I po tarczy
Dał nam lekcję prezydent Obama.Mnożą się wieści, że jego administracja wycofa się z części lub całości planu Busha. Obama od początku nie zdradzał przekonania do tej inicjatywy. Widać jego doradcy i dowódcy też nie, skoro ostatecznie plan zostaje wstrzymany.
Choć Obama powtarzał za Bushem, że tarcza nie jest wymierzona w Rosję, to teraz pojawi się u nas fala komentarzy, że jednak reakcja Rosji a nie bezpieczeństwo Stanów i sojuszników okazała się decydująca. Taka interpretacja to przesada, ale faktycznie Obama robi z tarczy swoisty prezent dla Miedwiediewa, który wybiera się do Nowego Jorku. Wysysła znak dobrej woli i gotowości do współpracy, a rezygnacja z tarczy to dowód, że Waszyngton Obamy serio traktuje Rosję, jej argumenty i zastrzeżenia.
Taka jest też lekcja Obamy dla naszych gorących łbów politycznych. Ameryka zmienia front, polskie pretensje i ambicje nie figurują na liście spraw kluczowych. Może nawet przeciwnie – zsyłają nas w dół rankingu partnerów. Czy ostatecznie, oczywiście nie wiemy. Ale jeśli Obama będzie rządził drugą kadencję – co nie jest wciąż wykluczone – mamy w naszej polityce wobec USA problem. Na redefinicję amerykańską musimy wypracować swoją. No i zastanowić się nad tym, jak ta redefinicja miałaby się do naszej polityki wobec Rosji.
Dał nam Obama nie tylko lekcję polityki globalnej, ale i zadanie domowe do wykonania.
A my się cieszymy z ,,kompromisu” katyńskiego.
Komentarze
Najlepsza wiadomość od wielu miesięcy. I pięknie pozostajemy na lodzie, jak zwykle! Podziwiać należy konsekwencje Putina i Miedwidiewa.
Ciekawe,
Polska nie ma polityki, planow, interesu, racji stanu, ….. ma pretensje i ambicje. Jak nie przymierzajac lokajczyk i to niesforny.I po raz kolejny redaktor Szostkiewicz ledwie, ze nie omdlal ze szczescia, ze dostalismy lekcje. Mocnej prosze, chcialoby sie dodac.
Ostrzej z ta Polska, zeby zacytowac klasyka Kwasniewskiego.
A ze umowa, a ze zagrozenie, a ze skandlaiczne zachowanie, a ze wreszcie ile to bylo piania, jaki to Obama wspanialy bo foki uratuje.
Troche refleksji by sie jednak przydalo.
Nie wspominajac, ze Amerykanie maja swoje sluzby, ktore doskonale wiedza, co taki kopniak oznacza w dniu 17 wrzesnia. Ale jak widac niektorym to w smak.
Pan Prezes z bratem zaostrzaja swe wypowiedzi wzgledem bliskiej zagranicy – pewno maja wsparcie dalekiej zagranicy ???.
A dlaczegoż to prez. Obama ma podzielać polskie frustracje i resentymenty? Z sympatii? Nie za to mu Amerykanie pensję płacą. Będzie znowu okazja do narodowych utyskiwań jak to nas nikt nie rozumie i każdy zdradza. Nic innego nie pozostanie naszym jastrzębiom, jak udać się z kolejnymi pielgrzymkami.
Obama jest politykiem, który ma bardzo poważny problem. Otóż naobiecywał krocie a teraz nie może tego spełnić a lista jest długa. Rozbudził gigantyczne (mesjanistyczne) oczekiwania, po czym zobaczył, że Białego Domu wygląda to nieco inaczej. Ale jako polityk wie, ze musi rzucić tłumom cos na pożarcie. Odwoła się, więc do swoich obietnic o cięciach wydatków i o zmianie sposobu prowadzenia dyplomacji rezygnując z Tarczy – oczywiście dla dobra kieszeni amerykańskiego podatnika i dla pokazania, że negocjacje to świetny sposób na załatwiania spraw międzynarodowych. Amerykanie uwierzą, bo bardzo pragną uwierzyć, choćby wbrew zdrowemu rozsądkowi. Rosjanie dostaną to, co chcieli, więc cynicznie będą chwalić nowa jakość w amerykańskiej dyplomacji. Obama przejdzie do klasyki, bo oddał Kremlowi wszystko nie zyskując nic w zamian a jeszcze zrażając sobie sojuszników.
Niedoskonałość systemu tarczy to żadna wymówka. A właściwie, żadna logiczna wymówka. Większość sprzętów, które używamy, kiedy weszła do użycia była mocno niedoskonała. Gdyby było inaczej to dziś nasze dywizje byłyby wyposażone, co najwyżej w świetnej jakości proce. O co więc chodzi z tym argumentem? Dla Obamy to świetna karma rzucana jego wyborcom a także świetne usprawiedliwienie ustępstw wobec Rosji.
Co do polskich gorących głów polskich polityków to sprawa jest bardziej skomplikowana. Amerykańska polityka zagraniczna się zmieniła, co było do przewidzenia już od 2 lat. Problemem jest raczej polska polityka zagraniczna, a raczej jej brak w odniesieniu do USA. Oczywiście radzimy sobie nieco lepiej niż za czasów braci bliźniaków czy nawet lewicy zwłaszcza w Europie. Ale lepiej nie znaczy dobrze – zwłaszcza w stosunkach z Ameryką.
Smutna prawda jest taka, że nasza dyplomacja w Waszyngtonie to jedna wielka porażka. Za czasów Busha byliśmy wyżej na liście, ale sami nie podjęliśmy żadnych działań żeby coś więcej uzyskać poza gładkimi słowami. Teraz spadliśmy do III ligi, bo Obama jest przedszkolakiem w sprawach zagranicznych.
Podstawowym błędem, który popełnia także red. Szostkiewicz (z całym dla niego szacunkiem) jest twierdzenie, że powinniśmy redefiniować strategię naszej polityki w sprawie relacji z USA. Wychodząc z błędnego założenia trudno dojść do prawdziwych wniosków.
Otóż fundamentalnym nieporozumieniem jest twierdzenie, że Polska miała jakąkolwiek strategię działań w Waszyngtonie. Nie miała. Nasza dyplomacja tam jest całkowicie bierna. Nie ma ani wiedzy ani chęci na działanie, a placówki traktuje jak ciepłe posadki a nie zadanie do wykonania. I to bez względu na to, kto jest u władzy w Warszawie.
Co do najnowszych wydarzeń, to MSZ politycznie było całkowicie nieprzygotowane na dojście Demokratów do władzy. Najlepszym dowodem jest to, że nasze placówki nie miały, żadnych wyrobionych poważnych kontaktów z demokratycznymi kongresmanami. A podniecanie się w gazetach, że Rahm Emanuel ?lubi? Polskę jest tylko szkodliwym mydleniem oczu.
Dlatego tym, co musimy zrobić jest nie gadka o redefinicji, ale przyznanie, że w ciągu ostatnich 20 lat całkowicie spieprzyliśmy sprawę. I budowa wszystkiego od samego pozcatku a nie na obecnym słabym fundamencie . Budowa skutecznej maszyny a nie polityczne ?pitu pitu? na antenie telewizji.
„… . Ameryka zmienia front, polskie pretensje i ambicje nie figurują na liście spraw kluczowych…” 😯
A kiedy figurowały? Czy to nie była raczej polska lista?
Główną wadą tarczy było to, że jej skuteczność była wątpliwa, a więc obecnej administracji tym łatwiej było z budowy tarczy zrezygnować. Po co wydawać miliardy na budowę czegoś, co nie wiadomo, czy zadziała, za to antagonizuje kraj, o którego przychylność trzeba zabiegać? Moim zdaniem administracja Obamy postępuje wobec Rosji głupio i krótkowzrocznie, ale tym bardziej nasze manifestowanie resentymentów antyrosyjskich (dobrze uzasadnionych zresztą) w niczym nam nie pomoże.
Naczelnym problemem Polski jest w tym kontekście to, iż polscy politycy z instalacji tarczy uczynili główny wehikuł budowy strategicznego sojuszu Polski ze Stanami. Że taki sojusz jest potrzebny, nie mam wątpliwości. Oczywiście, powinniśmy się jak najlepiej integrować ze „starą” Europą, żeby uznali nas za swojego i żeby się za nami ujęli, gdyby, nie daj Bóg, przyszło co do czego. Ale bez Wuja Sama w odwodzie może być krucho. Mam najgłębszą nadzieję, że nigdy tego nie będziemy musieli sprawdzić, tym niemniej „chcesz mieć pokój, przygotowuj wojnę”.
Zawsze bylem przeciwnikiem tarczy. To byl pomysl idiotyczny, jak wiele pomyslow Busha. Na lapu capu. A Polacy poszliby za USA w dym, co bylo dla mnie dowodem glupoty polskich politykow (wszelkiej proweniencji). Dostalismy teraz od USA po czapeczce i mam nadzieje, ze przynajmniej Tusk wyciagnie z tego odpowiednie wnioski i cala energie pchnie do Unii i do Rosji, a USA zostawi w swietym spokoju. Mam tez nadzieje, ze jak najszybciej wycofa polskie wojska z Afganistanu. To nie nasza wojna pomimo zapewnien, ze tam jestesmy bardzo potrzebni. Czym szybciej wycofamy sie z Afganistanu, tym lepiej.
Piszę to bez jakiejś satysfakcji czy oburzenia na USA i ich prezydenta. To jest lekcja realizmu politycznego i gospodarczego ale wątpię czy nasi „politycy”? wyciagną z tego wnioski.
Wysiłki naszego obecnego prezydenta przypominają powiedzenie że „konie kują, a koza nogę podstawia”. Co ten człowiek i jego chore otoczenie jeszcze jest w stanie wyprodukować, tego nie wie nikt /śpiewał tak B.Łazuka o trenerze Piechniczku ale ten akurat był wówczas przewidywalny i miał sukces/.
Zacznijcie myśleć to nie boli, a skutki dla nas mogą być lepsze od pobrzękiwania szabelką przez” małego ułana”. Oglądałem film o „Westerplatte” i mam mieszane uczucia o bohaterstwie żołnierzy z jednej strony, a odrealnieniem umysłów z drugiej.
