Watykan krytykuje Nobla za in vitro
Jeszcze nie przebrzmiała u nas – także na witrynie Polityki i na naszych blogach, w tym i na moim – krytyka ministra Rostowskiego za jego deklarację, że jest przeciw IVF (In-vitro fertilisation), a tu oliwy do ognia dolał Watykan. Kościół rzymskokatolicki przyjął z dezaprobatą przyznanie medycznego Nobla twórcy metody leczenia bezpłodności zwanej potocznie In vitro.
Tyle że to nie powinno nikogo dziwić, bo negatywne zdanie Kościoła jest w tej sprawie powszechnie znane. I Kościół zachowałby się dziwnie, gdyby go przy okazji Nobla nie przypomniał.
Tak to Rzym papieski jakby przyszedł w sukurs polskiemu ministrowi finansów, choć nie sądzę, by jego wpływy sięgały akurat Stolicy Apostolskiej, ani żeby minister o takie wsparcie chciał zabiegać. Zapytano go o jego pogląd w wywiadzie w Wyborczej, więc go przedstawił. Krótko i jednoznacznie.
Przyznajmy, że to się w poważnej polityce głównego nurtu nie zdarza zbyt często. Minister może mieć przecież w tej sprawie swój pogląd i dobrze, że go publicznie przedstawia. Wiemy, z kim mamy do czynienia w kwestii in vitro.
Ja mam w tej kwestii zdanie przeciwne, o czym już nieraz tu pisałem, lecz szanuję pogląd ministra i innych polityków prawicy czy po prostu innych ludzi, którzy myślą tak jak Rostowski. Nie zgadzam się z tym poglądem, w szczególności z postulatem całkowitego zakazu In vitro w Polsce, bo moim zdaniem godzi on w standardy demokracji liberalnej, w której prawo powinno brać pod uwagę, że nie wszyscy obywatele są katolikami a są za In vitro i że nawet wśród katolików są zwolennicy in vitro.
To, że ministrowi Rostowskiemu jest bliżej w tej sprawie do Marka Jurka niż nawet do posła Gowina, w niczym nie podważa jego kompetencji w dziedzinie finansów państwa. Może się nam jego stanowisko nie podobać, szczególnie mogą się nie podobać słowa, że ludziom mającym problemem z zajściem w ciążę, odpowiedziałby, iż bardzo żałuje, ,,ale są pewne wartości, które są ważniejsze”. Zabrzmiało to źle, protekcjonalnie, i szkoda, że dziennikarka tu ministra nie docisnęła, co właściwie ma na myśli.
Ale kontekst pokazuje, jeśli tylko chce się czytać uważniej, że Rostowski bezkrytycznym klerykałem nie jest, ani nie jest też krypto-pisowcem. Za nieuczciwe uważam dlatego wymienianie go przez krytyków jednym tchem z minister Radziszewską. W jej przypadku problem polega na tym, że nie zrozumiała, na czym polega jej urząd i jakie zachowanie jej przystoi w sferze publicznej.
Jednak generalnie myślę, że trzeba z tym nauczyć się żyć, że ludzie mają w kwestiach wiary i etyki różne poglądy – w Watykanie, Warszawie i wszędzie indziej. Spierajmy się więc, ale z uszanowaniem tych różnic jako naturalnych. Czy nie na tym polega demokratyczny pluralizm, tak drogi wielu czytelnikom naszego portalu?
Komentarze
Przyjąłem wypowiedź ministra Rostkowskiego jako pewne dziwactwo. W zasadzie jest to problem tylko ministra – nic mi do tego. Tym bardziej, że nie uważam iż zabiegi in vitro – podobnie jak środki antykoncepcyjne czy aborcja – powinny być refundowane. Powinny być tylko w pełnym zakresie, bez żadnych etycznych ograniczeń legalne i dostępne. Minister finansów nie ma nic do tego więc niech sobie spokojnie przeksięgowuje budżet mając swoje dziwaczne poglądy – ma prawo je mieć. Podobnie jak Watykan.
Pozdrawiam
A ja, prawde mowiac, wolalabym nie wiedziec co minister finansow mysli na temat in vitro. Podobnie nie chce wiedziec co poslanka Sobecka mysli o poezji Muiloszu, albo co posel Toimczyk mysli o sztuce awangardowej, a posel Gorski o „cywilizacji bialego czlowieka”.
Minister finansow ma prawi wypowiadac sie na temat tego czy Polske stac na wprowadzenie powszechnie dostepnej metody IVF, ale jego przekonania religijne sa jego prywatna sprawa. I dobrze byloby nie wprowadzac ich do dyskursu publicznego. Ministrowie nie sa od pouczania spoleczenstwa o „wartosciach”, ale w tym kraju wszystko sie juz pokielbasilo. Za duzo swieconej wody, za malo zwyklego mydla – jak to juz ktos zauwazyl przed wojna.
Helena – popieram. Po pierwsze gospodarka Panie Ministrze. Moralność niech Pan zostawi kaznodziejom.
In vitro jest poważnym osiągnięciem nauki i cywilizacji, takim samym jak osiągnięcia w innych dziedzinach medycyny lub techniki. Ciekaw jestem czy brzuchaci biskupi nie skorzystają z podobnych osiągnięć medycyny gdy zapiecze za mostkiem i bóg przypomni o stawieniu się.
Zgadzam się z panem redaktorem, że każdy ma prawo mieć swoje poglądy, szczególnie w kwestiach takich jak wiara czy etyka. Problem polega na tym, że większość np katolików, swoje widzenie świata narzuca wszystkim innym. Zresztą zawsze tak było – kiedyś można było skończyć nawet na stosie czy w innej beczce – patrząc na niektórych widać wyrażnie, że chętnie powróciliby do tych metod.
Autor pisze:
„Jednak generalnie myślę, że trzeba z tym nauczyć się żyć, że ludzie mają w kwestiach wiary i etyki różne poglądy.”
Ja z tym umiem żyć i nigdy nie miałem z tym problemu.
Problem mam wtedy kiedy ludzie chcą mnie zmusić żebym żył zgodnie z ich wiarą i etyką.
Minister Rostowski jest przedstawicielem władzy.
Władzy która może wszystko jak będzie miała odpowiednia większość.
Może mi nakazać żebym pił wódkę jak mam ochotę na chwilę zmienić swoja świadomość i niszczył sobie wątrobę a zabronić zapalić skręta.
Władzy która jak się nie posłucham może mnie za o wsadzić do więzienia a jak się nie posłucham z żoną, to nasze dzieci na ten czas zamknąć w domu dziecka.
Nie za to, że komuś robię krzywdę.
Za to, że władza uzurpuje sobie prawo do decydowania czym mam się odurzać.
Dlatego uważam za słuszną krytykę ministra Rostowskiego.
Może on sobie robić dzieci w pozycji misjonarskiej,na jeźdźca czy od tyłu,przy zgaszonym czy zapalonym świetle to jego sprawa.
Ale jak jest ministrem to niech skorzysta z okazji żeby milczeć jak to maja robić inni, bo ma nad nimi władzę.
Na koniec pisze autor:
„Spierajmy się więc, ale z uszanowaniem tych różnic jako naturalnych.”
Nie spierajmy się.
W kwestiach światopoglądowych spór do niczego dobrego nie prowadzi.
Szanujmy swoje poglądy i nie próbujmy ich narzucić innym.
Nawet przez łagodna perswazję.
Heleno 00:28
Rostowski nie popisał się swym poglądem na in vitro sam z siebie. Odpowiedział na zadane wprost pytanie dziennikarki.
