Libia: idzie ku katastrofie
Kadafi – pisany teraz w polskich mediach nie wiadomo czemu Kaddafi – się chwieje, ale walczy. Nie wygra. Jego upadek jest kwestią tygodni, może dni. I co dalej? Królestwo? Emirat islamski? Rozpad kraju na państewka plemienne, a może rozbiór między sąsiadów?
W telewizjach migawki ze spotkań Kadafiego z Jaruzelskim, Gierkiem i Belką. Lecz pułkownika chętnie przyjmowano także w demokracjach zachodnich. Był atrakcyjnym partnerem do rozmów gospodarczych, ale też jako gwarant, że z Libii nie będzie eksodusu do Europy i że islamiści nie uwiją sobie w Libii gniazdka do wypadów na Włochy czy gdzie indziej.
Mało kto teraz o tym w europejskich dyskusjach o przyszłości Libii mówi pełnym głosem. Kadafi zręcznie ze swego bunkra w Trypolisie, gdzie pewnie wkrótce polegnie albo sam się zastrzeli, podsyca europejski niepokój. Ostrzega, że Al Kajda u bram.
Nic to już jemu nie da. Interwencja zbrojna Zachodu w Libii jest mało prawdopodobna. Ale zagrożenie jest realne. Nie bin Ladenem, lecz chaosem i jego nieprzewidywalnymi dla całego regionu skutkami. Tu nie ma dobrego scenariusza. Romantyzm buntu przeciwko tyranii może być porywający, ale ostatecznie liczy się to, co przyjdzie potem.
W 1989 r. bunt utorował drogę demokracji, gorszej czy lepszej, ale demokracji. Stabilność i bezpieczeństwo naszej części Europy jest większe. Mamy kłopoty, ale nie katastrofę. Libia zdaje się zmierzać do katastrofy. Przykro patrzeć, jak Europa czeka z założonymi rękami na tę katastrofę.
XXXX Komiks o Chopinie
Trudno bym się odnosił do Państwa dyskusji o walorach i poglądach mego redakcyjnego kolegi Jacka Żakowskiego. Wolałbym, by taka dyskusja toczyła się pod jego tekstami na naszym portalu. Powiem tyle, że w żadnym z wpisów Jacka, jakiego znam od chyba ćwierć wieku, nie odnajduję, choć niektóre wpisy zawierają część prawdy. Ale tylko część. Kto chce lepiej zrozumieć Jacka, niech czyta innego Jacka = Kuronia, zwłaszcza z okresu po 1989 r. Ale równie dobrze nich czyta Geremka, Tischnera, Kołakowskiego.
Stasieku = w związku z powyższym zarzut o braku ,,integrity” jest całkowicie nietrafiony
Marlena = uważam podobnie jak Pani; ten neologizm z holokaustem nie powinien był się znaleźć w publikacji firmowanej przez MSZ.
Krebs06 = ma Pan sporo racji, tyle że ja wyraźnie napisałem, że o komiksie jako takim się nie wypowiadam, zrobił to bardzo ciekawie na portalu Polityki Bartek Chaciński.
Kamil1715 = Czy Leszek Milller nie ulegnie pokusie? Myślę, że nie, ale na razie wątpię, czy w ogóle będzie kuszony. Pogłoski o politycznej śmierci PO uważam za mocno przesadzone, tak samo jak te o rosnącej sile SLD. Siła SLD bierze się na razie z kłopotów PO. Jak PO wyjdzie na prostą, a sądzę, że wyjdzie na przełomie kwietnia i maja, ,zbuntowani?? się z nią przeproszą.
Komentarze
Ja – jeżeli chodzi o stworzenie państw religijnych w północnej Afryce – jestem optymistą. Zarówno Al-Kaida, jak i ruchy religijne chcą jedynie podpiąć się p0od rewolucje.
Przykro patrzeć, jak Europa czeka z założonymi rękami na tę katastrofę.
Och, to przecież jest europejska tradycja. Pamięta Pan początek dekady lat 90-tych na Bałkanach ?
Pozdrawiam.
Panie Redaktorze:
Ostatnimi Europejczykami, ktorzy odwiedzili Kadafiego (i chwalili go) byli Panski ulubiony Tony Blair (prokurowal podpisanie kontraktu dla BP) oraz Sylvio Berlusconi. Obu demokracjon trudno przypisac braku dojrzalosci. 🙂 Demokracja brytyjska sprokurowala rowniez wczesniejsze zwolnienie, z „powodow zdrowotnych” jednego z autorow tragedii z Lockerbie, ktory to po przybyciu do ziemii ojczystej cudownie ozdrowial.
W mediach amerykanskich, w okolicach 2003 r., gdy przygotowywano hucpe iracka, przeciwstawiano „dojrzalosc” Pulkownika i upor Saddama. Podobno chodzilo tylko o odszkodowania dla rodzin osob, ktore zginely w Lockerbie. Kadafi zaplacil (prawie 3 mld $) i uratowal swoja skore, chociaz to on, a nie Saddam Hussain, posiadal BMD, o ktorych tak glosno krzyczeli Dwaj Panowie B (a postepowa prasa polska tak im wdziecznie wtorowala).
Przynajmnie teraz nie ma wahania w reakcjach potepienia w mediach amerykanskich i wsrod politykow amerykanskich. W czasach rewolty egipskiej, wszystko bylo jakby zamazane.
Pozdrawiam
Mam satysfakcje, ze kilka tygodni temu przewidzialem reakcje lancuchowa.
Adam Szostkiewicz
Muszę o tym, choć mi niezręcznie. Zdarzyło to się innym Gospodarzom kilkakrotnie – dodam, aby polepszyć atmosferę.
Mamy taki zwyczaj z TO, że wytłuszczamy adresata komentarza. Tak, jak wytłuściłem Pana godność powyżej.
Pisze Pan pod nowym wpisem:
Stasieku = w związku z powyższym zarzut o braku ,,integrity? jest całkowicie nietrafiony
a o „braku integrity” pisał w komentarzu zaadresowanym do mnie, telegraphic observer, 22:18.
Tyle sprostowania.
Przyjmuję ze zrozumieniem uwagę, aby o Jacku Żakowskim pisać w innym miejscu. Obiecuję poprawę.
Serdecznie pozdrawiam
Adam Szostkiewicz
Zgadzam się, że dla Europy idą trudne czasy ze względu na wydarzenia za Morzem Śródziemnym.
Całe Polski nieszczęście polega na tym, że szczególnie teraz, przydałby się nam spokojny okres koniunktury gospodarczej w świecie, przez najbliższe 5 lat.
Dobranoc
Drogi Panie Redaktorze,
Gwoli ścisłości, dla Stasieku ma to oczywiście znaczenie, to ja postawiłem zarzut o braku „integrity” wobec red. Żakowskiego w tym komentarzu:
http://szostkiewicz.blog.polityka.pl/?p=766#comment-151637
Utarło się komentować na blogu różne przeczytane artykuły, nie w GW, czy w Rzepie, ani na stronie POLITYKI za tydzień, tu i teraz, na naszych ulubionych blogach. Oczywiście sensownie będzie skrytykować artykuł „Najjaśniejsza Patologia” w odpowiednim miejscu, z pewnością w prasie ukażą się, jeśli już się nie ukazały, najważniejsze głosy krytyczne. I wtedy red. Żakowski z nonszalancją populistycznego erudyty zmiecie je jednym zgrabnym ruchem pod stół. Moim zdaniem nie ma rzetelności w jego polemikach. Jest natomiast zjadliwa kampania przeciw „neoliberałowi” Balcerowiczowi. Cudzysłów nie dlatego, że LB nie jest neoliberałem wg. definicji Wikipedii w wersji ang., ale jest to etykieta z taką oto konotacją: „neoliberałowie są niechętni silnemu panstwu ze względu na brak wiary, że może ono być zdolne do sensownego działania”. Zapytam zatem, czy NBP nie jest częścią państwa polskiego? Czy jego prezes postawiwszy na doskonalenie nadzoru finansowego, na płynny kurs polskiej waluty, na ograniczenie nadmiernego zadłużenia obywateli w zachodnich walutach nie przyczynił się do wzmocnienia państwa? Wobec kogo państwo ma być silne? Wobec własnych obywateli, czy wobec sił zewnętrznych, rynków finansowych, kryzysu światowego? Albo Żakowski jest niedouczony w sprawach polityki makroekonomicznej, fiskalnej i pieniężnej, albo jest nieuczciwy w tej nagonce na Balcerowicza.
Ja uważam, że to drugie. Poglądy obu panów, profesora i redaktora są oczywiście rozbieżne, ale to nie może oznaczać, że dyskusji tytanów wiedzy można któryś z nich stosuje nieuczciwe chwyty, a Żakowski to robi. Dowodów jest pełno. Sam znalazłem i przedstawiłem na blogach kilkadziesiąt fragmentów jego tekstów na dowód, w cytowanym wpisie podałem kilka manipulacji.
Panie Redaktorze, był czas Jacka Kuronia, człowieka wielkiego formatu, wspaniałego serca, posiadcza historycznej relikwi polskich przemian – dżinsowej kurtki. Oraz pionierskiego twórcy jednego z najważniejszych filarów tych przemian – opieki dla potrzebujących. Teraz jest inny czas, z dumą o Polsce i jej osiągnięciach mówię każdemu napotkanemu nie-Polakowi, o sukcesach Polski piszą media światowe. Na to red. Żakowski ukuł tezę o zmęczeniu Polaków reformami, nade wszystko, że cztery reformy nie spełniły oczekiwań, z ich powodu opieka zdrowotna, szkolnictwo, emerytury, samorzady leżą, są siedliskami patologii, że twórcy mieli „złudzenie, że tworzą systemy samouczące się i samokorygujące, dzięki wbudowanym w nie mechanizmom politycznej i rynkowej konkurencji”.
Mnie się wydaje, gdy patrzę na Polskę z dala (Toronto, Kanada), ale uważnie, rozmawiam z wieloma ludźmi w kraju, bywam niemal co roku, czytam najlepsze media, oglądam tv kanał biznesu (TVN-CNBC), że w tej fazie Polska nie potrzebuje inteligentnie opowiadanych zwodniczych bzdur.
Wyraz należnego szacunku
T.O. (imie i nazwisko oraz email znane redakcji)
Każda zmiana władzy w kraju niedemokratycznym pociąga za sobą zagrożenia.
Ale czy można w takim razie nie kibicować takiej zmianie?
Pisze Redaktor:” I co dalej? Królestwo? Emirat islamski? Rozpad kraju na państewka plemienne, a może rozbiór między sąsiadów?”
Demokratyzację kraju Redaktor wyklucza?
Mnie najbardziej prawdopodobna wydaje się dalsza dyktatura tylko z innym dyktatorem ale jestem przekonany, że przyszłością globalnego świata jest demokracja więc czemu nie teraz w Libii?
Przykre jest to, że demokratycznie rządzonym bogatym społeczeństwom zachodu najlepsze wydają się dalsze autorytarne rządy w tej części świata.
Obawy gospodarza tego bloga zdają się potwierdzać te smutna konstatację.
A że Europa patrzy co się dzieje z założonymi rekami?
No bo co można zrobić jeśli nie patrzeć i czekać na rozwój wypadków?
Europa zareaguje jak się sytuacja wyklaruje.
Słyszałem głosy, żeby na Libię nałożyć sankcje gospodarcze.
Jak się ma takie głupie pomysły to chyba lepiej założyć sobie te ręce i poczekać.Bo takie polityczne ADHD ośmiesza pomysłodawców.
Żakowski- Smolar, na temat……
http://www.gazeta.tv/plej/0,0.html#kanal=Plej,typ=najnowsze,film=94829_9164118
W sprawie Libii i krajów arabskich.
Gdyby ktoś zaprojektował stabilny i konserwatywny układ społeczny, to byłoby to połączenie autokracji z religią regulującą wszelkie przejawy życia społecznego. Takie BYŁY kraje arabskie.
Jakie będą? Tego nie wie nikt…….
Czy można połączyć nowoczesne środki komunikacji społecznej, transportu, z nakazami Koranu i klanowo – plemienną strukturą społeczeństwa? Czy demokrację można wprowadzić do hierarchicznych struktur rodzinnych, będących podstawą struktury rodzin wyznających Islam? Rozwój demokracji to atrofia więzi rodzinnych……
Po fali dekolonizacji w latach pięćdziesiątych, powstały sztuczne twory państwowe, z granicami od linijki. Podzielono uświęcone tradycją tereny pasterskie, źródła wody, rodziny i plemiona. W Libii na przykład istnieje 140 plemion i klanów. Czy wytworem takiej struktury może być demokratyczne państwo?
Skąd wezmą się przywódcy, czy politycy nie faworyzujący własnych rodzin, klanów, skoro będą wytworem takiego społeczeństwa?
Przerabialiśmy to już w Iraku i Afganistanie!!
Do przedłożenia interesu państwowego nad prywatny wiedzie długa droga, nawet w Europie. Czarno widzę szanse Afryki, nie ta struktura, nie ta kultura, tradycje, doświadczenia historyczne.
Tam zawsze był jakiś Bej, Dej, Kalif, Sułtan…..
Jeszcze kilka wieków……
PS.
W świecie klanów i plemion doskonale sprawdza się zasada
„divide et impera”….
TO, 02.55. Twoje kanadyjskie filozofowanie powinno także uwzględniać kilka myśli Kuronia. Oto próbka.
” * Nasz ?skok w kapitalizm? tak jak go przeprowadzono był pierwszym wielkim oszustwem.(…) zamknięcie się Balcerowicza w resortowej wieży z kości słoniowej spowodowało, że Balcerowicz nie był w stanie reagować na zwrotne sygnały, które gospodarka wysłała swoim reformatorom. Z czasem miało się na przykład okazać, że doktrynalna obrona powszechnie znienawidzonego popiwku trwała dużo dłużej niż było to konieczne.”
o Źródło: Siedmiolatka czyli kto ukradł Polskę? s. 76.
oczywiscie mnie jako mieszkanca Unii Europejskiej – to co sie dzieje w afryce, czy egipcie -tyle obchodzi, co wydarzenia na ksiezycu. Mam poprostu taki juz nawyk, gdy slysze o demokracji w rejonach kolo rownika, to doprawdy przypomia mi sie irak i afganistan.
Ja osobiscie bardzo popieralem -bo w ogole nie znalem – owych mubarakuf, kadaffich i innych stworow -mnie poprostu wystarczalo, ze tam byl spokoj, turystyka – a unia nie musi tam budowac szkol , kanalizacji, autostrad i euro2012. To bardzo mnie wystarczalo. Dzsiaj, gdy widze u bram unii miliony – tych co przyniesli „wolnosc prasy” w Libii, ale w ogole – to chca pracowac w Rumunii, albo dostac mongloski azyl w Polsce – to mam bardzo mieszane uczucia.
Patrzac na Polske, biedny kraj o 25% faktycznym bezrobociu -mysle, ze niektore narody -sa tak skonstruowane, ze jedank powinny byc kierowane przez totalitarystow, w przeciwnym razie – maja tendencje samowyniszczalne. W tym duchu -uwazam, ze np. Pan Kaczynski to jaknajbardziej odpowiedni przywodca dla krajowych irokezow.
pozdrowionka
Trochę historii…..
http://www.mowiawieki.pl/artykul.html?id_artykul=577
Nie mogę znaleść artykułu o planie Lawrence’a z Arabii, który sensownie podzielił tereny po parcelacji Imperium Tureckiego, na kraje o wspólnych tradycjach, więzach plemiennych itd.
Gdzieś to było w prasie polskiej sensownie opisane……
Niestety, konferencja mocarstw nie uwzględniła z niego nic.
Trochę tego jest tutaj- „korzenie zła”
http://niniwa2.cba.pl/historia_wywiadu_i_kontrwywiadu.htm
„Dziel i rządź – to stara dewiza wszystkich imperatorów. Świadomie czy nieświadomie Thomas Edward Lawrence prowadził więc podwójną grę ze swymi arabskimi przyjaciółmi. Być może chodzi o jedno i drugie, ten przebiegły człowiek był bowiem zdolny do obłudy.
Saint John Philby – podobnie jak jego rywal zakochany we Wschodzie agent specjalny w służbie Jego Królewskiej Mości – w istocie niczym nie różnił się od Lawrence’a. Obaj, każdy na swój sposób, byli realistami na tyle, by wiedzieć, że Wielka Brytania nigdy nie dotrzyma obietnic, które złożyli w jej imieniu Arabom, niemniej nie zaniechali swych misji.
Wkrótce nadszedł czas rozstrzygnięć. Oddziały Turków osmańskich wycofały się. Obok Fajsala, Nouri es-Saida – przyszłego premiera Iraku, porucznika Joyce’a i swego francuskiego konkurenta, kapitana Pisaniego, którego postarał się zręcznie usunąć, Thomas Edward Lawrence maszerował na Damaszek. Miasto zostało zdobyte 1 października 1918 r. Lawrence towarzyszył Fajsalowi do Londynu na konferencję pokojową. Ale już wkrótce, w myśl porozumienia Sykes-Picot, francuscy żołnierze generała Gourauda wypędzą z Damaszku oszukanych wojowników arabskich.
Obietnice okazały się zwodnicze! Na długo przedtem, zanim zaczęły się walki Żydów z Arabami, Haszymidzi i wahabici chwycili za broń w sporze o to, co pozostało z terytoriów zdobytych na Turkach. Fajsal, „brat krwi” Lawrence’a, został królem Iraku, gdzie działała jedna z najzdolniejszych agentek brytyjskich, piękna Gertruda Bell. Ale ibn Saud, przyjaciel Saint Johna Philby’ego, w 1924 r. wypędził z Mekki Husajna, ojca Fajsala, zakładając Arabię Saudyjską.
Nie ma przyjaciół, są tylko interesy…..
Jeszcze jeden wątek mi się nasuwa- frustracja seksualna młodych Arabów….
Nie masz pieniędzy, obowiązuje ścisłe tabu seksualne, nie stać cię na żonę….
I co mają robić młodzi- 50-75% społeczeństw to ludzie do trzydziestki!!!
Brak perspektyw i niemożność zaspokojenia potrzeb, to takie trywialne…
Kadafi, Kaddafi, Quadafi, Gadaffi, Gaddafi, al-Quaddafi ? dziś funkcjonuje tyle pisowni jego nazwiska, ilu piszących. Gdyby Freud jeszcze żył, pewnie potrafiłby wytłumaczyć, dlaczego niemal wszyscy przekłamują jego nazwisko, ewidentnie musi w tym być jakaś podświadoma chęć zakłamania rzeczywistości.
Nie wiadomo, jak się nazywa, nie wiadomo, co robi i dlaczego. Jest postacią tragiczną, żyjącą przez 40 lat z przyprawioną mu gombrowiczowską gębą, przez ludzi strojących do niego nieustannie głupkowate, małpie, gombrowiczowskie miny.
Przekaz dla mas mówi prosto ? Kadafi jest tyranem oraz terrorystą, trzeba go zabić, tak jak prawdopodobnie Mubaraka, choć tym razem zysk z szybkiego geszeftu ukręconego przy okazji ukatrupienia Kadafiego byłby nieco mniejszy, gdyż nie można mu ukraść 70 miliardów dolarów, tak jak Mubarakowi, kładąc swą złodziejską, bankierską łapę na ukradzionych z kolei przez niego Egipcjanom pieniądzach. Jednak perspektywa nieograniczonej eksploatacji największych rezerw ropy naftowej w regionie skutecznie zdaje się koić ten dotkliwy, aczkolwiek chwilowy dyskomfort.
Tyranem jest pewnie dlatego, że przed laty przepędził łupiących Libię złodziei włoskich, brytyjskich oraz amerykańskich (tu o narodowość można się spierać), a nasyłanych szpiegów nie chce u siebie tolerować, dziwak jakiś. Jest także tyranem dlatego, że wprowadził w Libii znienawidzony socjalizm i zyski ze znacjonalizowanej ropy przekazał społeczeństwu i zainwestował z konieczności w obronność, zamiast zagranicznym korporacjom, jak był powinien, bo wszyscy tak robią – nawet w Polsce wydano już obcym gigantom większość koncesje na łupienie naszego gazu łupkowego, a on chce być oryginalny, inny, jak jego strój. Buduje szkoły, szpitale, drogi, domy, przemysł. Wariat.
