Wielki Piątek, Wielki Tydzień
Fot. Heritageimages / BEW
Nowy film dokumentalny produkcji BBC dowodzi, że Jezusa ukrzyżowano w pozycji embrionalnej. Film emitowano w okolicach Wielkiego Tygodnia. Ciekawe. Brytania, choć praktycznie laicka, Wielki Piątek obchodzi, jak przystało protestantom. Czy film BBC miał być też tego dowodem?
Śmierć Jezusa na krzyżu nie jest mi obojętna, ale pozycja, w jakiej nastąpiła, nie ma dla mnie znaczenia. Tak czy inaczej ukrzyżowny, cierpiał. Według wiary – dla odkupienia ludzi, według niewiary – umarł, bo był ofiarą wewnętrznych porachunków żydowskich pod okupacją rzymską. Jest jeszcze trzecia frakcja: radykalnie niewierząca, która krzyż, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa ma za mit, jeśli nie bajkę dla dorosłych dzieci.
W ewangelicznej opowieści o zmartwychwstaniu frapuje mnie wiele szczegółow, ale nie te o torturach. Fascynowała mnie wzmianka o chuście śmiertelnej starannie zwiniętej i odłożonej w grobie. Czy to możliwe, żeby ktoś zmyślił taki szczegół? A jeśli nie, to czy nie daje on do myślenia? Dreszcz idzie po plecach, kiedy wyobrazić sobie, jak Jezus podnosi się, zdejmuje chustę, składa ją, wstaje. Bo jeśli mieli wynosić zmarłego chyłkiem, by go ukryć i rozpowiadać, że zastali grób pusty, to chyba nie zawracaliby sobie głowy tą chustą?
Wiara jest sztuką empatii i darem wyobraźni. Takiej wiary nie ma w świecie wiele. Naukowe dochodzenia, czy Jezus umierał w takiej lub innej pozycji są odwrotnością tak rozumianej wiary. Powiększa może zasób wiedzy, ale komu taka wiedza pomoże, kiedy sam cierpi?
Jakiś polski ksiądz powiedział w naszej telewizji, komentując film BBC, że przecież my dokładnie wiemy, jak wyglądała śmierć Jezusa na krzyżu, bo mamy całun turyński – fotografię męki. Ależ nie mamy żadnej fotografii. Całun jest produktem wiary, takiej wiary, o jakiej piszę z najwyższym szacunkiem, ale nie jest żadnym dowodem naukowym. Człowiekowi religijnemu naukowe dowody nie są potrzebne, co nie znaczy, że jest bezrozumny.
Ilekroć wchodziłem do Bazyliki Grobu w Jeruszalaim, ilekroć patrzyłem na kamień, na którym kobiety myły ciało zdjętego z krzyża, ilekroć kuliłem się wchodząc do kaplicy Golgoty, tylekroć ogarniały mnie uczucia, których w innych miejscach, nawet w Rzymie, nie przeżywałem. A przecież wiedziałem, jaka jest prawda o historii tego świętego miejsca. Nie mam większego problemu z tą pozorną schizofrenią: mogę z radością powtarzać co Wielkanoc: Chrystus zmartwychwstał!
***
Wszystkim Państwu – serdeczne życzenia świąteczne.
Dziękuję za złożone.
***
PA2155, Janusz, Prix i inni. Czy dalajlama jest tybetańskim Rydzykiem? Nie jest. Czy Tybet był feudalną teokracją? Był, teraz chińscy komuniści wszystko naprawią. Czy buddyzm tybetański ma na sumieniu grzechy społeczne? Ma, ale chińscy komuniści je wyrwą z korzeniami. Czy będzie kiedyś wolny Tybet? Będzie, i na pewno nie będzie taki, jakim przedstawiają go chińska propaganda (,,agenci CIA”, ,,klika Dalaja”) i wulgarni materialiści. Na początek polecam lekturę konstytucji wolnego Tybetu. Dana1- święte słowa, niestety, o paniach klientkach pomocy społecznej.
Komentarze
Panie Redaktorze!
Składam Panu najserdeczniejsze życzenia Świąteczne
Panie Redaktorze !
W opisanej przez Pana sytuacji mamy do czynienia z dwoma różnymi i przeciwstawnymi postaciami: jedna to żywy, historyczny Jezus z Nazaretu, działacz polityczny i społeczny, reformator religijny, rabin i faryzeusz (chodzi o formalną przynależność do jednego ze stronnictw polityczno-społeczno-religijnych w Palestynie AD’33 r ne – nie dzisiejsze rozumienie tego określenia), o którego działalności, życiu i karierze posiadamy nie liczne, co prawda ale zawsze, pisane źródła z przełomu er (np. Tacyt, Celsus, Filon z Aleksandrii czy listy gubernatorów bodajże Syrii i Egiptu do Cesarza Tyberiusza) *.
Druga to Jezus Chrystus (grecki christos = zbawiciel), mit, z „otoczką” irracjonalnej wiary religijnej, „obrośnięty” przez 2000 lat historii chrześcijaństwa i Kościoła rytem, liturgią, komentarzami, teologią etc.
