Co za pomysł z tym ,,Geronimo”!
Operację zabicia szefa Al Kaidy ochrzczono kryptonimem ,,Geronimo”. Ponoć kryptonimy wojskowi biorą z sufitu, ale pomyśleć chwilkę nie zawadzi. Bo Geronimo to było przezwisko wodza Apaczów, który w drugiej połowie XIX w. walczył zbrojnie z ekspansją białych w głąb Ameryki.
I już są protesty obecnych liderów indiańskich składane na ręce prezydenta Obamy. Współcześni Apacze są oburzeni skojarzeniem swego bohatera z Osamą. Trudno się dziwić. Ich walka z białymi była wojną sprawiedliwą, bo obronną: bronili swych terytoriów życiowych tak jak umieli i jak byli w stanie. Mogą się czuć obrażeni skojarzeniem z współczesnymi terrorystami spod znaku dżihadu. Są obywatelami USA, a nie jakąś piątą kolumną, jak mogłoby wynikać z wybranego, w Pentagonie?, kryptonimu.
Jak mogło dojść do tej wpadki? Ignorancja, przypadek, decyzja świadoma, kompletny brak wyobraźni, każącej przewidywać jej skutki propagandowe? Ponoć wojskowi lubują się w pompatycznych nazwach operacji wojennych. Pustynna burza, Szok i przerażenie, Trwała wolność itd. Hitler nazwał inwazję na stalinowską Rosję (za chwilę okrągła 70 rocznica) Planem Barbarossa.
Ja tej militarnej ,,poezji”jakoś nie trawię. Zabijania, nawet w sprawiedliwej sprawie, nie ma co poetyzować. Dobrze to rozumieją ci, którzy, choć z Osamą i jego komandami żadną miarą nie sympatyzują, to jednak nie chcą świętować jego śmierci jako rytualnego aktu zemsty. Ani oglądać fotografii zabitego Osamy.
Zabici nie są ani lewicowi, ani prawicowi, ani słuszni ani niesłuszni, są martwi. Po tym, jak się kto obchodzi z martwymi, poznajemy, z kim mamy do czynienia.
Komentarze
Przyznam, że też nie ogarniam kulisow tej operacji. Im wiecej na jej temat czytam tym bardziej mi ręce opadają. I też mnie uderzyło nazwanie jej „Geronimo” – to był bohater mojego dziecinstwa. Zaczytywałem się w książkach o Indianach. Żeby nie wywoływać awantury z milosnikami radosnych tancow na ulicach z okazji tej śmierci napiszę krotko. Wydaje mi się, że komunikat o śmierci bin Ladena powinien mieć jedno zdanie – „W trakcie operacji wojskowej sił specjalnych USA na terenie Pakistanu zabity został Osama bin Laden”. I koniec komentarzy na ten temat. Rząd amerykański powinien nabrać wody w usta i milczeć. Dorosły człowiek po przeczytaniu takiego zdania wie o co chodzi. Niestety próby wykorzystania propagandowego czy politycznego tej historii przez ekipę Obamy jak na razie wywołują moje głębokie zażenowanie.
Pozdrawiam
A nasi z Mengele nie byli lepsi?
Pan to tak ładnie pisze.
Takie śliczne eufemizmy – ignorancja, przypadek, brak wyobraźni.
Ja mam dawno wyrobione zdanie na temat facetów w mundurach.
Zawsze lepiej nazwać ulicę – Kwiatowa niż Lecha Kaczyńskiego.
Urodziłem się w dawnym Stalinogrodzie:)
Przypadek i brak wyobraźni. W każdej armii jest zestaw haseł, które w razie potrzeby są losowo wybierane dla określenia wielkich manewrów wojskowych, operacji wojennych, a choćby i testowania nowego sprzętu. I zawsze są one jakby ze średniowiecznych zawołań rycerskich (np LWP ćwiczyło pod hasłami „tarcza” – 1976r, „Złoty orzeł” 1982 itp). Jeżeli tym razem komputer wylosował Jankesom „Geronimo”,to powinien odezwać się jakikolwiek historyk w mundurze, że trzeba zmienić, że nie jest to dobry pomysł. Indianie wielkim szacunkiem darzą Geronimo ale także ogólnie swoich przodków (stąd konieczność oddawania plemionom kości zebranych w celach naukowych). łupio wyszło, bo ikt nie zaptał już nie specjalistów ale po prostu humanistów, a przy intytucjach wojskowych jest ich sporo.
Oniemiałam po usłyszeniu kryptonimu „Geronimo”.
Ignorancja łamana przez arogancję. Dla mnie przejaw totalnej bezmyślności i swoistej buty imperjalnej 👿
Moim zdniem ten przypadek potwierdza bezmyslnosc wojskowych. To juz lepiej bylo nazwac te operacje „Barbarossa 2”. Broda jest, kolor czerwony tez (na rekach), a skojerzenie z Hitlerem propagandowo pozytwne.
Autor napisał:
„zabici nie są ani lewicowi, ani prawicowi, ani słuszni ani niesłuszni, są martwi.”
Stwierdzenie powyższe jest wielce zaskakujące. Średnio rozgarnięty maturzysta powinien być w stanie napisać grubą książkę opisującą wiele bardzo sławnych postaci, których życie było jeszcze setki i tysiące lat po fizycznej śmierci obiektem ocen, sporów oraz pożywką dla całkiem dramatycznych wydarzeń wpływających na losy jak najbardziej żywych ludzi.
Twierdzę, że zabici, którzy po śmierci pozostają stuprocentowo martwi, nigdy tak naprawdę nie żyli.
Nie sadze aby Amerykanie mieli w domysle Osama jako porownanie
z Geronimo /dziekuje za odwiezenie pamieci ; o tym panu zapomnialam /
moze po prostu mysleli o Sobie ,jako bohaterach broniacych swoich racji .
W walce i tak kazdy uwaza ,ze jest bohaterem i ma racje ..
Moze ?
A idac droga propozycji Pana T.O. wstapienia do bratctwa mularskiego
i podjecia jego zasad ; trzeba zaczac zawsze od siebie !
Czy radosc ze smierci czlowieka ,nawet zlego ,nie robi nas samych jednak
ubogim i prymitywnym ?
Przestalo nam sie podobac lamnie kolem ,rozrywanie wolami ,
wbijanie na pal ,obrywanie paznokci , dopalanie na stosie ,kamieniowanie ?
coz pewnie jakis powie ,ze wpadlismy juz w faze „zniewiescienia” ?
Nie umiemy sie juz bawic ,jak w forum /nie internetowym tylko Romanum/
dwa lewki i kilka staruszkow na pozarcie ? …
Salute
Ps.
Propozycja dla rozczarowanych …
Mozecie sobie jeszcze obecnie poobrywac uszy wzajemnie i nabic guza , na polskich stadionach , tez zabawa dla intelektualistow polskich /pewnie spiewac zapomnieli ?/ nie cieszycie sie ….? …napewno?..
Po prostu zla interpretacja kryptonimu Geronimo!!!!
W potocznym jezyku „amerykanskim” okrzyk „Geronimo!!!” znaczy:
geronimo :
1. exclamation or cheer, with suicidal tendancies; synonyms: banzai, here goes, wooo, oh crap!
wg.Urban Dictionary.
Hm. Trudno w zglobalizowanym świecie kogoś tam nie urazić. Przecież mogło być np. tak:
– Kaczynsk is dead! – Po pauzie. – Ted Kaczynski of course
Adam Szostkiewicz
W dyskusji „zabić, czy ująć i osadzić” słabo przebija się głos gen. Marka Dukaczewskiego.
Generał poprosił o uruchomienie wyobraźni i zastanowienie się: – co by świat powiedział, gdyby w kilku szkołach, przedszkolach, samobójcy wzięli dzieci jako zakładników i domagali się uwolnienia OBL?
Wyobrażacie sobie Państwo tę dramatyczna sytuację?
Z mojej strony dodam (studiowałem w czasach zajęć z woja raz w tygodniu i dwóch obozów szkoleniowych), że komandos nawet w kamizelce, naciska spust przy najdrobniejszym geście obiektu. Tak ich szkolą, ku poprawie swojego i naszego bezpieczeństwa.
Pisze Pan Zabijania, nawet w sprawiedliwej sprawie, nie ma co poetyzować. z czym się bezwarunkowo zgadzam. Ale Amerykanie chyba „tak mają”, oni „doprawiają różne potrawy” – że się tak wyrażę.
Geronimo to jakaś wpadka trudna do wytłumaczenia właśnie w USA.
Ciekawe będą interpretacje tej decyzji w „Grze w klasy” choć zdaję sobie sprawę z marginalności kwestii.
anarcho-emeryt, 09:27 (witam w klubie!) już jedną podał.
Pozdrowienia
Na mnie największe wrażenie zrobiło zdjęcie onanistów w Białym Domu, zrobione w czasie oglądania na żywo relacji z egzekucji. Te pełne napięcia i zatroskania twarze. Przerażenie na twarzy H. Clinton, fantastycznie ujęte. World Press Photo będzie jak w banku. Chciałbym mieć takie zdjęcie w dużym formacie. Oprawiłbym sobie i powiesił w mojej kolekcji kiczu.
@Kartka z podróży, 23:30
Jesteś znakomitym przykładem wzorowej polszczyzny na blogach Polityki i dlatego muszę Ci zwrócić uwagę na błąd ortograficzny na blogu Absolwenta polonistyki.
To nie literówka, to błąd w rodzaju „podkoszulka” zamiast „podkoszulek”, edytor nie podkreśla falką, bo napisana forma istnieje.
Proszę o wzajemność, choć jako inżynier od lat „na komputerze” nie śmiem się z Tobą porównywać.
Ściskam
Nie ma co doszukiwac się jakichs głebszych intencji w wyborze takiego, a nie innego kryptonimu; wszak mamy do czynienia z tepymi wojakami, którzy słowa „Geronimo” z niczym kompletnie nie kojarzą – ot takie wojskowe „piekne umysły”.
Śmieszy mnie ta gorączkowa dyskusja wokół akcji „Geronimo”, podobno szczególnie przykrej dla Czerwonoskórych, czyli jedynych prawdziwych Amerykanów. Tak powinien o nich mówić publicznie ich Jarosław Kaczyński (jeśli go mają). Czemu Apacze nie protestowali, gdy Mel Gibson, z nasranym mózgiem na skutek manipulacji CIA, albo innych tajnych służb USA tym wyrazem uratował sobie życie?
Podoba mi się jednak niesamowita hucpa Amerykanów, którzy podobno żądają zwrotu części super-helikoptera, zniszczonego na skutek ostrzału procą dziecka, mieszkającego obok fortecy bin Ladena w tej bezprawnej akcji. Myślałem, że nic nie przebije znanego powszechnie szczytu bezczelności: Narobić sąsiadowi na wycieraczkę, zadzwonić i poprosić o papier.
Okazuje się, że to daleko do szczytu bezczelności żandarma świata.
Zgadzam się z Kartką. I nie zgadzam.
Tak, rząd USA powinien być powściągliwy w komunikatach — i tak rozumiem postawę prezydenta Baraka Obamy.
Inną rzeczą jest jednak to, że z wyciekiem informacji należy się liczyć. I nawet znaczenie, o którym pisze Anarcho-Emeryt nie jest wystarczającym usprawiedliwieniem.
parkerze:
‚Onaniści w Białym Domu’? No przecież, bądźmy poważni. Zapewne Barack Obama chciał ‚dopaść’ Osamę ibn Ladena. Ale przede wszystkim, od powodzenia operacji zależeć może jego dalsza kariera z reelekcją na czele. Akcja oznaczała dla Białego Domu wielkie ryzyko, może największe w czasie całej kadencji — nieudana, mogłaby pogrążyć prezydenturę, tworząc wizerunek Obamy-nieudacznika; udana — zapewnić kolejne lata rządów.
PS
Przepraszam za zdanie typu-„bił żonę, z którą miał troje dzieci przy użyciu sznurka”
Różne opinie odnośnie finału akcji Geronimo jak również jej kryptonimu wynikają ,moim zdaniem,z podziału ról społecznych.Politycy i ich „zbrojne ramiona” są od skutecznego rozwiązywania problemów.Z naciskiem na skutecznośc.I na własne ryzyko.Publicyści i intelektualiści mają prawo a nawet obowiązek miec zdanie własne.Czasem odrębne.Niczym nie ryzykujac.
Reszta może ale nie musi miec jakiejkolwiek opinii w tej sprawie.Nie nasz cyrk i nie nasze…
Geronimo jakoś się wiąże,piszę jakoś,bo to nieostre sformułowanie,ze sprawą więzienia w Kiejkutach.A to już nasz cyrk i nasze…
anarcho-emeryt pisze:
2011-05-06 o godz. 09:27
Potwierdzam – kazdy kto widzial film „Wallace & Gromit” wie ze Wallace wpadal przez dziure w podlodze w przygotowane spodnie z okrzykiem „Geeeronimo !” wlasnie. Jest to tak samo jasne jak to ze w Ameryce kazdy czarny pucybut, kelner czy konduktor mial na imie „George”. Sama akcja jest kompromitujaca Hameryke – Przerażenie na twarzy H. Clinton jest tez przykladem obludy. Uwazam ze kobiety której malzonek puszczal sie z gadajcym pudlem do cygar nic juz nie jest w stanie ruszyc…..a strapiona mina jest dowodem na kolejna (po napadzie na radiostacje w Gliwicach) prowokacje !!!
micjurze:
Role też. Ale też sympatie i antypatie. I rzeczywiste wartości. Wiesz, sam mam sprzeczne uczucia. Od satysfakcji, że wreszcie Osamę dopadnięto; poprzez akceptację, że ‚sprawiedliwości stało się zadość’ (zastrzelenie bez próby pojmania i rozprawy rozumiem); niesmak w reakcji na doniesienia o wiwatujących grupach; na niechęci do stylu (niestety, nie jest to przypadek odosobniony) załatwiania problemów, który zdaje się wywodzić z westernu — szeryf i jego ludzie przekraczają granice w pościgu i zabijają oskarżonego bez sądu — kończąc.
I rozumiem też to, że osobiste doświadczenia, role (jeśli wolisz), czy sympatie (narodowe, religijne, polityczne), akcentują to jedno, to drugie z tych podejść i wartości.
@ anarcho-emeryt pisze:
2011-05-06 o godz. 09:27
Szanowni Blogowicze i Autorze – Anarcho-emeryt ma racje. „Geronimo” to okrzyk jaki wydaje sie przed desperacka akcja, tak przynajmniej jest to pojmowane w Ameryce, np. przed skokiem spadachronowym. To od pokolen uswiecona tradycja. Tak jak „Remember Alamo”, tak jak „Camaron” w Legii Cudzoziemskiej.
Z artykulu wynika jedynie, ze znajomosc jezyka, to nie to samo, co znajomosc kultury kraju.
stasieku 10.30
Jakoś nie wydaje mi sie, żeby generałowie służb specjalnych ( Od czasów Ochrany) powinni byc dla mnie autorytetami w sprawach etyki i moralności. Czy generał D. wie ile tysiecy irackich dzieci zgineło od czasu kiedy zaczeło się tam przywracanie demokracji ?. Sa na ten temat oficjalne dane, ale to tylko statystyka i społecznośc miedzynarodowa jakoś sie tym nie przejęła ? Ja wiem że proces OBL byłby dla USA wiekszą katastrofą, niż procesy Olivera Northa/Iran Contras, oraz Watergate, ale w takim razie „ciszej nad tym workiem w morzu”.
Słusznie nasz Gospodarz prawi – „Po tym, jak się kto obchodzi z martwymi, poznajemy, z kim mamy do czynienia.”
Dlatego też pozwalam sobie wkleić fragment tekstu z Wikipedii dot „Trupiego Synodu”:
„Po śmierci Formozusa (papieża – dop. mój) i krótkim (15 dni) pontyfikacie Bonifacego VI na tronie papieskim zasiadł Stefan VI .. .. zwołał synod, który miał na celu pośmiertne osądzenie oraz pozbawienie czci papieża Formozusa. W tym celu wydobyto jego zwłoki z grobu i przyodziano w szaty pontyfikalne. Następnie odcięto mu trzy palce służące mu do błogosławienia ludu, a po dokonaniu sądu poćwiartowane zwłoki wrzucono do Tybru.”
Tak ,tak ..
mircjur nie nasz cyrk i nie nasze …
Ale niczym nie ryzykuja ?
…nasze cale zycie to ryzyku ,wiec lepiej prosze przestac PODEJRZEWAC
innych ,ze wiedza i potrafia w 100%-tach …
Nie ma ,nie istnieje ,nie mozliwe…
A ludzie z „aktorskim talentem” sa tak samo zadkoscia jak pedofile .
Salute
PS.
Proponuje watpic ,pierwszy stopien do myslenia i z tego powodu napewno nie zostaniecie intelektualistami ,slowo honoru Poloni-Sawy.
dana 1 pisze:
2011-05-06 o godz. 10:18
– Kaczynsk is dead! ? Po pauzie. ? Ted Kaczynski of course
„Of course” Unabomber jak na razie jest żywy choć zamknięty, chyba – czyżbym się mylił?
a ja uważam, że z kryptonimem niechcący utrafili. Głównym powodem radykalizacji Bin Ladena było panosznie się amerykańskiego imperium na Bliskim Wschodzie. Dla wielu tamże działalność Al-Kaidy jest usprawiedliwionym ruchem oporu. Gdyby nie Izrael, zamach stanu w Iranie, posługiwanie się przez USA miejscowymi krwawymi dyktatorami, żeby utrzymać strategiczną kontrolę nad naftą, islamskiego terroryzmu by nie było.
Prawdę mówiąc, to w całości niusa z niedzieli wieczorem ostatnią rzeczą, na jaką zwróciłem uwage był kryptonim przypisany ObL.
I Indianami amerykańskimi jest trochę tak jak z Quebekam czy z Polakami, dajmy na to: zawsze są z czegoś niezadowoleni i czymś urażeni jesli chodzi o ich dumę, honor oraz historię. Ale można zrozumieć reakcję Apaczów, choć osoboście nie przjmowałby się nią tak bardzo.
Anarcho-Emeryt podał jedno z pospolitych zastosowań słowa „Geronimo”. Z pewnością wojskowi mogli (a może nawet powinni sprawdzić) „czystość” wybranego kryptonimu, ale… W całości przedsięwzięcia tego typu, z uwagi na jego delikatność (chodzi o stosunki z Pakistanem), widać zapomnieli i nie sprawdzili. So what ? Ważne, że sprawdzili inne detale (do kogo należy dom, czy ObL tam przebywa, czy EarthGoogle nie myli się jeśli chodzi o lokalizację, czy helikoptery są sprawne, itp).
Co do kryptonimów to chyba nic lub nie wiele przebije hitlerowców, którzy nadali kryptonim „Erntedankfest” operacji masowej likwidacji Żydów dystryktu lubelskiego GG z 3-4 listopada 1943.
„Erntedankfest” czyli „dożynki”..
Pozdrawiam
Geronimo – klasyczna ignorancja, ładnie im brzmiało, a wydawałoby się, że w tamtej kulturze imię tego wodza powinno kojarzyć sie jednoznacznie i w żadnej mierze pasować jako nazwa tej akcji. Zwykłe głąby których nigdzie nie brakuje a i u nas po wspaniałych reformach systemu edukacji z każdym rokiem bogaciej
Też nie trawię owej „militarnej poezji”, jak i tragicznego prostactwa całej akcji „Geronimo”.
Nie uległem euforii na wiadomość o zabiciu Osamy bin Ladena. Owszem, w pierwszym momencie odczułem uznanie dla sprawności amerykańskich specsłużb, ale szybko się zreflektowałem, coś mi tu etycznie nie zagrało – czy aby nie należało pojmać zbrodniarza żywcem? Było to przecież absolutnie możliwe, bo i rezydencja herszta Al Kaidy odosobniona, i kraj jej lokalizacji – Pakistan – oficjalnie współpracujący z USA w walce z muzułmańską ekstremą. Forma aktu zemsty za WTC 11.IX.2001 przypomniała mi krwawą jatkę urządzoną 22 lata temu w Rumunii czerwonemu dyktatorowi tego kraju. Po barbarzyńskim zgładzeniu małżeństwa Ceausescu (bez wyroku wydanego zgodnie z procedurą sądowniczą), szybko pojawiły się wśród obrońców praw człowieka słuszne głosy potępiające egzekutorów i domysły: czy aby owo bezprawie nie wynika z jakichś tajemniczych przesłanek, bo chyba nie z irracjonalnego strachu przed bestią? Teraz zakatrupiono „w ciemno” domniemanego Osamę bin Ladena i „osoby towarzyszące”, wśród nich żonę szaleńca (też bandytkę?). Tak więc trudno mi nie zaopatrzyć epitetem POGAŃSKI czynu w obronie „ładu światowego” (jak to ujął nasz prezydent), czy po to aby „spać bezpieczniej”, że strawestuję słowa też naszego rodaka, przewodniczącego Parlamentu Europejskiego („obudziliśmy się dziś w bezpieczniejszej Europie”). Pompatyczne bzdury, totalna hipokryzja, prostacki PR.
Europejczycy i Amerykanie lubią się chełpić swym cywilizacyjnym przewodnictwem w świecie, zaznaczając często, że jest to efekt rozwoju na glebie wartości judeochrześcijańskich. Dla wygody „zapomina” się jednak, że główny akcent owych wartości stawia Złota Reguła, istotnie pogłębiona przez Jezusa w stosunku do pierwowzoru Mojżesza. Otóż pierwotne brzmienie „Nie czyń nikomu, co tobie niemiłe”, niby spełniające zasadę miłości bliźniego, ale jednak dopuszczające zemstę („oko za oko”), Jezus zmienił na: „Wszystko, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie”. Stosowanie się do chrześcijańskiej Złotej Reguły wymaga zatem wykluczenia nawet myśli o jakichkolwiek niecnych czynach wobec kogokolwiek. Tu, przy okazji, pozwolę sobie zauważyć, że wszelkie ksenofobie stoją w jawnej sprzeczności z chrześcijańską Złotą Regułą; i tak np. antysemici uważający się za chrześcijan nie są nimi de facto – tkwią jakby w filozofii starozakonnej.
Zniesienie kary śmierci w Europie i wielu innych państwach świata oraz niektórych stanach Ameryki Północnej jest jednym z głównych pozytywnych osiągnięć ludzkości. Nie sądzę, aby tzw. prawa człowieka zaistniały bez chrześcijańskiego fundamentu, szczególnie prawo do życia. Religie i filozofie dopuszczające uśmiercanie poza przypadkami obrony koniecznej są współcześnie godne potępienia. Akcja „Geronimo” jest przykrym przykładem politycznej hipokryzji. Osama bin Laden powinien był być pojmany i osądzony według reguł odwrotnych do stosowanych przez terrorystów. Tymczasem „zza węgła” i z premedytacją zamordowano bandytę oraz co najmniej jedną niewinną osobę.