Miał kilka możliwości:
1. mógł skłamać, podając jakiś wypłukany ze znaczenia, politycznie poprawny frazes
2. mógł odmówić odpowiedzi, wskazując, że to prywatna jego sprawa.
3. mógł starać się wywinąć, żonglując argumentami ekonomiczno-fiskalnymi, wskazując że tylko tym się (jako min. finansów) zajmuje
4. mógł zażądać usunięcia fragmentu podczas autoryzacji (jeśli wywiad był autoryzowany), co zapewne skutkowałoby „niepuszczeniem” wywiadu i jakimś demaskującym komentarzem redakcji
5. mógł wreszcie odpowiedzieć prosto napytanie: powiedzieć, co o tym myśli jako człowiek, który akurat, tak się składa, jest ministrem rządu.
Wybrał tę ostatnią możliwość. Piszesz, Heleno, że „wolałabym nie wiedzieć co minister finansów myśli na temat in vitro.”
Problem w tym, że ogromna, decydująca w demokracji większość, nie tylko że woli wiedzieć, ale się tej wiedzy domaga. I – w demokracji – ma prawo się domagać i wiedzieć, ponieważ ktoś kto jest ministrem konstytucyjnym nie przestaje być także posiadaczem najróżniejszych poglądów, jakie wpływają na politykę rządu, a więc i stan państwa i tegoż właśnie społeczeństwa.
Przecież nie uznajesz chyba takiej hucpy, jak np. groteskowe „zrzekanie się członkostwa w partii” przez nowo wybranych naszych prezydentów! Równie nieracjonalne jest przypuszczanie, że „prywatne” (???) poglądy ministrów nie wpływają na politykę rządu i stan państwa.
One jak najbardziej wpływają i dlatego zgadzam się z „ludem”, że chce te poglądy ministrów znać, a w Twoim, Heleno, wpisie widzę unik, chowanie głowy w piasek. Przecież gdybyś nie znała poglądów ministra finansów na in-vitro, to wcale by nie znaczyło, że on by te poglądy przez to stracił. Tylko dzieci myślą, że jeśli czegoś nie widzą, to tego nie ma.
A przecież nie sądzisz chyba, że poglądy ministrów rządu na in-vitro nie wpływają na stosunek rządu do tego problemu, co? Każdy widzi, że wpływają. I to jak jeszcze!
Minister Rostowski może sobie mieć poglądy dowolne – jak każdy z nas. Popełnia jednak poważny błąd polityczny wypowiadając się publicznie na tematy nie związane ze swoją specjalnością i to wypowiadając się szczerze. To taki sam błąd, jak wypowiedź p. Komorowskiego o krzyżu – też na pytanie dziennikarki. Elementarna ostrożność radzi wyłgać się z takich pytań ogólnikami, brakiem kompetencji odesłaniem „kolega” itp Bowiem każda inna wypowiedź będzie komentowana, pójdzie na konto partii rządzącej, rządu i premiera, poważnie utrudniając im działanie.
Jeśli moralność ludzi kształtuje się za pomocą ustaw to było by to państwo totalitarne. I tu się zgadzam z Palikotem, ustawa nie NAKAZUJE.
Minister w tym wywiadzie powiedział też, że zamierza startować do parlamentu z listy warszawskiej na którą głosuje społeczność wielkomiejska i emigracja. Myślę, że szczerość w ujawnianiu swych pogladów wynikała z kalkulacji politycznej jakiej dokonał. W tym kontekście ciekawi mnie jego przyszły wynik wyborczy, bo o ile poglądy ministra finansów na temat zygot nie mają większego znaczenia o tyle w przypadku posła już mają.
Pozdrawiam
Mnie wypowiedzi światopoglądowe ministrów rządu PO nie dziwią, dziwi mnie natomiast naiwność głosujących na tą partię wyborców o liberalnych poglądach. Przecież liberalizm to nie jednakowe podatki dla wszystkich i ogólne radź sobie sam, bo państwu nic do tego. Kiedy do was dotrze szanowni uczestnicy blogu, że politycy z PO tym się różnią od tych z PiS-u, że starają się ukrywać swoje fobie związane z liberalną obyczajowością.
@Kartko, in vitro i środki antykoncepcyjne weszły już dawno do medycyny, jako poprawiające jakość życia i chroniące przed degradacją. Nie widzę różnicy dla nich w stosunku do przeszczepów i szczepień ochronnych, a te ostatnie są jednak refundowane. Gdyby minister powiedział, że nie ma pieniędzy na refundację tych pozycji, to ja namawiałbym do podniesienia składki zdrowotnej, która w Polsce jest bardzo niska w stosunku do wymagań pacjentów. Szanowny minister finansów powinien zapoznać się z rosnącymi wydatkami na opiekę rodzących się dzieci z wadami (wystarczyłoby gdyby czytał uważnie POLITYKĘ), które nie pozwolą im być nigdy samodzielnymi. Przyszłe matki nie mają praktycznie żadnych szans, na informację o tym co urodzą, a jeśli już się dowiedzą, muszą przejść prawdziwą gehennę poniżenia, jeśli żądają aborcji. Najważniejsze jednak z punktu widzenia państwa jest to, że dzieci z niektórymi wadami rodzi się w Polsce tyle ile w pozostałej części UE.
Co do dyskusji, można ją oczywiści prowadzić, tyle tylko że prowadzona z katolikami zamienia się w głuchy telefon. Im nie chodzi o wymianę poglądów, a o narzucenie reszcie swoich fobii i przesądów w postaci opresyjnego prawa. Jeśli masz czelność dyskutancie inaczej postrzegać kościół z jego klerem i wiernymi, to jesteś z całą pewnością antyklerykałem, co kończy wszelką dyskusję.
Nie na temat, ale w związku z kolejną, idiotyczną Sondą „Polityki”.
Jak ta niedawna, i dzisiejsza ma dwie, NIEWYKLUCZAJĄCE się odpowiedzi. Ale odpowiedzieć można tylko na jedną z możliwości:
albo
że Palikot przyciągnie głosy dotąd niegłosujących
albo
że Palikot nikomu głosów nie odbierze.
Tymczasem najprawdopodobniejsze jest i to, i to!
Polityko, Polityko, pójdźże wreszcie po rozum do głowy…
Zgadzam się z Panem Panie Adamie (coś ostatnio zbyt często się zgadzamy – nieprawdaż, jest to „niepokojące” ?!).
Pragnę tylko dodać, że in vitro to postęp nauki „jako takiej”. Tak samo było – w przypadku kościelnej „anatemy” i „gromów” – w aspekcie innych eksperymentów medycznych jak: operacje, wycinanie narządów, przeszczepy (np. serca) itd. Już sama myśli o „otwarciu” brzucha człowieka napełniała purystów watykańskich (onegdaj) przerażeniem i z tego tytułu ciskali „gromy piekielne” na medyków dokonujących owych operacji czy filozofów chcących popierać takie eksperymenty.
A jak było z uznaniem niewolnictwa za zagadnienie niezgodne z nauką katolicką i podstawowymi tezami wykładu Jezusa ?
A jak było z przyznaniem godności każdemu człowiekowi, bez względu na rasę, język, przekonania polityczne (choć tu jest po dziś dzień gorzej) ? Dysputa Sepulvedy i las Casasa (Valladolid, połowa XVI w) – i to co się zmieniło w związku z tym po dziś dzień – świadczy o tym najlepiej. Kościół ze swoją doktryną i sposobem patrzenia na świat go otaczający, w przedmiocie „nowinek”, „postępu”, zmian etc. zawsze się spóźniał o kilka dekad w stosunku do rzeczywistości.