Terrorystą natomiast stał się pewnie dlatego, żeby można było dokonać nalotów bombowych na Libię w 1986r., próbując go zabić oraz wprowadzić ostre sankcje, Libię zniszczyć i okraść, tak jak Irak na przykład. Kadafi zabić się nie dał, podczas zbrodniczych amerykańskich nalotów na Libię, potępionych oficjalnie przez ONZ, zamordowali mu tylko dziecko oraz wielu niewinnych Libijczyków. Za to sankcje działają skutecznie, zostały uchwalone ochoczo jak zawsze, kiedy nadarza się okazja, aby pomorzyć sobie kogoś głodem, z wyjątkiem sankcji wobec Izraela. No ale sami przecież przeciwko sobie sankcji nie będą przecież uchwalali, głupi nie są ? od czego w końcu dobrze u nas znane liberum veto? Dziś wychodzi oficjalnie na jaw, że zamach nad Lockerbie był najprawdopodobniej ukartowaną robotą, jak wiele innych przed i po tym zdarzeniu.
Nie dawno Naomi Klein pisała o zawłaszczaniu przestrzeni publicznej przez korporacje. Dziś, zaledwie po kilku latach od publikacji jej książek ?No Logo? oraz ?Doktryna Szoku?, mamy geometryczny wręcz postęp w tej dziedzinie, prym wiodą korporacje medialne, wszystkie będące de facto w jednych rękach (co ma fundamentalne znaczenie dla realizowanych przez nie celów), które już nie zawłaszczają nam przestrzeni ? one weszły w buty samego Pana Boga i tworzą nam dziś sztuczną, trójwymiarową rzeczywistość, rodem z głupkowatych gier komputerowych (jaki stwórca, taki świat).
To nie tylko Libia idzie dziś ku katastrofie, a właściwie jest tam wiedziona ? to cały świat tam zmierza. Dziś Libia, jutro Syria i Iran, pojutrze Białoruś, popojutrze Rosja, a następnie USA. Nadchodzi koniec jednego imperium, znienawidzonego przez świat, a początek drugiego, które będzie jeszcze gorsze, gdyż rządzone przez tych samych ludzi bez dusz i bez sumień, którzy doprowadzają właśnie do upadku Stany Zjednoczone USA – najwidoczniej uznali, że są już dostatecznie silni, aby obnażyć swą prawdziwą twarz, a właściwie tępą, zakazaną gębę. Wszystkie imperia muszą kiedyś upaść, to naturalny proces, pisze o tym ostatnio prof. Norman Davis w swej świetnej książce Zaginione Królestwa. Ale następstwem imperium wcale nie musi być drugie, jeszcze gorsze, dziksze i bardziej agresywne od poprzedniego.
Szansą na otrzeźwienie jest żądanie Francji, aby do Libii skierować komisje międzynarodową, która ma na miejscu sprawdzić, co się tam na prawdę dzieje.
Tak to dziś widzę, choć mogę się mylić.
Niestety, dyskusje o krajowej, bieżącej polityce wywołują emocje. Tym większe jesli dziennikarz erudyta o szerokich horyzontach i zdolności zachowania dystansu do krajowej przepychanki się w nią włącza – tracąc niestety ten dystans. Ale oczywiście Gospodarz ma rację – dyskusja o artykule Jacka Żakowskiego powinna się odbywać pod jego tekstem. Przepraszam, przykro mi, dałem się ponieść emocjom.
Pozdrawiam
Nie od rzeczy będzie przypomnieć przy tej okazji o konferencji berlińskiej w 1885 roku, na której Europa przy udziale Stanów Zjednoczonych podzieliła Afrykę wedle swoich interesów. Libia przypadła Włochom i tak już zostało z tym, że współcześnie to premier Włoch całował po rękach libijskiego satrapę. Najlepszy przyjaciel Berlusconiego (który to już z kolei) znalazł zdaje się w matni i skończy tragicznie w odróżnieniu od całującego, bo ten skończy śmiesznie (kobiety w togach wymierzą mu sprawiedliwość).
Co tu począć z obszarem geograficznym (bo państwo już kona) zasiedlonym przez liczne plemiona, których ulubioną formą spędzania wolnego czasu było łupienie sąsiadów. O ile dawnej możliwości ograniczały się do cudzej karawany zdobywanej bardziej krzykiem niż orężem, to dzisiaj przedmiotem łupów będą szyby naftowe, a wojownicze okrzyki zastąpią salwy dział i serie z broni maszynowej. Katastrofa murowana. Nikt z tego nic nie będzie miał, a trup ścielił się będzie gęsto.
Na dodatek w ościennych krajach nie znajdzie się nikt chętny do jakiejkolwiek interwencji, bo z trudem udaje się tam utrzymać pokrywkę na wrzącym garnku.
Libia rewolucyjna i po- jest zagrożeniem dla całego świata, bo chory psychicznie wódz może zniszczyć duży zapas wyczerpujących się zapasów nośników energii, od których zależy przeżycie ludzkości, jeśli nas Mayowie nie „ukatrupią” za dwa lata.
A co może się stać u nas – przecież koszula zawsze jest blisko ciała. Z okazji zbliżających się, coraz gorętszych miesięcznic, uwieńczonych rocznicą tragedii Smoleńskiej doszedłem do pewnych konkluzji, które spróbuję tu zaprezentować pod tytułem:.
Wodzu prowadź ? oświetlimy drogę do zwycięstwa pochodniami
(Führer + Fackelzug?)
W dzisiejszej, bardzo smutnej rzeczywistości, mało co potrafi mnie rozbawić, szczególnie gdy myślę o bankructwie ZUS?u, który wnet straci swe pałace, ale nawet ich sprzedaż nie da efektu, bo uzyskane pieniądze pójdą na sowite odprawy dla urzędasów, emeryci mogą zdechnąć, zgodnie ze starym porzekadłem: ?Popierajmy partię czynem ? umierajmy przed terminem?. Audycje telewizyjne psują mi nastrój, gdy widzę oszołomów, bełkoczących androny. Dawniej bawiło mnie Szkło Kontaktowe, dzięki znakomitej obsadzie, ale coraz mniej mnie ?rusza?, bo wszystkie fakty i ich interpretację znam wcześniej z portali internetowych. Perełkami w tym programie są SMS?y widzów ? nieraz podziwiałem bystrość, szybki refleks i celny dowcip rodaków. Z poprzedniego programu utkwił mi w pamięci taki: ?Noc długich krzyży ? od czegoś trzeba zacząć!?
Ten SMS przypomniał mi coraz częstsze w mediach porównania sytuacji Niemiec przed obaleniem demokracji przez Hitlera, a obecnymi działaniami ?małego wodza? w Polsce. Analogie są nieraz frapujące, są jednak też istotne różnice, CHOĆ NIE JEST ICH DUŻO. Czy te różnice ochronią nas przed ?całkowitym wyzwoleniem? ? z wszystkiego, jak proponuje Kononowski? Mogę mieć tylko nadzieję. Łatwo pokazać podobieństwa sytuacji. Już wspomniany SMS budzi skojarzenie z nocą ?długich noży?, w której Hitler bezceremonialnie pozbył się przyjaciół, którzy pomogli mu dojść do władzy. W tym przypadku, analogiczne działanie prezesa wobec swego całkowicie mu oddanego sztabu wyborczego to pikuś! Pierwowzór był bardziej brutalny, bo nie ?zawieszał?, ale ?powiesił?! (mniejsza o formę eksterminacji, była nieco nowocześniejsza). Obaj wodzowie byli rzekomo charyzmatyczni ? jednemu zaświadczyła to czerwonousta czarownica, drugiemu uzyskany efekt w otumanieniu społeczeństwa. Obaj gadali bzdury, jest jednak różnica ? Hitler zawsze ryczał (słyszałem go live), nasz ?wodzek? (nie mylić z Wozzek) nie męczy tak strun głosowych ? ma też do dyspozycji lepsze możliwości techniczne. Dla ludzi nie znających pana Wozzek?a krótka wzmianka z Google?a:
?Sowohl das Dramenfragment G. Büchners, als auch die Opern von A. Berg und M. Gurlitt beruhen auf der historischen Person von Johann Christian Woyzeck, den sie zum Antihelden machten.
J. C. Woyzeck zählte zu den ersten Tätern, welche auf Zurechnungsfähigkeit getestet worden waren. Das Untersuchungsergebnis von Dr. med. Johann Christian August Clarus lautete zurechnungsfähig, Woyzeck wurde zum Tode verurteilt und am 27. August 1824 in Leipzig hingerichtet. Man vermutet, dass er unter Depression, Schizophrenie, Verfolgungswahn und Depersonalisation gelitten hat?.
Myślę, że niekonieczne jest dokładne tłumaczenie tego tekstu, wystarczy przyjrzeć się podświetlonym określeniom ? wypisz, wymaluj, styl mówienia prezesa z dużą ilością wyrazów obcych na ?d?. Pozostałe są znane powszechnie i też do tego pasują. Może przetłumaczę jedynie ?Verfolgungswahn? ? ?mania prześladowcza? – czyżbym z tym trafił jak kulą w płot? Przykre jest tylko to, ze mimo ewidentnych chorób psychicznych, wykonano na nim karę śmierci za drobniusieńkie morderstwo ? do tego niechcianego dziecka – czego prezesowi nie życzę, ponadto nie widać dzieci w jego otoczeniu. Chociaż… życzyłbym sobie, aby tu też zastosowano badanie poczytalności (Zurechnungsfähigkeit) ? podobno pierwszy raz stosowane w niemieckim sądownictwie wobec Wozzek?a, ale przez kiepskiego psychiatrę (protoplasta Klicha?). Jakiś rozmówca w TV proponował umieścić prezesa przy pewnej ulicy, której nazwa nic mi nie mówi ? nie chodziło o znaną mi miejscowość podwarszawską.. Mieszkańcy stolicy podobno wiedzą o co chodzi. Może jeszcze wyjaśnię jedną rzecz o Wozzeku ? nazwano go ?Antiheldem?. ?Held? to bohater ? to możemy akceptować w przypadku obu braci K. ? vide ich zachowanie w niebezpiecznych czasach (np. stawanie tam gdzie ZOMO, lub przynoszenie piwa Wałęsie), a ?Anti? ma takie samo znaczenie we wszystkich znanych mi językach. Każdy ?obrońca krzyża? wie co to ?Antychryst? tylko przydaje ten przydomek różnym osobom.
Obaj ?wodzowie? bazują (lub bazowali) na kryzysowej sytuacji gospodarczej, która pogarsza zawsze nastroje społeczne i prowadzi prędzej lub później do wybuchu. Wydaje mi się, że możemy mieć jeszcze nadzieję przynajmniej na odsunięcie w czasie ?prawdziwej wolności? w kraju Prawych Polaków, na to może wpłynąć moment wyboru terminu puczu. Hitler zaczął w latach dwudziestych, czyli długo przed światowym kryzysem, ale się przeliczył. Niemcy były zniewolone przez zwycięzców wojny i bardzo biedne i demokracja była słaba, ale poradziła sobie. Wsadzono Führera na dwa lata do tiurmy i mógł spokojnie napisać ?Mein Kampf?. Poczekał do kryzysu zasadniczego i wtedy jego marsze z pochodniami znalazły rezonans w społeczeństwie.
U nas kryzys tak naprawdę nie pokazał jeszcze swych szponów, co niewątpliwie nastąpi i wtedy zrozpaczony naród pójdzie za kimś, który obieca uszczęśliwienie po likwidacji brzydkiej demokracji, gdzie prezydentem można zostać – po trupach i przez nieporozumienie. Jeśli wódz ? pomny doświadczeń poprzednika ? poczeka z obaleniem niesłusznej demokracji i likwidacją ?ułomnej? wolności, to może się powtórzyć rok 1933 i będzie dla nas za późno na ratunek. Jeśli zacznie teraz to może będzie miał okazję do pisania swego testamentu politycznego? Już siedział długi czas w prezydenckim ośrodku i myślał, i myślał, ale nie pamiętam czy coś wymyślił. Podobno miał to być genialny plan przejęcia władzy?
Dopisek niepedagogiczny ? „wężykiem”:
Jestem niewolnikiem skojarzeń, to taka słabość psychiczna jak nerwica natręctw i zaraz sobie przypomniałem fragmenty (? propos) brzydkiego dzieła literackiego, przypisanego Fredrze – o pewnej królewnie o nietypowych wymaganiach seksualnych. Astrolog królewski ?..szukając ratunku w niebie z roztargnienia srał pod siebie… oraz… i tak myślał dzionek cały, aż mu jaja posiwiały…?.
Czy chcę czy nie chcę to widzę taki właśnie obraz oczami wyobraźni z prezesem w roli astrologa w odpowiednim ubiorze.
Koniec dywagacji (też na ?d?).
Nie jestem pewny siły naszej demokracji, która nie potrafi sobie radzić z garstką chorych psychicznie emerytów, ale nie tracę nadziei. Wszystko zależy od tego, czy Tusk obłaskawi wojsko, a widać, że psychiatra, zarządzający wojskiem kiepsko zna swój fach, bo coraz więcej generałów kontestuje sytuację, to prosta droga do puczu, jeśli zwiążą się z wodzem, który im obieca kilka dalszych gwiazdek. Za takie gwiazdki nawet się ?samobójcują?, jak gen. Błasik.
Miłośnikom małego wodza chciałbym jednak przypomnieć, co jego analogon zrobił kilka dni po objęciu władzy 30-go stycznia 1933 – organizował natychmiast obozy koncentracyjne zarówno dla wrogów jak i przyjaciół, którzy mogli być jego konkurentami. Stalin doprowadził to do perfekcji.
Formalną podstawę istnienia obozów stworzyło rozporządzenie z 28.02.1933 o ochronie narodu i państwa, oraz o zdradzie narodu niem. i przygotowaniu zdrady głównej. Takie obozy powstały w Dachau, Oranienburgu, Sachsenhausen, Buchenwaldzie, Mauthausen, Ravensbrück; łączną liczbę więźniów, którzy przeszli przez obozy koncentracyjne 1933-1939 szacuje się na ok. 165-170 tys.
Wystarczy zastąpić skrót wyrazu ?niem.? przez ?pol.? i wybrać dogodne miejscowości, a liczbę tam ?przechowanych? ludzi oszacują historycy po śmierci dyktatora.
Pytam członków PiS?u (retorycznie): ?Czy tego chcecie?? Przypominam, że każdemu człowiekowi dyktator może przypiąć łatkę wroga i znajdzie się w odosobnieniu, nie pomoże podlizywanie się, wódz jest bardzo nieufny i w każdym widzi Brutusa, a losy Cezara nie są mu obce, nie wiem tylko czy pamięta jak skończył Adolf?
Pewien robotnik niemiecki opowiedział w tramwaju dowcip o dziewczynce z BDM (żeński ZMS), która zaszła w ciążę. Postawiono go przed sądem za obrazę narodu. Obrońca dowiódł na podstawie opinii ekspertów, że przynależność dziewczyny do tego związku nie wyklucza możliwości zajścia w ciążę, szczególnie z nordykiem. Sąd się uśmiał i uniewinnił robotnika, ale przy wyjściu ze sądu czekało na niego dwóch smutnych panów i uniewinniony przez ?niezawisły? sąd wylądował w Dachau. Czy tego chcecie dla narodu polskiego, który zawsze pyskuje i dowcipkuje na temat każdej władzy? Nikt nie będzie mógł drzeć gęby tak jak wódz i jego pretorianie obecnie ? chyba bałwochwalczo do szafy jak u prezesa w pewnym filmie.
Nie wiem czy pewna rzecz mówi o analogii czy różnicy w sytuacji. Jeśli uwierzyć prezesowi ? nie ma różnicy ? Polska jest kondominium, Niemcy były pod butami swoich sąsiadów, zgnojone kompletnie. Jak to wpłynie na rozwój sytuacji tego nie potrafię przewidzieć. Tu znów skojarzenie do cudownego kabaretu ODMA, w którym jeden z mieszkańców ?łąki? stwierdził, że ?rozwój sytuacji? jest jedynym rozwojem, którego możemy być pewni w Polsce.
Dziś benzyna skoczyła o 10 centow na litrze. Oczywiście winna jest sytuacja w Libii – tak przekonuje rzecznik grupy reprezentującej przemysł petrochemiczny, a przecież „teraz przydałby się nam spokojny okres koniunktury gospodarczej w świecie, przez najbliższe 5 lat, zauważa stasieku. Wyższe ceny paliw i energii z pewnością odbiją się na dynamice wychodzenia z kryzysu i na procesie ożywienia gospodarczego.
Z drugiej strony Gospodarz kwituje przedostatni akapit swego wpisu tymi oto słowami:
Romantyzm buntu przeciwko tyranii może być porywający, ale ostatecznie liczy się to, co przyjdzie potem,
które to słowa w sumie zaskakują, jesli padają z ust byłego opozycjonisty, jakby nie było buntownika przeciwko apodyktycznej władzy peerelowskiej.
Jak wytłumaczyć Libijczykom, że jeszcze za wcześnie, jeszcze się nie śpieszmy ? (cytat z red. Paradowskiej). Jak ukoić ich zmęczenie Khadafim, zmęczneie nagromadzone przez lata bycia poddanym, a nie obywatelem we włąsnym kraju ? Kochamy Was i podziwiamy, ale myślcie o tym, co przyjdzie potem ? Na szczęście 22 lata temu nikt nie słuchał tego typu racjonalnych skądinąd uwag, gdy nadszedł moment podziękować komunistom za 40 lat peerelu. A przecież było tyle niewiadomych wokół nas, prawda ?
Nikt nie wie tak naprawdę co będzie jutro, co nie znaczy, że dziś trzeba siedzieć na swoich własnych rękach, aby przypadkiem nie popełnic czynu mogącego mieć konsekwencje dla jutra. Libijczycy, kiedy na początku tygodnia porwali się na reżim Khadafiego, z pewnością nie mysleli, że dziś Jacobsky zatankuje dużo drożej, a stasieku z ubolewaniem stwierdzi, iz przydałby się nam raczej pięcioletni okres stabilizacji, a nie perturbacja światowych rynków spowodowana zawieruchą arabską. Gorsze rzeczy przytrafiały się, i jakoś przeżylismy jako całość.
Nie, Panie Redaktorze. Wydaje mi się, że człowiek przyparty do muru nie myśli o potencjalnych, dalekosiężnych konsekwencjach czynu mającego na celu wyprowadzenie z opresji. Libijczycy mają dokładnie tyle samo oleju w głowie co inni (w tym Polacy), którzy w romantycznym, jak Pan tego chce, porywie zdecydowali się na wymuszenie zmian na przestrzeni ostatnich dwóch dekad. Nikt nie ma obowiązku (bo prawo ma każdy) przypominać im o potencjalnych konsekwencjach buntu przeciw tyranii, gdyż zaczyna to graniczyc z hipokryzją, zwłaszcza jeśli przypomnienie pada ze strony byłego buntownika przeciw jego własnej tyranii.
Pozdrawiam.
Gwidon pisze:
2011-02-25 o godz. 12:18
Kadafi ma twarz, korporacje i ich managerowie są anonimowi….
Pisałem już kiedyś, że zbliżamy się do wizji „Robocopa”….
Dobro Korporacji najwyższym prawem?
Zastanawialiście się Państwo nad obecnością setek tysięcy obcokrajowców w Libii? FACHOWCY z Polski, Anglii, Chin, Rosji, Ukrainy, Indii……
Czyżby Kadafi oprócz budowania własnej i swego klanu pozycji, budował coś jeszcze? Gigantyczne były to projekty, które wymagały takiej armii ludzi.
Więc jak, satrapa z ludzkim obliczem, robiący sporo dla poddanych, czy produkujący masowo wdowy i sieroty tak jak Husein?
Przekaz medialny jest dość jednostronny…..
Stawiam na chęć przywódców dotychczas marginalizowanych plemion na wykrojenie własnego kawałka tortu i WŁADZY…..
Czy przysłowie „zamienił stryjek siekierkę na kijek” się sprawdzi, to się jeszcze okaże…..
Jak dotychczas, historie rewolucji wykazują, że po trupach ludu do władzy dorywali się krwawi despoci.
