Wyłącz światło!
Na mojej ulicy w Krakowie chyba nikt światła nie wyłączył. Jeśli wierzyć telewizjom, to w Warszawie było lepiej. Jakoś nie mam przekonania, czy jest tak źle z planetą, jak wieszczą ekolodzy, politycy, media. Może tak, ale czy na pewno? Czy nie jest tak, że dopiero w długiej perspektywie co najmniej kilkudziesięciu lat, można cokolwiek ustalić?
Ostatnio słyszałem opinie, że idzie raczej w przeciwnym kierunku – ku oziębieniu klimatu: dowodem choćby wściekła zima w USA czy 10 cm śniegu w Izraelu.
Ja się na tym nie znam, zdania w kwestii merytorycznej nie mam, ale nic mi nie przeszkadza, że tylu ludzi na świecie, zwłaszcza młodych, angażuje się społecznie na tym tle. I znów daje o sobie znać różnica cywilizacyjna – w Polsce ekologów traktuje się tak jak inne ruchy społeczne – w najlepszym razie obojętnie jako nawiedzonych, w gorszym – jak zagrożenie. Tymczasem jest to dziś dominująca szkoła aktywności obywatelskiej.
Część tych ludzi pójdzie kiedyś do polityki i mediów. W czym są gorsi od naszej klasy politycznej AD 2008? Jak słucham i patrzę na panów Jacka Kurskiego czy Michała Kamińskiego, mam silne wrażenie, że polscy ekolodzy mają do powiedzenia coś ciekawego, a te tuby prezesa Kaczyńskiego zupełnie nic.
Albo taki Olejniczak: każe wyprowadzić logo LiD-u, czyli osłabić i tak słabiutkę formację historycznego kompromisu lewicy po-komunistycznej i socjoliberałów solidarnoścoiwych w imię gry o władzę w SLD. Dokładnie tak, jak prezes Kaczyński w imię interesów swojej partii zagrał ratyfikacją traktatu lizbońskiego. Tak, politycy głównego nurtu u nas i gdzie indziej są mocno przereklamowani i strojenie się w szaty mężów stanu po prostu im nie przystoi, mimo częto wieloletniego stażu w parlamencie, rządzie i studiach telewizyjnych. Oni się po prostu fiksują i nie rozwijają. Nie są ciekawi świata, klepią te same frazesy, a myślą, że naród ich podziwia.
I właśnie na tle tych niewyżytych politycznych PR-owców tak korzystnie wypada wielu ,,oszołomów” od Rospudy, praw zwierząt czy globalnego ocieplenia. Kto w młodości nie był ekologiem, ten na starość będzie łachudrą.
XXX
,,Werbalista”, ,,Waldemar” – doszukiwanie się megalomanii w publicznej deklaracji, że z powodu idei, które wyznaję, popieram bojkot olimpiady, uważam za niedorzeczne. Solidarność uchwaliła na zjeździe w 1981 r. apel o \solidarność pracowniczą w krajach pod komunizmem. Sam apel szali historii nie przeważył, ale ma w tym udział. Dziś możemy w swobodnej dyskusji wypracować (lub nie) jakieś wspólne stanowisko w kwestii Tybetu, dozbrajania obywateli itd., a do tego służą też deklaracje publicystów. Nie widzę także powodu do hurtowej obrony Polaków jako takich. Jesteśmy ani gorsi, ani lepsi od innych, a w sprawie codziennej kultury bycia nie mamy imponujących osiągnięć. Agresja, wulgarny język – wystarczy przejść się ulicą, to wykracza znacznie poza margines społeczny, chyba że ten margines zrobił się u nas taki szeroki. Studenci elitarnych uczelni klną jak szewcy. A rytualne zastrzeżenia, że są i inni Polacy, muszą czynić politycy, a to jest tylko blog, a nie mowa wyborcza czy seminarium socjologiczne.
Komentarze
Panie Redaktorze,
ostroznie z tym prorokowaniem o przyszlosci politycznej kogokolwiek.
Kiedys mowilo sie obrazowo, ze pomidor najpierw jest zielony, a potem staje sie czerwony. Takie przekonanie z pewnoscia pokutuje do dzis nie tylko w Polsce. Ruchy ekologiczne wrzuca sie do tego samego worka, co anrachistow i innych tzw. lewakow, a tym czasem ruch obroncow srodowiska nie ma koloru politycznego w tradycyjnym znaczeniu. Jedyny kolor, jaki pasuje, to wlasnie zielony.
Jednak prawda jest, ze ruchy eokologiczne sa niejako z natury blizsze temu, co powszechnie nazywa sie ruchami postepowymi (progressive), gdyz obok ochrony srodowiska aktywisci wystepuja przeciw dzikiemu liberalizmowi gospodarczemu, globalizacji, nierownosciom spolecznym, organiczaniu praw obywatelskich (szczegolnie w epoce po 9/11), wspieraja inicjatywy o rownouprawnienie wszystkich orientacji seksualnych, itp. Czy jednak w ten sposob obroncy srodowiska staja sie lewicowcami ? Smiem watpic. Nawet jesli zyja na modle niemal hippisowska, tak jak to sie zdarza niektorym. Ale kto wie ? Moze szacunek do srodowiska naturalnego i do drugiego czlowieka jest z natury lewicowy ?
Od lat glosuje na Partie Zielonych, gdyz z calego politycznego zoo, jakie dostarcza mi watpliwej rozrywki politycznej, nie jestem w stanie zaufac zadnej partii z glownego nurtu. Glosowanie na Zielonych to mila opcja i pod ich programem moge sie podpisac obiema rekami.
Co wcale nie przeszkadza w tym, zeby i ze mnie czasem wylazla łachudra 😉
Pozdrawiam
PS. W Montrealu maja byc wygaszone swiatla w wielu budynkach uzytecznosci publicznej oraz w niektorych wiezowcach, ktore normalnie oswietlone sa jak choinki przez cala noc. Wladze miasta, w walce o wizerunek, postanowily pokazac, ze i one sa zielone, przynajmniej przez godzine.
Akcja gaszenia swiatel dobra jak kazda inna tego typu. Problem w tym, ze zamiast zarowek zaplona swieczki, a wiec wyprodukuje sporo dwutlenku wegla oraz substancji wyzwalanaych przy spalanie stearyny (w tym sadze, zwiazki aromatyczne, itp). Jak Pan widzi: nie ma idealnej akcji pokazowej. Lepsze sa konkretne dzialania…
Panie Adamie!
Olejniczak tego nie robi z powodu niemożności się dogadania, tylko boi się, że jako koalicja musi mieć 8 %, a nie 5 %. I to jest powód.
„Kto nie był za młodu ekologiem będzie na starość łachudrą”? Doprawdy nie wiem co jest obywatelskiego w utrudnianiu życia ludziom w imię niepotwierdzonych TEORII naukowych. Myślę, że na starość ekologowie zostaną raczej zrzędzącymi tetrykami podporządkowanymi jakiejś ideologii niż światłymi ludźmi.
