Partia Balcerowicza?
Minister Rostowski rzuca w rozmowie z Onet.pl(http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/minister-zdradza-ktora-partia-bylaby-dobrym-koalic,1,4258785,wiadomosc.html ideę, że ewentualna partia polityczna Leszka Balcerowicza byłaby dobrym koalicjantem dla Platformy. Pewno by była, ale jej nie ma. Nawet gdyby powstała przed wyborami, na co moim zdaniem nie ma widoków, to komu odebrałaby głosy, jak nie Platformie?
Rozumiem słowa ministra tak, że chce koalicji z ludowcami i tylko z ludowcami. SLD to nawet nie mniejsze zło, tylko najgorszy ze scenariuszy. Połączenie sprzecznych żywiołów które nie może się udać. Coś dla frustratów z PiS i SLD, którzy zrobią wszystko, by odsunąć Platformę od władzy, a potem się zobaczy.
Sympatyzuję z tym myśleniem. Tylko że przyszłość powyborcza jest zasłonięta mgłą smoleńską i chmurą inflacyjną. W tak fatalnej pogodzie politycznej prawie wszystko może się zdarzyć. Atmosferę pogarszają plotki o rządzie ekspertów z prof. Kleiberem na czele, wspieranym przez partie Kaczyńskiego i Napieralskiego i może przez PJN, o ile ,,kluziki” wejdą do nowego parlamentu. I spekulacje mediów o defetyzmie i pęknięciach w kierownictwie Platformy.
W przekazie medialnym PO jawi się jako partia wytracająca impet, a PiS i SLD jak partie ,,wschodzące”. Internauci apelują o głosowanie na partie pozaparlamentarne. Bez sensu, bo to de facto wzmacnia PiS przez rozproszenie się głosów oddawanych na inne listy. Ten sam efekt da wariant grilla, czyli zostanie w domu, kiedy ważą się polityczne losy Polski na następne długie lata.
Między scenariuszem ,,Kleibera” a wizją zgłodniałych władzy i cynicznych liderów opozycji zachodzi sprzeczność. Albo bezpartyjni fachowcy, albo liderzy. Koalicja Napieralski-Kaczyński wydaje się bardziej prawdopodobna, ale też bardziej absurdalna. I kompletnie bez pola manewru, chyba że pójdzie na totalny socjal, a w konsekwencji na opt-out z Unii Europejskiej. W tej sytuacji zagłosuję z pełnym przekonaniem na Platformę.
PS. Na majowy weekend wyjeżdżam do Lwowa, na korespondencję odpowiem po powrocie.
Komentarze
Mnie zaciekawia co innego- media są wyjątkowo wstrzemięźliwe przy zabieraniu głosu na temat PSL. Nawet cytowana przez nie rzadko wypowiedź
polityka tej partii jest zdystansowana w stosunku do rządu w którym zasiadają……
Dziwna koalicja. A wydawałoby się, że to koalicja, a nie samodzielne rządy Platformy….
Kleiber niegdyś (niewiele osób spoza kręgów rządowo-brukselskich o tym wie) kompletnie się kiedyś ośmieszył zgłaszając się do konkursu na dyrektorskie stanowisko z biurokracji unijnej w czasie gdy był urzędującym ministrem i nie poinformował o zgłoszeniu premiera. Było to całkowicie niewłaściwe, nieprofesjonalne i stało się na długie miesiące źródłem niepochlebnych dla niego opinii i żartów.
To ciekawe, jak oceny polityków i dziennikarzy (nie mam na myśli Pana Redaktora) zmieniają się w zależności od tego czy dana sprawa dotyczy SLD czy innej partii.
Koalicja PO i PiS? Jak najbardziej! Do dziś wielu marzy o tym że dojdzie ona do skutku. Ot, odsunie się na bok paru agresywnych działaczy, zmieni ton i nareszcie Polska będzie miała to czego jej potrzeba. Zresztą, obie partie nie różnią się wiele w postrzeganiu świata, stosunku do Kościoła, głosowały za tymi samymi ustawami wzmacniającymi IV RP, wymieniały się posłami i ministrami i dalej często jest im do siebie blisko. Pamiętam jak Donald Tusk wyjaśniał, że nie ma się co martwić wpływem PiS na służby specjalne: „Oni mają CBA, ale my mamy ABW”.
A koalicja PiS i SLD? – „Diabelska”.
Niedawno prokuratura wydała oświadczenie, że nie ma dowodów na to że ktoś zacierał ślady na pistolecie którym zabito Barbarę Blidę. A przecież pistoletu dotykała Blida, mąż Blidy i zapewne policjantka. Po 3,5 godzinach przebywania grupy policjantów w domu Blidów ślady zniknęły. No i okazuje się że nikt ich nie wytarł. I politycy i media podeszły do tego stosunkowo spokojnie. Wyobraźmy sobie co by się działo, gdyby to było za rządów SLD i zginęłaby działaczka prawicowa. „Afera” to byłoby najłagodniejsze określenie.
PO nie skrzywdzi PiSu. To przecież nie była niepodlegająca przedawnieniu zbrodnia komunistyczna, jak np. zwolnienie kogoś z pracy za udział w ślubie kościelnym. Ot, chcieli dobrze, ale zrobili to nieudolnie.
Kolejna partia na polskim wolnym rynku myśli politycznej ? Kolejna partia jednego człowieka (Balcerowicza) ? Doświadczenie Palikota powinno podziałać jak memento, a Balcerowicz to doświadczony człowiek, tym bardziej bogatszy w doświadczenie Palikota, więc chyba oprze się on pokusie pójścia w ślady guru z Lublina. Zresztą ciekawe w której części politycznego spektrum mieściła by się ewentualna partia Balcerowicza. Historia podpowiada, że gdzie w centrum, ale gdzie dokładnie ?
To w sumie ciekawe podejście, takie wymyślanie sobie idealnego koalicjanta, i to w dodatku takiego, którego nie ma, na dodatek na parę miesięcy przed wyborami. Bujać w politycznych obłokach – tego nie spodziewałem się po min. Rostowskim. A może to nie bujanie, ale jeden z pierwszych objawów paniki w szeregach PO ? Nagle zauważono, że bardziej centrowa i liberalna obyczajowo część elektoratu, zaniedbywana przez katolicko-demokratyczną (bo nie chadecką) wierchuszkę Platformy warta jest zainteresowania i potrzebna dla utrzymania się u władzy, ale zamiast przeprogramować się politycznie, a przez to przestać czapkować przed KK, najwygodniej byłoby, gdyby ten elektorat przygarną idealny koalicjant, którego w dodatku nie ma i nie będzie ? Dobre !
W sytuacji, w której wejście ludowców do Sejmu wcale nie jest takie pewne, PO wreszcie budzi się z wygodnej drzemki. Rychło w czas !
Nadal nie wierzę w koalicję PiS-SLD, ale nie wierzę jakby mniej pewnie, mimo że po cichu liczę na niszczycielski efekt ewentualnej unii na lewicy. Niszczycielski dla ewentualnej koalicji z partią Kaczyńskiego.
Pozdrawiam
Ja z pełnym przekonaniem nie zagłosuję na platformę.
Partia Balcerowicza – popieram. Na taką partię bym zagłosował, a Balcerowicz jest jedyną osobą, która może stworzyć partię liberalną, która weszłaby do sejmu i miała sensowny program.
Dziennikarze wierzą w SLD-PIS taj jak wierzyli w PO-PIS i tak samo są w błędzie. Koalicja PO-PIS byłaby tak samo absurdalna jak SLD-PIS i dlatego nie powstała.
Rostowski boi się, że SLD wywali go z rządu, gdy stworzy koalicję z PO i ma rację. Miejmy nadzieję. SLD to zły scenariusz dla Rostowskiego, a nie dla Polski.
Jeśli PO nic nie robi przed wyborami, a nie robi, to głosowanie na kogo innego (Balcerowicz, Palikot, SLD) ma sens.
Totalny socjal to jak na razie PO, o czym już pisałem, więc nie będę się powtarzał. SLD zawsze mówi o socjalu i zawsze robi co innego.
Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że „ważą się losy Polski na długie lata”. Nic się nie waży. PiS nie przekroczy 42 % i nie będzie miał większości, a tym bardziej nie zmieni konstytucji. Nie ma wyborów prezydenckich, Komorowski może zablokować absurdalną koalicję (której nie będzie nawiasem mówiąc). Wybory te nie mają większego wpływu na przebieg wydarzeń.
PO traci impet w przekazie medialnym od niedawna, ale w rzeczywistości od bardzo dawna, a konkretnie od momentu usunięcia Olechowskiego z kierownictwa platformy. Wtedy ta partia przestała być liberalna i stała się bezideowa i tym samem dryfująca na łonie sondaży.
Na długą metę nie da się rządzić i utrzymywać poparcie bezideowo. Dlaczego P.Thather utrzymała się u władzy tak długo? Bo była kontrowersyjna, czyli ideowa. Gdyby poszła na sondaże, to by wygrała drugie wybory wyżej, a trzecie już by przegrała. Rządzenie wg sondaży i wedle ‚wody w kranie’, czyli bez programu jest niemożliwe, bo prowadzi do działań sprzecznych.
Partia Balcerowicza mogłaby rosnąć z wyborów na wybory właśnie dlatego, że wiadomo by było o co chodzi. Platforma musi tracić, bo nikt nie wie, włącznie z Tuskiem, jakie Tusk ma poglądy. I nie jest to tania złośliwość. Głosowałem na Tuska od 1997 roku (kandydował wtedy w moim okręgu) i doceniam skuteczność w zatrzymaniu PISu, ale to już przeszłość.
Platforma Obywatelska jest umiarkowanym odłamem AWS, PIS jest odłamem radykalnym AWS.
Koalicja SLD-PIS mogłaby powstać tylko w jednym przypadku: gdyby SLD składało się z dziennikarzy.
W Polsce partie uprawiają politykę w maglu. PiS magluje najczęściej i najgłośniej. Platforma magluje ciszej ale równie często. Balcerowicz w maglu…, jakoś tego sobie nie wyobrażam. Ponadto, Balcerowicz nie nadaje się na lidera partii: uparty, logicznie myślący, nieznośnie rzeczowy – czy ktoś taki może być szefem ugrupowania politycznego w Najjaśniejszej RP?
Wygląda na to że fachowiec Balcerowicz juz przebiera nogami, żeby sie dorwac do koryta i władzy.
Okazuje sie że musi dokończyć neoliberalną kontrrewolucje i odwojowac te miliardy które „Sułtan Tusk” mu wyrwał z OFE, zanim neoliberalizm całkowicie upadnie.
Ale najbardziej prawdopodobna jest wersja z Premierem Balcerowiczem w rzadzie PIS SLD.
Przecież to własnie PIS pod kierunkiem Gilowskiej zlikwidował trzecią grupę podatkowa i obnizył składkę rentową, czyli realizuje koncepcje LB oraz popiera OFE.
A Balcerowicz NIGDY nie powiedział złego słowa o Prezesie !
Non interesmon ! Nie uczestniczę w żadnych wyborach. Mnie to nie dotyczy, mnie to nie bawi, mnie to mierzi. Wszyscy są „po jednych pieniądzach” i nic nie zmienią. I tak jestem wykluczonym post-komuchem, na dodatek nie wierzącym, „któremu mniej wolno” – jak orzekła onegdaj „gwiazda” koterii michnikowej Ewa M. z „Gazety Wybiórczej”. Wiec dlaczego ma mi zależeć na jakichkolwiek zmianach „w tym kraju” – który mnie „sekuje” i stawia cały czas do kąta; gdzie nie spojrzę – „katabasy”, co nie otworzę (stację TV) – tylko o religii (jedynie prawdziwej), obrazy – tylko JP II. Niewierzący i post-komuch – to śmieć, barachło i gorszy-Polak a priori !
Wspaniały był wczoraj w SUPERSTACJI wywiad z O.Lipińską – na te właśnie tematy. Ona też chciałaby wyemigrować do Czech (może jeszcze zdążę to zrealizować przed dematerializacją i powąchaniem kwiatków „od spodu”).
Ja to „olewam”. Mnie i tak już (zawodowo, intelektualnie, zdrowotnie, jako „byt” jednostkowy) nie ma …..
Pozdrawiam smutno
WODNIK53
PS: Partia Leszka B może i jest „dla kogoś” nadzieją, ale nie dla mnie i nie dla moich dzieci tudzież wnuków. Niech szczezną nieudacznicy (tacy jak ja i moi potomkowie) – to jest dewiza takich właśnie asocjacji polityczno-mentalnych. Więc (logicznie rzecz biorąc) nie mogę w jakikolwiek ich sposób popierać.
Nie oznacza to iż ktokolwiek na „polskim firmamencie” polityczno-publicznym spełnia moje, prywatne kryteria „doboru naturalnego”. Wszystko to te same „badziewie”. Dlatego podczas wyborów „pojadę w Sudety”- pójdę do Czech (robię to samo jutro, aby nie oglądać tego cyrku telewizyjnego made in Rzym, Kraków i Wadowice).
nIE OZNAZCA TO, ŻE KTOKOLWIEK NA „POLSIKIM FIRMAMENC IE” POLITYCZNO-PUBLIZCNYM SPELNIA MOJEQWYMAGANIA. wSZYSTKO TO JEDNAKOWE „BADZIEIWE”.
Cytat z artykułu:
„I spekulacje mediów o defetyzmie i pęknięciach w kierownictwie Platformy. … W przekazie medialnym PO jawi się jako partia wytracająca impet, a PiS i SLD jak partie ?wschodzące?.”
Czy PO naprawdę traci impet? Czy jest to tylko „przekaz medialny”, czyli media w roli czwartej władzy, ale nie w jej kontrolującej funkcji, lecz w tym przypadku jako lobby tych tzw. „wschodzących partii”?
Polacy się doigrają.
Warto pamiętać o słowach pewnego filozofa niemieckiego, który – zresztą bardzo sympatycznie piszący o Polakach, ich losie z czasów zaborów, o polskim patriotyzmie – z duża znajomością historii Polski przewidywał tuż po powstaniu państwa polskiego w 1919 roku – a miał on duże zdolności przewidywania lub jasnowidzenia – że Polska nigdy na długo nie odzyska wolności. Albo ją utraci z powodu podboju z zewnątrz, albo na skutek wewnętrznej słabości. (Pytany w 1917 roku o to, jak długo potrwa władza bolszewików w Rosji, odpowiedział, że potrwa to jedno życie ludzkie – ein Menschenleben. No i tak właśnie było – 72 lata.)
Dojście do władzy PiSu i Kaczyńskiego, nawet chowającego się początkowo za jakimś tam rządem fachowców, to będzie oznaczało wewnętrzne załamanie się polskiej państwowości. Zresztą przedsmak mieliśmy już w latach 2005-07. Nie wiem, czy wszyscy naprawdę zrozumieli, co się wtedy właściwie działo.Tylko dlatego, że polski wyborca, przerażony rozwojem sytuacji, mądrze rozpoznał sytuację i zareagował przy pierwszej nadarzającej się możliwości, czyli w wyborach 2007 roku.
Ale tak to jest, że wyborca, nie tylko w Polsce, ma krótką pamięć, więc może się zdarzyć, że PiS wróci do koryta.
Jednak już typowo polską przywarą jest zawiść, też ta bezinteresowna, która przejawia się w takiej postawie: Kaczyński straszny? Może i tak. Ale nie można pozwolić Tuskowi na następne cztery lata. Nawet, gdyby to było na niekorzyść kraju. I moją własną.
Aha. Czyli obojętne jest, co rządy Kaczyńskiego oznaczałyby dla Polski, najważniejsze, żeby Tusk nie był w następnej kadencji premierem. Obojętne kto, byle nie ten, co już jest u władzy. Czyli to, co się na całym świecie nazywa stabilnością, w Polsce nazywa się zabetonowaniem.
Demokracja jest najlepszym z ustrojów, ale ma swoje wady: Nieodpowiedzialnych wyborców i nieodpowiedzalne media.
„Partia Balcerowicza” jak na razie ma jednego członka, a Krzysztof Mazur już marzy.
Wpychanie Napieralskiego w rzekomą koalicję z Kaczyńskim świadczy o niezrozumieniu psychologii Napieralskiego. Dziennikarz myśli sobie tak: SLD w koalicji z PIS będzie miało dla siebie więcej stanowisk. To prawda, tylko, że to nie SLD będzie decydować o koalicjach, tylko Napieralski sam. A co zyskałby Napieralski na tym, że jego koledzy/towarzysze uzyskaliby stołki? Otóż nic. A co by stracił? Wszystko. Napieralski może być jeszcze premierem i prezydentem przez wiele lat. Wszystko to musiałby oddać za chwilową awanturę dla kilku stołków nie dla siebie. Czy poświęci kilkadziesiąt lat swojej kariery?
Dziennikarze (przepraszam za duży kwantyfikator) to inteligenci, a tym się zazwyczaj wydaje, że prostactwo równa się głupota. Otóż nie koniecznie. Inteligent Kaczyński wszedł w koalicję z Lepperem, bo za dużo kalkulował. Wydawało mu się, że będzie prostym chłopem sterował. I nie wyszło. Napieralski jest prostakiem i właśnie dlatego nie da się wyrolować. To inteligentny prosty karierowicz.
Przepraszam za to porównanie, ale mieliśmy już inteligentnego prostego karierowicza. Nazywał się Wałęsa. Czy młody Wałęsa nie wyglądał na kogoś, kto łatwo zostanie kupiony albo wyrolowany? Tak się jednak nie stało. Dlaczego? Bo Wałęsa nie myślał o stanowiskach dla swoich ludzi. Myślał tylko o sobie. I dlatego nie można go było kupić.
Teraz odrobina futurologii
Napieralski
2011 vice premier
2015 lub 2019 premier (raczej 2019)
2030 prezydent
2035 Napieralski przegrywa wybory w II turze z Wałęsą (Jarosławem).
Rząd ekspertów to rozpaczliwa ostatecznośc. To własciwie ostatnie posunięcie, ktore może chronić nowywybrany parlament przed kolejnymi, przyspieszonymi wyborami. Kleiber jest jak znalazł na ten tragiczny finisz. Przewiduję po jesiennych wyborach wyniszczającą dla kraju walkę o przetrwanie nowego parlamentu. To będzie okres stagnacji władzy i prób paraliżujących życie publiczne kompromisów. To będzie zarazem okres bezpardonowej a zarazem bezsensownej walki politycznej i narastających napięć społecznych już nie wymierzonych w konkretne partie ale w system – państwo. Opozycja zdolna do przejęcia władzy powstanie poza parlamentem i będzie miała antysystemowy charakter. Antysystemowy czyli burzliwie kwestionujący treść, formę i wartości istniejącej od ćwierć wieku RP. W bolach Polska zrzuci jak wąż na wiosnę wylinkę starych mitow – sentymenty peerelowskie, tępą i obłudną prawicowość oraz ciążący ludziom jak kula u nogi klerykalizm. Pozbędzie się też rakowatej biurokracji. Ale to niestety potrwa i zaboli
Pozdrawiam
Kartko, czytam Twoje wypowiedzi już od miesięcy. Dzisiaj – to jest nowy ton. A może ja czegoś nie rozumiem?
W obecnej sytuacji politycznej PO jawi sie jako jedyne rozsadne wyjscie dla Polski. Szkoda, bo SLD mogloby wniesc cos nowego. Ale polaczenie SLD z PiSem uniemozliwia taki manewr. PiS jest partia skrajnej prawicy, majacej wiecej wspolnego z NSDAP niz z jakakolwiek sposcizna po JP2. To przerazajace, ze 38-milionowy kraj ma tak waski politczny wybor: PO albo PO. Cala reszta to nie tyle barachlo, co zguba dla Polski nowczesnej i zaprzeczenie jej ducha. PiS jest dzis formacja ostarcie faszyzujaca i oklamujaca Polakow. Ja widze Kaczynskiego to nie moge pojac jak mozna tak otwarcie manipulowac ludzkimi uczuciami w zlej wierzei w dodatku ciagle miec 25 proc. poparcia. te 25 proc. elektoratu to ludzie slepi, glusi i po prostu glupi.
WODNIK53, 15.21. Fundamentem władzy ponurych kombatantów POPiSu jest kłamstwo IPN. Nikogo to nie razi, w tym także filarów publicystyki POLITYKI. Oprócz ciemnoty i bałwochwalstwa religijnego swoją egzystencję opierają na zakłamaniu najnowszej historii, tworzeniu mitów i to co nazwano ” rabunkiem biografii” pokoleń żyjących i budujących Polskę Ludową. Nic nie pozostaje tylko czekać jak to szlag jasny trafi. A kto to jest tym typem prymitywnym Balcerowiczem można przeczytać. http://www.monde-diplomatique.pl/index.php?id=1_3
Moim zdaniem ani tzw. rzad fachowcow, ani PiS czy SLD nic nie zrobia dla kraju w sytuacji, gdy kazdy uwaza ze ma racje i wie wszystko lepiej . Zawsze znajdzie sie ktos typu prezesa, kto bedzie kontestowal rzad, wladze i prezydenta. To juz jest w genach Polakow od czasow rokoszy przeciw krolowi, czyli legalnej wladzy. Najgorsze jest to, ze Polacy nie chca pracowac, pragna jak najwczesniej isc na emeryture, ale chcieli by duzo kasowac za nic, tak jak obecnie od Unii. Opozycja jest oficjalnie UE przeciwna, ale kasowac z Brukseli pragnie i to w jak najwiekszej ilosci. Rosja to wrog odwieczny, ale handlowac z Polska musi, no bo czemu nie? Niemcy to rowniez wrog, ale placic na Polske i prace dawac musi, no bo nam sie nalezy. A kim niby my jestesmy? Na pewno naraze sie wielu tym wpisem, ale nie mozna miec wszystkiego naraz! Nawet Balcerowicz czy najlepszy rzad ekspertow nic nie zdziala, jesli gornicy nie chca prywatyzacji, zadaja wysokich zarobkow , jednoczesnie strajkujac. Prezes domaga sie wstrzymania prywatyzacji panstwowych spolek, naprawi budzet, rownoczesnie obiecujac Polakom swietlana przyszlosc pod swoja kuratela. W jaki sposob? W sytuacji gdy zerwie kontakty ze Wschodem i Zachodem swoimi zadaniami, wykraczajacymi poza normalnosc polityczna, co spowoduje spadek sprzedazy na oba te kierunki, w rezultacie jeszcze wieksze problemy dla finansow panstwa. Zeby to naprawic, musza nastapic drastyczne ciecia w wydatkach panstwa, co z pewnoscia pogorszy polozenie spoleczenstwa. Poza tym politycznie Polska bedzie w sytuacji sprzed II wojny, gdy Pilsudski pokazywal na Wschod i na Zachod, twierdzac, ze ci wrogowie pragna nas napasc. A czasy sa przeciez zupelnie nieporownywalne, chyba ze prezes pragnie sie znalezc w czasach i roli Naczelnika i odtworzyc je we wspolczesnym swiecie, czyli cofnac historie. To juz zakrawa na chorobe manii wielkosci. A moze sie myle?
