Madrycki Plac Tahrir
Ciekawe rzeczy dzieją się Hiszpanii. Ciekawsze niż w polityce polskiej, dlatego pozwolę sobie zignorować pseudo-problem ,,Antykomor” i jeszcze bardziej wyssany z palca problem frustracji byłego szefa CBA Kamińskiego.
W Madrycie widzę memento dla tych, którzy marzą o posłużeniu się metodami demokracji placowej, tak to nazwijmy, do zmiany systemu, który uważają za zmurszały. Madryt to nie Kair czy Tunis. Kłopoty Hiszpanii wynikają nie z autorytaryzmu, lecz z błędów rządu demokratycznego.
Z tygodnia na tydzień nie da się stworzyć zupełnie nowego systemu partyjnego. Ale próbować warto, jeśli istniejący nie działa. Jeśli działa, wystarczy demokratyczna presja przede wszystkim poprzez urny wyborcze.
Wybory samorządowe wygrała prawica, a nie ,,oburzeni”. Czy o to chodziło młodym Hiszpanom? Chyba nie wierzą, że prawica, jeśliby doszła do władzy na szczeblu centralnym, będzie cięła wydatki publiczne mniej radykalnie niż robią to socjaliści. Prawica będzie cięła jeszcze dotkliwiej.
Bezrobocie w Hiszpanii jest bardzo wysokie jak na zachodnie demokracje europejskie, a wśród młodych jest katastrofalne. Tylko że od własnych dorosłych dzieci mających znajomych Polaków pracujących w Hiszpanii słyszę, że ci znajomi mogą liczyć na przedłużenie kontraktów i podwyżki od swych hiszpańskich pracodawców.
Więc prawda o strukturze i charakterze bezrobocia jest być może bardziej skomplikowana niż wynika z wypowiedzi młodych hiszpańskich ,,oburzonych”. Tak samo zapewne bardziej złożona jest prawda o polityce kolejnych demokratycznych rządów Hiszpanii, także w kontekście integracji europejskiej. Nie wszystko w niej zasługuje na totalną krytykę, a wyjściem z sytuacji nie jest ogłaszanie ,,rewolucji” na wzór krajów arabskich.
Wyjściem jest po pierwsze stworzenie nowej partii politycznej z sensownym a nie tylko hasłowym programem głębokich reform. A po drugie uważne przyjrzenie się partiom już zakorzenionym i ich propozycjom walki o poprawę kondycji gospodarki i społeczeństwa. I głosowanie na te partie, które mają jakieś pomysły i zdolność do ich wcielania w życie. Raju na gwizdek nie będzie. Ani w Hiszpanii, ani w Polsce.
Komentarze
Panie Adamie
Dzięki za podjecie tego ciekawego tematu. Jako uzupełnienie proponuję stronę ruchu „Juventud sin Futuro” czyli „Młodzi bez przyszłości”, który współorganizuje protesty. Strona niestety jeszcze jest tylko po hiszpańsku ale są filmy z akcji ruchu i bezpośrednia transmisja z okupowanego placu Puerta del Sol w Madrycie. Jak sądzę okupacja centrow największych miast w Hiszpanii ma wymusić na rządzie Zapatero ogłoszenie przyśpieszonych wyborow.
http://www.juventudsinfuturo.net/
Pozdrawiam
Ciekaw jestem reakcji gospodarza blogu, gdyby z jakichś powodów ( może się zdarzyć) założył całkiem prywatną stronę internetową, na której wystąpiłby w innej roli od tej do której jesteśmy przyzwyczajeni. Mnie już nie chodzi o to, czy wolno czy też nie wolno ubliżać, lub zamieszczać wulgarne żarty na temat tego czy owego polityka, ale o ustalenie jednakowych kryteriów dla wszystkich w podobnych sprawach. Problem więc jest i to większy niż tzw. afery polskiej polityki. Panowie bracia (nowa kasta nietykalnych) uważają, że mamy demokrację, więc im wolno wszystko, a reszta ma stać na tylnych ( tak reszta chodzi na czworakach) i merdać ogonem w wyrazie podziwu dla ich wiekopomnych pomysłów i działań.
Na takie dictum nie godzi się hiszpańska ulica i daje temu wyraz od kilku dni na placach największych i mniejszych miast swojego kraju. Mają dość pomysłów gospodarczych, które są wymyślane i realizowane ponad ich głowami, a służą jedynie bogaceniu się już i tak bogatych.
Na razie tyle tytułem komentarza do ciekawych i prawdziwych wydarzeń z Hiszpanii ( media w Polsce znowu zdziwione takim przebiegiem wydarzeń).
Podsłuchane: wywleczemy was świnie z tych wypasionych fur i ogrodzonych osiedli, a wtedy zobaczymy czy dalej będziecie tacy kreatywni.
Zdziwienie będzie znacznie większe.
Pozdrowienia
Co tam Hiszpania !
SMOLEŃSK !!!!!
Plac Puerta del Sol był świadkiem wielu demonstracji politycznych. Nie wiem dlaczego ta miałaby prowadzić do jakiegoś upadku hiszpańskiego systemu, może obalenia króla, monarchii w ogóle, rządu choćby? Nic z tych rzeczy. Poza tym, ten plac jest mały w porównaniu z placem Tahrir. Do tego, nazajutrz wybory podług ustalonych reguł, list kandydatów – to jest nieporównywalne.
Zwycięstwo prawicowej PP. Choćby nie wiem jak Kartka z P. się wytężał, naginał fakty i pokrętną dawał interpretację. Ponad 2 miliony więcej głosów na PP niż na PSOE, tj. 10 procent przewagi – przy wyższej niż poprzednio frekwencji. Nie ludźmy się, to nie jest zwycięstwo kilku tysięcy młodych rebeliantów, ani komunistów, ani efekt wyborczego protestu. To jest zwycięstwo centro-prawicy. Może wyborcy pamiętają ich rządy w latach 1996-2004, kiedy bezrobocie udało się obniżyć do 12,5%, gdy hiszpańska gospodarka rozwijała się najszybciej w całej Unii.
Powody chronicznie wysokiego hiszpańskiego bezrobocia, takze wśród młodych ludzi, są znane. Socjaliści nic z tym nie zrobili, choć próbowali. Teraz czekają na los szczęścia, a tu potrzebna jest zmiana … del cambio … el tsunami del 22-M … triunfo histórico del PP …
mw (05-23 o godz. 21:35)
A mnie się wydaje, że moje rozumienie wolności i bezpieczeństwa jest szersze. Najprawdopodobniej te nasze rozumienia słabo się pokrywają. Może wyjaśnisz, jakie jest Twoje? Podawane przykłady nie dają jasnego obrazu. I jeśli masz wyjaśniać, to bez ideologicznego tłuszczu – „darwinowska prawica”, etc. Znów omijasz moje argumenty, wybierasz z nich co ci wygodne. To ucina wszelkie wspólne rozważania już (niemal) w pierwszym kroku.
Więc na co hiszpańska PP dawała gotową odpowiedź, jak nie przymierzając PZPR? Oczywiście jest to historyczna (a)symetria, bo PP jest partią prawie tak postfrankistowską jak SLD jest postkomunistyczne. Ale wyjaśnij skąd się u Ciebie bierze teza, że PP jest mniej cywilizowane niż PSOE – kiedyś coś pisałeś o podstawach, rusztowaniach? Jak rozumiem, lewica (hiszpańska) nakłania ludzi do decydowania, do wyborów. Hm, czy chodzi o pigułkę – połknąć, czy nie? , lub o związek jednopłciowy – zawrzeć, czy nie? A może prawica daje, czy dać może, młodemu człowiekowi większy wybór kariery, czy może nakłania do wysiłku (odbiera czas wolny), zaś lewica skazuje na bezpieczny zasiłek …
Może ja widzę węziej te dwa pojęcia, ale na pewno mniej abstrakcyjnie, że tak powiem.
Może jestem naiwny jak dzieko, ale dlaczego ekomomią mie zajmują się Katedrery Ekomoni,prawem Katery Prawa, zarządaniem Intytuty Logistyki!Mamy uczelnie o wiekowych tradyjach i korporacke mogące prełożyć to na codzienność. I czemu partie nie potrafią tego wykorzystać?? Zamiast niekompetentnego dłubactwa legislscyjnego.Taki model
działał seśćset lat temu, czemu nie dziś!? Wszak wszyscy opłacamy Umiwersytety i Akademie! Nie pojmuję…
No tak, ludzie nie rozumieją, że rząd musi reagować na krazys światowy. W Hiszpanii nie rozumieją i w Polsce też nie.
„Madryt to nie Kair czy Tunis.” Najgorsze jest to, że ciągle jeszcze nie wiadomo, w jakim kierunku rozwinie się sytuacja w Tunisie, a przede wszystkim w Kairze.
Moze nie zupelnie na temat. Gdyby ktos opisal obecne problemy krajow rozwinietych ( w szczegolnosci krajow Unii) pomijajc nazwy i kontynety w owym opisie, czytewlnik powiedzialby na konie: znowu mamy problemy z Ameryka Poludniowa ( albo Afryka). Ci ludzie nie potrafia sie rzadzic.
Nie wiem czy problem jest w samych partiach, czy mechanizmach spolecznych wyksztalconych przez minione dekady. Obraz nie jest zbyt zachecajacy. Zas przyklad dla krajow rozwijajacych sie fatalny.
Pozdrawiam
Znalazłem się w głupiej sytuacji, gdyż dałem u siebie obszerną notkę na ten temat – i teraz nie wiem, czy dać jedynie link, czy też zabawić się w kopiuj/wklej. Żeby jednak nie zaśmiecać blogu Szanowanego Przeze Mnie Redaktora pozwolę sobie liczyć na jakieś tam kliknięcia, abyście mogli poznać moje podejście do tej sprawy. A dotyczy to w tym momencie całego świata – co usiłuję udowodnić u siebie.
http://torlin.wordpress.com/2011/04/27/zapominamy-ze-skonczyl-sie-xx-wiek/
Z poniedziałku na wtorek.
gregol pisze: 2011-05-23 o godz. 21:56
„Na Boga! TYLKO NIE TO ?!
Litości !!!”
No to cudzymi słowami. Słowa Kaźmirza do Kartki:
„Twoja postawa w obronie ?wolności dla chamstwa i agresji”
No to moimi słowami: bandycki zarzut, za który Kaźmirz dużo by wycierpiał po wyroku sądu cywilnego.
O którym bogu jest w tu zacytowanej inwokacji. O bogu, który zaleca wyznawcy przyjąć postawę:
nie wątp bo to niebezpieczne; nie przepraszaj bo jesteś wolny.
Zakpiłem sobie z mego huraganowego ataku jako odpowiedzi na atakowanie Kartki, pisząc o tej obronie jako obronie środkowego ażurowego pierścienia Jowisza. Znam Kartkę i wiem, że przetrwałby beze mnie.
Broniłem w sobie człowieka.
Pomówienie Kaźmirza wobec Kartki jest cacy.
Przyznanie wyraźne, że nie rozumie się staruszka?
– przeciesz wyjdzie się na głupka!
Nie będę okazywał litości. Jawno to zadeklarowałem.
Jestem bydle darwinowskie pozbawione uczuć wyższych, opętane fantazjami seksualnymi o bólach miesiączkowych na przemian z polucją. Ja mam sie dobrze, co widać było na relacji pubu. Stałem krok za Obamą. Koncerny medialne odmówiły nalożenia na obraz czerwonego pierścienia aby wyróżnić mnie z tłumu.
Argimentowano, że za dużo staruszka w mediach. A mnie współodczuwanie dublińskiej prostytutce za bardzo boli, żeby zajmować się osobnikami, którym nieprwidlowo anatomicznie zgryz nie pozwala za boga wypowiedzieć:
„przesadziłem; napisałem niedbale; przepraszam”
Na Jowisza! Weźże Szanowny gregol’u kredyt i zleć naprawę klawisza „Down”.
Trzeba z zaciśniętymi zębami naprawiać ZUS. Upraszanie jakiegokolwiek staruszka o litość, to objaw przerażenia życiem po odrzuceniu przez Mefista prośby o wspólny deal. Przecież wielokrotnie informowano: mamy przesr…
I co? Jak długo będziecie zwlekali z kąpielą?
Aha! Redaktor Szostkiewicz może zbanować staruszka. Wniosek o to nie jest związany z opłatą skarbową, a dane osobowe wnioskodawcy zostaną zamazane.
Ze tez jeszcze sa tacy, ktorzy po 20 latach doswiadczen moze napisac zdanie:
„konieczne jest stworzenie nowej partii z programem reform”. Czasami, Panie Red. warto wyjsc z wypasionej bryki i redakcyjnych salonow wypelnionych
koteriami wzajemnej adoracji i poogladac swiat taki, jakim jest. W tym swiecie
slowo „partia” (bynajmniej nie PZPR), a zwlaszcza „nowa partia” uchodzi za ciezki epitet (zeby ie powiedziec mcniej), a slowo „reforma’ brzmi jak termin z Kodeksu Karnego. I jeszcze o gwizdkach. Sczescia na gwizdek raczej na pewno nie bedzie, ale koszmar wydaje sie juz calkiem mozliwy. Prosze popytac publikujacych sie czasem na lamach tygodnika fachowcow od historii idei, jakie
to grupy w spoleczenstwie francuskim wywolaly rewolucje francuska i wszystko, co z niej wyniklo. Kucharki idace na Wersal? Kumple zbrodniarzy wiezionych w Bastylii? Inne bajkowe stwory?
To co dzieje sie w Hiszpani nazywa sie ponoc ,odnowianie demokracji?
Przed kilkoma miesiacami juz ,w bardzo statecznym miescie Stuttgarcie ,
bardzo stateczni emerycie ,studenci ,ludnosc pracujaca zorganizowala
ciagnacy sie miesiacami protest przeciw budowie nowego dworca
w srodku miasta .
Stary nie podobal im sie a nowy ich zdaniem kosztowal ICH za duzo pieniedzy.
