Prezydent Klaus, przyjaciel prezydenta Kaczyńskiego
Co łączy obu dostojników? Tak zwana chemia osobista (jak Kaczyńskiego, ale na pewno nie Klausa, z Saakaszwilim?) czy wspólnota poglądów w jakiejś ważnej europejskiej kwestii, na przykład eurosceptycyzm? Zainspirowały mnie do tej refleksji doniesienia o wizycie Klausa w Moskwie. Klaus jest tam mile widziany i sam zabiega o dobre stosunki i współpracę np. energetyczną z Rosją.
To naturalnie nic złego, ale jak to się ma do polityki wschodniej, którą w oderwaniu od rządu usiłuje prowadzić Lech Kaczyński – polityki radykalnie odmiennej od klausowskiej. Czy w ogóle czeskiej, bo Czechy całkiem inaczej niż Polacy nie są podatni na rusofobię w takim stopniu jak my.
Mają inne doświadczenie historyczne. W XIX wieku widzieli w Rosji protektora niepodległościowych aspiracji narodów słowiańskich (tzw. panslawizm), w czym jakoś los dwóch polskich powstań narodowych przeciwko Rosji chyba im bardzo nie mącił sumień, ale może czegoś nie wiem. Czeskie formacje zbrojne brały udział w rosyjskiej wojnie domowej, a wcześniej za zgodą cara walczyły w jego armii przeciw Austro-Węgrom.
Naturalnie pucz komunistyczny po II wojnie i inwazja UW pod przewodem Armii Czerwonej w 1968 r. dramatycznie zmieniły sytucję. Ale w niepodległej znów Republice Czeskiej powraca ona do normy, to znaczy nie jest zakładnikiem jakiejś czeskiej polityki historycznej.
No dobrze, ale nasz prezydent chyba to wszystko widzi. Widzi też, że przez ostatnie lata nie udało się nawiązać jakiejś bliższej i trwalszej współpracy z Pragą. Wkład Kaczyńskiego w odbudowę stosunków z bratem ,,Rusem” czyli Ukrainą, jest faktem, ale z Czechem żaden.
Wychodzi na to, że Klausa z Kaczyńskim łączy jedno – niechęć do głębszej integracji europejskiej. No tak, ale polski prezydent jednak ..Lizbonę” podpisał – dotrzymał słowa, a Klaus przecież niczego nie obiecywał, chyba że kłopoty. I Unia ma teraz kłopot już nie z Irlandią, Niemcami i Polską, a z Czechami i Brytanią po ewentualnym, a dość prawdopodobnym zwycięstwie konserwatystów.
Klaus chce być ostatnim Mohikaninem Europy politycznie niepoprawnej. W Moskwie i gdzie indziej promuje swą książkę atakującej walkę z globalnym ociepleniem. I zdaje się, że przykłada do tego większą wagę niż do szukania porozumienia z Unią Europejską. Hm, czy Lech Kaczyński naprawdę może się dobrze czuć w takim towarzystwie?
Komentarze
Ja myślę Panie Adamie, że Prezydent Kaczyński ma po prostu słabość do dość ekscentrycznych rozbitków politycznych. Jego np porządek europejski męczy – uważa go za poprawny politycznie i nudny. Za wszelką cenę chciałby inaczej – po swojemu. W Prezydencie Kaczyńskim – wbrew pozorom – jest jakiś chłopięcy romantyzm. Lubi styl Prezydentury pompatyczno – nadęty jak w baśniach o dobrym władcy i jego wdzięcznym ludzie. Te podróże jak z „Kolbergiem po kraju”, całowanie bochnów chleba, dożynkowe pląsy. A z drugiej strony „molejcka sława” – zuchwałe rajdy z Saakaszwilim po biesiadzie winnej na przygraniczne ziemie. To wpływ lektur czytanych w dzieciństwie i poczucie samotności na „poprawnych politycznie” europejskich salonach. Może nawet głębiej – poczucie egzystencjalnej samotności. Jest samotny więc szuka przyjaźni u podobnych sobie rozbitków, których gorycz osamotnienia zmusza do kontestacji. To tylko (aż)psychologia – koncepcja polityczna jest jej wypadkową.
