Kwestia bobrów
„Będzie dobrze, panie bobrze”, zapewnia premier Tusk miłośników tych zwierząt. Na sobotnim posiedzeniu rządu poinformował, że wały odbudowywane po powodzi i nowe, które dopiero mają powstać, będą zabezpieczone przed bobrami np. siatkami. Deklaracja ma, jak sądzę, służyć uspokojeniu środowisk ekologicznych. Odgrywają przecież znaczącą rolę także w polityce, nie tylko w walce o uratowanie planety przed destrukcyjną działalnością rodzaju ludzkiego.
Podczas powodzi podniosły one alarm, że władze chcą wystrzelać bobry rozkopujące wały przeciwpowodziowe. Alarm skwapliwie podjęła prawica, choć na co dzień wyśmiewa się z „religii klimatycznej” i obrońców praw zwierząt, atakuje „ekoterrorystów”. Skoro Tuska zaatakowali ekolodzy, to teraz są przyjaciółmi, a nie wrogami. Wszystko wróci na prawicy do normy, kiedy zaatakują budowę elektrowni atomowych albo poprą zaostrzenie prawa zakazującego okrutnego traktowania zwierząt. Na przykład zakaz trzymania psów na łańcuchu.
Do bobrów – i w ogóle przyrody – mam sympatię, choć jestem mieszczuchem. Zmartwiły mnie oskarżenia, że w ramach akcji powodziowej rząd szykuje rzeź tych stworzeń. W lecie wyszła nakładem Znaku książka Cynthii Haven o „Miłoszu w Kalifornii” w moim przekładzie. Jeden z rozdziałów nosi tytuł „Co powiedział bóbr”. Autorka przypomina, że bobry zostały niemal całkowicie wytępione w Europie, za to w Ameryce mają się dobrze. I że fascynowały naszego noblistę, kiedy po zerwaniu z peerelowską dyplomacją osiadł w najbogatszym i urokliwym pod względem przyrody stanie USA – Kalifornii. Pochodził wszak z krainy rzek i lasów.
Bobry są silne, choć z pozoru niezdarne (gdy suną po lądzie), potrafią przenosić wielokilogramowe ciężary i budować żeremia o wadze nawet do trzech ton. W „Traktacie poetyckim” Czesław Miłosz wspomina o swym spotkaniu z bobrami, gdy wczesnym rankiem płynął łódką rzeką w Pensylwanii. Rozmyślał o tym, czy ma uciec ze stalinowskiej Polski. Rozmyślania poety przerwał plusk wynurzającego się z wody bobra. „Bóbr, zwierzę praktyczne, wydobył go na chwilę z rzeki czasu, jakby chciał mu wskazać nieuchronność, której nie widział poeta”, pisze autorka.
Rzezi bobrów na wałach nie było, choć była zgoda na odstrzał w razie potrzeby. Nie skorzystano z niej. A gdyby skorzystano, to w przeświadczeniu, że tego wymaga walka z żywiołem. Bobrowe rozkopy mogły ułatwiać przeciekanie wałów. Decyzję trzeba było podjąć natychmiast. Siatek ochronnych nie było. Nie można było czekać na ich założenie. Wybrano by dobro ludzi zagrożonych potopem, a nie dobro bobrów. Na szczęście nie musiano wybierać. Tymczasem za rządów Kaczyńskiego „wysłano na tamten świat” 8 tys. bobrów. Takie dane podała minister środowiska Hennig-Kloska. Nawet w kwestii bobrów prawica rżnie głupa.
Komentarze
Łapy precz od bobrów, wilków i innych stworzeń. Niech człowieki mordują się w ramach swego podłego gatunku. Ostatnio pomieszkiwałam na Suwalszczyznie- krainie tak cudownej, że dech zapiera. Jednak poza krowami i psami nie spotkałam tam żadnej zwierzyny. Nie usłyszałam ani jednego ptaka, wygląda na to, że się wyniosły. Chyba że jesienią zamilkły. Na Czarnej Hańczy tylko puste żeremia, bobrów na lekarstwo.
Dziura w Bobrze czy Bóbr w dziurze?
Jest dyskusja spóźniona o dziesiątki lat.
Współistnienie człowieka i bobra nie jest proste. Zalety wynikające z obecności tych zwierząt są zbyt „ezoteryczne ” (nawet jeśli solidne naukowo i potwierdzone przez badania w terenie) dla przeciętnego zjadacza chleba, czy z miasta, czy ze wsi. Za to trudności wynikające z aktywności bobrów są namacalne: spiętrzone strumyki i zalane przez to pola, zablokowane rowy melioracyjne i przepusty wodne lub naruszona struktura wałów. Niestety, ale to ostatnie ma większą siłę medialnego rażenia i stąd nagonka na bobra.
Futra bobrowe były cenione. W moich stronach fortuny powstały na bobrowych trupach ogołoconych z futra, sadła i ogona. The Bay Hudson Company. Może to jest jakiś sposób na zdobycie funduszy na załatanie dziur po bobrach w wałach ?
Polska bobrowym zagłębiem !
Tylko że futra jakoś nie bardzo są dziś w modzie …
„Mam elastyczne podejście do czasu” powiedziała kobieta występująca gościnnie w telewizji, która czasu konsekwentnie przestrzega.
Elastyczne prawo daje się ostatnio zauważyć w wielu dziedzinach naszego życia, bo przecież ci przestępcy wciąż są na wolności i żadne sądy nie są im straszne. Jednych chronią skutecznie immunitety, inni zbiegli za granicę i wykorzystują istniejące tam procedury. Sąd nie rychliwy ale sprawiedliwy, mówiono dawniej, gdy czasy były mniej elastyczne niż ma to miejsce dzisiaj.
Było minęło, czas zająć się nowymi sprawami od dawna czekającymi w kolejce do rozpatrzenia, słychać z ław sejmowych, ale też w mediach. Sprawy powinny być rozpatrywane według ważności, albo w kolejności wpływu. Tych ważniejszych jest co niemiara i rytm pracy wielu instytucji bywa zaburzony. Jak takiego bobra nie złapie się na gorącym uczynku, szkoda czasu na poszukiwanie.
Wiem, że podkopują się pod ogrodzenie od strony rzeki i stale muszę to ogrodzenie naprawiać, jednak przyjmuję to bez złości bo najważniejsze jest pokojowe współistnienie na tym świecie, o czym powinien wiedzieć każdy myśliwy.