I tak czyni wobec „in vitro”. I tak samo ma się sprawa wobec homoseksualizmu. Pantha rhei – jak rzekł jeszcze 500 lat przed Mistrzem z Nazaretu Heraklit z Efezu.
A będzie – tak samo jak w przypadkach przeze mnie wyżej wymienionych. Tylko – po co te opory, po co te zacietrzewienie, po co ta arogancja i język obelg i zagrożeń ? Anatemy, potępienia, plugastwa i obrażanie zasłużonych (dla nauki) ludzi ! Dla nauki – czyli postępu najszerzej rozumianego.
Pozdrawiam.
WODNIK53
PS: Pan Profesor Rostowski jest w swym wywiadzie „żałosny”. Ukazuje tylko zapaść intelektualną polskich elit, anty-modernizm i religianctwo (nie religijność – a właśnie RELIGIANCTWO) a’la o.Dyrektor, a przede wszystkim tymi słowy udowadnia iż „taliban” (umysłowy) ma się b.dobrze nad Wisłą. I nie musi to być wcale fundamentalizm islamistyczny……
I, że w Polsce oponentem Oświecenia nie jest tzw. „ciemny lud” z Polski B, głosujący za „proboszczem” i słuchający Radia M, ale właśnie te pokłady „kołtuna” i „ciemnogrodu” tkwiące w umysłach polskich elit, polskiego inteligenta, polskiego „Profesora”.
Parker
Pisząc – „…Może mi nakazać żebym pił wódkę jak mam ochotę na chwilę zmienić swoja świadomość i niszczył sobie wątrobę a zabronić zapalić skręta. Władzy która jak się nie posłucham może mnie za o wsadzić do więzienia a jak się nie posłucham z żoną, to nasze dzieci na ten czas zamknąć w domu dziecka….” – przesadzasz. Nikt Ci nie zamknie dzieci w domu dziecka za skręta, ktorego wypaliłeś by ożywić wraz z żoną małżeńską sypialnię. Nie stanie się tak dlatego, że jeśli Cię na tym złapią to się po prostu wykupisz – albo usługami dla panstwa jeśli robisz coś co ma dla nich znaczenie albo pieniędzmi. Po prostu trochę więcej na nich popracujesz – podatki plus wykup. Warto pamietać słuchając o „brutalnym uderzeniu” w szkodliwe nawyki społeczne, że idzie tylko o cenę wykupu. Radziłbym zwrócić się w tej sprawie do członków palestry, którzy wczoraj z pobudek moralnych odmawiali bronienia sprzedawców w sklepach z legalnymi jak na razie dopalaczami (swoją drogą świństwo). Oni tego typu problemy poufnie są w stanie doskonale rozwiązać.
Pozdrawiam
Watykan w ogóle daje często głos w sprawach które go nie dotyczą.
W sprawach jak najbardziej istotnych- pranie brudnych pieniędzy, pedofilia, nabiera wody w usta…….
Logicznie biorąc, wierzący i duszpasterze krytykują Boski Plan!!!
Gdyby Bogowi nie byli potrzebni kochający inaczej, dzieci z in vitro, to by tych bytów nie było. Kwestionowanie planów SZEFA kończy się dymisją podległych mu pracowników, przynajmniej w normalnej firmie….
Inny aspekt, to uprawiane od kilkuset lat chowanie się za świeckim ramieniem- wyroki kościelne, wykonanie władza doczesna……
Wygodna pozycja, to nie my paliliśmy, ścinaliśmy, łamaliśmy kołem.
To świeckie państwo, my- tacy uduchowieni…
Co nie przeszkadzało Inkwizycji przejmować majątków przez siebie osądzonych.
Parę lat temu pisałem już- macie problem z nadliczbowymi zarodkami- adoptujcie je. Plebanie zaroiłyby się dziećmi, kapłani byliby bliżej życia i w końcu sensownie zaczęłyby być wydawane pieniądze Kościoła.
Pielgrzymka B XVI to kilkanaście milionów funtów. Ile istnień ludzkich za tą kwotę można było uratować?
Generalnie, nasi okupanci [za Boyem] są pełni wspaniałych rad, ale koszty pozostawiają nam, zbyt rzadko mówi im się że też są tylko ludźmi…..
Nie, mw. Rzeczywoscie nie uwazam, ze wiekszisc sie „domaga” czy „ma prawo wiedziec” co ten czy ow minister sadzi o tych czy innych „wartosciach”. Ma obowaizek odpowiadac na pytania zwiazane z jego resortem, a nie dotyczace osobistych przekonan swiatopgladpwych. Przez kilkanascie lat rzadow Tony’ego Blaira nie wiedzialam, ze chce on przejsc na kotalicyzm i nic mnie to nie obchodzilo. Ta wiedza do niczego mi nie byla potrzebna i kazdy kto zadalby mu takie pytanie kiedy jeszcze byl premierem, uznany zostalby za chama. Bo forum publiczne to nie konfesjonal, a minister to nie zwierzajaca sie ze swych wierzen aktoreczka czy uczestnik Big Brothera. A premier niezaleznie od swych prywatnych przekonan musi realizowac plan rzadu i skrupulatnie przestrzegac rozdzialu kosciola od panstwa – choc akurat w tym kraju istnie cos takiego jak „religia panstwowa”, jest to raczej formalne niz rzeczywiste.
Pamietam jak przed laty szef od angielskiej reprezentacji pilki noznej oznajmil publiocznie, ze wierzy w reinkarnacje i w to ze np osoby niepelnosprawne czy z urodzone z wadami genetycznymi „placa” w tym zyciu za grzechy w poprzednim wcieleniu. Awantura wokol tych slow trwala (w Parlamencie, mediach i prasie) przez dwa tygodnie i facet zostal zmuszony do ustapienia ze stanowiska . Nie dlatego, ze powiedzial cos politycznie niepoprawnego, lecz dlatego, ze nie jest jego sprawa zabierac publiczbie glos w sprawach przekonan religijnych. Ma sie zajmowac pilka nozna, a nie oswiecaniem spoleczenstwa.
A w przypadku polskiego ministra finansow zachodzi tez podejrzenie, ze skorzystal z okazji aby sie przypodobac przed wyborami wiekwszosciowemu konserwatywnemu elektoratowi. I jest to dosc paskudne w moich ksiazkach. Nie skorzystal z okazji aby trzymac twarz na klodke, ze zacytuje jeszcze kogos innego. Przeciez on nie zostal zaproszony do rozmowy jako prywatny pan Rostowski, ale jako przedstawiciel rzadu.
Widać w świecie nauk biologicznych i medycznych wyczerpano próby poszukiwania innych metod leczenia bezpłodności a pozostała jedynie skuteczna metoda w skrócie zwana in vitro. Nie mnie oceniać poziom tej metody pod względem etycznym, ale jeśli przyznano nagrodę Nobla panu Robertowi G.Edwardsowi, widać z tego, że jest to finał sprawy. Na horyzoncie pozostaje klonowanie. Jako takie jest bardzo kontrowersyjne w ocenie, właściwie wyłącznie Kościoła i etyków.