Powtarzam raz jeszcze pamięć o przeszłości tak! bo to nasza historia, ale wyciąganie wniosków to nasz obowiązek i budowa realnego życia dla wszystkich. Takie „popisy” to żałosne i smutne zarazem. Budowa tzw”pamięci historycznej” poprzez IPN i jego orędowników to mieszanie ludziom w głowach. Przed kim te „popisy” – chyba „ciemnym ludem” jak to określił poseł pisu Kurski.
Szanowny panie Redaktorze,
to nie jest przeciez tak, ze Polska dopraszala sie o tarcze,
a rzad amerykanski wspanialomyslnie postanowil jej te tarcze
ofiarowac. Nie bylo tez tak, ze USA w imie interesow Polski
narazily na szwank swoje stosunki z Rosja.
To Polska postanowila w imie przyjazni wyswiadczyc przysluge
USA. Jesli amerykanie postanowili z tej przyslugi zrezygnowac,
to Polska ma po prostu klopot z glowy.
Gdyby serdeczny przyjaciel prosil mnie o mozliwosc postawienia
swojej przyczepy campingowej na mojej dzialce, pewnie
bym sie zgodzil.
Ale gdyby pozniej z tego pomyslu zrezygnowal, poczulbym
raczej ulge.
Oby to była prawda ,ze US rezygnują ,OBY !!!!
W takiej sytacji może wreszcie polscy politycy usiadą okrakiem w Europie w której jest Portugalia i Rosja jako graniczne przestrzenie geograficzne .
Zamiast z Tarcza znalezlismy sie na Tarczy. Ironia losu. Proponuje entuzjastom Tarczy wrocic do naszych poprzednich dyskusji o niej, jeszcze przed wyborami prezydenckimi w USA. Amerykanie byli, sa i beda pragmatyczni az do bolu. Osobiscie uwazam, ze rezygnacja z Tarczy mimowolnie zaoszczedzi Polsce i Polakom bolow zwiazanych z angazowaniem sie do konfliktow amerykanskich bez potrzeby i bezposredniego interesu polskiego. Wystarczy przypomniec lekcje iracka. Dla „milosnikow” Neokonu to musi byc lodowaty prysznic.
Thomas:
Amerykanska polityka zagraniczna wcale nie ulegla dramatycznej zmianie. Jest moze jedynie bardziej wyciszona i mniej arogancka niz za kadencji GW Busha. Moze rowniez swiat w ciagu tych ostatnich miesiecy ulegl zmianie? A moze kryzys gospodarczy jest bardziej odczuwalny? W retoryce nowej administracji zrecznie wyciszono akcenty o wycofaniu sie z Iraku lub nowej strategii iranskiej, nie mowiac o konflikcie palestynsko- izraelskim. Ale pozycje amerykanskie sa dokladnie takie same jak rok temu. Nazwalbym to ciagloscia polityczna Departamentu Stanu i Pentagonu.
Pozdrawiam
No to lobbyści wojenni mają pecha, widać nie przytną na tym stricte biznesowym przedsięwzięciu, które, tak samo jak kryzys w prywatnych bankach, miało być sfinansowane z budżetów państwowych, ergo z pieniędzy podatników, z naszych pieniędzy. Cóż, lobbyści ciemnej strony mocy zawsze mogą jeszcze walczyć o zbyteczne Patrioty, po ca.1 miliard USD/szt. (w preferencyjnej cenie, trzy razy wyższej, specjalnie dla nas, ale z czegoś w końcu trzeba działki wykroić, bo wrażych gąb z wyciągniętymi łapskami po kasę w różnych pałacach i nie tylko jest ci u nas dostatek).
To święte oburzenie ?zdradzonych? lobbystów jest żenujące. Przecież przy arsenale rosyjskim tarcza byłaby psu na budę, ponadto większe zagrożenie dla wolnego świata istniało ostatnio ze strony USA, niż Rosji, wystarczy zestawić interwencje militarne obu państw w ciągu ostatnich 25 lat. Trzeba nam demilitaryzacji świata, a nie militaryzacji.
Tarcza od poczatku miala sluzyc jedynie dofinansowaniu Boeinga bo po fiasku szybkiego odrzutowca i problemach z 787 firma potrzebowala troche szmalu.
Twierdzenie ze „Obama przejdzie do klasyki, bo oddał Kremlowi wszystko nie zyskując nic w zamian a jeszcze zrażając sobie sojuszników.” jest troche megalomanskie, bo:
– Obama oddal tarcze ktora by i tak nie dzialala i zaoszczedzil przy tym kilka miliardow. W Polsce mialo byc zainstaowane 10 antyrakiet jedna rakieta typu Topol ma 10 glowic wiec jedna rakieta rosyjska mogla by cala ta tarcze zamienic na drobne i jeszcze by starczylo na kilka powaznych celow.
– Nie zyskal nic? – A te pare miliardow na budowe tarczy i jej utrzymanie to kto mial placic USA czy Polska?
– Zrazil sojusznikow? Faktycznie zrazil Polske ale za to poprawil stosunki z innymi sojusznikami w Europie ktorzy na ta tarcze patrzyli dosyc niechetnie. Z punktu widzenia interesow USA bilans napewno dodatni.
– Jak sie spotka z Medwiedevem to moze zadac zeby w zamian za „zrezygnowanie z tarczy” Rosja poparla USA w sporze z Iranem. Czy cos dostanie nie wiem ale i tak juz jest na plusie.
A jezeli chodzi o komentarze ze nie wiadomo co powie. W Kwietniu Czesi po spotkaniu z Obama w Pradze rozebrali plot otaczajacy teren na ktorym mieli budowac radar – to byl znak ze niczego budowac nie zamierzaja. Od rana BBC trabi ze tarczy nie bedzie, a w Polsce nadal trwa bicie piany.
Proponuje zwolennikow tarczy wyposarzyc w packi na muchy – tak samo skuteczne a o wiele tansze od tarczy.
Sa tu tacy, co nie chcieli tarczy i sie ciesza. Mozna ich zrozumiec. Moze dziwic forma, ale niech tam.
Moglbym zwrocic uwage, ze gdyby np. Izrael wpadl na pomysl organizacji zimowych igrzysk olimpijskich, po czym izraelska kandydatura by przepadla to publicysci w tym kraju w pierwszym rzedzie zapytaliby dlaczego bylismy nieskuteczni, a nie czy sensownie, jest organizowac zimowe igrzyska olimpijskie w Jerozolimie i budowac skocznie narciarska nad morzem czarnym.
Roznica jest jednak wieksza. Nasi publicysci napawaja sie radoscia z ponoszonych przez Polske porazek, a do tego mam wrazenie, co juz jest objawem choroby psychicznej, ze zapisuja je na konto opozycji.
Wezmy takiego Jerzego. Wstaje facet, czy pada, czy nie pada, czy tarcza, czy jej brak on po prostu musi powiedziec jak bardzo nie lubi prezydenta.
Bez zwiazku z czymkolwiek. Zalosne.
Po raz kolejny mamy ten sam festiwal hipokryzji. Albo trzeba napisac, ze Tusk tarczy nie chcial i dopial swego, ze jej nie ma (przy zalozeniu, ze Tusk mial na decyzje Obamy jakis wplyw) i wtedy Tusk oglasza sukces. Ciesza sie ci co tarczy sobie nie zyczyli, placza ci, co jej chcieli.
Albo Tusk tarcze jednka chcial. I wtedy trzeba napisac o jego klesce. teraz z kolei placza ci co tarcze chcieli, a cicha satysfakcje maja ci co jej sobie nie zyczyli, bo trudno jednak swietowac na glos kleske wlasnego rzadu.
Tutaj zadne z powyzszych. Dialektyka wymaga napisania felietonu, troche o polskich wadach narodowych, troche o nowym lepszym swiecie, troche o niczym. Absolutnie nie wolno obarczyc wina rzadu, mozna haslowo, i ryczaltem poszczuc na opozycje.
Czemu to sluzy?
Poza geszeftami publicystow, jest to wynik glownie tego, ze wszystko w naszym kraju, od tarczy po wode w kranie jest zakladnikiem pragnienia D. Tuska-premiera aby byc prezydentem. Zeby to osiagnac trzeba miec glosy i tych ca chca tarczy i tych co jej nie chca. Innymi slowy trzeba z narodu zrobic stado baranow, a to dlatego, ze wielu z jego przedstawicieli do zadnej innj roli nie aspiruje, a to tez i z tego wzgedu, ze u wielu objawy agresji wobec PIS zostaly nakrecone do rozmiarow choroby umyslowej, ktora odbiera rozum. Uklad prosty, my bijemy was po buzi, ale dajemy do woli pluc na i lomotac opozycje. Niektorym sie najwidoczniej podoba.
Cena tego jest ogromna. I oby nie byla zbyt duza. Inna sprawa, ze to swiete prawo Tuska, wlasciwie, dlaczego mialby nie chciec.
Ale pozostaje pytanie, co maja z tego redaktorowie tacy jak red. Szostkieiwcz, ze tak bezwstydnie te opere odgrywaja?
Czy bieze sie to z faktu ze juz nic innego nie pozostalo im do odegrania, czy bieze sie to ze strachu o przeszlosc wlasnego srodowiska, czy o oligarchiczne interesy swoich feudalow, czy po prostu tak bardzo pobladzily ich umysly?
I na koniec. Istotnie jest zgoda co do Katynia. I byla od zawsze. PO musialo tylko przeczytac sondaze, aby natychmiast sie wycofac, i uznac, ze efekt osiagniety. O Grada nikt nie spytal, dyzurni obwinili PIS, karawana jedzie dalej.
hmmm,
!morzem martwym!. No prosze!
Coz, chyba jednak sie wzburzylem, troche bardziej niz powierzchnia morza martwego. Ale okazja smutna jak rzadko.
Nie bedzie Tarczy ?
Nie wydaje mi sie, zeby to byla tragedia dla Polski.
Pozdrawiam.
