Dziwisz, Ganley, dwa bratanki?
Kardynał Dziwisz odprawił mszę dla PiS-u i przyjął Irlandczyka Declana Ganleya, sponsora eurosceptyków. To prawdziwy koniec ,,Kościoła łagiewnickiego”, który miał być alternatywą dla ruchu radiomaryjnego. Dziwisz gościł wtedy Platformę Obywatelską odbywającą, z walnym udziałem panów Rokity i Gowina – rekolekcje wielkopostne w sanktuarium w Łagiewnikach w Krakowie.
Dziś Rokita i Gowin wciąż mają podobne konserwatywno-katolickie poglądy, ale Rokita jest poza PO, Gowin jest w Po, ale na cenzurowanym w związku z in vitro, a Dziwisz, może też na tle sporu o in vitro, jakby błogosławi prawicy, tej PiS-owskiej, i tej gotowej z ,,obrony życia” uczynić fundament swej politycznej tożsamości. Inaczej mówiąc, następca Karola Wojtyły w metropolii krakowskiej, przesuwa się z centrum na prawo.
Mogę zrozumieć, że kardynał spotyka się z politykami pokroju Marka Jurka, a nawet, że wspiera ich moralnie, choć uważam, że to błąd metropolity. Tak samo z mszą z udziałem PiS. Ale wymowa tego jest moim zdaniem negatywna w obu wypadkach, tak samo zresztą jak negatywnie oceniam flirt Kościoła z PO. Takie posunięcia to powtórka z flirtu PiS z ks. Rydzykiem.
To negatywne wrażenie, że kuria krakowska wchodzi w politykę partyjną, i to na skalę międzynarodową, potęguje u mnie zaskakujące spotkanie kardynała z Ganleyem. Ganley jak jakiś nowy Tymiński upatrzył sobie Polskę, a ściślej polską prawicę, jako sojusznika w swej krucjacie antyeuropejskiej. Tym razem sprawa jest dużo poważniejsza niż ze ,,Stanem” T.
Declan Ganley jest bogaty, ma kontakty, ma realne poparcie polityczne części europejskich eurosceptyków i eurofobów. Przyjął go polityk najwyższego szczebla – prezydent Klaus. Globalna recesja może pomóc tym antyeuropejskim ruchom. Możliwe, że będzie im łatwiej mobilizować sfrustrowany elektorat. Cokolwiek mówią liderzy PiS czy SLD, partie opozycyjne będą wykorzystywały psujące się nastroje społeczne do walki z rządem. Wprawdzie Ganley jeszcze nie wie, jak tradycyjnie tytułuje się kardynała, ale się nauczy, bo, jak sądzę, ujrzał, że w Polsce może nawet mieć większe pole do działania niż na Zielonej Wyspie.
Jaki interes ma niszowa prawica Jurka, Dobrosza czy Jerzego Roberta Nowaka w aliansie z Ganleyem, wydaje się jasne, ale jaki interes może mieć w tym Kościół? Bo przecież trudno uwierzyć, że Ganley został przyjęty przez Dziwisza, by mu opowiedzieć o polskich korzeniach swej żony. A może więc taki, by wysłać pierwsze poważne ostrzeżenie adresowane do PO: jak utrącicie bioetyczny projekt Gowina, zaczniemy o was mówić z ambon źle, a o prawicy PiS-owskiej i pozaparlamentarnej – dobrze.
Sprawa wydaje mi się, powtarzam, poważniejsza niż z pozoru wygląda. Poparcie Kościoła wciąż ma istotne znaczenie polityczne. Rydzyk nowych wyborców już nie pozyska dla antyeropejskiej, antyzachodniej, antymodernizacyjnej prawicy, ale Ganley w sojuszu z prawicą wspartą przez Dziwisza, kto wie? Sprawdzianem, o co chodzi,i jaki jest efekt starań Ganleya, będą zapewne nadchodzące wybory europejskie. Ganley sfinansuje zapewne kampanie swoim nowym polskim sprzymierzeńcom. Tak to w roku 20-lecia nowej Polski dorobimy się i takiej przykrej, choć wliczonej w koszta demokracji, niespodzianki.
Komentarze
Szanowny Redaktorze, gdy ja niegdyś mówiłem, że kard. Dziwisz, to żadne Łagiewniki, ,ze to również Toruń, był Pan trochę oburzony. Ja dawno mówiłem, że Łagiewniki, to taka zmyłka w polskim KK, bo polski KK, to folklor , brak refleksji . Smutno,że się nie myliłem
Eurosceptycy nie mają żadnych szans z młodzieżą wchodzącą w dorosłe życie i chcącą głosować. Kościół nie będzie miał na to żadnego wpływu.
W watykanskiej sterowni kapitan dal nakaz „Cala wstecz !” A przeciez zjednoczona Europa jes beee.
Ech, polska prawica… Uwiazana do ambony jak pies do stodoly, skomlaca i popiskujaca z nadzieja, ze dostanie kosc, a nie kopniaka… Po prostu zal sciska. O projekcie Gowina pisze szeroko i czesto Jacek Kubiak „u naukowcow”. Mozna sie zalamac jak sie na to wszystko patrzy.
Tylko silne centrum laickie moze wyrwac Polske z macek koscielnej osmiornicy. Trzeba tez zaprosic lewice do wspolnej akcji przywracania Kosciolowi naleznego mu miejsca w spoleczenstwie.
Wszyscy wiedza o co w tym przypadku chodzi.
Pozdrawiam.
Kardynał Dziwisz wykorzystał PiS jako Odaliskę w swoich staranich o szefowanie w Episkopacie ,gdzie ma twarogłowych konkurentów ,a to ,że przy tej okazji instrumentalnie potraktował PiSowców ?! ,albo katedrę na Wawelu lub mszę świetą dla grzeszników dużego formatu ?! Jakiesz to ma znaczenie dla wyćwiczonego w zakulisowych „czystych „bojach Watykańskich .Marny ten Dziwisz a mógł być inny ,jednak rola szarej Eminencji wrosła w jego kręgosłup. Summa sumarum jest pięknie ,bo PiS i Dziwisz długodystansowo idą wkierunku samolikwidacji .
Panie Redaktorze! W polskim Kosciele mamy przede wszystkim Torun, tylko czasami jest on troche podany „w lepszym opakowaniu”. Niestety ani kardynal Dziwisz ani pozostali hierarchowie nie potrafia zrozumiec ze od polityki powinni sie trzymac z daleka. Niestety w Polsce zarowno lewica jak i prawica patrza z bojaznia w strone Kosciola. A Dziwisz? Niegodny to nastepca Macharskiego. Nadal probuje grac jakas polityczna role, przypuszczalnie zle sie to skonczy.
Pozdrawiam
Mrówka mówiła do słonia – słyszysz jak się most pod nami trzęsie?
Taka to i osobistość obecny kardynał Dziwisz. Podstawowa załuga to tyle że był przy Janie Pawle II. P.Gowin przy ks. Tischnerze też był, ale niczego sie nie nauczył.
Kościół to ludzie którzy wierzą, a nie budynki ziemie i dobra których zarządzającym majatkiem duchownym wciąż mało.
Ile hipokryzji jest w działaniach Komisji majątkowej po jednej i drugiej stronie. Ile jeszcze duchowieństwo „wyrwie”.
Mój proboszcz mówił, że to się kościołowi/ czyli klerowei/ należy, bo zostali okradzeni. Ale skąd mają te dobra?
Niecny handel odkupieniami, wyłudzenia od panujących i powstała baza której nic nie ruszy.
Więc niech się Pan nie dziwi. Pieniądze nie śmierdzą. Tylko co ma z takim klerem Bóg?
Panie Redaktorze,
uzurpacje polityczne Kościoła katolickiego, podobnie jak alians politycznego establishmentu z kościelną hierarchią to „nihil novi sub sole”. Wydaje się, że tej ostatniej nadal jest bliskie stanowisko papieża Piusa IX, który w encyklice „Quanta cura” (1864!) bezapelacyjnie potępił oddzielenie Kościoła od państwa, swobodny wybór religii, liberalizm i wszelki postęp. Przemiany cywilizacyjne (m. in. triumf przyrodoznawstwa, rozwój demokracji) spowodowały, że konserwatywny katolicyzm (jest w Polsce inny?) przekształcił się w zbiór pustych rytuałów: nabożeństwa – zwłaszcza te z udziałem notabli politycznych – to ostentacyjny spektakl, w którym główną rolę grają bogate stroje, kabotyńskie gesty i polityczne uzurpacje właśnie. Sadzę, że spotkanie Dziwisza z Ganleyem i w ogóle jego projekt polityczny ma wymiar nie tylko lokalny (naciski na PO w sprawie ustawy bioetycznej), ale i paneuropejski. W kontekście ostatnich decyzji Benedykta XVI pojawienie się się Ganleya nad Wisłą przed wyborami do europarlamentu wydaje się dość oczywiste. W polskim mateczniku „antyeropejskiej, antyzachodniej, antymodernizacyjnej” katoprawicy ma wyłuskać europosłów, którzy zasilą ultrakonserwatywnie zorientowaną frakcję w europejskim zgromadzeniu. A czyje interesy będzie ona reprezentować, nietrudno zgadnąć…
Panie Redaktorze.
Pan się nie dziwi. Hierarchowie kościoła katolickiego jako żywo przypominają mi rowerzystę; któryby pedał nie nacisnęli ( jeden: PiS, drugi: PO ) – to … zawsze do przodu. Jak się jedzie nieważne, który pedał się naciska; – ważne aby mieć do dyspozycji oba .
Mają.
A to rozróżnianie: kościół „łagiewnicki” – kościół „toruński”…
Toż to dwie nogi tego samego rowerzysty.