A zbiorniki wodne i obwałowania trzeba skutecznie monitorować i utrzymywać w dobrym stanie, bez zbędnej zwłoki
W przyrodzie tak już jest, że jeśli roślina lub zwierzę występuje w niewłaściwym miejscu, to traktuje się je jako chwast albo szkodnika. Nie dotyczyłoby to terenów bezludnych, ale w Polsce takich nie ma. Bobry są zwierzętami pożytecznymi dla natury, regulują stosunki wodne na terenach, które zasiedlają. Dotyczy to jednak terenów z małymi rzekami czy strumieniami, ale nie za bardzo widzę tę rolę przy tak wielkiej rzece, jak Odra. Tu ich pożyteczność zanika, a wręcz stają się szkodnikami niszczącymi wały ochronne. Montowanie siatek (setki kilometrów na obu brzegach) jest drogą imprezą i chyba nie do końca przyrodniczo neutralną.
Bóbr nie jest zwierzęciem zagrożonym, więc eliminacja ich z miejsc, gdzie stwarzają zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi, nie powinna być tematem tabu.
Nasi myśliwi zapewne nie odmówią potrzebom Rzplitej, staną do jej posługi i odstrzelą gryzonie.
W sumie odtrzelili by wszystko więc mogą być i bobry.
Wujowie z PSL pomogą…
Przepraszam, że nie o bobrach,ale przed chwilą wysłuchałem w TVN24 obszernego wywiadu z prof .M. Safjanem na temat aktualnych wydarzeń i podejmowanych decyzji przez sejm i Rząd. Sądzę,że miliony Polek i Polaków czekali na takie oficjalne i jednoznacznie brzmiące oświadczenia. Prof Safjan,to jeden z najwybitniejszych
aktualnie polskich prawników z niewątpliwie największym doświadczeniem w pełnieniu kierowniczych funkcji w instytucjach prawniczych w Polsce i w Europie. I prof. Safjan powiedział dzisiaj jednoznacznie, że Rząd Tuska z min. Bodnarem postępują zgodnie z duchem europejskiego prawa, postanowieniami sądów UE, czyli, że wszystko ,co robią nie jest żadnym naruszaniem prawa, lecz wręcz przeciwnie: jest dostosowywaniem polskiego
zepsutego przez PiS i SP prawa do postanowień Sądów europejskich. Prof. Safjan podał, że nie ma żadnych wątp[liwości, że prok. Korneluk jest Prokuratorem Krajowym ,a zarówno KRS ,jak i SN i TK są nieprawomocne ,bo obsadzone ,czy wybrane wadliwie ,bądź obsadzone neo-sędziami. Koniec – kropka. Sądzę, że większość Polaków ucieszyło się z takiej jednoznacznej deklaracji prof.Safjana.Absolutny szacun dla prof.Safjana,że wziął byka za rogi
@Jacobsky
Dzięki temu eksportowi bobrzych skór do Europy powstała cała moda na nakrycia głowy z filcu produkowanego z bobrzego włosia. Od XVII wieku znane są (i utrwalone w malarstwie) przeróżne modele bardzo trwałych i drogich kapeluszy od admiralskich i oficerskich w marynarce i armii do księżych i rewolucyjnych oraz cywilnych (Wellington, Paris Beau, Regent etc.)
Czy ktoś jeszcze w Polsce potrafi filcować bobrze włosie? Bo szuby z bobrzego futra raczej się nie przyjmą, ani nawet kołnierze…
A ja nie lubię bobrów 🙂 W mojej okolicy „powycinał” drzewa znajdujące się przy rzece. Lata trwało zanim urosły, zrobiły klimat i urok, a ten skubaniec załatwił je w ciągu roku. Coraz trudniej nam żyć z co większymi zwierzakami w naturze. Zarówno one, jak i my mamy swoje potrzeby. A co do strzelania. Jestem przeciw. A jak już, to niech strzela Milik 🙂
@Sławczan
Na myśliwych w tej sprawie nie ma co liczyć, bo bobra niełatwo ustrzelić, a nawet jak się uda, to pożytek z niego żaden, bo zjeść się nie da i futro nieużyteczne……
„What a nice beaver” – jak mawiał Leslie Nielsen. W tm rozumieniu nie dziwi mnie wielkie zainteresowanie prawicowców tą kwestią.
Przeczytałem wczoraj artykuł Arkadiusza Gruszczyńskiego w Wyborczej, który – mimo swojego krytycyzmu – skłonił mnie do zakupu (i szybkiej lektury) książeczki, a w zasadzie dłuższego eseju Jerzego Czecha „Fenomen pisizmu” (Wydawnictwo Austeria, 2024). Czech nie daje żadnego wytłumaczenia tego tytułowego zjawiska, ani żadnych odpowiedzi ponad te, które znaliśmy, czy też przeczuwaliśmy. Po prostu opisuje poszczególne przypadki ze swojego otoczenia (nieco w stylistyce „Zniewolonego umysłu”), nie siląc się nawet na próbę analizy socjologicznej (w odróżnieniu, na przykład, od książki Sadury i Sierakowskiego – „Społeczeństwo populistów”; Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2023).
W odróżnieniu od Czecha mam to szczęście, że w moim otoczeniu (rodzinnym, towarzyskim, zawodowym) nie mam w ogóle osób silnie spolaryzowanych politycznie, katolików zionących nienawiścią, antysemitów dumnych z własnego antysemityzmu, czy w ogóle ludzi, których radykalizm w jakimkolwiek obszarze byłby dla mnie krępujący. (Co jest też dla mnie źródłem pewnej słabości, bo nie mam doświadczenia, jak sytuacjach niepożądanego kontaktu z takimi poglądami i postawami należałoby reagować).
Takim właśnie bezpiecznym poligonem jest dla mnie blog red. Szostkiewicza. Oczywiście, o ile zauważam tu (rosnącą) populację posługujących się fałszywą hermeneutyką, o tyle wzdragałbym się przed etykietowaniem jej jako (płatnych bądź ideowych) trolli. Po pierwsze, nawet jeśli arbitralnie przyjmiemy dwustu czytających na jednego komentującego, to i tak tzw. zasięgi są nieporównywalne z Twitterem, Instagramem czy innym TikTokiem, więc byłaby to bardzo słaba inwestycja, a w fermach trolli jednak starannie liczą kasę. Po wtóre, nawet najbardziej żarliwi i zaangażowani reprezentanci „drugiej strony” nie mogą przecież oczekiwać, że ich poglądy zostaną przyjęte z entuzjazmem i zaakceptowane we wrogim aksjologicznie środowisku, jakie wciąż stanowi większość komentatorów tego bloga, nie mówiąc już o samym Gospodarzu. Ale wciąż i wciąż coś jednak popycha ich do publikowania tutaj swoich wypowiedzi, i masochistycznego konfrontowania się z większością, mimo że bardzo trudno spodziewać się, że ten tandetny antykwariat umysłowy, jaki prezentują niektórzy „brylujący” może kogokolwiek do czegokolwiek przekonać.