Ze zrozumiałych względów moje zainteresowania obracają się jedynie wokoło pierwszej postaci, co do drugiej – mogę tu komentować czy ustosunkowywać się do tego problemu jedynie jako tła dla zjawiska społecznego – religii zwanej chrześcijaństwem oraz historii instytucji – Kościoła rzymsko-katolickiego.
I tak ów problem rozumie historia, filozofia, religioznawstwo, socjologia etc. Czyli racje rozumowe, pragmatyczne, współcześnie sceptyczne.
Chciałbym – jako ciekawostkę – podać jedynie taki fakt, że Jezus jako mistrz jogi (jest taki rys w historii życia Mistrza z Nazaretu) przeżył ukrzyżowanie dzięki wtajemniczeniu (siła woli i umiejętności nabyte podczas pobytu „na pustyni” – ta teoria mówi, iż był w Indiach gdzie „szkolił” sie w tej sztuce, a kontakty Palestyny z ówczesnymi Indiami miały miejsce, szczątki osad hinduistycznych odkopano na wybrzeżach M.Czerwonego, na terenach dzisiejszej Ar.Saudyjskiej, Jordanii, Izraela i Egiptu) spowolnienie procesów metabolicznych, pozorne zatrzymanie niektórych procesów życiowych itd., uzyskanemu w kontaktach z joginami i innymi mistrzami indyjskiej ascezy (buddyzm już na dobre wówczas „rządził” w Indiach, tak samo jak niezwykle rozprzestrzenione były praktyki Mistrza Mahawiry – twórcy dżinizmu..
Z punktu widzenia powstania, rozwoju i utwierdzania się religii – chrześcijaństwa – mity o śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa nie są niczym oryginalnym, zarówno na tle historii judaizmu (prorocy, apokalipsy etc.) jak i innych mitów czy wierzeń zakorzenionych na ówczesnym Bliskim Wschodzie: sumeryjski Enuma elisz, perski mazdaizm, staroirański kult (i religia) Zaratusztry, monoteizm Echnatona (i jego echa w religii żydowskiej).
Ale to rozważąnia na dłuższą metę. Po prostu wierzymy w co chcemy wierzyć….. Jest to jakaś proteza potrzebna człowiekowi z jednej strony do zracjonalizowania (pozornego) opisu świat go otaczającego, a z drugiej – idealizacja tegoż świata, niesłychanie brutalnego, okrutnego i po prostu „złego” (zderzenie naszej aksjologii z rzeczywistością)
Wesołych Świąt.
WODNIK53
* – nie biorę tu pod uwagę Ewangelii (zarówno kanonicznych jak i nie-kanonicznych) gdyż są to źródła nie pewne, apologetyczne i będące hagiografiami – nie zimnym i chłodnym „oglądem” i jurydyczno-historycznym opisem przebiegu zdarzeń społecznych; Ewangelie kanoniczne w trakcie 20 wieków były utylitarnie przerabiane, na potrzeby zinstytucjonalizowanego Kk;
Szanowny Panie Redaktorze! Drodzy Blogowicze!
Droga Krzyzowa, Cud zmartwychwstania, cala historia wiary w Jezusa Chrystusa przyz okazji swiat sklania ku wielu refleksjom.
Wiara, bez bezposredniego przekonania sie co do istnienia.
Dane mi bylo odwiedzic wszystkie swiete miejsca od Bethleyempo Jerozolime ( miejsce Golgoty), Synaj i rzeke Jordan.
Sam Watykan pozostawiam innemu komentarzowi.
Wspomniane swiete miejsca robia wrazenie, utwierdzaja przekonanie, ze byl prorok, nauczyciel, odkupiciel grzechow syn bozy.Czlowiek odiwedzajacy te miejsca popada w zadume nad zyciem, przemijaniem,sila wiary,potrzeba czystosci i wolnosci od grzechow – innymi slowy uczciwosci.
Kiedy jednak w innym miejscu przychodzisz do niby miejsca swietego jakim powinien byc kosciol, popatrzysz na ten przepych,na wypasionych ksiezy ( swiadomosc o ich sklonnosciach do tzw. zycia w ciezkim grzechu),dociera do Ciebie obluda, zaklamanie, wyrafinowanie, wykorzystanie wiary dla okreslonych korzysci.Kiedy do tego dodamy jeszcze udzial w zyciu politycznym, sklonnosc do manipulowania uczuciami ludzkimi zmienia sie wewnetrznie stosunek do wiary.To i mialo miejsce w moim przypadku. Bylem sklonny w Kenii zrozumiec ze w wigilie Bozego Narodzenia uczestnikom mszy swietej podaje sie przy komunii do pocalowania figurke czarnego Jezusa Chrystusa. Bylem i jestem sklonny uwierzyc, ze w istocie Watykan – Stolica Piotrowa – jest miejscem szczegolnym dla kultu religijnego.Bylem i jestem sklonny uwierzyc ze calun turynski jest tym za co sie go uwaza.Nie moge jednak przekonac sie do kultywowania katolicyzmu w Polsce.Uczyniono z kosciola, religii przedmiot polityki spolecznej, przedmiot gry na uczuciach, przedmiot kultu pieniadza i dobrobytu – pelne zaprzeczenie tego co glosil i soba reprezentowal Jezus Chrystus.
