Lustracja w Kościele
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski zapowiada, że w środę spotka się z mediami w sprawie księży agentów w Krakowie. We wtorek od rana dzwoniły do mnie media: jak to się skończy dla Kościoła? We wtorek po południu przeczytałem komunikat krakowskiej Kurii metropolitalnej. Brzmi poważnie, ale pewno na ks. Zaleskiego już nie wpłynie. Komunikat nie wymienia go z nazwiska, ale to jasne, że to duchowny jest jego adresatem i może ci, co chcieliby iść w jego ślady (albo już poszli, jak w Tygodniku Powszechnym w sprawie ks. Malińskiego).
W komunikacie są wskazówki, jak postępować w sprawach lustracyjnych: zbadać wszystko dokładnie, nie polegać na samych notatkach SB, pamiętać, że publikacja imion i nazwisk wziętych tylko z tajnych raportów ,,wrogów Kościoła i Boga” jest zniesławieniem ,,tych ludzi, których dane osobowe są w ten sposób ujawniane”, rozmawiać z tymi ludźmi, prowadzić badania w duchu sprawiedliwości, ale i miłosierdzia, pamiętać, że publikacje lustracyjne mogą podważać autorytet Kościoła u ich odbiorców. To jest jakaś busola, ale dlaczego Kuria odzywa się dopiero za pięć dwunasta?
Znam ks. Zaleskiego od lat i wiem, że to dobry człowiek i oddany kapłan. Szkoda, że sprawy między nim a Kurią doszły do tego krytycznego punktu. Teraz, po tym komunikacie, obie strony nie mają już wielkiej swobody manewru. Jeśli ksiądz Tadeusz zignoruje komunikat, wejdzie w otwarty konflikt z kardynałem Dziwiszem. Jeśli się zatrzyma, zyska w oczach władzy kościelnej, ale straci w oczach tych, którzy widzą w nim niezłomnego orędownika prawdy. Jeśli Kuria zignoruje konferencję ks. Tadeusza, wyjdzie na bezradną. Jeśli wystąpi przeciw niemu, wyjdzie na mściwą i kryjącą agenturę w Kościele krakowskim. Obym się mylił, ale na tym etapie nikt nie ma już dobrego wyjścia.
Komentarze
„(…) straci w oczach tych,którzy widzą w nim niezłomnego orędownika prawdy.” Ale o jakiej prawdzie tu mowa ? O. Ludwik Wiśniewski,po przeczytaniu dokumentów SB,dotyczących K. Hejmy,twierdzi,że o. Hejmo nie był agentem SB. A przecież o. Wiśniewski jest osobą niemniej wiarygodną niż ks. Zaleski. Aby uznać kogokolwiek za TW trzeba dysponować niezbitymi dowodami. Czy ks. Isakowicz-Zaleski takimi dowodami dysponuje ? W części przypadków zapewne tak,a w części,być może,nie. Wydaje mi się,że w takich sprawach należy być b. ostrożnym,bo łatwo kogoś skrzywdzić.