Należy więc przyjąć, że za każdym „kontrowersyjnym” nickiem kryje się jakaś zupełnie indywidualna biografia i indywidualne, osobiste powody dla którego jego użytkownik decyduje się na świadome „picie wody z zatrutego źródła”. Świadome, bo w odróżnieniu od czasów przeszłych z dostępnością czystej wody nie ma dziś kłopotu. Chyba jednak strategia red. Szostkiewicza polegająca na nieagresywnej dekonstrukcji i demaskowaniu oczywistych kłamstw i półprawd jest najbardziej skuteczna. Ja tego nie potrafię, więc reakcje ad personam ograniczam tylko do sytuacji, gdy głupota, bufonada i podłość znacznie przekraczają masę krytyczną.
Psychopata Wildstein diagnozuje polityków … podobno kurdupel cierpi na paraliż napadowy zwłaszcza gdy widzi Rycha, Brochę i Dudę…
Proponuję owemu kółku adorantów by przetestowali metodę Lapunowa diagnozy paraliżu umysłowego przez masaż punktu ∏ /Pi w okolicach odbytu …
Brak swoistej reakcji może wskazywać na niechybne pojawienie się napadu co przy niektórych pozycjach ciała względem sceny może grozić bolesnym upadkiem z piediestału.
I wtedy nawet dr Wildstein psychiatra nie pomoże.
@babilas
:), dziękuję. Dodam tylko, że wg naszych danych, ten blog ma zasięgi całkiem niezłe, jak na jego konserwatywną formułę. Miesięcznie średnio kilkadziesiąt tysięcy odsłon.
@pielnia
Zgadzam się, oglądałem i słuchałem z przyjemnością i pożytkiem.
@pielnia
I ja się cieszę, że prof. Safjan jest po stronie obecnej władzy. Powtórzę, choć nie jestem prawnikiem, że pan Bodnar dobrze robi goniąc łobuzów, a Trybunał (nie)Konstytucyjny i tzw. Sąd Najwyższy nadają się do wzięcia głodem. Czyli zwyczajnie należy wstrzymać im finansowanie
lalecznik
jeśli trudno jest żyć ze zwierzętami to się odstrzel!
Pagerow nie nosza to bedzie dobrze.
passpartout,
oh, zależy gdzie ! W moich stronach futra z bobrów mają nadal poważanie.
Szuba ? Jak najbardziej !
https://samuelfourrures.com/produit/manteau-de-castor-naturel-et-toxedo-de-renard-crystal-991772/
Botki zimowe ?
https://boutique.sportsdrc.com/fr/produit/botte-de-castor-fourrure-grenier/
Na bobra się poluje raczej za pomocą wnyków i pułapek, niż broni palnej, no chyba, że ktoś po prostu chce się pozbyć zwierzęcia ze swego terenu bez odzysku futra. Kadr prawny jest bardzo lekki i w sumie jeśli chodzi o bobry, to każdy może zostać traperem i dostarczycielem skór dla kuśnierzy,
Bobry… najpierw je wprowadzano tu i tam jako znak powrotu do dawnej krasy natury polskiej, a teraz staje się ten zwierzak wrogiem publicznym…
Ostateczne rozwiązanie kwestii bobra w Polsce to nie będą przelewki.
Co przyniosła powódź?
Solidarną pomoc dla powodzian. Sprawczość rządowej władzy, która szybko przejęła kierownictwo i ustaliła zasady pomocy poszkodowanym, ochronę ich mienia i procedowanie ustaw w sprawach finansowania odbudowy zniszczonej zabudowy oraz budowy nowych obiektów chroniących przed powodzią.
Władza i społeczeństwo ramię w ramię wyciągają kraj na dobrą drogę rozwoju przy okazji usuwania skutków klęski żywiołowej.
Dadzą radę!
Do @Kaliny z 22:48:ja się cieszę nie z tego, po czyjej stronie jest prof. Safjan, ja się cieszę z tego, że on, jako najwyższy autorytet w interpretowaniu konstytucji Polski i prawa UE oraz interpretowania prawa przez sądy UE powiedział to, co powiedział, jako prawnik. Sursum corda!
W Pradze na Wełtawie, tuż koło Mostu Karola jest wyspa Kampa, a na niej mieszkają bobry. Oswojone, podchodzą do ludzi, łaszą się, przyjmują jedzenie. Ich wystające, długie zęby nie przerażają. Obcowanie z tymi zwierzętami, to duża frajda, zwłaszcza dla dzieci.
,,Do bobrów – i w ogóle przyrody – mam sympatię, choć jestem mieszczuchem.”
Zwierzęta (i przyrodę) abo się kocha, albo są one komuś obojętne. Albo się je po prostu nienawidzi. Taki jest współczesny język względem matki natury – coraz bardziej pełen emocji. Podobna wrażliwość występują w stosunku do określenia ,,zdechł” które od wielu lat ma wydźwięk pejoratywny. A osoby które nadal go używają są spostrzegane jako dziadersi. Nawet jeśli z autentyczną ,,sympatią” odnoszą się do przyrody ; ) Oczywiście z wyrazami szacunku. Również mieszczuch.
Chór Dana – Niedobrze, panie Bobrze
https://www.youtube.com/watch?v=axB8m309l60
I jeszcze dwa słowa w kwestii okołobobrowej. Otóż w mediach przelewała się wypowiedź J. Żakowskiego n/t „putinowskich metod” Tuska, a łaskawca J. Kaczyński powiedział, że Tusk robi pokazówkę. Dziesiątki dziennikarzy napisało na ten temat mnóstwo wywiadów, opinii itd. Dotąd milczałem, ale już nie mogę wytrzymać, bo świadczy to o kompletnej ignorancji komentatorów i polityków krytykujących. Aż dziw bierze, że ci wszyscy komentatorzy nie zapytali ludzi z doświadczeniem zawodowym i długoletnią praktyką zawodową na stanowiskach średnich i wyższych, jak wyglądają (przebiegają) takie narady-spotkania od dziesiątków lat w Polsce (za „komuny” i obecnie), we wszystkich sektorach gospodarczych-ekonomicznych itd, i w innych krajach, gdzie uczestnikami tych narad bywają specjaliści i menadżerowie przeróżnych branż i specjalizacji. Uczestniczyłem w moim (długim) życiu zawodowym w takich naradach-spotkaniach setki razy prowadzonych przez ludzi z najwyższej półki. Były to narady okresowe- rutynowe, ale i mnóstwo narad zwoływanych w trybie nadzwyczajnym. I te narady-spotkania różniły się od tych, które organizuje premier Tusk tylko tym, że tam bywali najczęściej zaproszeni goście, a D. Tusk zaprasza media. Innych różnic nie ma. Wszystko pozostałe jest identyczne: stres uczestników, ostre pytania, ostra wymiana opinii, obawa uczestników przed kompromitacją, czy nawet konsekwencjami. Ale jeśli ktoś miał i ma wiedzę w temacie, którym zarządza i za który odpowiada i daje mu satysfakcję zajmowana pozycja zawodowa, to nie boi się takich narad a poza tym wie, że wymiana bezpośrednia informacji z różnych punktów widzenia stanowi podstawę do synergii w efektach. Powtarzam: aż dziw bierze, że z rzeczy oczywistej i banalnej robi się w mediach i polityce sensację. Tak robią tylko ignoranci.