Panie Redaktorze,
dwie się już tylko ostały takie firmy w Rzeczypospolitej, będące molohami nie do ruszenia: Kościół Rzymskokatilicki i PKP Przewozy Regionalne 🙂 I choć z pierwszą nie mam już wiele wspólnego, a z drugą bardzo dużo, to pozwolę sobie na małą wyliczankę podobieństw:
– brak dbałości o klienta (wiernego/ pasażera);
– niska kultura obsługi (księża/ konduktorzy);
– poszukiwanie „pozakomercyjnych” źródeł utrzymania („odzyskiwanie” dóbr” i dotacje samorządowe);
– upolitycznienie z silnymi sympatiami pro-PiSowskimi;
– zdolność do twardego przeciwstawiania się władzy (listy pasterskie i strajki)
Jest wszakże jedna różnica: PKP w ostagtnich 20 latach cięło swoją infrastrukturę bez umiaru, podczas gdy Kościół swoją – również bez umiaru – rozbudowywał.
Pozdrawiam
Geograf
W sprawie Rymkiewicza chodzio o to, że przed Rymkiewiczem, autorem „Wieszania”, byli nie tylko poeci nowej fali, był też Rymkiewicz. Rymkiewicz, autor „Rozmów polskich latem 1983”, „Umschlagplatzu”, „Czym jest klasycyzm”, „Wielkiego księcia” i innych.
Kościół łagiewnicki wymyślili politycy i dziennikarze. Kto to jest antyzachodnia prawica ? Partia Kaczyńskich jest b. prozachodnia, tylko stara się grać rolę eurosceptycznej, by nie stracić elektoratu Rydzyka. Sojusz Kościoła z Ganleyem ? Taki wniosek po jednym spotkaniu ? Pochopnych wniosków chyba należałoby się wystrzegać. Czy eurosceptycyzm to jakieś nowe przestępstwo ?
Torlin chciał napisać „eurosceptycy nie mają szans z ogłupioną młodzieżą”
I bardzo dobrze Panie Ganley. W panu i panu podobnych jedyna nadzieja na zatrzymanie euromachiny
„Czy eurosceptycyzm to jakieś nowe przestępstwo ?”
Też coraz częściej odnoszę takie wrażenie 😀
Młodzież tuż po szkole jest rzeczywiście często ogłupiona i zwykle głosuje tak, jak jest „modnie”. Ale wśród eurosceptyków (eurofobów jak kto woli) lwią część stanowi młodzież trochę starsza, na albo po studiach. To nie są ci od Rydzyka, ani ci z Młodzieży Wszechpolskiej, raczej trudno ich zaklasyfikować do partii albo osoby, bo oni nie operują pojęciem autorytetów. Po prostu myślą samodzielnie. A w Unii widzą, metaforycznie rzecz ujmując, wcielenie Nowego Wspaniałego Świata albo orwellowskiej Oceanii.
z onet.pl:
Posłowie sprawdzą, czy prawo jest zgodne z nauką Kościoła
Polscy politycy chcą sprawdzić prawo pod kątem jego zgodności ze społeczną nauką Kościoła – informuje serwis newsweek.pl.
Pomysł zgłosiła grupa 100 parlamentarzystów, głównie z Prawa i Sprawiedliwości. Przedmiotem przeglądu mają być zarówno ustawy już obowiązujące, jak i dopiero pisane. Poinformował o tym Tadeusz Woźniak, poseł Prawa i Sprawiedliwości, inicjator akcji i szef Parlamentarnego Zespołu na rzecz Katolickiej Nauki Społecznej.
To sie nazywa roznie: iranizacja, islamizacja.
Kiedys, w kraju sasiednim, w podobny sposob badano zgodnosc prawa z Mein Kampf.
Orgia religijna ktora odbyla sie w czasie PiSrow knferencji jest dowodem mieszania sie mafi kosciola w zycie polityczne. Oczywiscie nie jest to niespodzianka. Zbyd duzo sie tej mafi pozwala w demokratycznym panstwie Polskim. Rzad powinien sie obudzic. To jest miedzynarodowa przestepcza organizacja ktora ma potecjal znieksztalcenia woli Polakow w przyszlych wyborach. Natychmistowa reakcja rzadu jest potrzebna. Opodatkowac pasozytow – na pewno znajdzie sie tam tych poszukiwanych 17 miliardow zlotych. Skonczyc z tym okradaniem kraju i zniewolaniem narodu.
Panie Redaktorze !
Mogę w 100 % podpisać się pod postem „pielni-1” (pozdrowienia !) otwierajacym wszystkie komentarze pod dzisiejszejszym Pańskim felietonem. Też, jak Pan pamięta, podczas tych naszych dysput twierdziłem iż między kościołem „łagiewnickim”, a „toruńskim” nie ma różnicy w treściach. Jest tylko w formie. Między obydwoma tymi „odlamami” (a ja twierdzę, że to tylko drobny rys, taki „inny” papierek”na tym samym cukierku, bardziej kolorowa obwoluta na całej strukturze tego co nazywa się polskim Kościołem katolickim, polskim katolicyzmem, polskim życiem religijnym będącym w zasadzie kato-endeckim miazmatem a’la XIX wiek – no, I poł. XX) nie przebiega „rów mariański”. Analogie z programowo-ideowym konfliktem między PiS i P0 są tu jak najbardziej widoczne; to się wg mnie po prostu „czuje samo-przez-się”. Kato-endekoidalność polskiego katolicyzmu, zatrzymana na czasach II RP (tak to ujmuje zgrabnie
dr hab.J.Obirek – i tu a akurat rację), musi mieć dwie twarze: Rydzyka i Dziwisza. Ale to są oba „światla odbite”. Albedo tego samego źródła światła. Polskiego, zacofanego, antymodernistycznego „in situu” i nieprzychylnego „wszystkiemu co z Zachodu” – bo tam schizmatycy i heretycy dybiący na naszą słowiańską i katolicką duszę się „jeno czają”.
Pan Redaktor może się czuć zawiedziony „Dziwiszem”. Ale na prawdę czym ?; to tak jak Gowin przy Tischnerze wypłynął (całkiem zresztą nie zaslużenie), tak obecny metropolita krakowski „wywiózł się” na barkach JP II. Bo i intelektualnie nie jest orłem, z „homiletyką” u niego również raczej „słabowato”, ot – sekretarzował znanej osobie (jak poseł Gowin) i to w takim kraju jak Polska wystarczy aby być AUTORYTETEM, być na świeczniku, promieniować (a raczej udawać, że się promieniuje) na akolitów, którzy bezkrytycznie i „na kolanach” próbują być wolnymi, światłymi i europejskimi.
W „Weselu” pada zdanie „że orzeł nie poleci w g…a”. Ja dodaję, że „z g…a bicza nie ukręcisz”. I tak jest z nasza „eurpejskością”, „zachodniością”, otwarciem, intelektualnymi horyzontami etc. W polityce, kulturze, religijności, a przede wszystkim – w „głowach”.
Pozdrawiam i Panie Redaktorze – nie ma we mnie ni krzty schdenfreunde „że wychodzi na moje” (i pielni-1 i OLKA 51 też).
Jeszcze raz – pozdro
WODNIK53
Szukanie winnych jest najprostszą z rzeczy………
Zygmunt August………..
Zamiast wprowadzić za przykładem Henryka VIII kościół narodowy, bawił się w gierki, które doprowadziły do pobytu na naszych ziemiach 30 tysięcy obcych agentów wpływu…………
Którym – co najśmieszniejsze, fundujemy pensje i emerytury.
Skromny jak Jankowski, pełen miłości bliźniego jak Rydzyk………
Przy tym są oni emanacją naszej ziemi ojczystej, krew z krwi…..
Odczuwam nieodparte wrażenie, że siedliśmy do pokera z szulerem, którego nikt nie ma odwagi sprawdzić- ani Izba skarbowa, ani Prokuratura, ani wierni.
Pasterze z przodu, za nimi owieczki na strzyżę. Cóż, kiedy z przodu barany prowadzące do ubojni………….
A na poważnie- Cerkiew została ustawiona całkiem inaczej, może należy brać przykład z Braci Słowian?
Tylko, jak to zrobić?
PS>
Dlaczego ostatnio zlikwidowano dwa moje komentarze na blogu?
Napisal Pan: Ganley sfinansuje zapewne kampanie swoim nowym polskim sprzymierzeńcom. Czuje sie odrobine zaszokowany. Polityk z innego kraju bedzie finansowal polska kampanie wyborcza? Co na to polskie prawo? Co na to ordynacja wyborcza? Jesli Ganley moze, to dlaczego nie Putin? Czy pan na pewno wie, co Pan pisze?
.
Przypomne, jak fundacja Clintonow musiala ujawnic zrodla swoego finansowania, zanim Hillary mogla zostac sekretarzem stanu. Przypomne, ze fundusze na kampanie wyborcza w USA sa starannie kontrolowane, a mimo to co i rusz wybuchaja skandale, po ktorych czasem politycy leca ze stanowisk. A w Polsce jak jest? Czy ktos z zagranicy moze sobie finansowac polskie partie i ich kampanie wyborcze?