„rewolucja jest kotłem z gotującą się zupą, szumowiny wypływają na wierzch”
Jakie szumowiny przyniesie do władzy arabska rewolucja?
I tak będą członkami klanów, plemion, rodzin……
Pan Redaktor pisze:
„Kadafi – pisany teraz w polskich mediach nie wiadomo czemu Kaddafi ”
Szanowny panie Redaktorze,
to wynik postepujacej integracji Polski w strukturach europejskich.
Jak Polska osiagnie jeszcze wyzszy stopien integracji, to wychowani
przez Konrad-Adenauer-Stiftung „polscy” dziennikarze beda
pisali „Gaddafi” tak, jak sie pisze w Republice Federalnej.
( „przezywac traume” i „zamiatac pod dywan” juz sie nauczyli to i
poprawnej pisowni nazwisk swiatowych politykow tez sie naucza)
Jacobsky pisze:
2011-02-25 o godz. 13:47
Przypomnę Ci, że ZSRR upadło bo ZRA i Arabia Saudyjska podwyższyły produkcję ropy o 9 000 000 baryłek i ceny zanurkowały głęboko.
Te pięć sióstr będzie teraz kasować zysk nadzwyczajny, nie oglądając się na światową gospodarkę i podcinając gałąź koniunktury , od której uzależniony jest zbyt ich produkcji….
Krótkotrwały i krótkowzroczny zysk…..
A Iran i Saudowie zwiększą podaż…..
stasieku:
Pan musi ogladac namietnie CNN, bo takie same slowa uzyto w kontekscie gospodarki amerykanskiej i zagrozonego ozywienia gospodarczego.
Ciekawe, co prasa europejska pisala o zagrozeniach, ktore niosla „rewolucja bez rewolucji” w 1980 r. w pewnym kraju europejskim, ktory wtedy (i pozniej rowniez” aspirowal do roli Mesjasza i mocarstwa?
Swiat potrzebuje dyktatorow, ktorzy beda pilnowac swoich szybow naftowych dla koncernow naftowych, a ONZ powinno byc posluszna maszynka do glosowania, gdy jest do tego potrzebna. Jezeli tego nie czyni, to zawetujemy kazda uchwale Rady Bezpieczenstwa, albo nawet pomyslimy o calkowitym rozwiazaniu tej bandy darmozjadow.
wiesiek59
Jeszcze raz polecam ksiazka D. Fromkina (profesor Boston Univ.) „A Peace to End All Peace”, o rozpadzie Imerium Ottomanskiego i historii Bliskiego Wshodu w tym kontekscie. Juz sam tytul mowi sam za siebie.
Usłyszałem komentarz (w BBC lub CNN) niejako wyjaśniający stosunek USA i EUropy do Kadafiego po 2003 roku. Gdy on, prawdopodobnie w obawie, że będzie następnym po Husainie dyktatorem obalonym z zewnątrz, zaprzestał starań o uzaskanie broni masowego rażenia i wydał sprawców wybuchu bomby w samolocie PanAm nad Lockerbie. Rządy zachodnie postanowiły nagrodzić Kadafiego za zmianę polityki i wten sposób wysłać mocny sygnał – pokazać marchewkę – Iranowi i Korei Płn.
@Wiesiek59, dzięki za link do b. ciekawego wywiadu ze Smolarem głównie na temat polityki polskiej w Izraelu i wobec świata arabskiego. Cenne uwagi, polecam wszystkim. (Żakowski jak zawsze momentami nieco niesforny).
do
Levar pisze:
2011-02-25 o godz. 13:49
Proponuje wiec brac udzial w akcjach dwu innych, o wiele ciekawszych fundacji niemieckich; HBS i FES.
W przedlugim wpisie zauwazylem antybohaterow w antymiejscach (non lieux).
ET
Nie chodzi o nazwisko, lecz o przeklamanie jego nosiciela.
ET
Kilka uwag, panie Redaktorze (i P.T. Blogowicze):
Pisze Pan: „W telewizjach migawki ze spotkań Kadafiego z Jaruzelskim, Gierkiem i Belką. Lecz pułkownika chętnie przyjmowano także w demokracjach zachodnich.”
W telewizjach demokracji zachodnich też mnóstwo migawek i wspomnień ze spotkań Kadafiego z – no właśnie – tamtejszymi (zachodnimi) przywódcami. Widzów ‚telewizora” na Zachodzie nie interesują spotkania Kadafiego z Gierkiem czy Belką, tak jak polskiego widza „telewizora” nie interesują spotkania Kadafiego z przywódcami zachodniej przeszłości (też ich nie znają, jak ci z Zachodu nie wiedzą kto zacz ten Belka czy Gierek).
W sprawie komiksu Chopina. Jak najsłuszniejsze jest oburzenie Bartka Chacińskiego na stosunek „telewizora”, polityków (i społeczeństwa en bloc) do tej sprawy. Domyślam się, że i Pan chciałby, aby było inaczej, choć z charakterystyczną dla Pana delikatnością „nie pali Pan mostów” swoimi wypowiedziami…
Ale wydaje mi się, że dla komentatora politycznego (i kultury) owocniejsze byłoby zastanowienie się nad charakterem tej reakcji, jej przyczynami, konsekwencjami jakie ona niesie dla kultury, no i „co z tego wynika”. Nie ma sensu biadolenie nad „kołtuństwem” (jak to zauważyło kilku blogowiczów) społeczeństwa, bo takie już jest i długo będzie. Nie mają sensu narzekania nad zachowaniem polityków, którzy „dają d…” społeczeństwu, bo w demokracji parlamentarnej z wyborami powszechnymi muszą, jeśli chcą wygrać wybory (a chcą, skoro są politykami). Niewiele też wnosi stwierdzanie oczywistego faktu, że telewizje komercyjne kładą nacisk na kontrowersje tylko, im bardziej „soczyste”, tym lepiej, i że unikają jak diabeł wody święconej zrównoważonego przedstawiania problemu, bo to są przedsiębiorstwa nastawione wyłącznie na wypracowanie zysku, a ten zysk zależy wyłącznie od „oglądalności” przez wyżej wzmiankowane „kołtuńskie” społeczeństwo.
Ale ciekawe byłoby zwrócenie uwagi na to, jak te poglądy, mechanizmy, reakcje, ich powszechność, albo, wręcz przeciwnie, nieistotność, zmieniają się w czasie, pod wpływem czego, jak wzajemnie są od siebie zależne, skąd się wywodzą i do czego prowadzą, a wreszcie, czy można coś z tym zrobić, a jeśli tak, to kto to powinien robić i w jaki sposób. No i robić.
Przełom lat 60 i 70 ub. wieku, szczyt „państwa dobrobytu”, stworzył „permisywny” wzorzec kulturowy na Zachodzie. Jego mdłe naśladownictwo obserwowaliśmy w latach 70. To był okres względnej „prosperity” ekonomicznej Polaków, w każdym razie na tle lat poprzednich, no i dotyczącej tylko pewnej warstwy społecznej. (Względna) zapaść „państwa dobrobytu” na Zachodzie (Reagan, Thatcher) doprowadziła do reakcyjnej kontry, także w sferze obyczajowej. U nas też tak było – w latach 80 „elita” zeszła do salek katechetycznych i podziemi kościelnych (nie dlatego, że ich tam zapędzono, tylko dlatego, że zapędzeni i zapędzający podlegali temu samemu mechanizmowi społecznemu), a trudno o większego sztywniaka (bigota?) niż gen. Jaruzelski. Potem znowu się poprawiło, jeśli nawet nie w rzeczywistości (jak na Zachodzie w latach 90 – 2005), to przynajmniej w nadziei, jakiej uczepili się rodacy, i pozwolili sobie znowu na żarty z Ciemnogrodu, a na polskich osiedlach jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać wypożyczalnie porno, w kioskach więcej było nagich ciał niż literatury rydzykowej. Ale znowu się „rypło” ekonomicznie, na całym świecie (zwróćmy uwagę, jak z czasem te wahania gospodarcze i nastrojów obyczajowych synchronizują się u nas z zachodnimi: już nie ma tego opóźnienia – u nas dzieje się wszystko to samo dzień później!) i wahadło po raz kolejny wraca ku „prawej ścianie”. Już nie jest tak, jak kiedyś, gdy premier wywalał ministra za homofobiczne wypowiedzi; teraz minister (ze strefy zdekomunizowanej; nie słyszałem, aby był miłośnikiem estetyki współczesnej) wyraża powszechne opinie estetyczne.
Nie twierdzę, w wulgarnie (?) marksistowski sposób (czy to jeszcze wolno tak?), że stan świadomości społecznej wynika wyłącznie ze stanu jego środków wytwórczych i stosunków kapitałowych. Ale raczej chcę powiedzieć, że te dwie sfery bytu społecznego idą „łeb w łeb”, są związane „na śmierć i życie”, najprawdopodobniej dlatego, że powodowane są jakimiś przyczynami, czy przyczyną, wspólną dla nich obu. W końcu czy to obyczajówka czy izba skarbowa, dotyczą one tego samego umysłu tego samego człowieka.
Bogaćmy się (albo nich nam się tylko tak wydaje), a będziemy mieli więcej luzu (nawet, jeśli będzie się nam tylko tak wydawać)!
spin doctor (02-25 o godz. 10:18)
Dzięki za przypomnienie myśli Jacka Kuronia. Ostudziło to moje konsyliacyjne zapały.
W książce tej, wydanej w roku 1997, po zakończeniu ciekawej kariery politycznej Kuroń pisze:
„Na początku tej książki muszę postawić pytania, które ludzie w Polsce wciąż sobie zadają: Kto nam odebrał nasz sukces? Kto ukradł Polskę?”
Wtedy można było to zrozumieć. Teraz, gdy Żakowski insynuuje, że reforma emerytalna i nienormalnie funkcjonujące państwo doprowadziło, czy doprowadzi do „degeneracji systemu emerytalnego”, jak to odebrać? Te werble bijące do walki o rozpirzenie państwa Buzka i Balcerowicza w imię sprawiedliwości społecznej, to wołanie – wyrzucić nieuczciwego lobbystę OFE, to faktycznie jest jak dawne Kuronia pisanie o szukaniu złodziei. Ktoś niedawno ostrzegał przed „łapaniem złodziei” w rozpoczętej już kampanii wyborczej 2011, bo to niebezpieczne podminowanie nastrojów zwieksza szanse uzurpatorów z PiS. Kto to był?
Czy nie Karol Modzelewski?
Gdy Stasieku z dumą wręczył mi „Zawał” Żakowskiego na pamiatkę naszego spotkania w czerwcu 2010, tę serię wywiadów z głównie amerykańskimi ekonomistami i socjologami, opatrzoną podtytułem „Zrozumieć kryzys” to się skrzywiłem, jestem tego pewien. Ale Stasieku mógł to odebrać jako wyraz zachwytu, nie znając dobrze mojej mimiki. Potem, czytając wstęp Zakowskiego już w pierwszych zdaniach znalazłem te słowa – „‚Stłucz pan termometr …’, dokładnie tak przez dlugi czas postępowali najbardziej radykalni obrońcy przedkryzysowego porządku. Ich liderem był w Polsce L. Balcerowicz, który z właściwą sobie pewnością zapewniał, że kryzysu nie ma i nie będzie. (…) w myśl rzuconego przez Balcerowicza hasła ‚nie psujcie mojego kapitalizmu'”.
Dlaczego Żakowski nie dał takiego tytułu – „Zawał. A niech szlag trafi Leszka Balcerowicza!”?
O proszę! Mało mu zaśmiecania trollklonową cykutą blogu Daniela
Passenta, to chwast pcha się dalej:
Slawomirski pisze:
2011-02-25 o godz. 11:18
Szybko trzeba będzie organizować „Azotox”.
A na chwasta najlepiej w ogóle nie reagować.
Czego zarówno Wam, jak i sobie życzę.
Pozdrowionka.
Jako że temat mnie frapuje, częstość wpisów jest nieco duża….
Dla przypomnienia:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Siedem_Si%C3%B3str_%28ropa_naftowa%29
i sprostowania pomyłki- nie 5 a 7 sióstr rządziło światem…….
Czy zaszła zmiana? może na korzyść instytucji finansowych produkujących samosprawdzające się prognozy.
Firmy naftowe przynajmniej coś produkują…..
No i skojarzenie z „Dniem Tryfidów”
Stare gałęzie przemysłu będą bronić swego istnienia aż do końca, nawet za cenę sponsorowania zamachów stanu……
Ile patentów zastępujących ropę jako paliwo spoczywa w sejfach?
I jeszcze o „moralności” managerów korporacji i lojalności obywatelskiej z europejskiego podwórka…..
http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/sztuczki-farmaceutycznego-giganta,1,4194245,kiosk-wiadomosc.html
Moralność w polityce, czy biznesie? …hmm….
cynamon29 pisze:
2011-02-25 o godz. 15:06
Dziwi mnie, że ten……nie skorzysta z rady którą mu dałem.
Obsesje, fobie, traumy, zalegające afekty, można leczyć….
Ale, za Kępińskim, chory nie ma świadomości choroby i jest to największa tragedia chorób psychicznych…….tak jakoś to było, o ile pamiętam……
Ale ma jedną zaletę, ilość wpisów skoczy o 100%…….
wiesiek59,
jak to bylo ? cena ropy to 10% racunek ekonomiczny i 90% polityka, czy cos takiego…
Pozdrawiam.
PS Ludzie gadaja, ze to Reagan bezposrednio przekonal Saudow, zeby zalali rynek ropa i w ten sposob wykonczyli ekonomicznie CCCP. Majstersztyk ! Calkiem niezle jak na kogos z Alzheimerem.
Mw
Dzisiaj opublikowano badania opinii publicznej mówiące, że Po straciło pokaźny procent swego poparcia (największy)w grupie wyborców do 35 roku życia. Dla premiera nie było to nowością, bo pewnie informowany jest na bieżąco o tych sprawach. Słuchając jego wyjaśnień zacząłem rozumieć powody prowadzenia w ostatnich kilkunastu miesiącach takiej a nie innej polityki. To nie jest właściwie utrata tego elektoratu co raczej rezygnacja z niego na rzecz starych wyborcow. Jedynie bowiem w najstarszej grupie wiekowej badanych nastapił wzrost poparcia dla PO. Wyjaśniają się więc przyczyny prowadzenia „polityki strachu” w kontekście pis-u i tak irytujący mnie wzrost hipokryzji obyczajowej tej partii. Po prostu wynika to z cech psychicznych grupy o ktorej poparcie Donald Tusk zabiega. Nieszczęsny komiks o ktorym piszesz jest w pewnym sensie symbolem tej polityki. Spektakularna, głupia decyzja o skierowaniu nakladu na przemiał jest ukłonem wobec najstarszych, konserwatywnych, Bogo – Ojczyźnianych wyborcow. Z tego typu decyzji – coraz częstrzych – można jak z puzzli ukladać nowy, geriatryczny wizerunek tej partii.
Z góry zastrzegam, że jestem w przeciętnym wieku członków PO więc mój nkomentarz nie jest wyrazem walki pokoleń.
Pozdrawiam
Scenariusz żywcem wzięty z „Psów wojny”?
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,9167530,Instruktorzy_wojskowi_przybywaja_do_wschodniej_Libii_.html
Od instruktorów zaczynał się Wietnam……..
Czy to wstęp do pacyfikacji Iranu?
Gdyby zastosować podobny scenariusz……
Lawina, czy kostki domina?
W historii świata wszystko już było, a pożytecznych idiotów nigdy nie zabraknie. Kryterium Uliczne wyniesie do władzy nie tylko Ghandich, Mandelów, Wałęsów, ale i Robespierrów, Stalinów, Hitlerów….
Zaczynamy żyć w coraz ciekawszych czasach…..
ET pisze:
2011-02-25 o godz. 14:49
do
Levar pisze:
2011-02-25 o godz. 13:49
„Proponuje wiec brac udzial w akcjach dwu innych, o wiele ciekawszych fundacji niemieckich; HBS i FES.”
Na szczescie potrafie jeszcze sam zarabiac na zycie i nikt niczego
nie musi mi fundowac.
Libia: idzie ku katastrofie
Polska: tez
Kartka 15:54
Niewykluczone, że PO, w sytuacji „zacieśnienia”, kiedy nie może już sobie pozwolić na „szeroki front”, oparty na emocjach, zdecydowało pragmatycznie w ten sposób:
Młodzi są chwiejni, labilni politycznie. Głosowali na nas, ale mogą równie dobrze zagłosować na SLD, a nawet na jakiegoś Korwin-Mikkego czy kogoś innego. Mogą też uznać nagle, że wybory (skoro nie ma w nich już uroku „emocjonalnego”) to obciach i zostać w domu. Ale połowa tej części młodych, którzy pójdą głosować, pozostanie przy PO, bo zbyt daleko im jest do SLD, zarówno ze względów obyczajowych jak i ekonomicznych (nie wszyscy młodzi mieszkają w W-wie i pracują w zagranicznych korporacjach, a lunch spędzają tak, jak to opisano niedawno w „GW” – robiąc loda lub dając sobie go robić, w celu odreagowania stresu „szczurzego wyścigu” – w samochodzie w hali garażowej biurowca w centrum stolicy. Ja widzę młodych, w półmilionowym „bogatym” mieście wojewódzkim, tłumnie chodzących do kościoła i unikających jakichkolwiek kontrowersji estetyczno-obyczajowych). Poza tym, „młodzi” stanowią tylko część elektoratu, mniejszą (sic!) niż „starzy”.
A starzy? Jest w tej grupie, jak i w grupie wyborców młodych, część mniej zdecydowana, do odbicia. tez, ale mniej konserwatywna, względnie biedna, ale nie aż tak, jak rydzykowcy, mało rozeznana w świecie, ale czerpiąca wiedzę nie tylko z RM, o małych „ambicjach” (ehm, ehm…), za to o dużym poziomie lęku wobec zmian ekonomicznych i obyczajowych. Ta grupa najprawdopodobniej jest większa niż grupa labilnych młodych. Poza tym jest ona pewniejsza do przechwycenia, bo jeśli PO i PiS da przed wyborami podobną rękojmię bezpieczeństwa socjalnego i konserwatyzmu obyczajowego, to ci o nieco wyższym statusie socjo-ekonomicznym z tej grupy – mogą pójść za PO (o ile w PiS-ie trzymały ich względy bardziej racjonalne niż mgła smoleńska. Ta ostatnia grupa jest i tak dla PO stracona, więc ta partia nie musi wychylać się aż tak bardzo w prawo).
Po wyborach, o ile uda się Platformie pozostać w koalicji rządzącej jako główna siła, łatwo jej będzie przygarnąć „młodych”, poprzez zmiany ekonomiczne i poluźnienie obyczajowo-kulturowe, o ile takie pozyskanie będzie potrzebne (zasadniczo potrzebne jest tylko do wygrania wyborów – politykę w Polsce robi się ciągle jeszcze inaczej niż poprzez udział w niej sfer, które poparły wygrywającego, jak to jest np. w USA. Tam następuje wymiana na tych, którzy popierali, u nas na tych, którzy dają gwarancję, że poprą (na jakiej podstawie, Bóg raczy wiedzieć, w znacznej mierze zysków mniej formalnie sprecyzowanych niż np. w USA) – choć Tusk chciał trochę to zmienić i bardzo się przejechał na CBA, mediach publicznych, administracji i urzędnikach i in. Tylko Kościół zdaje się „dotrzymuje” danego premierowi w 2007 r. słowa (Gocłowski?, Dziwisz??, Kowalczyk???, może raczej zawiedzeni PiS-em, a teraz zdają sobie sprawę, że w pojedynkę Kaczyński już nic nie wart?)).
