Mazowiecki, czyli siła spokoju
Polityka jest służbą, służbą Polsce – powiedział dziś w sejmie Tadeusz Mazowiecki. Dawno te proste słowa nie zabrzmiały tak mocno. Może dlatego, że Mazowiecki ma mir męża stanu, którego tak brakuje w dzisiejszej polskiej polityce. A może dlatego, że są to słowa przypominające o sednie sprawy: czym jest polityka?
O dobru Polski nasi politycy 20 lat po powstaniu rządu Mazowieckiego mówią częściej niż mówił rząd Mazowieckiego. Na codzień starano się unikać czczej retoryki, bo było potąd roboty. Rząd Mazowieckiego był rządem przełomu i w tym sensie jest poza konkurencją. Oni położyli fundament, na którym budowały (lub rujnowały) następne rządy.
Polityka jako służba jest możliwa. Miałem zaszczyt być w bliskim otoczeniu Mazowieckiego, kiedy walczył (wbrew swej nagłębszej woli) z Wałęsą o prezydenturę. Stanął do tej rywalizacji, bo niepokoił się, że Wałęsa ma ciągotki wodzowskie, co zdeformuje, a może zdusi młodziutką demokrację. Dlatego kiedy przegrał, od razu pogratulował Wałęsie i podał rząd do dymisji: nie chciał utrudniać sytuacji prezydenta-elekta.
Zachował się dokładnie odwrotnie niż niedawno przywódcy PiS po przegranych wyborach. Mazowiecki się odsunął, zrobił miejsce dla nowego premiera Bieleckiego, zaufanego Wałęsy. Dzięki Mazowieckiemu zmiana na szczytach władzy państwowej przeszła dość gładko. Umocnił się w efekcie nowy system polityczny. Obecny prezydent w niczym życia premerowi nie ułatwia. Gdzie może, tam sypie piasek w szprychy rządowi, co destabilizuje, a więc osłabia system państwowy.
Na swym historycznym premierostwie Mazowiecki majątku się nie dorobił. Spotkał go los wielu wybitnych Polaków: ataki, zniesławianie, insynuacje. Część prawicy jego rząd uznała za najgorszy, a rząd Jana Olszewskiego za najlepszy. Tak próbuje się pisać na nowo historię dwudziestolecia.
Sloganem kampanii wyborczej Mazowieckiego była ,,siła spokoju”. Wymyśliliśmy go z Markiem Strzałą w sztabie wyborczym pana Tadeusza. Po przegranej szydzono, że albo siła (Wałęsa), albo spokój (Mazowiecki). Tymczasem dziś te słowa jeszcze lepiej oddają osobowość polityczną Mazowieckiego i esencję jego filozofii polityki. Właśnie za swoją siłę spokoju – ważenie słów publicznych, pryncypialność, a przy tym zdolność do dialogu i kompromisu – jest teraz słusznie fetowany. Nigdy radykał, zawsze reformista z zasadami.
Komentarze
Właśnie. Zasadnicze pytanie dla posłów i posłanek: czym jest polityka? Czy jest to działanie na korzyść ogółu społeczeństwa czy sposób na zjednanie sobie władzy za czym stoi manipulacja społeczeństwem przy użyciu demokracji. Podejrzewam, że połowa z obecnie zasiadających w Sejmie musiała by się chwile zastanowić czym dla nich jest polityka.
Panie Redaktorze, napisanie okolicznosciowego tekstu na temat rzadu premiera Mazowieckiego nie wydaje sie trudnym zadaniem. Pana przeroslo.
Glupoty o tym, jakoby Pis nie oddal wladzy w sposob plynny wlasciwie nie zasluguja na komentarz. Nie wiem czy podsyca pan paranoje wlasna, czy tez probuje pan ja wzniecic na nowo w tych, ktorzy mogli w niej nieceo ochlonac przez dwa lata. I co ma Pis do rocznicy Mazowieckiego?
Po drugie, jednak pan nie umie uczyc sie na wlasnych bledach. Otoz pana srodowisko polityczne zniknelo z mapy, a pan pisuje felietoniki zamiast politykowac miedzy innymi takze dlatego, ze zawsze bylo posrod panstwa wielu co to nie mialo ochoty rzadzic, ale okolicznosci do tego zmuszaly, a i tak byl to rodzaj laski wyswiadczanej ludowi. Prosze mnie nie rozsmieszac.
Po trzecie wiele zlego i bardzo zlego mozna napisac o rzadzie premiera Mazowieckiego. A przynajmniej mozna pojac, ze wiele grup spolecznych po prostu nigdy nie moglo go zaakceptowac jako dobrodzieja. Ale rozumiem, ze rocznica jest okazja do mowienia rzeczy pochlebnych.
I z takich warto wspomniec, ze Tadeusz Mazowiecki podjal sie zaplacic polityczna cene politycznych dzialan. A zatem rabiesz wiory leca. I to jest analogia z dzisiejsza sytuacja. Kiedy to mamy premiera fircyka, ze przepraszam za okreslenie. Spokojny, czy nawet safandulowaty Mazowiecki w sprawach panstwa bije premiera Tuska po kilkakroc jesli chodzi o decyzyjnosc i umiejetnosc przyjecia konsekwencji.
Jack, a czy umialbys powiedziec mniej wiecej to samo („nie luibilem rzadu Mazowieckiego i uwazam, ze Kaczynscy byli lepsi, czasami nie zgadzam sie z Panem Redaktorem”), ale tak jakos by mozna bylo myslec o Tobie z sympatia i szacunkiem? Aby mozna Cie bylo wpuscic do swojego domu, bez obawy, ze bedziesz plul na podloge i kopal kota?
To byly czasy trudne, nieznane i eksperymentalne, ale wlasnie postawa premiera Mazowieckiego nie dopuscila do nienawisci, nie dzielil spoleczesntwo na dobre i zle, fakt, ze popelnil bledy, kazdy na jego stanowisku by popelnil, tylko, ze on je zminimalizowal. Bo coz by bylo jakby panowie Kaczysncy byli u wladzy w tamtych czasach? Mieslismy przesmak dwa lata temu. nigdy wiecej!
To w dzisiejszym świecie diabelski dylemat: polityka jako żądza władzy vs. służba społeczna. Obawiam się, że nieuniknione zdziczenie obyczajów sprawia, że Pański punkt widzenia staje się kompletnie nieczytelny i wręcz będzie oceniony jako „głupkowaty”. Skądinąd wiadomo, że jako aksjomaty współczesnego obrazu świata uznaje się:
1. przez „zwrot korzyść” osobista rozumiemy zysk w postaci pieniężnej.
2. celem i motywem działań jest korzyść osobista.
3. każdy skutek pociąga za sobą konieczność istnienia osób które go spowodowały w celu osiągnięcia korzyści osobistej.
4. brak dostatecznej wiedzy na temat faktów uzasadnia zastąpienie dociekań na temat tych ostatnich domniemaniem że ktoś chciał uzyskać korzyść osobistą.
Tym samym, wobec powyższych faktów społecznych, zechciałby Pan wyjaśnić o co Panu chodzi? Jakie wartości? Jaka siła spokoju?
Smutne to ale zdaje się, że tak już będzie….
Jack,
masz jakas dziwna wizje roli, jaka kazdy z nas (najczesciej z wyboru) odgrywa w spoleczenstwie demokratycznym. Wsrod tych rol jedni ludzie sa od rzadzenia, drudzy – od pisania o rzadzacych. Obydwie formy aktywnosci nie sa wcale łaska wyswiadczana spoleczenstwu, ale sluzba, bez ktorej zadna demokracja obyc sie nie moze, nie zaleznie od tego kto sprawuje te funkcje i jak spelnia swoja sluzbe. Wielka zaleta takich ludzi jak red. Szostkiewicz jest miedzy innymi to, ze oni otarli sie o wladze (nawet jesli jej nie pelnili), funkcjonowali w jej mechanzmach, i dzieki temu dzis, jako dziennikarze moga pisac o tym, jak widza sprawowanie wladzy przez innych, z czym oczywiscie mozna sie zgadzac lub nie. Owa racja bytu red. Szostkiewicza oraz Jemu pokrewnych, a takze Ich wybory dokonywane jesli chodzi o role w spoleczenstwie nie wymagaja moim zdaniem tlumaczenia i uzasadniania komus patrzacemy na swiat w sposob bardziej subtelny, refleksyjny i nakierowany na niuanse. Wychodzi na to, ze Tobie trzeba ten wielowymiarowy swiat wytlumaczyc. No coz, bywa i tak
Ale nie wydaje mi sie, zebym wyswiadczal Ci jakas łaske.
Cala przyjemnosc po mojej stronie.
Pozdrawiam.
PS. Aha, na przekor temu, co piszesz rola rozsmieszacza blogowego pozostaje nadal nieobsadzona, a wiec tym samym dostepna dla kazdego z nas. Nie przypisuj jej arbitralnie komus tylko dlatego, ze masz klopoty ze zrozumieniem tego, co pisze i dlaczego.
Pani Heleno,
Zdaje sie, ze hobbystycznie interesuje sie pani polska polityka, bo ani tu pani nie mieszka, ani specjalnie chyba do polskosci sie nie poczuwa. Wiec porozmawiajmy jak hobbysta z hobbysta.
Rzad premiera Mazowieckiego nie byl od tego, zeby go lubic, lub nie lubic.
I rozmowa o nim powinna sie zaczac od podstawowych faktow, jak chocby takich, ze Mazowiecki byl premierem z lapanki, jako wynik niezgody Walesy na Kuronia, a glownie Geremka. A ponoc, jednym z animatorow safandulowatego Mazowieckiego byl sam Kaczysnki grajacy wtedy w druzynie Walesy.
Nie bez znaczenia jest tez przeszlosc T. Mazowieckiego, a scislej na tle nazwijmy to tradycji patriotycznej, w warunkach okupacji jednej i drugiej, rysujaca sie oportunistycznie. I chwala mu za to, nie kazdy rodzi sie bohaterem. Wiec nie robmy bohaterow z tych, ktorzy nimi nie byli, bo godzi to w autentyczne swiadectwa bohaterstwa. Nazwijmy, ze Mazowiecki byl czlowiekiem kompromisu. Ma to wielkie zalety, ale i cene. Wiec jej nie zapominajmy.
Wreszcie premier Mazowiecki albo nie umial zapobiec, albo uwazal to za rzecz pozadana, ze nomenklatura PZPR robila co chciala, i szybko zorientowala sie, ze nie tylko nikt im slowa nie powie za hanbiaca przeszlosc, ale ze nawet lada moment, ci ktorzy beda tego probowac zostana stoczeni do roli skansenu.
Nie uwazam, ze Kaczynscy byli lepsi. Moge zalowac, ze lepsi od nich ich nie posluchali i, że ich skadinad najbardziej trafne diagnozy polityczne zamrozono na lat 15. Poza tym, co to w ogole za kategoria „lepszosc” w polityce?
I na koniec moje komentarze pod adresem premiera Mazowieckiego sa jedwabne wobec pani komentarzy na temat prezydenta Kaczynskiego. Te sa pelne piany, zolci, zacietrzewienia, a przy tym naiwnosci, infantylnosci i fobii. Zreszta zupelnie niepotrzebnie, bo jak mawiaja kuja konia, a zaba nogi podstawia.