Panie Adamie, z duzym zaciekiewieniem czytam Pana wpisy na temat Kosciola. Byc moze ilustruja one nastepujaca hipoteze: w Polsce rozpoczyna sie proces odchodzenia intelektualistow od Kosciola. Jesli tak, to nasuwają sie analogie z podobnym procesem zegnania sie intelektualistow z komunizmem i z Partią. To bylaby jeszcze analogia, jaka zachodzi pomiedzy tymi obiema instytucjami. Przypomne, ze analogie sa rozliczne: hierarchiczna, para-militarna struktura, posluszenstwo i lojalnosc funkcjonariuszy wobec instytucji, brak zewnetrznej kontroli personalnej oraz finansowej, niejawnosc wewnetrznych procesow takich jak awanse i rozliczenia, niekontrolowane przywileje wysokich szczeblem funkcjonariuszy, duzy zakres wladzy wysokich funcjonariuszy, oraz ideologia dajaca funkcjonariuszom poczucie wyzszej racji niepodlegajacej zakwestionawniu. Celem obu instytucji byla wladza, albo co najmniej wplyw na spoleczenstwo poza demokratycznymi procedurami. Obie instytucje uwazaly (uwazaja) same siebie za niepodlegajace zasadzie kontraktu spolecznego. I na koniec, obie instytucje realizowaly interesy czesciowo polskie, zas czesciowo obce.
Proces odchodzenia „towarzyszy podrozy” zostal zapoczatkowany tzw. wypaczeniami, kiedy niegodziwosc Partii zaczela byc widoczna golym okiem. W intelektualistach zaczelo sie zapalac czerwone swiatelko „non possumus”. I podobnie teraz, kiedy niegodziwosc Kosciola staje sie coraz bardziej widoczna, w kolejnych osobach zapala sie czerwone swiatelko.
Ciekawe, do czego to doprowadzi. Kosciola nie mozna podejrzewac o chec samo-modernizacji, otwartosc, albo poddanie swoich tez pod dyskusje. Samo-ewolucja Kosciola nie wydaje sie mozliwa. Jedyny proces, ktorego bym sie ewentualnie spodziewal, to postepujaca marginalizacja. Mam nadzieje, ze obserwujemy poczatek takiego procesu. Jak zwykle, intelektualisci jako pierwsi czuja nieswiezy zapach wydobywajacy sie spod pokladu, i jako pierwsi daja sygnal, ze czas opuscic prochniejacy okret.
Litości panie Szostkiewicz ale porównywanie Ganleya do Tymińskiego to szczyt nieuczciwości dziennikarskiej i ordynarna indokrynacja coraz częstsza niestety w pana „twórczości”. Do łez wzrusza też pana troska o kościół w Polsce. Rzeczywiście to fatalnie, że zanikły podziały na kościół łagiewnicki i toruński. Musicie być wszyscy niepocieszeni, że taki krótki żywot miał ten wymysł uczciwych inaczej dziennikarzy z GW, zawsze, jako wzorowych katolików, bardzo przejętych sprawami kościoła . Jesteście coraz bardziej żałośni i jest to bardzo przykre bo pamiętam Politykę z czasów Rakowskiego.
Torlin,zycze Tobie,Wam i sobie tez ,proroctwa Twoich slow
nigdy wiecej europy sprzed 89roku.
😀
No coz, przykro sie robi, ze wlasnie takimi sprawami trzeba sie zajmowac. Ale Bogiem a prawda, czegoz mozna bylo sie spodziewac wypuszczajac Dzina (czyz nie lepiej bylo wypuscic czegos innego?). A „ten” Dzin byl juz przeciez raz wypuszczony w wiekach srednich i ile czasu zabralo, by zamknac go znowu w butelce. Pamietamy wiele innych wypuszczonych Dzinow – brazowego, czerwonego – ale trzeba uczciwie przyznac, ze zolty nalezy do tych paskudniejszych (jezeli wziac pod uwage jego caloksztalt dzialalnosci na przestrzeni dziejow). I co teraz? Trzeba bedzie porzadnie sie naglowkowac. Jedno wiem prawie na pewno, ze tak jak nie dalo sie zreformowac czerwonego Dzina nie da sie ulepszyc tego zoltego. Daremne nadzieje wkladane w jakies tam Lagiewniki.
Bardzo ciekawy artykuł o Ganleyu w wyborczej:
http://wyborcza.pl/1,75248,6224630,Ganley__postrach_Unii.html
zwłaszcza jako prezentacja, jak się uprawia rzetelne dziennikarstwo.
Zaczynamy od znaczącego pytania „Kim jest tajemniczy milioner?” (czytelnik odbiera wyraźny sygnał, że Ganley coś skrywa). Dalej o spotkaniu, czytamy m. in. listę gości: Hojarska, Filipek, Orzechowski, Bosak. Oj, cios dla wiarygodności Ganleya. I jeszcze informacja, że można było kupić książki o żydobolszewii — dobrze wytresowany czytelnik GW powinien w tym miejscu mieć już uguntowaną opinię o panu Ganleyu.
Później krótki życiorys i przechodzimy do niejasnych źródeł finansowania kampanii w Irlandii. To znaczy nie wiemy, czemu niby są niejasne, bo nie dostajemy nawet śladu dowodu, że coś z nimi nie tak.
„Jedyne realne pytanie brzmi: czy sfinansował kampanię ze środków swej firmy? To oznaczałoby złamanie irlandzkiego prawa. Sam Ganley twierdzi, że pieniądze zebrał z datków zwykłych Irlandczyków, a na 200 tys. euro wziął kredyt.”
Skoro nie mają żadnego potwierdzenia, że finansował kampanię ze środków firmy, to po co w ogóle ten kawałek? Może po to, żeby czytelnik nabrał podejrzeń, że jednak coś jest na rzeczy.
Dalej:
„Szczegóły biznesowej kariery Ganleya prześwietlonej przez irlandzkich dziennikarzy dają jednak do myślenia. Nie jest do końca jasne, gdzie dorobił się fortuny.”
Co prawda czytamy dalej, jaki był przebieg kariery Irlandczyka, ale najwyraźniej to nie rozjaśnia do końca pochodzenia fortuny. Zwłaszcza że „Ganley nie wyjaśnił jednak, jak chłopak jedynie z maturą trafił do byłego ZSRR, by robić tam interesy?”
Nie wiem, czy trzeba było mieć wyższe wykształcenie, żeby robić interesy w ZSRR?
„Dziennikarka irlandzkiej telewizji RTE Katie Hannon szukała jego śladów na Łotwie. Dotarła do innego Irlandczyka, który przez lata pracował tam jako ekspert Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Twierdzi, że mimo iż środowisko cudzoziemców było wyjątkowo małe, Ganleya spotkał tylko raz, a bank, który rzekomo wtedy zakładał lider Libertas, nigdy nie zaistniał.”
Z pomocą przychodzi nam anonimowy pan, który Ganleya spotkał tylko raz. Nie wiem, co w tym kompromitującego… Nie znam wątku banku, ale z tego zdania wynika jedynie, że Ganley bank zakładał, ale go nie założył. To chyba nie zbrodnia nie założyć banku.
„Ganley chełpi się, że doradzał łotewskiemu rządowi.”
„Mówi” albo „chwali się” brzmiałoby zbyt neutralnie?
„Na tym nie koniec jego dziwnych interesów.”
Uwaga, zaraz powinno być coś arcykompromitującego!
„Uczestniczył w procesie powszechnej prywatyzacji w Albanii, który skończył się fiaskiem, a wielu Albańczyków zostało na lodzie.”
Prześmieszne. Co prawda nic nie wiemy o stopniu zaangażowania pana Ganleya w prywatyzację w Albanii, ale zdanie wyraźnie sugeruje, że odpowiada on za jego fiasko i za nieszczęście wielu Albańczyków. Nieładnie, panie Ganley.
„W Iraku – jeśli wierzyć rozmówcom dziennikarki RTE – próbował poprzez oszustwo otrzymać licencję na prowadzenie sieci telefonii komórkowej.”
Jeśli wierzyć rozmówcom? A może by tak im nie wierzyć, tylko to sprawdzić?
„Dziś pytania o finansowanie zaczynają się pojawiać także wokół jego paneuropejskiej kampanii, którą organizuje przed czerwcowymi wyborami do Parlamentu Europejskiego.”
Znowu brak konkretnych zarzutów, ale nie szkodzi — wystarczą „pytania”.
Jedno widzę wyraźnie — co niektórych Declan Ganley bardzo, ale to bardzo, przestraszył 🙂
Rysberlin jest młodym człowiekiem, i wie co mówi. Pozdrawiam.
Oj Ruski Szpiegu, opowiadasz banialuki, co Ci tam ślina (przepraszam – klawiatura) przyniesie. My starsi nie zdajemy sobie sprawy, jak dzisiejsza młodzież różni się nie tylko od nas, ale i od naszych wyobrażeń o nich. Oni w ogóle nie rozumieją dyskusji o Unii, to my dyskutujemy, dla nich jest to oczywista oczywistość. Ja, jak jadę do Wiednia, to dla mnie do dzisiaj to jest konkretny wyjazd, który przeżywam. Dla nich jest to podskoczenie na narty w Alpy. Wyjazd na koncert ulubionej gwiazdy do Berlina czy Paryża jest normalną sprawą.
Ja się bardzo cieszę, że kolejne pokolenia są coraz bardziej proeuropejskie – i to jest niedokładnie tak. W rozmowach z dwudziestolatkami widzę, że oni nie wiedzą, o czym ja mówię. „Czy ja jestem proeuropejska?” – pyta się retorycznie moja siostrzenica lat 21. „Dziwne pytanie”.
I właśnie tylko z takimi jak Ty – Ruski Szpiegu – można tylko podyskutować o tych sprawach. Bo dla Ciebie PZPR to jest Polska Zjednoczona Partia Robotnicza, a dla nich to Polski Związek Piłki Ręcznej. I tym się różnicie.
