Nie polecą na Marsa (nie, nie chodzi o pewną polską partię)
Chodzi o wyprawę Ziemian, a ściślej Amerykanów, na Czerwoną Planetę. Podobno nie ma sensu, póki ziemski statek kosmiczny nie zdoła dolecieć do Marsa w kilka tygodni. Dziś musiałby lecieć około roku, a marsonauci podobno zestarzeliby się fizycznie o kilkadziesiąt lat.
Artykulik na ten temat w GW przypomniał mi, jak w liceum pasjonowałem się astronomią i ówczesną literaturą fantastyczną czy raczej fantastyczno-naukową, tak się to wtedy chyba nazywało. Młodzież zaczytywała się Lemem, tym od bajek robotów i tym od Solaris, rzadziej Boruniem i Trepką (dziś chyba całkiem zapomnianymi), a o Na Srebrnym Globie Żuławskiego słyszała tylko elita tych maniaków SF (niedokończoną ekranizację tego dzieła, zrobioną przez Andrzeja Żuławskiego, obejrzałem dopiero niedawno, ale mnie rozczarowała).
Znało się też oczywiście w tym kręgu fantastyczne opowieści o ,,kanałach” na Marsie i wszelkie spekulacje, jak on może naprawdę wyglądać i co kryć.
Po lądowaniu Ziemian na Księżycu nasz satelita stracił znaczną część swej magii. Teraz jego miejsce zajmują nadal dziewicze Mars i Wenus. Wizja wyprawy na Marsa wciąż budzi we mnie romantyczne emocje.
Dlatego zaintrygowało mnie hasło misji marsjańskiej rzucone przez prezydenta Busha. Pomijam oczywisty aspekt polityczny i militarny. Jasne, że Bush chciał powtórzyć propagandowy sukces pierwszej misji księżycowej, zagrać na imperialnych ambicjach Ameryki. Jasne, że takie misje kosmiczne (wszystko jedno amerykańskie czy radzieckie) są dyskusyjne, bo pochłaniają ogromne sumy, które mogłyby pójść na bardziej PRZYZIEMNE cele. Na korzyściach naukowych i technologicznych się nie znam, ale zwykle słyszę, że są znaczne.
Czy tak znaczne, by kontynuować podbój naszego układu planetarnego i to wywołując emocje nieco podobne do tych, które towarzyszyły podbojom tak zwanego Nowego Świata kilkaset lat temu? Chyba nie, a jednak trzymam kciuki za misję marsjańską, nawet z mocnym poślizgiem i niekoniecznie pod jedną tylko flagą narodową.
Komentarze
może za kilka lat będzie można teleportować się na Marsa. 🙂
Eeee, nie zgadzam sie, Gospodarzu. Nawet gdyby nasze wyprawy w Kosmos nie mialy nam porzyniesc zadnych namacalnych korzysci, zas pieniadze mozna byloby pozyteczniej zuzytkowac na Ziemi, musimy te wyprawy w Nieznane organizowac. Because it’s there, jak zauwazyl pewien himalaista. 😈
Problem z kolonizacją nie leży w technologii – bo te najważniejsze mamy opanowane, pozostaje je tylko doskonalić. Problemem jest natomiast niesamowity koszty takiej kolonizacji. Przykładowo, tylko zbudowanie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ISS kosztowało 100 mld. dolarów. Zbudowanie bazy na Księżycu lub Marsie jest bez wątpienia dużo droższe. Chociaż by dlatego, że w jakimś sensie te bazy muszą być samowystarczalne. Na tyle, aby ludzie mogli przeżyć bez dostarczania zaopatrzenia z Ziemii. A to oznacza, że taka baza musi mieć niezawodne źródła: energii, wody i pożywienia. Bez tych 3 elementów nie ma co marzyć o stałym przebywaniu ludzi w bazie. Tym samym, koszt wybudowania takiej bazy to są gigantyczne pieniądze. Bez perspektywy realnych korzyści, nikt takich dużych pieniędzy nie wyłoży.
I tu się kłania kolejny problem: przestrzeń kosmiczna i wszelkie w niej obiekty (poza Ziemią) mają – zgodnie z podpisanymi traktatami międzynarodowymi – takim sam status jak Antarktyda. Są „wspólnym” dziedzictwem ludzkości (cokolwiek miałoby to znaczyć). Żadne Państwo lub ich obywatele nie mogą rościć sobie praw do nich (tzn: nikt nie może powiedzieć że np: „Księżyc jest mój” i czerpać z tego powodu jakieś profity, a nie pozwalać na to innym). O ile w przypadku Antarktydy może mieć to sens (zachowanie unikalnego środowiska itd), to w wypadku Księżyca, Marsa i innych planet utrudnia ich ekonomiczne zagospodarowanie.
Rozwiązaniem może być ustanowienie – np na podstawie nowego międzynarodowego traktatu o kolonizacji przestrzeni kosmicznej – „spółek kolonizacyjnych „- na wzór XVII-wiecznych kompanii handlowych – posiadających prawo własności do określonej planety, księżyca, grupy planetoid itd. Taka spółka kolonizacyjna – np. Lunar Inc – miałaby prawo do sprzedaży terenów pod warunkiem ich zagospodarowania w jakiej perspektywie czasowej (np. 25-lat), prawo nakładania i pobierania podatków od wszelkiej działalności na swoim terenie, emitowania waluty, a także prawo stanowienia prawa na swoim terenie i nadawania obywatelstwa. Władzami spółki byłyby Rada Akcjonariuszy – reprezentująca osoby i instytucje, które zaangażowałby się kapitałowo i Rada Mieszkańców – reprezentująca mieszkańców danej planety, księżyca itd. W zależności od liczby mieszkańców wzajemne relacje tych władz zmieniałyby się (na początku Rada Akcjonariusz miałaby zdecydowanie lepszą pozycję od Rady Mieszkańców, ale w miarę upływu czasu i wzrostu liczby mieszkańców ulegałoby to stopniowej zmianie). Rada Akcjonariuszy i Rada Mieszkańców powoływałyby wspólnie Zarząd, który kierowałby sprawami spółki. Oprócz nich funkcjonowałby Sąd Najwyższy do rozstrzygania sporów w ramach spółki oraz inne niezbędne urzędy.
Do sprawowania nadzoru nad tymi wszystkimi spółkami zostałaby powołana Międzynarodowa Agencja Przestrzeni Kosmicznej, która kontrolowałaby czy spółki działają zgodnie z celami do jakich zostały powołane oraz czy przestrzegają ustanowionych zasad we wzajemnych relacjach i w relacjach z mieszkańcami, a także organizowałaby sposoby postępowania wszędzie tam gdzie władztwo spółek by nie sięgało (np kontrola ruchu, służby ratunkowe czy policyjne w przestrzeni kosmicznej).