Za rok w Jerozolimie pani Heleno,
Premier Mazowiecki. Nigdy nie przestanę być wdzięczna losowi za to, że nam Go dał. Jemu, za to, że podjął się tka trudnej i niewdzięcznej misji.
Panie Premierze: Plurimos Annos 🙂
Panie Jack,
uciekając się do pańskiej metody polemicznej i wyrafinowanej poetyki, mógłbym powiedzieć tak: jeśli obecny premier to fircyk – jak go pan za przeproszeniem określasz – to pański idol – stateczny bęcwał (też za przeproszeniem).
Rządził w okresie wzrostu gospodarczego, miał przyjaznego prezydenta – mógł przeprowadzić niezbędne reformy, ale nie chciał, nie umiał…?
Tępisz pan cudze paranoje, a nie dostrzegasz własnej.
Rozdajesz „żółte kartki” myślącym inaczej, a sam zdradzasz symptomy tunnel vision.
Panie Kazek,
pogrążył się pan zanadto w „aksjomatyce”.
A przecież nawet bełkot winien być finezyjny.
Pan Redaktor pisze:
„Mazowiecki ma mir męża stanu „.
Przepraszam, wsrod kogo?
Gdyby to byla prawda co Pan pisze, nie odpadlby
w wyborach prezydenckich juz w pierwszej turze.
(nawet wyciagniety przez nie wiadomo kogo z kapelusza Tyminski go wyprzedzil)
Dalej pisze Pan:
„Dlatego kiedy przegrał, od razu pogratulował Wałęsie i podał rząd do dymisji: nie chciał utrudniać sytuacji prezydenta-elekta.”
No wlasnie. A jak zachowal sie pan Tusk po przegraniu wyborow
prezydenckich?
Czy pogratulowal prezydentowi Kaczynskiemu i grzecznie
usunal sie w cien, aby nie utrudniac rzadzenia?
Jakos sobie nie przypominam?
Przypominam sobie natomiast, ze wspolnie z polskojezycznymi mediami rozpetal nagonke na przezydenta Kaczynskiego
porownywalna chyba tylko z amokiem, w jaki wpadla endecja
po wyborze Narutowicza.
I dalej:
„Dzięki Mazowieckiemu zmiana na szczytach władzy państwowej przeszła dość gładko. Umocnił się w efekcie nowy system polityczny. Obecny prezydent w niczym życia premerowi nie ułatwia. Gdzie może, tam sypie piasek w szprychy rządowi, co destabilizuje, a więc osłabia system państwowy.”
Przepraszam, ale pan porownuje sliwki z gruszkami.
Pan Mazowiecki nigdy nie pelnil urzendu prezydenta, wiec porownywanie jego zachowan i zachowan prezydenta
jest tutaj calkowicie bez sensu.
Poza tym co niby mialby ulatwiac prezydent Kaczynski
panu Tuskowi: demontaz panstwa?
Nastepnie pisze Pan:
„Na swym historycznym premierostwie Mazowiecki majątku się nie dorobił. Spotkał go los wielu wybitnych Polaków: ataki, zniesławianie, insynuacje.”
Przepraszam bardzo, a czy Jaroslaw Kaczynski na swoim
premierostwie sie dorobil?
Czy jego rowniez nie spotkaly ataki, znieslawienie oraz
insynuacje ze strony miedzy innymi Pana oraz panskich
redakcyjnych kolegow?
Dobre byloby panie Redaktorze zdac sobie sprawe z faktu,
ze nie wszyscy Pana czytelnicy cierpia na amnezje,
a niektorzy potrafia nawet logicznie myslec.
Panie Jacobsky,
Poza kilkoma malo grzecznymi uwagami na moj temat, jak rozumiem pisze pan mniej wiecej tyle, ze sprawa redaktora Szostkiewicza sa jego wybory i tkwienie w nich, czy wiara w nie, oraz ich lansowanie kiedys z pozycji zaangazowanych, dzis z publicystycznych.
Warto moze zeby redkator dawal kwadracik w roznym kolorze przy swoich felietonach sygnalizujac czy pisze swoje (jak ja uwazam androny) jako publicycsta, bo tak mu sie umyslilo, czy pisze ja jako czlowiek ktory wiezami towarzyskimi stoi zdecydowanie po jednej stronie barykady.
Dobrym zwyczajem jest, ze jak sie cos wspomina w narracji… ja bylem…. ja widzialem……, to nalezy sobie darowac biezace watki. Tak uwazam, mozliwe, ze sie pan nie zgadza.
A po drugie, czasami noz sie w kieszeni otwiera jak ktos plecie trzy po trzy. Jesli mielismy premiera, ktory nie chcial wygrac wyborow, ale uwazal, ze musi w nich startowac …. to albo:
1) w niczym nie rozni sie np. od Olechowskiego, Walesy, Kaczynskiego, Tuska, etc, tec, bo ci takoz samo, zawsze dla kraju, jakos nigdy dla siebie, wiec dajmy spokoj laurkom
2) albo byl Mazowiecki czlowiekiem na zlym miejscu, ktory wszedl nie do tych drzwi i sie potem troche krecil w miejscach ktorych optyki nie rozumial, stad moze i taka jego wyrozumialosc dla dawnej generalicji.
Po prostu nawet jak sie kogos lubi, to nie przystoi opowiadac o nim bajek.
Mazowiecki zostal rozjechany najpierw przez Walese (takze Tyminskiego) a potem juz u siebie w partii przez Balcerowicza. I takim rozjechanym my budujemy pomniki. No wybaczy pan. Sa granice hipokryzji.
Panie Teraya,
Staram sie nie zdradzac z paranojami. Jesli idzie o meritum to dla panskiej informacji nie glosowalem na Pis.Nie gloswoalem takze na L. Kaczynskiego. A to dlatego, ze nie uwazam, zeby mogl byc dobrym prezydentem. Jedyne co czyni go dobrym, a w porywach swietnym jest mialkosc konkurencji po pierwsze, a po drugie wlasnie rozpetanie paranoi pod haslem Pis czemus tam zagraza. Istotnie zagraza esteblishmentowi.
Wiec niech sie establishment broni, ale mnie do tego nie miesza.
Byc moze nie chcial, byc moze nie umial. Jednak zrobil o niebo wiecej niz premier Tusk. Troche mniej tez zdaje sie obiecal. I mial troche mniej latwe zycie, np. z mediami.
Po drugie okreslenie „myslacy inaczej” w sposob mily uchu sugeruje jakiegos rodzaju dysydenctwo czy bo, ja wiem, moze nonkonformizm.
Jesli uznaje pan nienawisc do PIs za przejaw nonkonformizmu, to wybaczy pan ale dyskurs sie lamie.
Levar
Piszesz
„Mazowiecki ma mir u kogo?”
U ludzi myślących, samodzielnie. a miru nie ma u taakich „myslacych jak Ty
pozdrawiam
OK, Jacku, widze ze sie nie rozumiemy, wiec niech wytlumacze najprposciej jak potrafie. To, jak oceniasz rzady premiera Mazowieckiego czy jakiekolwiek inne rzady, nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia, choc zastrzyglam uchem na Twoje kompletnie jak dotad goloslowne twierdzenie, ze za komuny Tadeusz Mazowiecki byl oportunista. Otoz ja go pamioetam za komuny jako czloiwieka odwaznego, prawego, swietnego publicyste i dzialacza katolickiego. Jak sie komus zarzuca oportunizm, to warto zilustrowac to jakims przykladem.
Ale ja w tej chwili nie o tym.
To co mi sie wydaje rzecza niedopuszczalna, ze Ty, Jacku, przychodzac na blog Adama Szostkiewicza, uwazasz z jakiegos powodu, ze wolno Ci zwracac sie do niego w sposb pogardliwy („temat pana przerosl”) i zarzucac mu glupote.
Rozumiem, ze mozesz nie cenic Autora i Gospodarza blogu. Ale jesli z nim rozmawiasz i chcesz polemiozowac, co Ci oczywioscie wolno i sama czasami polemizowalam, to musisz niestety zachowac dobre maniery, musisz byc uprzejmy i zrownowazony. Musisz byc taki nie tylko ze wzgledyu na samego Gospodarza, ale takze na innych Gosci, ktorzy moga poczuc sie okropnie nieswojo w obecnosci gbura. Tak jak ja sie poczulam. Twoje poglady moge odrzucic, jesli sie z nimi totalnie nie zgadzam, ale Twojego zachowania nie moge odpuscic i udawac, ze go nie dostrzegam. Dlatego bardzo Cie uprzejmie prosze, aby przychodzac tutaj, do politycznego salonu Adama Szostkiewicza, zachowal sie w sposob cywilizowany, przynajmniej wobec czlowieka, ktory stworzyl nam to miejsce spotkan. Uprzejmosci dla siebie czy innych gosci nawet juz sie nie spodziewam. Wazniejsze w tej chwili abys przerobil wchodzenie do cudzego domu i wycieranie butow na wycieraczce.
Panie Levar,
nie cierpi pan na amnezję, ale na inną przypadłość, która nie ma jeszcze nazwy w Diseases Index – to rodzaj fiksacji polegającej na kurczowym trzymaniu się opinii, że tylko pańskie poglądy są wynikiem logicznej analizy. Ale jeśli to tylko panu służy i zmniejsza poziom napięcia to pal sześć – niejedno forum to zniesie…
Ciekawi mnie jak to dokładnie było z hasłem kampanii Mazowieckiego. Na samym początku wydawało się, że hasłem będzie „Uparcie do przodu” – tę frazę sam Mazowiecki powtarzał bardzo często w pierwszych dniach kampanii (na przykład na oficjalnym otwarciu kampanii w Krakowskiej Filharmonii żadnej „siły spokoju” nie było, za to „uparcie do przodu” wiele razy). Po kilku dniach pojawiła się zamiast tego „siła spokoju”, hasło, moim zdaniem, znacznie gorsze. Sądziłem, że ta zmiana hasła mogła być jednym z małych kamyczków, które przyczyniły się do przegranej Mazowieckiego. „Siła spokoju” sugerowała przde wszystkim „spokój”, nie siłę, „spokój”, a więc nieledwie zastój, stagnację. Tymczasem „uparcie do przodu” niosłoby przesłanie postępu wbrew przeciwnościom. Nie wiedziałem, że to Gospodarz „siłę spokoju” wymyślił, ale może przy okazji opowie, jak to było?
Z perspektywy lat widzę zresztą, że same powszechne wybory prezydenckie były błędem. Trzeba było się zgodzić na wybór Wałęsy przez Zgromadzenie Narodowe.
@Levar – porównywanie krytyki prezydenta Kaczyńskiego (uzasadnionej, ale to akurat nie ma znaczenia) do endeckiej histerii skierowanej przeciwko Narutowiczowi, oskarżanie go o zdradę narodową, czego finałem było morderstwo, jest po prostu haniebne. Ja bym się wstydził. No, ale ty to nie ja. Nawiasem mówiąc, czy to o Kaczyńskim przeciwnicy polityczni mówili, że miał dziadka w Wehrmachcie albo że obiecał oddać Pomorze Niemcom?