Pozdrawiam
Należało pozostać przy EWG.
Według mnie Rosja jest podświadomie przeciwna Unii (ja wiem, że nie werbalnie) i podpisywanie pojedynczych umów z państwami (a szczególnie politykami) jest jej ulubioną grą „dziel i rządź”.
Sadze, że nie ma żadnej sprzeczności między Klausowską prorosyjskością i kaczą zupa antyrosyjską – w obu wypadkach jest ona na rękę włodarzom Rosji i służy dokładnie temu samemu. To że ptactwo pracuje na rzecz umocnienia pozycji Rosji w Europie jest oczywiste od początku – wystarczy przypomnieć destrukcje Polskiego wywiadu itp.
tak bracia i PiS udają niechęć do Rosji a tak naprawdę to najlepsi pracownicy Putina ..
A co się wszyscy tak tego „Mohikanina” czepili? Jakby innych ostatnich nie było…
Kazdy polityk prowadzi taka polityke jaka ma dla niego sens. Kaczynski boi sie dowolnej formy agresji rosyjskiej i widzi ze UE wciaz zdominowana przez Niemcy czy Francje malo interesuje sie Polskimi fobiami.
Klaus obawia sie agresji Niemiec wiec logicznym jest ze szuka zabezpieczenia nawet pozornego w Rosji z ktora mimo okupacji sowieckiej jest mniej poklocony niz z cala kompletnie mu przeciwstawna ideologicznie elita UE i majacym dominujacy wplyw na polityke UE Berlinem.
Caly dowcip polega na tym ze o ile nasz antyrosyjskie fobie sa w wiekszosci wyssane z palca i maja podstawy tylko w nieudolnej polityce prowadzonej przez rzad za rzadem to Czeskie – z punktu widzenia czeskiego narodowca – jakies podstawy maja.Czechy jako czterokrotnie mniejesz panstwo maja duzo mniejsza sile przebicia w UE i nigdy nie beda partnerem dla Niemiec czy Francji takim jakim moglaby sie stac Polska (potencjalnie taka slabsza hiszpania..potencjalnie). W dodatku problemy wywlaszczeniowe tudziez mneijszosciowe beda dalej podminowywac wladze Pragi w bardziej scentralizowanej EU.
A Kaczynskiemu i Klausowi po drodze bylo osobiscie i antybrukselsko.Tak dlugo jak Klaus swoja polityke prorosyjska uprawial na forum Czeskim a nie Brukselskim nie bylo powodu zeby sie boczyc. To raczej Polska probowala naciagnac wlasne nieudolnosci i fobie na cala Europe.
Choc akurat gazociag polnocny to piekny przyklad ducha wspolpracy europejskiej w niemieckich elitach. 🙂
Acha…Bruksela problemow z UK miec nie bedzie. Brytyjczycy uczynili z antyunijnosci narzedzie walki politycznej na kontynencie tak samo jak z prounijnosci Niemcy czy Francuzi… ale nie beda walczyc z wiatrakami. Juz teraz Cameron opracowuje plan wyjscia z impasu…. nie mowiac o tym ze Wielka Brytania nigdy tak naprawde nie stanowila dla Traktatu Lizbonskiego zagrozenia sama w sobie – zawsze chowali sie za plecami innych. Pytanie czy ostatnia zmiana w wypowiedziach wierchuszki Torysow ma cos wspolnego z niedawna odwilza w Brukseli dla wierchuszki w City. EU miala chrapke na przykrecenie sruby FSA a przez nich wlodarzom finansjery a ci jak wiadomo do obecnego rzadu nawet nie beda sie fatygowac bo nie ma po co.
To wcale nie takie pewne, kto tu jest większym lisem: Putin czy Klaus.
Może Klaus podpisał wszystkie te umowy w Rosji, korzystne dla gospodarki Czech, płacąc zobowiązaniem, że nie podpisze traktatu europejskiego.