dlatego tez nie spowiadam sie w konfesjonale, bo nie wierze w zachowanie tajemnicy spowiedzi, bo ksiadz dla mnie nie jest autorytetem swietosci i czystosci ( o czym codziennosc przekonuje),nie uczestnicze w mysz swietej, bo ambona stala sie miejscem maniluplaci i gier politycznych a nie miejscem gloszenia nauk o prawosci, uczciwosci, milosci i wiary.
Chodze do pustego kosciola- najchetniej skromnego wiejskiego- i w ciszy oddaje sie modlitwie, oddaje sie spowiedzi przed Bogiem, przed oltarzem.Nie potrzebuje posrednictwa urzednika, czlowieka ze spackanymi rekami niecnymi czynami.zachowuje sam w sobie resztki wiary, nauk wynikajacych z 10-ciu przykazan.
przeczytanie biblii dalo mi pewne pojecia i znanai ktore w zderzeniu z Koranem i niektorymi zapisami zydowskiej Tory daja mi spojny obraz tego iz wiara jest sila i dazeniem ku naprawie zycia i tym musi pozostac.
Nie ogladalem tego filmu BBC, nie bede koemntowal ani polemizowal.Wyrazilem swoj poglad, odczucia, efekty wlasnej filozofii zycia i wiary.
Szanownemu Gospodarzowi i Wszystkim Blogowiczom, życzę Zdrowia i Błyskotliwego Rozsądku.
Eddie
Drogi Gospodarzu, z calego serca zycze Ci radosnych Swiat Wielkanocnych, Tobie i Twojej Rodzinie, a jakbys chcial kiedy wpasc do Londynu, to pamietaj, ze mam pokoj goscinny i bedzie Ci lepiej i mnie z kotami niz u Wojtka 🙂 , i nie bede Cie zameczala dysputami teologicznymi, bo nie mam pojecia jak sie takowe prowadz, a koty tym bardziej.
Zaczyna coś strasznie śmierdzieć z tym Tybetem.
Po pierwsze, Dalaj Lama zdecydowanie odciął sie od rozruchów.
Po drugie, zerwanie Olimpiady i wojna handlowa, czyli sankcje gospodarcze wobec Chin, mogą doprowadzić do światowego krachu ekonomicznego.
Po trzecie, kto może na tym najwięcej skorzystać ? Odpowiedż jest prosta: USA, które jest najbardziej zadłużone w Chinach, najwięcej importują i dla nich zamknięcie wymiany handlowej z Chinami to jedyny ratunek dla upadającej gospodarki.
Po czwarte, a Polska jak ta żaba ochoczo nadstawia nogę gdzie konie kują……..
Straszne! Przerażające! Wręcz haniebne! Jak tak w ogóle można?! I to do tego „w okolicach Wielkiego Tygodnia”?! Kolejny dowód na to, że w tej zdechrystianizowanej UE panuje „dyktatura relatywizmu” (copyright by J. Ratzinger) i że współczesna liberalna „demokracja … przeradza się w istocie w system totalitarny” (copyright by K. Wojtyła).
Ci bezbożni archeolodzy, historycy i filolodzy, którzy ośmielają się uprawiać krytyczną analizę tekstów religijnych i podchodzą do nich jak do zwykłych źródeł historycznych czy świeckich tekstów literackich. W rezultacie dochodzą do takich wstrząsających wniosków, jak ten, że biblijny opis wygnania z Egiptu, wędrówki po Synaju i podboju Palestyny przez starożytnych Hebrajczyków nie ma nic wspólnego z rzeczywistością; że określenie matki Jezusa pochodzące z najwcześniejszych znanych nam wersji Ewangelii należy tłumaczyć raczej jako „młoda kobieta”, a nie jako „dziewica”; że w palestyńskich realiach za panowania Tyberiusza proces Jezusa mogli przeprowadzić tylko i wyłącznie Rzymianie i ówcześni Żydzi – nawet gdyby bardzo chcieli – nie mogli mieć w tej sprawie nic do powiedzenia; że słowo, które oznacza nagrodę przeznaczoną dla muzułmanów poległych w sprawie islamu należy najprawdopodbniej rozumieć jako „rodzynki”, a nie „kobiety”. Ach po co zajmować się takimi sprawami, które z istotą prawdziwej wairy nie mają nic a nic wspólnego wspólnego?! Czy tego typu informacje mają jakąkolwiek wartość?
„Całun jest produktem wiary, takiej wiary, o jakiej piszę z najwyższym szacunkiem”. Khem, nie chce znowu wyjść na wulgarnego materialistę, ale czy aby na pewno nie jest to średniowieczny falsyfikat, co ustalono po dokładnych analizach chemicznych?