Może więc jest tak rzeczywiście, chociaż to mi wygląda na kolejną teorię spiskową: raczej jest tak, jak mówi Tusk: jest jak jest, więcej ani inaczej tu i teraz nie da się zrobić, żeby jednocześnie nie uderzyć w większość, więc trzeba uznać, że mniejszość jest i będzie niezadowolona i liczyć na to, że pójdzie ona „po rozum do głowy”. Tusk jest pragmatykiem i nie sądzę, aby bawił się w jakiś szczególny makiawelizm. Poza tym sytuacja społeczna, polityczna, gospodarcza jest tak zawikłana i zróżnicowana, że nawet Machiavelli nic by nie wskórał. Na tym chyba polega nowoczesna, populistyczna demokracja – społeczeństwo nadaje kierunek a rząd tylko tym administruje. Wole to niż ideologiczne „wskazywanie kierunku” przez władcę. Ja sam sobie nadaję kierunek. Nie trzeba mi władcy oświeconego. Jestem wystarczająco oświecony sam. Potrzebuję sprawnego ekonoma i rozumiem też, że kolumna idzie tak szybko (wolno) jak najsłabszy jej piechur.
Niech Pan nie straszy, chyba tak źle nie będzie. Zachód (Europa+USA) nie może dopuścić do powstania czarnej dziury w Libii, po doświadczeniach Somalii, Afganistanu, Bośni…. Względy strategiczno-gospodarcze, ropa, gaz, itp. No i zaraz będzie tam katastrofa humanitarna – magazyny z żywnością już puste – Libia importuje 100% żywności. No to wtedy rzeczywiście każdy Libijczyk wsiądzie do balii z rodziną i popłynie do Włoch.
Trudno o bezpośrednią interwencję bez zgody „społeczności międzynarodowej” (zaraz będzie lament o imperialistycznej interwencji), ale już są doniesienia, że w Cyrenajce pojawiają się „instruktorzy wojskowi” (USA, GB, F), którzy mają pomóc zorganizować obronę przeciwko najemnikom Kadafiego.
A nieszczęsna „kartka z podróży” w kółko swoje: Tusk głupi, PO zła, przemielenie wspaniałych komiksów brutalna zbrodnią na kulturze narodowej, popełnioną aby podlizać się staruchom, bo poparcie młodych Tusk i tak już definitywnie stracił :((.
Szanowny Panie Adamie
Pisze Pan, że smutne jest to, iż Europa siedzi z założonymi rękoma, może i smutne, ale prawdziwe i czy czegoś innego można było się spodziewać, chyba nie. Wracając jeszcze do Europy to ta obudzi się ale z ręką w nocniku, choć przywódcy starego kontynentu będą mieli idealne usprawiedliwienie dla takich spraw jak droższe cenny paliw, jedzenia czy nagły napływ imigrantów z krajów Afryki Północnej i może nie tylko, ale na to trzeba jeszcze poczekać bo sytuacja wydaje się być rozwojowa. Natomiast kłopot będą mieli wtedy, gdy ktoś zapyta co zrobili aby uniknąć takiej sytuacji, bądź chociaż próbować ją w jakimś stopniu ograniczyć, i wydaje się, że nie wystarczą tłumaczenia w stylu braku możliwości wpływu na sytuacje, bo kto jak nie politycy mają na nią wpływ? Ale na razie „Hulaj dusza piekła nie ma”.
Powiem szczerze, i można zabrzmi to cynicznie, ale na odczepnego zorganizowali by jakiś zjazd(konferencje czy jak tam będą chcieli to nazwać) i chociaż chwile by poudawali, że ich ta sytuacja interesuje nie tylko z punktu widzenia własnych obywateli, którzy zastanawiają się czy jechać na wakacje do Egiptu, Tunezji etc. Czy może jednak nie, bo lakoniczne komunikaty MSZ to nie jest stanowisko żadnego kraju w sprawie zmian jakie zachodzą w tamtej części świata, a odnoszę wrażenie, że wielu ludzi na świecie myśli o tym regionie jako o dobrym miejscu na spokojny i relatywnie tani wypoczynek. Oczywiście w większości kibicują oni protestującym, aczkolwiek zadając sobie pytanie dlaczego akurat teraz oni się oburzają, kiedy „my” chcemy spokojnie odpocząć. Egipcjanie, Tunezyjczycy czy teraz Libijczycy mają już dosyć odpoczywania czas ruszyć do pracy! I to chyba tej najtrudniejszej u podstaw, aby móc zbudować chociaż namiastkę demokracji, a przynajmniej wywalczyć życie na nieco wyższym poziomie, bo główną przyczyną tych rewolt moim zdaniem jest brak przysłowiowego chleba zwykłym mieszkańcom tych krajów, a ludzie bez Igrzysk może i dadzą sobie radę, ale bez chleba raczej jest to niemożliwe.
*****
Jeszcze gwoli wyjaśnienia co do repliki Pana Redaktora na mój post w ostatnim artykule na temat Pana Leszka Millera (za którą dziękuję), a mianowicie nie chodziło mi w mojej wypowiedzi o wyimaginowany koniec Platformy bądź chociaż jej marginalizacje na scenie politycznej, na co z utęsknieniem czeka Prawo i Sprawiedliwość, bo w sam w nią nie wieże.
Kartka z P., Stasieku, Mw, Jacobsky …
Teraz zacytuję Trenera Tysiąclecia: „dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe”.
J. Jankowiak, wspominany przez Stasieku, dał w POLITYCE 9 (s. 107 – do i od redakcji) pokaz stanowiska „żelaznego elektoratu” Platformy. Tusk w międzyczasie zabiega o poparcie „wolnych elektorów” – nazewnictwo po części z artykułu Gadomskiego. Ale co zrobi Tusk w ciągu najbliższych miesięcy do finiszu w dniu(-ach) … powiedzmy … 23 pażdziernika? Tego nie wie nikt, hehehe.
Nie mam pewności, czy wspólne posiedzenie rządowe w Jerozolimie przyda się Polsce? Czy polska polityka zagraniczna musi byc taka agresywna i dalekosiężna?
W sprawie Libyi, samochód zatankowałem w środę, przed podwyżką cen przy pompach. Z wysokości na to patrząc niewątpliwie świat arabski nie mógł żyć w takiej zamrażarce już dłużej. Wygląda na to, że po epoce socjalistyczno-naserowskiej nastała epoka sadato-mubarakowa, w takiej czy innej formie dyktatorska, tu i ówdzie umiarkowanie prozachodnia – Reagan i inni rozegrali ją nie najgorzej – „not bad at all”. Teraz w zupełnie nowych warunkach geopolitycznych rozgrywa ją Obama i reszta. Oczywiście jako osobnik prorządowy, popierający wszystkie rządy III RP, od Mazowieckiego i Bieleckiego, po ostatnie – Cimoszewicza, Buzka, Millera, Belki i Tuska, teraz jest z rządami zachodnimi. Nie mam wyboru. Najtrudniej będzie Berlsuconiemu w najbliższych togodniach, ale jego nie żałuję. Dobrze daje sobie radę socjalista, premier JLR Zapatero, może wzmocni się Merkel, Sarkozy i Cameron. Stephen Harper (of Canada) dostaje poparcie. Jestem prorządowy. Co zrobią z Libią? Napewno rozważają jakąś formę interwencji. Jak mówi Smolar, zainteresowanie Unii przesunie się ze stepów wschodniej Europy, ku pustyniom i oazom basenu śródziemnomorskiego. Nie widzę dużego problemu gospodarczego z powodu droższej ropy, raptem o 20%, (szczególnie dla Kanady). Czy w Polsce zniesiono już dopłaty do paliwa rolniczego, a co z biopaliwami?
Pozdrawiam szanownych
Cześć Zyks
Milo Cię znow poczytać. Jesteś jak odprężający, tybetanski młynek modlitewny.
Pozdrawiam
Mw
Bez przesady, po co młodych przygarniać po wyborach jak można spokojnie cztery lata przetrwać ze starymi? Na dokladkę „mało rozeznanymi w świecie, (…) o małych ?ambicjach? (ehm, ehm?), za to o dużym poziomie lęku wobec zmian ekonomicznych i obyczajowych”. Trudno sobie lepszą perspektywę na cztery lata spokojnego trwania wymarzyć.
Dzięki za szczery komentarz.
Pozdrawiam
Ps. Zastanawiam się co Gospodarz mial na myśli pisząc „Jak PO wyjdzie na prostą, a sądzę, że wyjdzie na przełomie kwietnia i maja”. Co wy szykujecie za przełom? I po co skoro jest tak fajnie?
Obsesyjnie zaczynam nie znosić dziennikarzy. Jestem przekonana, że poziom faryzejskiego zaprzaństwa, fałszu i obłudy w tej grupie zawodowej jest wyjątkowo wysoki – znacnie wyższy nawet, niż wśród polityków. Stadne jęki zgorszenia i dezaprobaty po raz pierwszy wywołał nieszczęsny Lepper, któremu wcześniej nikt nie wytłumaczył, że prostytutka pracuje w myśl obopólnie zawartego kontraktu, nie jest „kupowana” integralnie. Smakowite , pełne mrugań zgorszenie wionęło z każdej szpalty i ekranu. Potem seksafera i to samo. A człowiek myślał, jakim cudem pani, pan raczej znani z dość jędrnego języka i bujnego życia osobistego znajdują w sobie takie świętobliwe oburzenie „służbowo”. Teraz afera Berlusconiego – jasne, że jak ktoś bawi się w satyra na taką skalę, to ryzykuje skandal; ale – starszy pan płacił i płacił raczej hojnie, pannom się krzywda nie działa i raczej chętnie korzystały z oferty. Że to brzydko i niezgodnie z 6-tym przykazaniem? Prawda, ale to zabawy ludzi dorosłych i raczej dobrowolne. I nie o Berlusconiego to w końcu chodzi, tylko o „organizatorów opinii publicznej”. Komiks też czyjąś „czujność obywatelską” poruszył. Loedy patrzę ma dziennikarzy „wywiadujących” polityków (nawet z nielubianych przeze mnie partii) na dwuznacznie insynuujące pytania, na nieumiejętność zorganizowania debaty (wolą rąbankę) to doprawdy uważam, że jest to grupa zawodowa w wysokim stopniu odpowiedzialna za mizerną jakość życia publicznego i za duszną atmosferę kruchty.
Nie wiem, czy wypada czytać komentarze Stasieku wyraźnie kierowane tylko do Gospodarza.
Czy to znaczy, że inni nie powinni się wtrącać?
Redaktor pisze: „Jak PO wyjdzie na prostą, a sądzę, że wyjdzie na przełomie kwietnia i maja, ‚zbuntowani’ się z nią przeproszą”.
Pytanie pierwsze do sondażystów, Mw i Kartki z P. – kto jest zbuntowaną elitą? Czyż „żelazny elektorat” liberalny a la J. Jankowiak nie jest jedyną prawdziwie zbuntowaną wobec Tuska – i to elitą?
A jak w kwietniu, czerwcu, sierpniu … Platforma będzie dalej w środku wirażu, to co się takiego stanie? Na torze na Służewcu liczyło się który koń wyszedł faktycznie na dalszej pozycji na prostą, a najbardziej to, który dobrze finiszował, jeśli już o to chodzi.
Panie Redaktorze !
Podstawowym błędem komentarzy nadwiślańskich dot. wydarzeń w krajach arabskich vel islamskich (Tunezja, Egipt, Jemen – cały czas, Bahrajn, Algieria, Jordania, dziś – Libia, od czasu do czasu – Iran) jest podwójny błąd widzenia:
1- porównywanie tej sytuacji do wydarzeń w Europie Śr. przed ponad 2o laty (irracjonalizm,a-historyczność, właśnie sprzeczność z głoszonym hasłem multi-kulti itd.)
2- „wishfull thinking” i naiwność większości polskich komentatorów (własne „chciejstwo” biorą za realność, a wyznawane idee i miarę Polski – za odzwierciedlenie sytuacji w tamtym regionie: zresztą – każdy z tych krajów ma swoją specyfikę).
Np. w Tunezji (o czym w Polsce cicho, dyskretnie) rozpoczęło się polowanie grup ortodoksów na prostytutki (ten proceder od dawna był w tym kraju dozwolony – turystyka), na sprzedawców alkoholu (to samo co z prostytucją), ataki na kobiety nie zakrywające włosy itd.
Proszę tylko poczytać sobie co ostatnio mówił w Dżiddzie (Arabia Saudyjska) „guru” egipskiego Bractwa Muzułmańskiego szejk Jusuf al-Kardawi: o demokracji, o wolności, o „szatnie” Zachodu etc.
@”Torlin” (i Jemu podobni – pozdro Torlinie) cieszą się, że islamiści nie są siłą wiodącą w tych rewoltach, a że są one „powiewem” wolności i demokracji w stęchłe powietrze muzułmańskich krajów-satrapii.
Nic nie szkodzi – chaos który tam nastanie będzie wodą na młyn dla islamistów – dlatego m.in. Bractwo w Egipcie nie kwapi się do rządów po 1/2 rocznej karencji wojskowych u władzy w Kairze. Po np. rocznym zamęcie i chaosie, po jeszce większym spadku poziomu życia ludności – a przede wszystkim: po zachwianiu minimum bezpieczeństwa i spokoju (a ludzie to dopiero odczują po jakimś czasie) – Bractwo będzie „proszone” o przejęcie władzy w kraju dla zaprowadzenia porządku.
Afganistan po wyjściu Ar.Czerwonej jest tego klasycznym przypadkiem, gdzie ludność z nadzieja witała talibów po latach bratobójczych walk (i chaosie) między zwycięskimi komendantami-bojownikami wojny z ZSRR. I dziś też – mając przed oczami „demokratycznie” wybranego Karzaja i jego „trupę” (czym oni się różnią np. od dyktatora Mubaraka czy „miękkiego satrapy „Ben Alego – chodzi o korupcję, nepotyzm, fałszerstwa etc ?! A Maliki w Iraku – wcześniej był Chalabi; nie ma co, Zachód stawiał i stawia nadal w tym świecie na „poważnych” polityków !!!).
I jeszcze jedno – narzekając na satrapów muzułmańskich trzeba sobie jasno powiedzieć kto ich wspierał i hołubił przez całe dekady. I dlaczego, z jakich pobudek to czyniono – czy czasem nie w imię „wolności, demokracji, swobód” – naszych, zachodnich i świętego naszego spokoju ! Mega-hipokryzja. Pisze o tym celnie i mądrze PA2155 (- pozdro z dn. 25.02. h: 00.11.)
To w imię słynnego powiedzenia „To sk…syn, ale nasz sk…syn” – chyba E.Hoover nie był komunistą ani cynicznym przedstawicielem rządu jakiegoś królestwa hula-gula z dziczy III Świata !?
N.Mailer rzec miał kiedyś: >Gdy stawka jest dostatecznie wysoka wszelkie reguły przestają działać<.
I dot. to zarówno satrapii, autorytaryzmów, królestw, demokracji etc. Tylko formy i sposoby przekraczania tych zasad są dostosowywane do kultury, cywilizacji, obyczajów panujących w danym kraju etc.
Pozdrawiam
WODNIK53
PS: Libia – wschodnia Libia różni się znacznie etnicznie, nawet – rasowo (w zach. części kraju więcej jest napływowej ludności z Sahelu: Mali, Niger, Mauretania – robotnicy sezonowi czy emigranci); wschodnia część – z Benghazi ciążyła zawsze do Egiptu – kulturowo, mentalnie, narodowościowo. Tam już onegdaj były rewolty p-ko Trypolisowi (jako synonimowi opresji regionu – Cyrenajka).
Ja wieszczę rozpad Libii – albo tak jak z Sudanem na dwa podmioty albo pogrążenie się w chaos na podobieństwo Somalii. Sudan a teraz – ewentualnie – Libia dadzą początek burzenia całego porządku po-kolonialnego – granice wytyczone „z księżyca” przez byłych „dobroczyńców z „wolnego świata” zachodniego vel kolonizatorów i grabieżców – na Czarnym Lądzie.
Zobaczymy czy przetrwa najgorszy reżim w świecie islamu – o którym dziwnie w Polsce się nie wspomina – najbardziej opresyjny, „ciemny” i brutalny: Arabia Saudyjska ? I autentycznie wspierająca (tylko dyskretnie, „po cichu”, wg zasady „tisze budiesz, dalsze jediesz”) na różnorakie sposoby islamizm i terroryzm.
Co Pan Panie Redaktorze o „Saudach” sądzi ?
Telegraphic Observer z godz. 17:25
Ciekawe tezy do dyskusji!
Pytasz co zrobi Tusk po wyborach – oczywiście jeśli je wygra. Myślę, że nic nie zrobi. Ale jeśli chciałby przejść do historii pod innym przydomkiem aniżeli „Donald, który nic nie zrobił” to powinien po prostu – śladem polskich reformatorów – wykołować swój elektorat. Zauważ, że wszystko co Polsce i Polakom przyniosło pożytek było robione wbrew ludziom. Nawet do Unii społeczeństwo wpychano kolanem. Tak więc Tusk powinien szybko (w ciągu roku)zreformować budżet, wprowadzić kraj do strefy euro, wypowiedzieć konkordat, zalegalizować trawę i małżeństwa gejowskie itp, itd.
Wspólne posiedzenie rządowe w Jerozolimie zrobiło na mnie bardzo dobre wrażenie. Myślę, że było przygotowywane przed rozruchami arabskimi ale dobrze, że go nie odwolano. To gest solidarności z ważniejszym z graczy politycznych i jedynym stabilnym państwem na tamtym terenie, ktore ma w tej chwili klopoty. To tez dobre posunięcie z uwagi na zaszłości historyczne. No i premier pokazał w końcu choć odrobinę nonkonformizmu – przynajmniej wobec powszechnego tu antysemityzmu. Dobre posunięcie moim zdaniem. Będą z tego pozytki w przyszłości.
Libia – Berlusconi histeryzuje z uwagi na swoje kłopoty bunga bunga. Ten kryzys jest mu w gruncie rzeczy na rękę bo odwraca uwage od jego intymnych problemów. Poza tym jak widać na polskim przykładzie nic tak dobrze nie skupia ludu wokół władzy jak poczucie strachu – Berlusconi na tym jedzie.
Wracając do rozmowy o kryzysie emerytalnym. Czy nie uważasz, że Polska powinna się zainteresować falą uchodźców z Północnej Afryki, ktorej boją się Włosi? Tamtejsze rodziny charakteryzują się bardzo wysoką dzietnością. Są też z natury konserwatywne co zbliża ich do polskiego modelu rodziny. Taki zastrzyk demograficzny byłby jak znalazł w obliczu polskiej zapaści demograficznej. Miałby kto pracować na te nieszczęsne panstwowe emerytury. Myslę, że Unia z chęcią wyasygnowała by środki na adaptację kilkuset tysięcy uchodźców z Afryki do warunkow życia w Najjaśniejszej. Taki numer swemu elektoratowi – dla dobra Polski – też mógłby wywinąć Donald Tusk po wyborach.
Pozdrawiam
@”Wiesiek 59″ z dn. 25.02.2010 h: 13.49.
Masz absolutną rację – świata nigdy nie był, nie jest i nie będzie homogeniczny, a ludzie – tym bardziej. Kto tak patrzy i opisuje to co się wokoło nas dzieje to albo jest ślepy, albo niedouczony, albo ma w tym jakiś interes.
Pozdrawiam z mroźnego Wrocławia
WODNIK53
PS:Miło i chętnie czyta się mi Twoje posty.
T.O. 18:23
Pozwól, Observerze, że wytknę Ci błąd (bo nie sądzę, żeby to był świadomie zastosowany chwyt erystyczny a la Schopenhauer), częsty u dyskutujących (nie tylko na blogach „Polityki”) i utrudniający sensowne, a często jakiekolwiek, porozumienie.
Redaktor napisał „zbuntowani”.
Ty to przeinaczasz na „zbuntowaną elitę”.
Zauważ, że te dwa pojęcia są zupełnie różne (wbrew pozorom), więc Redaktor pisząc o „zbuntowanych” mógł mieć zupełnie co innego na myśli niż ci, którzy pisali o „zbuntowanych elitach”.
Tymczasem w Twoim komentarzu zdajesz się sugerować, że mowa o tym samym….Hm… To że ktoś kiedyś pisał o „zbuntowanych elitach” nie znaczy, że ma to właśnie na myśli, kiedy słyszy o „zbuntowanych”. I vice versa.
Pamiętaj, co Ci już radziłem: trzymaj się syntez, unikaj analiz.
