemice.
Znaczenie nowych wyrazów, a także wyrazów pochodzenia obcego, trzeba poznać ze Słowników Poprawnej Polszczyzny, co wymaga oczywiście pewnego wysiłku.
Są słowniki, są encyklopedie, są katechizmy, jest Biblia i są ludzie, którym się nie chce poznać znaczenia nowego słowa ze źródeł, tylko powtarzają, bo wydaje się im, że są inteligentniejsi.
„Proszę pani” mówią pp. Mazowiecki, Cimoszewicz, Brudziński, Miller, i jeszcze kilku. Czy to oznacza, że należy im przekazać, że są w mniejszości?
Proszę nie odpisywać
@Kaźmirz, 20:26
Jakoś Ciebie nie lubię Kaźmirz, bez względu na nick, którym się podpisujesz. W trzech postaciach mówisz głupstwa niewiarygodne albo manipulujesz.
Poglądy ekonomiczne i społeczne często, a ostatnio bardzo często, nas (mnie i TO ) różnią.
Spieramy się jednak na temat.
Twoja aktywność blogowa polega na wycieczkach osobistych pozbawionych wdzięku.
To taka „chamówa”, jak mówi Szanowny Adam Szostkiewicz.
Ale wiesz co Stary, odrodź się pod nowym, czwartym nickiem, może będziesz bardziej pasował do salonu.
@stasieku: Aleksander Macedoński był wielkim wodzem, ale po co zaraz łamać krzesła?
@Adam Szostkiewicz napisał: „Jakaś omerta objęła drugi temat, tak wałkowany przed wyborami. Mit rzekomego zabetonowania polityki. Ten mit obalił sukces Palikota. Prawdziwie oddolny ruch, ciężka orka kampanijna i proszę: udało się mur przebić.”
Wszystko zależy od założeń. Przy założeniu poszanowania prawa (tj. ustawy o finansowaniu partii politycznych) teza o zabetonowaniu systemu jest słuszna.
Przy założeniu, że w Polsce można tę ustawę podobnie jak dziesiątki innych bezkarnie łamać teza jest nieprawdziwa.
I dlatego właśnie Palikot jest w Sejmie. Reszta to opowiastki naiwnego dla naiwnych o „ciężkiej orce kampanijnej”. Sama orka bez wydanej bezprawnie kasy nic by nie osiągnęła.
Z calym szacunkiem dla gospodarza – ale wyraz „chamowy” nie uchodzi dziennikarzowi z klasa. Gospodarz wymaga kultury od forumowiczow. Winnismy dokladnie tego samego zadac od gospodarza. Jezyk polskiej publicystyki zchodzi na psy.
Kartko!
Nie przesadzaj. Są rzeczy ważne i mniej ważne, nie wszystko w propozycji danej partii musi mi się podobać. Mam poglądy antyklerykalne, ale mają one u mnie wygodnie i mnie nie piją. Są rzeczy ważniejsze od Konkordatu
Panie Mw
Ta teoria rygoryzmow to Pana wlasna teoria filozoficzna rozwoju swiata ?
Czegos takiego naprawde nie slyszalam ?
Rezepta ;wszystko do jednego worka hokus pokus i …mamy przezycia
myslowe .
W takiej sytuacji zdecydowalam sie byc antysystemowa,jak Pis
i Palikot ;moze /nie wiem dlaczego ,ale / to ja tez .
Salute
„Broniłem przyzwoitości w sprawie Pani Ewy Kopacz na różnych forach i blogach . Nie pamiętam czy tu też!”
Arturo, tu też.
Może sobie notatki jakieś rób, albo ogranicz liczbę blogów.
W 2000 r. abp Michalik publicznie pochwalił prezydenta Przemyśla za to, że nie zgodził się na organizację w tym mieście regionalnego finału Orkiestry. „Katolik ma obowiązek głosować na katolika, żyd na żyda, mason na masona, komunista na komunistę” – to z kolei instrukcja wyborcza abp. Michalika z 1993 r
Więcej… http://wyborcza.pl/1,86116,10481486,Biskupi_mowia_jak_Palikot.html#ixzz1b1je5nNv
Głoszenie takich tez, to nie jest duszpasterstwo tylko polityka.
Pasterze usiłując wcisnąć dogmaty bezdyskusyjne aksjomaty, tłamsząc
wszelki opór, podnieśli ciśnienie w kociołku ponad miarę.