Poniewaz nie byli to kibole tylko spokojne starcze panie ktore zbieraly podpisy i roznosily kawe nie mozna bylo rozgonic demostracji przy
pomocy palowatej policji /probowano oczywiscie ale z oplakanym
dla policji skutkiem /.
Sprawa dotarla do wladz wyzszych ,bez rezultatu ,i zakonczyla sie wybraniem w tej „prowincji ” pierwszego zielonego w NRF minister-prezydenta…i i …
Ponoc przychodzi czas nowej demokracji ,dzieki internetowi zbiera sie
ludzi ,podaje informacje ..czasy bezposredniej demokracji…
Nie trzeba , zeby protestowac fakel ,flag i bijatyk…
„Roznoszenie kawy przez starsze panie ” i ciche zbieranie podpisow bardziej denerwuje wladze jak palenie samochodow przez kibole lub polskie wieszanie sie na krzyzu z ordynarnym „podpisem”….
Cos sie dzieje ; … Babcia z Pigmejami do Internetu …..
Salute
Ps.
Nie Panie Levar ,
mam na mysli ta troche mlodsza jejmosc robiaca w polityce za eksperta od spraw niemieckich imienien Polonia-Sawa ….
Pozdrowienia z nrf-u
Errate;
Stary im sie nie podobal …
Stary im sie podobal …
/oczywiscie nic do Staruszka ,nie dotyczy /
Salute
Red. Szostkiewicz,
Kartka,
telegraphic observer:
A propos Hiszpanii.
Ludzie, gdy czują zagrożenie, niepewność „sukcesu” (szczególnie młodzi, niedoświadczeni, podatni na emocje), sami wkładają głowę i kończyny w dyby za jedno tylko zapewnienie codziennej miski ciepłej strawy (w postaci atrakcyjnej pracy, atrakcyjnej rozrywki, atrakcyjnych ciuchów, atrakcyjnego życia).
Tylko syty, bezpiecznie czujący się człowiek zdobywa się na odwagę wystawienia się na konieczność wyboru (w sytuacji niepełnej informacji, jak to jest w prawdziwym, a nie medialnym, życiu).
śleper 00:11
O „wywlekaniu z waszych wypasionych fur” napisał do GW pewien czytelnik, w czasie sławetnego wypadku busa, przewożącego zbieraczy jabłek gdzieś pod Grójcem bodajże.
To nie stamtąd do nas idzie groźba „wywlekania”, ale stąd tam. Odebraniem (bo o to przecież chodzi w tym całym „wywlekaniu”) grożą zawsze ci, którzy nie maja, tym, którzy mają. Nie odwrotnie.
Czujący zagrożenie rezygnują z wolności. Wolni lekceważą niebezpieczeństwo.
I tak już ciągle, od wielu tysięcy lat (pierwsze osady „miejskie” w dzisiejszej Anatolii ok. 7 tys. lat p.n.e. Jestem pewien, że tam też mieli taki swój Plac Tahrir).
„Choćby nie wiem jak Kartka z P. się wytężał, naginał fakty i pokrętną dawał interpretację.” tak TO czyni z Kartki z P. czyni 101-go atletę co to będzie wspmagał blogową lokomotywę. Nie wiadomo czy nagiął. Ale przecież mógłby.
Przez Kartkę mamy obrzydliwe bezpieczeństwo i wogóle „przesr…”
Zamiast chusteczką gębę wycieramy Kartką. Kaźmirz nie widzi nic niewlaściwego w jasnym i wyraźnym przypisywaniu Kartce słów nie wypowiedzianych przez Kartkę na arenie publicznej.
Cwaniaki powieliły Antykomorowe odchody w blogosferze. Kartka miał rację.
I jak niepodległości oraz dzieci trzeba bronić, tak nikt Kartce nie powie: „Przepraszam”. Takich świństw nerd na blogach nie umieszcza.
Oj! Przyjdą pod Wasze okna z okrzykami: „Śmierć chlewmistrzom!”
To tutaj napisało drugie wcielenie dublińskiej prostytutki w strumieniu świadomości niosącym polucję. Moi drodzy zakłopotani moim zdrowiem współkomentatorzy: nie martwie się mną. Nie odwiedzajcie Ofelii w burdelu do którego odesłał ją tłumacz Szekspira i „Ulissesa”. Wizyty w teatrze Warlikowskiego najwyraźniej Wam zaszkodzily. Taniej i łatwiej jest ściągać z sieci pornosy. To łatwiejsze niż zastanawianie się nad staruszkiem.
Wy weźcie kąpiel po tym jak mw ujawił, że macie przesr…
A kobyły pojęciowe „bezpieczeństwo” i „wolność” obracajcie na klawiaturach w te iw wewte. Ja zniewolić się wegetatywnym nie dam.
Za to nasza ‚prawica’ nic uciąć nie potrafi i musimy czekać na ‚lewicę’, która jak Bóg da to coś utnie. Albo będziemy mieli plac z PiSem w 2015.
mw,
Czy w peerelu w schyłkowych latach osiemdziesiątych ludzie też włożyli sobie sami ręce w dyby w odpowiedzi na permanentny stan, który nie gwarantował bezpieczeństwa w Twoim rozumieniu ?
@Jacobsky
Myślę, że tu akurat MW ma dużo racji.
Nic nie obraża bardziej pamięci o zasłużonych niż przypisanie im zasług, których nie mieli. A jakie to były działania opozycji pod koniec lat 80? Ilu pozostało w podziemiu żeby walczyć: 30 czy 20? Część żyła z dotacji w Brukseli czy Paryżu a inni szmuglowali komputery dla bezpieki bo ukochani dzisiaj Amerykanie nałożyli embargo żeby Polacy im wojny nie wypowiedzieli. Armat było dosyć. Może nie?
A sam dzisiejszy premier wchodził na kominy za potrójną stawkę (dotacje SB). Biedactwo. (To przykład, żadne oskarżenie. Chodzi o zasadę a nie osobę.) No, ale akurat pracy i bezpieczeństwa było w PRL w nadmiarze.
Proszę dać przykład rewolucjonisty z biedy: Danton, Marks, Lenin, Michnik?
Prawdziwa bieda ogłupia umysł. Niestety, jedyna obrona przed „wkładaniem rąk w dyby” to Związki Zawodowe, wróg Polaka, choć i ta metoda staje się dzisiaj przestarzała i degeneruje się. Bez odnowy zakończy żywot.
Z definicji wiadomo że wszystko co nie jest związane z adoracją Tuska i PO to „wyssane z palca problemy frustracji”.
Tylko kto to jeszcze „kupuje” ?
ad Kartka z podrozy
Jezeli otworzyc polecana strone przez googla, w prawym gornym rogu (przynajmniej u mnie) jest opcja „Translate”. Mozna przetlumaczyc na angielski, mozna i na polski. Oczywiscie od czasu do czasu trafiaja sie przyslowiowe dziwolagi, ale sens mozna odebrac.
Jacobsky 13:33
W schyłkowych latach osiemdziesiątych (od 1987) zaczęło się robić błyskawicznie coraz „wolniej” (wyjazdy, nawet z rodzinami, i paszporty – bez większych kłopotów, publikacje literatury przedtem na indeksie, wzrastająca wolność gospodarowania, kupowania i sprzedaży – oczywiście to wszystko relatywnie do poczucia obywateli; zawsze powtarzam, jak może zauważyłeś, że te pojęcia są względne, relatywne do doświadczeń danego społeczeństwa…) – więc i lud mniej był już skoncentrowany na zapewnieniu sobie bezpieczeństwa i chętniejszy do „zaryzykowania” swej miski zupy.
Natomiast w latach 60 i do połowy lat 70 wolności było mało, więc każdy bardzo dbał o bezpieczeństwo. Albo inaczej: ponieważ bezpieczeństwo (w tym ekonomiczne) było tak niepewne, więc i o wolność mało kto się upominał, aby jeszcze tych resztek bezpieczeństwa nie stracić.
Po 1976, gdy pożyczki zaciągnięte przez Gierka zaczęły być widoczne na rynku (to wtedy, za stypendium studenckie, kupowałem w delikatesach brandy „Martineau”, papierosy Pall-Mall, a młody, z żoną i dzieckiem, inżynier w dużym mieście wojewódzkim, mój znajomy, „dostał” na wielkim osiedlu mieszkanie ponad 80 metrowe – bo takie wtedy budowano z wielkiej płyty), a więc gdy zaczęło być „bezpieczniej”, to i wołanie o wolność się zaczęło rozlegać, z kulminacją w Sierpniu.
Pamiętaj Jacobsky: pozbawieni bezpieczeństwa rezygnują z wolności. Wolni lekceważą niebezpieczeństwo.
Vera,
mw pisze o ludziach, a nie o jednostkach nastawionych tak czy śmak do systemu. W powyższym wspisie wentyluje Pani swoją niechęć do wydarzeń historycznych z przed 20-25 lat, i ma Pani do tego prawo, ale przy okazji dawania upustu wykoślawia Pani sens tamtych wydarzeń raz zniekształca ich podłoże. Przypominam, że To nie sam jeden Tusk plus garstka 20-30 opozycjonistów finansowanych z Brukseli zastrajkowała na kominie w 1988 roku, ale cała rzesza zwykłych ludzi nie mających nic do stracenia, skoro to o ich reakcjach ma być mowa.
Z jednym wypada się zgodzić, a mianowicie z faktem, że w peerelu było w nadmiarze bezpieczeństwa. Z tym że zapomniała Pani wstawić słowo „służby” przed słowem „bezpieczeństwa”.
Pozdrawiam.
Telegraphick Observer
Nie naginam faktów. Bezdyskusyjne jest zwycięstwo PP jak i sromotna klęska socjalistów. Baty, które zebrali są skutkiem bolesnych dla społeczeństwa reform związanych z kryzysem, znużenia ekipą rządzącą już drugą kadencję, nepotyzmem, dogmatyzm lewicowej tzw „poprawności politycznej” itp, itd. Wizja społecznego raju, którą snuła ta partia katując udręczonych kłopotami finansowymi Hiszpanów ? np. rygorystycznym zakazem palenia tytoniu ? okazała się dla elektoratu niestrawna. Ale klęska socjalistów nie oznacza zapaści lewicy politycznej. Wyliczyłem w komentarzu do Mw z wczorajszej nocy rozkład sympatii politycznych.
Nie lekceważyłbym też tłumów okupujących place hiszpańskich miast. Niewątpliwie są one zradykalizowane lewicowo. Ale nie tylko. Wbrew pozorom place te okupują również ludzie o orientacji prawicowej – gniew i chęć odwetu nie orientacji politycznej. Nie rozumiemy się co do antysystemowości. Nie miałem namysli jakiejś rewolucyjnej zmiany. Nikt chyba w Hiszpanii nie ma już złudzeń co do możliwości przetrwania ich modelu państwa opiekuńczego. Ale dla młodych Hiszpanów jest jasne, że cenę kryzysu gospodarczego płacą nie ci, którzy go wywołali. Oni się do tego nie poczuwają. Stąd popularność haseł odwołujących się do przypadku Islandii, która odmówiłą spłacania długów. Ten bunt jest wymierzony w elity polityczne i ekonomiczne, które zdaniem młodzieży są za niego odpowiedzialne i pozostają bezkarne. Dlatego tak silny jest odzew na zaklejanie witryn banków i bankomatów ulotkami – „Bez strachu”. Jest wymierzony również w zdegenerowany i zacementowany od ćwierć wieku system partyjny. Jak napisałem we wcześniejszym komentarzu jest to olbrzymi problem dla wladz – zarówno socjalistów jak i populares. Socjalistom ten ruch odbiera resztki wiarygodnośc i wyborców – stąd sukces wyborczy partii komunistycznej – a i prawicy krępuje ruchy. Przecież to właśnie takie tłumy zadecydowały o ich wyborczej klęsce po ataku na dworzec Atocha. Hiszpania to nie Polska – nie da się tam rządzić tylko głosami emerytów. Jakikolwiek sensowny program reform wymaga szerokiego wsparcia. Tak więc moim zdaniem problemem hiszpańskich elit i partii politycznych jest zagospodarowanie tej ujawnionej dynamiki protestu. Tak więc myslę, że po dwudziestu kilku latach trwania i kostnienia polityczny system Hiszpanii zmuszony będzie do dokonania korekt. Niestety nie wiem jakich. Ale na pewno, przy zachowaniu rozsądnej polityki finansowej oznaczać to będzie dopuszczenie świeżej krwi do systemu i dokonanie pewnej zmiany pokoleniowej. Nie zapominaj, że ten ruch kontestacji to nie tylko dzieciaki na ulicach ale i wspierające go media oraz elity intelektualne. Weź również pod uwagę niezwykłą dynamikę tego protestu. Przecież w kwietniu jeszcze się nikomu nie sniło o tym „dymie” na ulicach. Za niecały rok odbędą się wybory do Kortezów. Tyle czasu ma moim zdaniem Hiszpania na dokonanie korekty politycznej
Pozdrawiam
Ciekawy komentarz w temacie :
http://alfaomega.webnode.com/products/pawe%c5%82%20zerka%3a%20hiszpania%20podpala%20europ%c4%99-/
A tu czesciowe wyjasnienie przyczyn hiszpanskiego krachu :
http://alfaomega.webnode.com/news/andrzej%20lubowski%3a%20ba%c5%84ka%20po%20hiszpa%c5%84sku/
Zwulgaryzuję świadomie .”Byt określa świadomośc”.
Tych z „Juventud sin Futuro” na pewno.Oni nie rozumieją ,że rząd musi reagowac na kryzys światowy.Nie kumaci są.Wyczuwają jednak nadejścia nowej epoki (Wodnika),w której rząd,a właściwie system partyjny , niewiele ma do gadania.Rządzi Financial Industry (FI). UE jest bliska powołania syndyka dla Grecji.W trosce o ocalenie banków pożyczających Grecji.Bankructwo Grecji może wywołac reakcję łańcuchową grożną dla FI. UE na usługach FI.Świetlany projekt obywatelski oświeconych europejczyków w służbie lichwiarzy.DSK i jego los splata się wyrażnie z tą historią.FI permanentnie doskonali się technologicznie.Generację ( z niczego)
nowych kapitałów przynosi np: „http://www.popsci.com/technology/article/2011-03/financial-traders-look-leverage-speed-light-making-physics-new-national-resource” .Wybór pozycji globalnej serwerów giełdowych generujących zyski z tytułu usytuowania geograficznego.
