Wiwisekcja

Antoni Macierewicz z punktu odrzucił raport oceniający działalność jego podkomisji smoleńskiej. Zarzuty kierowane przeciwko niej przez lata powtórzył żywcem, broniąc się przez atak.

To nie podkomisja manipulowała, dezinformowała i kłamała w sprawie katastrofy, tylko manipuluje, kłamie i dezinformuje zespół wojskowych ekspertów, który przez ostatnie dziesięć miesięcy pracował nad oceną działań podkomisji Macierewicza w latach 2016-23. Celem tego zespołu była „ochrona Putina i Tuska”, oświadczył w pisowskiej telewizji Macierewicz. „Tak kończy architekt smoleńskiego piekła, który na polecenie Jarosława Kaczyńskiego rozpętał polityczną wojnę domową” – skwitował premier Tusk.

Tej wojny raport niestety nie kończy. Otwarty został jej nowy rozdział. Nie ma mowy o odbudowie jakiejkolwiek „wspólnoty”, o czym może marzył obecny szef MON i wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz. Paliwo smoleńskie się nie wypaliło. Raport – wbrew intencjom jego autorów i mocodawców – posłuży do dalszych ataków na rząd demokratyczny, a w szczególności na Tuska. Znajdą się eksperci gotowi go kwestionować po linii Macierewicza i Kaczyńskiego. Znajdą się prawnicy gotowi dostarczać im argumentów o rzekomym łamaniu prawa przez zespół wojskowych biegłych.

Sprawa smoleńska od początku została przez obóz Kaczyńskiego uznana za paliwo polityczne w jego walce o władzę. Teraz będzie służyła walce o prezydenturę. Będzie grzebanie w życiorysach wojskowych i ekspertów cywilnych. Obecność polityków, wicepremiera i wiceministra Tomczyka, podczas prezentacji raportu będzie krytykowana jako dowód, że nie o prawdę tu chodzi, ale o brudną politykę koalicji. Ton krytyki nadał oczywiście sam „architekt piekła smoleńskiego”. A jego mentor skwapliwie go podejmie. Od początku nie chodziło im o to, aby dopaść Putina, tylko Tuska.

To czysta postprawda: fakty się nie liczą, liczy się eliminacja przeciwnika politycznego. A „ciemny lud” wszystko kupi. Obawiam się, że tym razem też. Złagodzenie zimnej wojny domowej nie leży w interesie Kaczyńskiego, Czarnka, Błaszczaka, wszystkich pisowskich tuzów i tłustych kotów. Słuchali się Kaczyńskiego i inkasowali kasę. Lista wniosków do prokuratury jest długa, ale czy coś z niej wyniknie przed wyborami w przyszłym roku, nie jest rzeczą pewną: procedury, procedury!

Macierewicz na razie na tę listę czka, wraz z nim czkają pisowscy prominenci i ich towarzysze drogi. Nie widać, aby kogoś w obozie prawicy zmuszało to do przemyślenia nie tylko sprawy Smoleńska, ale całej polityki pisowskiej. Jej sednem jest konflikt, konfrontacja, zmonopolizowanie polskości i uczuć patriotycznych. Tolerancję, dialog, zdrowe kompromisy uważają za stratę czasu potrzebnego na robienie polityki i za dowód słabości przeciwnika. Cofają się tylko wtedy, gdy nie udaje się im go „zatłuc”, jak tej brzozy – wampira.