To od początku był nonsens. Teza, że atak rosyjski na Polskę byłby atakiem na USA przez tarczę jest idiotyczna. Przy poziomie obecnej techniki wojskowej można by było zniszczyć tarczę nie uszkadzając źdźbla polskiej słomy na polu obok tarczy. Jak również można by było zamienić Polskę w kupę dymiących gruzów nie uszkadzając tarczy. To po prostu kolejna komedia polskiej polityki zagranicznej.
Pozdrawiam z Barcelony
@ Levar:
Byłoby cudownie, gdyby było, jak Pan pisze, ale nie jest. Nie Polska „wspaniałomyślnie się zgodziła”, tylko przebierała do tej tarczy nogami szybciej od administracji Busha. I nie mamy „kłopotu z głowy”, tylko bardzo niekorzystne karty do rozdania na najbliższe 3,5 roku (co najmniej). No i mamy. Teraz nasze rozmowy na tematy międzynarodowe z Niemcami, Francuzami i Włochami będziemy zaczynać z baaardzo niewygodnych pozycji. Ale to nie jest pierwszy taki przypadek w historii Polski.
@ Jacobsky:
Brak tarczy nie jest tragedią. Tragedią jest to, że Polska zainwestowała w tą tarczę ogromną część swego, i tak skromnego, kapitału politycznego. Ośmieszono nas, a my nie mamy jak się odwinąć. To będzie miało konsekwencje przy rozmowach z innymi krajami, w tym Niemcami i Rosją.
Pozdrawiam
@PA
Amerykańska polityka w tym zagraniczna nie uległa tak dramatycznej zmianie jak to zapowiadał Obama w swojej kampanii. W wielu sprawach jest kontynuatorem polityki Busha czego wielu jego zwolenników woli nie widzieć np. w sprawach Gitmo, Iraku czy Afganistanu. Co jednak nie znaczy ze jest taka sama jak rok temu.
Zgadzam sie po czesci z Twoim pogladem co do kontynuacji – dlatego nie użyłem słowa „dramatycznej” w swoim komentarzu. W pewnych elementach jest jednak inna a co najważniejsze z naszego punktu widzenia jest inna w relacjach z Europą Środkowa i Rosją. Tu nastąpiła znaczna zmiana pozycji.
Kartka, tylko Rosjanie o tym źdźble i kupie gruzów nic nie wiedzieli i pyskowali na wszelkie sposoby aby jej nie było?
Szanowny panie redaktorze jako członek zespołu 7 Dni Świat doskonale wie że, w historii naszych wzajemnych stosunków zawsze byliśmy tylko pionkami i zawsze nas oszukano w działaniach strategicznych i gospodarczych.Kaczyński który koniecznie chciał uczynić z USA strategicznego partnera naszego bezpieczeństwa to polityka na wskroś (DUPLOMATOŁKOWA) i anty unijna. .Totalna klęska polityki Busha w Pakistanie na tyle rozwaliła ten kraj że w tej chwili przemieszczanie transportów do Afganistanu jest niemożliwe i potrzebna jest Obamie Rosja. Godzinę temu wysłuchałem konferencji sekretarz obrony USA. Tarcza tak ale w oparciu na innej strategii i technologii.Polska i Czechy wykluczone z tej nowej koncepcji.
Janek pisze:
pelna zgoda. To taki reality check dla gorocych glow tych politykow, ktorzy z uporem lepszej sprawy szukaja sojuszy za morzem, zwlaszcza ze i tak sojusz istnieje. Sojusz Atlantycki.
Pozdrawaim.
Z nudów zacytuję po raz n-ty:
„Ameryka nie ma przyjaciół, ma interesy”-
Bałwochwalczy stosunek naszych „polityków” do USA przypomina nieco stosunek do napoleońskiej Francji……….
Dobrze, że nie ta epoka i San Domingo jest wolne……….
Ale wtedy polskie „mięso armatnie” ekwipowała Francja, teraz robimy to na własny rachunek. Amerykanie są zręczniejszymi kupcami?
Czyżby potrzeba Wokulskich w naszym rządzie była aż tak wielka?
W końcu pytanie „po ile i dlaczego tak drogo” powinni zadawać ONI a nie my, i nie w kabarecie, ale w realnym życiu.
Żeby poparcie Polski dla jakiegoś celu było cenne, musimy się CENIĆ!!!. To powinien być nasz cel STRATEGICZNY!!!!!!!!
„Ośmieszono nas, a my nie mamy jak się odwinąć.”
Spoko,
już nasi jurni chłopcy,nasi obrońcy tradycji i honoru się odwiną.
Werbalnie na razie,ale jak wrócą do władzy, to kto wie,może i z Ameryką wojnę będziemy mieli.
Ja tam widzę wyraźnie rysującą się oś,
Berlin- Moskwa- Waszyngton.
Na razie czekają na opinię swoich wyborców z Chicago.
Szanowny Gospodarzu i szanowni blogowicze,
Nie wiem, skąd ten kociokwik w sprawie tarczy i to zadęcie.
Wiadomo było, że:
1. budowa tarczy w Polsce była zupełnie bez sensu,jako antyirańska, czy antykoreańska; to wie każde dziecko, które ma pojęcie o fizyce,
2. tarcza miała być prowokacją dla Rosji.
Obama rozumuje racjonalnie i wychodzi mu, że bardziej celowe i tańsze jest w zgodzie z Rosją załatwić sprawy w Afganistanie i z Iranem, niż bez Rosji. U nas kociokwik, bo udawano, że są watpliwości, co do celowosci, a teraz Kaczyńscy tracą grunt pod nogami.Marni dziennikarze też plotą androny o ujmie dla Polski, o upokorzeniu itd. Jeśli Świat polityczny i gospodarczy widzi Polskę wyłącznie oczami polskiego dziennikarstwa i np PiSu, to nie dziwota, że nikt nie traktuje nas poważnie.
Bardzo dobrze, że ta idiotyczna tarcza nie bedzie w Polsce budowana.
Mnie najbardziej interesuje to, co Ameryka może jeszcze zrobić , żeby już nikt nie chciał z nią rozmawiać? Obecna Ameryka jest w stanie schyłkowej, jak biblijny Babilon, i będzie coraz mniej wiarygodnym państwem, zwłaszcza dla chytrusków, którzy zainwestowali w jej obligacje państwowe.
Ameryka wyraźnie nie radzi sobie z samą sobą. Można powoli pokusić się o stwierdzenie, że model amerykański szybko traci swoją rangę, i jej złoty okres w sztafecie cywilizacyjnej właśnie dobiega kresu.,
Czy Ameryka odzyska swój dawny blask? Śmiem wątpiś. Amerykanie to „”sztuczne społeczeństwo”. W Ameryce pada hasło i najgorsze „G” staje się na ten moment najwarzniejszą sprawą na świecie. Tylko w Ameryce możliwa była tak napompowana bzdurnymi obietnicami, przeprowadzona z takim rozmachem kampania prezydencka. Padły „hasła” i gawiedź dosłownie oszalała w ułudzie szczęścia.
Tak „wytresowane”społeczeństwo, potrafi osiągać najwyższą energię pozytywną, twórczą, ale też ma szanse wpaść w największego doła, kiedy ich obecna dzielność w przeczekiwaniu kryzysu nie spotka się z nową jutrzenką hossy…
Obecną Amerykę należy oglądać już bardzo przez palce, gdyż takie jej „zmiany nastrojów” jak np. z tarczą, będą coraz bardziej na porządku dziennym.
Politycznie i militarnie tarcza była zupełną amatorszczyzną i bezsensem.
Chora „Hrabina” miała wcześniej taki kaprys, a teaz ma nowe pomysły. Jutro obudzi się z bólem głowy i znów wszystko poprzestawia…
Ja na jej miejscu, też bym chyba wpadł w stan takich odjechanych reakcji. Poza przezbrojoną armią, na dzień dzisiejszy w perspwktywie jednej,dwóch dekad, trudno będzie Ameryce znależć jakieś dobre a zbawienne działania. Niestety- im gorzej dla Ameryki, tym gorzej dla świata. Tak gasną najwięksi.
Sebastian
Sebastian
Nie zamierzam z Toba polemizowac, acz wydaje mi sie, ze Twoja wizja spoleczenstwa amerykanskiego jest nieco komiksowa.
Wiadomosc z ostatniej chwili:
„- Polska będzie elementem nowego systemu antyrakietowego. Prawdopodobnie będzie to baza w Redzikowie pod Słupskiem ? powiedział Radosław Sikorski. ? Uważamy, że to bardzo ciekawa oferta ze strony USA ? dodał, komentując zmianę strategicznych planów Waszyngtonu wobec tarczy antyrakietowej. Amerykanie oświadczyli, że nie zrezygnują z generalnego planu budowy tarczy, lecz będzie to jednak zupełnie nowy projekt. ”
Czyzby pan Redaktor nieco sie wyrychlil?
pielnia1 – jak to dobrze, że wróciłeś. Bardzo cię brakowało.
Zabawne są te płacze że to „akurat dziś 17 IX” zły komuch bambus czarnuch pozbawił „nas” „tarczy” i porzucił na pastwę kacapów. Hm, czyżby głupota czasami jednak bywała ukarana ?
# 1 – jaka „tarcza” ? Czy to może ten mokry sen Cheney’a i Rumsfelda o panowaniu nad kaspijską ropą i związany z tym „szach królowej” Rosji za pośrednictwem zawsze wiernych polaczków i Topolanka ?
# 2 – jakich znowu „nas” ? „My” to niby kto ? Kolejne administracje od lat wcielające się w księdza Tiso w obliczu swego pana Adolfa (wizy, obozy koncentracyjne CIA) ?
Może tacy znawcy świata i polityki międzynarodowej jak pani Fotyga lub Sikoradek ?
Albo publicyści przepisujący jeden od drugiego ucieszne opinie na temat Ameryki (gdzie żaden nigdy nie był -nie licząc wizyty u cioci na Jackowie) – i gdzie ze swoim angielskim miałby trudności w przekonaniu rozmówcy, że „Polska tygrysem gosposarczym Europy”, a co dopiero zakupić Big Maca.
