Zakonnica i papież
Ujawniono nazwisko francuskiej zakonnicy, która przypisuje swoje wyzdrowienie z choroby Parkinsona papieżowi Janowi Pawłowi II. Siostra Marie-Simon-Pierre chorowała od kilku lat. Wraz z innymi siostrami modliła się o wyzdrowienie.
Dwa miesiące po śmierci papieża Wojtyły odzyskała zdrowie. Wiara nazywa to cudem. Medycyna – przypadkiem nie dającym się wytłumaczyć na gruncie naukowym i racjonalnym.
Nie mnie rozstrzygać, co i dlaczego zdarzyło się siostrze Marie-Simone-Pierre. Dość na tym, że w telewizyjnych relacjach nie robiła wrażenia nawiedzonej ani zmanipulowanej, a także kogoś, kto odgrywa jakąś rolę na rozkaz władzy kościelnej. Wyglądała po prostu na kogoś szczęśliwego. Może wrócić do pracy na oddziale położniczym. Może znów prowadzić samochód i pisać. Może pomagać innym.
Cud podano do wiadomości tuż przed drugą rocznicą śmierci papieża, który też chorował na Parkinsona. Dzięki historii zakonnicy beatyfikacja Karola Wojtyły jest przypieczętowana. Mnie w niej frapuje nie tylko bohaterka, ale i miejsce. Skromna zakonnica z południa Francji. Francja, nazywana dumnie ,,najstarszą córką Kościoła” w Europie, jest od lat wzorem państwa laickiego, gdzie do kościoła chodzi niewielu. Niektóre świątynie zostały sprzedane i przerobione na kina, domy kultury lub magzyny – jak w Rosji radzieckiej, tylko nie pod bezpośrednim przymusem. Południe Francji to trochę kulturowa nisza. Dość popularni są tu Le Pen i lefebryści. Kiedy w zeszłym roku podróżowałem po tym pięknym rejonie, pokazywano mi kościoły, gdzie na msze łacińskie zbierają się sympatycy abp. Lefebvre’a, sprzeciwiający się reformom II Soboru Watykańskiego.
Nie chcę powiedzieć, że Jan Paweł II wysłał z nieba sygnał do katolickiej rekonkwisty Francji. Wprost przeciwnie. Nie wchodząc w jałowy spór, czy to był czy nie był cud i komu to służy, chcę powiedzieć, że się po ludzku ucieszyłem zdarzeniem, ktorego bohaterami są zakonnica i papież. I że dało mi do myślenia, iż nie miało ono miejsca w Polsce, gdzie z pewnością wielu ludzi modliło się do Jana Pawła II o to samo co siostra Marie-Simone-Pierre. Więc dlaczego ona? A dlaczego nie?
Komentarze
Cud jest zjawiskiem niezrozumialym,dla tych ktorzy ograniczaja sie do materii,czyli do tego co ogranicza widzenie.
Nauka i medycyna ograniczaja sie na wlasne zyczenie,szkielko i oko dominuje.
Wiara jest motorem postepu dzisiejszego swiata,gdbyby nie ona stalibysmy w miejscu.
Przypadkow nie ma,bo gdyby istnialy wszechswiat leglby w gruzach chaosu.Zakonica wpisuje sie w ten scenariusz cudu czyli ladu.
Szanowny Autor blog ostatnie dwa teksty poświęcił sprawom eschatologicznym i z gatunku „transcendencji”, a skrzętnei omija zagadnienia bieżące czy materialnie „pewne”. Trudno jest dyskutować o cudach i ich społecznym, religijnym czy kulturowym wymiarze kiedy ma się do tych spraw stosunek ambiwalentny. To doświadczenie – zarówno w przypadku piekła jak i szczęśliwie ozdrowionej zakonnicy z pd. Francji – religijne jest mi obce dlatego, że nie współgra z codzienną empirią oraz racjami racjonalnymi. Dlatego komentarz jest w tym przypadku jedyny – wiara jest poza rozumowa i subiektywna, subiektywne też są nazwy efektów tej wiary. Oraz stosunek do nich. Ot i wszystko…..
