13 grudnia roku pamiętnego…
Ktoś mi przysłał esemes: ,,13 grudnia roku pamiętnego wykluła się wrona z jaja czerwonego. Pamiętamy! Z prazdnikom pazdrawlajem!”. Na serio to czy nie na serio?
Drgnęła moja dusza polonistycznego krytyka tekstu. Początek klasyczny: takie wierszyki układaliśmy dla zabicia czasu i pokrzepienia serc w ,,internatach”, niektóre wyszły nawet w podziemiu na kasetach, przerobione na przyśpiewki (poziom wokalny typowo polski). ,,Zielona wrona” Jacka Balucha to było buffo, ale śpiewało się dobrze, z życiem. Trudniej szło (wokalnie) z patosem pieśni religijno-patriotycznych. Z tym ,,bo lepiej byśmy stojąc umierali, niż na kolanach mieli żyć” bardzo popularnego wśród internowanych hymnu Jerzego Narbutta.
Początek jest więc dobrze wymwyślony, wrzuca człowieka z takimi osobistymi wspomnieniami od razu w tamten czas. Ale dalej? ,,Pamiętamy” – banalne do bólu, za to finał po rosyjsku zaskakujący, by nie rzec – bluźnierczy. Tak mogli się z ,,okazji święta” pozdrawiać radzieccy komuniści. Czy zatem moja wiadomość tekstowa ma na celu podważenie solidarnościowego kombatanctwa? Wzięcie go w cudzysłów przez zestawienie z skamieniałymi rytuałami rewolucji bolszewickiej?
To by mi, szczerze mówiąc, nie przeszkadzało: troszkę dystansu. Co innego legenda, a tę popieram, co innego kult zapatrzony w coraz bardziej odległą przeszłość. A jeszcze co innego dzisiejsze wojny polityczne Z wykorzystaniem legendy Solidarności, do których nie mam przekonania. Wysyp skądinąd ciekawych materiałów o gen. Jaruzelskim i płk. Kuklińskim jest niebywały, zważywszy że to rok 2008, żadna okrągła rocznica, ale już prawie 30 lat po ,,nocy generałÓW”.
Ja osobiście nie zapomniałem i nie zapomnę. Nie zapomina się, jak konwojujący cię oficer SB wyznaje ci szczerze: gdybm tylko miał taki rozkaz, to bym takich jak ty rozwalił na miejscu.
Ale nie miał. Za to ja mam wrażenie, że z latami jest tego pamiętnego grudnia coraz więcej w naszych mediach, w dyskusjach (czy kłótniach) publicznych, ostatnio za sprawą nowych oskarżeń przeciwko Jaruzelskiemu. Nic z tego nowego już nie wyniknie, a obawiam się, że skutek będzie odwrotny niż zamierzyli nieprzejednani. Umocni się (mylne moim zdaniem) wrażenie, że generał uratował Polskę. To trochę tak jak z Lechem Wałęsą: im więcej jest atakowany, tym silniejsza jest jego pozytywna legenda, co świetnie pokazały sensownie pomyślane i przeprowadzone obchody 25-lecia jego Nobla.
Komentarze
Czesław Kiszczak taką Polskę jak teraz walczył – http://wiadomosci.onet.pl/1522435,2677,1,kioskart.html .
Władysław Frasyniuk o stanie wojennym – http://wiadomosci.onet.pl/1522430,2677,1,kioskart.html .
Matka-Kurka się nie polenił – http://komentarze.eu/gateway.phpurl=kontrowersje.net/node/1162 .
„Pamietamy”… jesli pamietamy ciagle, ale tez uporem godnym lepszej sprawy rozgrzebujemy, to nie tyle pamietamy, ale stoimy w miejscu.
Proces Jaruzelskiego i Kiszczaka byc moze jest konieczny jako zadoscuczynienie jakiejs czesci Polakow (nie naleze do niej, bo dla mnie 27 lat to wystarczy, zeby zagoily sie dawne rany i urazy), jednak problem polega na tym, ze w owa czesc Polakow zyjaca procesem oczekuje tylko jednego wyroku. Jesli przypadkiem orzeczenie sadu nie bedzie po ich mysli, to automatycznie dyzurne demony wyleza na powierzchnie: sprzedani sedziowie, „uklad” broni swoich, kolesie osadzaja kolesiow w Magdalenki – jednym slowem stala mantra piewcow 3/4 RP. Zadziwiajace jest, ze ci piewcy zawlaszczyli sobie pamiec o stanie wojennym, uzurpuja sobie prawo bycia jedynymi depozytariuszami prawdy o tym wydarzeniu, biora sie za jedyniesluszna wykladnie historii tego okresu. Innymi slowy: staraja sie dyktowac ton dyskusji, ton, ktory nie dopuszcza zadnego pojednania, kompromisu czy nie daj boze przebaczenia dawnym „oprawcom” i oprawcom.
Nie bylem internowany, 13 grudnia bylem na I roku uniwersytetu, strajkujacego wtedy o rzeczy, ktore dzis wydaja mi sie dosc banalne (Hebda, itp), tym bardziej, ze nie bylem z tego powodu w zaden sposob represjonowany. Bylem szeregowym czlonkiem NZS i tyle. Ale to przeciez takie zera jak ja tworza miliony. Nie o to chodzi.
Wielokroc kiedy czytam wspomnienia bylych szeregowych zolnierzy, uczestnikow wojny czy kampanii, to zauwazam, ze pomimo wielokroc tragicznych przejsc, ze wspomnien tych przebija chec nie tyle zapomnienia, bo o pewnych sprawach nie zapomina sie nigdy, ale chec nierozpamietywania, nie rozlewania zolci. Wynika to prawdopodonie roweniz z tego, ze ludzie widzieli na wlasne oczy do czego prowadzi nienawisc, i dlatego nie chca oni zyc w toksycznych oparach tego uczucia. Natomiast mlody historych zafascynowany epoka, w ktorej nie zyl bedzie duzo bardziej ekspesyjny w swych opiniach o czasach i wydarzeniach, ktore zna tylko z literatury i z archiwow.
I chyba to jest problem Panskiego interlokutora z SMS-u. Wydaje mi sie, ze otrzymana wiadomosc pochodzi od kogos, kto stan wojenny zna z ksiazek i z publikacji, od kogos, kogo wtedy jeszcze nie byl nawet w planach perspektywiznych swoich potencjalnych rodzicow, ale kto cierpi na deficyt emocjonalny, niedowartosciowanie, i dlatego na sile szuka okazji, zeby sie dowartosciowac. Takze tania odwaga, zademosntrowana w SMS-sie. To cos jak Lucus z opowiadania Mrozka pt „Ostatni husarz”. Nadawca SMS-a do Pana z pewnoscia teraz przyglada sie w lustrze, czy juzmu rosna orle skrzydla u ramion…
Pozdrawiam.
Ja to juz mam tego dosyć! Słucham radiowych wiadomości i już na wstępie fragment pamietnego wystapienia Wojciecha jaruzelskiego, potem kilka minut o zabawie duzych dzieci w pierwsze dni stanu wojennego (oficjalnie nazywa się to rekonstrukcja wydarzeń) i jeszcze jakaś wypowiedź Dudka.
Rozumiem, ze znalazłoby sie to w jakiejś historycznej audycji, ale w bieżacych wiadomościach?!
Moje osobiste wspomnienia ze stanu wojennego nie sa tak jednoznaczne – pamietam to rozprężenie, te strajki z byle powodu (częściej – bez powodu) i butę przewodniczacego zakładowej Solidarności. We wspomnieniach kombatantów tego nie ma. Nie wspomne o tych, co niby walczyli „o sprawę”, a teraz walczą o odzkodowanie.
A może by tak kolega coś napisał o Kongu?
Nawet dzisiaj z perspektywy minionego czasu trudno jednoznacznie ocenic stan wojenny i decyzje generala.Czy uratowal kraj przed anarchia i wojna domowa? A moze przed interwencja radzieckiego wojska?
A moze to byla tylko proba utrzymania sie przy wladzy i obrona systemu?
Sytuacja gospodarcza w owym czasie byla tragiczna a Polska otoczona przez kraje z bloku RWPG pelnila role konia trojanskiego w obozie socjalistycznym.W samym obozie wladzy skupialy sie rozne nurty polityczne;byli liberalowie ,radykalowie i centrysci.
Czy w tamtym czasie moglo dojsc do porozumienia wladzy z opozycja lub oddanie wladzy Solidarnosci ktora byla ruchem wolnosciowym a nie tylko zwiazkiem zawodowym.Pewnie historycy kiedys odpowiedza na to pytanie,na pewna sad nie uzyska takiej odpowiedzi od generala.
Przy każdej rocznicowej okazji, w dniu 13 grudnia dyskusja „kręci się” wokół pytania, na które chyba nigdy nie będzie zweryfikowanej odpowiedzi: czy Rosjanie by weszli (oni już „tu” byli de facto), czy nie.
Nasuwa mi się inne pytanie, na które chyba też odpowiedzi sprawdzonej i sprawdzalnej nie ma, bo ci, którzy mogliby na nie odpowiedzieć przenieśli się w zaświaty ( Breżniew, Andropow et consortes): czy jesienią 1980 i w 1981 r Rosjanie pozwoliliby aby z bloku zwasalizowanych państw wybiła się na suwerennosć i niezależność Polska, która była zasadniczym ogniwem bloku, swoistą „perłą w koronie” ?
Wydaje mi się, że odpowiedź (jeśli możliwa ) na tak postawione pytanie jest kluczową dla oceny tamtych decyzji i wydarzeń.