Jakim prawem ta banda przemawia w imieniu 40 mln ludzi ? I nie gadajcie proszę o „wolnych wyborach”. Jakoś nie przypominam sobie żeby ktoś głosował za dobrowolnym i wiernopoddańczym wystawianiem się na ostrzał dla przyjemności Busha, lub za tym żeby „komisja majątkowa” rozdała Głodziowi i Glempowi wszystko co nie przybite gwoździami, za średniowiecznye ustawodastwemo obyczajowym. za polityką ratlerkowatego poszczekiwania na wszystkich sąsiadów (poza silniejszymi Niemcami), etc. etc.
Woziwoda
Ależ oczywiście, że wiedzieli. To tylko(aż)polityka. Wykorzystali ten idiotyzm na maksa – zrobili z nas rusofobnych głupków, wbili kolejny klin między państwa Europy, zmusili amerykanów do tłumaczenia się i w końcu do rezygnacji z tego projektu. Na dokładkę „ze zrozumieniem” przyjęli to fiasko. To jakby nie patrzeć jest upokarzające. Podziękuj Woziwoda za tą kolejną kompromitację facetowi, który Waszczykowski się nazywa. I dziękując nie zapomnij popatrzeć w jego puste oczy. I podziękuj też Prezydentowi Kaczyńskiemu – tylko proszę dla Twego dobra – nie patrz mu w oczy.
Pozdrawiam z Barcelony
Hej, Sebastian !
pokaz mi kampanie, gdzie nie padły (jakies) „hasła” i gdzie „gawiedź dosłownie (lub w przenosni) nie oszalała w ułudzie szczęścia”.
A poza tym mylisz troche koniec swiata najpierw dwu-, a po 1990 – jednobiegunowego z tym, co wiescisz jako upadek USA. Jeszcze za wczesnie, jeszcze nie teraz.
Choc nie wykluczone, ze kiedys… Czego raczej nie mam zamiaru dozyc.
Pozdrawiam
Bardzo się cieszę,że nie będzie tej tarczy.Oby tylko rząd popedzany przez pana prezydenta,tak jak w sprawie tarczy, znowu nas w coś nie wmanewrował.
I bardzo dobrze – fiasko tej „chorej” inicjatywy sprawia, że świat staje się „cokolwiek” bezpieczniejszy. A przy okazji nasze „elity” dostają lekcję (po raz kolejny w historii- ale się niczego nie uczą !) kolejną, pragmatyzmu, realizmu i „interesowności” w polityce: któryś z Blogowiczów napisał b.mądrze, że „Ameryka nie ma przyjaciół – ma tylko interesy”). To dla mnie też drobna satysfakcja; wielokrotnie pisałem na tym forum – i bylem krytykowany za to – że polityka to domena ludzi pokroju Macciavellego, Taleyranda czy Metternicha, nie Mochnackich, Zanów czy innych „mesjanistów” bądź „piękno-duchów”.
Do przytoczonego wyżej schlagwortu o Ameryce, interesach i przyjaciołach w polityce można dodać passus E.Hoovera, wieloletniego szefa FBI: „To jawny sk….yn, ale to nasz sk….yn”.
Nasze elity muszą pójść do Canossy – czyli do Brukseli (a konkretniej – do Paryża i Berlina). I znaleźć miejsce w szeregu – bez nadęć, napuszeń i pohukiwań „na-wszystkie-strony”. I przeprosić się „z Moskwą”. Myśleć o jutrze i pojutrze – nie o „Katyniu”, „porozumieniach sierpniowych”, „agresji sowieckiej 17.09.1939”, „powstaniu warszawskim” „wypadkach poznańskich ’56” „marszałku i kasztance”, „nie-oddaniu-ani-guzika” etc. Pamięć to cisza,. kontemplacja i refleksja. Flesze, harmider i „hołubce” nad grobami, tych którzy są dla nas (ponoć !) sacrum, clou historii najnowszej czy drogowskazem na jutro delikatnie mówiąc nie przystają do tego chrześcijańsko-narodowo-patetycznego nastroju w jakim „to-to” się u nas celebruje.
A krytyka Obamy – jaka coraz częściej pojawia się w rodzimych mediach – ma podłoże głównie kulturowo-cywilizacyjne: nasze społeczeństwo jest en bloc konserwatywne, tradycjonalistyczne i mimo wszystko „nie-lubi-innego”. A Obama jest „inny” – choć wprost wstyd się jest dziś wielu jego krytykom, zwłaszcza w Polsce – do tego przyznać. Tak mi się coraz mocniej wydaje – wyłazi po prortu szydło z „worka”……
Pozdro.
WODNIK53
spin doctor pisze:
2009-09-17 o godz. 10:46
i dla mnie także! Już dawno na blogu, o zgrozo Gadzinowskiego, pisałem, że od tej tarczy może wybronić nas tylko wybór Obamy na prezydenta USA (co wówczas wcale nie było takie pewne). No i ziściło się. Drogi Doctor’ze Spin nie chcę się powtarzać, wejdź więc na blog Zygfryda Gdeczyka do wpisu zatytułowanego „Fortepian sięgnął bruku”, przeczytaj i skomentuj mój post. Lektura wpisu ZG nie jest obowiązkowa. Bardzo Cię o to proszę.
Pozdrawiam – Lech
PA2155 pisze:
2009-09-17 o godz. 17:56
——————-
Szanowny Panie,
całkowicie zgadzam się z określeniem „wizja komiksowa”. mogę uchodzić za idiotę, ale nie potrafię inaczej na Amerykanów spojrzeć. Chciałbym tylko zauważyć, że w szarzyźnie dnia codziennego , w zagonieniu za przetrwaniem, wszyscy ludzie na świecie są do siebie bardzo podobni. Indywidualne cechy narodów , ujawniają się w sytuacjach szczególnych, niecodziennych. Jednym z doskonalszych wskaźników świadczących o tych głębszych cechach narodu, jest np. jego kultura ze sztuką na czele. Niestety,jest to dziedzina, w której polemicznie nic się nie osiągnie. To jest na odczywanie. Każdy ma prawo do swoich odczuć w tej dziedzinie. Moje odczuwanie ich kultury i sztuki utwierdza mnie w tym , co Pan tak zgrabnie odnalazł w moim opisie, jako „wizja komiksowa”.
PozdrawiamSebastian
Jacobsky pisze:
2009-09-17 o godz. 19:15
—————————-
Szanowny Panie,
1. Mały rewanż- proszę wskazać ,choć jedno państwo, w którym kampania prezydencka byłaby rozbuchana do takiej euforii jak ostatnia w USA.
2.Amerykańskie społeczeństwo, póki co wykazyje olbrzymi chart ducha, napędzanego wiarą w swoją świetlaną przyszłość. Wierzą, że wystarczy przeczekać kolejny kryzys, bo tak było zawsze. Były kryzysy , przeczekiwanie i… jeszcze większy rozwój niż poprzednio. Ten schemat zachowań już się skończył. Chiny, w tym roku stały się pierwszym eksporterem świata, cywilizacyjnie/wiele podkradając/ gonią Amerykę w zawrotnym tempie/nanotechnologicznie są już na rwni z USA.W konfrontacji z takimi naenergetyzowanymi smokami, kiedy coraz trudniej będzie w globalnej walce biznesowej, ponad 11 trylionów długu państwowego, nie jest dobrym kapotałem wyjściowym do tej rywalizacji. Bańka ęknie, kiedy reszta świata uwojni się od dolara, bo tylko ta zależność trzyma Amerykę przy takim zadłużeniu jako tako na nogach. Ich wierzyciele to nie bezmyślne cielęta, które cierpliwie czekają co Bóg/Ameryka/ da.
Na pewno kręcą „kotem”/odm ogona” na wszystkie możliwe sposoby, żeby na swoim wierzycielstwie nie stracić.Co dla „napakowanego” poczuciem wielkości narodu oznacza przejście do strefy normalnej , widzieliśmy, obserwując apatię narodu rosyjskiego….
Takie są moje indywidualne odczuwania, a każdemu wolno mieć inne, swoje własne.
Dla wzbogacenia polemiki, bardzo proszę o wskazanie jednej!!! przesłanki, która pozwoli ASmeryce utrzymać pozycję światowego lidera?
Pozdrawiam,Sebastian
„Under the new four-phase missile shield plan until 2020, the U.S. will initially deploy warships equipped with Aegis Weapons System and SM-3 interceptor missiles in the Mediterranean and the North Sea.
Rogozin said Russia should not be overly optimistic about this move because the ships with missile defense systems could be quickly redeployed anywhere in the world, including near the Russian coast.”
Sebastian:
Nie bede sie rozpisywal o kulturze amerykanskiej, bo na to trzeba kilku ksiazek albo, przynajmniej, dobrego eseju. To nie jest komiks i Hollywood. To nawet nie jest tylko pop music. To sa tylko powierzchowne mety trafiajace w rozne strony swiata. Istnieje rowniez Kultura Amerykanska z duzej litery, klasy swiatowej, tylko w zalewie chlamu pospolitego trzeba do niej dotrzec.
Pozdrawiam
PA2155 pisze:
2009-09-18 o godz. 08:06
———————————
Szanowny Panie,
pozwalam sobie zauważyć, że Kulturę konsumują elity, niewielki procent społeczeństwa, a większość żywi się masówką i to ta kultura stanowi o głębokich wartościach większości narodu Amerykańskiego- w tym większości wyborców. Proszę spojrzeć co się stało i dzieje z naszą ,polską kulturą. Naród „żywi” się najgorszym chłamem.
Kultura- to jeden z najważniejszych składników tradycji narodu, co jest zawsze bezbłędnym wskaźnikiem jego prawdziwego potencjału. Tradycja amerykańskiej kultury, zaczyna się na westernach. Gdyby nie spore ilości „dokupionych” obywateli z innych krajów, egzotyka Amerykanów, byłaby mniej przypudrowana. Owi wykształceni imigranci, podciągnęli kulturowo, średnią w górę, ale to ciągle tygiel, któr5emu potrzeba mnóstwo czasu, żeby całość zestaliła się w coś głębszego.
A jaką wartością jest głębia tradycji widać po superekspresowych sukcesach Chin.
Ich mniga i tania siła robocza, przy ich podejściu stała się potężnym orężem, ale mogłaby być z powodzeniem zabójczym balastem.
