Do galerii po parytet
W sobotę 21-go ważna akcja społeczna: w świątyniach kapitalizmu masowego zbieranie podpisów pod obywatelskim projektem ustawy o parytecie. Jestem za!
Ujęła mnie historia, którą w piątek rano opowiedziała w TOK FM Jackowi Żakowskiemu profesor Magdalena Środa, jedna z twarzy akcji parytetowej. Otóż Ludka Wujec – z Wujcami znam się jeszcze z czasów opozycji demokratycznej – była najpierw przeciw, a Henryk od razu za. Ale z biegiem czasu sprawę przemyślała i zmieniła zdanie. Teraz jest za i koordynuje akcję. To dobra wiadomość, bo Ludka ma ogromne doświadczenie organizatora, więc akcja powinna przyspieszyć.
Ciekawe dla mnie, że podobnie było z moją żoną: też miała wątpliwości i w końcu jednak przeważyło, że czemu nie spróbować, postawić choćby pierwszy krok i sprawdzić, jaki będzie skutek.
Postawić pierwszy krok ? To znaczy najpierw pomóc akcji parytetowej, a potem, gdyby doszło do uchwalenia jakiejś ustawy, działać na jej podstawie. Ale, dodaje żona, póki polityka pozostaje wciąż domeną mężczyzn, nie oczekuje wiele.
Bo to mężczyźni, ze swoją formacją kulturową i ze swymi przyjaźniami interesami chłopaków z tego czy innego podwórka i boiska, będą mieli decydujący wpływ na kształt ustawy i jej wcielanie w życie. Premier Tusk owszem jest za parytetami, ale we własnej partii, a ile jest kobiet w kierownictwie PO?
No tak, myślę sobie, to przecież tylko fragment większej całości: w polskiej polityce i Kościele jak przed wiekami monopol mają mężczyźni. Uformowani w zwykle w typowych polskich rodzinach katolickich, wszystko jedno czy praktykujących czy nie, wszystko jedno lewicowych czy prawicowych, cokolwiek te etykiety oznaczają. To samo z Polkami. Z mlekiem matek wyssały poczucie zależności, jeśli nie niższości wobec mężczyzn. I z takim treningiem weszły w dorosłe życie.
Oczywiście, są wyjątki, dziś zwłaszcza w biznesie, od dawna w kulturze, sztuce, edukacji, nauce. Ale masy krytycznej nie ma. A warto, by coś tu drgnęło. Skandynawia spróbowała i po latach prawnej podpórki dla parytetu już nie trzeba. Kobiety działaczki społeczne, polityczne, kobiety ministrowie i prezydenci już nikogo tam nie dziwią. Dziwiłoby by pewnie Skandynawów, gdyby nagle obudzili się w epoce sprzed parytetu.
I gdyby tak jak u nas kobiety w polityce były przede wszystkim po to, by mężczyźni mieli alibi, że żadnej dyskryminacji, żadnego społecznego upośledzenia nie ma: proszę bardzo, mamy kobiety premierów (słownie jedną) i kobiety w rządach i zarządach (chyba że prezesi zmienią zdanie), i kobiety kandydatki na prezydenta (mianowicie kogo?).
To za mało. To jest PR, a nie realna zmiana społeczna na szczeblu kraju. Dlatego jestem za tym, by spróbować wbrew tym kobietom, które są przeciw, bo ich zdaniem to byłby prezent za nic: one na swoją pozycję ciężko pracowały, a następne pokolenie Polek, które by dostało parytety – nie harowało tak jak one, więc to nie fair. Cóż, jest to argument racjonalny, choć mocno podszyty negatywną emocją. Szanuję go, bo szanuję ludzi samosterownych, zdrowo ambitnych i pracowitych. Ale zostanę przy swoim. Tyle że kiedyś były kobiety, które nie chciały praw wyborczych i niewolnice, które lękały się życia w wolności. Czasy się bardzo zmieniły, lecz psychologia nie zawsze.