Dziwiszowi się nie dziwię w łagiewnikach PO zapłaciła za mszę teraz w Krakowie PiS.Po Ganleyu Dziwisz też spodziewa się forsy polski kler jeśli chodzi o pieniądze nie ma żadnych zahamowań
@narciarz
cytat:
„Polityk z innego kraju bedzie finansowal polska kampanie wyborcza? Co na to polskie prawo? Co na to ordynacja wyborcza?”
Nie może. Kampanię wyborczą mogą finansować jedynie osoby fizyczne będące obywatelami polskimi:
http://www.sejm.gov.pl/prawo/nowaord/11_13.htm
@camelot
cytat:
‚ ?Uczestniczył w procesie powszechnej prywatyzacji w Albanii, który skończył się fiaskiem, a wielu Albańczyków zostało na lodzie.? ‚
Jeśli wykolegował Albańczyków to musi być z niego istny geniusz i chyba najbardziej przebiegły gość na kontynencie europejskim. Aż wierzyć się nie chce, że ktoś okantował Albańczyków. Ci to nawet Dubya’ę rozwiedli z jego zegarkiem pod okiem Secret Service.
Panie Redaktorze!
Ktokolwiek przyjedzie do Polski naklaniac do tworzenia struktur partii liberalnych raczej nie moze znalezc posluchu wsrod normalnych. Posluch mozna znalezc jedynie wsrod tych, ktorzy juz sa trupem politycznym, ktorzy poprzez wszelkie maskarady chca wejsc na droge podstepnego odzysknaia wladzy rzadowej i utrzymania wladzy prezydenckiej. Ten trup polityczny wraz ze swoim Preziem powinien raczej spotkac sie z Kaszpirowskim i to watpie, ze to cos pomoze!!!!!
Wszyscy medrkuja i madre wnioski wyciagaja, a w sumie mamy do czynienia z kongresem przefarbowanej partii, ubogiej intelektualnie, pustej programowo,tabloidalnej z Prezesem, ktory nawet w masce nie wzbudzi wiecej zaufania.
Moze partia kobiet bedzie zainteresowana czy tez Porozumienie dla Przyszlosci. Wszystkim jednak zalecam seans u Kaszpirowskiego a pozniej do solarium i paciorek przed snem
No i AMEN
Redaktorze, co się dzieje, Pan, pielnia1, Wodnik53 (pozdrowienia), i nawet ja mówimy jednym glosem? A to, że kard. Dziwisz okazał się hierarchą o malutkim rozumku trzeba przyjąć z dobrodziejstwem inwentarza.
@Torlin 23:16
Nie rozumiem, co Cię cieszy w bezrefleksyjności Twojej siostrzenicy. Co to znaczy, że jest proeuropejska i czemu uważa Twoje pytanie za dziwne? Czyżby dyskusja nad tożsamością Europy i nad kształtem instytucji unijnych była rzeczywiście zbędna? Bo co do Polski, to w mediach toczą się spory, czy sześciolatki mają chodzić do szkół, kiedy ma się zaczynać wiek emerytalny, jakie uprawnienia ma mieć prezydent,, ile powinno być posłów, jak organizować przetargi. Setki problemów.
Ale o Unii się nie dyskutuje, bo to oczywista oczywistość? Cała struktura Unii, cały proces podejmowania decyzji, sposób podzielenia kompetencji między różne organy, zakres dalszej integracji, wszystkie instytucje — to wszystko jest oczywistą oczywistością?
Ale czemu w ogóle się dziwię, przecież widzę, że jak tylko pojawia się ktoś taki jak Ganley, kto ma inną wizję Europy, to jest atakowany, jakby conajmniej postulował połączenie z Chinami albo wprowadzenie monarchii dziedzicznej. A przecież sprzeciw wobec traktatu to tylko sprzeciw wobec określonego sposobu stanowienia prawa unijnego. Nie widzę, w czym to jest bardziej radykalne od, dajmy na to, postulatu jednomandatowych okręgów wyborczych.
Jacobsky 02.02 15:43
islamizacja.ach Ty niepoprawny narzekaczu 😀
a moze jest to tylko wypelnienie postanowien konkordatu
pozdrawiam 😀
Torlin,
a’propos – http://lewica.pl/?s=redakcja .
Jak to dobrze ze kardynał Dziwisz ma takich dobrych doradców. W końcu staruszek juz nie wie co ma robic, z kim sie spotykac i pewnie nie bedzie niedlugo wiedział co powiedziec…
No dlaczego Kardynał nie może byc za tym In vitro!?? I dlaczego musi robic msze dla kaczorów!?
Nie do pomyslenia, naprawde…
WODNIK53. Należy się zgodzić, że osobowość Dziwisza nie odbiega daleko od wiejskiego proboszcza z zapadłego Podkarpacia. Codziennie mamy w Krakowie nowe osobliwe sensacje z nim związane. Wczoraj, jak podaje GW Kraków, nawiedziła go jakaś aktorka o nazwisku Halina Frąckowiak, która postanowiła przekazać tantiemy ze swoich utworów wykorzystanych w filmie o pułkowniku Kuklińskim na wsparcie budowy centrum JPII. Czyli koło się zamyka. CIA, Wojtyła, Dziwisz, szpieg i zdrajca. I przychodzi mi żyć w tym podłym mieście gdzie ulice nazwano imieniem szpiega Kuklińskiego. Masz szczęście żyć w miarą cywilizowanym mieście.
Camelocie,
czy nie zastanowiło Pana, jakie to tuzy polityczne stawiły się na spotkanie z paneuropejskim wizjonerem, Declanem Ganleyem? Jeśli nie, to polecam Pana uwadze stosowny fragment inkryminowanego przez pana artykułu:
„Na spotkanie z Ganleyem przyszło kilkaset osób. Stawili się m.in.: Mirosław Orzechowski i Daniel Pawłowiec (LPR), Zdzisław Podkański (stronnictwo Piast), Krzysztof Filipek i Danuta Hojarska (kiedyś Samoobrona, obecnie Partia Regionów) i Antoni Tyszka (UPR). Był też szef Młodzieży Wszechpolskiej Konrad Bonisławski oraz Krzysztof Bosak, były poseł LPR. To może być zalążek przyszłej polskiej listy do Parlamentu Europejskiego”.
Jeśli Pan pragnie, by Ganley wcielił w życie swoją wizję UE z poparciem tego towarzystwa, to gratuluję…
Mnie bliska jest wizja Jose Ortegi y Gasseta, który w „Buncie mas” zamieścił taką oto refleksję: „Jedynie decyzja konstrukcji z różnych ludów naszego kontynentu jednego wielkiego narodu mogłaby tchnąć w Europę nowe życie. Zaczęłaby znowu wierzyć w siebie, co spowodowałoby zwiększenie wymagań wobec siebie i narzucenia sobie dyscypliny”.
Sądzę, że nadejdzie czas, gdy przywódcy Starego Kontynentu i jego mieszkańcy tę właśnie wizję zrealizują. Co nie oznacza, że nie będzie w niej miejsca dla wszelkiej maści niestawiających sobie wymagań i dalekich od narzucania sobie dyscypliny politycznych malkontentów. Na szczęście to nie oni, stanowiąc mniejszość, będą mieć decydujący głos w Europejskim Parlamencie!
Czytam te wpisy z uwagą i niektóre z nich skłaniają mnie do refleksji.
Kto wie, czy ugruntowany i demonstracyjny ateizm (który wyziera z powtarzanych tu natrętnie deklaracji) nie jest równie niebezpieczny, jak którykolwiek z fundamentalizmów religijnych..? Wszak oba sprowadzają się do chęci zdominowania lub wyeliminowania poglądów przeciwnych, znamionuje je przekonanie o jedynej (nieweryfikowalnej przecież empirycznie) własnej słuszności, ten sam język wyższości, pogardy i sprzeciwu wobec odmienności innych poglądów, ta sama pycha i nietolerancja i ta sama stadność zachowań ich wyznawców, z której czerpią swoją zbiorową siłę. Obie postawy cechuje przekonanie o własnym, sprawiedliwym i niepodważalnym ‚prometeizmie’, o własnej szczególnej misji cywilizacyjnej.
Kto wie czy wyrażane tu poglądy laickie nie są w istocie próbą zamaskowania rzeczywistych skłonności laicyzacyjnych i fobii, np. Christianophobie (jeśli wyprzedzone są nieskrywanymi, uprzednimi i gorliwymi deklaracjami określonej przynależności, jakby w zastępstwie czapki korporacyjnej, której tutaj nie da się zobaczyć). A kto tu o to kogo pyta..?
Czy przez to nie mają w sobie tego samego narzucajacego się i bardzo szkodliwego potencjału porządkujacego, albo prędzej podporzadkowującego, co ortodoksyjne poglądy klerykalne, czy religijne..? I coraz trudniej mi dostrzec róznice…
Pozdrawiam
Trochę off topic: http://wyborcza.pl/1,75248,6229416,Grzech_nieprzedawniony_.html . Podejrzewam że prokurator znów będzie bał się dotknąć tego tematu, zwłaszcza że trzej kolejni biskupi dołożyli wszelkich starań, by ukręcić sprawie głowę. Dominikanin, który doprowadził do ujawnienia sprawy pewnie podzieli los prof. Węcławskiego, tyle że ponieważ nie ma tak silnej pozycji jak prof. Węcławski, nie będzie mu lekko, bo hierarchowie mu tego nie wybaczą
kadett,
w krajach, gdzie religie przeniesiono tam, gdzie jest ich miejsce, czyli do sfery prywatnej kazdego z obywateli oficjalnie laickiego panstwa, a wiec w takich krajach Twoje dylematy nie maja racji bytu, zas dyskusja publiczna toczy sie wokol spraw naprawde waznych.
