Obama, na złość
Kiedy piszę te słowa, nadchodzą pierwsze wstępne wyniki prawyborów w New Hampshire. Trwa dobra passa Obamy i zła Hillary, wśród pretendentów republikańskich wreszcie coś drgnęło: prowadzi McCain. Tylko ta ostatnia informacja wnosi coś nowego i ożywczego. McCain to przynajmniej poważny kandydat, inaczej niż nawiedzeni Huckabee i Romney. Ale republikanie nie powinni sobie robić większych nadziei. Ludzie chcą zmiany, a jej symbolem staje się Barack Obama.
Jak to dobrze, że mamy teraz w mediach serial prawyborczy made in USA. Pozwala uciec od mizerii polityki polskiej. W Ameryce stawka kandydatów marna, ale przynajmniej teatr z rozmachem. No i trochę egzotyki dla Europejczyka, śledzącego te wszystkie meandry i arkana z mieszaniną rozbawienia i osłupienia. Wspomniałem, że uważam USA za jedyną zrealizowaną demokrację ,,ludową”, to znaczy taką, w której wpływ mas na rząd jest realny, a nie wyłącznie deklarowany.
Ma to jednak swoją cenę: dostosowanie standardów do przeciętnego poziomu obywatela. By było jasne: nie jest to w moich ustach komplement, ale nie jest też zarzut. Po prostu szanuję system amerykański jak każdą inną odmianę autentycznej demokracji, ale mam wrażenie, że nawet w Polsce on by się nie przyjął.
Tymczasem mizeria naszej polityki nie daje o sobie zapomnieć. Związki zawodowe żądają podwyżek wynagrodzeń już dla całej budżetówki. Premier Tusk z minister Kopacz stają dzielnie do konfrontacji w sprawie służby zdrowia, ale coś za dużo tych frontów otwiera się przed rządem. Miesiąc miodowy wyraźnie ma się ku końcowi. Nadchodzi czas polityki realnej: to znaczy podejmowania decyzji i wcielania ich w życie. Oby nie pod dyktando opozycji, związków, Kościoła i mediów.
Jeszcze nie jest za późno, ale rozwój sytuacji jest teraz na niekorzyść Tuska. Platforma musi przejawić inicjatywę w parlamencie i rządzeniu. Ministrów Tuska powinno się widzieć przy biurkach, a nie przed kamerami TV. czyżby też wierzyli w mit o wszechpotędze demokracji telewizyjnej? Ludzie głosują nie tylko za, ale i przeciw. Nie tylko z miłości, lecz także ze złości i na złość. W Ameryce dziś takim faworytem wyborców głosujących na złość establishmentowi jest senator Obama (na złość Clinton), w Polsce… to się okaże.
Komentarze
Bo się znudziło Panie Adamie. Znudziło oglądanie tych samych gęb i słuchanie jaka to „naturalną kandydatką” i „oczywistą zwyciężczynią” jest Miss Clinton. A Hillary to ideologicznie jedynie nieco lepszy wizerunkowo G.W. Bush. Nie ma pomysłu na Irak, nie ma pomysłu na nadchodzący kryzys gospodarczy. Ale z tym problemy maja wszyscy kandydaci. Clinton nie ma najważniejszego – charyzmy. Gdyby kontrkandydatem był taki Kerry to nie byłby problem. Ale Obama odsłania tę właśnie największą słabość Hillary, to ze jest bezsmakowa jak nieprzyprawiony ryż.
Chwała mu za to bo USA potrzebują zmiany.
Dużo dobrego w nowym roku Panu Adamowi i jego czytelnikom!
Mieszkam teraz w Królestwie Wielkiej Brytanii i rozmyślam nieraz o Ameryce jak o ziemi obiecanej…
Jest też fajny bloguś na ten temat:
http://usa2008.blox.pl/html
A czytał Pan ostatnią moją notkę pt.: „Pierwszy Hippis Układu Warszawskiego”? Tekst ma klucz i drugie dno ale już mnie zdążono pochwalić. Może nie wszystko odgadli?
To dla uczczenia 40-lecia Lata Miłości.
No, ale w koncu wygrala w New Hampshire Clinton. Niech zywi nie traca nadziei. 🙂
Moze lepiej poczekac na koniec wyscigu do nominacji… ?
Pozdrawiam.