Komentarze
I po parytecie dostana sie te najmniej widoczne, najmniej inteligentne i najmniej przebojowe…ale za to wierne, ukladowe….Nie przypuszczam zeby Pan redaktor wysilal sie aby zrozumiec szeroko opisywane negatywne skutki affirmative action w polaczeniu z kilkoma innymi politykami spolecznymi w USA.
Promocja miernoty i biurokracji…ot co. Pierwsze feministki to byly kobiety „z jajami” wykuwajace sie w ciezkiej walce z patriarchalnym spolecznenstwem dzieki temu kobiety zdobyly dla siebie troche pola….
Ale kto nie jest za parytetem ten musi byc KKK… !
Zreszta co tu mowic… Myslacy czlowiek pewnie zauwazylby co jest faktycznym problemem systemu politycznego w polsce nawet jesli nie chcialby podwazac dogmatow liiberalno-demokratycznej religii. Problem lezy w oderwaniu przedstawicieli wladzy od wyborcow. W braku kontroli tych drugich nad pierwszymi. W niereprezentowalnosci systemu wyborczego. W odwrotnej hierarchii piramidy wladzy – odgornej zamiast oddolnej… W przywilejach, dziwnych obowiazkach… A nie w tym ze w sejmie kobiet jest x a mezczyzn y.Tylko takie podejscie do sprawy zaklada ze komus zalezy zeby naprawic problem inny niz irytacje spowodowana nierownowaga fifty-fifty. Ktora jest problemem kompletnie wyimaginowanym.
Zreszta…po co parytet. Ja mam lepszy pomysl – zabierzmy mezczyznom czynne i bierne prawo wyborcze! W jedno pokolenie wszystkie roznice sie „wyrownaja”.
Ja jestem przeciw zupełnie z innego powodu, uważam że każdy jest równorzędnym człowiekiem, sobie równym, i nie widzę powodu, aby dawać fory a to kobietom, a to rolnikom, a to naukowcom, a to politykom, a to mańkutom. Wszyscy są równi (z wyjątkiem rzecz jasna ludzi dotkniętych przez los, inwalidów).
Ja słyszę bez przerwy, że kobiety zarabiają mniej niż mężczyźni. Jak sięgam pamięcią, a mam 58 lat, nigdy w żadnej firmie czy organizacji nie było innej tabeli płac dla kobiet i innej dla mężczyzn. To są opowieści dziwnej treści.
Parytet teraz wprowadzili w Unii, i kogo wybrali z parytetu? Nijaką Brytyjkę. I tak będzie z parytetami, to same kobiety muszą być przebojowe, bo inaczej zostanie wybrane takie ni to ni owo.
Jak zwykle przy braku w pełni demokratycznych procedur. A na to się zanosi.
Skuchalam wczoraj poslanke Partii Pracy Diane Abbott, ktora opowiadala, ze po krwawej rzezi w Rwandzie nowa konstytucje kraju przypogotowywaly w glownej mierze instytucje pozarzadowe – krajowe i europejskie. I parytet zostal w niej zapisany.
W czasie ostatnich wyborow powszechnych do rwandyjskiego ciala ustawodawczego weszlo… 62% kobiet!
Nie wydaje mi sie zeby te panie kiedykolwiek dopuscily jeszcze do masowego mordowania dzieci – czy beda one Tutsi czy Hutu..
Po przeczytaniu tego tekstu ciągle mam wątpliwości, ale…
Najlepiej byłoby gdyby rządzili nami ludzie mądrzy, odpowiedzialni etc., bez względu na płeć, ale ze względu na walory osobowości, które są cnotą w polityce i służą dobru publicznemu. Tyle moje skromne myślenie życzeniowe.
Przekonuje mnie autor o tyle, że parytet ma być podpórką prawną, która z czasem zostanie wyeliminowana. Jako ojciec swojej córki, chciałbym aby miała szanse takie jak jej rówieśnicy w spodniach, ale już teraz, na dość wczesnym etapie widzę, że zmierza to w stronę podporządkowania i startu z drugiej pozycji, tylko dlatego, że to dziewczynka. Dlatego, mimo wątpliwości, jestem bardziej za niż przeciw. To taki, plus dodatni, jak mawiał jeden z prezydentów.