Tak zorganizowany sytemu kolonizacji Kosmosu pozwoliłby na zaangażowanie olbrzymiego kapitału prywatnego, którego biliony krążą teraz po świecie bez żadnego wyraźnego celu, w nabywanie emitowanych przez spółki kolonizacyjne akcji i obligacji. A to już byłyby pieniądza aż za nadto duże aby rozruszać cały system i pchnąć na nowe tory ideę kolonizacji naszego Układu Słonecznego.
Nie sądzę aby emocje lotu kosmicznego byly „nieco podobne do tych, które towarzyszyły podbojom tak zwanego Nowego Świata kilkaset lat temu”. Tamci żeglarze płyneli w nieznane, po prostu znikali w bezkresie oceanu. Czasem wracali. Teraz statki kosmiczne lecą, armia ludzi je obserwuje, doradza, wydaje polecenia – publika się przypatruje, ogladalnośc mediów rośnie, wpływy z reklam wzrastają. Jednym słowem widowisko.
Nie ma w tym surowej romantyki i ryzyka, którego doznawali odkrywcy Nowego Świata. Świat dziadzieje niestety.
Pozdrawiam
Sprzedam działkę na Jowiszu
Kartka z podrozy,
Byles moze w Space Center w Houston? Mowisz, ze nie ma ryzyka i romantyzmu w podrozach kosmicznych?
Otoz, gdy bylam w tym muzeum/centrum, i patrzylam na maultki obiekcik/”capsule”, w ktorym taki czy inny astronauta spedzil diwe czy trzy doby, orbitujac wokol Ziemi, a nie mozna bylo nawet, siedzac w tej „capsule”, dobrze nog wyprostowac, stwierdzilam, ze nie ma „glamour” i wygody w podrozach kosmicznych – nawet na tych wiekszych space stations jest strasznie (specjalnie nie uzylam slowa „bardzo”) ciasno – ale przygoda jest, i to zupelnie dla niektorych z nas, nieastronautow, niewyobrazalna. Chcialam corke wyszykowac na astronautke, ale nie zgodzila sie. Wolala nude komfortu na Ziemi.
Torlin
Mnie kiedys chciano wepchnac dzialke na Ksiezycu po przystepnej cenie, ale nie wiem jakiej, bo mnie oferta nie zaintersowala – nie zartuje.
Panie Adamie, Gospodarzu,
nie moge i nigdy nie moglam zmusic sie do czytania science fiction. Czasem probuje, ale w koncu zawsze jestem rozczarowana ograniczeniami naszej wyobrazni. Natomiast znalezienie usprawiedliwienia dla wydatkow, jakie pociagaja za soba projekty kosmiczne, gdy tak niektorym ludziom na Ziemi brakuje podstawowych komfortow, jest z pewnoscia trudnym zadaniem. Nie chcialabym znalezc sie na miejscu osob, ktore podejmuja takie decyzje.
Codzienne wiadomości z Marsa po polsku – http://www.mars24.info 😉 Polacy też biorą udział w misjach marsjańskich.
O ile poza Ziemia nie płaciło by się podatków być może należałoby by tam poszukać nowych ‚rajów finansowych’. Bo i jeżeli pieniądz jest elektroniczny kwestia czy głowny serwer banku orbituje poza Jowiszem nie miała by chyba znaczenia poza małymi dodatkowymi opóżnieniami transferów 🙂
Ale jak sie zdaje urzędy skarbowe już się też szykują na taką możliwość:
http://www.space.com/missionlaunches/astronauts-pay-taxes-100415.html
Lot na Marsa w dwie strony przy wykorzystaniu dzisiejszych zdobyczy technicznych trwalby 18 miesiecy.A jezeli chodzi o czas to kosmosie, to jest poezja dla fizykow,bo czas plynie inaczej dla powierzchni Ziemi a inaczej na powierzchni Slonca a w czarnych dziurach nie istnieje.
Teoria wzglednosci wzglednosci odnosi to tego zjawiska,a wplyw na starzenie kosmonautow ma zjawisko dylatacji czasu,grawitacja i predkosc z jaka sie poruszaja.Kosmos odmladza a nie postarza:)
@ GROSZ-ek
„Problem z kolonizacją nie leży w technologii – bo te najważniejsze mamy opanowane, pozostaje je tylko doskonalić.”
Niestety, mimo olbrzymiego postepu jaki dokonal sie w minionym stuleciu, nasze technologie tkwia, niejednokrotnie, swym korzeniami w okresie rewolucji technicznej. Oczywiscie sa udoskonalane ale ….
Powyzsza dykusja odrobine „zahacza” o podobna, ktora toczy sie wokol zmian klimatycznych. Najczestszym „rozwiazaniem” podawanym przez jeden z „obozow” jest system finasowych „instrumentow” ktore maja spowodowac zmiany w sytemie gospodarczym ( czytaj w przemysle) prowadzace do eliminacji emisji CO2. O ile intencje sa godne pochwaly, sa jednak oderwane od realiow technologicznych. I tak chyba jest w przypadku lotu na Marsa – jestesmy w stanie w miare sensownie doleciec na Ksiezyc, Mars troche poza naszym zasiegiem; mozemy jedynie udowonic, ze jestesmy w stanie to zrobic( z olbrzymim wysilkiem i kosztami). Jednak co z tego?
Pozdrawiam
Program marsjański został zatrzymany gdyż…wojna daje dostateczne zyski. PO upadku ZSRR nie wiadomo było z czego będzie żył trust zbrojeniowy. Jak wiadomo USA wydają na „obronność” więcej niż pozostałe kraje razem wzięte ( Chiny wydają ok 20% tego co USA). W pewnym momencie cały ten dochodowy biznes stanął przed widmem katastrofy. Na szczęście zdarzyły się wpierw agresje na Irak, ataki na WTC a potem II wojna w Iraku i wojna w Afganistanie. W konsekwencji obecnie status quo jest zachowane, kosmosem nie należy się przejmować a Boeing i Lockheed Martin sa dostatecznie dofinansowane aby zarządom tych firm kosmos wyparował z głowy, zwłaszcza, że kryzys finansowy pozwala na całkiem niezłe zyski też…
@ GROSZ-ek
?Problem z kolonizacją nie leży w technologii – bo te najważniejsze mamy opanowane, pozostaje je tylko doskonalić.?