Mieszkam tuż przy rzece Bystrzycy. Od kilkunastu lat zadomowiły się w niej bobry. Żeremi przybywało, rozrastały się w górę rzeki od jej ujścia do Odry. Szlak bobrowych wędrówek znaczyły „fabryki ołówków”. Które mocno bulwersowały, jako że surowcem do produkcji tychże były okazałe nadrzeczne drzewa. Produkt denerwował do momentu , w którym dobrozmieńcy rozpoczęli rzeź lasów. Proporcje bobrowych szkód do szkód wyrządzonych przez zaciąg ziobrowych hunwejbinów są nieporównywalne. Co zaś tyczy wałów. Nie zaobserwowałem jakiegokolwiek bobrowego na nich ataku, a dodam ze mój ogród dochodzi do rzeczonego wału. Co prawda za wałem jest starorzecze, ale przez jakiś czas pływał w nim samotny bóbr, który z przyczyn mi nieznanych przemieścił się z rzeki płynącej kilkadziesiąt metrów dalej od wspomnianego starorzecza. Później dokonał w nim żywota.
Mizogini mawiają że kobieta „myśli macicą”, chcąc ironicznie podkreślić przypisywaną jej nadmierną emocjonalność. Mam wrażenie na podstawie zmieniających się po jednym nieopatrznie wypowiedzianym słowie słupków sympatii politycznych, że dziś całe społeczeństwo „myśli macicą”. Będziemy demontracje urządzać w obronie „biednych bobrów”, na rozsądniejsze działania już czasu i ochoty nie starczy. Słusznie @lubat zauważa, że w jednej okolicy bóbr jest pożyteczny, a w innej szkody które wyrządza przeważają nad pożytkami. Przy całej mojej do zwierząt sympatii dzika ryjącego po skwerach w centrum kilkusettysięcznego miasta i w dodatku tak upartego że wywożony kilkakrotnie do lasu zawsze wraca na te „swoje” skwery, odstrzeliłbym bez wahania – jakoś jego obrońcom nie wadzą pobliskie fermy świńskie , te obozy koncentracyjne w których „podświnie” (analog do „podludzi”) męczą się setkami tysięcy, bo „prawo bezpiecznej ekstradycji” przysługuje jedynie ich uprzywilejowanym kuzynom.
@pielnia11
29 WRZEŚNIA 2024
9:00
Jest Pan niezwykle pozytywnym idealistą. Tak trzymac:)))
Dzięki odbudowie po powodzi znacznie poprawi się nam PKB powiedział ekonomista zaproszony do telewizyjnego studia.
Tam gdzie obecnie jest zbiornik przeciwpowodziowy Racibórz była wieś. Mieszkańcy tej wioski dlugo protestowali przeciwko wyprowadzce. Dzięki pomocy Banku Światowego i zgromadzonym funduszom przeniesiono całą wioskę 10 kilometrów w górę. Teraz mieszkańcy nie tylko pięknie mieszkają w nowych domach mając nowoczesną infrastrukturę, to jeszcze mają satysfakcję, że ich zgoda na przeniesienie w nową lokalizację przyniosła korzyść mieszkańcom Opola i Wrocławia.
@dino77
29 WRZEŚNIA 2024
11:10
Niektórym wadzą. Np. mnie. Zwłaszcza, ze nie jadam wieprzowiny. Fermy kurze tez mi wadza.
W sprawie bobrów mogę tylko zacytować księdza Kitowicza („Opis obyczajów i zwyczajów za panowania Augusta III”), co jest być może istotne w kontekście dyspensy od postów, jakiej udzieli swoim wiernym biskupi opolscy i świdniccy:
Kiedy [kameduli] jedzą w refektarzu, tedy do napoju nie zażywają szklanek, ale miseczek glinianych płaskich, wyrażając w tej mierze dawnych pustelników, którzy brali napój żółwiemi skorupami; wolno im jadać kaczki dzikie, nurkami i łysicami zwane; jedzą także bobry, wydry, żółwie, i ryby, ponieważ te zwierzęta według naturalistów mają więcej przyrodzenia wodnego niż ziemnego
Nota bene, uzasadnienie jakie Kościół znajdował dla zaliczania ptactwa wodnego do ryb nie pochodziło od „naturalistów”, ale bezpośrednio z Pism Objawionych (Rdz 1:20) – jeśli Bóg tego samego dnia powołał do bytu zarówno ryby jak i ptactwo, to można je spożywać nie łamiąc postnych zakazów.
@babilas
Cieszę się bardzo, że odzyskał Pan swoją dawną, wysoką formę
@ Kalina 29 września 2024 12:36
Mierzi mnie nieodmiennie coroczna pozoracja w postaci lania krokodylich łez nad losem karpi, podczas gdy milionami świnek i chyba już miliardami kurczaczków nikt sobie głowy nie zaprząta… Ciekaw jestem, czy ktokolwiek robi rzetelne badania nad ilością marnowanego z powodu przeterminowania mięsa w postaci wyrobów? Warzywa można na kompost przeznaczyć, wyroby wędliniarskie zaś na co? – czytam ciągle o przypadających na głowę rocznie setkach kilogramów marnowanej żywności, i mnie się zdarza coś wyrzucić „bo się popsuło” ale to są gramy dające w sumie pojedyńcze kg jedynie, a nie setki kilogramów widoczne w statystykach…. Temat trudny i nie tak widowiskowy jak bóbr czy locha z pasiastymi małymi, więc nie jest nośny dla mediów.
p.s. czy zauważyłaś jak się pogorszył los zwierząt od kiedy hodowlę zastąpiła „produkcja przemysłowa”?