Nie broniłem hurtem społeczeństwa polskiego. Zwłaszcza nie bronię w ten sposób współczesnej młodzieży. Wiem aż za dobrze jak zdemoralizowane,zdegenerowane,szkodliwe jednostki zdarzają się wśród młodych etnicznych Polaków. Wielu Polaków,w bliższej i dalszej przeszłości,zostało w różny sposób skrzywdzonych przez innych Polaków. Byłem i jestem przeciwnikiem łatwych i krzywdzących generalizacji,których,w ciągu ostatnich kilkunastu lat,nie brakowało w lewicowych i liberalnych mediach.
Jak można nawet u Parandowskiego wyczytać, olimpiada to okres między Igrzyskami Olimpijskimi. W przypadku igrzysk ery nowożytnej, wynosi on 4 lata.
Tak więc OLIMPIADA to okres czterech lat pomiędzy kolejnymi IGRZYSKAMI OLIMPIJSKIMI.
Igrzyskami Olimpijskimi w Atenach A.D. 2004 (IO XXVIII olimpiady) a tymi w Pekinie A.D. 2008 (IO XXIX olimpiady).
Poara przestać powielać ten żenujacy błąd.
To kolejny przykład na demokrację partyjniacką.Kłania się antyobywatelska ustawa zasadnicza,która.Może pomysł Czumy,dotyczący mozliwości rozpowszechnienia broni, jest całkiem na miejscu dla zachowania stałości umysłu.Nie wyszło z wekslami,to może z rewolwerami będzie skuteczniej.Rewolwer może okazać się być dobrym na wszystko,a w pierwszej kolejności tam gdzie są problemy ze stanowieniem prawa,a szczególnie tego,które daje gwarancje bezpieczeństwa i stabilizacji pod względem własności Polsce i Polakom,co jest wynikiem powojennego ładu.
„KATYŃ!Ostatnie kłamstwo Andrzeja Wajdy” to film zrealizowany w oparciu o politykę historyczną,którą dziś wykorzystuje się do czynienia z katów ofiary.To efekt pewnej prawidłowości jak po zborni następuje kolejna przemilczenia.
Panie Adamie !
Pozostaje przy swoim niedorzecznym poglądzie .Oceniam dowartościowywanie się w ten sposób jako łatwiznę i przeszacowanie swojej roli w ” chińskim problemie „.
” ŁACHUDRZY ” dają papu sobie i innym a niebieskie ptaszki dziubki otwierają i czekają na mannę , a jak się nie doczekaja ? to co ?! może nauczą się pożytecznych umiejetności ,tych co dają papu .
Co do rozbratu w LiD-dzie, mam podobne oceny .Po 1989 roku oddawałem pojedyczny głos na Unię Demokratyczną ,do czasu kiedy przygarnęła KLD .Unia Wolności utraciła wcześniejszy impet rozwojowy a jej ikona pan Frasyniuk słusznie zajął się zarabianiem na życie w transporcie miedzynarodowym , lubię ludzi pragmatycznych , sam chodzę całe życie po ziemi .
Demokraci, że znakomitymi kiedyś postaciami powoli odejdą w zapomnienie . Jeśli ta partia podda się samodzielnie ocenie wyborców w wyborach do Parlamentu Europejskiego, to ostatecznie zaniknie . Bedzie w tym niestety udział propagandy Pisowskiej ,która wyrażnie przyszyła tej parti łatę obcych narodowo ludzi (vide odzyskane MSZ ect ) a to pada w Polsce na podatny grund zaś strona zdecydownie mniejszościowa niestety też potrafi z byle G…a głosić larum o antysemityzmie .
Panie Adamie!
Słusznie pastwi się pan nad osobami zajmującymi się w Polsce polityką ,a dziennikarze opisujący ,komentujący ?!! .Proszę mi wierzyć ,coraz trudniej waszą grupę zawodową konsumować . Całe szczęście , że jest tygodnik „Polityka”i mieszkam na pograniczu gdzie „polski” kocioł tak niedoskwiera ,nie dusi oparami .
z Pozdrowieniem
Waldemar
Panie Redaktorze !
Jestem na tyle dojrzałym człowiekiem i żyję „parę ładnych lat”, że doskonale pamiętam jak POLITYKA, >w formule gazetowej< (wówczas pod redakcja MFR) – było to chyba w końcu roku 80-tego lub na początku 81-go – opublikowała redakcyjny wstępniak p/t „Szanować partnera”. Było tam zarówno o formie jak i języku publicznego dialogu; chodzi oczywiście o polityków i żurnalistów, publicystów i ludzi tzw. „teatrum” publicznego. I wówczas ja, człowiek około 30-letni tak właśnie rozumialem ten apel MFR do wszystkich stron ówczesnego konfliktu rozdzierajacego Polskę. Pokłosie tej konfrontacji, nienawiści, „okopów św.Trojcy” obserwujemy do dziś, pisze m.in. Pan Redaktor nt.temat w felietonie nie wgłębiając się w przyczyny zjawiska pod nazwą schamienie, „troglodytyzm”, prymitywizacja, „obscena” czy plugastwo. To są wszystko synonimy nienawiści, pogardy, awersji, chęci „zdeptania” „Innego”. Od języka się zaczyna, na czynach się kończy. A wszystko powstaje wpierw w chorym z nienawiści, przepełnionym „żółcią” i niezrozumieniem „Innego” czlowieka mózgu, malych, pokracznych, zakompleksionych i nie zadowowlonych z życia (traktowanego jako „byt” i emenacja czlowieczeństwa) ludzików. I nie chodzi mi tu tylko o K& K – te dwa „kurduple” (nie tylko „wzrostowo” – przede wszystkim intelektualnie) wraz ze swoimi totumfackimi są najlepszą emanancją dużej części ideologii, zbitki pojęciowo-teoretycznej, kompilacji tego co najgorsze w pojęciu „polskość”, a nazywanej pompatycznie, „wzniośle”, bogoojczyźniano – etosem „Solidarności”. To stąd, z tego kręgu zwycięskiej panny „S” (bo nurt związkowy, pro-pracowniczy, socliberalny przegrał zdecydowanie na rzecz katoendeckiej wizji KRAJU – nie pracobiorcy !) wyszły, bo wychodziły już w 81-szym roku, antysemickie potwory, język nienawiści wobec swoich (nie „komunistów” czy „partyjnych” – do swoich: nie będę przypominal wypowiedzi pod adresem Lipskiego, Michnika czy Kuronia, wszyscy doskonale to pamiętają, ale dziś dziwnie Wy Panie Redaktorze, ludzie Etosu jakoś o tym „nie pamiętacie”, oczywiscie lepiej tlumaczyć sobie i wszystkim winę „komuny” itp dyrdymały – tak wygodniej), kampanie zupełnie przeczące idei „non violence”. Mówię o warstwie językowej, semantycznej, o przekazie w przestrzeni idei, opisu świata czy postrzegania „Innego”.