Całkowicie się z tym nie zgadzam. Mamy tu bowiem dwie powiązane ze sobą kwestie:
1. My nie umiemy podróżować w przestrzeni kosmicznej!
To może brzmi szokująco, ale taka jest prawda. Współczesna technika umożliwia nam jedynie loty bezwładnościowe z drobna korektą kursu i przy wykorzystywaniu przyciagania grawitacyjnego planet. Z tego punktu widzenia współczesne loty kosmiczne przypominają nieco żeglowanie po oceanach w dawnych czasach – choć tam możliwości manewrowe były znacznie lepsze, nawet z żeglugą pod wiatr! A tu nie jest możliwe wykonywanie manewrów typu zatrzymanie czy nawrót. Na przykład, poza naszym zasięgiem jest taka podróż na Księżyc, że w połowie drogi zawracamy, lecimy spowrotem w stronę Ziemi, tu robimy kółko w jedną stronę, zatrzymujemy się, robimy kółko w drugą stronę i ponownie kierujemy się na Srebry Glob. Wynika to bowiem z tego, że nasza…
2. Technika rakietowa oparta jest na technice z czasów II wojny światowej.
Jest oczywiście unowocześniona, mamy lepsze materiały, paliwo, wszystko jest kontrolowane przez całą baterię komputerów, ale tak na prawdę nadal używamy chemicznych silników rakietowych o sporym impulsie, ale które mogą działać krótko i wymagają dużych zbiorników z paliwem.
Taka technika wystarcza zupełnie do lotów na Księżyc, czy wysyłanie sond bezzałogowych, gdzie kilkuletni lot nie stanowi wielkiego problemu, jednak nie jest to technika, która umożliwiłaby nam załogowe loty po układzie słonecznym.
Dlatego, moim zdaniem należałoby skoncentrować się teraz na dwóch celach:
* zintensyfikować badania nad nowymi technikami napędu pojazdów kosmicznych
* założyć stację naukowo – badawczą na Księżycu (najlepiej na jego drugiej stronie) by opanować możliwie jak najwięcej zagadnień związanych z budową, eksploatacją i bezpieczeństwem pozaziemskiej osady.
Lot na Marsa byłby możliwy, jeśli czas jego trwania w jedną stronę nie przekroczy 1 miesiąca. Planowane przez niektórych loty 6 – 9 miesięczne, półroczny pobyt na Marsie i ponownie długi powrót są – w moim przekonaniu- misjami samobójczymi.
Oczywiście, dawni żeglarze odpływali w nieznane, znikali za horyzontem, często na zawsze, ale… przynajmniej oddychali tym samym powietrzem.
Wprost nie mogę sobie wyobrazić tego, co musiał czuć N. Armstrong stawiając stopę na powierzchni innego świata. A to był tylko nasz satelita. Zgadzam się z Subtle Rumorem. Romantyka i ryzyko takich podróży, mimo że cały czas w kontakcie z Ziemią, jest niewyobrażalna. Niestety, również kolonizacja najbliższej planety pozostaje poza zasięgiem naszych wyobrażeń i możliwości, w dalszym ciągu w sferze literatury sf.
To nie do wiary, że zrezygnowano z budowy bazy naukowej na Księżycu, przecież pierwszy krok został wykonany. Zamiast tego Amerykanie i Rosjanie uwikłali się w programy orbitujących stacji badawczych. Gdyby zamiast tych stacji wysyłano na pobliskie planety i ich księżyce wysoko wyspecjalizowane roboty to, jestem pewien, że korzyści dla nauki i postępu technologicznego byłyby znaczne większe.
Labidzenie na koszty wypraw w przestrzeń kosmiczną jest z kategorii tych, które występowały już tysiące lat temu, a dotyczyły wtedy obserwacji astronomicznych, które według jednych nie były interesujące, natomiast ci zainteresowani potrafili z tych obserwacji wyciągnąć dla siebie całkiem realne korzyści.
Niestety badania podstawowe – zaliczam do nich wyprawy i badania kosmosu – mają to do siebie, że trudno od razu coś powiedzieć o ich technologicznym zastosowaniu. Z tego właśnie powodu wielkie korporacje wolą inwestować w nowe zabawki dla ludu, a także w miraże zatrzymania procesu starzenia osobnika ludzkiego.
Prezydent Kennedy zapowiedział lądowanie amerykańskich astronautów na Księżycu w ciągu dekady od tej deklaracji i tak się stało, ale to był człowiek poważny, w przeciwieństwie do przygłupa obiecującego to samo na Marsie.
Teoretyczne podstawy szybkiego lotu na Marsa już są, funkcjonują też praktyczne rozwiązania:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Silnik_jonowy
Lot na Marsa w 40 dni? Będzie to możliwe.
Inna możliwość:
http://kopalniawiedzy.pl/antymateria-silnik-NASA-NIAC-Gerard-A-Smith-Positronic-Research-pozytron-Mars-1048.html
http://www.kosmonauta.net/index.php/Technologie/Hardware/impulsowe-silniki-jadrowe.html
Faktem jest, że zarówno Rosjanie jak i Amerykanie korzystają z rozwiązań von Brauna. Koncepcja została powielona przez wszystkie kraje
uczestniczące w eksploracji kosmosu. Co jest na twardych dyskach laboratoriów badawczych? Tego nie wie nikt…….
Wysłanie załogowej misji wymaga jedynie woli politycznej.
Taką wolę, w wypadku stałej bazy na Księżycu wyraziły Chiny:
http://www.wprost.pl/ar/139209/Taikonauci-na-Ksiezycu/?I=1344
Zasoby helu-3 będą dużą pokusą, jeżeli zasoby dostępnej ropy i gazu zaczną się za kilka lat kurczyć……..
Osobiście uwielbiam S-F……
To ekstrapolacja trendów naszej cywilizacji, próba odpowiedzi co będzie jeżeli…..
Większość wynalazków technicznych funkcjonujących obecnie, została już wcześniej „wymyślona” na kartach powieści.
Co do wyścigu zbrojeń, zmieniłem zdanie. Spora część wynalazków powstałaby znacznie później niż rzeczywista data, gdyby nie olbrzymie nakłady ukierunkowane na osiągnięcie przewagi militarnej.
Międzykontynentalna łączność lotnicza, internet, komputery, kolej, autostrady, nowe włókna i materiały budowlane, to pokłosie wyścigu zbrojeń.
Brak napięć, to brak wynalazków.
Obecnie armie postawiły na automatyzację zabijania i zdobywania informacji. Co z tego przeniknie do zastosowania cywilnego, zobaczymy….
cytat: Jasne, że Bush chciał powtórzyć propagandowy sukces pierwszej misji księżycowej, zagrać na imperialnych ambicjach Ameryki.
Panie Adamie: Apollo 11 byla to najdrozsza misja kosmiczna … Made in Hollywood.