@AS – 28 września 2024, 22:25
„ten blog ma zasięgi całkiem niezłe, jak na jego konserwatywną formułę. Miesięcznie średnio kilkadziesiąt tysięcy odsłon.”
Szczere gratulacje zarówno kilkudziesięciu odsłon jak i konserwatywnej formuły. Oba wyróżniki Pańskiej strony szeroko znane są w blogosferze, panie Redaktorze
Kazdy bóbr dba o swój dom w przeciwieństwie do pistujacego funkcję Przezdenta RP, ktory bawił z przyjaciólmi Putina na urodzinach u Zemana. Chwala bobrom. Są mądrzejsze niż niejeden czlowiek.
@Orteq
Nie kilkudziesięciu, tylko kilkudziesięciu tysięcy, rocznie w sumie to około milion.
@dino
Czterdzieści lat temu furorę na ekranach robił film „Koyaanisqatsi” o ludzkim szkodnictwie i bezmyślnym niszczycielstwie. Była też jego druga część, jeszcze bardziej wstrząsającą. Były tam obrazy przedstawiające „przemysłowe” mordowanie kurcząt i krów.
Czy zdążą przed zimą?
To teraz najważniejsze pytanie i wszelkie działania powinny skupić się na pomocy poszkodowanym w powodzi. W telewizji pokazują polskich żołnierzy porządkujących teren i budynki w miejscowościach zalanych przez wodę. Pomagają też ochotnicy z całego kraju.
Jednak do naprawy uszkodzonej infrastruktury potrzebni są fachowcy. Wiadomości są optymistyczne jeśli chodzi o dostawy wody i zaopatrzenie w energię elektryczną, a także dostawy gazu.
Gorzej z kanalizacją bo ścieki płyną bezpośrednio do rzek. Uszkodzone i wymagające dłuższych remontów są oczyszczalnie ścieków. Nawet bobry muszą być niezadowolone ze stanu zanieczyszczenia rzek.
Prowadzone są zbiórki na rzecz powodzian. To najprostszy sposób aby pomóc. Warto się do tej pomocy dołożyć
@AS
Cytat był prawidłowy. Reszta bazgroł to już sprawa nieuwagi wiekowej.
Nawet przez moment nie myślałem,że bobry są jakoś zagrożone. KO obsiadły sekty(organizacje) eko-klimatyczne. (Tylko czekać jak ministerstwo zdrowia opanują antyszczepionkowcy.)
To siatki są dla bobrów dużym zagrożeniem. Bobry żeremia budują z gałęzi na wypłyceniach zbiorników lub w wygrzebanych jamach w wysokich brzegach. Bez żeremi nie będzie rozmnażania i w efekcie nie będzie bobrów. Tyle wiedzą o naturze ekologiści. Nie wystarcz lubić kotki i ptaszki. Trzeba mieć jeszcze podstawową wiedzę o środowisku. Tak jak nasza ministra,która z wykształcenia jest…politologiem/lożką/, podobnie jak jej zastępca, który za cel życiowy obrał sobie zniszczenie Lasów Państwowych.
Strzelanie do bobra pod naszym prawem jest praktycznie niemożliwe.Głównie przez to, że bóbr nie jest zwierzyną łowną. Wojewoda, który wydaje zgodę na odstrzał łamie prawo. Równie dobrze mógłby uczynić legalnym rozbój.
I jeszcze jedno. Zgodnie z prawem łowieckim, broni palnej w otwartej przestrzeni można używać wtedy kiedy na dworze jest widno. W praktyce latem jest to dwie godziny przed wschodem i godzinę po zachodzie słońca a bóbr aktywny jest nocą.
Bobra tracimy głównie za sprawą wilka i kłusownictwa. Dane o iloścu utraconych bobrów są wzięte z sufitu albo od ekologistów.
@Kalina
Żeremia nie są puste. Bóbr najaktywniejszy jest, kiedy my już śpimy 22-23. W dzień śpi sobie. Tam gdzie pasą się krowy bywają też Sarny, Jelenie Łosie,tyle, że zobaczyć je można wcześnie rano.maksymalnie do szóstej. Pyaków faktycznie jest mniej niż kiedyś. Nawet na wsiach. A to dlatego, że nie mają gdzie gniazdować. Nie ma już zakamarków w budynkach. Wszystko jest akuratne, zrobione do kantu. Nawet obory i chlewnie. Nie ma tam miejsca dja wróbli, sikor… Wszystko mamy śliczne, higieniczne i martwe.
@feniks
Przed laty co roku spływałam kajakiem po wodach Mazur i Suwalszczyzny, m.in. Czarną Hańcza. I nie było roku, żeby jakiś bobrzy nosek się nie pokazał. Ale w tym roku nie miałam szczęścia
is42
Po odbudowie nam wzrośnie, bo teraz spadło, tak, że wyjdziemy na zero.
Czas wzrostów nam się kończy, o ile już się nie skończył. Teraz zadłużenie pociągnie nas do spodu. No bo jeżeli spłaca się raty za samochód, to niema się z czego inwestować w meble, wczasy, czy wykształcenie dzieci. Idą chude czasy. Będziem żyć biednie, ża to nasza armia będzie gotowa do obrony zachodnich wartości. Tylko co z tych wartości jeszcze zostało.
@Kalina
Zadnia można spotkać Bora,któremu brakło gałązek do obielania, wtedy dojada w jakichś szuwarach,choć najpożywniejsza jest da niego miazga drzew (jest tam dużo cukrów). Jeżeli bobrom uda się w nocy pozyskać dostatecznie dużo gałęzi w dzień smacznie śpią. W dzień wędrują też młode dla których nadszedł czas usamodzielnienia. Wędrują wtedy, często daleko w poszukiwaniu partnera-partnerki a kiedy znajdą budują żeremie i w maju-czerwcu następnego roku mamy nową bobrzą rodzinę.
Un mec uważa, że najlepszym kierownikiem Instytutu Pogrzebowego byłby zmarły. Poza tym nie lubi Zielonych. Taka jego szara karnacja.
Do tego błądząc sugeruje, że z zachodnich wartości niewiele zostało. Nie wie nieszczęsny, że wartości są autonomiczne, czy funkcjonują, zależy od nas.
Zapomniał przejechac się po Unii.
Bóbr
Z drzew gałęzi, mułu, liści,
stado teren wokół czyści.
Blisko wody, gdzie jest ziemia,
bobry wznoszą swe żeremia.
Tylko jak ten bóbr tam wchodzi?
Aaa, pod wodę sobie schodzi.
Tam ma swoje wejścia tajne.
Pomysłowe to i fajne.
Na powierzchni i pod wodą,
bóbr się rusza ze swobodą.