Wpis red Szostkiewicza ma częściowo charakter propagandowy Gospodarz blogu, jak niektórzy wiedzą, jest mistykiem. Mistykiem, mającym stosunek mistyczny do niektórych żyjących osób. Wśród tych psób, obok Adama Michnika czy Jana Grossa, jest też prawdopodobnie Tadeusz Mazowiecki.
Rządów Mazowieckiego ze względów wiekowych, nie pamiętam.
Spośród świadków tamtych lat, spotykam oceny dowolnie różne. Mniejsza z tym. Mazowiecki ma zgodną opinię człowieka prawego, wewnętrznie uczciwego, więc na pewno osoba o takich cechach była bardzo sensowna na stanowisku premiera.
Jego sejmowe stwiedzenie:”Polityka jest służbą, służbą Polsce „, bez mojej pamięci tamtych czasów, w moim odczuciu wypadło , przepraszam- jako sentymentalizm starszego, poczciwego pana.
Borykając się dość intensywnie z naszą rzeczywistością w wielu jej przejawach, kiedy w XXI wieku, jakby nie było, słyszę w stosunku do niektórych zawodów archaiczne określenie służba- to aż mnie to uwiera. Wszyscy będący w stanie jakiejś służby, wykonują swoje zawody ,otrzymują za to pensje, a ciągle dorabia im się ten dodatkowy wymiar w formie „służby”. Jeśli chodzi o polityków, to potysiąckroć byłbym bardziej szczęśliwi, żeby zamiast osób pełniących służbę dla kraju, tę samą pracę wykonywali profesjonalnie, na najwyższym poziomie. Już słyszę, w najbliższych kampaniach wyborchych, nadużywanie określenia „służba Polsce”, jak „cukier krzepi” , czy „siła spokoju”. Mazowiecki im otworzył oczy na dobry, „wypoczęty ” PR-owski bajer.
Ja sam, w sprawozdaniach dla Urzędu Sklarbowego, będę zaznaczał, że podatki płacę w ramach mojej służby Polsce, bo tak rozumiem pracę każdego, kto coś dla tego kraju czyni.Ciekawe co mnie za to spotka? Po cichu liczę na nadzwyczajne traktowanie mojej osoby, pomimo, że służba powinna kojarzyć się z poświęceniem i pokorą. Aole to właśnie za poświęcenie dla ludu i pokorę wobec ludu- lud zawsze rewanżował się nadzwyczajnym szacunkiem , do uwielbienia włącznie…
Pozdrawiam,Sebastian
W 1990r. można było uniknąć tzw. wojny na górze, wybierając Wałęsę na prezydenta w parlamencie. Jednak obóz pana Szostkiewicza, nie chcąc do tego dopuścić i licząc na popularność premiera, doprowadził do rozpisania wyborów powszechnych.
Heleno,
bardzo lubię Twoje komentarze. A co do polemik, pozwól że podzielę się z Tobą mądrością Buddy:
Gdyby poszukiwacz Prawdy nie znalazł lepszego lub równego sobie towarzysza, niech bez ociągania się podąża samotnym szlakiem, nie ma dlań wspólnoty z głupcem.
Levar
A ten Arystoteles, o którym piszesz to Ty?
Jesteś równie skromny, co inteligentny.
Heleno
Myślę że bolszewika by Pani przekonała, żeby zanim zacznie gwałcić i rabować wcześniej wziął prysznic i umył zęby.
Siła spokoju u Pani jak u premiera Mazowieckiego
Pani Heleno,
Dziekuje za odpowiedz i prosze o wysluchanie moich racji.
Postaram sie kolejno odpowiedziec na pani zarzuty.
Mam klopot z ocena rzadow Tadeusza Mazowieckiego. Nie naleze do ludzi, ktorzy piastowali jakies stanowiska w administracji panstwowej wiec zadowalam sie wiedza z gazet. I mam te ceche, ze jesli czuje gdzies zbyt duzo rozpylonego dezodorantu, jak chocby na tym blogu, to automatycznie zaczynam podejrzewac, ze cos jest nie do konca tak.
Jesli o Mazowieckim redaktor Szostkiewicz, ktory dla niego pracowal ma do powiedzenie rzeczy o glebi tego felietonu, to obawiam sie, ze odbrazowienie Mazowieckiego jest nieuniknione. Premierowi stawiano zarzuty totalneej nieduolnosci (i to jest zarzut od zyczliwych, bo od mniej padal zarzut zdrady) wobec np. palenia akt bezpieki, albo np. optowanie za pozostawieniem urzedu cenzorskiego. To tylko dwa przyklady, zreszta moze nienajwazniejsze. Ale po raz kolejny w felietonie red. Szostkieiwcza zabraklo chocby odrobiny konkretu. Redaktor jest swietny w niezobowiazujacych tekstach o gestach, atmosferze i imponderabiliach. Uwaza, (tak to odbieram) ze rozmowa o faktach, wydarzeniach i dokumentach jest ponizej poziomu intelektualisty. To dlatego ja radze wizyte w kawiarni i podrywanie mlodych studentek. Tam to dziala.
Staram sie nie zwracac do red. Szostkieiwcza pogardliwie, a moze czasem ponosza mnie emocje, to fakt. Ale powiadam, powyzej uszu mam jego miodolejne, zlotouste banialuki, ktore uwazam za szkodliwe. A przede wszystkim jego polityczne zaangazowanie zdejmuje z niego oslone nalezna neutralnemu publicyscie. Chocby jego zwroty o „moherowcach”.
Podobaja sie pani okreslenia zydokomuna, parchy, makaroniarze…..
Sa miejsca, gdzie sa uprawnione, np. w spelunkach, ale tutaj?
Na tym blogu o red. Wildsteinie, Semce czy Ziemkiewiczu pisano per gnojki, nieuki, cwoki? Slyszala pani protest kolegi po piorze Szostkieiwcza? Protestowala pani? Nie pisala pani sama podobnych komentarzy? Zreszta zwrocilem sie do pani z pytaniem, co daje pani prawo tak wulgarnych opinii o prezydencie? Wolnosc slowa? Jesli tak, to jak korzystam ze swojej. Dlaczego ta wolnos jest taka wybiorcza?
I tu najwazniejsze, istotnie jestem tu na prawach goscia. Z pani wpisow, pani jest na prawach goscia w polskim dyskursie publicznym. Prosze to takze rozwazyc, droga pani.
Bo obawiam sie, ze jest pani jedna z tych osob, ktore jak Madulinska z miasta Mlynska, bez ustanku, pod jakakolwiek szerokoscia geograficzna sie nie znajduje oplata brzydkie bzdury o Polsce i Polakach.Nie chce leciec w gorne c, ale to po prostu nieladnie. Czy pania cieszy opinia, ze przedwojenna Polska wlasciwie nie roznila sie od Trzeciej Rzeszy (za Dziennikiem), czy sie pani z nia zgadza? Czy nie jest pani zatrowzona, ze ludzie idiosykratyczni nie cofna sie przed zadnym stwierdzeniem?
Zatem zacznijmy oboje wycierac buty, i bedzie naprawde sympatyczniej.
Z powazaniem
Jack
Panie Jack – po raz ostatni bo faktycznie „dyskurs się łamie”.
Po takim pańskim zdanku:
„…[PiS] istotnie zagraza esteblishmentowi.
Wiec niech sie establishment broni, ale mnie do tego nie miesza”
– skorzystam z przypomnianej przez PIRSa mądrości Buddy i oddalę się.
Nie pojmuję i chyba już nigdy nie pojmę opluwania ludzi, którym winni jestesmy wdzięczność i szacunek. Myślę tu zarówno o premierze Mazowieckim, którego zasług nie ma potrzeby przypominać, jak i o Gospodarzu, który ten blog stworzył i prowadzi. Przeciez nie tylko dla siebie.
Nie ma obowiązku podzielania czyichkolwiek poglądów. Naiwnoscią jest sadzenie, ze są tacy którzy nie popełniaka błędów, nie myla się. Nie zwalnia to jednak z obowiązku przyzwoitego zachowania. Czy to takie trudne? Widać dla niektórych zbyt trudne. Szkoda.
Jack,
nie uwazam, zeby moich pare uwag bylo niegrzecznymi. Uzylem retoryki i sformulowan zaczerpnietych z Twojego wpisu. Brzmi to niegrzecznie ? I coz ja na to poradze ? Teraz przynajmniej widzisz dlaczego.
Z tymi kwadracikami to w sumie dobry pomysl. Jesli kod kolorow ma jakis sposob ulatwic Tobie czy innym zrozumienie testow, to oczywiscie jest to pomysl wart rozwazenia. Tylko nie wiem, cze red. Szostkiewicz bedzie chcial robic wyjatek dla Ciebie. Ale to Jego blog, nie moj.
Jak rozumiem Ty wiesz lepiej jak to bylo, bo – w przeciwienstwie do AS – Ty nie byles i nie widziales. Ty po prostu wiesz. I niech tak zostanie.
W ten sposob tworzy sie miedzy innymi bajki, na ktorych nadmiar sie uskarzasz. Ich autorami sa na ogol Ci, ktorzy wiedza na tej samej zasadzie jak Ty wiesz.
W polityce sa ludzie, ktorzy twaja dluzej, a sa tacy, ktorzy trwaja krocej. Polityka to niezla „bycz” i w sumie kazdy zostaje wczesniej czy pozniej rozjechany. Mazowiecki przegral z Walesa, bo przegral. Mogl byc tylko jeden prezydent, a wiec ktos musial przegrac, a ktos wygrac. Nie widze w tym nic skandalizjacego w konteskcie Mazowieckiego. Ani nic, co przekreslaloby fakt, ze byl to premier Przelomu – czasu, kiedy nikt tak naprawde nie wiedzial gdzie ten eskepryment zaprowadzi owczesna Polske. Natomiast czy jestes pewien, ze zaprezentowny przez Ciebie dylemat („Jesli mielismy premiera, ktory nie chcial wygrac wyborow, ale uwazal, ze musi w nich startowac” – osobiscie nie wiem ile jest w tym prawdy, a ile …. Twojej wiedzy), a wiec czy zaprezentowany przez Ciebie dylemat rzeczywiscie uwzglednia wszystkie mozliwe wyjasnienia, czy tylko te, ktore sa akurat Tobie wygodne z uwagi na posiadana wiedze.
Wydaje mi sie jednak, ze kluczem jest tutaj Twoje stwierdzenie „stad moze i taka jego wyrozumialosc dla dawnej generalicji„. Nie jestes pierwszym ani ostatnim, na ktorego gruba czerwona kreska dziala jak plachta na byka. Byli juz tutaj przed Toba tacy, ktorzy nie mogli przebolec, ze w 1989 latarnieciagle sluzyly tylko do oswietlania ulic, a nie do zalatwienia porachunkow z ludzmi peerelu. Pomstuj zatem dalej na widok latarni – symbolu zmarnowanej szansy, zas innym pozostaw pomniki rozjechanych przez polityke. Osobiscie wole holdowac wlasnie jednostkom rozjechanym przez polityke (jesli na holdy rzeczywiscie zasluguja) niz holdowac w nieskonczonosc rozjechanym przez czolgi, bo tych akurat mamy cale zastepy, a wiec wystarczy.