Co do polwykszatalconego alkoholika z Texasu to byl to najbardziej dla pokoju swiatowego niebespieczny grabieszca, ktory w swojej religijnej obsesji nie zawachalby sie uzyc broni masowego razenia.
Bylo Dwoch takich w Polsce co ukradli ksiezyc ,to teraz musimy juz
na Marsa ….
Wlasnie przeczytalam b.dobry artykul w Der Spiegel o zadluzeniu
Ameryki i jej stanie gospodarczym i prawde powiedziawszy ,
propozycje p.Busha uwazam tyle samo warta jak propozycje J.Kaczynskiego o urzadzeniu olimpiady w Polsce .
…………………………………………………………………
16.08.10 „W drodze na dol ”
bezrobocie ;1992 9,4 mln. 7,3% / 2003 9,3 mln. 6,3 % / 2010 15 mln.
9,7 %
Srednini wzrost plac /mezczyzni/ przecietnych ,po odliczeniu inflacji;
rok 1978 45 879 $ rok 2007 45 113 $
Rozklad podzialu majatku wedlug Levy Institute ;
1% ludnosci posiada 37,1% majatku,
80% –||– posiada 12,3% majatku USA
Wzrost zarobkow Top-zarabiajacych w 1950 roku 30 razy wiecej jak robotnik ,w roku 2010 300 razy wiecej …
Panstwowy deficyt ; 1,4 bilionow $ !!!!!!!!
Laureat Nobla Paul Krugman mowi ; Ostatnie swiatla ameryki.
Komuny nie potrafia zaplacic swiatla ulicznego..
…Oj ,ale mnie Pan naprawde rozczarowal z tymi marzeniami ,nawet z poslizgiem….
Salute
„Nie polecą na Marsa.”
I bardzo dobrze. Są inne, ważniejsze sprawy, na które wypada wydac pieniądze niż ekscentryczna przejażdżka na Marsa tylko po to, żeby podbudować reputacje.
Zdaje się, ze procent poznania oraz opisania dna oceanów jest mniejszy niż ten sam wskaźnik w odniesieniu do powierzchni Księżyca czy Marsa. Tymczasem nasze trwanie zależy bezpośrednio od tego, co dzieje się w okalających nas akwenach morskich, a nie na wyschniętych rowninach księżycowych czy marsjańskich, które z przekory ochrzczono oceanami i morzami.
Kiedyś podawano sume ok. 100 mld dolarów jako koszt wprawy na Marsa dla 4 astronautów. To po 25 mld na łebka. Nawet jeśli miało to być mniej (a w co wątpię, bo NASA dobrze potrafi przekraczac każdy budżet), to tę astronomiczną kwotę można wydać na coś innego, wciaż trzymając się naukowej łączki, a przytym robiąc w ten sposób pożytek dla milionów ludzi, a nie dla czwórki wybrańcow.
Dalekie loty w Kosmos będą mieć sens wtedy, kiedy odkryje się (lub opanuje) nowe sposoby napędu statków kosmicznych. I nie chodzi tutaj o rozwiązania ze Star Trucka, ale o rozwinięcie koncepcji już istniejących, do czego nie potrzeba latać na Marsa.
Przynajmniej narazie.
Pozdrawiam.
Raczej odmłodnieliby niż zestarzeli się drogi Gospodarzu. Czy słyszał Pan o „paradoksie bliźniąt”?
co tam Mars- jest inny temat wart uwagi :
Gdy WRESZCIE Rada Etyki Mediów przypomniała mediom o etyce :
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103088,8283473,_Media_zawiodly____REM_krytykuje_relacje_sprzed_Palacu.html
– to zaraz rzuciły się na nią przedstawiciele mediów, którzy z taką gorliwością się ostatnio KOMPROMITOWALI .
REM napisała m.in.:
„- … wiele czołowych mediów zawiodło w ostatnich tygodniach, epatując odbiorców powtarzanymi po WIELEKROĆ NIEISTOTNYMI relacjami z GORSZĄCYCH zdarzeń pod Pałacem Prezydenckim …
– „podsycanie atmosfery niezdrowej sensacji zamiast prób łagodzenia emocji i sporu, narusza zasadę kierowania się przede wszystkim dobrem odbiorcy ”
– „Rada Etyki Mediów apeluje o porzucenie tego stylu przekazów, o ignorowanie nieistotnych informacji, wyciszenie medialnego zgiełku, który przeszkadza w rozwiązaniu trudnej sytuacji” ”
——–
… Czy coś nie nie zgadza – państwo „redaktorostwo” TVN, Polsat News, Tok FM, PR3 (że nie wspomnę oczywiście TVP 1) oraz innych ?
Bo ja na takie „gospodarowanie informacją”, takie informowanie nas o świecie , takie „skróty najwazniejszych informacji z kraju i ze świata „,
na tak przez was pojmowaną „rzetelność” dziennikarską mam odruch wymiotny !
Torlin pisze:
2010-08-23 o godz. 22:29
Drogi Torlinie! Działki na Jowiszu to raczej nie oferuj, bo jest to planeta gazowa. Może raczej zaoferuj cysternę wodoru (75% Jowisza) lub bańkę helu (ok. 24%).
Coś mi się widzi, że dopiero pod koniec lata dopadł Szanownego Gospodarza „temat ogórkowy”. Wolę to jednak od ciągłego dotąd międlenia o krzyżu, upadku Jarosława, śmieszności pisu i pomnikach.
Pozdrawiam
Jeśli podróż według czasu astronautów trwałaby 1 rok z prędkością 20 km/s to dla obserwatora na Ziemi minąłby rok i ok. pół godziny. Ja bym się dla tych pół godziny tak nie mordował.
Odpryski działalności NASA, wbrew pozorom znajdują się dookoła nas, od wahadłowców po kuchnię. Kiedyś próbowano policzyć uboczne efekty odkryć i ziemskich zastosowań technologii wyprodukowanej na potrzeby podboju kosmosu. Sporo się tego uzbierało.
Mimo to wydaje mi się, że racjonalna obrona wysłania człowieka na Marsa jest skazana na porażkę. Trudno, w tej jednej sprawie z pragmatyka mogę zmienić się w romantyka. Nie przeszkadza mi to, tak jak nie przeszkadza mi działalność fizyków teoretyków i innych działań, bez których praktyczny świat mógłby się obyć. Chciałbym, móc zobaczyć taki sukces ludzkości, jako idei, technologicznego spełnienia – może być na Marsie.
Tyle że kto w dzisiejszym świecie zaryzykuje porażkę? Nie z każdej wyprawy ludzie wracali.