Zbigniew Brzeziński mówi, że w grudniu 1980 r Rosjanie zmobilizowali wokół granic Polski 18 dywizji gotowych do wejścia. Interwencji zapobiec miała zdecydowana akcja USA i Prez. Cartera. Wskazuje to, że jednak w ocenie USA Rosjanie byli zdecydowani interweniować – odstąpili bo policzyli polityczne i gospodarcze koszty takiego przedsięwzięcia. Stąd ich późniejsze naciski aby Jaruzelski „załatwił problem we własnym zakresie”.
Znamienne, że mimo dokładnej wiedzy o przygotowaniach do wprowadzenia stanu wojennego i realnej możliwości jego wprowadzenia USA nie poinformowały strony opozycyjnej, ani nie podjęły żadnej akcji na wzór tej z grudnia 1980 r.
Czyżby stan wojenny – paradoksalnie – był na rękę i Stanom i b. ZSRR ?
Jeśli tak, to koszty tej zimnej kalkulacji ponieśliśmy my, – Polacy; – we wszystkich aspektach pojęcia „koszty”. Oni zachowali „czyste ręce” my spieramy się i skaczemy sobie do oczu.
I długo jeszcze będziemy skakać.
pamiętam co się działo 30 lat temu, to bardzo smutne że ciągle wiele osób nie ma dystansu do tamtych wydarzeń. To tak jakby chciano nam wbić do głowy jakieś odczucia i przeżycia których nie było a które ktoś zwyczajnie wymyślił. To nie jest film z tamtych lat. Na szczęście młodzież umie to ocenić; kto dobry a kto zły.
Jakobsky – Właśnie TAK.
Coraz mniej się jestem w stanie przejąć kolejnymi „obchodami” ogłoszenia stanu wojennego. Te „Dziady” pod domem generała, te inscenizacje.
Nie rozumiem, co powoduje młodym człowiekiem, kiedy przebiera się w mundur ZOMO, bierze w ręce tarczę i pałkę i „na niby” obija innych przebierańców. Czy przypadkiem nie tęskni do takiej roli już realnie?
A tymczasem wyżywa się w inscenizacjach?
A co się stanie, jeśli rola mu się spodoba? Jeśli w tych niby walkach zacznie na serio tłuc własnych kolegów, co udają bezbronnych studentów?
Czy to takie niemożliwe?
Mój czas/młodości/ to tamto.Rewizja o 5.30 rano,dozorca przestraszony,i ja sama-nieprzytomna o świcie.Mój czas „dożywania”,to teraz-i teraz po tamtym -smutnie się jawi. Stan wojenny był okrucieństwem,był haniebnym atakiem na wolność , nie ma we mnie litości dla ówcześnie decydujących,nie ma we mnie łaski.Odpowiedzialność im wyżej,tym bardziej odpowiedzialna.
Dla zasady-trzeba nazwać ten stan,wskazać osoby/nie myślę o wyrokach/.
Doskonale zachowalam w pamieci „zielone wrony” i inne hymny stanu wojennego pisane „dla pokrzepienia serc”. Czesto nie wstydzilismy sie wzruszenia, choc dzisiaj odbieram ta tworczosc jednoznacznie jako patiotyczny nieznosny kicz. Ale swietny znak czasu.
Z pewnoscia Polacy jeszcze dlugo beda sie klocic o stan wojenny. Mozemy mowic teraz, ze Jaruzelski mogl szukac porozumienia z Solidarnoscia, nawet utworzyc niezalezny rzad, bez wystepowania z Ukladu Warszawskiego. Mowilo sie glosnio o „finlandyzacji”. Ze stacjonujaca armia czerwona, z kryzysem gospodarczym na niespotykana skale, z „przyjaznymi” krajami osciennymi. No i z Brezniewem w Moskwie, oraz jak sie okazalo na koncu z amerykanskim rzadem, ktory chcial tylko spokoju w Polsce. Z pewnoscio nie dobra polskich obywateli.
Dobrze sie wiec stalo, ze Amerykanie odtajnili materialy CIA sporzadzane na podstawie raportow Kuklinskiego. Amerykanie wiedzieli doskonale o planach stanu wojennego, nie zrobili nic. Po prostu takie rozwiazanie bylo im na reke. Chicha zgoda USA. Jaruzelski dostal niespodziewanie atut do reki.
Mam nadzieje, ze w nastepnym wpisie Pana Redaktor juz nie bedzie przywolywac duchow historii,
Inne troche spojrzenie:
http://wyborcza.pl/1,76498,6058434,Gdyby_Balcerowicz_zaczal_reforme_w_1981_r___.html
Rzad Wojskowy jest najlepsza forma sprawowania wladzy w Polsce. Stan wojenny powinien istniec rowniez teraz. Jest rzecza niezbedna usunac te ugrupowania warcholskie (partie polityczne), te kargulskie charakery, te gangi podlych chamow i oblakanych politykow. Awanturnictwo jest ich jedynym celem. Stanowiska rzadowe sa wykorzystywane do zalatwiania osobistych porachunkow. Ten motloch nie dorosl zeby reprezentowac Polske.
Rowniez nikt nie wybral te cholote, zostali mianowani z listy co jest skandaliczym oszustwem demokracji. Tak bylo za komuny, towarzysze whodzili do Sejmu z listy. Polska nie jest demokracja. Pod patronatem Vatykanu, lapownictwo, lobuzerstwo i lajdactwo kwitnie. Podstawowe charakterystyki cywilizacji zanikaja.
Jezeli Rzad Wojskowy nie przejmie wladzy – to bedzie rozbior Polski.
Miedzynarodowe awanturnictwo nie bedzie tolerowane w nieskonczonosc.
Rosja jest jednym z gwarantorow Poskich granic i Rosje sie obrarza. Anty rosyjskie zachowanie stalo sie epidemia i choroba spoleczna. Amerykanskiego prezydenta-elekta sie obrarza. Opisuje sie go jak za czsow niewolnictwa ‚czarnoskory’ co jest teraz zniewaga na calym swiecie. Kraje Europy Zachodniej rowniez maja dosc any rosyjkich prowokacji i atmosfery napiecia w Europie. Polska jest problemem dla wikszosci gwarantorow naszych granic. Ale nigdy nie jest za malo, kargulstwo rowniez niszczy stosunki z Chnami – bo moga robic jak sie im podoba – jak mowia. Rozbior Poski jest tylko kwestia czasu.
nie powinnam zaokrąglać lat do całych dziesiątek. To było 27 lat temu . Od tamtej pory aby przyjechać do domu musiałam stać w wielogodzinnej kolejce po zezwolenie na przekroczenie granicy województwa. Trudno uwierzyć że ktoś jeszcze ma pozytywne zdanie o słuszności wprowadzeniu Sanu wojennego. pozdrawiam
13 grudnia byłem wstrząśnięty a jednocześnie poczułem wielką ulgę. I odczuwam ją do dzisiaj razem z ponad 50 procentami mądrych rodaków. Wyrażam wielki podziw dla Generała za mistrzowskie przeprowadzenie trudnej opreracji, chyba jedynej udanej w Polsce od wieków. Mimo zmasowanej propagandy kłamstwa, zafałszowań, sądów kapturowych i stworzenia instytucji prania mózgów IPN, dalej większość społeczeństwa popiera Generała i stan wojenny. Propozycja i refleksje Stanczyka wydają sie być słuszne.
„Zadziwiajace jest, ze ci piewcy zawlaszczyli sobie pamiec o stanie wojennym, uzurpuja sobie prawo bycia jedynymi depozytariuszami prawdy o tym wydarzeniu, biora sie za jedynie sluszna wykladnie historii tego okresu. Innymi slowy: staraja sie dyktowac ton dyskusji, ton, ktory nie dopuszcza zadnego pojednania, kompromisu czy nie daj boze przebaczenia dawnym ?oprawcom? i oprawcom”.
Jak Państwo myślą? – kim są Ci piewcy, którzy posiedli jedynie słuszną wiedzę o powodach wypowiedzenia wojny Polakom 13.XII.1981 i są depozytariuszami prawdy?
– tow. Jaruzelski, Trybuna, Żołnierz Wolności, byli wykładowcy Instytutu Nauk Społecznych przy KC PZPR, tow. Loranc, tow. Barański, członkowie TPPR, Urban, WRON, którzy w obronie swych skoślawionych życiorysów powtarzali i wciąż klecą androny o nieuchronności stanu wojennego i swym poświęceniu dla Ojczyzny ratowania. Nie, nic podobnego.
To Polska 3/4. To Polska 3/4 krzywdzi, mści się, zęby wytrzeszcza, żąda krwi i wrzeszczy: dajcie nam głowę generała!
Panie Jacobscy, mogę tylko mówić w swoim imieniu i niech Pan zechce przyjąć i usadowić w swojej jaźni, że mało mnie obchodzi Pański indyferentyzm i ‚luzactwo’ szeregowego członka NZS i nie mam zamiaru go osądzać. Tak, jak Panu nie odmawiam prawa do jego posiadania i osądzania „Polski 3/4”, do wykrzywiania warg w szyderczym uśmieszku i luzactwie, do uprawiania sztuki pojednania narodowego na gruncie kłamstw i manipulacji, tak niech Pan nie odmawia „Polsce 3/4”, do której przyznaję się z lubością i dumą, prawa do posiadania własnego osądu spraw polskich.
Przez 27 lat trwa w Polsce nieustanny festiwal osłaniania i wybielania zwykłych zbrodniarzy, tchórzy, karierowiczów, cyników, oportunistów i sprzedawczyków i obrony tego, czego uczciwy i świadomy człowiek nie jest w stanie bronić. Przez pierwsze 8 lat od 1981 r. ‚zbawcy Polski’ nie musieli sie tłumaczyć z niczego. Wydawało im się, że są górą i opowiadali swoje historie nie z tej ziemi. To oni się mścili na takich jak ja i przypisywali im niecne zamiary i niepopełnione winy. Mieli takich jak ja w garści i czułem tę ich garść na swojej krtani. Codziennie, Panie Jakobscy. Starałem się tutaj jakoś z tym żyć i nie myśleć o tym, chociaż nie było mi tu łatwo, powiem otwarcie. Może nawet trudniej, niż wielu innym szeregowym działaczom NZS. To był rezultat moich życiowych wyborów. Szczegóły zostawię sobie. W zastępstwie może Pan sobie poczytać inne wspomnienia „Polski 3/4”, jeżeli sam Pan nie mógł, czy nie chciał przeżyć tego wszystkiego do końca.