Czy byłby Pan uprzejmy podać po jednym przykładzie ze sztukiAmerykańskiej, które uważa Pan za najwyższy poziom ?
Pozdrawiam,Sebastian
mali gracze nie muszą na tym stracić. Jeszce raz przy okazji potwierdza się, że mądrości nie zastąpi się zadęciem…A wystarczyło poczekać na wynik wyborów w USA i nie musielibyśmy odszczekiwać niczego…
http://alfaomega.webnode.com/news/adam%20jasser%3a%20a%20wi%C4%99c%20to%20polacy%20i%20czesi%20chcieli%20tarczy%3f%20/
acha i to jeszcze;-)
http://alfaomega.webnode.com/news/jacek%20pa%C5%82asi%C5%84ski%3a%20tarcza/
no to prawica dostala po glowie od lewicy amerykanskiej, moze wrescie sie obudza te lby polityczne w Polsce, ale rowniez media, bo czytajac wypowiedzi w GW pana Weglarczyka, bidak dalej nic nie zrozumial.
Do „Neli”: dzięki za pamięć.
Dodając jeszcze jeden wątek do mojej wczorajszej wypowiedzi w sprawie tej nieszczęsnej tarczy (ściśle zgodnej z wypowiedzią „Wodnika”, „Lecha” i innymi wpisami); otóz nie mogę oprzeć się wrażeniu, że polscy politycy i nasze media(w większości) są uczestnikami balu sylwestrowego i ,już po północy, gdy w głowach szumi, bez przerwy wznoszą toasty:” niech żyje nam”, „za zdrowie pań”, „my, pierwsza brygada…”, „hej, kto Polak, na bagnety!!….”.
Wszyscy w większości zapomnieli, do czego służy kielnia, długopis, łopata, cement, biznes plan, …. a potem, gdy przychodzi biegunka, to okazuje się ,że trzeba pędzić za stodołę, bo „wygódkę” bohaterowie przewrócili po pijaku.
Sebastian pisze:
2009-09-17 o godz. 23:53
1. Ostatnio ? Gabon. Prosze sprawdzic w mediach. Z tym, ze bylo wiecej kandydatow.
2. Przykro mi, ale wydaje mi sie, ze PA2155 czy nawet ja znamy spoleczenstwo amerykanskie lepiej niz Ty. I nie chodzi tutaj o znajomosc z mediow czy z ksiazek, bo pod tym wzgledem kazdy z nas ma taki sam dostep, ale o doswiadczenie na goraco, kontakt z ludzmi – zawodowy, turystyczny, towarzyski, o kontakt z pulsem tego spoleczenstwa na poziomie lokalnym, bardzo lokalnym nawet. Jest to spoleczenstow nadal zywe, pelne inicjatyw i pomyslow, pelne energii nawet dzis, w dobie kryzysu. Bylem ostatnio wielikroc w USA i rozmowy z ludzmi byly normalne: sporo narzekania oczywiscie, wentylowania politycznych frustracji, ale – i co warte podkreslenia – przeswiadczenie, ze we will overcome, we will prevail. Ten optymizm jest zadziwiajacy, wynikajacy z wciaz zywej wiary, ze God bless America, a przeciez wiadomo, ze wiara czyni cuda.
Te wszystkie narzekania na masowa kulture konsumowna przez Amerykanow kontra konsumpcja kultury wznioslej – tradycji kraju, jak piszesz, sa troche sztuczne, bo na tej samej zasadzie mozna dzis wieszczyc upadek kazdego kraju lub przynajmniej ich sporej wiekszosci. W tym np. Polski. Kilka powaznych muzeow swiatowych znajduje sie ciagle w USA, galerie sztuki rowniez. Orkiestry symfoniczne, teatry – przyklady mozna mnozyc. O procencie osob odwiedzajacych te przybytki wznioslej kultury mozna dyskutowac, ale na tej samej zasadzie mozna dyskutowac o kazdym innym kraju. Wielkie centra kulturalne USA tetnia zyciem tak jak nim tetnia wielkie centra w innych krajach. A jak sie rozklada konsumpcja sieczki ? Mysle, ze tutaj USA nie sa az tak inne niz np. Polska czy Chiny. Masowa kultura ma to do siebie, ze konsumuja ja masy, konsumuja podobnie i na calym swiecie. Choc oczywiscie sa kraje bardziej ukulturalnione.
Owszem, jest USA to kraj z problemami, ale ktory kraj ich nie ma ? Chiny tez beda mialy swoje – wystarczy poczekac. Juz maja, bo ida sciezka rozwoju jeszcze bardziej drapiezna i niebezpieczna niz szly USA – sciezka bez jakiejkolwiek kontroli demokratycznej, ktora w USA poniekad instnieje.
Pytasz o chociaz jedna przeslanke, ktora pozwoli USA utrzymac pozycje swiatowego leadera ? W samym pytaniu jest blad, gdyz swiat nie powinien byc jednobiegunowy i leaderow powinno byc tylu, ilu swiat jest w stanie wyprodukowac. Ale skoro juz pytasz w ten sposob, to z pewnoscia USA jeszcze dlugo beda leaderem jesli chodzi o badania naukowe (chodzi glownie o nowe kierunki badan podstawowych), napewno beda leaderem jesli chodzi o programy kosmiczne (choc moim zdaniem to jest akurat kierunek bezsensowny, ale uznany jako arena wyscigu o prymat – patrz Chiny i Indie, ktore staraja sie dobic do czolowki) oraz – last but not least – beda leaderem jesli chodzi o potencjal wojskowy. To ostatnie nie koniecznie musi przekladac sie na rezultaty interwnecji militarnych, ale raczej na zdolnosc do zareagowania w sposob jak najszybszy i jak najbardziej silowy w praktycznie rzecz biorac kazdym punkcie swiata. Bez wnikania w to, czy to dobrze czy zle, zaden inny kraj jeszcze dlugo nie bedzie mial takiej zdolnosci.
Paradoksalnie, kryzys aparatu panstwowego USA moze przyniesc sporo pozytku temu krajowi na dluzszy dystans, jesli tylko Amerykanie nie zaprzepaszcza zaistnialej szansy na zmiany. Mozliwa i konieczna jest przebudowa wielu systemow publicznych, ktore dzis coraz silniej sa krytykowane z uwagi na ich nieskutecznosc oraz wysokie koszta. W przeciwienstwie do dawnych imperiow, ktore szly na dno w stanie euforii i samozadowolenia, Amerykanie zywo dyskutuja o tym, co nie dziala, a wiec byc moze z tych dyskusji wyjdzie cos konstruktywnego dla nich samych. W tym swietle nie trzeba niedoceniac tradycji politycznej tego kraju: czegos, co nazywa sie popularnie grass roots, czyli aktywizacji oddolnych oraz skutecznosci dzialania na poziomie lokalnym. Amerykanie to indywidualisci, ale indywidualisci pragmatyczni i, jako tacy, maja oni potencjal, zeby ten kraj przemodelowac od dolu, a nie odgornie, czekajac na znak z Waszyngtonu. Dlatego miedzy innymi reformy Obamy spotykaja sie z oporem nie tylko zainteresowanych lobby, ale z oporem zwyklych ludzi, ktorzy wciaz bardziej wierza w siebie i w swego sasiada niz w taki ogolnik, jakim jest panstwo. W swej tradycji politycznej Amerykanie maja zdolnosc do samocznynnej organizacji oddolnej, czego dowodem byl tzw. Dziki Zachod, widziany oczyma historykow, a nie z ekranow westernow. XIX-wieczna Ameryka byla dosc mocno zorganizowanym spoleczenstwem, gdzie farmerzy, ranczerzy czy gornicy stanowili swoje wlasne prawa lokalne oraz ustanawiali sposoby rozwiazywania konfliktow zanim dotarla do nich wladza federalna. Amerykanie nie zatracili tej zdolnosci. Oni ja kultywuja, moze bardziej niz podziw dla wydumanej kultury, nad ktory Ty ak sie roztkliwiasz. Mozna powiedziec o Amerykanach, ze sa otyli, ze karmia sie sieczka kulturalna czy zywnosciowa, ze sa tacy czy owacy ale ostatnia rzecza, ktora pasuje do nich to ospalosc na poziomie obywatelskim. I w tym sensie nie przekreslabym Ameryki i nie wiescil jej konca.
To, co napisalem powyzej nie stanowi elegii na czesc USA oraz glosu na rzecz utrzymania przywodczej roli USA na swiecie. Jestem za swiatem wielobiegunowym i dlatego „leaderowanie” czy hegemonia w wiekszosci dziedzin mnie nie buduje jako model urzadzenia swiata. Jednak nawet w swiecie wielobiegunowym USA bedzie miec swoja znaczaca role.
Jesli Ty – jak to dekarujesz we wpisie adresowanym do PA – nie potrafisz na Ameryke spojzec inaczej niz komiksowo, to niestety, ale doprowadzasz sam siebie do pewnego ubostwa na poziomie poznawczym i budujesz na tej podstwawie sprefabrykowane idee, ktore potem bierzesz za pewniki. Jesli chodzi o USA, to nie ma nic pewnego. Ten kraj i jego spoleczenstowo wciaz sa nieobliczalne, w dobym i w zlym znaczeniu tego slowa.
Pozdrawaim.
2155:
Tradycja amerykańskiej kultury, zaczyna się na westernach. Gdyby nie spore ilości ?dokupionych? obywateli z innych krajów, egzotyka Amerykanów, byłaby mniej przypudrowana.
****
A kim sa „Ci Amerykanie?” to Norvegovie. Niemcy, Polacy, Irlandczycy itp
czyli przybysze z Europy, z Azji lub Ameryki Poludniowej ktorzy przywoza s soba zapotrzebowanie na kulture i nauke. I to od zaranie dziejow USA.
W ameryce istnialy orkiestry symfonoczne i to dobre kiedy jeszcze nie bylo westernow i kin.
Pyszni Eurppejczycy!
Nie odgradzajcie sie az tak od Ameryki. „Dokupieni obywatele” to dobrowolni emigranci, w tej liczbie i z Polski, ktorym Ameryka daje mozliwosci, prace i rownouprawnienie ktore nie zaznali w „starej kulturalnel” ojczyznie.