„Ilekroć wchodziłem do Bazyliki Grobu w Jeruszalaim, ilekroć patrzyłem na kamień, na którym kobiety myły ciało zdjętego z krzyża, ilekroć kuliłem się wchodząc do kaplicy Golgoty, tylekroć ogarniały mnie uczucia, których w innych miejscach, nawet w Rzymie, nie przeżywałem. A przecież wiedziałem, jaka jest prawda o historii tego świętego miejsca. Nie mam większego problemu z tą pozorną schizofrenią” – pewien wulgarny brytyjski materialistyczny i bezbożny socjalista (ach ci straszni Brytyjczycy) określał chyba taki typ stosunku do rzeczywistości mianem dwójmyślenia?
Życzę wszystkim udanego długiego weekendu.
P.S. Na szczęście dzięki solidarnościowym bojownikom o wolność, pluralizm i demokrację od lat 1990-tych nadawcy publiczni mają w RP obowiązek przestrzegać wartości chrześcijańskich – więc tego dokumentu nie pokażą, a nadawcy prywatni wiedzą, że jego emisja obraziłaby na pewno czyjeś uczucia religijne, więc nie będą ryzykować. Niech żyje wolność słowa i swobody religijne i światopoglądowe.
Drogi Roman51Pl-u,
Alez przeciez to co piszesz to wlasnie protest(anizm). Katolicyzm (z czasem tez wiekzosc protestanckich) stworzyly herarchie, wspolpace (kolaboranctwo) z wladza, wszystkie nadbudowki preznej, bogatej i politycznie zaangazowanej administracji. Funkjonariusze (kler) jak w kazdej organizacji czsami ulegaja pokusom wladzy czy pieniedzy, jest w interesie tejze ich zidentifikowac i w pore usunac. Sztywnosc strukturalna (podobna do wojskowej) pozwala na zorganizowane i skncentrowane akcje.
Jesli chodzi o 10 przykazan to praktycznie kazda religia wlasnie te powtarza jako, ze sa to normy przetrwania spoleczenstwa wiekszego niz rodzina. Po to zeby przestrzegac (lub sie starac) tych przykazan nie musisz byc religijnym wystarczy byc rozsadnym.
Jak wynika z tego co napisales twoja religijnosc jest personalnym ukladem pomiedzy toba i twoim bogiem. Najprawdopodobniej twoj proboszcz nie bylby tym zachwycony, gdyby bylo takich jak ty wiecej to on by musial zwinac interes.
O ile chodzi o pielgrzymki do miejsc swietych, twoje emocje wydaja sie byc spowodowane stymulantami zewnetrznymi co wydaje sie byc sprzeczne z personalnym kontaktem.
Jezeli uwazasz Jezusa za jedynego prawdziwego to czy nie wartoby pomyslec o tych ktorzy przez cale wieki modlili sie, umierali, walczyli i gineli nie wiedzac niczego o nim. Wiadomosc o Jezusie nie dotarla do wschodniej Azji przez wiele wiekow po jego smierci nie dajac im szansy nawrocenia sie na prawdziwa wiare. Nie wspominajac juz wielu tych ktorzy zbudoeali kultury i mocarstwa wierzac w XXX.
Troche ci zazdroszcze glebokiej wiary, niestety ja sam zejde z tego padolu pozostawiajac i robiac miejsce dla mojego syna i nic wiecej po mnie nie zostanie. Sa tacy ktorzy traktuja wiare jako ubezpieczenie (nic nie strace gdy bede wierzyl), a to jest skrajna nieuczciwosc.
Zycze ci dobrych swiat
Święta to powroty. Powroty pamięcią do ważnych zdarzeń do ważnych postaci. To także powroty do Świąt ubiegłorocznych czy tych sprzed wielu, wielu lat. To powroty do ciepła przeszłości, tradycji i do dzieciństwa. Karuzelowy charakter przeżyć świątecznych stwarza poczucie bezpieczeństwa czyni przyszłość bardziej przewidywalną. Nawet ci, którzy lubią mówić światu, miastu i świętom: „be” i „me”, wchodzą w na karuzelę.
W blogu zrobiło się świątecznie. Jest nie tylko święconka jest także nowe prawie buddyjskie wcielenie św. Renana poszukujące negacji na gruncie z definicji niepewnym, bo na gruncie nauki. Jest wcielenie Marcina L. funkcjonariusza Świętego CBA, zgorzkniałego poszukiwacza korupcji w kościele.
I ładnie. Możemy być spokojni o Święta. Nic nas nie zaskoczy. Ale po Świętach?
Na po świętach składam nam wszystkim życzenia by, co dzień spotykało nas jakieś zaskoczenie, by zdziwienie towarzyszyło nam zawsze. Życzę nam także wolności o kultury podejrzeń, od postrzegania tego, czego nie znamy, jako zagrożenia, wolności od postrzegania świata, jako wielkiej manipulacji.