Dyskusja była zaworem, jej brak spowodował eksplozję…..
Napieralski mógłby być Zapatero, niestety, przestraszył się papierowego tygrysa. Palikot podjął rękawicę i wygrał.
Lepiej wyczuł koniunkturę polityczną.
Narodem można pomiatać, społeczeństwo nie da sobie zamknąć ust.
Wiele osób sądziło, że dzięki JOW więcej będzie osób bezpartyjnych w Senacie. Okazało się jednak, że ludzie wolą głosować kluczem partyjnym, czyli najpierw na partię, a dopiero później na osobę. Albo może przyczyną tego stanu rzeczy jest to, że partie ze swojego ramienia miały najbardziej kompetentnych ludzi i dlatego ich kandydaci dostali najwięcej głosów?
stasieku 22.29
Gdybym miał oceniać twoją nadętą pseudopublicystykę na tym blogu to nigdy nie uzyłbym słowa „chamówa”
Napisałbym po prostu delikatnie -DNO i NAIWNE BZDURY.
Ale mimo tego lubie cie i trochę mi cię żal, jak kazdego beznadziejnie zakochanego w TO, który traktuje cie niczym wielkie panisko zakochaną pensjonarkę.
Trochę nie na temat, ale …
Jak wiadomo, Jarosław Zbawiciel Kaczyński zna sie na wszystkim. Również na szeroko pojętej kulturze poczynając od znajomosci literatury, filmu, na kulturze fizycznej kończąc.
Krzysztof Warga w swoim felietonie (Duży format GW, czytałam w internecie) „Co zrobił Jarosław Kaczyński dla Brygitte Bardot” komentuje odpowiednie passusy z dzieła „Polska naszych marzeń”. Cytaty, jakie zamieszcza są powalające.
Nie rozumiem, skąd wziął sie mit o nadzwyczajnej inteligencji i wiedzy JK.
mag,
Varga, a nie Warga…
Jacobsky!
No i co takiego sie stało, że napisałam Warga a nie Varga? Ot, omsknęło mi się. Raczej nie należę do osób, które piszą nieortograficznie czy niegramatycznie.
Wolałabym, byś sie odniósł odniósł ad rem (czyli do mojego wpisu).
@mag 11:52
Troche sie powymadrzam.
Otoz kazdy czlowiek( a wiec i kobieta, jakby powiedzial Kartka) ma wiedze ograniczona, nikt nigdy nie wie wszystkiego.
Madrosc polega wiec na tym, ze zna sie granice wlasnego poznania i w zwiazku z tym ich sie nie przekracza. Madrym jest prosty niewyksztalcony szewc, ktory nie wypowiada sie na tematy nie dotyczace obuwia np. stolarki albo teorii nieoznaczonosci Heisenberga. Sokrates doprowadzil te madrosc do skrajnosci i absurdu twierdzac, ze „wie, ze nic nie wie”.
Natomiast jesli posiada sie wiedze duzo wieksza od wiedzy tego skromnego szewca, ale jesli wykracza sie poza granice owej wiedzy, to ow wyksztalciuch staje sie durniem. I wsrod profesorow i docentow trafilem wielokrotnie na takich oslow. Bref, jak mowia Francuzi, wiedza nie znaczy madrosc.
Otoz Prezes Tysiaclecia jest takim skrajnym, absurdalnym anty-Sokratesem, ktory „nie wie, ze nic nie wie” i przez prosta inwersje odwraca to mu sie w glowie w „wie, ze wszystko wie”.
Glupota Ropucha jest fenomenalna. Natomiast ow mit o jego inteligencji, i to ze pare milionow Polakow nie dostrzega tej glupoty, to jest dla mnie tajemnica, cos co przekracza granice mojej wiedzy.
Ten czlowiek nie posiada ani wiedzy(o czym pisze Warga), ani inteligencji, bo gdyby takowa posiadal, to ukrywalby braki swojej wiedzy, ani madrosci, bo mowi o rzeczach o ktorych nie ma pojecia.
Ja bym ujal to zjawisko tak, jak ksiadz Chmielowski zdefiniowal konia: „Kaczor Ropuch jaki jest, kazdy widzi.”
Niestety pare milionow Polakow nie widzi jaki jest kon !!
