Totalna obstrukcja

Premier Morawiecki twierdzi, że rozmawia z kilkoma ugrupowaniami w sprawie „koalicji polskich spraw”. To może być prawda, bo przecież w obozie Kaczyńskiego są ziobryści, republikanie Bielana, niedobitki Kukiz ’15 i kto tam jeszcze.

W piątek na jego zaproszenie stawiła się grupka konfederatów z Bosakiem i Braunem. Tym Braunem, który demolował sprzęt nagłaśniający na spotkaniu z badaczem Szoa i który nie zostawił suchej nitki na marszałek Witek podczas inauguracji nowego Sejmu. Skandaliści i antyunijni nacjonaliści – takich tylko ma Morawiecki rozmówców. A i tak mało prawdopodobne, by pomogli mu stworzyć upragnioną większość.

Mimo to farsa trwa: premier ma przedstawić program i skład swego rzadu już w poniedziałek. Myślę, że przedstawi, ale wszyscy wiemy, że nie uzyska wotum zaufania. Od wyborów minęło pięć tygodni. Potrzebujemy rządu, ale Tuska, a nie Morawieckiego. Skład tego rządu już znamy. Wiemy, że jest gotów wziąć odpowiedzialność. A jednak musi czekać, bo jak oświadczył prezydent Duda, Tusk nie jest jego premierem i dlatego desygnował Morawieckiego.

Nie ma pewności, czy Duda zaprzysięgnie rząd Tuska, gdy klamka ostatecznie zapadnie. Tusk uzyska wotum zaufania w „drugim kroku”, a i tak może będzie musiał dalej czekać na objęcie władzy, bo krążą plotki, że Duda wybiera się za granicę w terminie, kiedy powinno ono nastąpić. To zwlekanie nie ma precedensu w polityce polskiej po 1989 r. Jest bezczynnością celową, kalkulacją, że każdy kolejny dzień trzymania Tuska w poczekalni osłabia morale obozu demokratycznego. W rzeczywistości obóz nie zdradza oznak rozkładu. Za to 11 mln obywateli, którzy nie głosowali na PiS, może się czuć obrażonymi przez obóz Kaczyńskiego, który każe im czekać na nowy rząd jeszcze kilka tygodni.

A wszystko po to, by wykorzystać darowane przez Dudę tygodnie do załatwiania własnych interesów i żeby popsuć show Tuskowi. Prywata i małość, zemsta i buta. Jakie ma z tego wynikać dobro dla państwa i społeczeństwa? W czym ta totalna pisowska obstrukcja poprawia klimat społeczny i wizerunek Polski?

Tusk i większość demokratyczna w parlamencie znoszą to wszystko z godnością, a nawet humorem. Zaprzysiężenie w rocznicę stanu wojennego? A niech tam, to dzień świętej Łucji, święto światła! No nie wiem. To raczej kolejna zniewaga, bo 7 mln wyborców PiS ma skojarzyć nowy rząd z rzekomym zamachem stanu w wykonaniu Tuska i jego brukselskich mocodawców. Kaczyński wychował na miesięcznicach smoleńskich całe rzesze Polaków ufających, że Polska może być albo pisowska, albo kolonizowana przez Niemcy. Swoje osobiste obsesje uczynił programem narodu i państwa. I oni w to wierzą. To najgorsza rzecz, jaką zrobili przez osiem lat swych rządów.

Marszałek Hołownia przyznaje publicznie, że już sam nie wie, jak ma dać kosza Morawieckiemu, by w końcu przestał robić awanse do Trzeciej Drogi. Ale Morawiecki nie przestanie, bo taka jest jego masochistyczna osobowość polityczna. Rządzili Polską mierni i wierni Kaczyńskiemu. Zbudowali państwo w państwie. Są z niego dumni i chcą go bronić, nie oglądając się na większość, którą to ich państwo wewnętrzne przerażało pazernością i bezprawiem. Demontaż będzie trudny i kosztowny, ale już się zaczyna. Na razie w Sejmie, od połowy grudnia z udziałem nowego rządu. Orła wrona nie pokona.