Pozdrowienia.
Jack:
Jezeli z powodu wyrazanych innych niz twoje pogladow, czasami noz ci sie w kieszeni otwiera, jak to delikatnie okreslasz, to dalej swoich mysli nie musisz juz tutaj rozwijac. Zamiast tracic czas na upust swych frustracji na tym blogu, zajmij sie uporzadkowaniem swoich spraw i wroc tutaj, jak wyjdziesz z dolka psychicznego w jakim sie znajdujesz. Pokochaj siebie to i pokochasz ludzi. Tego ci zycze.
Po blogu p. Passenta – skutecznie „zagadanego” przez kilku nieomylnych na każdy temat, teraz przyszła najwyraźniej pora na ten właśnie. Metoda ta sama – jak nie można ad rem, to wali na odlew Dżek lewarem – i jest spokój…
Panie Jacobsky,
napisze jasniej, bo nie zostalem zrozumiany.
Kwadraciki, istotnie, ma pan racje niepotrzebne. Bo po coz non stop mialby byc czerwony? Wycofuje sie z pomyslu. Moze jednak gdy redaktor zechce nas raczyc dociekaniami np. o literaturze, a wiec o czyms, na czym sie zna, wtedy wydzierzy i nie wspomni o Pisie, Ziobrze, itd. Wtedy zielony kwadracik.Wiec z ta ironia trafil pan kula w plot.
Otoz nie bylem tam, i nie widzialem. Podobnie jak nie mialem szczescia byc na Polach Katalunijskich, pod Verdun, w komnatach carycy gdy przyjmowala Potiomkina, na tarasie Pilata, gdy ten rozmawial z Jezusem, oraz w wielu innych miejscach, gdzie z pewnoscia warto bylo byc.
I to ubostwo mych peregrynacji skazuje mnie na dociekania z wlasnego pokoju ad 2009, wzbogaconych o pamiec lat dziewiedziesiatych.
Napisal Sebastian, i bardzo slusznie, ze co mysli o „sluzbie”. Ja bym dodal, ze „sluzbe” miewal hrabia, gdy jej placil. I to tyle tytulem dygresji.
W kazdym razie w filozofii obowiazuje zasada parsymonii, dlatego majac do wyboru wiare w to, ze Mazowiecki, (w co trudno uwierzyc na oko) czlowiek z krwi i kosci jest pazerny na wladze, a jesli nie on, to przynajmniej ludzie wokol niego, albo zamiast tego mam wierzyc w bajke red. Szostkieiwcza, o tym, ze nie chcial, ale zatrwozon o demokracje popedzil,…, no wybaczy pan, wierze w to pierwsze. Ale istotnie nie bylem, nie widzialem. AS byl, patrzyl z boku, neutralnie, wiec jak nie brac jego slow na wiare?
Ale skoro prezesem TV mogl byc (i moze znowu bedzie mogl byc) szef kampanii wyborczej prezydenta Kwasniewskiego, to niby dlaczego wykladnia opinii o Mazowieckim ma nie byc AS, a moze jeszcze i jakis kamerdyner cos kiedys opowie?
Co do rozjechania, wlasciwie zgoda. Nie on jeden, a zreszta jaki jest Walesa, kazdy widzi. Ale o co innego mi chodzilo, a nie wybrzmialo to nalezycie. Otoz podobnym kultem otacza sie B. Geremka, ktory politycznie przegral wszystko co mogl, a stanowiska jakie piastowal byly o kilka lig ponizej jego ambicji. Mozna chyba zatem przyznac sie, ze Mazowieckiego ograno ze szczetem, wiec szkoda tych nadzieji, ktore wydawalo sie, ze uosabia.
I na koniec totalny brak zgody. Prosze przestac falszowac historie i opowiadac brednie o tym, ze alternatywa bylo wieszanie kogokolwiek. Panie, obudz sie pan! Do tej pory nie udalo sie skazac najbardziej oczywistych, najbardziej bestialskich naduzyc, nie udalo sie ukarac tego , co bylo zlamaniem prawa nawet i PRL, wiec opowiadanie, o tym, ze ktos spod stryczka uciekl w premiery, ministry i posady w zarzadach bankow prosze niech pan zostawi na wieczorki dawnej nomenklatury, wspominajacej swoj heroizm w opanowaniu (tudziez nie odstapieniu od) korytka. Ale prosze nie nudzic, i nie zagrywac kilka metrow ponizej normalnego panskiego poziomu serwowania.
Opowiesci o tym, ze ktos chcial wieszac, Zydow palic, i co tam jeszcze komus sie na kozetce roi, pozostawiam bez komentarza. Zajmijmi sie tymi co istotnie wieszali i Zydow ganiali, vide tow. Jaruzelski. Panie Jacobsky, radze nie uciekac w moznosci, kiedy i realia dostarczaja argumentow.
Marc,
Noz mi sie otwiera nie na innosc pogladow, tylko na ich plytkosc.
Nie mam pretensji, ze pani Hania Lis nie widzi nic zdroznego, w tym co robili jej rodzice. Mam pretensjie, ze inni nie widza.
Po drugie, otwiera mi sie noz na jakosc argumentacji.
Zgodze sie z X, ktory mowi: Nie wolno zabijac.
Ale nie zgodze sie z Y, ktory mowi: Nie wolno zabijac, bo to za drogo.
@ Parker,
Pana zas zdaje sie nic nie przekona do prysznica i umycia zebow.
@ Teraya, Pirs
To panowie chyba zawsze razem w tlumie. I lokciami.
Szanowni
– wiele osób tutaj zawzięcie krytykuje niejakiego Jacka. Zgodnie z tradycją polskiego Internetu, dyskusja z łatwością przeradza się w metadyskusję (nie o Mazowieckim, ale o kimś, kto o Mazowieckim coś napisał). Otóż muszę powiedzieć, że choć żywiołowo nie podoba mi się oskarżenie Mazowieckiego o „oportunizm” w czasach komuny, zaś adresowany do Gospodarza pierwszy akapit pierwszego komentarza Jacka nie jest zbyt grzeczny, to poza tym Jack pisze spokojnie i składnie, nawet najcięższe zarzuty pod adresem Mazowieckiego – z którymi, dla porządku, się nie zgadzam – że nieudolny i że świadomie przyzwalał na palenie akt i uwłaszczanie nomenklatury, formułuje całkiem spokojnie. Niegrzeczne słowa pod adresem Gospodarza – no, nieładnie, ale głoszenie poglądów sprzecznych z poglądami Gospodarza czy krytykowanie jego dokonań publicystycznych – wolność słowa. „Opluwania” kogokolwiek przez Jacka nie zauważyłem.
Amicus Plato, sed magis amica veritas.
Wielka, wielka chwała Panie Tadeuszu Mazowiecki, Adamie Szostkiewiczu i tym wszystkim jeszcze przytomnym Polakom nie zdegenerowanym przez u k ł a d PISowski.
„Służba dla kraju”- dawno nie słyszałem, ani nie czytałem takich egzotycznych słów. Dziś, po 20 latach, żaden minister nie tłumaczy swoich poczynań jak Kuroń w TV, lub nie zachowuje się jak Mazowiecki po przegranej w wyborach, albo jako wysłannik ONZ w Bośni.
Jedyne czego żal, to owej egzotyki, która kiedyś była swojska i oczywista.
Mozna tylko pogratulowac tego wywazonego tekstu jak rowniez wyrazic wyrazy glebokiego uznania dla Pierwszego Premiera Wolnej Polski po tej zmorze socjalizmu jakim bylo PRL. Trzeba tylko dodac ze byloby bardzo trudno dzisiaj znalesc polityka tak dojrzalego i wlasnie spokojnego jak T.Mazowiecki i to mimo niektorych bledow jakie popelnil ale to wlasnie wynikajace z Jego spokoju i ostroznoasci i innym cechom charakteru, ktorych tak bardzo tak dzisiejszym politykom wszystkich partii a juz w szczegolnosci PiSowi jej przywodcom i ich potakiwaczom i tyle.
Z powazaniem
Jack, Pan pisywał w paksowskiej prasie. Nie podoba mi się, co Pan opowiada o Mazowieckim. To zapewne pańskie kompleksy.
Dawno, dawno temu sposób zachowania się, język, maniery, świadczyły o klasie człowieka………….
Że Mazowiecki, Geremek, i kilkunastu innych byłych opozycjonistów, wraz ze swoim poczuciem służby i misji są anachronizmem na tle obecnych „polityków” – to fakt.
Że społeczeństwo chce zawsze „chleba i igrzysk” to fakt drugi.
Jak na tle innych, kolejnych gabinetów wypada rząd Mazowieckiego i pierwszy „kontraktowy” sejm?
Moim zdaniem, pozytywnie. Nigdy potem nie zgromadzono tylu idealistów, patriotów, pragmatyków, świadomych potrzeb państwa i wymogów chwili……..
Czy wyobrażacie sobie reformowanie kraju bez wzorców i kadr inaczej?
Obecnie- jak każdy widzi- nawet konieczne zmiany są niemożliwe, interesy partii nie są tożsame z interesami Polski, ambicje prywatne polityków blokują możliwości współpracy.
Metoda „im gorzej , tym lepiej dla nas” święci triumfy…………
Egoizm, zawiść, duma, prywata , tego w rządzie Mazowieckiego nie było.
@pfg
Istotnie, słowo „opluwanie” niewłasciwe i na dodatek zupełnie nie z tej bajki i retoryki. Poniosły mnie emocje. Przepraszam. Na usprawiedliwienie mam to, że Mazowieckiego poznałam w roku 1963. To na prawdę były nieciekawe lata a On wnosił w nie powiew czegoś zupełnie nowego. Czegoś, czego jako nastolatka, nie potrafiłam zdefiniować, a za czym tak bardzo tęskniłam. I na cóż przypominać sytuację i ogrom odpowiedzialności jaki przyjął na siebie w 1989. Dwadzieścia lat temu naprawdę sytuacja wygladała inaczej.
I pamiętam swoje zaangażowanie w Jego kampanię prezydencka. I ból po pierwszej turze wyborów. I to nie o Mazowiekim świadczy źle, że do drugiej tury przeszedł Tymiński. To wiele mówi o społeczeństwie. I jestem wdzięczna Gospodarzowi za to, że wtedy był przy Mazowieckim i że teraz ponosi trud i wszelkie uciążliwości związane z prowadzeniem bloga. Oczywiście to wszystko nie zwalnia z obowiązku „ważenia” słowa.
Niemniej:
Marc pisze:
2009-09-11 o godz. 19:41
podzielam Pańskie poglądy
Zachwyty nad Mazowieckim, mąż wszelkich cnót, spokoju i pierwszy niekomunistyczny. Byłoby wszystko pięknie gdyby nie rezultaty jego dzieła. Gorszący model ustroju państwa kłamliwie nazwanego III RP lub bardziej dosadnie „dyktaturą oligarchiczno korupcyjną” z decydująca rolą kościoła. To ten pierwszy nie…. wprowadził podstępnie religię do szkół i z pomocą kapitału USA i Sorosa /z Michnikiem/ wypromował „geniusz” Balcerowicza razem z nieludzkim neoliberalnym modelem kapitalizmu. Nędzę swej osobowości ujawnił sam w dzisiejszym wydaniu GW. Napisany dla niego artykuł o epokowych sukcesach, gloryfikując wielu bohaterów ze styropianu nie wymienia ani razu nazwiska Generała Wojciecha Jaruzelskiego, jedynego człowieka odpowiedzialnego za przekazaniu mu stanowiska premiera i władzy. To czysta podłość, nie nowa zresztą w tym środowisku.