Uciecha ze śmierci nawet takiego zbira jak Osama bin Laden nie przystoi nikomu, kto chciałby mienić się cywilizowaną osobą. Euforia Amerykanów przyprawia o mdłości.
„Ich walka z białymi była wojną sprawiedliwą, bo obronną: bronili swych terytoriów życiowych tak jak umieli i jak byli w stanie.”
.
„Walka obronna” Indian amerykańskich jest w powszechnej świadomości silnie zmitologizowana. To nie była walka o narodową niezawisłość w rodzaju naszych powstań narodowych, tylko starcie dwóch kultur odległych od siebie w poziomie rozwoju przynajmniej o tysiąc lat. Indianie nie mieli żadnego „swojego” terytorium. Znaczna ich część – zwłaszcza najbardziej wojownicze plemiona z prerii – była koczownikami. Między sobą wojowali tak samo jak z Białymi. Starcia z końca XIX wieku (kiedy żył Geronimo) nie miały charakteru walki narodowo-wyzwoleńczej, lecz anarchicznego buntu ludzi, którzy w cywilizującym się świecie usiłowali zachować tryb życia sprzed wieków. Można im współczuć, ale nie ma co wynosić na piedestał.
O różnych znaczeniach słowa „Geronimo” i możliwych przyczynach jego użycia jako kodu akcji komandosów pisze m.in. BBC.com:
http://www.bbc.co.uk/news/world-us-canada-13265069
Nie wiemy, które ze znaczeń tego słowa, i dlaczego, legło u podstaw wyboru, ponieważ administracja USA odmówiła komentarza na ten temat (jak zazwyczaj wszystkie służby w sprawach ich dotyczących).
Najprawdopodobniejsze, bo najpowszechniejsze, jest dawniejsze użycie tego słowa przez skoczka spadochronowego przy skoku (podaje to znaczenie nawet szacowny OED)
Ale to już historia, bo nawet amerykańscy Indianie zgłosili protest wobec użycia imienia (nota bene, nadanego mu przez Amerykanów!, on sam nazywał się inaczej) ich wodza.
Dodam tylko, że jest jeszcze jedno, możliwe (?), znaczenie słowa „geronimo”, wyjaśniające jego użycie w tej akcji. W świecie handlarzy narkotyków, jakiś czas temu, oznaczało barbituran, powszechnie stosowany (z alkoholem) do otępiania się, ogłupiania, ogłuszania, a gdy przepisany przez lekarza – jako środek uspokajający i nasenny. Może cała ta akcja właśnie przygotowywana była przez dwa lata w takim „barbituranowym uśpieniu” (talibów mam nadzieje, a nie komandosów…)?
Nemer
Nie, nie mylisz się.
Kartka napisał wyżej:
Wydaje mi się, że komunikat o śmierci bin Ladena powinien mieć jedno zdanie ? ?W trakcie operacji wojskowej sił specjalnych USA na terenie Pakistanu zabity został Osama bin Laden?. I koniec komentarzy na ten temat. Rząd amerykański powinien nabrać wody w usta i milczeć.
*
Jestem dokładnie tego samego zdania, kolejne bowiem przecieki, komentarze i sprostowania płynące z okolic Białego Domu tylko pogłebiają moje odczucie ambiwalencji i zażenowania.
PAK pisze:
2011-05-06 o godz. 11:07
Czy to, że od skuteczności akcji zależał los (utrzymanie się u władzy) polityków którzy oglądali transmisję na żywo z egzekucji, zmienia ocenę tego obrzydliwego spektaklu? Co oni, dowodzili akcją? Wskazówek udzielali? Potrzebni byli żołnierzom do czegoś? Po co była ta transmisja dla wybranych?
Oglądali z niezdrowymi emocjami transmisję z akcji, której celem była zemsta. Plemienna bliskość była im potrzebna to się zebrali, jak kibole na mecz.
A uwieczniona mina H.Clinton mogłaby być ilustracją straconej bramki.Średniowiecze i tyle.
Ale poważnie chciałbym mieć to zdjęcie. To arcydzieło, portret obłudy w skali 1:1 tak obrzydliwy,że aż piękny.
PAK pisze:
2011-05-06 o godz. 11:50
POLONIA-SAWA pisze:
2011-05-06 o godz. 12:13
Z niejaką nieśmiałością muszę przyznac się,że nie odczuwam żadnej satysfakcji z rezultatów tej operacji.
Wydaje mi się ,że brniemy,czy właściwie „jesteśmy brnięci” w rzeczywistośc ,w której nie ma już dobrych rozwiązań.Zostały tylko złe i jeszcze gorsze.
Sympatie,wartości to sfera prywatna.Role publiczna.
Polonia-Sawa publicznie poucza mnie o wartościach.To właśnie jest pomieszanie sfer i ról.Pozdrawiam
Bardzo rozczarowal mnie Panski tekst o kanadyjskich wyborach w ostaniej „Polityce”. Pelne zachwytow slowa o Ignatieffie, ktory jak sie okazalo doprowadzil swoja partie do kompletnej kleski po czesci wlasnie dlatego, ze byl profesorski, za co Pan go chwalil. Zupelnie pominal Pan osobe Stevena Harpera, ktory nie tylko zniosl wizy dla Polakow i zlozyl kilka lat temu bardzo udana wizyte w Polsce, ale jeszcze ma dwoch nowo-wybranych poslow Polakow: Wladyslawa Lizonia i Teda Opitza. Harper ma teraz wiekszosc, a lewicujaca NDP z wygladajacym jak Lenin Jackiem Laytonem jest oficjalna opozycja, bo wygrala okregi w Quebecku i zastapila separatystow. Gdzies tam w tle sa Pana liberalni ulubiency, a Panski Iggy przegral nawet w swoim wlasnym okregu wyborczym. Chyba pisal Pan to w pospiechu, a lepiej bylo poczekac do wynikow wyborow.
parkerze:
Wszystko zależy od akcentu — wciąż akcentujesz ‚oglądanie egzekucji’. Tymczasem to nie było wyprowadzenie związanego więźnia na szafot — to była operacja wojskowa. Nie sądzę, by ktokolwiek z obserwatorów miał możliwość (nie mówię o chęciach, bo to już ocena czyjejś psychiki) napawania się śmiercią Osamy. Oni śledzili akcję. Coś, co się mogło nie udać, co było związane z ryzykiem. Sama śmierć Osamy musiała być równie ‚odrealniona’ jak w filmie sensacyjnym śmierć szwarccharaktera. I równie krótka w stosunku do całości akcji.
Myślę, że źródła pomysłu z „Geronimo” już zostały przekopane i wszystko, co wkoło (z kiczowym zdjęciem z Białego Domu na czele).
Iggy (05-06 o godz. 14:06) zwraca uwagę na dwie sprawy nie poruszane dotąd w związku z najnowszym artykułem red. Szostkiewicza w POLITYCE 19 o kanadyjskich wyborach. Po pierwsze do parlamentu wybrano dwóch posłów pochodzenia polskiego: Teda Opitza w jednym z okręgów miasta Toronto (Etobicoke), oraz Wladyslawa Lizonia z Mississaugi (dzielnica Cooksville) – zachodnie przedmieście Toronto, gdzie zamieszkuje wielu Polaków, m.in. blogowicz @otago. Po drugie, osoba kandydatów w systemie JOW odegrała w tych przypadkach duże znaczenie. Obaj byli jedynkami swoich partii, walczyli do upadłego i rosnące poparcie dla CPC pomogła im nieco.
http://www.gazetagazeta.com/artman/publish/article_30445.shtml
http://www.votelizon.ca/
Nic nie rozumiem z tej dyskusji o nazwie operacji wojskowej. Tak już wojskowi mają, że wzbogacają swoje akcje o poetykę.
A wybrane zawołanie nie odnosi się jednak do przeciwników danej akcji, lecz do własnej odwagi i dzielności. „Geronimo” nazwali oni nie bin Ladena, ale siebie samych. Więc o co chodzi?
PAK pisze:
2011-05-06 o godz. 15:12
No pewnie.Wyprowadzenie na szafot to byłoby nudne, jak strzelanie do rzutków.
Polowanie z nagonką dopiero jest emocjonujące. I dlatego śledzili akcję. Bo coś się mogło nie udać a mogło się udać i udało. Jak na meczu. Ja nie pytam dlaczego oni oglądali.
To napisałem. Mali ludzie.
Pytam po co?
Na to pytanie nie ma odpowiedzi.
Z życiorysu Wladyslawa Lizonia, posła do parlamentu federalnego z okręgu Mississauga-East Cooksville:
– urodzony w Nowym Sączu w 1954 r.
– w 1978 ukończył AGH ze stopniem magistra inżyniera górnictwa
– przez 6 lat pracował jako inżynier w kopalniach węgla kamiennego na Śląsku
– w 1986 emigrował do Chicago, a w 1988 osiedlił się w Toronto
– od 2 lat przewodniczący Kongresu Polonii Kanadyjskiej
http://www.kpk.org/en/executive_board/bio/wladyslaw_lizon.html
http://www.thestar.com/news/canada/politics/article/984361–conservatives-smash-liberal-stronghold-in-mississauga
Ciekawe, że kiedy Izraelczycy schwytali Eichmanna, to pomimo okoliczności oraz czasu zachwali oni elementy legalności w swym działaniu, skoro zadali sobie trud w urządzeniu Eichmannowi otwartego procesu. A przecież mogli oni sprzątnąć Eichmanna na miejscu, z zemsty, bez tych korowodów logistycznych. Mieli ku temu wystarczające i zrozumiałe powody.
Szkoda, że ObL nie będzie miał tszansy, którą dano Eichmannowi, szansy opowiedzenia własnymi słowami swojej historii. Byłoby ciekawym usłyszeć jego wersję wydarzeń poprzedzających 11/9 i opis samego zamachu, pozwolić Osamie np. opowiedzieć o związkach rodziny Ladenów z Bushami, o roli CIA oraz amerykańskich sojuszników na Bliskim Wschodzie w umacnianiu talibów oraz Al-Q. Naprawdę szkoda, że zamknięto Osamie usta raz na zawsze.
Bo z punktu widzenia praktyczego nie było żadnej różnicy miedzy transportowaniem na lotniskowiec trupa Osamy i żywego osobnika, tyle że obezwładnionego i ogłuszonego.
Ale rozumiem Amerykanów, że sprzątnęli Osamę na miejscu. Izraleczycy nie musieli niczego obawiać się ze strony Eichmanna.
Pozdrawiam.
W jezyku militarnym Geronimo to synonim niebezpieczenstawa najwyzszego stopnia to honor dla Bin Ladena i Geronimo.
Goyahka czyli Geronimo zmarl na zapalenie pluc, nie zginal w walce,a pod koniec zycia pil bardzo duzo.
Geronimo zaczal swoja walke od zabijania Meksykanow ktorzy placili za skalp kazdego Apacza,dopiero pozniej narazil sie bialym i prowadzil walki po obu stornach granicy.
p.s.
W. Lizoń
http://www.youtube.com/watch?v=dVXuz8gOnnw
http://www.youtube.com/watch?v=1doQTL2FKxU
Zgadzam się z Parkerem w ocenie zdjęcia z Bialego Domu na którym jest Obama i jego swita kibicująca egzekucji. Zdjęcie jest niespotykane – oniemialem widząc je. Nie znam przypadku takiego zachowania jakichkolwiek władz od momentu zaniechanią wykonywania publicznie egzekucji.
Nie chcę być źle zrozumiany, ale ostatni – znany mi – przypadek zaspokajania w ten sposób ciekawości, mial miejsce pod koniec II wojny światowej, gdy Adolf Hitler kazał sfilmować egzekucje zbuntowanych oficerów (wieszano ich na strunach fortepianowych na hakach rzeźniczych) i potem kazał sobie ten film wyświetlać.
Pozdrawiam
Iggy 14:06
Iggy, tu nawet nie o pośpiech chyba chodzi (w artykule red. Szostkiewicza o wyborach w Kanadzie przed wyborami w Kanadzie…).
Raczej, to charakterystyczny dla tzw. elit opiniotwórczych (piszę tzw., bo nie wszyscy je za takie mają) egocentryzm, myślenie życzeniowe i interpretacja rzeczywistości społecznej wyłącznie przez własne (tak, tak, różowe) okulary w oprawce sentymentalnej.
Zauważ, że nawet „The Globe and Mail”, największa krajowa gazeta Kanady, poparła Harpera dopiero w weekend poprzedzający wybory, kiedy „słupki sondażowe” wyraźnie pokazywały, że jego partia cieszy się większym poparciem społecznym niż jakakolwiek inna.
To wcale nie cynizm ze strony kolegium redakcyjnego tej gazety. To rozsądne podejście, profesjonalne, dziennikarzy do kwestii społecznych i politycznych. Mimo dogłębnej znajomości swego kraju, nie śmieli przewidzieć wygranej wcześniej (bo tym w istocie było ich poparcie), co więcej, nie śmieli narzucać czytelnikom swej opcji („G&M” jest gazetą w tamtych warunkach liberalną, jak może wiesz, choć jej czytelnicy zapewne podążają nieco w prawo, za ogólnym „trendem” w kraju. Z kolei „NP” – to krajowa gazeta prawicowa, coś jak u nas „GW” i „Rz”), ale uznali zasadność najprawdopodobniejszego wyboru społeczeństwa.
A co robi dziennikarz „Polityki”? Nie wiedząc (w porównaniu z istotą tematu) wiele o sprawie (trzeba by tam mieszkać, pracować), szarżuje (a raczej strzela jak kulą w płot, bo przecież i to poparcie można z kolei odczytać jako prognozę wyniku!) z prywatnymi upodobaniami, rzutowanymi na społeczeństwo, które wcale ich nie podziela!
Ale my tu, w Polsce, jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Kilka dni temu pisałem o niekompetencji krajowych dziennikarzy (w związku z artykułem Dowd z NYT o JPII). Już nie dziwią nas zupełnie chybione oceny (często jeszcze podawane jako fakty!).
Stasieku z godz. 10:43
Dziękuję ci bardzo za uwagę
Pozdrawiam
Mam nową, ciekawą teorię o międzynarodowych aferach z udziałem Polaków (Prawdziwych!). Czytając opis akcji „Geronimo” natrafiłem na ciekawe zdanie. Super-helikopter nagle miał pod sobą dziurę w powietrzu i prawie spadł kompletnie, urwał sobie ogon i leżał i kwiczał. Jak sądzicie, co wytworzyło nagle dziurę pod helikopterem? Oczywiście rozpylony hel przez obrońców terrorysty! A kto przekazał bin Ladenowi informację o takiej metodzie, już wypróbowanej skutecznie? Rzecz jasna, mecenas R., albo anonimowy informator doktora fizyki. Oni wiedzieli, gdzie znajduje się OBL i z Wikileaks zorientowali się o planach USA. Dostarczyli hel, lub wskazali źródło zakupu (ZSRR), a szmalu OBL ma jeszcze zaoszczędzony z okresu współpracy z CIA. Tak doszło do tragedii – supertajna „ważka” wpadła w ręce wroga i koniec „Błękitnego Gromu”.
Hipokryzją nie są nazwy czy kryptonimy takich (i podobnych) operacji – tu jest pospolity niesmak, poczucie ignorancji i braku dobrego smaku kierujących tym przedsięwzięciem: jak w wielu innych przypadkach to często „zbitka” napuszenia oficerów operacyjnych wywiadu, chęć bycia oryginalnym, fanfaronada i pospolity „machizm” (tak popularny w szeregach „siłowników” – bez względu na ustrój, strukturę społeczną, porządek prawno-administracyjny etc.).
Zakłamanie tkwi – i to mnie osobiście razi jeszcze bardziej Panie Redaktorze niż nieszczęsny „Geronimo”, to zwykłe „faux pas”- zupełnie gdzie indziej (choć zgadzam się z wieloma przedmówcami, że bin Laden winien był być zatrzymany i osądzony, zgodnie z podstawowymi regułami szerzonych na świecie zasad demokracji jaką Ameryka i Zachód sobie uzurpują i przypisują: to podstawowe prawo WSZYSTKICH bez względu na proweniencje – uczciwy, zgodny z kanonami cywilizowanego świata, proces):
Oto ubito bin Ladena, w Pakistanie (nota bene w kraju wspierającym Zachód w wojnie z terroryzmem, czyli – naszym), uznanego ober-terrorystę i zło absolutne współczesnego świata.
Nasze media mówią: oj, bardzo dobrze, bardzo dobrze; wielki to sukces demokracji, kultury zachodniej i siły naszego oręża
Swego czasu (2004) w zamachu bombowym w Katarze (kraju dziś popierającym interwencję powietrznych sił NATO w Libii czyli też ?naszym?) zabito trochę mniejszego terrorystę (chodzi o skalę i rozgłos) niejakiego Zelimchana Jandarbijewa. Dokonali tego dwaj agenci FSB (rosyjskich spec.służb).
Mówiło się wtedy „u nas”: oj, bardzo źle, bardzo źle, to nie demokratyczne, metody rodem z KGB i STASI, działania spec. służb nie mogą mieć w takiej formie miejsca
Pytanie ? czym różnią się te dwa, przedstawione wyżej od siebie fakty ? Jaki entourage promowany przez polskie media otacza obie, podobne, postacie terrorystów islamskich i czemu te opinie są tak diametralnie od siebie różne ?
Tu tkwi to zakłamanie o którym mówię i „rozkrok” demokracji w polskim, medialnym stylu. Bo gdy jednym „wolno wszystko” (znaczy zasady są dla „maluczkich”), innym – na takiej samej zasadzie – wolno to samo.
A tak nota bene – bin Laden martwy jest wygodniejszy z każdego punktu widzenia (dla wielu, dla bardzo wielu) przynajmniej kilku czynników: Ameryki, Pakistanu, nawet w samych strukturach terrorystycznych też kilku osobom mogło by na tym zależeć. A że wiedział mnóstwo (i nawet jeszcze trochę więcej – był na amerykańskim żołdzie w latach 80-tych i znał mechanizmy rządzące pograniczem pakistańsko-afgańskim doskonale, a to gigantyczna mega-pralnia brudnych pieniędzy, jedno z podstawowych centrów narko-biznesu na świecie, przemytu broni, ludzi i wszelkiej kontrabandy) to lepszym jest jak pochowano go w morzu, nie mówi przynajmniej na sali sądowej. I tu jest kolejny etap czy pułap owej hipokryzji.
Nieszczęsny „Gieronimo” to przy tym wszystkim „pikuś”…..
Pozdro
WODNIK53
Nasza kultura wytworzyła tabu: nie wolno stawiać sobie za cel ? zabicie, nawet największego wroga lub zbrodniarza. Najpierw musi być osąd, a potem kara śmierci. Egzekucja musi być poprzedzona wydaniem wyroku. Zasada nie zabijania dotyczy nawet wojen. Nikt (?) do tej pory nie ośmielił się ogłosić , że celem jego działań wojennych jest zbijanie. Nasza cywilizacja, mówiąc ? nie zabijaj ? może nawet bardziej potępia ?zaprogramowanie się? na zabijanie i oficjalne głoszenie zamiaru uśmiercenia człowieka, niż samo zadanie komuś śmierci. Zmiana tego paradygmatu, wyrazem czego jest zdanie „naszym celem nie było schwytanie, lecz zabicie Osamy Bin Ladena”, jest złamaniem powszechnego tabu, obowiązującego w naszej kulturze ?od zawsze?. Warto zastanowić się jakie to może rodzić skutki.
Dlatego niepokoi mnie cywilizacja amerykańska. Pierwszy raz poczułem niepokój w sierpniu 1945 roku, kolejny raz ? w ostatnich dniach.
@Kartka z podróży
Zdjęcie roku, to większa wpadka administracji niż Geronimo. Jak się ono dostało do mediów?
Już chodzą po necie kpiny, Obama – a, z resztą…, szkoda gadać.
Zacytuje to, co mnie wyjąłeś z klawiatury:
Wydaje mi się, że komunikat o śmierci bin Ladena powinien mieć jedno zdanie ? ?W trakcie operacji wojskowej sił specjalnych USA na terenie Pakistanu zabity został Osama bin Laden?.
I KROPKA!!!
Nara
@Jacobsky, 15:55
Oj prowokujesz Jacobsky! Przecież społeczności żydowskiej zależało na przypomnieniu światu o ludobójstwie. Eichmann by technologiem śmierci, żywym dowodem i świadkiem Holokaustu.
Ten wątek „co by OBL powiedział o związkach z Bushami” jakoś mi nie pasuje do Ciebie.
@telegraphic observer, 16:01
Obejrzałem/oglądnąłem co trzeba.
Władysław Lizoń dobrze wypada w obu językach.
To miłe, jeśli skonfrontować z innymi postaciami polonijnymi.
Ściskam
@Kaźmirz
C’mon…
Na mój dusiu! To jo nie wiedziołek, ze Pon Adam tyz ryktuje westernowe wpisy! Ale jak widać – ryktuje. No bo skoro jest Geronimo – to wpisu nie mozno nazwać inacej, jako westernowym właśnie. Ba co prowda to prowda – ten siumny wódz Apaczów nijak mi do bin Ladena nie pasuje. Jeśli tego terrorystycnego fudamenta miałoby sie porównać do jakiejsi dzikozachodniej postaci – to najprędzej chyba do… pona podpułkownika Custera (niesłusnie nazywanego przez nieftóryk generałem, ba tak naprowde generałem on był barzo krótko – w cas wojny secesyjnej, ale to juz inkso westernowo historia).
A tak w ogóle to hyrny Geronimo naprowde nazywoł sie Goyathlay, co po indiańsku znacy: Ziewający abo Śpiący. Cyli juz za pare godzin – kozdy z nos bedzie takim Geronimo. To znacy kozdy w środkowoeuropejskiej strefie casowej. Bajako 😀
No ale co to ma do rzeczy?
Ja się pytam, czy należało go zabijać i co na to przeciwnicy kary śmierci (bez wyroku nawiasem mówiąc)?
Mam wrażenie, że redaktor Szostkiewicz świadomie unika niewygodnych pytań i weksluje sprawę na kwestie językowe (nawiasem mówiąc jest to typowe zachowane, gdy chce się uniknąć tematu), jako przeciwnik kary śmierci powinien ben Ladena bronić.
A nawet ja powinienem go bronić, bo nie było wyroku. To typowy samosąd.
Pomysł rzeczywiście niefortunny. Geronimo, ostatni wódz Apaczów, walczył o wolność dla swojego plemienia.
Panie Szostkiewicz.
Geranimo, inaczej znany jako ? The Butcher?.
Pisze Pan pod publiczke, swych stalych klientow ? Dosc smutne to by dawac pole do popisu, jesli juz nie kompletym ignorantom to z pewnoscia popluczynom ideologicznym systemu ktorego resztki funkcjonuja na obrzezach cywilizacji.