Nie jest natomiast przypadkiem wybór francuzki na ten przykład. Benedyktowi XVI szczególnie zależy na rewitalizacji katolicyzmu w Europie. Jako papieżowi. Będąc kardynałem wypowiedział się kilkakrotnei nt. temat, ale kontekst był różny – np. w „Bog i świat” przewidywał iż katolicy staną się w postnowożytnej Europie mniejszością, żyjacą w enklawach (podobnie jak to było w Ces. Rzymskim). Teraz jego wypowiedzi i działania idą w kierunku umocnienia i ożywienia wiary religijnej Europejczykow, ale w tradycyjnym, często „integrystycznie” wyglądajacym wymiarze. Wybór więc katolickiej zakonnicy z Francji, regionu jak sam Pan Redaktor pisze; tradycyjnie purytańskiej i ortodoksyjnej wiary religijnej oraz takich samych powszechnych tam poglądów społeczno-politycznych nie jest więc przypadkowy. Proces beatyfikacyjno-kanonizacyjny jest przedsięwzięciem nad wyraz ziemskim. I ma na celu nie tylko wyniesienie danej osoby na ołtarze, ale jest przede wszystkim umocowany w doczesnych działaniach i zamiarach wspólnoty – w tym przypadku zhierarchizowanej, o wielowiekowej tradycji, obracającej się w polityce światowej etc. Tu nie ma przypadku lub chaosu. I te dwie sprawy należy wyraźnie oddzielać.
Katolicyzm jest dziś „napierany” z dwóch stron – w Europie i Afryce przez islam (przykład, że wielu białych Europejczykow podlega konwersji na wiarę Proroka Mahometa jest powszechnym faktem) i w bastionie katolicyzmu (Ameryka Łac) – tu z kolei ofensywę przejawiają kościoły protestanckie. Np. zielonoświątkowcy stanowią w niektorych krajach
(Kosta Rica czy Gwatemala) prawie równą katolikom populację. Zielonoświątkowcy zresztą mają największy przypływ wiernych (jest ich na świecie ok. 100 mln) , podobnie ma się rzecz z ewangelikalnymi chrześcijanami (w Brazylii np. zielonoświątkowcy mają już prawie 20 mln wyznawców). Kośćiół przyjął zasadę, że im więcej świętych tym lepiej dla niego i religii (możemy dyskutowac nad tym, czy nie oslabia się tym indywidualność przeżyć religijnych i w gruncie rzeczy samo sacrum – w masowych mitingach czy medialnym zgiełku „to-to” musi zginąć) – a JP II nadaje się ze względu na swą medialność i znaczenie w ostatnim ćwierćwieczu jak mało kto na taką ikonę. W świecie mediow elektronicznych, globalnych i posługujących się przede wszystkim marketingiem zarówno święci jak i cudownie ozdrowieni są podglebiem reklamy, promują daną wiarę, można o nich pisać, mówić, prezentować. To też ma wpływ na zachowania i działania Kościoła. Pozdrawiam i przepraszam za przydługi wpis.
Panie Adamie!
Jutro wybieram się do Warszawy by uczestniczyć w Ingresie biskupa Nycza . Nie będę niósł transparentu i nie oflaguję się . Jadę by móc obejrzeć cud , który dokonał się w polskim kościele w czasie gdy zwykły człowiek już nic nie rozumie…
Od jutra Metropolitą Warszawskim będzie człowiek na którego tak długo czekaliśmy.
Kilka razy miałem okazję posłuchać biskupa Nycza w radio , przeczytałem kilka wywiadów w prasie których udzielił.
Moze ktoś powiedzieć ,że to niewiele by ocenić człowieka .
Czytam ,słucham i rozumiem to o czym on mówi, tak jak rozumiałem wszystko to o czym mówił Jan Paweł II.
Jestem stałym czytelnikiem Tygodnika Powszechnego i nie wyobrażam sobie poniedziałkowego poranka bez przeczytania wszystkiego od deski do deski.
Przez ostatnie lata ciągle zastanawiałem się dlaczego mądrzy, światli ludzie tak niewiele mają do powiedzenia w naszym kościele i dlaczego bardziej słychać manipulatorów i politykierów z toruńskiej rozgłośni ?
Medycyna nie uzywa takich sformulowan, jak „niczym nie dajace sie uzasadnic etc…”
Spontaniczne remisje rozlicznych chorob doczekaly sie ogromnej literatury. W epidemiologii uwaza sie, ze ponad 70 procent chorob ( w tym takze niezdiagnozowanem, nierozpoznane) pojdzie w samoistna remisje – sam organizm je wyleczy.