Ciekawe, jak wypada w Waszych oczach i uszach szanowni Blogowicze, porównanie postawy Geremka, Mazowieckiego, Kuczyńskiego, z np. Borusewiczem, Mężydłem?
O niejakim Romaszewskim nie wspominając, to ten od „gabinet, służbowy samochód, prestiż”…………
Czy nie sprawdza się teoria Kopernika, że „Gorszy polityk wypiera lepszych”?
Najpierw byli idealiści, potem oportuniści, po ideologach przyszli cynicy…….
Czy zastąpią ich profesjonaliści?
W moim miasteczku, od 3 kadencji rządzi Prezydent Miasta zarabiający ponad 100 000 zł miesięcznie. W pięciotysięcznym miasteczku obok, burmistrz zarabia ponad 8 000………….
CZYM skusicie fachowców do zajęcia stanowisk ministrów, sekretarzy stanu, dyrektorów departamentów?
Ideą? poczuciem misji? odpowiedzialnością za kraj? patriotyzmem?
Pierwsi byli idealiści, a potem był potop…………..
@wiesiek59 – Romaszewski to politycznie zupełnie nie moja bajka, ale to jest człowiek dla opozycji bardzo zasłużony i kierujący się motywacjami ideowymi (ideologicznymi?), nie materialnymi. „Samochód, prestiż” (to było przy problemach z wyborem go na wicemarszałka Senatu, zdaje się?) traktowałem jako wypadek przy pracy, coś poniżej jego niewątpliwych zasług i godności.
Idea, poczucie misji, owszem, bywają bardzo silnymi motywacjami do sprawowania wysokich stanowisk państwowych. Niestety, ludzie owładnięci poczuciem misji bywają znacznie groźniejsi i bardziej destrukcyjni niż złodzieje i typy narcystyczne, tak więc z tego rodzaju motywacją *też* trzeba uważać.
spin doctor pisze:
2009-09-12 o godz. 07:58
Szanowny spin doctorze, wielkie tu, moim zdaniem, „rzeczy pomieszanie”.
Może umówmy się na wstepnie, że nie mówimy o wyidealizowanych modelach abstrakcyjnych, ale o żywych ludziach uwikłanych w splot okoliczności. Ludziach, którzy ze swej natury nie sa doskonali, maja wady, popełniaja błędy. Ważne jest jednak to jakie są ich intencje, włożony wysiłek i gotowość brania odpowiedzialności za swoje decyzje.
Za wprowadzenie religii tylnymi drzwiami do szkół równiez mam pretensje do Mazowieckiego i osobiscie, kiedy jeszcze był posłem z ramienia UW, przy swiadkach powiedziałam. Tłumaczył mi swoje decyzje, przekonywał mnie do swoich racji. Nie przekonał. Staram się jednak pamiętać o tym, że to On niósł wtedy ciężar odpowiedzialnosci i On miał prawo podejmować decyzje, nawet te obciążone błędami.
Reforma Balcerowicza … a czy ktos wcześniej wyprowadzał gospodarkę z realnego socjalizmu? Czy były dostepne jakieś wzorce? Gdybanie po czasie, co należało, a czego nie należało, „co by było gdyby było” toz to przecież mniemanologia stosowana. Powtarzam: żyjemy w świecie realnym. Ponadto: kto birze odpowiedzialność ma też prawo do podejmowania decyzji.
Kwestia zasług generała Jaruzelskiego. Nienawidziłam tego człowieka z całej duszy, z całego serca, wtedy kiedy wprowadził stan wojenny. Z biegiem lat moja ocena sytuacji, a tym samym równiez Generała, ulegała
zmianie. Nie mam najmnieszej watpliwości, że bez Generała pokojowe zmiany ustrojowe nie byłyby mozliwe. Należy Mu się za to również wdzięczność i szacunek. Nie wiem czy premier Mazowiecki ich mu odmawia, mam nadzieję, że nie.
Premier Mazowiecki to klasa! Klasa sama w sobie. Nie ma juz takich politykow. Jeszcze Tusk chwilami go przypomina, ale za bardzo jest kunktatorski. Kaczory to zaprzeczenie Mazowieckiego. Mali ludzie o wielkich ambicjach bez zadnych podostaw. A bajka o swietnosci rzadu Olszewskiego (jedyny zupelnie bezuzyteczny rzad w calym XX-leciu, to juz nawet rzadv Milera wiecej dla Polski zdzialal – chocby akcesja do UE) jest wyraznie legenda pisana po to zeby podgrzewac nacjonalistow jak juz odejdzie sie na smietnik historii. Jednym slowem zwykla obrzydliwosc typowa dla taktyki braci Kaczynskich.
@jotka 2009-09-12 o godz. 09:54
Nie widzę tu żadnego pomieszania. Można chwalić Mazowieckiego za to co zrobił i ganić też za to co zrobił. A za intencje dałoby się wielu pochwalić. I każdy polityk powtarza, że nie myli się tylko ten co nic nie robi.
Mazowiecki zyskuje dużo w porównaniu z obecnymi politykami.
Zgadzam się ze spin doctorem w ocenie mankamentów tamtego rządu i kunktatorskim pomijaniu udziału reformatorów lewicowych, co wydaje się być wspólną cechą wszystkich eks i pseudosolidarnościowców. Oni wszyscy, jak Wałęsa, wszystko zrobili sami, a jak by im nikt nie przeszkadzał to by cały świat zbawili. I choć twierdzisz że to ludzkie popełniać błędy, to jeszcze nie słyszałem z ich strony przyznania się do błędów.
Mój znajomy góral ma powiedzenie, które czasem denerwuje jego żonę. Kiedy ona coś upiecze czy ugotuje i my to chwalimy, to on mówi: Ale mogłoby być lepsze.
Jotka,09.54. Wszystko prawda, tylko że g… prawda. Przedstawiłem tylko kilka myśli dyskwalifikujących postać Pierwszego Niekomunistycznego. Jeżeli chodzi o gospodarkę to należy bezwzględnie pamiętać Ustawę Rakowskiego-Wilczka i wtedy można mówić o wyprowadzaniu z realnego socjalizmu. A jak wstrętną rolę odegrali niektórzy bohaterowie to można przeczytać w załączonym linku.
C:\Users\OEM\Documents\engdahl-soros.html
Warto także sięgnąć do artykułów Tadeusza Kowalika /m.in. Kwiecień 2005 LMD/ jak cały przekręt się odbył i wtedy nikt nie pytał Polaków czy chcą czynie chcą. Miała być demokracja i pluralizm a dokonano historycznego oszustwa na samym początku za przyzwoleniem Pierwszego Niekom…
Odnośnie Generała to przy Twojej wdzięczności i szacunku do niego wszystko inne jest czystą podłością, na którą nie ma żadnego usprawiedliwienia. Jeżeli Mazowiecki czymkolwiek chce wyróżnić się z nędznego tłumu „bohaterów walki o wolność”, to w pierwszy rzędzie musiałby oddać honor Generałowi. Ponieważ tego nie uczynił, to postąpił podle. Te Sejmowe ceremonie to czysty cyrk.
Panie Jack,
jednak wracam by wytrwale „napełniać studnię śniegiem”…
Nie daję posłuchu podszeptom marysi, że „Pan pisywał w paksowskiej prasie” i stąd rzekome pańskie kompleksy.
Po prostu, pana długaśne riposty i analizy nie są miarodajne i wiarygodne.
Pana niewzruszone przekonanie o jakości i głębi własnych poglądów zniechęca – pachnie nieświeżą słomą i gruboskórnością.
Jest wiele narracji o przeszłości, winach, zbrodniach i zaniechaniach, także o jasnej stronie księżyca.
Jedna ?????? już była…
Parsymonia („preferencja najmniej skomplikowanych wyjaśnień dla obserwowanych procesów jako najbardziej prawdopodobnych”), którą pan przywołujesz i zapewne stosujesz, to niebezpieczne narzędzie analizy rzeczywistości – nieumiejętnie użyte jest zwyczajnym prostactwem. Żadnych dylematów, żadnych wątpliwości, nawet nie płaskie, ale jednowymiarowe widzenie 3D rzeczywistości – to alibi dla wszelkiej maści szaleńców i populistów, to strawna pożywka dla zdezorientowanej masowej publiczności.
Bolszewii, ledwie maskowanej, mówię nie!
@PIRSIe, jak jeszcze włączymy Wałęsę to już w ogóle będzie problem z dogadaniem się. Żeby nie było watpliwości, podzielam Twoje zdanie na temat L.W.. Nie wiem, być może jest to sprawa mojego osobistego stosunku do T.M., ale wypowiedź spin doctora odebrałam troche inaczej niż Ty. Oczywiście, konstruktywizm, itd… Jak najbardziej uważa, że jeżeli jest za co chwalić to należy chwalić i odwrotnie. Ganić też należy jeżeli jest za co. mam jednak takie wrażenie, że ganeralnie dużo łatwiej przychodzi nam to drugie.
@spin doctor, pełna zgoda co do wspomnianej ustawy Rakowski-Wilczek, pełna zgoda co do moralnej kwalifikacji traktowania Generała przez wielu polityków (społeczeństwo nie jest już tak radykalne i zacietrzewione). Czy jednak uprawnione są takie sformułowania, jak „przekręt” w stosunku do decyzji podejmowanych w roku1989? Tak się składa, że w rubryce wykształcenie, od lat wpisuję : wyzsze ponadmagisterskie, zapewniam jednak, że gdyby mnie kto wtedy zapytał co należy a czego nie należy, w zakresie gospodarki to mogłabym, pozaostając w zgodzie z sobą, odpowiedzieć: nie wiem. Nie mam dostatecznych kompetencji w tym zakresie. Czy sadzi Pan, że należę do mnieszości a przygniatająca większość takie kompetencje posiadała i gdyby jej zapytać to w światły sposób udzieliłaby merytorycznych odpowiedzi? Śmiem wątpić, a Pan?
PIRS pisze:
2009-09-12 o godz. 12:05
„Mój znajomy góral ma powiedzenie, które czasem denerwuje jego żonę. Kiedy ona coś upiecze czy ugotuje i my to chwalimy, to on mówi: Ale mogłoby być lepsze”
A jak ta kobieta z takim typem wytrzymuje?