@ Therese Kosowski:
W warunkach roku 1917 74 lata (cztery) znaczyło dużo więcej nicz ludzkie życie. W krajach ówcześnie bogatych, do których Rosja nie należała, ludzkie życie oznaczało jakieś 48-50 lat.
Therese Kosowski z godz. 17:37
Tak sobie myslę z nadzieją, że poza parlamentem zostanie wielu sensownych ludzi i może oni nadadzą dynamikę zmianom gdy ten konserwatywny skansen zatopi się w samobójczych walkach.
Pozdrawiam
A chcielibyście z dławić ruch obywatelski. W partię ubrać przypisać interes partyjny i do sojuszy zmusić. A takiego wała jak Polska cała.
Balcerowicz głupi nie jest. I chce się interesowi Polski przysłużyć. A lepiej się przysłuży, patrząc im wszystkim na ręce i mobilizując społeczeństwo.
Brawo Balcerowicz!
Ale jakby lewicowy elektorat się na Borowskiego przeorientował, tobym zagłosował. Ale trzeba by Borowskiego ugrupowanie, do jakiejś ofensywy przeszło. A tam też jakoś werwy na razie nie widać. Trzeba walczyć o elektorat umiarkowany. Wydaje się być sporo wolnego.I to w elektoracie lewicowym i trochę PO można podszczypać. Moim zdaniem to jest szansa dla Polski.
Wolnosc jest dobrem wspolnym,ale my Polacy sie potrafimy z tej wolnosci korzystac tak aby tworzyc inne wspolne dobra.Zacznijmy od dobrego fundamentu od konstytucji,nowej ordynacji wyborczej,redukcji poslow i senatorow o polowe.Nas nie stac na utrzymywanie takiej ilosci politykow i ich biur,ktorzy i tak w wiekszosci sa bezuzyteczni.Zmniejszenie administracji panstwowej,nigdzie na swiecie zolnierz czy policjant nie przechodzi na emeryture po 15 latach pracy (US 20 lat),potrzeba jest zmian w adminstracji terytorialnej-wolne wybory na wojewodow.Polacy staneli pod sciana i nie maja wyboru,stanelismy na wlasna prosbe oddajac kraj w rece nieodpowiedzialnych politykow ktorzy nie potrafia dokonac prostych decyzji.System polityczny w Polsce podobny jest tego z lat siedemdziesiatych,umacniamy socjalizm.
@parker, 18:52
Podpisuje się pod Pańskim głosem.
Organizacje pozarządowe, nieuwikłane w kłamstwa przedwyborcze, to niezbędny komponent dojrzałej demokracji. Organizacja musi jednak mieć na liście swoich członków ludzi z autorytetem – cokolwiek to teraz znaczy.
Janusz Palikot (moja sympatia polityczna) jeśli założy „coś na kształt”, będzie miał niestety mniejsza siłę rażenia niż prof. Balcerowicz. Palikot już kilkakrotnie mówił o 5,5 tysiącach zabitych na drogach rocznie a to jest bzdura.
Leszek Balcerowicz autorytetem dla mnie jest, choć inaczej niz on, oceniam ostatnią decyzję rządu w sprawie OFE.
Głos Fundacji Batorego też się liczy dzięki renomie A. Smolara.
Pozdrowienia
PS
Ale nie zapominajmy Szanowny parkerze o sile elitarnych blogów Polityki.
@Barto:
To nie chodzi o <b<przeciętną długość życia w Rosji z czasów rewolucji! Też nie o przeciętną długość życia w naszych czasach. Filozof, o którym wspomniałam wiele mówił o etapach ludzkiego życia i dzielił je na siedmiolecia: do osiągnięcia dojrzałości szkolnej, dojrzałości biologicznej, dojrzałości socjalnej, dojrzałości zawodowej – wszystko siedmiołecia! – w wieku 35 lat teoretycznie człowiek osiąga, to co istotne w jego życiu. To jest połowa życia. (To wszystko jest teoratyczne, ale potwierdza się w biografiach bardzo wielu ludzi,) Potem następują dalsze siedmiolecia, których nie będe teraz opisywać, ale chyba rozumiesz, że przeciętna długość życia w Rosji carskiej nie ma tu nic do trzeczy. W wieku 70 lat człowiek jest u kresu ROZWOJU, wszystkie dalsze lata to dar.
@Kartki z podróży:
18,37 – Cytuję
„może oni nadadzą dynamikę zmianom gdy ten konserwatywny skansen zatopi się w samobójczych walkach.
A może oni nie nadadzą.
(Chyba chodzi Ci o bratobójcze walki, a nie o samobójcze?)
Tak czy tak straszne. Proszę Cię, zastanów się, co Ty właściwie piszesz.
Czyżby rzeczywiście o takie widowisko Wam w Polsce chodziło?
Rozśmiesza mnie komiczna miłość PO do PSL. Kiedyś na chłopach i Pawlaku nie zostawiali suchej nitki i uważali za najgorszych szkodników.
Balcerowicz ma swoja partie.
To ci którzy z marnego naukowca [który by utrzymać się na uczelni został sekretarzem PZPR] zrobili Geniusza.
Bezsensowne jest gadanie na SLD.
To z prof. Kołodką SLD zmniejszało bezrobocie o 1 mln, przyrost PBK 10% itp. Co Geniuszowi Balcerowicza nigdy się nie udało.
Napieralski, Kwaśniewski, Olejniczak, Miller, Kalisz, Olejniczak, Nałęcz itp. różnią się od PO, PiS, PSL tym ze pod nosem coś bąkają na temat Krk.
Ale kolana na spodniach maja tak samo wypchane.
P.S.
Sondaże PO muszą być tragiczne skoro zaczęła się nagonka na trupa politycznego jakim jest SLD
@ Therese Kosowski pisze: 2011-04-30 o godz. 15:45
?Partia Balcerowicza jak na razie ma jednego członka,…”
i tu się z panią zgodzi ~50% Polaków,
nie tylko ci którzy żyją poniżej minimum socjalnego,
że Balcerowicz to członek
Następne pokolenia, które będą płaciły za Geniusz Ekonomiczny Balcerowicza, też będą miały podobne zdanie
Partia Balcerowicza? A któż do Jasnej Anielki miałby do niej wstąpić i ją popierać w wyborach? Pan profesor na szczęście nie jest obecnie prezesem NBP, bo dałby popalić rządowi i nam swoimi doktrynalnymi posunięciami (proszę wspomnieć co wyrabiał będąc na tym stolcu przy rządach SLD). To co wyrabiał jako główny „transformator” ustroju gospodarczego na początku lat 90-tych, w dzisiejszych czasach by mu nie uszło na sucho. On dalej żyje w tamtym okresie i nie przyjmuje do wiadomości, że w Polsce i na świecie coś się jednak zmieniło. Ja stawiam na gościu krzyżyk i niech się cieszy, że zbudował sobie mit głównego architekta przeszłych przemian. Popełnił fatalne w skutkach błędy, za które płacimy dzisiaj wszyscy, ale jest tak zarozumiały i bufoniasty, że nie starcza mu przyzwoitości na przyznanie się do tych pomyłek. Z tego powodu go skreślam.
Proponuję dziennikarzom i innym wróżbitom politycznym zejść na ziemię i poddać analizie oraz ocenie obecną sytuację gospodarczą i społeczną w Polsce, a następnie na tej podstawie snuć domysły przyszłości. Nie ma dnia i godziny, żeby jakiś matoł nie zdefekował swoich światłych myśli, co natychmiast jest trawione przez medialne młyny przez 24 godziny, a później porzucone dla następnej „kupy”.
Tusku już się naumiał i jeśli będzie trzeba pośle „Gowinów” na front kandydatów na senatorów, a przyciągnie bliżej tabory z bardziej liberalnymi w poglądach i czynach kandydatów na posłów. Dzisiaj się zakładam z każdym ( o co chce), że Donaldinio wyborów nie przegra jako szef PO.
PSL? Partia remiz strażackich i gospodyń wiejskich (???) wejdzie do sejmu zawsze. No, chyba że ktoś w końcu zmieni sposób przeliczania głosów na mandaty.
Pozdrawiam
Wczoraj odbył się pierwszy w tym roku marsz wyzwolenia konopi. Kilka tysięcy młodzieży przeszło przez Kraków. Przez caly maj tego typu demonstracje bedą odbywały się w większych i mniejszych miastach Polski. Demonstracja Krakowska – właściwie przemilczana w mediach – zgromadziła wiecej uczestników niż obficie relacjonowane miesiąc w miesiąc pis-owskie obchody smolenskie na Krakowskim
http://www.youtube.com/watch?v=W0Dj4H0_Od0&feature=related
Pozdrawiam
Już 1 Maja. Nie chce mi się jakoś w kontekście tej daty o polskich sprawach pisać na tym blogu. Ma profil międzynarodowy więc może ta piosenka będzie dobrze korespondować z dzisiejszym świętem
http://www.youtube.com/watch?v=gxxkO9-EBkw
Pozdrawiam i życzę udanej majowki
Rząd fachowców – wszyscy chyba widzą – jest zasłoną dymną dla koalicji PiS-SLD, z premierem Kleiberem (ministrem SLD i doradcą prezydenta PiS) jako łącznikiem, z Kaczyńskim od rozrabiania tego bagienka i w pierwszej linii ataku na Tusku. PiS jako NSDAP, SLD Napieralskiego jako partia najbardziej liberalna – czegóż to PT Blogowicze nie wymyślą. Na koniec Parker, skąd innąd niespotykanie rozsądny blogowicz, czeka na przeorientowanie się elektoratu lewicy na Borowskiego. Good luck! Wszak Borowski już w roku 1994 był w (lewicowej) odstawce.
Rostowski mówiąc metaforycznie o „partii Balcerowicza” umizgiwał się, rzecz jasna, do ezoterycznych liberałów, których poparcie jakby utracił. Wszystkie te rady, dyplomatyki i łowy miałoby jeszcze jakiś sens i pozór demokratycznego dyskursu, gdyby wybory odbywały się w maju, lub na początku czerwca. A tak można sądzić, że medialni macherzy i naciągacze faktów podkręcają i rozwałkowują tę wielomiesięczną „kampanię wyborczą”. I co w takiej sytuacji robić ma Kartka z P. wyglądający zrzucenia peerelowsko-klerykalnej polskiej wylinki? Chyba czekać kolejnej wiosny.
stasieku pisze:
2011-04-30 o godz. 20:42
Miło słyszeć, że się ze mną zgadzasz. Ale jestem w kłopocie, bo tak cholera jasna nie lubię elitaryzmu 🙁
Po śmierci elit w Smoleńsku z prezydentem i jego małżonką na czele.
Po pogrzebach z honorami.
Po roku obchodów bohaterskiej, a zatem najbardziej elitarnej śmierci jaką sobie można wyobrazić, królewskim pochówku,ślubie księcia z księżną w Londynie w dniu beatyfikacji, na słowo elitarny dostaję torsji.
telegraphic observer pisze:
2011-05-01 o godz. 03:46
„Na koniec Parker, skąd innąd niespotykanie rozsądny blogowicz, czeka na przeorientowanie się elektoratu lewicy na Borowskiego.”
A bo zawsze człowiek wierzy w pozytywne scenariusze. gdyby wszedł do parlamentu to by stanowił bardzo pożyteczny składnik substancji. niezależnie od tego,że kosztem SLD i trochę PO. jak dostanie 4% to na zmarnowanie pójdą cenne głosy. A że to mało realne? Ale 4% to już realne? Zresztą, ja tam wolę sobie raczej poprawiać nastrój 🙂
Jak Pan Redaktor świetnie wie, o partii Balcerowiczowskiej mówiłem już dawno, ale to było … dawno. Teraz nie jest na to czas. I o tej partii mówiłem też w innym kontekście personalnym.
Balcerowicz jako szef partii nie przysłuży się Polsce, bo zabierze głosy jedynie niezadowolonych z działalności PO, a dotychczas na tę partię głosujących. Ja proponowałem ówcześnie partię złożoną z „Trzech tenorów”: Leszka Balcerowicza, Aleksandra Kwaśniewskiego i Andrzeja Olechowskiego, i tylko taki skład mógłby zamieszać w polskim parlamentaryzmie.
Jako „samotny wolny strzelec” Balcerowicz lepiej sprawdza się jako surowy krytyk rządu i rządzącej partii, ale nie występujący demagogicznie przeciwko niej. Z przykrością trzeba stwierdzić, że patrząc na PiS i SLD, to nawet PSL wyrasta na trzeźwą, europejską partię dużej klasy.
Tęskonoty za partią Balcerowicza…..
Krótka pamięć wprawdzie nie boli ale …. kłopoty może sprawiać, poważne, jak mawiał facet, któremu w intymnej sytuacji z żoną pomyliły sie imiona. 😉
Mieliśmy przecież już partię Balcerowicza. O Unię Wolności mi chodzi. Przecież nie kto inny jak Balcerowicz szefował Unii za niesławnych czasów AWS. Z wiadomym skutkiem ( gdzie jest Unia ?) .
Ekonomistą Balcerowicz jest wielce (dla niektórych) kontrowersyjnym. A politykiem ? Jeżeli miałbym oceniać jego polityczne talenta po politycznych owocach, to lepiej…. niech już ekonomistą pozostanie. Teoretykiem zwłaszcza.
stasieku,
aby „elitarne” blogi rosły w siłę, a ludzie (l)żyli dostatniej ?
Dokąd na blog może wejść każdy, komu przyjdzie na to ochota, dotąd blog bardziej przypomina bar dworcowy niż klub elitarny.
Ale niech tak zostanie. O Wirtualna Opatrzności ! Chroń nas przed elitaryzacją blogów.
Pozdrawiam
Lex 12.21
Zeby uzupełnić.
Kiedy Balceroicz był szefem Unii Wolności, był jednoczesnie wicepremierem.
Zatrudniał na rzadowych etatach doradców całe stadko małolatów, swieżo po licencjacie SGPIS, którzy nosili za nim rózne teczki i wykonywali partyjna robote dla UW.
Cała Kancelaria PRM pękała ze śmiechu, jak te chłopaczki biegały za nim po schodach do góry i w dół, za pieniądze podatników.
Potem kilku z nich zatrudnił w NBP.
1. Maj-maj-pierwszy-maj. Jakoś nikt z PT Blogowiczów nie wspomniał, o ile się nie mylę, papieskiego hasła: od Unii Lubelskiej, do Unii Europejskiej. A to jest w koncu Jego wpływ i Jego zasługa.
2. Balcerowicz – trzeba też wspomnieć, że ministrantem papieskim nie był, przed Nim nie klękał, pierścienia Jego nie całował, lecz trzymał się od Niego z dala – ekonomistą przez Polaków jest ocenianym kontrowersyjnie, niektórzy ponoć dotąd płacą za jego błędy, jak np. ten, że wprowadził kraj na drogę wzrostu. Bo Polska w latach 1990-2010 była najszybciej rozwijającą się gospodarką, wyprzedzając Czechy, Irlandię i innne tygrysy, i to o kilka długości.
3. Rostowski zaś jest ekonomistą liberalnym, ale gra już w innej drużynie, która ma po raz pierwszy w historii III RP nie zejść do rynsztoka przegarnych partii, lecz wygrać ponownie wybory. Rostowski jest dobrym politykiem, nad czym z niezrozumiałych dla mnie powodów ubolewa red. Gadosmki (GW):
http://wyborcza.pl/1,75968,9520868,Coraz_bardziej_polityk.html
Po raz pierwszy w historii III RP premier nie zmienia ministra finansów jak rękawiczki. Dla lepszego kamuflażu, minister finansów nie jest wicepremierem, aczkolwiek to formalność. Oczywiście minister finansów jest nadal chłopcem do bicia, Rostowski był od początku, teraz „liberalna lewica” w postaci SLD chciała ten wyświechtany stały fragment gry rozegrać dla zdobycia kilku punktów sondażowego poparcia. PiS i SLD mówią o fatalnym stanie gospodarki, a po wyborach to już będzie kompletny rozkład z morderczą drożyzną na czele i inne egipskie plagi, itd. Oczywiście jest cały szereg problemów w kraju potrzebujących działań, reform, silnego rządu mającego poparcie większości posłów na kolejne 4 lata. Oczywiście rząd fachowców PiS-SLD takim rządem nie będzie, choćby nie wiem jak się propagandziści plogowi wytężali to nie udźwigną ciężaru nielogiczności w tej propozycji. A red. Gadomski jakiś osowiało nawiedzony w dniu wielkiej radości narodowej i zadumy, w tym nad smakiem pieczonej kiełbasy z grilla.
4. Parker, który zasługuje na słowa uznania za wpis o spółach (04-30 g. 06:29), o tym jak trudno jest wyrwać ten kraj z okowów stagnacji i przyzwyczajenia do starych niesprwanych rozwiązań, szkodliwych zarówno dla jakości opiekuńczości państwa, jako i hamujących wzrost. Spółki przynoszą jaskółki, a Parker leży na łące i gapi się w obłoki po niebieskim niebie płynące … też bym tak marzył na jego miejscu.
5. Stasieku nie chce przyjąć do wiadomości, że żyje już w nowej epoce ekonomicznej – epoce baranów. I ktoś je przecież musi pędzić wiosną na hale. Napieralski z Kaczyńskim i Kleibergiem biegającym i ogonem merdającym – he, ta wizja jakaś kiczowata mi się zdaje. Silny złoty zachęca młodych do wyjazdów i szastania forsą za granicą, z tego też muszą oni wyrosnąć. Na tym polega ten system ustrojowy, że kogo nie nauczył ojciec, ani szkoła, ten nauczy się wreszcie na własnych błędach, zdaje mi się.
6. Kartka z P. słucha ludzi i nie wpływa, a smęci. A przecież życie jest takie jakie jest, wypełniają je ludzie, którzy mają prawo do marnowania swoich szans po wiele razy. Kartko, wiosna sama w swej naturze jest anarchistyczna.
Haslo solidarnych ‚im gorzej tym lepiej’ ciagle jest popularne. Stad te uznanie dla tzw profesora od dywersji Balcerowicza. Bo ekonomista to on nie byl i nie jest.
Przypominam ze ekonomia jest nauka o stwarzaniu wartosci pozytywnej.
Balcerowicz osiagnal cos zupemnie przeciwnego. W 1990 Balcerowicz osiagnal spadek polskiego PKB az o 35%, bezrobocie wzroslo o 2 mln, a inflacja osiagnela 653%. Tzw refromy ktore Balcrowicz zapoczatkowal postawily Polske na droge 22 lat deficytow. Polski dlug publiczny ktory Balcerowicz teraz krytykuje jest wynikiem jego tzw reform.
I o czym tu mowa? Ciagle jeszcz za malo? Oczywiscie ze moze byc jeszcze gorzej. I bedzie nawet jezeli PO nie wejdzie w koalicje z tym dywersantem.
Z ostatniej chwili.
===============
Alleluja! Wielki sukcess sil Dobra i Milosierdzia, nad silami Ciemnosci i Przewrotnosci. Zabito syna Kaddafiego i jego dzieci. Syn ten – informuje sie – w rezymie sie nie udzielal, ale i tak dobrze mu tak. Jego dzieciom tez… Syn ten – okazuje sie – zabral lekkomyslnie swoje dzieci na nocleg w Stanowisku Dowodzenia, bo oczywiscie tylko takie obiekty Sily Dobra bombarduja…
Przypomina mi sie doniesienie sprzed dwoch lat. o zabiciu przez ki9ller kommando ( tzw „targeted killing” ) syna Bin Ladena, ktory – informowano na tym samym oddechu, w terroryzmie NIE udzielal sie. Nikt nie zapytal, dlaczego wiec zostal zabity…? Chyba tylko ja…
I tak Bialy Chrzescijanin ma nowy powod do dumy…
Pan Kanclerz Hitler wyglada z biegiem czasu coraz lepiej i lepiej…
A na blogach Polityki tematy marynistyczne (*) gora; nic wazniejszego sie nie dzieje…
Georges53.
(*) dla niemarynistow; tematy marynistyczne – o d..ie Maryni…
Kartko(30-04-g.22:24)
Bardzo ciekawa infor. na temat marszu konopi!
Moze to jest jakas przyszłość równiez przed organizacjami pozarządowymi?
Gdyby tak się rozmarzyć i wyobrazić sobie pochody jako sprzeciw wobec zabetonowanej scenie politycznej… (nawiązuję w ten sposób do wypowiedzi parkera i stasieku).
Liczyłam na Palikota. Szkoda, ze jest tylko jeden desperat. I raczej trudno wypbracić go sobie w marszu z Balcerowiczem.
Fundacja Batorego? Czemu nie?
Ale, jak na razie, rychy oddolne czy pozapolityczne szybko wiedną. Powstała np. Zmowa Obywatelska (dużo świetnych nazwisk- autorytetów jako protest przeciw brutalizacji języka debaty. I co? Cisza.
kartko
przepraszam za literówki, z pospiechu, bo wcześniej „zgubił” mi sie wpis.
Jacobsky:
Oby nam „elity” nie zamienily sie w „elyty”.
Zaleta demokracji jest samoregulacja i wolnosc wypowiedzi.
Mamy tutaj kilku cenzorow z nadania wlasnego, ktorzy probuja regulowac ruch, rzekomo w interesach wyzszych (czytaj: popierania tychze cenzorow „jedynie slusznej linii”).
Zdrowy rozsadek i kultura wypowiedzi obroni sie sama.
Pozdrawiam
Do zobaczenia na wyborach kanadyjskich do parlamentu federalnego. 🙂
To chyba ciekawsze niz spekulacje na temat „partii Balcerowicza”. Moze to bedzie przedluzenie partii bankrutow i spekulantow z Wall Street, liczacych w czasach sprokurowanego przez nich kryzysu na „obamowke”?