Ebenezer Scrooge objaśni to lepiej.Placowym z Puerta del Sol (zaśmieconego zwykle straszliwie) marzy się placowa globalnośc.Na portalu wskazanym przez Kartkę jest światowa agenda placowa.Są także z naszego regionu Praga,Bukareszt i Budapeszt .Nie ma Warszawy.
Ani Krakowa.Błotniste peryferia.Ja jestem z nimi.Choc wiem,że organizującym cwierkotem na placu Tahrir posługiwali się studiujący w USA.W każdym razie,kto by nie organizował tej imprezy,ten wie,że zbudowanie kolejnej słusznej partii,w myśl wskazań Redaktora,jest całkowicie bezsensowne.Nie ta epoka.Trąci myszką.
Niczego nie zmieni.Co w zamian ? i jaka relacja z FI ?
to są najważniejsze pytania.
staruszek (05-24 o godz. 11:31)
?Choćby nie wiem jak Kartka z P. się wytężał, naginał fakty i pokrętną dawał interpretację.? tak TO czyni z Kartki z P. czyni 101-go atletę co to będzie wspmagał blogową lokomotywę. Nie wiadomo czy nagiął. Ale przecież mógłby.
– Kartka nagiął, Staruszku.
– Kiedy nagiął?
– Ano 05-23 o godz. 19:37, w poprzednim wątku, gdy pisze o „skostniałej dominacji dwóch partii”, do 28% PSOE dodaje 7% uzyskane przez komunistów (nb: niewielki przyrost, nieporównywalny z przyrostem głosów na PP), „a dopiero gdy dodasz do tego jeszcze 550 tysięcy ostentacyjnie(!) nieważnych głosów”.
– ???
– Staruszku, mi chodzi o dwa przekręcone punkty: (1) protestu przeciwko dwóm partiom z niegłosowaniem w Hiszpanii nie było o tyle, o ile frekwencja i liczba ważnych głosów nieco wzrosła, (2) prawicowa PP odniosła sukces, o czym pisze prasa hiszpańska z ‚El Pais’ na czele. Takie są fakty, takie jest Kartkowe ich przekłamanie. Niech przyjdzie i wyjaśni, że przedobrzył w swoim wieczornym anarchistycznym nastroju.
Staruszku, ja lubię entuzjazm i dobre oko Kartki, uwielbiam Twój strumień świadomości, a ponad wszystkim stawiam umiar. Polepsza on komunikację blogową i ogólnie zdrowie w populacji.
p.s. ups, Kartka się pojawił …
Kartka z P. (15:21)
dzięki za wyjaśnienie, dodać tylko mogę:
1. Populares przegrali wybory w 2004 z powodu niepopularności udziału Hiszpanii w wojnie w Iraku, wyolbrzymionej przez zamach terrorystów, bo gdyby nie on, to PP wygrałoby.
2. Problem finansowy jest winą polityki gospodarczej, osobowo – polityków i w jakimś stopniu establishment finansowy, który również korzystał z tej błędnej polityki, nabierał ważności, a nie ostrzegał przed katastrofą. Albowiem przyczyną było oparcie wzrostu gospodarczego i dobrobytu na rynku nieruchomości. Ten błąd popełniano w historii gospodarczej wiele razy, w wielu krajach. Budownictwo mieszkaniowe, także biurowe, daje ogromne przełożenie, bo kreuje mnóstwo popytu, bo trzeba kupić wyposażenie do tych mieszkań i biur, bo płace budowlańców są konsumowane, bo rosną oczekiwani i optymizm. Wszystko to z powodu nierównowagi, bo kredyty na budownictwo są zbyt tanie i łatwo dostępne, bo ryzyko zastopowania tego prosperity nie jest wliczane w jego koszt. Czyli dlatego, że nie było schładzającej interwencji. Politykom się to nie opłacalo, a może i nie śniło, aby bankom powiedzieć – róbcie rezerwy, stawiajcie kredytowe bariery, dodatkowe podatki i opłaty ubezpieczeniowe, bo kredyt makroekonomicznie musiał być tani w ramach strefy waluty euro.
3. Czy Oburzeni są zradykalizowani lewicowo? A co teraz lewicowość znaczy? Wydaje się, że są krańcowo zdegustowani „osiągnięciami” rządzącego establishmentu. Zawiedli się. Tamci mieli wszelką informację, ale brakło im zupełnie wyobraźni. Może populares byliby lepsi, gdyby rządzili? Może takie pytania padają. Bo ktoś musi rządzić. Czy przez 10 miesięcy, albo i mniej, jeśli wybory do Kortezów zostaną przyspieszone – co jest możliwe, czy przez ten czas coś się fundamentalnie zmieni? Jaką korektę masz na myśli? Niejasno to jest wielce – nowa partia? nowi politycy? co?
4. Oczywiście protest ludzi młodych, najchętniej sięgających po recepty z lewej strony, był uzasadniony. To w nich najbardziej uderza bezrobocie. Starsi mogą pamiętać poprzednie rządy, które w sumie osiągnęły sukces, a potem „zmęczyły się rządzeniem” i do tego sojusz z Bushem się dołożył. Bo hiszpańska gospodarka i społeczeństwo potrzebują reform (tak jak Polska, hehe). Zracjonalizowania państwa opiekuńczo-socjalnego i dania oddechu wolnej inicjatywie ekonomicznej.
p.s. Do neoheglowskich dyskusji o duchu wolności zmagającym się z duchem bezpieczeństwa nie nadaję się. Droga do zniewolenia („The Road to Serfdom”, F. Heyek) daje bezpieczeństwo na krótką metę.
Pozdrawiam
http://www.polityka.pl/galerie/1511904,2,andrzej-mleczko—galeria-rysunkow-2011-r.read
Nowy podpis akutalny:
SZWAGIER CAŁĄ WYPŁATĘ PRZECHULAŁ I PRZEGRAŁ W KARTY. STRAUSS-KAHNA ZAKUTO W KAJDANKI. TRUDNO NIE ŁĄCZYĆ TYCH DWÓCH FAKTÓW.
mw,
przykro mi, ale Twój wywód nie za bardzo trzyma się kupy.
„Pamiętaj Jacobsky…” – Tobie chyba woda sodowa do głowy strzeliła…
Gratuluję wysokiego mniemania o sobie.
Pozdrawiam.
Jacek2. Cytat z Twojego linku. „Tysiące osób, wśród nich nie tylko studenci, protestują przeciwko establishmentowi, który w ich przekonaniu pozbawia młode pokolenie przyszłości.” Czy to mowa o Polsce? Tutaj jest jeszcze gorzej, więcej argumentów do protestu lub buntu. Ludzie i młodzież także są leniwi, zgnuśniali i opętani przez kościół. Co lepsi wyjechali. Narasta jednak bunt i niezadowolenie i wtedy Hiszpanie będą się śmiali. Dla obu nie ma ratunku, dokąd nie wyzwolą się z pęt bankierów i międzynarodowych oszustów finansowych.
Telegraphick Observer
Dzięki za sprecyzowanie powodów upadku PP – było jak piszesz. Gdyby nie interwencja w Iraku wygraliby wybory.
Również zgoda co do „banki budowlanej”, ktorej efekty mialem wątpliwą przyjemność oglądać.
Co do charakteru oburzenia. Dostałem dziś od przyjaciółki, ktora z Indignados sympatyzuje i bywa na placu wykaz postulatów. Chodzi im między innymi o to za czym ja tu gardłuję czyli ograniczenie wydatków państwa czy przesunięcia w budżecie. Oczywiście głównie podnoszone są sprawy rozpasanej konsumpcji władz, koszty biurokracji i wydatków na bezpieczeństwo w sensie siły. Postulują np ograniczenie placowek dyplomatycznych, wydatków na armię, ograniczenia ilości posłów i radnych itp. Czyli nie sprawdza się teza Mw o ucieczce ludu od wolności. Lud hiszpanski najwyraźniej pragnie wolności – np od policji czy innych upierdliwych a kosztownych organów wladz. Mowa jest też o renegocjacji międzynarodowych umow finansowych – zdjęcie częsci ciężaru zobowiązań. Myslę, że one i tak będą renegocjowane. Oczywiście, że realizacja tych postulatów nie zmieni sytuacji finansowej Hiszpanii ale wskazuje kierunek korekt systemowych o ktorych pisałem. Daje szansę na skanalizowanie tych nastrojów. Niewiele w sumie potrzeba by ta młodzież poczuła, że partycypuje we władzy a o to przecież chodzi.
Nie wiem czy ten ruch stworzy partie – na razie to żywioł. Ale wierzę, że Hiszpanie nadadzą tej mlodzieżowej dynamice konstruktywny wymiar. Tak jak system niemiecki czy francuski wchłonął radykałów politycznych w 70 latach. Tam pewne radykalne hasła typu „Zjedz bogaczy!” nie straszą jak tutaj, wbrew pozorom mniej jest dogmatyzmu – polityka ma praktyczny wymiar. Polityczni wyżeracze rozumieją hasło, że „kto za młodu nie był socjalistą ten….”
Moim zdaniem takie kryzysy są odświeżające dla systemów, bo nadają im młodzieńczą dynamikę i werwę. System nie może starzeć się z jego beneficjentami. Los społeczeństwa, ktorym kierują ludzie z pokolenia 50+ mysląc tylko o sobie jest smutny. Taka społeczność ma wówczas „z górki” – tak jak jej przywodcy. Dlatego tak mnie właśnie niepokoi sytuacja polska. Przyznam, że chciałbym by mlodzi trochę odświeżyli ten skansen. Nie mam nic przeciwko temu by w zbożnym celu tarasowali tu place, pisali „Zjedz bogacza”, zalepiali bankomaty nalepami i wymuszali na tych rządzących krajem pieczeniarzach jakieś zmiany. Na pewno to lepsze od szaleńcow z krzyżami.
Pozdrawiam
@TO
Serdecznie dziękuję.
Może zaskoczę Ciebie, ale to Dlatego TO że rozmawiamy w gronie przyjaciół.
Od dawna mam wrażenie, że Kartce brakuje często „a z drugiej strony …”
Tą odrobiną dystansu zyskałby wiele sympatii. W przypadku zarzucanych powyżej przeklamań sam sobie poradzi z kłopotem.
Ja ze swej strony na przykładzie komentarzy Kartki i komentarzy o jego komentarzach chciałem pokazać, że często piszemy na gorąco, niekiedy niestarannie (należysz TO do staranniejszych), drażniąc innych i prowokując ich emocjonalne reakcje. A trzeba albo starannie (TJ jest jednym ze wzorcowych) podawać fakty, albo opatrywać zastrzeżeniami „o ile pamiętam”.
Ostatnio Dreptak na „kartkowisku” napisał o dużych trudnościach dialogowania w Grze w klasy. Jeśli już odnosimy się do cudzych komentarzy, to zadajmy sobie ten trud przywołania krytykowanych stwierdzeń oponenta. Bez tego „gołe” napomykanie, nawet stylistycznie wdzięczne, może prowokować trollowe pienia.
Wiedziałem, że zrozumiesz moje wezwanie o konkrety. Jeszcze raz serdecznie dziękuje za rzeczowe i spokoje odniesienie się. Naprowadzenie Kartki na dobry trop i drogę stojącą wyżej w hierarchii dróg, uczyni zawsze moją sympatię do Kartki bardziej zrozumiałą.
Kartka wpadł w rzekę pisania. Ciskając kaczki(plaskie kamyki) na powierzchnię tej rzeki pamiętajmy o zasadach żeglugi. Było mi strasznie przykro, gdy zaczęto bić Kartkę wioslami za liczbę rejsów i wzburzoną falę za rufą.
Nikt nie jest doskonały, a większość walczy z opozycją rozumu i uczucia.
Mnie wystarcza rozumu i serca, gdy czytam przypieranie Kartki do muru.
Argumentami rzeczowymi, a nie …
Obu panom dedykuje dla odpoczynku:
http://www.youtube.com/watch?v=FHjzRyMi7jc
mw,
nie mniej mi za złe, ale usiłujesz ustanowić jakieś powszechne prawo, które na wzór powszechnego prawa ciążenia miałoby prosto i elegancko tłumaczyć zachowania społeczne oraz stanowić uniwersalny klucz-wytrych do odkodowywania tych zachowań. Jeśli, idąc Twoim tokiem myślenia, przyjąć wystarczającą definicję wolności oraz bezpieczeństwa, to rzeczywiście można dojść do takiego powszechnego prawa, tak jak można np dość do uniwersalnej prognozy pogody typu : „Jak na św. Prota jest pogoda albo słota, to na św. Nikodyma dyscyk jest, albo go ni ma”. Zdumiewająca jest Twoja wiara we własne słowa, w sporej części podparta naginaniem własnych obserwacji do logiki wewnętrznej własnego wywodu oraz do teorii budowanej w oparciu o tak zgromadzony i uporządkowany materiał.
Już same pojęcia bezpieczeństwa i wolności, a szczególnie to ostatnie, jako jedna z głównych zmiennych Twojego równania opisującego rzeczywistość społeczno-polityczną, podlega ciągłym przewartościowaniom, rozszerzeniom oraz wzbogaceniom o nowe elementy – parametry, często wyjątkowe dla danego kraju czy dla wąsko zdefiniowanego okresu czasu w najnowszej historii. Powszechnych praw rozwoju jest i będzie chyba coraz mniej, między innymi z uwagi na różnicowanie się społeczeństw, coraz bardziej zindywidualizowanych. W takim układzie łatwiej jest operować np. pojęciem opinii publicznej, gdyż to właśnie opinia publiczna lepiej dopasowuje się do dynamiki przemian, których suma opisuje w stan danej społeczności w danym momencie. Ale budowanie na tej podstawie jakiś powszechnych praw, a potem podpieranie ich jedynym autorytetem, jakim jest stwierdzenie „Pamiętaj Jacobsky…” – to chyba nieporozumienie.