Nie podrzynałem nikomu gardeł, nie wieszałem, nie lżyłem, nie poniżałem przeciwnika.
Znosiłem to swoje upokorzenie z należną pokorą. Nie pałałem żądzą zemsty, nie poprzysięgłem odwetu,, chociaż tych nędzników, obłudników i kłamców szczerze nienawidziłem. Nie za stan wojenny. Za ich pełen pogardy i obelżywy język, za ich podłe metody, których nie sposób zapomnieć, a nade wszystko za to, że skazali mnie na degrengoladę ekonomiczną, zawodową i społeczne wykluczenie, za to, że wyjęli mi z życiorysu najlepsze lata mojego dorosłego życia, których nikt mi nie odda.
Rok 1989 miał być tym przełomem przebudzenia i zerwania z obłudą i poniewierką moralną zwykłego człowieka. Miał być tą cezurą oddzielającą nas od fałszu, partyjnego jednowładztwa, podporządkowania, zniewolenia umysłowego i panoszenia się utopii. Dlaczego tak nie jest, niech Pan sobie sam odpowie. Niech Pan spróbuje dojść do tego punktu w swych rozważaniach, w którym znajdzie Pan odpowiedź na pytania typu -dlaczego?
– Dlaczego 27 lat to za mało, żeby w kraju, w którym rozpoczęło się ostatnie starcie, niemożliwe było normalne, sądowe, spokojne, żeby nie użyć słowa ‚sprawiedliwe’ rozsądzenie dotąd wielu zbrodniczych czynów?
– Dlaczego i z jakiego tytułu moralnego pospolici szpicle, donosiciele, ubecy i utrwalacze starego porządku czują sie rozgrzeszeni, a ich ofiary ciąga sie wciąż po sądach dla udowodnienia swojej niewinności?
– Dlaczego przez 27 lat nie nastąpiło zamknięcie dawno zakończonego rozdziału?
– Dlaczego nie udało się zakończyć wielu procesów sądowych oprawców, zbrodniarzy, spekulantów i aferzystów, nie ukarano czynów, które się przedawniły (FOZZ), dlaczego umożliwiono zatarcie śladów i dowodów, przez co sprawy toczą sie całymi latami, a inne rozpocząć się wciąż nie mogą?
– Dlaczego niemożliwe było postawienie polityka Jaruzelskiego z jego kompanami przed Trybunałem Stanu i trzeba było uciekać się po 27 latach do kulawych i wątpliwych rozwiązań prawnych, żeby móc mu postawić zarzuty?
– Dlaczego kreatury ludzkie mają się lepiej po 27 latach niż ich ofiary i lepiej ich wyposaża na stare lata wolne i niepodległe państwo?
– Dlaczego najmniejsza próba rzucenia światła w mroki najnowszych dziejów podnosi jednakową wrzawę obrońców starej wiary?
– Dlaczego nasi sąsiedzi nie mieli kłopotów z lustracją i dekomunizacją i tam wokół tych spraw się nie histeryzuje?
To nie jest mój zarzut do Pana, że mieszka Pan poza Polską, proszę tak tego nie rozumieć. Dla mnie to Pan może pisywać tutaj nawet z Kamczatki. Jest mi to żywnie obojętne – gdzie Pan sobie pomieszkuje i co tam porabia. Traktuję Pana jak Polaka, bo pisze Pan po polsku. Mnie to ani złości, ani oburza, co Pan tu wpisał. Mnie to, tak po ludzku, bardzo zastanawia.
Zastanawia mnie, Panie Jakobscy, skąd się bierze w drugim Polaku ta chęć, żeby wszystko wyszydzić, wykpić, wynicować i w papkę myślową zamienić, która tak cudownie wybaczeniu i pojednaniu narodowemu ma służyć.
Panie Redaktorze,
Pańskie obawy, że proces generała Jaruzelskiego i innych dzielących z nim ławę oskarżonych (co tam robi tow. Kania…?) spowodować możę wykreowanie generała na bohatera narodowego i męczennika większej sprawy jest krótko mówiąc nieuzasadniony.
Owszem, tak mogłoby się stać, gdyby generał, zamiast budowania linii obrony wokół wyświeconych komunałów o groźbie wojny domowej, kolejnym rozbiorze Polski, morzu krwi i przekonywania w kółko i bez opamiętania o swej zbawczej roli, zechciał u schyłku swego życia powiedzieć prostymi słowy:
„Co miałem do powiedzenia, powiedziałem. Mogłem sie mylić, mogłem przeceniać wielkość ówczesnych zagrożeń. Takie były konsekwencje mojej własnej drogi życiowej, moich osobistych doswiadczeń i wyborów, moich ówczesnych przekonań, na które składało się całe moje życie.
Moja formacja polityczna poniosła klęskę, to również moja porażka. Historia wypowie się szerzej na ten temat. Nie mogę temu zapobiec.
Dzisiaj staję przed sądem i mam przeczucie, że rozsądzane tu będą moje polityczne wybory i mój życiorys, w większym stopniu niż stan wojenny i okoliczności jego wprowadzenia. Jeżeli jest taka wola sądu, poddam się jej. Mam przeczucie, że będę sądzony w zastępstwie, za miliony Polaków, którzy wtedy, a także dzisiaj podzielają moje opinie. Jestem do dyspozycji prokuratorów i Wysokiego Sądu”
Generał wybrał jednak inną metodę: pójścia w zaparte. Nie będzie odpowiadał na pytania prokuratorów, w swej mowie stał się oskarżycielem Polaków o chęć wywołania wojny domowej i tego się kurczowo trzyma.
Przegrał być może ostatnią szansę, by pokazać swą ludzką twarz. Zamiast skruchy, wybrał butę. Woli dalej dzielić. To niech dzieli. Im bardziej będzie sie bronił, tym bardziej wywlekane będą jego grzeszki, tym bardziej ucierpi jego wizerunek człowieka. Polacy wiele wybaczyć gotowi – Katyń, Wołyń, rozbiory, okupację i stan wojenny, ale nie wtedy, gdy oprawcy wmawiają im, że to było dla ich dobra.
Wielce szanowny autorze, o „duszy polonistycznego krytyka tekstu”.
Już na samym wstępie stawiasz pytanie:?Na serio to czy nie na serio??
Nie wspominając o braku w tym zdaniu, stosownego znaku przystankowego, zdanie to powinno chyba brzmieć: Serio, czy też nie?
Pozdrawiam:)
Powoli dzisiaj dochodzimy wszyscy do wniosku, ze stan wojenny w tych czasach dla pelniacych wlaze w Polsce byl stanem wyzszej koniecznosci i byhl lagodniejsza forma opanowania anarchizujacych w srodopwisku solidarnosciowym ugrupowan. Zacieral sie bowiem obraz WHO I WHO w sorodowisku Solidanosci. Niezyjacy MF Rakowski wspominal , ze juz w koncu lat 70 tych Biur Polityczne KC PZPR rozwazalo kwestie siedzenia i negacjacji za jednym stolem z opozycja, tylk, kto te opozycje mial reprezentowac?A moze trzeba bylo to wszystko zostawic swojemu biegowi i doprowadzic to prawdziwie krwawej bezwzglednej wojny domowej, ktorej finalem byloby wkroczenie „przyjaciol” z Ukladu Warszawskiego. To nie jest wcale wymysl prof Zbigniewa Brzezinskiego ani zadna [propagandowa kaczka. Juz w sierpniu 1980 roku wzdluz granicy z Czechoslowacja i wzdluz naszej wschodniej granicy dokonana zostala dyslokacja wojsk grupy wschodnie i polnocnej armi Czerwonej w sile 10 dywizji zmotoryzowanej piechoty, 3 dywozji powietrzno- desantowych, 6 dywizji tzw. wojsk inzynieryjnych. Czy to mialy byc czystej wody manewry?
Stanowsiko i postawa Jaruzelskiego w moim odczuciu nie daje podstaw skazywania tego czlowieka, szukania rewanzu na ponad 80 -cio letnim starcem a raczej sklania ku temu by prawdziwym oprawcow stanu wojennego, winnych smierci niewinnych ludzi postawic przed trybunalem i skazac na dozywocie.Dzisiaj Ci oprawcy ogladaja w telewizji spektakl sadawy z porcesu Jaruzelskiego i pozostalych jego przyjaciol i smieja sie.
Czy to jest ta sprawiedliwosc, ktorej kazdy z nas oczekuje? Czy bto jest ta satysfakcja, o ktorej w skrytosci duszy oczekujemy?
Zostawmy Jaruzelskiego w spokoju i nie zapominajmy o jego zaslugach jeszcze z okresu II WS.
kadett,
odpowiedzialem Ci u Passenta: podroze i konakty z „innymi” naprawde ubogacaja k ksztalca.
Czego serdecznie zycze.
Jacobsky
PS. Wlasnie to Cie boli, kadett: skoro mieszkam za granica, to … i tak dalej. Znany i wielokrotnie podgrzewany na tych blogach zarzut wobec tych, ktorzy pisza zza granicy o sprawach polskich. Skoro jednak kiedys przedstawiles sie u Passenta, ze przeciez Ty „…z Ciemnogrodu” (nie chce mi sie szukac dokladnie wspisu, w ktorym zlozyles taka deklaracje), tak wiec rozumiem Twoja frustracje, coraz gorzej skrywana.