@telegraphic observer, 13:30
Twoje analizy polityczne oceniam wysoko. Zdumiewający rozsądek jak na oddalonego obserwatora, przybliżonego jedynie Internetem.
Z ta erą baranów – nie zrozumiałem, rozwiń proszę.
1. Jeśli chodzi o znaki zodiaku to jesteśmy w Byku (20 kwi-25maj)
2. Na temat er znalazłem wysoko w Googlach taki tekst
Wchodzimy w Nową Erę – twierdzą astrologowie. Kończy się Epoka Ryb, tak pięknie rozpoczęta przyjściem Chrystusa i pojawieniem się ideałów miłości bliźniego, ofiary i poświęcenia, z których, niestety, tak niewiele pozostało w naszym codziennym życiu. Rozpoczyna się Epoka Wodnika – nowa nadzieja ludzkości. Runąć musi stary świat i nasz dotychczasowy sposób myślenia. Wodnik to uosobienie takich cech jak braterstwo, przekroczenie różnic i podziałów, współpraca (a nie współzawodnictwo!), poczucie jedności i wspólnoty, myślenie w skali globalnej. Stąd tylko krok do przyjęcia, że wszyscy ludzie są braćmi, a wszystkie religie to ścieżki wiodące do tej samej Prawdy, Dobra i Piękna, do określanego rozmaitymi imionami tego samego Boga.
Ty mi powiedz, o co Ci idzie chodzić?
Ty mi daj to zrozumieć?
Jakie barany i kto merda?
Pan Redaktor pisze:
„Minister Rostowski rzuca w rozmowie z Onet.plideę, że ewentualna partia polityczna Leszka Balcerowicza byłaby dobrym koalicjantem dla Platformy.”
Koalicja strachu z determinacja godna lepszej sprawy przekracza
kolejne granice smiesznosci.
Co chwila wyciaga jakiegos nowego krolika z kapelusza.
Numer z partia Palikota spalil na panewce, wiele wskazuje na to,
ze PJN to tez niewypal, wiec chwyta sie prof. Balcerowicza.
Poniewaz jednak „w tym caly jest ambaras, zeby dwoje chcialo naraz”,
mysle, ze i z tego numeru beda nici.
A rzesza naiwnych, ktorzy w 2007 dali sie nabic w butelke zdaje
sie topniec z dnia na dzien.
Therese Kosowski z godz. 21:14
Przeczytałem rankiem Twój komentarz – pytanie. Gdy później włóczyłem się w majówkowym nastroju po lasach myślałem o tym co napisałaś. Myslałem też o pieśni ktorą wkleiłem nocą na blog z okazji 1 Maja. To „L’estaca” Lluisa Llacha. Ten utwór zapożyczył od Llacha i wykonywał pod tytułem „Mury” również Jacek Kaczmarski w okresie polskiego przełomu. Gardło zdzierałem wyjąc te „Mury” w 80-tych latach ubiegłego wieku. Ciekawe, że o ile „Mury” i ich przesłanie w Polsce kompletnie zapomniano, od lat się ich nie wykonuje, o tyle „L’estace” Hiszpanie wciąż śpiewają – ona ciągle w nich budzi emocje. Ich charakter obrazuje film z piosenką – to motyw zegarów odmierzających wolno czas, klepsydr z których cienkim strumykiem sypie się piasek, wolno wypalających się ogarków… . A w tle walka – również bratobójcza – rozpacz, dyktatura, niesprawiedliwość, starość, bieda ale i witalność, młodość i nadzieja na zmiany. I ten motyw nadziei jest walorem tej piosenki. On nadaje jej uniwersalny charakter. Dlatego na filmie buntujący się ludzie śpiewają razem z Llachem „L’estace”. Dlatego, w kraju w którym zapomniano „Mury” ja słucham ze wzruszeniem tej piosenki.
Mnie się podoba egzystencjalna perspektywa „L’estacy”. Wolę ją niż klecenie ze szczątków, odpadów leżących pod ręką, jakiś beznadziejnych wizji przyszłości – a to przecież tu robimy. Podkreślam – beznadziejnych! Wolę tę wolnościową perspektywę od wyborów mniejszego zła, takiego wmuszanego kalkulowania co mi mniej zaszkodzi. Jak napisałem wcześniej nie mam reprezentacji politycznej w związku z czym sprawa wyborów mnie nie dotyczy. Poczekam aż podobni mi ludzie zbiorą się w garść i wtedy z nadzieją poprę zmiany. Myślę, że stanie się to poza parlamentem, bo przecież to gniazdo czerwi nic z siebie nie wyłoni sensownego. Stary jestem więc po prostu poczekam na impuls jak równie stary pasterz Siset, bohater „L’estacy”, o którym tak śpiewa Llach –
„Siset, tylko spójrz: wbity kołek
My wszyscy przykuci doń
Z miejsca nie ruszysz się krokiem
Jeśli nie wyrwiesz się stąd.
Runie, gdy szarpniem z całych sił
I czas by już najwyższy był
Jasne, że padnie, padnie,padnie
Zwłaszcza, że już na poły zgnił.
Jeśli ja tęgo szarpnę tu
Jeśli ty tęgo szarpniesz tam
Jasne, że padnie,padnie, padnie
I może wolność będzie nam.
Pozdrawiam ciepło
Analizy kto z kim.Tusk z Balcerowiczem,Kaczyński z Napieralskim,Borowski z Kleiberem,Iksiński z Igrekowskim.Są całkowicie nieistotne.
O rozwoju wydarzeń w Kraju,w przeciągu kilku mcy przedwyborczych a zwłaszcza powyborczych,będzie decydowac gospodarka,ta realna krajowa oraz nadciagająca globalna zmiana geopolityczna.
W Kraju: głównie upadek energetyki i silny wzrost cen energii z wszystkimi tego konsekwencjami oraz zbliżająca się nieuchronnie ewolucja wspólnej polityki rolnej UE z cięciem dopłat obszarowych skutkująca pozbawieniem środków milionów polskich pseudo rolników.W geopolityce zmagania z nieznanym skutkiem o nowy ład bliskowschodni i przede wszystkim o nową równowagę globalną.
Magnituda nadciagających wstrząsów społecznych zmiecie ze sceny persony wymienione na wstępie.One już są passe.Pojawią się nowe,jeszcze nieznane.Nie można liczyc na mitygujący te wstrząsy wpływ UE czy USA .Mają ważniejsze sprawy.Oferowane w operetkowych negocjacjach tekturowe „Patriots” zaświadczyły o tym już wcześniej.UE dojrzewa do powrotu do rzymskich limes wyznaczających obszar kultury i mentalności europejskiej.
Zawołanie „Polsko obudż się” brzmi koherentnie ze stanem społecznym i gospodarczym
„potransformacyjnym”.Woła psychopata do ludzi pogrążonych w malignie.
Czymże są wybory jak nie oceną dotychczas rządzących. Dla mnie jest ona negatywna. Wystarczy. Nie mam ochoty na następne cztery lata działań pozornych i nic nie wnoszących.
Kraj wymaga zdecydowanych i konsekwentnych działań. Mam dosyć panienek którym coś zawsze przeszkadza a tak naprawdę boją się swojego cienia. Poprawność nie wystarcza.
Głosować na PO tylko z lęku przed PIS? To wygląda na szantaż i jest nim w rzeczywistości. Choćby z tego powodu warto pokazać środkowy palec.
Bać się PISu? Jeśli wygrają w co wątpię (obecne oblicze Kaczyńskiego odstrasza wielu dotychczasowych zwolenników), przekroczymy próg radykalizmu społecznego. Wolę to od pełzającej bylejakości. Dopełznąć możemy do Grecji, nie w przeciwną stronę.
Kto może podjąć próbę reform systemowych, finansów, likwidacji (tak, likwidacji) biurokracji, powrotu do sensu edukacji?
Smutne ale nikogo nie widać. Jedyne co przychodzi mi do głowy to lewica. Po kompromitacji prawicy i jej „myśli społeczno -politycznej” wypada wierzyć, że prymitywizm Napieralskiego pozwoli uprościć spojrzenie na problemy. Jeśli stworzy fachowy, odważny rząd i nie dotknie Jego mania wielkości. Może.
Mag 16.26
Oni całe przez całe wakacje w ubiegłym roku urządzali te marsze. To niewiarygodne ale gdy media skupiały uwagę Polski na dewotach z krzyżami dziesiątki tysięcy młodzieży demonstrowały w miastach i nikt tego nie widział. I mało istotny moim zdaniem jest cel tego ruchu. Ważne jest to, że dziesiątki tysiecy ludzi przechodziły szkołę ulicznych demonstracji. Miasta zakazywały tych przemarszy a oni wygrywali z miastami procesy w sądach. Policja ich wywlekała, rewidowała, zamykała, dokuczała a oni siedzieli na chodnikach pod komendami skandowali i wyciągali solidarnie kumpli z aresztów. Ten ruch jest doskonale zorganizowany, oni są przeszkoleni w tym jak postępować z państwem czyli w ich przypadku aparatem przymusu. I są pozbawieni złudzeń co do politykow i systemu, bo cele aresztów, rewizje i pały na komisariatach najlepiej pozbawiają złudzeń. Na youtube znajdziesz mnóstwo zaskakujących materiałów z ich akcji i szkoleń, bo to środowisko internetowe. To klasyczny model dużego – jak na polskie warunki – ruchu społecznego rozbudowującego się w ostrej kontrze do państwa. Warto w maju zwrócić uwagę na ich demonstracje. I muzykę, która wokół tego undergroundu się tworzy.
http://www.youtube.com/watch?v=SGyAnXfd4Yg&feature=related
Pozdrawiam
„wypada wierzyć, że prymitywizm Napieralskiego pozwoli uprościć spojrzenie na problemy.”
A to, jak w banku.
PA2155,
dla mnie nie ma niczego pasjonującego w samym akcie głosowania, który to akt dokona się jutro. Głosuję w okręgu, gdzie nawet krowa zdobyłaby mandat poselski gdyby tylko wystawić ją w barwach niebieskich (nie mylić z niebiańskimi), czyli jako kandydatkę Bloku Q. Taki jest urok JOW… W powyższej sytuacji (i nie pierwszy już raz, bo to moje trzecie wybory w tym z góry ustalonym okręgu wyborczym), a więc w powyższej sytuacji oddaje swoje 2 dolary na „zielonych”. Innym raczej kasy nie brak, a tym bardziej możliwości zasilania tejże od donatorów różnej maści. Lubię Elkę May, trochę zakręcona, ale sympatycznie, i z ogromną dozą pozytywnej energii, zwłaszcza w porównaniu z ciapciakowatym i bezbarwnym Iggy’im czy betonowatym Harperem.
Jutro pewnie nic się nie zmieni: kolejny rząd mniejszościowy, tylko może ktoś inny stanie się oficjalną opozycją…
Pozdrawiam
@Kartki z podróży,
21.14
Wiesz, Kartko, spojrzenie na świat zależy od temperamentu – mam tu na myśli te cztery ludzkie temperamenty, znane od starożytnych -, też od mentalności ale chyba przede wszystkim od płci. Kobiety, nawet te najbardziej niepospolite, mają jakąś taką dziwną inklinację do ciepłej wody w kranie.
Ale one też potrafią głośno śpiewać Mury – jednak wtedy, gdy jest na to czas… One, jako matki i babki wiedzą, co jest ważne. One są za budowaniem, nie za burzeniem. Ale tak na serio, co Ty byś chciał burzyć? Może by najpierw co zbudować? A może ta „radość niszczenia” wynika ze zwykłej niewiary w moc twórczą?
Skąd ten czarny romantyzm w Polakach? Ostatnio przyjrzałam się pobieżnie polskim zrywom powstańczym XIX i XX wieku. Taka sama wizja świata leżała u ich podstaw.
Polacy od stuleci nie mieli dobrej opinii w świecie. Zaczęło się to zmieniać po przemianach końca XX wieku. To, że świat nabiera zaufania do Polaków – mam na myśli zaufanie do siły zewnętrznej ale też wewnętrznej Polski – jest w dużym stopniu zasługą takich, dla Ciebie nieciekawych, polityków jak Tusk. Świat ceni sobie przewidywalność, dążenie do postawionych celów, a nie budowanie miraży.
„Jasne, że padnie,padnie, padnie
I może wolność będzie nam.” – cytujesz.
A ta wolność, to wolność do czego?, pytam się.
mir pisze:
2011-05-01 o godz. 18:41
„Kraj wymaga zdecydowanych i konsekwentnych działań.”
Bać się PISu? Jeśli wygrają … przekroczymy próg radykalizmu społecznego. Wolę to od pełzającej bylejakości. …
Kto może podjąć próbę reform systemowych, finansów, likwidacji (tak, likwidacji) biurokracji, powrotu do sensu edukacji?
Smutne ale nikogo nie widać.”
A może tak według zasady „Jak sie nie ma, co się lubi, to się lubi co się ma”?
Naturalnie można jeszcze zakasać samemu rękawy, choć to trudniejsze niż ponarzekać, pokrytykować i wskazać, co należałoby zrobić. W słowie „należałoby” akcent na by.
Przeczytałem właśnie, że w Łodzi podczas mszy beatyfikacyjnej pojawiły się przed katedrą dwie osoby z transparentem „To nie jest mój ojciec”. Osoby te zostały natychmiast wylegitymowane przez policję, ale – na prośbę Urzędu Miejskiego – nie użyto wobec nich siły.
Ciekawe, że kiedy przed Pałacem Prezydenckim zbierały się grupki „obrońców krzyża i Lecha Kaczyńskiego”, śpiewając i wygłaszając przez megafony różne przesłania, to nikt im w tym nie przeszkadzał, mimo że oni przeszkadzali ludziom, np. w sąsiednim hotelu i w domach. Nikt ich nie legitymował, nie kazał się rozejść, mimo że ich zgromadzenia były nielegalne.
Przypuszczam, że gdyby to byli protestujący lewicowcy albo zwolennicy związków partnerskich, to policja natychmiast by sobie przypomniała na czym polega prawo.
W zasadzie mnie to nie obchodzi. Jak „Wodnik53” postanowiłem udać się na emigrację wewnętrzna. Kiedyś deklarowałem także chęć przeniesienia się na starość na stałe do Czech. Z wielu powodów. Ażeby jednak trochę zamieszać proponuję Państwu lekturę zamieszczonego poniżej tekstu:
http://senyszyn.blog.onet.pl/BARROSO-NA-BEATYFIKACJI,2,ID426469576,n
Już rzeczywiście świat się przewraca do góry nogami.
I to byłoby na tyle
Pozdrawiam.
stasieku 17.03
Twoje szczere i intymne uczucia w stosunku do TO mnie zawstydzają, a głębia waszego wzajemnego uczucia deprymuje. A słuszałes może o takich wynalazkach jak Skype w wersji wideo z czatem albo email ? Moglibyście spijać sobie słodycz z dzióbków niczym Slawomirski z ET , ale bez ekshibicjonizmu ?
stasieku (05-01 o godz. 17:09)
Domyślasz się może, iż astrologia nie jest moją pasją. Do tego stopnia, że znałem kiedyś kolezankę, która wszystkim w koło wróżyła, wszystkich układała w pary, dopasowywała wg. znaków zodiaku, np. wody z ogniem się nie połączy, itp. Wyraźnie judzisz, wszak pisałem o prawdziwych baranach pędzonych przez juhasów na hale i przez owczarki podhalańskie. Chodzi mi o to, że ludzie w kraju mają coraz więcej czasu do zajmowania się strzępami informacji ze świata i bliższych okolic, a ich interpretacje są w rękach diablików. Choćby dyskusja o OFE – nawet specjaliści w całkiem dobrej wierze dochodzi do istotnych różnic w meritum, jak pisał red. Passent – temat za trudny do publicznej debaty. A teraz weźmy politykę kursową MF i wymiany unijnej forsy – ileż trzeba faktów znać, aby dojść do sedna, albo w polityka pieniężna i inflacja. Ludzie słyszą strzępy, strach ich obleci, ktoś coś z tego wykombinuje i już panika w stadzie. Albo „egzotyczne derywaty” na sąsiednim blogu …
Po prostu indywidualna umiejętność rozumienia świata może wpływac na decyzje gospodarstw domowych, a te mogą być przeróżne, od doskonałych po ruinujące. Tak jak pisze profesor socjolog w POLITYKA 18 o tych, którzy po upadku PRL postawili na własność prywatną i wygrali, a reszta … jak stare barany, itd.
Na poprzedniej stronie…
=======================
…pojawilo sie kilka komentarzy RE: gen. Kiszczak, wyrok sadaowy i jego domniemana wina.
W zwiazkiu z tym, IMHO, take pytanie powino byc zadane ( … i ROZWAZONE! ) :
Kto z SzPanstwa byl w fabryce przygotowujacej sie do strajku?
Ja bylem.
Bylo to w czasie tzw. kryzysu rulewskiego.
Pamietam nastroje, rozwazania czy czolg brame bedzie wywalal, wk…wionych do czerwonosci mezczyzn…
Ja rowniez przynioslem spiwor i – chociaz bylem tylko tym nowym gowniarzem z Biura Konstrykcyjnego – tez, wzorem innych, sobie dobralem do reki odpowiedni kawal katownika i ostentacyjnie przynioslem go do swojego biurka. Pewnie – nie pamietam juz… – Krzyz Walecznych mi sie snil…
Dziekuje niniejszym z oddali moim owczesnym wspolpracownikom, ze milosiernie nikt wtedy nie skomentowal odpowiednio tej mojej bezbrzeznej tepoty.
Niech mi ta tepota zostanie wybaczona na wysokosciach…
Rozwazajac powyzsze osobiste doswiadczenie, obrazek, ktorym sie wymachuje obecnie ( premier… ) tlumowi przed oczami, ze wredne ZOMO napadlo bez dania racji na spokojnych, modlacych sie, medytujacych i, byc moze nawet, dziergajacych serwetki, setki wk…wionych mezczyzn, wydaje sie grubym uproszczeniem.
Prosze o opinie.
Osobiscie w to nie wierze. Chciaz musze przyznac, ze wtedy wierzylem. Dwadziesca lat musialo minac by klepki mi sie poukladaly w ordynku…
Dodatkowo…Dlaczego SzPanstwu sie wydaje ze ZOMO to tylko w Komunie i w Polsce?
1. Pamietam relacje z ’68 roku z Paryza ( Polityka wiele lat temu… ). Podobno na sam widok ( UWAGA! na sam widok… ) tamtejszego ZOMO, ludzie w panice sie na smierc tratowali na stacjach metra.
Pamietam relacje ( Polityka ok. rok temu ), tez z Francji o masowych polowaniach i lapankach policji na arabskich wspolobywateli, i mordowaniu ich na komisariatach ( czy jak to sie tam nazywa… ), topieniu w Sekwanie. …
Z pamieci przywoluje ponad 500 ofiar w samym Paryzu…
Tak, tak… Douce France, ojczyzna demokracji…
Dlaczego takie relacje nie wywoluja zadnych porownan ani refleksji…?
2. Na Uniwersytecie w Kent (Ohio ) Policja zastrzelila 4 studentow . Jako ze nie byla to fabryka, gdzie pelno twardego zelastwa ( patrz wyzej ), mozna z cala pewnoscia stwierdzic, ze policjantom nic tam nie grozilo. Tym niemniej jeden z przedstawicieli Prawa ( Prawa, hi, hi…) jeszcze w 30 lat pozniej mowi do kamery, ze nie tylko tych 4 ale wszystkich tych gowniarzy trzeba bylo zastrzelic, bo to komunisci byli…
Nikt ich po sadach nie ciagal…
3. Co do Milicji Obywatelskiej, oprocz tego ze to „Bijace Serce Partii”, mam tez takie wspomnienie.
Ukradziono mi moj ukochany aparat Practica ( jak bardzo ukochany wiedza tylko ci ktorzy pamietaja srodkowego Gierka… ). Pare lat pozniej, w samym srodku goracej wiosny ’81 (patrz „Bijace Serce Partii” ) dostalem zawiadomienie ze… Znalezli!!!
Radosc moja byla bezgraniczna, ale gorzka…
Szedlem ci ja na te Komende odebrac moj skarb i pamietam to ROZDARCIE DUSZY MOJEJ… Mam i im podziekowac i podzielic sie moja radoscia, czy tez przekazac im moja pogarde, az tym komunistycznym stupajom w piety pojdzie…(?).
Moja pamiec litosciwie nie przechowala jak sie zachowalem… Moze to i lepiej…
4. Popieluszko, Pyjas, Przemek, sciezki zdrowia… na wzmianke o tym obecnie juz mam odruchy wymiotne ( Katyn tez juz blisko… ); jak i na „wieznia Jaruzelskiego”…
Kilkakrotnie juz tutaj zamieszczalem nie gorsze/lepsze przyklady/porownania z tzw.wolnego swiata, liczac ze wywolam jakas refleksje, ale jakos nie dociera. Milicja Obywatelska NIE BYLA GORSZA niz inne;
Nawet mozna zaryzykowac stwierdzenie ze byla lepsza…(?)
5. Mam BARDZO pozytywne doswiadczenia z policja w Szwecji i Niemczech Zach. ( krotko stosunkowo tam bylem, wiec mozliwe ze po poprostu mialem szczescie… ), mam pozytywne doswiadczenia z polska Milicja Obywatelska – mimo wszystko, trzydziesci lat, uzbieralo sie troche…
Teraz mieszkam w Australii; kraj ten Komuny nie widzial, demokratyczny jest az sciska w dolku i oczy bola, tradycje dlugoletnie, nie to co Polska…
… i przez 30 lat nie mam ANI JEDNEGO pozytywnego doswiadcenia z Tubylcza Policja. Taka tepa ( gdy nieswiadoma… ) i wredna ( gdy swiadoma… ) policja nie wystepuje chyba nigdzie naturalnie w przyrodzie…
Zachowalem artykul prasowy sprzed lat nt. kontaktow z policja. rada koncowa byla „nie ogladaj sie na Prawo, jak rozmawiasz z policjantem, bo to sie moze skonczyc niezdrowo dla ciebie… Be polite, VEEEERY POLITE!” ( cyt. z pamieci ).
Wiec,,,bez przesadyzmu… umiaru troche i refleksji…
Przepraszam Wszystkich za to przydlugie gledzenie, ale meczy mnie to od dluzszego czasu; bylbym wdzieczny za podjecie tematu….