Obradujący w weekend synod Kościoła ewangelicko-augsburskiego określił jako niezrozumiałą decyzję ogłoszenia przez Sejm roku 2012 Rokiem ks. Piotra Skargi, donosi „Rzeczpospolita”.
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/polscy-luteranie-krytykuja-sejm-to-kontrowersyjna-,1,4882177,wiadomosc.html
No i kolejna mała awanturka……
Kontrreformacja jest na czasie?
Ciekawy dobór symbolu, ale wbrew pozorom bardzo adekwatny.
Z jednej strony Rydzyk i Michalik, z drugiej Palikot.
Będziemy kibicować dysputom.
choć obawiam się że nie będą teologiczne ani parlamentarne…..
Trochę lwów trzeba sprowadzić do naszego okrągłego cyrku.
Chrześcijan i gladiatorów już mamy.
A my przed telewizory. Zmagania będą heroiczne….
Ciekawe kto wygra? Lud czy Społeczeństwo?
mag,
o czym mam dyskutować ad meritum jeśli chodzi o Twój wpis ? Varga w swym felietonie powiedział już wszystko (lub prawie), co było do powiedzenia. Twój wpis nie wnosi niczego nowego do opisu osoby Kaczyńskiego.
A swoją drogą być może Kaczyńskiemu też „się omsknęło” w sprawie BB …?
Pozdrawiam
P. Redaktor, pfof. Markowski oraz Jacobsky bardzo sie myla co do JOW-ow. To nie byla klapa, tylko sukces. Nie bede przytaczal argumentow, ktore juz krotko i zwiezle wylozyl Zbytul w swoim wpisie, ale calkowicie sie z nim zgadzam. Co wiecej, ci co narzekaja na brak proporcjonalnosci w wyborach do senatu powinni to odniesc rowniez do sejmu, gdzie 5% bariera powoduje jednak pewne znieksztalcenia.
wiesiek59,
sprawa tzw. Roku Skargi pachniała na kilometr konfliktem z innymi związkami wyznaniowymi.
Na przykładzie tego poronionego projektu widać jak katastrofalny dla rozwoju społeczeństwa polskiego był brak Reformacji i zabetonowanie polskiego rynku religii przez katolicyzm. Pociąga to za sobą dzisiejszy brak wyczulenia na reakcje wyznawców innych religii, na reakcje ateistów – w skrócie: na reakcje tej części społeczeństwa, która nie utożsamia się z katolicyzmem. Reformacja w takich krajach jak Holandia czy Anglia nauczyła tamtejsze społeczeństwa, że obecność oraz równouprawnienie „innych” nie jest zagrożeniem, a ich tolerowanie (oraz tolerancja wzajemna) jest daleko wydajniejszym czynnikiem stabilizującym niż umacnianie wiary większości. Skarga był chyba innego zdania, co przebija się przez jego spuściznę .
Masz rację pisząc o pełzającej nowej Kontrreformacji. KK czuje się zawsze zagrożony, wiara wiernych – za słaba i chwiejna, ryzyko pobłądzenia – jak zwykle bardzo wysokie, co usprawiedliwia uzurpowanie sobie roli dominującej w życiu społeczeństwa. Ciekawe co się stanie z KK kiedy straci swoją rację bytu, tzn. kiedy nadejdzie zapowiadane Królestwo Boże, a więc kiedy wszyscy będą przykładnymi wiernymi, zaś heretycy usmażą się w piekle. Być może właśnie powyższa wizja stanowi największe zagrożenie dla KK, a więc hierarchia uwali każdego kandydata na Mesjasza, łącznie z prawdziwym Zbawicielem, skoro jego nadejście oznacza utratę koncesji na rząd dusz.
Pozdrawiam
Dwa czy trzy dni temu pisałem o wyroku kanadyjskiego SN, unieważniającego skazanie morderczyni męża ze względu na „pogwałcenie jej praw obywatelskich przez policję”. I zakończyłem (tradycyjnie) konkluzją, że wywoła to przeciwnie skierowaną, restrykcyjną wobec oskarżonych, reakcję.
Długo nie trzeba było czekać. Dziś premier Kanady delegował (to prawie pewna nominacja) do SN sędziego znanego z opozycji wobec „wykorzystywania przez oskarżonych w procesach gwarancji swobód konstytucyjnych”.