Czy rzeczywiscie zalezy Polityce na opinii licealistek majacych problem nie tylko ze znalezieniem narzeczonego czy pracy ?na miare ambicji?, ale glownie z nadwaga ?
Moze jest istotna opinia emerytowanego nauczyciela ktorego edukacja zakonczyla sie na dwuletnim studium nauczycielskim ?
Internet ma te nieslychane zalety, ze otwierajac swe strony obnaza bezlitosnie nieuctwo. Wystarczy przeczytac kilka wpisow.
Autorzy i autorki zmieniaja ?imiona? z czestotliwoscia wspolmierna do kompromitacji jakich doznaja.
Ale , ? ? You can run, but you cannot hide ! ?
Na bin Laden’a, zgodnie z jego wierzeniami, w raju oczekuje 77 dziewic, moze zdazyl zabrac ze soba ?na droge? kilka fiolek viagry. Podejrzewam, ze ?tam gdzie jest? Lady Macbeth zarzadza haremem.
mw (05-06 o godz. 16:32)
Zdaje mi się, że idziesz w ślady Iggy, tego prawdziwego, niedoszłego premiera Kanady. Deliberujesz górnolotnie, zanim zająć się pojęciem „wygranej konserwatystów”. Albowiem słupki sondażowe od dawna i w trakcie kampanii wyborczej dawały kilku, a anwet kilkunasto procentową przewagę Harpera. Iggy zdecydował się, myślę że pod presją sytuacji i swojej partii na wybory, na które większość wyborców nie miała ochoty. Zaryzykował. Jednocześnie podważył prawo CPC do rządzenia w mniejszości, gdyby liberałowie i socjaldemokraci uzyskali większość, a nawet gdyby musieli w tym celu uzyskać poparcie bloku z Quebec. Takie podjeście nie miało poparcia w wielu częściach kraju, także wśród elektoratu partii liberalnej. W Kanadzie rządy mniejszościowe i koalicyjne odbierane są jako sposób na jeszcze większe mataczanie polityków. Ale ewentualnie Ignatieff na czele koalicji mógłby rządzić. O wzroście poparcia dla Harpera i ostatecznym zwycięstwie zadecydowała alternatywa premiera w osobie Jacka Laytona. Tego nawet rzekomo „mniej prawicowa od GW” Globe&Mail już nie mógł strawić. Oto próbka „lewicowości” G&M, w wykonaniu felietonistki politycznej Margaret Wente:
http://www.theglobeandmail.com/news/opinions/opinion/heres-why-stephen-harper-really-won/article2010333/
I tak wszyscy zwyciężyli, wyborcy z Quebec i ci co nie lubią Quebec, konserwatyści z Harperem, Jack Layton, oraz Polonia kanadyjska, bo ma dwóch posłów w Ottawie. Nawet Iggy wygrał, bo z miejsca dostał posadę na Univ. of Toronto, gdzie się chyba czuje najlepiej. A liberalna posłanka z mojego okręgu poszła na emeryturę, co może i jej dobrze służyć. Nawet prowadziłem z nią na ten temat rozmowę jeszcze w czasie kampani, gdy przyszła namawiać mnie do oddania na nią głosu, i mam wrażenie, że już wtedy była przygotowana na ten werdykt wyborców, powiedziała mi na pożegnanie – this is what politics is all about.
Na poczatek stwierdzenie dla wybrzydzajacych .
-Nikt jakos nie zaprzecza // Bil Laden rowniez kiedy zyl //// ze byl tym co zapalil lont wybuchow w amerykanskich wiezach.
Mnie wcale rowniez nie cieszy sposob w jaki pozbawiono go zycia ale ciesze sie ze
nie bedzie on juz ogladal nastepnego dnia wschodu i zachodu slonca.
On ktory tego prawa pozbawil wielu ludzi sobie nie znanych a ktorzy pozostawili swe rodziny w zalu po nich.
Nie dziwie sie Amerykanom , ktorzy skrocili cala procedure do pochowku w morzu gdyz ich najwiekszym problemem jest // wg mnie// Wikileaks.
Przeciez wiadomo ze najtajniejsze informacje wyciekaly z archwow jak z durszlaka .
Co do kryptonimu to rzeczywiscie gafa , gdyby zapytali //starszych braci// Angoli to pewnie podpowiedzieli by im np TALLY HOO.
Tez nosne , nikogo nie obrazajace a jakze odpowiadajace sytuacji.
– Lupina – pozwalam sie zapytac – to jak ? czerwonoskorzy powinni sami sie powiesic by zrobic miejsce dla nadchodzacej NOWEJ CYWILIZACJI -by mogla sie ona rozwijac na ich grobach ? wtedy byloby to sluszne i historycznie wlasciwe.
Ciekawe czy Pan swoja rodzine tez by usunal z drogi i historii nadchodzacemu intruzowi bo on bardziej cywilizowany.
Przepraszam za brak ogonkow
Szanowny Panie Redaktorze
Dla mnie cała ta akcja miała jakiś dziwny charakter. Począwszy od jej kryptonimu, który jest wedle mojej opinii po prostu skandaliczny i tyle. Jak usłyszałem ten kryptonim nie mogłem uwierzyć, bo znałem wcześniej postać Geronimo, ponieważ jestem fanem zespołu Dżem, a akurat jednak z ich piosenek nosi taki tytuł. USA po raz kolejny pokazały, że nie liczą się z nikim i niczym. Jeszcze ta ostentacyjna radość po zabiciu Osamy przypomina mi absurdy jakimi były nacechowane filmy Barei, tylko tutaj naprawdę nie ma się z czego śmiać. To, że Osama został zabity i wrzucony do morza to jest kolejny pokaz amerykańskich zasad. Przyczyną takiego zachowanie jest nic innego tylko strach, że proces przerodził by się w farsę a sam terrorysta stał by się bohaterem czy męczennikiem, choć odnoszę wrażenie, że dla jakieś części ludzi i tak nim jest i będzie. I jeszcze te zdjęcia z białego domu, gdzie na żywo śledzono cała akcje, naprawdę prawie jak w filmie sensacyjnym. I na koniec wychodzi laureat pokojowej nagrody Nobla i ogłasza całemu światu, że wróg publiczny numer jeden został zabity podczas akcji, po prostu czysta propaganda. Ten „sukces” Obamie pomoże w walce o drugą kadencje, a nawet może mu ją zapewni i to chyba jedyny plus tej akcji, jeśli ktoś oczywiście jest zwolennikiem Obamy.
Pozdrawiam.
@Kartka z podróży
Teraz zajrzałem na blog i zobaczyłem w „czeka na akceptację”
swoje z resztą w znaczeniu zresztą.
Chyba autokorekta, ale głupio mi. Trzeba przed wklejeniem czytać.
Przed chwilą p. Staniszkis zarzucała Tuskowi unijną ślamazarność w reformowaniu, step by step, a gdy we wstawce filmowej wystąpił jak silny premier, to też było be. Czy ślamazara, czy zdecydowany – beznadziejny premier ten Tusk.
Dziennikarz przypomniał, że Lech Kaczyński wypłynął na roli szeryfa. Walił pięścią w stół ten dzielny minister sprawiedliwości!
Pani JS , po chwili zastanowienia, znalazła mętną interpretację, której nie jestem w stanie powtórzyć.
Zwolennicy PO się gotują, pięści zaciskają.
A TY masz w dechę, bo wyrzuciłeś telewizor.
Trzymaj się w formie!
Na mój dusiu! Jesce tu Owcarecka nom brakuje – pomyślołek sobie.
Aby nam opowiadał bajki z Dzikiego Zachodu.
Owczarku – dobrej nocy.
Stasieku z godz. 17:40
To zdjęcie to nie przeciek. Ono było celowo zrobione pod kampanię wyborczą i celowo opublikowane. Co pozwala sądzić, że „odstrzał” bin Ladena też zrobiono wyłącznie pod kampanię. Zresztą potwierdzają to rozmaite relacje. Wersja „Bialego Domu” po prostu kupy się nie trzyma. Zresztą już chyba czwartą wersję wydarzeń mamy przyjemność czytać.
Wiem, że dramatyczna sytuacja czasem wymusza na państwach takie działania. Przykładem mogą być tajemnicze samobójstwa członków kierownictwa terrorystycznej RAF w najpilniej strzeżonym więzieniu w Niemczech w latach 70 -tych ubiegłego wieku. Ale na takie sprawy gryf całkowitej poufności nakłada racja stanu. To jest niepodważalna zasada. Publika, media mogą sobie co najwyżej gdybać.
Ale ta sytuacja jest inna i przyznam, że jestem zdumiony tym co administracja Obamy wyczynia z tą historią.
Moje uwagi mają charakter tylko praktyczny i odnoszą się do kuchni politycznej. Zaś jeśli chodzi o zasady to w głębi serca uważam – jak np Jacobsky czy Parker – że powinni faceta spakować jak tobół, porwać, osądzić i zamknąć do końca życia w jakimś więziennym lochu.
Pozdrawiam
stasieku, Kartka
Wasze marzenia o tym, żeby cicho, sza…, jedno zdanie i nic więcej – stoi w RAŻĄCEJ sprzeczności z zasadami demokratycznymi, praktykowanymi w USA (nie oceniam, czy są one zasadne, czy nie, są po prostu zgodne z pierwotnym znaczeniem słowa demokracja).
Otóż administracja USA nie tylko że niezwłocznie i na bieżąco oraz szeroko informowała i informuje społeczeństwo o przebiegu akcji, nie tylko natychmiast opublikowała (czy udostępniła do publikacji) rzeczone zdjęcie (wydało mi się bardzo prawdziwe, nawet dramatyczne w swej wymowie), ale dziś upubliczniła FILM z samego środka Białego Domu z tamtego czasu.
Wasze (tak jak chyba wielu Polaków) sugestie, żeby o wstydliwych rzeczach (bo to, z naszego, wschodnioeuropejskiego, traumatyczno-heroicznego punktu widzenia – rzecz wstydliwa, bo OSOBISTA, pokazująca RZECZYWISTE, a nie piarowskie, reakcje LUDZI, takich, jakimi oni NAPRAWDĘ SĄ, bo takich ich wybrali ich wyborcy) – a więc, aby o wstydliwych rzeczach mówić mało, albo wcale, nawet jeśli są to sprawy NAJISTOTNIEJ POLITYCZNE i SPOŁECZNE, interesujące demokratyczne społeczeństwo (bo właśnie to społeczeństwo w rzeczywistości, przez swe wybory, decyduje o tym, co i jak się dzieje i ma dziać) – jest dowodem na niezrozumienie istoty demokracji, którą jest OTWARTOŚĆ i DOSTĘPNOŚĆ działania reprezentantów dla oceny przez ich WYBORCÓW (o ile dostęp jest zgodny z prawem i nie zagraża bezpieczeństwo państwa i obywateli)
telegraphic observer 19:02
Czytałem oczywiście. Pamiętam felietony Margaret Wente jeszcze z czasów, gdy komentowała działania torontońskiej policji (wspierając ją). Istotnie, ona plasuje się na „prawym skrzydle” redakcji „G&M”. Nie zmienia to jednak faktu, że (w mojej opinii) sytuacja w Kanadzie (a więc przyczyny porażki Liberałów i Ignatieffa) są znacznie bardziej złożone, głębsze, ba, powiem INNE, niż te przedstawione przez Ciebie (choć, zgadzam się, po lekturze artykułów „G&M” i tekstów CBC przez ostatnie 3 tygodnie, że dobrze przedstawiasz MECHANIZM, to, co widać gołym okiem, niejako na powierzchni. Ale musisz „poskrobać” trochę głębiej, i napisz wtedy jakie są PRZYCZYNY. Na pewno nie kwestie osobowości tylko, ani „machinacje” statystyczne procesu wyborczego, tylko coś znacznie istotniejszego: rzeczywista, trwała zmiana struktury społeczeństwa kanadyjskiego, co obserwowałem już od drugiej połowy lat 90., przez ostatnie co najmniej 5-6 lat mojego tam pobytu).
mw (05-06 o godz. 20:09)
Dzięki za szybką odpowiedź – podwójnie daje, kto szybko daje.
Oczywiście przyczyny (nie)pełnego zwycięstwa konserwatystów („nie” dodaję z kurtuazji do Ciebie, wszak to tylko niecałe 40% głosów) są głębsze. Te przydługie już teksty o kanadyjskich poniedziałkowych wyborach objaśnić miały dynamikę kilku przedwyborczych tygodni, a nie jakieś trwałe trendy i zmiany w strukturze społecznej. Pewnie najważniejszy trend objaśnia demografia, tj. starzenie się społeczeństwa – ciekawe, że w trakcie tych przepychanek umknęła niemal w debatach kandydatów i w mediach, powiedzmy – zostało okrojona tematyka reformy służby zdrowia. Inna sprawa, że frekwencja wzrosła nieco w porównaniu z dwoma poprzednimi wyborami, ale młodzi nadal wybory olewają.
(Jacobsky poszedł tylko po to, aby dwa dolary podarować Zielonym 😉 ).
Ale dość już, dzięki.
Kartko z P.
Moim zdaniem OBL jest wyjątkiem od cywilizowanych reguł. Własnie ukazał się wpis red. Passenta z podobnym przekazem.
Bowiem trzymanie go latami w ciemnych lochu byłoby okrutniejsze dla niego samego. Jednocześnie nie zamykałoby sprawy, w szerokim sensie. Zawsze ktoś ubolewałby, ktoś próbował szantażem go uwolnić. A tak, sprawa zamknięta. Jednocześnie opinia publiczna chce znać choc trochę szczegółów, choćby pikantnych, jakichś niejasności. Czymś muszą się żywić twórcy teorii spiskowych, jakieś zdjęcie z war roomw Białym Domu, w którym siedzą „mali ludzie”. Też mnie zdziwiło w pierwszech chwili, gdy zobaczyłem to zdjęcie, przede wszystkim pomyślałem sobie, jak to skomentują na blogu „Gra w klasy”, i przeraziłem się. Ale przecież im tam siedzącym nie chodziło o sycenie się zemstą. Oczywiste chyba jest, że mieli na uwadze bezpieczeństwo swoich ludzi, przecież Paki mogli niezorientowani coś wystrzelić, ktoś mógł coś wysadzić, mogła to być samobójcza pułapka. I tak zdjęcie „małych ludzi” będzie wisieć na ścianie u wielkiego @parkera po wsze czasy.
stasieku
2011-05-06 o godz. 17:39
Do zeszłego piątku ObL również był żywym świadkiem wielu ciekawych wydarzeń. I dlatego chyba stał sie nieżywym świadkiem zamiast dać świadectwo temu, co wie, i co widział.
O powiązaniach finansowych rodziny Ladenów Bushami raczej powszechnie wiadomo. Tu nie chodzi o żadne sentymenty ani o teorie spiskowe, ale o hard core biznes, a ten nie zna ani wrogów, ani przyjaciół. Sa na ten temat źródła. Mam w domu materiały na ten temat, a więc jeśli trzeba, to podrzucę pare wątków. Jednak co innego pisanina pismaka, który wsciubia nos w nieswoje sprawy, a co innego świadectwo, jakie mógłby dać ObL, gdyby nie zamknięto mu buzi na zawsze.
Pozdrawiam.
Kartka 20:04
Pisze o „tajemniczych samobójstwach członków kierownictwa terrorystycznej RAF w najpilniej strzeżonym więzieniu w Niemczech w latach 70 -tych ubiegłego wieku.”
W kraju obserwowanym przez Wschód i Zachód. Obsesyjnie przestrzegającym zasad demokratycznych wtedy (co zresztą skutkowało wzrostem politycznej przestępczości anarcho-terrorystów). W dodatku przez prawie 40 lat nic sensownego, co podważałoby prawdziwość samobójstw nie zostało ujawnione, nie wyciekło, nie „okazało się”.
Oczywiście, każde samobójstwo człowieka jest tajemnicze. Z psychologicznego i biologicznego, a także religijnego punktu widzenia. Ale insynuować na tej podstawie przestępczy charakter władz państwa… Jak b. często, Kartka GENERALIZUJE. Tak jak mój mały siostrzeniec, co jak mu mama nie kupi, to się wścieka: „bo ty ZAWSZE…” i „NIGDY mi nie…” Często też: „Dlaczego WSZYSCY….?” Taki mały frustrat…
O akcji Geronimo myślę to samo, co Lex i wiele innych osób pisujących na blogu. Ale On ujął to najkrócej.
Zdjęcie, które tak wstrząsnęło Parkerem, na mnie również wywarło duże wrażenie. Na tyle duże, że wychylam się z mego outu obserwatora blogów.
Gdy ujrzałem je po raz pierwszy, moją uwagę przykuł wyraz twarzy pani Clinton. Pierwsze skojarzenie – twarz Stańczyka z ?Hołdu pruskiego?. Ale to nie było to. Ona była autentycznie przejęta i chyba przerażona tym, co widzi. Pozostali uczestnicy mieli na twarzach troskę, powagę, skupienie, które można by uznać za maskę, jeśli były udawane. Twarz jednogwiazdkowego generała była bez wyrazu. On po prostu był w pracy, przy komputerze. W głębi, zza pleców tych starszych i ważniejszych, wychyla się dwoje młodych ludzi. Na ich twarzach dostrzegłem tylko ciekawość.
Ale to moje, subiektywne wrażenie. Cała scena przypomniała mi fragment jakiegoś filmu z Harrisonem Fordem. Pokazano mu przekaz satelitarny z akcji likwidowania obozu szkolącego terrorystów IRA. Proroczo wymyślił więc to Tom Clancy.
Mw
O czym Ty piszesz? Twoje doktrynalne komentarze i uogólnienia staja się coraz bardziej niezrozumiałe. Chyba piszesz je już sam do siebie. Gdzie Ty dryfujesz? Jeśli przywódca polityczny i jego wyborcy mają potrzebę oglądania egzekucji to powodzenia – pozostaje współczuć im tylko. Tak jak bohaterom „Hebanu” Kapuścinskiego. Tak wielki pisarz opisuje zdziczałą Liberię – „Prezydent jedzie przez miasto umęczone, zdewastowane, rozgrabione, opustoszałe. Dojeżdża do portu ale tu już czekają na niego ludzie Johnsona. Otwierają ogień. Ginie cała ochrona prezydenta. On sam dostaje kilka kul w nogi, nie może uciekać. Chwytają go, wiążą mu z tyłu ręce i wloką na egzekucję. Johnson, ktoremu zależy na reklamie kazał scenę tortur i egzekucji dokładnie sfilmować (…) Kiedy byłem w Monrovii kaseta wideo pokazująca jak torturowano i zabito prezydenta stanowiła najwiekszą atrakcję na rynku mediów. W mieście było jednak malo magnetowidów, a poza tym często wyłączali światło. Żeby obejrzeć tortury i egzekucję (cały film trwa dwie godziny) ludzie musieli wpraszać się do bardziej zamożnych sąsiadow, albo chodzić do tych barow, gdzie kasetę puszczano bez przerwy”
Gdzie ty bez „wschodnioeuropejskiej wstydliwości” dryfujesz Mw? Do Liberii? To już nawet Donald Tusk więcej powsciągliwości wykazał w swych komentarzach na ten temat
Pozdrawiam
Mw
A Ty już zapomniałeś jak Kaczynski nocami narady odbywał kogo wywlec rano z domu, sfilmować i jak nasycić tymi ponurymi emocjami swoich wyborców? Torlin przecież przypomniał operację „Mengele”. To były dla Prezesa „sprawy NAJISTOTNIEJ POLITYCZNE i SPOŁECZNE”. A przecież też miał mandat demokratyczny do odstawiania takich cyrków. Tyle tylko, że zachowal resztki rozumu i zdjęć sobie z okazji tych narad nie kazał robić – na swoje szczęście.
I co mi powiesz – że Kaczyński to nie Obama? A czemu nie?
Pozdrawiam
telegraphic observer,
a na kogo miałem głosować w okręgu, gdzie z definicji zawsze wygrywał Blok ? Co zmieniłoby, gdybym ja, Jacobsky, zagłosował na np. konserwatystów lub liberałów ? Dostaliby moje 2 dolary, to wszystko. Konserwatystom nie brak kasy, podobnie liberałom, za to do zielonych nic nie mam, a więc nie żal mi mojej krwawicy dla nich.
Kiedy mieszkałem w okręgu, w którym każdy głos się liczył, wtedy głosowałem odpowiednio, aby dać jak największe szanse kandydatowi, z którym się identyfikowałem, i który jednoczesnie miał szanse zawalczyć w wyborach.
Swoją drogą gdybym wiedział, że w Quebeku dostaje sie za darmo mandaty poselskie pod warunkiem, że jest się z NDP, to może bym się skusił i pokandydował sobie do Parlamentu ?
Pozdrawiam.
Mw z godz. 21:14
Wskaż gdzie insynuję w kontekście samobójstwa kierownictwa RAF przestępczy charakter panstwa niemieckiego. Jasno i ze zrozumieniem wytłumaczyłem tę sytuację podkreślając zrozumiale i sensowne postępowanie władz niemieckich. Albo emocje nie pozwalają Ci czytać ze zrozumieniem albo z desperacji celowo przeinaczasz treść moich komentarzy.
Jest mi przykro, że doprowadziłem Cię do takiego stanu.
Pozdrawiam
Kartko z P.
Wkrótce północ wybije, ale co wy dwaj z Mw wyprawiacie? Aż trudno do kupy złożyć w logiczną całość wasze pozycje, wasza za a nawet przeciw. On za jawnością, Ty przeciw Kaczyńskiemu. Rozumiem, że ćwiczysz wyobraźnię do jakichś fantastycznych tekstów. Aaaa, Kapuściński – prezydent jedzie przez miasto umęczone, zdewastowane, rozgrabione, opustoszałe. Ani miasto nie było umęczone, ani opustoszałe, ani nie był to prezydent, który jechał przez to miasto, to był mistrz Kapuściński, mistrz słowa i „reportażu”. Co ma Liberia do zdjęcia oglądających relację filmową live from Islamabad? Nawiasem mówiąc, ciekawe jak Kapu opisałby akcję Navy SEALs. Na jednej stroniczce papieru.
To ma blog do siebie, że można się poświęcić swojemu własnemu pisarstwu. Sam to wiem, ale ja nie jestem, dzięki Bogu, z gatunku fantasy.
p.s.
czy hardcore biznes to to samo, co explicit biznes?
TGIF !