I tak jak Ciebie, kadett, nie obchodzi moj indyferentyzm i luzactwo, tak mnie malo obchodzi Twoja litania tragizujacych, szekspirowskich wrecz „dlaczego”, ktore calkiem dobrze sprzedaja sie na wielu blogach i forach dyskusyjnych. Tutaj jakby troche mniej dobrze. Byc moze powtarzasz sobie te litanie jako mantre przez kazdym podejsciem do klawiatury, przez co czujesz sie lepiej i odwazniej. Dzieki temu skrzydla u ramion rosna i Tobie. Nie odmawiam Ci ani tego prawa, ani innych praw, a wiec nie hamletyzuj, prosze. Jesli jednak zdecydowales sie przedtawiac publicznie swoje poglady, to pogodz sie z tym, ze moga one byc atakowane przez innych. Ja nie przyjmuje atakow na moje opinie jako ograniczanie mych praw, ale byc moze w tym tez przejawia sie moj indyferentyzm i luzactwo. Jak widzisz, luzactwo ma swoje dobre strony. Dzieki niemu, i zwiazanemu z nim dystansem, zwlaszcza do spraw zaprzeszlych, zyje sie przyjemniej.
Czego i Tobie serdecznie zycze.
Szanowny Lex’e!
Zgadzam się z Tobą, że my Polacy, obecnie żyjący, i następne pokolenia naszych rodaków będą uczestnikami sporu o stan wojenny, jego konieczność i o motywy, jakimi kierował się jego decydent – gen. Jaruzelski. Nie było jednak nieuchronności wprowadzenia stanu wojennego. Gen. Jaruzelski stanął bowiem przed alternatywą: wprowadzić rozwiązanie siłowe dla spacyfikowania Solidarności, której działania anarchizowały Kraj, albo oczekiwać jak uczynią to siły Paktu Warszawskiego. Do drugie rozwiązanie byłoby niewątpliwie tragiczne dla nas Polaków. Trudno prorokować, jakie biologiczne straty poniósłby nasz naród. Czy byłoby to 200 tys. ofiar, jak to ocenia Leszek Miller, czy może mniej a może więcej. Niezależnie od 18 dywizji, zgromadzonych wokół naszych granic, na terenie Polski były duże radzieckie siły wojskowe, jak należy przypuszczać, gotowe do interwencji zgodnie z jej planami operacyjnymi.
Gdyby nie wprowadzenie stanu wojennego interwencja musiałaby dojść do skutku, o czym pisałem już na tym blogu (2008-10-04, godz. 16.19). Nie chce powtarzać swych argumentów. Tylko ludzie małej wyobraźni i wiedzy o tamtych czasach albo ludzie złej woli, jak „historycy” IPN, mogą wmawiać nam Polakom, że bez stanu wojennego do interwencji ZSRR nie doszłoby. To wierutna bzdura a powoływanie się na dokumenty i takie, które światu zechciała wybiórczo przedstawić Rosja i te wytworzone przez CIA na podstawie relacji Kuklińskiego lub papierów przez niego dostarczonych i również wybiórczo opublikowanych to śmieszne dla kogoś, kto z własnej praktyki doświadczył prawdziwość tworzonych pod bieżące potrzeby papierów.
Nie tylko koszty stanu wojennego ponieśliśmy. Wielu z nas uratował życie. To prawda, że nas upokorzył, szczególnie internowanych działaczy opozycji. Jednak jako naród odnieśliśmy korzyść – uniknęliśmy krwawej jatki i zniszczeń, które być może do dziś nie byłyby odbudowane.
To prawda, że korzyści odniósł również ZSRR, który nie musiał ponieść politycznych kosztów interwencji oraz USA, które nie musiały zblamować się przed opinią publiczną brakiem zbrojnej interwencji, na którą przecież nie zdobyły się. Ich ostrożność posunęła się tak daleko, że nawet dostępnymi im niejawnymi kanałami, choćby za pośrednictwem Watykanu, nie powiadomiły Solidarności o planach wprowadzenia stanu wojennego.
Jest też szokujące to, że działacze Solidarności, których rzeczywiście dotknęły represje stanu wojennego, którzy deklarowali gotowość oddania życia „za sprawę”, gdy wiadomo, jakie tragiczne skutki pociągnęłaby nieuchronna interwencja, przedkładają swe osobiste doznania krzywd nad interes całego narodu, okrzykując gen. Jaruzelskiego zdrajcą albo zbrodniarzem.
Warto zwrócić uwagę jeszcze na bezprzykładną i wyjątkowo niegodziwą propagandę nienawistników, którzy wynajdują coraz to bardziej bzdurne argumenty, szkalujące gen. Jaruzelskiego i przypisujący mu różne złe intencje.
Zarzucają mu tchórzostwo młodzi ludzie, do których nigdy nie strzelano, w celu ich zabicia, którzy nigdy nie byli w okopach i nigdy nie musieli biec do ataku na nieprzyjacielskie pozycje pod ogniem, którzy nie widzieli poszarpanych przez ogień artyleryjski albo bomby lotnicze zwłok jeszcze przed chwilą żywych ludzi. Inni zarzucają gen. Jaruzelskiemu, że uzasadniając wprowadzenie stanu wojennego początkowo nie podniósł od razu argumentu powstrzymania ZSRR przed interwencją, przemilczając fakt, chyba świadomie, że o tym mógł on powiedzieć dopiero po przemianach politycznych w Rosji. Przemilczają zupełnie to, że kierownictwo PZPR nie było monolitem, że były tam siły niezwykle niechętne Generałowi i jego otoczeniu, gotowe do rebelii wobec niego i z pewnością prowadzące zakulisowe działania.
Postawienie gen. Jaruzelskiego i jego współpracowników przed sądem jest hańbą dla polskich organów ścigania, reprezentowanych przez IPN, coś w rodzaju bękarta w systemie organów państwowych. Oby wyrok w tej sprawie nie okazał się hańbą dla polskiego wymiaru sprawiedliwości.
Dzieje się to na tle gloryfikacji polityków emigracyjnych, którzy doprowadzili do wybuchu Powstania Warszawskiego, największej klęski militarnej w dziejach naszego Narodu, czyniących to bez uzgodnienia tej akcji zbrojnej z dowództwem sił koalicji antyhitlerowskiej. O działaniu tych ludzi niezwykle krytycznie i w ostrych słowach wypowiedział się gen. Anders, jeden z polowych ale nie salonowych generałów Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. O ile sobie przypominam, powiedział o przestępczej głupocie a może naiwności.
Pojawił się na blogu Dzierżyński pod postacią Kadetta. Warto ostrzec normalnych i przyzwoitych ludzi.
Panie Adamie !
Po co Panu ten wpis , Chyba tylko dla wzmocnienia liczby Kombatantów których liczba w miarę upływu czasu rośnie i rośnie .Miał kłopot marszałek Piłsudski z weteranami I Brygady i nie tylko , po II wojnie ZBOWiD liczbowo rozrastał się tak, że bojownicy dotykali niemal wieku przedszkolnego (roczniki wojenne ) ,po 1989 rozrasta sie liczba weteranów i uciemiężonych – to są żałosne sałobostki ludzkie .Prawdziwi wojownicy nie wystawiają sobie laurek . Zauważam , że w Polsce jest w dobrym tonie przy byle okazji, nawet bez związku z treścią rozmowy ,czy wywiadu w mediach , wtrącić osobisty wątek martylologiczny . To obnoszenie się jest dziwaczne i nie zrozumiałe dla mnie i jest podobne do obwieszania się medalmi w Sowietach. Dlatego, po przeczytaniu pańskiego wpisu powstało pytanie -Po CO?
Moim zdaniem „Solidarność roku 1980 i 1981 była ruchem Lewackim w swoich postulatach ekonomicznych ( vide 16 z 21 Gdańskich ) a samą WOLNOŚCIĄ nie nakarmisz obywateli .Oni tj. OBYWATELE dokonali by Linczu na tych co przynieśli by im Wolność bez symbolicznego chleba , Dziękujcie Generałowi Jaruzelskiemu ,że dał czas i szansę na nauki zarządzania państwem .
Trzeba powtarzać i pamiętać, iż Wyborcy po 1989 roku, aż dwukrotnie powoływali Komuchów do władzy kiedy Solidaruchy nie dawali rady a jesienią 2001 roku dumna nazwa AKCJA WYBORCZA SOLIDARNOŚĆ nie zdobyła nawet 1 mandatu po 4 latach władzy .Jeśli w 2001 roku SOLIDARNOŚĆ po 20 latach w tym aż 10 lat wolnego państwa – nie umiała rządzić to byłaby w stanie odpowiadać za polskie sprawy w warunkach 1981/1982 jako sojusznik Układu Warszawskiego i członek RWPG ? pytanie retoryczne .
@Jacobsky,
Jak zaczyna brakować argumentów i nie ma próby odpowiedzi na proste pytania, to zaczyna się zwykłe insynuowanie i metkowanie Ciemnogrodem. Mój Ciemnogród to rodzaj prowokacji bardziej, niż cokolwiek innego. Jak widać, skutecznej. Z mojego podróżowania, Panie Jacobsky, takich metod dyskusji nie wyniosłem. Mam nieco więcej podróżować?
Pozdrawiam i życzę jeszcze lepszego samopoczucia Obywatelowi Świata.
Panie Adamie w listach mailowych do Pana przy roznych okazjach i tematach przewija sie dyskusja na temat rzetelnosci sedziow, ich objektywizmu i wysokosci ferowanych wynikow. W zasadzie nigdy nie ma jednomyslnosci w ocenach.Zmierzam do wypowiedzi Pana i Panskich kolegow po fachu w dyskusji prowadzonej w ” Lozy Prasowej” w TVN24 w dniu 14.12.2008. Trzeba zjesc beczke soli i przezyc wiele aby w taki sposob
jak Pan to zrobil ocenic aktualna sytuacje Ziobry.Ta droga chce Panu serdecznie pogratulowac. Jedno jeszcze zdanie na temat stanu wojennego.