Nie zapominaj, ze laicyzm panstwa nie oznacza obowiazkowej dominacji ateizmu w postawach obywateli. Przeciwnie. Swoboda wyznania kazdego z obywateli jest zagwarantowana przez najwyzsze ranga akty prawne i chroniona w rownym stopniu co oficjalna laickosc panstwa. W krajach oficjalnie laickich zycie religijne ma sie dobrze (jedne wyznania maja sie lepiej niz inne – to fakt, ale coz, jaki towar, taki popyt), swiatynie, jesli zamyka sie je lub zamienia na apartamentowce, to nie z powodu terroru ateistycznego, ale z tej prostej przyczyny, ze danej wspolnoty nie stac na utrzymanie miejsca kultu, czesto o wymiarach nieodzwierciedlajacych zdolnosci finansowych tej wspolnoty. Przedmioty religijne nauczane sa w szkolach publicznych, jesli tylko rodzice zazycza sobie takiej edukacji dla dziecka, a wszystko bez niepotrzebnych presji „pobonczych” ze strony nauczajacych te przedmioty.
Polski problem polega nie tylko na nieprzestrzeganiu konkordatu i, w pewniej czesci konstytucji, ale na wszedobylskosci religii – jednej jedynej religii – w sferze publicznej, ktora to sfera, wedlug konkordatu i konstytucji, powinna byc wolna od wplywu jakiegokolwiek wyznania. POlska nie jest krajem katolickim, jak tego chce KK. Polska jest krajem, w ktorym wiekszosc obywateli przynalezy do kosciola katolickiego, co nie zmienia faktu, ze panstwo i tak powinno byc laickie. Do KK nalezy wiekszosc obywateli, ale nie wszyscy, o czym nie trzeba zapominac. Demokracja w zadnym wypadku nie moze byc dyktatura wiekszosci (i z reguly ine jest – inaczej mamy do czynienia z wynaturzeniem). Przeciwnie. Prawa mniejszosc sa respektowane. W to respektowanie wpisuje podtrzymywanie scislego rozdzialu panstwa od religii. Czesto dla dobra samej religii.
Pozdrawiam.
spin doctor (2009-02-03 o godz. 10:43):
Halina Frąckowiak była słynną wokalistką pod koniec lat 60. (śpiewała z grupą ABC), później była żoną Józefa Szaniawskiego, siedzącego za szpiegostwo jeszcze w III RP i wielkiego fana Kuklińskiego. Z Twoją oceną bp. Dziwisza of course się zgadzam, pozdrowienia.
Jak widzę pana Ganleya wśród polskiej menażerii pt panowie Orzechowski i Podkańscy oraz Dobroszowie to mi się żal robi tego człowieka. Wypowiedzi Ganleya zdają się być wyważone. Sam myślałem na początku, że to populistyczny watażka..a tutaj okazuje się, że to człowiek ogarnięty anglosaską kulturą polityczną. Waży każde słowo, nie wpada w jakieś zdarte płyty patetyczne pełne hipokryzji w stylu Bóg, Naród,Honor.To zwyczajnie człowiek, któremu tylko nie podoba się Lizbona. Biorąc sobie mości panów Podkańskich po rękę ładuje się w permanęttną awanturę. Ta cała populistyczna kanapa chce mieć przede wszsytkim koryto z eurodietami i możliwośc powrzaskiwania przez mikrofon w Brukseli. Już widzę jak pani Hojarska przepycha się na pierwszy miejsce na liście w okręgu pomorskim intrygując przeciw panom Strąlkom, Bosakom, Pękom. Istny cyrk., tylko, że małpy należą do nas.
Odnośnie kardynała Dziwisza. Mnie się wydaje, że to człowiek śłabego charakteru, mało obyty, proszę wybaczyć ale również bardzo przeciętnym zdolnościami inteltualnymi a co za tym idzie podatny na wpływy. Nigdy nie słyszałem kardynała wykładającego na podbieństwo abp Muszyńskiego czy Życińskiego swoje argumenty dobitnie iw sposób błyskotliwy. To człowiek z zakodowanym folklorystycznym katolicyzmem. Był bardzo lojalnym i pięknym przyjacielem naszego papieża Wojtyły, ale w gruncie rzeczy ta przyjaźń dawała mu też bezpieczeństwo. Pancernik Ratzinger nie wiedział coz nim w Watykanie zrobić więc wybrał mu Kraków.
Panie Redaktorze,
dyskusja na temat: kto kogo wspiera, namaszcza i kto kogo przekonuje i – do czego? z polskich ambon, w kontekście kształtu politycznego i modelu funkcjonowania Europy zjednoczonej, ma swoje niezaprzeczalne pożytki.
Nie powinna ona jednak zastępować i wypierać o wiele bardziej pożytecznej dyskusji w sprawie celowości wysiłków zjednoczeniowych, szczegółów dotyczących chociażby: mechanizmów funkcjonowania instytucji unijnych i ich uprawnień, stopnia scentralizowania i zbiurokratyzowania unijnych ośrodków decyzyjnych, roli i charakteru ‚państwowości’ członków, stopnia ich współuczestnictwa i reprezentywności przy podejmowaniu wspólnych decyzji, sposobów kanalizowania i usprawniania dialogu obywatel – omni-urzędnik (referenda, demokracja pośrednia), kosztów funkcjonowania UE i sposobu jej finansowania, godzenia i definiowania interesów narodowych z interesami zbiorowymi, metod i sposobów niwelowania oczywistych rozbieżności interesów narodowych na tym etapie współpracy, zasad wnoszenia wkładów do unijnej kasy i dzielenia tej kasy, zwiekszenia zdolnosci modernizacyjnych i innowacyjnych UE, poprawienia konkurencyjności i jej udziału w rynkach światowych, roli UE w zapewnieniu pokoju i bezpieczeństwa w regionie i świecie, utrzymywaniu własnych zdolności obronnych, współpracy z USA, NATO, FRos., niestowarzyszonymi krajami, itp. itd. Jest chyba o czym dyskutować.
Sama UE rozpatrywana jako jej instytucje, ma tak dotkliwe ograniczenia biurokracyjne jako rodzaj samonapędzajacego się mechanizmu, że zajęta bieżącą, coraz trudniejszą koordynacją działań, nie jest zdolna instytucyjnie do prowadzenia takich dyskusji. Kolejne jej pomysły rodzą się w wąskich gronach politycznych i serwowane są obywatelom „do klepnięcia”. Skutki znamy.
Chcę powiedzieć, że nie słyszę i nie widzę dyskusji na ten w prasie i mediach elektronicznych. Nie wchodzę w szczegółowe przyczyny jej braku. Chociaż, nasuwają się supozycje, że to tematyka zbyt rozległa, skomplikowanej natury, zbyt trudna do przetrawienia dla tzw. ‚publiczności”.
Na tle jej braku wykształca się z jednej strony nieuprawniony pogląd, jakoby wszystko co UE dotyczy teraz i w przyszłości było dane (uzgodnione, ustalone, bezdyskusyjne i godne bezrefleksyjnej akceptacji).
Z drugiej strony spektrum opinii rodzi się podgląd odrębny i skrajnie odmienny, że to, co niby ustalone, zafiksowane i bezdyskusyjne jest w gruncie rzeczy rodzajem zmowy niejasno sprecyzowanych elit i salonów europejskich, rodzajem spisku o charakterze trudnym do ogarnięcia w skutkach, a za tym może budzić określone uprzedzenia, podejrzliwość i pielegnowane skądinąd lęki.
Pański wpis wpisuje się, niestety, w jedną z tych retoryk. Co więcej, nie jest wolny od wróżenia z gestów, fusów i zapachów kościelnego kadzidła.
Skłamałbym przyznając, że jest mi całkiem obojętna rola ośrodków współczesnej ‚polskiej myśli katolickiej’ w kształtowaniu rodzimej opinii publicznej, i że z obojętnoscią przechodzę do porządku dziennego nad tym, co hierarchowie głoszą.
Nie demonizuję jednak tego wpływu i nie przydawałbym mu większego znaczenia, niż na nie zasługuje. W myśl zasady, żeby z elektryka nie robić mędrca Europy. Jeżeli usiłuje się neutralizować obrzędowość kościelną w polskiej polityce i fasadowość złych publicznych zachowań, nie powinno się jednocześnie robić z tego tematu cięzkiej teatralnej zasłony dla bardziej ważkich.
Pozdrawiam
Szanowny „kadecie” (z dn. 3.02.2009 h: 11.44.) !