Telegraphick Observer
Uważam, że jeśli okoliczności zmusiły państwo do zastosowania takich środków to powinno być to traktowane poufnie. Tego typu akcje to nie jest żaden powod do dumy. Zaznaczam – „jeśli okoliczności zmusiły”. Niestety propagandowe wykorzystanie tej historii skłania ludzi do powątpiewania w takie okoliczności a chyba nie o to Obamie chodziło. Chyba też nie chodziło mu o to by wariaci tańczyli z radości na ulicach a rozsądni z pozoru ludzie zaczynali pisać fanatyczne komentarze jak jacyś zrewoltowani mułłowie w medresach. Chyba chodzi o to byśmy się czymś od stronników ObL różnili.
Pozdrawiam
ync pisze:
2011-05-06 o godz. 17:22
” niepokoi mnie cywilizacja amerykańska. Pierwszy raz poczułem niepokój w sierpniu 1945 roku, kolejny raz ? w ostatnich dniach.”
Mó j niepokój:
Ja poczułem niepokój już w 1898 roku, zaraz po ataku USA na Bogu winną rdzennie hiszpańską Kubę.
Agresja USA była jak zwykle bezprawna, wystarczyła p….ęcie kotła parowego na statku USS Maine w Havanie. I po Hiszpanii.
Późniejsze zbrodnie typu Drezno czy Hiroszima dowodzą tego samego imperialistycznego basso continuo, w zmieniajacych sie sceneriach. A teraz – skrytobójcza śmierć lidera młodego ruchu wyzwolenczego….
(Kilka gwałtownych zmian demograficznych wykonanych pod egidą szlachetnych narodów europejskich w tymże XX wieku – to pestka. 28 + 66 to w przybliżeniu wynik końcowy dwóch światowych wojenek w milionach , a może lepiej. )
Bracia i Siostry , powiedzmy Imperium Zła 3 razy: nie, nie nie !
# ync pisze: 2011-05-06 o godz. 17:22
===================
Takie to proste. Dlaczego tak niewielu to rozumie?
A moze….
…. moze jestesmy przez pomylke na niewlasciwej planecie…?
Moze czas sie wyniesc…?
Diekujac za ten wpis… Georges53
Amerykański okrzyk „Geronimo!” znaczy tyle co nasze „hurra”, „naprzód” i w zasadzie znaczeniowo oderwał się od imienia sławetnego wodza (który, notabene, uważany był za terrorystę przez białych).
Powinno tak być, że kraje cywilizowane (za takie się uważające) nie mordują – taki bandzior winien być schwytany, osądzony itd. W praktyce nie zawsze jest to wykonalne.
Nie dziwi mnie, że Amerykanie „zdjęli” Osamę bin Ladena. I nie potępiam tego – tak, czy owak pokazali, że kto podniesie na nich rękę, nigdy nie może czuć się bezpiecznie. Dziwi mnie, że ich urzędnicy nie mówią tego samego na temat operacji i że w ogóle na jej temat mówią.
Mircujusz
Panie mircjusz tylko pierwsze zdanie bylo do Pana ,reszta to takie mysli
no wie Pan..zapomnial odzielic myslowo ,przepraszam.
W sumie napisal Pan naprawde z sensem ,co np. o panu Parkerze nie mozna powiedziec …
Panie Parker czy wie Pan ,ze Amerykanie dali pakistanczykom 20 mld $?
Powtarzam 20 mld $.
/Wtedy ja tez bylybym zla ze wsrodku wojskowej jedostki patistanskiej strzelaja mi jeszcze do helikoptera /jesli to prawda/?/
……………………..
Wiekszosc jak widac nie przeczytala wyzej wyjasnienia po angielsku co znaczy Geronimo w jezyku potocznym w Ameryce i opowiadaja historie ,
ach histerie …
Salute
Ps.
a niektorzy to nawet opowiadaja adrony …ba…
cytat ;
I co mi powiesz ? że Kaczyński to nie Obama? A czemu nie?
/i po co zabiera sie Waspan do polityki ,z taka znajomoscia
przedmiotu ??? fe…/
mw 21.14
Nie wiem czy zauwazyłeś że dochodzenia i watpliwosci w sprawie samobójstw zabójców Krzysztofa Olewnika rozkreciły sie dopiero z pewnym opóźnieniem i trwały dłużej niz dochodzenia w Niemczech.?
A swoja drogą zastanawiam sie , czy gdyby Osamę jednak aresztowano, to nie popełniłby bardzo szybko samobójstwa ?
PS Jako straszliwa zbrodnię Osamy wymieniano odpowiedzialnośc za płonących ludzi wyskakującyh z okien WTC. Przypominam ze Jurgena Stroopa odppowiedzialnego za płonacych Polskich
Żydów wyskakujących z okien w gettcie, OSADZONO w polskim sądzie na karę smierci i wyrok wykonano w 1952 r.
Pozatem tak sie dziwnie składa, że w gettcie zginęło WIECEJ ludzi niz w WTC
stasieku 19.40
Od dawna głosze publicznie że Jadzia Staniszkis to biedna, sędziwa, nieszczęśliwa kobieta, którą zniszczyła psychicznie komuna i Irek Iredyński. ( zreszta mój długoletni kolega).
W dodatku nieszcześliwie zakochana w Jarosławie Kaczyńskim.
Dlatego od kilkunastu lat WSZYSTKIEGO co mowi i pisze JS NIE NALEZY traktowac powaznie.
PS. widziałem ten „piasek”.
TO,
zdjęcie po wsze czasy nie będzie wisieć, z czasem zastąpi je jakieś nowe. Zbieram kicz i sztukę socrealizmu. Raczej fotę do tej drugiej kategorii zaliczę, bo mimo, że nie z epoki, to mi się komponuje. Towarzystwo będzie miał Barak i Hilary przednie.
Piszesz: „Oczywiste chyba jest, że mieli na uwadze bezpieczeństwo swoich ludzi, przecież Paki mogli niezorientowani coś wystrzelić, ktoś mógł coś wysadzić, mogła to być samobójcza pułapka.”
Tak? A jak swoją obecnością przed telewizorem chcieli zapewnić bezpieczeństwo? A jak chcieli pomóc w razie czego? Przejąc dowodzenie akcją?
Czy zbombardować Pakistan?
Twoje tłumaczenie, po co się zebrali i razem oglądali transmisję, nie wytrzymuje racjonalnej krytyki.
A odcinanie kuponów politycznych przez Obamę, od zastrzelenia Osamy ibn Ladena,który jeździ po Ameryce i triumfuje, utwierdza mnie w przekonaniu, że to mali ludzie.
Nie odpowiada mi takie uprawianie polityki.
Bo nie rozwiązuje problemu, tylko go zaostrza. W czasach niespokojnych wyzwala w ludziach agresję. Daje poczucie siły i złudzenie, że walkę z terroryzmem można wygrać przemocą. Nie można. Szybciej się kasa skończy.
Tak jak narkotyków się przemocą nie zwalczy. Kilkadziesiąt tysięcy ludzi rocznie( Meksyk może służyć za ilustrację, choć to nie tylko tam) ginie tylko za to, żeby palacz trawki czy amator kokainy w Ameryce używał tej substancji po kryjomu z nielegalnego źródła.
Terroryzm zresztą, też się karmi dochodami z heroiny.
Zwalczamy go nie skutecznie bo przemocą, ale skutecznie zasilamy w kasę z narkotyków pochodząca.
Porównanie do walki z narkotykami wydaje się od czapy, ale łączy te dwie walki jedno.Nie da się ich wygrać. Giną w niej ludzie, nie jest skuteczna, więc nie warto jej prowadzić.
Kartka z podróży
Kartko, w Twoich komentarzach znajduję coś powszechnego (u nas), przewijającego się w tle wielu wydarzeń: czy to w bezrefleksyjnej krytyce Tuska, czy w krytyce Obamy teraz, a USA w czasie inwazji Iraku. Ale tez coś podobnego do reakcji anarcho-lewackich i związkowych w sytej Europie Zachodniej:
to awersja do zwycięstwa. Nienawiść do tego, komu się udaje.
Jak wielu ludzi, szczególnie w Polsce, nie cierpisz tego/tych, którzy odnoszą sukces. To jest to „polskie piekło”: ściąganie za nogi każdego, komu coś się udaje.
Gdybyż ta awersja do wygrywającego była wynikiem poparcia dla przegrywającego. Ale nie. Ten przegrywający nikogo nie obchodzi. Gra toczy się tylko o jedno: dokopać temu, kto chwilowo jest górą. Zniwelować, zglajchszaltować, wyrechotać, pokazać jako obciach.
Brrr…..Co za społeczeństwo. Jak pisał o nim Miłosz: Upodleni, nierozumni i nienawidzący siebie bardziej może od innych, pomieszani, chorzy na własną niewinność.
Mw z godz. 11:51
Uogólnienia, generalizowanie, doktrynerstwo, manipulacje, lęki, sztance ideologiczne, kaziuistyka, dziecinne mataczenie, relatywizm, brak zasad a za tym wszystkim ukryte kompleksy objawiające się w marzeniach o zwycięstwie za wszelka cenę… – pozostaje mi tylko współczuć. I dziękować Bogu za to, że ten cały amok wyraża się tylko w bębnieniu w klawiaturę. Czego ludzie nie robią dla świętego spokoju… . Nic mnie bardziej nie zniechęciło do wspierania tego rządu niż pilne, wielomiesięczne czytanie Twoich komentarzy. To co skryte jest w przekazie medialnym przez inteligentnych piarowców PO Ty podajesz jak na dłoni. Pozostaje mi tylko koncząc dyskusję podziekować Ci za odarcie z resztek złudzeń.
Pozdrawiam
Kartka
Zastanowiłem nad tym, co napisałem powyżej. Może jednak nie jest tak. Może to coś wręcz odwrotnego. Może to u Ciebie ten kompleks „zawiedzionej miłości”. Każdy, w kim pokładałeś nadzieję, ich nie spełnia (bo Twoje nadzieje, jak to u idealisty, są niespełnialne w „realu”). A co się dzieje, gdy ten, czy ta, w którym/której pokładamy tak wielkie nadzieje, kto jest naszą wręcz personifikacją, okazuje się niegodny? Odpowiedzią jest inny mechanizm psychologiczny, wynikający z poczucia „bycia zdradzonym”, uczucie zawodu, na którego podstawie sami odrzucamy i potępiamy. To może być to: agresja zdradzonego kochanka.
To tez dość powszechne… najczęściej irracjonalne.
Mw z 12,42
Wątek „agresji zdradzonego kochanka” ciagnąłeś do znudzenia kilka tygodni temu. Pomysłów Ci brak, że do niego wracasz? Wymyśl coś oryginalnego bo jak na razie przynudzasz jak „stary mąż”. Beznadziejna nuda, którą emanuje ten rząd odbija się na jakości Twoich komentarzy.
Pozdrawiam
@mw, Kartka z podróży
I znów radość czytać takie teksty.
Podniecający wręcz jest ta skłonność do polemiki u mw. On nie polemizuje młotkiem.
Także niepowtarzalny styl języka Kartki. Trochę czasami za oportunistyczny, jak na blog. Ładuj Kartko śmiało! We mnie bez nikakich!
Bąknąłeś mw o Miłoszu. Po pamiętnikach Iwaszkiewicza koniecznie przeczytajcie kilka stron o Miłoszu w Dużym Formacie czwartkowej GW.
Taki „misio” zewnętrznie a taki „freak” w życiu.
Otwieram CHATEAU la Montlabert, 2005
Pozdrawiam Was najcieplej.
R I O
Zajrzyj na http://kleofas.blogspot.com/. Chyba sie zgadzamy ?
@parkerowi, 11:30 nie podoba się publikacja ?zdjęcia roku?, mnie też.
Ale dalej parker, w znanym skądinąd tonie, krytykuje politykę USA w świetle wydarzenia. Jakieś „odcinanie kuponów”, w domyśle PR – skąd my to znamy?
Mówienie o każdym geście wybieralnego prezydenta, premiera, że uprawia PR to tak, jak stwierdzenie, że trzeba zabijać, aby żyć.
Uważasz, Szanowny parkerze, że ci „mali ludzie” mają złudzenie „że walkę z terroryzmem można wygrać przemocą”?!
Wiesz co, ja mam swój autorski petent na pokojowe zakończenie konfliktu.
1. przechodzimy na Islam, najlepiej szyicki. Zamieniamy kościoły na meczety.
2. W prowadzamy światowy podatek na biedę, w wysokości 20% osobistych dochodów.
Niezły patent, he?
To tak jak myślał Lenin po przeczytaniu Kapitału. Nawet przez chwilę w to co przeczytał uwierzył. Był głęboko przekonany, że idea jest realizowalna.
I na koniec. Ilekroć myślisz o sensie decyzji politycznej, ?postaw się w miejscu? i pomyśl o odpowiedzialności przed wyborcami.
„Proletariusze wszystkich krajów (…)” se ne vrati.
Adam Szostkiewicz
Panie Adamie, na litość Boga, proszę coś powiedzieć chłopcom z IT, aby w Grze w klasy było jak w En passant. Dużo cytujemy komentując opinie. Układ cytat- komentarz jest bardzo czytelny, jest mniej nieporozumień.
Jeśli archiwizujemy swoje ble, ble w Wordzie, w Wordzie piszemy i musimy nadpisywać w ramce.
To nadpisywanie, to utrudnienie czasami przesadzające o wyborze Gospodarza w Wielkiej Trójce.
Oczywiście dla komentarzy off-topic.
Pozdrowienia
@Kaźmirz, 10:10, 10:27
Trochę krew mnie zalewa jak czytam porównanie procesu w Norymbergii, odpowiedzialności Stroopa, itp. do likwidacji zbrodniarza wojennego na wojnie.
Co Ty gadasz, co za porównanie, gdzie podobieństwo czasu i okoliczności?
Ludzie kochani, można się zniesmaczyć widokiem ludzi w war-roomie, wzruszyć miną Clintonowej kobiety, skurczeniem w sobie prezydenta supermocarstwa.
Można się zastanawiać po kiego takie intymności wyciekły na świat.
Ale w swoim antyamerykanizmie, podobnie jak w Polsce, w PISu wrogości do Platformy, traci się często przy wyrażaniu opinii sedno, a zostaje sianie nienawiści a przynajmniej dezaprobaty społecznej dla każdego, nawet bardzo uzasadnionego aktu politycznego.
Dlatego Donald Tusk ma tyle rezerwy, aby coś zmienić, coś komuś z jego komfortu życia odebrać. Media namawiają go do spektakularnych ruchów, aby czynić spektakl oglądalnym i zarabiać.
Dla decydentów i dziennikarzy telewizji wszelakiej, Ojczyzna, to ich rodzinny budżet?
A premier wie, że powinien:
1. Zatwierdzić dobry budżet z myślą o następnej kadencji.
2. Zmienić ustawę o związkach zawodowych (KGHM, JSW, inne).
3. Walczyć skutecznie z bandytyzmem grup wszelakich.
Z Irkiem JS nie miała łatwo. Musimy to rozumieć.
Pozdrowienia
stasieku pisze:
2011-05-07 o godz. 14:27
Mnie się zdjęcie podoba.Uważam,że jak zostanie zdjęciem roku to słusznie i bez ironii chciałbym je mieć.
Mnie się postawa przywódców amerykańskich nie podoba. Uważam oglądanie transmisji dla wybranych za niesmaczne po prostu. Ale kwestia smaku jest bardzo indywidualna. Dziwi mnie tylko postawa znakomitej części społeczeństwa w tym wpływowych dziennikarzy, jak Passent na przykład, którzy tego nie czują. W takich sprawach opinia publiczna jest podzielona, to normalne. Ale proporcje podziału napawają lękiem. Jest podglebie do światowego konfliktu, bo jest myślenie znakomitej większości społeczności światowej,że wojnę można wygrać. A jak można wygrać, to należy prowadzić.
Uważasz,że ci mali ludzie myślą, że tej wojny nie można wygrać?
To po co ją prowadzą?
Będą ja prowadzić do usranej śmierci.
Bo większość społeczeństw, uważa konflikty za rozwiązywalne przy pomocy przemocy.
Historia ludzkości, to nieprzerwane pasmo wojen. I mimo tragicznych doświadczeń, nic się nie zmienia. Niby trochę mądrzejemy, ale natura zwycięża.
Teraz też zwyciężyła w Białym Domu.
Dlatego chciałbym ten portret zwycięstwa ludzkiej natury mieć w domu.
W galerii kiczu i socrealizmu.
Coz… Amerykanie (USA) byli i nadal sa wyjatkowo aroganccy!
Stasieku
Gratuluję metafory z komentarza u Daniela Passenta porównującej kolejne rządy do „znudzonych ciot z Pigalaka”. Zawyłem gdy przeczytałem. Soczyste! Nic dodać, nic ująć.
Jedno dobre zdanie wystarczy za długaśną epistołę. Tak trzymaj.
Pozdrawiam
stasieku pisze:
2011-05-07 o godz. 14:27,
może lepiej odstaw to Chateau 2005 póki jeszcze nie jest za późno…
Pozdrawiam.
parker,
Daje poczucie siły i złudzenie, że walkę z terroryzmem można wygrać przemocą. Nie można. Szybciej się kasa skończy.
Na pukawki kasa nigdy się się skończy.
@parker, 15:22
Piszesz parkerze niekonsekwentnie a ciurkiem:
„Ale kwestia smaku jest bardzo indywidualna. Dziwi mnie tylko postawa znakomitej części społeczeństwa w tym wpływowych dziennikarzy, jak Passent na przykład, którzy tego nie czują.”
Więc próbuję odpowiedzieć na Twoje zdziwienie.
Nie wypada mi mówić w imieniu, ale sądzę, że „znakomita część społeczeństwa”, wraz ze znakomitym Passentem, choć mają inny smak niż Ty parkerze, to jednak wiele czują. Nie wiem czy wszystko, mnie wycięli węch z polipami ? wybacz ten wygłup ? nie czuję smrodu miasta, to niewątpliwa korzyść.
Mnie te „proporcje podziału” nie napawają lekiem. Mnie napawa lękiem to, że antyamerykanizm coraz częściej przesłania sedno konfliktów USA-biedniejsza część świata.
ONI są be, więc wszystko co zrobią jest be.
Proszę zatem, abyś parkerze nie przybierał w swoich komentarzach PISowskich form oceny zdarzeń, które ta sekta, zwana opozycją parlamentarną, stosuje względem dowolnych rządzących, ze szczególnym naciskiem na kumpli ze styropianu i kruchty.
Ale dyskutujmy – temat rzeka.
Ustawiasz się parkerze konsekwentnie w grupie mniejszościowej, pewnie uważasz, że to szlachetniejsza postawa. Może masz parkerze moralną rację, ale w niektórych sprawach powinniśmy kierować się rozsądkiem. Praw mniejszości trzeba bronić, ale też znać ograniczenia tej obrony.
Jacobsky, 16:14 (pozdrawiam) poradził mnie abym odstawił Chateau 2005, ale rzeczywiście za późno. Wypiłem z żoną całą flaszkę, gęby dostałem czerwonej i głupstwa pewnie będę pisał na blogach.
Ale szczery jestem także na trzeźwo.
Pozdrowienia
PS
Myśl o ilości nadpisywania znaków cudzysłowu, które zastosowałem wybierając kąski z Twojego tekstu, odbiera humor nawet podchmielonemu. Ale stasieku, do roboty!
O ile dobrze zrozumiałem, to nie akcja zabicia Osamy miała kryptonim „Geronimo”, tylko Osama miał taki kod w CIA i stąd jak najbardziej słuszne oburzenie Apaczów.
Skądinąd wybór był jednak logiczny, bo trudno nie zauważyć, że, przy wszelkich różnicach w osobowości Geronimo i Osamy, obaj byli ścigani przez rząd amerykański z jednakową zawziętością. Pewnie właśnie taka była logika: musimy złapać Osamę za wszelką cenę; kogo ostatnio musieliśmy złapać za wszelką cenę? Geronimo. No to będziemy Osamę nazywać Geronimo.
Czytam kolejne wpisy z mieszanymi uczuciami…
Zastanawiam się, czy sam Osama i jego zwolennicy mogliby mieć podobne obiekcje, gdyby pojmali jakiegoś ważnego przywódcę z nie swojej cywilizacji.
Podejrzewam, że jednak nie.
Wpisałam się na ten temat w blogu W. Kuczyńskiego, wklejam tu fragment, choć zwykle tego nie robię i każdy wpis piszę w całości od nowa.
No, ale tym razem sobie odpuszczam.
#
Skoro ten człowiek wydał wojnę całej Ameryce i zachodniej cywilizacji, działał bezwzględnie, okrutnie i jego celem było sianie paniki, zabicie jak największej ilości przypadkowych ludzi ? w tym dzieci i kobiet, nie licząc nawet starców, to on był na wojnie i liczył się z tym, że na wojnie się strzela. A jak się strzela, to nie na wiwat, ale żeby zabić i tak się właśnie stało.
Mało jest osób tak przeciwnych wszelkiej przemocy, jak ja. Jednak w tym szczególnym przypadku przyznaję amerykanom całkowitą rację. Tego terrorystę należało zabić i pochować tak, żeby jego grób nie stał się celem pielgrzymek.
Namawiałam do przeczytania ?Szatańskich wersetów?, nie doczekałam się ani słowa reakcji. A autor nie bez poważnej przyczyny jest obłożony klątwą i do dnia dzisiejszego nie jest bezpieczny. Warto tę książkę przeczytać, bo jest tam sporo materiałów do przemyślenia. Jeden z wątków omawia wzajemne relacje wyznawców islamu z innymi kulturami. Mróz chodzi po plecach. Pobożnego wyznawcę proroka nie obowiązują jakiekolwiek reguły, czy też zobowiązania w stosunku do innych nacji ? choćby korzystał z ich gościny i ochrony w razie pilnej potrzeby. Święty mąż, będąc gościem obcego państwa, korzystając z ochrony, odpłaca pogardą i nienawiścią. Nie chce dotknąć ziemi, która mu gościny udzieliła, nie chce mieć w zasięgu ręki żadnego przedmiotu nie pochodzącego z JEGO ziemi, nie chce widzieć ogrodu za oknem, na spacer wychodzi tylko nocą, w ciemności, otoczony szczelnie przez swoich wyznawców, aby nie dotknąć jakiegoś krzewu, czy ściany domu. Chyba właśnie ten krótki fragment najbardziej utkwił mi w pamięci, choć w całej książce nie zajmuje wiele miejsca.
A nie napisał tego żaden bajkopisarz amerykański, ani europejski, tylko ktoś wychowany w kulturze islamu, doskonale znający zarówno religię, jak i filozofię wyznawców proroka.
Mam duży problem z bezstronnością i podejściem do tej, konkretnej sytuacji z zastosowaniem naszych zasad, prawa do sprawiedliwego procesu, do humanitarnego wyroku dla człowieka, który zaplanował śmierć tysięcy niewinnych ludzi.
Wydał ludzkości wojnę i na tej wojnie zginął. To jest sprawiedliwe.
A to ciekawostka!!!