W przypadku choroby Parkoinsona prawdopodobnie diagnoza byla niewlascowa – co bardzo czesto sie zdarza.
Żądanie rychłej beatyfikacji JP2 przez wiernych, jest dla mnie bardzo zagadkowe, a to dlatego, że mój szacunek do Niego i szczery afekt , odnosił się niewątpliwie do CZŁOWIEKA, nie do świętego (cokolwiek to słowo znaczy). Jeżeli zaś ktoś wierzy, że był Wojtyła człowiekiem świętym, to na co komu placed Watykanu? I tu chyba leży podstawowa różnica między większością wiernych, a takimi jak ja, ouseiderami. Nie wiadomo kto i kiedy nadał Watykanowi prawo „meblowania raju”. Czy w pojęciu wiary naiwnej ziemscy kapłani mają prawo decydować kto ze zmarłych godzien jest Pańskiego towarzystwa? Rejestr oficjalnych świętych zawiera niemałą liczbę osób ewidentnie grzesznych, a nawet zbrodniczych, chociaż niewątpliwie zasłużonych w krzewieniu katolicyzmu. Nawet JP 2 wzbogacał ów rejestr o co najmniej kontrowersyjne postacie (Sarkander, Bobola, Hiszpanie z 1936-37 r i inni). Ma ktoś wolę modlić się do JP2? A któż mu broni? Tylko po co, nie rozumiem. Karol Wojtyła był znakomita postacią życia publicznego, człowiekiem o rozlicznych zaletach osobistych i osobistych wadach. I takim Go zapamiętam. Z szacunkiem i atencją. Do niczego nie jest mi potrzebny kullt świętości.
Cud, czy niecud – żadna to faktycznie (przynajmniej dla mnie) różnica. Smutny tylko jest końcowy fragment. Bo chyba rzeczywiście nasi wierzący rodacy zapomnieli, że wiara może służyć nie tylko do wojowania, ale i do uzdrawiania.
Ja też wierzę w cuda. Dlatego lubię wyobrażać sobie jak najbardziej katolicki z polskich posłów poprosi o zdjęcie krzyży w polskim parlamencie – ponieważ parlament ma reprezentować wszystkich Polaków, a nie wszyscy są katolikami.
lubię myśleć o hierarchach którzy wypowiadają konkordat argumentując że nawet nalszlachetniejsza organizacja nie powinna być w państwie prawa ponad prawem.
Spokajnie zasypiam widząc Rydzyka publicznie żałującego tego okresu w swoim życiu, kiedy zajmował się polityką. Zgodzę się z nim, że było to niegodne księdza.
żałuję natomiast materialistów. Jak oni widzą przyszłość tego kraju?
Pozdrowienia
Grzes
do lekarza. Co masz na mysli mowiac o spontanicznych remisjach roznych chorob? Bol krzyza, lamanie w kosciach? grype? Jesli tak, to oczywiscie, wiekszosc sama przejdzie. Ale choroby przewlekle, jak np Parkinson, moga sie nie pogarszac, ale raczej nie przechodza. Wydaje mi sie ze sformulowanie „Spontaniczne remisje rozlicznych chorob” moze byc bardzo mylace.
Przychylam się do opinii Lekarza, że u francuskiej zakonnicy nie było ani cudu, ani Parkinsona, ale ja też się cieszę, że już jest w pełni zdrowa…
Jeżeli Jan Paweł II zasługuje na beatyfikację, to nie za sprawianie cudów, lecz za swoje wielkie i dobre serce dla ludzi całego świata.
To pierwszy papież, ktory tak bardzo garnął się do wiernych, kochał ich, dobrze się czuł pośród nich i z wzajemnością – tylko tyle, a może aż tyle…
Wczoraj ogladalem wywiad z lekarzem prowadzacym dossier siotry, o ktorej Pan wspomina. Lekarz stwierdzil, ze po pierwsze: nie ma testu oznajmiajacego na 100%, ze w jej przypadku medycyna miala do czynienia z choroba Parkinsona. Lekarz byl jednak na tyle uprzejmy, zeby dodal, iz jesli rzeczywiscie zakonnica chorowala na parkinsonizm, to spontaniczna remisja jest rzeczywiscie czyms praktycznie rzecz biorac niemozliwym (nie strzelac do poslanca – powtarzam tylko to, co uslyszalem wczoraj w dzienniku francuskim na tv5.monde).