Głęboko się mylisz – odpowiem „sam-za-siebie”: mój agnostycyzm (AGNOSTYCYZM, nie ateizm) jest właśnie powodowany tym szacunkiem wobec „Innego”, a także egzystencjalną niepewnością każdej myślącej i racjonalnej osoby ludzkiej (no – chyba, że w swym miłosiedziu chrześcijańskim odbierasz takim personom jak ja atrybuty immanentne osobie ludzkiej czyli – czlowiekowi). Pochodzę i mieszkam jak wiesz na Dln.Śląsku – pracuję ostatnio nad mistycznym spirytualizmem okresu Reformacji; pewien reformator z tamtego okresu, pochodzący „stąd” – Caspar Schwenckfeld (ur. w Osieku k/Lubina) napisał w okresie reformacyjnej „burzy i naporu” (XVI wiek – clou tamtego zamętu – nota bene b.dobrego dla cywilizacji zachodniej: wtedy w cywilizowanym świecie Zachodu zlamano kręgosłup totalitaryzmowi chrześcijańskiemu, precyzyjniej – rzymskiemu; reszty dokonala Wlk.Rewolucja Francuska !): „Państwo jest w błędzie jeśli próbuje rządzić światem wg Ewangelii” !!!. Dot. to wg. mnie szerzej – także wyznawców (i zwolenników) wszelkich religii czy ideologii …. A u nas w Polsce to-coś właśnie ma dziś miejsce (nie-moralność i pospolite „k…wo” intelktualno-mentalne takiego stanu rzeczy, wobec okresu sprzed 1989 jest tym większe, iż tamta sytuacja była usankcjonowana quasi-prawnie – dzisiejsza pozycja kleru katolickiego, jego rządu dusz i sewilizm większości obywateli tego kraju wobec „sutanny” – to jest skrót myślowy tłumaczący wg mnie wszystko – jest o wiele gorszym, nagannym i winnym krytyki niż te sytuacje z okresu niesłusznego i dawno minionego, bo nie-oficjalnym, ukrytym, „takim-z-przymróżeniem-oka”). To nie Absolut dla większości „tego” społeczeństwa jest Bogiem i sacrum – to sutanna, purpura i piuska wyznaczają moralne, polityczne, społeczne i wszelkie inne zależności, wytłumaczenia czy interpretacje. To potrzeba „Pana”, to psychologiczna koniunkcja rab-Pan, to brak własnych mentalnych i świadomościowych przekonań pozwalających odrucić niewolnictwo mentalne. To nie Autorytet, to Autorytaryzm……i jego uwielbienie (a przynajmniej – predylekcje ku niemu).
A te piuski, purpury, sutanny i paliusze to przecież tylko „stroje”, to tylko formy, to tylko wytwory naszego umysłu i potrzeba „porządku rzeczy”. A ci co je noszą, to tacy sami ludzie jak my, z takimi samymi przypadłościami, wadami ……. Z zatrutego i śmierdzącego źródła nie wyrosną bowiem orchdee.
Tylko tyle i aż tyle.
Pozdro.
WODNIK 53
PS: „Spin-doctor” – pozdro i dzięki za „wyróżnienie” miejsca zamieszkania, choć ten >trąd< obejmuje cały obszar III (a może IV i pół) RP.
Kadetcie,
wygląda na to, że myli Pan dwa pojęcia, mianowicie antyklerykalizm z ateizmem. Gros wypowiadających się tu dyskutantów demaskuje negatywne objawy polskiego katolicyzmu zrytualizowanego i spolityzowanego, pozbawionego autentycznej duchowości. Zresztą odduchowienie to powszechna przypadłość współczesnej zachodniej cywilizacji. W sferze religijnej wyraża się ono w kultywowaniu obrzędów bez jednocześnie żywej wiary w Boga, widoczne jest ono również w coraz powszechniejszym braku doskonalenia się moralnego. Przypadłości te nie omijają kapłanów, tzw. typ religijny coraz rzadziej spotykany jest wśród księży i zakonników. Nasilające się w Polsce zjawisko polityzacji Kościoła jest widoczne gołym okiem (vide uroczystości państwowe z udziałem hierarchów, nabożeństwa, podczas których celebransi bratają się z dostojnikami państwowymi, opiniowanie przez Kościół świeckich ustaw itp.).
To wszystko niszczy delikatną tkankę religijności. Twierdzę, że to przeciwko temu buntują się krytycy Kościoła i jego funkcjonariuszy.
Proszę Pana, nawet w twórczości zaanektowanego przez katoprawicę Zbigniewa Herberta, tę antyklerykalną nutę Pan odnajdzie. Jeśli Gospodarz pozwoli, zacytuję odpowiednie fragmenty wierszy:
Na ambonie mówi tłusty pasterz
i cień pada na kościelny mur
(…)
płyną słowa nad głowami się unoszą
jaki dziwny ma ten kapłan głosu organ
ani żeński ani męski ni anielski
także woda z ust płynąca to nie Jordan
(…)
bo dla księdza – proszę księdza – to jest wszystko takie proste
Pan Bóg stworzył muchę żeby ptaszek miał co jeść
Pan Bóg daje dzieci i na dzieci i na kościół
prosta ręka – prosta ryba – prosta sieć
(…)
na ambonie mówi w kółko pasterz
mówi do mnie – bracie mówi do mnie – ty
ale ja naprawdę chcę się tylko zastrzec
że go nie znam i że smutno mi
(„Homilia”)
– Pan Cogito chciałby
oglądać Boga twarzą w twarz
– bez namiestników bez dogmatów bez obrazów
– pójść dokąd poszli tamci
do światła rozumu
– śladami Abelarda Bruna Woltera
(„Krzyż Pana Cogito”)
Na koniec pozwolę sobie wyrazić opinię, że krytycyzmem, sceptycyzmem i moralną wrażliwością odznaczają się nie tylko poeci, ale i zabierający głos w tym blogu przedstawiciele rozmaitych profesji, niekoniecznie będący ateistami.
Kłamstwem jest twierdzenie, że J. Szaniawski siedział w więzieniu w III RP. W rzeczywistości wyszedł z więzienia w grudniu 1989r., gdy państwo nazywało się jeszcze PRL. Szaniawski został skazany w latach 80. za przekazywanie informacji Radiu Wolna Europa. Współpracę z RWE komuniści nazwali szpiegostwem.
@Wodnik53
Szanowny Wodniku,
dziekuję za (nieoczekiwaną) reakcję.
Czuję w niej gorączkę i pewną gonitwę myśli. Staram sie nadążyć. Idąc
Pańskim tropem myśli, trudno – mimo wszystko – znaleźć mi nawet luźny związek pomiędzy:
1. Mną a miłosierdziem chrześciańskim (uproszczenie moze wynikać z podświadomego przeświadczenia, że kto głosi inne poglądy niż Pańskie musi być (zakutym) łbem chrześciańskim.
2. Poglądami nawet bardzo oświeconego reformatora Kacpara Schwenckfelda a wzorcem formy ustrojowo-politycznej państwa. Równie dobrze przywołać można dla innej tezy inny zespół poglądów z innego zakonu, mniej skłonnego do reformowania. Dobrze Pan wie, że z tym jest kłopot nie lada i w wielu całkiem dobrze prosperujących i dużo „nowocześniejszych” krajach UE niż Polska, religia ma charakter państwowy…
Przekonaniu, że sprawy dot. wyznania, bezwyznaniowości, agnostycyzmu, ateizmu… należą do intymnej sfery duchowej i dlatego powinna towarzyszyć mu jednak nieco większa powściągliwość, niż dotyczy to Pańskiego przypadku. Wywlekanie tej sfery w sposób najogólniej mówiąc nie dość powściągliwy jest zapowiedzią określonej argumentacji (dość doktrynalnej), z którą trudno dyskutować z uwagi na akompaniament emocji.
Jedna Pańska poszlaka wydaje się natomiast interesująca. Jest taki pogląd niektórych historyków gospodarczych, że wzdłuż granicy podziału pomiedzy katolicyzmem zreformowanym (w uproszczeniu – na zachód od Odry) i katolicyzmem niedotkniętym reformacją, albo nim nieskażonym (na wschód) ukształtowały się dwie drogi rozwoju gospodarczego, których efekty widać do dzisiaj gołym okiem…
Tyle naprędce. Pozdrawiam
Kadett:
Odpowiedz proszę na proste pytania:
1- Z kim w Hamasie można dyskutować? Dyskusja i dialog wymagają chęci i odrębnych, czy różniących się zdań. Czy można dyskutować z tezą: „śmierć Izraelowi”? jaką możliwość manewru to pozostawia?
Dyskusja na bomby, karabiny, rakiety……..
Syria, Iran, Arabia Saudyjska, będą ją prowadzić do ostatniego Palestyńczyka………
27 milionowej Jugosławii można narzucić pokój, miliardowi muzułmanów? I kto by za to zapłacił?
Ruchy pacyfistyczne w Europie głoszą „wolność dla…..”
Różne inne demonstracje w innych kręgach kulturowych „śmierć……..”
Jakie widzisz rozwiązanie?
2-które większe państwo europejskie nie składa się z części różnych etnicznie? Czy bycie częścią całości nie jest korzystne dla obywateli?
Czy tożsamość kulturowa Grecji, Francji, Niemiec, Hiszpanii, coś straciła na wejściu do Unii?
Moim zdaniem tracą jedynie politycy- stają się nie pierwszymi w państwie, ale jednymi z wielu………
Wojewoda polski, czy premier np landu, czy departamentu?
Jeden z 27 prezydentów, czy „Najważniejsza osoba w państwie”
Pycha i egoizm, utrąciły wiele projektów………
O małostkowości i krótkowzroczności nie wspominając……..
Projekt łączenia Polski z Litwą zajął ile lat?
Ale na jego straży stała dynastia, mająca w jego powodzeniu osobisty interes.
Projekt Unii Europejskiej zajmie wiele pokoleń……..
Nie od razu Kraków zbudowano, a waść chcesz aby pełne efekty zaistniały za Twojego życia?
Nikt wcześniej tak nie robił, naturalną rzeczą więc jest działanie metodą prób i błędów……….
Ciekaw jestem, ile projektów badawczych „utrąciło” religijne podejście do zagadnienia?
Mieszanie Boga do biologii, medycyny, genetyki?
W ilu krajach?
Natura nie znosi próżni, w Korei czy Japonii, wyznającej nieco inny system wartości, badania wrą pełną parą.
Czy Kościół zapłaci za wstrzymanie postępu?
Zakładając , że On istnieje i wszystko zdarza się za Jego wolą………..
Dlaczego hierarchowie sprzeciwiają się Jego woli?
Ale to logiczne dywagacje agnostyka.
Aksjomat brzmi:
„wiara nie podlega dyskusji”
Owce nie dyskutują z baranami na czele stada…………
A jeżeli ktoś nie chce być owcą?…………….