Święta jakaś.
witam!!!
jaki czas i jakie mozliwosci taki premier
czas pana Mazowieckiego pokazal ze polityka powinni zajmowac sie politycy,
intelektualisci inspirowac, pokazywac ,oceniac
wtedy to byly trudne,nieprzewidywalne czasy,upadaly systemy,rodzila sie nowa europa jak pomysle sobie,ze pierwszym premierem bylby Kaczynski lub Olszewski
to……….strach w oczach
pozdrawiam gospodarza i Was tez 🙂
Niestety skończył się w Polsce czas facetów z wizją. Od momentu integracji europejskiej – zresztą w plebiscycie wymuszonej kolanem(dwa dni przy żenującej frekwencji) jest stagnacja polityczno – intelektualna. Od 5 lat Polska grzęźnie w maraźmie albo stacza się w jakiś wstrętny autorytarny ściek. Bla, bla , bla a od czasu do czasu jakaś rzucona klątwa -„Ku …wa mać” i zawistne poty. Nadszedł czas rządów „zwyklch ludzi”. Hanna Arendt o tym pisała, było to kiedyś – w PRL – wymagane na studiach jako lektura. I potrwa to jeszcze kupę lat. Helena napisała na temat agresji na blogach coś takiego-„Wychodowaliście ich sobie przez 20 lat to macie”. Nic dodać, nic ująć. Są na blo9gach, na ulicach, w parlamencie. Więc pozostają tylko kombatanckie wspominki o kilku facetach, którzy wprowadzili to społeczeństwo do Europy. Podejrzewam zresztą, że nie było to tego społeczeństwa ambicją i planem – tak daleko ich wyobraźnia nie sięgała.
Tak więc Panie Adamie pozostają tylko kombatanckie łezki przy harcerskim ognisku. Możemy pisać na blogach wspominki ale oni czytać będą tylko napisane jak dla debili in strukcje telefonów komórkowych. No ale zawsze jest satysfakcja, że ktoś głupie dzieci przeprowadził przez skrzyżowanie i żadnego szlag nie trafił po drodze.
Pozdrawiam z Tolosa w baskijskim interiorze.
Z jotką mi po drodze.
Natomiast rysberlin wprawił mnie w zakłopotanie swoim ostatnim wpisem.
No bo nie mogę się zdecydować do jakiej kategorii zalicza on Kaczyńskiego lub Olszewskiego…
Intelektualiści to, czy politycy?
Nela:
Kaczyńscy, Olszewski, to po prostu nieudacznicy.
„Miałeś chamie złoty róg
ostał ci się jeno sznur”……………
Mieli szansę przewodzić, zapisać się pozytywnie w historii, nie wykorzystali jej.
Sznura też nie, a szkoda…………
pfg:
Odcinanie kuponów z własnego kombatanctwa już było, nie raz zresztą.
Kombatant nie ma patentu na mądrość, wiedzę, kompetencje.
Pamiętasz kompetentną „inaczej” p.Grześkowiak? aroganta Struzika, Stelmachowskiego, …………….
Pomimo wyższego wykształcenia, tytułów naukowych, nie polecałbym ich jako wzorców osobowych.
Buta, pycha, arogancja, bezczelność, a co najgorsze- pazerność.
Z przyjemnością słucham Bujaka, Frasyniuka, mają coś do powiedzenia Wałęsa się wyrobił, nabrał manier, obycia.
A co potrafi pokazać i przekazać kilkudziesięciu „kombatantów” zasiadających w Sejmie?
Ktoś kiedyś śpiewał:
„wielkie nic, w siebie zapatrzone
wielkie nic a z pozoru coś”……….
Kombi?
Do moderatora. Otrzymałem komunikat, że wysyłam komentarze „trochę za szybko i muszę zwolnić”. A był to mój pierwszy komentarz od wielu tygodni.
wiesiek59 pisze:
2009-09-12 o godz. 18:21
——————————-
Szanowny Panie,
swego czasu, dość dokładnie, na użyte własny , zgłębiałem istotę „złotego rogu”, dla chama, w wydaniau Wyspiańskiego.
Jako autorytet własnego chowu, kategorycznie stwierdzam, że panowie Kaczńscy i Olszewski, nie mieli żadnego „złotego rogu”. Były to „chamy” /metafora, nie obelga/ z demokratycznej łapanki, co nijak nie ma się do bycia w posiadaniu tej magicznej „dmuchawki”. Demokracja, w ogóle nie sprzyja tworzeniu „Jaśków” z e złotym rogiem, czyli z posiadaniem ponadprzeciętnej mocy sprawczej. W demokracji -gawiwedź mamiona hasełkam, pluszakami i zgniłymi świnkami/te do podkładania/
jak w chocholim tańcu – wciska w uprzywilejowane miejsca, przeznaczone dla posiadachy tego czegoś, to co się akurat nawinie/na listy wyborcze/.
Pozdrawiam,Sebastian
Po pierwsze- zgadzam sie z pfg w jego obronie Jacka. Rowniez, trudno mi zauwazyc agresywnosc w jego wypowiedziach. O reszcie mozna dyskutowac. Osoby, zarzucajace Jackowi brak manier i kultury wypowiedzi kiedys rowniez zgrzeszyly i grzesza na codzien gruboskornoscia i podwojnymi standardami. Z urzedu, lubia one bic sie w cudze piersi. Chyba ze, jestesmy tutaj po to by przyjac tezy red. Szostkiewicza przez aklamacje?
Relatywna wielkosc postaci Mazowieckiego, moim skromnym zdaniem, wynika z mizerii postaci politycznych na obecnej scenie polskiej polityki. Nie tylko PiS i Bracia K. lub A. Lepper, ale nawet liderzy obecnie rzadzacej koalicji sprawiaja wrazenie drugiego garnituru. I takie jest chyba wrazenie mediow swiatowych, w ktorych wspomina sie Polske i jej sprawy rzadko i w wiekszosci w negatywnym kontekscie. Czasy Mazowieckiego to byl okres dobrej publicity dla spraw polskich, ktora zmarnowano bezpowrotnie.
Jack,
nie bardzo rozumiem dlaczego odbierasz red. Szostkiewiczowi prawo do wypowiadania sie na tematy, ktore uzna za interesujace. Czy jesli chadzasz po innych blogach, to tam rowniez stosujesz ten sam chwyt ? Osobiscie nie wydaje mi sie, ale moze jestem w bledzie. Inni prowadzacy blogi, a szczegolnie blogi prywatne sa mniej wyrozumiali niz redaktorzy Polityki.
Nikt nie wmaga od Ciebie, zebys byl w wymienionych przez Ciebie miejscach, zwlaszcza w miejscach zwiazanych z odlegla historia. Z tym ze my w tej chwili rozmawiamy o historii jak najbardziej wpolczesnej, ktorej bezposrednim swiadkiem, uczestnikiem, i poniekad tworca byl red. Szostkiewicz. Byc moze jednak dla Ciebie jest to rowniez historia na tyle odlegla, ze skazany jestes na jej poznawanie z ksiazek – nie wazne: ksiazki sa waznymi zrodlami wiedzy historycznej. Nie mniej i one oparte sa na roznych zrodlach, wsrod ktorych oceny, wspomnienia i opinie bezposrednich uczestnikow zdarzen maja czesto range rowna dokumentom archiwalnym typu stenogramy czy innego zapisku urzedowego. Tak wiec nie ma co biadac nad wlasnym ubostwem historycznym, Jack. Zamiast tego lepiej jest nie negowac z definicji bezposrednich zrodel poki takowe sa dostepne. Jesli jednak pomimo deklarownego ubostwa wolisz .wiedziec lepiej”, to Twoja sprawa.
Ludzie wierza w rozne rzeczy. Rowniez nie wierza w to, co mowia i pisza inni, i co czesto wzbudza u nich emocje. Oczywiscie, ze mozesz nie wierzyc w to, co pisze red. Szostkiewicz i kwestionowac to, co pisze. Jednak sugerowanie, ze Autor opowiada bajki (czyli zmysla lub, mowiac prosciej – klamie), jesli tylko poparte tym, ze to Ty „wiesz”, stanowi niezly popis arogancji, zwlaszcza jesli popis ten podszyty jest impertynencjami jak w Twoim pierwszym wpise. Tu maja dygresja do PA2155: mysle, ze tym razem zadanie wypowiedzenia sie z sensem przeroslo Cie, choc nie jest to wcale trudnym zadaniem. Glupoty, jakie wypisujesz podsyca prawdopodobnie Twoja wlasna paranoja, a wiec prosze nas nie rozsmieszac. Koniec dygresji. Mam nadzieje, ze sie rozumiemy, PA2155. Te dwa zdania zlozone sa w 90% z elementow wypowiedzi Jacka, tak wiec jesli nie widzisz w jego wypowiedziach nic agrsywnego (trudno mi zauwazyc agresywnosc w jego wypowiedziach), to rozumiem, ze moja dygresja rowniez Cie nie dotyka.
A wiec Jack: brak totalnej zdody z Twojej strony jakos mnie nie dziwi ani nie wzrusza. Mazowiecki byl czlowiekiem kompromisu, bo akurat taki byl potrzebny aby pokojowo dokonac przelomu. Na ogol ludzie kompromisu wzbudzja agresje u wanna-be hunwejbinow o quasi bolszewickiej mentalnosci oraz mscicieli bog wie czego i kogo – z reguly mscicieli z urojenia. Twoja reakcja na Mazowieckiego i na sposob dokonania Przelomu dokladnie pokazuje, ze racje mial wlasnie Mazowiecki i ludzie umiarkowani, a nie Ci, ktorzy jak Ty, po 20 latach wciaz bredza o korytkach, nomenklaturze i o tym, ze rozkradli. Realia w ktorych zyjesz bardziej przypominaja opary absurdu i to wlanie ten absurd dostarcza argumentow Tobie.
Pozdrawiam.
Och, tak, Jacobsky, tak wlasnie.
PA2155 pisze:
2009-09-12 o godz. 21:54
„Relatywna wielkosc postaci Mazowieckiego, moim skromnym zdaniem, wynika z mizerii postaci politycznych na obecnej scenie polskiej polityki. ”
Po prostu „nie uchodzi” uciekać się do takich argumentów. Przy wszystkich swoich wadach, błędach i ograniczeniach, Mazowiecki był i nadal jest człowiekiem dużego formatu. Nie ma sensu dalsze przytaczanie argumentów na poparcie tego stanowiska. Kto chce to to rozumie, a kto nie chce to i tak będzie „wiedział swoje”. A „nie uchodzi” dlatego, że to natychmiast sytuuje oglad sytuacji w okolicach paniuś, które żeby się wydać piękniejsze, pokazują się tylko w towarzystwie szpetnych „przyjaciółek”. Po mojemu, ” nie uchodzi”, ale….
„Czasy Mazowieckiego to byl okres dobrej publicity dla spraw polskich, ktora zmarnowano bezpowrotnie.”