Wywyzszanie sie nad Ameryka swiadsczy o pysze i zarozumialstwie
Sebastian:
Kultury zadnego spoleczenstwa nie nalezy upraszczac, tym bardziej amerykanskiego.
Postaram sie podac te przyklady. 🙂
Literatura (tylko noblisci): P. Buck, S. Lewis, W. Faulkner, E. Hemingway, S. Below, I. B. Singer, J. Steinbeck. Nie- noblistow nie wymieniam, bo moze to zamulic obraz. Wszyscy kiedys byli tlumaczeni na polski.
Malarze: J. Pollock (byl nawet film o nim), G. O’Keefe, N. Rockwell (w Detroit byla niedawno wystawa jego prac)
Kompozytorzy: S. Barber, A. Copland, G. Gershwin
Rezyserzy ( z nimi latwiej) D. Griffith, J. Ford, J. Huston, B. Wilder
Nie bede zanudzal, bo brzmi to jak ksiazka telefoniczna. Czyli nie tylko western i komiks. Niektorzy byli, tak jak i ja, emigrantami. Ale niektorzy wybitni Polacy tez maja cudzoziemskie rodowody. Wystarczy popatrzec na ich nazwiska i ich pochodzenie. To nic zlego. Spoleczenstwa otwarte przyciagaja innych, ktorzy wnosza do nich nowe wartosci. Ale to truizmy.
PS. Nie wiem, ilu Chinczykow widzial Pan w zyciu, ale wydaje mi sie (i owi Chinczycy z roznych sinokultur swiata, nie tylko Chin kontynentalnych) twierdza, ze prawdziwa tradycja chinska zabija inicjatywe i parcie do przemian, ktore Pan u nich podziwia. Podobnie jest poniekad z Japonczykami i Hindusami. Ich prawdziwa sila, zdolnosci, inteligencja, mrowcza praca procentuje nie na gruncie rodzimym, a w takich krajach jak USA, Kanada lub Australia. Dlatego tak tlumnie pojawiaja sie w tych krajach, aby osiagnac to, co bylo niemozliwe w ich wlasnych krajach. I chca tu pozostac na zawsze, nawet za cene kompromisu kulturalnego.
Pozdrawiam
michrich:
Cytat nie byl moj, a Sebastiana. 🙂
Musze dodac, ze komentarze w mediach amerykanskich o Tarczy sa liczne. Niektore zabawne. Jeden z ekspertow, wystepujacy w NPR i broniacy decyzji o zaniechaniu Tarczy w Polsce i Czechach wyrazil opinie, ze oba kraje i tak nie sa narazone na przyszly atak rakietowy iranski lub pln. koreanski. Stwierdzil on rowniez, co jest poniekad prawda, ze Iranczycy maja od pewnego czasu klopoty techniczne z wyprodukowaniem rakiety balistycznej dalekiego zasiegu. Najblizsze plany obronne Pentagonu beda skoncentrowane na obrone sojusznikow na Bliskim Wsch. Rozpatrywano rowniez problemy parasola ochronnego dla nowych sojusznikow USA w Europie, ale nie przywiazywano do niego waznosci. Wyjatkiem byl J. Bolton, byly ambasador amerykanski przy ONZ. Ale to znany jastrzab.
Dzięki… czy to szczęśliwemu zrządzeniu losu, czy też mądrości ludzi, że tej piekielnej tarczy u nas nie będzie. To dzień zwycięstwa rozumu nad niepolityczną ośmieszającą fanfaronadą i twardogłowiem.
Ileż jeszcze takich lekcji będzie trzeba dla naszych gorących łebków politycznych?
Uniknęliśmy zbędnych kosztów za wątpliwe korzyści – niestety nie dzięki mądrości naszej podklasy politycznej wytrwale dowodzącej braku jakiejkolwiek myśli strategicznej, zajętej bieżącymi rozgrywkami ligi powiatowej bez sensu i znaczenia. Wstyd na cztery fajerki…
Jest wszak problem, który celnie ujął „aekielski” – Ale się nawywijało…
Czym my teraz będziemy walczyć z wszelkim złem tego świata? Tak dobrze żarł i zdechł. 48 samolotów F-16 bez wsparcia rakietowego,bez tarczy,to złom. Nie będziemy mieli Prawa i nie będzie już Sprawiedliwości.
PA2155 pisze:
2009-09-18 o godz. 15:03
Musze dodac, ze komentarze w mediach amerykanskich o Tarczy sa liczne. Niektore zabawne. Jeden z ekspertow, wystepujacy w NPR i broniacy decyzji o zaniechaniu Tarczy w Polsce i Czechach wyrazil opinie, ze oba kraje i tak nie sa narazone na przyszly atak rakietowy iranski lub pln. koreanski.
***
Potencjalnie owa tarcza bronilaby i Polske gdyby Rosja zachciala wskrzesic dawny Pakt Warszawski. Upadek wspomnianego Rosja nie moze przebolec.
Wzmianki o wspolpracy wojskowej Rosji z Polska ze strony Putina zdradzaja pewne potencjalne tendencje Rosyjskie do dawnej hegemonii nad Wschodnia Europa.
Sebastian pisze:
„Czy byłby Pan uprzejmy podać po jednym przykładzie ze sztukiAmerykańskiej, które uważa Pan za najwyższy poziom ?”
Skoro pytasz, to jest sznasa Sebastianie, ze te nazwiska nic Ci nie powoiedza, mimo to rzucam garsc – tylko ze sztuk wizualnych i tylko z ostatnuch stu lat:
Ansel Adams, John James Audubon, Milton Avery, Romare Bearden, Thomas Hart Benton, Albert Bierstadt, Alexander Calder, Robert Capa, Mary Cassatt, William Merritt Chase, Dale Chihuly, Frederic Edwin Church, Thomas Cole, John Singleton Copley, Edward S. Curtis, Stuart Davis, Richard Diebenkorn, Thomas Eakins, Sir Jacob Epstein, Jules Feiffer, Helen Frankenthaler, Arshile Gorky, Marsden Hartley, Al Hirschfeld, Hans Hofmann, Winslow Homer, Georgia O’Keeffe, Lee Krasner, Franz Kline, Willem de Kooning, Dorothea Lange, Roy Lichtenstein, Morris Louis, John Marin, Agnes Martin, Joan Mitchell, Robert Motherwell, Jackson Pollock, Man Ray, Robert Rauschenberg, Frederic Remington, Norman Rockwell, Mark Rothko, Albert Pinkham Ryder, Augustus Saint-Gaudens, Dr. Seuss, Ben Shahn, Cindy Sherman, David Smith, Frank Stella, Gilbert Stuart, James Thurber, Louis Comfort Tiffany, Andy Warhol, Frank Lloyd Wright, Andrew Wyeth, N.C. Wyeth.
Wystarzy, czy mam sypac dalej – z muzyki, literatury, teatru, baletu etc?
teraya:
„Nie będziemy mieli Prawa i nie będzie już Sprawiedliwości”
Ale, może , wróci NORMALNOŚĆ???
Jacobsky pisze:
2009-09-18 o godz. 12:32
—————————
Szanowny Panie,
dziękuję za poświęcony czas.
Ad1. Gabon!- Dla mnie przykład genialny. Rozbroił mnie Pan zupełnie. Mogę tylko się zachwycać finezją Pańskiego skojarzenia. W tym momencie, najmniej zależy mi na przekomarzankach w kwestii podstawowej. Kupuję Gabon bezkrytycznie, i będzie to od teraz także mój „Gabon”, na wszystkie polemiki świata. Dzi.ęki Gabonowi staję się niezatapialny. Dziękuję.
Ad.2 Jeśli Pan się wszyta we wszystkie moje wpisy, to ja mam wrażenie, że w przeważającej większości, pisałem podobnie o Ameryce do tego, co Pan był uprzejmy napisać od siebie. Wspominałem o degradacji kulturowej Polaków przez kulturę masową, o dzielności Amerykanów w obecnym kryzysie , oczywiste jest dla mnie posiadanie przez Amerykę wielu ośrodków kultury wysokiej…
Mam z kolei problem, z wyobrażeniem sobie nowego rozdania i koegzystencji kilku liderów /narodów/ na naszej, coraz mniej zasobnej i gościnnej planecie.
Nowi kandydaci na liderów coraz więcej konsumują, a z prfostych rachunków specjalistów /np. Klub Rzymski/ wynika, że każdy może mieć samochód, ale zacznie pbrakować jedzenia i picia. Jeśli np. Brazylia postawi na biznes -produkcja żywności- i wytnie lasy deczowe/takie ma plany/ to jeden z głównych stahbilizatorów klimatu zostanie zniszczony. Obecnie wycina się rocznie lasy Amazonii na obszarze równym obszarowi Polski. Wystarczy do tego dołożyć surowce naturalne i już serdeczna współpraca i koegzystencja Wielkich wydaje się mniej realna. Amerykanie trochę przysnęli, a w tym czasie prezydent Chin, osobiście „zaklepał” sporą ilość państw afrykńskich dla zabezpieczenia przyszłych potrzeb Chin. Jak Pan sądzi, czy te państwa porozumieją się w kwestii dostępu do złóż bogactw afrykańskich? Czy Chiny, które dosłownie dają tym państwom pieniądze na rozwój, zechcą widzieć swoich przyjaciół Amerykanów, w tych państwach podczas „owocobrania”?itd.etc.
Twierdzi Pan, że Chińczycy/Hindusi, to co innego/ , którzy tak pięknie rozkwitają w nowych ojczyznach, to taki 100% pewniak dla nowych ojczyzn. Dla Chińczyków, głos ze starego kraju ma wartość przez długie pokolenia. Ja miewam kontakty z Chińczykami z Chin. Mogę o nich wyrażać się w samych superlatywach.
Ich świadomość , jaką udało mie się wydobyć, po kilku ryżowych toastach jest dość spolaryzowana- powoli zozchodzić się po świecie i w nowych miejscach uczciwie zajmować się działalnością gospodarczą, zwłaszcza kulturotwórfczą daiałalnością gastronomiczną. Nic więcej- rozejść się i uczciwie pracoawać.
