I ty, Kościele, przeciw PiS?

Arcybiskup Gądecki już drugi raz w ciągu dwu tygodni skrytykował obecną władzę. Nie za to, za co dziś wielu Polaków i wiele Polek krytykuje PiS i sprzymierzoną z Kaczyńskim część KRK, lecz za to, że obóz Kaczyńskiego uderza w jego interesy.

Najpierw, w pierwszych dniach sierpnia, ogłosił w Katolickiej Agencji Informacyjnej tekst o złych dla Kościoła skutkach rządowych działań przeciwko pandemii. Bo jego zdaniem naruszała one prawo wiernych do uczestnictwa w zgromadzeniach religijnych, w tym w mszach, a przez to godziła w jego ocenie w prawo do wolności religijnej, zagwarantowane w naszej konstytucji i w konkordacie RP z Watykanem.

Teraz w internecie pojawiły się informacje o kolejnym krytycznym liście szefa konferencji biskupów. Tym razem do premiera Morawieckiego. Z krytyką pisowskiego Polskiego Ładu! Bo podniesienie składki zdrowotnej w nim przewidywane uderzy po kieszeni księży, a nie zostało z episkopatem skonsultowane. Tym samym Gądecki, centralna dziś postać w Kościele instytucjonalnym, zadał cios nie tylko flagowemu społeczno-gospodarczemu programowi obozu Kaczyńskiego, ale i jego polityce kościelnej: zamiast wdzięczności za sześć lat wspierania przezeń KRK – propagandowo, politycznie i materialnie – krytyka z pozycji „zdrajcy” Gowina.

To musiało podwójnie zaboleć. Nie dość, że Gądecki podważył pisowski Ład, to jeszcze zarzucił mu dokładnie to samo co Gowin, który występuje przeciwko temu programowi, prezentując się jako obrońca przedsiębiorców i klasy średniej. Czy w nadchodzących wyborach episkopat poprze w zamian Gowina? Raczej wątpię, ale PiS z pewnością tej krytyki się nie spodziewał i coś musi z nią zrobić.

Co do meritum. Szef KEP ma rację, gdy w obu przypadkach wytyka obecnej władzy naruszenie litery prawa i błędy jej strategii. W kontekście wolności religijnej i poszanowania wzajemnej autonomii państwa i związków wyznaniowych. Nie byłoby problemu, gdyby obecna władza ogłosiła – apelowała o to wielokrotnie opozycja wraz z organizacjami i stowarzyszeniami zawodowymi i obywatelskimi – stan klęski żywiołowej w związku z pandemią. Nie ogłosiła, więc można jej teraz zarzucić, że jej decyzje i działania były bezprawne, a to oznacza, że może być za to pociągnięta do odpowiedzialności.

W przypadku drastycznej podwyżki składki zdrowotnej sytuacja rządu też jest nie do pozazdroszczenia. Jej skutki już doprowadziły do protestów i radykalnego spadku poparcia dla Polskiego Ładu w społeczeństwie. Ład obrócił się w swoje przeciwieństwo: zamiast pomóc PiS wygrać wybory, może posłużyć opozycji do ich wygrania.

Jest jednak drugi element sporu Gądeckiego z Kaczyńskim i jego ekipą. W wielu państwach demokratycznych Kościół, choć też niechętnie, podporządkował się jednak radykalnym ograniczeniom narzuconym przez władze państwowe w walce z covidem. W tych Kościołach uznano, że ograniczenia służą zdrowiu i życiu ludzi, w tym wierzących, więc są dobrem wspólnym stojącym wyżej niż domaganie się pełnej wolności praktyk religijnych w sytuacji powszechnego zagrożenia tego dobra.

Po drugie, krytyka należała się rządowi nie tylko za podwyższenie podatków pod pozorem ratowania służby zdrowia. Bo także w sprawach praw kobiet, dyskryminacji LGBT, demolowania wymiaru sprawiedliwości i szkolnictwa, konfliktowania Polski z Unią Europejską (Kościół korzysta obficie z jej funduszy). Ale o tych sprawach episkopat milczał lub przyzwalał, a nawet popierał, zamiast ostrzec przed ich dewastującymi skutkami dla państwa i społeczeństwa.

Powstaje pytanie: co jest większym dobrem: całkowita swoboda korzystania przez Kościół z jego praw i przywilejów czy gotowość do samoograniczeń? Nie tylko w Kościół uderzą ekonomiczne skutki Ładu (o ile w ogóle wejdzie w życie), nie tylko Kościołowi przydarza się uszczuplenie wolności jego działania. Listy abp. Gądeckiego byłyby wiarygodne, gdyby episkopat stawał w ostatnich latach po stronie innych protestów obywatelskich w obronie demokracji i praworządności, a nie tylko upominał się o swoje prawa.