Panu Redaktorowi i Blogowiczom, miłych spotkań, smakowitych stołów, i dużo słońca – życzę.
Teresa
WODNIK53. Jesteś niewątpliwie podziwu godnym ekspertem od spraw genezy powstania religii odpowiedzialnej za największe zbrodnie i zniewolenie umysłów w historii ludzkości. Znalazłem gdzieś informacje, że w Ewangeliach kanoniczych i niekanoniczych opisano zaledwie 13,5 godziny życia Jezusa. Jeżeli Jazus zmarł w wielku 33 lat, to co z resztą czasu jego życia?
Pirx! You are my sort of guy! No, naprawde! …. 🙂 🙂 🙂 🙂
Dalaj Lama juzż dawno piwedział, ze nie chce niezalezności Tybetu i namawial Tybetańczyków, by zamias protestować się wzieli do nauki i do pracy. Nie posłuchali. Tymczasem „tybetanczycy” znad Wisły wciąż bronią lukrowanej wizji Tybetu jako raju na Ziemi, w którym nie trzeba pracować, można „medytować” przy szklance piwa i czuć przy tym, ze się bierze udział w czymś ważnym okazując (alkoholową najczęściej) „empatię”. Tak oto probuje sie wypelnic pustkę po odrzuceniu chrzescijaństwa.
Chcialbym jeszcze raz nawiazac do polemiki z Gospodarzem o Tybecie i ,posrednio, o Kosowie i Serbii, bo tematy nie sa odlegle wbrew pozorom. Zgadzam sie fundamentalnie z Gospodarzem, ze komunizm chinski (powiedzialbym nawet, ze Chinczycy, obojetnie od zabarwienia politycznego) nie rozwiaza problemow Tybetu po mysli intelektualistow swiatowych. Ale parafrazujac madra wypowiedz Gospodarza w sprawie Kosowa, Tybetanczy, tak jak Serbowie powinni uwzglednic realpolitik i pogodzic sie z faktem, ze w chwili obecnej nie moga posiadac niepodleglego Tybetu lub nawet jakiejs formy autonomii, bo nie ma na to przyzwolenia tzw. swiatowej ?opinii publicznej?. Podobna rade mialbym pod adresem szlachetnych intelektualistow, wyczuwajacych puls przemijajacego swiata, aby swoje opinie i akcje koordynowali nie ze swoimi przekonaniami lub sercem, ale z planami amerykanskiego Departamentu Stanu w sprawach, kto ma prawo byc niepodleglym, a kto nie. Albo przyjac plan minimalistyczny i poswiecic troche czasu na lecture ?Weekly Standard? po biezace wytyczne w tej dziedzinie. Slusznosc sprawy, jak dowiodly ostatnie lata, sa bardziej zmienne niz jakakolwiek kobieta.
Jeszcze raz serdeczne pozdrowienia swiateczne.
Panie Adamie – najlepsze życzenia świąteczne dla Pana i pańskiej Rodziny.
A starych mitów nie należy pozbawiać magii i wiary. Są potrzebne wielu ludziom, dla wielu legły u korzeni naszej kultury.
Nie ma to nic wspólnego z wolnością (i koniecznością) badań naukowych. Mimo zaklinania się prof. Hellera i Kołakowskiego, osobiście nie widzę możliwości łączenia wiary z nauką. Wystarczy mi przyjazna koegzystencja tych dwóch dziedzin ludzkiej działalności.
Najserdeczniejsze życzenia z okazji Świąt Wielkiejnocy.Pozdrowienia
DO JANEKB
Ciekayw punkt widzenia przedstawiles.Przemysle to co napisales,bo w istocie sam chyba gdzie blad w przeszlosci popelnilem i dzisiaj zemna jest tak jak jest.
Nikt jednak i nic, po pewnych dosiwdczeniach i obserwacjach tzw. funkcjonariuszy koscielnych nie przekona mnie do nich.Mam bardzo zle doswiadczenia z organizacji pogrzebow moich rodzicow i kilka innych faktow podwazajace w moim przekonaniu tzw. morale ksiezy.Przyznaje, ze niekiedy patrze na nich z obrzydzeniem i niechecia.Pamietam z dziecinstwa kseidza malenkiej pararfii w Szczecinie w Lesie arkonskim. Byl to autentyczny ksiadz z powolania pod kazdym wzgeldem i ludzie lubili jego,szanowali i wowczas tez i pomagali jemu. Dzisiaj takich juz nie ma.
Z ciekawosci czytalem i biblie i Koran i Tore. Lubie miec poglad na rzecz z pokryciem z mjakiejs elementarnej wiedzy.
Pozwol ze pozostane w tym pustym i cichym kosciele, sam na sam z Bogiem.
WESOLEGO ALLELUJA
Widziałem niedawno w telewizorze film BBC, w którym żywe dinozaury ganiały się po lesie, a narrator relacjonował całość live, jakby tam był, miód i wino pił.
Gospodarzowi oraz wszystkim Blogowiczom życzę Wesołych Świąt! Oby w te Święta Chrystus zmartwychwstał pod postacią miłości do bliźniego w wielu ludzkich sercach i pozostał tam na zawsze.