Olek51, 13.03. Może była i Frąckowiak, ale po Demarczyk i Annie German nie było w Polsce piosenkarki. One nie zadawały sie ze szpiegami i zdrajcami. Frąckowiak, Szaniawski lub Kukliński to odpady. W Szczecinie także macie nieprzyjemne widowiska z klechami. Współczuję.
@adwersarz
Nie, nie mylę antyklerykalizmu z ateizmem. Polską specyfikę aliansu ołtarza z tronem zastałem jako naszą tradycję, którą ani nie hołubię, ani
ją rewolucyjnie zwalczam. Traktuję ten alians jako lokalny koloryt obyczajowo – kulturowy, fenomen antropologiczno – socjoligiczny, taką specyfikę, wyrosłą na zakrętach naszej historii. Nie jest dobrze jednak, jak KK daje się instrumentalizować i sprowadzać do roli poplecznika politycznego. Z większoscią Pana poglądów się zgadzam. O obrzędowym wymiarze polskiej religijności i fasadowym stereotypie polityka – katolika zapatrzonego w ambonę (nie w ołtarz) w oczekiwaniu na namaszczenie – pisałem zdawkowo wyżej. Fragmenty Herberta pyszne.
@Wiesiek59
Spotka Pana zawód. Nie mam gotowych recept i niech Pan ich u mnie nie szuka. Raczej błądzę częściej, niż trafiam prosto do celu.
1. Hamas. Uważam, że konflikt palestyńsko – izraelski nie będzie rozwiązany, dopóki organizacje typu Hamas zarządzać będą zbiorowymi emocjami, animozjami i fobiami po każdej ze stron. Jestem w tym wypadku pesymistą i nie wierzę w trwałe i bliskie rozwiązanie tego konfliktu. Ma Pan rację, że na te emocje – bywa, że usprawiedliwione -nakładają się brudne interesy, rozgrywane przez zainteresowanych utrzymywaniem tego konfliktu w sposób niebywale cyniczny.
2. Nic podobnego nie twierdziłem. Wręcz odwrotnie – uważam, że łączenie się (integracja) z założenia jest czymś lepszym niż dzielenie. Jest to jednak proces dziejowy i jakkolwiek można jego stan zapisywać w umowach i traktatach, to jednak nie powinno się przyszłej wizji dekretować wbrew woli zainteresowanych. Dlatego potrzebne są merytoryczne dyskusje nad przyszłymi rozwiązaniami politycznymi i jak najszybsza gospodarcza integracja w dobrze pojętym interesie politycznym Europejczyków. Nawet, jeżeli to ma charakter podtrzymywania regionalnego egoizmu. Wydaje mi się, że upraszcza i idealizuje Pan UE i sprowadza wszystko do Norwidowej wizji „świata bez bez interesów”. Proszę zauwazyć, że na akcesji do UE Polska zrobiła interes (nie doszło np. do bankructwa), ale inni członkowie UE, gdyby nie mieli w tym swojego interesu, nie byliby tym zainteresowani.
@Jacobsky,
A kto zadekretował i kiedy, że jedynym, najpiękniejszym, najbardziej niedościgłym i godnym powszechnego i przymusowego naśladownictwa jest model panstwa laickiego? Woltair, Lenin, Mao, Pol Pot?
Czy ja się mylę, że głową chrześcianskiego kościoła anglikańskiego w Wielkiej Brytanii jest królowa Elzbieta II, która ma ponadto inne symboliczne, ale oparte na tradycji, państwowe obowiązki..? Panu idzie o tę symboliczność, jak rozumiem. Nie mam nic przeciw niej. A Pan, że spytam, ma coś przeciw Tybetowi..? No, śmiało…
Pozdrawiam
A komuniści swoje. Szaniawski nie był szpiegiem. Chyba że wszyscy, którzy przekazali jakieś informacje Radiu Wolna Europa, byli szpiegami. Np. członek KC PZPR, prof. Oskar Lange.
Zdaje mi się , że Jacobsky z 12 :53 oddał najprościej jak powinny wygladać stos. państwo – kk. Niestety gnojkowatość polityków to uniemożliwia. Mnie g…. obchodzą podziały na k.k. toruński czy łagiewnicki . Niestety , chłopcy bawią sie za moją kasę wbrew mej woli !
Potęgę intelektualną „kapciowego ” widać było od zawsze . Ale będę bardziej wyrozumiały od Wodnika i jak kto chce , niech kocha , lubi , szanuje . Ale za swoje !!! Co do Ganleya , to widziałem go w TVP 1 , w rozmowie z niejakim red. Żdziarskim . Sprawiał dobre wrażenie . Mówił do rzeczy . Popierał Unię , ale z wątpliwościami co do REALNEGO wpływu obywateli Unii na superrząd , powstały po przyjęciu „Lizbony „. Argument o bytności pewnych polityków na spotkaniu z Ganleyem , bez próby choćby odrobiny rzetelnej dyskusji , jest taki sobie . Być może zwyciężyła aura polit-poprawności i inni nie przyszli . Tu, dla elementarnej uczciwości poprę Camelota . Artykuł w GW był donosem , antytezą uczciwego dziennikarstwa . Niczego nie wyjaśnił a tylko stygmatyzował . Uwaga – facet jest trefny ! Ale wszystkich przebił dziś red. Rymanowski / kto temu czemuś dał telekamerę ???/ . W rozmowie z Kiszczakiem o Okrągłym Stole przez 14 min. ustawicznie mendził nt. ks. Niedzielaka ! Też miał tezę w swym wywiadzie : Kiszczak zabił Niedzielaka , lub się choćby przyczynił . Furda Stół , nawet Okrągły ! W 14 -tej.min. Kiszczak go wyrzucił ! Brawo !!!
Polecam Dekameron
Jest tam historyjka o tym, jak sie katolik spotkal z niechrzescijaninem.
Opowiadal katolik o Bogu, o Jego dobroci, o milosci Jezusa do ludzi.
Z opowidan wylaniala sie niemal idyliczna wizja.
Jego rozmowca postanowil wiec odwiedzic Wlochy.
Katolik zalamal sie – przeciez, jak tamten zobaczy rozpasanie, pyche i brak zasad moralnych wsrod hierarchow, to nigdy do Koscila nie przystapi, zbawienie nie dostapi.
Tamten wrocil z podrozy i stwierdzil, ze chce przystapic do Kosciola.
Jak to? zapytal katolik. Mimo tego calego zla, ktore musiales widziec?
Ano – powiedzial swiezo nawrocony – jesli mimo tego calego rozpasania przy Kosciele wciaz trwaja wierni, dobrzy ludzie, to znaczy, ze tam musi dzialac Boska moc.
—-
Dekameron powstal w XIV wieku.
Monachomachia Krasickiego w wieku XVIII
Teraz mamy wiek XXI – moznaby znow napisac jakies historyjki opisujace pazernosc kleru. Wystarczyloby jednak spisac i zebrac dokumenty Komisji Majatkowej.
Mam wrazenie, ze nie zmienilo sie od tego czau bardzo niewiele.
———
Od wieku XIII odpowiedzia na rozpasanie i umilowanie bogactwa przez hierarchow byla postawa sw. Franciszka z Asyzu i jego nasladowcow, braci mniejszych – franciszkanow.
Dzis spotkac mozna wielu bardzo ucznnych duszpastezy, autentycznie dbajacych o swoja trzodke. Ot historia ksiedza, ktory chodzac po kledzie zabieral ze soba klucz francuski. Jak byla potrzeba, to pomagal starszym osobom dokrecic kran, wymienic uszczelki itp.
Takich jest naprwde wielu.
Sam mieszkalem w kilku parafiach, klikunastu proboszczow nimi zarzadzalo. Wyglaszali homilie mniej lub bardziej ciekawe. Zaden z nich nie byl pazerny.
Ilez to sie nasluchalem roznych histroii: przychdz ksiadz z wizyta duszpasterska i od progu informuje: „prosze przygotowac 100 PLN dla ksiedza i 80 PLN na nowe organy.”
Albo para chce wziac slub, rodzina dosyc biedna. Od ksiedza na dzien dobry slysza: na zapowiedzi 200 PLN, a slub, co laska, nie mniej jednak niz 500 PLN.
Ani na wsi, gdzie mieszka moja babcia, ani w Warszawie w parafiach, w ktorych mieszkalem nigdy na nic podobnego nie trafilem. Ot nastepcy sw. Franciszka wciaz zyja, niekoniecznie w zakonie, i dzialaja. I byc moze dzieki temu Kosciol (centaur, bardzo prosze „Kosciol”, „kosciol” mozesz pisac o budynkach) wciaz zrzesza miliony ludzi w Polsce.
Szanowny Panie Redaktorze,
b. lubię Pana komentarze; ale już drugi raz pisząc o Declanie Ganleyu prezentuje Pan tak dalece spiskową teorię dziejów (najpierw agent służb rosyjskiech, teraz tajna bron Kościoła), że prezentowana przeze mnie poniżej jest niemniej prawdopodobna:
Ponieważ zwolennicy spiskowej teorii dziejów raczej nie mają poczucia humoru, z góry uprzedzam, że publikowana przeze mnie teoria ma charakter czysto satyryczny i nie ma nic wspólnego z rzeczywistością !!! (Podobnie zresztą jak rozpowszechniane w mediach teorie o powiązaniach Declana Ganleya).