Pozdrawiam.
A gra się toczy…
http://wyborcza.pl/1,75248,9659711,Zapatero_nie_odejdzie_od_reform.html
Telegraphic Observer 5-24 16.37
Przehulal bo ochulal ? Czy jak to bylo ?
Redaktor pisze, że wyjściem jest stworzenie partii politycznej z realnym a nie hasłowym programem reform.
Moim zdaniem, to żadne wyjście. I nie mam na myśli tylko Hiszpanii.
Jedynym wyjściem jest oderwanie polityki od ekonomii.
Całemu światu jest potrzebne ekonomiczne a nie polityczne myślenie o gospodarce. Od politycznego myślenia, to mamy to co mamy.
To politycy nam ten kryzys zafundowali.
I dzięki politykom będziemy się z nim zmagali przez następne lata zamiast się z niego otrząsnąć.
Bo celem polityki jest zdobycie i utrzymanie się u władzy a nie prosperity obywateli.
To, że rozwijająca się gospodarka sprzyja utrzymaniu się u władzy, paradoksalnie jej rozwojowi w długim terminie najbardziej zagraża.
Bo naturalnego procesu jakim jest w ekonomii cykl rozwojowy nie da się usunąć.
To mrzonki, że oni (politycy) coś łagodzą.Uzasadniają tylko potrzebę swojego istnienia i szkodzą gospodarce zawsze. Czasem tylko w większym lub mniejszym stopniu.
I w celu utrzymania się u władzy pompowano w Ameryce przez niskie stopy procentowe gospodarkę, nie pozwalano na normalne działanie ozdrowieńczych dla długofalowego rozwoju cykli koniunkturalnych, które czynią gospodarkę bardziej konkurencyjną i eliminują z rynku jak drapieżniki w przyrodzie organizmy (firmy) słabsze, zmuszając wszystkich do wysiłku.
Kto inny jak nie politycy mówili w Ameryce tuż przed kryzysem, że nadszedł czas, kiedy każdego Amerykanina stać na własny dom?
Interwencje polityczne w gospodarce można porównać do prób kształtowania ekosystemu pod potrzeby człowieka. Nie ma szans opanowania procesu a skutki niepożądane są większe od zamierzonych korzyści.
Wracając do Hiszpanii, to bardzo dobry przykład szkodliwego działania polityki.
Mieli Aznara, dobrze rządził, mało gospodarce szkodził to sobie postanowili polepszyć i sprawiedliwiej podzielić. To sobie podzielili.
Nie zadziałał sprawiedliwszy podział, to grupka na placu chce jeszcze sprawiedliwiej podzielić.
Tak to jest z głupimi ludźmi.
Jak ich pomysł nie działa, to się z niego nie wycofują tylko radykalizują metody.
Znamy to, prawda?
Bo idea jest słuszna.
Głupek nigdy się nie myli.
Mylą się tylko mądrzy.
„wyssany z palca problem frustracji”:
1. Zeznania „Brody”, obciążające Mirosława Drzewieckiego, nie są jedynymi ws. powiązań polityka z gangsterami. Wcześniej, o czym przypominałem, wskazywał na nie „Waluś”. Sprawę umorzono, bowiem świadek zmienił datę spotkań, na których były minister sportu miał korzystać z usług narkotykowych dilerów w Łodzi, o całe 5 lat. To spowodowało, że sprawa dla prokuratury się przedawniła. Kamiński przypomina, że gangster przyznał potem na przesłuchaniu, iż „współwięźniowie grozili jemu i jego synowi śmiercią, jeśli będzie opowiadał o sprawach narkotykowych”. Czy ktoś jest w stanie temu zaprzeczyć? Dlaczego śledczy nic z tym nie zrobili?
2. Kamiński twierdzi, że CBA miało dowody w postaci nagrań z kontrolowanych operacji wręczeń majątkowych. Na łapówkach przyłapani zostali wysoko postawieni sędziowie, prawdopodobnie Sądu Najwyższego, o czym swego czasu pisał Maciej Duda w „Dzienniku”. Śledztwo rozpoczęło się w 2009 r. Przez prawie dwa lata, mimo twardych dowodów, nikt nie usłyszał zarzutów. Postawić chciał je prokurator Marek Wełna i został niedługo potem odwołany. Sprawa ugrzęzła.
3. Naciski na szefa Urzędu Kontroli Skarbowej w Krakowie, by zmienił decyzję ws. Rafinerii Trzebinia. Spółka powinna zapłacić wielomilionową akcyzę, jednak postanowiono inaczej. Wiceminister finansów Parafianowicz był podejrzanym o naciski, wywierane na Urząd Kontroli Skarbowej w Krakowie. Miał usłyszeć nawet zarzuty, jednak w ostatniej chwili zmieniono decyzję. W całą sprawę zamieszany jest również Paweł Graś, który spotykał się z Parafianowiczem w gorących dniach tuż przed zmianą niewygodnego szefa UKS. O tym wszystkim pisał portal TVN24.pl. Nie są to sensacje, wyssane z palca przez Kamińskiego.
4.Mariusz Kamiński podaje, że Jerzy Stankiewicz – przyjaciel Pawła Wojtunika i były funkcjonariusz gdańskiego CBŚ, dziś w CBA – według zeznań świadków miał utrzymywać kontakty ze zorganizowanymi grupami przestępczymi.Zamiast zarzutów, otrzymał jednak posadę w gdańskim oddziale CBA, gdzie ma dostęp do akt sprawy jego dotyczących.
Nikt nie spróbował sprawdzić i dopiero wówczas odrzucić tez i dowodów, jakie Kamiński przedstawił w liście do Seremeta i wywiadzie w „Uważam Rze”. Obowiązuje w mediach albo cisza albo kpiny jak w „Gazecie Wyborczej”. Nikogo nie oburza to, że mocne dowody obciążają byłego policjanta, sędziów, wiceministra finansów i wreszcie byłego ministra sportu.
I jeszcze jedno – według moich informacji, spotkania współpracowników byłego szefa CBA z prokuratorami ws. Drzewieckiego odbywały się w szerszym gronie. Kamiński dysponuje również korespondencją ze śledczymi. A to może znacznie pogorszyć sytuację Mirosława Drzewieckiego.
Staruszku,
do Ciebie najpierw – age before beauty.
Dzięki wielkie, że zapytałeś o uzasadnienie niecnych zarzutów wobec Kartki, co dało mi okazję ukazania, że za każdym takim stwierdzeniem stoi solidna dokumentacja, albo przemyślenie. Aczkolwiek wszyscy jesteśmy śmiertelni, a wcześniej – omylni. Kartka zmaga się z ogromną materią odważnie i z wielu stron. Nie ma rady, aby wszystko ujął na raz i bez pudła. Jest on atletą, ale nie 101. lecz 1001. (tysiąc pierwszym), co też warto było sobie wyjaśnić z odniesieniem do literatury.
Zatem wszystko jest pod kontrolą. Też mnie zadziwił atak tej triery (@T.K., @staq, @kaźmirz), z jakże odmiennych pozycji, jakże odmiennymi metodami. Zadziwiające (bez wchodzenia w nieprzyjemne szczegóły). Kolejnym „fascynującym” zjawiskiem blogowych jest napieranie na jednego – i do muru, i w przyro … coś-tam.
Uściski
p.s. Kleofas, faktycznie zadrżała mi ręka nad hulaniem, Bóg mi świadkiem – sprawdzać, czy nie sprawdzać; zastanawiać się, czy nie; eh, Kleofas jest wśród nas. thnks
mw pisze: 2011-05-24 o godz. 10:11
Może i pisała GW o wywlekaniu, może i KP opublikowała taką frazę, ale ja to podsłuchałem, co ma zasadnicze znaczenie (przynajmniej dla mnie). Muszę przy tym dodać, że fraza była o wiele bardziej brutalna, więc zacytowałem będącą w obiegu medialnym. Tak się niestety porobiło, że ci którzy mają, są w mniejszości i bezczelnie prawią morały tym, dzięki którym mają zasrańcy ( sorry za wyrażenie, ale szlag minie trafia jak czytam obecnego tu wszędzie Ebenezera S). Ów mądrala w „pierwszych słowach swojego listu” asekurancko skrobie, że nie wie, po czym przystępuje (nie rozróżniając klonu od platana) do katastru placów i przeliczania obecnych na nich demonstrantów, oraz zrównania ich postulatów. Na dobrą sprawę nikt jeszcze nie wiem ( oprócz ABC i Ebenezera), w jakim kierunku to wszystko się potoczy, i jak sobie zgromadzeni tam ludzie poradzą z przełożeniem tego ruchu na fakty polityczne. Czy naprawdę nikomu nie przyszło do głowy, że może to być ( protesty w Islandii, Grecji, Hiszpanii – kto następny) początek końca tradycyjnych partii politycznych, które gołym okiem widać, nie radzą sobie z rządzeniem ( to nimi kręci świat finansów).
Ile razy można powtarzać, że najlepiej wszystkim się żyje gdy państwo ( federacja państw) dba o sensowny egalitaryzm. Nie zastąpią tego żadne akcje i programy afirmatywne, które tylko utwierdzają biedaków, że są gorsi, a z tym się nikt nie pogodzi łatwo (noo, chyba
Kartko z P.
Kto wie, może o tej hiszpańskiej bańce budowlanej najpierw dowiedziałem się od Ciebie. I proszę nie przypominaj mi o tezach Mw. Ciekawiło mnie, co oni tam na placu Puerta del Sol taj gardłują, brakowało mi tłumaczenia do wstawki na Twoim blogu. Jakie punkty wysuwają, i ile, 21, czy więcej? Zgadza się, pomijając detale. Dodam jeszcze …
5. Rengocjowanie międzynarodowych umów finansowych – jak rozumiem – ukierunkowane na obniżenie oprocentowania hiszpańskiego długu zagr. przez wsparcie UE, EBC, MFW. Lecz skuteczność „cięć” może być najlepszą metodą na podniesie „ratingu”. Zdaje mi się, nie znam szczegółów islandzkich, ale odwoływanie się do „islandzkiej dumy” jest nietrafne. Skala obu krajów i ich problemów patrząc z zewnątrz, oraz przynależność Hiszpanii do UE robi sporą różnicę. Ale hasło jest propagandowo nośne. Wydaje mi się, że Hiszpania to nie Grecja. Ale może upodobni się do Irlandii – szybkie wybory (do Kortezów) i zmiana rządu mogą okazać się korzystne z tych wszystkich powodów, o których piszesz.
6. Kryzysy są odświeżające – albo prowadzą do naprawy, albo do załamania, zawalenia i zastąpienia nową konstrukcją. Twoją tezę o 50+ odczytuję tak, że aczkolwiek szef tego „cambio”, zmiany, powinien wiekiem zbliżać się do 50-tki (Rajoy ma 56 lat), to ekipa robocza powinna być nowa, świeża, młodsza od niego. Zmiana wymaga ciężkeij roboty, staruchy nie mają tej energii, polotu i determinacji. Nie zapominajmy, że interesy starszego pokolenia, tj. mas wyżu demograficznego winny być uwzględnione. Ale interes młodych wcale nie musi być w sprzeczności. Na drodze stoją stare nawyki, ot co.
7. „Zjedz bogaczy” jest metaforą, wszak bogacze są tłuści, żylaści, albo jedno i drugie, zupełnie niestrawni, pytanie jaką metaforą. Nierówności dochodów w Hiszpanii nie są duże, mniejsze niż w Portugalii, czy we Włoszech. Wskazuje się na słabość systemu edukacyjnego, niewystarczająco rozwinięto bazę przemysłowa (wyjątkiem motoryzacyjny) i deficyt w handlu. Dochodzi spadkowy trend finansowania projektów z budżetu UE. W najbliższych latach trzeba będzie cierpliwie trawić najpierw tę budowlaną bańkę. Nic nie mówi się, jakie obietnice PP rzuciła na stół i jak zamierza „wchłonąć” część tego ruchu. Czy inna polityczna siła się wykluje?
Pozdrawiam
„Kłopoty Hiszpanii wynikają nie z autorytaryzmu, lecz z błędów rządu demokratycznego”
i znowuż obok rzeczywistego problemu, którym jest brak kontroli państw nad pieniądzem i permanentnym deficytem budżetowym.
Toczy się dyskusja, szczególnie w środowiskach lewicowych czy wariant hiszpański (zaraza hiszpańska) jest mozliwa w Polsce. Czy to się może przenieść? Hasło hiszpanskich demonstranów brzmi „Młodzi bez przyszlości – bez pieniędzy, bez mieszkań, bez emerytur, bez strachu.” więc odpowiada realiom polskim. Nie licząc oczywiście fragmentu „bez strachu” – to budzi najwieksze wątpliwości. Sensownie choć gorzko mowi o tym socjolog Tomasz Karoń
http://www.emetro.pl/emetro/1,88815,9650866,Mlodzi_Polacy_nie_maja_czasu_na_bunt.html
stauszek 8.13
Nazwanie mojego komentarza , w którym wyrażam opinie iż Kartka broni chamstwa i agresji „Antykomora” „bandyckim zarzutem, za który odpowiem przed sądem i zostanę skazany” zmusza mnie do pozwania Cie przed sądem cywilnym.
Dajesz bowiem do zrozumienia ze JESTEM BANDYTA, a to coś znacznie gorszego niż „obrońca chamstwa i agresji”.
Niestety KAZDY SAD na swiecie ,po zapoznaniu sie z twoją działalnościa na blogu, nawet bez powołania bieglych – uzna że w twoim stanie nie odpowiadasz ani za swe wypowiedzi, ani za czyny.
Przykro mi bo zarobiłbym łatwo ogromną kase.
Ps. Czy twoj nick dotyczy stanu umysłowego, czy tylko wieku ?
PS 2. Ja tylko pytam.