Ale skoro wiara potrzebuje cudow, to w odpowiedzi na to zapotrzebowanie cuda zdarzaja sie, i beda sie zdarzaly. W koncu cuda nie szkodza nikomu, a jesli pomagaja tym, ktorzy w nie wierza, to tym lepiej. Medycyna i tak wie swoje i nie sadze, zeby cudowne uzdrowienie ogloszone wczoraj zachwialo posadami wiedzy medycznej.
Oraz medycznej arogancji, ale to juz temat na inna pogawedke.
Pozdrowienia,
Jacobsky
Danko – zdarzaja sie spontaniczne remisje nawet chorob takich jak rak. I nie jest to az tak rzadkie, jak by moglo sie wydawac. A poniewaz wiekszosc ludzi z rakiem i ich najblizsi modla sie o wyzdrowienie, to pewnie uwazaja, ze to wlasnie modlitwa im pomogla, jesli rak sie cofnie.
Czy wszysy zmarli na raka zbyt slabo sie modlili, ze ich modlitwuy nie zostaly wysluchane? Czy dzieci umierajace w strasznych mekach czyms zasluzyly sobie na to, ze modlitwy ich rodzicow pozostaly bez odpowiedzi? Pomysl o tym, Danko. Raz ustanowione na ziemi prawa fizyki, chemiii, biologii, nie sa „wstrzymywane” przez Boga tylko dlatego, ze ktos zarliwie sie pomodli.
Kiedyś Polityka była pismem otwartrych umysłów, nie odwołujących się do prawd objawionych a do racjonalnych, sprawdzalnych tez. Ja Pana nie rozumię i redakcji też. Czy to za sprawą talibanizacji państwa, paskudnej ideolatrii nazaretańskich opowieści,starającej się dorównająć do tego, co obecna wiedza jest w stanie wyjaśnić o „całym świecie”, został Pan nadwornym biblistą? Zazdroszczę wiary a ona wydaje mi się niestety słabością i lękiem przed złym Tatą. Reszta Pańskich wypowiedzi dotyczących K.K. sama świadczy o tym. Kochajmy JP2 bo takiego 2 nie będzie już nigdy, zwłaszcza po IV RP. Wojtyła mógł być tylko z PRL.
Ta informacja o cudzie to na prima aprilis, tak?
„Przez ostatnie lata ciągle zastanawiałem się dlaczego mądrzy, światli ludzie tak niewiele mają do powiedzenia w naszym kościele i dlaczego bardziej słychać manipulatorów i politykierów z toruńskiej rozgłośni ? ”
Może dlatego, że media wolą oddawać głos osobom kontrowersyjnym bo to się lepiej sprzedaje?
Wiele osób jest uzdrawianych poprzez wiare w „siłe wieksza od nas samych”/2 krok AA/. Miliony chorych na całym swiecie, zdrowiejacych grupach samopomocowych opartych o 12 kroków, wypowiadaja te słowa codziennie. Miliony uległy tez szczesliwie cudownemu uzdowieniu – alkoholicy przestawali pic, narkomani przestawali ćpać , rodziny łaczyły sie ponownie itd. Tzw, cudów zdarza sie bardzo duzo i na ogół nikt ich nie rejestruje, bo po co. Lekarze róznych specjalnosci mogliby wymieniac dziesiatki i setki przykładów takich zdarzeń. Sa to jednak sprawy wazne dla indywidualnych ludzi, róznie tez przez ludzi interpretowane. Kościół katolicki dla potrzeb tworzenia własnego autorytetu i umacniania pozycji w świecie wykorzystuje zdarzenia „cudowne” instumentalnie. Szkoda, że czyni to z osobą JPII, którego swiętosc /jesli człowiekowi mozna to przypisac/ w dzisiejszym swiecie mogła by polegac na czyms innym, a nie na sredniowiecznym zabobonie. Tak odbieram przygotowywane „na siłe” uzasadnienie,
pozdrawiam
Nie mogę zrozumieć, jak poważne, zdawałoby się, gazety, wypisuja bzdury o „cudach”. Przeciez to już XXI wiek. Czy naprawdę w takie bzdury nasze społeczeństwo wierzy? Jeśli tak, jest to dla mnie dowód tragicznego poziomu oświaty i racjonalności myślenia
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,4029356.html
No coz, jesli Wprost przeprowadza tego rodzaju rankingi, to moze my
przeglosujemy „prawdziwosc cudu”.