Panie Adamie
W sumie zgadzam się z Pańskim wywodem lecz mam jedną uwagę. Jest opinia, która mówi, że kobiety nadadzą inny styl pracy sejmu – bardziej merytoryczny, lepiej zorganizowany, jednym słowem bardziej cywilizowany. Ale istnieje kilka posłanek – pozwolę sobie nie wymieniać nazwisk -, które są niezwykle zajadłe, agresywne i bezwzględne. Moim zdaniem przewyższają agresywnością nawet „ostrych” posłów. Przyznam, że w czasie ich wystapień zdarza mi się wyłączać tv bo dawka nienawiści jest dla mnie za duża. Więc gdy sobie wyobrażę parytet to zastanawiam się czy wraz ze zwiększeniem ilości posłanek nie zwiększy się również ta „zajadła” grupa. Statystycznie biorąc to na to wygląda – grozić nam więc może niezłe parlamentarne piekło.
Pozdrawiam
Heleno!
Dzieci to nie, ale mężczyzn… 😀
Ja, niezmiennie jestem przeciwko wszelkim wydumanym pomysłom.
Ktoś, gdzioeś wpadł na pomysł z parytetem i dzięki jego medialnemyu zaisnieniu, różni aktywiści, z braku lepszych wizji, usiłują nas-obywateli przekonywa do jego wartości. W małych polemikach wokół tego pomysłu wykluwają się różne argumenty, z których można poukładać argumentacje za a nawet przeciw, i historia śniętego in statu nascendi pomysłu toczy się i toczy… i końca nie widać.
Na moje odczuwanie, jest to pomysł idealnie skrojony na miarę pani prfof. Magdaleny Środy, która inteligentnie-beznamiętnię stwarza z siebie polską ikonę tego czegoś.
Rasowy pomysł, byłby wtedy, gdyby stwarzał wszystkim chętnym do zaistnienia w polityce jednakowe szanse poprzez uczciwą selekcję pozytywną, niezależnie od płci.
Kobiety same sobie usiłują stworzyć superparytet w postaci Partii Kobiet.
Moment na wykazanie się, przy negatywnie rozwojowym dla obecnego układu politycznego w Polsce- klinczu PO-PiS- jest wymarzony. Jeśli nasze panie się marnują nie uczestnicząc w odpowiedniej do mężczyzn proporcji w życiu politycznym- mają doskonałą okazję utrzeć nosa egoistycznym „chłopakom”…
Na koniec mój stały argument na nagłaśniane niższe pensje kobiet od mężczyzn, przy ,rzekomo często wyższych kwalifikacjach pań:
dlaczego w takiej sytuacji , ci durni pracodawcy w ogóle zatrudniają tych gorszych zawodowo mężczyzn , płacąc im wyższe wynagrodzenia?
Nielubienie przezemnie parytetu, nijak się ma do mojej fascynacji kobiecością…
Pozdrawiam,Sebastian
Pisałem tu już wcześniej i powtórzę: Tak, problemem Polski jest zbyt mały udział kobiet w polityce i życiu społecznym, ale nie jest to problem samoistny, a tylko objaw patologii znacznie poważniejszej: społecznej, politycznej, obyczajowej i gospodarczej dyskryminacji kobiet. Otóż wprowadzenie parytetu źródeł tych prawdziwych problemów nawet nie dotknie, nawet nie naruszy. Przeciwnie, boję się, że parytet stanie się dla klasy politycznej wymówką tłumaczącą zaniechania w walce z dyskryminacją. Jak to, przecież wprowadziliśmy parytet, więc żadnej dyskryminacji nie ma! Wprowadzenie parytetu, na którym realnie skorzysta kilka-kilkanaście feministek, będzie jak gest Piłata. I dlatego jestem parytetowi przeciwny.