PS3. Z zawodu jestem wiedźminem. Rozprawiam sie z róznymi potworami.
Jacobsky 18:40
Powtórzę moją odpowiedź na Twój komentarz z 4 maja:
„Przecież w naszych dyskusjach na tym blogu wcale NIE chodzi o przekonanie kogokolwiek przez kogokolwiek (to zresztą niemożliwe). Chodzi, jak mam nadzieję, o przyjemność z obszernej, rozumniej wymiany poglądów, opartych na faktach i własnych oraz cudzych ich interpretacjach. Nie o pokonanie „przeciwnika”!”
Tak to widzę. Przedstawiam różne, kontrowersyjne interpretacje wydarzeń społecznych, politycznych, historycznych itp. I lubię przeczytać takież autorstwa innych Blogowiczów (o ile są interesujące, zazwyczaj nick mi mówi, czy warto czytać, chyba że pojawia się ktoś nowy…)
Ale lepiej nie używajmy argumentów osobistych (np. „zdumiewająca jest Twoja wiara we własne słowa” – a w czyje słowa ma niby być?) bo one nic nie wnoszą do meritum.
Ja np. z Twojego komentarza (o tej „słocie i dyscyku”, co to „są abo ich nima”) wywnioskowałem, że chyba nie zrozumiałeś tej mojej teorii, bo przecież nie piszę, że „wolność jest, gdy nie ma bezpieczeństwa albo gdy ono jest, a bezpieczeństwo jest pożądanym dobrem, gdy jest wolność albo gdy jej nie ma. Przeciwnie: mówię, że te wartości (a raczej ich subiektywne odczucie) są w OPOZYCJI. Zawsze. I że to się nie zmienia.
Czy usiłuję ustanowić „jakieś powszechne prawo”? No, to już jest temat do dyskusji. Szczerze mówiąc, niczego nie usiłuję. Jak już kiedyś pisałem Kartce, piszę zasadniczo dla własnej przyjemności (także, gdy się „spieram” z kimś) i wcale mi nie zależy na tym, czy ktoś się ze mną zgadza, czy nie. Natomiast bardzo sobie cenię przejawy zainteresowania, o ile są merytoryczne, i inne zdania. Im bardziej się różnimy, im dłuższa i bardziej „zawęźlona” dyskusja, tym to ciekawsze. Co ciekawego w tym, że mamy takie samo zdanie i wypisujemy sobie króciutkie „słowa uznania” te różne „chapeau bas” i tym podobne blogowe dusery. Ale oczywiście zdaję sobie sprawę, że wielu to jest potrzebne, więc się nie obrażam, gdy widzę takie wzajemne czapkowanie. Szukam tylko oryginalnych myśli (wcale ich tak dużo nie ma!) i dyskusji, wymiany odmiennych poglądów. (Z tym wcale nie tak łatwo, i to na prawicy jak i na lewicy. Wydawałoby się, że lewica jest bardziej tolerancyjna i gdy czegoś nie uznaje, to po prostu pomija. Tymczasem, np. na blogu Orlińskiego, albo myślisz tak jak on, albo dowiadujesz się, że on „nie lubi długiego ostrzegania”???)
Moje „Pamiętaj Jacobsky…itd” żadną miarą nie było zamierzone jako afront, ale że może być odczytane jako efekt „wody sodowej”, to się z Tobą zgadzam. Nie widzę w tym nic złego. Że strawestuję znane powiedzenie Oscara Wilde’a: każdemu mężczyźnie woda sodowa uderza do głowy, ale tylko prawdziwy mężczyzna potrafi się do tego przyznać.
Mam nadzieję na dalszą owocną wymianę poglądów. Oby różniących się od siebie!
Śleper
Ta fraza „wywleczemy was z waszych wypasionych fur” zaczęła żyć swoim życiem. Ja ją po tej dyskusji w GW (o śmierci zbieraczy jabłek)wychwytywalem w wielu komentarzach internetowych. Prawdopodobnie weszła również do potocznej mowy. Takim popularnym sformułowaniem było też – „czuję się jak kundel na rynku pracy”. Pamietam, że napisała to w jakiejś dyskusji dziewczyna po dwoch fakultetach, ktora roboty nie mogła znaleźć. Ludzie to podchwycili, bo trafnie oddaje pewien stan psychiczny.
Pozdrawiam
Śleper 20:46
Słyszę Twoją obawę (?), że może to być (Hiszpania) „początek końca tradycyjnych partii politycznych”. Podobną zresztą obawę albo nadzieję (???) wygłosili w komentarzach inni. Może nie w takiej precyzyjnej formie, ale jako przewidywanie „końca historii” (tej, jaką znamy).
Ja już to słyszałem. Co roku. Co roku koniec świata. Ale to pic na wodę. To wszystko toczy się tak samo, na tych samych albo bardzo podobnych zasadach, od wieków. Cóż znaczą te dzisiejsze protesty w Hiszpanii wobec protestów w przeszłości? A przecież zmiany następują bardzo powoli. Z punktu widzenia naszego krótkiego życia dostrzegamy rewolucje. Ale gdy spojrzymy na historię, zobaczymy, że ona niczego takiego jak „rewolucja” nie zna. Wszystko jest ewolucją. Bardzo wolną.
Umrzemy w dokładnie takim samym świecie, w jakim się urodziliśmy. Może będzie nam się wydawało inaczej, ale dla czytających o nas kiedyś w przyszłości – nie będzie żadnej różnicy. Carpe diem!
Jeszcze dodam, pardon, dopiszę się do Parker’a (05-24 o godz. 20:27).
Oderwać politykę od ekonomii! Odpolitycznić gospodarkę! ? kiedyś już słyszałem te hasła, czytałem gdzieś??? Wiem – w POLITYCE Rakowskiego. Słusznie, słusznie Parker prawi.
Nie trudno jest zauważyć przy tym, że politycy od czasu do czasu padają, i to nie z wycieńczenia czy ze starości, lecz od wykopania ich przez wyborców. Jedni trzymali się 45 lat (1944-89), wkraczali w rozliczne etapy, na kolejnych zjazdach je podsumowywali, przechodzili przesilenia, wypaczenia i błędy sobie wzajemnie wytykali, ale to jest miniona już epoka. W demokracjach jest łatwiej się zorientowąć, że ekonomia przesiąka polityką i schodzi na psy, i winowajców wykopać. Ale na wyborczą anty-broń wymyślono anty-anty-broń. Angażuje się sektor finansowy. Obecnie tworzy się teorie objasniające, że to tatarzyn złapał kozaka, że finansjera lobowała i za gardło polityków złapała, ale zdania są w tej sprawie podzielone, np. są takie, że politycy sami chcieli być w ten sposób złapani i od wielu lat nad tym złapaniem ich w sidła finansowego lobby cierpliwie pracowali. Nikt przy zdrowych zmysłach nie może pominąć finansistów w tych rozważaniach. A do czego i jak politycy ich używają, tej anty-anty-broni. Oto Greccy politycy wynajęli Goldman Sachsa (za grube pieniądze), aby ukryli ich zadłużenie budżetowe. Amerykańscy wszystkie inwestbanki, aby „zmniejszyli ryzyko” i przez to obniżyli oprocentowanie tzw. subprime mortgage. Islandzcy jeszcze inaczej, nie wchodząc w detale. Na szczęście politycy prymitywnej Zielonej Wyspy (pod białoczerwoną flagą) pod wrażeniem Leppera, Giertych i Kaczyńskich chyba nie zorientowali się w możliwościach przedłużenia sobie bytu politycznego za pożyczone pieniądze na szczodrych rynkach finansowych, zagmatwali się w historii XIX wieku, gdy ekonomię z tamtych czasów wyrzucono na śmietnik. Teraz twierdzą, że to nie był prymitywizm, lecz staropolska przezorność, hehe.
Krótko mówiąc, bez pomocy finansistów, różne Greki i Bushe byliby już wcześniej wykopani. I – nota bene ? Zapatery. Populistyczna inżynieria makrofinansowa się porobiła z eklektycznego zmieszania dwóch głównych szkół ekonomii. I tak oto, tezy początkowe i końcowe Parkera są niezbite: „politycy nam ten kryzys zafundowali”, oraz „głupek nigdy się nie myli – mylą się tylko mądrzy” (sic?!).
Wszystkie te frazy („wywleczemy was z waszych wypasionych fur”, „czuję się jak kundel na rynku pracy”), mieszające nieco na styku psychologii i ekonomii, o ile pamięć mnie nie myli, biorą pocżątek z pogranicza gastrologii, z frazy – WSZYSCY MAMY RÓWNE ŻOŁĄDKI.
Zaś jeśli chodzi o OPOZYCJĘ, ale bez związku z partiami, to zwiększenie bezpieczeństwa uwalnia nas od martwienia się co będzie, zdaje mi się.
Telegraphick Observer
Muszę sie podzielić osobista refleksją. Bardzo mnie odprężają rozmowy z Tobą dlatego między innymi, że wykazujesz wobec haseł – „Jedz bogaczy!”, „Powstańcie, ludy Europy!”, „Tak głosuje Madryt!”, „Niech Hiszpania będzie dumna jak Islandia!” i innych młodzieńczych zachowań mądrą, liberalną tolerancję. Bardzo mi w kraju brakuje takiego luzu. Czasem sie zastanawiam czy moi rodacy kompletnie nie stracili poczucia humoru i dystansu do rzeczywistości. To co jest swobodną ekspresją polityczna, co nadaje klimat rewolucyjnej wagi jakimś nawet banalnym wydarzeniom tutaj jest traktowane ze śmiertelną powagą i dosłownie. To jest również wyczuwalne w dyskusjach na blogu. Tak jakby mial za chwile nastąpić koniec świata. A tymczasem to fajne imprezy. Gdybym był w tej chwili w Hiszpanii to siedział bym gdzieś na placu pod fonatanną, pił wino, podjadał jamon i paellę, sluchał rewolucyjnych pieśni i świetnie się bawił. Przecież ta młodzież ma w koncu jakieś sensowne zajęcie. Lepsze to niż pisanie bez sensu tysięcy cv na ktore i tak nie odpowiada.
To krzepiące, że potrafisz zachować taki liberalny dystans do tego typu wydarzeń.
Pozdrawiam
mw pisze: 2011-05-24 o godz. 22:25
Ależ ja wcale nie wieszczę końca historii, polityki i czegokolwiek. Wszystko płynie, więc z całą pewnością moje zejście odbędzie się w cokolwiek innym świecie niż ten znany mi tu i teraz. To banał, ale dla porządku musiałem to naskrobać.
Zawsze czuję strapienie, gdy muszę się powołać na czyjeś przemyślenia, ale niech tam. Profesor Bauman w wywiadzie bodaj właśnie dla POLITYKI, określił dzisiejszy stan świata jako przejściowy, a miał na myśli krzyżujące się interesy różnych grup, które władzę de facto sprawują, albo mają co najmniej wpływ na te grupy. Diabli wiedzą ( to ja ), co z tego wyniknie i czy ów proces dojrzał do „rewolucji”. Nie od rzeczy będzie przypomnieć co też o rewolucji francuskiej myślał Alexis de Tocqueville. Warto na tą okoliczność zerknąć do „Dawne rządy i rewolucja”. Spieszę dodać, że nie po aby stawiać pomiędzy tamtym i tym światem znak równości, bo jednak od tamtego czasu upłynęło trochę wody (w dowolnej rzece), tym niemniej mechanizmy przemian pozostają niezmienne.
@Kartko, to prawda, Polacy nie mają czasu się buntować, bo każdy jeszcze wierzy, że się nachapie, a reszta niech się martwi o siebie.
Nie wiem jak jest w tej Hiszpanii obecnie, ale jak byłem tam kilkanaście lat temu, to miałem wrażenie, że drugą połowę europejskich żurawi budowlanych ustawiono właśnie w tym kraju. Nawet miałem z tym kłopot, bo w Walencji obrałem sobie za punkt orientacyjny (nie miałem mapy) zespół takich żurawi i po pół godzinie wędrówki byłem zgubiony na amen.
Polski nie dotknął obecny kryzys, ponieważ tutaj trzeba praktycznie wszystko wybudować od nowa i to jest napędem gospodarki. Jeśli zasadniczo nic się nie zmieni w UE (w co wątpię), to nawet kiepski rząd będzie miał sukcesy. Pytanie brzmi: co będzie jeśli coś się jednak zmieni, a jeśli nie, to co będzie napędzać gospodarkę jak już się wszytko wybuduje. I nie radziłbym żadnemu rządowi w Polsce liczyć na cud gazu łupkowego, bo nawet jak się pojawi w odwiertach, będziemy mieli burzliwe wojny chłopsko-polskie. Ale to odrębna historia, do której pewnie wrócimy niebawem.
Pozdrowienia
Telegraphic Observer 5-24 20.45
To samo. Kilka dni temu bylo wahniecie i – puscilem „patrzec”, i cos tam jeszcze. Nie trzeba sie lenic.
Dialog z Kartka Ci kwitnie, choc moje z nim glebokie przemyslenia na temat gowna zapowiadaly sie pomyslnie.
Problematyka mody damskiej tez wywiodla na manowce(!), poniewaz powazne zwierzeta nie lubia zartow. Pozwol, ze upuszcze tu nieco zolci.
W mlodosci, iles tam lat temu, jedynym kryterium oceny urody pci przeciwstawnej bylo 36.6. Poki Warszawy starczalo, na urokach Warszawianek sie konczylo. Piekne one byly, ale trzymane w kretonikach i posluszenstwie wobec Szanownech Panow wiedly jak roze przy ruchliwym trakcie. Rwaly sie do Swiata jak mogly. Niektorzy tu zazarci oponenci „zadolowali” swoj towarek skutecznie na dlugie lata i ja teraz mam rezultaty.