Obie dyscypliny naukowe pozostają pod ostrym ostrzałem Watykanu. Póki co panuje cisza (złowroga) na temat klonowania, ale czy w świetle uznania przez zespół uczonych i zarządzających funduszami nagrody Nobla, że w dziedzinie ?prokreacji? uczyniono wszystko co możliwe, by kochający się partnerzy heteroseksualni posiadali potomstwo, Watykan nie popełnia błędu? Watykan nie pomstuje i wyklina od czci i wiary, uznaje jedynie, że nagroda jest nie na miejscu oraz apeluje jakby, by nie zaniechano prób wynalezienia innej metody (bardziej do przyjęcia). Stanowisko o tyle ciekawe, że nia daje pola do gwałtownych ataków na metodę ale dopuszcza różne formy ?obrzydzania? (np. biadolenie na temat zamrożonych zarodków i co z nimi będzie?). Z punktu widzenia Watykanu zatem, stanowisko w tej sprawie wyrażone przez bpa Pierożka jest ze wszech miar słuszne, ale czy do przyjęcia (głównie w Polsce, bo to dla mnie jest najważniejsze). Otóż ten hierarcha, poprzez karkołomny wywód dochodzi do wniosku, że dziecko poczęte tą metodą (in vitro) jest bez d u s z y. Pomijając fakt braku opisu co dalej z takim dzieckiem ze strony Kościoła, zachodzi pytanie: jak to dziecko ma funkcjonować w swoim otoczeniu z dziećmi, które tę duszę posiadają??
Szanowny Biskupie, dla dobra tych 3,5 miliona dzieci (już poczętych tą metodą) odszczekaj to co powiedziałeś, zapewne bez przemyślenia skutków etycznych właśnie, bo okazuje się, że bez duszy można żyć (w sensie biologicznym) i to w miarę normalnie.
Pozostaje problem klonowania. Utrata najbliższych i kochanych członków rodziny, przy możliwośći jakby ich ?odtworzenia? na nowo, nie zahamuje nauki. Odrzucone będą wszelkie hamulce natury etycznej, przy tym nauka także dąży do postępu w każdej dziedzinie, co stworzy ?naturalny pęd? do pracy nad wdrożeniem tej metody dla ?podtrzymania życia?. Cisza panująca w tej sprawie nie oznacza, że prace są wstrzymane lub zawieszone. Jestem przekonany, że po Noblu za in vitro, nastąpi eksplozja i w tej dziedzinie. Watykan oczekują ciężkie chwile, jeśli nie uelastyczni stanowiska w sprawie faktu ?zastępowania boga?. Czytałem, bardzo ciekawą książkę ? BOGOWIE NOWEGO TYSIĄCLECIA, wynika z niej jedno: na Ziemi nie jesteśmy pierwsi, a jedynie potomkami klonów, stworzonych przez gości z innej planety, którzy na Ziemię jeszcze powrócą?
@Helena (0.28 dnia 5.10) ? pełna zgoda !!! I tak ogólnie ? cała dyskusja o in vitro zeszła na przysłowiowe psy, podczas gdy najważniejszym wydaje się stanowiska Watykanu w tej sprawie oraz co na ten temat maja do powiedzenia nasi purpuraci, bo to oni kształtują zdanie ciemnego ludu (i to bez cudzysłowie) i to bp Pierożek musi przeprosić te dzieciaki bez duszy i dopuścić ich do normalnego życia. Jedna z tych osób, nie długo ukończy 21 lat (w Polsce) i do tej pory nie jest nawet ochrzczona (straszne !).
W uzupełnieniu.
To że Kościół Katolicki zakaże in vitro w naszym kręgu kulturowym, spowoduje jedynie koncentrację badań w bardziej pragmatycznych krajach.
Chiny, Japonia, Korea?
Czy w długiej perspektywie czeka nas „Nowy wspaniały świat” Huxley’a,
a może „Hiszpańscy żebracy” Kress?
Ilu lat trzeba, by wprowadzić do genomu człowieka poprawki? celowe mutacje? wyprodukować nadczłowieka?
Teologiczne dysputy na temat słów sprzed 2000 lat nie zastąpią wiedzy….
A jednocześnie Kościół może po raz kolejny stać się wielkim hamulcowym rozwoju naszej cywilizacji.
Najsmutniejsze jest oczywiście to, że bogaci jak zwykle sobie poradzą, to biedne owieczki poniosą cenę głupoty i ograniczeń mentalnych pasterzy…
W efekcie wprowadzania kolejnych zakazów dotyczących prawa pracy, ekologii, zastrzeżeń moralnych, kolejne miejsca pracy wędrują na Daleki Wschód. Co pozostanie Zachodowi?……
Helena pisze:
2010-10-05 o godz. 14:53
Pani Gronkiewicz też miała swego czasu wtręt o katolickim prowadzeniu Banku Centralnego….
Co nie przeszkodziło jej w normalnym funkcjonowaniu na tym stanowisku…
Naszym Wielkim wydaje się po prostu, że społeczeństwo oczekuje deklaracji ideowych, podczas gdy większości blogowiczów wystarczyłyby wiedza i kompetencje przywódców……
Takie……skrzywienie narodowe?
Ciekawe, jak teolodzy będą dyskutować i argumentować, po potwierdzeniu istnienia życia pozaziemskiego……
Heleno 14:53
Ależ Heleno! Cóż za nieporozumienie (niezrozumienie?).
1. To, że „nie uważasz że większość się ?domaga? czy ?ma prawo wiedzieć? co ten czy ów minister sądzi o tych czy innych ?wartościach? wcale nie świadczy o tym, że ta większośc się nie domaga i nie ma prawa wiedzieć.
Zwykłe „wyjrzenie za okno” (tzn. przeczytanie wysokonakładowego – nie bez kozery – tabloidu czy obejrzenie programu komercyjnej, a nawet takiej jak BBC (sic!) stacji telewizyjnej) dowodzi, że większość się domaga!
A krótka chwila zastanowienia nad takim ciągiem przyczynowo-skutkowym, jak np. ten między poglądami polityków na „te czy inne wartości” a faktem, że te poglądy wpływają na politykę tych polityków (bo to przecież „tylko” ludzie, a nie automaty), co z kolei wpływa na kondycję państwa i społeczeństwa, a to znowu bezpośrednio określa kondycję obywatela, czyli Twoją też, Heleno, który to obywatel ma prawo (a jakże) wykorzystać tę wiedzę o polityku podczas wyborów, bo przecież w ten sposób określa swą własną i swych dzieci przyszłość – więc takie zastanowienie się wystarcza, żeby uznać „prawo, aby wiedzieć”.
Każdy dzień naszego życia dowodzi, jakie głupstwo popełniamy, nie interesując się poglądami na „wartości” ludzi, którym dajemy do ręki mandat do rządzenia nami (w tym przypadku rządowi, więc trudniej jest „przewidzieć”, skoro ministrem jest osoba nie poddana wcześniej ocenie przedwyborczej)
2. Oczywiście, że „forum publiczne to nie konfesjonał”. Słusznie nazwalibyśmy chamem kogoś, kto spytałby polityka (kogokolwiek zresztą), jaką pozycję w łóżku lubi najbardziej i czy w ogóle lubi. Równie nieapetyczne byłyby pytania o to, czy kiedy był małym chłopcem, to jego mama bawiła się jego siusiakiem, czy nie.
Ale pytanie zadane członkowi rządu o to, jakie jest jego stanowisko osobiste wobec fundamentalnej społecznie kwestii, jak np. in-vitro, jest jak najbardziej zasadne, skoro to rząd będzie decydował, jak ta kwestia prawnie, ekonomicznie, faktycznie będzie w kraju zorganizowana. Oczywiście, takie pytanie wcale nie wyklucza pytania o to, jak dane ministerstwo, w ramach swej prerogatywy, zorganizuje tę sprawę, abstrahując od poglądów swego szefa. Nie wyklucza też pytań o to, a nawet żądań tego, aby prywatne poglądy ministra nie wpłynęły na politykę rządu. Nie przypuszczam, aby to odniosło skutek, ale tym bardziej należy te poglądy znać (najlepiej oczywiście jak najwcześniej, jak w tym wypadku, a w przypadku polityków wybieralnych – jeszcze przed wyborem). Jeszcze raz: politycy to ludzie, politykę tworzą ludzie, którzy mają poglądy. Ideał polityka, który zostawia poglądy w domu jest – jak każdy ideał, z definicji – nierealizowalny. Polityk to nie urzędnik, wykonujący tylko polecenia. Polityk kreuje rzeczywistość społeczną. „Plan rządu”, o którym wspominasz, jest taki, jaki jest plan tworzących go polityków.