Jestem pewien, ze atmosfera RYGORYZMU społecznego i politycznego będzie się rozszerzać w coraz szybszym tempie. W Polsce, piątkowy wybór b. wiceprezydenta Warszawy na stanowisko szefa KNF może być tego jedną z oznak: ten wysokiej rangi urzędnik i bankowiec już zapowiedział zaostrzenie kontroli na styku banki-rynek kapitałowy.
Drogi LEWY POLAKU, Przyjacielu blogowy, „wymądrzaj się” jak najczęściej, oszczędzisz mi trudu związanego z komentowaniem. Myślę, że wszyscy czasami powtarzamy swoje szczere opinie. One siedzą w nas, jesteśmy gotowi je powtórzyć nawet za rok, bo są głęboko nasze – że tak się wyrażę.
Głupota JK jest fenomenalna, piszesz. Zgadzam się, poparcie dla niego, to jest zjawisko, polegające na emocjach sekciarskich. Sposób przemawiania, ta arogancka mowa ciała, to wszystko trafia do specyficznego odbiorcy, który nie szuka treści, a tylko wrażeń.
Moje pytanie „jak inteligentny patriota może głosować na JK”, wywołało parę poważnych odpowiedzi, ale warto je stawiać ponownie, aż ten szkodnik zniknie z życia politycznego.
Czekam ciągle na specjalistów, którzy policzą w złotych, ile przez 20 lat obaj bracia narobili strat.
A ilu osobom zniszczyli dobre imię, odebrali radość życia, ilu ludzi skłócili, ile rodzin milczy nt polityki podczas spotkań?
Ja się pytam poważnych dziennikarzy, dlaczego tworzyli i dalej tworzą kult lidera sekty, pakując nam jego głupoty przez ekrany i głośniki, pisząc o nim bzdury?
Moim zdaniem jedynym celem JK jest zapewnienie sobie posady do emerytury, dobrej opieki lekarskiej, samochodu służbowego. Utwardzanie elektoratu i eliminacja wewnętrznej konkurencji jest faktem. Po ostatnich przegranych wyborach miał JK minę zadowoloną, uzyskał dla swoich masę posad i nie musi rano wstawać, aby kierować państwem, przecież to zajecie męczące, odbierające zdrowie po 60tce.
Donald Tusk w słynnym wywiadzie dla Polityki, na zaczepkę p. Janiny:
Dość powszechnie powtarzano, że Jarosławowi Kaczyńskiemu tak naprawdę nie zależy na zwycięstwie
odpowiada, jak Wałęsa
Bardzo mu zależało na wygranej. Każdy, kto go zna, a ja znam go bardzo długo, wie, że każdą porażkę traktuje jak osobiste upokorzenie. Nie znaczy to oczywiście, że zależało mu na władzy
Ja z tej wypowiedzi odczytałem potwierdzenie tego, o czym pisałem przed wyborami.
Kaczyński boi się rządzenia!. Jest zdolny do mendzenia, cieszy się z potknięć Tuska, ale przyjeżdżać rano do URM?
Kiedy podczas kampanii wstał rano i pojechał pociągiem, miał minę chorego i mówił niewyraźnie.
Wstawanie o 6:00, to koniec świata dla JK!
Na zakończenie tego przydługiego komentarza coś niemiłego o D. Tusku i specach PO.
Cytuje ze słynnego wywiadu:
JP
Miał pan moment zwątpienia w wygraną?
DT
Tak. Nawet w dniu wyborów późnym popołudniem wcale nie byłem pewny wygranej, ale byłem pewny tego, na czy najbardziej mi zależało – silnej pozycji Platformy
Ja nie miałem wątpliwości, co do wygranej, mimo, że znam tylko sytuację polityczną z mediów. A jeśli tak, to czy premier mówi prawdę, czy chce usprawiedliwić to straszenie PISem, które straciło przecież swoją moc po katastrofie, po wyborze p. Komorowskiego, po akcji PJN, po spokojnej analizie kadry PIS.
Głosujący na RP wiedzieli, że Platforma wygra wybory.
Jacobsky pisze:
2011-10-17 o godz. 16:25
Wzmiankowałem już, że większość naszych kapłanów ma pochodzenie chłopskie……
A do przymiotów ludzi wychowanych w biedzie należy pazerność na dobra doczesne. Seminaria i studia teologiczne nie pomogły wielu z nich rozszerzyć
horyzontów myślowych, bądź pozostała to dla nich wiedza niezinternalizowana.