Jacobsky 13.32
Na cholere te kalkulacje ? Rzucil haslo, bo byl leader. Nie badz dziecinny biorac to powaznie. Na Marsa ! Na Grodno ! Na grzybki ! Moj Baraczek kochany tyz narzucal….Jak on teraz to pozbiera to moj wielki problem. Nie moge sie zmusic, zeby pomyslec: kogo obchodzi ?
Trylogię Jerzego Żuławskiego (nb kuzyna mojego Ojca): „Na Srebrnym Globie”, „Zwycięzcę” i „Starą Ziemię” czytali WSZYSCY (mądrzy!) przed S.Lemem i po Nim. Twierdzenie, że o tych dziełach „słyszała tylko elita tych maniaków SF…” jest przyznaniem się szanownego Pana do kiepskiej proweniencji intelektualnej. Zachęcam do pisania jakościowego ( a choćby jak na temat patriotyzmu), a nie ścigania się z D.Passentem… Piszecie Panowie według zasady: „muszę, bo inaczej się uduszę”. Nie lepiej więcej czasu spędzać choćby przy piwie niż na „obowiązku” pisania? Czekam na coś mądrego – adamjer.
Jak pech, to pech.
Z Madagaskaru wyszly nici, a teraz zanosi sie na to samo z Marsem.
Subtle Rumor
Nie, nie bylem. Ale twoj opis upewnia mnie w przekonaniu, że to fikcja odkryć. Raczej chodzi o to by przewieźć żywą istotę po od dawna obserwowanych i z grubsza poznanych szlakach kosmicznych. Blogowicze, ktorzy z pasją opisują kulisy techniczne i biznesowe tego przedsięwzięcia tez zabijają romantykę tych podróży sprowadzając je do wymiatu ściśle technicznego lub organizacyjnego.
W tym kontekście mnie bardziej pociaga np rejs 14 letniej dziewczyny dookoła świata na który wybrała się po wygraniu idiotycznej bitwy z pedagogiczną biurokracją. Z ludzkiego, psychologicznego punktu widzenia bardziej przemawia do mnie jej deklaracja – Przygotowałam się, potrafię nawet zaszyć sobie ranę …” aniżeli kosmiczne, imperialne ciągoty polityczno-korporacyjnej termitiery. To po prostu ludzki wyraz hartu ducha właściwy dawno temu odkrywcom Nowego Świata.
Pozdrawiam
Panie Adamie, przypominam ciekawe tezy z prognozy na „Następne 100 lat ” George Friedmana. Może on ma trochę racji?
W ramach uzupełnienia z Herzoga obejrzałem właśnie kilka filmów z najnowszej edycji 14 jego dokumentów, zatytułowanej „Świat według Wernera Herzoga”. Jest tam jeden film na temat, pt.:”The Wild Blue Yonder”, przetłumaczony pewnie dla zmylenia przeciwnika jako „Odległa błękitna planeta”. W załączonej książeczce jest krótka recenzją człowieka, który filmu nie widział, albo kompletnie nic nie zrozumiał, zresztą tak samo, jak w przypadku pozostałych filmów. Recenzji tak nie na temat nie widziałem już dawno.
Ale nie o krytykach chciałem, a o pewnej kwestii, która pada w filmie. Otóż w pewnym momencie, jak już bohaterowie docierają odległej planety, eksplorują ją, Werner Herzog pyta widzów: po co? Po co nam ludziom podbój obcych planet? Co chcemy tam robić, budować galerie handlowe, hipermarkety, sale do fitnesu? Jaką wartość może współczesna ludzkość przenieść na inną planetę, skoro tu wszystkie zabiła?
Jest tam także inny film. O ataku USA na Irak podczas I wojny w Zatoce Perskiej. Apokaliptyczny, wstrząsający i przerażający. „Lessons of darkness” przetłumaczony jako „Rekolekcje na temat mroku”. Film o degeneracji rodzaju ludzkiego reprezentowanego przez USA. Sceny ukazujące salę tortur CIA trudno będzie zapomnieć, tak samo jak wywiad z Irakijką, która opowiada do kamery, trzymając w ramionach ok. 5-letnie dziecko, jak do jej domu wpadli żołdacy USA/GB(?) i jeden z nich przygniótł głowę tego dziecka wojskowym buciorem do ziemi i tak cały czas trzymał, mimo strasznej rozpaczy matki. Dziecko od tego czasu ma zdeformowaną głowę i nie wypowiedziało nic, poza jednorazowym stwierdzeniem, że nie chce umieć mówić.
Na Księżycu (Andrzej Waligorski)
Cieszą się wszyscy, nawet starcy na wózkach
bo nareszcie, wyobraźcie to sobie –
dwie rakiety: amerykańska i ruska
wylądowały na Srebrnym Globie.
W każdej byli czterej kosmonauci
ubrani w metalowe skafandry i spodnie.
Nikt nikogo nie bił i nie gwałcił
a współpraca przebiegała bardzo zgodnie.
Przylecieli, wysiedli, usiedli, ciut pojedli,
dwie butelki wstawili do środka.
Jeden drugiego ściska:
– Charaszaja u was whiska.
– Very fine ruska vodka.
A następnie, jak to było w planie,
poszli w swoich kosmicznych przyłbicach
na dokładne zwiedzanie i badanie
tajemniczej powierzchni Księżyca.
Idą, idą, każdy z dzidą,
pochłaniaczem i miotaczem.
Naraz patrzą: w jednej budzie
siedzą księżycowi ludzie.
Piją czaj, fajeczki kurzą,
Mali są, lecz jest ich dużo…
Zadrżał kosmonauta Borys,
choć był we fufajce:
– Smotri, Johny, eti stwory
sowsiem kak Kitajce!
Na to tamci: – Witaj, witaj,
my Kitajce a tu Kitaj.
Kosmonauci posmutnieli,
że ktoś ich ubiegł, niestety.
– Czymżeście tu – mówią – przylecieli
i skąd macie tak świetne rakiety?
Wówczas Chińczyk rzekł: – Kolego,
rakietami myśmy się nie wieźli.
– Tylko jak?
– Ano tak: jeden na drugiego,
jeden na drugiego,
jeden na drugiego,
jeden na drugiego,
no i jakoś wyleźli.
Spiewal to Oleg Grotowski, pewnie gdzies do znalezienia w sieci.
Pozdrawiam.
Wydaje mi się, że Ludzkości brakuje wizji…
Zamiast merkantylizmu, zarabiania kolejnych miliardów, welfare state, może przydała by się wizja ogólnoludzka? cel ponadrasowy i ponadpaństwowy?
Wizjonerski?………..