A może odwrotnie, oponował ostatnio przeciw traktatowi, żeby zanęcić Rosjan do podpisania korzystnych dla Czech umów, a teraz, gdy już je podpisał…
Zobaczymy… Klaus może przecież nie „stracić twarzy” u Rosjan, jeśli da sie w końcu „przekonać lub wręcz zmusić” przez Europę do podpisania, a jednocześnie nie straci zupełnie w Europie, skoro w końcu podpisze. U Czechów tez będzie miał plus, cokolwiek zrobi: u eurosceptyków za umowy z Rosją, u euroentuzjastów – za to, że w końcu da się ubłagać.
Czechow wogole trudno jest zrozumiec w ich specyficznej filozofii koegzystencji i zawsze starali sie chowac za plecami silniejszego. Ich relacje z b.ZSRR i dzisiaj z Rosja maja cos w sobie i trzeba sobie powiedziec, ze nikt nikogo na sile nie pcha do Unii Europejskiej. akurat dla Czechow droga otwarta do wyjscia, tylko co z tego wyniknie. Klaus co nie Havel ani Walesa. Klaus to kunktator i iluzorysta.KLaus zyczliwie sie donosi do dzialan i postaw Lecha Kaczynskiego, bo tak wypada w granicach rozsadku przy jednoczenym zachowaniu wlasnego „JA”.
Zalozmy ze nie ma KAczynskiego a np. jest Prezydent Bronislaw Komorowski. Prosze mi uwierzyc, ze stosunek Klaus do Komorowskiego bedzie bardziej zyczliwy, bowiem Komorowski nie nalezy dop awanturnikow politycznych, ktorzy pod parasolem NATO i Unii masze szabelka przed nosem moskala .
Czesi sa zmuszeni do poprawnych stosunkow z Rosja z racji geopolozenia, z racji uzaleznienia od srodkow energotworczych i wreszcie z racji ostatnich kradytow jakie Rosja dla Czechow dala przed przystapieniem do strefy Euro. Tzw. niskoprocentowe kredyty stabilizacyjne dla perspektywicznie roziwjajacych sie krajow Europy srodokowej to specjalne rosyjskie ” lawuszki” dla umocnienia sfery wplywow.Plus KAczynskiego w tym, ze ten moment on czuje rozumie i dlatego jest wysoce zdystansowany wzgledem Kremla.Psdychopata Saakashvili tu nie ma najmniejszego znaczenia
Różne mogą być przyczyny zażyłości.
Klaus jest jednym z nielicznych polityków europejskich, którzy nigdy nie dali publicznie poznać, co o Kaczyńskim i polskiej polityce myślą (choć dawał sygnały, co myśli o Polsce jako takiej – polecam „Tylko krótko proszę” Havla i fragment wspomnień o tworzeniu Grupy Wyszehradzkiej; ciekawe, czy Kaczyński o tym wie). Coś ich tam łączy. Np. to, że mają fizycznie podobne żony może świadczyć o tym, że mają podobny gust. Nadto Kalus daje Kaczyńskiemu swoistą „ochronę” (Klaus nie będzie wyśmiewał kolejnych gaf Kaczyńskiego i daje trochę odbitego światła obycia w towarzystwie, bo nie ulega wątpliwości, że pod tym względem Kaczyński ma braki niczym Chruszczow), a Kaczyński nie czuje się samotny w UE.
Klaus? W sumie jak każdy. Tam gdzie mu wygodnie, chce działać w pojedynkę, tam gdzie czuje się słaby, chciałby „wspólnego i solidarnego zdania UE”. Każdy kraj tak ma, szkoda tylko, że torpeduje akurat integrację polityczną Europy Zachodniej i Środkowej, co dla Polski jest korzystne i co powinna wspierać. Też tak do końca te pohukiwania z wielu stron na Czechy, że „jak się nie podoba, to won z UE” nie muszą na nich robić aż tak wielkiego wrażenia. Jednak perspektywa małego, od zawsze stabilnego gospodarczo kraju, otoczonego krajami przyjaznymi (Polska), bratnimi (Słowacja), lub co najmniej dążącymi do pokojowego współistnienia (Niemcy, Austria), to co innego niż gdyby Polska znalazła się poza strukturami UE, czy też jej „jądrem” (Rosja, Białoruś, Ukraina).