Do tej pory użytkownicy Worda skarżyli się na zamianę cudzysłowów na znaki zapytania przy przenoszeniu tekstu do blogu. Tym razem przenosiłam tekst wpisany u W. Kuczyńskiego w ramce a też się pozamieniało 😯
Jak to było naprawdę z pogrzebem Osamy:
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=mfF1vkMQ0h0
stasieku,
pojechałeś na maxa we wpisie do parkera, a to masowe przechodzenie na islam to jak wypadnięcie za bandę.
Szczerze, i bez wina.
Pozdrawiam.
Szanowny Panie Adamie,
Kryptonim operacji przeciw bin Ladenowi to „Posseidon Spear” (trojzab Posejdona); „Geronimo” to kryptonim bin Ladena.
@”Anco- Nelo” z dn.”dzisiejszego” – dwa wpisy….
Cenię Twe wpisy, są b.subtelne i refleksyjne. A to jest wartość ….. na tym padole chamstwa, prymitywizmu, prostactwa i nieobycia (bo tym przede wszystkim jest internet – to egzemplifikacja złych instynktów ludzkich !).
Tak jak piszesz- to polityka i wszelka działalność tych których „zowiemy” politykami ma być skuteczna w takim razie.
To moralności i etyce, zasadach i wartościach nie PIER …. MY !!!!!
To kolonializm, szerzenie wiary chrześcijańskiej za pomocą państwa (jako sposobu organizacji motłochu, tłumu, gawiedzi itd.) i „brachium saeculare”; to wszystko jest uzasadnione …. etc. etc.
Pozdrawiam wrocławiankę (?) i życzę głębszych refleksji (ja z Sępolna, a Ty?)
WODNIK53
stasieku pisze:
2011-05-07 o godz. 17:25
„Piszesz niekonsekwentnie ale ciurkiem.”
Dziękuje za ocenę mojego pisania.
A czemu ma służyć?
Żebym się poprawił?
W ciurku czy konsekwencji?
Piszesz:”antyamerykanizm coraz częściej przesłania sedno konfliktów USA-biedniejsza część świata.”
A jakie jest sedno konfliktów?
Rozwiń, bo to ciekawe.
Nie jestem antyamerykański. Uważam Amerykę za jedyną demokratyczna siłę, która jest w stanie sprawować kontrole nad światem. I uważam, że świat takiej kontroli wymaga i bez niej byłby dużo gorszy. Wierzę w demokrację amerykańską i do puki w nią wierzę, będę życzył USA długich lat na pozycji supermocarstwa.
Najpierw zarzucasz mi leninizm, potem PiSizm, co jest konsekwentne, bo te dwa prądy myślowe, nie tylko nie są sobie odległe, ale czerpią z tej samej dziewiętnastowiecznej myśli politycznej i tam mają swoje korzenie.
Ale gdzie ja w tym wszystkim?
Przecież wszystko co piszę, stoi w jaskrawej sprzeczności z prądami filozoficznymi tego okresu.
To Ty jesteś przedstawicielem takiego myślenia, ze swoim elitaryzmem blogów Polityki i próbą wskrzeszenia idei wolnomularskich 🙂
ANCA
Pytanie: kto wydał wyrok ? W czyim imieniu ?
Stasieku 15.05
Różnej maści zniewieściałe pieknoduchy i obrońcy praw człowieka zamiast zatłuc gdzies w piwnicy członków rzadu Trzeciej Rzeszy oraz Stroopa, Eichmanna i Franka zorganizowały im uczciwe procesy.
Jestem z tego dumny, chociaz pamięgtam że w porownaniu z Ben Ladenem to były niewinne baranki.
Nie bali sie tego co Hess może powiedzić o swoich kontaktach w Anglii i o wielu innych ultra tajnych tajemnicach z Katyniem włacznie.
No, ale to byli parszywi pacyfiści.
Wszystkim, ktorzy usiluja zwrocic uwage na fakt, ze Osama bin Laden byl nieuzbrojony w momecie smierci polecam to wideo
http://www.youtube.com/watch?v=QgP786cNxIc&feature
Zaraz po ktorym obcieto mu glowe.
stasieku 15.05
Głupio wyszło. Okazało sie że mój antyamerykanizm powstał pod wpływem takich obrzydliwych zaprzanców i agentów wiadomych ośrodków jak Stiglitz, Chomsky, Sachs, Barber, Kagan, Fukujama, Rothkopf, Rifkin i Friedman. Naomi Klein nie wymieniam, bo ona jest z Kanady, podobnie jak znany lewicowiec i pięknoduch Jacobsky.
Ale chciałbym powiedzić że moj antyamerykanizm ma pewne luki.
Uważam na przykład że Ameryka pieknie sie zachowała w jednej sprawie.
Otoż po straszliwym, bestialskim i zdradzieckim ataku na Pearl Harbour Amerykanie odpowiedzieli humanitarnym i chirurgicznym bombardowaniem Hiroshimy i Nagasaki, a przecież mogli rozwalić cała Japonie !.
Z tego tez jestem dumny, prawie tak jak ze zwyciestwa US w Wietnamie i zastosowania Agent Orange.
Abp. Ślipyj miał onegdaj powiedzieć (gdy na wskutek uzgodnień między ZSRR a Watykanem został „zamknięty” w watykańskim „ogrodzie Hesperyd”) – to prawo mu poniekąd przysługiwało bo czuć się zdradzonym przez Papieża i kurialistów rzymskich jako niezłomny anty-komunista i ochotnik „na łagier” do końca życia (czyli potencjalny męczennik) mógł jak najbardziej; „nam pereat mundus, sed fiat iustitia” (czyli: niech zginie świat, ale niech będzie sprawiedliwość – w domyśle: nasza sprawiedliwość).
Iście chrześcijańska dewiza …. I ta sentencja podsumowuje większość postów na tym (i innych) Blogu.
WODNIK53
Wszystkim zniesmaczonym, analizującym, krytukującym w Polsce akcję „Geronimo” mogę powiedzieć jedno: nie Wasze drodzy Państwo, nie Wasz cyrk. Wy przeżywaliście 9/11 jako program w TV. My tutaj jako realne zagrożenie, jako realny ból, jako realne straty.
Fantastycznie, że go kropnęli. Nie żal mi ani centa mojego podatku, któy został wydany na tę akcję. To oczywiśćie nie końćzy wojny z terroryzmem. Ale zabicie wodza i symbol przeciwnika jest zawsze na wojnie korzystne.
Zadzwońcie antyamerykańscy i antywojskowi pięknoduchowie do p. Ryszarda Szurkowskiego, który w WTC stracił syna. Zapytajcie o jego zdanie.
Kilka trygodni temu, okazji 50 – tej rocznicy osądzenia zbrodniarza – ludobójcy Adolfa Eichmanna instytut Yad Vashem udostępnił na YouTubie nagranie, na którym udokumentowany jest jego proces. Na YouTube samych klipów z zeznaniami Eichmanna jest 97 a zarejestrowanych posiedzeń sądowych aż 138. Warto ten materiał przejrzeć, by wiedzieć jak tego typu sprawy należy zgodnie z normami naszej cywilizacji należy załatwiać. Niestety ten unikalny materiał nie cieszy się powodzeniem o czym świadczy nikła ilość wejść. Pozwala to po części zrozumieć entuzjazm dla rozmaitych dróg na skróty. Fragment procesu poniżej.
http://www.youtube.com/watch?v=o6BC08OMFkA&feature=relmfu
Pozdrawiam
Wodniku53 – dzięki za komentarz i komplement 🙂
A ja z Grabiszynka – poprzednio z Różanki.
ync – pytasz, to odpowiadam. Osama wypowiedział Ameryce i zachodniej cywilizacji wojnę. Na wojnie nie prowadzi się działań procesowych, nie wydaje się wyroków. Na wojnie się strzela. Kto celniej – ten przeżyje. Dla mnie to jest okropne, bo jestem zajadłą przeciwniczką wszelkiej przemocy, brzydzę się nią. Jednak uznaję, że skoro przeciwnik jest bezwzględny, to reakcja musi być adekwatna.
Jakby ktoś zapomniał, to procesy w Norymberdze i w Jerozolimie odbyły się po podpisaniu traktatu pokojowego, kiedy Niemcy się poddali bezwarunkowo i tym samym oddali się w ręce sprawiedliwości. Ale to jest inna strona świata, inne zasady w tej strefie obowiązują.
Radzę jednak przeczytać książkę, którą polecałam.
Nie chcialbym wracac do dawnych i aktualnych polemik o „antyamerykanskosci”. Stasieku to odgrzewa, nieco w duchu naszego ulubionego „amerykanisty” blogowego, ktory pewnie nigdy w USA nie byl, ale glos w sprawie czesto zabiera.
Otoz, wydaje mi sie, ze sprawa egzekucji Bin Ladena jest przedstawiana w mediach amerykanskich jako zdany egzamin dojrzalosci i meskosci przez Obame. Dlatego wszyscy z prawa i lewa spektrum polityki amerykanskiej gratulowalo Obamie zdecydowania, chociaz w moim guscie, byl to jego lut szczescia, ze zdarzylo sie to w tym czasie. Niektorzy twierdza, ze to byl fakt, ktory moze przypieczetowac wygrana w przyszlorocznych wyborach prezydenckich. Nudne sprawy budzetu, deficytu budzetowego, slimaczacego sie braku postepu w wychodzeniu z recesji zeszly jakby na drugi plan. Na razie. Pojawily sie rowniez rozne wersje wydarzen;
wersja pierwsza- heroiczna- nasi komandosi walczyli z uzbrojonym po zeby wrogiem, ktorego pokonano
wersja druga- mniej heroiczna, wygladajaca jak egzekucja z zimna krwia
Dodadkowe pytania, czesto stawiane- gdzie przez caly czas byl nasz sojusznik Pakistan i jego sluzby wywiadowcze?
Lubie to, co pisze Polonus. To jak nowoczesny kodeks Hammurabiego. Za jedno oko- dwoje oczu, za jeden zab- cala szczeka. Takie bardzo chrzescijanskie, jezeli nie katolickie. Jezeli zemsta jest dozwolona, albo nawet koniecznym aktem zadosuczynienia, czy niewinne ofiary atakow amerykanskich w Pakistanie maja rowniez do niej prawo? A moze to prawo jest asymetryczne z natury?
Wyrazy zadowolenia i uznania wyrazili przedstawiciele polskiego rządu.
Szczególnie Radek Sikorski mógł objawić autentyczną radość,bo miał zasługi jako korespondent wojenny z rewolwerem w reku.Dawał szkołę Talibom jak rozprawiać się trzeba z okupantem.
Był przecież i ministrem wojny,a obecnie wojennych spraw zagranicznych.
Kto się bał żywego Osamy bin Ladena ?!
Proces mógł być lekcją potwierdzającą,że jest alternatywa dla nadużywania bezwzględnego prawa silniejszego i do tego jeszcze dla realizacji ukrytych celów.
Radość rządzących musi wynikać i z tego,że to spadkobiercy wojennego komunizmu pod wodzą Aleksandra Kwaśniewskiego prezydenta ?Oszusta? zawierali przecież braterstwo broni z demokratami wojennymi.
Stasieku (05-07, g. 15:05, 17:25) et al.
Antyamerykanizm jest wynikiem racjonalnej oceny ich działań. Gdyby Amerykanie rozwalili całą Japonię, zrównali ją z ziemią spuszczając sto lub tysiąc bomb atomowych ? a przecież mogli (?), gdyby wygrali wojnę w Wietnamie, gdyby wstrzymali publikację tych oszczerczych książek Stiglitza i Chomsky?ego po Firiedman, a najlepiej zanim oni je napisali, wsadzili ich do psychiatryka za rewizjoinizm i antypaństwową działalność to Kaźmirz (21:23) byłby proamerykański. Jeszcze gdyby Ameryka zajęła Hanoi, Pekin oraz Moskwę, gdyby powstały koła TPPA, kto wie, czy nawet nie zapisałby się do partii republikańskiej lub demokratycznej.
Zaś „mali ludzie” – parker (11:30) – w Białym Domu zamiast się gapić na kodowaną transmisję z Pakistanu z lubościa i przestrachem na przemian, powinni pójścia na golfa. Oops – zmrok już zapadł, to mogli skoczyć do baru na piwo. Oops – Obama jeszcze mógł się załapać o północy na orędzie dla kraju i świata o tym, jak się skończyła akcja w Pakistanie, zanim się twitterowa plotka rozniesie. Więc mogli wyłączyć wizję i dźwięk, odwrócić się tyłem do tv, poluzować i zagrać w warcaby, albo w kanastę, albo kawały opowiadać dla zabicia czasu. Wteeeedy należało im zrobić zdjęcie! Ciekawe w którą stronę słupki popularności by im poszły, gdyby ludziska ich takich luźnych zobaczyli. Chyba w dół, Sarah Palin i ryży Donald Trump byliby bliżej prezydentury w 2012 roku. Ale przede wszystkim liczy się opinia bloga POLITYKI, który rozdaje nominacje na „wielkich ludzi”.
Stasieku, jakby się nie zdarzyło, coby nie zrobili, w którą stronę się nie obrócili, to zawsze będą dupą do bloga „Gra w klasy”. W tym względzie są skazaniu na podobny los jak Donald Tusk, ale to oddzielna historia (choć psychologia ta sama).
Jacobsky (05-06 o godz. 22:39)
Ty miałbyś zagłosować na konserwatystów? Nie wierzę, po stokroć nie wierzę. Takim „pięknoduchem” nie jesteś. 😉
Na liberałów – w to uwierzyć mogę. Ale na tym polega udział w wyborach, aby głosować na tych, którzy Tobie najbardziej w danej sytuacji wyborczej odpowiadają (w sensie ścisłym). Też mógłbym, może w porywie miłości do swego dziedzictwa, oddać głos za 2 dolary na Christian Heritage Party, bo kandydaci aż pięciu partii byli wystawieni w moim okręgu. Oczywiście zakładając, że reszta wyborców zrobi swoje, czyli co ma być to będzie. Ale byłby to „easy ride” – w moim najczystszym przekonaniu , czyli robienie sobie jaj z fellow citizens. Jednocześnie byłoby to pomniejszenie ważności mojego głosu. Wszak jest on anonimowo zarejstrowany i tworzy historię tego kraju, w każdym razie partie biorą to pod uwagę w swoich strategiach w przyszłości. Dlaczego mam im nie wysłać właściwego, rzetelnego sygnału?
Pisze Jacobsky (05-07 o godz. 19:34) w te słowa:
stasieku,
pojechałeś na maxa we wpisie do parkera, a to masowe przechodzenie na islam to jak wypadnięcie za bandę
E tam, banda jest bardzo wysoka. Gdyby nie była taka, to już wielu by wypadło, mało kto ostałby się na tym blogu. W moim odczytaniu Stasieku nie był dosłowny. Zetknął się z czystym przejrzystym argumentem, że wybór metody walki z terroryzmem (i przy okazji z narkotykami) jest albo-albo: albo przemocą, albo coś nieopisanego jeszcze, przynajmniej w dotychczasowych komentarzach. Więc Stasieku określić próbował tę alternatywą, choćby zarysować ją, na wyrost rzecz jasna, no bo jak inaczej. Rzeczywistość jest tak, że należy różnych metoda się imać, kombinację ich zastasować w sposób elastyczny. Myślę, że Obama, a nawet cała z nim Ameryka (jeśli można o tak demokratycznie rozchełstanym kraju powiedzięć, że kogoś w całości popiera) właśnie tak eklektycznie, elastycznie polityke zagraniczną prowadzą. Tej polityki rezultatem (m.in.) są rewolty w krajach arabskich, także znaczące rozluźnienie więzi tych społeczeństw z Osamą. Polityka Obamy stawia również na rozwiązania soft. To jest hybrydowa polityka i jak na razie skuteczna, zdaje mi się.
PA2155 (05-07 o godz. 23:38) pisze:
… Stasieku to odgrzewa, nieco w duchu naszego ulubionego ?amerykanisty? blogowego, ktory pewnie nigdy w USA nie byl, ale glos w sprawie czesto zabiera.
Powyższe wymaga sprecyzowania, kto głos zabrał, a w USA nie był, itd. Takie pukanie w powietrze miejsce tylko na serwerze zabiera.
p.s.
Nie „easy ride”, lecz „FREE RIDE”, to znaczy jazda na koszt innych współobywateli. To we wpisie #1 do Jacobsky’ego.
Panie Mieczsilver,
Rozumiem, że musiało Panu zmiękność po załamaniu się cen srebra, ale proszę nam powiedzieć, kogo w takiej sytuacji mamy popierać: Radka, tow. Aleksandra, talibów, czy ludzi bin Ladena, którzy mają jakieś teczki na „wojennych demokratów”? No bo przecież w tym, co Pan pisze musi być jakaś myśl przewodnia.
Przepraszam za kilka mimowolnych i niezamierzonych literowek w poprzednim wpisie.
Jak to towarzystwo się rzuciło do obrony bin Ladena. Gdyby mogli, toby go ucałowali w oba brodate policzki i powiedzieli: „Wybierz sobie dowolną linię lotniczą i wybierz sobie ce, i rąb. Może chcesz Katedrę Westminsterską? Parlament Europejski? Luwr? Bo Wawel to dla ciebie jest mało medialny, my to rozumiemy”.
I te same teksty bez przerwy, mój ulubieniec PA2155 jak mantrę powtarza: „niewinne ofiary atakow amerykanskich w Pakistanie”. Gdzie Ty masz tam niewinne ofiary amerykańskie? Ci ludzie giną od bomb podłożonych właśnie przez ekstremistów pakistańskich. I dobrze wiesz o tym, że znaczna większość Pakistańczyków nie chce podkładania bomb, wprowadzania szariatu.
I zawsze muszą być w tle ciemne interesy amerykańskie. Ja Wam powiem, żeby się nie ziścił Wasz sen o braku Stanów Zjednoczonych, w mgnieniu oka obudzilibyście się w koszmarze dyktatury.
——————–
A przy okazji można dokopać krajowo – nie? Panie Mieczsilver? Kwaśniewski oszustem? Jakby wszyscy byli tylko takimi oszustami, to Polska by znacznie lepiej wyglądała. Ale to nieistotne, bo Ty go po prostu nie lubisz? Prawda? I to wystarczy.
—————
Kartko!
Pozornie masz rację podając przykład Eichmanna. Ale idąc Twoim tokiem rozumowania nie wolno porywać jakiejkolwiek osoby będącej na terenie innego państwa, odurzać ją narkotykami i wsadzać do samolotu. Trzeba grzecznie patrzeć, jak kopie sobie ogródek, a później idzie na piwo.
————–
Brawo Polonus!
@ ANCA_NELA
Nie zupelnie sie z Pania zgadzam:
1. W kwestii Islamu ksiazka S. Rushdiego jest kiepskim materialem. Ze swej strony polecam „Who Speaks for Islam”. Publikacja jest opracowaniem wynikow badan Instytutu Gallupa prowadzonych miedzy 2001 a 2007 rokiem. Objela kraje muzulmanskie ( i te, gdzie istnieje znaczna spolecznosc muzulmanska) o lacznej liczbie ludnosci 1,3 miliarda. Mozna tam, po czesci, znalezc przyczyny obecnych problemow w i ze swiatem muzulmanskim. W badaniach poruszono wiele problemow miedzy innymi: Islam a demokracja, Isalm a wolnosci ososbiste oraz prawa kobiet, Islam a swiat zachodni itd. Sadze, ze wyniki zaskocza nas wszystkich, gdyz dalekie sa od stereotypow i uproszczen, ktorymi poslugujemy sie na codzien. Atorzy opracowania sa znawcami Islamu wiec i dodatkowe komentarze wyjasniajace pozwalaja na lepsze zrozumienie niuansow.
2. Nie jest to wojna per se. A nawet jesli to i na wojnie obowiazuja reguly. Po czesci za ich lamanie sadzono wielu hitlerowskich dowodcow. W sumie to konflikt w 80% polityczny a w 20% militarny. Radze przesledzic historie konfliktu w Irlandii Polnocnej. Nie budzil on az takich kontrowersji, gdyz identyfikatorem obu stron bylo chrzescjanstwo. Byly tam wszelkie elementy jakie mamy i w obecnej sytuacji – terrozyzm grup „nieformalnych” po obu stronach barykady i kontrdzi-lalania wladzy, ktora odpowiadala kula na kule i tzw uprawnieniami specjalnymi dla sluzb bioracych udzial w tepieni dzialan terrorystycznych. Calkowicie odwrocono proporcje: 80% dzialania militarne, 20 % polityczne. Owe uprawnienia specjalne staly sie przyczyna wielu kompromitacji prawnego systemu brytyjskiego, byly zrodlem krzywdy i goryczy. W swietle tego jak doszlo do ugody (rozwiazanie czysto polityczne) , mozna zapytac o cene owych dzialan i ich sens.
Pozdrawiam
Tu trwa kulturalna dysputa o wyższości prawa nad bezprawiem, wypowiadają się z wielkim zaangażowaniem liczni dyskutanci, którym jakoś chyba poprawność polityczna nie pozwala na szczerą wypowiedź.
Nie zauważyłam przez długie lata, od kiedy zaczęły się terrorystyczne ataki, aby ktoś znaczący w świecie wyznawców proroka wypowiedział się jednoznacznie, potępiając terror, jako formę wojny z pozostałym światem. Oni po prostu nie mówią po próżnicy, nie mają moralnych autorytetów i po prostu robią swoje, nie oglądając się na nasze kodeksy moralne.
I głęboko gardzą tymi, co w ich obronie traktaty piszą, doszukując się przyczyn ich niezgody na nasz świat i usprawiedliwiając ich postępowanie.
Czy ktoś może przytoczyć jakieś wypowiedzi moralnych autorytetów z tamtej strony? Może ja przeoczyłam – jeśli tak, to od razu przepraszam, wycofuję to, co tu wpisałam i się wstydzę.
A tymczasem wyznawcy jedynej prawdziwej wiary czekając aż upłynie 40 dni żałoby, przygotowują zemstę. I nie chcą wiedzieć o politycznej poprawności, jeśli chodzi o własną działalność, bo o tym, że w świecie, któremu zaprzysięgli zemstę taka poprawność obowiązuje oni wiedzą aż za dobrze. Kiedy tak patrzę na współczesny świat, to się cieszę, że z racji wieku już niewiele z nadchodzącej przyszłości ujrzę na własne oczy.
Spadł nieszczęśliwie ze schodów i stał się bohaterem Wildsteina, Sonika i paru innych. Kilkadziesiąt procesów i ekshumacji kosztowało wiele milionów złotych.
http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,35798,9555831,Pamietali_o_Pyjasie__To_mogl_byc_kazdy_z_nas___.html
Telegrafic 2.44
Podobno czytanie ze zrozumieniem ostatnio jest podstawa testów maturalnych z jezyka polskiego.
Za czasów kiedy TO zdawał mature, było inaczej.