Rowniez popieram parytet jako narzedzie kasztaltujace swiadomosc i mentalnosc. Wolalbym aby panie same braly sprawy we wlasne rece, bo odwazna kobieta, ktora przedarla sie przez meskie zasieki ma szanse byc dobrym przywodca. Ta kosmetyka, ktora obserwujemy dzisiaj w polityce tylko osmiesza idee parytetu, jak np. Aniolki prezesa PiS. Ludzie sobie mowia, ze jesli parytet ma do tego sluzyc, to lepiej go nie wprowadzac. Nam potrzeba politykow na miare Goldy Meir. Silnej kobiety, ktora poskromi mezczyzn wokol siebie, a nie intelektualnego chucherka, ktore bedzie powtarzalo slogany jakiegos prezesa czy prezydenta.
Doceniam premierostwo Pani Suchockiej. To byl jednak dla swiadomosci Polakow i Polek krok w dobrym kierunku. Podobnie bylo z Buzkiem – on wprawdzie nie jest kobieta (choc w niektorych sprawach pozarzadowych przypomina Golde Meir 😉 – ale pokazal, ze moze byc w katolickiej Polsce premier innowierca (protestant). Zaluje bardzo, ze nie dane bylo dowiedzenie tego rowniez nieodzalowej pamieci Bronislawowi Geremkowi. To wielka szkoda dla Polski! Choc szefem MSZ byl doskonalym. Dzieki nim wszystkim Polska pokazuje, ze nie jest tak zasciankowa jak sie o niej mowi. Teraz na te dobra opinie swietnie pracuje swiatowy i obyty Donald Tusk, a oczywiscie w druga strone ciagnie w 100 proc. zasciankowy i klaustrofobiczny Kaczynski bez zadnej charyzmy.
Nie wierzę w sens parytetu. Mówi Pan, że byłby to piękny przykład braku dyskryminacji. A może dystryminacja a rebours? Co, gdyby mężczyźni zażądali parytetu w zawodach pielęgniaki, bądź nauczycielki? Nie narzucajmy przepisami, kto jaką rolę społeczną ma spełniać, żeby ładnie wyglądało w statystykach.
Poza tym, jak zmusimy partie do wystawiania odpowiedniej liczby kobiet na listach wyborczych? Kary finansowe? Więzienie dla lidera? Zakaz działalności? Trochę ironizuję, ale znamy przykład Francji (na którą powoływała się dość często prof. Środa) – tam partie polityczne wolą płacić wysokie kary za nie umieszczanie odpowiedniej liczby kobiet na listach, niż ?wciskać? je tam na siłę.
Jak zachować parytet 50/50 w przypadku partii, w której kobiety stanowią 20% liczby członków?
Poza tym pamiętajmy, że zagwarantowanie kobietom odpowiedniej liczby miejsc na listach wyborczych nie musi przełożyć się na osiągnięte przez nie wyniki w głosowaniach.
Teraz, jeśli dobrze kojarzę, we Francji kobiety ? deputowane do Assamblee Nationale ? to 18,5% z parytetem, w polskim parlamencie ? bez parytetu jest ich ok. 20,5%.
Przykład Skandynawii mnie nie przekonuje. Wg badań prof. Catherine Hakim z London School of Economics północną Europę zamieszkują najnieszczęśliwsze kobiety w Europie. Zmuszane do trzymania dzieci w żłobkach i do pracy na pełnych etatach ? gdy w badaniach ponad 70% z nich deklaruje, że wolałyby zostać w domu, bądź pracować w niepełnym wymiarze. Co więcej skandynawski model spowodował, że 75% kobiet jest zatrudnionych na posadach państwowych, gdzie zarobki są ok. 20% niższe niż w sektorze prywatnym, okupowanym przez mężczyzn.
No, ale realizują się zawodowo spełniając marzenia wąskiej grupy feministek… .
PS: Jaki procent kobiet w Polsce popiera parytet? Liczył ktoś?
Idę właśnie podpisać się pod listą parytetową. I moja żona też, choć miewa podobne wątpliwości jak i żona sąsiada.