Pani Senator Clinton przy nadziei ! Za sprawa Pana Senatora Obamy. Cala na zielono, w eleganckiej sukni, z turkusowa poswiata na koafiurze, swietowala czteropunktowe zwyciestwo nad sen. Obama w New Hempshire. Hope – nadzieja wiodace haslo Obamy na te kampanie. Pani Clinton odpowiedziala mniej oryginalnym: Change – zmiana, ale nie mogla sobie odmowic symbolicznego nasladownictwa odziewajac sie w zielen. Po rodzinnej naradzie nad porazka w Iowa, zespol Clinton wystapil godnie, w pelnym skladzie, w New Hempshire. Pani Senator w zielonej kreacji a za nia wespol wzespol ex President, „luzaczek” w rozpietej marynarce i skromniutko, w w dzinsach Cora, ktorej, jak napisano w scenariuszu, zadane bylo olsniewac publicznosc snieznobialym usmiechem i z uwielbieniem potakiwac kazdemu slowu Mamy. Rodzina zadzialala jak szwajcarski zegarek. Ex President, z rozdziawionymi ustami i oczami pelnymi uwielbienia stal za Malzonka i reagowal, jak w swoim Baptist church, kryjac twarz i wzruszenie w dloniach przy kazdym akcentowanym zdaniu. Sen. Clinton ladnie i skladnie pogratulowala Senatorowi Mc Cain zwyciestwa po stronie republikanskiej, podziekowala menadzerom,rodzinie i na koncu, drugiego miejsca – senatorowi Obama. Nie mogl jej przejsc przez usta na poczatku.
Razem z gratulacjami „Mack is back !, Mack is back !” skandowali zwolennicy Senatora Mc Cain, ktory tym razem, odczytal swe podziekowanie i dalsze plany z kartki stawiajac na swa szczerosc i prawdomownosc w Bialym Domu na „wylobowanie lobbistow”, zmniejszenie podatkow i oczywiscie dalsze, „az do bramy piekiel” sciganie Bin Ladena. Wreszcie obudzil sie moj typ – byly burmistrz N.Y. Rudy Giuliani. Na poprzednich wiecach i debatach byl nieco niemrawy, prawie przysypial na koncu stolu, do dyskusji sie nie wyrywal, ale teraz, przed Michigan, odzyl i zapowiedzial, ze jego czwarte miejsce w New Hempshire (a wlozyl tu wiecej niz inni – trzy miliony) jest doskonalym punktem odbicia do dalszych bojow, a mial na mysli Floryde, nad ktora pracowal juz od kilku miesiecy. Giuliani – street smart chlopak z gangsterskiej rodziny w Brooklyn (b. niechetnie sie przyznaje), jako burmistrz, sprawnie oczyscil w znacznej mierze New York z lumpow i rzezimieszkow, i przywrocil mu dawny blask. A wyniosl go na piedestal 9/11. Tamtego dnia wyladowalem na Szremietiewie w Moskwie i kiedy wlaczylem telewizor w Mariott, na ekranie byl World Trade Center w klebach dymu – pasazerski airliner siedzial mu pod zebrem. Przerazony dziennikarz CNN mowil o strasznej katastrofie i w chwile pozniej zobaczylem drugi samolot wlatujacy w drugi wiezowiec. Kleby dymu, ogien, speaker CNN zamilkl. Bylo juz wiadomo, ze to nie katastrofa, a terror. Potem jeszcze jeden w Pensylwanii i jeszcze jeden w Pentagon. „Fucken bastards ! Bomb’ em, kill’em !” jedno co moglem wykrztusic. Zadzwonilem do domu. Cisza – powiedzieli mi. Cisza – czekamy co dalej. W ciagu okolo godziny sprowadzono na ziemie wszystkie samoloty na obszarze kraju. I, kiedy Prezydent, z nuklearna attache w garsci, zmienial pulapy na Air Force I, otoczony F -16, kiedy Wice Prezydent siedzial w przeciwatomowym schronie, a sec. Rumsfeld wynosil rannych z Pentagonu, Rudy Giuliani byl na ulicy, na Manhattan i zaslaniajac sie biala chustka od dymu i pylu patrzyl rozszerzonymi oczami na sylwetki skaczacych z kilkudziesieciu pieter w dol. Kamery prowadzily go bez przerwy. Organizowal miasto w otoczeniu nadinspektorow policji i strazy pozarnej. I moze dlatego, jakis czas pozniej, kiedy szejk z Arabii Saudyjskiej wreczyl mu czek na sto milionow, na pomoc dla New York, Guliani odmowil i brooklinskim sposobem doradzil szeikowi. gdzie ma sobie ten czek wetknac. Takich guts – ikry spodziewamy sie po sen. Gulianim juz na Florydzie, jesli juz nie w Michigan. Nadzieje na Michigan ma i Mc Cain, c.d. dobrej passy, i sen. Obama, w przemysle Detroit i Dearborn, i sen. Mitt Romney, bo tam sie urodzil a ojciec byl gubernatorem. Jeszcze kilka godzin i bedzie wiadomo. A potem – South Carolina. Kolebka sen. Edwards, przez czarne re-sentymenty dla Pres. Clintona nadzieja Pani Clinton, ale skoro Obama tak ladnie wyszedl i w Iowa, i w New Hempshire czarny elektorat moze pomyslec, ze dream comes true – jest realna szansa na czarnego prezydenta i Obama pojdzie do przodu. Hope i Change, Obama i Clinton. Wyscig trwa.