Szanowny Panie Redaktorze,
Nie mogę niestety się z Panem zgodzić w tym jednym punkcie, iż „Wiara jest sztuką empatii i darem wyobraźni.” Prawdą jest, że od tego (a raczej czegoś podobnego) wiara się rozpoczyna.
Wiara to obietnica, podobna do tej, którą uzyskał Abram: „Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę. Uczynie bowiem z ciebie wieki naród, będę ci błogosławił …” Podobnie w życiu Maryi, kiedy Gabriel dał Jej obietnicę: „Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus”.
Wiara, a raczej droga wiary, to droga którą przeszedł Abraham i którą przechodzi każdy z nas. Wiara do nasze słabości, błędy, kombinacje podobne do tych jak Abraham poszedł swoją drogą”, i kiedy powiedział do swojej żony Saraj „mów więc, że jesteś moją siostrą, aby mi się dobrze wiodło ze względu na ciebie i abym dzięki tobie utrzymał się przy życiu.” Jakież to bliskie każdemu z nas.
Ale wiara to również codzienne potwierdzanie przez Boga danej obietnicy i wypełnienie jej. Wiarę miał Abraham kiedy mógł wziąć Izaaka do góry i powiedzieć – oto syn mój oto obietnica którą Bóg wypełnił. Wiara to spełnienie się obietnicy w narodzeniu Jezusa. Wiara to nie jest dar wyobraźni, wiara to jest absolutna pewność.
Wiara w końcu to doświadczenie góry Moria i obecność Maryi pod Krzyżem.
Wiara to obecność Boga w moim życiu, codzienne doświadczenie własnej niemocy oraz miłości Boga wyrażonej do mnie. W codziennym cierpieniu, umieraniu i zmartwychwstaniu.
Dziś grób Jezusa stał się pusty, On naprawdę zmartwychwstał konkretnie dla Pana, dla mnie, dla każdego z nas. Alleluja!
P.Szostkiewicz to taki facet co to i panu bogu świeczke i diabłu ogarek ale taki gasnący.Krew mnie zalewa kiedy czytam wpisy p.Sz.Niby gorliwy katolik a wszystko mu nie pasuje.Nie można siedzieć okrakiem na barykadzie.Albo zgadzamy się z oficjalną nauką Watykanu, albo wypisujemy się z tej gry.Nie moż być trochę katolikiem , a .trochę nie.Czytając wypowiedzi zarówno hierarchów kościoła jak i pubcystów związanych z kościołem odnoszę wrażenie , że każdy wierzy w innego boga.Rozterki p.Sz i innych przypominają słowa o pannie co chciałaby i boi się.Nie gra się znaczonymi kartami.Kiedyś wierzyłem w boga katolików a ateraz nie.Ale to jasno deklaruję.Próby naprawy katolicyzmu przypominają mi próby naprawy komunizmu Jaki był efekt wszyscy wiemy.Chociaż komunizm wciąż żyje w sercach imarzeniach niektórych… .
N
Tam gdzie konczy sie nasza ludzka percepcja i wiedza -zaczyna sie tejemnica i miejsce dla wiary i religii.
Ta przestrzen zwana tajemnica jest wypelniona od wiekow a religia jest czescia naszej egzystencji podobnie jak nauka.
Wielkanoc to piekne swieto dla chrzescijan i czas na rozmyslanie o sensie zycia i istocie Boga,ktory nie podlega czasowi .Nie znamy wiec dokladnej daty jego narodzin ani dokladnej daty jego smierci.
Na krzyzu nastapilo na moment oddzielnie istoty Boskiej od ludzkiej,bo czy Bog moze umrzec?
Chrzescijanie,Zydzi i wyznawcy Islamu wierza w jednego Boga ktory jest,byl i bedzie.Wesolych Swiat!
Coz, jesli chodzi o obchodzenie Wielkiego Tygodnia w Anglii… Wyglada to co namniej zalosnie… nie za bardzo maja pojecie o co w tym wszystkim chodzi a w Wielki Piatek urzadzaja dyskoteki, no bo przeciez to Bank Holiday.
Anyway, wszystkim wierzacym zycze Wesolego Alleluja!!!
Feanor3, jak przeczytalam Twoj wpis, to mnie az ciarki mi przeszly po calym ciele. Coz za zywy Duch Wielkiei Inkwizycji! Jakiz swad plonacych stosow, na ktorych wesolo skwiercza ciala heretykow! Jakaz milosc blizniego tryskajaca z kazdego slowa, ktore wyszlo spod Twych palcow!
Malo jest tak zarliwych, tak bezkopmpromisowych obroncow Swietej Wiary!
Wesolych, pelnych zadowolenia z wlasnej postawy i wiary Swiat!