Opis kabaretu jakim z pozycji pisarza Wiesława Górnickiego, doradcy gen Jaruzelskiego była była wizyta generała u Kadafiego w Libii można znależć w rozdzaile „Kalif z Trypolisy” w książce: TERAZ JUŻ MOŻNA ,autor Wiesław Górnicki. Wydawnictwo Dolnośląskie. Rok wydania 1994. Trzeba to czytać na leżąco, na wypadek gdyby się dostało kolki ze śmiechu.
Ogólny wniosek, i to juz z roku 1982 (kiedy ta wizyta się odbyła) : JEST TO CZŁOWIEK PSYCHICZNIE CHORY. Niestety, choroba przez te lata mogła się rozwinąć.
Moja refleksja jest taka: On mowi, że jest nikim, nie jest prezydentem, premierem, jest nikim, władzę sprawuje jedynie LUD. On jest REWOLUCJONISTĄ. Ale jak możesz być rewoluucnonistą przez 42 lata ? Kiedy się skończy ta twoja rewolucja ? Z kolei, jeżeli twierdzisz, że to lud ma władzę, to właśnie teraz lud mówi ci bye, bye. Lud cię juz nie chce.
I jeszcze taka refleksja: Co tam sie w tej chwili dzieje moge sobie wyobrazić na podstawie swoich doświadczeń. Pracowałem w Libii, Bodaj w 1999 (już były sankcje) próbowałem lecieć samolotem z Trypoli do Benghazi. Nie było żadnej kolejki tylko walka o boarding passy. W pewnym momencie ludzie przeskoczyli przez ladę i otoczyli tego gościa, który wydawał boarding passy. Przewrócili go. On wstał, podarł tą listę i poszedł sobie. Myślałem że nikt nie poleci. Ale po godzinie otworzyli inną bramkę i tam juz stała policja, więc nikt nie przeskoczył.
Kiedyś w Benghazi na lotnisko jak się ludzie rzucili na bramkę to policjant zaczął strzelać w sufit. Taka była rzeczywistośc libijska.
Byłam raz w Tunezji za czasów jeszcze Burgiby i miałam wrażenie obyczjów dosłownie ze Średniowiecza a politycznie ówczesny reżim przypominał mi czasy stalinowskie, raziło mnie wszystko a jednocześnie sciskało mi się serce,wielka bieda, na przykład fakt że większość młodych zresztą ludzi ma popsute zęby, kobiety kąpiące się w basenie i w morzu tylko w ubraniu , derpczące o kilka kroków za mężczyzną , upał lejący się z nieba jak z pieca , a to była Tunezja uważana za kraj najbardziej proeuropejski w regionie, wydaje mi się że teraz nastąpiło silne zderzenie nowoczesności ze średniowieczem, podtekstem bieda i przeludnienie , kiedyś jeszcze Ryszard Kapusciński pisał ze problemy Afryki zrozumielibyśmy lepiej wyobrażając sobie skalę problemów w Polsce gdyby w przeciągu 15 lat ilość ludności wzrosła z 38 do 100 milionów osób, nie ma za co wykształcic tych ludzi nawet na poziomie podstawowym
W kwestii formalnej: rozmaite warianty pisowni nazwiska Kaddafiego wynikają po prostu z braku jednolitych zasad transkrypcji języka arabskiego na języki europejskie. Chińczykom udało się narzucić światu usystematyzowany system transkrypcji – pinyin (dlatego nie piszemy już Mao Tse-tung, jak za moich młodych lat, tylko Mao Zedong). Arabowie są skłóceni i rozproszeni, więc zapewne nieprędko do tego dojdzie. Poza tym dialekty, którymi się mówi w poszczególnych krajach arabskich różnią się od siebie, czasem bardzo. W dialekcie libijskim nazwisko przywódcy wymawia się „Gaddafi”, dlatego część mediów przyjęła taką wersję. W arabskim literackim będzie to Kaddafi, a tak super hiper poprawnie to Al-Kaddafi, z rodzajnikiem określonym al-. To jest transkrypcja uproszczona, opracowana przez polskich arabistów i używana np. konsekwentnie w wydawnictwach PWN. Mogę na ten temat długo, ale mam nadzieję, że wystarczy i że przystępnie wyjaśniłam.
telegraphic observer,
być może nie trzeba tak daleko stawiać cezury czasowej. Koniec października to rzeczywiście jedna wielka niewiadoma, i gdybyś zapytał każdego z nas (nie mówiąc o samym sobie) o to, co będziemy robić 23-go dnia dziesiątego miesiąca tego roku, to odpowiedź byłaby dokładnie taka sama: nie wiem.
Najbliższą data o kluczowym znaczeniu jest już bardzo blisko: 10 kwietnia. Moim zdaniem z dniem tym, a raczej w całym tygodniem rocznicowym, bo na taki się zanosi, związane będzie pewne przesilenie, przełom, na który liczę. Umordowanie powszechne tematyką smoleńską, po spodziewanym apogemum rocznicowym doprowadzi w końcu do przecięcia wrzodu na świadomości zbiorowej, jakim wytworzył się przez nieustanne międlenie tematu katastrofy, agresywne wypychanie go przed wszystkie inne, naprawdę ważne sprawy państwowe. Po cichu liczę na to, że nie tylko Tusk z Platformą, ale również SLD w końcu zdołają, na bazie ogolnego zamęczenia tematem smoleńskim, wyprowadzić dyskusję polityczną ze ślepego toru smoleńskiego w kierunku kwestii naprawdę istotnych. Od przewietrzenia atmosfery trzeba zacząć dyskusję polityczną i ustawianie się do wyborów, a to co ustawicznie zatruwa tę atmoseferę to własnie Smoleńsk, dzieki którem PiS skutecznie dyktuje ton dyskusji i ustala jej ramy.
Byc może takiego sygnału potrzebują zbuntowane elity, o których tak wiele sie tutaj dyskutuje.
Pozdrawiam.
Troche nie na temat, ale nie ma gdzie sie dopczepic….
Pisze wiec na blogu red. Szostkiewicza bo go czesto czytam choc czasem przeklinam.
Chodzi mi o tutaj o mechanizm i o to kto podejmuje decyzje ktore wiadomosci powiniem narod otrzymac, jakie tematy dyskutowac a jakich nie… Ze skory wychodzimy obecnie w dyskusjach o Kadafim, Egipcie, Bahreinie, Tunezji, itd… Wazne to jest, prawda. Ale od dwoch tygodni w USA toczy sie ostra walka o rozbicie/obrone zwiazkow zawadowych pracownikow stanowych. Centrum walki jest Madison, stolica Wisconsin. Od dwoch tygodni siedziba parlamentu Wisconsin jest okupowana przez tysiace ludzi, dzien w dzien. W ub. weekend bylo tam 70 tys. ludzi, tak 70 tys! Wielotysieczne protesty poparcia maja miejsce w Ohio, New Jersey i in. A w polskich mediach cisza, prasa nic, nawet Polityka milczy. Sprawa jest nieslychanie wazna, we wszystkich wiadomosciach w USA sie o tym informuje (za roznym natezeniem co prawda ale we wszystkich). Rozbicie zwiazkow o krajowym zasiegu w Stanach zmieni strasznie wiele. Informowani sa na biezacao obywatele Wlk. Brytanii, Francji, Niemiec i innych krajow…a w Polsce cisza? Nie moge uwierzyc a probuje zrozumiec i tez mi nie wychodzi. Czyzby narodu polskiego ta sprawa nie interesowala? Troche cyniczne przypomnienie: Jak w 1984 w Zdunskiej Woli zastrajkowala spoldzielnie pracy, to w USA, wszystkie media informowaly spoleczenstwo 24/7, a polskie media tak odplacaja? Fe…
Redaktorze, czy nie zgodzi sie Pan ze mna, ze sprawa jest wazna, ze warto to ludziskom podrzucic?
Oto profesjonalizm BBC:
http://www.bbc.co.uk/news/world-us-canada-12584332
Moze Pan wczesniej nie wiedzial, ale teraz Pan juz wie.
Pozdrawiam Pana serdecznie.
mw (02-25 o godz. 19:30)
Dzięki za komentarz, zawsze mile widziany.
Gdybyś mógł jeszcze przedstwaić różnicę między „zbuntowani” w kontekście wypowiedzi Pana Redaktora, „zbuntowane elity” w mojej, to niezmiernie pomogłoby nam w dyskusji. Oczywiście zrobiłem to świadomie, nie sądzę wcale, abym coś przez to przekręcił, ale może się mylę. Prosiłem Ciebie juz raz, abyś objaśnił, co rozumiesz przez „bunt elit”, o które elity Ci chodzi. Ponawiam prośbę. Miłego weekendu.
Kartka z P. (02-25 o godz. 19:22)
Zacznę od tyłu, że tak powiem. Przyjmowanie imigrantów i uciekinierów to specjalność kanadyjska, również z uwagi na wypracowywanie emerytur m.in. dla takich imigrantów jak ja -statystycznie rzecz ujmując, bo ja staram się fundować sobie wszystko samemu. Ale w Najjaśniejszej może z tego wyjść jakaś Patologia. Oczywiście, że to jest dobre rozwiązanie, ale nie w okresie przedwyborczym.
Myślę, że pisząc o Berlusconim miałem bunga bunga gdzieś w podświadomości, ale chodziło mi przede wszystkim o duży udział ropy libijskiej w zaopatrzeniu Włoch i rozlicznych związkach „gospodarczych” między dwoma krajami, w tym fali uciekinierów z Libii.
Oczywiście poparcie dla Izraela jest słuszne jako takie. Lecz czy polskiej realpolitik jest to potrzebne – tę tylko wątpliwość miałem, mam nadzieję płonną. Anglosasi nazywają overextension – ponad nasze siły. Ale może z uwagi na zbliżającą się prezydencję UE ma to sens, dodatkowo liczą się niewątpliwie „specjalne więzy” historyczne, w sensie pozytywnym.
Obserwując historie 21-lecia zgadzam się totalnie z tezą, że dla Polaków można wiele zrobić, najwięcej wbrew ich woli. Tak robiły z lepszym lub gorszym skutkiem, w większym lub mniejszym zakresie wszystkie rządu III RP, czyli (pomijając JO) aż do premiera Belki włącznie. Tragizm fenomenu Kaczyńskich w moim przekonaniu polega na tym, że dalsze robienie Polakom dobrze bez ich woli, a nawet wiedzy, jest praktycznie niemożliwe. Bo jak się zrobi, a Polacy w pierwszym porywie się obrażą, to pójdą do Kaczyńskiego ze skargą. Wszystko to, o czym słusznie piszesz, Tusk może zrobić po wyborach. Teoretycznie może, nawet gdyby miał większość w Sejmie. Ale mógłby Kaczyńskie zrobić ruchawkę pozaparlamentarną z pochodniami, aby obalić na ulicy te wspaniałe reformy. Takie niebezpieczeństwo jest realne, nie mówiąc o tym, że zwycięski następca Platformy mógłby po 4 latach wiele z tych reform odwrócić, chocby przywrócic konkordat, o zdelegalizowaniu trawy nie mówiąc. To nie takie proste w Najjaśniejszej – tak mi się zdaje. To wymaga czasu, przemian w świadomości, zmian natury demograficznej, trochę więcej zamożności, czyli … czasu. I to praktycznie jest możliwe dopiero po wyborach. A ja pisząc o finiszowaniu miałem na uwadze wyścig do Sejmu z jak najlepszym wynikiem. Wyliczam sobie, że 45 procent wyborczych głosów to minimum, które w większości przypadków da Platformie większość z uwagi na ordynację wyborczą. Wszystko ponad daje im przewagę o długość, albo dwie długości, w kategoriach służewieckich.
Muszę jeszcze sprawdzić jakie klimaty są dzisiejszej nocy w Kotlinie, w sensie ścisłym i szerokim – pozdrawiam.
Jacobsky,
z jednej strony trzeba by ustalić kto to są te elity i na czym ich bunt polega, bo nie jest to dla mnie jasne. W drugim ciągu, oczywiście Smoleńsk. Nie obiecuję sobie zbyt wyraźnego zamknięcia tej narracji (że tak się wyrażę) po 10 kwietnia, gdyż potrzeba jej i nośniki nie znikną. Może coś się przełamie w mediach, może elity liczące na powrót Kaczyńskiego zwątpią w jego gwiazdę, trudno mi rozwikłać tę polską łamigłówkę i coś przewidzieć. Myślę, że ten stan niewiadomej będzie trwał, aż do „odległej cezury czasowej” wyborów. Spodziewam się, że Tusk zmuszony jest lepszym fajterem niż Tusk rozleniwiony pewnością – rzuciłem kiedyś taką hipotezę. Myślę, że mimo jakichś tam drobnych czy pozornych błędów, rozgrywa jak dotąd doskonałą partię. Przecież dla oberwatorów takich jak my, ta cała smoleńszczyzna powinna być obojętną obojętnością. W końcu jest jej jakiś kres, może 10 kwietnia za rok, albo trzy lata. Jak widzisz uzbroiłem się w cierpliwość.
Jeszcze dwie uwagi. Mimo, że wybory wiosenne są lepsze od jesiennych, i to z wielu powodów, ale smoleńszczyzna wymaga, aby je odsunąc jak najdalej od 10 kwietnia – oczywiście, że to jest to data kluczowa.
Po drugie, z doświadczenia płn. amerykańskiego, a pewnie w innych jurisdictions znalazłoby się dalsze przykłady, dobre samopoczucie wyborców przekłada się na dobry wynik partii rządzącej (tak jest w ostatnich tygodniach w Kanadzie). I vice versa. Więc SLD i inne partie walą w PO jak w bęben metodą siania pesymizmu, nastroju klęski, więści o patologiach i złodziejach, o złym stanie państwa i gospodarki, i czego tylko się da aby obrzydzić. Dlatego nie rozumiem autora artykułu „Najjaśniejsza Patologia” – niby chce poprzeć Tuska, jak najmniejsze zło, ale z drugiej strony szkodzi mu, bo sieje niepokój i niezadowolnie z tego co jest. Może on jest jednak mało intleigentny w sensie ścisłym???
p.s.
Stasieku, dlaczego nie zwróciłeś mi uwagi na tekst Solskiej o rolnictwie. Przecież wiesz, że ja jestem ze wsi i ten temat bardziej mnie zainteresuje niż paty i patologie.
Dobranoc … karaluchy pod poduchy, jakże miły był to dzień z Wami,
najpierw z Redaktorem, potem ze spin doktorem, ehhhhh
PA2155! Wodniku! (dzięki za pozdro i vice versa)!
Zarzucacie m.in. Blairowi spotykanie się z Kadafim. Ale to jest problem całego cywilizowanego świata – spotykać się z dyktatorami czy nie. I gdzie jest granica pomiędzy normalnością a dyktaturą. Bo jak nie z Kadafim, to z Hu Jintao można? A z Putinem? Z tymi ludźmi trzeba się spotykać, nie widzę możliwości udawania, że tych państw (rządów) nie ma. Czy to jest hipokryzja? Ja bym tego tak nie nazwał, to jest raczej dopasowywanie się do sytuacji, robią to państwa od początku powstania ludzkości. Istnieje coś takiego jak „mniejsze zło” i „wróg mojego wroga jest moim przyjacielem”.
A że na tym traci ludność tego państwa? Ano tak, bo nie można im przedstawić demokracji w stylu zachodnioeuropejskiej, bo to jest siłą narzucanie naszych rozwiązań. Więc dla większości „demokracje” typu rosyjskiego czy chińskiego są najlepszym rozwiązaniem. Co zyskamy je ignorując? Chcemy, aby się tam zmieniło? Poprzez nierozmawianie? To jak chcemy coś zmienić, to nie możemy ciągle krytykować państwa, które usiłuje eksportować nasze ideały. Robi to często jak przysłowiowy słoń w składzie porcelany, ale chociaż coś robi. I Wy krytykując to państwo sami utrwalacie rozmowy z dyktatorami jako jedynie skuteczne porozumiewanie się z danym państwem.
Jak połączyć różne Wasze pretensje i fobie to powstaje Uroboros, wąż zjadający własny ogon. Jak ta cortázarowska źle przyszyta podwiązka, na którą stronę się nie odwróci, to nie pasuje.
@janina kopytkowska, @Jan.
Fajne minireportaże, to warte więcej niż się może komuś wydawać. Brawo!
Jeszcze uwaga do pana Redaktora Szostkiewicza. Jeżeli Pan Redaktor sie interesuje tym tematem, to warto zwrócić uwagę osób znającyh język arabski na obecnie, pewnie jedyne w swoim rodzaju, programy telewizji libijskiej Jamahirija. Ja pracowałem w Libii ale komunikowałem sie po angielsku. Troszeczkę znam arabski. Niech arabiści ogladają teraz te programy telewizji libijskiej. Kiedyś było dużo o Zielonej Książeczce, teraz to znikło. O czym oni tam mówią ? Ludzie dzwonia, chyba wyrażają swe obawy w zwiążku z prawdopodobnym podziałem kraju. Ale, wszytko jest chyba teraz ciekawe, bo kontrola Kadafiego się rozluźniła. A dla politologa, ten czas jest wspaniały dla pracy naukowej o roli mediów w czasach przełomu. W tej chwili na Telewizji Jamahiriji gadają bez przerwy, ciągle dyskusje albo przez telefon. Mało jest Kadafiego, kiedyś to było nie do pomyslenia.
Natomiast, jeżeli ktos sie interesuje tematem, to moim zdaniem najlepsza jest Al Zajeera na kanale angielskim. Na stronie gazety internetowej The Malta Times są ciekawe artykuły o Libii z perspektywy Malty.
Ciekawostka, czy kolejna – w przyszłości- lawina?
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/napiecie-w-rosji-rosnie-zaskakujace-badania,1,4195022,wiadomosc.html
„barbarian ante portas”…..???
W 20 lat po końcu zimnej wojny, zdaje się że wieczna zmarzlina zaczyna w świecie ustępować. Ciekawe, uboczny skutek efektu cieplarnianego?
Czy fale niepokojów społecznych nas zaleją?
Nikt nie jest w stanie zamrozić zmian……
Orson Welles ze swoją Wojną Światów został pobity na głowę, ale on w 1938r. miał do dyspozycji tylko radio, no i jego program był żartem.
Z ciekawości zaglądnąłem do Wikipedii, a tam Wojnie Światów poświęcono zaledwie parę linijek – to może odrobinę dziwić, jeśli weźmie się pod uwagę olbrzymie konsekwencje, jakie to słuchowisko spowodowało w USA.
Ciekawy jest poniższy akapit:
„Radiowa adaptacja powieści jest uważana za możliwie najlepiej przygotowaną produkcję radiową w dziejach. Stała się ona pierwszym obiektem badań socjologicznych Projektu Radio prowadzonych przez Rockefeller Foundation – skupiającej się na badaniu wpływu wywieranego przez mass media na społeczeństwo.”
Badania widać były owocne, a ich efekty wspomagają machinę propagandy, zwaną teraz nowocześnie PR, do dziś.
Telegraphic Observer z godz. 03:04
Jedna uwaga do Twojej mysli, że rodacy są zachowawczy, ostrożni i krytyczni wobec zmian. Zwróć uwagę, że wymuszane na nich reformy co prawda skutkowaly klęskami politycznymi reformatorskich ekip ale -co paradoksalne- efekty tych reform są doceniane. Mimo nienawiści do Balcerowicza nikt nie kwestionuje pożytków płynących z wymienialnej złotówki. Mimo wymuszonego politycznie wsparcia akcesji i klęski ekipy Millera rodacy bardzo sobie chwalą przynależność do Unii Europejskiej. Ba, najbardziej sobie to chwalą środowiska wiejskie, które akcesji były najbardziej niechętne. Tak więc polityka polska trochę przypominać powinna uwodzenie. Ów obiekt uwodzenia, czyli elektorat czasem trzeba sprytnie podejść, skusić, zmanipulowac, przymusić, by po prostu przekonał się, że coś co uznaje za straszne, czego się boi dostarczyć mu może wiele przyjemności. Warto to zrobić nawet jeśli uwodziciel potem pozostanie porzuceny. Dlatego nie mogę się zgodzić z Twoją tezą – tak nieustępliwie podkreślaną przez Mw -, że to wymaga lat i mozolnych kroczków. Zmiany w świadomości następują na skutek praktyki – nie ma praktyki to nie zmian. Więc gdyby Donald Tusk zechcial uwieść rodaków dając im euro to pewnie straciłby władzę ale po pewnym czasie ludzie cieszyliby się euro i doceniali je jak dziś wymienialną złotówkę. I nie pozwolili by sobie tego odebrać. Nie zabrałby by im tego nawet destruktor Kaczyński gdyby na fali frustracji przejął władzę.