Kościól ma teraz nie lada orzech do zgryzienia. Z jednej strony chęć rozliczenia, pokajania się, z drugiej ryzyko utraty „twarzy”. Oto bowiem instytucja stająca – jak to zawsze podkreślano – na straży polskości, wiary, moralności. Będąca nie tylko wyzwaniem dla władz PRL-u ale i swoistym drogowskazem dla wiernych, okazuje się „nie taka święta jak ją malują”. Co prawda zawsze stwierdzić można, że optymizmem byłoby sądzić, że księża nie współpracowali. W końcu aparat rządowy posiaddał rozliczne metody „zachęcające” opornych. Zresztą jak mawiają zdroworozsądkowi górale „ksiądz też człowiek”. Mogło się zdarzyć, że niektórzy książa współpracowali nie tylko bez przymusu ale i z ochotą. Lecz czy jednych i drugich mierzyć teraz można tą samą miarą. Zwłąszcza, że za dowody służyć bedą niejednokrotnie preparowane przez SB dokumenty. Kto wyjdzie z „dziekiej lustracji” czysty a kogo pokalają. Szkoda będzie stwierdzać to po fakcie. Lepiej byłoby rozpatrzeć ten, nie nejmniej przecież ważny problem, zanim cała machina ruszyła. Teraz wydaje się być za późno. I za głośno. Tym gośniej im bardziej znana postać. Czyli jak zawsze. Kto jezcze pamięta, że kilka miesięcy temu arcybiskup lubelski Józef Życiński ostrzegał przez taką formą lustacji, dostrzegał tkwiące w tej metodzie pułapki, obawiał się o niewinie posądzonych. A napewno nie jeden taki się znajdzie. Podam przykład. Prowadzę sklep zielarski. Przyszła do nas klientka – starsza pani. Wystraszona. Wnuk pokazał jej nazwisko figurujące na „liście Wildsteina” jako wspólpracownika SB. Pani była załamana. Opowiadała, że w czasie wojny nosiła partyzantom jedzenie do lasu, mąż był w tym oddziale. Po wojnie mąż rtafił do więzienia. Wyszedł kaleką. Kobieta zaklinała się, że nigdy nic nie podpisywała na nikogo nie doniosła. Powoływała się na proboszcza, z którym współpracowała w radzie parafialnej. Nawet nie przyszło jej do głowy, że może wystąpić zbieżność nazwisk. Bała się, że teraz zabiorą jej rętę. Mama tragedia „małej, zagubionej duszyczki”. O ilu wielkich tragediach przyjdzie nam teraz usłyszeć?…
Niestety Kościół wybrał taktykę, która prawdopodobnie przyniesie mu największe straty i być może trwale podkopie zaufanie sporej części wiernych. Wygląda to bowiem tak, jakby instytucja dopiero pod oddolną presją (ks. Isakowicz-Zaleski i ostatnie publikacje) decyduje się podjąć jakieś działania, a najchętniej na całą sprawę spuściłaby zasłonę milczenia. Tymczasem taka ?szarpana? lustracja nie dość, że będzie postępować mimo (albo i wbrew) stanowiska Kościoła, to jeszcze stworzy wrażenie, że księża mają coś do ukrycia ? wiadomo, pewnie jakiś agent zaszedł tak wysoko, że teraz się boją o tym powiedzieć.
Moim zdaniem prawdziwym rozwiązaniem byłaby (być może nie jest jeszcze na to za późno) komisja, która prowadziłaby rozmowy z księżmi, którzy zdecydowali się współpracować z SB. Dociekałaby motywów ich działań, zastanawiała nad intencjami i wreszcie oceniała realnie wyrządzone szkody.
Ostatecznie taki dokument byłby opublikowany, a Kościół dokonałby ekspiacji.
Powiedziałby: tak, wśród nas byli i tacy, którzy decydowali się na współpracę. Lecz zanim ich osądzicie, zrozumcie ich, ich postawy i motywacje. Niektórym grożono, niektórych szantażowano, a niektórzy, co wyznajemy ze szczególnym bólem, z ludzkiej małości.
W imię prawdy, która jest dla nas wartością najważniejszą, przyznajemy się do naszych grzechów, a w imię chrześcijańskiego miłosierdzia prosimy o przebaczenie.
Problem stanowi tylko czas, potrzebny do takiej działalności, tymczasem maszyna lustracji ruszyła i jej zatrzymanie wymagałoby naprawdę wielkiego wysiłku. Być może pozwoliłaby na to zdecydowana reakcja Konferencji Episkopatu Polski (nie wiem na pewno, ale chyba może się w takiej sprawie wypowiedzieć?).
Jeśli zaś Kościół instytucjonalny nie czuje się na siłach zmierzyć z tym problemem (co nie jest niemożliwe), przecież może (również nieformalnie) zaapelować do polityków o przyspieszenie prac nad ustawą porządkującą problem lustracji w Polsce.
Najgorszym wyjściem jest, jak się wydaje na razie obowiązująca, taktyka wyczekiwania. To trochę tak jak z wizytą u dentysty: nie jest przyjemna, ale jej odwlekanie zwiększy problem, a do tego koszty wzrosną niepomiernie. Bo zamiast zwykłej ?plomby? fundujemy sobie leczenie kanałowe.
Mam jednak wrazenie, ze ksiadz Isakowicz-Zaleski podporzadkuje sie zwierzchnikom.