Fajerwerki zachwytow maja sens, kiedy wpusci sie do zawodow zolte,czarne,zielone i mieszane, przywdziane w pomysly projektantow o jakich do tej pory szanownym oponentom nie nie sni. Artysta Siemaszko leb by sobie wtedy ukrecil, gdyby go posadzono na jakimkolwiek rogu ulic od Bangkoku do Ancorage. Tam kipialo a w Polsce sliczne kobitki snuly sie w wielkoseryjnych „kreacjach”, albo produktach „pani co dorabia szyciem”. Tych „kociakow” mi zal, pieknych czesto nad podziw, ale stlamszonych przez tzw rzeczywistosc. Albo upokarzanych przez byle Wlocha, Jankesa czy Mr Bambuco jego portfelem.
Tamte czasy kladly i je, i nam… To czym sie teraz zachwycac przy wspominkach ?
W zamierzchlych czasach rozumiales, to i teraz zrozumiesz. Dziekuje.
P.S.A zatwardzialcom dedykuje:
http://www.youtube.com/watch?v=rYAKYCyOIXk
Na ogol popieram P.TO
ale cytyt
Lecz skuteczność ?cięć? może być najlepszą metodą na podniesie ?ratingu?.
…Ba ,tylko w jaki sposob ameyrykanski „rating” stoi tak dobrze ,
przy ich WSPANIALYCH amerykanskich ,dlugach ,…bum…
Nie ma sprawy rzad socjalistow w Portugali upadnie – wszyscy wiedza ,tylko dlaczego te trzy amerykanskie RATINGI
zabieraja sie teraz do Belgi i Wloch ……?…..
Wykonczyli juz banki to teraz jedno panstwo europejskie po drugim
w imie widzi mi sie? czy amerykanskiego kapitalizmu bez ograniczen ? ….,szkoda ….wszystko Top Secrit ,jak niedawno w bankach..
Salute
Ps. Swiat sie jeszcze smieje ,a dzieci hiszpanskie niech protestuja ,
spokojnie i dluuugggo…..
..do Smutnego p.K. ;nie ma sprawy ,te Panie dorabiaja sobie na pokerku ….
@Kaźmirz
Niniejszym upoważniam redakcję Polityki i wydawcę (to są zapewne ciała o różnych kompetencjach) do udostępnienia mojego adresu mailowego osobie/osobom zamieszczającym w dniach 2011.05.20-2011.05.25 komentarze na blogach e-Polityki i posługującej/posługującym się nickiem Każmirz.
Wróciłem do źródłowego zdania i stwierdzam, że nie było w nim wskazania kto napadł na Kartkę. Możliwe jest, że starana analiza tekstów pisanych po tym źródłowym stwierdzeniu skłoniłaby sąd do uznania mnie za winnego pomówienia.
Wydaje mi się, że nie będzie ta analiza potrzebna.
To jest mój ostatni komentarz dotyczący krytykowanego przeze mnie przypisania Kartce z Podróży słów o popieraniu agresji.
Niniejszym daje jasny i wyraźny powód do oskarżenia mnie o pomówienie.
Dla mnie, staruszka, jesteś Kaźmirzu za mały.
Gdyby zaszła potrzeba obrony mnie lub Ciebie, to przewiduję ogromną zadymę.
Nie zachodzi potrzeba obrony, bo ja nie czuję się ani dotknity, ani obrażony.
Gdyby jednak zaszła taka potrzeba, za mną staną przyjaciele oraz setki tysięcy ludzi o honor których na łamach e-Polityki upominałem się.
Ty szukasz, podobnie jak Kadett okazji do potarmoszenia kogoś.
Po raz ostatni wzywam Cię do opamiętania się.
Gdy przyszły trudne chwile pomagali mi ludzie wydawało by się chłodni wobec mnie lub wręcz niezyczliwi. Mam wrażenie, ze dostałem i dostaję od ludzi więcej niż na to zasługuje.
Awatarom zrozumienie tego mechanizmu poparcia jest niedostępne.
Napisałem, że obrona Kartki z Podróży przeze mnie była formą.
Treścią była obrona człowieka we mnie, w staruszku.
Poproś programistę aby popracował nad Twymi cechami ludzkimi.
A ze spotkaniem w realu bądź ostrożny. Do dziś biję znakomicie bykiem.
Pisałem o tym. Powatpiewano tu w mądrość operującego mnie neurochirurga.
Minęło 7 lat. To samo grono lekarzy uzupełnia nasz (!) wspólny sukces medyczny jako unikalny: ja bardzo chciałem zyć, oni nie rozumieli i do dziś nie rozumieją, dlaczego wcześniej nie umarłem. Ja żyję dzięki innym.
Ty Kaźimierzu być może żyjesz przeciw innym.
Zostałeś źle zaprogramowany awatarze.
Czasem rozne rzeczy sa jednak podobne ,jak z p.D.S.K ; zatrzymac sie
nie potrafil …osiolek…
A jesli to szalenstwo ,to jest w nim metoda.
Salute
Ps. No w kazdym razie jak Niemcom podniosa stope procentowa na
8,5% to tez splajtuja…. pozostaje tylko w podwojnym garazu chodowac swinki …
Była przed kilkoma miesiącami w „Polityce” ciekawa rozmowa red. Żakowskiego z Zygmuntem Baumanem „Świat po pigułce”. Myślę, że dobrze jest o tezach Baumana pamiętać, kiedy rozważamy kierunek rozwoju cywilizacji zachodniej. Tu link:
http://archiwum.polityka.pl/art/swiat-po-pigulce,384523.html
Przed kilkoma dniami natomiast natknęłam się na artykuł Roberta Skidelskiego na http://www.project-syndikate.org . Analizuje on zjawiska rynków pracy w dzisiejszym świecie. Jego konkluzja: oddzielenie pracy od płacy. Link:
http://www.project-syndicate.org/commentary/skidelsky41/English
To nie jest nic nowego, ta tendencja zaznaczyła się w Niemczech już od pewnego czasu, kiedy zmniejszając bezrobocie zdecydowano się na zatrudnienie na o wiele gorszych warunkach. Wszystko wskazuje na to, że taka jest tendencja i dobrobyt świata zachodniego nie tylko nie będzie się zwiększał ale nawet nie będzie stabilny na pewnym poziomie. Pewnie, że np. w Niemczech wszystkie te wolontariaty i praktyki młodych, dobrze wykształconych ludzi są dofinansowywane przez rodziców i dziadków, którzy zdołali nagromadzić pewne zasoby.
Czy protesty i rewolucje (w Europie) mogą przynieść jakieś rozwiązanie?
Śleper 23:42
A kiedy to stan świata nie jest „przejściowy”? Zawsze jest. Nawet Bauman prawi banały.
A propos banałów: co z tego, że „baty, które [lewica w Hiszpanii] zebrała są skutkiem bolesnych dla społeczeństwa reform związanych z kryzysem, znużenia ekipą rządzącą już drugą kadencję, nepotyzmem, dogmatyzm lewicowej tzw „poprawności politycznej” itp, itd.”
A inne społeczeństwa to nie doznają bolesnych reform związanych z kryzysem? Znużenia ekipą rządzącą już drugą (a nawet trzecia!) kadencję? Nepotyzmu? Dogmatyzmu lewicowego czy prawicowego? Poprawności politycznej?
Wszystkie doznają, ale są takie, które zaciskają zęby i starają się to konstruktywnie naprawić, zmienić nie niszcząc, nie poddając się ekstrawaganckim lękom i jeszcze bardziej irracjonalnym nadziejom; a są takie, które palą opony, malują plakaty, robią sobie fajne, seksowne fotki do Facebooka albo marsze w obronie krzyża.
Więc bardziej interesujące jest pytanie, dlaczego jedni reagują tak, a inni tak. Dlaczego jedni mają tak, a inni inaczej? Czy to słońce południa? Czy katolicyzm i prawosławie? Czy za dużo wina, a za mało wódki? A może odwrotnie?
Jakieś przypuszczenia, Śleperze? (ale interesują mnie Twoje własne, nie powołuj się na czyjeś banały).
Mw
Martwią mnie Twoje poranne komentarze – są jak poranne doły. Tlenu, wysiłku Ci potrzeba od rana. W naszym wieku to normalne, że trzeba od rana mobilizować ciało jak ostrogą konia. Inaczej ten smutek i nuda który czujesz otwierając po śnie sklejone od monitora powieki będzie Ci towarzyszył przez cały dzień. I nawet nie zauważysz gdy przejdzie w stan chroniczny. Weź się za siebie, proszę.
Na marginesie, co znaczy – „…nie poddając się ekstrawaganckim lękom”? czy to jakaś prółba odepchnięcia od siebie ciężaru ciążących emocji? Jeśli tak to – przykro mi – nie tędy droga
Pozdrawiam
Wydaje mi się ,że gospodarz udaje ,że nie wie co jest przyczyną sytuacji w Hispanii. Przyczyną jest obecny model kapitalizmu zakładający całkowite uwolnienie od jakichkolwiek obciążeń kapitału,korporacji i najzamożniejszych mieszkańców. Służą temu raje podatkowe, zwalnianie z podatków z korporacji, globalizacja. Stadarowy przykład – bankructwo Islandii albo Irlandii – czy winni są temu obywatele czy też udziałowcy banków? Dalczego ja mam spłacać cudze długi? Bo panstwo podżyrowało je? Państwo rządzone przez skorumpowaneelity idące na pasku owych bankierów? Gdzie zwykle lądują ministrowie finansów po zakónczeniu kariery? W sektorze finansowym.
Remedium Gospodarza proponowane Hiszpanom można porównać do leczenia syfilisu za pomocą kiły ( 🙂 ), ZAŁOŻENIE JAKIEJKOLWIEK PARTI W OBECNYM SYSTEMIE POLITYCZNYM NIC NIE ZMIENI. Każda partia niezgody,jakakolwiek by nie powstała ma nikłe szanse przebić się bo nie ma kasy (jedyna jaka się przebija o Tea Party czyli ci którzy chca więcej jeszcze syfilisu więc mają dobre wsparcie finansowe) Dlatego nim by uzyskała znaczący wpływ na polityke swojego kraju bedzie musiała się uświnić i to zdrowo…Bez przebudowy fundamentów obecnej ekonomii czyli:
– likwidacji rajów podatkowych
– wprowadzenia odpowiedzialności karnej za posiadanie konta w takim miejscu
-przywrócenia progresji podatkowej ( w końcu bogaci stając się co raz bogatsi są w stanie skorumpować wszystko i wszystkich)
– zakaz rekalmy wyborczej
– opodatkowanie przepływów kapitałowych i giełdy
– skończenia z hipokryzją ,że np. buty Doc. Martensa wytworzone w Chinach są ciągle Martensami
– walka z koncentracją kapitału
– walka z próbami ograniczenia i kontroli Internetu
Zwykle populiści prawicowi transferuja gniew społeczeństwa na ,,innych” po to by zachować powodujące owe napięcia status quo. To nie ,,darmozjady/imigranci pasożytujące na socjalu” są przyczyną upadku usług społecznych w danym kraju ale koniecznośc konkurowania przez państwo z rajami podatkowymi – zyczajnie najzamożniejsi i korporacje maja gdzie uciec .
Inną sprawą (jasna w kontekście usłużności rządów wobec korporacji) jest przeniesienie wszelkich obciążeń korporacji wobec obywatela. Służa temu tzw. śmieciowe umowy o pracę. Zero urlopów, chorowania, płatnych nadgodzin itp.
Fundamentalnym problemem są wewnętrzne sprzeczności obecnego kapitalizmu. Posłuże się znowu przykładem firmy Doc. Martens. Produkcje przeniesiono do Chin, ceny butów nie zmieniono, a robotników z fabryki w Anglii zwolniono. Jeżeli znaleźli jakąś prace to zapewnie niskopłatną w usługach. Teraz suma zysków:
– firma zwiększyła swoje zyski bo produkcję przeniosła do kraju o niskich kosztach i zerowych normach ekologicznych ale czy płaci od nich podatki w Anglii czy na Jersey albo Kajmanach?
– państwo straciło okreśłone sumy podatku dochodowego uzyskiwane od dobrze płatnych robotników jak i ,,wypłacalnych klientów”. Zarabiasz marnie to marny z ciebie konsument = mniejsze wpływy z VATu
– na to nakładają się śmieciowe umowy o pracę (dalsze uszczuplenie dochodów obywateli co za tym idzie państwa)
– wzrost cen w wyniku spekulacji jak i oszukańczej ekologii (sztandarowym przykadem są tzw. żarówki ekologiczne – w pewnych sytuacjach zużywają tyle samo prądu co zwykłe żarowe, a przy ich produkcja i zniszczenie wytwarza cała tablice Mendelejewa ale za to kosztują dziesięć razy tyle co zwykła).
Odnośnie wzrostu cen posłuże sie przykładem ,,z życia wziętym”. Mieszkając w IRL mogłem obserwować jak wyglądają niszczące skutki spekulacji na rynku nieruchomości. Mój kolega kupił dom w 1993 roku i w 2003 był już spałacony (a był robotnikiem tylko).Mógł pozwolic sobie na 4 dzieci i różnorakie przyjemności. Jego młodsi odpowiednicy mimo ,że nie najgorzej opłaceni nie mieli szans na zakup domu, gdyż lepiej zarabiający mieli przed sobą perspektywę 30-40 lat spłacania. Skąd się to wzięło? Pojawiła się grupa ludzi dla których różnica 100tys euro w cenie w zasadzie nie stanowi problemu,pojawili sie ludzie których stac na zakup nawet 20 domów za dowolną cenę. Wzrost cen nieruchomości+spadek dochodów społeczeństwa(spowodowany min. sprowadzeniem nas – imigrantów) doprowadziły do zapaści na rynku nieruchomości.
O ile nie rozwiążemy tych problemów generowanych przez obecny model kapitalizmu ,czuję ,że czeka nas wojna światowa. W koncu rewolucjoniści w Egipcie ,gdy zobaczą ,że ich sytuacja ekonomiczna nie uległa poprawie (raczej marne szanse są na to) moga posłuchac ,,patriotów” ,,wzmagaczy moralnych” ,którzy wytłumaczą im ,że źródło ich problemu jest ,,u obcych” i trzeba tam zrobić porządek. W końcu przerabialiśmy już to przed wojną – lecząc sie z ,,zagrożenia komunistycznego” zwykle do władzy dopuszczano siły patriotyczne.Wynik był znany – tylko broni atomowej było brak…
Therese Kosowski, dziekuje za linke do Robert Skidelski.