Świetny pływak co nurkuje.
Częściej w noc, niż w dzień żeruje.
Futrem ma pokryte ciało,
by go w zimie dobrze grzało.
W palcach stopy – błonka pławna,
to u bobra rzecz zabawna.
Uszy, oczy oraz nozdrza,
w jednej linii – cecha bobrza.
Z wody tylko się wychyli
i niczego nie pomyli.
Ogon płaski, cały w łuskach,
i pazury na paluszkach.
Swym ogonem bóbr się broni,
a należy do gryzoni.
Zęby bobra to siekacze,
ostre bardziej niż dziurkacze.
One rosną jemu stale,
więc są mocne niebywale.
Bób wycina drzewa w lesie.
Gdzie ten bóbr je potem niesie?
On gałęzie zjada młode.
Musi jeść, choć czyni szkodę.
Korę, liście, bóbr gromadzi,
czego nie zje, w wodę wsadzi.
Ma na zimę – mądra główka!
Woda zimą – jak lodówka.
I na wodzie wznosi tamy.
Ale po co? – zapytamy.
Poziom wody reguluje,
ma swobodę gdy żeruje.
Bóbr buduje całe życie
i naprawia należycie.
Taka już natura bobra,
że pilnuje swego dobra.
(Irena Ejsymond)
Ciekawy wywiad z Grzegorzem Gaudenem, autorem książki „Polska sprawa Dreyfusa. Kto próbował zabić prezydenta?” – https://krytykapolityczna.pl/kultura/historia/gauden-to-polska-inteligencja-wlewala-do-glow-prostych-ludzi-wizje-wedlug-ktorej-zydzi-sa-zagrozeniem-rozmowa/
Bóbr jakby wpisał się w FUTERKOWY KOMFORT PREZESA.. Jak wiadomo piątka” dla zwierząt nie wypaliła z powodu Zbyszka Z i jego rewolwerowców. Obecnie bez wzglądu na gryzonie i proces podgryzań szefo Nowogrodzian czyta w Sejmie historię boksu. Nie wiadomo czy nie bardziej ,,wizyjna” byłaby historia corridy. Zwierzęta od bobrów większe a szuka matadora, pikadora i toreadora się przyda w niedalekiej ulicznej gonitwie na podobieństwo Pampeluny.
O ile wiem Kaky lubiał cytować Herberta o <,zdradzonych'' o świcie Miłosz jakby Prezesowi dalszy nie tylko intelektualnie. Jeżli zaś brać na pióro problem obgryzania pnia… to ,,Drzewo Pisowe podgryzają ,,bydlęta polityczne'' mimo wszelkich starań .
Szkoda że Sz.Pani @ Kalina gdzieś nie zaprosiła Kaky na spływ Czarną Hańczą z udziałem np szuwaksowanego dzika i Kargula [ też Hańcza]. Brak bobrów karguli zastąpiliby pewnie nutriami.??
A mówią, że powstało jak Feniks z popiołów.
Do finansów państwa ostatnio wielu komentatorów podchodzi jak pies do jeża. Przy zadłużeniu i deficycie budżetowym trudno się dziwić.
Mimo to chyba nie jest tak źle skoro zadłużenie nie przekroczyło jeszcze progu konstytucyjnego.
Nie sądzę bowiem aby społeczeństwo zaskoczyły jakieś poufne zobowiązania rządzących na przestrzeni ostatnich lat.
Mimo to chciałbym dożyć chwili z informacją, że utrzymujemy się na powierzchni i odbiliśmy się od dna ostatecznie
Bobrzy obiekt adoracji
Jak chronić drzewa nadrzeczne ścinane przez bobry?
W niektórych okolicach włodarze miast nadrzecznych poszli po rozum do głowy i otoczyli metalową siatką pnie co okazalszych drzew, a zaprzestali wycinki olszyn, topoli i wierzb samosiejek, które dotąd „szpeciły” nadwodne promenady. Bobry i tak preferują miękkie drewno i konsumują młode pędy, liście i korę z cienkich gałęzi, a nie celulozę z grubych pni. Jedzą też trawę i trzciny. Do budowy żeremi używają gałęzi.
Roślinność łęgowa regeneruje się szybko i bobrom, jeśli zostawić je w spokoju, nie brakuje jedzenia bez powalania dużych drzew.
Robienie z bobra kozła ofiarnego odpowiedzialnego za powodzie dowodzi jedynie ignorancji i złej woli polityków.
Z pobieżnej lektury portali rolniczych wynika, że bobry w zasadzie dewastują nasz kraj: blokują linie kolejowe, przekopują drogi, wykradają jedzenie, niszczą linie energetyczne i teletechniczne, wycinają drzewa i zatapiają lasy. Włos się jeży na głowie, bo jest ich nadmiar i niedługo nas zjedzą z butami.
Tymczasem bobrów jest tyle, co trzeba. Tyle, ile pomieści optymalne dla nich siedlisko. Na pewno nie mamy ich „za dużo”.
@Slawczan:
Już anglista odpowiedział, ale przytaknę — nasłuchałem się od rolników, jacy to myśliwi wygodni. To dzik, albo inna dogodna zwierzyna ma przyjść do nich, żeby oni się trudzili? Strzela się do tego, co dogodne, a nie do tego, co byłoby jakoś tam społecznie sensowne. (Nie mówię, że bobry są sensowne; ale dziki czasem są, a czasem nie.)
@Kalina:
W drodze do/z urlopu przejeżdżałem przez wyborczą Austrię. I mignął mi ten kicklowski tekst, że nie ma globalnego ocieplenia. Odtąd ile razy widziałem jakiś zakaz, typu: nie wkładaj palców do gniazdka, nie podpalaj lasu, nie używaj szlifierki kątowej na stacji benzynowej, to pytałem, gdzie jest FPÖ broniące wolności, że taki zakaz się ostał.
Swoją drogą, z Austrii wieści złe…
Ostatnio słyszy się głosy, że prawicowy ekstremizm to reakcja na nadmierne postulaty ekologów, lewicy, czy w ogóle wszystkich, którzy tego ekstremizmu nie popierają. Na przykład naukowcy ostrzegający przed zmianami klimatu to skorumpowana grantami sekta, owładnięta lewacką ideologią, zagrażająca wolności ludu, planująca zabieranie samochodów i zmuszanie do jedzenia robaków pod przymusem unijnych regulacji, czego zapowiedzią są owe nieszczęsne nakrętki. Gdyby ta narracja była prawdziwa i faktycznie zachodzić miała taka reakcja w odpowiedzi na bodziec, to dlaczego nie działa to w drugą stronę? Słyszeliście, by centrowi symetryści domagali się od prawicy pohamowania homofobii, „bo to sprowokuje gejów do wysuwania postulatów równościowych”?