Co do samej lustracji uwazam, ze tak ksieza jak i swieccy powinni byc potraktowani identycznie. Juz nie bardzo pamietam, jak to bylo z Lista Wildsteina, ale jakos sobie nie przypominam w tamtym momencie gromkich sprzeciwow Kosciola w Polsce. Moze sie myle.
Czy nie ma dobrego wyjścia ?
Nie,uważam, że jest dobre wyjście i Kościół to wyjście musi zastosować. Przypominam, że od przełomu ’89 roku minęło już 17 lat.
Kościół, oprócz powszechności jest również ORGANIZACJĄ, jest, jakbyśmy tego nie traktowali FIRMĄ. Kościół, zawsze był w kręgu życia społecznego i politycznego. Kapłan , o czym czasami się zapomina, po odejściu od ołtarza, często zmienia się w urzędnika, nauczyciela…
Kościół popełnił jako organizacja wiele błędów, pozwalając swoim funkcjonariuszom na odejście od jedności….i popełnił wiele błędów poprzez ZANIECHANIE. Zaniechanie decyzji i prawdy.
Najwyższy czas, tak samo jak w przypadku Radia Maryja, aby polski kościół znalazł PASTERZA, który podejmie decyzje.
A powinien nim byc Episkopat.
Zakneblują ks. Zaleskiego ? Historyk znajdzie cos następnego we Wrocławiu, Gdańsku, Warszawie – a media to podchwycą…
To jest sprawa dla Episkopatu Polski ! Już, teraz !
Azrael
Sprawa pokazuje jak bardzo hierarchia kościelna oddaliła się od zwykłych
ludzi. Do tej pory nie usłyszeliśmy z ust koscielnych hierarchów słów wypo-
wiedzianych w sprawie lustracji w duchu chrześciańskim.Mam tu na myśli
nawoływanie do poznania prawdy rzeczywistej, do zrozumienia drugiego
człowieka o przebaczeniu nie wspominając. Dopiero,kiedy sprawa lustra-
cji zaczyna obejmować ważne osobyKościoła słyszymy głosy wzywające do
rozważnych i bardzo ostrożnych sądów. A przecież lustracja trwa już lata.
Ile w tym czasie wyrządzono szkód oskarżając niewinne osoby. Ilu osobom
zniszczono życie, którzy kiedyś podpisali deklarację współpracy w obliczu
szantażu i obaw o losy najbliższych krewnych , ale którzy nigdy niczego
ważnego czy obciążającego innych nie przekazali SB-przykład chociażby
Marka Hłaski opisany w „Pięknych dwudziestoletnich. Poza tym ludzie są
różni i nie każdy był tak odważny jak Antoni Macierewicz w czasach KOR.
Ale czy kwestie kto był prawdziwą kanalią a kto uczciwą osobą pomimo
podpisanego glejtu da się rozstrzygnąć z akt IPN?
Czy kiedykolwiek hierarchia kościelna głośno i stanowczo wyrażała tego
typu wątpliwości? Czy studziła zapał enuzjastów lustracji w imię chrześcia-
ńskich cnót wstrzemięźliwości i pokory. Czy kiedykolwiek w kontekście
lustracji przywołała scenkę z ewangelii, kiedy Chrystus zwrócił sie do
tłumu słowami ” kto z was jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamień” ?
(Zresztą gdyby ta scena miała miejsce w obecnej Polsce, z udziałem
gorących entuzjastów lustracji, ciało tej biduli trzeba by było wydobyć spod
sterty kamieni specjalnym sprzętem.)
Hierarchia kościelna do tej pory milczała.Dopiero w obliczu lustracji
własnych szeregów wzywa do rozwagi i mówi o szkodach jakie łatwo wyrządzić.
Może ks. Zaleski jest porządnym człowiekiem a może nie.Mnie się wydaje że jest zfrustrowany że był niedoceniony za zasługi i że po ludzku się mści. Nie wierzę w to co pisali UB-owcy w sprawozdaniach .Oni przychodzili z gotowym scenariuszem i pisali co było potrzeba. Ks Zeleski mówi żę byli sprawdzani, niby jak?
do: vox_populi
O ile pamiętam, to po pojawieniu się listy Wildsteina prymas Glemp dość ogólnie, ale jednak poparł jej autora, ponieważ działał on w duchu prawdy i w imię większego (mniej więcej o to chodziło). Dlatego obecne działanie Kościoła trąci troszkę hipokryzją.
ogólnie:
Słyszałem już opinię, że kard. Dziwisz nie chce dopuścić do głosu ks. Isakowicza-Zaleskiego, bo pewnie sam ma coś do ukrycia. Krzywdzące i niesprawiedliwe, niemniej jednak atmosfera wokół problemu kościelnej lustracji jest taka, że chyba nie ma już odwrotu (zwłaszcza jeśli dzisiaj jednak pojawią się dokumenty).
