Czarnek czarnym koniem?

Zainteresowani polityką odliczają dni pozostałe Andrzejowi Dudzie jako prezydentowi. Nazwisko jego następcy z ramienia PiS mamy poznać, a jakże, w Dniu Niepodległości 11 listopada. Koalicja Obywatelska ma ogłosić swego kandydata 8 grudnia. Nie obgryzam paznokci w nerwowym oczekiwaniu na ogłoszenie obu kandydatów, ale plotki na ten temat śledzę pilnie.

Najnowsza mówi, że do gry wszedł były minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek i to on może być namaszczony, a nie Mariusz Błaszczak, który ma największe poparcie w elektoracie pisowskim. Plotka może się sprawdzić, bo kandydatura Czarnka pasuje do coraz ostrzejszej linii Kaczyńskiego. Mnie od dawna się wydaje, że Czarnek ma ogromny apetyt na osobisty sukces i przejęcie schedy po Kaczyńskim.

Stosunkowo młody (niespełna 50 lat), rozpoznawalny (nieważne, co o nim mówią, byle mówili), z doktoratem z prawa i habilitacją (nie szkodzi, że na KUL, to przecież jedyna szerzej znana uczelnia katolicka), typ maczysty, niewyparzony w gębie (dwa razy wybrany „dzbanem” roku w internetowym plebiscycie), niepohamowany wojownik z „lewactwem”. Tylko że to wszystko czyni z Czarnka kandydata skrajnego, niezdolnego do pozyskania głosów niezdecydowanych. Nie szkodzi. Kaczyński prawdopodobnie nie liczy na wygraną kandydata PiS w przyszłym roku. Trzyma się maksymy Marszałka: przegrać, a nie ulec, to zwycięstwo.

Rzeczywiście, kandydat KO ma wciąż największe szanse na wygraną w drugiej turze. Gdyby jednak plotka z Czarnikiem się potwierdziła, Tusk i demokraci zyskają trochę czasu na refleksję, kto ze strony KO byłby lepszy w starciu z Czarnkiem: czy na pewno Trzaskowski, kawaler damskich serc (to kobiety przesądzą o wyniku wyborów), czy może jednak Radosław Sikorski, weteran wojny mudżahedinów z Sowietami?

O tym, kto ma być kandydatem po obu stronach, powinny moim zdaniem rozstrzygnąć prawybory w PiS i KO. Ale to mało prawdopodobne, nie widać woli politycznej po temu. Zdecydują więc stare wygi polskiej polityki, a ostatecznie wyborcy. Stawka jest naprawdę wysoka: albo odblokowanie odnowy Rzeczpospolitej, albo przedłużenie złej, agresywnej i destrukcyjnej kohabitacji, która za Czarnka czy któregokolwiek z pisowskiej „wielkiej czwórki” byłaby jeszcze gorsza niż za Dudy.