W Twoim komentarzu wraca widmo marszu z pochodniami. W czasie oblężenia Krakowskiego przez krzyżowców na tym blogu szydziłem z tego zdarzenia. Dwa czy trzy tysiące sklerotyków z pochodniami to egzotyczny margines polityczny w każdym sensownie prowadzonym panstwie. W tym samym czasie dziesięć razy więcej młodzieży wyprowadziło na ulice Wolne Konopie. Tak więc powtarzam – nie ma się czego bać, trzeba iść do przodu. A Tusk powinien uwodzić społeczeństwo zmianą a nie zniechęcac jak znudzony mąż swą starzejącą się żonę.
Pozdrawiam.
wiesiek59 pisze:
2011-02-26 o godz. 10:40
O tym wzrastający napięciu w Rosji, szczególnie w „rejonach islamskich”,
już od paru dni głośno w prasie zachodniej. Dzisiaj, zaledwie przed godziną, wysłuchałem podobnych komentarzy na radiowej „Trójce”.
Śmiem twierdzić, że tak jak pisałem kilka dni temu, efekt domina to siła
destrukcyjna a nie budująca. Ciekaw jestem gdzie ten upadek kamieni
domina się zatrzyma? Oby nie za blisko naszych domostw, bo z rozpędu
i je poprzewraca!
A tego bym nie chciał.
Pozdrowionka.
Kartka z podrózy (11.48)
Zastąpienie złotego walutą euro jest krokiem dobrym, właściwym i to w jednym kierunku, bo odwrotu praktycznie nie ma. Tu zgoda więcej niż pełna, powiedzmy – przepełna. Ale praktycznie zrobić trzeba kilka kroków trwających ze 3 lata (w tym minimum 2 lata w europejskim ERM II, Słowacji zajęło czekanie w tej poczekalni ponad 3 lata), a przedtem czas na uporządkowanie finansów publicznych. Belka twierdzi, że nie powinny ono być robione szybciej niż przez 3-4 lata z uwagi na to, że cięcie wydatków negatywnie wpływa na koniunkturę i bezrobocie. Zatem 6 lat lekko licząc. Był dobry czas na wejście do strefy euro w okresie 2005-08, wraz ze Słowacją, ale kto inny uwiódł Polaków (i nadal uwodzi „patriotyczną” ideą narodowej gospodarki i waluty). Potem był kryzys w UE i osłabienie koniunktury w Polsce odsunęły ten „śmiały” plan w siną dal. Nawet teraz nie ma poparcia poprawka do Konstytucji umożliwiająca przyjęcie euro, podobno PSL i PJN się sprzeciwiają (a co na to Napieralski?).
Sam widzisz, kłody pod nogami Tusk a wkoło sami hamulcowi, a Ty mu nad głową z bicza trzaskasz, do biegu popędzasz.
O zniesieniu konkordatu nie dyskutujmy proszę, właśnie piję poranna kawę i rozglądam się wkoło jaki piekny jest świat, biało – bo spadło nieco sniegu, ale ciepło, ptaszki za oknem świergolą, życie jest cudowne nawet bez maryśki, a przynajmniej tak się zapowiada.
Pozdrawiam
Dwa teksty w dzisiejszej „Świątecznej” GW pozwalają lepiej uzmysłowić sobie przyczyny obecnego stanu społecznego, politycznego, cywilizacyjnego kraju (o czym wielu z nas dyskutuje na blogach „Polityki”).
Min. Boni, w wywiadzie, prezentuje się jako człowiek o bardzo szerokich horyzontach, widzący rzeczy w całej ich złożoności i zależnościach (a nie jak Tuwimowscy „straszni mieszczanie”, którzy „widzą wszystko osobno”).
Jego analiza wpływu feminizacji studiów na kwestie demografii i w efekcie zamożności społeczeństwa jest uderzająca.
Ale jeszcze bardziej oczywiste wydaje mi się (bo bliskie mojemu widzeniu sprawy?) przedstawienie działań i programu prof. Balcerowicza, jako czegoś, co spełniło swą role wtedy, kiedy właśnie był jego czas, kiedy potrzebne były działania proste, a i przyzwolenie na nie istniało. Dziś sytuacja jest zupełnie inna i nie odmawiając Balcerowiczowi jego przeszłych zasług, rozumiem Boniego, gdy wskazuje na zasadnicze niezgodności „propozycji” Balcerowicza z obecnym stanem kraju i zdecydowanej większości jego mieszkańców.
Ważny jest też fragment książki Tiny Rosenberg na temat roli „zorganizowanej anarchii” społecznej (paradoks ten, całkiem paradoksalnie, wcale, jak się okazuje, nie jest taki paradoksalny!) w promowaniu i przeprowadzaniu zmian społecznych.
Nie chodzi mi przy tym o wyolbrzymianie (ze zrozumiałych powodów u zwolenniczki tych ruchów; niewykluczone, że jest ulubienicą Krytyki Politycznej) znaczenia „otporu”, jako siły decydującej w wywołaniu, przebiegu i zwycięstwie wielu „kolorowych rewolucji” ostatniego dziesięciolecia, bo miał „otpor” tylko pewien, marginalny zapewne, wpływ. Ważne jest co innego: zwrócenie uwagi na konieczność „cierpliwości”, brania pod uwagę stanu świadomości społecznej, nawyków społecznych, systemu represji, ustroju politycznego danego kraju – przy planowaniu, organizowaniu i wykorzystaniu form oporu społecznego wobec reżymów autorytarnych czy nawet totalitarnych (z tymi ostatnimi już gorzej, oczywiście). Działacze „otporu” nie raz (wg autorki) temperowali niewczesne pomysły „napalonych” anarchistów, niebiorących pod uwagę stanu społeczeństwa, w którym przyszło im działać, a z drugiej strony musieli przyjąć do wiadomości oczywisty fakt, że społeczeństwo nie jest gotowe na zmiany i należy je widzieć w perspektywie nawet kilkudziesięcioletniej (co zapewne byłoby frustrujące dla wielu domorosłych naszych „opozycjonistów”).
Torlin:
Tu nie chodzi o rozmowy jako takie, tylko o kontrast jaki zostal stworzony przez przygotowania propagandowe do inwazji Iraku.
Zadne panstwo nie traktuje innego panstwa w absolutnej izolacji, nawet Iranu, Syrii lub KRLD.
Wizyta T. Blaira w Libii nastapila blyskawicznie po normalizacji stosunkow i chodzilo tam o interesy naftowe BP. T. Blair przez swoj demagogiczny styl mowienia o demokracji na swiecie i krzewieniu jej militarnie i sankcjami jest szczegolnie odrzucajacy. Nie wiem, czy pamietasz jego artykul w „Time’ie” lub „Newsweeku”, bodajze w 2000 r. o „New World Order”? Mnie pasuje jego charakterystyka (nieco fabularna), zarysowana przez R. Harrisa (jego przyjaciela i goracego zwolennika) w „Ghost Writer”. W momencie, gdy T. Blair przestal byc premierem UK (i aktywnym politykiem), przestal byc rowniez szanowanym politykiem i wszystkie jego idee poszly automatycznie do lamusa, co swiadczy o ich popularnosci i waznosci. O George’u W. Bushu tez warto zapomniec, bo on sprawia wrazenia, jak gdyby nigdy nie istnial.
A poza tym, skupilbym sie bardziej na ideach, ktore tkwia w spoleczenstwie amerykanskim, nie zas w dzialaniach politykow amerykanskich. Polityka amerykanska ma swoja specyfike, ktora Europejczykom naprawde trudno zrozumiec. Mnie osobiscie wciaz wydaje sie, ze marginalizcja ONZ tuz po zamknieciu okresu Zimnej Wojny uczynila swiatu wiele zla, poniewaz ten dialog miedzy roznymi panstwami o roznych systemach zanikl. Zostaly jedynie przepychanki i jednostronne weta, chocby ostatnio, gdy USA zawetowaly rezolucje Rady Bezpieczenstwa potepiajaca wznowienie osadnictwa izraelskiego na terenach okupowanych. Bylo to bardzo demokratyczne i pouczajace, bo udowodnilo, ze obecna administracja amerykanska popiera polityke, nawet nie mainstreamu, ale najbardziej skranych, drobnych ugrupowan w rzadzie izraelskim, ktore forsuja osadnictwo (przypomne- nielegalne w swietle prawa miedzynarodowego, co przyznaja nawet Amerykanie) za wszelka cene..
Telegraphic Observer
Jednym słowem za nami zmarnowane lata i to samo przed nami. A obserwowałem ciekawie i z sympatią jak bracia Slowacy wzięli się w garść i pod przewodem prawicowego rządu przyjęli euro. A potem jak bracia Estonczycy błyskawicznie wygrzebali się z monstrualnego kryzysu i weszli w styczniu do strefy euro. No i cały czas sluchałem jak rechotały nasze mędrki na temat ich głupoty.
Masz rację, że sytuacja polityczna jest patowa. Nawet dość oczywiste pytanie „zbuntowanych elit” – skoro 4 pracujących nie jest wstanie utrzymać w tej chwili utrzymać jednego emeryta to jak 2 pracujących ma zrobić to w przyszlości – nie wywołuje wiekszych refleksji. Swoją drogą nie wiem czy pytanie to dotarło do ludu? Nie wiem czy owi 35-latkowe minus z których poparcia zrezygnował Donald Tusk zdają sobie sprawę jaki los szykuje im trzesące (ze strachu)Polską starsze pokolenie? Starość jest jednak egoistyczna.
Jedyną receptą na to jest nadanie dynamiki, energii życiu politycznemu. A jak to się dzieje widać wyraźnie na przykladzie Afryki Północnej. Miejmy nadzieję, że się mlodzi ockną gdy im starzy przeżrą ich pieniądze z OFE zostawiając na dokladke górę monstrualnych długow. Jeśli nie to przyjdzie Szczecin za długi oddać. Z tym kanałem żeglownym co ruska rura gazowa tarasuje.
Pozdrawiam
Mw
Mam dwa proste pytania w związku z Twoim spostrzeżeniem – „rozumiem Boniego, gdy wskazuje na zasadnicze niezgodności „propozycji” Balcerowicza z obecnym stanem kraju i zdecydowanej większości jego mieszkańców”
1. Czy Premier Donald Tusk jasno i uczciwie poinformował Polaków o sytuacji gospodarczej kraju, długu publicznym i jego konsekwencjach? Czy przedstwił im dramatyczne konsekwencje tej sytuacji? Czy zwrócił sie z tymi problemami bezpośrednio do Polaków?
2. Czy Premier Donald Tusk będący rzecznikiem przyjęcia przez Polskę euro zainicjował w ostatnich trzech latach jakąś kampanię społeczną przekonująca obywateli do tego rozwiązania?
Chodzi mi o premiera rządu a nie „zapchajdziurę” Boniego.
Pozdrawiam
Torlin:
Jeszcze jedno, co musze dodac. O stosunkach chinsko-amerykanskich (chinsko-europejskich, rowniez) zadecydowaly koncerny amerykanskie, ktore przeniosly tam wieksza czesc swojej zyskownej produkcji. Rowniez, w pewnym sensie, GW Bush pozyczajac niebotyczne sumy od komunistycznych Chinczykow, m.in. na prowadzenie wojny w Iraku i Afganistanie. Nie sadze, aby na szczeblu oficjalnym pojawil sie kiedykolwiek powaznie problem demokracji i lamania praw czlowieka w Chinach. Mozna sie tym frustrowac, ale to jest polityka realna, nie zas jakies wydumane pryncypia.
Kartka 17:02
Na dwa proste pytania – dwie proste odpowiedzi (swoją drogą, nie wiem, co jest bardziej nieuczciwe: proste pytania czy proste odpowiedzi. Oba wydają mi się trudne do zaakceptowania, chyba że chodzi o dyskusję w kolejce do warzywniaka… No ale, niech Ci już bedzie):
1. Mnie poinformował. Tych, z którymi się zazwyczaj kontaktuję – też. Adwersarzy publikujących – też (o czym świadczą ich artykuły w prasie i wypowiedzi w „telewizorze”, dowodzące, że doskonale wiedzą, o co Tuskowi chodzi). Czy „zwykłych” Polaków też? Hmmm. Zapewne próbował, delikatnie, żeby nie wywoływać paniki w społeczeństwie irracjonalnym, słabo wykształconym logicznie i podatnym na histeryczne manipulacje. I chyba ci „Polacy” zdali sobie sprawę z „dramatycznych konsekwencji tej sytuacji”, bo zdaje się, że wahadło powoli zaczyna biec w kierunku spodziewanym (przez rząd). Tak jakby większość (czyli „Polacy”) zdawali sobie sprawę, że nie jest tak bajkowo, jak im to myślenie życzeniowe podpowiadało.
Bezpośrednio, w sensie demokracji bezpośredniej (referenda, wiece, orędzia itp.) Tusk się oczywiście nie zwracał, i chwała mu za to. Nie ma nic gorszego niż „demokracja” bezpośrednia. Mamy przedstawicielską, jeśli nie zauważyłeś, Kartko.
2. Tak, zainicjował dwie, pierwszą w Krynicy, prawie trzy lata temu, druga wkrótce potem, obie ułomne, nieśmiałe, bo już zaraz po pierwszej było jasne (kryzys), że czas minął (biorąc pod uwagę ile lat na to trzeba) więc nie ma co robić zamętu. Uwaga społeczna nie jest tak podzielna, żeby dać sobie radę z kilkoma poważnymi tematami na raz. Tusk to polityk naturalny, zwierzę polityczne, on „czuje” sytuację i nigdy nie daje się zwieść żadnym ideologicznie motywowanym podpowiedziom.
Kartko z podróży,
Po fakcie teraz widać, prosta sprawa, dla niektórych oczywiste było, że może nie być lepszego czasu na przyjęcie euro, ale po prostu ją zmarnowano. Jeśli idzie o euro w Polsce, to jest niestety melodia dalekiej przyszłości. I to pod warunkiem, że innych prostych spraw się nie załatwi wcześniej. Np. eliminacji KRUS dla prawdziwych farmerów, o którym się pisze od lat, w POLITYCE 9 pisze red. Solska, wielu się zgadza z tym oczywistym prostym planem, ale przecież Tusk obiektywnie patrząc, nic nie może zrobić. Czy „pochówkowe” musi być najwyższe w Europie? Takie proste, a jednak niewykonalne, widać w przypadku na prawdę ubogiego człowieka gmina nie może z funduszu socjalnego sprawić taniej trumny, proboszcz za darmo ją pokropić i pochować, ktoś z chóru jakieś requiem zaśpiewać dla rodziny, albo dla samego nieboszczyka. Proste oszczędności, jednak politycznie niemożliwe, i to bez najmniejszej winy Tuska.
Za to czasu się nie marnuje na zgłebianie „przyczyny obecnego stanu społecznego, politycznego, cywilizacyjnego kraju”. Podobno był czas Balcerowicza, kiedy potrzebne były działania proste i przyzwolenie na nie istniało – rozumiesz? istniało przyzwolenie na Big Bang Balcerowicza! Przez większośc tego czasu nie byłem w kraju, to można mi kit wciskać, ale był Jacek Kuroń i spin doctor (wide cytaty powyżej), a w noc wyborczą w październiku 1991 roku byłem i ja, i wdziałem jak partie reprezentowane przez 6/7 Sejmu były przeciwne, ich przedstawiciele pienili się ze złości na Balcerowicza, świeżo wybrani posłowie chyba kilkudziesięciu partii, już obiecywali wyborcom, że się zajmą tymi jego prostymi działaniami, że je zresetują.
Obecnie nadal są potrzebne działania, dla mnie oczywiste, proste, bo łatwe do zrozumienia, jak uporządkowanie budżetu państwa, bo wtedy stopy procentowe od obligacji skarbowych zejdą w dół, np. Czesi wcale nie w strefie euro, a jednak płacą o ponad 2 pkt procentowe mniej od nas. Może tymi prostymi działaniami udałoby się 1 pkt zyskać, a jak przyjęłoby się euro to z pewnością następny punkt procentowy. Wyobrażasz sobie, 14 mld złotych jak znalazł (od 700 mld zł długu), proste</b, czyż nie? Czy Balcerowicz nie wie jakie są potrzeby inwestycyjne społeczeństwa, nie tylko w infrastrukturę transportową i administracyjną (sądownictwo), ale także w edukację, czyli w kapitał społeczny? Ale jak czytam niektóre dociekania, to już widzę wilczy apetyt w oczach na proste przeżarcie wszelkich pieniędzy publicznych, jakie wpadną w ręce. Widzisz mój „anarchizm”, czy nie? Widzisz przeciw czemu się buntuję? Mam prawo?
Cytat z artykułu:
„W 1989 r. bunt utorował drogę demokracji, gorszej czy lepszej, ale demokracji. Stabilność i bezpieczeństwo naszej części Europy jest większe. Mamy kłopoty, ale nie katastrofę. Libia zdaje się zmierzać do katastrofy. Przykro patrzeć, jak Europa czeka z założonymi rękami na tę katastrofę.”
Tylko co Europa ma zrobić? Nie można porównywać zrywu przełomu lat 80 i 90 w Europie środkowej i obecnej rewolucji w Afryce północnej.
W tym wszystkim nie chodzi tylko o ceny ropy czy o Kanał Sueski, czyli o gospodarkę świata zachodniego. Tu chodzi o radykalne osłabienie znaczenia i autorytetu Zachodu (Ameryki i Europy) i o zdecydowane zagrożenie dla Izraela. Jeśli już Mohammed El Baradei mówi, że Izrael jest „największym zagrożeniem na Bliskim Wschodzie”, to już najwyższy czas głębiej zastanowić się nad losem świata, a nie wiecznie kręcić się wokół Kaczyńskiego czy Napieralskiego. Jakież to bez znaczenia! Dla świata. Dla Polski najważniejsze by było teraz poprzeć tan rząd, który gwarantuje brak chaosu w Europie środkowej. Już o to chodzi, nawet jeśli nie wszyscy są w stanie to dostrzec.
Tu jeden tylko cytat ze znakomitego artykułu Richarda Herzingera, który polecam wszystkim znającym choćby jako tako niemiecki:
http://www.perlentaucher.de/artikel/6748.html
(Jedno zdanie z tego artykułu: Der vermeintliche Hoffnungsträger des Westens, Mohammed El Baradei, hält Israel für „die größte Bedrohung im Nahen Osten”.)
@Antonius
Tworki to nazwa zwyczajowa. Opis z Wikipedii:
„Szpital Tworkowski, pełna nazwa Mazowieckie Specjalistyczne Centrum Zdrowia im. prof. Jana Mazurkiewicza ? szpital utworzony w 1891 roku koło Warszawy”
Obecnie w granicach administracyjnych Pruszkowa. Przez lata funkcjonowała w folklorze jeżykowym gadka: „Tworki! Wysiadać!” Elektryczna Kolej Dojazdowa Warszawska, a dziś Warszawska Kolej Dojazdowa ma tam przystanek.
Instytut Psychiatrii i Neurologii, ul. Sobieskiego 9, 02-957 Warszawa
Lokalizacja od 1973-go roku. Jeszcze kilka lat temu na skraju zwartej zabudowy.
Od południa teren ograniczony Aleją Wilanowską, a za nią Potok Mokotowski.
Teraz za Potokiem, na dawnych polach uprawnych osiedle dla zamożnych.
Odsyłanie Jarosława Kaczyńskiego do psychiatryka jest niezgodne ze współczesnymi tendencjami leczenia lekkich zaburzeń psychicznych oraz
neurologicznych. Na przykład: chorym na padaczkę zaleca sią aktywność zawodową. Wielu lekko chorym zaleca się integrację ze zdrowymi.
W Instytucie na Sobieskiego za dwa tygodnie odbędzie się konferencja pod nzawą: „Szpital psychiatryczny wolny od dymu tytoniowego”. Dla niektórych osób kwestia jest znana. Palenie papierosów pomaga chorym i do dziś jest tolerowane przez personel takich placówek.