Demokracji w naszym odłamie kościoła nie ma, sobiepaństwo natomiast- nawet w stosunku do przesłań papieży ogromne.
Chrześcijańską spuściznę traktują straszliwie wybiórczo- pod kątem własnych interesów jedynie.
To tylko ludzie, niestety……
mw,
w Sądzie Najwyższym zasiada dziewięciu sędziów…
wiesiek59 pisze:
2011-10-17 o godz. 15:23
„Trochę lwów trzeba sprowadzić do naszego okrągłego cyrku.
Chrześcijan i gladiatorów już mamy.”
Role baranow odegracie sami.
Lewy Polaku, dzięki za wsparcie!
Do Jacobskiego chyba nie dotarł sens moich uwag na temat wszechwiedzy Kaczora (bo niby nic nowego), a ja uważam, że nie dość go demaskować (ku pamięci potomnych). Akurat jego (JK) rewewacyjne poglady na temat kultury sa mało znane, a Varga swietnie je wypunktował. Ale Jaobsky niechetnie udziela pochwał komukolwiek, nawet jak podziela jakos tam czyjes opinie.
No, cóż, narcyzowaty chyba jest.
Krzyż w Sejmie?
Dziś dopiero przyjrzałem się dokładniej (przedtem nie bardzo mnie ten szczegół interesował) „krzyżowi” w Sejmie.
Ale to nie krzyż! To KRUCYFIKS! A więc krzyż z wizerunkiem Chrystusa Ukrzyżowanego!
Krzyż natomiast to po prostu dwie skrzyżowane deszczułki (pomijam ich znacznie symboliczne).
Krucyfiks ma o wiele bardziej specyficzne, religijne znaczenie niż krzyż. Sam krzyż można chyba traktować jako symbol kulturowy, jeśli ktoś tak chce. Ale krucyfiks? On jest najwyraźniej, zdecydowanie i pozytywnie symbolem stricte religijnym. Szczególnie, gdy wisi w budynku użyteczności publicznej (lub konfesyjnym). Nie można w tym wypadku mówić „tylko” o tradycji.
Niewykluczone, że dni (miesiące? lata?) tego krucyfiksu w Sejmie są jednak już policzone. Tak mi się wydaje w związku z nagłą propozycją Kościoła o finansowaniu 1% odpisem podatkowym. Nawet bez dotychczasowego dofinansowania państwowego (90 mln) i z (ryczałtowym zapewne) podatkiem od tacy (odpowiednio policzonej) – ten odpis podatkowy dałby Kościołowi kilkaset milionów więcej niż dostaje teraz (?) Być może więc, że Kościół zamierza ZGODZIĆ się na usunięcie krucyfiksu z Sejmu (i krzyży z budynków użyteczności publicznej?) w zamian za 1% odpisu podatkowego. Czyli za kilkaset milionów. W końcu ten krucyfiks w Sejmie, jak na to wygląda, umniejsza tylko autorytet Kościoła w społeczeństwie, więc nie jest potrzebny. A może być trudny do utrzymania formalnie, bo ani w państwie (formalnie) neutralnym światopoglądowo, ani w państwie, w które (formalnie) żadnej religii nie faworyzuje.
Jakobsky!
Jak mnie się „omsknie” literówka, to doprawdy nic wielkiego, jestem tylko skromną blogowiczką. Nadprezesowi nie uchodzą wpadki na poziomie faktograficznym i każdym zresztą innym. Od czego są redaktorzy? Czyżby wydawcy dzieła „Polska naszych marzeń” obawiali się zmienic chocby przecinek? Podobno ktos „przytomny” chciał skreślić passus na temat Merkel. I podobno JK się nie zgodził.
Zresztą mało mnie to wszystko obchodzi, bo to nie moja bajka.
Nie rozumiem tylko, dlaczego traktujesz mnie z pewna dezynwolturą. po prostu tego nie lubię.
Szanowna @Kartko z podróży (22.04 dnia 16.10), a w którymż to miejscu doczytałeś się w naszej Konstytucji (która mnie się bardzo nie podoba z różnych powodów) o konkordacie? Artykuł 25, ust.4 tego pojęcia nie przywołuje. Jest mowa jedynie o umowach i ustawach. W okresie „tworzenia” Konkordatu była już Konstytucja, był „polski” Papież, Jan Paweł II-gi, który ratyfikował właśnie Konkordat, jako umowę papieża z danym państwem, którego on dotyczy i nikt jakoś nie wpadł na pomysł, by to „wydarzenie” (ratyfikację Konkordatu przez JP II, w dniu 25 maja 1998 roku) umieścić w Konstytucji w formie poprawki!!