Wobec Declana Ganleya nie tylko media ale i powazne instytucje europejskie wysuwają podejrzenia, że jest on finansowany przez służby USA. Czyli przez CIA. Inni zaś wywodzą, że skoro robił interesyw Rosji, to musiał się zetknąc z postsowieckimi słuzbami, które – co wszyscy wiedzą – składają się z agentów KGB. W Polsce wokół Declana Ganleya pojawiają się politycy, których poglądy do umiarkowanych nie należą, stąd Ganley nazywany jest ?eurosceptykiem? a jego ruch Libertas szufladkowany jest jako skrajnie nacjonalistyczny; co nie przeszkadza wściekłej prawicy pomawiać Declana Ganleya o to, że Libertas jest po prostu agentura dawnych służb peerelowskich, czyli WSI.
Idąc tym tropem łatwo jest ustalić, kto naprawdę stoi za Declanem Ganleyem. Aby czytelnika nie pozostawić w niepewności powiedzmy to od razu: Dr Jan Kulczyk !
Wnioskowanie jest proste i logiczne oraz oparte na informacjach, które sam Declan Ganley – pewnie przez nieuwagę – ujawnił. Otoż Ganley chwalił się, że w swojej rezydencji w Irlandii gościł byłego amerykańskiego wiceprezydenta Ala Gora, którego zalicza jeśli nie do przyjaciół to do swoich dobrych znajomych. Al Gore, laureat Pokojowej Nagrody Nobla, jest obecnie wiceprezydentem tajemniczej organizacji Zielony Krzyż. (N.b. załozonej przez Michaiła Gorbaczowa, stąd wnosic mozna, że i w karierze Ala Gora maczały palce służby rosyjskie). A kto jest obecnie Prezydentem Zielonego Krzyża ? Wiadomo: Dr Jan Kulczyk ! Którego Al Gore publicznie w Poznaniu nazywał swoim przyjacielem. A że przyjaciele naszych przyjaciół są naszymi przyjaciółmi, to związki między Declanem Ganleyem a Dr Janem Kulczykiem są bardziej niż oczywiste.
Pytanie, po co Dr Jan Kulczyk promuje zakulisowo roch Libertas ? Odpowiedź też jest oczywista. Zeby się odwdzięczyć za przysługę Romanowi Giertychowi i poprzez polski oddział Libertas wprowadzić do Parlamentu Europejskiego polityków Ligi Polskich Rodzin. A za co Dr Jan Kulczyk ma się odwdzięczać Romanowi Giertychowi ? Przeciwż odpowiedź jest bardziej niż prosta. W trakcie przesłuchania Dr Jana Kulczyka przed sejmową komisją sledczą (bodaj d/s Orlenu) Pan Poseł Roman Giertych tak zdenerwował Dr Jana Kulczyka, że ten postanowił wycofać się z interesów w Polsce. Przy okazji – ponieważ interesy te były ze sobą powiązane – Dr Jan Kulczy wycofał się też z Ukrainy. Dr Jan Kulczyk dzięki Romanowi Giertychowi skeszował swoje naftowe interesy w Polsce i na Ukrainie na największej giełdowej górce. Ma za co być wdzięczny Romanowi Giertychowi (zresztą jak doniosły wiewiórki niejednokrotnie mówił, że do końcia będzie Giertychowi wysyłał skrzynkę szampana w rocznicę przesłuchania przed komisją śledczą). No bo wyszło na to, ze wielcy finansiści polscy mają na giełdzie kłopoty – taki Krauze na przykład w ogóle już pieniędzy nie ma – a Dr Kulczyk ma. No i w ten sposób chyba nie ma watpliwości, że za Declanem Ganleyem stoi Dr Jan Kulczyk.
Absurdalność przedstawionej wyżej spiskowej teorii jest nie większa niż pomawianie Ganleya o związki z CIA, KGB, czy (bardziej z naszego podwórka) WSI.
🙂
Kadett,
par.1 uparcie mieszasz archaiczny, rewolucyjny, wojujacy ateizm z nowoczesnym panstwem laickim, ale to Twoja sprawa. No smialo, mieszaj dalej, jesli taka Twoja logika.
Wielka Brytania jest monarchia konstutucyjna. Krolowa jest glowa jednego z kosciolow istniejacych na Wyspach. Krolowa w swych prerogatywach, nawet jako glowa Kosciola Anglikanskiego, podlega prawom obowiazujacym wszystkich bez wyjatku. Jesli monarcha brytyjski wykonuje swoja role jako przywodca religijny, to sprawuja te role w ramach konstytucji i wylacznie wobec swych wiernych nalezacych do Kosciola Anglikanskiego. Wszelkie proby narzucania sila anglikanizmu przez monarche stanowia naruszenia fundamentalnych praw brytyjskich i doprowawdza nieuchronnie do jednego: destytucji monarchy.
Zadna konstytucja laicka nie stoi na przeszkodzie temu, zeby na czele moze danego kraju stanela osoba duchowna. Sa to tacy sami obywatele jak osoby nieduchowne. Jednak nawet bedac u wladzy osoby duchowne musza przestrzegac porzadku konstytucyjnego, na strazy ktorego nie stoi wiekszosc, ale niezalezne sadownictwo (Woltiare, Montesqieu i inni mysliciele oswiecenia nie byli az tacy zli). Z drugiej strony wiele zwiazkow wyznaniowych aktywnie zniecheca swych duchownych do dzialanosci politycznej. NIe tylko celem podkreslenia rodzialu panstwa od religii, ale rowneiz dla dobra samego zwiazku i poslugi sprawowanej wobec wiernych – zasadniczej funkcji, do ktorej powolani sa duchowni. Dalsze pytania ? No smialo, kadett !
Tybet ? Przeciez to nie panstwo tylko chinska prowincja, gdzie obowiazuja prawa ChRl. Dalaj Lama jest przywodca duchownym Tybetanczykow. POczekajmy az Tybet stanie sie republika domokratyczna w nowoczesnym znaczeniu. Jesli jednak nadal chcesz grabic az taaaak szeroko, to polecam przyklady nastepujace: Iran, Watykan, Arabia Saudyjska, Jemen i inne kraje tego regionu. No smialo, kadett…
Pozdrawiam.
@Jacobsky,
Pisze Pan, pisać wolno, demokracja hula, a jakże, byle trzymać sie faktów i logiki.
Tybet jest dzisiaj „prowincją” CHRL (sprzeciwiającą się, co prawda, władzy Pekinu). Obowiązywać zatem powinien tam rygoryzm religijny, bo takie jest prawo chińskie. I obowiązuje, zapewne ku zadowoleniu wyzwolonych dzikusów tybetańskich…
Kanada jest wolnym i samodzielnym bytem państwowym, mimo że nie przestała uznawać zwierzchnictwa korony brytyjskiej. Różnicy zdaje się Pan nie dostrzegać między Tybetem a Kanadą. . Dostrzega Pan jedynie, że Tybet nie jest na razie krajem „nowoczesnym”, więc poczekajmy, co może albo dziwić, albo bawić. Mnie akurat bawi. Do rozpuku.
Jeżeli jutro Kanada stanie się częścią, „prowincją” np. Fed. Ros., tak jak Tybet stał się „prowincją” ChRL, to przyjmując Pańską koślawą logikę, z pokorą i dobrodziejstwem inwentarza powinien Pan wówczas przyjąć istnienie w Pańskim kraju prawosławia jako religii quasi-państwowej, a przynajmniej państwowotwórczej, bo taką jest w rzeczy samej w dzisiejszej Rosji. I nie powinna Panu przeszkadzać wtedy symbioza władzy Cerkwi z władzą państwową…
Pańska „nowoczesność”, tak jak u innych „poprawność polityczna” w postmodernistycznej zalewie nie uwodzi mnie jakoś, a czasem wręcz śmieszy. W każdym razie bezmyślnie jej nie ulegam, przyjmując na wiarę, że jakaś tradycja może obywatelom ciążyć, a może nie…
Jak im będzie zanadto ciążyć, to się jej z czasem wyrzekną, co najwyżej. Miecza w tej sprawie dobywał nie będę, ani rakiet, ani nawet pióra.
Pozdrawiam
kadett,
w sumie niepotrzebnie wdalem sie w dyskusje o Tybecie, ktora to dyskusja, jak wynika z twojego powyzszego wpisu ipostepuje wedlug modelu: byle co, byle o Tybecie. Jak nie o religii, to o Tybecie, jego sytuacji, jak nie Chinach, to o Rosji. A jak nie o… to oooooo ! Oh la la!
I tak dalej. Be my guest, kadett, pisz o czym chcesz i jak chcesz. Koslawie czy prosto, modernistycznie czy nie – smialo ! Slownik stanowi jedyne ograniczenie.
Nie mam zamiaru brnac dalej sladem Twoich wywodow. Mnie to nie bawi w tym przypadku, choc generalnie, to dyskutuje sie nam calkiem, calkiem.
Pozdr.
@Jacobsky,
nie płacz Pan. Czasem trzeba ustąpić, albo po męsku, przyznać rację drugiemu.
Tam, gdzie nie ma powodów do dyskusji z Panem (z powodu zbieżnosci opinii – cały poprzedni wpis Jacobsky’ego aż do Tybetu właśnie), to ja nie dyskutuję, tylko przytakuję.
Ale po co zaraz te tyrady o jedynym, nowoczesnym, niezastapionym, docelowym, godnym wcielania i naśladowania wszędzie – modelu państwa laickiego..?
Ja z tym dyskutowałem, i nawet nie w Pańskim wydaniu, tylko innych dyskutantów. Dalej uważam, że to co dobre dla Francuzów, nie musi być akceptowane przez Rosjan, Turków, a tym bardziej przez Tybetańczyków.
Życzę Panu, Jacobsky, większej dawki liberalizmu i jeszcze większej dawki logiki. No, i oczywiście podróżowania, podróżowania, podróżowania i … używania sobie.
Cordial greetings