Torlinie a Ty – jak rozumiem – znasz panią Catherine Ashton, bo tak zdecydowanie napisałeś, że jest osoba nijaką. Pewnie rozmawiałeś z nią wielokrotnie i stad taka ocena. Nie podejrzewam Cię bowiem o ostre i zdecydowane sądy wydawane bez znajomości rzeczy.
Podobne wątpliwości mam też w kwestii zarobków kobiet. To prawda, że nie ma osobnych tabel płac sporządzanych według płci. Ale znam z życia zawodowego dziesiątki przykładów kobiet, którym proponowano i płacono znacznie mniej niż mężczyznom zajmującym te same stanowiska. To nie są opowieści dziwnej treści. To samo życie.
A parytet można znieść po kilku latach gdy sytuacja się unormuje. Jak w Szwecji.
Ten wspomniany parytet to jak punkty za pochodzenie na egzaminach wstepnych na studia. Mieszkam w kraju, gdzie obowiazuja rozne parytety rasowe, plciowe, socjalne i nie bardzo widze poprawe w jakosci zycia spolecznego. Jest wiecej spraw sadowych, gdzie „pokrzywdzeni” domagaja sie restytucji oryginalnych praw, albo moze, po prostu, „prawa zdrowego rozsadku”. Ostatnio byla sprawa policjantow w, bodajze, Cininnati, OH, gdzie Caucasians domagali sie jednego schematu awansu dla kazdego, opartego jedynie na zaslugach, nie zas na kolorze skory lub ostatnich wynikow popularnosci w srodowisku lokalnym. Podobnie bylo w Ontario, gdzie prokurowano 2 rodzaje testow dla kandydatow na strazakow.
Wracajac do Polski, nie jest to juz Polska ze stron „Marty” E. Orzeszkowej. Kobiety jako grupa spoleczna sa wyksztalcone i wystarczajaco silne profesjonalnie, aby potrzebowaly tego typu wsparc w swoim awansie. Fryderykowskie 3K to juz chyba prehistoria.
pawel.krzywulski – 18:55
I po parytecie dostana sie te najmniej widoczne, najmniej inteligentne i najmniej przebojowe?ale za to wierne, ukladowe?.
#
Pawle! nie martw się na zapas. Sam popatrz, ilu męskich przedstawicieli społeczeństwa, zasiadających w sejmie spełnia kropka w kropkę te wszystkie kryteria, które wymieniasz.
Głowa do góry! będzie dokładnie tak samo, tylko po równo panów i pań.
Torlin!
Dobrze pamiętam, że już ci o tym pisałam i własny przykład podawałam.
Przepisy nic o różnicy nie mówią, ale inna jest propozycja dla kobiety i mężczyzny. W taryfikatorze zawsze były „widełki” i paniom dawano stawkę zbliżoną do dolnych granic, zaś panom do górnych.
Ty po prostu nie pracowałeś chyba w państwowej instytucji budżetowej, ani w zakładzie przemysłowym jakiejkolwiek branży.
Nie upieraj się. Daję ci słowo honoru, że ta dyskryminacja była zawsze i pewnie jest nadal w większości firm – wyłączając rodzinne, a także posady z polecenia kogoś ważnego, czyli korupcja polityczna.
Torlin,
„… Ja słyszę bez przerwy, że kobiety zarabiają mniej niż mężczyźni. Jak sięgam pamięcią, a mam 58 lat, nigdy w żadnej firmie czy organizacji nie było innej tabeli płac dla kobiet i innej dla mężczyzn. To są opowieści dziwnej treści…”
Torlinie, tabelka jak nazwa wskazuje, maj kolumny i wiersze…. 😉
czyli możliwości istnieją 🙂
Witam,
parytety sa potrzebne, ale czy wprowadzenie ich w polityce poprzez zapis ustaowy rzeczywiscie spowoduje oczekiwany efekt ?
Rozbicie meskiego monopolu to przede wszystkim sprawa kulturowa i tego nie zmieni sie ustawami, w dodatku z dnia na dzien. Byc moze trzeba zaczac od partii politycznych i to na nich wymusic parytet 50/50 w doborze kandydatow do wyborow czy do innych stanowisk, ale sama kwestie tego kto ma byc wybranym w wyborach pozostawmy wyborcom, byz wykrecania parytetem rak demokracji.