WSZELKIEJ POMYŚLNOŚCI ŻYCZĘ PANU REDAKTOROWI I JEGO GOŚCIOM. WESOŁYCH I SPOKOJNYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH……… czytelniczka
Helena:
Chyba mnei źle zrozumiaaś.Ja tylko proszę o jasno określone poglądy.Inkwizycja jest dla mnie instytucją odrażającą.I nie zapominam gdzie jej źródło.M. in.dlatego kościół jest mi obcy.Proszę o uważne czytanie wpisów.
Pozdrawiam.
PIMPA,
nie bardzo rozumiem coz takiego zlego jest w fakcie, ze w Wielki Piatek czynne sa dystkoteki, do ktorych chodza chetni, bo to rowniez dzien wolny od pracy i dlugi weekend. Nigdzie na ma obowiazku umartwiac sie w Wielki Piatek, a wiec czynia to Ci, dla ktorych ten dzien ma znaczenie.
Czy Ty chodzisz do dyskoteki w Wielki Piatek ? Jesli nie, chwala Ci za to i raduj sie, ze w morzu bezboznictwa Ty jestes jedyny(a) wierzacy(a) i pociesz sie tym, ze inni pojda niechybnie do piekla.
Co ma powiedziec mieszkajacy nie daleko od Ciebie hindus czy muzulmanin, dla ktorego kilka dni w roku ma szczegolne znaczenie religijne, ale nie dla jego sasiadow ? Ma zaczac nawracac ich sila ?
Innymi slowy zyj po swojemu, ale nie zmuszaj innych, by zyli tak, jak Ty chcesz. Tego pierwszego nikt Ci w Anglii nie zabrania. Zmuszania – na szczescie tak.
Wesolego,
Jacobsky
Do feanor3:
Ależ sieriozny post napisałeś. Pewnie, że można komunizm z katolicyzmem w jednej wypowiedzi pomieścić… i to złośliwie…
… a co w takim razie sądzisz o wpływie zorzy polarnej na zawodowe kolarstwo w Chinach?
Panie Redaktorze, Państwo Blogowicze,
wesołych i pogodnych świąt – a dla tych, którzy tak je odczuwają – także głęboko duchowo przeżytych!
Dla mnie to już trzecia z kolei „świecka” Wielkanoc – i jak za każdym razem, moment konfrontacji z opiniami rodziny i przyjaciół, w większości mniej lub bardziej liberalnych katolików. I jak co roku – przykre odczucie zdrady (jednak!) i odstępstwa od tradycji. Odczucie tym silniejsze, że jeszcze przed kilku laty, rozpoczynając studia, byłem katolikiem „z całych sił swoich”, czytelnikiem pism Augustyna i Pascala (a także felietonów Gospodarza ninijeszgo blogu, jeszcze w „TP”).
Z perspektywy tych kilku lat, mogę z całą pewnością stwierdzć jedno: nie sposób całkowicie porzucić chrześcijaństwa (czy szerzej – tradycji biblijnej), nie odrzucając równocześnie europejskiej kultury (zwracał na ten fakt uwagę już np. L. Kołakowski). Biblia stanowi jeden z jej elementów konstytutywnych, obok tradycji klasycznej czy oświeceniowej, i jako taka trwa, nie tylko w języku, ale w sposobie myślenia o świecie. Ale równocześnie, chciałbym w tym miejscu zaproponować pewnien temat do rozważań: czy obserwowany kryzys chrześcijaństwa (kryzys, jak sądzę, jednak ostateczny), nie stanowi przykładu „samospalenia” pewnej idei na „ołtarzu historii”? Popuszczając wodze heglowskiej fantazji, można zapytać: czy chrześciajństwo nie spełniło JUŻ swojej roli historycznej? Czy nie było potrzebne po to, by przechować i rozwinąć osiągnięcia Antyku? Albo po to, aby Bach mógł napisać swoje kantaty, a Neil Armstrong postawić stopę na Księżycu? A jeśli tak – to na ile jest jeszcz światu potrzebne?
Pozdrawiam
Geograf
Drodzy (niektórzy) Blogowicze !
Wiara religijna jak wszystko w naszej ziemskiej egzystencji niesie ze sobą zarówno wzniosłość jak i nie cnotę, miłość ale może być źródłem nienawiści, łagodności i spolegliwości lub brutalności i śmierci „Innego” nie-naszego, obcego. Nie wolno jej ani demonizowac ani uprawiać wobec niej apologetyki. Zresztą – to samo co dla jednych jest źródłem uwielbienia, wzniosłości i szczytów żaru uczuć, dla innych – korzeniami zła, powodem do bojaźni tych wyznawców, niechęci czy dystansu (co najmniej). Doskonale to wiemy z przeszłości (dawnej i bliskiej) dlaczego……
Mity i uniesienia religijne, afekty i emocje, namiętności i zaaferowanie – to wszystko służy też identyfikacji zbiorowości, potwierdzenia ich tożsamosci, a jednocześnei – wskazaniem „Innego”, „Obcego”, nie-naszego. A z taką klasyfikacją otoczenia, z takim nastawieniem do opisu rzeczywistosci już b.blisko nam do …..wiemy chyba Alexie (23.03.br h: 5.09) do czego. Przerabiano to tysiące razy w historii naszego gatunku. I obojętnie czy wyznawcy kłaniali się Mardukowi, Manitou, Xipe Totecowi, Odynowi, Kali, Zeusowi, Jezusowi, Jahwe bądź Allahowi.