3. To, czy polityk winien, może, nie wolno mu – zabierać głos publicznie w kwestiach tzw. wartości, jest taką samą rzeczywistością społeczną i decyzją polityczną, jak budowa elektrowni atomowej czy podwyżka podatków. Ten konkretny rząd wyłoniony został przez społeczeństwo domagające się, aby politycy ujawniali swe poglądy nt. wartości. To jest społeczeństwo konserwatywne, które wierzy w „obiektywny” (a nie umowny) charakter wartości i wykorzystując środowisko demokratyczne – egzekwuje swe prawo, aby poznać poglądy swych polityków na ten temat.
4. Bardzo prawdopodobne, że Rostowski wykorzystał to pytanie dziennikarki, aby przypodobać się potencjalnemu elektoratowi. Ale to powinno Cię cieszyć, Heleno. Bo skoro tylko cynicznie się przypodobał, to niewykluczone, że ma inny pogląd nt. in-vitro, pewnie liberalny. Ale jeśli myśli tak, jak powiedział, to wcale nie „przypodobał” się, tylko poinformował elektorat szczerze o swych poglądach. Będziemy wiedzieli, czy na niego głosować, czy nie (nie tylko zależnie od naszych, wyborców, poglądów na in-vitro, ale też ze względu na nasz stosunek do tego, czy taki pogląd u ministra finansów, nawet jeśli sprzeczny z naszym, dyskwalifikuje go, czy też nie). Jasne postawienie sprawy. Lepiej wiedzieć niż nie wiedzieć, prawda, Heleno? Inaczej, to tylko zamawianie rzeczywistości, czyli myślenie magiczne…
Moi drodzy chowający się ze swą niewiarą pod parasol e-Polityki.
Inkwizycja została zdelegalizowana Traktatem Lizbońskim.
Nie lękajcie się!
Do nogi broń!
Dywizje watykańskie są demobilizowane przez biznesmena ojca dyrektora, przez wodza biorącego pastylki nie zatwierdzone do powszechnego użycia przez uzurpatorską władzę, przez prezydenta katechetę który walczy z kościołem ustawiając się wciąż za plecami biskupów, przez biskupa oznajmującego, że dzieci z próbówki nie mają duszy.
Kościół rzymski cofnął sie około 1700 lat do epoki formowania się fundamentów wyznania. Bądźcie czujni i spoglądajcie przez okno. Zobaczycie osypanych kurzem Cyryla i Metodego. Bez obaw. Poradzą sobie. Kąpiel, kolację i nocleg znajdą u przerażonych śmiercią staruszków, którym jestem wdzięczny za niezaciąganie mnie siłą przed ołtarz. Jeszcze odrobinę cierpliwości i zostaniemy cofnięci o nastepne stulecia. Zobaczymy o zmierzchu w tysiącach okien sylwetki oczekających na gwiazdkę. Jeszcze Barnaba łupi rzymskich poborców podatków. Jeszcze Herod nie wydał rozkazu zabijania embrionów. Fantastyczne zabawy obrazoburców z Hollywoodu w filmowe podróże w czasie stały się treścią bieżacych homilii.
Wystarczy od czasu wyjrzeć przez okno po usłyszeniu odgłosu rozrywania się armat dawniej walczących z szatanem. Oni, tak jak państwo ottomańskie po Sobieskim będą istnieli. Ale nie będą już groźni.
Anioły poskarżą się Brukseli na swoich mocodawców. Ale będzie impreza!
Monteskiuszu
Myślę, że politycy celowo wiążą postulat legalizacji z refundacja, by mieszać ludziom w głowach. Kiedyś słuchałem audycji radiowej na ten temat. Ludzie pytani przez dziennikarza oczywiście nie chcieli refundacji mowiąc – „nie chcemy in vitro”. In vitro kojarzyło im sie tylko z refundacją. To naturalne, że człowiek cierpiący na alergie będzie oczekiwał jak największej refundacji leków na alergie. Inny, chory na żółtaczkę będzie chcial refundacji specyfików na żółtaczkę. Obu tych ludzi zrazisz do in vitro, bo będą uważali iż ich refundacje są mniejsze właśnie dzięki in vitro. Zapewniam Cię, że przy krajowej biedzie zrozumienia dla refundacji in vitro nie znajdziesz. Ani dla podniesienia składki.
Tak więc wydaje mi się, że najpierw należy zalegalizować wszystkie dotąd odrzucane za sprawą kk zabiegi lekarskie a dopiero potem myślęć o refundacjach. Po prostu podnoszenie sprawy refundacji nie sprzyja legalizacji.
Oczywiście zgadzam się z Twoim zdaniem o bezmyślności rządu, ktory nie myśli ani kosztach społecznych długookresowych ani o przyszłości tego społeczeństwa. No cóż, trafiły nam się jętki jednodniówki przy władzy
Pozdrawiam
Kartka,
Tu nie chodzi o to czy się wykupie czy dostanę w zawiasach.
Teoretycznie opisywany scenariusz jest możliwy i mimo, że wiem, że sobie kpisz to odpisuje poważnie.
Rząd przeżywa obecnie wzmożenie moralne i dzielnie rozwiązuje problemy które sam stworzył.
Najpierw wprowadził drakońska ustawę na mocy której kilku tysiącom młodych ludzi przyłapanych ze skrętem złamał życie i bez wahania mogę powiedzieć, że wielu z nich w narkomanię wpędził utrudniając karierę życiową.
Przez kryminalizacje posiadania nawet małej ilości narkotyków stworzył przestrzeń dla sklepów z dopalaczami na skale niespotykaną nigdzie na świecie a teraz ze skutkami swoich działań walczy w świetle jupiterów.
Jak piroman ze straży pożarnej.
I już znajduje sojuszników ponad podziałami.
Żeby wziąć ludzi za mordę wszyscy chętni,padają propozycje 5 lat więzienia,15 lat przebija Prezes, a najmniej 5 lat.
Zaraz kare śmierci przywrócą debile.
A skutki jak zwykle odwrotne od zamierzonych.
A może by pan premier się zajął kretyńska ustawą o wychowaniu w trzeźwości?
Ustawą której przepisy w ogromnym stopniu wpływają na rozpicie młodego pokolenia.
Ustawa limituje ilość punktów sprzedaży alkoholu jakby od ilości punktów zależało spożycie.
Ustawa zabrania reklamy wódki,whisky,gatunkowego wina czy szampana czyli reklamy adresowanej do dorosłego konsumenta.
Ustawa robi jeden wyjątek.
Reklama alkoholu adresowana do młodzieży jest legalna.
I mamy sportowców którzy do picia namawiają z bilbordów i telewizora,aktorów którzy mówią młodym, że picie alkoholu jest cool.
Muzyków w trasie koncertowej po całej Polsce z takim, męskim graniem. Oczywiście grają na rauszu bo sponsor wymaga.
Ale w tej sprawie rząd nie widzi zagrożeń.