Zamiast zabijania w imię krótkookresowych korzyści, długookresowa współpraca w celu kolonizacji, układu planetarnego?
Być może, ludzkość dojrzeje do tego…….
Zwiększyłoby to choćby szanse na nasze przetrwanie, jako gatunku…..
Wincenty!
I o to mi chodziło. 😀
Nam, tu i teraz, podróże kosmiczne może nie przynoszą korzyści, ale mogą przynieść przyszłym pokoleniom, torując im drogę ucieczki od kataklizmów kosmicznych, typu uderzenie asteroidu czy zamiana słońca w czerwonego olbrzyma. Pierwsze może nastąpić praktycznie w każdej chwili, więc z podbojem kosmosu trzeba się mocno śpieszyć, drugie dopiero za 5 miliardów lat, ale też jest nieuniknione. A jak już te drobiazgi będziemy mieli zabezpieczone, pomyśli się ewentualnie o ucieczce do innego wszechświata, gdy ten się też nieuchronnie skończy za ileś tam trylionów lat. Chyba, że od razu powiemy sobie: po nas choćby potop, i przeznaczymy zaoszczędzone fundusze na kobiety, wino i śpiew.
Amerykanie nie polecą na Marsa, bo wszystkie pieniądze (zresztą pożyczone) wydają na latanie nad Irakiem, Afganistanem i setkami innych zakątków naszej starej Ziemi.
wiesiek59 pisze:
2010-08-24 o godz. 20:19
Wydaje mi się, że Ludzkości brakuje wizji?
Drogi p.Wiesku gdybys nie mial 59 lat ,myslalabym ze jest Pan romantykiem .
Ja po takich wizjonerach jak hitlerek i stalinek ,ktorych wizje
mamy jeszcze w z.t.p . w kosciach ,wolalabym troche czystej wody do picia i mycia ; dla dzieci w Pakistanie.
…………………
I czy te wizje nie wynikaja ze zwatpienia w rzeczywistosc !!
Ha ,ha najbardziej powazni ludzie i dziennikarze w Niemczech po dojsciu
Obamy do wladzy ,zaczeli publicznie marzyc .
Czy nie moglby byc Obama nowym PROFETOM ? …?…
Tak ,tak nie zmyslane ,i co sie dziwic p.Szostakiewiczowi ? ,coz jestesmy
tylko ludzmi …
Salute
..a ja kiedys z kolezanka marzylam na Gubalowce ,aby sobie zlamac
noge /marzenie narciarskie / zeby poleciec raz w zyciu helikopterem
/sanitarnym/ ….ba….
Herstoryku!
Jaka głęboooooooooooka interpretacja. Gratuluję tej głęęęęęęęęęęęębi.
POLONIA-SAWA pisze:
2010-08-25 o godz. 08:28
A czy wszystko w życiu musi być utylitarne, przyziemne, pragmatyczne, konkretne?
„per aspera at astra” miła Pani…….
Przecież tej maksymy nie wymyślono wczoraj!!!
Bez marzeń nie wymyślono by koła, elektryczności, fal radiowych.
Parę tysięcy lat temu wymyślono tak niepotrzebną oraczowi rzecz jak pismo.
O przekleństwie Fenicjan- pieniądzu, nie wspominając.
Co nam kapnie z kolejnego wyścigu kosmicznego pomiędzy chinami, stanami, rosją, indiami?
Jakie nowe technologie, wiedza? To rzecz nie do przewidzenia.
Może sprawy kosmiczne rozwiążą sprawy przyziemne, trywialne, codzienne?
Ambicje przywódców narodów mogą wyzwolić zarówno dobro jak i zło, zawarte w naturze ludzkiej….
Trzeba wózek zwany cywilizacją pchać do przodu, nawet po bezdrożach wszechświata. Drogi buduje się na przetartych przez odkrywców szlakach…
PS
POLONIA-SAWA pisze:
2010-08-25 o godz. 08:28
A tacy wizjonerzy jak Gandhi, Schuman, Ciołkowski, de Gaulle, Adenauer, Kennedy, Mendelejew, Tycho de Brache, Kopernik?
Jakże niepraktyczni byli w swoich czasach…….
Wiadomość z ostatniej chwili:
http://wiadomosci.onet.pl/2213861,441,zycie_33_osob_w_rekach_ekspertow_od_kosmosu,item.html
Specjaliści nie powstają w momencie zapotrzebowania na nich.
Potrzebują lat doświadczeń by móc na przykład ratować ludzkie życie….
A co, może nie prawda Torlinie ? Próbują mieć i chleb i armaty i rakiety kosmiczne. A kołderka trzeszczy…..
Panie Adamie,
1. Ma Pan rację pisząc o „staruszkach” kosmonautach. Tak długie (ok. 2 lat) przebywanie w stanie nieważkości wpłynęłoby katastrofalnie na ich organizmy: atrofia mięśni, znaczące osłabienie układu kostnego, długotrwałe działanie promieniowania kosmicznego, niekorzystne zmiany w systemie immunologicznym, itd. Ponadto kosmonauci nie mogliby szybko na Ziemię wrócić. Zakładając ,iż podróż odbywałaby się przy pomocy technologii obecnie nam znanych, musieliby poczekać na optymalne zbliżenie obydwu planet i dopiero wtedy wystartować, aby wrócić ta samą drogą (optymalne wykorzystanie paliwa) i po ok. 9 miesiącach wylądowac na Ziemii. Aby na taki moment trafić, musieliby spędzić na Marsie ok. 3-4 miesięcy. Jako, że grawitacja Marsa to ok. 38% tej ziemskiej, też nie wpłynie to dobrze na ich ciała.
2. Budżet NASA wcale nie jest duży w porównaniu z innymi wydatkami, stąd agencja ta wchodzi w partnerstwo z firmami prywatnymi.
3. Odkrywanie to częśc ludzkiej natury a przeciez kiedyś trzeba będzie Ziemię opuścić. Obyśmy sie jednak do tego momentu nie samounicestwili, bo póki co Ziemia to jedyna nasza ojczyzna. Jaka jest taka jest, lecz innej nie mamy.
4. Ograniczenia podróży załogowej na Marsa wpływają sądzę mobilizująco na szeroko pojętą naukę rzucając jej nowe wyzwania, które prędzej czy później przełożą sie na korzyści dla nas wszystkich. Sama misja (na razie hipotetyczna) też przyniosłaby ogrom nowych wiadomości o naszym wszechświecie i dałaby wymierne efekty swoich odkryć dla wielu dziedzin nauki.
