Uwaga, egzorcyzmy

Mamy kolejne ostrzeżenie przed tzw. egzorcystami – bulwersujący przypadek znanego polskiego księdza oskarżonego w Wielkiej Brytanii, gdzie pracował w jednej z tamtejszych diecezji, o przestępstwa seksualne na nieletnich. Okazuje się, że jest także tzw. egzorcystą, czyli „uwalnia” od rzekomego opętania przez złego ducha, Szatana.

Śledztwo wyjaśni, czy obie aktywności duchownego były jakoś powiązane, a niezależny sąd oceni, czy zarzuty są uzasadnione. Przed wyrokiem w państwie prawa oskarżony jest niewinny. Winy i kary więc nie przesądzam, zajmę się znachorstwem rodem z wieków ciemnych, czyli obrzędem egzorcyzmów, sprytnie i skutecznie wplecionym w system kościelnym, tak że u nas praktycznie nie do ruszenia, choć teoretycznie nie jesteśmy państwem wyznaniowym. O ile wiem, w Polsce tylko jedna sprawa dotycząca szkód wyrządzonych podczas takiego seansu trafiła do sądu.

Trudno pojąć, czemu w świeckim państwie oddzielonym od instytucji i praktyk religijnych toleruje się takie praktyki. Szarlatańskie, groźne dla zdrowia, a nawet życia ofiar (samobójstwa wskutek traumy). Katolik może sobie wierzyć, w co chce, ale nie ma prawa robić z ludźmi, co mu się podoba. Tu powinno wkroczyć prawo. Nie można ludzi pozbawiać wolności osobistej pod pretekstem, że się ich uwalnia z opętania. Obrzędy egzorcystyczne są jawnie przemocowe. Dotyczą głównie młodych kobiet, mają podtekst seksualny. Są możliwe dzięki współpracy rodzin ofiar z egzorcystami. To rodzice – naiwni lub zrozpaczeni – oddają dziecko w ręce znachorów, nie pytając go o zdanie.

Dlatego uważam, że tzw. egzorcyzmy w państwie świeckim powinny być ścigane z mocy prawa, tak jak znachorstwo. Znachorzy podszywają się pod lekarzy różnych specjalności, egzorcyści udają specjalistów od leczenia zaburzeń psychicznych, które nazywają skutkiem opętania przez szatana. Jak im to uchodzi na sucho? Bo państwo na to pozwala. W Niemczech procedury egzorcyzmów zakazano, za to w Polsce i Włoszech mają się dobrze. Lud nie protestuje, bo przecież wierzy w istnienie Szatana i czytano mu w kościele wyjątki z Ewangelii o Jezusie wypędzającym złego ducha z opętanych.

Nie interweniują władze oświatowe, bo nie mają jurysdykcji nad przekazem katechetów, a ci uwielbiają straszyć dzieci diabłem za ich grzechy. Nic dziwnego, że zastęp egzorcystów rośnie w Polsce najszybciej w Europie. Grunt do przemocy zamaskowanej jako obrzęd liturgiczny mają przygotowany. Dzieje się to z przyzwoleniem lokalnych biskupów i części wiernych. Tak powstaje pole do nadużyć, raj dla zaburzonych osobowości wykorzystujących historie biblijne do swego patologicznego procederu.

Sam podczas mszy w bazylice dominikańskiej w Krakowie słyszałem, jak jakiś nawiedzony katecheta młodzieży opowiadał, że był świadkiem obrzędu rzekomego wypędzania złego ducha z ofiary, która wypluła elementy radioodbiornika. Miało to być dowodem skuteczności procedury i ostrzeżeniem przed korzystanem z mediów, które są narzędziem Szatana. Egzorcyści nie tylko manipulują swymi ofiarami i grupkami wiernych wokół nich skupionych. Głoszą też poglądy zbliżone do skrajnie prawicowych – tych nakierowanych na szerzenie teorii spiskowych o zmowie elit przeciwko Panu Bogu.

Tymczasem jedynym sposobem walki ze złem, zgodnym z etosem chrześcijaństwa, jest czynienie dobra. Egzorcyzmy opisane w Piśmie świętym były próbami leczenia zaburzeń psychicznych w realiach sprzed rzetelnej wiedzy medycznej na ten temat. Dziś medycyna oferuje metody leczenia tych zaburzeń zgodne z naukową wiedzą. Wybór jest prosty. Choroby i zaburzenia psychiczne są źródłem wielkich cierpień osób nimi dotkniętych. Praktyki szarlatanów nie tylko im nie pomagają, ale mogą jeszcze je spotęgować. Grupki wokół egzorcystów działają jak niebezpieczne sekty bezmyślnie lojalne względem swoich guru. Ofiary egzorcystów przeżywają traumę podobną do tej, jaką przeżywają ofiary pedofilów. Jak długo jeszcze?