Wymienialiscie poglady i na ten temat. Boje sie sluchac ludzi oceniajacych ten okres w dziejach najnowszej historii Polski, ktorzy w tamtym czasie
byli ? nieswiadomym niczego plemnikiem a dziś probuja Pana pouczac.
Mam 63 lata.Pozdrawiam Pana.
Panie Kadett… popelniasz Pan blad. Mozesz Pan na tych forach wyrazac swoje mysli o pogladach od lewych do prawych, mozesz byc Pan krytyczny i byc chwalca bylebys nie tracal dyskutantow z imienia bo to mozna porownac do draznienia psa. Tak zachowuja sie ci z za wody, Pan do nich kulturalnie, przez ” Pan” a oni do Pana na ty, by pokazac kto gora
i kto madrzejszy, by zlekcewazyc i dokopac. Nie dyskutuj Pan z nimi po imieniu,mlynarzami tych samych slow, zdan i mysli niezalerznie od rzucanych przez wlasciciela bloga tematow.Dobra rada.Gdyby nie te blogi
nikt by o nich nie slyszal i to ich doprowadza do wscieklosci rzadko skrywanej.Hej…
Maly dopisek, kadett, bo przyszla mi do glowy taka oto mysl:
nie mam co dyskutowac z tym, ze Ty mogles przezywac stan wojenny i schylek PRL-u tak, jak to przedstawiasz w swoim wpisie. Coz, kazdy z nas reaguje inaczej. Byc moze to poczesci odpowie na pytanie zaczynajace sie od retoryczno-patetycznego „Skad sie bieze w drugim Polaku…”.
Nie wiem, dlaczego akurat „drugi Polak” ma byc podobny do pierwszego, kadett. Generalnie rzecz biorac, to nie wiem dlaczego jeden czlowiek mialby byc podobny swym mysleniem do drugiego. Nie chce byc zlosliwy, ale chyba nie za taka Polska wzdychales, kadett, kiedy Cie za gardlo trzymalo, zeby wszyscy byli jak spod jednej sztancy.
Teraz: Twoja trauma jest Twoja trauma, i raz jeszcze: nie mam zamiaru z tym dyskutowac. Nie odbieram Tobie prawa do Twojej traumy. Jednak nie wydaje mi sie, zeby Twoja trauma dawala Ci prawo domagac sie od innych, zeby podzielali wnioski z Twoich przezyc i doznan.
Kazdy z nas ma pewien okreslony sposob reagowania na rzeczywistosc. Pamietam, ze kiedy w moim zyciu zaistnialy traumatyzujace mnie chwile, to ostatnim moim odruchem bylo domaganie sie od innych odczuwania tego samego bolu tylko dlatego, ze mnie bolalo. Natomiast pierwsza rzecza bylo poszukanie pomocy u kogos, kto zna sie na sposobach radzenia sobie z trauma. W tym wypadku chodzilo o psychologa. Pomoglo.
Ty kadett zachowujesz sie tak, jakbys domagal sie, zebysmy wszyscy poszli do psychologa tylko dlatego, ze Tobie psycholog moglby pomoc w Twojej prywatnej walce z demonami z przeszosci. Tak przez solidarnosc. Blad. Nie wydaje mi sie, ze masz prawo stawiac powyzsze wymagania. Natomiast masz pelne prawo szukac pomocy prywatnie lub wylewac swoja frustracje publicznie, jak to czynisz.
Tylko nie dziw sie tedy, ze tu czy tam bedziesz sie spotykac z krytyka swojej swoistej wylewnosci. Bo co jak co, ale wszyscy jestesmy rozni, w tym rowniez Polacy.
Pozdrawiam raz jeszcze.
Jaki sens ma wspominanie w tym blogu o stanie wojennym ? Wiadomo, że na blogach politycznych Polityki dominują ludzie z postkomunistycznej lewicy, wielbiciele Kiszczaka, Rakowskiego, Urbana i Jaruzelskiego. Niektórzy z nich byli wtedy po prostu u władzy.
A po cóż mieliby tu wchodzić. Gdyby nie stan wojenny, Polska pogrążyłaby się w pełzającej wojnie domowej ( a na drzewach, zamiast lisci wisieliby komunisci), zapaści gospodarczej, klęskach żywiołowych(mało kto to pamięta, ale właśnie nadchodziła powódź), polska armia bez dostaw paliwa i części zamiennych była skansenem militarnym, bazy wojskowe ZSRR były bezpieczne i pełne wojska, możliwość pełnej blokady granic zapewniona. Zachód z przerażeniem patrzyłby na ten upadek i degrengoladę, w końcu uznałby, ze ktoś to musi posprzątać. Nie pomogli nam w 39, nie pomogli w 81, nie pomogą i teraz, jakby co.
To, że wyleźliśmy z tego jałtańskiego g… zawdzieczamy właśnie takim ludziom jak Wałęsa i Jaruzelski, gotowym zaryzykować dla dobra kraju stanem wojennym, okrągłym stolem, reformami gospodarczymi. Dziś gardłowanie i opluwanie nic nie kosztuje – odważnych jest wielu. Im mniej odwagi wtedy, tym bardziej pełna gęba frazesów.
I
@Jacobsky,
Swoją ‚traumę’, Panie Jakobsky, wywietrzył Pan w przeciągach międzykontynentalnych. Ja, na szczęście, nie musiałem, drogi podróżniku, bo jej nie miałem. I tym się pięknie różnimy.
Zadaję proste pytania, które zadaje sobie wielu Polaków po 30 latach, a Pana skręcają konwulsje. Nabieram przeświadczenia, że obudził Pan się 13.12.08 zaprogramowany cynicznie http://passent.blog.polityka.pl/?p=516#comment-102263. Teraz rozumiem, skad fascynacja Urbanem.
Czy to te podróze nauczyły Pana odsyłanie inaczej myślących do psychologa..?
Pozdrawiam obficie
@Warmaz,
dziękuję za radę od serca. Proszę nie podejrzewać mnie jednak o masochizm. Kiedyś, jak czytałem drukowane teksty znanych autorów, miałem ochotę zawsze wymienić z nimi swoje opinie i poglądy. Dziś, blogi dają okazję bezpośredniego kontaktu myślowego. Inna rzecz, jak się go wykorzystuje.
Pozdrawiam Pana
Panie Redaktorze,
wysłuchałem wczoraj Pańskiej opinii o wyroku w sprawie dr G. przeciw mgr. Ziobro., wyrażonej w „Loży prasowej”. Przedstawię mój pogląd, który rozmija się częściowo z Pańskim. Nie może być sporu w kwestii odpowiedzialności za słowo rażące niczym piorun. Szczególnie, gdy słowo wypowiadane jest w majestacie państwa, ustami ministra. Tu nie ma miejsca na zabawy partyjne i kara powinna być skuteczna, odstraszająca, dotkliwa i pouczająca. I należało mieć nadzieję, że taka będzie.
Nic podobnego. Jeżeli wyrok ma zachować walory wymienione wyżej, to ponad tymi wszystkimi walorami powinien być walor sprawiedliwości, a taki w mojej opinii on nie jest. Sąd zawyrokował 30 tys. zł grzywny i zamieszczenie przeprosin w 3 stacjach TV w czasie wysokiej tzw. oglądalności.
Rzecznik sądu, sędzia Jan Kremer w odpowiedzi na liczne komentarze powołał się dzisiaj na przyjęte w orzecznictwie usunięcie skutków naruszenia prawa (dóbr osobistych) w takiej formule, w jakiej doszło do naruszenia.
Grzywna 30 tys. zł nie wydaje mi się karą wcale dotkliwą, jeżeli weźmie się pod uwagę, że naruszenie dóbr dotyczyło publicznego podważenia wiarygodności chirurga dokonujacego transplantacji i miało niewątpliwy wpływ na spadek zaufania do jego kwalifikacji, nie tylko zawodowych. Mało mnie obchodzi, czy on brał, czy nie brał?, jeżeli ważniejsze staje się – czy zabijał, czy nie?
Reszta nie jest karą wg rzecznika. Jest koniecznoscią usunięcia skutków w takiej formule, w jakiej doszło do naruszenia.I tu jest piesek pogrzebany.
O ile dobrze pamiętam, do naruszenia doszło na konferencji prasowej. Ile stacji radiowych i tv robiło z tego użytek później, Bóg raczy wiedzieć. Ile gazet o tym pisało – podobnie. Jakie były echa zagraniczne – takoż samo.
Dlaczego zatem tylko w trzech stacjach trzeba przeprosić, a nie w siedmiu, albo stu – nie wiadomo. To po pierwsze.
Po drugie, wypowiadający nie mówił tego w tv, tylko na konferencji prasowej poza tv. Gdyby na tę konferencję dopuścił jedynie 3 stacje tv, to rozumiem adekwatność i sprawiedliwość żądania. Moim zdaniem sąd nie okazał się tu sprawiedliwy.
Zasądziłbym pewnie wyższą i bardziej dotkliwą grzywnę, natomiast przeprosin domagałbym się na specjalnej konferencji prasowej.
Pozdrawiam
kadett,
kto, gdzie, co i jak wietrzyl, to juz nasze prywatne sprawy.
Mnie skrecaja konwulsje ? Przeczytaj raz jeszcze swoj tekst z 2008-12-14 o godz. 12:00, kadett.