Mi wychodzi, że Czechy pogrywając z UE w sumie tak wiele nie tracą, za to my w podobnej grze ryzykujemy sporo.
Jedynym wspólnym mianownikiem tych dwu panów jest to że są trupami politycznymi na arenie UE.Uzasadnienie w powyższych komentarzach.
Panie Redaktorze,
dwaj panowie K&K to czystej wody Sarmaci w negatywnym rozumieniu tego słowa (jest i pozytywne). Nadużywanie zasady „liberum veto”, konserwatyzm, obskurantyzm, trybalizm, bohaterszczyzna, trzymanie się pańskiej klamki (w tym wypadku odpowiednio Stanów i Rosji) – oto cechy, które tych „mężów stanu” łączą. W przypadku prezydenta RP dochodzi jeszcze kurczowe trzymanie się zasady, na której opierała się polska praktyka parlamentarna, mianowicie „Nihil sine consensu omnium”, czyli „Nic bez zgody wszystkich” (stąd wyczekiwanie na „tak” Irlandii), oraz podległość wobec „ołtarza”. Dochodzą tu jeszcze wzorce osobowe, zaczerpnięte z „Trylogii” Sienkiewicza, ulubionej lektury LK.
PS:
Przyznać jednak należy, ze przypadek Czecha-Sarmaty to zjawisko w przyrodzie niespotykane, wszak to naród, że się tak wyrażę, nieszlachecki, a sarmatyzm to wykwit polskiej szlachetczyzny właśnie (Marcin Bielski i Maciej Miechowita dali podwaliny pod tę jednak zgubną dla Polaków ideologię).
Dla przyzwoitości wspomnijmy chociaż, iż Klaus warunkuje podpis „Lizbony” wyłączeniem Czech z zastosowania Karty Praw Podstawowych. Gwarantuje ona prawa obywatelskie, socjalne, gospodarcze i związkowe Europejczyków. Mówią znawcy, że chce w ten sposób zabezpieczyć się przed ewentualnym roszczeniami majątkowymi w Sudetach, skąd wysiedlono Niemców.
Chce, by Czechy skorzystały z tych samych wyłączeń co Polska i Wielka Brytania. To jedyne kraje Unii, które jeszcze podczas negocjacji dotyczących traktatu nie zgodziły się na bezwarunkowe zastosowanie Karty Praw Podstawowych, dołączonej do dokumentu z Lizbony.
Polska zrobiła to ze względów społecznych i obyczajowych, bo obawiała się, że zostanie zmuszona w przyszłości na przykład do uznania małżeństw homoseksualnych. Natomiast Wielka Brytania poprosiła, by karta nie obowiązywała ze względów socjalnych i związkowych.
Skończy się zapewne na osobnej deklaracji w tej sprawie bo zmiany w traktacie wymagałyby powtórzenia całego procesu ratyfikacji dokumentu.
Może zatem nie warto iść za daleko w eksplikacjach, egzegezach sytuacji i parantelach socjo-psychologicznych dzisiejszych „bohaterów”?
Żeby było jasne a propos VK:
nie lubię „przyjaciół Putina”, ani udających, ani faktycznych;
nie podzielam takich populistycznych poglądów: „za kilka dni nasze państwo przestanie istnieć jako niezależna i suwerenna jednostka”(Mlada Fronta Dnes, 26 czerwca 2004) i nie śmieszą mnie opinie:”Dobry Czech to taki Niemiec, który mówi po czesku”.
Ale z drugiej strony gość urodził się w praskich Vinohradach?
W tejże dzielnicy Szwejk, zwolniony wcześniej z wojska z powodu notorycznego idiotyzmu wiódł spokojny żywot, utrzymując się z handlu nierasowymi psami. Do czasu…
@ „teraya”
Przykro mi, że nastąpiło „qui pro quo”, jednakże liczę na to, że pozostaniemy „różniącymi się pięknie” dyskutantami.
PS:
Vinohrady Vinohradami, jednak pytanie o to, ile lat miała babka stróża, nadal pozostaje bez odpowiedzi…
2PS:
Karta Praw Podstawowych powinna być przez Polskę przyjęta bez mrugnięcia okiem!
