Dzielna i prawa Jagoda Grondecka

Gdy minister kultury (!) obiecuje, że PiS „obroni” Polskę przed uchodźcami, a polski episkopat milczy o afgańskim kryzysie humanitarnym, Jagoda Grondecka daje przykład prawdziwego humanitaryzmu i patriotyzmu. To ona ratowała nie tylko ludzi uciekających przed talibami, lecz także dobre imię Polski, gdy niektórzy politycy je szargali.

Zasługi wolnej korespondentki mediów polskich, feministki i obrończyni prawa kobiet do aborcji, ratującej w Kabulu współpracowników polskiego kontyngentu wojskowego i polskiej ambasady w Afganistanie, wyróżnił minister Dworczyk, bliski współpracownik premiera Morawieckiego. Miejmy nadzieję, że zauważy je także prezydent Duda i odznaczy medalem za odwagę cywilną.

Polski nie trzeba „bronić” przed uchodźcami, lecz politykierami znowu grającymi strachem przed nimi w celach wyborczych. Na strachu przed uciekinierami Kaczyński wygrał w 2015 r. Teraz słabnie w sondażach, więc skorzystał skwapliwie z tragedii afgańskiej. W obu przypadkach budzenie strachu nie miało i nie ma podstaw w rzeczywistości. Żadne setki tysięcy kobiet, mężczyzn i dzieci nie nadciągają ku Polsce z Afganistanu. Na naszej granicy z Białorusią utknęło kilkadziesiąt osób w potrzebie. W ostatnich tygodniach były ich góra dwa tysiące.

Spekulacje, że jeśli Polska wpuści kilkaset czy kilka tysięcy „bieżeńców” – przerażonych i wycieńczonych ludzi takich samych jak my, gdy uciekaliśmy przez zielone granice lub fortelem w epoce zimnej wojny – to wkrótce pojawi się ich milion, są absurdalne z powodów logistycznych i politycznych. A robienie z uchodźców broni w rozgrywkach politycznych obozów Łukaszenki czy Kaczyńskiego to ohyda. Ucieczka przed fanatyzmem to zachowanie ludzkie i normalne w sytuacji bezpośredniego zagrożenia. Odpowiedzią na nie normalnych ludzi, szczególnie w państwach demokratycznych, powinny być empatia i pomoc.

Rząd Morawieckiego ma po temu środki i może mieć wsparcie Unii Europejskiej. Powinien nalegać na Brukselę, by stworzyła wspólny front działania w sprawie kryzysu afgańskiego. Polityczny i humanitarny, w tym wspólne sankcje na Łukaszenkę, aby pokrzyżować jego nikczemne próby destabilizacji UE z wykorzystaniem uciekinierów. To są ludzie, a nie ideologia dżihadu.