Moze moglbym sie czegos nauczyc…
Pozdrowienia wszystkim, Georges53.
Pozdrowienia wszystkim. Geoges53.
Balcerowicz to polityk dawno przegrany.
Istnieje już realna partia JPII.
Mawiał w ostatnich krytykach:oczekiwane swiatlo nie pzyszlo ze wschodu,
a zachod dał co najgorsze,kapitalizm bez skrupułów”.
http://www.youtube.com/watch?v=KdWPZiJxo6c
Ledwo beatyfikowali, a już ibn Ladena ubili Amerykańce.
To mamy cud kolejny, santo subito.
Wielka jest siła Pana.
O ile sobie dobrze przypominam Balerowicz już raz był przewodnicżacym partii. I czym to się skończyło, kompletną kompromitacją Balerowicza jako polityka. Owszem jest specjalistą w swojej dziedzine a takich są tysiące. Natomiast do polityki się nie nadaje. Powtarza w kółko akademickie formułki ale to za mało żeby przekonac do siebie ewentualnych zwolenników.
georges53. 06.09. A Tobie potrzeba było aż na antypody aby mózg i zdolność do logicznej oceny rzeczywistości powróciły na swoje miejsce. Trzeba pogratulować.
@Kaźmirz, 22:05
O fee! Nie zazdrość Kaźmirzu!
Ciebie też kochają niektórzy, np. Kartka z podróży.
Trzymaj się!
Therese Kosowski z godz. 21:08
Pisząc wczoraj metaforyczny, 1 – szo Majowy komentarz mialem wątpliwości czy zostanie odczytany zgodnie z moimi intencjami. Niestety odczytałaś go dosłownie. Szarpanie ograniczającego wolność, „spróchniałego kołka” na pastwisku odczytałaś jako wezwanie do kolejnego powstania narodowego. Trochę jest w tym mojej winy bo nie wkleiłem całości tekstu Llacha. Robię to więc teraz – tu jest tekst i historia piosenki
http://kartkazpodrozy.blog.onet.pl/Siset,2,ID414901651,n
Nie zmienia to jednak faktu, że nie należy odczytywać dosłownie metafor. Chyba używając w komentarzu metofory „ciepłej wody w kranie” nie chcesz przekazać, że po przegranych przez Donalda Tuska wyborach tego dostępnego tutaj od dziesiątek lat dobrodziejstwa nagle zabraknie? Przecież Twoja „ciepła woda” i mój „spróchniały kołek” mają znaczenie metaforyczne. Przecież piętnując klerykalizację, biurokratyzację, naduzycia władzy, podpisując listy protestacyjne, demonstrując na ulicach, organizując kampanie polityczne … szarpiemy ten „spróchniały kołek”. To szarpanie jest istotą demokracji. Mało, w państwie w którym żyjesz to jest normalna praktyka demokratyczna. Przecież demonstrujecie, burzycie się na ulicach, piszecie krytyczne wobec władz komentarze, macie opozycje pozaparlamentarną, śpiewacie buntownicze pieśni… . Czemu więc za to samo grozisz mi „zimną wodą”? Czy ja nie mam prawa mieć laickiego państwa, racjonalnej biurokracji, zrównoważonego budżetu, sensownego zabezpieczenia emerytalnego, lepszej opieki zdrowotnej …? Czemu mam z potulną rezygnacją zapomnieć o końcówce „Murów” Kaczmarskiego –
„Patrzy na równy tłumów marsz,
Milczy wsłuchany w kroków huk,
A mury rosną, rosną, rosną
Łańcuch kołysze się u nóg…”
Pozdrawiam
Jacobsky:
Glosowalem, jak i Ty na Greens i chyba zrobie to po raz kolejny. U mnie wygra kandydat NDP, byly zwiazkowiec samochodowy. 🙁
Zycze Zielonym chociaz pierwszego posla w parlamencie.
Pozdrawiam
Szkoda, że Amerykanie nie uzgadniają z Watykanem i z Warszawą dat swych operacji specjalnych.
Therese Kosowski:
Masz rację, pisząc o moim czy mi podobnych narzekaniu. Sam łapię się na zgryźliwości i jest mi z tym źle. Często w tym narzekaniu korzysta się ze skrótów myślowych. To raczej rozpaczliwe skróty wynikające z braku wiary w sens rozwinięcia myśli. Takie zrezygnowane machnięcie ręką.
Żyję w realnym świecie, prowadzę firmę, niemal codziennie zmagam się z polityczną i prawną produktywnością naszej elity.
Człowiek uczy się. Ja nauczyłem się, że można i warto ignorować tę produktywność. Państwo i politycy swoje, przynajmniej część społeczeństwa swoje.
Przykładem niech będą np zmiany przepisów dotyczących ochrony ppoż (strażak na etacie) lub sprawozdawczości w gospodarowaniu odpadami. Rozdwojenie jaźni postępuje.
Byłoby mi z ty może i dobrze gdyby nie to, że czasami moje dzieci zadają pytania i zaczyna się dylemat. Jak opisać im to z czym będą się zmagać?
Co odpowiedzieć na historię opisaną przez córkę? Jej koleżanka otrzymała stypendium( dla dobrych uczniów z ubogich rodzin). Skutkiem tego dochody rodziny zmalały 🙂 Tłumaczyć dlaczego?
Chcesz by zamiast narzekania przedstawiać receptę naprawy?
Ona jest i wydawałoby się, że dla wykształconych ludzie powinna być oczywista.
PROSTOTA i LOGIKA
Nic więcej nie potrzeba.
Każdy kiwnie głową, to oczywiste.
Tak jednak nie jest. Za chwilę wrócimy do rozważań o politykach o zagrożeniach lub stwierdzimy:?Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi co się ma?
Domagasz się recepty a proponujesz zrezygnowanie.
Nic więcej nie potrzeba? Skłamałem, potrzebna jest zmiana filozofii myślenia. Zdecydowanie trudniejsze niż wymiana polityków.
Na czym powinno to polegać?
Najpierw przykłady: reforma Balcerowicza i zdecydowanie najbliższa mi ustawa o działalności gospodarczej Wilczka. Obie bez koniecznej kontynuacji.
Co spowodowały? Uprościły i urealniły ale przede wszystkim dały przykład i nadzieję, że z problemami stworzonymi przez biurokrację i naszą lokalną odmianą głąbokracją można walczyć. Nie po troszeczku jak proponował Tusk i Palikot a zdecydowanie i skutecznie.
To jedyna droga dla zmian w państwie. Wybierajmy odważnych i logicznych. Właściciel warzywniaka będzie lepszym wyborem niż przeintelektualizowany dr czegoś tam. Pod warunkiem, że nie zatraci walorów, które pozwoliły mu utrzymać się na rynku. Przesadzam? Ani trochę.
Kiedyś wysoko oceniałem ustawę o sądownictwie administracyjnym.
Dzisiaj traktuję jako przejaw rozrostu biurokracji. Stworzono odrębny system prawny, odrębną logikę. Sądy nie kierujące się merytoryką a formalizmem. Dla kogo?
Mam pewien pomysł co do twórczości parlamentarnej. Obok tradycyjnego czytania ustaw wprowadzić dodatkowe, obywatelskie. Może wprowadzić coś na wzór ławy przysięgłych. Obywateli powołanych do oceny choćby tylko czytelności, może i potrzeby wprowadzenia przepisów 🙂
Chaotyczna ta pisanina. I nie wskazuje jak to zmienić już, teraz.
Pisanie, że zmiany zależą od nas, naszej determinacji, zmiany naszego myślenia ma żadną skuteczność. Jeśli dodam, że za kluczowe należy uznać zmiany w edukacji by w przyszłości mieć nie nauczone czegoś tam a logiczne i rozumiejące świat społeczeństwo to pewnie przegnę zupełnie.
Za chwilę pojawi się nowy temat bloga. W podobnym temacie ponownie pogadamy. Chyba, że?
Może redakcja Polityki podejmie się patronatu naprawy. Dyskusji dla której celem będzie inicjatywa ustawodawcza.
Jak się ma Lwów, Panie Redaktorze ? Będzie pan uprzejmy zajrzeć pod trójkę na ul. Łyczakowskiej ?
Z góry dziękuję !
@georges53
Żeby jakoś POdołać tej nostalgii za ZOMO i MO radzę wyjechać do KRL-D
albo na Kubę choćby
Stasieku
Masz rację – łączy mnie z Kaźmirzem szorstka sympatia. Tak to czuję
Pozdrawiam
Kaźmirz, nie deprymujsia.
@ mir pisze: 2011-05-02 o godz. 12:41
„Może redakcja Polityki podejmie się patronatu naprawy.”
Mir przykro mi ale, redakcja nie tylko POLITYKI, (dziennikarze i właściciele) nie może podjąć się naprawy bo jest beneficjantem tych zmian które nie tylko Tobie przeszkadzają.
Prof. Balcerowicz przez 17 lat tworzył prawo min. finansowe i to jemu w dużej mierze podziękuj.
Facet jest tak zdolny ze np. stworzył mafie paliwowa zwlekając przez 6 miesięcy z wykładnią co to jest „olej przepracowany”. O innych Jego Osiągnięciach nie chce mi się pisać
@Kartki:
Cytuję:
„Nie zmienia to jednak faktu, że nie należy odczytywać dosłownie metafor. …
Przecież piętnując klerykalizację, biurokratyzację, nadużycia władzy, podpisując listy protestacyjne, demonstrując na ulicach, organizując kampanie polityczne ? szarpiemy ten ?spróchniały kołek?. To szarpanie jest istotą demokracji. Mało, w państwie w którym żyjesz to jest normalna praktyka demokratyczna. Przecież demonstrujecie, burzycie się na ulicach, piszecie krytyczne wobec władz komentarze, macie opozycje pozaparlamentarną, śpiewacie buntownicze pieśni? . Czemu więc za to samo grozisz mi ?zimną wodą?? Czy ja nie mam prawa mieć laickiego państwa, racjonalnej biurokracji, zrównoważonego budżetu, sensownego zabezpieczenia emerytalnego, lepszej opieki zdrowotnej ??”
Ach, wiem przecież, że ten Twój kołek to metafora 😉 .
Dalej: Klerykalizację należy piętnować. Ale co zrobisz z biurokracją w państwie, które wychowało swoich pokolenia urzędników w zaborze rosyjskim i w zruszczonym PRLu? W państwie, które urzędników wychowanych w zaborze austriackim, którzy znakomicie służyli II RP, przez 40 lat PRLu zdołało zruszczyć? Myślisz, że 22 lata wolności wystarczą? Tu, jak mało gdzie potrzeba pracy od podstaw. Tu rewolucja nie pomoże, bo skąd weźmiesz nowych ludzi? Trzeba tych nowych ludzi wychować. Więc pisz artykuły z dziedziny pedagogiki, a nie wyrywaj kołka. Tu chodzi o zmianę świadomości, a nie o wymianę ludzi.
Czy to szarpanie to istota demokracji? W pewnym sensie. Ale tu, gdzie mieszkam chodzi wyłącznie o dorwanie się do władzy, a nie o jakieś próchno. Owszem, różne rządy coś tam robią inaczej, ale różnice te są niewielkie i idą po prostu z duchem czasu. Żadnych zmian rewolucyjnych tu nie ma. A jak są, np. rezygnacja z energii atomowej, to nazywacie to w Polsce histerią. A za wieloma protestami kryją się po prostu interesy partykularne, jak zresztą wszędzie.
Ja Ci nie grożę zimną wodą. Tylko uważam, że sytuacja w Polsce nie jest aż tak stabilna – w obecnym kryzysie nie jest nigdzie stabilna – by nie mogło się wiele zmienić na niekorzyść.
Więc zamiast wyrywać kołki, najpierw zadbać o nowe, niespróchniałe.
Pewnie, że masz prawo do laickiego państwa. Ale obawiam się, że w Polsce na takowe będziesz jeszcze musiał paręset lat poczekać. Polski klerykalizm i w ogóle władza Kościoła w Polsce to jest to, co mnie najbardziej zraża. Zaznaczam, że świat idei jest dla mnie tak samo realny jak świat materii. Tyle tylko, że polski KK jest ogólnie rzecz biorąc bardziej materialistyczny i bezideowy niż by się mogło wydawać.
Z budżetu takiego, jak jest w Polsce możesz się cieszyć. Nie radzę oglądać budżetów w państwach Zachodu.
Emerytury? O czym Ty mówisz? Tu w Niemczech, owszem, obecni przeciętni emeryci mają się nieźle. Ale już wiadomo, że w niedalekiej przyszłości będzie to zupełnie inaczej wyglądało.
A opieka zdrowotna? Też chyba trzeba by w Polsce wymienić całą kadrę lekarzy. Wiem bardzo dobrze, że lekarze w Polsce nie byli zainteresowani kasami chorych. Chyba nie muszę pisać, dlaczego. Zresztą opieka zdrowotna pozostawia też w innych krajach wiele do życzenia.
@mira:
Piszesz:
„… I nie wskazuje jak to zmienić już, teraz.”
Właśnie w tym sęk, że nie da się tego zmienić już, teraz. To trwa w najlepszym razie dziesiątki, a przeważnie setki lat.
chłopaki !
(i dziewczyny też, niech tam)
– wyobrażacie sobie, że ta, za której twarz „każdy by się zabić dał”
skończyła 70 lat ?
http://www.plotek.pl/plotek/1,78649,9529357,Jak_dzis_wyglada_Marusia_z__Czterech_Pancernych__.html
Ale jak wygląda !
Therese Kosowsky z 19,30
Jeśli chodzi o kwalifikacje urzędnikow panstwowych to RP dorobiła się sensownego systemu ich przygotowywania do służby cywilnej. System zniszczył Prezes. Niestety po upadku Prezesa systemu nie odbudowano. Zamiast tego zatrudniono tysiące dodatkowych – najczęsciej neprzygotowanych – urzędników. Nie raz nad tym ubolewałem krytykując rząd.
Nigdy nie napisałem złego, histerycznego słowa o polityce dotyczącej energetyki atomowej w Niemczech. Z uwagą obserwuje jak to przebiega, bo wiele się od Niemców można nauczyć.
Czasem zastanawiam się jak państwu niemieckiemu udało się oswoić i zaabsorbować ruchy kontestacyjne z konca 60 – tych lat. Przyznam, że mi imponuje jak energię skierowaną przeciwko systemowi można było wykorzystać do modyfikacji systemu – ożywić system czy dostosować go do nowych warunków. Tej mądrej elastyczności niestety skostniały polski system nie ma. O potrzebie tych zmian pisze a kostnienie zarzucam temu rządowi.
Nie widzę tak pesymistycznie jak Ty perspektyw klerykalizacji państwa. Kk coraz bardziej przypomina wydmuszkę. Potrzeba tylko kogoś odważnego politycznie by ją skruszył w rękach. O to też się dopominam.
Jak wiesz nasz budżet tonie w niebezpiecznych długach. Deficyt jest pokrywany skladkami emerytalnymi. Myślę, że gdyby taka granda działa się w Niemczech na ulicach płonęły by samochody. Dodam jeszcze, że co innego znaczy „nieźle” w Niemczech a co innego „nieźle” w Polsce.
Cieszę się, że porozumieliśmy się co „spróchnialych słupów”. I myślę, że te moje komentarzy czy teksty jednak sie jakoś ogólnie wiążą z pedagogiką. Liczę zwykle, że ktoś je przeczyta i sklonią go do jakiś przemyśleń.
Pozdrawiam serdecznie
Therese Kosowski (05-02 o godz. 19:30)
Dlaczego lekarze w Polsce nie byli zainteresowani kasami chorych?
(przepraszam, że się wtrącam, ale ciekawość Pani opinii mnie spala)
W zasadzie uzywam ten blog do tego ,aby dowiedziec sie co dzieje sie w Polsce.Moze skaplikowana to droga ?,ale naprawade ciekawa.
Ale teraz stracilam watek ,tak nie mozna ;
polski bigos ;Kiszczak ,Osama Bin… tepa policja w Australi ,…subito
Ameryka i do tego ekonomia /polityczna ? /…
I teraz jeszcze P. Szostkiewicz zaklada nowa partie w Polsce ;
Balcerowicza ,bo nie wychodzi z Polikotem ?
Bez przesady czy naprawde kazdy czlowiek w Polsce ,ktory ma troche rozumu musi od razu miec wlasna partie ?A
.
Proponuje ,aby p.Balcerowicz wstapil do parti Polikota i niejako
nadal jej prawdziwy liberalny ton / bardziej ekonomicznie !/
Salute
Ps.
A prezydent USA posluchal Poloni-Sawy i wykpil tych „gowniarzy”
republikanskich na swoim przyjeciu .
Tak Panie Prezydencie ,a teraz z powodu dobicia Bin Lady chca Pana
ponoc znowu wybrac prezydentem ;slyszalam ?;
…co za narod amerykanski ; i nie tylko….
Balcerowicz jest miernym ekonomistą.Poza wpojonymi przez Friedmana
dogmatami monetaryzmu nic nie umie sensownego powiedzieć.
Jako polityk okazał calkowitą ignorancję, nieudolność.Jego plany poniosły
kleske ze szkoda dla spoleczenstwa.Oczywiscie zdolał ubogacic wąską grupę
beneficjentow tranformacji.
Oby jak najmniej takich ,,fachowców” decydowalo o losach 40 mln narodu.
Za naszych czasow wielki jest tylko JPII.
http://www.youtube.com/watch?v=KdWPZiJxo6c
@ JACOBSKY
Jacobsky, Przyjacielu: chyba będziesz musiał „odszczekać” (no offence intended) swój komentarz do moich dywagacji dotyczących autonomii Quebecu (paręnaście dni temu, w związku z naszą dyskusją o autonomii Śląska).
Jak może pamiętasz, podałem przykład Quebecu, jako wzorzec upadku popularności wezwań o jakąkolwiek radykalniejszą formę autonomii (nie mówiąc już o suwerenności czy separacji, o którą, jak doskonale widziałem w Kanadzie, nikomu w Quebecu oprócz szaleńców, nie chodziło).
I rzeczywiście, we wczorajszych WYBORACH parlamentarnych BQ, wołająca o autonomię, z wielkiej 55 chyba miejscowej partii parlamentarnej, zredukowana została do 4 bodajże miejsc, a jej szef przegrał swój okręg wyborczy.
Ludzie masowo przeszli z BQ do NDP. Dlaczego? To też na pewno nie jest nowością dla Ciebie. Quebekczycy w ciągu co najmniej 8 -12 lat (to już nie czasy Bourassy!) głosowali na BQ nie dlatego, że chciała oderwania od Kanady, ale dlatego, że była najbardziej pro-socjalna (tendencje egalitarystyczne i etatystyczne są, w odróżnieniu od Kanady anglojęzycznej, b. silne w Quebecu, jak we Francji). Kiedy więc NDP, czyli socjaldemokraci, zrzucili bagaż związkowych bojówek (Laytonowi pomógł w tym kryzys!) i przedstawili się jako nowoczesna, w europejskim stylu socjaldemokracja, jasne jest że Quebekczycy wybrali tę partię, która nie zagraża konfliktami narodowościowymi.
Oczywiście, zapewne wiele jest ciągle radykalnej młodzieży, optującej za separacją i głosującej na BQ (jak młodzież w Polsce, która radykalizuje się i zdaje się przechodzić na stronę PiS), ale w większościowym systemie wyborczym to za mało (w proporcjonalnym, jak w Polsce, mieliby znacznie większy udział w ostatecznym wyniku).
Myślę, że podyskutujemy na ten niezwykle ciekawy temat. N.B. Bzdury piszą w The Globe&Mail jakoby była to nieporównywalna z niczym elekcja. Doskonale pamiętam tę sprzed kilkunastu lat, gdy Brian Mulroney, mając bezwzględna większość ok. 175mandatów, po wyborach został z…dwoma, a partia się rozpadła, połączyła z inną, zmieniła całą kadrę: to było dopiero trzęsienie ziemi…
Jacobsky 30.04 g. 14.30 Postawileś kilka retorycznych pytań. Ważne ale bez odpowiedzi. Ostrowski wydaje się nie zwariował ale wyraził swoją niechęć do PSL. Jeżeli nie PiS nie SLD o czym mówi wyraźnie, to o PSL woli powiedzięć to samo ale nieco inaczej „szukając” nowego idealnego koalicjanta. Osobiście ucieszyłbym się gdyby oslizłe PSL nie dostalo się do parlamentu a PO pokierowało państwem samodzielnie jeszcze jedną kadencję. Do tej pory głosowałem na lewicę ale zniechęcił mnie chłoptasiowy marcyzm Napieralskiego i nie do końca jasny program.
@ JACOBSKY
Nie pamiętam, czy jesteś zwolennikiem JOW (większościowego systemu wyborczego, jaki jest w Kanadzie), czy systemu proporcjonalnego (takiego jak w Polsce).
Ale wczorajsze wybory kanadyjskie pozwalają dostrzec wyraźne konsekwencje (tzn. różnice, nieobojętne społecznie) obu systemów.
W systemie większościowym, rozkład głosów i miejsc parlamentarnych jest taki:
– Konserwatyści 39,6% głosów dało im 54% mandatów (167 na 308 miejsc)
– Socjaldemokraci 30,6% głosów – 33% mandatów (102 miejsca)
– Liberałowie 18,9% głosów – 11% mandatów (34 miejsca)
– Separatyści z Quebecu – 6,1% głosów dało im 1,3% mandatów (4 miejsca)
– Zieloni – 4% głosów – 0.3% mandatów (1 miejsce)
Gdyby zastosować system proporcjonalny (z poprawką d’Hondta) to mniej więcej, z grubsza, PRZY TEJ SAMEJ PROPORCJI ODDANYCH GŁOSÓW, wyglądałoby to tak, że konserwatyści NIE uzyskaliby absolutnej większości, konieczna byłaby koalicja, a zieloni nie wprowadziliby swej posłanki do parlamentu:
Konserwatyści – 48% mandatów (148 miejsc)
Socjaldemokraci – 37% mandatów (114 miejsc)
Liberałowie – 13,5% mandatów (42 miejsca)
Separatyści – 1,5% mandatów (4 miejsca)
Podział mandatów jest bliższy (lepiej odzwierciedla?) podziałowi głosów, konieczność rządu koalicyjnego zmniejsza jego „efektywność”, ale za to zbliża efekty jego działań do poglądów politycznych większej ilości wyborców i uniemożliwia posunięcia korzystne tylko dla wyraźnej mniejszości. (Sam Harper, szef konserwatystów, powiedział przecież, że jego partia jest „bardziej konserwatywna niż publiczność w kraju”). A tymczasem ta partia ma bezwzględną większość, może (gdyby taki miała kaprys) rządzić wbrew poglądom WIĘKSZOŚCI!