3PS:
Mimo wszystko tuszę, że podziela Pan opinię Witolda Gombrowicza, że Sienkiewicz to katastrofa naszego rozumu!
@adwersarz
Proszę najuprzejmiej już nie przesadzać z tą Pańską przykrością, ani przez moment nie poczułem zagrożenia swej męskości i męstwa. To wręcz premia za tożsamość zwielokrotnioną i zręczny camouflage.
Tak więc powiedzmy sobie, dla jasności sytuacji, że nie jestem Księżną Iriną Wsiewołodowną Zbereźnicką-Podberezką…
Ad.PS
Ale jednak cośkolwiek wiemy, że „jest dom o trzech piętrach, każde piętro ma osiem okien. Na dachu są dwa dymniki i dwa kominy. Na każdym piętrze mieszkają dwaj lokatorzy” – zawsze warto poznać przesłanki i konteksty przed próbą oceny i konkluzji.
Ad.2PS
Myślę podobnie, ale skoro stworzono „wyjątki” to wypada być konsekwentnym i nie oczekiwać „bohaterstwa” od wszystkich innych.
Ad.3PS
Podzielam, ale całość jego przenikliwej myśli w tej zasadniczej kwestii naszej urody, naszego salon de beaute – salonu piękności Sienkiewicza, a w tym tej jej fragment:
„… Sienkiewicz natomiast z rozkoszą oddaje się cały na usługi przeciętnej wyobraźni, a rezygnując z ducha, nie rezygnuje jednak z talentu i w
ten sposób dochodzi do sztuki arcyzmysłowej, opartej na zaspakajaniu niewyżytych skłonności masy, staje się dostarczycielem przyjemnych snów… do tego stopnia, iż zachwycona przeciętność krzyczy: cóż za geniusz!
… Ale nie lekceważmy Sienkiewicza. Od nas samych zależy, czy on stanie się narzędziem prawdy, czy fałszu, i jego twórczość tak wstydliwa może doprowadzić nas do samoobnażenia w większej mierze niż jakakolwiek inna. Demaskująca, obnażająca siła Sienkiewicza na tym właśnie polega, że on posuwa się po linii najmniejszego oporu, że cały jest przyjemnością, nieobowiązującym wyżyciem się w tanim marzeniu. Jeśli przestaniemy widzieć w nim nauczyciela i mistrza, jeśli zrozumiemy, że to jest poufny nasz marzyciel, wstydliwy opowiadacz snów, to książki jego urosną nam na miarę sztuki o charakterze spontanicznym, której analiza wprowadzi nas w mroki naszej osobowości. Gdybyśmy pisarstwo Sienkiewicza potraktowali w ten sposób, jako wyładowanie instynktów, pragnień, tajnych aspiracji, ujrzelibyśmy w nim prawdy o sobie od których, być może, włosy stanęłyby nam dęba. Jak nikt, wprowadza on w te zakamarki naszej duszy gdzie się urzeczywistnia polskie wymigiwanie się życiu,
polskie uchylanie się prawdzie. Nasza ?powierzchowność?, nasza „lekkość?, nasz w gruncie rzeczy nieodpowiedzialny, dziecinny stosunek do życia i do kultury, nasza niewiara w pełną rzeczywistość egzystencji
(wynikająca chyba z tego że nie będąc w pełni Europą, nie jesteśmy Azją) ujawnia się tutaj tym gwałtowniej, im bardziej się tego wstydzi.”
Ale jak tu „przebić się z prawdą w świecie, w który wszyscy mamroczą”?
@ „teraya” (vel teraz ja!?)
