Dzielni Lechici profesora Nowaka

Jest jakaś granica nonsensu w naszych sporach polsko-polskich. Że ją przekroczy akurat profesor Andrzej Nowak, jednak mnie zaskoczyło. Nowak, ceniony rusycysta i jeden z guru prawicy intelektualnej, pojechał po bandzie w tekście w ,,Rzepie” o ,,dumnych Lechitach”.

.
Obserwuję jego ewolucję od lat, bom krakus i nieraz spotykałem się z Nowakiem w Radiu Kraków na rozmowy polityczne i przy innych okazjach. Był mniej prawicowy. Rozmowa z nim była możliwa, mimo różnicy opcji politycznych i ideowych, była interesująca. Jeszcze niedawno drukowała go nawet Wyborcza. Teraz dzieli Polaków z pewnością brutalnych inżynierów społecznych.

Dzieli na wspomnianych Lechitów, którzy są OK, i na ,,tutejszych?”i ,,turystów”, których uważa za zakałę ,,Polski: Wielkiego Projektu”. Pod tą pretensjonalną nazwą kryje się koniec końców apel do Lechitów, żeby pod wodzą PiS bronili ,,polskiej kultury” przed takimi szkodnikami jak Wajda, Masłowska, Pilch, Smarzowski czy Sapkowski.

Nowak podprawia swoje rozważania grzebaniem w biografiach i genealogiach swych ,,hate- figures”. A nawet w ich preferencjach telewizyjnych: jak intensywnie oglądają TVN i obecną TVP. Naturalnie to tylko opinia, a jeszcze nie czarna lista, ale niewykluczone, że i na to przyjdzie odpowiedni moment.

W biografie i genealogie ludzi swego obozu Nowak nie zagląda, bo po co? Przecież akcesem do obozu ,,Pana Jarosława” odkupili wszystkie swoje winy wobec ,,Polski Wielkiego Projektu”.

Trudno mi uwierzyć, że frustracja polityczna może aż tak szkodzić myśleniu. Wpychać intelektualistów w objęcia polityków. Gdzie akademicki etos prawdy i niezależności? Nowak idzie drogą profesorów Legutki i Krasnodębskiego, Staniszkis, Zybertowicza, Gilowskiej. Przykro patrzeć.