No wlasnie Pan Redaktor pisze jak pisze ale na jasnowidza to sie nie nadaje. Tydzien temu byla Clinton a wygral Obama. Teraz zbyt szybko oglosil zwyciestwo Obamy a wygrala Clinton.
Natomiast o polskiej scenie politycznej dosyc celne uwagi.
Hilary na złość… po New Himpshire 🙂
Wielkich różnic nie ma.
telegrafic observer
Odpowiedzialem pod „To tylko Ameryka”.
Korekta: przecenilem Sheika – check byl na 10 milionow. Smieszne.
Wybory nowego prezydenta w USA sa zawsze bardzo zabawne i przapomniaja bardziej wybor Papieza w Watykanie niz mnifestacje woli obywatelskiej.
Co prawda za druga kadencje Bushfire, niektore miasta wschodniego wybrzeza
zareagowaly slowami: Swiat Przepraszamy ! … ale to nie zmienilo faktu, ze byla to farsa na skale bylego bloku wschodnigo.
Niech sobie w tymNew Hampshire puszczaja baloniki z napisem Hillary albo Obama, niech „wybieraja” nowego mesjasza, ale prosze niech przstana uzdrawiac i ratowac caly swiat.
Panie Redaktorze,
pisze Pan „Nadchodzi czas polityki realnej: to znaczy podejmowania decyzji i wcielania ich w życie. Oby nie pod dyktando opozycji, związków, Kościoła i mediów.” Czemu ten czas ma dopiero nadejść? On „jest w trakcie”, dla przykładu: http://www.polskajestkobieta.org/phpbb/viewtopic.php?t=2846 .
A tak na dobra sprawe to na złość najlepszy jest Nervosol albo Relanium, a nie Obama…
Pytanie do G.Okon:
http://szostkiewicz.blog.polityka.pl/?p=282#comment-58948
Jakich słów (terminów) używali zwolennicy Busha dzwoniąc do wyborców z przytoczonym przez ciebie pytaniem?
Czy użycie przez nich takich czy innych słów zmieniłoby wynik „push pool”?
Marta
Odwróć problem.
1. Przeprowadz studium porównawcze językow ludow dawniej zwanych kolorowymi i ustal jak te ludy nazywaja białych.
2. Zadaj sobie pytanie czy wywieranie na użytkownikow tych jeszcze żywych ( być moze) językow presji by zmienili to nazewnictwo nie było by „imperializmem kulturowym”.
3.Pytanie dodatkowe:
Czy fakt ze słowo „Ukrainiec” przez wielu PRYMITYWNYCH Polaków jest uważane za obraźliwe, a wielu PRYMITYWNYCH Polakow scisza nieznacznie głos wymawiając słowo „Zyd” jest dostatecznym powodem by szukać neologiznow?
Problem istnieje, ale mysle że lepiej to zalatwi żart, ironia, autoironia
niż „ukaz” Pana/Pani od polskiego.
dana 1
Nie pamietam. Zaczynalo sie od „would you be more inclined to vote for sen. Mc Cain if you knew, that….or not ?” Z pewnoscia jezyk byl bardzo poprawny.
G. Okon
Dzieki. Intuicyjnie 😉 „czuje” ze pytanie bylo super „poprawne” jezykowo.