To są procesy przebiegające pokoleniami i przede wszystkim w świadomości społecznej. Polskie społeczeństwo – tu Panu przyznaję rację – nie jest ani lepsze, ani gorsze od innych, środkowoeuropejskich w tym względzie(o zachodnioeuropejskich bym nie mówił – Polska nie przeszła w swej historii dwóch podstawowych, rzutujących zdecydowanie na świadomość społeczną procesów jak to miało miejsce na Zachodzie: Oświecenia i Reformacji). Te procesy zaczęły się jeszcze za II RP, kontynuowano je (lepiej lub gorzej, świadomie czy nie) w PRL i dziś mamy ich”echo”. Kampanie nienawiści były, wiem o tym doskonale, w PRL; marzec AD’68 jest tego klasycznym przykłądem. Ale mówienie czy pokazywanie jakoby „bez grzeszności” ruchów „niepodległościowo-solidarnościowych” (jak ładnie niedawno Pan Redaktor nazwał owe środowiska) w tej mierze jest ahistoryczne, nie rzetelne, wręcz nie prawdziwe (bo nie jest nigdy tak, że świat opisany jest na zasadzie
0 – 1). A czy w II RP nie było „kampanii nienawiści” wobec prawosławnych (akcje na Lubelaszczyźnie i Chełmszczyźnie w latach 30-tych), Ukraińców, Żydow etc. ? Czy język kato-endecki nie dominował w życiu publicznym przed ‚1939 rokiem ? A orędzia duchowieństwa przed 39 i po 89 roku są zawsze świadectwem miłości bliźniego i nadstawiania „drugiego policzka” ? Dziś mamy „echo” tego wszystkiego – choćby w plugawym, nienawistnym, obraźliwym języku, w stosunkach interpersonalnych i w dyskusjach prowadzonych w telewizjach (Monika O. w tym „króluje”).
Dyskurs jaki tu prowadzimy (i to od dawna) jest częścią mega sporu o ową „grzeszność” i „bez grzeszność” środowisk zwiazanych do ’89 roku z jedną bądź drugą stroną tamtego konfliktu. Chodzi o to czy PRL można wyłączyć (z przyczyn doktrynalnych, właśnie nienawistnych – antykomunistycznych, odbierających jednak ze względu na swój afektywny i emocjonalny rodowód palmę obiektywizmu) z mega procesów będących nurtem kształtującym najszerzej pojętą tradycję, kulturę i tożsamość zwaną „polskością” (nie chodzi tu już nawet o stronę prawno-administracyjną – bo to mimo zaklęć wielu reprezentantów obozu „S” jest nie do podważenia, ale o uznanie PRL-u za kontynuację, rozwój czy normalną kompatybilność wielu czynników naszego narodowego jestestwa). Historię mamy jedną (kulturę też i dorobek – również), a ona żadnych „czarnych dziur” nie przewiduje…..
Pozdrawiam serdecznie i przepraszam za „przydługi” wpis
WODNIK53
Wracałam wczoraj z obiado-kolacji od znajomych, 30 km. Coś mi nie pasowało – ciemność. Nasz ekologiczny i przesympatyczny David Suzuki widocznie trafił do społeczeństwa 🙂
Nie wiem, czy to coś da czy nie da, ja z natury jestem oszczędna, nic się nie marnuje, żadna żarówka nie świeci się niepotrzebnie i to nie dlatego, ze ja za to płacę, tylko dlatego żeby sie NIE MARNOWALO. Tymczasem taki Al Gore, który Nobla dostał za troske o naszą Matkę Ziemię, okazało się, że płaci mniej więcej 2000$ MIESIECZNIE za elektrykę w swoim domu – jest to suma niewyobrażalna dla mnie, przecież nie mieszka w pałacu, tylko w domu, niechby i sporym. Zaraz po tym Noblu dziennikarze dogrzebali sie rachunków i wyciągnęli na światło dzienne z zaleceniem – do what you preach.
Czy wyobrażacie sobie rozmiar nędzy, jaka zapanowałaby na całym globie gdybyśmy w sposób skuteczny ograniczyli nasze potrzeby i nie tworzyli nowych?
😀
Ale kto wie? Może na widok czarnego kota należy splunąć, a kominiarza trzeba złapać za guzik? Są pewne statystyki i tabele, które potwierdzają skuteczność tych zabiegów. Więc na wszelki wypadek….?
Byle czarnych kotów nie płoszyć i nie stresować jak innych Odmieńców, a kominiarzy łapać za właściwy guzik, a wszystko będzie OK.
„Doprawdy nie wiem co jest obywatelskiego w utrudnianiu życia ludziom w imię niepotwierdzonych TEORII naukowych.”
Na szczescie wiecej „obywatelskiego”, a juz z pewnoscia politycznego jest w teoriach ekonomicznych, ktorych ilosc przewyzsza o kilka rzedow wielkosci ilosc teorii ekologicznych (jesli takie rzeczywiscie istnieja). A kazda z tych teorii ekonomicznych potwierdzona, sprawdzona, nawet nagordzona Noblem, jedyniesluszna i zbawienna. Dzieki temu mamy tak wielki wybor drog zbawienia, i przez to nasze zycie staloby sie juz dawno uwolnione od trudnosci i trosk, gdyby nie ci cholerni „zieloni” usrywajacy zycie az do ich stetryczalej starosci.
Ciekaw jestem co sie dzieje z ekonomistami na starosc. Zwlaszcza z tymi, ktorzy bankrutuja wraz ze swoimi „teoriami” ?
Mozna sie zastanowic, po co w ogole utrudniac zycie ludziom jakimikolwiek teoriami. Jest w tym sens. Natura jest bezduszna i neutralna. Reke mozna wykrecac ekonomii, ale z natura… Lepiej nie ryzykowac isc w zawody.
Panie Redaktorze!
Nie jestem z pewnością przeciwna ekologom. W wielu wypadkach ich popieram – choćby w sprawie Rospudy, której urok miałam okazję kiedyś z kajaczka poznać. Niemniej jednak głoszą oni rozmaite dogmaty, z którymi nauka się rozmija, a dlaczego zyskują sobie one taką popularność, również wśród wielu polityków, jest dla mnie nie do końca zrozumiałe. (Pewno jest tak, że jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze). Jakiś czas temu przeczytałam niezwykle interesującą książkę Petera Kroeninga „Nawet geniusze mogą się mylić”. W jednym z rozdziałów autor suchej nitki nie zostawia na teorii łączącej efekt cieplarniany z nadmierną emisją dwutlenku węgla. Nie będę tu przytaczać argumentów autora, bo nie ma na to tutaj miejsca, powiem tylko że wydają mi się one znacznie bardziej przekonujące niż wszystko to, co czytałam na temat domniemanej szkodliwości CO2. Gorąco polecam lekturę.
Nie bardzo wiem, czy pod zaistniala sytuacjie podklad muzyczny powinien byc w postaci marsza zalobnego czy tez moze tzw. marsza gladiatora.,Chyba najelpiej bedzie zagrac jedno i drugie we wlasciwym temu interwale.
W jednym z artykulow , jeszcze w trakcie trwania kampanii wyborczej do Sejmu i senatu wypowiedzialem sie sceptycznie o LiD-zie, wrozac szybki rozpad, brak stabilnosci programowej, oparcie o skostniale struktury i systemy dzialania.