Nic dziwnego, że TO pewnych tekstów nie potrafi pojąć i zawartej w nich ironii.
Mimo tego, sam często ironizuje, chociaz bardzo kiepsko mu to wychodzi i biedny Stasieku potem nie wie o co mu chodziło.
@telegraphic observer, 02:44
Ten akapit o :”antyamerykanizmie” pewnie skomentuje mw z użyciem słowa „po bandzie” (w domyśle, hokejowej).
Dla mnie to kawałek zasługujący na stronę główną blogów Polityki. Wsadził bym to na dwa tygodnie, pewnie ciągle antyamerykańskie.
Za chwilę wizyta p.Obamy .
Dobrze, że się częściej włączasz. Jak Ciebie nie ma, to mi łzy lecą.
Gdzieś Ty lazł ostatniej nocy? Nie boisz się po ciemku?
Take care!
Torlinie
Wyraźnie podkreślałem w komentarzach, że są wyjątki w regułach. Problem polega na tym, że w przypadku ObL z – jak sądzę – wymuszonego wyjątku zaczyna się robić normę. A ta z konieczności zdziczała norma zyskuje akceptację społeczną. Bywa tak w życiu, że trzeba użyć pięści, kamienia albo kija. Każdy rozsądny człowiek takich sytuacji unika. No ale czasem w ciemnym zaułku, gdy nie mamy żadnego wyjścia, trzeba się odwołać do tego argumentu i przypomnieć sobie po kilkudziesięciu latach do czego pięści służą. No ale przyznasz Torlinie, że w dojrzałym człowieku ten wymuszony przymus użycia pięści budzi wątpliwości. Gdybyś się znalazł – czego Ci nie życzę – w takiej sytuacji to kazałbyś się filmować? Portret byś sobie zrobił z krwaw2ionymi pięściami? Puszczałbyś potem te filmy na rodzinnych imprezach? Zamieściłbyś na swym blogu film na którym po nocy masakrujesz żula, by zyskiwać sympatie czytelników?
Pozdrawiam
@PA2155, 23:38
Wymienił Pan mój nick w kontekście chyba ironicznym, aluzyjnym – aluzju poniali ci dwaj, spoko.
Wyjaśniam jeszcze raz.
Nawiązałem w kilku miejscach do sposobu krytyki USA, aby wydobyć istotę lokalnej, polskiej metody krytyki Platformy, której jestem zwolennikiem.
Platformę krytykują za wszystko, głównie dlatego, że jest Platformą, ciągle dominującą partią, a nie za to co źle czyni. Dlatego też, że dowolne kłamstwo można powiedzieć w telewizji bez komentarza dziennikarza prowadzącego.
USA jest be, więc cokolwiek zrobią jest be.
To jest łatwizna urągająca zasadom polemiki.
Kiedy byłem młodym projektantem, na radach technicznych w „zasłużonym gronie starszych projektantów” broniłem czasami słuszności wyniku 2*2=4. Starsi mówili, że około 4, mieli w jakimś sensie rację. Ale jak podnosiłem głos w obronie swojego, mówili „milcz pan, młody jesteś”
Teraz na blogu, polemista parę razy dał do zrozumienia, że starzy powinni bawić wnuki a nie wymądrzać się w Internecie, w końcu nowoczesnym medium.
Cokolwiek uczyni Donald Tusk jest be, bo to premier z Platformy.
„Dyktatorek”, jak pisze często jeden bloger.
Pozdrowienia
Kartka 22;10
Kartko, zastanawiam się, co jest przyczyną Twojego bezwarunkowego ukłonu wobec dokumentacji procesu Eichmanna, udostępnionej przez Yad Vashem (zresztą dostępnej już od procesu w wersji pisemnej), a szczególnie prezentowania tego procesu jako WZORU dla „zgodnego z normami naszej cywilizacji załatwiania takiej sprawy”, czyli osądzenia masowego zbrodniarza, za jakiego społeczność międzynarodowa uważała Eichmanna i uważa dziś Osamę ben Ladena.
Czy to naiwność? Czy cynizm? Bezrefleksyjna wiara w prawniczą hipokryzję? Głównie zapewne niekompetencja (mała wiedza w tej sprawie) i Twoja kawaleryjska dezynwoltura; dopasowywanie rzeczywistości do hołubionej przez Ciebie idei (nad wyraz subiektywnej).
Jasne jest, że Yad Vashem przedstawia proces we własnym świetle (jak Amerykanie przedstawiają atak i zabicie OBL we własnym). I jasne jest, ze Izrael korzysta ze swego „naturalnego” prawa do przedstawienia swego punktu widzenia na „sposób załatwienia” jako obiektywnego, tak jak USA robią to w kwestii OBL.
Jak relacjonowała Hannah Arendt, proces Eichmanna był podważany (nawet nim się zaczął!) na gruncie trzech zasad:
1. Eichmann był sądzony retroaktywnie, na podstawie prawa powstałego już PO dokonaniu przestępstwa, a sąd był sądem zwycięzcy (i ofiary).
2. Sąd nie uznał zasady „nieadmisyjności” (czyli braku mocy prawnej) wobec faktu kidnappingu (porwania Eichmannna bez wiedzy państwa-gospodarza (Argentyny) w sytuacji, gdy to państwo nie wydawałoby go (bo zgłosiło protest i nie współpracowało w akcie porwania)).
3. Sąd w Jerozolimie zastosował regulacje prawną: „zbrodnie wobec Żydostwa”, która była nieadekwatna, bo należało ją zaklasyfikować jako „zbrodnia przeciw ludzkości”. Wobec tego prawnicza opinia międzynarodowa (za wyjątkiem Niemiec, które – jak twierdzono – powinny stać się miejscem procesu) twierdziła, że jedynym sądem władnym rozpatrywać sprawę Eichmanna był trybunał międzynarodowy.
Te obiekcje międzynarodowej społeczności prawniczej zostały odparte w ten sposób (przez ten sam sąd, który sam się „wytłumaczył”): tak, prawo zastosowano retroaktywnie, ale to nie jest istotne; ważne, że zastosowano prawo ADEKWATNE do czynu. W Norymberdze też sądzono na podstawie prawa powstałego już PO czynie. Fakt, że żydowscy sędziowie byli niejako sędziami „we własnej sprawie” też nie jest niczym nowym, bo tak działo się i w innych krajach. Porwanie z Argentyny było uzasadnione ze względu na stara zasadę uniwersalności prawa, stosowaną wobec piratów („hostis humani generis”). To, że zasada ta obowiązuje tylko ex-terytorialnie (na wodach międzynarodowych, którymi przedmieścia Buenos Aires nie są) uznano za mało istotny przyczynek.
Oczywiście dla wszystkich, absolutnie wszystkich na całym świecie, jasne było, że wina Eichmanna była wiadoma już dawno PRZED procesem, że ten proces NIE miał na celu dowiedzenie mu winy i że kara śmierci dla Eichmanna była postanowiona już wtedy, gdy zadecydowano o porwaniu (nikt nawet nie zająknął się o możliwości zwrócenia się o ekstradycję, nikt w Izraelu nie był wtedy AŻ TAK naiwny lub cyniczny). A co najistotniejsze, wobec wyżej wymienionych zastrzeżeń formalnych, nie można było przyjąć, że dowiedziono winy w sensie prawnym. Sąd i rząd Izraela nawet za bardzo nie starał się, żeby to wmówić światu. Chodziło o to, żeby „sprawiedliwości stało się zadość” Nie w sensie formalno prawnym, ale takim jak to powiedział Obama: żeby każdy wiedział, że „sprawiedliwość, prędzej czy później, go dosięgnie”. W sprawach Eichmanna czy OBL polityka w sposób „zgodny z normami naszej cywilizacji” bierze górę nad podejściem prawniczym.
Bo zadaniem procesu Eichmanna było umożliwienie publicznego oskarżenia w oczy Eichmannowi (głównie przez świadków, bo prokurator miał za zadanie bardzo tonować swe wypowiedzi). Eichmann powiedział, że dbał o Żydów, a nawet starał się ich uratować za 100 tys. ciężarówek z Turcji, świadkowie mdleli kilka razy na sali, świat zamarł, następnie wyrok wykonano.
I dobrze.
Dobrze stało się tak, jak się stało. Jestem zdecydowanym przeciwnikiem sądowej kary śmierci, więc wolę, że zbrodniarz zginął tak, jak żył (a raczej jak chciał, żeby ginęli inni). Wypowiadający wojnę nie może liczyć na prawo do procesu sądowego.
Panie Redaktorze, dziękuję za nazwanie w „Loży prawej” po imieniu ekscesów i sposobu uprawiania polityki przez Kaczyńskiego i PiS. To jest faszyzacja kraju. W ślad za pana wyjaśnieniem, czym jest faszyzm sprawdziłem to w „Słowniku języka polskiego” (Warszawa, Reader’s Digest, 1998, t.2) i w Wikipedii. To jest według tych źródeł to, o czym pan powiedział, czyli mieszanka populizmu z nacjonalizmem, antyliberalizmem, krytycznym stosunkiem do ustroju parlamentarnego i bojkotowaniem konstytucyjnych organów państwa oraz odwoływaniem się do siły elementów dających się porwać mowie nienawiści.
W tym kontekście zdumiewa replika red. Stankiewicza, który po pierwsze zlekceważył Pana wyjaśnienie, co rozumieć należy przez „faszyzm” i że nie oznacza to koniecznie nazizmu i skojarzył faszyzm z antysemityzmem. Jakby antysemityzm był nierozerwalnie związany akurat z faszyzmem.
Oznaczałoby to przecież, że islamiści są faszystami.
Mamy teraz dziesiątki szkól dziennikarskich (kierunek nazywa się pompatycznie „dziennikarstwo i komunikacja społeczna”), a liczyć możemy tylko na fachowość dziennikarzy, którzy po prostu dzięki gruntownej edukacji polonistycznej lub historycznej, wprawie we władaniu językiem oraz ciekawości świata wiedzą, o czym traktują.
mam nadzieję, że programie pouczył tego młodego mędrka, że np. faszyzm włoski był antysemicki w takim sensie jak w ogóle nacjonalistyczny
telegraphic observer,
nie zagłosuję na konserwatystów z uwagi na ich szerokie, religijne zaplecze, jakie reprezentują. Dla mnie fakt ten jest równie ważny jak ekonomia. Dawni konserwatyści, wykoszeni w wyborach z 1993 nie istnieją. Dzis na czele tej partii stoi twardogłowy reformista, wokól niego skupiła sie grupa ludzi o podobnych poglądach – i nie mówię wcale o ministrach, ale o urzędnikach, którzy na codzień „robią politykę” Harpera. Pod względem polityki ekonomicznej konserwatyści są tak samo dobrzy jak liberałowie, ale też nie podoba mi się konserwatywne uwiązanie do sektora ropy i gazu, w tym przywileje fiskalne dla sektora, który przynosi swoim akcjonariuszom krociowe zyski. Nie podoba mi się sposób, w jaki doprowadzono do niebagatalnego jak na kanadyjskie warunki zakupu myśliwców F-35. Nie podoba mi się Harper jako szef rządu kraju, który to kraj w mojej opinii zasługuje na lepszego premiera.
Nie podoba mi się wreszcie traktowanie przez konserwatystów ochrony środowiska jako w sposób drugorzędny. Ponieważ dla mnie jest to zagadnienie ważne (nie tylko „ekonomia, głupcze !”, ale tez „środowisko naturalne, głupcze !” ), a wiec nie mam żadnego problemu z tym, że zagłosowałem na „zielonych”. Myślę, że danie E. May możliwości działania jako deputowana pozwoli Green Party wynieść sprawę ochrony środowiska na ważniejsze miejsce na forum Parlamentu niż to miało miejsce dotychczas, zaś moje 2 dolary zawsze się przydadzą, zawet jeśli na papier do drukarki. Oczywiśco 100% recycl.
Pozdrawiam
W dzisiejszej Loży Prasowej, Pański adwersarz z Newsweeka pozwolił sobie na naciąganą obronę Jarosława Kaczyńskiego, twierdząc, że skoro Kaczyński nie jest antysemitą to nie można mu zarzucać skłonności do faszyzmu.
Po pierwsze, trudno byłoby traktować kogoś jako przeciwnika antysemityzmu, skoro nie potępia i nawet akceptuje liczne antysemickie wypowiedzi swoich zwolenników.
Po drugie, faszyzm to przede wszystkim totalitaryzm i nacjonalizm, a w tych sprawach pan Kaczyński wyraźnie jest za. Antysemityzm, i ogólnie rasizm, to późniejsze elementy faszyzmu w jego nazistowskiej odmianie. We Włoszech, gdzie faszyzm najpierw się rozwinął, takich elementów nie było.
@ ANCA_NELA
„I głęboko gardzą tymi, co w ich obronie traktaty piszą, doszukując się przyczyn ich niezgody na nasz świat i usprawiedliwiając ich postępowanie.”
Oczywiscie moze Pani tak uwaza. Nie znaczy to jednak, ze Pani poglad odzwierciedal swiat wokol nas.
Moze wobec tego ksiazka „Good Muslim. Bad Muslim” ktorej autorem jest Mohamood Mamdani ( profesor Columbia University)?
Islam potrafi byc oswiecony, lektura polecana „Lost History. The Enduring Legacy of Muslim Scientists, Thinkers and Artists”; Michael Hamilton Morgan.
By jednak nie czuc sie zbyt dobrze w przekonaniu o naszej „chrzescjanskiej” doskonalosci i dobroci moze : Tariq Ali, Bush in Babylon. The Recolonisation of Iraq”?
Sadze, ze wystarczy w tej chwili.
Pozdrawiam
@ ANCA_NELA
Ach, dodam jeszcze: Tariq Ali,”The Clash of Fundamentalisms. Crusades, Jihads and Modernity”
Pozdrawiam
Mw
No i co z tego, że proces był podważany, że budził wątopliwości? Istotne jest to, że się odbył, że zapadł sądowy wyrok. Istotne było głośne potwierdzenie, że tutaj – w naszej cywilizacji – każdy ma prawo do procesu sądowego. To prawo jest istotniejsze niż potrzeba likwidacji jakiegokolwiek dewianta. To fundament.
Dlatego piszę uparcie, by ze szczególnie drastycznych i nieuniknionych przypadków jakim była np likwidacja bin Ladena nie robić normy. I nie doprowadzać na przykład do takiej sytuacji, by deklaratywni przeciwnicy kary śmierci nie mieli nic przeciwko likwidowaniu ludzi bez zasądzonej kary. Bo to już jest naprawdę chore. Zażenowanie mnie ogarnia gdy takie wyznania czytam.
Pozdrawiam
telegraphic observer,
być może potrzebna była Twoja glosa do wypowiedzi stasieku, którą to wypowiedź pozwoliłem sobie zakwalifikować jako jazdę na maxa z ostrym wirażem, na którym stasieku wyskoczył za bandę. Zresztą podobny styl retoryczny stosuje Torlin, zupełnie niepotrzebnie zresztą. To świadczy tylko o pewnym skrępowaniu wewnętrznym jeśli chodzi o argumentację, skrępowaniu najczęściej z powodów emocjonalnych, tak jak to ma miejsce np. przy dyskusjach rozwodowych o podziale majątku, kiedy to podczas konkretnych negocjacji jedna ze stron nie wytrzymuje presji i, wyrzucając ręce niemal pod nieboskłon, wykrzykuje dramatycznie „No pewnie ! Weź sobie wszystko ! A najlepiej zabij mnie, bo tak będzie najlepiej !”, po czym wybucha szlochem z samych trzewi.
W moich wpisach nie kwestionuję metody walki z terroryzmem jako takiej i zdaję sobie sprawę z tego, że jest walka bezlitości. Jednak i w tak drastycznych okolicznościach pewne pozory powinny być zachowane w tym sensie, że albo wojnę z terroryzmem toczy się z zastosowaniem metod wywiadowczych, za pomocą tajnych służb i takich operacji, albo toczy się wojnę otwartą, jak w Afganistanie (przy założeniu, że w Afganistanie chodzi o terroryzm), ale mieszanie tajnych operacji z ich publicznym rozgłaszaniem, najczęściej metodami kontrolowanych przecieków, stanowi moim zdaniem nieporozumienie, choć rozwiązania siłowe powinny być dublowane działaniami mającymi na celu redukowanie zaplecza dla terroryzmu, np. poprzez podnoszenie poziomu życia mieszkańców terenów, podnoszenie poziomu oświaty, i to nie według schematu trickle down, ale poprzez działania bardziej kompleksowe. To jest temat na inną pogawędkę.
Teraz: terroryzmu nie robi się za darmo. Amerykanie walczą z Al-Q, zdeklarowaną jako wróg ludzkości nr 1, prowadzą tę walkę przy udziale zaprzyjaźnionych rządów, które jednocześnie finansują po cichu Al-Q, zaś Amerykanie utrzymują (lub wspierają militarnie i gospodarczo) zaprzyjaźnione rządy. Już ten szkic sytuacyjny, nawet jeśli zarysowany bardzo grubą kreską i koślawie, ale nie mniej oddający „złożoność” walki z terroryzmem na tle całokształtu współczesnych stosunków międzynarodowych wystarczy, żeby zamiast o „złożoności” mówić raczej o hipokryzji, której ja np. nie muszę akceptować. I nie akceptuję, ale czynię to na spokojnie, bez dramatycznych deklaracji emocjonalnych, jak to czyni stasieku czy Torlin. Tak więc przedstawianie tego wszystkiego w sposób manicheistyczny, jako walka dobra ze złem, obronę wartości, wolności i bóg wie czego jeszcze stanowi w moim mniemaniu grube nieporozumienie. Państwa nie realizują wartości, a tylko własne interesy, określane często racją stanu, która to racja stanu nie ma nic wspólnego z elastycznością. Co jest amerykańską racją stanu można uznać za dobry temat na kolejną pogawędkę, ale sposób, w jaki w tą rację wpisuje się aktualna metoda walki z terroryzmem daleki jest od czarno-białej wizji walki dobra ze złem, walki generującej u niektórych suchość oczu oraz niezdrowe emocje, i takież wypowiedzi, które to wypowiedzi stanowią jazdę po bandzie, o ile nie więcej.
Pozdrawiam
Torlin:
Aby Cie nie ponioslo. Nie wiem, do czego odnosi sie Twoj cytat
„Gdzie Ty masz tam niewinne ofiary amerykańskie? Ci ludzie giną od bomb podłożonych właśnie przez ekstremistów pakistańskich. ”
Mialem na mysli tzw. „drones” zabijajace ekstremistow z daleka. Reszta Twego wpisu to czysta demagogia i wariacje na temat „nie lubie zarosnietych twarzy” (i mnie poniekad, za „antyamerykanizm”, ktory zawsze potrafisz wyluskac, z wszystkiego). Stad moj wniosek, ze sam golisz sie codziennie dokladnie i starannie. Czy GW i TVP nie donosza o tym? W tym roku jest wyjatkowe nasilenie tych atakow, nie tylko w Pakistanie, bo byly one przeprowadzane rowniez w Jemenie. Wspominal o tym kiedys Jacobsky, czyli nie tylko ja zauwazylem.
stasieku & TO:
Bron Boze nie myslalem o stasieku w kontekscie (nie)postawienia nogi na kontynencie amerykanskim. Stasieku zreszta nie uzywa wspomnianego terminu „antyamerykanizm” i nieco mnie zaszokowal. 🙂
Pozdrawiam
telegraphic observer,
pisanie długich wpisów z mobile device czasem prowadzi do nieporozumień. Drugi paragraf powinien brzmieć:
W moich wpisach nie kwestionuję metody walki z terroryzmem jako takiej i zdaję sobie sprawę z tego, że jest walka bezlitości. Jednak i w tak drastycznych okolicznościach pewne pozory powinny być zachowane w tym sensie, że albo wojnę z terroryzmem toczy się z zastosowaniem metod wywiadowczych, za pomocą tajnych służb i takich operacji, albo toczy się wojnę otwartą, jak w Afganistanie (przy założeniu, że w Afganistanie chodzi o terroryzm), ale mieszanie tajnych operacji z ich publicznym rozgłaszaniem, najczęściej metodami kontrolowanych przecieków, stanowi moim zdaniem nieporozumienie. Z drugiej strony, rozwiązania siłowe powinny być dublowane działaniami mającymi na celu redukowanie zaplecza dla terroryzmu, np. poprzez podnoszenie poziomu życia mieszkańców terenów, podnoszenie poziomu oświaty, i to nie według schematu trickle down, ale poprzez działania bardziej kompleksowe. To jest temat na inną pogawędkę.
mw,
oskarżenie ma prawo podważać zasadność procesu, kwestionować właściwość sądu oraz kwalifikację prawną czynu, jednak mieć prawo nie oznacza automatycznie mieć rację. Byłbym ostrożniejszy w odniesieniu do przytaczania zastrzeżeń w odniesieniu do procesów o zbrodnie popełnione w czasie II wojny światowej, gdyż wiele uniwersalnych zasad prawa karnego zostało zawieszonych lub zmodyfikowanych, np. za sprawą konwencji międzynarodowych, aby umożliwić ściganie zbrodniarzy.
Pozdrawiam
# Herstoryk napisal: 2011-05-03 o godz. 01:34
http://kowalczyk.blog.polityka.pl/2011/05/02/rozterki-obce-osamie-i-obamie/#comment-3129
============
>>>?wojna zaczęła się dużo wcześniej. (?) Bin Laden tej wojny na pewno nie zaczął.>>>
nikt, NIKT sie nie odniosl do tego wpisu.
Pelno za to wpisow ze
„Osama wypowiedział Ameryce i zachodniej cywilizacji wojnę”
w roznych kolorach i odmianach… i ze sami obroncy Osamy tutaj…
( np. ANCA_NELA pisze: 2011-05-07 o godz. 22:46 )
=======================================
Co za load of bullcrap!
To nie Bin Laden zaczal wojne.
….moze jeszcze raz….
To nie Bin Laden zaczal wojne.
… moze jeszce raz…
Czy mam rozumiec ze dla wszystkich innych historia zaczela sie od 9/11?
To sa ci intelektualisci blogowi…?
ync pisze: 2011-05-06 o godz. 17:22
=====================
…uzyl wlasciwego slowa „tabu”. Wlasnie. Tabu zostalo przelamane. Kolejne juz. Nastepne bedze przelamac jeszcze latwiej. Przyjdzie nastepny i popchnie te granice jeszcze dalej, krok po kroku; cos co jest dzis niewyobrazalne… A jak sie obudzicie…
Mnie to zwisa; mnie juz tu nie bedzie; na Tasmanii sa jeszcze krysztalowe strumienie i nieruszona puszcza; dla mnie jeszcze wystarczy.