Co to znaczy, że Ameryka potrzebuje zmiany?? 4 lata temu też tak mówiono i co? Kerry przegrał bo sam nie wiedział jakie ma poglądy(słynna sprawa z aborcją). Amerykanie to ludzie bardzo religijni (na swój sposób oczywiście) i dlatego szanse demokratów są z założenia odrobinę mniejsze(chociaż demokraci też deklarują się jako ludzie wierzący, ale od deklaracji do stanu faktycznego droga daleka). Zresztą w ostatecznej konfrontacji murzyn/feministka też z założenia będzie mieć mniejsze szanse – także wydaje się, że republikanie są bliżej zwycięstwa.
Jeśli chodzi o obóz republikański tam walka będzie dużo ciekawsza tutaj szanse ma co najmniej 4 kandydatów. Romney i Huckabee właśnie swoim tzw. „fundamentalizmem” ( panie Adamie czy człowiek głęboko religijny zawsze dla pana będzie fundamentalistą? swoją drogą ciekawe: rzekomy „fundamentalista” religijny nie ma prawa wg pana zostać prezydentem, ale faktyczna fundamentalistka lewicowo-feministyczna owszem, a nawet jest jedyną nadzieją Ameryki) czyli po prostu religijnością dużo zyskują. McCain zyskuje bardzo dużo przeszłością wojskową, a Giulianii 11 września – poza tym on jeszcze nie zaczął właściwej kampanii, zapowiedział że zaatakuje dopiero pod koniec stycznia w prawyborach na Florydzie. Jest jeszcze Ron Paul – jeden z dwóch ideowych kandydatów (oprócz pani Clinton, ale jej komuno-feminizm to naprawdę trudna propozycja dla społeczeństwa amerykańskiego), który uzyskuje regularnie 10% głosów jest jednak starannie przemilczany przez media z uwagi na swoje libertariańskie poglądy (ciekawe czy jakiś polityk albo dziennikarz w Polsce w ogóle wie co to znaczy), które są najbliższe prawdziwej tradycji amerykańskiego społeczeństwa obywatelskiego, ale jego szanse są małe z uwagi na wiek (72 lata). Polecam artykuł o nim w Rzeczpospolitej http://www.rp.pl/artykul/2,82219.html.
I jeszcze coś o pani Clintonowej; jak można twierdzić, że jej pomysły to mniejsze zło dla ameryki; podwyżka podatków i państwowa służba zdrowia, budowanie społeczeństwa roszczeniowego (w oparciu o rzeczywiście trudną sytuację imigrantów latynoskich i murzynów), niszczenie tradycyjnych wartości wolności i niezależności amerykanów; i „perełka” – pani Clintonowa zaproponowała becikowe!! Tak, tak 500 dolarów za nowonarodzone dziecko. Oczywiście mało kto w Polsce o tym wie, ale przecież to można jakoś wytłumaczyć prawda – jeśli u nas proponuje to LPR to oczywiście jest to populizm i tani chwyt wyborczy, ale pani Clintonowa to przecież jedyna nadzieja na zmianę w Ameryce. W sumie racja, ale na zmianę na GORSZE!!!
Co prawda nie na temat wyborów , ale blisko
Pan Busch, znów popisał się i wykazał swą glęboka mądrość.
Powiedział, że Ameryka podczas II wojny popełniła błąd i powinna zbombardować Auschwitz. W Oświęcimiu był mój ojciec – przeżył, gdyby Ameryka pomogła tak jak radzi Busch sądzę, że by mu się mnie udało.
Uratować wielu więźniów z obozu koncentracjnego udało się naomiast Szwedowi Hrabiemu Bernadotte i nie przy pomocu bomb , a pieniędzy i negocjacji. Z Ravensbruk wyprowadził prawie 20000 ludzi, między innymi moja ciotkę , która potemn nam pomagała wysyłając paczki ze Szwecji. Prymityw Busch widzi tylko bomby jako meodę na rozwiązywanie problemów. Jeśli Amerykanie wybiora podobnego „myśliciela” dobrze nie będzie.
Przykro mi. ale panskie komentarze na tematy amerykanskie nieco mnie frapuja.
Przyklady:
1.
„Kiedy piszę te słowa, nadchodzą pierwsze wstępne wyniki prawyborów w New Hampshire. Trwa dobra passa Obamy i zła Hillary”
>> Nie ma jeszcze czegos takiego jak zla ‚passa’ Hillary, bylo potkniecie w tzw.”Iowa caucus”, niezbyt reprezentatywnym. W New Hampshire wygrala.
2.