Czy można prosić o dowody dotyczące owego marnotrastwa? Czy może to znowu tylko „skromne zdanie” autora?
do NELA
wnikliwe pytanie 🙂
ani jedno ani drugie
naleza w moich oczach do „bezkompromisowych idelogow rozliczen”
pozdrawiam 😀
Jotka, 13.30 Twoje studia ponadmagisterskie zapewne dotyczą kierunków humanistycznych i nie musisz się znać na ekonomii. Są jednakże ekonomiści swoi i zagraniczni, są przykłady i są ludzie, których to bezpośrednio dotyczy. Przecież miało być inaczej, a tymczasem wprowadzono z pełną aprobata „Pierwszego Niekom…” podstępem ekonomię boliwijską z całą premedytacją i wyrachowaniem. Kiedyś o rynki zbytu walczono w krwawych wojnach, u nas 38 milionowy rynek przekazano za darmo łącznie z całym majątkiem z tak wielkim trudem wypracowanym po wojnie. Do dziś – przez 20 lat – elity rządzące żyją praktycznie z jego wyprzedaży, karmiąc się sami, czyli kradnąc i bogacąc oligarchów swoich i obcych. Kraj odprzemysłowiono, pozbawiając inżyniera lub robotnika możliwości pracy twórczej i satysfakcji. Rządzą jak określił Kołodko „utytłane grubasy”, czyli lenie i obiboki. Kiedyś polski inżynier coś tworzył, były biura konstrukcyjne, ośrodki badawcze i uczelnie. Dziś robotnik przykręca śrubki a inżynier jest pompiarzem na stacji lub komiwojażerem. W niedzielę idzie do supermarketu i do kościoła. Uczelnie wypuszczają „inżynierów” na poziomie dawnego technika lub jeszcze niżej nie mówiąc o absolwentach liceów określanych przez ekspertów edukacji jako „prymitywni debile”. Za to wszystko i za wiele innych złych rzeczy winię Mazowieckiego „pierwszego niekomunistycznego” i ostatniego jako odpowiedzialnego męża stanu. Owoce zbieramy obficie w postaci gorszących rządów, zdegenerowanych mediów, rządów kościoła i prymitywnych elit.
Odprzemyslowianie, gwincie, jest trendem w calym swiecie uprzemyslowionym, w pierwszym rzedzie w Ameryce, gdzie przemysl stal na nieco wyzszym jednak poziomie niz w PRL. Wlk Brytania stracila w okresie ostatniego cwiercwiecza swoj przemysl weglowy, stoczniowy, traci coraz bardziej samochodowy, ze o rolniczym nie wspomne. Nas juz nie stac na produkcje, te przejmuja znacznie tansze rynki azjatyckie, zas my coraz bardziej przechodzimy na sektor uslug. Ma to swoje niewatpliwe globalne zalety – lepiej aby kraje do tej pory t.zw. trzeciego swiata rozwijaly produkcje i sie bogacily niz zdawaly sie na nasza pomoc finansowa, ktora jest beczka bez dna.
spin doctor pisze:
2009-09-12 o godz. 12:32
” … nikt nie pytał Polaków czy chcą czynie chcą. …”
Do tego fragmentu Twojej wypowiedzi się odniosłam. Nic nie piszesz o specjalistach, o ekonomistach. Piszesz i o Polakach, zatem i o mnie. Toteż Ci odpowiedziałam, powołując się na swoje wykształcenie, które, przynajmniej teoretycznie, powinno gwarantować umiejetność czytania ze zrozumieniem, jaki byłby pożytek z zadania owego pytania. Istnieje dostatecznie dużo danych empirycznych swiadczących o tym, ze czytanie ze zrozumieniem nie jest umiejetnością powszechną. Zatem kogo należało pytać?
Przypominam, że przytoczony cytat ma byc, sądząc z tego co napisałeś, dowodem na słuszność tezy o „przekręcie”.
Jakobsky,
„Jacobsky pisze:
2009-09-13 o godz. 02:33 ”
———————————————-
Szanowny Panie,
z całym szacunkiem, ale to co ja mam w sobie zakodowane z okresu przełomu, nie koniecznie konweniuje z klimatem Pańskich , penych swego reprymend.
Mogę się zgodzić, że ma Pan rację w ocenie tego wąskieko przedzialika, w jakim działali tacy idealiści jak red, Szostkiewicz, premier Mazowiecki itp.
Owe pięknoduchy, mogą być tylko ładnym proporczykiem dla narodu, dekoracją dla tamtych procesów. Tamte wydarzenia, to było dość spore trzęsienie ziemi, i nikt nie ma szans , żeby je uchwycić przekrojowo, ze wszystkimi istotnymi i prawdziwymi!!! mechanizmami, jakie się wtedy toczyły. Ja w tamtym okresie, jako mody człowiek, byłem przymusowym uczestnikiem wielu wielu dysput, na poziomie wojewódzkim.
Przeżuwano wtedy problemy , którym środowisko związane z Solidarnością żyło. Pamiętam rozważania, o tym jak „oswoić ” drapieżców ze służb, bo „zaniedbane” mogą narobić mnóstwo bałaganu/ przeważało- nie przeszkadzać w ich uwłaszczaniu się/, rozważano, na ile Solidarność jest przesiąknięta wpływem gotujących się do bezpiecznego lądowania komuchów, co kombinują „chłopcy z KGB” którzy wiadomo ,że byli, a nagle ich nie było, wskazywano bezsilnie na „bandyckie” prywatyzacje kolesiów z tamtej epoki, oraz tych co mieli już nowe etykietki, a też nie chcieli być gorsi od tamtych etc. itd.
Będąc mimowolnym świadkiem takich rozważań z tamtych czasów, a także ich potwierdzeń w realu, szanując osoby pokroju red. Szostkiewicza, premiera Mazowieckiego i podobnych, mogą bez wdawania się w metodologicznie poprawne argumentacje, z czystym sumieniem powiedzieć, że znam wiele prawdy zo tamtych czasach, zupełnie odmiennej od tej posągowej, z jaką kojarzą się nam owe szlachetne postaci ze swoimi pięknymi wspomnieniami.
Panie Jakobsky, ja też jestem świadkiem tamtego okresu historii. Swiadków tamtej historii, jest jeszcze wielu; dumnych, przegranych, rozczarowanych,…
Każdy z nch mógłby opowiedzieć własną wersję. Czy w takiej sytuacji można być arbitrem rozsądzającym o tamtej prawdzie?
Pozdrawiam,Sebastian
Spin Doktorze,
zajmuję się doradztwem zawodowym i baardzo mnie wzburzyło to, co piszesz o polskich pracownikach i ich możliwościach zawodowych. Moim zdaniem to całkowita nieprawda. Nie wiem z iloma inżynierami czy technikami, robotnikami, dane Ci było rozmawiać – mi z setkami z różnych branż i przedsiębiorstw. Zdecydowana większość tych osób mówi o ogromnych możliwościach rozwoju zawodowego, kształcenia się, awansowania poziomego i pionowego. Osoby starsze bardzo często też zazdroszczą młodszym, że mają one szanse żyć w obecnych czasach. Nie powielaj, Spin Doktorze, kłamliwego stereotypu Polski jako kraju post-kolonialnego. Porozmawiaj ze zwykłymi ludźmi, nie tylko sfrustrowanymi inteligentami, którzy widzą rzeczywistość taką, jaką chcą widzieć.
Ja pamiętam PRL – kończyłam wtedy studia – i wiem, jakie perspektywy rozwojowe mieliśmy wtedy, a jakie mają obecne 25-latki. Zawdzięczamy tę ogromną zmianę m.in. Premierowi Mazowieckiemu, a także sami sobie.
Życzę więcej poczucia wewnętrznej kontroli nad zjawiskami i mniej frustracji!
Jacobsky
Nie rozumiem Twoich uwag pod moim adresem i innych osob pod roznymi wpisami. Czy wystepujesz w roli moderatora? Czy nie uzurpujesz sobie za duzo? Zachowaj komentarze osobiste dla siebie. Nie jestem pewien, czy zawsze dorastasz do roli komentatora.
Pozdrawiam chlodno
Jotka
kazdy ma prawo do takich ocen, jekie chce. Rowniez w sferze kreowania swoich bohatwrow.
Pozdrawiam
Sebastian pisze:
2009-09-11 o godz. 17:09
Rządów Mazowieckiego ze względów wiekowych, nie pamiętam.
Sebastian pisze:
2009-09-13 o godz. 11:35
Ja w tamtym okresie, jako mody człowiek, byłem przymusowym uczestnikiem wielu wielu dysput, na poziomie wojewódzkim.
Rozumię, że mamusia z kolezankami dyskutowały, siedząc na obudowie wojewódzkiej piaskownicy… 🙂
Seabstian,
nie jestem pewien niczego, poza tym, ze umre. Jedak nie nalezy mylic dyskusji z reprymenda oraz pewnosci siebie z dazeniem do jasnego przedstawienia swego zdania, co byc moze odczytywane jest jako przejaw pewnosci siebie. Nie moja wina kto jak odbiera moje wypowiedzi i jaki sens im nadaje. Ja za te wypowiedzi oczywiscie ponosze odpowiedzialnosc, ale nie odpowiadam za ich indywidualne interprtacje. To tyle wstepu w odpowiedzi na Twoj wstep.
Prosze przeczytac wypowiedz Frasyniuka z dzisiejszego serwisu onet.pl. Pewnie ktos powie, ze kolejny umoczony broni umoczonego – nie szkodzi. Slowa „pieknoduch”, „proporczyk narodu” w odniesieniu do Mazowieckiego nie za bardzo pasuja do kogos, kto – jak chce Frasyniuk – polozyl fundament dla budowy nowej Polski. Co z tym dalej zrobiono, to inna sprawa i – ciagle za Frasyniukiem – nawet na jak najbardziej zdrowym fundamencie mozna postawic krzywe sciany i g….y dach. I pewnie dlatego sa dzis rozczarowani. Jednak maja prawo byc rozczarowani ci, ktorzy odnosza wrazenie, ze oto zostali wykluczeni np. z udzialu we wzroscie stopy zyciowej czy w prywatyzacji, nawet jesli w wielu przypadkach stan wykluczenia moze byc spowodowany po prostu wlasnym immobilizmem i postawa z definicji (i z przyzwyczajenia) rozczeniowa, a nie proaktywna wobec rzeczywistosci. Natomiast protest moj wzbudzaja postawy objawiajace sie na zewnatrz rozczarowaniem, ale ktorych fundamentem jest przekonanie, ze wszystkiemu winne jest nierozliczenie sie (oczywiscie surowe i bezlitosne) z ludzmy peerelu. To – w przeciwienstwie do decyzji powzietej przez Mazowieckiego 20 lat temu – stanowiloby kiepski fundament, choc oczywiscie bezkompromisowy, co z pewnoscia zadowalaloby wielu dzis rozczarowanych. Na ten temat Frasyniuk mowi, ze „… to, że 20 lat później ludzie doszukują się w grubiej kresce jakiegoś oszustwa, czy zdrady świadczy o tym, jak długi czeka nas jeszcze proces zabijania mentalności postniewolniczej. Niezrozumienie tych słów źle świadczy o polskim społeczeństwie. A politycy powinni pamiętać w tym zakresie o edukacji.”
Pozdrawiam.
PS. Frasyniuk nie koniecznie jest dla mnie wyrocznia, ale tez nie wydaje mi sie, ze nalezy totalnie negowac jego wiedze – wiedze kogos, kto jak red. Szostkiewicz byl swiadkiem bezposrednim, byl „tam” i widzial z bardzo bliska. No a przeciez trudno nazwac Frasyniuka pieknoduchem czy atrapa, prawda ?
Dziekuje panu Mazowieckiemu za jego madrosc,dobroc za czas w okresie
przemian w Polsce to jeden z najlepszych premierow.
Dziekuje Bogu ze w tym czasie premierem nie byl Kczynski.