Ale Wy, dopiero sie zdziwicie. Ale bedzie juz za pozno.
oh, sweet mama, zabierz mnie stad…
Georges53.
stasieku:
Przeczytalem jeszcze raz Panski wpis, ale nic wiecej nie dodam, bo Jacobsky naszkicowal problem „antyamerykanizmu” lepiej i z wieksza swada niz moglbym zrobic sam. 🙂
Musze przyznac, ze nie bardzo rozumiem krajowego przywiazania do Ameryki (powiedzmy, ze dla prostoty uzyjemy tego terminu, zamiast USA), okazywanego na codzien przez wiekszosc polskich dziennikarzy. Oni moga klocic sie miedzy soba o rozne duperele dotyczace kaczyzmu albo PO, ale w tym sa ideologicznie solidarni i jednolitofrontowi. Przypomina mi to podobny schemat w traktowaniu przyjazni polsko-radzieckiej w poprzedniej epoce, taki strasznie wasalski i nieprawdziwy (ze nie nazwe tego bardziej dosadnie). Tamten przyjaciel mogl byc traktowany jedynie w najwiekszych superlatywach, ktore w fazie koncowej prawie sie wyczerpaly z naduzywania. Mozemy, z drugiej strony, zaprzestac utozsamiania „amerykanizmu” z politykami amerykanskimi lub biezaca polityka kongresowo- bialodomowa (nawet wiekszosc Amerykanow nie jest z tego dumna i widzi wszystkie dziury, nepotyzmy, rysy w charakterze, etc.), moze nawet zostawic na boku cala sfere gieldziarska z okolic Wall Street (nawet w sensie jej wkladu do liberalnej gospodarki swiatowej i potencjalnych benefitow w Polsce), a w zamian porozmawiac o zyciu codziennym Amerykanow, ich kulturze, osiagnieciach, charakterze jako ludzi, zachowaniach. Analizowanie przystojnosci twarzy Mrs. Clinton lub jej bardziej lub mniej edukowanych wypowiedzi na rozne tematy jest bezsensowne ideologicznie w kazdym kontekscie.
Pozdrawiam
Kartka 13:48
Kartko, to dopiero teraz tak mówisz, gdy cała sieć aż trzeszczy pod naporem tej najmodniejszej obecnie interpretacji: „by ze szczególnie drastycznych i nieuniknionych przypadków jakim była np likwidacja bin Ladena nie robić normy.”
To jest takie „dawanie Panu Bogu świeczki, a diabłu ogarka”. Pozwala potępiać, nie potępiając dosłownie. Dla mnie jest to obrzydliwa postawa oportunistycznego Zachodu (nie Twoja, tylko ta rozpowszechniana od przedwczoraj wieczorem (bodajże pierwszy wyraził to prof. Philippe Sands z Wlk Brytanii)). Trochę tak, jak nasze media w sprawie kiboli: najpierw domagały się „aby coś z tym zrobić”, a gdy ktoś to zrobił, to oczywiście przybrały świętoszkowato oburzoną minkę.
Ale Ty, Kartko, wczoraj pisałeś coś INNEGO. Pisałeś, że proces Eichmanna winien być odczytany jako wzór „zgodnego z normami naszej cywilizacji załatwiania takiej sprawy”. Dziś piszesz też: „co z tego, że proces był podważany?” Widocznie dla Ciebie podważany (i to jak, i to przez kogo) proces dalej jest „zgodnym z normami naszej cywilizacji sposobem załatwiania sprawy”. Tobie wystarczy, że głośno wypowiemy formułę, iż „każdy ma prawo do procesu sądowego”. Jak to wygląda i jak to ma wyglądać w praktyce, to już pięknoducha nie obchodzi. Niezwykle formalistyczne podejście. Szczególnie w sytuacji takiej, jaka dotyczyła Eichmanna i OBL.
Ta postawa nie ma NIC wspólnego z szacunkiem dla praworządności. Jest to wykorzystywanie domagania się niemożliwych do zastosowania w praktyce konkretnej sytuacji zasad prawnych do walki politycznej. Tak było w czasie procesu Eichmanna, gdy przeciwny Izraelowi (antysemicki?) świat wyciągał obiekcje wobec procesu, tak jest (ponownie) dziś, gdy antyamerykanizm Zachodniej Europy używa tego pretekstu, w którym cynicznie wmawia wszystkim, że z przypadku OBL wynika, iż taka będzie robiona, ponieważ (w domyśle) USA są niepraworządne – nie mówiąc tego wprost. Ohydna insynuacja pod płaszczykiem świętoszkowatego ostrzeżenia. O-brzy-dli-we!
W ostatnim akapicie:
„…z przypadku OBL wynika, iż taka będzie NORMA, ponieważ…”
Jacobsky,
Tych pogawędek się nam zbiera, faktycznie: tickle down, amerykańska racja stanu, że o F-35 nie wspomnę. Ale chyba możemy je rozwinąć na blogu, bo Twoje doświadczenia z podziału majątku i wywalania z samych trzewi to musi obgadać na boku 😉
Ale sam powiedz, gdy piszesz:
„Państwa nie realizują wartości, a tylko własne interesy, określane często racją stanu, która to racja stanu nie ma nic wspólnego z elastycznością”
to już się robi kontrowersja i uproszczające dzielenie na to co dobre i co złe niejako. To są ogromne przestrzenie tamatów i gdy my tu sobie tak zciekle gawędzimy, to się ślizgamy. I po to na lodowisku są bandy, żeby sobie trochę odpocząć od tej całej lodowatej rzeczywistości skomplikowanej. Nie mniej próby ładnej jazdy piruetem i rittbergerem na środku lodowiska też są mile widziane.
Konkretnie, sprawa bin Ladena była tak publiczna, tyle jego wystąpień media nadały, że ani ukrycie tego faktu, ani skwitowanie go jednym zdaniem nie było po prostu możliwe. Oczywiście całą masę akcji specjalnych prowadzi się na świecie z Pakistanem włącznie, o których nie wiemy nic. Poza tym, co bez przesady z tą naszą czystością moralną, hipokryzja jest oceną relatywną, szczególnie w polityce zagranicznej. Tym bardziej w polityce zagranicznej USA. Dla mnie jest to misja specjalna, bez końca i bez jakiejś klarownej wizji, powiedzmy czystej moralnie, bo zawsze można powiedzieć – jakim prawem USA jako jedyne mocarstwo. Ale taka jest praktyka, czyli jak pisują nasi felietoniści – życie to nie jest bajka.
Pozdrawiam
Jacobsky,
Wobec korekty istotnej, acz zbędnej dla mojego zrozumienia 2. akapitu, wydaje mi się, że się robi wiele dla zredukowania tzw. „zaplecza dla terroryzmu”. Pewnie za mało, ale znów ten temat jest oceanem. A my nawet nie mamy wystarczających informacji i dobrego aparatu terminologii i myślenia, aby po nim swobodnie pływać. Tak mi się zdaje.
Jacobsky (05-08 o godz. 11:31)
Dostałeś pole do popisu w krytykowaniu platformy konserwatyzmu Harpera – więc się ciesz.
Bierz pod uwagę okoliczności. Program liberałów i ich metody (nie będę wyliczał), choć kiedyś były dobre, też nie wzbudzały entuzjazmu. Wg. mnie ich podstawowym błędem było to, że dali się zepchnąć z centrum sceny przez konserwatystów. Może wydawało im się, że po lewej stronie jest duże pole do popisu, że Laytonem już są wszyscy znudzeni, może ludzie Boba Rea wpłynęli na program i kierunek. Z wielu źródeł płynie informacja, że wielu ludzi odpłynęło z partii i cała organizacja się spsiła.
Wzruszacz ramionami na rosnącą rolę konserwatyzmu ontaryjskiego, jednocześnie wzdychasz za progresive conservative, za czerwonymi torysami. Nieokonsekwencja. Do tego pogardliwie traktujesz Harpera określeniem „twardogłowy reformista”, od Reform Party, poprzednio „hidden agenda”. A ja na to – BS. Dawno Kanada nie miała tak pragmatycznego polityka. Zwycięstwo wyborcze 2011 nie przyszło łatwo i on doskonale wie, jak łatwo może wszystko stracić.
Pozdrawiam
Mw
Piszę konsekwentnie to samo na wszystkich blogach, ktore podejmują ten temat. Na tym akurat napisałem to 2011-05-05 o godz. 23:30. Akurat Sandsa opinii nie czytałem – nie kierowałem się nią. To jest moje prywatne zdanie a nie wyraz obsesji antyamerykańskiej. Równie krytycznie podchodziłbym do każdego innego rządu, który podnosi do rangi zasady odmowę procesu z powodów politycznych.
Moje przekonania, którym daję wyraz wynikają z podstawowej przesłanki – każdy człowiek powinien mieć gwarancję uczciwego sądu. To jest dla mnie bezdyskusyjne. Oczywiście, że z sądami jest różnie. Procesy budzą emocje, podlegają manipulacjom, wyroki bywają stronnicze – wiele na ten temat krytycznie piszę. Ale trąd który bywa w palacu sprawiedliwości nie oznacza, że z fundamentalnej zasady,z prawa do uczciwego sądu mamy rezygnować.
Podkreślam to jest kwestia moich zasad. Podobnie jak kwestią Twoich zasad (czy raczej emocji)jest entuzjastyczna zgoda na rozwalanie ludzi bez procesu sądowego. Czy inaczej pozbawianie całych, wybranych grup społecznych prawa do procesu. Nie ma o czym dyskutować, bo przecież się nie dogadamy. Mam takie doświadczenia po wielu dyskusjach z miłosnikami kary śmierci – po prostu nie ma o czym mówić.
Nie chcesz być „pięknoduchem”, poczułeś w sobie moc to syć oczęta tymi trupami w telewizorze. Mnie to po prostu nie odpowiada
Pozdrawiam
Jacobsky 14:49
Oczywiście, jak z moich komentarzy na ten temat możesz wywnioskować, też jestem tego zdania (N.B. To nie oskarżenie podważało praworządność procesu, tylko świat prawniczy, poza niemieckim – ze zrozumiałych powodów).
A propos Twoich wcześniejszych wpisów nt. wyborów. Dziś właśnie myślałem gorzko o tych z Blogowiczów, którzy oznajmiają, że NIE będą głosować, gdy wracałem z lokalnych wyborów do rad osiedli w moim dużym wojewódzkim mieście. W istocie to są rady sub-dzielnic, liczących po kilkanaście co najmniej tysięcy mieszkańców. Rady te mają zasadniczo tylko doradcze kompetencje, a materialnie niewielkie, lokalne. Ich budżet to 100 – 200 tysięcy złotych, więc np. na naszym osiedlu (czyli sub-dzielnicy) urządzili plac zabaw dla dzieci, „wygospodarowali” mały skwerek w części willowej „osiedla”, nadali nieco bardziej lokalne nazwy pewnym przystankom i miejscom, „załatwili” jakieś zadrzewienie czy krzaczki, dbają o porządek w tym sensie, że skutecznie upominają się w Wydziale Zieleni rady miejskiej o sumienniejsze porządki wiosną i jesienią. Oczywiście w radzie ważna rolę ko-operanta (bo nie wybranego członka) pełni lokalna parafia (nikt nie odmówi proboszczowi, więc on pomaga „załatwić” część materiałów i robocizny „po kosztach własnych”). Pilnują, żeby lokalny pomniczek AK czy jakiegoś innego Andersa był uporządkowany i flagi wyprane. Takie sprawy.
Ale ważne jest, że aby rada była wybrana i dostała z miasta te pieniądze, musi wziąć udział w głosowaniu co najmniej 5% upoważnionych do głosu mieszkańców sub-dzielnicy. Znając nasze „masy” zdziwiony byłem, jak dużo ludzi było w lokalu wyborczym. To było w południe, może trafiłem akurat na czas po sumie. Jutro czy kiedyś tam okaże się, czy było te 5%. Ale głosowali ludzie młodsi ode mnie (może dlatego, że jestem starszy niż średnia krajowa), z dziećmi, widać było intencję, motywację i dobry nastrój!!! To jest nowość w tym kraju! Po raz pierwszy widziałem taką atmosferę (w wyborach poprzednich prezydenckich, samorządowych, było ponuro). No i to przyjście, gdy, wydaje się, rzecz idzie „o pietruszkę”. Jestem dobrej myśli (a może to ta wiosna wreszcie?).
Kaźmirz (05-08 o godz. 10:36)
Kto zrozumiał to zrozumiał, Kaźmirz, nie nerwujsja.
Aż wstyd przyznać, że po raz trzeci czytam to zeznanie/spowiedź na temat własnego antyamerykanizmu (05-07 o godz. 21:23), co jest niewątpliwie przeżyciem wielkim, jak każda spowiedź. Już w pierwszym czytaniu widziałem tony „za a nawet przeciw”, dałem temu wyraz cytujjąc nazwiska Chomsky’ego i Friedmana. Jeśli to była ironia, to użycie jej do tak jak widać delikatnej kwestii jest niebezpieczną pułapką. Jak ironia, jeśli już mogę coś podsunąć do przemyślenia, to myśl przewodnia musi być jasna. Albo jesteś anty, albo pro; a nie trochę tak, a trochę siak – jak mi się zdaje, alternatywnie interpretacja tego tekstu może być właśnie taka (rozkroczna). Tak mi się zdaje.
Nic nie stoi na przeszkodzie, abyś to jeszcze raz napisał. Zresztą poproś Stasieku, niech on ci wystawi ocenę, skoro już jesteśmy przy egzaminach maturalnych.
Łapię się na tym – muszę się podzielić tym doświadczeniem, że gdy piszę szybko, a powyższe pisałem szybko, bo mam jeszcze kilka rzeczy zrobić, prysznic i fru…
Gdy piszę szybko, to uciekają mi końcówki fleksyjne języka polskiego. Np. do Jacobsky’ego pisze:
<i.możemy je (pogawędki) rozwinąć na blogu, bo Twoje doświadczenia z podziału majątku i wywalania z samych trzewi to musi obgadać na boku …
Oczywiście MUSIMY OBGADAĆ NA BOKU – zjadłem „-my”. I to nie pierwszy raz mi się zdarza. Czy to jakiś diablik bezfleksyjnego języka angielskiego, w którym piszę równie dużo?
Jedyne remedia – pisać mniej i przejść na emeryturę.
….
Rzeczywiście nazwa tej niezwykłej akcji była niezręczna ,idiotycznie głupia , mi wydała się ona koszmarna, z punktu widzenia mojego dziennikarskiego nosa medialnie odrażająca co może bardzo zaszkodzić Ameryce i narazić wielu ludzi na śmierć w nowych zamachach ale czy inna bardziej elegancka czy etyczna była możliwa ,watpię ,żyjemy w koszmarnych czasach w których bardzo często ,o wiele za często życie ludzkie i jego godność nie ma żadnej ceny i to nie tylko gdzieś za morzami a tu i teraz,także w Polsce
http://wyborcza.pl/1,75968,9553885,Swiat_nie_rzadem_stoi.html
To dla Mw w prezencie. Który pisał o jeżdżeniu Obamy po kraju i obcinaniu kuponów na politycznej giełdzie popularności. Czyli w sprawie blogowej tzw. jazdy po bandzie. Nota bene, czy red. Gadomski (w w/wym artykule) nie pojechał tak właśnie i przesadził z tymi cnotami obywatelskimi.
telegraphic observer, Z treści Twoich komentarzy wynika rzeczywiście, że piszesz wszędzie. Do prysznica się sam przyznajesz. A co z sedesem? Przeczytaj modlitwę św Tomasza w Studiu Opinii.
Uff, nadrobilem 2-tygodniowa nieobecnosc, przeczytalem , ale jeszcze nie przetrawilem. Trudno mi powiedziec, co kto powiedzial, ale podzielam zdanie tych, ktorzy akceptuja misje amerykanskiego komando. Amerykanie dlugo zastanawiali sie, jak zlikwidowac tego grzechotnika. W Le Figaro wyczytalem ciekawa analize: zabic, ale tak aby nie upokorzyc muzulmanow, nie brac zywcem, bo wtedy nastapilaby nieskonczona fala porwan i zadan wydania Ben Ladena za zakladnikow.
Skrupulatny prawnik Lex uwaza, ze zadnego czlowieka nie nalezy pozbawiac mozliwosci bronienia sie przed sadem. Nie jestem prawnikiem, ale zdrowo rozsadkowo uwazam, ze jezeli terrorysta ma przyjemnosc w zabijaniu a jego kompanii przejawiaja te same sadystyczne sklonnosci, to skoro nie cenia oni sobie zycia innego czlowieka i zreszta tez swojego wlasnego, to lepiej likwidowac ich jak zarazek cholery, a nie trzymac w inkubatorach. To nie jest zemsta, to nakazuje rozsadek. Szanowny Lexie, prawo dziala w stosunku do ludzi, tzn do tych w ktorych tli sie resztka czlowiecznstwa. Oczywiscie moznaby potraktowac Ben Ladena jako czlowieka chorego umyslowo. Coz, kazdego morderce mozna by tak zaklasyfikowac, no bo kto normalny zabija. Jezeli jednak zalozymy, ze dorosly czlowiek jest odpowiedzialny za swe czyny(no bo jesli nie jest, to wszelkie sadownictwo jest niedorzecznoscia), i jezeli ten czlowiek z cala odpowiedzialnoscia popelnia zbrodnie(Czy juz zapomnieliscie, jak chrystusowe oblicze Ben Ladena promieniowalo usmiechem, kiedy ten ogladal walace sie wieze WTC i spadajacych na ziemie niewiernych ?) to sam stawia sie poza czlowieczenstwem.
Odwolywanie sie do Procesu Norymberskiego nie ma sensu; wtedy Niemcy byly zdruzgotane, nikomu tam sie nie snilo o jakims rewanzu. Dlatego Alianci mogli sobie pozwolic na spektakl osadzenia zbrodniarzy nazistowskich, nie grozily zadne konsekwencje, pozostalym na wolnosci nazistom ani w glowie byla mysl o jakiejs zemscie, jak szczury umykali do Ameryki Lacinskiej. Dopiero niedawno pogrobowcy nazistow zaczeli podnosci glowe, kiedy to jeden z historykow niemieckich(umknelo mi jego nazwisko) zaczal sie bezczelnie domagac, aby uznac Churchilla za zbrodniarza wojennego, za to ze kazal bombardowac Drezno.
Troche odbiegam od tematu, ale dawno nie mialem okazji do wygadania sie.
Ad rem. Muzulmanie wcale nie sa zdruzgotani i na tym polega gra Amerykanow: pokazali sile, ale jednoczesnie zrobili wszystko, aby nie pokazac martwego Ben Ladena, „pochowali” go jak chowa sie marynarzy w morzu, wiec nie zbeszczescili ciala, ale w ten sposob nie dopuscili do powstania kultu wokol grobu tego zbrodniarza(to za Le Figaro), dodam, ze nawet nie maja fiolki z jego krwia.
A teraz pare slow o innym zbrodniarzu, o ktorym ani slowa w polskich mediach(a moze sie myle). Otoz pan Xavier Dupont de Lagonné, narobil mnostwo dlugow, jego dom ,cztery samochody mialy pojsc pod mlotek. Wtedy pan Xavier poscil plotke, ze zostal tajnym agentem amerykanskich sluzb specjalnych i ze w zwiazku z ty przenosi sie z cala rodzina za Ocean. Nastepnie zastrzelil zone i czworke dzieci w wieku od 14 do 22 lat i zakopal ciala pod tarasem. Gdyby nie wscibski sasiad, ktorego zdziwily pewne zachowania(wywozenie i wwozenie roznych rzeczy i nieobecnosc rodziny) pana Xavier, bylaby to zbrodnia doskonala. Ale sasiad zawiadomil zandarmow i ci odkopali zwloki. Teraz niczym Ben Ladena, cala Francja szuka zbrodniarza:,a to skorzystal z karty bankowej w Nicei, to znow spedzil noc w motelu pod Dijon, jego porzucony samochod znaleziono gdzies w Bretanii.
Na twardym dysku pana Xavier zandarmi nic nie znalezli, bo ten wyczyscil dysk dokladnie.
Wyobrazcie sobie: ten pan planowal te zbrodnie od dluzszego czasu, ale dalej byl przykladnym ojcem, usmiechal sie do dzieci, glaskal je po glowie, w nocy uprawial seks z malzonka i jednoczesnie czyscil twardy dysk.
Mimo tysiecy zabitych, ktore Ben Laden ma na sumieniu, to wiekkszym potworem wydaje mi sie pan Dupont. Ale nie uwazam zeby nalezalo go zlikwidowac jak Ben Ladena. Nalezy mu sie proces, choc ten czlowiek tez postawil sie poza granicami czlowieczenstwa i nie ma dla niego kary.
A propos, zawsze uwazalem ze termin „kara smierci” jest bezsensowny, jako stary pedagod zakladam, ze kazda kara jaka nakladam na ucznia ma za zadanie jego poprawe. Kara, ktora nie zaklada takiej poprawy nie jest zadna kara, tylko zemsta, albo jak juz wyzej pisalem zlikwidowaniem szkodnika.
Pan Dupont, kiedy zostanie schwytany, bedzie skazany na dozywocie. Moznaby mu zadawac piekielne katusze, np. puszczac w kolko filmy pokazujace jego wymordowana rodzine, zone jak mu z usmiechem podaje kieliszej szampana, coreczke jak wola: tatusiu pohustaj mnie itp. A moze on jest tak pozbawiony uczuc, ze zadne meki Tantala nie poruszylyby spokoju tego psychopaty. A nawet gdyby go poruszyly, to powtarzam, nie bylaby to zadna kara, bo kara zaklada poprawe, a jak pan Dupont ma sie poprawic, ze niby wiecej nie zabije zadnej zony i nowych dzieci ?!!!
LP
Ps.
Mozg malego Jarka znow na pelnych obrotach, po bogatym w pleonazmy okresie typu „oczywista oczywistosc” , czy „biale jest biale” wszedl w nowa faze, wraz z „konserwatywna modernizacja” nastapila nowa epoka, co bystrze dostrzegl absolwent, nazywajac ow zwrot najwiekszym osiagnieciem ludzkosci w zakresie oksymoronu, wiec nastapila epoka oksymoronu. Cos chyba , absolwencie, zmienilem, ale istote chyba zachowalem
Beznadziejne bicie piany na temat „odstrzału ObL” i „szczypania” kiboli wypchnęło skutecznie z mediów a tym samym świadomości rodaków informacje o bardzo ciekawej wizycie Donalda Tuska na Bałkanach. Wizyta nie dość, że ciekawa to trudna, a na dokładkę związana z planami polskiej Prezydencji w UE. Niestety, relacje z wizyt zagranicznych premiera w naszych mediach ograniczają się zwykle do kilku zdań PAP-owskiej informacji i kilku kolorowych obrazków jak dla otępiałych. Nawet na portalu Kancelarii Prezesa Rady Ministrów niewiele można znaleźć na temat wizyt zagranicznych premiera. Szkoda, bo wizyta w Serbii, Czarnogórze i Chorwacji ma dla nas duże znaczenie, choćby z tego powodu, że Chorwacja aspiruje do UE i obecnie finalizuje negocjacje akcesyjne. Polska w ramach Prezydencji ma szansę ją do Unii wprowadzić o ile oczywiście Chorwaci wykażą taką wolę. I to moim zdaniem byłby powód do naszego zadowolenia. Z tego co zauważyłem Donald Tusk w czasie takich wizyt dobrze się czuje. Szkoda, że to jego sympatyczne oblicze, oblicze dawnego Donalda Tuska – w tym przypadku euroentuzjasty – jest szerzej nieznane i wyobraźnię rodaków karmi się jego grymasami znudzenia albo wściekłości. Ale być może Donald Tusk odzyskuje wigor i formę dopiero za granicami tego kraju. To akurat jestem w stanie pojąć.