„W Ameryce stawka kandydatów marna, ”
>> pewnie to kwestia gustu, ale zgodna opinia w Ameryce jest taka, ze stawka Demokratow jest najlepsza od wielu lat. Nawet kandydaci drugiego rzutu, jak Bill Richardson czy Joe Biden byli (wycofali sie) w pelni kwalifikowani do prezydentury.
3.
„…uważam USA za jedyną zrealizowaną demokrację ,,ludową’?, to znaczy taką, w której wpływ mas na rząd jest realny, a nie wyłącznie deklarowany.”
>> nadwislanski mit Ameryki; tak nie jest i chyba nawet nigdy nie bylo. Prawdziwa wladza to mega-korporacje (energetyczne, tzw. kompleks militarno-przemyslowy etc.), a jej instrumenty to lobbies, prawnicy, politycy i coraz czesciej media. Jest ze 20 innych krajow na swiecie z bardziej autentyczna demokracja. Kampanie prezydenckie rozciagaja sie do prawie 2 lat (paranoja!), kosztuja miliardy, a rezult tego imponujacego procesu: ostatnio 8 lat Busha-Cheneya.
4.
” (sam głosowałbym chyba na Condie Rice, ale jak wiadomo, nie startuje)”
>> Condi jest poslusznym wykonawca, bez zadnych samodzielnych koncepcji, dorobek jej dyplomacji jest strasznie ubogi, zwlaszcza wobec wyzwan obecnych czasow. Nie posiada zadnych prezydenckich kwalifikacji.
Rozumiem, ze blog to nie esej ani traktat polityczny, ale z zyczliwoscia oczekuje znajomosci rzeczy skoro juz pan uprawia te tematy.
@maciek g:
Polwyksztalcony alkoholik z Texasu nalezy do slynnej grupy dadaistow, do ktorej nalezy tez nasz Lechu i nalezal Jelzin, natomiast niejaki Donald Rumsfeld zostal nawet nagrodzony przez angielskie stowarzyszenie „Dobrze Po Angielsku Powiedziane” za najglupsza i niezrozumiala wypowjedz roku. Dlatego ich metaforyczne wypowiedzi nelezy interpretowac
i wrecz zgadywac, co autor mial na mysli.
Obecny prezydent RP tez mial pare razy liryczne przeblyski wypowiadajac sie na temat zyjacych w UK rodakow jak i na temat mieszkania na 10 Downing Street, w ktorym go Tonny goscil.
————
Alianci nie mieli bambardowac obozu , barakow i wiezniow tylko stacje kolejowe, mosty, tunele itd. aby utrudnic transport wiezniwo do fabryki zaglady i tym samy ratowac zycie, ale Bomber-Harris wolal rzucac swoje bomba na cywilstow niemieckich i rownac z ziemia cale miasta, glownie tez ktorych strategiczne znaczenie bylo zadne, a Stalinowi jak wiadomo pomimo, ze juz dostal samoloty z USA i mial duzo blizej do Auschwitz los Jewrejow i innych byl czescia jego polityki zagranicznej.
Alianci nie mieli bambardowac obozu , barakow i wiezniow tylko stacje kolejowe, mosty, tunele itd. aby utrudnic transport wiezniwo do fabryki zaglady i tym samy ratowac zycie,
:
Roosewelt nie chcial stworzyc wrazenia ze wojna jest wojna zydowska, to samo Churchil.
ale Bomber-Harris wolal rzucac swoje bomba na cywilstow niemieckich i rownac z ziemia cale miasta, glownie tez ktorych strategiczne znaczenie bylo zadne,
:
To jeszcze moze pegac dyskusji. Znam wypowiedzi niektorych wywiezionych na roboty do Niemiec z ktorych wynika ze zmeczenie nalotami oslabialo potencjal wojenny Niemiec w tym czasie.
a Stalinowi jak wiadomo pomimo, ze juz dostal samoloty z USA i mial duzo blizej do Auschwitz los Jewrejow i innych byl czescia jego polityki zagranicznej.
: Stalin sam byl antysemita. Jezeli mial w nosie los kilkudziesieciu milionow mieszkancow bylego ZSRR, wiec tymbardziej byl mu obojetny los Zydow.
Prymityw Busch widzi tylko bomby jako meodę na rozwiązywanie problemów. Jeśli Amerykanie wybiora podobnego ?myśliciela? dobrze nie będzie.
:
Poczekajmy kilka lat i zobaczy pan ze historia oceni Busha bardziej pozytywnie anizeli jemu wspolczesni.
Bardzo interesujący temat ale zapomniany. Brak dalszego ciągu.