Mamy definitywna agonie postkomunistycznej lewicy.Jezeli pojawi sie na badzie Olejniczak szmajdzinski, KWasniewski jeszcze jakis twor, to bedzie to niejako ostatnie agonalne drgniecie.
Jestesmy swiadkami przeobrazania sie i ksztaltowania nowej lewicy, odcinajacej sie od swojej „czerwonej” przeszlosci, lewicy bardziej konstruktywnej programowo, ktora stoi przed bardzo trudnym zadaniem pozyskania zaufania spoelcznego, akceptacji srodowiskowej, bo bez tego bedzie kolejnym martwym tworem.
Choc wiele slow krytyki wylewanych jest pod adresem osoby Leszka Millera, to jednak uwazam, iz jest on w chwili obecnej jednym z niewielu wlasciwych do formowani skonsolidowania trwalej monolitycznej lewicy, ktora smiem nazwac lewica wspolczesnej demokratycznej Polski.Taka sila politczna jest niezmiernie potrzebna przede wszystkim w parlamencie. To gwarancja odejscia od monopolizacji dzialan polityczno-ekonomicznych, to gwarancja polaryzacji interesow,zdrowej konkurencji i rzeczywistej demokratyzacji zarzadznia Panstwem.
Powracam do wspomnianego pdokladu muzycznego. Jakze wlasciwym wiec jest marsz zalobny odegrany nad zgliszczami 1-majowych sztandarowych trupow i marsz gladiatorow grany na czesc tych, ktorzy przejrzeli na oczy i w innym stylu wkraczaja w nowa ere funkcjonowania odcinajac sie definitywnie od postkomunistycznych pseudotwardzieli a dzisiejszych trupow politycznych. To znacznie wieksze wydarzenie, niz powolny – acz sukcesywny rozklad PiS-u z najwiekszym polskim wstydem w osobach obu Kaczynskich.
A w mojej dzielnicy w Toronto chyba 90% światel bylo wyłączonych.
Ja bardzo dzielnie segreguje odpadki zywnosciowe, papier, plastiki i normalny smietnik i jestem z siebie dumna, ze cos z siebie daje, a zgaszenie swiatla na godzine to pokazanie, ze sie jest za ekologia. Ciesze sie, ze taki procent moich sasiadow jest tego samego zdania. Trudno, Polska jest jeszcze daleko za..
Dana 1,
racja, że ekonomię trzeba jakoś napędzać, ale nie uważasz, że produkujemy za dużo ZA DUZO śmieci, nie godząc się jednocześnie na budowę zakładów utylizacji tychże (byle nie w pobliżu mojego domu!), że wszyscy chcemy jezdzić coraz większymi samochodami, że staliśmy się społeczeństwem (globalnie), które wyrzuca całkiem dobre, kupuje nowe i… i co, po nas choćby potop?
Ciastko mieć i ciastko zjeść. Matka Ziemia ma swój limit i wytrzyma tylko tyle. Atmosfera też. I co gorsza, baaaardzo dawno nie widziałam kominiarza 🙁
Dobrze chociaż, że od czasu do czasu czarny kot przebiegnie drogę 😉
p.s. Zaznaczam, ze nie jestem żadną walczącą ekolożką, po prostu zwracam uwage na to, żeby nie marnować niczego niepotrzebnie.
Panie Redaktorze
Nie wiem, czy potrafię jasno sprecyzować swoje stanowisko wobec akcji „za, a nawet przeciw” czegokolwiek. Otóż uważam, że wszelkie marsze protestacyjne, albo popierające coś albo piętnujące, marsze białe i czarne, marsze milczenia i przykuwania się do drzew albo kaloryferów mają sens o tyle, że pozwalają się policzyć uczestnikom i zainicjować akcję edukacyjną wśród społeczeństwa. Przełożenia na prawdziwe decyzje i skuteczną politykę nie mają żadnego. Nie tak było jeszcze w latach 60-tych i 70-tych ; wtedy ogromna masowość takich wystąpień wymuszała na decydentach pożądane zmiany. Choćby stopniowe i choćby niewielkie. Dzisiaj nie. Cóż z tego, że 30 osób pokrzyczy pod Sejmem, a 20 pikietuje sklepy futrzarskie w dużym mieście albo cyrk w małym miasteczku? Politycy nauczyli się politycznej poprawności – jedni przyłączą się do protestu (zawsze coś można ugrać) inni grzecznie wysłuchają i obiecają zająć się sprawą. Efekt praktycznie żaden ale uczestnicy czują się znakomicie : walczą, widać ich, filmowano dla tv, napisali w gazecie. I co? I nic. Polscy Zieloni (i nie tylko polscy) przegrywają na zupełnej amorficzności tego ruchu, braku struktur. Z kim ma władza rozmawiać (jeżeli w ogóle będzie chciała rozmawiać) i na ile ustalenia jednej grupy obliguja inne grupy do realizacji wynegocjowanych procedur. Nie da się budować na ruchomych piaskach
Jeszcze śmieszniej jest z gestami poparcia – ponoć ta godzina dla ziemi kosztowała więcej, niż energia zużywana w czasie 1 godziny do oświetlenia wygaszonych obiektów – to sprawa techniki ale tak mówią specjaliści. Natomiast gest odsyłania koszulek może i ma szlachetne pobudki, niemniej pozostaje wyłącznie teatralnym gestem.
W jednym i drugim przypadku stawiałabym na edukację i jeszcze raz edukację, chociaż to mało efektowny i długi proces. No i nie polepszy samopoczucia sytych idealistów.
witam.
cos w tym jest. pytanie czy Ci młodzi „zieloni” nie wpadną w bagno polityki i nie staną się jak nasza elita… albo jak Jozin z bazin;)
pozdrawiam.
Jaruto,
trafiłaś w sedno, EDUKACJA. Renata (sąsiadka z Toronto) chyba to potwierdzi, moje stare obecnie dziecko było już w szkole podstawowej 20 lat temu nauczane, żeby REDUCE (zmniejszyc) REUSE (użyj powtórnie) RECYCLE.
My to mamy we krwi, ale ktoś temu młodemu musi zaszczepić, i to od dziecka. Moje wyniosło z domu, szkoła utrwaliła.
I tu taki obrazek sprzed 13 lat: Polska, jedziemy samochodem z siostrami i Tatą, wycieczka po starych miejscach. Młodsza siostra zjada ostatnie ciastko i plastikowe opakowanie wyrzuca przez okno (pudełko, nie żadna folia nawet). Dla mnie rzecz nie do pomyślenia – zapytałam, czy taką zaśmieconą Ziemię chce zostawić swojemu dziecku? A ona – a co ja mam z tym zrobić? Wszyscy wywożą śmieci do lasu…
Albo palą, co też nie jest dobre i jak jesienią ub. roku podróżowałam po Polsce, to czuło się te zapachy w powietrzu. Tylko i wyłącznie edukacja. Od przedszkola. Niby z siostrą wyszłyśmy z jednego domu, ale ona zawsze była rozpuszczona 😉
Jaruto,
zgadzam się w sprawie edukacji, jednak i akcje wymuszają decyzje (gdy za nimi Unia stoi ?), bo budowa obwodnicy Augustowa została wstrzymana choć przejścia graniczne do których szosa przez Augustów prowadzi nadal są czynne.