Wiadomo, że Polak katolik to wcześniej czy później alkoholik.
spin doctor pisze:
2010-10-05 o godz. 08:29
Drogi spin doctor’ze, przypomnij sobie o co pokłócił się dr M. Garlicki ze śp Religą. Poszło o „podebrane” serce do transplantacji dla… biskupa.
Pozdrawiam.
Parker
Oczywiście, że się zgadzam z całą Twoją argumentacją – jest jak piszesz. Mnie też powala hipokryzja polityczna a przede wszystkim interesy żerujące na ludzkiej głupocie i podsycanym strachu.
Ale pisząc o wykupie nie do konca kpię. Zwracam tylko uwagę na rzecz przemilczaną ale powszechną. Niestety oczyszczenie papierów dzieciaka przylapanego ze skrętem nieźle starych kosztuje. Bardzo konkretne pieniądze trzeba wydać, by kilkunastolatkowi w wieku dojrzewania taka głupia wpadka nie przekreśliła życia.
Warto brać pod uwagę ten cichy, merkantylny wymiar „wzmożenia moralnego” dość – z natury – cynicznych facetów kierujących tym państwem. Lepiej się wtedy rozumie te z pozoru bezsensowne, prohibicyjne zapędy.
Pozdrawiam
Parker 20:18
Piszesz, że „Reklama alkoholu adresowana do młodzieży jest legalna”.
Zasadniczo, biorąc pod uwagę, że twierdzisz iż „ustawa zabrania reklamy (alkoholu) adresowanej do dorosłego konsumenta”, nie mogę się z Tobą zgodzić. Tym bardziej bowiem ustawa zabrania reklamy alkoholu adresowanej do młodzieży.
Patrz Art. 13 Ustawy (ostatnie brzmienie po poprawkach sejmowych z końca ub. roku):
http://www.parpa.pl/download/Ustawa_wych_trzez.pdf
Nie przyjmuję uwag i słów krytyki od instytucji, która brała współudział w ukrywaniu przestępstw popełnianych ma dzieciach. Kościół nie ma moralnego prawa, by w tym temacie się wypowiadać.
Minister Rostowski nie może być inny niż reszta rządu premiera Tuska.
Oni wszyscy są nie kompetentni, jeżeli ktoś uważa inaczej, proszę podać dziedzinę która ma „ręce i nogi” w III RP premiera Tuska ?
Kompetencje Rostowskiego podważa fakt ze nie zmniejszyl bezrobocia jak np. prof. Kołodko o 1 mln.
Obcięcie 5.4 mld z budowy dróg
Pozwolił na zwieszenie urzędników do 430 000, itp
O zrównoważeniu bilansu to nie warto wspominać.
Prywatnie minister Rostowski nie wydaje więcej niż zarabia.
To samo dotyczy premiera Tuska i innych świętych.
Dlaczego wiec robią to z Polska ?
@Kartko, zapłodnienie in vitro i środki antykoncepcyjne (z wyjątkiem tabletki „dzień po”) są w Polsce legalne, cała awantura jest właśnie o refundację. Niebezpieczeństwo dla in vitro w Polsce skrada się w postaci Gowinowych pomysłów ustawodawczych, które wyeliminują tą metodę w podobny sposób jak osławiony „kompromis” w sprawie aborcji.
Wspomniałeś o bojaźliwym ludzie, a mnie przypomniała się prof. Magdalena Środa, która w środku debaty publicznej nad ustawą o in vitro, została zagadnięta przez przedstawicielkę tego ludu, cytuję: „Pani Magdo, to teraz już tą aborcję będzie można robić?”.
Tak więc widzisz, lud nie odróżnia konia od zaprzęgu, a pleban siedzi na koźle.
W tej chwili Polska jeszcze pędzi na bazie nieźle wykształconych kadr w okresie PRL-u, więc włos się na głowie jeży, jak pomyśleć, co będzie po wejściu w dorosłe życie tych niedouczonych i zwichniętych intelektualnie magistrów, absolwentów kilkudziesięciu katolickich uczelni. Ci z nielicznych dobrych uczelni nie będą się kopać z biskupem o posadę, więc wyjadą na zachód.
Mw
W uzupełnieniu wpisu Parkera. „Męskie granie – czerwiec 2010”.
http://www.youtube.com/watch?v=cNPZLLNGCGg
Chyba nie sądzisz, że oni dla mnie – pięćdziesięcioletnie lewaka – grają pod egidą Żywca.
Mnie to zresztą w niczym nie przeszkadza. Zawsze się piło albo przypalało na koncertach – tylko po co ta hipokryzja.
Monteskiuszu
Oczywiście masz racje – o „kompromisowych” regulacja wielebnego Gowina myślalem pisząc komentarz. Na skutek skrótów myslowych wlepiłem do niego antykoncepcje. Na marginesie – tabletki „dzień po” są jak większośc rzeczy w tym kraju zakazanych dostepne dla potrzebujących – to tylko kwestia ceny.
Pozdrawiam
mw,
Kpisz, czy o drogę pytasz?
Reklama piwa jest legalna a Martini nie?
A dlaczego, że spytam?
Bo piwko mniej szkodzi?
Bo najebać się piwkiem to zdrowo i nie uzależnia?
A do kogo jest reklama piwka adresowana jak nie do młodzieży?
Media rozdmuchały sprawę dopalaczy bo krzyż osunięto wiec się na nowy temat nakręciły populistycznie.
Dwa miesiące temu było mniej przypadków hospitalizacji po zażyciu tego gówna?
Tyle samo!
Teraz jest więcej, bo dopalaczom zrobiono reklamę za friko!
Jak wszyscy mówią tylko o dopalaczach to trzeba naprawdę silnej woli żeby będąc nastolatkiem nie spróbować o czym oni mówią.
………………………..
Helena ma racje ,blad zrobil dziennikarz ;
Nie pyta sie Ministra Finansow o sprawy ,ktore nie dotycza jego resortu,
rowniez o INV .
Prawdopodobnie reporter nie znal sie na finansach /a do wywiadu nalezy sie przygotowac / . Mozna to nazwac przepytywaniem ,
…cos jak kiedys wizyta po koledzie ; a chodzi pan minister do kosciola i mowi pacierzyk ,a zona zdrowa ,dzieci maja sie dobrze itp. itd. …
Ostry mnister na zachodzie odpowiedzialby ; z tym to nie mam problemow finansowych ..
…..pogoda w Londynie byla ostatnio dobra …
…a Pan to wszystko chcialby wiedziec od mnie ? ….
Salute
Wypowiedzi Komorowskiego na temat KRZYZA sa uzasadnione ,bo
BO ten krzyz stal przed jego palacem .
…A moze mial sie przed kazda wizyta miedzynarodowa usprawiedliwiac,
przepraszam p. Merkel , p Sargozy ..ale tutaj dzieci postawily sobie
krzyzyk i ja nie wiem ,co mam z tym zrobic ?…
Ach,nieszczescie z tymi nieborakami !
Salute
Ps, Czyli szopka po polsku…
Zgadzam się ze stwierdzeniem, że mamy różne poglądy i powinniśmy umieć ze sobą rozmawiać i na odpowiednim poziomie,w czasie dyskusji, przekonywać do swoich racji.
To jest właśnie demokracja.
Problem z Kościołem i in vitro polega na tym, że Kościół nie jest instytucją demokratyczną, a nasi politycy są zaś demokracji elementem.
Co się stanie, gdy jutro Kościół znajdzie w Biblii fragment dopuszczający in vitro? Najbardziej zagorzali przeciwnicy (katoliccy politycy) staną w pierwszym rzędzie za legalizacją tej metody. (przypomina się Orwell)
To już z demokracją nie ma wiele wspólnego, ponieważ Naród w takich warunkach nie decyduje o tym jakie poglądy będą reprezentowane w Sejmie. Decyduje o tym Kościół, który w każdej chwili może nakazać coś politykom.