Tak, pełna zgoda, „Trylogia” to dzieło na wskroś popkulturowe, stanowiące rodzaj literackiego westernu, rzekłbym. Jej słabość upatruję w tym, że stanowi cykl powieści tendencyjnych, doceniam wszakże sprawność warsztatu oraz błyskotliwość narracji. W czym wyraża się owa tendencja? W przyjętym przez autora zamyśle pisania”ku pokrzepieniu serc”. Trauma niewoli i klęski powstań wywołały w Polakach, skądinąd naturalną w tych warunkach, manię małej wartości, poczucie indolencji i przygnębienie. Zatem pan S. postanowił przeciwstawić temu marazmowi kompensacyjny mit buńczucznej pewności siebie i uleczyć zbolałe dusze Polaków, ich zbiorową świadomość, wyidealizowanym obrazem dawnej ojczyzny. Sięgnął zatem po mało chwalebny środek, mianowicie makiaweliczne „cel uświęca środki”, fałszując historię (idealizacja postaci Jaremy Wiśniowieckiego i Jana Kazimierza, heroizacja o. Kordeckiego na przykład). A przecież retuszowanie obrazu ojczyzny to tchórzliwa forma patriotyzmu, właściwa osobnikom (i narodom) niedojrzałym, niezdolnym do uczciwego wglądu w siebie (i ojczystą historię). To dlatego Gombrowicz postulował, by słowo „ojczyzna” zastąpić bardziej, jego zdaniem, adekwatnym, „synczyzna”!
Zdecydowanie bliższa jest mi bezkompromisowość Jula Słowackiego („Polsko, lecz ciebie błyskotkami łudzą…”) czy prowokacje Gombrowicza i Witkacego („Polacy! Musicie kochać własny niedorozwój – oto klęska!”, „Jakże wstrętny kraj ta Polska, smutna ojczyzna gówniarzy!” ). Na deser serwuję Żeromskiego (dzisiaj passe, żal) z jego „rozdrapywaniem ran, by nie zabliźniły się błoną podłości”.
Polacy jednak jak kania dżdżu nadal łakną kompensacyjnego mitotwórstwa, bo słodko jest „śnić sen jaki złoty”…
2PS:
Podzielę się z jeszcze jedną refleksją, którą nasunęła mi wypowiedź Wisławy Szymborskiej: „W drodze z fałszu ku prawdzie przestajesz być młody…” To dlatego trzymamy się trwożliwie (powszechny kult młodości!) mitów, których ciągle i wciąż dostarcza nam hurtem pan S.
3PS:
Na pociechę: Pozostaje się młodym tylko wówczas, jeśli się było młodym kiedykolwiek.
4PS:
Też odmieniec i wariat, jak niektórzy wyżej wspomniani, Gałczyński Konstanty Ildefons napisał był (1936!):
A przecież mam już niepodległość
i wojsko własne, własny skarb,
ale ta cała niepodległość
ciąży na plecach mi jak garb.
I Wisłę mam, i inne rzeki,
i własną sól, i własny len.
A ja bym chciał gdzieś w kraj daleki,
co samą nazwą wprawi w sen…
(„Pięć donosów”)
Stan ducha „podmiotu lirycznego” (!) to mój stan ducha. Pan się utożsamia?
@adwersarz
Dzisiaj, po wyjściu ostatnich przyjaciół domu, sięgam po Konstantego i co czytam:
Zapachniały zefiry
Brzękły potrójne liry
Pierzchnęła tłuszcza
Serce alkoholowe
Unieśli aniołowie
Na złotych bluszczach
i nieco dalej:
GRUESSEN AUS POLEN
Towarzystwo dobroczynności
Dyrektor teatru ? tuman, ale, widzi pani, należy do ?
Dziennikarka ? zidiociała staruszka (1500 miesięcznie), ale, widzi pani, należy do?
Redaktor naczelny ? bardziej chory na pęcherz niż dziennikarz, ale, widzi pani, należy do?
Stypendysta ? nikły osiołek, ale, widzi pani, należy do?
W ten sposób mają raj
durnie, śmierdziele a szuje?
O biedny, biedny kraj!
Dyrektor rozgłośni
Zna słowa obce, nawet takie jak ?angina?,
i miał sklepik spożywczy w Miłośnie.
Potem przeczytał trzy roczniki ?Kina?
i został Dyrektorem Rozgłośni. (1935)
… nihil novi sub sole… n i e w i a r y g o d n e?!
„Czasami o byle cień,
człowiek ma żal do człowieka.
A życie jak cień ucieka.”