Jestem za wyborami z iloscia przymiotnikow, jakie przewiduje konstytucja, ale przymiotnik „parytetowe” jakos nie pasuje mi do ogolnego obrazu demokracji.
Pozdrawiam.
Oczywiście, że parytety, po 50 %. Manuela Gretkowska apeluje o 33% – http://www.elondyn.co.uk/newsy,wpis,2539 , ja jestem zdania że nie powinno tu być miejsca na awanse dla panów, tym bardziej premię za zasiedzenie/przyzwyczajenie, czy nałóg wynoszenia się nad innych, tu kobiety, czego niechęć wobec parytetów jest dowodem.
Też jestem za takim eksperymentem, ale nie widzę szans, żeby to przeszło. Nie w tym parlamencie, nie z takimi skostniałymi partiami. Samolubne samce – Tuski, Kaczory, Napieralskie nie oddadzą władzy.
Mylisz sie, Jacobsky. Dobre ustawy najpierw zmieniaja postepowanie, a z czasem zmieniaja takze serca. To Martin Luther King powiedzial. No i poptarz!
Wiec zacznijmy od zmieniania z pomoca ustawy postepowania, a i z czasem i parytet nie bedzie potrzebny.
Dobrze byłoby gdyby w parlamencie było więcej kobiet jak np prof. Środa, ale przeraża napływ takich pokroju Kempa, Nelly R. czy innych aniołków PiS.
Prawdopodobnie te poważane i światłe kobiety nie będą kandydować i do sejmu dostaną się miernoty wierne partyjnym przywódcom.
@Jacobsky –
Nie znam obecnej propozycji, ale dotąd przez „parytet” rozumiano właśnie to, że na listach wyborczych co najmniej połowę kandydatów mają stanowić kobiety, być może obligatoryjnie zajmując przy tym odpowiednio dużo odpowiednio wysokich miejsc, *nie* zaś to, że wśród posłów na Sejm co najmniej 50% mają stanowić kobiety. Hipotetycznie możliwa jest więc sytuacja, że po wprowadzeniu takiego parytetu, do Sejmu nie wejdzie ani jedna kobieta. Tak się oczywiście nie stanie. Jak już poprzednio pisałem, przewiduję, że z dobrodziejstwa parytetu skorzysta pewna ilość działaczek feministycznych, które znajdą się na wysokich miejscach na swoich listach wyborczych, i to będzie jedyny praktyczny skutek tej ustawy. Na wysokich pozycjach znajdzie się też mniej więcej tyle samo kandydatek, co dotychczas, które znalazłyby się tam i tak, dzięki swojej pozycji politycznej, walorom, energii i determinacji. Procent kobiet w parlamencie zmieni się nieznacznie, a prawdziwe źródła dyskryminacji pozostaną, jakie były. Para, jak zawsze, pójdzie w gwizdek, za to wszyscy będą niesłychanie zadowoleni: feministki i postępowcy dlatego, że dokonali niezwykłego czynu i wywalczyli parytet, mizogini dlatego, że parytet niczego nie zmieni.
witam !!!
osobiscie jestem bardzo sceptyczny czy „parytet” jest lekarstwem na cale zlo!
jezeli jednak wielu (w tym pani Sroda)sadzi ze jest,to powinno sie szybko dzialac,
a nie latami gadac i gadac i gadac; bo czasu szkoda
pozdrawiam 🙂
Helena,
alez ja nie mam nic p-ko temu, zeby 50% kadydatow stanowily obowiazkowo kobiety. Co wiecej, kobiety powinny miec jeszcze wiekszy udzial, gdyz statystycznie na jednego mezczyzne przypada jedna kobieta z kawalkiem.
I niech ustawa o partiach politycznych odzwierciedli parytet np. w obowiazku zapisu parytetu w statucie kazdej partii czy innej organizacji politycznej.