I skoro u Passenta zachecasz mnie do lepszego rozumienia Twoich tekstow, to odwdziecze sie tym samym. Nie wysylam Cie do psychologa. To ja sam siebie tam wyslalem, zeby wyleczyc siebie samego z demonow. Ty rob jak chcesz, ale zapraszam do nie zmuszania nas, zebysmy upajali sie Twoimi rozterkami egzystencjalnymi zwiazanymi z przeszloscia.
Na koniec: osobiscie wole byc racjonalnie-cynicznym niz rozhisteryzowanym romantykiem. Norwid (z wpisu u Passenta) juz dawno mi przeszedl. On byl dobry jak mialem 20 lat, akurat jak wybuchl stan wojenny. Ale teraz… ?
Dzis od Norwida zdecydowanie wole Mrozka. W przeciwienstwie do Wielkiego Poety Narodowego, ten ostatni nie starzeje sie. Przeciwnie ! Urban tez moze byc. Czemu nie ? Moze styl nie ten sam, ale spojzenie na rzeczywistosc cos jak Mrozek.
Pozdrawiam.
Warmaz,
Ty chyba przeceniasz swoje mozliwosci w doprowadzaniu kogokolwiek (poza samym soba byc moze) do wscieklosci.
Relaks, przyjacielu 😉
@Jacobsky,
powiem Panu bez ogródek. Jeżeli moje poglądy „histeryczno-romantyczne” są dla Pana niestrawne, to nie zachęcam, ani też nie namawiam do ich konsumowania i dławienia się nimi.
Szydzenie z nich, niczym nieuzasadnione przypisywanie mi niskich cech zawistnika, który odbiera Panu prawo głosu z racji odległego od Polski miejsca zamieszkania, gdy mówiłem wręcz na odwrót, wmawianie mi, że domagam się jednomyślności Polaków, gdy napisałem zaledwie, że „DZIWIE SIĘ”, pakowanie mi w usta, jakobym domagał się współczucia dla siebie – a gdzie Pan to wyczytał?, robienie ze mnie psychola przeżywającego traumę, który zmusza innych do upajania się moimi rozterkami, nie mówiąc już o metkowaniu mnie ‚ciemnogrodem’ poddaję ocenie innych.
Gospodarzowi to nie przeszkadza i martwi Go, że dyskusja ześlizgnęła się poniżej Pańskiego (wysokiego?) poziomu… Mnie to też nie przeszkadza, ze Gospodarzowi nie przeszkadza, najwyżej daje do myślenia.
Pozostańmy przy swoim. Ja będę nadal obstawał przy swoich pytaniach, na które Pan nie ma odpowiedzi i twierdził dalej, że stan wojenny nie przysłużył się w najmniejszym stopniu demokratyzacji Polski i modernizacji gospodarki, a opór wobec stanu wojennego się temu przysłużył, że stan wojenny podzielił Polaków na kilka pokoleń i końca tych podziałów nie widać, że generał nie był żadnym bohaterem, a jeżeli ma wziąć odpowiedzialność, to niech bierze również za wykrwawienie Polski z nieprzelanej krwi 2 mln Polaków, którzy zdecydowali się pożegnać z marazmem, jaki nam generał zafundował i wyjechać, i których dla Polski nie ma, chociaż nie zginęli, że okrągły stół nie był dla generała żadną tratwą ratunkową, bo nie liczył na przegraną w wyborach, (wystarczy poczytać jego przemówienia z tego okresu), a był jedynie próbą dokooptowania wyselekcjonowanych przeciwników politycznych (opór przeciw uczestnictwu w obradach Kuronia, Michnika, Geremka, bo renegatów to komuniści nie znosili), dokooptowania – w celu uwiarygodnienia władzy, że okrągły stół przyniósł tyle dobrego, co i złego i doprowadził m.in. do braku odpowiedzi na postawione naprędce przeze mnie pytania.
Wyrwanie fragmentu Pana wpisu, który uznałem za rodzaj przeginania (nadal tak uważam) był z mojej strony chwytem niepotrzebnym i szkodzącym mnie samemu. Jeżeli poczuł się Pan obrażony, to przepraszam. Obrażać Pana nie zamierzałem. Nie zamierzam też podejmować innych z Panem dyskusji. W ten sposób może uszanuję Pańską zauważalną odrębność, nie do przezwyciężenia w ramach blogu ‚Gra w klasy”. Gra się toczyła, odczułem niedosyt drugiego członu. Może nie bez swojej w tym winy.
Pozdrawiam
kadett,
psychola, to zrobilem tylko z siebie samego. Widzisz, Ty rowniez idziesz po wygodnej Tobie sciezce i prezentujesz sie jako zgnojona przeze mnie (i za przyzwoleniem red. Szostkiewicza) istote o wysokim wspolczynniku niewinnosci, wrazliwa i o wkazniku fair play siegajacym daleko poza granice ludzkich mozliwosci. Tak jakbys np. zapomnial o papugach z blogu Passenta, ktorym to terminem okrasiles wszyskich, ktorzy zgadzali sie z tym, co Passent napisal, a z ktorymi Ty sie nie zgadzales, a wiec ? Ani Ty nie jestes swietoszkiem, ani ja.
Twoja wizja ostatnich 27 lat historii Polski jest taka sama dobra jak kazda inna. Ja wyznaje inna hitoriozofie, co juz otwiera pole do sporow.
A wiec do nastepnego, kadett.
POzdrawiam.
PS. Raz jeszcze przepraszam za wpadke z nickiem u Passenta. Musze bardziej uwazac na to, co pisze 😉
Zarowno GW jak tez Polityka odmowily opublikowania ponizszego tekstu. Prawdopodobnie jest kiepsko napisany. Ocencie Panstwo sami.
Czy Wojciecha Jaruzelskiego mozna nazywac zdrajca i zbrodniarzem?
Poltora roku temu owczesny premier Jaroslaw Kaczynski porownal generala Jaruzelskiego do hitlerowskiego ludobojcy Eichmanna. Na rozmaitych forach internetowych ciagle powraca porownanie Wojciecha Jaruzelskiego do Stalina. Pojawiaja sie takze stwierdzenia, ze general Jaruzelski zdradzil Polske i sluzyl Zwiazkowi Radzieckiemu. Nasuwa sie wiec pytanie, czy rzeczywiscie mozna Wojciecha Jaruzelskiego nazywac zdrajca albo zbrodniarzem? Probujac na to pytanie odpowiedziec, postawie trzy tezy: (1) Zarzucanie W. Jaruzelskiemu zbrodni jest oszczerstwem. (2) Porownywanie W.Jaruzelskiego do Eichmanna albo do Stalina jest czynem anty-patriotycznym. (3) Jesli ktos moze sie uskarzac na zdrade Generala, to powinni to robic nie Polacy, ale Rosjanie.
1) Zarzucanie W. Jaruzelskiemu zbrodni jest oszczerstwem. Mozna stwierdzic bez zadnej watpliwosci, ze zbrodniarzem mozna nazwac czlowieka prawomocnie skazanego za zbrodnie. Generala Jaruzelskiego nie skazano za zbrodnie mimo dwudziestu lat staran. Zarzucanie zbrodni czlowiekowi nie skazanemu, a wiec w swietle prawa niewinnemu, jest pomowieniem i oszczerstwem. Latwo jest powstrzymywac sie od oszczerstw pod adresem przyjaciol, chociaz niektorym polskim politykom nawet tyle sie nie udalo. Jednak przyzwoitego czlowieka poznajemy nie po tym, ze nie obrzuca oszczerstwami przyjaciol, ale po tym, ze nie czyni tego rowniez pod adresem przeciwnikow. Jesli ktos chce zaslugiwac na miano przyzwoitej osoby, to nie powinien tego czynic w zadnym przypadku. To powinno zamykac dyskusje.
Jednakze oskarzenia uparcie wracaja, wiec trzeba analizowac dalej. Zauwazmy, ze ani Stalin, ani Hitler nie staneli przed sadem, a jednak nie mamy watpliwosci, ze byli to zbrodniarze. Prawnicze kryterium nie obowiazuje wiec we wszystkich wypadkach. Jednak istnieje zasadnicza roznica, ktora dzieli obu zbrodniarzy od generala Jaruzelskiego A mianowicie, General stanal przed komisja sejmowa, byl obiektem dochodzen, nie zaslanial sie ani wladza, ani nie uciekl przed sprawiedliwoscia za granice, zas woli do skazania go nie brakowalo. I co? I nic. Mimo staran zbrodni mu nie udowodniono. Twierdzenie, ze mimo to Wojciech Jaruzelski jest zbrodniarzem, stawia twierdzacego ponad prawem. Przyzwoity czlowiek nie powinien stawiac sie ponad prawem i nie powinien wypowiadac nieudowodnionych oskarzen.
A moze slowo ?zbrodniarz? nalezy rozumiec w sensie przenosnym, jako wyraz moralnego potepienia? Jesli tak, to za co? Moze za Grudzien ?70? Jednakze W.Jaruzelski nie byl glownym motorem owczesnych wydarzen. W sprawie Grudnia sa inni bardziej godni potepienia. Poza tym mi sie wydaje, ze najwieksze pretensje do Generala sa nie za Grudzien ?70, ale za 13-go grudnia. A mianowicie, general Jaruzelski oglosil stan wyjatkowy, z powodow technicznych nazwany stanem wojennym, i rozprawil sie z Solidarnoscia. Ale skoro tak, to zapytajmy, czy sam fakt wprowadzenia stanu wyjatkowego byl zbrodnia? Tak twierdzic nie mozna w kraju, ktory wpisal do Konstytucji zarowno stan wojenny, jak tez stan wyjatkowy (Rozdzial XI Konstytucji RP). Nie mozna moralnie potepic Generala za samo wprowadzenie stanu wyjatkowego, aczkolwiek musial on mocno nagiac owczesne prawo w tym celu.