A tam Alexie gdzie się kończy percepcja (Ty dodajesz jeszcze wiedzę) człowieka – zaczyna się mrok, pustka, nicość. Ale to dziś – jutro twórcze zdolności naszego rozumu rozjaśnią kolejne przestrzenie i oświetlą następne zakamarki dzisiejszej nie-wiedzy. Kiedyś płaskość ziemi było dogmatem religijnym – za co ludzi ekskomunikowano i palono na stosach……
I jeszcze jedno – na kanwie obecnych Świąt: cierpienie nigdy nie uszlachetnia, nie może „uwznioślać”, nie może też być powodem do chwały i uniesienia. I w tej zbiorowej (?) fascynacji śmiercią – okrutnej, poniżającej i upodlającej czlowieka, istotę najwyższą (jak na razie) w ewolucji ziemskiej przyrody, jaką było ukrzyżowanie (straszna męka i tortura i dlatego skulenie osoby Jezusa na krzyżu jest możliwe, bo taki pogląd odpowiada dzisiejszym, przeważajacym w cywilizowanym świecie Zachodu, humanistycznym, oświeceniowym i rzeczywistym poglądom na śmierć) – widzę jakąś perwersję, formę sadyzmu i podświadomej „czystej” zwierzęcości tkwiącej nadal w człowieku. To jest coś analogicznego – w swych „trzewiowych” źródłach – z podnietą daną ludziom przez corridę, walki gladiatorów, afgańskie „buzcashi” czy indiański „taniec Słońca”.
Na tym zakończę takie świąteczne przemyślenia.
Pozdrawiam.
WODNIK53
mogę z radością powtarzać co Wielkanoc: Chrystus zmartwychwstał!
:
Szkoda ze nie ma nagranej video tasmy tego wydarzenia.
feanor3 pisze:
2008-03-23 o godz. 03:47
.Albo zgadzamy się z oficjalną nauką Watykanu, albo wypisujemy się z tej gry.
:
Dogmaty to nie nauka! To wymysly bez uzasadnienia.
Nie moż być trochę katolikiem , a .trochę nie.Czytając wypowiedzi zarówno hierarchów kościoła jak i pubcystów związanych z kościołem odnoszę wrażenie , że każdy wierzy w innego boga.Rozterki p.Sz i innych przypominają słowa o pannie co chciałaby i boi się.Nie gra się znaczonymi kartami.Kiedyś wierzyłem w boga katolików a ateraz nie.
:
Niech on sie ukarze to wszyscy w niego uwierza.
Ale to jasno deklaruję.Próby naprawy katolicyzmu przypominają mi próby naprawy komunizmu Jaki był efekt wszyscy wiemy.Chociaż komunizm wciąż żyje w sercach imarzeniach niektórych? .
:
Dogmatyzm religijny rowniez.
michrich napisał:
„Niech on sie ukarze to wszyscy w niego uwierza”
Jeżeli Bóg się ukaże, to to nie będzie wiara lecz wiedza.
W odniesieniu do wielkości Jezusa jako człowieka i pozostawionego znaku wiary dziś możemy być świadkami Zmartwychwstania.Ładnie to powiedział ksiądz Tomas Halik w TP,że jesteśmy powołani aby świadczyć na ile jest Chrystus w świecie i w nas żywy.To wieńczy jego sens działalności,za którą został wydany,skazany na śmierć i z wykonanym wyrokiem.Dziś jest prawdziwie żywy,nie został pogrzebany na wieki świat postulatów etycznych.
Ja to mam proglem ze swietami bo prowie zawsze z przymusem mi sie kojarza.
U mnie w rodzinie sa one jakies zimnie i jak teraz w nich uczestnicze to przypomninam sobie ze bylo tak prawie od zawsze..
Pamietam w jakim bylem szoku gdy w tamtym roku odwiedzilem muzeum narodowe w warszawie a tam byly obrazy ze sredniowiecza
Ukrzyzowanie chrystusa i inne takie..
Te obrazy byly zimne jak lud ,takie zimo brudne sztuczne nie szczere, mocno powiedziane ale tak to odczulem i odczuwam spedzajac swienta z rodzina.
Mysle sobie Sredniowiecze…a slowo kture mi ostatnio utkwilo w pamieci to zabobon..
Oczywiscie nie zawsze jest tak zle ,jest czasem swiatelko w tunelu.
Ale nie jestem szczesliwy myslac ze u wielu polskich rodzin odprawia sie swieta pod publicze i bez milosci .
@ Helena 2008-03-22 o godz. 11:53
Pani Heleno, staram się jak mogę ! I pozdrawiam serdecznie, Pirx
To niech się ukaże i będzie spokój z wątpilwościami .
Do niektórych:ORTOGRAFIA! ! !