Zgadzam się z Panem Redaktorem, oprócz: „…Kościół zachowałby się DZIWNIE, gdyby… przy okazji Nobla nie przypomniał” swojego negatywnego stanowiska wobec In vitro. Jestem katolikiem z kategorii mądrze wierzących i twierdzę, że DZIWNE jest raczej trwanie w bezmyślnym konserwatyzmie w kwestiach zapłodnienia i ochrony życia poczętego. Wyjątkowo celne przyznanie nagrody Nobla osobie, która „nieba przychyliła” milionom bezpłodnych małżeństw, powinno być przez Watykan przemilczane. Kościół zbyt często zapomina o tym, że WIARA NIE JEST PEWNOŚCIĄ, a w związku z tym duchowieństwo nie ma prawa ingerować w odmienne światopoglądy. Papież Benedykt XVI kolejny raz się skompromitował jako główny strażnik chrześcijańskiej WIARY w kościele katolickim – zamiast tolerancji doktrynerska pewność.
Wielebny Panie Adanie Szostkiewicz, możecie sobie opowiadać, jacy to liberalni jesteście, jak wam nie wadzi obecność odmiennych poglądów niż wasze. Ale wystarczy spojrzeć na tą trzódkę blogową, aby się przekonać, jak ładne opakowanie ideowe odstaje od zawartości w środku. Magnificencjo spójrz krytycznie! Nie przeszkadza jej tylko jakaś tam Radziszewska na ideowo odpowiedzialnym stanowisku, ale również minister finansów z nieprawomyślnymi dla niej poglądami. Nawet jeśli ma rację w określeniu przeciwników ideowych, to prezentuje mentalność Kalego i resentyment. Nie widząc własnych wad, rozwodzi się nad tym, czy zmuszać swoich ideowych ludzi do obłudy, skrywania swoich poglądów, czy też zamknąć ich w czterech ścianach prywatności. Jak się czyta takie, parafrazując Miłosza, rzygopędne wypociny, od razu ma się ochotę zostać ich ideowym wrogiem.
@mw: Każdy dzień naszego życia dowodzi, jakie głupstwo popełniamy, nie interesując się poglądami na ?wartości? ludzi, którym dajemy do ręki mandat do rządzenia nami
Tak, tu jest POLSKI problem. Na powoływanie się na standardy brytyjskie jest kulturowo za wcześnie. Minister ma służyć wyborcom i nie powinna nas interesować jego prywatna hierarchia wartości, ale istnienie silnego lobby kk nie pozostanie dla niego bez wpływu. To determinanty, o których wyborcy muszą wiedzieć. Zgadzam się z @mw.
Min. Rostowski rozczarowuje coraz bardziej.
Z @parkerem też się zgadzam (znowu).
W sumie po przeczytaniu calej dyskusji, mam tylko jedno pytanie, co nalezy zrobic zeby w Polsce / przykladem Szwajcaria / to ogol spoleczenstwa w referendum decydowal o tak powaznych sprawach jak in Vitro, czy tez religia w szkole, czy legalne usuwanie ciazy. Przeciez to dotyczy wiekszosci ludzi i to oni powinni sie wypowiadac co jest dla nich dobre a co zle.
W takim momencie przestaje mnie interesowac prywatne poglady ministra bo jest on od finansow a nie od in Vitro.
Nobel jest za osiągnięcia naukowe i ocena moralna nie ma nic do rzeczy.
Ja bym in vitro zezwolił bez refundacji (bo lubię wolny rynek, takie mam zboczenie).
Rostowski jako Min Fin jest świadomym ściemniaczem, w sprawie in vitro przynajmniej okazał się szczery.
Dlaczego minister Rostowski zabiera głos w nie swojej sprawie? Prędziej spodziewałabym się po nim wnuków niż dzieci, tylko ciekawa jestem gdyby jego potomstwo miało problemy z zajściem w ciążę czy może zmieniłby p. minister zdanie? Wolałabym aby p. minister zajął się finansami państwa i może ograniczeniem wydatków, a nie wypowiadaniem się w kwestiach światopoglądowych. Dlaczego kler i rząd mają decydować o tym czy chcę mieć dzieci czy może nie??? Gdzie my żyjemy??? Bo ja mam ciągle wrażenie, że od 20 lat się cofamy. Zresztą nie tylko ja….
Watykan był przeciw modelowi heliocentrycznemu, przeciw demokracji, liberalizmowi itd. itd. Trzeba mieć zamknięty umysł, żeby zupełnie na serio brać poglądy i oceny Kościoła na temat rzeczywistości.
Szanowny Panie Redaktorze,
ostatni akapit Pana artykulu jest bardzo cenny i inspirujacy. In vitro jest tematem delikatnym, poniewaz dotyczy najintymniejszej sfery zycia malzenskiego. To wlasnie w intymnosc nie powinna wkraczac jakakolwiek ideologia.
Uplynie zapewne jeszcze wiele czasu, zanim otwartosc na in vitro stanie sie u nas zasada ogolna. Intencje ustawodawcy – jakie by nie byly – musza jednak brac pod uwage uwarunkowania lokalne, a jekie one sa, to wszyscy wiemy.
Jest to metoda kosztowna – spoleczne korzysci plynaca z jej pelnego zaakceptowania nie moga, a wlasciwie nie powinny byc porownywane z chlodnymi kalkulacjami budzetowymi. Wynika z tego jasno, że jestem zwolennikiem refundowania tego zabiegu. Ci, ktorzy uwazaja, ze jest zbytnie obciazenie budzetu chyba sa troche nadgorliwi, jesli chodzi o dbalosc o niego.
Wlasnie dostepnosc in vitro bylaby dodatkowym argumentem na korzysc swiadomego wyboru malzeństw: in vitro , albo adopcja.
Lączę wyrazy szacunku
http://www.woron.org
Czy Państwo powinno niwelować, czy zwiększać różnice w dostępie do dóbr?
Zakaz , czy utrudnianie aborcji, in vitro, badań prenatalnych , dotyczy jedynie biednych.
Bogaci pojadą tam, gdzie realizacja usługi będzie możliwa. Rachunek i tak zapłaci NFOZ……
Czy szanowni dyskutanci tego nie widzą? Niemcy czy Czechy o rzut beretem.
A biedny biednym pozostanie, choćby ze względu na nadmiar progenitury…
Można pod projektami ustaw zebrać i milion podpisów, w końcu i tak trafią do zamrażarki, bo marszałek stwierdzi że sytuacja albo społeczeństwo nie dojrzało do jakichś rozwiązań.
Macica została upaństwowiona i zmobilizowana……
„Macica w służbie Narodu”!!!
Aleś się zapędził @Miro, przecież przypadkowe społeczeństwo nie może decydować, co jest dla niego dobre, bo to najlepiej wiedzą pasterze kościoła. Po przeczytaniu ostatniego Raportu POLITYKI w sprawie aborcji popadłem w przygnębienie, które nie pozwali mi na optymizm nawet w horyzoncie kilkudziesięciu lat. Z treści tego artykułu wyziera katolickie zdziczenie moralne, nakazujące ścigać, piętnować i wymierzać drakońskie kary za legalne i zgodne z prawem postępowanie. To kompletna moralna i etyczna kloaka, w przeciwieństwie do sympatycznego przymiotnika „dziki”.
Gdybym był młodą kobietą, bez chwili wahania spakowałbym tobołek i wyniósł się z tego ciemnego i śmierdzącego szamba przynajmniej za Odrę.