Swoją drogą Kościół miał naprawdę sporo czasu, żeby chociaż uzgodnić jednolitą linię postępowania. Teraz wybrali mu ją inni.
P.S. Pozdrowienia i podziękowania dla moderatora.
W sprawie lustracji Kościoła robi się coraz większe zamieszanie. Okazuje się, że każda nieomal osoba, która wypowiada się dla mediów ma odmienne zdanie. Wiadomo tylko to, że nic nie wiadomo.
A sytuacja coraz bardziej się zaostrza, strach pomyśleć co będzie za dwa tygodnie
Jeśli chodzi o aktualną sytuację, to TVN24 podała że ks. Isakowicz-Zaleski dostał zakaz publikowania opracowanych materiałów (i jakichkolwiek wypowiedzi na ich temat) pod karą dyspensy.
Ciekawy unik, zwłaszcza że prędzej czy później i tak wszystko wyjdzie na jaw, tylko w bardziej sensacyjnej formie.
Abp. Dziwisz zakazał publikacji tych materiałów ks. Isakowiczowi. Sprawą lustacji duchownych powinni się zająć świeccy, którzy mieliby właśnie wolną rękę, bez mieszania się w to biskupów.
I stało się .Zamknęli twarz ksZaleskiemu ! Ciekawe , co by na to powiedział JP2 ? Nie podoba mi się decyzja kard.Dziwisza – chyba można było wcześniej rozmawiać z ksZaleskim a nie robić z tego medialnej sensacji – myślę , że zaszkodziło to wizerunkowi urzędnikow Pana Boga.
Niech zakończą tę nierówną walkę z pomówieniami. To wszystko za długo trwa. Ksiądz Zaleski pewnie jest porządnym człowiekiem, ale chyba nie do końca przemyślał to co robi. Inna rzecz, że ile można czekać aż się ktos weźmie konkretnie za wyjaśnienie tych spraw. To jest już tak nudne jak polityka w naszym państwie.
pozdrawiam Pana
Pod karą dyspensy?! A w Słowniku Języka Polskiego PWN stoi:
„dyspensa – zwolnienie od zachowania przepisów kościelnych udzielane w poszczególnych przypadkach przez odpowiednie władze kościelne, zwykle papieża lub biskupa”.
A jeżeli chodzi sam zakaz publikacji, to bardzo przykre, jak łatwo praca naukowa, podejmująca drażliwy i niewątpliwie trudny temat, okazuje się „moralnie podejrzana”… I przykre, że zamiast podjąć rzeczową dyskusję, strofuje się dorosłego człowieka z pozycji „tego ci nie wolno; my wiemy lepiej, co będzie dobre”.
Chylę jednak czoła przed niebywałą pokorą okazaną przez ks. Zaleskiego.
Panie Adamie
czy my nie gubimy sie troche w detalach, w nacjonalizmach, w hierarchii klubowych barw na niekorzyść skupienia uwagi na konsekwencji i stylu w przestrzeganiu reguł gry? To moja uwaga na marginesie relacji z wizyty Papieza, lustracyjnego amoku, perspektywy mistrzostw świata w piłce nożnej etc.
Po II wojnie Ci, którzy zdecydowali się zostać w Polsce i działać pomimo ustroju, na pewne kompromisy musieli się zgodzić. A Kościół, zapewne nie tylko katolicki, przeciez szczególnie. Dlatego, skoro pytanie o kolaboracje z SB wzbudziło już takie podniecenie i niebezpieczny zamęt, zastąpiłabym „kto” przez „jak” sprowadzając dyskusję na drogę umożliwiającą wyciągniecie wniosków i chroniącą od tanich emocji. Pozdrowienia.
Chodzi o SUSPENSE, a nie dyspense.
Aha, tak lepiej 🙂