Agenda 2010 i Hartz IV – mimo dosc powszechnej krytyki – daly szanse wielu
bezrobotnym na zatrudnienie, wiec moze przyszlosc bliska to nisko platne i dotowane (Kombilohn) miejsce pracy lub przyszlosc odlegla radykalna zmiana w kierunki dochodu gwarantowanego
https://lh3.googleusercontent.com/_rxdnqitjQpQ/TIKZgo-e3JI/AAAAAAAAB_Q/UejQYdqtDqo/s640/DSC_2962.JPG
film po niemiecku o dochodzie gwarantowanym:
http://www.youtube.com/watch?v=XqJjWe1QeUY
osobiscie jestem zwolennikiem zmiany radykalnej 🙂
Kartka 10:49
A jak tu nie dołować, skoro dół? Jak widzieć jasno, skoro ciemno?
Pisze Ryszard Petru, przewodniczący (!) Towarzystwa Ekonomistów (!) Polskich:
„Młodsze pokolenie nie rozumie, dlaczego ma to [sytuację w Polsce] akceptować”.
i o rządzie: „Niech nawet w ogóle tego nie nazywają [reformami], niech po prostu robią”.
Ręce i nogi opadają. To jest ciągle to samo, co mówił mój szef (przed moim wyjazdem z kraju): „Ktoś powinien…” i co mówi dziś kolejka do warzywniaka: „Powinni z tym wreszcie coś zrobić”.
Kto, jak nie my? Młodsze pokolenie nie ma co akceptować, skoro nie akceptuje, tylko zabrać się za pracę. Tymczasem właśnie młodzi urzędnicy i urzędniczki, młode ekspedientki, młodzi strażnicy miejscy, młodzi dziennikarze, młodzi historycy – nie robią nic, tylko stoją, siedzą, dłubią w nosie, arogancko ci się przyglądają, odwracają się do ciebie tyłem, nie odpowiadają na pytania, udzielają błędnych odpowiedzi …i czekają na pracę za minimum 7 funtów za godzinę. Albo piszą idiotyczne, prowokacyjne artykuły, dając upust swoim frustracjom i swej Schadenfreude. Niemcy, Holendrzy, Francuzi, Anglicy i inni, po wojnie mieli O WIELE TRUDNIEJ niż my dziś, ale zapier….. jak małe samochodziki. A my? „Oburzajcie się!” Na złość mamie obetnijcie sobie ucho!
A Hiszpanie niewiele lepsi. Jak wszyscy katolicy: czekają aż im ta złoto-błękitna zrobi dobrze….
Widzisz więc, że nie bez powodu nie mogę nie widzieć tego czarno, skoro widzę to czarno.
slawczan pisze:
2011-05-25 o godz. 11:51
„Wydaje mi się ,że gospodarz udaje ,że nie wie co jest przyczyną sytuacji w Hispanii.”
Szanowny Panie,
udawanie, ze sie nie wie jest podstawa przetrwania w mediach znajdujacych sie w rekach tych, ktorzy ponosza odpowiedzialnosc za opisywany przez Pana stan rzeczy.
Mw
Ja bym z Petru nie polemizował. To mądry ekonomista i analityk. Poza tym rozsądny człowiek, więc potraktowałbym to co mówi poważnie.
Ci sami ludzie na których dziś w komentarzu wieszasz psy, gdzie indziej, poza tą krainą są najczęściej cenieni i dobrze motywowani do pracy i życia.
Narzekasz na ludzkie narzekanie narzekając. To troche przypomina jakbyś obraził się na dołującą, deszczową pogodę. Narzekaniem jej przecież nie zmienisz – nie przestanie padać. Poczekaj, przyjdzie burza i oczyści atmosferę. Nie będzie tak duszno i depresyjnie. Wypatruj burzy.
Pozdrawiam
rysberlin pisze:
2011-05-25 o godz. 12:29
„osobiscie jestem zwolennikiem zmiany radykalnej”
Tylko na CO zamienić to, co jest teraz?
Therese Kosowski (05-25 o godz. 08:56)
Jego Lordowska Mość, prof. em. Skidelsky raczy zakreślać szerokim łukiem ekonomiczne zależności. Ale czy ręką mu nie drży za bardzo, czy jasne jest jaka makro wielkość czy zjawisko na co wpływa, pomija on też warunki krajowe, np. stopa bezrobocia w USA i w kilku dużych krajach UE ma różne normalne poziomy, powiedzmy 5-6% w USA i 8-10% w Niemczech, Francji, etc, a w Hiszpanii nawet 12-20%. Zdecydowanie bezrobocie zależy od lokalnych warunków rozwoju gospodarczego, koniunktury i kultury, oraz od regulacji rynku pracy, np. płacy minmalnej. Poza tym zbytnio odchodzi Skidelsky od kanonów ekonomii klasycznej, co ? moim skromnym zdaniem ? nigdy nie kończy się dobrze. Choćby zależności między zmiennymi i zjawiskami w krótkim i długim okresie (jak się to ostatnio mówi ? terminie) są inne. Oczywiście wszelka polemika z moich pozycji jest niemożliwa, a przynajmniej pozbawiona sensu, bo wymagałaby czasu i drobiazgowej analizy zdań, akapitów i tez prof. Skidelskiego. I kto by miał jej słuszność rozsądzić. Niemniej państwo duńskie jest doskonałym punktem startowym do różnych śmiałych, acz utopijnych propozycji. Np. oddzielenie pracy od płacy. Tzn. płaca konkretnego pracownika będzie ustalana na całe życie, tj. jej poziom startowy, trajektoria, wg. jego wykształcenia i uśrednionego zapału do pracy, a on(a) będzie pracować, kiedy jej(mu) i pracodawcy będzie wygodnie. W podobnym kierunku idzie Bauman, gdy się oburza na zmienianie pracy co 8-9 miesięcy w kalifornijskiej Krzemowej Dolinie (dyskutowano temat na blogu red. Passenta). Taki sztywny model organizacji pracy jest być może możliwy w kilku firmach i w administracji publicznej małego, uporządkowanego i wypełnionego wysoką etyką pracy państwa duńskiego. Ameryka wprowadziwszy ten model padłaby natychmiast, a emigranci ruszyliby przez Rio Grande i inne przejścia spowrotem do swych zamorskich nor.
Najkrótsza odpowiedź jest taka: wy sobie w Europie eksperymentujcie na swoim wysokim pułapie zamożności i perspektywie słabej motywacji do zwiększania konsumpcji czyli niskiego wzrostu, a my tu w Płn. Ameryce póki co, starymi, tradycyjnymi i na klasycznym modelu opartymi metodami będziemy przyspieszać lub zwalniać. I płacić za pracę, za godzinę pracy, za tydzień pracy, i to „z dołu”, ale nie za 40-45 lat niejako „z góry”. Ta idea oddzielenia pracy od płacy jest luddyzmem na miarę XXI wieku.
Kartka z P. (05-24 o godz. 22:52)
Dzięki, jeszcze gdybyś dodał autoironię do liberalizmu. Oto, gdy czytam Twój tekst właśnie ironię węszę – czy ten Kartka aby nie kpi ze mnie za bardzo?
Jest kilka istotnych zjawisk i procesów, które wiodą do wyjaśnienia (w jakimś stopniu) bezrobocia wśród młodych i braku szans. Demografia, gdyż powojenny wyż obsiada teraz posady. Regulacje rynku są sztywne, utrudniają zwalnianie, co chroni tenże wyż, zaś przesunięcia, dopasowanie do zmieniającego się zapotrzebowania i konkurencji globalnej są utrudnione. Umiejętności i zapał są marnotrawione. I nikt nie chce sięgnąć po młodych. Trzecim zjawiskiem jest siła konkurencji produktywności krajów rozwijających się.
Moje osobista obserwacja jest taka: oto młoda osoba, 23 lata, owszem, ze wsparciem finansowym rodziców, wyruszyła w świat, do Nowego Jorku, ukonczyła najlepsze w świecie studia w wymarzonym kierunku, pracuje tu i ówdzie, jako tzw. freelancer, również jako woluntariusz, tworzy (m.in. dla filmu „A Viagem”, który dostał się do konkursu Cannes-Cinefondation, niestety nie zdobył nagrody: http://www.facebook.com/aviagemfilme ), szuka szans w wielu kierunkach … ma takie możliwości, które stwarza amerykański system pracy, dynamiczny i otwarty. To jest dla mnie wiarygodny, wolny i bezpieczny model rozwoju indywidualnego i społecznego. Oczywiście ludzie są różni, mają rozliczne talenty i zainteresowania, ale ich realizacja w wysoce zaawansowanym świecie wymaga zaangażowania osobistego. Tak mi się to widzi – praktycznych konkretach.
Warto jeszcze przypomnieć, kto przygotował intelektualny grunt do tego co dzieje się w Hiszpanii. Kilka miesięcy temu olbrzymią popularność czytelniczą w Europie zyskała książka dziewięćdzisięcioletniego francuskiego polityka Stephana Hessela „Sprzeciwiajcie się” nawołującej Francuzów do buntu. Hessel nie jest jakimś anrchistą. To bohater ruchu oporu we Francji, przyjaciel de Gaulle’a, wieloletni dyplomata o najwyższych kwalifikacjach i propaństwowiec. Jego broszura kosztująca zaledwie kilka euro wydana w milionach egzemplarzy staje się politycznym manifestem Europy – Zachodniej oczywiście.
W Hiszpanii podobny sukces wydawniczy osiągnęła niezwykle poczytna książka Jose Luisa Sampedro „Reacciona” (Zareaguj). Hessel zresztą napisał do niej przedmowę. Sampedro, zacny profesor z Barcelony, ekonomista, humanista, równolatek francuskiego polityka pisze do Hiszpanów – „Ustrój potrzebuje głębokich przemian, które młodzi ludzie rozumieją i które potrafią przeprowadzić daleko lepiej niż starsi, bo ci ostatni ugrzęźli w przeszłości. (?) Chociaż ich przywódcy wciąż są u władzy, dzierżą ster i (?) nadal wydają anachroniczne rozkazy, to jednak młodzi ludzie siedzący u wioseł mogą zmienić kurs statku”.
No i starają się zmienić.
Pozdrawiam
POLONIA-SAWA (05-25 o godz. 08:13)
z troską pochyla się nad moim zdaniem o Hiszpanii:
„… skuteczność ‚cięć’ może być najlepszą metodą na podniesie ratingu …”
I słusznie robi. USA mają wielką przewagę, która wpływa także na ich rating, obniża nieco tylko w obliczy ogromnego długu publicznego i zagranicą – USA drukuję walutę rezerwową. Jest to największa „niesprawiedliwość” w dziejach. Właściwie dopiero GW Bush odszedł od polityki odpowiedzialnej wstrzemięźliwości i choć USA chroniczny podwójny deficyt (płatniczy i budżetu) datuje się na 50 lat wstecz, to dopiero on wykorzystał tę przewagę do dna, jednocześnie do dwóch celów: podkreślenia hegemonii militarnej i kupienia sobie wyborców opiekuńczą szczodrościa. Z długookresową szkodą dla USA oraz sojuszników.
Europa z tą „niesprawiedliwą” korzyścią USA żyć i radzić sobie musi. I wskazówka dla Hiszpanii – ciąć wydatki, aby poprawić rating – pozostaje w mocy.
Kartka pisze: „to jednak młodzi ludzie siedzący u wioseł mogą zmienić kurs statku”.
To mam nadzieje,że zdążę wysiąść na ląd. Czy też oni jak bolszewicy, chcą cały świat?
Bo wtedy wysiąść się nie da.
staruszek pisze:
2011-05-25 o godz. 08:21
z przykroscia obserwuje degradacje twoich wpisow . Poczatek byl zagadkowy i wspanialy. Ale teraz mam wrazenie,z e gonisz swoj ogon. Twoje ostatnie wpisy sa po prostu niestrawne. Tak zaciekle atakujesz , ze gdzies znikl sens : za co ? o co ci chodzi ? Uczynilbys dobrze, gdybys sie wczesniej zastanowil, czy aby to ty nie masz racji. Bo Kazmirz /z ktorym czesto mi nie po drodze/ akurat w tej sprawie w mojej ocenie racje ma. Tylko ze ty nie sluchasz- ty tylko tokujesz. Przyjmij moja przestroge, bom ci zyczliwy
telegraphic observer pisze:
2011-05-25 o godz. 15:05
„różnych śmiałych, acz utopijnych propozycji. Np. oddzielenie pracy od płacy”
Te propozycje to już nie utopia, a rzeczywistość, np. w Niemczech. Tak się tu praktykuje wychodzenie z kryzysu. Berlin robi, co może. Ale wpływ polityki na firmy i korporacje nie jest duży, a pracownik jest od nich właśnie zależny.
„wy sobie w Europie eksperymentujcie na swoim wysokim pułapie zamożności i perspektywie słabej motywacji do zwiększania konsumpcji czyli niskiego wzrostu”
Chodzi o to, że ta zamożność powoli odpływa w niebyt. Młodsze pokolenia muszą znaleźć inny model życia. Naturalnie, że konsumpcja pozostanie na wysokim poziomie, ale takiego masowego używania jak w latach 80tych i 90tych raczej nie będzie. Pewnie, że są enklawy spokojnych o byt, np. urzędnicy państwowi. Ten kryzys jeszcze się nie skończył i tak naprawdę nie wiadomo, co będzie jutro. A raczej wiadomo, że podziały społeczne będą większe. Co oznacza, że równość szans stanie się wspomnieniem. A tak właściwie to już jest wspomnieniem, a istniała ona tutaj jeszcze w latach 70-80tych.
Czasy się zmieniają ale nikt nie wie, co sią wyłoni. W Ameryce też czas nie stoi.