Przy systemie proporcjonalnym, konserwatyści musieliby rządzić w koalicji z liberałami. Może nie tak błyskotliwie, ale kto wie czy nie bliżej oczekiwaniom większej ilości wyborców….Hmmm…Ciekawe….
Therese Kosowski pisze: 2011-05-02 o godz. 19:30
@Kartki:
—
Z kontekstu wynika, że chodzi o „Kartka z podróży”. Wielokrotnie.
On jest płodny i spójny. Pozostali komentatorzy wiedzą ilu ich jest.
Pierwsze spotkanie z Pani imieniem i nazwiskiem też może przywoływać potrzebę zmiany. Drobiazg, ale dotyczący zamysłu autorskiego. Można mieć pretensję do Kartki, że siedzi w temacie kraju. A on zwykle idzie na dobre piwo do Czech dobre parę kilometrów i nazywa to marszem.
Byłoby nam przykro gdyby Pilzner Kartkę nam rozszczepił, to w przeciwieństwie do tego mego wpisu zabawne raczej nie jest.
Ten Kartek to mógłby Boruta. Czy Boruta była siostrą Borata?
Głaszczę uznaniem Pani klawiaturę i życzę radosnej wiosny!
mw,
co mam odszczekiwać ? Pomyśl choć trochę…
1. to nie wybory federalne decydują o ewentualnej separacji, ale wybory prowincjonalne i kto w nich wygra….
2…. a Quebecy są zmęczeni liberałami rządzącymi od ponad ośmiu lat. Rząd ma rekordowo niskie poparcie i opinię skorumpowanego.
3. Wielu do wczoraj deputowanych Bloku trafi do polityki prowincjonalnej i zasili separatystów.
4. Większościowy rząd Harpera i wreszcie możliwość realizacji konserwatywnej hidden agenda – to może pomóc separatystom przynajmniej wygrać przyszłe wybory prowincjonalne (patrz pkt. 2), zwłaszcza że Partie Quebecois jest partią socjalną, przynajmniej bardziej socjalną niż liberałowie.
Idea separacji ma stały procent wsparcia w granicach 45% i nie interpretowałbym wczorajszej porażki BQ jako śmierć tej idei. 45% to oczywiście nie jest wsparcie wystarczające, żeby wygrać ewentualne referendum, ale wystarczające, żeby po wczorajszym przemeblowaniu sceny politycznej separatyści mieli dobrą pozycję wyjściową do wyborów prowincjonalnych, których ważność jest niezaprzeczalna (patrz pkt 1).
Od jakiegoś czasu nadchodziły sygnały, że Quebecy przestali dostrzegać celowość istnienia BQ. Jednak nikt z poważnych komentatorów nie interpretował tego jako objaw wypalania się idei separatyzmu – idei mającej zresztą wiele odmian, od soft po heavy hard core.
Na koniec: nie mieszałbym separatyzmu quebeckiego z ruchami autonomii, np. na Śląsku. Quebek ma autonomię, jak każda prowincja, autonomię w sprawach istotnych dla życia każdej z prowincji, autonomię, o jakiej Ślązacy nawet chyba nie myślą. Ślązacy nie chcą odłączyć się od kraju, a tym jest właśnie quebecki separatyzm: dążeniem do własnej państwowości. To są dwie różne sprawy. Żadna prowincja kanadyjska nie musi się bić o autonomię. Musi co najwyżej pilnować przestrzegania jej zasad.
Pozdrawiam
mw,
jestem przeciwnikiem JOW. Quebek już był rządzony przez separatystów, mimo że to liberałowie zebrali łącznie większość oddanych głosów. Teraz budzimy się w Kanadzie w podobnej sytuacji, mając większość posłów konserwatywnych. Jeśli dodać do tego konserwatywny senat, no to będzie nieźle. Ewangelicy i inne oszołomy religijne już zacierają ręce. Oni wymodlili taki rezultat wyborów.
Jacobsky 12:02
O separacji pokojowej decydują wybory federalne: musi być w Kanadzie przychylność całego parlamentu na zmianę „konstytucji” (ostatnio próbował tego Mulroney (Meech Lake) z wiadomym skutkiem…). Propozycje Laytona takiej „miękkiej” zmiany idą naprzeciw dążeniom bogacącego się społeczeństwa Quebecu (nie w głowie im „hardcorowa” separacja).
Wybory prowincjonalne mogłyby zadecydować tylko o separacji na drodze jednostronnej, na drodze wojny domowej. Chyba nie sądzisz (w końcu mieszkasz tam i znasz poglądy ogólne, a nie tylko jednej grupy), że większość mieszkańców Quebecu poparłaby coś takiego i chciała wrócić do porwań z zabójstw politycznych sprzed Bourassy, szukania „poparcia” we Francji (którego już i tak nie dostaliby, de Gaulle nie żyje od dawna, zresztą to były tylko słowa) czy do czasów witriolicznej, ksenofobicznej retoryki Jacques’a Parizeau.
Według mnie kierunek od co najmniej 8, a może od 12 lat jest oczywisty: żadnej separacji, to już niemodne, tylko nowoczesna federacja.
Oczywiście, masz rację, sytuacja państw narodowych w Europie jest inna (także i Śląska w Polsce); w końcu Kanadyjczycy to nie „naród” w europejskim znaczeniu tego słowa (choć oni sami mają prawo tak o sobie twierdzić)…
m_chimal,
nie ma partii idealnej, ale na kogoś wypada głosować, takie jest przynajmniej moje zdanie. Niegłosowanie (z obojętności, z lenistwa, na znak protestu) to nie jest moim zdaniem wyjście.
Wczoraj głosowałem. Ponieważ żyję w systemie JOW, a wiec głosuję na kandydata z danego okręgu, a nie na listę. Do wyboru miałem oczywiście kandydatów reprezentujących głowne partie federalne, a także kandydata partii marksistowsko-leninowskiej (to nie żart !) oraz „zielonego”. Na tego ostatniego oddałem mój głos wiedząc, że i tak nie przejdzie on w moim okręgo. Ale głosowałem na „zielonego” dlatego, żeby ta partia miała o 2 dolary więcej z dofinansowania publicznego. Niech choć tyle zmieni ten mój głos. Mój okręg do wczoraj wydawał się być wygrany z definicji przez opcję, która w rzeczywistości zebrała baty.
Kiedy idę głosować w wyborach do Sejmu i do Senatu, wtedy myślę zupełnie inaczej. Mam ten luksus, że zawsze głosuję na listy z szefami partii, a więc mam do wyboru: lista z Kaczyńskim, lista z Tuskiem, lista z Napieralskim, itp. To ułatwia decyzję. Troche z niechęcią, ale oddam głos na listę z Tuskiem. Innej opcji nie widzę. Chciałbym mieć szansę zagłosować na nowoczesną lewicę polską, ale takowa nie istnieje.
Generalnie rzecz biorąc idealna partia nie istnieje. Idealną partią będzie taka, którą sami sobie założymy, sami napiszemy jej program, i prawdopodobnie będziemy jej jedynym członkiem. Jednak z praktycznego punktu widzenia takie podejście nie ma sensu, a więc trzeba głosować wyważając „za” i „przeciw” dotyczące każdej z istniejących partii, w tym konsekwencje oddania głosu-protestu, aby tylko zaprotestować. Jest to chyba ważniejsze w systemie proporcjonalnym, który pozwala w miarę wiernie odzwiercielić intencje wyborców w składzie Sejmu. Dla mnie ważnym jest, aby niedopuścić Kaczyńskiego do władzy, a więc tym bardziej zagłosuję na partię, która może temu zapobiec. Może, ale nie musi. Być może na jesieni będziemy mieć powyborczy kryzys konstytucyjny, wynikający z nieznacznej różnicy mandatów między PiS-em i PO, a tym samym dwoma konkurentami do sformowania rządu koalicyjnego.
Z kim ? – a to już inna historia.
Pozdrawiam
A propos głosowania w systemie większościowym i proporcjonalnym.
Wielu zwolenników JOW, jako argument za tym systemem, podaje (bezmyślnie, obawiam się, albo celowo wciskając „ciemnotę” ludowi), że w JOW głosuje sie na człowieka, a nie na partyjną wydmuszkę.
Otóż to bzdura. Parę dni temu (na stronie BBC.com bodajże, ale może to było w prasie kanadyjskiej, już nie pamiętam) przeczytałem wyniki badania sondażowego, wg którego TYLKO 13% ludzi w tym systemie głosuje na „swojego” miejscowego kandydata. Około 25% głosuje ze względu na szefa partii, a ponad 45% – ze względu na program partii.
Wydaje mi się, że w systemie proporcjonalnym sytuacja jest podobna.
A twierdzenia o przywożeniu w teczce w systemie proporcjonalnym, a głosowaniu na „prawdziwego”kandydata w JOW – między bajki można włożyć (w Quebecu wczoraj w swym okręgu lider partii przegrał z kandydatką prawie niemówiącą językiem francuskim, zastępczynią szefa lokalnego pubu, która całą kampanię spędziła w…Las Vegas. Kto się rozezna, czy to było głosowanie na człowieka, na lidera czy na program?). W obu systemach działają b. podobne mechanizmy. Oba maja plusy i minusy (jak choćby wspomniane przez Jacobskiego szarogęsienie się ekstremistów, popularne w krajach JOW, czyli anglosaskich, a znacznie temperowane (przez same partie!) w systemie proporcjonalnym).
mw,
o jakiej wojnie domowej Ty mówisz ? Zastanów się ….
Proszę, nie pisz byle czego, w tym nie odgrzewaj historii sprzed ponad 40 lat.
Nie powołuj się na uprzedzenia Parizeau. Przeczytaj swój wpis, a wtedy sam się przekonasz ile jest w nim stereotypów, uprzedzeń i zwietrzałych schematów.
O woli separacji decyduje referendum zorganizowane przez zainteresowaną prowincję. Uznanie decyzji przez Ottawę to inna sprawa, i od tego jest stosowna ustawa, ale w hipotetycznej sytuacji wygranego referendum (w tym wygranego z punktu widzenia owej ustawy: 60%+1, o ile się nie mylę), bez względu na skład Parlamentu w Ottawie nikt nie będzie się pytać w Quebeku o pozwolenie z rządu federalnego. Owszem, będą się toczyć negocjacje celem ustalenia szczegółów secesji, ale wojna domowa ??? Wolne żarty. Boże, żeby ktoś, kto mieszkał w Kanadzie takie rzeczy wypisywał…
Przy czym nie zrozum mnie źle: nie jestem sympatykiem separatystów, ale też nie jestem zwolennikiem trwania federacji w obecnym kształcie za wszelką cenę. Tzw. federalizm otwarty, o którym co jakiś czas mowa ze strony różnych partii federalnych to ciągle raczej kwestia teoretyczna.
Blok dostał w d… nie dlatego, że Quebekom generalnie i masowo odwidział się separatyzm, ale dlatego, że Blok po prostu wypalił się jako opcja w Ottawie: partia ślepej uliczki dlatego, że zawsze niezadowolona, albo to z tego, co dostała od Ottawy, zawsze z tego, że czegoś nie dostała.
Ile warte będzie NPD jako oficjalna opozycja: bez doświadczenia, bez odświadczenia w Quebeku, z posłami z przypadku w tej prowincji (za wyjątkiem jednego) ? – czas pokaże. Miesiąc miodowy z NPD może być krótki, a przebudzenie brutalne.
Iggy właśnie ustąpił (10:00 EST)
Pozdrawiam.
Jacobsky 15:18
Nie, nie tylko że referendum (wygrane) nie wystarczyłoby, ze względu na obowiązujący Clarity Act (oba cytaty z Wiki):
„the act gave the House of Commons the power to decide whether a proposed referendum question was considered clear, and allowed it to decide whether a clear majority has expressed itself in any referendum.”,
ale i sama ważność tak postanowionej woli prowincji do secesji byłaby nieuznana:
„the secession of Quebec from Confederation would first require the abolition or transformation of the post of Lieutenant Governor of Quebec; such an amendment to the constitution of Canada could not be done without, according to Section 41 of the Constitution Act, 1982, the approval of the federal parliament and all other provincial legislatures in Canada (…) lieutenant governor could refuse Royal Assent to a bill that proposed to put an unclear question on sovereignty to referendum or was based on the results of a referendum that asked such a question.”
Co do „powracania do historii sprzed 40 lat” czy „uprzedzeń Parizeau” – piszę tylko, że ta sytuacja POWTÓRZYŁABY się w wypadku najmniejszego nawet sygnału o możliwości faktycznej separacji (bo na razie taka hipotetyczna możliwośc pozostawiona jest jako „odgromnik” nastrojów). Nie używam stereotypów i zwietrzałych schematów bardziej, niż są one zakotwiczone w społeczeństwie i polityce państwa narażonego na rozpad. Na pewno dobrze pamiętasz sytuację stanu wyjątkowego w Quebecu (z historii, bo to było, jak słusznie zauważasz, 40 lat temu). Nie chowaj głowy w piasek…Takie niebezpieczeństwo, potencjalnie, istnieje. Oczywiście ono w tej chwili jest już znikome z prostego powodu: coraz mniej mieszkańców Quebecu myśli o suwerenności i separacji….
(P.S. Jestem nie tylko przeciwnikiem separatyzmu, ale gorącym zwolennikiem ścisłego federalizmu – jeśli coś takiego istnieje).
P.S.S. Co do Iggy’ego to nie mogę zrozumieć jak liberałowie pozwolili mu objąć ster rządów w swej partii. Komuś, kto całe prawie produktywne życie (ostatnie 35 lat do 2005 r.) mieszkał i pracował za granicą. Przecież Kanada to nie jakieś Montenegro czy inna republika bananowa. Gdy wyjeżdżałem z Kanady w 2004 r. pisał w G&M dość ezoteryczne, wręcz „lewackie” kawałki, dobre jako twórczość eseisty i filozofa. I nagle przeczytałem kiedyś, że stoi na czele partii, on, pisarz. Myślałem, że to ktoś o tym samym nazwisku, ale inny. A konserwatyści wprowadzili setkę „kapitanów” biznesu i prawników….) Och, ci liberałowie. Tak ich cenię, ale co z tego – marzyciele…
telegraphic observer pisze:
2011-05-02 o godz. 21:54
„Dlaczego lekarze w Polsce nie byli zainteresowani kasami chorych?
(przepraszam, że się wtrącam, ale ciekawość Pani opinii mnie spala)”
Bo pacjenci płacący składki do kasy choprych nie są już skłonni dodatkowo wyrażać wdzięczność za trud leczenia i wyleczenia… Czyli to, co płaciła czy płaciłaby kasa chorych pozostawało czy pozostawałoby daleko w tyle za tym, co lekarz osiąga w tradycyjny polsko-ludowy sposób liczenia i płacenia.
(Wiem to z miarodajnego źródła.)
# spin doctor pisze: 2011-05-02 o godz. 08:55
=====================
>>>georges53. 06.09. A Tobie potrzeba było aż na antypody aby mózg i zdolność do logicznej oceny rzeczywistości powróciły na swoje miejsce. Trzeba pogratulować. >>>
Z daleka wiecej widac,
Szcz. ze za mlodu – teraz to widze jak na dloni – nie bylem tak intelligentny jak mi sie zdawalo.
Zreszta nawet teraz zdania sa podzielone, hi, hi…
Za gratulacje dziekuje; z moich obserwacji wynika, ze nie kazdemu jest dane… ( klepki poukladac na starosc, znaczy… )
Pozdrawiam, Georges53.
P.S. … ale i tak… nadaremny moj trud, widze; zadnego odzewu…
Bardzo jestem rozczarowany. Czyzby wszyscy tez uwazali ze powodowala mna tylko tesknota za ZOMO…?
A jesli ( druga mozliwosc… ) napisalem tzw. Prawdy Oczywiste Dla Kazdego, ze nie warto nawet komentowac, to dlaczego Premier sie tak glupio wypindrza…? Dla niego nie oczywiste…?
Confused…
staruszek pisze:
2011-05-03 o godz. 12:00
@Kartki:
@ = do (kogo? czego?) czyli pasuje.
„… do Kartki, … . A on zwykle idzie na dobre piwo do Czech … .”
Tak sobie właśnie myślałam.
„Czy Boruta była siostrą Borata?”
A Borata to kto? 😉
Ktoś na forum po zwycięstwie konserwatystów napisał:
„Canada is now officially a fascist dictatorship controlled by foreign lobbies and corporations.” (spreadnolies 2011/05/03 at 7:00 PM ET)
(Kanada jest teraz oficjalnie faszystowską dyktaturą kontrolowaną przez zagraniczne lobby i korporacje).
Zupełnie jak u nas, w salonie24 (ma nadzieję, że w Polityce nie będziemy tak pisać po październikowych wyborach… )
W POLITYCE 19 redaktor Szostkiewicz analizuje kampanię wyborczą do kanadyjskiej federalnej Izby Gmin, pt. „Iggy top”. Wiele uwagi poświęca liderowi Partii Liberalnej, Michaelowi Ignatieffowi, w pewnych kręgach podobno zwanemu Iggy. Autorowi nie udało się dołączyć wyników poniedzialkowych wyborów, które znane były nad ranem czasu warszawskiego. A szkoda.
Ignatieff przegrał w swoim okręgu i nie został wybrany na posła, Partia Liberalna sromotnie przegrała tracąc ponad połowę swoich dotychczasowych 76 posłów w 308-osobowej Izbie Gmin. Przyszłość partii jest niepewna, Iggy złożył rezygnację, co oznacza koniec jego krótkiej kariery politycznej. Jego partia popełniła kilka kardynalnych błędów, lider nie zaprezentował wiarygodnego programu i sam nie wzbudzał zaufania. Spekulacjom nt. dalszych losów nie ma końca. Ignatieff i jego partia, którzy doprowadzili do tych wyborów są największymi przegranymi.
Największymi wygranymi są niewątpliwie Stephen Harper i Partia Konserwatywna, którzy zdobyli wreszcie, po dwóch nieudanych próbach, upragnioną większość 167 posłów. Wyborcy uznali, że rosnącą popularność partii NDP (socjaldemokraci) Jacka Leytona uzyskaną głównie w prowincji Quebec należy powstrzymać dla zachowania stabilności ekonomicznej kraju i brak większości przy dominacji opozycji przez NDP jest zbyt ryzykowne. Największy przyrost miejsc uzyskali konserwatyści w prowincji Ontario. Prawdopodobnie żywa jest pamięć nieudanych rządów NDP w tej prowincji w latach 1990-5, które doprowadziły do zadłużenia i wielu niepopularnych działań.
Wyborcy nadal nie w pełni ufają premierowi Harperowi, który rządzi od 2006 roku w oparciu o mniejszość w parlamencie. Ten układ wydawał się idealny, rząd przeprowadził kraj przez kryzys suchą nogą, nastroje w ocenie sytuacji gospodarczej były całkiem dobre. Teraz w obliczu poważnych tektonicznych wręcz ruchów w czasie kampanii wyborczej, niewielka część liberalnego centrum głównie w Ontario, która prawdopodobnie głosowałoby na liberałów, przesunęło swoje poparcie i dało większość konserwatystom na najbliższe 4 lata. Premier Harper w przemówieniu w noc wyborczą zapowiedział kontynuację dotychczasowej polityki.
Kartka z podrozy, powtarzam, bo przez pomylke zamiescilam na sasiednim blogu – serdeczne dzieki za ?L?Estaca? i historie piesni. Slucham jej wlasnie i wzruszam sie jak przy ?Murach?, ktore nie przez wszystkich ? zapewniam Cie ? zostaly zapomniane. Ja mam potrzebe sluchania tej i innych piesni Kaczmarskiego regularnie raz na tydzien co najmniej. Napewno nie jestem wyjatkiem.
Mile pozdrowienia
Hanna L
Cieszę się, że ta pieśń sprawiła Ci przyjemność
Pozdrawiam ciepło
mw,
oczywiście, że to wszystko można wyczytać na Wiki. Jednak wszystko zaczyna sie jak zwykle : od wygranego referendum, a do tegoż droga jest daleka i może okazać się, nawet spodziewane rządy separatystów nie doprowadzą do zwycięskiego plebiscytu (choć mogą doprowadzić do plebiscytu jako takiego).
Widzę, że nadal upierasz się przy swoim, pisząc o ryzyku szukania siłowych rozwiązań w Kanadzie przy okazji ewentualnej secesji, bo 41 lat temu…. Tak jakby od tego czasu nic się nie wydarzyło w Quebeku, nawet referendum z 1995 roku, które separatyści przegrali o włos, a mimo to nikt nie strzelał do siebie, choć w sumie powinien, przyjmując Twoje rozumowanie. Nie mam więcej ani siły, ani ochoty spierać się z Tobą na ten temat. Widocznie Ty wiesz lepiej, a więc niech tak zostanie.
Pozdrawiam
Ciekawe i trafne spostrzeżenia Ewy Siedleckiej z GW. Kiedyś pisałem, że mi dobrze robią felietony Gadomskiego w GW – Siedleckiej też.
http://wyborcza.pl/1,75968,9533669,Swieto_Konstytucji_katolickiej.html
Pozdrawiam
TO:
Nie tylko Iggy nie mial programu wyborczego; nie mial go rowniez S. Harper, powtarzajacy w kolko, ze to on i jego partia wyprowadzila Kanade z recesji i ze nie zmienia sie konia w polowie przeprawy. 🙂
Z mojego punktu widzenia nie bylo w tych wyborach partii na ktora warto bylo glosowac. Nie interesuja mnie osobiste przygaduchy miedzy Stevem i Michaelem.
Czekam, po rezygnacji M. Ignatieffa na Boba Rae, jako zbawce Liberalow kanadyjskich. Juz kiedys zbawil tak ontaryjskie NDP, co swiadczy o jego szerokich horyzontach ideologicznych.
Zniewieściała Europa zaczyna działalność – ona by bin Ladena ucałowała w oba zarośnięte policzki i poprosiła, że może zburzyłby jeszcze jeden wieżowiec, niech sobie wybierze
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Europejskie-elity-potepiaja-zabicie-bin-Ladena,wid,13372729,wiadomosc.html?ticaid=1c3dd
Torlin 4.44
MASZ RACJE.Po cholere te wszystkie sady, kodeksy, adwokaci i to całe zniewiescienie. Najlepsze jest prawo lynczu.