A więc zarówno w przypadku Jarosława Kaczyńskiego, jak i w bardzo wielu przypadkach podejrzenia o psychozę lub patologię neurologiczną wskazania do odosobnienia mogą być błędem medycznym.
Hasło „Zamknąć!” jest powtarzane przez osoby nie radzące sobie intelektualnie
z aktywnością „szalonych”. Jarosław Kaczyński jest osobą, której odosobnienie narzucone z zewnątrz, mogłoby doprowadzić tysiące rodaków do depresji.
Podobnie jak ojciecTadeusz Rydzyk, tak Jarosław Kaczyński, jest wyrazicielem rzesz rodaków odczuwających, że zostali przez historię skrzywdzeni. Wokól JK skupiło się wiele osób traktowanych przez innych jako nieudacznicy. Średnia wieku zwolenników JK jest wysoka.
Z intelektualnym zakłamaniem przemilcza się główne źródło popularności obu heroldów krzywdy ludzkiej: ich zwolennikami są ludzie skrzywdzeni przez historię oraz przez młodych. Przypomnę żart z okresu wyborów: „Zabrać babci dowód osobisty.” Niekiedy babcia widzi wnuczęta równie często jak urnę wyborczą.
Ja mam żywy kontakt z czterema pokoleniami rodziny. Mieszkam w centrum kraju we względnym dostatku. Nie czuję się członkiem elity. Nie ma we mnie ognia gniewu i buntu. Jest we mnie niezgoda na działania polityków.
Ale nie ma we mnie oczekiwania na poprawę deux ex machina. Bogowie są zajęci ludźmi nieszczęsliwymi. Również tymi, którzy chcą zamknąć usta ludziom z fijołem.
Przez lata fizyczna rzeczywistość była konstruowana tak, jakby nie było dzieci
w wózkach i inwalidów ruchu. Gdy słyszę lub czytam o kneblu, to zwykle podejrzewam lenistwo umysłowe krzyczącego.
Przywoływany już przeze mnie na blogu e-Polityki bloger Andsol w swej preambule loga napisał także: „Na początku był skowyt.” Według mnie jest to prawda, ale ja inaczej ją wyrażam: „Na początku był okrzyk bólu i płacz dziecka.” Nasza polska rzeczywistość wygląda tak jak wygląda, bośmy postanowili żyć bez bólu i bez płaczu dzieci kaleczącego sen.
Dopóty nie wykarczujemy postawy: „Czy się stoi czy się leży …” nie będzie lepiej. Jarosław Kaczyński swe rozczarowanie życiem chce narzucić rzeszom.
Może i jest chory. Ale to nasze zagubienie jest jego siłą. Także chore nadzieje, że można rzyć bez trudności, bez bólu, bez starości i bez dzieci. Cierpienie nie jest sensem życia. Zadawanie cierpień też nie.
Starajmy się o utrzymanie się w udanym środku.
Pozdrawiam.
antonius pisze:
2011-02-25 o godz. 13:39
ja także jestem niewolnikiem skojarzeń, cytatów, myśli ludzi wielkich, średnich, małych oraz psa Fafika. Czytałem Twój tekst z z zapartym tchem podziwiając brawurę, fantazję i humor, przez łzy. Mam podobne skojarzenia i nie mogę zrozumieć amnezji narodowej, której efektem jest rosnące poparcie partii „wodzusia”. Ja osobiście, jako stały przeciwnik nacjonalizmu, rasizmu i jakiekolwiek prawicy, ale przede wszystkim kato, już obecnie psychicznie przygotowuję się do „radosnego pobytu w miejscu odosobnienia”, z którego wychodzi się przez komin i nie ma się później własnego grobu. Już raz w skrócie wyraziłem się na blogu DP, że takie zakończenia mej doczesnej tułaczki najbardziej mi odpowiada w warunkach n-tej Polski, lecz spotkałem się z upomnieniem miłego Kolegi, że powinienem mieć więcej szacunku dla siebie. A ja dokładnie miałem w myślach scenariusz przez Cienie opisywany, lecz odnosiłem go do modnych w n-tej Polsce ekshumacji.
Z wyrazami podziwu pozdrawiam Ciebie antoniusie, także gospodarza i wszystkich dyskutantów.
To byłoby na tyle. Aż tyle. O zastanowienie proszę i pozdrowionka przesyłam.
Mw
Dziekuję za wyczerpującą odpowiedź. Ja natomiast o sytuacji gospodarczej kraju dowiedziałem się z pewnym zaskoczeniem od „zbuntowanych elit”. Wydaje mi się więc, że nie rozstrzygniemy tej kwestii.
Pozdrawiam
Telegraphick Observer
Dobrze pamietam przełom 1989/90 rok. Trzy miesiące pracy Sejmu odmieniły kraj. Odmieniły to słabe slowo – to był nowy kraj. I pamietam też to „przyzwolenie społeczne”, ktore jak mętna, spieniona woda wyłonilo po roku dziesiątki ograniczonych partyjniaków zdolnych tylko do tego by konserwować za ciężkie pieniądze biedę – w założeniu Balcerowicza przecież tymczasową. Kuroniowi nawet do głowy nie wpadło, że stworzona przez niego tymczasowa oslona biedy trwać będzie i kostnieć przez ponad 20 lat. I jak czytam w tchnących optymizmem komentarzach przez następne dziesiątki lat… . Mozna sobie powspominac … . Tak jak snuć analogie do Czechów, Słowaków czy Estończykow. Albo Libijczykow…. . Jak to jeden z Blogowiczów napisal – „Tusarak” i „Kaczafi”. Fajnie, zawsze lepiej się śmiać niż plakać.
Dzięki za uzupelnienie rozmowy o stopy procentowe obligacji. O tym nie pomyslałem.
Pozdrawiam
Libya, jesli chodzi o jaka kolwiek interwencje Europy lub NATO w tym kraju to nie jest takie proste, jest to kraj muzulmanski i moze to zostac odebrane jako chrzescijanska krucjata, interwencja moze doprowadzic do pewnej konsolidacji spoleczenstwa u boku dyktatora, a oprocz tego przy militarnej interwencji zawsze najwiejej ginie ludnosci cywilnej, jesli zostanie wprowadzone embargo gospodarcze to tez najbardziej ucierpi przecietny obywatel, wydaje sie ze najlepsza opcja bedzie zamrozenie aktywow dyktatora i „no fly zone”
Poradzimy sobie.
A z pana tekstu jakies takie dziwne wychodza zmory, ze po co w ogole bylo sie buntowac Libijczykom przeciwko tyranowi, bo przeciez teraz moze byc z tego tylko katastrofa.
To takie typowe myslenie polskiego Kalego (kalekiego mysleniem?) z saloonu.
Lepszy tyran niz nie wiadomo co, przeciez.
Lepszy Tusk, gdyz o la Boga PiS, Kaczynski, Ziobro i co tam jeszcze …
Lepszy byly SB-ek biznesmen, niz jakis golodubek, poczatkujacy kapitalista
Lepszy byly PZPR-owiec, bo ma praktyke w polityce, niz jakis element z ciemnogorodu
itd itd itd
„Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam” – Paulo Coelho
Ale mezczyzna tez placze.
Moze i powinien. Tylko nikt tego nie ma prawa widziec.
TO. 19.19. Wtedy dokonano zamachu stanu przy pomocy agentów amerykańskich. Nikt nie zapytał narodu o zdanie. Balcerowicz odegrał rolę prymitywnego podstawionego słupa, przy poparciu ciemnego motłochu Solidarności. Ot i cała prawda.
Z różnych źródeł tudzież opowieści starszeństwa wynikałoby, że Polskę w 1981 przed wjazdem dywizji rosyjskich uratował m.in. Afganistan bo reperkusje mogłoby byc wówczas tragiczne. Dzisiaj mamy podobne paralelle wojna w Afganistanie zali pod inną flagą , wydaje się ,że tą słuszną , ale w takim samym bardaku z którego końca nie widać jak honorowo wyjść , a do tego nie stracić twarzy w ramach ?demokracji?. Czyżby fatum Afganistanu pogrzebie ku ironii losu , a nie ocali Libię Djamarihiję , której przywódca ma na sumieniu wiele grzechów a nawet zbrodni, ale tolerowano go przez tyle lat ponieważ dysponował przogromna kasą co pozwalało mu żyć spokojnie i stosownie się opłacać, nawet ofiary Lockerbie szczodrze opłacił i nastała cisza, jako że nie pieniądz szczęście daje. Rewolty w części arabskiej nastapiły celnie tak jak nastąpiła fala buntów Polsce w 1981r gdzie Radzieccy byli aktywnie włączeni w Afganistan. Dzisiaj świat pogrążony w kryzysie finansowym, Europa na skraju bankructwa, zanagażowanie w Iraku i Afganistanie, gdzie sukcesu jak nie było to i nie będzie, uderzenie celne (tzw. między uszy ) poprzez falę przewrotów i rewolt. Nie Libiii się obawiam , bo to nie jeden naród lecz zbitek plemion lecz o Marghreb dalsze losy, szczególnie o sytuację w Algierii (wprawdzie też etnicznie podzielony m.in. Barberów, Mozabitów, Touraków itd, gdzie Arabowie to mniejszośc) . Nie stać Europy na ratowanie własnej wspólnoty bo kolejni bankruci w kolejce, nie będzie zatem mozliwości ratowania gospodarek śródziemnomorskich w skuteczny sposób , w tym w szczególności Algierii i Maroka bo Europa nie jest w stanie wchlonąć kilka lub więcej milionów ludzi by ostudzić tamtejsze niepokoje. Czyżby rozwiązaniem byłoby rewolty : a niechaj się wytłuką ? Teraz wygranym na tym całym zamieszaniu ( ciekawe kto za tym stoi) będzie niebawem Turcja ,która pojawi się w roli Mesjasza wskrzesając swe dawne wpływy ottomańskie, już nie tylko w roli petenta do EU. Już teraz przyjazd Recep?a Erdogan?a do RFN m.in na Hannover Messe jest awizowana na plakatach w dwóch językach, a sami Niemcy na ten fakt stwierdzają potulnie, że to awizacja przylotu Szefa. Warto jednakże wrócic do niektórych opublikowanych pozycji jak Samuela Huntington?a ?The Clash of Civilizations? czy nawet niedawnej , obłudnie oplutej ?Deutschland schafft sich ab? Thilo Sarrazin?a.
Kartka z podrózy (26-02-g.17:02)
Stawiasz mw dwa proste pytania, które mieszczą w sobie krytykę premiera za to, że nie zwraca sie bezpośrednio do Polaków, by „poinformować ich jasno i uczciwie o sytuacji gospodarczej kraju”itd. W podobnym duchu wypowiadał się E. Smolar w GW.
Niby panowie macie rację, ale nie do końca. Pamiętam co najmniej kilka wyczerpujących ten temat wypowiedzi publicznych Tuska, tyle że przechodzą bez większego echa, bo Polacy – przykro to mówić – nie potrafią sie skupić na uważnym słuchaniu czegoś, co nie jest zlepkiem sloganów i banałów. Trafia do nich prosty, choc bełkotliwy przekaz, z którego zapamiętuje się nośne hasła. Nic dziwnego, że zwłaszcza do tych zapamiętale krytycznych wobec rządu rodadaków przebija się „narracja” Prezesa, którą mylą z rzekomą charyzmą tego pana.
W takim, a nie innym odbiorze treści uwazanych za istotne ogromny udział mają ztabloizowane do szpiku media.
Pozdrawiam
Pan Adam troche straszy, jak gdyby nie rozumial naszych szczegolnych praw do wspierania demokratyzacji swiata i wszelkich form walki dobra ze zlem. Dlatego jestesmy przeciw Kadafiemu. To takze dlatego jestesmy za Chodorkowskim w walce z Putinem, za Julia Tymoszenko w walce ze wszystkimi, za Andzelika Borys w zmaganiach z Lukaszenka, za Orbanem w walce z komunistami, za Saakaszwilim, za Basajewem, za Pinochetem, za Zakajewm…itd.,itd. To w imie walki o bezpieczny swiat, udalismy sie wspolnie z Amerykanami do Iraku, aby poszukiwac tam broni atomowej i waglika – a przy okazji zaprowadzic tam lad i porzadek.
Wczoraj natrafiłem na dość ciekawy wpis…..
„#
#
bayadera wczoraj
Oceniono 7 razy 3 + – zgłoś do moderacji
2-julita
Zgadzam sie calkowicie. Po moim ostatnim pobycie na Filipinach ( miesiac temu) do tej pory nie moge przyjsc do siebie.
Wszyscy moi rozmowcy i przyjaciele na Filipinach opowiadali mi , ze za Marcosa nie bylo nedzy ani bezrobocia. Jedna kobieta to plakala jak wspominala bylego prezydenta –tyrana.
Ulice podobno byly czyste bo Marcos zapewnial roboty publiczne. Wszyscy dostawali pieniadze za prace. Po Marcosie zostala tylko karta emeryta, ze znizka na jedzenie i posilki w restauracji. Bardzo mnie to zdumialo, bo Filipiny nigdy nie nalezaly do moich zainteresowan.
Okupacje zydowsko-amerykanska widac na kazdym kroku. W trzech glownych ksiegarniach na Filipinach nie mozna bylo kupic … mapy Filipin, ani ZADNEJ ksiazki o historii Filipin od 1521 (podroz Magellana) – do okupacji amerykanskiej (1898).. Po wielu dochodzeniach
(i moich naturalnie awanturach) okazalo sie, ze nigdzie w magazynach tez nie ma takich ksiazek – nawet w bibliotece uniwersyteckiej na Cebu. Udalo mi sie kupic malutka mape Filipin w biurze turystycznym ale tez nie od razu tylko … po trzeh dniach zabiegan i pomocy przyjaciol.
Natomiast cale polki zalegaja ‚Pamietniki Anny Frank’. Ciekawe, kto to czyta.
Wszystkie napisy, reklamy, nazwy ulic, instrukcje itp, sa w jezyku angielskim/ameryknskim. Nigdzie nie ma ani jednego slowa, ani jednej nazwy w Tagalogu (powszechnie uzywany dialekt a Filipinach) ani innych dialektach.
Filipiny sa masowo wynaradawiane i ekspolatowane. Takiej nedzy jak na Filipinach (i takiej korupcji) nie ma nawet w Indiach. Filipiny sa jedynym i najbardziej okradanym i zubozalym panstwem w tym rejonie.
Trudno sobie wyobrazic jak ludzie spia na ulicy razem z psami i kurami. Na moje pytanie jak oni (glownie chodzilo mi o dzieci ) spia – jedna pani Filipinka odpowiedziala: ”
‚Normalnie. Zamykaja oczy i spia”
Marcos budowal cale osiedla dla bezdomnych (stad m. inn. bylo takie zadluzenie kraju); jak przyszla ta qrwa polityczna Corazon Aqino to nastala taka nedza, ze ludzie posprzedawali markosowe mieszkania bo nie mieli za co zyc. Wtedy Corazon powiedziala, ze nic im sie nie nalezy bo nie potrafia zyc w normalnych mieszkaniach, niech zyja na ulicy jako tzw. squatters. Niektorzy maja nawet kawalek blachy nad glowa bo tam wiecznie pada. Dzieci tych squattters oczywiscie nie chodza do szkoly bo teraz za wszystko trzeba placic.
A legenda o Markosie-tyranie snuje sie po wszystkich krajach swiata.
Przeciez wszyscy wiemy na czym polega wyzwolnie Iraku spod dyktatury Husseina.”
Na ile ten komentarz jakiegoś blogowicza jest prawdziwy?
Czy czasem dyktatura nie jest mniejszym złem z punktu widzenia przeciętnego człowieka?
Demokracja i więzi międzyludzkie…..
Swego czasu zastanawiałem się nad fenomenem wielkich przywódców. Najczęściej ich sukcesy kończyły się wraz z ich życiem. Niewielu z nich pozostawiło po sobie kontynuatorów, dzieło życia okazywało się nietrwałe.
Społeczeństwa którymi przewodzili błyskawicznie wracały w utarte koleiny.
Kadafi budował Libię swoich marzeń przez 40 lat, Mubarak 30, o wielkich inwestycjach pisano niejednokrotnie. A teraz?
Kto przyjdzie po nich? Nie sądzę by ktoś lepszy, mniej skłonny do prywatyzacji państwa i jego dochodów na własne potrzeby.
Jak już pisałem, zwornikiem łuku, tamą, pozostaje Turcja.
Czy ktoś wie, dlaczego Ataturkowi się udało???
A z tą opinią o Marcosie, ciekawa sprawa……
Jeszcze taka glosa do dyskusji……
http://wyborcza.pl/1,98077,9057345,Wielki_Brat_patrzy_przez_palce.html
Można ukarać Libię, Iran, Białoruś…..
A co z Arabią Saudyjską? Chinami?
Nie ma uniwersalnych wartości w świecie Człowieka, jest tylko wybór Mniejszego Zła…….
Czy wybierać bezwzględne dążenie do IDEAŁU, czy małymi kroczkami, bez rewolucji i krwi, posuwać ten wóz cywilizacji w odpowiednim kierunku?
Czy dyktator Łukaszenka, Putin, Saudowie, to mniejsze, czy większe zło, ocenią ludzie im podlegli……
Zosienka, 09.32. Kadafi był piękny dokąd był potrzebny. Nawet do bunga bunga. Byłem przeciw Kadafiemu od początku. Ale także jestem zdecydowanym przeciwnikiem Twoich bohaterów, oszustów. Chodorkowskim,
Tymoszenko, Borys, Orbanowi, Saakaszwilim i jego amerykańskiej żonie, Basajewowi, Pinochetowi i Zakajewowi. Dodałbym jeszcze kilku. Wielu z nich było bandytami i zbrodniarzami. Wybrałaś sobie w sam raz rząd zbrodniarzy na bezpiecznym w Iraku i Afganistanie świecie. Czy byłaś już w kościółku?
Szanowne „uzupełnienie” Czesława i Anodiny!
To oczywiście freudowska pomyłka i ?wynik skojarzeń?, rzecz jasna chodziło mi o Czecha i Rusa!
Żałowałem już, że umieściłem moje nieco smutne przemyślenia na blogu i to z kilku powodów: Po pierwsze primo: Nie wierzyłem, aby ktoś się tym zainteresował, dalsze „prima” to naciągana analogia do wywołanej przez gospodarza Libii oraz fakt, że blog Szostkiewicza rządzi się własnymi prawami edytorskimi i zniszczył prawie całkowicie wyrazistość i ekspresję moich myśli przez te cholerne znaki zapytania zamiast innych pięknych znaczków. U „kolegów” gospodarza nie ma problemów – tekst z Open Office’a wchodzi dobrze, gubi tylko boldy, kursywę itp. Wiem, że rasowy bloger (blagier?) może to zwyciężyć, ale nie mam ducha, aby opanować tę sztukę. Może na wiosnę, jeśli jakieś tam soki powrócą razem z ochotą do czegokolwiek. Sam oglądałem mój komentarz(?) z niesmakiem, bo mam zasadę taką, jak ś. p. Marian Załucki: „…bo ja braków, bo ja braków nie wypuszczam z rąk…”. U niego skończyło się to ślubem z brzydką kobietą, a u mnie kiepskim edytorsko tekstem, choć tu analogia jest mocno naciągana, a może jej nawet nie ma?
Cieszy mnie, że choć jedna osoba przeczytała to co napisałem, bo przecież każdy , nawet Sławomirski, chce żeby go czytać.
Pozdrowienia!
PS
Bardziej na temat napiszę w odpowiedzi na komentarze Czesława.
Zosienka pisze:
2011-02-27 o godz. 09:32
Szanowna Pani Zosienko. Już mi się wszystko pomieszałem, ale byłem przekonany, że wąglika to mieliśmy szukać w Afganistanie, a nie Iraku, zgodonie z wierszykiem recytowanym przez pierwszaków w mojej miejscowości:
„Jestem sobie talibanek,
Mam granatów pełen dzbanek,
Mam kałacha,
A w koszyku sto ampułek po wągliku”
To wreszcie gdzie precyzyjnie mieliśmy czego szukać
Pozdrawiam szczególnie serdecznie.
Lech i antonius,
nie bardzo kojarzę do jakich teści wpisu antoniusa nawiązuje Lech, ale wnoski rozumię i popieram.