Popiół ustąpił.Znów widzę smugi kondensacyjne w korytarzach krzyżujących się nad moją okolicą.Potwierdza to również portal :
http://www.flightradar24.com
Wciąż „USA drukują walutę rezerwową” albowiem przewagę zasobów w Fort Knox zamieniły na miażdżącą przewagę technologiczną.Głównie w IT .Panują niepodzielnie w „virtualu”.Potęgę FI zapewnia właśnie ta technologia.Kreacja wirtualnej masy pieniądza elektronicznego krążącego i multiplikującego się w sieci ,także poprzez wynalazki inżynierii finansowej.Mam wrażenie,że przewlekłośc kryzysu ,ciągle nie wyjaśniona,przynajmniej profanom takim jak ja.Nie wynika z błędów ,czy przyrodzonej podłości kolejnych ekip politycznych ,choc nie można tego wykluczyc, w kilku bliskim nam przypadkach,lecz bierze się z kilkakrotnie przywoływanej hipotezy Baumana (interregnum).Zacząłem od portalu pokazującego (w znacznym uproszczeniu) wirtualny obraz ruchu lotniczego .Tworzony na podstawie pomiarów radarowych.Znam kilka obrazów struktury i obciążeń sieci globalnej .Pokazywanych profanom z podobną dokładnością.Znane słowa – zaklęcia „Niech moc będzie z Tobą” bardzo mi się z tymi obrazami kojarzą. Al Kaida,całe szczęście,egzystuje w kulturze minionej.Gdyby walnęła ,zamiast w Twins w parę hubów na wschodnim wybrzeżu,interregnum znalazło by się w dużym kłopocie.
TO pisze do Kartki: „Demografia, gdyż powojenny wyż obsiada teraz posady. Regulacje rynku są sztywne, utrudniają zwalnianie, co chroni tenże wyż, zaś przesunięcia, dopasowanie do zmieniającego się zapotrzebowania i konkurencji globalnej są utrudnione.
Pozwolę sobie na polemikę i komentarz.
Demografia nie powinna być przyczyna bezrobocia w normalnej rynkowej gospodarce. Prawidłowo rozwijająca się gospodarka, częściej posiada niedobory rąk do pracy, niż ich nadmiar. Gospodarka w której wchodzi na rynek pracy większa liczba młodych pełnych energii ludzi, powinna kwitnąć. To czynnik sprzyjający wzrostowi gospodarczemu. To nie demografia.
To nieelastyczny rynek pracy, który zwiększa ryzyko gospodarcze, bo ewentualna dekoniunktura,czymkolwiek spowodowana, i niemożność zwolnienia lub jego kosztowność wpływają na ostrożność biznesu przed inwestycjami.
Wspominałeś o tym ale patrzę na to z innego punku widzenia, nie przeciwnego.
Właśnie skłanianie biznesu do inwestycji jest najskuteczniejszą formą redystrybucji. Ten kto ma pieniądze, dzieli się nimi z reszta społeczeństwa wydając je na inwestycje. I nie tam jakieś 30 % czy 50% CIT jak chcą socjaliści.
100% a czasem więcej, jak kredyt weźmie do potrzebujących wraca. Nawet to co na rozpasaną konsumpcję kapitalista wydaje to się dzieli pieniędzmi ze społeczeństwem o czy lewicowcom przypominam.
To nieumiejętność rządzenia i zadłużanie państwa w celu realizacji populistycznych haseł spowodowało zadłużenie i konieczność cięć. Nie mieliby zadłużenia, nie trzeba by było nic ciąć. A zadłużenie nie powstało w latach dekoniunktury, tylko prosperity. To przyszedł rachunek po prostu do zapłacenia. A grupka usiadła na placu i mówi, że nie jadła. A kto? Jadła i chce na krzywy ryj jeść dalej.
Na placu siedzą ci, co uważają, że im się należy. Oni nie chcą zmiany w kierunku usunięcia przyczyn bezrobocia. Oni chcą pracy na miarę ich aspiracji.
I władza ma im zapewnić. Ale na środki służące zapewnieniu czy też przynajmniej uprawdopodobnieniu znalezienia pracy, się nie zgodzą. Zwróć uwagę, że od dawna Hiszpanie przestali emigrować. Polacy tam cały czas pracę znajdują. Oni mają co jeść.
TO pisze: „Umiejętności i zapał są marnotrawione.” No właśnie. Nie jestem pewny pierwszego i pewny drugiego, że zapału to tam nie ma. Roszczeniowa postawa to nie zapał.
TO pisze:Trzecim zjawiskiem jest siła konkurencji produktywności krajów rozwijających się.”
No to żeby ją osłabić trzeba zwiększyć konkurencyjność swojej gospodarki.
Jak?
Nie tak, jak chcą towarzysze z Placu.
@parker :
2011-05-25 o godz. 20:59
Jak mamy stworzyć konkurencyjny (rozumiem w sensie liberalnym wersji neo)model gospodarki? Im bardziej nowoczesna gospodarka tym mniej ludzi ona potrzbuje. Albo płacąc zatrudnionym jak najmniej,każąc pracowac jak najwięcej i jak najdłużej! Kadra kierownicza bynajmniej nie obciąża siebie owymi redukcjami kosztów! Cały problem polega na tym ,że kapitał woli inwestować w giełdę niż w realną gospodarkę(a jeżeli już to w Chinach). Inną sprawą jest konsumpyjny model i jego sprzeczności. Ile można żreć? Iloma samochodami jeździć? Na ilu jachtach pływać? Dla społeczeństwa korzystniej jest jeżeli większa ilość osób zarobi trochę więcej niż kilka zarobi DUUUŻO więcej.A taki obecnie model wszędzie sie promuje – ci którzy mogą powinni zarabiać jak najwięcej a ci co nie mogą/nie maja najbardziej poszukiwanych umiejętności jak najmniej. Powoduje to ,że jedni upychają kasę na kontach w rajach podatkowych a inni traca ,,zdolność konsumencką” a w końcu konsumenci sa ,,fundamentem” gospodarki.
Neoliberlany model kapitalizmu oparty na skrajnej ekonomizacji w zasadzie wszystkiego najpierw wywołał globalizację z relokacja produkcji a potem został przeniesiony na pole usług społecznych. Np. Jeżeli dom kultury nie przynosi zysków – zamknąć! Jeżeli szpital nie przynosi zysków – zamknąć! Efekt? Powstanie elity ludzi bezprecedensowo bogatych i armii ludzi niepotrzebnych + powstanie drugiej armii ludzi marnie opłaconych. To oni wywołali bunty w krajach arabskich i to oni podnoszą bunt w Hiszpanii. Jeżeli badania nad lekiem nie przyniosą zysków komercyjnych – zaprzestać! Efekt? Możemy kupić mnóstwo pigułek na porost włosów,odchudzanie,suplementów ale lekarstwa na SM jak nie było tak nie ma! Komercjalizacja ubezpieczeń społecznych? Super – pod warunkiem ,że jestes młody i zdrowy jak ryba. Bo chorzy na SM(albo raka) nas nie interesują. I najlepiej nie choruj bo słono zapłacisz przy odnawianiu polisy…
Neoliberałowie zapomnieli po prostu ,że ubezpieczenia społeczne wprowadził Bismarck po to by ci na dnie/dole drabiny społecznej pewnego dnia nie doszli do wniosku ,że mają do ,,stracenia tylko kajdany” i owej elity nie pozarzynali a nie dlatego ,że nawrócił się na socjalizm…Socjaldemokratyczny model państwa opiekuńczego wprowadzono na Zachodzie po to by ludzie w DEMOKRATYCZNYM wyborze (jak np. stało się to w Republice Weimarskiej) nie wybrali opcji skrajnej. Obecnie obstalowywana opcja noeliberalna powoduje ,że ludzie wykluczeni w wyniku tego wyboru znów zaczynają wybierać skrajności…
Neoliberałowie głoszą :inwestuj w swoją przyszłość SAM – gdy zarabiasz 10000 zł na rękę brzmi to ok.Ale gdy zarabiasz 2000zł? A gwarantuje ci ,że większość społeczeństwa w tym kraju zarabia bliżej tej drugiej wartości.Płać za prywatne ubezpieczenie/za lekarza+sfinansowac edukacje dzieci(ba mieć je to już wyzwanie finansowe)+wzrastające ceny zwykle w wyniku spekulacji/chciwości a nie kurczenia sie zasobów. Rozumiem ,że ci nieudacznicy zarabiający w granicach 2000zł(to pewna wartość hipotetyczna) są sami sobie winni i powinni się lepiej uczyć w szkole? Wybrac lepszą pracę? tak jak np zrobił to np p. Balcerowicz? a teraz niech tyrają za jak najmniej aż zdechną i powinni znosic swój gówniany los bez szemrania?
stary_czytelnik ASz pisze: 2011-05-25 o godz. 20:19
„Przyjmij moja przestroge, bom ci zyczliwy.”
Dziekuję za życzliwość. Przestrogę wprowadzam do pamięci operacyjnej, czyli gotową do zastosowania.
Zanim odniosę się do mojego tokowania, zwracam Ci uwagę na zauważoną przeze mnie zmianę tonu rozmowy TU i na innych blogach e-Polityki. Nawet mw jest bardziej zdyscyplinowany, a chropowatości jego stylu bardziej łagodne.
Opozycja wolność-bezpieczeństwo dostała wczoraj nowej barwy.
Wlodzimierz Cimoszewicz wyraził jasno pogląd: Polsce nie grozi w przewidywalnym czasie napaść. Zabawy z tarcza, samolotami itp są dziecinne i wynikają z zastarzałej gnijącej milości do USA. Kwestia wiz jest pozorna i dotyczy honoru Kraju, a nie podróźy. 3% odmów wiz do USA jest czymś, co można określić „w granicach błędu”.
Kartka z Podróży, zapewne kilka razy i w kilku miejscach, pisał o swym zniesmaczeniu metodmi obrony jakie USA stosuje przed niechcianymi przybyszami. Jego niechęć, jego problem z kontrolą lotniskową i z macaniem.
Ja miałbym nieusuwalny kłopot, bo noszę w sobie metal oblany żywą tkanką.
Ale to jest folklor. Poważny problem będzie wtedy, gdy Obama wróci do siebie i ogłosi, że na wniosek polskiej lewicy zwraca się z prośbą do Kongresu o zniesienie wiz dla Polaków. Kongres przyjmie do wiadomości stan rzeczywisty, okaże dobroduszność i wizy zniesie.
Bilans wymiany osobowej USA-Polska będzie taki: tłumy Polonusów przylecą leczyć starość w ojczyżnie swojej lub dziadków. Do USA ruszą gromady – nie tłumy – szczurów korporacyjnych na wakacyjne przejażdżki Route 66. Po dwóch tygodniach początkowy zachwyt przemieni się w nieżyty przewodu pokarmowego. Biologiczna długoletnia bariera sprawi, że Polonusom będzie smakować krajowe jedzenie, ale też mniej higieniczne środowisko będzie sprawiało kłopoty. Wieloletnia separacja systemów ubezpieczeństw zdrowotnych sprawi, że Polonusy będą w przychodniach i sanatoriach zostawiać dolary oraz dziwić się kiepskiemu uzębieniu uwięzionym w niemiecko-rosyjskim kondominium.
Na ulicach nie będzie można spotkać ubranych jak na podmonachijskiej wsi oraz nie będzie widać czerwonoarmiejców. Do lasu będzie można wejść za darmo i po bułki nie trzeba jechać pół godziny. Polonusy prawie nic nie zrozumieją z monologów Beaty Kempy i ezopowego języka Jarosława Kaczyńskiego.
W ten wyrafinowany sposób Obama uporządkuje polską scenę polityczną.
Wielu Polonusów rozczaruje się gdy zobaczy, że dolary przysyłane rodzinie poszły na bajer, a wokól domu jest utrzymywany celowo brud i nieporządek, aby sąsiedzi nie donieśli do skarbówki. Część Polonusów będzie zaskoczona brakiem uśmiechu na ulicach oraz zaszokowana łatwością z jaką w kraju stawia się zarzuty. Nie prokuratorskie. Tam chodzi się do pracy pracować, a nie gadać.
Tam nie sugeruje się komuś przelotnie spotkanemu, że jest barbarzyńcą.
Polonusy będą miały psychiczny i mentalny problem. I co rozsądniejsi szybko dojdą do wniosku: chcesz szybko umrzeć, to wyjedź na drogę albo zwróć uwagę nieznajomemu, że się krzywo zapiął.
Polonusy rozczarują się krajanami. Po tygodniu będą już wiedzieli czego w Polsce nie ma: nie ma przepraszam, nie ma dziękuję, nie ma nic się nie stało.
I Obama odkryje zasłonę nad polskim warcholstwem, warczeniem i upodobaniem śmierci. Kaźmirz i inni skrzywdzeni zarzuci Obamie okupację Polski, Jarosław Kaczyński i PiS straci sympatię amerykańskiej Polonii. Polonusy z kraju o filozofii „jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz” pogonią rozlewinionych krajan do roboty.
Trudno będzie wmówić mieszkańcom USA, że kraj wprowadzający u siebie dochód gwarantowany to kraj wilków. Polonusy poczują się oszukani listami i rozmowami telefonicznymi. Tak bogato i z takim obfitym jadłem to narzekacie kłamliwie.
Polonus może gardzić czarnym, latynosem lub innym odmieńcem. I będzie domagał się odmieńca nad Wisłą. Za 1000? za półgodzinna sesję służę sobą.
@staruszku – ale kto cie zechce sluchac, jak ty zagadujesz na smierc i w dodatku nie patrzac na racje?
mam wrazenie, ze obchodzi cie tylko aby bylo ciebie d.u.z.o , no trudno ze bez sensu i nie na temat
meczace takie komentarze a nic nie daja
mnie juz sie odechcialo ciebie czytac, a bylem na poczatku uwaznie zaciekawiony
mimo twojego wieku dam ci rade- wiecej sluchac. Uwaznie.
I dopuscic mysl, ze to ty mozesz nie miec racji