Jaruta ! Ona rozumie mialkosc propagandy bez realiow. Bardzo ladnie wylozyla to, o co jeszcze wszyscy dlugo beda sie spierac. A czy ktos policzyl wypadki, kradzieze i inne „przyjemnosci”, ktore zdarzyly sie podczas tego wylaczenia ? Gdyby u mnie na wsi zjawil sie eko – technik i polazl na slup, zeby o osmej wieczorem wylaczyc prad, sam bym go z tego slupa, z dzika radoscia, zestrzelil. Blaznowanie zostawic rzadom, dzialaczom i noblistom, a prostemu czlowiekowi nie mieszac w zupie.
Nie ma i nie było gorszej bandy oszustów niż tzw ekolodzy. Sa to zwykli tchórze, którzy chcą żyć z pieniedzy unijnych lub międzynarodowych organizacji, a w rzeczywitości są bandą zakłamanych łgarzy. Od kilkudziesieciu lat na różnych forach wielokrotnie zabierałem głos w obronie środowiska i co jest oczywiste, zetknąłem się z ich argumentami. Uderzyła mnie przedziwna selektywnośc ich protestów !. Żaden polski „ekolog” nigdy nie przykuł się do mieszczącej kilkadziesiat tysięcy świń I ZALEWAJĄCEJ CAŁY POWIAT GNOJOWICĄ krajowej fermy Smithfield – ANIMEX. Nikt z ekologów nie zorganizwaqł skutecznego protestu w Henryka Stokłosy z Piły w sprawie padliny na polach ! Ale do kolejki na Kasprowy, gdzie jest kilka kamer TV, albo do Rospudy lecą jak muchy do g**** ! No i się przykuwaja – a jakże. Mimo że kolejki dla narciarzy na Kasprowym nie niszczą przyrody. Przyrodę Tatr niszczy masowy rych wycieczek pieszych do Morskiego Oka i przejazd Tirów przez Łysa Polane ! Ale nigdy nie było tam żadnego protestu ! Nigdy żaden polski ruch ekologiczny nie próbował kilkanaście lat temu cokolwiek zrobić przeciwko etylinie, czyli benzynie zawierającej ołów lub przeciwko polskim przepisom dopuszczjącym trucizny w spalinach samochodów prukowanych w Polsce, ale sprawę rozwiązały za nich państwowe przepisy. Woleli kłaśc się pod budową zapory w Czorsztynie, która już kilkakrotnie zdązyła uratować wioski nad Dunajcem przed powodzią. A wyłudzanie szantażem pieniedzy przez „Przyjazne miasto” w Warszawie od inwestorów ????
Żadna organizacja ekologiczna nie potępiła Prz. Miasta ! Bo to jedna sitwa !A żałosny bełkot w sprawie krzaków i ptactwa nad Wisła ? . Nigdy nie słyszałem żeby warszawscy ekolodzy chociaz raz zorganizowali zbiórkę i uporządkowanie straszliwego śmietnika który zrobiono w tych krzakach !
Gdyby to odemnie zależało od jutra zdelegalizowałbym wszystkie te parszywe bandy i kazał się rozliczyć z każdego Euro wyłudzonego za granicą !
Dobry tekst, Redaktorze. Ale za tych przeklinających studentów B. – Ż. by Pana nie pochwalił.
Redaktorze, nie wiem czy spotkał się Pan ze zjawiskiem ekoterroru. W połowie lat 90. moja firma wygrała przetarg na budowę spalarni śmieci w jednym z państw ościennych, kontrakt wart był ok. 50 mln zlotych (dotyczył części budowlanej, część technologiczną, szwedzką i supernowoczesną dostarczał inwestor). Przetarg oprotestowali ekolodzy, przyjechał autobus Greenpeace, ale równocześnie zgłosiła się firma consultingowa, która proponowała wykonać invinromental study, które przekona ekologów za drobne 5 mln, mimo że takie studium wykonał wcześniej inwestor. Oczywiście projekt nie ujrzał światła dziennego, bo prezes nie zgodził się na tak gigantyczną łapówkę – studium środowiskowe dla takiego obiektu kosztowało wtedy gdzieś 100-200 tys. złotych.
Jest silne lobby optujące za wiatrakami energetycznymi, mimo że dopiero niedawno ilośc energii wyprodukowana w ciągu życia wiatraka jest wieksza od ilości energii, potrzebnej do jego wyprodukowania. Zresztą o wiatrakach moge sporo powiedzieć, bo mam zawodowo do czynienia z dwoma obiektami po 30MW (2×15 wiatraków po 2MW) produkujących niezbyt dużo koszmarnie drogiej energii. Osobny punkt programu to elektrownie atomowe – są bardziej ekologiczne niż zwykłe kondensacyjne (nie emitują CO2), ale u nas nikt nie odważy się ich budować. Decyzja Mazowieckiego i Syryjczyka o zamknięciu mocno zaawansowanej budowy Żarnowca kosztowała nas ok. 4 mld USD, i to takich po ponad 4 złote. Kłania się stare żydowskie przysłowie, „Icek, ty przestań oszczędzać, ty zacznij zarabiać”
WODNIK 53 – masz 312% racji, to szambo które teraz wylewa się w polityce i mediach wprowadził nurt katolicko – endecki, który zawsze był silny w związku na „S” (to nie krasnoludki wytupały w Oliwii J.J. Lipskiego na zjeździe w 1981 roku). Pozdrowienia.
Nie Alicjo,
produkujemy nie smiecie ale to co ktos inny chce kupic.
Ja przyznam ci sie wole moje spotkania z mlodymi ludzmi, grupa doktorantow i laborantow, wszyscy nizej 30, ktorzy intensywnie pracuja nad taka zmiana popularnego produktu bedacego zmora dla tych co chca miec czysto. Pracuja oni nad taka zmiana tego produktu ktora uczyni ze resztki po nim same rozloza sie „naturze!”.
Nie motywuje tych ludzi ideologia czy strach, lecz godziwe zarobki za ktore moga kupic to na co ich stac i to co ich interesuje.
Zapotrzebowanie na ich prace zrodzilo sie z sygnalu pochodzacego z rynku, a wlasciwie z rozpoznania rynku dokonanego przez im podobnych.
Dokonano analizy wydatkow komunalnych na usuwanie tego swinstwa i wyszlo ze mozna zrobic interes, ze warto zaryzykowac kapital.
Niebawem jedem z „zanieczyszczaczy” zniknie ze swiata.
Gaszenie zarowek, pochody i protesty, sa realizacja tych samych potrzeb ktore kieruja ludzi ku religii lub parareligii. Sa to potrzeby wpisane w ludzka nature i zadna racjonalizacja tu nie pomoze.
Przyznam ci sie ze powodowany sympatia do zabytkow, nie tylko kultury materialnej, ale i szacownych intsytucji spolecznych i tradycyjnych obrzedow, wolalbym wziąć udzial w jakims obrzedzie ktorejs z tradycyjnych religii, niz w Zielonym Pochodzie, choc jedno drugiego nie wyklucza.