Sam wydałem dyspozycję żeby to co nie wyjdzie przez komin szybko znalazło się w mojej ulubinej Zatoce.
Tyle.
Pozdrawiam
Zosienka pisze:
2011-02-27 o godz. 09:32
Przecież mamy wielką tradycję w niesieniu pomocy
San Domingo, Hiszpania- w przeszłości
Irak, Afganistan- obecnie……
„za wolność naszą i waszą” ?
Szwajcarzy zarabiali eksportując najemników, my dopłacamy do interesu….
Więcej Wokulskich, mniej Kozietulskich?
A ostatnia „szarża Smoleńska” mówi wiele o kompetencjach naszych generałów.
spin doctor pisze:
2011-02-27 o godz. 10:36
Grobami „pięknych” usiana jest cała Ameryka Południowa….
Pahlavi, Noriega, Marcos, Duvalier, też byli swego czasu piękni i przydatni.
Łaska pańska [USA] na pstrym koniu jeździ?
W 1939 też mieliśmy wiernych sojuszników, w 1944 ustalili nam nawet sensowne granice. Gdyby były inne obecnie…….brr….
wiesiek59 pisze:
2011-02-27 o godz. 09:40
Są to wielowątkowe epopeje, które mozna pisać , czytać i słuchać jak ludzie wychwalają przypominajac niedawne reżimy, ktore wedle tzw. ?obserwatorów? tudzież ?obrońców praw człowieka ? czyli innych niezawistnich albo tez mafijnych organizacji szerzą wieści o prześladowanytch i torturach za czasów Franco czy tez Antonio Salazara w Portugalii równo opluwając ich porównujac czasami do Nerona ( o którym jak się dzisiaj okazuje raczej niewiele wiemy a obrońcy praw czieławieka raczej nie mieli możliwosci się z nim widzieć). Tylko co mieliśmy na pólwyspie iberyjskim : spokój , ludzie mieli prace , było bezpiecznie. Reżimy obalone : przyszlo nowe czyli napływ szumowin często w postaci przekrętów finansowych , nierzadko mafijne oprychy. Ale wracajac do Kaddfiego, mając okazję bycia w Libii wielokrotnie nawet po ataku w 1986r mogę stwierdzić, że biedy tam nie było, wszyscy żyli na koszt państwa, a miejsce pracy to raczej miejsce spotkań towarzyskich, cosik w rodzaju komuny jak za czasów PRL. Pracę jako taką wykonywyła 1.5 mln. rzesza migrantów i tak w owy sposób kareta ciągnęła do przodu. Polakom też tam udało się pare groszy zarobić, by kupić wymarzone 125p za dulary w Pewexie. A i tow. Gierek łyknąl biorąc miliardowe depozyty Kaddafiego, które równo skonsumowano bez uprzedniej zgody depozytariusza no i potem, Jaruzelski nie miał z czego oddać. Jednakże po 1989r rada cadyków stwierdziła , że Kaddafi to jednak terrorysta , a nie przyjaciel Polski jak się podawał , a więc długów nie ma co za szybko oddawać. Taka tez była wola innych wierzycieli,że nie ma priorytetów w oddawaniu pożyczek gierkowskich lecz wszyscy mają być traktowani po równemu.
Kaddafi miał do wyboru siedzieć cicho i w spokoju albo aktywnie szkodzić m.in w postaci teroryzmu. Ale trzeba patrzeć na to dwojako. Dzięki niemu m.in Mandala jest przy władzy , on finansował ten ruch, Zambabwe , Angolę , Czad, Kongo .
W efekcie w Afryce Pld. nie ma apartheidu , jest demokracja , wolność, co widać gołym okiem , że strach wyjść na ulicę. Teraz tam najwieksza przestępczośc i zarażonych wirusem HIV lącznie z kilkami ministrami. No ale tak jak jest z tą wolnościa i demokracją. W Polsce też za komuny bito i mordowano na każdym rogu ulicy jak to często wynika z akt IPN’u a więc Solidarnośc walczyła spodziewając się nazajutrz Holywood?u , bo w telewizji szedł równo odcinkowy Dallas , więć odźwięk był jednoznacznie rozumiany wśród narodu, że po obaleniu komuny będzie tak wszędzie w każdym domu, ale w wyniku obalenia oprócz legendarnych przywódców śmietanę pije z nimi niewielu. Pozdrawiam i pozostawiam ze starym dylematem.
Spinie Doktorze…zle trafiles. Jestem bezboznica! A poza tym gratuluje poczucia…
wiesiek59 pisze:
2011-02-27 o godz. 11:40
„w 1944 ustalili nam nawet sensowne granice. Gdyby były inne obecnie??.brr?.”
Zapomniałeś dodać, że nie tylko granice nam sensowne ustalili ale i ustrój równie sensowny.
Gdyby nie socjalizm żyłoby nam się przez te 45 lat równie beznadziejnie jak dziś .. brr..
Szkoda, że się skończyło ale przynajmniej granice zostały.
Choć, jakby nas jeszcze bardziej na zachód pyrgnęli, jeszcze lepiej by było.
Mnie się na przykład bardzo w Berlinie podoba, że o Paryżu nie wspomnę bo to już by pazerność była, choć pomarzyć..
Tak, zabrakło Amerykanom wyobraźni przy tych granicach.
zmienmy temat. ONET informuje, ze we wtorek 1 marca konczy zywot tzw.Komisja Majtkowa. I bardzo dobrze, bo wreszcie skonczy sie haniebne wciaganie kosciola i zakonow w afery kryminalne montowane przez dawne SB. Slusznie zachowal sie Trybunal Konstytucyjny ze odroczyl rozpoznanie skargi SLD na niekonstytucyjnosc dzialalnosci komisji, bo co nagle to po diable. Miejmy nadzieje, ze juz zadna sila i zadna partia nie odwazy sie na czyny godzace w autorytet kosciola w Polsce, a zaden policjant drogowy (nawet na Podkarpaciu) nie zatrzyma biskupa Michalika, ot tak sobie.
Coś co głaszcze moje ego.
Choć nie mam wiedzy ekonomicznej, ta dyskusja potwierdza moje odczucia którymi próbowałem się nieco nieudolnie podzielić….
http://www.gazeta.tv/plej/0,100864.html#kanal=Plej,typ=szukaj,film=76023_9165526,slowo=tok%20fm,strona=1,sortuj=data
]
Polecam odsłuchaniu naszym ekonomistom blogowym……
PS.
Kapitalny fragment o cukrze!!!
Aż się prosi wkleić, skoro na temat, no i gratka dla zwolenników teorii spiskowych w wykonaniu USA (cześć spin doctor !):
A nie mówiłem? – takimi słowami Aleksiej Miller, szef najpotężniejszej rosyjskiej spółki energetycznej, ostrzegał Zachód mówiąc, że nie będzie on już mógł tak bardzo polegać na dostawach energii z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej.
Miller, który jest prezesem zarządu rosyjskiego giganta energetycznego Gazpromu, w niezbyt subtelny sposób dał kuksańca globalnym importerom energii, zwłaszcza Europie, informując, że powinni oni bardziej inwestować w rosyjską ropę i gaz.. (za onet)
Za bliskowschodnią zawieruchą stoi Moskwa. To chba więcej niż jasne i wraźne. Jak szukać spisków, to na całego !
Mag z godz. 22:44
Tabloidyzacja mediów… . To jak mantra sie powtarza w komentarzach tłumacząc właściwie wszystko. Wszystko co kupy się nie trzyma, dobija brakiem logiki mozna wytłumaczyć tabloidyzacją mediów.
Nie wiem czy to jest problem ludzi czy premiera, że go nie chcą, nie potrafia sluchać. Premier mówi (taktownie! delikatnie by nie wystraszyć) ale ludzie go nie słuchają, nie mogą się skoncentrować. No ale on sie pochyla nad nimi jak terapeuta z czułością, wsłuchuje się w ich głosy i za wszelką cenę stara się im dogodzić. Byle ich tylko nie zirytować… . Dla ich dobra. Czy to nie tabloidyzacja?
Pozdrawiam
Kartka z podróży (02-26 o godz. 20:33)
„Przyzwolenie społeczne” wyborcy wycofali już przed końcem 1990 roku, gdy premier przepadł w wyborach. Ktoś może powiedzieć, że powodem było uznanie go za Zyda, co do tego samego się sprowadza. Wtedy powstało pojęcie „zderzaka”, tego kto odpada po ostrym uderzeniu i zepchnięciu z torów kawałka z budowli realnego socjalizmu. Teraz już się tak nie mówi – chociaż niektórzy maniacy lubią gawędzić o „słupach” – ale termin „hamulcowy” jest w obiegu.
W artykul JŻ jest taka cezura i etykietowanie, przed Buzkiem-Balcerowiczem rządzili chadecy i liberałowie, od nich zaczęły się rządy konserwatystów i neoliberałów. Czy Balcerowicz najpierw był liberałem, który awansował na neoliberała wg. tej teorii? Tworzy się w ten sposób mit, że reformy państwa przed 1997 były dobre (wreszcie, po tylu latach ich krytykowania), na ogół, ostatecznie miały „przyzwolenie społeczne”, a potem ten radosny związek władzy z ludem zerwano i teraz czas z tym skończyć. I jak się wmyśleć w tę retorykę i powiąże zo obecną sytuacją, to ma to wszystko sens. Dalsza modernizacja jest potrzebna, zarówna kilka prostych rozwiązań, jak i wyzwolenie „głębszych i złożonych rezerw”. Inaczej nie będzie dalszego pościgu za czołówką Unii. Boni te wizje bada i opisuje, one są dobre, jeszcze kilka miesięcy temy krytykowano go za to w czambuł z tzw. pozycji lewicowych, ale w gruncie rzeczy nie różni się on od Balcerowicza.
W PRL hasłem propagandy (niektóre z nich miały ukryty sens) było, że partie i stronnictwa prowadzą różne warstwy społeczeństwa do socjalizmu: PZPR – robotników, ZSL – chłopów, SD – rzemieślników i cześć inteligencji pracującej, hehehe. Teraz Balcerowicz i „zbuntowani ekonomiści” prowadzą „żelazny elektorat” Platformy do zmodernizowanego kapitalizmu, zaś Boni, Tusk, Żakowski (jako „mniejsze zło”) prowadzą tych niezdecydowanych – tak mi się wydaje. Tak rozumiem sens publicystyki JŻ.
Oto jeden przykład z prostych budżetowych rezerw – niestety po dobrej wiadomości ta będzie raczej przykra. Naprawę KRUS ocenia się na ponad 1 mld zł rocznie oszczędności po stronie wydatków, obniżenie „pochówkowego” do poziomu europejskiego dałoby oszczędności ponad 1,5 mld zł, zakupy administracji, fundusz płac, następy miliard z okładem, w sumie powiedzmy ze 4 mld, Gdyby to zrobiono 5 lat temu, zaoszczędzonoby 20 mld, a sama obsługa (procenty od) tej kwoty to 1,4 mld rocznie. Zaprzepaszczone, a ile infrastrukury można było za to budować, rok w rok? Ale nie miałem zamiaru psuć Ci humoru. Pozdrawiam.
wiesiek59 (02-27 o godz. 13:08)
Tak, oglądałem już tę audycję TOK FM, P. Kuczyński mnie nie zachwyca.
Choćby w porównaniu z goścmi TVN-CNBC, który to kanał również dostępny jest w sieci.
Telegraphic Observer z godz. 15:12
Mnie się to Wałęsowskie określenie „zderzak” podoba. Po społecznej, politycznej kraksie wymieniasz zderzak na nowy i jedziesz dalej. To ciekawe, że w komentarzach dotyczących Donalda Tuska Blogowicze widzą to już inaczej. W tym przypadku osiągnięciem władzy – samym w sobie – jest trwanie. Nie osiągnięcie celu – nawet za cenę kraksy – się liczy ale samo utrzymanie się przy wladzy. Zresztą mnie to nie dziwi, bo dla współczesnych Polaków heroizmem jest utrzymanie pracy za wszelką cene, więc w tym sensie trwający przy wladzy (w pracy)premier może być nawet wzorem osobowym. Pewnie niedługo przeczytam, że on tak „trwa” dla rodziny.
Kraj stanął w miejscu pod koniec epoki Millera a już na dobre w okresie IVRP. Wtedy dynamika społeczna się wyczerpała. Wpłynęła na to emigracja najbardziej przebojowych a reguły gry narzucili „starzy”. Pamietasz jak w kontrze dla tego politycznego anachronizmu Tuska wspierała 3 lata temu mloda emigracja. Teraz jakoś niewiele się na ten temat mowi. Ale mam wrażenie, że ten rok bedzie pelen nieoczekiwanych wydarzeń i ten sparciały system polityczny a właściwie resztówka po IVRP się zdezintegruje. Szkoda, że to potrwa – szkoda tych pieniędzy o ktorych piszesz.
Pozdrawiam
A propos „zderzaków”
http://wyborcza.pl/1,75248,9173429,Irlandia__wyborcze_trzesienie_ziemi.html
Zosienka pisze:
2011-02-27 o godz. 12:56
Zosieńko! Słusznie prawisz! Ze „żródeł dobrze poinformowanych” dotarła
do mnie wieść, że na otarcie łez każdy księżulo dostanie raz w tygodniu
lizaka i torebkę landrynek, a biskupi i inne kardynały, całkowicie
dodatkowo pudełko ptasiego mleczka firmy „E.Wedel” (dawniej: „22 Lipca”).
Czyż to nie fantastyczne Zosieńko, że poprzez takie działania prewencyjne
pingwiny będą :”Słodsze niż fiołki, słodsze niż wszystkie róże …”
http://www.youtube.com/watch?v=W-ti77OSvYs
Pozdrowionka.
Kartka z P.
W moim przekonaniu, pora na zderzaki w Polsce dawno minęła, prawdopodbnie cezurą jest 1 maja 2004 roku. Z trzech powodów: przeszkody na torach są pokaźne, ale mniejsze niż kiedyś; jest Kaczyński, który tylko czyha na to, aż zderzaki odpadna i on wkroczy ze swoim pługiem; procent wyborców, którzy są za modernizacją, rozumie jej istotę i potrzebę jest większy niż na początku III RP.
Zauważ, że w blogowisku coraz mniej jest agresji wobec Tuska, tylko maniakalny margines się ostał. Większość godzi się chcąc nie chcąc na modernizację, bo widzą, że coraz więcej jest za, może nawet sami pojmują jej sens, kwestią pozostaje szybkość zmian. Ty jesteś wyjątkowy narawaniec, ekstremalny, więc z tego puzzla Cię usuwam, sam rozumiesz? Poza tym żyjesz na wsi, a wieś choć liczebnie znacząca i wyborczo silna, to ekonomicznie zależna od reszty kraju – oglądasz jej dylematy i dramaty, ona jest najbardziej skorupiałą pozostałością, jej należy się przeoranie, a nie zderzaki. Może w spokojniejszych nieco czasach do tego dojdzie.
W Irlandii w całym zgiełku partii ekstremalnych i populistycznych, oraz nic nie mówiących nazw partii (poza Labour), wygląda na to, że PiS zastępują PO (jeśli te porównania nie są zbytnim uproszczeniem). Fine Gael jest podobno bardziej liberalna (ekonomicznie) niż rządząca dotąd Fianna Fáil. Komentarze w GW podają jasno, przyczyną tego załamania było rozbuchachanie rynku nieruchomości, które nakręcało budownictwo, usługi finansowe i ogólne poczucie dobrobytu. Jak się okazało, przedobrzono. Typowe dla krysysu 2008-09 w kilku krajach.
Telegraphick Observer
Nie zyję na wsi. Kiedyś żyłem w mieście, potem na wsi a teraz na granicy miasta i wsi a zarazem na granicy kraju. Jednym słowem żyję na granicy, jakby na zewnątrz, w oddali i to jest wygodna pozycja. Stąd dobrze po prostu widać.
Każdy ambitny rząd jest „zderzakiem” – taka jest polityka, wciąż trochę przypomina wojnę. Odpadają na naszych oczach irlandzkie zderzaki. Wkrotce odpadnę hiszpanskie, porugalskie, grackie. Każde ambitne działanie jest ryzykowne. Jak mawiają – ten nie ryzykuje kto nic nie robi.
Tusk po wyborach będzie słaby i ubezwlasnowolniony przez nową koalicje. Nic więc z budżetem nie zrobi. Jeśli wygra Kaczyński będzie podobnie – swoją demagodią nie zmieni przecież sytuacji Polski. Pozostaje więc tylko czekać aż przestaną nam w ciemno pozyczać pieniądze i zarządają konkretnych zmian – jak od innych w tej sytuacji. Ciekawe kogo wtedy ludzie – a może raczej ulica – sobie wybiorą do wladzy? To jest wlasnie powodem ostrego tonu moich komentarzy. Znad granicy tak to widzę.
Pozdrawiam
Parker:
Soso mógł nam zostawić podobną minę……
http://www.psz.pl/tekst-36653/Rosnie-zainteresowanie-kwestia-Gorskiego-Karabachu
Na przykład Wołyń, czy Lwów…….
wiesiek59 pisze:
2011-02-27 o godz. 20:24
Parker:
Soso mógł nam zostawić podobną minę??
No ale całe szczęście lubił nas chłop i nam nie zostawił.
Podobnie Adolf, mógł nam Żydów zostawić i konflikt jak w Palestynie, ale ten też się polonofilstwem wykazał.
Mamy fart, można powiedzieć.
Zosienka 9.32
Masz poczucie humoru. Pisz częściej. I tak 99 procent nic nie zrozumie, a jak zrozumie – to zapomni.
Pozdro.
K.
Droga Kartko. Tusk to nie Cezar. Ten bowiem znał powiedzenie – Audaces fortuna iuvat (odważnym szczęście sprzyja)
Maverick
Z żalem przyznaję Ci rację. Niestety Tusk to nie Cezar.
Pozdrawiam serdecznie
Bytowanie na granicy.Ja bytuję na czeskiej.Polskich stacji radiowych nie słychac.Słucham „dotykow wiry” pani Ewy Hulkowej.Jaki głos ! Kartka suponuje ,że jak przestaną pożyczac nam pieniądze to zażądają konkretnych zmian.
Ciekawe jakich ?.Takich jak w Grecji ?.A po co ?.Co właściwie przyniesie cięcie wydatków budżetowych i pomnożenie obszaru nędzy.Dodatni wynik budżetu państwa to fakt abstrakcyjny dla nędzarzy.Dla zwolnionych nadmiernych urzędników,obciętych emerytów i pozbawionych emocji ustalania właściwego przebiegu historii historyków IPN.Może b.poprawnym był by zarząd komisaryczny.Formuła zarządu jest sprawą delikatną.Nie starcza mi wyobrażni.W każdym razie nie powinni prosic do Zarządu profesora Balcerowicza.
Zarząd mógł by,natomiast,zakazac działalności partii politycznych.Ten zakaz ,mam wrażenie,dodał by
Zarządowi splendoru. To trudne przewidywania.Może Emigranci potrafią właściwie naswietlic temat.Mówiąc noblistą „ja go rzucam a wy go łapcie”.
Micjur
Też bytuje na czeskiej granicy.
Myślisz o zarządzie komisarycznym wierzycieli. Nie trzeba go powoływać, on zwykle jest. W takich wypadkach wybieralne rządy pełnią podobną funkcję jak kwiatek na kożuchu.
Co do cięć wydatków budżetowych to nie wiem czemu wiązane są zwykle z zasiłkami. No a przecież prowadzimy dosyć kosztowną wojnę, kosztowna politykę karną, mamy 17 służb specjalnych, wspomniany przez Ciebie IPN i finansowany z w lwiej części z budżetu kościół katolicki…. . Można by mnożyć te wydatki. Grosz do grosza i się zbierze kokosza – jak mawiają oszczędni.
Wracając do zasiłków. Bracia Czesi gdy ograniczono im zasiłki pogrzebowe po prostu zrezygnowali z pogrzebów. Panstwo za nich to robi, bo przecież ktoś musi. Nie można człowieka zmusić do organizacji i opłacania pogrzebów. Nie ponosi się prawnej odpowiedzialności za zwłoki.
Pozdrawiam