To, że spełnia cechy przypisane tej szczególnej umowie, (ale niestety tylko umowie) papieża z państwem polskim nie świadczy wcale o jego zgodności z Konstytucją RP, z tego wynika, że bezprawnie opieprzyłeś Torlina. Widać z tego, że ciebie trzeba kontrolować, bo wypisujesz czasami nieprawdy!! Pozdrawiam Torlina i ciebie też, Czesław R.
Tak idąc pewnym tropem.
Istnieje instytucja zwalczająca monopole na rynku dóbr i usług.
Czy pani Streżyńska nie powinna ingerować na rynku idei i religii?
Czy monopol KK nie powinien być zwalczany metodami administracyjnymi?
Szanowny Adminie, proszę „puścić” mój wpis z godz. 16:32.
To już drugi w ciągu dwóch dni. Czyżbym był na cenzurowanym? (żartuję)
Jacobsky 17:42
Tak właśnie napisałem: „głosami 8:1”. Razem – dziewięć.
mag,
jeśli już, to nie Ciebie traktuję, ale co najwyżej to, co piszesz na blogach. Osobiście nie znamy się, a więc doprawdy nie wiem jak miałbym w takich okolicznościach Ciebie traktować, poza naturalną w takich okolicznościach beznamiętnością, co uważam za zdrowe podejście do „relacji” blogowych
Czy jestem narcyzowaty dlatego, że nie udzielam pochwał innym ? C’mon, mag ! Co w Twoim wpisie na temat felietonu Vargi zasługuje na pochwałę ? Podpowiedz, to chętnie pochwalę. A to, kim jestem (Twoim zdaniem czy obiektywnie) pozostawmy na boku.
Przecież się nie znamy…
Pozdrawiam
wiesiek59,
całkiem możliwe, że bycie księdzem w Polsce to swego rodzaju niezła fucha. Podobnie jak w moich stronach bycie lekarzem. Dawno minęły czasy leczenia ludzi z powołania. Moi lekarze to arystokracja zarobkowa, elita śmietanki taka, że tylko bić pokłony na kolanach. A więc rodzice widzą swoje pociechy lekarzami pomimo, że pociecha do tego się nie nadaje nie tylko pod względem poziomu akademickiego, ale po prostu jako człowiek mający nieść pomoc innym. Uprzywilejowane zawody przyciągają aspirantów jak magnes. Albo jak …. przyciąga muchy. Na szczęście selekcja sprawia, że nie wszyscy chętni mają szansę rozpocząć studia, nie mówiąc o ich skończeniu i złożeniu przysięgi Hipokratesa.
Czy kandydaci do seminariów duchownych również są poddani selekcji, czy też, z uwagi na malejącą liczbę powołań, bierze się każdego, kto chce przywdziać habit ?
Swego czasu poznałem tutaj księży z Polski, zakonników, moich rówieśników. Mieli dobrą szkołę, bo tutaj, w laickim Quebeku posługa wiernym to żadna fucha, a dodatkowo każdy z nich spędził kilka lat na misjach w krajach Afryki, o których mówi się dość często w niusach z racji na wojny domowe lub klęski humanitarne. To jest zupełnie inna droga niż proste osadzenie na plebanii i szybka nauka coniedzielnego grzmienia z ambony do zahukanych owieczek z parafii. Chłopaki mają powołanie, bo wytrwali, a dodatkowo nauczyli się żyć z INNYMI, bo tych nie brakowało ani w Afryce, ani nie brak tutaj.
Masz pewnie rację uwypuklajac związek między tym, jaki jest dzisiejszy KK w Polsce i systemem rekrutacji jego funkcjonariuszy.
Pozdrawiam
Levar pisze:
2011-10-17 o godz. 18:28
Barany w Colosseum nie występowały, chyba że w roli widowni…..
A poza tym, nieładnie tak o swoich kolegach mówić.
Chyba ze to samokrytyka?
Coś z młodości zostało we krwi?
Proponuję auto da fe……
Będzie spokój ze Smerfem Marudą….
A przy okazji dasz świadectwo Wiary.