A moze chodzi o to, ze stan wyjatkowy zostal wprowadzony bez wystarczajacej koniecznosci, ktora moglaby go usprawiedliwic jako „mniejsze zlo”? Na ten temat zdania sa podzielone. Wielu ludzi uwaza, ze stan wyjatkowy byl niekonieczny i ze w grudniu 1981 droga porozumienia z Solidarnoscia byla otwarta. Przyjmujac taki punkt widzenia, rozwiazanie silowe byloby bledem, za ktory nalezy sie potepienie. Sam zainteresowany twierdzi, ze krajowi grozila tragiczna w skutkach interwencja panstw osciennych, i ze innego wyjscia nie bylo. Elementarna znajomosc realiow tamtego okresu podpowiada, ze interwencja byla bardziej niz prawdopodobna. Pewnosci nie uzyskamy nigdy, i wlasnie fakt istnienia nieusuwalnej niepewnosci kaze tlumaczyc watpliwosci na korzysc obwinionego. General Jaruzelski zachowal sie troche tak, jak zachowalby sie kapitan Titanica, ktory na wiesc o obecnosci gor lodowych kazalby zahamowac statek. Trudno pochwalic drakonska metode, jaka zostala uzyta w celu zatrzymania rozpedzonego statku. Trudno takze winic kapitana, ze w obliczu zagrozenia wybral rozwiazanie bezpieczne dla prowadzonego przez siebie okretu. Wiemy, co w rzeczywistosci stalo sie ze statkiem, zas losu Polski po interwencji mozemy sie tylko domyslac. Na tej podstawie mozemy winic generala Jaruzelskiego za brak politycznej brawury takiej, jaka doprowadzila do Powstania Warszawskiego. Ale nie mozemy go oskarzac ani o zbrodnie, ani o zdrade. Ostroznosc kapitana na mostku nie jest zdrada, a moze byc zbawieniem. Nie dowiemy sie nigdy, czy byla zbawieniem w tym przypadku. Jedyne, co nam pozostaje, to miec w pamieci los Titanica.
Wiec moze chodzi o ofiary stanu wojennego, mimo, ze byly to ofiary niezamierzone? (Gdyby byly zamierzone, to General juz dawno siedzialby w wiezieniu. Ale wlasnie tego nie udalo sie udowodnic.) Czy mozna potepic polityka, ktorego dzialania prowadza do ofiar w ludziach? Tego nie mozna uczynic bez potepienia prezydentow i premierow, ktorzy wyslali polskie wojska do Iraku i do Afganistanu. To tez byly decyzje polityczne, i tez bylo wiadomo, ze beda ofiary, chociaz nikt tych ofiar nie planowal explicite. Byloby krzyczaca niesprawiedliwoscia, gdyby potepic Wojciecha Jaruzelskiego za jego nieplanowane ofiary, jednak nie potepic innych politykow za ich nieplanowane ofiary. Entuzjasci potepienia i skazania Generala powinni z rownym entuzjazmem domagac sie potepienia i skazania wielu innych polskich politykow. Jednakze na ten temat na ogol panuje glucha cisza.
A moze jest po prostu tak, ze porazka 13-go grudnia boli do dzisiaj, i ze to ona napedza oskarzenia? Jesli tak jest, to bylaby to postawa dziecinna. Dorosly czlowiek mial ponad 25 lat na oswojenie sie z przegrana 13-go grudnia, i okolo 20 lat na zrozumienie, ze proces rozpoczety w roku 1980, poprzez chwilowa przegrana na poczatku lat ?80, doprowadzil do najwiekszego polskiego zwyciestwa od 300 lat. Jesli patrzec na caly proces, a nie na jego epizody, to mozna dorosnac do wielkodusznosci. Porzadny czlowiek powinien byc choc troche wielkoduszny. Brak wielkodusznosci latwo prowadzi do kundlizmu i do niegodziwosci, z ktora moim zdaniem mamy do czynienia.
2) A teraz druga teza: porownywanie W.Jaruzelskiego do Eichmanna albo do Stalina jest czynem anty-patriotycznym. Zaczne od tego, ze sa rozmaite rodzaje patriotyzmu. Istnieje bombastyczny patriotyzm polegajacy na organizowaniu defilad oraz balow w operze. Jednakze mnie w komunistycznej szkole uczono innego patriotyzmu. Uczono mnie, ze dawno temu Polska byla oaza wolnosci, do ktorej ludzie ciagneli z calej Europy, zeby uciec przed przesladowaniami w swoich rodzinnych krajach. Uczono mnie dumy z historii i kultury mojego kraju, ktory ofiarowal ludziom wolnosc, ktorej gdzie indziej im odmawiano. Ta tradycja byla kontynuowana w latach ?30 zeszlego wieku. Na wschod i na zachod od Polski trwaly zbrodnie i przesladowania, ktorych w Polsce nie bylo. Polski dyktator J.Pilsudski nie byl zbrodniarzem, zas polski oboz koncentracyjny w Berezie Kartuskiej, choc niestety istnial, to jednak roznil sie zasadniczo od obozow smierci na wschodzie i na zachodzie od naszego kraju. Gdzie indziej zbrodnia stala sie metoda sprawowania wladzy, ale w Polsce bylo inaczej.
Ta sama tradycja objawila sie w latach ?80 zeszlego stulecia. Prawda jest, ze w Polsce pojawil sie dyktator i ze oglosil stan wyjatkowy. Jednakze ta dyktatura roznila sie zasadniczo od dyktatur Somozy albo Pinocheta. Ludzi nie mordowano ani tysiacami ani nawet dziesiatkami. Byly ofiary, ale wszystko wskazuje na to, ze nie byly to ofiary zaplanowane. W sytuacji, ktora gdzie indziej prowadzila do bestialstwa, w Polsce bestialstwo nie stalo sie metoda sprawowania wladzy. Dlatego ja jestem dumny takze z tego okresu naszej historii. Nie musze byc dumny z generala Jaruzelskiego, ale mam prawo byc dumny z polskiej tradycji i z polskiej kultury, ktora nie zawiodla nawet w sytuacji ekstremalnej. Wielokrotnie przedstawialem taki punkt widzenia zarowno znajomym w kraju, jak tez poza jego granicami.
Z tego powodu porownanie Wojciecha Jaruzelskiego do Eichmanna albo do Stalina uwazam za czyn anty-patriotyczny. Cudzoziemiec moze nie wiedziec, co zrobil general Jaruzelski, ale na pewno wie, co zrobil Eichmann. Slyszac porownanie do Eichmanna, i do tego jeszcze plynace z ust polskiego premiera, cudzoziemiec ma wszelkie podstawy przyjac klamstwo za prawde. Takie porownanie sugeruje, ze metoda sprawowania wladzy w Polsce byla zbrodnia. Na cale szczescie cudzoziemcy wiedza, ze to nieprawda, wiec w Europie podniosly sie glosy protestu. Czuje sie gleboko zazenowany, ze to cudzoziemcy bronili dobrego imienia Polski przed pomowieniami Polaka. Jest dla mnie niepojete, ze po wypowiedzeniu tych pomowien byly premier nie stanal przed Trybunalem Stanu za oczernianie wlasnej ojczyzny.
Porownanie generala Jaruzelskiego do Stalina oceniam tak samo. Oba te porownania, zarowno do Stalina jak tez do Eichmanna, oceniam podobnie, jak klamstwa na temat ?polskich obozow koncentracyjnych?. Wszystkie te klamstwa moze wypowiadac wrog Polski, ale nigdy nie powinien ich wypowiadac Polak majacy chocby odrobine szacunku dla wlasnej historii.
3) Na zakonczenie chcialbym poswiecic kilka slow tematowi: Czy general Jaruzelski zdradzil Polske sluzac komunizmowi, a wiec Zwiazkowi Radzieckiemu? Taki zarzut pojawia sie rownie czesto, albo nawet czesciej, niz zarzut zbrodni rzekomo popelnionych przez W.Jaruzelskiego. W tym kontekscie warto zauwazyc, ze jesli ktos moze sie uskarzac na zdrade Generala, to powinni to robic Rosjanie. To oni wyszli na generale Jaruzelskim, jak przyslowiowy Zablocki na mydle. Wraz z polska opozycja, General zapoczatkowal i wybitnie dopomogl rozpadowi imperium, ktory dzis jest oceniany przez rosyjskich politykow jako najwieksza kleska zeszlego stulecia. Wiec jesli General cos zdradzil, to zdradzil interesy Rosji na korzysc interesow Polski. Z polskiego punktu widzenia mozna sobie tylko zyczyc wiecej takich „zdrajcow”. Warto takze zwrocic uwage na to, ze zmiany na taka skale, jaka wydarzyla sie na przelomie lat ’80 i ’90 ubieglego stulecia, na ogol dokonywaly sie po wielkich wojnach okupionych milionami ofiar. Jest prawdziwym historycznym ewenementem, ze rozpad sowieckiego imperium dokonal sie bez rozlewu krwi. Zmiana ukladu sil w Europie, jaka sie wtedy dokonala, faktycznie oznaczala koniec II Wojny Swiatowej i koniec sowieckiej dominacji nad Europa Wschodnia. Majac to na uwadze, mozna z niewielka tylko przesada powiedziec, ze z wojskowego punktu widzenia najwieksza w historii wojna zostala zakonczona przez armie skladajaca sie z tylko jednego zolnierza, ktorym byl general Jaruzelski. Jesli na tym ma polegac „zdrada”, to historia Europy powinna byc dumna z takiej zdrady.