Pozdrawiam
TO 16.25
Mea culpa. Myslałem ze średnio rozgarniety maturzysta połapie sie w tekscie gdzie pisze o „Chirurgicznym i Humanitarnym bombardowaniu Hiroshimy i Nagasaki”.
Mogłem tez napisac o „dobrotliwej pacyfikacji” wioski My Lai przez porucznika Calleya i i wielkim sukcesie logistycznym jakim była ewakuacja ambasady USA w Sajgonie.
No i na koniec o moim ulubionym cytacie z Apokalypse Now „najbardziej lubię zapach napalmu o świcie”
Mam to wszystko przed oczami.
Pozdro
Usłyszałem takie dwa zdania:
– naszym celem nie było schwytanie, lecz zabicie Osamy Bin Ladena
– naszym celem było schwytanie lub zabicie Osamy Bin Ladena
Różnica jest olbrzymia, dzieli je przepaść cywilizacyjna. Nasza historia to, niestety, również historia zabijania jako świadomego działania człowieka lub grupy, którego celem jest uśmiercenie drugiego człowieka. Do tej pory było tak:
– zabójstwo z premedytacją lub w afekcie = przestępstwo = sąd = kara
– zabójstwo w obronie koniecznej = sąd = kara lub uniewinnienie
– wojna
– kara śmierci
I do tego ciągle towarzyszące nam przykazanie: nie zabijaj. Nikt nie ogłaszał , że celem jego wojny jest zabijanie. To mogło być powiększenie terytorium, nawrócenie niewiernych, obalenie władzy, zdobycie niewolników, wyzwolenie i ?uszczęśliwienie? sąsiadów, itp. Celem armii było rozbrojenie żołnierzy wroga, zabijanie było tylko wynikiem działań wojennych. Tym działaniom towarzyszyły zawsze pojedyncze morderstwa i masowe zbrodnie. Ale ?organizatorzy? wojen zawsze starali się je kamuflować. Dlaczego ? Bo takie jest nasze tabu. Chyba najbliżej łamania tabu byli niemieccy faszyści ogłaszając ?ostateczne rozwiązaniem kwestii żydowskiej? oraz wydając żołnierzom rozkazy atakowania cywilów.
Oczywiście, że w czasie wojny są wydawane wyroki śmierci – na zdrajców, szpiegów, kolaborantów. Na przykład nasze państwo podziemne. Ale nikt nie wydaje oficjalnego rozkazu „do ataku, zabijajcie wroga !” Tak robią w innych cywilizacjach. Czyżby ktoś miał ochotę przejąć ten „zwyczaj” i wprowadzić do naszej kultury ? Na przykład: jutro atak i pamiętajcie: jeniec to kłopot. To prawda, jeniec to duży kłopot.
Problemem nie jest zabijany, lecz zabijający.
Red. Szostkiewicz : >>>Co za pomysł z tym ,,Geronimo?!>>>
=========================
5ndm
Ten temat jest infantylny.
INFANTYLNY!
Wszystkim ktorzy potraktowali to powaznie i sie wypowiedzieli, wspolczuje…
czy naprawde SzanPanstwo nie widza powazniejszych problemow z tym wydarzeniem zwiazanych…?
Mam w d..e Osama BL ani nie obchodzi mnie co sie z nim stalo…
Obchodzi mnie kim my jestesmy…
Co to wydarzenie odslonilo…?
Taka mam rozterke…
Zdumiony…Georges53
W pelni popieram to co pisza Anca Nela i Lewy Polak :
2011-05-08 o godz. 17:41
Dodam jeszcze, ze na szczescie zwyciezyl pragmatyzm i poczucie odpowiedzialnosci Amerykanow za zycie wszystkich obcokrajowcow niemuzulmanow przebywajacych w tym czasie czy to w polnocnej Afryce, czy Azji poludniowej. Zywy OBL natychmiast sprowokowalby porwania i zamachy w celu wymuszenia uwolnienia go. Z cala pewnoscia jest w tamtych regionach mnostwo Polakow na kontraktach czy chocby urlopach w Egipcie (sama mam czworo znajomych, ktorzy tam aktualnie przebywaja). A takze przedstawiciele wielu innych nacji.
Teraz tez oczywiscie beda akcje odwetowe, ale zemsta nie jest az tak silnym motorem napedowym jak chec uwolnienia przywodcy duchowego.
Gdyby Osama zostal schwytany zywy mielibysmy do dzisiaj kilkadziesiat meldunkow o porwaniach i zamachach.
To akurat w przypadku Procesu Norymberskiego, ani w przypadku Eichmana nie stanowilo zagrozenia.
Wspolny mianownik jaki widze pomiedzy Eichmanem a Osama, to to o czym wspomnial mw – wyrazny sygnal, ze „sprawiedliwosci stalo sie zadosc”.
Przeciez Izraelowi zdecydowanie wygodniej bylo zalatwic Eichmana po cichu w Argentynie, jezeli celem byla wylacznie kara adekwatna ich zdaniem do popelnionych przez niego zbrodni. Po jakiego grzyba porywac, wytaczac proces,
narazac sie na zarzuty innych panstw, badz szlachetnych obywateli- innymi slowy, same klopoty i koszty.
I taki sam sygnal dali Amerykanie – filmujac i pokazujac swiatu tenze film glownie po to, aby stanowil dowod smierci Osamy. Aby zapobiec powstaniu mitu na miare Presleya. Bo czesto mit jest grozniejszy niz czlowiek, ktorego on dotyczy – to akurat dla nas w Polsce powinno byc wyjatkowo klarowne.
A ze jednoczesnie prowadzili transmisje live- no coz, takie sa aktualnie obyczaje panujace na swiecie, wystarczy wlaczyc telewizor czy YT. Plaga ekshibicjonizmu zalewa nas ze wszystkich stron, a technologia nam to umozliwia.
A moze chodzilo tylko o to, aby byc przez chwile w centrum uwagi? Coz odmiennego robimy my wszyscy tu na blogu? Niektorzy mniej, niektorzy bardziej – interesujaca bylaby opinia psychologa o czerwonych nickach;-))
A propos koalicji parlamentarnych:
„Przystawki” zjadają nie tylko w Polsce. Ciężki i niebezpieczny jest los mniejszego koalicjanta wszędzie na świecie.
W piątkowych wyborach w Szkocji, miejscowi Liberalni Demokraci dostali tylko 5 miejsc w lokalnym parlamencie, mniej o 12 niż cztery lata temu. To może zwiastować ciężkie czasy dla nich także na scenie ogólnokrajowej, tym bardziej że proponowana przez nich zmiana systemu wyborczego (poddana w piątek referendum krajowemu) też przegrała. A atmosfera w Wlk. Brytanii nie jest obecnie szczególnie proeuropejska (jeden z fundamentów Liberalnych Demokratów).
Drżyjcie „przystawki”. Duży koalicjant was pożera (PSL jest w o tyle korzystnej sytuacji, że jego wiejski elektorat nie interesuje zbytnio zorientowanej na miasta PO).
PA2155!
Zdecyduj się jeśli łaska, albo: „niewinne ofiary amerykańskie” albo „Miałem na myśli tzw. ?drones? zabijające ekstremistow z daleka”. Albo – albo.
Kartko!
Proces Eichmanna pokazuje niemożność poradzenia sobie przez demokrację z procesami patologicznymi. Mnie śmieszy te powtarzanie o procesach sądowych, nie takich paragrafach, błędach sądowych – gdy mamy do czynienia z człowiekiem mającym dziesiątki istnień na swoim sumieniu. Oczywiście – każdy ma prawo spytać, gdzie jest ta tajemnicza granica pomiędzy zwykłym morderstwem a zwyrodnialstwem. Przecież teraz, bez wyraźnie zakreślonych granic, każdego może to spotkać.
Otóż ja wierzę w inteligencję ludzi, ich umiejętność poznania Dobra i Zła, w ich dążenie do normalności. Ale przecież w każdym momencie naszego istnienia musimy jasno powiedzieć, że w jakimś tam kraju w szerokim świecie jest człowiek mordujący innych ludzi, eksterminujący ich. Jakoś dotąd ludzkość nie miała kłopotów z ich rozróżnieniem, jakoś nie zakwalifikowano nikogo nienadającego się do ekskluzywnego Klubu Zwyrodnialców.
—–
Lewy Polaku!
„Mimo tysiecy zabitych, ktore Ben Laden ma na sumieniu, to większym potworem wydaje mi się pan Dupont” – otóż nie. W jakiś tam obłędny sposób można usprawiedliwić zbrodnię w rodzinie, takie rzeczy się zdarzają na świecie – ale mordować osoby sobie kompletnie nieznane? Podkładać bomby pod bazary i wysadzać przekupki w powietrze?
Georges53
Bardzo mi sie podoba Twój komentarz – „Mam w d..e Osama BL ani nie obchodzi mnie co sie z nim stalo?
Obchodzi mnie kim my jestesmy?
Co to wydarzenie odslonilo??
Taka mam rozterke?”
Czy mogę go wykorzystać jak cytat w tekście, który zamierzam na ten temat napisać? Oczywiście z podaniem źródła.
Pozdrawiam
Torlin
Wybacz ale nie odpowiedziałeś mi na pytanie z godz. 11:02. Pytałem czy jeśli byłbyś zmuszony użyć siły w jakiejś dramatycznej sytuacji bez wyjścia – tak jak ponoć był zmuszony Obama – ” …to kazałbyś się filmować? Portret byś sobie zrobił z skrwawionymi pięściami? Puszczałbyś potem te filmy na rodzinnych imprezach? Zamieściłbyś na swym blogu film na którym po nocy masakrujesz żula, by zyskiwać sympatie czytelników?”
Mój sprzeciw budzą takie praktyki.
Pozdrawiam
georges53
W tej samej chwili napisaliśmy to samo.
Problemem nie jest zabijany, lecz zabijający.
Mam w d..e Osama BL ani nie obchodzi mnie co sie z nim stalo?
Obchodzi mnie kim my jestesmy?
Co to wydarzenie odslonilo??
Zabijanie będzie zawsze. Przyczyny zawsze znajdą się, będzie ich nieskończenie wiele. Ważne jest jaki będzie nasz stosunek do zabijania, co będzie na naszym sztandarze: to co mieliśmy zawsze i tylko to, czy dołączymy hasło(a) z innych cywilizacji i kultur ? Przypomnę: zasady to co innego niż praktyka. Wszyscy łamiemy zasady, np. ruchu drogowego, ale wszyscy wiemy, że takie zasady są i oficjalnie akceptujemy je. Tak – jesteśmy obłudni, ale pojęcie obłudy nie istniałoby bez pojęcia zasady. Zasada istnieje niezależnie od naszej woli.
To jakie mamy fundamentalne zasady dotyczące zabijania ? Czym różnią się od zasad terrorystów ?
Których terrorystów będziemy chwytać i zabijać, a których tylko zabijać ? Jak sobie z tym poradzimy ? A co zrobimy z Panem, który więził i gwałcił przez 15 lat ? Ja wiem co bym z nim zrobił, ale nie powiem, bo się wstydzę, bo tak nie wypada publicznie, coś mnie hamuje. Co to ? Myśleć mogę, wypowiedzieć – hm … .
Torlin:
Drones sa amerykanskie, latajace w Pakistanie, ale sterowane z centrum, gdzies w Colorado. Przy celowaniu w tzw. terroryste zabija sie przy okazji niewinnych ludzi. Czasami sa tylko niewinni cywile, bo zwiad byl nieprecyzyjny. Pakistan nie posiada drones. Nie ma albo-albo.
telegraphic observer pisze:
2011-05-08 o godz. 02:44
Lubie czytać Twoje komentarze, zwłaszcza merytoryczne z których się można czegoś dowiedzieć.
Niestety w polemice, uciekasz się do argumentów, które nie mają na celu przekonanie adwersarza czy przedstawienia swojego punktu widzenia, tylko wygranie dyskusji, pokonanie przeciwnika, jakby to był jakiś rodzaj rywalizacji, jakiś mecz w którym publika decyduje o zwycięstwie, a nie przyjemność z wymiany poglądów.
Ad rem. Gdybym ja był Obama, nie pozwoliłbym na oglądanie ani na pójście do baru ani na golfa. Czekałbym na wiadomości przy telefonie. I nie wpuściłbym fotoreportera.
Zgadzam się z Tobą, że Amerykanie prowadzą politykę zagraniczna wielotorowo.
I nawet ją popieram, co napisałem wcześniej. Ale popierać, to nie znaczy nie krytykować. Powiem więcej. Nie krytykować, to znaczy jej szkodzić.
Co do nieopisanych jeszcze metod walki z terroryzmem to wyręczył mnie Jacobsky którego zacytuj: „rozwiązania siłowe powinny być dublowane działaniami mającymi na celu redukowanie zaplecza dla terroryzmu, np. poprzez podnoszenie poziomu życia mieszkańców terenów, podnoszenie poziomu oświaty, i to nie według schematu trickle down, ale poprzez działania bardziej kompleksowe.”
A cała dyskusje na ten temat bardzo trafnie podsumował Georges53: „Mam w d..e Osama BL ani nie obchodzi mnie co sie z nim stalo?
Obchodzi mnie kim my jesteśmy.”
Nic dodać nic ująć.
parker (05-08 o godz. 23:06)
Ja też lubię czytać komentarze, także Twoje. Jakiż jest lepszy motyw do pisania na blogu, jeśli nie otrzymywanie odpowiedzi i innych pouczających reakcji, oraz inforamcji o tematach i o dyskutantach, nawet rozniecenie jakiejś szerszej konwersacji do tego słuzyć może. Wyjaśnię – mam ten może nieładny zwyczaj nie wykładania swojej pozycji na stół, lecz ustawiania się okoniem, na kontra, co też ma swoje cele.
W sprawie tego co oni robili i dlaczego opublikowali zdjęcie z nasiadówy w war room moja opinia jest następująca: nie wiem, widać mieli jakiś w tym cel. Zatem etykietowanie tego – „mali ludzie” z pewnością jest przesadzone. Dodam jeszcze dwie uwagi: takie krytyczne sytuacje rozpracowuje się kolektywnie, kilka(naście) głów na raz, opinie z różnych stron, punktów widzenia, komtencji, i każdy zna swoją rolę, wiadomo kto jest decydentem ostatecznym. Po drugie oni obserwując tę akcję na żywo, skoro mieli możliwość uczyli się, zbierali obserwacje jak to przebiega, w przyszłości będą z tego wiedzieli jakie są zagrożenia, dynamika, komunikacja. Lepiej na żywo i w obrazie, niż na symulatorze lub czytając suchy raport. Myślę, że to jest częścią dobrej tradycji amerykańskiej, gdy szef jest wprowadzony w detale, niż gdy zostawia je podwładnym. Wtedy idzie na siłę, daje im wolną rekę w większym zakresie niż to ma sens. Pierwszy typ to JFK, G Bush i oczywiście Obama, drugi to Eisenhower, Reagan i GW Bush. Kiedyś czytałem ze dwie ksiązki z teorii decyzji na temat kryzysu kubańskiego, zresztą kilka filmów fabularnych i dokumentalnych nakręcono. To są ważne sprawy dla świata, ale czy my wiemy o nich wystarczająco dużo?
Pisałem już, w reakcji na tekst Jacobsky’ego, o niesiłowych rozwiązaniach, o dublowaniu siłowych miękkim oddziaływaniem, w tym – gospodarczym napędzaniem tych krajów. Twierdzę, że dużo zrobiono. Udział zachodniego personelu w kraju III świata jest cholernie kosztowny, tam każdy ruch naszego człowieka wymaga trzy razy tyle energii, a przecież muszą być nasi ludzie, bo inaczej to się rozłazi, np. w Afganistanie. Nasze metody biznesu nie zawsze są kompatybilne. To jest jeszcze rozleglejszy temat. Tak to sobie wyobrażam w praktyce. Byłem dawno temu dwa lata w Nigerii w nieco innej roli. Każdy ruch tam wymaga pięć razy tyle energii.
Oczywiście jest ta narracja o kolonialiźmie i neo, jest słynne „Jądro ciemności” i potem krytyka Conrada przez pisarza nigeryjskiego, Chinua Achebe za euorcentryzm, jest Naipaul, jest dziwacznie błyskotliwy Kapuściński. Nie jest to łatwe działanie, ale ten trud trzeba podjąć, aby zrównać te nasze światy choć trochę. Przypomina mi się koleżanka moja z geografii, gdy przyniosła mi siedem numerów ilustrowanego miesięcznika „Afryka”. „Jadę na wyprawę przez Saharę” – powiedziała – „mnie to już na nic, ale tobie może się przydać”. Rok był chyba 1978. Wyobrażam sobie, że Polska mając trochę inną tradycję kolonialną (Litwa, Ukraina, Besarabia, etc.) mogłaby wysłać trochę chętnych ludzi do Afryki. Właśnie – kim jesteśmy my?
Dzięki (bo miałem o czym innym pisać i komu innemu odpowiadać 😉 )
Kartka z podróży pisze: 2011-05-08 o godz. 22:06
======================
>>>Czy mogę go wykorzystać jak cytat w tekście, który zamierzam na ten temat napisać? Oczywiście z podaniem źródła.>>>
Be my guest; bede zaszczycony. Prosze podac odnosnik, chetnie przeczytam Panskie rozwiniecie tematu.
Pozdrawiam. Georges53.
A jednaj dajecie się wodzić za nos. Tyle tych nadzwyczaj elokwentnych, wyrafinowanych komentarzy! Tymczasem, żadnego Billadena nigdy nie było, od samego początku cała „walka z terroryzmem” i zamachem na WTC to „fakt medialny” utrwalany niestrudzenie przez media należące do największych korporacji. Korzyści z całej tej dyskusji ( z mojego komentarza zresztą też ) będą podobne jak z naszego wysyłania wojsk do Iraku i Afganistanu.
Już mnie na innym blogu nie ma, już tu grany jest inny odcinek i nowe zielenią się komentarze. To dobrze.
,,AP – Osama bin Laden benefited from ‚some sort of support network’ inside Pakistan, President Barack Obama said in a Sunday broadcast interview, but he added it is not clear whether government officials knew the terrorist leader was living inside their country when U.S. commandos killed him in a raid last weekend”. 8 maja 2011 r., 20:26-27 czasu polskiego
telegraphic observer,
nie wzruszam ramionami na ontaryjski konserwatyzm. Po prostu do wyborów z zeszłego tygodnia nie był on dominujący jako element w opisie rzeczywistości kanadyjskiej. Owszem, Ontario głosowało na konserwatystów, i to nie tak dawno, po okresie rządów socjaldemokratów, a przed obecnymi rządami liberałów. To świadczy o tym, że konserwatyzm ontaryjski nie jest endemiczny, ale raczej koniunkturalny. W Albercie jest inaczej. Prowincją rządzi od lat ta sama partia konserwatywna, a dodatkowo prowincja ta stanowi wylęgarnię radykalnego konserwatywmu, który owszem – ma w sobie sporą dozę liberalizmu gospodarczego, ale również jeszcze większą dozę konserwatyzmu obyczajowego, populizmu opartego na konserwatywnym moralizatorstwie, i co dla mnie jest nie do przyjęcia.
Rozumiem Twoją tolerancję dla Harpera. Znamy się (wirtualnie) wystarczająco długo, żeby zrozumieć co oznacza dla Ciebie pragmatyzm Harpera czy w ogóle – konserwatystów.
Co do radości z krytykowania platformy Harpera: pozwolę sobie zauważyć, że program Harpera poparło raptem 40% wyborców, i tylko ułomność systemu JOW sprawia, że pomimo takiego poparcia konserwatyści mają wiekszość w Izbie Gmin. Innymi słowy mniejszość wyborców identyfikuje się z programem Harpera, który i tak formuje rząd większościowy. Ciesz się zatem, jeśli Ty utożsamiasz się z programem Harpera.
Pozdrawiam
No to kie Jakobecek pise do Telgraficka, to jo tyz 😀
Witoj, Telgraficku! Skoro zbocyłeś juz o moik bojkak z Dzikiego Zachodu 😉 , to niekze jo dokładniej wyłoze, cemu pon bin Laden z ponem Custerem mi sie kojarzy:
– jeden i drugi pocątkowo walcyli o ślebode (bin Laden w Afganistanie, Custer – w wojnie secesyjnej)
– obaj byli mniej lub bardziej niesubordynowani wobec tyk, ftórzy nad nimi wierchowali
– bin Laden twierdził, ze jego działania to obrona islamu przed zagrozeniem Zachodu – Custer twierdził: Indianie som winni wrogik aktów, co piknie usprawiedliwio podjęcie środków militarnyk w celu zapewnienia ochrony i bezpieceństwa nasym osadom na pogranicu*
– i bin Laden, i Custer zabijali nie ino wojowników strony przeciwnej, ale tyz kobiety, dzieci i starców (bin Laden – ogólnie wiadomo kany, Custer – nad potokiem Washita w 1868 rocku)
– obaj w końcu dostali w rzyć od pobratymców tyk, ftóryk mordowali
– mimo niechlubnego zyciorysu – Custer w ocak milionów stoł sie bohaterem; ze bin Laden tyz dlo milionów bedzie bohaterem – to chyba nietrudno przewidzieć…
I dlotego właśnie jo se myśle, ze ta cało operacja przeciw ponu bin Ladenowi powinna racej nazywać sie „Custer”, a nie „Geronimo” (pon Miłosz pewnie nawet siedząc juz w tyk Niebieskik Wierchak zauwazył, ze tamok, ka powinno być o nim, jo ukwalowuje o Custerze, ba mom nadzieje, ze wybacy staremu owcarkowi).
Jeśli, Telegraficku, przecytos te słowa z wiecora – to dobrej nocki! Jeśli zaś wceśniej – to syćkiego dobrego na reśte tego piknego dnia 😀 😀 😀
* G.A. Custer, Wild Life on the Plains and Horrors of Indian Warfare, St. Louis 1891, s. 120.