Jak Pan sądzi, czy topniejąca przewaga Amerykanów przodujących w tak zwanych badaniach podstawowych względem Chin, to tylko hakerzy? W ubiegłym roku ujawniono w Kalifornii bardzo zaradnego Amerykanina chińskiego, który nie potrafił oprzeć się prośbom z em starego kraju.W artykule traktującym o tym wydarzeniu, pojawił się coraz częściej powtarzany argument: Nigdy w dziejach nie było w świecie tak agresywnej i totalnej kradzieży dóbr intelektualnych.
Jeśli , natomiast chodzi o oddolną, wspaniałą zdolność Amerykanów do samoorganizowania się, to, przykro mi bardzo, ale, ja jestem wyznawcą teorii, że stworzenia społeczne, lepiej funkcjonują, jeśli są zarządzane od góry, nawet kosztem, koniecznych na obecnym etapie „niewygód ” obywatelskich. Dlatego specjaliści od systemów społecznych, w wielu przypadkach skłonni są widzieć sukcesy takich systemów jaki panuje w Chinach, gdyż w globalnie nieuniknionej rywalizacji wielkich państw , czy bloków, dyktatura centralna, ma zdolności do większego koncentrowania potencjału narodu, grupy narodów.Jest to zarazem bardziej skuteczne od demokraycznych systemów, i bardziej podatne na błędy. Ale to jest, żyje, czce jeść, pić i pracować…
Oddolnie doskonake organizowało się polskie chłopstwo, w czasach zaborów, a nawet przed. Stanowiło indywidualne koncentraty oddolnej samoorganizacji wszystkiego.
Pozdrawiam,Sebastian
michrich pisze:
2009-09-18 o godz. 13:19
——————-
Szanowny Panie,
eufemizm „dokupieni obywatele” to moja sprawka. Nie miałem na myśli tych rzesz Europejczyków, którzy wyjechali z Europy „za chlebem” poszukując w Ameryce swoich szans na lepsze ,godne życia. Miałem na myśli, tych wybitnych, superwykształconych, twórczych itp, których Ameryka nie skusiła ofertą znalezienia pracy. Tych Ameryka skusiła możliwością krociowych, gdzie indziej niespotykanych profitów. Czy użycie wobec tych , często ludzi wybitnych a mnawet genialnych, określenia, że zostali „dokupieni” jest nieadekwatne? Pomijam zupełnie kwestię narodów, którym takie skarby przechwycono , mamiąc ich mamoną.
A orkiestry symfoniczne, owszem istniały, jednak mało wpisały się w pamięć historyczno-kulturową tradycji tego narodu.Tradycją jest : jak zdobyto Dziki Zachód.
Pozdrawiam,Sebastian
PA2155 pisze:
2009-09-18 o godz. 13:49
——————————
1. Dziękuję za informację o najwybitnieszych twórcach kultury amerykańskiej. Jak już wcześniej wspomniełem, ta kwestia jest niepolemiczna. Mechanizmy i funkcje różnych nagród , znam trochę z autopsji. W mojej świadomości, nagroadzanie sztuki to jest bezwzględny bhiznes i skuteczny rytuał w promowaniu czyjejś kultury. Proszę przypomnieć sobie , w oparciu o jakie kryteria dobierani są np. kandydaci do literackiej Nagrody Nobla, i co ostatecnie przesądza o jej przyznaniu. Sztuka , to taka dziedzina, gdzie można wszystko!!! uzasadnić, jeśli jest zapotrzebowanie, bo kryteria są niewymierne…
Moje refleksje na temat Chińczyków zawarłem we wpisie do Pana Jakobsky’ego, więc, żeby się nie powtarzać zapraszam do lektury tamtego mojego wpisu.
Pozdrawiam,Sebastian
Helena pisze:
2009-09-18 o godz. 16:46
——————————–
Szanowna Pani,
tak zasmakowałem w Pani naduprzejmości do mojej niewdzięcznej osoby, że odczuwam niezdrowy głód na Pani łaskawości . Pyta Pani czy wystarczy?
Jeśli to aakurat Pani „sypie” to błagam o jeszcze. Oczywiście że mi mało!!!
Pozdrawiam,Sebastian
P.S.
A Polock i Warhol- jakie wartości stanowią o wielkości tych gigantów?Oczywiście wartości malarskie nie gazetowe powielanki.
Sebastian:
1. Twoje zdanie brzmialo: „proszę wskazać ,choć jedno państwo, w którym kampania prezydencka byłaby rozbuchana do takiej euforii jak ostatnia w USA.” Wskazalem. A wiec o co chodzi ? Na przyszlosc prosze sie wyrazac precyzyjniej.
2. Piszesz „Mam z kolei problem, z wyobrażeniem sobie nowego rozdania i koegzystencji kilku liderów”. Kwestia wyobrazni zatem. Widac ja mam inne wyobrazenia o swiecie niz Ty. Oraz o jego przyszlsci. Tak jak o gustach, tak o wyobrazeniach nie ma co dyskutowac.
3. Reszte wszyscy wiedza. Klub Rzymski, a ostatnio Stiglitz i Cohen w Le Nouvel Observateur: wszyscy to samo: tak dalej byc nie moze jesli chodzi o ekonomie swiatowa. Ale poki co, to w tej ekonomii uczestnicza wszyscy, na tych samych zasadach, i nikt nie ma zamiaru wyzbyc sie paradygmatu o nielimitowanym wzroscie ekonomii. Wszyscy, to znaczy USA i protagonisci tego kraju, pretendenci do roli leadera. A wiec jesli juz, to niedlugo w ogole nie bedzie zadnego leadrea, podobnie jak nie bedzie ekonomii i spoleczenstwa takiego, jakie znamy, cokolwiek to oznacza. Po co wiec ta cala awantura o to, kto jest leaderem, kto nie jest. Byc moze leaderem bedzie ten, kto zainicjuje proces zmian. Kto nim bedzie ? Trudno powiedziec. Nie stawiam na nikogo, bo jak narazie kandydatow brak.
Bardzo sie ciesze, ze Tobie odpowiada teoria organizowania odgornego spoleczenstwa. Rozumiem zatem uznanie dla modelu chinskiego. Co warta jest zdolnosc do mobilizacji v/s rozlazla na pozor demokracja – pokaze przyszlosc. Natomiast wtretu o polskim chlopswie nie rozumiem do konca: prosze nie zapominac, ze polskie chlopstwo funkcjonowalo w systemie zaleznosci feudalnej, czego nie da sie powiedziec o ludnosci w XIX-wiecznej Ameryce. Oczywiscie chodzi o ludnosc biala, i to wlasine ona dyktowala kierunek rozwoju, ale ten stan rzeczy stanowi temat na odrebna dyskusje, w ktora nie mam ochoty sie wdawac. Nie mniej dostrzegam pewna ironie w Twoim tekscie („oddolna, wspaniała zdolność Amerykanów do samoorganizowania się”). Coz, mozna ironizowac na rozne tematy. Ja powstrzymam sie od ironizowania na temat Twojego uznania dla systemow odgornych i ich wydajnosci, szczegolnie na dluzsza mete.
A o chinskich hackerow prosze sie nie martwic. Ani o tzw. topniejaca przewage USA w dziedzinie naukowej, topniejaca m.in. z powodu wykradania wlasnosci intelektualnej przez Chinczykow. Kto wie, ile w tym, co zdobyli Chinczycy jest rzeczy rzeczywiscie wartosciowych, a ile chlamu, na ktory dali sie zlapac chinscy hackerzy. Nie zapominaj, ze rywalizacja toczy sie na wielu frontach i jesli adwersarz pcha sie drzwiami i oknami, zeby cos wykrasc na swoj uzytek, to nie od rzeczy jest skorzystac z tej checi poznania i wcisnac adwersarzowi troche smiecia, zeby stracil czas na ich eksploracje. To metoda stara jak swiat, ale jakze aktualna: dezinformacja.
„Twierdzi Pan, że Chińczycy/Hindusi, to co innego/ , którzy tak pięknie rozkwitają w nowych ojczyznach, to taki 100% pewniak dla nowych ojczyzn.” To nie ja, to chyba PA2155. Drobiazg, ale zawsze, i ktory pokazuje, ze czasem dobrze jest skoncentrowac sie na jednym torze dyskusji. Ja swoj zwlaniam i nie mam zamiaru dalej angazowac sie w polemike, zwlaszcza ze schodzi ona na temat upodobac osobistych oraz wyobrazen.
Pozdrawiam.
Jacobsky pisze:
2009-09-18 o godz. 18:12
—————————–
Szanowny Panie,
na tym świecie, w indywidualnych relacjach z jego/świata/ wszystkimi!!! wartościami, jest absolutnie kwestią naszych wyobrażeń i upodobań.
To „wszystko” jest nam podawane na wiarę/naszą/ a nasze umysły przy pomocy siobie dostępnych środków wartościują to zgodnie z każdego z nas indywidualnym potencjałem i rozwojem, i tak się bujamy z tymi naszymi i pomiędzy cudzymi ułudami naszych indywidualnych, mizernych wyobrażonych rzeczywistości.
Lubię z Panem rozmawiać, odbieram te rozmowy, jako inspirujące. Ponieważ w ostatnim swoim komentarzu , potraktował mnie Pan trochę paternalistycznie, pozweolę sobie zrewanżować się Panu, małą krytyką Pańskiego „warsztatu” dowodzeniowo-intelektualnego”/przepraszam za połamańca semantycznego/ i powiem, że czasami jedzie Pan bardziej po jednotorowej bandzie niż robię to ja.
Chińscy hakerzy w Pańskiej wersji to zwyki debile, którzy swoją świadomością dorastają do podkradania chłamu, i na tym koniec. Można im wystawić do odstrzału byleco, a ci cieszą się dosłownie jak dzieci…
Swego czasu dowodził Pan, że Google nie mogą mieć pewnego twierdzenia matematycznego, podając jako argument przypadku kogoś innego, który rzucał się z motyką na stworzenie komórki. Nawet nie potafię w takim dowodzeniu dostrzec ani ksztyny gruszki czy pietruszki, a co dopiero sensowne dowodzenie.