W domu tez stosujesz takie zasady ?
Podany przez p.Torlina link naprawde mozna sobie darowac ,kupe
malo waznych rzeczy ,rownie dobrze moze ta gazeta drukowac
co ja powiedzialam i to koniecznie pod pseudonimen !!
Ogolnie powstaly pytania; czy nalezy sie cieszyc ze smierci czlowieka ?
/papiez mowi nie / czy w demokracji nalezy organizowac akcje ,ktorej celem jest zabicie czlowieka ? czy nie zaslugiwal on tez na sad ?..itd.
Watpliwosci ..
Dzieci co wy czytacie za gazetki ?
W Kanadzie powiedzial jakis ….,ze teraz rzadza faszystowskie lobby …
/ktos na FORUM byl podpity i ty mw powtarzasz ?/
A do tej pory kto rzadzil w Kanadzie ,nie konserwatywni/z lib../ ?
Salute
PS.
Merkel powiedziala ;ze sie cieszy ze smierci Bin Ladina… i popelnila gafe ,nie powinna … tylko tyle .
……………………………..
/ A prezydent Peru powiedzial ,ze zabicie Bin Ladin to pierwszy cud
naszego Papieza , ..to pewnie po ten „slynnej” wizycie Tuska w Peru .
A czy to nie temu prezydentowi powiedzial kiedys krol Carlos;
Zamknij gebe ? ……/ Zrodla F.A.Z. itd. /
Therese Kosowski pisze:
2011-05-03 o godz. 18:05
To taka spóła. Pisałem o tym wcześniej. Elitarny system. Bogaty, z wysoka pozycją społeczną jak polityk, nawet lokalnego stopnia, wyższy ksiądz, w kolejce nie czeka, sobie załatwi lub kupi. Dla nich służba zdrowia funkcjonuje wspaniale. Niedrogo.
System selekcjonuje do życia, tych z kolejek.
PiS i SLD są za utrzymaniem tego doboru naturalnego. I poparcie znajdują wśród ofiar. Oj, niedaleko my jesteśmy od feudalizmu.
Therese Kosowski pisze: 2011-05-03 o godz. 18:24
„A Borata to kto?”
Proszę sobie poczytać: http://pl.wikipedia.org/wiki/Borat
Pani Tereso Kosowska!
Skoro używa Pani publicznie imienia publicznie, to jakiekolwiek żarty z tego „nomen” prowadzą śliską kładką nad potokiem zniesmaczenia.
Autorowi bloga Kartka z podróży towarzyszy w blogosferze
http://jakprzezokno.blogspot.com/
Gdy klikę w ten link, w mojej przeglądarce otwiera się kartka blogu
„Kartki z podróży”. Z kontekstu Pani wpisów wynika, że chodzi o gospodarza bloga, czyli Naczelnego Koguta wersji TWA o lokalnej ksywce kurnik.
Tam przez przypadki odmienia się to niejednoznacznie:
Kartka/Kartek
Kartki/Kartka
Kartce/Kartkowi
Kartki/Kartka
Kartką/Kartkiem
Kartko/Kartku
I wszystko do mały pikuś wobec Jan Maria Nelly Rokita.
Nawet naczelni chwalcy socrealizmu nie twierdzili, że jedynym poematem polskim trzynastozgłoskowcem pisanym jest Dziedzic Tadeusz.
Jak się zwał, tak się zwał, aby się miał.
Wysoka klasa Pani tekstów zachęciła mnie do żartu zawierającego przytyk ze smrodkiem dydaktycznym: „trzeba wiernie cytować autora”.
Są jednak sytuacje, gdy nie sposób nie wiercić się na krześle przed klawiaturą.
Sam sobie zadaję często pytanie: „Staruszku! Który ty jesteś?” Pierwszą odpowiedzią jest: „o numerze ponad dziesięć miliardów!”
Ociupinkę inny niż wczoraj, raczej ugodowy niż agresywny, i chyba jedyny na blogach e-Polityki wtapiający się w banał człowieka bez dokonań.
Jestem tym, którzy byli, są i będą. Niekiedy żartującym, dumnym gdy zabawnym.
Pozdrawiam serdecznie Panią.
Jacobsky 21:49
Ależ nie chodziło mi o „spieranie się”, a tym bardziej o takie, na które „nie ma się siły i ochoty”, jak piszesz.
Myślałem tylko o wymianie argumentów i własnych przemyslen czy sądów, która to wymiana „poszerza horyzonty” (myślowe). Ja takie fakty (np. prawnicze cytaty z Wiki, wydarzenia historyczne) i oparte na nich interpretacje podałem.
Ale Ty, w odpowiedzi, stwierdzasz tylko, „widocznie Ty wiesz lepiej, niech tak już więc zostanie” (brzydki chwyt), albo sugerujesz, że fakt iż nikt nie strzelał w 1995, stawia moje rozumowanie pod znakiem zapytania (podczas gdy to oznacza tylko jak bardzo zmienia się sytuacja społeczna i polityczna w Quebeku, o czym wyraźnie pisałem).
Przecież w naszych dyskusjach na tym blogu wcale NIE chodzi o przekonanie kogokolwiek przez kogokolwiek (to zresztą niemożliwe). Chodzi, jak mam nadzieję, o przyjemność z obszernej, rozumniej wymiany poglądów, opartych na faktach i własnych oraz cudzych ich interpretacjach. Nie o pokonanie „przeciwnika”!
W Dniu Flagi zatrzymano w aresztach kilku osobników, którzy flagę znieważyli. Nigdy nie byłem flagą a do tego nie można mnie znieważyć, ale rozumiem,że taka flaga musi czuć się paskudnie, za co grozi tym co flagę w taki nastrój wprawiają, do roku odsiadki.
Jeden z oskarżonych posiadając we krwi 2,5 promila biegał z flagą po rynku a na widok funkcjonariuszy cisnął ją w krzaki, czym znieważył. Chyba, że znieważeniem było powiewanie po pijaku. Sąd zdecyduje.
Brawo, brawo, brawo.
Przypadkując tego co blogosferze go pełno opuściłem celownik:
Kartce/Kartkowi.
Niech mi Kartkowi wybaczą.
A ja zdecydowanie „potepiam takie artykuly ” ,gdzie ludzie wypowiadaja sie o swoich WATPLIWOSCIACH ,a sprzedaje sie to w Polsce jako
Potepienie europejskie ?.
Prosze potepic „zniewiescialego” Papieza ,rowniez tego NASZEGO
/bo napewno mialby watpliwosci / , prosze !
Pewnie jako nie katolik jednak chodzilam na inna lekcje religi .
Sorrry !
Salute
ps.
I prosze nie uzywac slowa ZNIEWIESCIALY jako obelge ,sredniowieczne
nie na czasie i glupie.
@Jacobsky, mw, PA2155
Ciekawa dyskusja o wyborach w Kanadzie. Ciekawi mnie Wasza opinia na temat systemu wyborczego w Polsce. Zdania są podzielone, tym razem podział przebiega ?zawijasami? politycznymi.
Wczoraj poszedłem do kina na lekką komedię francuską pt „Żona doskonała”. Choć sprawa dotyczyła wyborów regionalnych, był ten film dla mnie reklamą JOW.
Kilku blogerów walczy z zacementowaniem sceny politycznej przez te same mordki. Donald Tusk, w poniedziałek, u Lisa, z satysfakcją zauważył „ustabilizowanie się sceny politycznej”.
U Tuska to było jakoś tak „nareszcie!”.
Jest więc dobry temat na kampanię wyborczą. Mnie odpowiada układ czterech partii ale chciałbym, aby kolejność na listach była ustalana stochastycznie, a ilość głosów decydowała o awansie.
Pozdrowienia
Adam Szostkiewicz, Partia Balcerowicza?
Zauważyliśmy wszyscy jakąś zadziwiająco dobrą chemię pomiędzy pp Rostowskim i Fedak. Nie chcę cytować podejrzeń mojej żony, ale ta chemia pomiędzy prawie brytyjskim dżentelmenem a reprezentantką wsi jest doprawdy niezwykła.
Ja tłumaczę to sobie wg uniwersalnej reguły „to whose benefit?”. Reforma OFE przyniosła korzyści koalicji. Przedwyborcze korzyści – powtórzę.
Gdyby powrócił do czynnej polityki A. Kwaśniewski, nie mam wątpliwości, że jego i A. Michnika marzenie zostałoby zrealizowane. Powiem więcej: trzymam zakład, że PO+SLD (z innymi lewicowymi kanapami) zdobyłyby większość konstytucyjną.
I wtedy „nie ma przebacz”, musieliby panowie dogadać się w sprawie zmian w konstytucji (p. Kwaśniewski byłby tu trudnym dyskutantem jako współtwórca obecnej, kontestowanej) i przeprowadzić niezbędne reformy finansów państwa.
Itd., itp. – i tu mam pytanie za 5 groszy. Czy panowie chcą zmian na dłużej niż kadencja, czy ciągle myślą o swojej karierze międzynarodowej, a więc pozycjonują siebie w miejscach z których łatwiej wyskoczyć?
That is the question…
mw,
żaden „brzydki chwyt”. Po prostu stwierdzenie, że skoro obstajesz przy swoim, to musisz ku temu miec powody. W moich wpisach wyraziłem moje poglądy, które są tak samo dobre jak Twoje, a więc możemy je wymieniać, ale tak naprawdę, to dyskutować o przecinkach i wielokropkach, skoro w kwestii meritum nie mam nic więcej do powiedzenia.
Oczywiście, że spokojny przebieg referendum 1995 stawia Twoje rozumownaie pod znakiem zapytania. Przypomnę, że to Ty przywołałeś spektrum wojny domowej w kontekscie hipotetycznego rozpadu federacji, powołując się na procedury konstytucyjne z 1982 roku. Przypomnę, że Quebek nie przyjął konstytucji z 1982, na czym zresztą zasadza się większość kwestii konstutycyjnej w odniesieniu do tej prowincji. Na tej samej Wiki można wyczytać, że:
Konstytucja została uchwalona i przyjęta bez zgody Quebecu. (…) Próba weta ze strony Quebecu została odrzucona 06.12.1981 przez Sąd Najwyższy Kanady, który uznał, że decyzja ta była „prawomocna [skuteczna], choć bezprawna [zrodzona z nieprawego łoża]” (fr. légale, mais illégitime). Wobec powyższego Quebec nigdy nie podpisał Konstytucji Kanady (formalnie jej nie uznaje, w praktyce z jej zapisów korzysta). Jest to do dzisiaj przyczyną wielu tarć politycznych między Quebekiem a resztą Kanady oraz jedną z podstaw roszczeń separatyzmu quebeckiego.
Ramy prawne ewentualnej separacji zostały ustalone przez Sąd Najwyższy Kanady na prośbę ówczesnego PM Kanady Chretiena po referendum z 1995 roku:
http://en.wikipedia.org/wiki/Reference_re_Secession_of_Quebec#Opinion
Stan prawny jest taki:
1. under the Canadian Constitution (and with Quebec being a party to it since its inception), unilateral secession was not legal.
2. However, should a referendum decide in favour of independence, the rest of Canada „would have no basis to deny the right of the government of Quebec to pursue secession.”
3. Negotiations would have to follow to define the terms under which Quebec would gain independence, should it maintain that goal.
Jak widzisz, to nie tyle sztywna litera konstytucji z 1982 roku, ale właśnie owe however ustala aktualnie ramy ewentualnej separacji. Warunkiem jest wygrane w sposób bezdyskusyjny referendum, oparte na pytaniu uznanym przez Ottawę (co reguluje ustawa o jasności kwestii plebiscytowej, The Clarity Act z 2000 roku)
Interpretacja SN została przyjęta z zadowoleniem zarówno przez rząd federalny, jak i przez ówczesny rząd Quebeku, rząd separatystyczny.
Oczywiście powyższy stan nie eliminuje potencjalnych konfliktów, zwłaszcza w sprawie tak emocjonalnej jak separacja. Jednak mówiąc o konfliktach mam na myśli konflikty prawne, a nie strzelaninę na ulicach, czyli wojne domową. W kwestii rebelii, ostatni raz kiedy takowa miała miejsce w Quebeku, to rok 1837-38… Rok 1970 to raptem wybryk marksizującej grupki napaleńców, jakich nie brakowało na całym świecie. Ale dla Ciebie ryzyko zawsze istnieje, skoro FLQ, nieistinejąca od dziesięcioleci grupka kilkudziesięciu gorących głów zrobiła to, co zrobiła. Na taki sposób myslenia nic nie poradzę.
Na koniec: pokazujesz naprawdę szczątkową znajomość kontesktu quebeckiego piszc o szukaniu u Francuzów poparcia dla separacji. Oficjalne stanowisko władz Francji jest mniej więcej takie:
Francja będzie sympatyzować sie z każdą decyzją podjętą przez Quebek na drodze procesu demokratycnego.
Nikt z separatystów nie szuka poparcia w Paryżu. Jedyna racja w tej częsci Twojego wpisu to stwierdzenie, że De Gaulle umarł już dawno temu.
Pozdrawiam.
POLONIA-SAWA pisze:
2011-05-04 o godz. 08:51
„czy nalezy sie cieszyc ze smierci czlowieka?”
Od wielu spraw to zależy. Od tego czy coś po nim dziedziczymy na przykład.
Słyszałem o przypadku w którym się na początku wielu cieszyło, a jak otwarto testament to się przestali cieszyć. Zapanowała właściwa atmosfera smutku w całej rodzinie.
Nie wiem co zapisał Osama Obamie, bo ten się nie cieszył specjalnie. H.Clinton to na pewno nic nie dostała, bo smutną i przejętą miała minę w czasie oglądania relacji na żywo.
Napieralski się martwi, że po śmierci Osamy będzie się Alkaida mściła.
Tak z Waszczykowskim uważają. Będą w rządzie na bank razem, bo podobną wrażliwość na strach mają. Jeden odważny, chce uciekać a drugi gieroj myć bomby karze, bo podobno teraz nam brudne grożą.
stasieku 10:46
Piszesz: „chciałbym, aby kolejność na listach była ustalana stochastycznie, a ilość głosów decydowała o awansie.”
A cóż stoi wyborcom dziś na przeszkodzie, aby głosować na tego/tę na liście, którego/którą chcą wybrać? Jakie znaczenie ma, czy kolejność na liście jest decydowana przez zarząd partii, czy losowana, czy wynika z alfabetycznej kolejności pierwszej litery nazwiska, skoro wyborcy NIE CHCĄ DECYDOWAĆ o osobie, tylko głosują na partię? (Dokładnie tak, jak w krajach z JOW, o czym pisałem powyżej, na podstawie doniesienia BBC).
Problem w tym, czy wyborcy NIE wybierają osób dlatego, że nie ma na liście tych, jakich by sobie życzyli, czy dlatego, że bardziej orientują się na partię, jej program i jej szefa. Przypuszczam, że to drugie, co jest wg. mnie racjonalniejsze (wyborcy aż tak głupi nie są, nie przesadzajmy, w końcu wyborcy to MY! Gdybyśmy chcieli kogoś innego na listach, to jakiś sposób na osiągnięcie tego znaleźlibyśmy; w ostateczności sami założylibyśmy lepszą partię z lepszymi kandydatami. Ale tego nie robimy, bo tylko nieliczni chcą się zajmować tak niewdzięczną sprawą jak polityka. My wolimy bezpiecznie robić umiarkowane pieniądze, albo nic nie robić, a nawet pisać po różnych blogach.)
stasieku,
polski system wyborczy jest dobry, oparty na polskiej, kontynentalnej tradycji konstytucyjnej, i nie moim zdaniem nie należy przy tym systemie majstrować. JOW … wyobraź sobie kwik na polskiej scenie politycznej po tym, jak jakaś partia kosi większość mandatów poselskich w Sejmie mimo, że nie zdobywa większości głosów.
W sytuacji, kiedy legalnie i demokratycznie wybrany prezydent nie jest uznawany przez częśc elektoratu, kiedy konstytucyjne przejęcie funkcji prezydenckiej przez Komorowskiego rodzi takie oto komentarze:
„Komorowski przejmował władzę, kiedy jeszcze dymiły szczątki rozbitego samolotu” (Zbigniew Kuźmiuk)
wyobraź sobie co by się działo, gdyby rząd większościowy nie miał rzeczywistego poparcia większości wyborców.
Nie ruszajcie systemu wyborczego. Może byc tylko gorzej ! To, że polityka polska jest do d… nie oznacza, że trzeba zmienić mechanizm wybierania. Trzeba wyprodukować polityków godnych tego słowa, co pewnie jest trudniejsze niż zmienić system głosowania. Typowo magiczne myślenie ze strony tych, którzy chcą uzdrawiać sytuację polityczna w Polsce zaczynając od systemu wyborczego. Absurd ! JOW nic nie zmienią, bo przecież politycy oraz wyborcy pozostaną ci sami.
Pozdrawiam.
Jacobsky:
Charakterystyczny wywiad nowo wybranego parlamentarzysty NDP z Quebecu, a dokładnie fragment, w którym mówi o kwestii suwerenności (nie chodzi mu o separację, raczej o zmianę rządu federalnego w duchu wartości socjalnych i postępowych, popularnych w Quebecu – tak się wyraził.) Myślę, że wyraża opinie bardzo powszechne, dominujące w Quebecu. Przynajmniej sądząc po wyniku wyborów.
http://www.theglobeandmail.com/news/politics/ottawa-notebook/meet-canadas-youngest-mp-in-history/article2009395/
Przychylam się do zdania Jacobskyego, że nie ma sensu majstrować przy systemie wyborczym i Konstytucji. Powody polskiej bryndzy politycznej są daleko głębsze aniżeli specyfika systemu wyborczego. Jego zmianami można tylko pogorszyć sytuacje. Każda, nawet najbardziej sensowna modyfikacją i tak zostanie wykorzystana zgodnie z interesem aparatu partyjnego a nie wyborców.
Pozdrawiam
PA2155 (05-04 o godz. 00:06)
Yah, Bob Rea, to on był liderem NDP i premier Ontario w latach 1990-5, który doprowadził ludzi do białej gorączki. Yah, ideologii nam potrzeba z szerokim horyzontem (a nie lepiej od razu głosować na marksistów-leninistów ?). 😉 🙂 😉 🙂 😉
Harperowi i konserwatystom zostały narzucone te wybory. Idiotyzmem z ich strony byloby cokolwiek zmieniać w programie, nie uważasz?
stasieku (05-04 o godz. 10:46)
Ordynacja JOW nie rozwiąże tego, co wg. jej zwolenników ma rozwiązać. Jedynie można eksperymentować ze zmniejszeniem okręgów wyborczych, np. max 5 posłów. Okręg stołeczny jest za wielki. Najgorsze to, że w konsulacie głosujący się gubią w tych papierzyskach.
JOW pasują do systemu dwupartyjnego. I oto w tych wyborach federalnych, przeskakuję na Kanadę, z systemu 4 partii: CP, LP, NDP i BQ, po „wchłonięciu” BQ przez NDP, i po spodziewanym połączeniu LP i NDP, będzie znów dwubegunowość, tj. CP i NLDP, czyli norma dla tej tradycji demokratycznej. Obserwując historię tych ruchów między dwu- i wielobiegunowością w kanadyjskim układzie partyjnym, wszak kilkanaście lat temu rozwaliła się prawicowa Progressive Conservative i przez kilka lat odbudowywaną tę część sceny poprzez M&A, połączenia i podboje. Można dać tezę, że JOW utrwala i stabilizuje system 2-partyjny.
Niezależnie od powyższego, czy Polska jest gotowa na system 2-partyjny, a jeśli tak, to jaki. Ja jestem zwolennikiem takowego, dlatego propaguję wizję Platformy wchłaniającej PiS, a na lewicy krystalizującej się stabilnej i prosystemowej socjaldemokracji. Wtedy wszystko jedno, czy są JOW czy jest po staremu (też dobrze).
Kiedy system wyborczy z zalozenia promuje lub dokonuje wyborow negatywnych i ksztaltuje partie polityczne o charakterze wodzowskim to chyba jest cos nie tak?
Gdy mechanizmy demokratyczne nie dzialaja w partiach politycznych,czy to jest demokracja?
@mw, 12:51
Chyba czegoś nie rozumiesz w tym ?systemie jedynek, dwójek? na liście wyborczej.
Ale dziękuje za reakcję i opinię, także TO, Jakobsky’emu i Kartce.
Znam Was już trochę i bardzo cenię Wasz głos w sprawie.
Pozdrowienia
mw (05-04 o godz. 14:08)
Faktycznie tak powiedział ten 19-letni poseł NDP z Quebec, student 1. roku nauk politycznych:
As long as we?re in Canada, why not have a government in Quebec?s image? – oczywiście po francusku.
Czego ich uczą na tych studiach? Po pierwsze jest to uzurpacja, po drugie mrzonka. Jak większość ambicji politycznych w Quebec.
Wyborcy Quebec zawsze głosowali „strategicznie”, tj. tak aby być po zwycięskiej stronie i mieć swoich posłów w rządzącej partii. Do 1984 z liberałami, potem z konserwatystami. Regułą wyborczą było, że bez zwycięstwa w Quebec nie można było liczyć na większość w pralamencie w Ottawie. Aż po fiasku Meach Lake – (1987-90) i Charlottetown Accords (1992) – między rządem federalnym i prowincjami w tym Quebec, nt. redystrybucji władzy w kraju – powstał Blok Quebecki, głównie w oparciu o posłów partii konserwatywnej. Ta formuła okazała się niewypałem dla ambicji Quebec w maju 2011 roku. Przed tym konserwatyści próbowali przekonać wyborców Quebec do dealu – dajcie nam posłów, a my zadbamy o was jak za dawnych czasów – ale w trakcie przepychanek między rządem mniejszościowym konserwatystów a trzema opozycyjnymi partiami, Harper zraził ich. Wyszło na to, że Quebec zasilił ponownie (jak w 1983 roku BQ) ławy oficjalnej opozycji. Co z tego im przyjdzie? – przyszłość pokaże. Ale idea redystrybucji i transferów do prowincji Quebec pod hasłem „wartości socjalnych i postępowych” nie znajdzie poparcia w innych prowincjach Kanady, szczególnie na zachodzie i w Ontario. Niech sobie Québécois(e) sami urządzą taki porządek – na własny rachunek.