5. Polecam ciekawy link. Na stronie NASA (dział dla dzieci) znajduje się kalkulator, który obliczy po podaniu ziemskiej daty urodzin, ile lat mielibyśmy żyjąc na planetach naszego układu słonecznego. Życie na Marsie odmładza 🙂 !
http://tinyurl.com/3axlqjn
Wiesiek pisze ;
Marzenia ? sa piekne i nie prozaiczne , nawet jesli sie marzy tylko
o tym , zeby ludzie na przyklad mieli czysta wode …
/miliony ludzi na ziemi ,umiera i cierpi z powodu braku slodkiej wody /
O gwiazdach „at astra” ,jutro ,dzisiaj nie mam czasu ,przepraszam.
Salute
.. helikopterem juz lecialam ,gdzie indziej i bez lamania nogi …
Ja uwielbiam, jak nasi martwią się o przykrótką kołderkę Stanów. To jest typowe wishful thinking, „och, jak ja bym chciał, aby moje słowa się sprawdziły”. Tymczasem Stany Zjednoczone są nadal największą potęgą, nie tylko wojskową i polityczną, ale również naukową i artystyczną. I rozmiary spraw finansowych Stanów są nie do pojęcia dla Europejczyka, to jest za duża skala.
Adam Szostkiewicz, „Linia Michalika”, Polityka 35
Powinienem ten cytat wpisać do Skrótu myślowego, bo tam o proboszczach, ale autorstwo zobowiązuje, zakłócę więc temat marsowy a Pan Adam pewnie wybaczy.
Poniżej jest fragment artykułu (współpraca M. Janicki) tak trafny, że muszę go rozpowszechnić wśród Blogowiczów nie czytających Polityki.
W Kościele powstaje chora sytuacja przypominająca napięcia w elicie PZPR, gdzie pragmatyków piętnowało się jako liberałów podkopujących tak zwaną jedność ideowo-polityczną partii. A przecież to nie różnice zdań zgubiły partię, tylko jej polityka.
Cokolwiek dalej bym napisał, jakąkolwiek paralelę pociągnął, wyszedłbym na łopatologa jakiegoś.
W tej samej Polityce przeczytacie Państwo wywiad Jacka Żakowskiego z Małgorzatą Winiarczyk-Kossakowską pod wielce znaczącym tytułem ?Kościół bierze państwo?, traktujący „o dwóch dekadach ustępstw demokratycznej władzy przed postulatami Kościoła”. Szczególnie bolesny fragment wywiadu przypomina, że także rząd Rakowskiego kupował życzliwość Kościoła przed wyborami 1989 i zgodził się na przyjęcie „wielu bardzo korzystnych rozwiązań”.
Panie Grzegorzu Napieralski, idą nowe czasy, wyczuwa ich nadejście znany platformers Janusz Palikot. Popatrz Pan na okładkę Polityki 35, na te buźki uduchowione i poczuj większą determinację
Arcybiskup Józef Michalik w Częstochowie
Po wklejeniu komentarza Linia Michalika, włączam TVN24 a tam live z abp Michalikiem. Cóż to za język, jaka okropna nowomowa!
Matko Przenajświętsza, dlaczego po śmierci kard. Wyszyńskiego, biskupi wybierają takich szarych, dukających przewodniczących.
Teraz przemawia abp Nycz i odczułem ulgę, przynajmniej inna polszczyzna.
To wszystko jest tak mętnie powiedziane, że przypomina mówców PZPR.
@Torlin:
„Ja uwielbiam, jak nasi martwią się o przykrótką kołderkę Stanów.”
Musze jeszcze raz przypomniec Ci, ze Twoje wnioski sa jak zawsze bardzo ideologiczne. Nikt nie neguje roli USA we wszystkich dziedzinach zycia, w tym takze, ze jeszcze jest to bogate panstwo, ale spojrzalbym na to bardziej realistycznie. Dlug panstwowy USA to obecnie 13 bln dolarow, dlug prywatny i byznesowy, ok. 11 bln. GDP USA to 12 bln, a wartosc calego majatku amerykanskiego to moze 70-80 bln. Te pekniecia finansowe (ktorych sie nie obawiasz, bo siedzisz w innym miejscu swiata, na wygodnej kanapie) widac juz golym okiem, o czym powiedza Ci wszyscy ci, ktorzy tu mieszkaja. Chyba wystarczy wyjrzec przez okno i zobaczyc niektore czesci miast amerykanskich. W zastepstwie propnuje Ci lekture felietonow P. Krugmana w NYT. Bardzo trzezwiace. Rowniez, niektore felietony w CNN Money na tematy ekonomiczne. Podobno do lask wraca L. Thurow, znany krytyk amerykanizmow. Obawiam sie tylko, ze Ciebie i tak to nie przekona, bo pewnie wiesz lepiej, z definicji. Mam wrazenie, ze w czasach PRLu czytalem cos takiego podobnego o kondycji ZSRR.
Torlin pisze:
2010-08-25 o godz. 15:59
Dokładnie tak Stany Zjednoczone chcą aby świat o nich myślał. Zgoda na wyprawę na Marsa jest tego potwierdzeniem. Ja mam tylko nadzieje, ze nie blefują.
Pozdrawiam.
Kartka z podrozy,
trudno mi sie z Toba ogolnie nie zgodzic.
Jednak mysl o sobie samej, siedzacej w takiej malutkiej „capsule” i patrzacej na Ziemie z odleglosci … (nie wiem, ile to jest) …
Nie moge otrzasnac sie z poczucia, ze takie przezycie zmieniloby mnie na reszte zycia – tak jak rejs dookola swiata. Byc moze, gdybym miala dosc madrosci, przestalabym byc malostkowa. Nie mowiac o badaniach naukowych przeprowadzanych w tzw. kosmosie, swiadomosc jego ogromu oraz swiadomosc kruchosci naszej planety czesto umykaja nam w codziennym zyciu. A Karl Sagan mial nadzieje, ze zachwyt nad Wszechswiatem, pragnienie jego poznania i nauka zastapia kiedys religie.
stasieku pisze:
2010-08-25 o godz. 17:32
Skojarzenie jest proste-
„czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”……..
Determinizm czasów młodości? Warunków dojrzewania? Ludzie są niewolnikami- poza nielicznymi, nie potrafią odciąć się od korzeni…..
Jeszcze taki wątek…..
Koszt lotu na Marsa to 100 miliardów.
Koszt wojny w Iraku to bilion?
Konstruktywne i destruktywne wydawanie pieniędzy………
http://niewiarygodne.pl/kat,1017181,title,Grozi-nam-apokalipsa-NASA-sprobuje-jej-zapobiec-ladujac-na-asteroidzie,wid,12599790,wiadomosc.html
Ciekawostka na zadany temat……..