Osobiscie jednak zgadzam sie z pfg, ktory mnie uprzejmie koryguje wyzej: ustawo-statutowy partytet nie zagwarantuje niczego jesli chodzi o udzial kobiet w cialach wybieralnych czy nawet w rzadzie. Potrzeba samej mobilizacji kobiet: nie tylko feministek oraz gwiazd politycznych (bo kazda partia ma takowe), ale kobiecego elektoratu, a tego nie wymusi sie zadna ustawa jesli bezwlad kulturowy bedzie trwac nadal.
Pozdrawiam
Jest mi kompletnie obojetne czy w instytucjach zlodziejskich (tj panstwowych) bedzie siedzialo 100% mezczyzn, 100% kobiet czy po 50% obu plci. Jak zaznaczylem jest to problem wyimaginowany…. Bez wzgledu na sklad takich zgromadzen wazniejsze jest to zeby ograniczyc ich samowole i wladze. Parytety plci to jakis offshot marksistowskiego zboczenia zeby wszedzie widziec walke klas… klas spolecznych, klas w sensie plci, etc etc…..
Politycznie chwytliwy ale nie majacy wiele wspolnego z rzeczywistoscia. Innymi slowy bedzie to kolejny krok w zlym kierunku a historia – nauczycielka zycia – pokazuje ze kazde ustepstwo na rzecz wladzy jest permanentne. Stad twierdzenia gospodarcza jakoby parytet byl „tymczasowy” to albo glupia naiwnosc albo celowa propaganda. Parytet raz uchwalony bedzie permanentny lub wrecz przeciwnie – bedzie sie zaostrzal. Az do zalamania sie rezimu – jesli to nastapi.
@rysberlin: w istocie , na całe zło niewiele to poradzi, tu trzeba będzie pokoleń, by świadomość pewnej normalności się ustaliła w powszechnych przekonaniach. Chyba nawet wśród obłąkanych myzoginistów dziś nie będzie ochoty na akcje przeciw nauczycielkom czy lekarkom – czyli potrwało kilkanaście pokoleń, ale stało się nietykalnym faktem. Myślę, że tak niewyrafinowane narzędzie jak wymóg parytetu służy na pierwsze porządki. Jak sprawa zacznie stawać się bardziej cywilizowana, mniej rażąco głupia, ten instrument wykaże swoją nieadekwatność do rozwiązywania delikatnych problemów. Chyba tak samo było z rezerwą miejsc dla Czarnych w Stanach – w tej chwili łatwo w to strzelać jak w ćwiczebną tarczę, ale na początku bez parytetów Czarny mógł wejść do zespołu jazzowego i do ustępu. Tego dla Czarnych.
instytucje zlodziejskie (tj panstwowe)…
Czy z powyzszego ma wynikac, ze prywatne to krysztalowo czyste, uczciwe i nie oparte na kiwaniu/okradaniu ?
Coraz lepiej, pawel.krzywulski
Andiboz
W komentarzu sugerowałem to samo. Dyskutujący jakby zapomnieli, że wśród kiboli piłkarskich, skinów lub terrorystów również działają kobiety. Psu na budę taki parytet jeśli ma powiększyć reprezentację pękających od nienawiści i agresji posłanek – dziękuję za taką zmianę.
Pozdrawiam
Adam pisze:Bardzo się cieszę, że pojawił się taki głos. Zwykle nawet te osoby, ktf3re wskzaują na związek między islamofobią a tą zbrodnią, mf3wią najczęściej o islamofobii populistycznej, ktf3ra dotyczy jakichś innych, podobno gorzej wykształconych, skrajnie prawicowych ludzi itp. A tu autorka wskzauje na to, w jaki sposf3b nasze demokratyczne państwa stały się pod przywf3dztwem takich ludzi jak Bush, Miller, Kwaśniewski, Barroso maszynami do produkcji nienawiści.No i bardzo mądre jest to spostrzeżenie, że w tym przypadku to właśnie wojna z terrorem w jakiś sposf3b przyczyniła się do tego aktu terroru.