@PAK4
30 września 2024 7:56
@Anglista
No wiem. Ja tylko tak – co by podkreślić użyteczność dla naszej Ojczyzny panów z flintami. Bez nich przyroda zginie. Swoje mniemanie na ten temat wywodzę z ponadpartyjnego konsensusu jaki panuje w Sejmie gdy mowa o kwestiach związanych z łowiectwem
O tym jak trudna to służba swiadczy co toku te kilka osób odstrzelonych na terenach leśnych bo pan łowczy pomylił delikwenta z dzikiem.
@PAK4
30 WRZEŚNIA 2024
7:56
Trudno mi uwierzyć, ze ci mili, spokojni i uprzejmi ludzie glosuja na takie mendy. W Wiedniu nie mogłam sie zatrzymac na ulicy i wyjąć planu miasta, zeby ktos nie pospieszył z pomocą cudzoziemce. Jedyna agresja, która mnie tam spotkała, pochodziła od grupy rosyjskich wyrostków. Usilowałam wywołać zielone światło na przejsciu i kiepsko sobie radziłam z metalowa puszką z napisem SIEMENS, która nie miała zadnych widocznych przycisków. Podbiegł chlopak, nacisnął cos pod spodem i wrzasnął: zdies nado nazmiet, dura giermanskaja…
@PAK4
W czasie totalnej manipulacji wolność i bezpieczeństwo, stały się pojęciami względnymi.
Posłowie do bobrów: Gospodarzu; Pana sąsiad w „Polityce” red.Kalukin przedstawia
obszernie wszystkie plusy dodatnie i plusy ujemne pana Sz. Hołowni i przy okazji klasyfikuje ministrów z Trzeciej Drogi. Ma rację, że nisko ocenia panią Hennig-Kloskę,bo to trochę przemądrzała i konfliktogenna osobowość, ale za mało daje plusów dodatnich dla pani Pełczyńskiej- Nałęcz. Moim zdaniem pani Pełczyńska-Nałęcz ,to jeden z najmądrzejszych i konstruktywnych ministrów w rządzie D. Tuska. Szkoda by było dla Polski, żeby przepadła w tej walce rekinów.
@babilas
30 września 2024
9:00
„Gdyby ta narracja była prawdziwa i faktycznie zachodzić miała taka reakcja w odpowiedzi na bodziec, to dlaczego nie działa to w drugą stronę?”
Sam piszesz, ze chodzi o (uczuciowe) bodzce. A nie o racjonalne argumenty 🙁
Niestety takie bodzce, sa w aktualnej polityce coraz wazniejsze. I jezeli demokratyczni politycy nie naucza sie w koncu stosowac skutecznych uczuciowych bodzcow, to widze czarno dla liberalnej demokracji 🙁
Jak narazie Zachod przed rzadami autorytarnymi chroni:
– brak zdolnosci koalicyjnych Le Pen, AfD, FPÖ, PiS
– i zdolnosci koalicyjne demokratow.
Ale jak dlugo tak jeszcze bedzie?
jak słyszę polityka opowiadającego jak to bóbr niszczy odrzańskie wały to zastanawiam się skąd on to wie , odra jest za duża na budowę siedliska , Bobry budują się na mniejszych ciekach wodnych , ich wykopy w lądzie muszą mieć wejście pod wodą , wały jeśli są to są to z reguły za daleko od wody żeby mogły się pod nie podkopać , w określonych warunkach ich działalność może spowodować szkody ale generalnie jest więcej plusów niż minusów
@Kalina:
Ja podejrzewam, że mam wyborcę FPO w dalszej rodzinie. Pan bardzo nie wierzył w COVIDa, był przy tym w sumie wyjątkiem, bo jako przeciwnik szczepień i noszenia maseczki był totalnie nieagresywny i miły.
@mfizyk:
Guardian mówi, że standardy koalicje w Austrii są „barokowe”. Co ma znaczyć, że FPO może się dogadać z każdym…
Co do uczuciowych bodźców — to bym uważał, bo są różne grupy w społeczeństwie. Do jednych docierają takie emocje, do innych inne, a do jeszcze innych racjonalne argumenty. W każdym razie, obawiam się, że chcąc rywalizować z populistami na ich gruncie, po pierwsze, powieli się ich politykę (tak, to jakoś i temat tego wpisu…), po drugie, może się zniechęcić dotychczasowych wyborców…
Poszukałbym też głębszych problemów. Jak widzisz, za mną „chodzi”, że coś jest nie tak z obecnym modelem gospodarczo-politycznym. Jeden z czynników — model mediów oparty na „klikalności” (a co się lepiej klika niż kontrowersje? czym skrajniejsze, tym lepiej).
W sprawie afery IDEAS NCBR, to zdecydowanie za mało wiem, aby się wypowiadać (zwłaszcza, że od sztucznej inteligencji wciąż wolę naturalnych idiotów), ale rozbawiła mnie do łez wypowiedź p. Gduli (wiceministra nauki), że powodem odwołania władz ośrodka badawczo-rozwojowego były generowane przez spółkę (będącą na drodze do przekształcenia w instytut badawczy) straty finansowe. Albowiem bardzo zabawnym jest gdy jeden z czołowych ideologów polskiej lewicy głosi publicznie i bez zażenowania, że w tej całej nauce piniundz jest najważniejszy.
Afera druga, na której znam się troche bardziej, to sprawa optymalizacji podatkowej pana Bartoszewskiego juniora. Tutaj wiadomo, oprócz metod legalnych i etycznych, są również legalne i nieetyczne, a także nielegalne i nieetyczne. Obojętnie czy zakwalifikujemy ten przypadek jeszcze do grupy drugiej, czy już trzeciej, sytuację postrzegam jako całkowity brak instynktu samozachowawczego. Jak się ma jakiekolwiek trupy w szafach to nie należy się pchać do polityki, czy na jakiekolwiek inne świeczniki. Bo potem to już tylko pozostaje krzyczeć, że to (bezprzykładny i nienawistny – ewentualnie jakieś inne przymiotniki do wyboru) “polityczny atak na mnie i moją formację”.
Kolarski – „bohater” wieczoru…ukończył studia w zakresie filozofii na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie – kościelna szkoła katolicka – finansowana na zasadach szkoły publicznej czyli z naszych podatków, asystent posła Rokity, potem pracował na różnych stanowiskach w urzędzie marszałkowskim województwa małopolskiego, a później był dyrektorem biur poselskich dedede… by wylądować w kancelarii dedede, w tym śmietniku odpadów wszelakich, a ostatnio w 2024 bezskutecznie kandydował w wyborach europejskich jako lider listy PiS w okręgu nr 7 obejmującym teren województwa wielkopolskiego (?!)… przegrał z Czarnym Rychem i Malągową… upokarzająca porażka.