Anno!
Właśnie o to chodzi, że kiedy zawodzi rozum, kiedy medycyna rozkłada ręce, drapie się w bogatą głowę i mówi: „Nie mam pojęcia, nie wiem.”, wtedy na horyzoncie pojawia się znak zapytania (nie chodzi mi postać z Batmana, dla jasności). I kiedy nie można wytłumaczyć tego na żadnym gruncie, wtedy wierzymy, że miał miejsce „tajemniczy zwrot ku lepszemu” zwany cudem. Czemu nie warto wierzyć w cuda? Kiedy wiara w cud bywa ostatnią Nadzieją?
Poza tym, to że mamy XXI wiek nie świadczy o niczym. Gdybyś sto lat temu pokazała w Polsce Shreka, to by ludzie pouciekali do domów, pozamykaliby okiennice przy pomocy gwoździ i siedzieliby cicho. Dla nich byłby to cud, coś niewytłumaczalnego. Dzisiaj można być cwanym i tłumaczyć za pomocą zer i jedynek. Wtedy, jakbyś to wytłumaczyła? 🙂 Wiem, że trochę przesadzam z tym porównaniem bajkowym. Chodzi mi o to, że może kiedyś zdarzyć się, iż cud, w który wierzymy w przypadku Małej Siostry z Francji przejdzie z kategorii wierzeń do kategorii wiedzy.
Pozdrawiam Wszystkich! 🙂
Panie Adamie,
po wnikliwej analizie wpisów należy wnioskować, że Kościół rozpowszechnia ciemnogród.
Witam,
Odnośnie przypadku w medycynie – pewien pisarz zauważył dawno temu, że przypadek to pseudonim Boga, który nie chce się pod czymś osobiście podpisać :-).
Pozdrawiam.
Szukanie potwierdzenia świętości w zaistnieniu jakiegoś cudu pachnie mi się jakimś Średniowieczem. Jeśli ktoś, zgodnie z tradycją chrześcijańską, ma być uznany za świętego, to powinno to nastąpić „za całokształt”. Za to jakim był, jak żył i jak postępował w stosunku do innych ludzi. Zgodnie z tym, także Jan Paweł II Wielki, jako wyjątkowy człowiek, powinien być uznany za świętego bez tych zbędnych ceregieli.
Ludzie niewierzacy ( ale zazwyczaj gorliwie praktykujacy) nigdy nie zastanawiaja sie nad tym co JP2 mial im do powiedzenia. Jest oczywiste ze wielkosc tego czlowieka w ich oczach musi sie wiazac z czyms Naprawde Waznym i Wielkim: jakby np. skakal dalej niz Malysz, stzrelil 20 goli w jednej polowie meczu majac przeciwko sobie Maradone i Platiniego, albo dzwigal jakies ciezary z Pudzianem siedzacym na wierzchu, byloby jasne dlaczego jest Wielki. Niesetty ku ich rozczarowaniu, nic z tego: papierz Polak byl kiepski. Brak mu przymiotow ktore uzasadnialy by podziw Milionow. No ale Wszyscy mowia ze byl Wielki. Dlaczego? A teraz juz wiemy, i zgodza sie z tym Wszyscy: uzdrowil jakas zakonnice. Posmiertnie. Lepiej pozno niz wcale.
Zabawne to jest to ze nowy papiez razem z kosciolem tez gra w ta gre…
Mam mieszane uczucia z tym „cudem”. Niech bedzie na swiecie miliard katolikow, i niech polowie z tego – 500 mln – zalezy bardzo na beatyfikacji Jana Pawla II. Jesli jednej osobie na 10 tys. z tego grona cos sie przydarzy, to mamy 50 tys. I jesli w choc jednym przypadku z tych 50 tys.
nastapi samowyleczenie, a jak wiemy to sie zdarza, to jest bardzo prawdopodobne, ze ktos taki modlil sie do JP2 i zostanie to uznane za Jego cud.