Przykro mi, ale takie argumentacje są mało silne …
A z Gabonem , mnie o nic nie chodziło. Po prostu bardzo spodobał mi się wybór euforycznego Gabonu, i tyle.
Na koniec poddam , poza konkursem , moją osobistą opinię o drobnej przywarze Polaków, którzy urządzili się za granicą. Opini ta wynika z wielokrotnych, o wysokim procentowym współczynniku pewności. Przywara ta polega mniej więcej na tym, że jeśli Polak/żadnych osobistych wycieczek, abstrakcja/ czegoś nie wie lub nie zna, to to coś nie istnieje. Nie wiem, czy taka „kapryśność” dotyczy tylko nas , Polaków osiadłych w zapóźnionej cywilizacyjnie Polsce, czy do aktualnych tubylców podobnie.
Na szczęście owi zagraniczni tubylcy, przy największym dziwolągu- informacji, zawsze na wstępie są 100% na tak. Problemem właściciela owego szkaradka jest wybronić swoją twarz przed zhańbieniem.
Uprzejmie wyjaśniam, że ja się nie napraszam, tylko jak pytają to odpowiadam, a piszę bo lubię.Chyba ,że jakaś uczciwa zabawa w krótkie polemiki.
Pozdrawiam,Sebastian
Sebastian,
bardzo dziekuje za tych kilka uwag i refleksji osobistych, w tym krazacych dookola mojej osoby. Bede o nich pamietac na przyszlosc.
Przyznam, ze istotnie: nie wyszystkie moje wywody moga byc czytelne dla niektorych odbiorcow, a zawarte w nich zwiazki przyczynowe i logiczne zrozumiale. To z pewnoscia moja wina, za co z gory przepraszam.
Pozdrawiam.
….
Nie zabierajac glosu w dyskusji musze jednak pochwalic pania Helene za perfekcyjne opanowanie funkcji ctrl + c w sekwencji z ctrl + v
Pani Helena nie sypie, tylko przekleja!
A wydawaloby sie niebanalny termin Visual Arts wzial sie stad, ze tak byla podpisana lista Notable figures. A wiec pani Helena wolala nie ryzykowac zapuszczania sie w domeny innych muz. Mozna sprawdzic w ……..wikipedii,
wiec prosze nie niepokoic serwerow uniwersyteckich.
To tak tytulem dygresji. Ide o kazdy zaklad, ze pani Helena nie ma pojecia o 90% nazwisk z tej listy, ktorymi tak ochoczo „sypie” w Sebastiana…. po oczach.
Stad drobna rady jak pani wkleja pani Heleno, to prosze pisac, ze pani wkleja, a nie „sypie”.
By „sypnac” to mozna kolegow , mozna sypac kurom, mozna sypnac sie trzecia klasa 800 wiorstek do Petersburga jak to radzil Luzyn Duni Raskolnikow. Ludzie mawiaja takze, ze ich np. sypnela osa, ale to juz zdaje sie regionalne jest. Niektorzy moze nawet w tym miejscu wspomnieliby o Igorze Sypniewskim, ale to nie jest konieczne.
Tak jak i zbedne jest przypominanie slow Kalibra syp, syp, syp mi talary do portfela.
A tak na marginesie, to raczej sie z pania Helena zgadzam w tym, ze kultura Stanow jest bardzo atrakcyjna.
Jacobsky pisze:
2009-09-18 o godz. 23:47
—————————
Szanowny Panie,
dał Pan kolejny pokaz, zachowania się z klasą.Ostatnio podziwiałem finał lekkiego nieporozumienia na linii Jakobsky-Wodnik 53. Można tylko powielać.
Pozdrawiam,Sebastian
P.S. Uprzejmie dpopowiadam, że o nieszczęsnym „problemie” Google, sam sporo wiem,
a o wartościach informacji zdobywanych nieuczciwymi metodami, mam dość dobre wyobrażenie . Nie jest to takie proste jak chciałoby się to widzieć, np. ktoś kradnie kompletną wiedzę na dany temat. „Brylantową ” wartością może być jeden !!! kompletnie bez znaczenie dla całości detal, który jest tym newralgicznym, domykającym własne wysiłki badawcze. To naprawdę sztuka.
Sebastian:
Muszę przyznać, zdumiałeś mnie……….
Znasz choć jeden przykład dyktatury która nie uległa zwyrodnieniu?
-wszak „władza degeneruje, władza absolutna degeneruje absolutnie”……
Jest mnóstwo przykładów rewolucji „odgórnych, zakończonych powodzeniem-
Piotr I, Fryderyk II, Ataturk, ale jakie koszty poniosło społeczeństwo?
Zgoda, że z punktu widzenia państwa konieczne, a z punktu widzenia przeciętnego obywatela?
W ten sposób można usprawiedliwić każdą zbrodnię w imię przyszłości Narodu.
A gdy zmieni się koncepcja, wraz z przywódcą? Dotychczasowe poświęcenie traci rację bytu. Ten problem mają moim zdaniem Rosjanie- tyle ofiar, poświęcenia, bohaterstwa- na darmo? można było inaczej?
Nawet łagodny Salazar miał na koncie ofiary.
Dyktatura nie ma hamulców i mechanizmów kontrolnych……..
wiesiek59 pisze:
2009-09-19 o godz. 12:11
—————————–
Szanowny Panie,
zapewniam Pana, że jestem świadom wartości jakie oferuje demokracja, i ciemnych stron dyktatury.
Dla lepszego zrozumienia mojej wypowiedzi, proszę uwzględnić kontekst w jakim muje uwagi zostały użyte. Po pierwsze- nieuchronna ,narastająca rywalizacja w skali globu, na poziomie egzystencjalnym. Dla wszystkich nie wystarczy tego co oferuje nam Matka Ziemia.
Po drugie , czy tego chcemy, czy nie , jako indywidualni przedstawiciele naszego , społecznego gatunku -stanowimy w każdej konfiguracji okruchowe warości ,nadrzędnych, gatunkowych cech , zarówno całych społeczności jak i całej ludzkości. Zsynchronizowanie tego wszystkiego w silne wypadkowe atuty danych społeczności wymaga precyzyjnych systyemów kumulujących, czyli inicjatywy odgórnej.
Mieszkańcy krajów demokratycznych, rozsmakowują się w ciepełku, jakie pojedyńczym ludziom daje demokracja. Chciałbym zauważyć, że w latach 60-tych, czy 70-tych- to ciepełko było jeszcze milsze.
Jestem przekonany, że obecnie, nasza obecna ,ziemska cywilizacja znajduje się na ostatnim odcinku etapu, po którym wyłoni się system uniwersalny w skali globu.
Na tym ostatnim odcinku , decyduj.ąca walka konkurencyjna między systemami spoóecznymi rozstrzygnie w takim trybie;1. czy dyktatury zdążą nie zapaść się przed zwycięstwem z powodu zakodowanych w ich naturze cech fatalnych
oraz,
2. czy kraje demokratyczne doczłapią do mety jako pierwsze, dzięki temu, że dyktatury w samą porę zaczną ulegać destrukcji.
Dołożyłbym tutaj przewagę potencjału ducha, jaki w fazie wzrostowej posiadają w nadmiarze społeczeństwa będące w fazie wstępującej cywilizacyjnie/Ameryka kiedyś też miała taki power w narodzie/, i już o brak wyniku rywalizacji na tym etapie nie możemy być spokojni.
Gdyby dyktatury/głównie Chiny/ padły przed metą, to i tak zwycięskie demokracje, nie będą już oferowały tego samego ciepełka, co np. dają dzisiaj. Wyższy poziom rozwoju cywilizacyjnego, to wzrost proceduralizacji, biurokraytyzacji, intensywniejszej kontroli itp… czyli dyskretne zniewolenie. Oczywiście zwycięskie dyktatury też przemienią się w demokracje, bo taka jest nieuchronna kolej rzeczy, a nie mądrość objawiona.
Pozdrawiam,Sebastian
Ja tak mniej intelektualnie, a wiecej z zycia. Trzeba bardzo wybiorczo patrzec, zeby nie widziec, ze Chiny poza rozwojem gospodarczym, Olimpiada z XXII wieku, kilkunastoma autostradami wokol Pekinu i innych kolosow… maja przerazajaco ciemne strony. Od uregulowan prawnych poczawszy, np. prawo do posiadania tylko jednego dziecka, tak tak wiem, w Szahghaju juz oficjalnie mozna miec dwoje, a na straszliwie biednych wsiach, na ktorych w dalszym ciagu mieszka wiekszosc Chinczykow troche sie przymyka oko na to drugie. Dlatego to rocznie brakuje statystycznie w Chinach poltora miliona noworodkow plci zenskiej. Ech, po co sie rozwodzic…To wlasnie tam w dalszym ciagu panuje straszliwy wyzysk w fabrykach, nedza i glod na wsi. I tego oswiecona wladza nie ma zamiaru reformowac.
Interesujace stwierdzenie, ze jak Chinczycy jakas wlasnosc intelektualna po prostu ukradli, to znaczy, ze maja przyszlosc. Zas jesli Amerykanie stwarzaja doskonale warunki, pracy, zycia, materialne najwybitniejszym umyslom – wcale nie kradnac ich dorobku, to sa swinie. To sa prawa rynku, prosze niech polska stworzy takie warunki nawet nie cudzoziemcom, ale swoim.
A co do umiejetnosci samoorganizacji Amerykanow, zaangazowania sie w zycie spoleczne swojej grupy – to szkoda klawiatury na wyjasnianie tym, ktorych ignorancja w tym temacie wprawia w zdumienie.
Amerykanie przoduja na swiecie tez w charytatywnosci. Protestanckie korzenie ucza, ze umiejetnosc bogacenia sie to powod do chwaly, pod warunkiem, ze tym bogactwem sie dzielisz. Taka, czy inna kultura amerykanska po prostu nie istnialaby, gdyby nie ofiarnosc spoleczenstwa. Mozemy sie zzymac na milierderow krwiopijcow, ale to oni z pobudek wyzszych, lub mniej wysokich tworza fundacje (chociazby naukowe, artystyczne, czy medyczne), z ktorych i Polacy korzystaja.