Typowa nieudolna zapchajdziura z partyjnego zaplecza.
Wspomina o nim Hartman w swoim ostatnim felietonie obok: „Muzeum Polin ma już 10 lat. Marian Turski: „Nie bójcie się!”:
„… Był za to jeden z ministrów Andrzeja Dudy z wysoce niestosownym, a nawet żenującym wystąpieniem. Nie odczytał spodziewanego przy takich okazjach listu gratulacyjnego od prezydenta, lecz jedynie oświadczył, że przynosi prezent w postaci numeru „Naszego Przeglądu”, w którym ta żydowska i szczerze propolska gazeta oddaje hołdy zmarłemu Józefowi Piłsudskiemu w dniu jego pogrzebu. Pomijając niezbyt prezydencki poziom tego darczynienia, podprogowy, a nawet całkiem nadprogowy, by nie powiedzieć: świadomy przekaz głowy państwa do środowisk żydowskich, jaki niesie ze sobą ten dar, jest dość podły i bardzo w stylu Andrzeja Dudy”.
Debilizm w swych skrajnych przejawach.
How’s it feel to be a stopgap?
@PAK4
30 września 2024
13:46
Polityka to taki dziesiecioboj o roznych wyborcow. Nie wystarczy miec np. najlepsze merytoryczne argumenty i liczyc na to, ze to wyrowna przegrana w innych dziedzinach.
Oczywiscie, ze na dluga mete nalezy np. porawic media czy system polityczno-gospodarczy. Ale to dlugi czas przekonywania wyborcow. A na krotka mete pozostaje tylko „tak krawiec kraje, jak mu materialu staje”. Czyli trzeba skutecznie „pracowac” z takimi wyborcami i takimi metodami jakie sa 🙁
poprawione
babilas
30 września 2024 14:12
Tutaj wiadomo, oprócz metod legalnych i etycznych, są również legalne i nieetyczne, a także nielegalne i nieetyczne.
Zupełnie na marginesie zauważam, że są jeszcze metody nielegalne i etyczne np. tzw. janosikowe: dajmy na to okradam chytrego bogacza z cząstki jego własności, który nie był skory do pomocy mimo próśb, by sfinansować operację biedaka ratującą jego życie, a którego nie stać na taki wydatek.
Nielegalne, ale czy nieetyczne?
Jasne, że nielegalne i wątpliwe etycznie…
corrected
babilas
30 września 2024 14:12
Tutaj wiadomo, oprócz metod legalnych i etycznych, są również legalne i nieetyczne, a także nielegalne i nieetyczne.
Zupełnie na marginesie zauważam, że są jeszcze metody nielegalne i etyczne np. tzw. janosikowe: dajmy na to okradam chytrego bogacza z cząstki jego własności, który nie był skory do pomocy mimo próśb, by sfinansować operację biedaka ratującą jego życie, a którego nie stać na taki wydatek.
Nielegalne, ale czy nieetyczne?
Jasne, że nielegalne i wątpliwe etycznie…
mario
30 września 2024
14:33
Ciekawe ile trzeba wypić , żeby tak bredzić. Pomyliłeś chyba blogi, bo tu tematem są bobry.
Ryszard Swirlik / Cenzor /
30 września 2024 20:50
Jak mawiał Izydor o kapuściakach cenzorach:
Łajno dla łajna
To fajna ferajna.
Świrlik … świrze
pisz tylko dobrze
o bobrze
o boberku
możesz tylko pomarzyć
próbuj a nuż cud
może się zdarzyć
bo bez cudu
ani duda dudu
@mfizyk:
Ależ się zgodzę. Ja tu, zresztą zapożyczywszy to z artykułu z Polityki, pisuję że dzisiejsze partie są „polifoniczne” — mają wiele głosów, skierowanych dla różnych grup odbiorców. I to widać na ulicy. Jak przepytasz ludzi, co dana partia proponuje, to usłyszysz inne rzeczy w różnych grupach (i inne od zwolenników, inne od przeciwników*).
Tak, oczywiście pamiętam o keynsowskim, że w długiej perspektywie czasu, to wszyscy będziemy martwi. Ja nie wyrzucam np. Tuskowi tych populistycznych zagrań przy okazji powodzi — uważam, je za zrozumiałe w obecnej grze w populizm i jak na polską skalę, umiarkowane. Nie ma jednak bliskich wyborów, więc uważam, że jest czas na takie szersze spojrzenie, bo póki tkwimy w tych realiach, póty problemy wracają — i widzimy to nie tylko w Polsce. I problem generalnie narasta, bo nawet jeśli „nasi” wygrają wybory, to za chwilę może pojawić się bardziej radykalna organizacja (patrz współczesność Partii Republikańskiej w USA, czy AfD, gdzie nastąpiły już wymiany dawnych radykałów, którzy odeszli uważają, że partia stała się zbyt radykalna; patrz też PiS, którego rosnącą radykalizację widać — to kiedyś była partia aspirująca do bycia chadecją…). Póki trend się nie odwróci, to jako kibice demokracji mamy duży problem.
Natomiast chodzi mi o to, by uważać z tymi postulatami — nad polifonią partyjną trzeba zapanować (ta przegrana PO w 2015 może być i tak rozumiana, że bez zręczności przywództwa, do segmentów wyborców docierały przekazy, które miały trafić do innych). Mamy już te napięcia po stronie rządzącej koalicji — wyniki pokazują, że ta baza jest całkiem liczna i jak warto zawalczyć o innych, tak przede wszystkim nie można zniechęcić obecnych wyborców.
*) Nie chcę mówić, że to zupełnie subiektywne, jak tu kiedyś Slawczana odsyłałem do programu Lewicy, gdy mówił o niej z perspektywy wyborców Konfederacji. Pewne obrazy są oczywistą karykaturą tworzoną dla ośmieszenia przeciwników.
Do Swirlika/Cenzora/: napisałeś:”Ciekawe ile trzeba wypić , żeby tak bredzić. Pomyliłeś chyba blogi, bo tu tematem są bobry”.
Swirliku: to ty bredzisz, jako „cenzor”, bo mogłeś zarzucić @mario”,że pisze nie na temat, a nie że bredzi. Jeśli masz zastrzeżenia do merytorycznej warstwy wpisu @mario,to je napisz, a nie pisz, że on bredzi.