@mag, 18:43
Przeczytałaś pewnie, mag, króciutki kawałek Jacobsky?ego z godz. 16:25. Przypomina w nim coś, co wiemy, ale co warto przypominać dla odświeżenia dyskusji. Ciekawi Jacobsky?ego co się stanie z KK, po nadejściu Królestwa Bożego, a ja się do Niego uśmiecham, choć kłóciliśmy się nie raz.
Jacobsky to bardzo inteligentny polemista, lubi ironizować, ale argumentuje zrozumiale i czasami przekonywująco. On nawet dyskutuje z blogerami, dla których ja, stary człowiek, nie mam zdrowia.
Nie gniewaj się mag, na naszego Kanadyjczyka. Oni (myślę też o przystojniaku TO) są bezcennym zasobem blogów Polityki.
A to, że często, przez skróty myślowe, źle odbieramy jakąś myśl, jest dość powszechne.
Przed chwilą skończyła się ostra jazda u Tomka Lisa, musiałem założyć słuchawki.
Śpij słodko mag, jutro słoneczny dzień.
Dziwi mnie zdziwienie akcją Palikota.
Mówienie, że są teraz ważniejsze sprawy, niż krzyż w sejmie, jest niemądre. Zawsze będą ważne sprawy, ale kwestie światopoglądowe i symbole są równie ważne dla społeczeństwa, jak deficyt budżetowy, czy tempo wzrostu gospodarczego. ?Nie samym chlebem żyje człowiek?. Kwestie światopoglądowe mają kardynalne znaczenie dla każdego człowieka, świadczy o tym choćby to, że w imię przekonań religijnych są i były nawet prowadzone wojny.
Palikot podjął się monumentalnego zadania i nie wiem czy mu podoła, bo ?czarna mafia? owinęła swoimi mackami wszystkie dziedziny życia publicznego, w także i politykę w Polsce. Jaki stąd skutek dla kościoła to, widać po ?klasie? hierarchów, którzy mu przewodzą: małoduszni i prymitywni ludzie, jak np. Michalik lub Głódź, podczas gdy rozsądne osoby jak np. bp. Pieronek czy śp. abp Życiński zepchnięci są na margines i przylepia się im łatki ubeckich agentów.
Krzyż w sejmie potrzebny jest w gruncie rzeczy tylko pewnym politykom, którzy z niego i religii chrześcijańskiej uczynili kij, którym się podpierają po drodze do własnej kariery.
A Palikot działa racjonalnie, ponieważ ? jak mówi chiński mędrzec ??każda, nawet najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku?. On chwyta pierwsze, najbardziej wystające pnącze, żeby zerwać i ściągnąć plątaninę bigoteryjnego bluszczu, którym obrosło życie polskiego społeczeństwa.
Panie .Kartko o ile wiem Konkordat jest ukladem miedzyrodowym pomiedzy
Panstwem Polskim i Panstwem Watykanskim i nie przypuszczam aby moglo to byc zapisane w polskiej Konstytucji ?nie ma ..Niektorzy nawet twierdza ze niezgadza sie on calkowicie z Konstytucja Polski .
Niestety pierwszym prawem w Polsce i najwazniejszym jest Konstytucja ,potem dopiero uklady miedzynarodowe. Kazdy uklad mozna mozna wypowiedziec ,albo nie przedluzac /jak istnieje taka mozliwosc /
,a Palikot i RP nie wystapil nawet przeciw Konkordatowi . Nie slyszalam .
Pozatym w Konkordacie stoi jak byk ,ze nie narusza on neutralnosci swiatopogladowej Panstwa Polskiego /tak pisze wasz kosciol katolicki /.
……………..
Nie mozna w jednej wiedzy ,ktora w naszym przypadku jest politologia do dwoch roznych rzeczy uzywac jednego pojecia , bo robi sie tylko balagan.
Nawet w tzw. „Poezji politycznej” sa granice.Wiec RP nie jest antypanstwowy,Ani antysystemowy , cokolwiek sie w Polsce pod tym pojeciem ukrywa /albo chce ukryc/.
Wedlug mnie Pis rowniez nie jest antysystemowy /to poszlaki /.
To co pan napisal Kartka z podróży pisze: 2011-10-16 o godz. 22:04 jest dziwolagiem .
Czy jest szanowny Pan obywatelem Watykanu ? Tam wystapienie Palikota byloby antypanstwowe. .
Salute