Berlińskie Złotko,
Jakąż wspaniałą byłaś DZIEWCZYNĄ, marząc o złamaniu nogi na Gubałówce.
Byłem zawsze bardziej prozaiczny, bo z uporem fanatyka umierałem z wyczerpania na Orlej Perci.
Teraz, kiedy jestem starszy, a mój umysł, w sposób naturalny zaczyna wracać do okresu radosnego dzieciństwa, spróbuję na daniach wariant z nogą na tatrzańskich szlakach, bo też nie latałem helikopterem.
Z emocji śćiskam nie tylko Ciebie, ale, także olbrzymi Berlin.
Subtle Rumor
Masz rację, intuicja Cię nie myli. Doswiadczenie samotności, zdania sie tylko na swoje siły w obliczu natury zmieniają czlowieka, przewartościowują go. To jest chyba najwazniejsze doświadczenie podrózy oceanicznej czy kosmicznej. Czy jakiejkolwiek innej samotnej podróży. To sprzyja odczuwaniu metafizyki. Tak więc Sagan miał rację – ten samotny zachwyt nad światem, ktory się wtedy odczuwa jest właśnie metafizyką zastępująca kostyczna, sklejajacą spoleczności religię. Ale myślę, że to tylko doswiadczenia samotnicze i bliżej im do nich samotnym żeglarzom niż kosmonautom związanym z biznesem i nauką.
pozdrawiam serdecznie
Widzę, że Ty PA2155 też się bawisz w chciejstwo. Tymczasem o państwach europejskich można napisać to samo. Cytuję za Gazetą: „Największy dług publiczny mają Włochy (106,8 proc. PKB), Grecja (95,3 proc.), Belgia (88,3 proc.) i Niemcy (67,5 proc.)”. I jakoś Ci przez gardło nie przejdzie, że Niemcy są trupem ekonomicznym?
Po drugie – Krugman. Ja nie znam angielskiego, więc jego artykułów nie czytałem, ale interesuję się tematyką i wiem świetnie, że Krugman jest keynesistą czyli zwolennikiem interwencjonizmu państwowego. Czyli coś w absolutnie przeciwnym kierunku niż ja sądzę, że to powinno przebiegać. Podobało mi się powiedzenie na temat Krugmana, że w swoim stosunku do Busha można go nazwać „ekonomicznym Moorem”.
Szukałem, szukałem, bo pamiętałem, że czytałem.
http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33181,7563955,Paul_Krugman__Europa_nie_byla_gotowa_do_euro.html
I tym wywiadem dla mnie Pan Krugman sam się określił. To jest dno. Szkoda słów. Ałtorytet.
„..a mission to land on Mars by 2035”
http://www.chron.com/disp/story.mpl/editorial/outlook/7164226.html
Niemcy Torlinie wciąż jeszcze dużo produkują i mają niezły bilans płatniczy. USA eksportują obecnie broń i zielony papier (dolary, znaczy się). Nie znasz angielskiego ?? No cóż, ponoć ignorancja jest często niezbędna do bezkrytycznego uwielbienia.
Wracając do tematu: Amerykanie latali na Księżyc, gdy USA była jeszcze prawdziwą potęgą gospodarczą, finansową i naukową. Teraz USA są na skraju bankructwa i nie stać ich na lot na Marsa. Ttyle w temacie.
wiesiek59 pisze:
2010-08-25 o godz. 20:47
konstruktywne ???
Torlin:
To „dno” dostalo Nagrode Nobla, doradzalo Clintonowi (to ostatni okres prosperity ekonomicznej USA, swiata- rowniez), wyklada ma Princeton Univ. (byl rowniez na Stanford, MIT, Yale).
No wiesz, ekonomiczni konserwatysci w Stanach zamiast dyscypliny fiskalnej (Clinton zostawil po sobie dodatni budzet i zaczal splacac dlug publiczny) wydawali pieniadze garsciami. Dochodzilo do kuriozalnych oszczednosci, takich jak zabieranie 200 mln na stypendia studenckie a pare dni pozniej uchwalano dodatek na finansowanie wojny w Iraku i Afganistanie, „tylko” 100 mld, 2 razy do roku.
Musisz mi kiedys wyjasnic, co bylo mysla ekonomicza GW Busha. Chyba dawanie odpustow podatkowych firmom przenoszacym swoje fabryki do Chin? Albo te piramidy bankowe, ktore doprowadzily do obecnego kryzysu finansowego. Ja nie czytam GW stad mam braki intelektualne. GW nie lubila Krugmana, ale za to pisala panegiryki na temat Miss Rice.
Jeszcze o tym interwencjonizie panstwowym. Don’t make mistake about it- mysle, ze GWB lubil to jak najbardziej. Przykladem chocby biopaliwa i dofinansowywanie sztuczne koncernow naftowych i producentow alkoholu (aby produkowali tanie paliwo dla SUV). Prawdziwego kapitalizmu, ktory Ci sie marzy nie ma juz nigdzie na swiecie. Moze w przyszlosci, na Marsie.
Krotko
Rozwoj kosmonautyki to nie Gagarin czy Lajka ,to przeciez cala nasza obecna telekomunikacja ;wasze komorki ,wspolczesna meteorologia ,geologia ,budownictwo ,nawigacja morska ,pilotowanie statkow ,przewidywanie tornado …ITP.ITD. /ogromny zakres praktycznych korzysci/Nie ma prawie dziedziny zycia bez zastosowania.
Niestety ,podroz na Marsa ma obecnie tylko znaczenie powiedzmy abstrakcyjne ,poznawcze, bez prawie zadnych korzysci
/w stosunku do nakladow / dla ludzi .
Salute
Europejczycy dobrze wiedza o wielkosci Ameryki i wiedza ,ze jak kichnie to my mamy katar ,naprawde ,
ale jak niektorzy twierdza ze laureaci Nagrod Nobla to jest dno …ba.. /sorrrrry lepszych nie znam /.
Przepraszam jestem matematykiem i moge sobie wyobrazic 100mln.
lat swietlnych i plaszczyzny czasowe ,jak i czarne dziury /bez czasu/
do ktorych wpadniemy po wypaleniu sie naszego systemu slonecznego.
Ale po co martwic sie na zapas ?
Salute
Co do Borunia i Trepki, ma Pan całkowitą rację!
Trylogia kosmiczna Ich autorstwa:
– Zagubiona przyszłość,
– Proxima,
– Kosmiczni bracia,
to nieobecna pozycja na współczesnym rynku wydawniczym. A szkoda.
Jestem ciekaw jak by wyglądał lot dla takich laików, którzy przeszli szkolenie w dwa dni….