Czapka gore

Tym razem minister Sikorski nie ważył słów dyplomatycznie. Zaraz po prezentacji części jawnej raportu komisji do spraw wpływów reżimów Putina i Łukaszenki w Polsce powiedział mediom: „gdyby Antoni Macierewicz był agentem rosyjskim, nie mógłby lepiej wykonywać zadania. Za to, co robi Polsce od 30 lat, już dawno powinien siedzieć. Mam nadzieję, że wreszcie będzie siedział”.

Czy będzie siedział, zależy od prokuratury i od sądu. To bardzo gruba sprawa wagi państwowej, nie można jej spartolić. Ale jak ją przeprowadzić, gdy głowa państwa odmawia współpracy? Odmowa przekazania przez kancelarię Dudy dokumentów dotyczących tematu prac komisji gen. Stróżyka to ciekawy element układanki. Pamiętamy, jak aktywni byli ostatnio Duda i Mastalerek w USA. Wielokrotnie odwiedzał Stany sam Macierewicz. Kontaktował się m.in. z ekscentrycznym i przyjaznym Rosji byłym senatorem USA D’Amato. Czy polskie służby po przejęciu władzy przez obóz Tuska prześwietliły te wizyty i kontakty polityków pisowskich? O czym rozmawiał Duda z Trumpem?

Za kilka dni Trump może wygrać wybory prezydenckie. Czy rozmowy dotyczyły polityki Trumpa w stosunku do rządu Tuska? Czy polska prawica zachęca Trumpa do jej poparcia w walce z rządzącym obozem demokratycznym w naszym kraju? Jaką rolę mógł w tym odgrywać Macierewicz? Minister Sikorski uważa, że prezydent Duda powinien natychmiast odebrać Macierewiczowi Order Orła Białego. Tak się nie stanie, wiemy to wszyscy, chyba że następcą Dudy będzie Trzaskowski albo sam Sikorski.

Długa lista słów i czynów Antoniego Macierewicza jako polityka prawicy i dygnitarza pisowskiego jest powszechnie znana, a jednak wprawia w osłupienie. Ale nie w jego środowisku i w partii Kaczyńskiego. To, co nas bulwersuje, ich napawa patriotyczną dumą. My zastanawiamy się, czy służył interesom Rosji, on powtarza, że służy wyłącznie Polsce, aby nie pozbawiła jej niepodległości „euroazjatycka” zmowa Niemiec z Rosją. Kancelaria Dudy deklaruje gotowość do współpracy z rządem Tuska w sprawie bezpieczeństwa państwa, a zarazem odmawia tej współpracy w sprawie Macierewicza. Macierewicz ma plecy w elicie pisowskiej i w kancelarii prezydenta, a może i poza Polską, np. wśród trumpistów.

Czerwone światło alarmowe zapalał m.in. dziennikarz śledczy Grzegorz Rzeczkowski. Teraz informuje o groźbach karalnych, które dostaje. Sprawa jest znana w Brukseli, skąd apelują o objęcie Rzeczkowskiego ochroną. Jak to możliwe, że przez tyle lat Macierewicz nie trafił pod lupę służb państwowych, tylko dziennikarzy? To nie wystawia państwu najlepszego świadectwa.

Momentalnie pojawił się też pisowski przekaz dnia: to „temat zastępczy”. Dyskredytuje się od razu prace komisji gen. Stróżyka, przedstawiając go jako osobę niewiarygodną, bo zaczynał karierę zawodową jeszcze w PRL. Na razie głosu nie zabrał Kaczyński. Jednak nie może być wątpliwości, że będzie bronił Macierewicza do upadłego, a PiS razem z nim. Obrona Macierewicza to racja bytu obozu Kaczyńskiego. Wszystko, co wiemy o Macierewiczu, sprowadza się do tego, że wszystko, „co zrobił Polsce”, uszło mu na sucho. Przed i po 2015 r.

Dopiero teraz coś drgnęło, ale czy pęknie? Na tak wysokich urzędach, jakie sprawował, był bezcenny dla swojej partii i potencjalnie dla obcych agentów wpływu. Ma charyzmę, panuje nad emocjami, mówi dosadnie. Na niewygodne pytania odpowiada zwykle z uśmieszkiem pogardy. Zawsze zaprzecza, nigdy nie ma wątpliwości, że prawda jest po jego stronie. Prokuratorom nie będzie łatwo zmusić go do zeznań, chyba że przedstawią mocne dowody.

Macierewicz już siedział w więzieniu – w PRL. Tak się złożyło, że w stanie wojennym jako internowani siedzieliśmy przez pewien czas razem w Bieszczadach. Zapamiętałem, że zapraszał na pogadanki o Che Guevarze, bohaterze radykalnej lewicy. Jak z radykalizmu lewicowego nawrócił się na radykalizm prawicowy, narodowo-katolicki, pozostaje jego tajemnicą.