Mam ambiwalentny stosunek do zielonych. O ile popierałem ich protest w sprawie Raspudy, o tyle byłem przeciwny protestowi dot. dokończenia budowy A4 (G. św.Anny). Nie uzasadniam, bo wydaje mi się to oczywiste. Dziwi mnie natomiast brak protestów dotyczących np. samochodów osobowych. Czemu nie żądają zakazu produkcji samochodów zużywających ponad 5 litrów paliwa na 100km? Komu potrzebne są te „pancerne” 4×4 do poruszania się po normalnych drogach publicznych? Czemu trwa walka producentów kto szybciej osiągnie 100km/godz. ze startu? Czy to zieloni (w Polsce) walczą o taki rozwój transportu publicznego aby ograniczyć nieekologiczne dojazdy do centrów miast samochodami i to często w pojedynkę? Raczej widzę Grześkowiakowe „Nie je ważne czyje co je…”. Albo: „Oszczędzajmy za wszelką cenę. Chociażby niewiem ile kosztowało…”.
Co do świateł. Dużo większy efekt dają akcje typu „Dzień bez samochodu”.
Pozostając przy transporcie samochodowym. Dlaczego nie może się urzeczywistnić idea tranzytu TIRów na lawetach kolejowych? To tylko pytania z wąskiej dziedziny transportu samochodowego.
Dużo wody w Wiśle upłynie zanim dotrze do przeciętnego Polaka świadomość ekologiczna. To chyba podoba sytuacja jak ze świadomością wartości zabytków kilkadziesiąt lat temu. I to może nawet raczej 75-100, niż 50, o 20 nie wspominając. Z pewną zazdrością słucham, jak zaleca się wiernym w ramach Wielkiego Postu oszczędzanie energii — czy któryś polski biskup by na to wpadł?
(Oczywiście wiem, że ekolodzy są różni i wcale często niepoważni. Ale to, że ekolodzy bywają niepoważni, nie znaczy, że brak świadomości ekologicznej reprezentowany chyba przez większość Polaków, jest czymś dobrym.)
Dana 1:
Jeśli ci wspaniali, młodzi naukowcy pracują (za godziwą zapłatę) nad materiałami przyjaznymi środowisku, to dlatego, że potrzebę takich rozwiązań wymusił na rynku ruch ekologiczny. Biznes sam z siebie nie wysupłalby na to dodatkowych pieniędzy, gdyby nie ekologiczne wymagania konsumenta.
Mam nadzieję, że Polacy też w miarę szybko (to znaczy, zanim utoniemy w śmieciach) zaczną tego wymagać, i to nie tylko ze względu na regulacje unijne. Po to też są takie akcje, jak gaszenie żarówek.
Olek51, 06.03. Podziwiam Twój bardzo kompetentny wpis na teamt ekologi i ekoterroru w ogólności, a szczególnie problemów energii wiatrowej. Jak to jest, że przy tak bardzo niskiej opłacalności w kilku krajach europejskich /Hiszpania, Niemcy i Dania/ odnotowuje sie roczne przyrosty zainstalowanych mocy w wysokości około 20%? Prognozowane sa także znacznie przyspieszenia budowy nowych farm. Prblemy ekologi światowej i ich w sumie bardzo pozorowane przedsięwzięcia, łącznie z bardzo widowiskowym gaszeniem żarówek wyglądają na żart i kpiny w porównaniu z gigantycznymi kwotami, jakie najwięksi truciciele wydają na zbrojenia. Oto kilka danych z aktualnych budżetów niektórych demokracji, / w miliardach dolarów/
USA – 623 /plus 142 na wojny Busha w Iraku i Afganistanie/
Chiny – 65
Rosja – 50
Francja – 45
Japponia – 42
Anglia – 43
Niemcy – 36
Włochy – 28
Korea Płd- 21
Indie – 19
Razem kula ziemska wydaje ponad 1100 miliardów dolarów rocznie.
Jak wobec tego wygląda moja jedna wyłączona żarówka?
Także bardzo mądrze pisze na te tematy Jean Paul. Pozdrawiam
Redaktorze, o programowej centrolewicy, takiej z połączenia nurtu postsolidarnościowego z reformatorami z PZPR mozna było myśleć gdzieś między 89 a 91 rokiem, wtedy w ROAD a później UD był silny nurt lewicowy – Kuroń, Kuratowska, Labuda, Bujak, nieboszczka PZPR była słaba, ale wtedy można było, owszem przyjąć byłego członka PZPR do swojej partii, nawet gdy był sekretarzem, jak pan Święcicki, ale sojusz z postkomuną to by była przecież zdrada solidarnościowego dziedzictwa. W dwa lata później górę wziął odłam chadecki (Mazowiecki, Suchocka, Syryjczyk) i UD ochoczo wzięła sie do budowy państwa wyznaniowego.
LiD był przede idee fix Kwaśniewskiego, tak jak wcześniejsze wyjście z SLD „salonu odrzuconych” Marka Borowskiego i dlatego nie mógł dać dobrych efektów. Z punktu widzenia SLD LiD to było coś takiego, co kiedyś (koniec 1980 roku) napisał w słynnym „Salto mortadele” Daniel Passent – my damy d… i jeszcze do tego dopłacimy. SLD dało struktury organizacyjne, pieniądze i wysokie miejsca na listach, SDPl ambicje swoich liderów, głównie Marka Borowskiego a PD nie dała nic. Nie ma się więc co dziwić, że ciągnięcie dalej takiego układu nie miało szans, zwłaszcza że poparcie „autorytetów moralnych” w rodzaju Geremka czy nie przeszkadzanie przez Mazowieckiego nie przełożyło się na głosy w wyborach. Teraz szansą dla lewicy jest przesunięcie w lewo, okreslenie granic między państwem i kościołem, walka o kartę praw podstawowych. Jeżeli SLD będzie umiała trzymać ten kurs, sondaże będą wykazywać wzrost. A w to że PD czy SDPl znajdą swoją niszę na politycznej mapie, szczerze wątpię, tak samo jak w to, że Sławomir Sierakowski stworzy nową, niekomunistyczną lewicę, którą wszyscy, z braćmi K, biskupami Michalikiem, Decem i Pieroniem i dyr. Rydzykiem będą kochać, czcić i poważać. Pozdrowienia.
Do spin doctor (2008-03-31 o godz. 08:56):
Powodzenie elektrowni wiatrowych w wymienionych przez Ciebie krajach bierze się z następujących czynników:
1. Państwo jako regulator ustala wysoką cenę na energię odnawialną (wyższą niż z energetyki zawodowej) i nakłada na spółki dystrybucyjne obowiązek odkupienia całej wytworzonej energii odnawialnej;
2.Dostawca energii odnawialnej nie ponosi kosztów zapewnienia ciągłości dostaw energii (trzymania pod parą bloków energetycznych, gdy nie wieją wiatry) – koszty te kiedyś brał na siebie dystrybutor energii, teraz, po wydzieleniu OSD (operatora sieci dystrybucyjnej – właściciela i operatora sieci) chyba sprzedawca energii.