W 1992 głosowałem w referendum za Charlottetown Accord, który upadł minimalną liczbą głosów: 49,6% do 50,4%. Teraz jestem zdecydowanym zwolennikiem separacji Quebec w formie lekko sfederalizowanej republiki (oczywiście „postępowej i socjalnej”), z resztą Kanady (pragmatyczną i ekonomicznie lepiej rozwiniętą). Coś na kształt dwustopniowej federacji. Kanada dziliłaby się na Kanadę właściwą i Quebec, a ta pierwsza na 9 prowincji i 3 terytoria. Quebec miałby parlament (krajowy) oddzielony od federalnego w Ottawie, miałby własną „państwowość” z reprezentacją dyplomatyczną. Za swoją walutę przyjąłby dolara: kanadyjskiego albo amerykańskiego. Wszelkie pępowiny, pardon – transfery do Quebec byłyby odcięte. Nie twierdzę, że to jakiś wielki upływ środków, ale dla zasady. Skoro reszta Kanady jest tak odmienna w sensie socjalnym i niepostępowym, to voil?!
mw,
aby dowiedzieć sie tego, co Quebecy myslą o suwerenności najlepiej poczekać do pierwszego sondażu na ten temat. Opinia jednego posła to z pewnoscią coś, ale nie sądzę, żeby ten 19-latek miał wystarczającą wiedzę (i doświadczenie polityczne), żeby na podstawie jego opinii budować swój własny światopogląd czy argumentację, zwłaszcza że Dusseault powtarza dokładnie to samo, co twierdzi znakomita większość obserwatorów: przegrana BQ nie koniecznie musi oznaczać śmierć opcji separatystycznej. O tym będzie można przekonać się dopiero w przyszłym roku, w wyborach prowincjonalnych.
Dla kontrastu przeczytaj, co wczoraj powiedział premier prowincji:
„”Quebecers have shown an interest in re-involving themselves in the affairs of the country. (…) At the same time, sovereignty remains the legitimate choice of a significant number of Quebecers. As the leader of the Quebec Liberal Party and premier, it is a choice which I recognize and respect. The debate will continue essentially in Quebec.”
Pozdrawiam.
staruszek pisze:
2011-05-04 o godz. 09:35
Therese Kosowski pisze: 2011-05-03 o godz. 18:24
?A Borata to kto??
Proszę sobie poczytać: http://pl.wikipedia.org/wiki/Borat
Staruszku, ja tu się wysilam na dowcip, a Ty mi z linkiem…
stasieku:
Przeczytałem odpowiedzi (na Twój wpis z 10:46) Jacobsky’ego, Kartki i telegraphic observera.
Nie mogę sobie darować komentarza.
Jakkolwiek zgadzam się generalnie z opinią Jacobsky’ego (bo też nie jestem zwolennikiem JOW), to przecież takie zdanie:
„Trzeba wyprodukować polityków godnych tego słowa”,
mimo dodanej przez niego kwalifikacji o trudności tego zadania, jest trudne do zaakceptowania. Kto niby miałby wyprodukować? I co znaczy, że „trzeba”? To są takie dobre rady, które nic nie kosztują i tyle samo są warte (jak mówiła moja babcia). Politycy będą „godni tego słowa” tylko wtedy i dopiero wtedy, gdy my będziemy godni słowa „świadomi obywatele i wyborcy”. Nikt tego za nas/dla nas nie „wyprodukuje”, nawet gdy mu powiemy, że „trzeba”. Rozumiem, że to był tylko skrót myślowy Jacobsky’ego.
Ale wypowiedzi Kartki i T.O. są znacznie bardziej bulwersujące.
Kartka pisze:
„Każda, nawet najbardziej sensowna modyfikacja i tak zostanie wykorzystana zgodnie z interesem aparatu partyjnego a nie wyborców.”
Każda! Nawet najbardziej sensowna! Zostanie wykorzystana zgodnie z interesem! Aparatu!!! I to partyjnego!!! A NIE wyborców!!!!!!
Takie generalizacje pozostawiam bez komentarza.
No i Observer:
„Jedynie można eksperymentować ze zmniejszeniem okręgów wyborczych, np. max 5 posłów. Okręg stołeczny jest za wielki. Najgorsze to, że w konsulacie głosujący się gubią w tych papierzyskach.”
Dlaczego niby okręgi z 5 posłami miałyby być lepsze niż te z 7? Albo z 10? Jakaś magiczna liczba? I dlaczego niby „gubienie sie ludzi w papierzyskach” ma być powodem zmiany systemu wyborczego, a nie modyfikacji techniki głosowania, edukacji wyborców itp?
„JOW pasują do systemu dwupartyjnego”
Niby dlaczego? W systemie proporcjonalnym ilość posłów odzwierciedla z grubsza rozkład poparcia wśród wyborców. W systemie dwupartyjnym, JOW dać może wszystkie miejsca parlamentarne partii, która ma tylko 51% poparcia społecznego! Dlaczego to ma być dobre???
Stasieku, widzisz chyba, jak daleko nam jeszcze… Twoi inżynierowie, ci od chrztu Polski i żelazka na 20MW to pikuś.
Mw z 17,36
Nie wiem co Cię tak zbulwersowało w moim – dość oczywistym – spostrzeżeniu, że partie modyfikują systemy wyborcze zgodnie ze swymi interesami. Nie wiem też czemu Cię wzburza określenie „aparat partyjny”.
Mogłbyś to uzasadnic. Tylko pomiń proszę wątki o jedności patii i narodu, bo tych się akurat już w swoim czasie dość nasłuchałem.
Pozdrawiam
mw (05-04 o godz. 17:36)
Liczba pieć jest magiczna. Tyle lat żyjesz i tego nie wiesz. Ile masz palców u jednej ręki? Chyba nie 7, albo 10. A czy wiesz, co psychologia mówi na temat liczby pięć. Tyle elementów na raz człowiek potrafi z łatwością przeanalizować i porównać, nie więcej, nie 7, i nie 10. Więc jak jest 10 miejsc w okręgu wyborczym i jakaś partia wystawi tyle, lub prawie tyle kandydatów/ek, to jak biedne ludziska mają wybrać kogo z nich skreślić? To ma być dla ludzi, a nie dla partii, ani dla technik głosowania. Za dużo kładziesz na barki, a raczej szare komórki np. wieśniaków, wystarczy że oni żywią i bronią. Powiedz od razu, że jesteś elita intelektualna, która potrafi żąglować dwudziestoma nazwiskami z listy, ich życiorysami i poglądami politycznymi, aby wybrać między jedynką na liście partii a jedenastką.
Ponadto masz jakąś bulwersującą mnie ciągotkę do sytuacji wielce, żeby nie powiedzieć – granicznie hipotetycznych. Wszedzie na świecie, od Vancouver po Włocławek, od Kanady po Polskę okręgi są zróżnicowane w swych poglądach i społeczno-ekonomicznych sytuacjach, i to na tyle i w różnych kierunkach, że taki 51-procentowe sytuacje nigdy się nie zdarzyły, ani nie zdarzą – nawat gdyby demokracja miała jeszcze trwać milion lat, co więcej, między dwoma partiami te odchyłki między liczbą głosów i zdobytcyh miejsc nigdy nie są znaczące. Weźmy USA, między demokratami i republikanami – sytuacja najczystsza pod tym względem ze znanych na świecie. Jak rośnie ogół poparcia dla jednych, to dostają większość w jednej czy drugiej izbie Kongresu. W Polsce wschód jest taki, a zachód owaki, duże miasta mają inne preferencje niż wsie. Twój argument jest wysoce akademicki, powiedzmy – profesorski.
Stasieku, w dyskusji o JOW, podobnie jak o OFE, czy kilku innych polskich tematach, dominują pozycje ekstremalne, a te centro-pragmatycznę są rozdeptywane na wstępie w kilku krokach. Co to jest?
Mw, system JOW premiuje duże partie, tzn. jest mniej proporcjonalny np. od metody d?Hondta, co wykazałeś w swoich wykładach i przykładach. I to moim zdaniem jest dobre i prowadzi do ucinania upierdliwych w demokracji ekstremów i reprezentacji ortodoksyjnych grup, jak w Izraelu. Natomiast karze drugą, trzecią i ew. dalsze partie przez tzw. vote splitting. Na vote splitting skorzystali konserwatysci w tych wyborach, kilka wyborów wstecz – liberałowie. Stąd silne zainteresowanie zjednoczeniem liberałów z NDP. (Oczywiście nie mam nic przeciwko lepszym technikom głosowania – o ile wiadomo, o jakie techniki chodzi, ani o eduakcję elektoratu – ale co ma piernik do wiatraka?).
stasieku 16:08
Napisz, czego nie rozumiem w tym „systemie jedynek i dwójek”. Natychmiast odpowiem (uwielbiam merytoryczne dyskusje).
telegraphic observer,
1. przypomnę, że nie tylko Quebek otrzymuje transfery w ramach federacji. Ontario również dla przykładu.
2. Dokąd mieszkańcy jakiejkolwiek prowincji płacą podatki do rządu federalnego, dotąd urządzają się oni u siebie jak chcą (i jak ich na to stać), zarówno na własny rachunek, jak i na rachunek wspólnej kasy federalnej. do której płacą. Odnosi się to do wszystkich prowincji, które otrzymują dopłaty wyrównawcze: Quebec, Manitoba, New Brunswick, Nova Scotia, Ontario, Prince Edward Island.
3. Czy pisząc o wartościach postępowych i socjalnych w opozycji do pragmatyzmu czy zacofaniu w opozycji do lepiej rozwiniętej „reszty Kanady”, pomyślałeś może o Nowej Szkocji, gdzie od 2009 rządzą socjaldemokracji z NPD ? Bo póki co, to w Quebeku rządzą liberałowie, którym daleko do wartości socjalnych i postępowych. A co o NDP z Kolumbii Brytyjskiej, gdzie partia ta ma długą tradycję udziału w sprawach publicznych. W Quebeku socjal-demokraci z NDP nie mieli jak dotąd wzięcia (jeden deputowany do Ottawy), zaś w wyborach prowincjonalnych dopiero ostatnio wybrano jpierwszego posła otwarcie socjalistycznego z partii o nazwie Quebek Solidarny. Tak w rzeczywistości wyglądają sprawy w Quebeku, ale co Tobie szkodzi napisać swoje tak, żeby pasowało do ogólnej wizji zakodowanej Twojej w głowie, co ?
Podobnie o reszcie Kanady lepiej rozwiniętej… Buhhaaaaa ! Czy byłeś kiedys w Nowym Brunszwiku ? A w Nowej Szkocji ? Poza Halifax czy St-Jonh ?
3. Dokąd mieszkańcy jakiejkolwiek prowincji płacą podatki do rządu federalnego, dotąd urządzają się oni u siebie jak chcą (i jak ich na to stać), zarówno na własny rachunek, jak i na rachunek wspólnej kasy federalnej. do której płacą. Odnosi się to do wszystkich prowincji, które otrzymują dopłaty wyrównawcze: Quebec, Manitoba, New Brunswick, Nova Scotia, Ontario, Prince Edward Island.
4. Zapomniałeś np. o akcji ABC (Anything But Conservative) z poprzedniej kampanii wyborczej, którą to akcję prowadził b. premier Nowej Funlandii ? W federacji kanadyjskiej każda prowincja wybiera swoje batalie z Ottawą. Tak było w przypadku NF. Ach, i nawet o sentymentach separatystycznych w Nowej Funlandii było głośno swego czasu. Premier Williams zawiął się na Harpera, ale to chyba musiało być normalne. On musiał mieć uzasadnione powody. Williams to Williams, jemu wolno, bo on nie Quebek. Quebecy natomiast nigdy nie wiedzą czego chcą kiedy toczą spory z Ottawą, nie wiedzą z definicji (telegraphic observera).
5. Do separacji z pewnością nie dojdzie – muszę Cie zmartwić, a więc wrzód z zawartością w postaci „wartości socjalnych i postępowych” będzie nadal rozwijać się na zdrowym ciele Kanady , i pewnie na pohybel Tobie 🙂
Ach, i za Twoje pieniądze. Jak i za moje. W tej akurat kwestii Ty masz tylko jeden głos, ja zaś mam dwa, bo głosuję zarówno w wyborach federalnych, jak i quebeckich. I wiesz co ? Pewnie będę głosować przeciw separatystom, żeby ten wrzód rósł nadal 🙂
Voila !
Pozdrawiam.
mw,
po Twoim szczegółowym rozbiorze semantycznym napisanego przeze mnie zdania, po wnikliwej analizie związków frazeologicznych nie pozostaje mi nic innego jak wyznać, że był to rzeczywiście skrót myślowy, co trafnie odkodowałeś z mojej wypowiedzi.
Pozdrawiam.
Bo widzisz MW, w pewnym wieku, do którego zapewne jeszcze nie doszedłeś, młody człowieku, nawet dwa nazwiska się plączą, a co dopiero dziesięć. W drugiej turze 4 lipca poszedłem do komisji wyborczej skreślić jedno z dwóch nazwisk i tak mi się ręce trzęsły ze strachu, że się pomylę, a każdy głos był na wagę złota. Nie po to leciałem tysiąc mil z okładem, nie po to szedłem całą długością pewenj aleji i okrążyłem pół placu, aby oddać głos nie na tego co chciałem. Kaczorowski czy Komaczyński? Może po imionach isch spamiętam, Maria Jarosław, czy Aleksander Bronisław? W dodatku po schodach wejść trzeba bez pochylni dla wózków inwalidzkich. Jedna kabina za zasłoną, ludzie przycupują przy stołach i parapetach, coś tam kreślą, ręce im drżą, płuca dyszą, mózg iskrzy … sądzę, że jest w Tobie odrobina empatii, młody człowieku.
„Ciekawa jestem jak zamierzamy przeprowadzić naszą prezydencję w UE bez gwiażdzistej flagi i hymnu, których nie uznajemy?” – pyta błyskotliwa i pracowita europosłanka Lidia Geringer de Odeneberg. Całość na jej blogu
http://lidiageringer.blog.onet.pl/Polska-nie-uznaje-unijnej-flag,2,ID426751113,n
Pozdrawiam
@mw
Miałem otwarte dwa blogi i omyłkowo odpowiedziałem Ci na komentarz 17:36 w en passant. Jest teraz w zatwierdzeniu.
O „jedynkach, dwójkach na listach wyborczych” musze sam poczytać, przypomnieć sobie zasady, aby Ci kompetentnie odpowiedzieć.
Nara
Therese Kosowski pisze: 2011-05-04 o godz. 17:30
Uporządkujmy trochę żarty.
Zainicjowałem serię mają reakcją na Pani zamianę Kartka na Kartki. Sterowałem jawniej lub nie w stronę żartobliwego przekomarzania się mw i Kartki. Pisałem:
„On jest płodny”. Cieszę się, że czyta Pani jego teksty i na nie reaguje.
Co więcej sądzę, że dobrze to robi jego poglądom i postawom. Dziękuję.
Przejście z liczby pojedyńczej na liczbę mnogą rozumiałem jako przypadkowe mimo mego zarzutu „wielokrotnie”. Me „Z kontekstu wynika, że chodzi o Kartka”
w zamierzeniu miało wskazywać, że Kartki zamiast Kartka nie jest źródłem nieporozumień dla czytelników.
I tu głęboki ukłon w Pani stronę. Zrodzony w głowie Kartki tytuł bloga jest nazwą gatunkową. Podobnie jak w „Przyszła baba do lekarza”. Oba osobowe elementy tego mema są nazwami gatunkowymi. Podobnie jak „baba za kierownicą”. Gdybym ja był kobietą, też bym przemiennie pisał @Kartka lub @Kartki. Zanim bliżej rzecz wyjaśnię, stwierdzę: jestem stałym aktywnym czytelnikiem oraz komentatorem jego blogu i traktujemy się obaj przyjaźnie. To @Kartki może być subtelnym żartem z codziennej obecności Kartki na kilku blogach e-Polityki.
Tak naprawdę, bez jawnego wyrażania tego, odebrałem Pani @Kartki jako ciepły żart wobec szanowanego polemisty. Nie chciałem dosłownością dusić pani delikatnego uśmiechu zawartego w gramatycznej subtelności.
Ale do rzeczy. Kartka zaczął pisać dużo gdy ruszył niedawno na camino. Nie znam go z lat poprzednich, a i mnie na blogach nie było wówczas. Stała się rzecz niezwykła. Każda godzina marszu do Compostelli stała się dużą paczką słów o sobie, o rodakach, o napotkanych innych pielgrzymach, o Hiszpanach
i Hiszpanach zwykłych i Hiszpanii zwykłej. Nie piszę „prawdziwych” lub „prawdziwej”. O ludziach, a nie o celebrytach. O domach, kościołach i innych budowlach, a nie perełkach oferty turystycznej. A także o ludziach tu, w Polsce, z którymi, i wśród których, żył przed camino. Wybuchło w nim pisanie.
I te me liczne słowa poświęcone Kartce w dużej mierze nie są słowami o moim przyjacielu. To są słowa o jednym z bardziej aktywnych komentatorów blogów
e-Polityki o TU i będacym TU. Zarzeka się Kartka, że już nie wytrzymuje, że spieprzy z Polski. Ale jest, nie siedział za szafą i ma czym się dzielić na temat tego co było. Martwi go, to co może być. Wyraża to co powinno TU być.
I w odróżnieniu od kupujących poranne bułeczki gdzieś w świecie codziennie widzi kawałek Polski. To tak jakby nieświadom widział mnie jako jednego z przechodniów. Nie widzieliśmy się nigdy. Mieszka pół tysiąca kilometrów ode mnie. Z połową jego poglądów dyskutował bym lub się nie zgadzał. Ale on jest jednym z moich najbliższych sąsiadów. Tak jak Jasny Gwint, Magrud i inni o których wiemy, że jutro mogą nas minąć na ulicy nierozpoznani.
Cenię komentatorów blogów e-Polityki niezależnie od tego gdzie w świecie mieszkają. Wielu lubię. Ale gdy czytam Kartka, myślę my. Ci którymi rządzi niesłowny Tusk, a chciałby rządzić irytujący Kaczyński. Gdy Pani umieszcza adres @Kartki, to odczytuję to, że adresuje Pani do mnie. Liczba mnoga majestatyczna. Nie uznioślam Kartki. Ja tylko zwracam uwagę, że moje jutro jest jego jutrem. Mała zmiana końcówki, a jak wiele stoi za -ki.
Borat jest zza. Zza oceanu i zza granicy mego smaku.
Nie zamierzałem Pani, kobiecie której orientację w swiecie domnimywam, przedstawiać postaci Borata jako nowiny. Chciałem złośliwego Borutę z mojej i Kartki Polski przeciwstawić Boratowi z mało mnie wzruszającej popkultury globalnej. Mała zmiana pisowni, a duża zmiana kwalifikacji socjalnej.
Kartek jest moim sąsiadem. Pani również. Sąsiad to ktoś z kim chcielibyśmy żyć blisko i dobrze. Często trzeba otworzyć komputer aby ciekawie i mile porozmawiać zsąsiadem lub sąsiadką. Pani odczytywała tylko żart polskich słów, a ja żałuję, że nie znając niemickiego nie wpisuję Pani bloga do Ulubionych.
Zdradzam od godziny Kartka z moją miłą ulubioną.
Silić się i dowcip to są kolokwializmy. Postarała się Pani zrobić mi figla.
Ja go właśnie przefilozowałem. Mam nadzieję, że nie zmęczyłem i nie znudziłem.
Ukłony ślę Frau Therese!
Przepraszam szanownych dyskutantów ale się zgubiłem.
Oderwie się ten Quebec od Kandy czy nie?
A jak się oderwie, to się gdzieś przyłączy czy taki oderwany pozostanie?
Co mu z tego oderwania przyjdzie?
Że mniejszy będzie?
A mądrzejszy?
Czego to ludzie dla draki nie zrobią..
@telegraphic observer, 19:05
Te „pozycje ekstremalne” to chyba cecha blogów, gdzie autorzy chcą sprowokować dyskusję.
Błądzenie po środku, szukanie kompromisów, nie leży w polskiej naturze ? to druga być może przyczyna.
Jako nie-oportunista towarzyski, sam ekstremalnie reagujesz na niektóre wypowiedzi.
Ale przyznasz, że temat JOW frapujący ze względu na kampanię, historyczne obietnice i bezlik opinii.
Kartka 19:04
Jak napisałem, zbulwersowało mnie nieuzasadnione, a tak często przez Ciebie stosowane, GENERALIZOWANIE.
telegraphic observer 19:05
Magiczna (w takim sensie o jakim piszesz) jest liczba 8. To największa ilość obiektów, którą przeciętny człowiek może „policzyć” bez liczenia, spojrzawszy tylko. Dlatego m.in. wiele świątyń greckich ma 8 (a nie 7 lub 9) kolumn na froncie.
„Sytuacji hipotetycznych, granicznych” używam z oczywistego powodu: na nich najwyraźniej widać, o co mi chodzi. Poza tym, właśnie sytuacje graniczne należy przewidywać, budując zasady prawne. Sytuacje codzienne obchodzą się bez nich. Do prawa zwracamy się dopiero w sytuacjach granicznych, gdy nasz „zdrowy rozsądek” zawodzi. Co z tego, że 51% rozkład nie zdarzył się? Prawo ma nas zabezpieczać przed sytuacją, że zostaniemy w opuszczonych spodniach, gdy zdarzy się taki 51 procentowy rozkład, prawda? Prawo ma przewidzieć możliwie jak najwięcej skrajnych zdarzeń. Po to jest.
A zadaniem JOW (czy każdego innego systemu wyborczego) jest przede wszystkim zapewnienie możliwie najbardziej demokratycznej reprezentacji parlamentarnej społeczeństwa. Ucinanie „upierdliwych ekstremów” czy praktyczność i łatwość operowania nie może być kryterium ważniejszym niż reprezentatywność. Dziedziczna monarchia absolutna lepiej spełnia to zadanie.
Jacobsky 19:23
Wiem, że „dobrze” myślałeś. Ale lubię precyzję wypowiedzi (zazwyczaj nie mam nic przeciw precyzji Twoich).
telegraphic observer 19:42
Ba, kilka lat temu, przez pomyłkę, zagłosowałem (co prawda w wyborach samorządowych) na SLD zamiast na PO! Spać nie mogłem potem przez tydzień!