PA2155 pisze:
2009-09-13 o godz. 13:52
niczego sobie nie uzurpuje. Bynajmniej. Moderator ma prawo wyrzucac wpisy. Ja takiej wladzy nie mam, miec nie bede, i do niej nie aspiruje, co nie koniecznie oznacza, ze nie dorastam do niej. Natomiast mam prawo reagowac na wpisy, co niniejszym uczynilem, choc byc moze do tego rowniez nie dorastam. I dlatego pomagam sobie cytatami z innych wpisow, zwlaszcza jesli pasuja do tego, co chce powiedziec.
Jak widze jednak ruszylo, co ? Oto chodzilo.
U nas tez pochlodnialo. Jesien, taka pora.
I takie pozdrowienia 😉
Jacobsky
Zycze wyzszej kultury slowa i mniej pewnosci siebie. Jak to mawial Aleksander K. „wiecej wizji, a mniej telewizji”. Moze w Montrealu panuje bardziej nerwowa atmosfera przed wyborami i sezonem grabienia opadlych lisci sprzed domu? Nie wiem, czy ruszylo. Moze warto zachowac energie na porzadki jesienne i kartkowki dla studentow?
Tym razem bez pozdrowien.
PA2155 pisze:
wzajemnie 🙂
Jotka – 😆 😆 😆
Baaaardzo mnie rozbawilas tym zestawieniem.
Podobnie jak ucieszylam sie na „Tym razem bez pozdrowien”.
Ostatni raz slyszalam cos takiego chyba w liceum dla panienek. 😆
Jotka,
Szanowna Pani,
mam wrażenie, że to:
„jotka pisze:
2009-09-13 o godz. 14:03
Rozumię, że mamusia z kolezankami dyskutowały, siedząc na obudowie wojewódzkiej piaskownicy? ”
jest sygnałem poniższego, wprowadzanego na ten blog:
„PIRS pisze:
2009-09-09 o godz. 10:29
@jotko
Czy latasz jeszcze na te nudne sabaty? Zajrzałem tam parę razy: zawsze pijaństwo i te same tematy rozmów.”
/tutaj : sto emotionek roześmianych od ucha do ucha/
Pozdrawiam,Sebastian
P.S.
W tamtym okresie do piaskownicy chadzała ze mną babcia, i to ona prowadziła dysputy polityczne ze swoimi przyjaciółkami, wprawiając się w bogie poczucie ,że nadąża za zmieniającym się światem. Była tego bardziej pewna, niż tego, że urodziła moją mamusię …
Krytycy dokonań rządu Pana Mazowieckiego, zdają się abstrahować od warunków w jakich działał.
Od faktu że historia toczyła się tak szybko,że zaplecze intelektualne solidarności nie było do tak szybkiego wzięcia odpowiedzialności za kraj przygotowane.
Że sytuacja gospodarcza była tak fatalna, że przy niej, dzisiejszy kryzys, to pan Pikuś.
Ze wojska sowieckie stacjonowały w Polsce.
Że MSW i Ludowe Wojsko Polskie struktury nad którymi nie było cywilnej kontroli były w rękach aparatu PZPR o którym na pewno można było powiedzie że nie jest pogodzony z utratą władzy.
Że byliśmy pierwsi, którzy dokonywali przemian.
Że na dla Polski bieg wypadków w ZSRR w każdej chwili mógł się odwrócić.
Premier Mazowiecki działał w warunkach, że tylko głupiec nie liczył by się z możliwością odwrócenia karty.
Działał ostrożnie,aby nie przestraszyć oddających władzę komunistów.
Ocenianie że to mógł zrobi tak, a to inaczej nie biorąc pod uwagę okoliczności nie ma sensu.
Jak oglądamy kryminał, to też wiemy że ofiara, nie powinna się była nawet zbliżać do mordercy, a tam, idiotka idzie z nim do łózka.
Helena,
mam satysfakcje, ze wnioslem (chociaz nieswiadomie, przyznaje) nieco radosci do Twojego zycia. I troche wspomnien z lat mlodosci. :))
Jakobsky,
dziękuję , jak zwykle…
Najpierw „pięknoduchy” i proporczyk narodu”
„Pięknoduchy” to określenie jak najbardziej pozytywne . Takimi są dla mnie ludzie inteligentni o wrażliwym wnętrzu. Wrażliwość, to jeden z podstawowych napędów, który nie pozwala ludziom stać bezczynnie wobedc dziejącego się obok nich zła.
„Proporczyk narodu”, to miało być zobrazowanie proporcji problemów dziejących się na samej „szpicy” ówczesnej polityki, do pozostałych, którymi zajęli się obywatele w całej Polsce, niekoniecznie propaństwowo, i zgodnie z tym, co naród , dzięki pośrednictwu mediów i gminnej wieści posiadł w swojej jaźnia – o tamtych czasach na podstawie działań Tadeusza Mazowieckiego.
Żeby nie rozwijać za bardzo polemiki , która jest na lata, a rezultaty i tak byłyby mizerne, pozwolę sobie na kilka refleksji:
„Gruba kreska” – ja jestem totalnie za takimi rozwiązaniami, od spraw rangi światowej, do indywidualnych. Jest to oferta zwrócona do przyszłości, bez oglądania się wstecz, dla dobra budowania jutra. „Gruba kreska” wymaga jednak dojrzałości i konsekwencji w jej akceptowaniu. Co z tego, że je Kowalskiemu , w imię przyszłości zapomnę , wybaczę jego brzydkie zachowania wobec mnie, a wewnątrz siebie będę nosił niszczące mnie zadry. Japończycy po przegranej wojnie na hasło cesarza, którego Amerykanie „zdopingowali” do zrzeczenia się boskości: „Od jutra Amerykanie są naszymi przyjaciółmi, bierznmy się do pracy”, autentycznie stali się Amerykanom przyjaźni.
„Grubej kreski” lepiej nie analizować, tylko ją zaakceptować. Jednak jak Pan słusznie wspomniał, przydałaby się praca polityków na wyedukowaniem nas Polaków z piętna postniewolnictwa. Tutaj , słuszna skądinąd uwaga Frasyniuka, jest już zarzewiem miny.
W naszym społeczeństwie, które po różnych odcieniach traumy, jest nieprzygotowane do czystego zaakceptowania mądrości „Grubej kreski”, otrzymuje w formie wyrzutu skierowanego do jakichś małych politykierów, które są ciągle na tamtym froncie- informację /tłumaczenie się/ , że wszystko było O.K.
Taka reakcja na tych grzebiących się w rozliczeniach, reakcja w ostatnim dwudziestoleciu, do zanudzenia wielokrotna- mimowolnie rodzi w ludziach różne skojarzenia i pytania, które też zostawiają swoje osady w świadomości , głównie tych, którym się nie powiodło,
Dla tych dylemat :Co zyskały „komuchy” na Grubej kresce? – jest nienaprawialnyym hamulcem.
Dla mnie z tego wszystkiego najgorsze jest to, że społeczeństwo, które w dużym procencie się „zacięło” na takich, nieaktualnych dziś wstecznościach, co promieniuje na styl działania takich „obciążonych” , którzy hezwolnie podtrzymują mechanizmy przeciwrozwojowe dla obywateli,którzy mogliby coś bardziej znaczącego niż uczciwe wykonanie swojej pracy dać temu krajowi. Przy każedej próbie wyskoku ponad obecny standard , pojawiają się odruchy „polskiego piekła” . Podobne kontakty w Europie, to jak pbyt w sanatorium.
Pozdrawiam,Sebastian
Ale pierdoły wypisujecie. Podobno niektórzy mają dyplom Magistra. A nawet ponadmagisterskie tytuły. Proponuję wyprawę przed lustro i spojrzenie weń bez zbędnych sentymentów. Bo może w tym lustrze to naprawdę JA?!!
Szanowna JOANNO – co to jest „awans poziomy pracownika”???? Czyżby dalszy ciąg olsztyńskiej afery ratuszowej?
@Sebastian – warto by się zastanowić czym jest demokracja i skąd takie jej zdumiewające cechy. Demokracja która mamy ( a może nawet której hołdujemy) to demokracja przedstawicielska. Ustrój ten charakteryzuje się tą cechą, że wybrany przedstawiciel nie jest zobligowany dopełniać swoich obietnic wyborczych a decyzje jakie podejmuje co do konkretnych rozwiązań szczegółowych ( ustawy, głosowania, prace w komisjach,interpelacje) sa jego decyzją, za którą odpowiedzialność może ponieść w następnych wyborach albo wobec boga i historii.
Demokracja taka używa słowa „słuzba” jako określenie stosunku między przedstawicielem a głosującym nie bez przyczyny. Przyczyna jest taka sama jak w wojsku: żołnierz w czasach pokoju pasie brzuch i ćwiczy – słowem ma lekkie życie i trochę sportu. W wypadku wojny ma się odwzajemnić za utrzymanie w czasach pokoju, najlepiej owocnie ginąc. Zwycięstwa nikt nie zapewni nikomu, nie ma gwarancji, to co da się zrobić, to co można obiecać , to można jednak się nie cofnąć broniąc tego komu się:… co? „z kim się podpisało umowę cywilno prawną o obronie kraju na wypadek wszczęcia działań zbrojnych”? nie to byłaby śmieszna umowa bo z pewnością zawierałaby kwotowo określoną wysokość kosztów strony wikt-biorącej z wyłączeniem odpowiedzialności powyżej tej kwoty, prawda? Profesjonalista w takim wypadku znalazłby w umowie odpowiednie warunki o wyłączeniu odpowiedzialności aby nie walczyć ( np. „strona pobierająca wikt zobowiązuje się do walki konnej, pieszej lub w pozycji leżącej, pod warunkiem wszakże że dostarczone zostaną na czas przerwy w walce cynaderki z octem” – nie ma cynaderek – kończymy obronę ojczyzny?) Dlatego młody człowieku, polityka, wojskowość i demokracja to służba.
Służba ta niesie korzyści, rozmaite, zasadne i oczywiste, jak władza, dostęp do pieniędzy, łatwość w nie-do-końca-etycznym nabywaniu dóbr niedostępnych w normalny sposób itp. Na koniec wszakże niesie ( po pozyskaniu juz majątku, orderów i oklasków) obowiązek przysłużenia sie ojczyźnie. Profesjonalista to pojęcie z zupełnie innej bajki….
Oczywiście politycy bardzo za profesjonalizacją się opowiadają, oni jej pożądają… TO bardzo dla nich korzystne – jak czegoś nie zrobią mogą wskazać na punkt w umowie który im na to pozwalał… Ja sam bym dzisiaj jadł sute obiadki za obietnicę że jutro stanę do walki na śmierć i życie…o ile dowiozą cynadry.;-)
@teraya – to nie jest niefinezyjny bełkot, tylko sama prawda o tym jak rozumują dzisiaj masy. To nie jest pauperyzacja w rozumowaniu – to jest dostosowanie do rzeczywistości. Taką sobie wykreowaliśmy i taką mamy.
Szanowny Panie Redaktorze,
Premier Mazowiecki pokazał czym jest służba w czasie misji na Bałkanach w latach 90-tych. To zrobiło na mnie autentyczne wrażenie.