3.Inwestor uzyskuje na budowę elektrowni wiatrowej preferencyjny kredyt, który spłaca tylko wówczas, gdy ma wpływy ze sprzedaży energii.
I dlatego gdy przekroczysz zachodnią granicę, widzisz tylko wiatraki, duże i jeszcze większe. Z ekonomią niewiele to ma wspólnego, za droższą energię odnawialną płacą odbiorcy (konsumenci). Pozdrowienia.
anns
Na szczescie biznes zrobi ci to za co zechcesz zaplacic. Polsce i swiatu daleko do tego by „utonal” w smieciach. Oczywiscie wizje apokaliptyczne sprzedaja sie dobrze od kilku tysiecy lat i czynia zycie emocjonalne swych ofiar mniej pustym.
Ba, nawet bogatym 🙂
Dana1
o śmieci mi chodziło i tylko o smieci, a nie o jakiś produkt. Przykład – opakowania. Przyjrzyj się im. Kiedyś pudełko 50ml kremu do twarzy zapakowane było dodatkowo (też nie wiadomo, po co) w tekturowe pudełeczko. Teraz tekturowe pudełeczko jest 2 razy większe, a w nim jeszcze więcej tektury i jeszcze jakieś plastiki, żeby wypełnić przestrzeń. Nie będę wymieniać firmy, ale ucięłam sobie z nimi dyskusję na ten temat. Usłyszałam, że klient tak chce. Na to ja, że przecież nie chce, zwracam im właśnie uwagę na marnowanie surowców i tworzenie góry śmieci. Nie dali się przekonać i nie zapoznali mnie z żadną klientką, która by „tak chciała”. Nie wydaje Ci się, że przeze mnie przemawia zdrowy rozsądek?
Natomiast co do ruchów ekologicznych, wszędzie na świecie mają tę samą opinię, którą wiele osób powyżej trafnie podsumowało. Jest to „polityka”.
A mnie chodzi tylko i wyłącznie o zdrowy rozsądek.
Nie marnować niepotrzebnie.
„Nie ma i nie było gorszej bandy oszustów niż tzw ekolodzy.” – deklaruje Jean-Paul.
Wertujac Twoje wpisy mozna dojsc do wniosku, ze wraz z kolejnymi tematami poruszanymi na blogach, kwalifikator „bandy oszustów” zmienia adresata. Przedtem to byl PiS/Kaczynski, czasem jest to KK, no a teraz ekolodzy. Jutro z pewnoscia bedzie ktos inny. W koncu blog to dynamiczna przestrzen, gdzie dzieja sie rozne rzeczy, a wiec i adresatow nie zabraknie, Jean-Paul. Miej to zdanie w formie „copy-paste” – z pewnoscia przyda Ci sie nie raz.
„Bandy oszustów” to jednak pojecie dosc szerokie, Ty zas ograniczas sie do wyliczenia patologii ekologow dzialajacych w Polsce. Owszem, mozna dodac inne patologie, jak np. ruch obroncow fok, na ktore wlasnie otwarto sezon polowan, no i oczywscie sa protesty.
Ale obok „band oszustow” dziajaja organizacje i grupy nacisku, ktore ani nie przykuwaja sie do drzew czy do szyn kolejowych, lecz tworza ramy prawne i polityczne po to, zeby aspekt ekologiczny poczynan ludzkich byl rowniez uwzgledniony w rachunku. To dzieki nim, a nie „bandom oszustow”, w wielu krajach istnieje w tej chwili obowiazek przeprowadzenia nie tylko studium ekologicznego planowanej inwestycji, ale rowniez istnieja obowiazkowe mechanizmy szerokiej konsultacji spolecznej z zainteresowanymi, w tym z mieszkancami rejonu bezposrednio objetego planem budowy. Tam nikt nie przykuwa sie do niczego, ale raczej scieraja sie opinie, przeciwstawne opinie, i czesto zdanie ekologow jest w opozycji do zdania regionalnych politykow, ktorzy postrzegaja rzeczywistosc inaczej niz tzw. szeroki ogol. Trudno nazywac tych ostatnich Twoimi slowami, choc czesto az sie prosi, a skala oszustw, jakimi sie posluguja jest tak wielka, ze ekologowie to maly pikus w porownaniu z nimi.
To nacisk organizacji ekologicznych sprawil, ze w np. w Kalifornii obowiazuja wysrubowane standardy jesli chodzi o emisje spalin przez samochody, standardy, ktorych przemysl samochodowy ciagle nie jest w stanie strawic, ale mieszkancy Kaliforni, byc moze z podszeptu „bandy oszustow”, wywieraja na tyle duza presje, ze wytworcy samochodow nie maja wyboru: musza dostosowac sie do wymagan rynku kalifornijskiego (Kalifornia: ciagle w pierwszej 10-tce poteg przemyslowych swiata ?).
To, co opisujesz: kronika wypadkow ekologicznych, to tylko opis pewnej patologii. Kto posluguje sie metodologia walki spektakularnej, ten musi sie liczyc z tym, ze nie kazdy spektakl bedzie udany. Tym nie mniej, obok nieudanych pokazowek, wiele akcji zakonczylo sie trwalymi rozwiazaniami zastosowanymi na korzysc srodowiska oraz zyjacych w tym srodowisku mieszkancow.
Generalnie rzecz biorac ludzkosc to jedna wielka „banda oszustow”, ale poniewaz oszukujemy siebie samych, tak wiec wszystko pozostaje w rodzinie. Po co wiec wyliczac hurtem jednych, skoro oszukujemy (sie) wszyscy ?
POzdrawiam.
Panie Redaktorze,
1) Jako geograf (z wykształcenia, nie z zawodu), czuję się niejako w obowiązku zająć stanowisko odnośnie kwestii globalnego ocieplenia (choć temat jest trudny, a poza tym to nie całkiem „moja działka”). Otóż samo zjawisko jest bezdyskusyjne o tyle, że na przestrzenii ostatnich ok. stu lat ŚREDNIA temperatura atmosfery Ziemi rośnie. Nie bez znaczenia jest przy tym fakt, że wzrost ten dotyczy obszarów najgęściej zalunionych (jak Europa), jak też stref okołobiegunowych (powodując topnienie lądolodów, ergo wzrost poziomu Wszechoceanu, zalewanie delt rzecznych, etc.). Równocześnie, pewne obszary lądów (zwłaszcza Ameryka Północna), nie są tym zjawiskiem póki co dotknięte (co zdaje sie wynikać głównie z cyrkulacji prądów oceanicznych). Tyle faktów.