Jacobsky (05-04 o godz. 19:18, również 19:23)
Jak to miło sobie zbudować domek (z papierowych przedmiotów) i potem patrzeć jak on się rozpada bez mojego jednego słowa protestu.
Faktycznie wszystko zaczęło się od opinii studenta politologii na Univ. de Sherbrooke, niedługo reprezentanta swojego okręgu w federalnej Izbie Gmin. On mówił o wartościach Quebec’u. I komu mam wierzyć, jemu czy Tobie. A ile Ty, Jacobsky masz lat studiów politycznych? A może to media robią sensację z wyników w tej wyjątkowej, wyraźnie odrębnej (distinct) kanadyjskiej prowincji?
W pierwszych miesiącach mojego pobytu w Kanadzie, w Toronto, pojawiły się „możliwości zaczepienia” w Halifax i Saint John, ale coś mnie tknęło, że lepiej mi będzie w Toroncie. I już nigdy nie miałem szansy, nie mówiąc o inklinacji, a by się tam udać choćby z wizytą. Jak to bywa z wieloma emigrantami, moja Kanada to Toronto i okolice. Lepiej znam Nowy Jork i kilka innych miast amerykańskich niż choćby Montreal, czy Vancouver.
Wracając jeszcze do Twoich deklaracji wyborczych. Mam wrażenie, że oprócz 2 dolarów na Green Party w postaci głosu udzieliłeś im wsparcia odpowiedniej wysokości dotacją (z 75% zwrotem). A głosować w Quebec możesz przecież głosować na separatystów, a potem w referendum – „Non”.
Dzięki za notkę informacyjną
Pozdrawiam
telegraphic observer,
sam zbudowałeś domek z kart swoim poprzednim wpisem. Na drugi raz nie wypisuj byle czego.
Pozdrawiam.
Mw
Przykro mi ale w dalszym ciągu nie wiem co jest generalizującego w stwierdzeniu – „…partie modyfikują systemy wyborcze zgodnie ze swymi interesami”. A w czyim niby interesie miałyby to robić?
Pozdrawiam
mw (05-04 o godz. 21:11)
Kandydaci na liście do zliczenia i kolumny greckie na wyborach do skreślenia – czy mi się już w głowie kręci od tej argumentacji?
Jak wiadomo są dwa podejścia do prawa. Kontynentalne (padło to słowo w kontekście tradycji konstytucyjnej), czyli skodyfikowane – zapewne na wszystkie możliwe ewentualności; oraz anglosaskie, czyli precedensowe. Prawdopodobnie wybór między JOW i okręgami kilku i kilkunasto-mandatowymi jest jak między Francją-elegancją i Anglią. Chociaż we Francji też są JOW (i dwie tury głosowania). No więc wybór jest między Niemcami i Anglią. Z jednej strony największy partner handlowy i kooperacyjny, z drugiej nasi alianci. Trudny wybór.
Stasieku, wprowadzenie JOW nie musi oznaczać zmiany reguł ruchu drogowego, ani wprowadzenia imperialnych miar, mil, yardów i uncji.
telegraphic observer,
pytasz o moje lata studiów politycznych ? Mam za sobą cztery lata studiów prawniczych, w tym zaliczone:
– historię powszechną państwa i prawa
– historię państwa i prawa polskiego
– teorię państwa i prawa
– prawo konstytucyjne
– historię doktryn politycznych i prawnych
– prawo administracyjne
– ekonomię polityczną
– filozofię
– logikę
– prawo obrotu gospodarczego
To tylko z punktu widzenia zrozumienia polityki , jako ekwiwalent nauk politycznych. To więcej niż rok studiów nauk politycznych, czym legitymuje się kandydat, na którego wskazał w swym wpisie mw.
Mieszkam w Kanadzie i Quebeku od prawie 22 lat, czyli więcej lat niż ma wspomniany wyżej kandydat – student pierwszego roku nauk politycznych. Co więcej, interesuję się polityką tak lokalną , jak i federalną, a także polityką międzynarodową, czytając na te tematy nie mniej niż mógł wyczytać w swoim życiu 19-latek z NDP.
Komu masz wierzyć ? C’mon, telegraphic observer ! Nie bądź dzieckiem ! Tu nie o wiarę idzie, ale o myślenie. Istnieje cała masa komentatorów politycznych, którzy zjedli zęby na polityce kanadyjskiej. Moje opinie buduję na tym, co płynie z ich strony. Oni mogą się mylić, ale czy bardziej niż 19-letni żółtodziób z rokiem studiów nauk politycznych, nagle wyniesiony na polityczną orbitę ? Owszem, rozrzut opinii na temat pomarańczowego tsunami, jakie przewaliło się przez Qc jest znaczny. Chyba najbardziej entuzjastyczy w swych wstępniakach jest National Post, ale gdzie indziej przeważaja opinie umiarkowane, proponujące zaczekać z wieszczeniem końca separatyzmu do wyborów prowincjonalnych, choć nie bagatelizujące znaczenia wygranej NDP w Quebeku jako sygnału pewnych przewartościowań w łonie trudnego do opisania elektoratu quebeckiego (to opinia jednego z komentatorów, chyba Jeffrey’a Simpsona z Ottawy).
Entuzjam kandydata-elekta z Sherbrooke jest uzasadniony okolicznościami, ale nie tak dawno Quebecy przeżywali romans prowicjonalny z centro-prawicową ADQ, która zdetronizowała PQ jako oficjalną opozycję, a jej szef widział się jako przeszły PM prowincji. Romans trwał niecałe dwa lata. Dziś ADQ to czwórka deputowanych, a wanna-be PM prowadzi talk-show w popularnej stacji TV. Podobnie może skończyć się obecny flirt z NDP. Choć oczywiście nie musi. Czas pokaże, a więc trzeba być ostrożnym w opiniach.
Powody głosowania na „zielonych” podałem wyżej. Równie dobrze mógłbym nie głosować.
parker (05-04 o godz. 20:45)
Quebec od Kanady oderwać się nie może. Chce (Kanada oczywiście 😉 ), ale Quebec nie może. Wyobrażasz sobie wybory – nie mogę za dużo pisać, bo Jacobsky’emu będzie smutno – kampania trwa pięć tygodni. Na początku wiadomo, na podstawie sondaży, że konserwa nie zdobędzie większości, ani nie zostanie zepchnięta z I miejsca, i wybory nic nie zmienią z dotychczasowego podziału mandatów:
– konserwa (CP) 143
– liberały (LP) 76
– socdemo (NDP) 37
– quebekiści (BQ) 50
– 2 niezależni
– RAZEM 208
ew. konserwa i liberały stracą na korzyść socdemo kilka miejsc. Iggy podnosi kwestię, kto utworzy rząd jak konserwa (z największą ilościa głosów) znów dostanie wotum nieufności za „brzydkie zachowanie”, i zaczyna się dyskusja konstytucyjna, że przecież rząd nie może mieć poparcia separujących quebekistów, bo to już byłby skandal, w dodatku komediowy. Więc w drugim tygodniu kampanii w Quebecu wymyślają, że w takim wypadku to oni churmem przenoszą głosy na socdemo, bo liberały i konserwa im obrzydła. Czyli plan prosty, koalicja anty konserwie będzi rządzić, a w niej z 60 posłów z Quebec, a to się liczy. Wieść się rozeszła szybko, m.in. Chantal Hebert z CBC zaraz doniosła całemu krajowi, sondaże potwierdziły i zaczęto brać pod uwagę ten dziwaczny quebecki zwrot. W końcu część głosów w podobnym widzie przesuneła się z liberałów na socdemo i konserwa na tym skorzystała bo ich kandydat w JOW przechodził (vote splitting), a ponadto spora część prawego skrzydła liberałów (the blue liberals, niebieski to kolor konserwy) też przeniosła swoje głosy, tym razem na konserwę. Efektem były takie wyniki koncowe:
– konserwa 167
– liberały 34
– socdemo 102 (58 z Quebec)
– quebekiści 4
– zielona 1
Większość wybranych socdemokratów w Quebecu nie ma żadnego doświadczenia politycznego: jednemu partia zabroniła dawać wywiadów bo nie potrafi mówić (?), inna posłanka komplenie zielona w polityce pokonała konserwatywnego ministra w swoim okręgu o 10 tys głosów, co jest mnóstwo. Normalne jaja. I po co? Ciągłe narzekania i podejrzenia, że ktoś chce ich w Quebec wyrolować, zniszczyć język i kulturę, narzucić nieludzką politykę socjalną, jednym słowem – paranoia. W efekcie rząd będzie się składał z posłów głównie z Ontario i Alberty, pragmatyczny i z rozsądnie opiekuńczym programem.
Przewiduję, że Harper i konserwatyści w tej sytuacji będą rządzić przez następne 8 lat, gdyż opozycja jest rozbita i nie ma nic do zaoferowania poza pięknymi słowami.
p.s. Przepraszam red. Szostkiewicza za tyle wpisów off-topic, czyli nie o partii Balcerowicza, ale na skomentowanie ciekawego artykułu z myślą wiodącą, że premierem zostanie wykształciuch, w dodatku historyk, pt. „Iggy top” trzeba poczekać jeszcze kilka dni, a temat jest gorący. Premierem Kanady pozostaje wykształciuch-ekonomista. Poza tym w artykule pominął pan regionalizmy, a w kanadyjskiej polityce są one poważną siłą napędową, wręcz kluczowe. Dodatkowo, strategia wyborcza kanadyjskiej kampanii ilustruje mechanizm JOW. Nie namawiam, ani nie odradzam rodakom JOW, chociaż dobrze jest obalić niektóre mity po obu stronach.
Pozdrawiam
Pan Adam dolaczyl do grona straszycieli koalicja Kaczynski – Napieralski, a przeciez „naturalnym” koalicjantem dla PiS byla i jest Platforma Obywatelska. To ze tak sie nie stalo, jest wylacznie skutkiem paskudy o nazwisku Kaczynski Jaroslaw. Jedyna namacalna zmiana po rzadach Ziobry i Kaczynskiego jest taka, ze nikt nie wali do drzwi o 6.oo rano i nie zaklada kajdanek na rece lekarzy. A poza tym nadal jestesmy europejskim liderem w ilosci skarg obywateli do Strasburga na wlasne panstwo, liderem w ubogacaniu kosciola z budzetu panstwa, liderem w kontroli rozmow telefonicznych, liderem w przewleklosci postepowan administracyjnych i sadowych. Szykujemy sie do prezydencji w UE, a tymczasem nadal (jedyni obok W.Brytanii!) nie podpisalismy KARTY PRAW PODSTAWOWYCH. A co do pana Napieralskiego, to owszem, widac ze chcialby sie poswiecic i objac wazne stanowisko panstwowe dla dobra ojczyzny i narodu – ale chyba zdaje sobie sprawe z tego, ze ewentualny alians z Kaczynskim skutkowalby tym, ze elektorat SLD bedzie liczyl ok.2% – czyli zostana posiadacze zaswiadczen od panow Parkinsona i Alzheimera.
No wlasnie Panie Parker ,no wlasnie !
p.Merkel juz wyjasnila ,ze sie zapatrzyla na 20-letnich wiwatujacych Amerykanow ,bo niektorzy cicho pytali ? ;wprowadzmy moze spowrotem kare smierci to bedzie sie z czego , od czasu do czasu cieszyc …fe…
Ale poniewaz na blogu zapanowala kanadyjska „prowincja” z tego
drugiego co do wielkosci kraju na swiecie ,pasuje..
Salute
Ps.
Polacy nie bojcie sie hymnu europejskiego jego napewno nie napis
„Pies imieniem Beethoven” tylko sam mistrz !
Adam Szostkiewicz
Jadąc przez Politykę jak zwykle od końca, w poszukiwaniu ciekawych, dowcipnych i niepolitycznych artykułów, wpadłem dość prędko (str. 76) na bardzo ciekawy wywiad z wielkim mistrzem Wielkiej Loży Narodowej Polski.
Zadał Pan pytania istotne, odpowiedzi zadziwiały poprawnością językową, odświeżyłem sobie wiedzę o tej organizacji, za co serdecznie dziękuję.
Chciałbym przenieść do blogu misję wolnomularstwa, cytując Mistrza:
Podstawowym celem wolnomularstwa jest ulepszać i poprawiać świat, poczynając od samych siebie
Ze smutkiem dowiedziałem się z wywiadu, że jako ateista nie mogę apsztyfikować do Loży.
Zastanówmy się jednak czy nie warto na blogach Polityki przejąć nieco z ciężarów tej starej i tajemniczej organizacji.
Serdecznie pozdrawiam
telegraphic observer,
małe PS do Twojego wpisu adresowanego do parkera:
wczoraj, po wizycie u GG Harper zapowiedział, że w nowym rządzie będzie również miejsce dla większości z quebeckich deputowanych PPC, wybranych w poniedziałek. Tak więc nie tylko Alberta i Ontario. Oczywiście trzeba zaczekać do dnia wręczenia nominacji aby przekonać się co do wartości powyższych zapowiedzi.
parker,
telegraphic observer przedstawia Ci pewną wizję wydarzeń poprzedzających poniedziałkowe wybory. Nikt nikomu niczego nie wymyślał w Quebeku. Z uwagi na regionalizmy, o których pisze wyżej Twoj korepetytor, w każdej prowincji partie federalne mają inne zadanie do spełnienia. Quebecy nie noszą w sercu liberałów i poza regionem montrealskim oraz częścią prowincji bezpośrednio przylegającą do Ontario (w tym region na przeciwko Ottawy) partia ta nie miała wielu zwolenników od lat. Jej dotychczasowy szef, bezbarwny i z miałkim programem, nie umial i nie mógł trafić nawet to tradycyjnego elektoratu liberalnego. Konserwatyści… oni mieli swój karnawał quebecki sześc lat temu, kiedy np. wykosili separatystyczny blok w okręgach miasta Quebek -, czyli tam, gdzie separatyzm wysysa sie z krwią matek. Niestety, ale konserwatyści nie sprawdzili się jako opcja. Konserwatyzm albertański (dziedzictwo Partii Reform), jaki reprezentuje Harper to nie tylko liberalizm gospodarczy, ale też gruba podszewka fundamentalizmu religijnego. Dla wielu za gruba. W końcu to konserwatywny minister dopowiedzialny za naukę i technologie oświadczył swego czasu, że kreacjonizm zasługuje na względy jako teoria naukowa. Normalne jaja ! W zlaicyzowanym Quebeku fundamentalizm obyczajowy nie sprzedaje się dobrze, no chyba że na głebokiej, tradycjonalistycznej wsi, ale ta i tak zawsze była rozdarta między konserwatyzmem obyczajowym i nacjonalizmem, który od 20 lat przychodzi z socjaldemokratyczną otoczką, jak to proponował separatystyczny Blok – wileki przegrany wyborów w Quebeku. Z uwagi na niechęc do konserwatystów, ograniczony zasięg popularności liberałow i z uwagi na rosnące znudzenie Blokiem (patrz wyzej, wpis do mw), NDP wykorzystało szansę. A raczej zagrało do pustej bramki. Dla mnie wynik poniedziałkowych wyborów w Quebeku jest wielce irracjonalny, ale też z drugiej strony każdy musi byc kiedyś wybranym po raz pierwszy – to na temat profilu kandydatów wybranych.
Czy Kanada rzeczywiście chce się pozbyć Quebeku, jak sugeruje Twój korepetytor ? Możesz polegać na Jego zdaniu. On mieszka poza Quebekiem, a więc wie lepiej czego naprawdę chce… Kanada ? Nieee… Co najwyżej jeden Polus z Toronto 😉
Swoją drogą ciekawe czego dodają do wody w Toronto. To w końcu Rob Ford zarządza teraz wodociągami miejskimi…
Pozdrawiam
telegraphic observer pisze:
2011-05-05 o godz. 04:11
Na oko tak mi się wydawało, że się nie odłączą.
Dzięki za wyczerpującą informację.
W systemie JOW wyborcy też NIE głosują na kandydatów!
Najnowszy sondaż, przeprowadzony w Kanadzie już po wyborach, sprawdził, dlaczego Kanadyjczycy (mają system większościowy) głosowali tak, jak głosowali.
Okazuje się, że w przeważającej mierze głosowali na szefa partii (na partię więc), a NIE na lokalnego (swojego!) kandydata.
Między bajki można więc włożyć opowiadania zwolenników JOW, że tylko ten system wyłania „prawdziwych” kandydatów społeczności lokalnej.
Sondaż przeprowadzono m.in. po to, aby znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego z szefem przegranej partii, w jego okręgu wyborczym, wygrała laska, która całą kampanię spędziła w … Las Vegas.
http://www.theglobeandmail.com/news/politics/ottawa-notebook/why-voters-elected-the-ndps-vegas-girl-anyway/article2010885/
Jacobsky (05-05 o godz. 15:13) pisze:
po wizycie u GG Harper zapowiedział, że w nowym rządzie będzie również miejsce dla większości z quebeckich deputowanych PPC
GG = governor general, odpowiednik głowy państwa (reprez. Królowej)
PPC (?), chyba CPC = Conservative Party of Canada
CPC ma jedynie 6 deputowanych z Quebec, 73 z Ontario (8 z samego Toronto), 28 z Alberty, itd. Jacobsky zacytował zwyczajową formułę, są posady tzw. junior minsters, kurtuazja jest normą, faktycznie rolę odgrywać będą deputowani z Ontario i prowincji zachodnich.
pewną wizję wydarzeń poprzedzających poniedziałkowe wybory: nikt nikomu niczego nie wymyślał w Quebeku
Wow, bezmyślnie glosowali? Nie wierzę.
Konserwatyzm albertański (…), jaki reprezentuje Harper to nie tylko liberalizm gospodarczy, ale też gruba podszewka fundamentalizmu religijnego
Teraz większe znaczenie w CPC będzie miał konserwatyzm ontaryjski. Nie przewiduję (w trakcie rządów Harpera czy CPC) zmian prawodastwie na tle obyczajowym (aborcja, małżeństwa homo, etc.), jedynie pewne zaostrzenie reżimu karnego dla groźnych przestępców. Poza tym nie liberalizm gospodarczy jest istotny, lecz poziom racjonalności w programach opiekuńczych i równowagi budżetowej. Nie znaczy, że liberałowie nie mają osiągnieć na tym polu, lecz w obecnym układzie jedynie CPC była wiarygodna w tej kwestii.
W kwestii separtyzmu Quebec, jak widac jest dużo retoryki w tej prowincji. Nie znam statystyk poparcia, prawdę powiedziawszy – nie przejmuję się tym. Po prostu to co napisałem oznacza, że 9 anglofońskich prowincji już nie wyrywa sobie włosów, gdyby doszło do ponownego referendum jak w roku 1995 (wynik wtedy był b. niepewny) zaniepokojenie byloby o wiele mniejsze, moim zdaniem. Upadek Bloku Quebeckiego przyjęto w Toronto z wielką radością, jak zdecydowanie najlepsza cześć wiadomości w wieczór wyborczy. Nie wiem, czy to efekt torontońskiej wody, czy ontaryjskiego wina i piwa 😉
Padnięcie Quebec w ramiona Jacka (Laytona) może przynieść dalszą poprawę relacji i wzajemne zrozumienie z resztą kraju, ale nie musi.
mw (05-05 o godz. 17:45)
Masz rację, jest to mit – pisałem o tym. Niemniej JOW są większościowe. W systemie konstytucyjnym, gdzie władzę wykonawczą wyłania parlament, a nie jak w USA na drodze „bezpośrednich” wyborów (cduzysłów z uwagi na kolegium elektorów), czyli takim jak w Polsce potrzebne jest odejście od proporcjonalności. To zwiększa szanse na stabilny rząd z mniejszą ilością kompromisów przy jego wyłanianiu.
Ale Ty uważasz inaczej …
TO & Jacobsky:
Wydaje mi sie, ze przesadzacie z przypisywaniem Harperowi i jego partii ciagotek do neoliberalizmu w gospodarce. Czy Kanada zdazala kiedykolwiek do wolnej konkurencji? Gdyby sprawdzic ceny towarow w sklepie kanadyjskim i amerykanskim (nawet internetowym), konsument kanadyjski ma prawo stwierdzic, ze po tej stronie granicy jest „ripped off” praktycznie na wszystkim. Nawet, jezeli chce sie kupic ksiazke lub CD w kanadyjskim Amazon.ca., gdzie jest drozej niz w Amazon.com, nawet jezeli dolar kanadyjski jest wiecej warty od amerykanskiego, a dostawca towaru i dystrybutor jest ten sam.
Co do Alberty jako kolebki liberalizmu kanadyjskiego tez mam watpliwosci. Ich wartosci liberalne to ropa po $100 z barylke w czasach prosperity i prowincjonalny przysiolkowy paternalizm i ciemnogrod, ktory czuc na odleglosc u elity CPC (jak ja ladnie nazwal TO).
Pozdrawiam
telegraphic observer,
czy nie wymyslanie komuś czegokolwiek oznacza według Ciebie bezmyslność ?
Wow ! Może nie aż tak… bezmyslnie.
Do ogłoszenia wyników wyborów w poniedziałek wieczorem elementem opisującym konserwartystów był konserwatyzm alebrtański, a nie ontaryjski. Ten ostatni to zjawisko, z którym mamy do czynienia od poniedziałku. To coś nie tyle nowego, ale raczej od czego odzwyczailiśmy się w Kanadzie przez ostatnie lata. Konserwatyzm albertański niestety, ale nie miał wzięcia w moich stronach.
Pozdrawiam.
Śleper pisze: 2011-04-30 o godz. 22:21
Cytat z mojego postu do „Partia Balcerowicza”:
„Tusku już się naumiał i jeśli będzie trzeba pośle ?Gowinów? na front kandydatów na senatorów, a przyciągnie bliżej tabory z bardziej liberalnymi w poglądach i czynach kandydatów na posłów. Dzisiaj się zakładam z każdym ( o co chce), że Donaldinio wyborów nie przegra jako szef PO.”
Mniej więcej się zgadza, z tym że eminencja Gowin pozostaje (na razie) na liście do sejmu jako nr.2, a tym przyciągniętym okazał się Bartosz Arłukowicz. No, teraz dopiero rozpocznie się awantura i podchody. Kogoś trzeba będzie jednak posłać na przysłowiowe drzewo w PO, a my zabawmy się w typowanie „trafiony-zatopiony”.
Pozdrowienia