Dla oceny politykow i mezow stanu liczy sie bilans ich rzadow. Trzeba zadac pytanie „jaka byla Polska, gdy dany polityk obejmowal wladze, i jaka byla Polska, kiedy ja oddawal?” W przypadku generala Jaruzelskiego odpowiedz jest jednoznaczna. Ten konkretny polityk przyjal odpowiedzialnosc za Polske niesuwerenna, zagrozona zewnetrzna interwencja, oraz w stanie kryzysu gospodarczego. Kiedy odchodzil ze stanowiska, Polska i cala Europa byla w zasadzie wolna od radzieckiej dominacji, zas absurdalne bariery i ograniczenia dyktowane przez komunizm zostaly usuniete. Nikt nie moze zaprzeczyc, ze zmiany na lepsze zostaly w znacznej mierze zapoczatkowane przez generala Jaruzelskiego. Ta konstatacja nie pozostawia nam wielkiego wyboru w naszej ocenie. Chocby nie wiem jak niechetnie, jednak trzeba przyznac, ze general Jaruzelski przejdzie do historii jako jeden z najwybitniejszych europejskich politykow drugiej polowy XX wieku.
—
*) Autor jest absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego. W 1981 byl czlonkiem Solidarnosci. Na wiosne 1981 zostal powolany do Ludowego Wojska Polskiego, w ktorym sluzyl w czasie stanu wojennego jako podchorazy. W 1991 roku wyjechal do USA, gdzie pracuje nad technologia laserow wielkiej mocy oraz astrofizyka eksperymentalna. Wspolautor ponad stu artykulow naukowych w dziedzinie eksperymentalnej fizyki jadrowej. W wolnych chwilach biega i jezdzi na nartach.
Widzisz Kadett miałem rację.Moj krotki wpis adresowany do Pana pobudzil
weterana blogow chociaz nie wymienilem jego imienia i daleki bylem od checi nawiazywania z nim jakiejkolwiek dyskusji. Krotki lancuch nie pozwala mnie ugrysc a szczekanie….prosze bardzo.Ocena dokonana przez gospodarza madrosci tego dyskutanta jest znamienna.Zycze powodzenia.
Karawana idzie dalej.
Widzisz Warmaz,
z kadettem przyjemnie jest sie spierac.
Ciebie za to wypada tylko ignorowac. Szczekaj wiec dalej. Zdaje sie, ze ida noce ksiezycowe, a wiec bedziesz mial do czego wyc.
Pozdrawiam.
@Warmaz
‚Coś w tym jest’ – powiedziała dziewczynka i zaczęła rozbierać matrioszkę.
Nie sądzę, żeby w tym wypadku zachodziła taka konieczność.
Jak słusznie Pan bowiem zauważył najcięższym grzechem na blogach jest atak frontalny. Na poglądy. O wiele bezpieczniej jest zamieszczać własne, nie dotykając, broń Panie Boże, cudzych. Taki fechtunek na odległość, bez krzyżowania broni. Czasem się udaje wyjść z tego z pominięciem sceny pojedynku z ‚Hamleta’ – akt V, sc.2. – to a propos „hamletyzowania”.
Pytanie zasadnicze – kto karawana, a kto psy? – jest rozstrzygnięte. Patrz wpis wyżej.
Pozdrawiam
Walka zła ze złem i konsekwencje opowiedzenia sie po jednej ze stron ma swoją historię równiez w biografii Wojciecha Jaruzelskiego.Podpisanie cyrografu na budowanie wojennego komunizmu sprawiło,że można było zaistnieć na scenie teatru polityki.Taki był wybór generała,który rzucił się cieniem na dalszy bieg wypadków rodzących systemowe patologię.Korzystam z treści mojego komentarza na Forum TP.
O skazach drugorzednych Lecha Wałęsy jako zwiazkowca i noblisty rozprawiał Norman Davies na łamach TP.Stan wojenny umocnił pozycję tego prostaczka – cwaniaczka,który wykorzystał organizowanie się związku na zasadach tajnego państwa do zyskania pozycji startowej na prezydenta RP.Jak wiemy z dobrym skutkiem.Nic nie mówi się o skazach pierwszorzędnych Lecha Wałęsy jako prezydenta „Bolka”,który pozostawił po sobie akty prawne tworzace pogodę dla politycznego szulerstwa i korupcji.To sa fakty,które dziś jeszcze niszczą obywatelską powinność zmierzającą do ograniczenia wszechobecnej patologii.Pozwolę sobie uzupełniająco przytoczyć mój komentarz z portalu nk
Przez Orła Białego zostałem przywołany do klawiatury.
O losach tych co nosili ten zank nie tylko na piersiach,ale i w sercu stanowią znaki zapytania nad faktami historycznymi:
1.Jaka siła ekonomiczna zbudowała potencjały militarne zarówno faszyzmu jak i komunizmu?!
2.Kto wiedział i nie powiedział,że dojdzie do konfrontacji tych dwóch totalitarmów bazujących na nędzy historyzmu?!
Polska po restrukturyzacji systemowej wyniszczana jest politycznym szulerstwem i korupcją,ktorych to korzeni szukać trzeba w traktacie okrągłostołowym,a następnie w antyobywatelskiej ustawie zasadniczej.Skazy drugorzędne Lecha Wałęsy związkowca uległy transformacji na skazy pierwszorzędne jako prezydenta „Bolka”.
Nie mozna zapomnieć i o braterstwie broni jakie zawarli spadkobiercy wojennego komunizmu pod wodzą Al.Kwaśniewskiego prezydenta „Oszusta” z demokratami wojennymi,które umocniło ich wpływy na scenie teatru polityki,co pokutuje do dzisiaj.To daje świadectwo prawdzie,że żle odrabia się lekcję z historii bacząc na konsekwencje zauroczenia kolejną utopią globalnego wolnego handlu.Nie widzi się strumienia nie tylko wypływającego pieniądza z Ojczyzny ,ale i tego,który zainwestowany osłabia rodzimą,narodową gospodarkę.To dotyczy również i strategii dotyczącej ogólnie rozumianego bezpieczeństwa.
Z pewnością bulwesujace są konsekwencje werdyktu sądu w sprawie Z.Ziobro.Analogicznie jak do żródła pierwotnej informacji powinna mieć miejsce konferencja prasowa PiS i z tego miejsca były minister powinien oświadczyć to co ma do powiedzenia w sprawie wyroku na użytek tych rozgłośni,które w Świat i Polskę wyemitowały stanowisko,które godziło w dobre imię lekarza łapówkarza.
Tym returnem w imię jednego zbiorowego obowiązku pozdrawiam.
kadett,
hehe, kadett, o czym Ty piszesz tym razam ? Atak frontalny na poglady ? Przeciez to takze Twoja metoda z blogu Passenta. Tutaj rowniez. Twoj wpis, ktory rozpoczal nasza polemike to miedzy innymi atak na moje poglady. Credo wlasne i litania przyszly potem, jako przezentacja wlasnych. Zaiste, jak tutaj latwo zmieniasz sie w honorowego dyskutanta blogowego.
Byc moze przyjazne szczekanie Warmaza Cie uskrzydlilo i… pozwolilo zapomniec o tym czy o owym
Wysokich lotow zatem,
Jacobsky
@Jacobsky,
jeszcze się Panu nie znudziło..?
Nie widzę co prawda pilnej potrzeby uprawiać tu egzegezę własnych wpisów, zwłaszcza, gdy nie do Pana były kierowane, ale ponieważ u nas w Ciemnogrodzie zwykło się ludzi traktować z szacunkiem, to wyjaśnię jak najprostszym językiem.
Warmaz udzielił mi rady z dobrego serca, zebym nie atakował poglądów imiennie (ja to nazwałem atakiem frontalnym), bo mogą wywołać np. furię. Miał rację. Już Pana za ten atak przeprosiłem i uznałem, że był niepotrzebny.
kadett,
jak widac, Tobie tez sie nie znudzilo 🙂
narciarz2
2008-12-16 o godz. 18:07
Jestem pełen uznania za ten mądry komentarz.
Można jeszcze dodać, że ofiar mogło by nie być gdyby nie nadgorliwość wykonawców, a wykonawcami byli Polacy. Doskonale to uzasadnił i opisał profesor Chwin. Pozdrowienia.
Szanowny Gospodarzu!
Opinię o konieczności wprowadzenia stanu wojennego podziela większość Polaków – po programie Tomasza Lisa 75 % widzów odpowiedziało tak na pytanie czy stan wojenny zostal wprowadzony słusznie.
Wynika z tego smutny wniosek dla prawicowych propagandzistów, sądzących, że „ciemny naród wszystko kupi”.
Nikt nie wie czy „bratnie kraje”interweniowałyby zbrojnie w Polsce.Jeśli nawet nie to z pewnością zastosowaliby inne metody np. blokasdę gospodarczą, wygłodzenie i zamrożenie narodu.
Dziwię się, że Pan – czlowiek inteligentny nie podziela tego podlądu? A może Pan podziela tylko boi sie przyznać?
narciarz2 pisze:
2008-12-16 o godz. 18:07
całkowicie się zgadzam z Pana wywodem. Podpisuję się pod nim jak pod własnym. Chcę się pochwalić, że kilka lat temu na blogu D. Passenta wyraziłem stwierdzenie, że historia świata za największego polskiego polityka XX wieku uznawać będzie tylko generała Wojciecha Jaruzelskiego. Ze nie kłamię, proszę przeczytać ostatnie blogi P. Gadzinowskiego, gdzie mi to zarzucają.
Pozdrawiam.
Do @Waldemara wpis 14 grudnia godzina 21.14
Moze nie zauważyłes ,ze mój nick@Waldemar jest obecny pare lat na blogach Polityki (fakt ,że ostatnio rzadko !) .Czy jestes tym samym ktory nie tak dawno pisał czerwona trzcionką . Nie komentuje Twojego bo to nie moj sznyt .
Prosze o zmiane nicku ,był tu na blogach Polityki ktoś ,bodaj @Jerzy Waldemar to tez TY???
Jest to o tyle ważne dla mnie ,ponieważ posługuje się własnym imieniem
Pozdrawiam