Pytanie o wpływ człowieka na zjawisko ocieplenia klimatu jest istotne (zarówno z politycznego, jak i czysto praktycznego punktu widzenia), choć zapewne z pozycji czysto popperowskiej filozofii nauki – niewłaściwe (bo odpowiedzi są niefalsyfikowalne). Nie przesądzając kto w tym sporze ma rację, można z łatwością wskazać jednak kto jej nie ma: otóż ci republikańscy kongresmani, lobbyści i senatorowie, którzy obserwując srogie zimy na swoich ranczach w stanie Oregon lub Colorado, wyciągają wiążące wnioski dla całego świata (czy nie to samo tyczy się polityki?) 🙂
2) Odnośnie decyzji W. Olejniczaka: jako wierny dotychczas wyborca UW/ PD, mogę ronić łzy nad rozpadem tej koalicji, ale uważam że była to dobra decyzja (nie dla samego W.O., ani nie dla SLD, ale dla klarowności polskiej polityki). Uważam też, iż czas najwyższy zakończyć żywot polityczny dawnej Unii Demokratycznej. Posłowie i aktywiści Demokratów więcej zdziałają jako środowisko pozapolityczne bądź nawet członkowie PO (pilnujący by partia ta nie podryfowała zanadto w prawo i dbała o świeckośc państwa), niż jako listek figowy dla SLD. W sytuacji, gdy PO zajmuje całe spektrum polskiej polityki od centrum (Palikot), po „głęboką prawicę” (Sikorski, Czuma, Gowin), a PiS trzyma sie już wyłącznie „prawej bandy” – oczywistym się staje, że SLD, SdPl i UP będą chciały wykazać się „prawdziwą lewicowością”. A czy liberałom (PD) dalej jest do socjalistów (SLD) czy do konserwatystów (PO)? To zależy, jak ci się definiują. A w chwili obecnej, PO zdaje sie być formułą od SLD pojemniejszą. W każdym razie, na samodzielny powrót PD na scenę polityczną już nie liczę.
Pozdrawiam
Geograf
Po sobotniej akcji
W Toronto obliczono juz oszczednosci wynikle z wygaszenia swiatel – 8.7%. To sporo.
Do Pana Jacobskiego,
zgadzam sie z Panska opinia, cieszy mnie tez kazdy odcien zieleni w Polsce.
Serdecznie pozdrawiam,
Joanna K (Toronto)
Jacobsky 13.11
Wyobraź sobie że ja również czytam dośc często twoje wpisy i dostrzegam w nich pewna monotematycznośc i trwałość poglądów, ale do głowy by mi nie przyszło żeby nazwać to klapkami na oczach i proponowac ci system Copy/Paste. Po prostu byłoby to nieeleganckie.
Natomiast dziwię się że nie dostgrzegasz pewnego zjawiska, które poeta nazwał „pawiem narodów byłaś i papugą”.
Otóż ja pisałem o tzw. POLSKICH EKOLOGACH, a nie o kompetentnych i uczciwych obrońcach środowiska z Ameryki Pólnocnej i Europy Zachodniej. ( chociaż z tym Greenpeacem nie wszystko jest takie jasne). U nas bardzo często importowane idee staja się autoparodią i dowodów jest aż nadto, zarówno w sferze ekonomii jak i kultury, cywilizacji etc.
W najwiekszym stopniu dotyczy to jednak organizacji ekologicznych, a zaraz na zasłużonym drugim miejscu są partie prawicowe typu PIS, LPR, Samoobrona itd.
A określenia „banda oszustów” nie nadużywam. Np. nigdy nie określiłem tak KK, ponieważ jest to wyraźnie gang złodziei, który chce wyłudzić jak najwięcej pieniędzy i nieruchomości od państwa i wiernych.
Drogi pani Adamie,
jestem zaniepokojony. Bardzo sobie cenię pańską działalność, a co za tym idzie i inteligencję, dlatego tak mi zgrzytnęło kiedy zobaczyłem że pojedyncze anomalie pogodowe mają świadczyć o oziębianiu klimatu. Podnoszenie się średniej temperatury na Ziemi jest bezdyskusyjne, podobnie jak bezdyskusyjne jest to że gwałtowne przyspieszenie tego procesu jest ściśle skorelowane w czasie z naszym przyspieszeniem ekonomicznym, przemysłowym i cywilizacyjnym. Naprawdę myśli Pan, że to przypadek?
Wzrost średniej temperatury oznacza większą ilość energii w atmosferze, a co za tym idzie również coraz częstsze występowanie anomalii pogodowych (wichury, susze, ale gdzieniegdzie i mrozy). Niestety, ogólna tendencja jest nieubłagana. Proszę spróbować do teorii o oziębianiu klimatu przekonać Szwajcarów, w trosce o miejsca pracy w turystyce eksperymentujących z zakrywaniem topniejących lodowców.
Tak wiec Redaktor przyznaje, ze temat wazny, ale w Polsce raczej marginalny, wiec tylko wzmianka, na marginesie innego tematu, takiego bardziej „na czasie”.
Nadziwic sie nie moge tym, ktorzy mysla, ze trzeba bezspornie udowodnic ze istnieje globalne ocieplenie zanim cokolwiek sie bedzie robic. Tak mi sie widzi, ze w sprawie tak kluczowej podejscie powinno by c zgola odwrotne: udowodnij, ze to nieprawda, wtedy mozemy zaniechac dzialan. Osobiscie coraz bardziej sklaniam sie ku bardzo pesymistycznej wizji: ze ludzkie zachowania nie tak bardzo roznia sie od bakterii: beda sie rozmnazac i konsumowac az zgina we wlasnych odchodach.
Jean Paul,
dzieki za odpowiedz. Dziekuje rowniez za czytanie moich wpisow. Jak widzisz, rewanzuje sie tym samym.
Znajdz mi prosze w tych zdaniach przymiotnik „polski”:
„Nie ma i nie było gorszej bandy oszustów niż tzw ekolodzy. Sa to zwykli tchórze, którzy chcą żyć z pieniedzy unijnych lub międzynarodowych organizacji, a w rzeczywitości są bandą zakłamanych łgarzy.”
Na drugi raz otworz w stylu:
„Nie ma i nie było gorszej bandy oszustów niż POLSCY tzw…” (i tu wpisz kto).
Pozdrawiam.
PS. Monotematycznosc… coz, jesli sie pisze, co sie mysli, to tak mozna to postrzegac. Trzeba tylko dobrac odpowiedni styl do tego jak sie mysli…
„Colorless green ideas dream furiously”
Noam Chomsky 01.04.2008 😉
Jacobsky 12.17
Cały czas myślałem że jako mieszkaniec prywiślańskiego Zadupia piszę i opisuję mój osobisty Heimat, a tu okazuje się że zaatakowałem międzynarodówkę ekologów, za którą słusznie się ująłeś. Dziękuję za nauczkę. Na przyszłość, kiedy będę coś pisał o Bushu będę używał przymiotnika „amerykański”, napiszę że chodzi o Amerykanina, żeby nikt nie myśłał że to Koreańczyk.
Ale swoją drogą myślałem że inteligentni czytelnicy widząc że używam WYŁACZNIE przykładów z Polski, sami dojdą do wniosku że tu chodzi o POLSKICH ekologów.
Myliłem się. Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina.
Pozdrowienia.
Po sobotniej akcji
W Toronto obliczono juz oszczednosci wynikle z wygaszenia swiatel – 8.7%. To sporo.
Do Pana Jacobskiego,
zgadzam sie z Panska opinia, cieszy mnie tez kazdy odcien zieleni w Polsce.
Serdecznie pozdrawiam,