Każda inicjatywa – ostatnio Palikota – jest nadzieją, że zacznie się poważnie traktować ludzi, którzy domagają się humanizmu i usunięcia zdegenerowanego kościoła katolickiego ze sfery publicznej i to raz na zawsze.
@Sceptyku – Watykan był także przeciwko szczepieniom na różne choroby oraz przeciwko przeszczepom narządów. Bo było to wbrew woli Boga, który chciał daną owieczkę zabrać do siebie.
Dziwne, że KK nie występował w ogóle przeciwko medycynie. Może nie było z tym problemów, dopóki była nieskuteczna…
Polscy księża, prałaci wydają mi się, ogólnie, żyć wedle zasad dość różnych od 10 przykazań i pozostałych wskazówek katolika. Obrażają, przekręcają, pysznią się i pławią; wyjątki są, owszem. W dodatku nie znają życia zwykłych ludzi, naszych ambicji, codziennych kłopotów, problemów z wychowaniem zdrowo i na ludzi naszych dzieci. Czemu, zatem pchają sie do naszych najprywatniejszych spraw ? Kazać zgwałconej rodzić, polecać bezpłodnym dzieci z domu dziecka i odmawiać im in vitro, … . Mnie się takie kochanie bliżniego swego nie podoba.
Jakoś przeszczepy ich nie wzburzają.
Podzielam opinię spin doctor’a.
@Radoslaw godz.9:42
Cos szanownego kolege rozezlilo, ale powody sa niejasne. Coz takiego pan Szostkiewicz wlasciwie nawyrabial, ze tak pan sie wkurzyl, ze nazwal pan jego rozwazania „rzygopednymi wypocinami”, a „trzodka blogowa przekonuje pana, jak ladne opakowanie ideowe odstaje od zawartosci w srodku” Czyzby zupa byla przypalona, albo raptem dowiedzial sie pan, ze pana zona byla niecnota. Panie Radku przejdzie, jutro bedzie lepszy dzien.
Pozdrawiam LP
Ps Nie mowi sie „ta trzudke”, ale „te trzudke” (Przepraszam za brak polskich znakow)
Oczywiscie „trzodke”, a nie „trzudke”, tak mnie pan tym swoim wzburzeniem zaprogramowal
Lewy Polaczku, Ja się bardziej na „trzódkę” obruszam, nie zaś na samego Pana redaktora, nie jeden „wielebny drań” był w gruncie rzeczy „poczciwiną”. 🙂
Ot, weźmy teraz głos sceptyka a właściwie pseudosceptyka. Podejście kościoła do kulistości Ziemi, było bardziej złożone niżby wynikało z jego frazesów. Bądź, co bądź poniższy tekst oparto na źródłach. http://www.apologetyka.katolik.pl/inne-polemiki/rone/191/1260-wstrzyma-soce-awansowa-ziemi Można się z nim nie zgodzić, można sobie odpowiednio zinterpretować niewygodne fakty ukazując swoje własne fobie i sympatie, dobitnie pokazując, że więcej ma tu do powiedzenia wola niż rozum, czy rzeczywistość. Pozwolisz też, że nie będę wykładał współczesnych filozofów nauki. Wielu z nich, bynajmniej nie teistów, już dawno odczarowało mitologię wielebnego pseudosceptyka.
Ps: za błąd stylistyczny przepraszam.
No to dalej po bandzie – ciekaw jestem jak długo się tu utrzymam?
Jedna z moich znajomych „usprawiedliwiając” mężów w sutannach, mówi tak – przecież tym chłopom normalnie staje, a jak siadają cztery razy dziennie do suto zastawionego stołu i nie maja nic do roboty, to co się tak dziwisz, że bez przerwy myślą i gadają o seksie.
W zamierzchłych czasach jeden z moich kolegów (komunista – członek PZPR i katolik) wybrał się do Częstochowy i postanowił tam przystąpić do spowiedzi. Skarżył się mi (ateiście, liberałowi i socjaliści w jednym) po tym doświadczeniu, że zakonnik wypytywał go, czy bierze swoją małżonkę od tyłu i uzależniał od tej odpowiedzi ważność tej spowiedzi. Spytałem go czy udzielił wyczerpujących wyjaśnień spowiednikowi, a on mi na to – a co ty byś zrobił na moim miejscu. Mówię mu, że mnie by tam po prostu nie mogło być, ale on swoje, więc mówię – wyszedłbym z tego konfesjonału i spytał obecnej publiczności, czy przypadkiem ojczulek spowiednik nie przesadza. Ta krótka historyjka potrąca o zwykłą cywilną odwagę w błahej sprawie, więc jak przyjdzie do spraw poważnych, katolik schowa swoją bezmyślną czaszkę w piasek.
To pewnie był taki kato-komunista, jak ten od przekrętów komisji kościelnej od odzyskiwania straconego mienia? Każdy może wypisywać w sieci, co mu ślina na język przyniesie lub z zadka wyleci.
O ile trafnie odczytuje politykę to in vitro z częściową refundacją przy ograniczonej ilości prób mamy jak w banku.Nie po to Gowin dostał kopa w konstytucje żeby to jego in vitro było na wierzchu.Rostowski też nie wypalił jedynie po to abyśmy mieli się na co obruszać a raczej stonować krzyki,że to tylko 25% i tylko trzy próby!(na przykład)Będzie to i tak postęp w stosunku do stanu obecnego bo o czym nie wszyscy tutaj zdają się wiedzieć,dziś jest w 100% płatna i całkowicie legalna.Dla lubiących ubijać piankę,bodajże za Polonia Sawa podaje,że w sąsiednich Niemczech to 50% refundacji i cztery próby.Zdaje się,że to oni maja teraz papieża…
I, proszę, dziś doniesiono o podniesionym o 2,4 mln funduszu kościelnym. Wszyscy maja zaciskać pasa, a pan MInister przynosi poprawkę. Jaki to ma związek z jego światopoglądami 😉
Heleno:
Z tego, co rozumiem, to minister Jan Rostowski ma ambicje zostania w przyszłości parlamentarzystą PO. I raczej w takim charakterze, ‚nowego’ polityka PO (a nie tylko wynajętego eksperta), występował on w wywiadzie — to zaś usprawiedliwia pytania i odpowiedzi w kwestii dopuszczalności in vitro.
Bardzo szanuję ministra Rostowskiego, choć w tym przypadku się z nim nie zgadzam. Ale potrafi on, te dwie sfery, czyli własne poglądy ideowe, czy polityczne, jak kto woli, oddzielić od fachowości w dziedzinie finansów. To wcale nie tak częsta cecha, w końcu zatarcie granicy między fachowością, a ideologią zarzuca się minister Elżbiecie Radziszewskiej.
Ja osobiście uznaję wypowiedź min. Rostowskiego za asekuracyjną i czysto polityczną. Wypowiedź wpisującą się w żenujące asekuranctwo i płochliwy strach PO przed podnoszeniem kwestii trudnych światopoglądowo (trudnych w tym kraju).
Jako polityk z krwi i kości wie on, deklaracja przeciw in vitro jest mniej szkodliwa politycznie. Jej jedyną konsekwencją są oburzone głosy zatwardziałych liberałów i kilka felietonów świadomych dziennikarzy zniesmaczonych sytuacją. Czyli głosy garstki, niestety nie mającej dużego oddźwięku. Co innego deklaracja poparcia – od razu mielibyśmy lamęt nie tylko PiSu, ale i kościoła, radia maryja, i innych ciał moralizujących, których mamy aż za dużo. Urządziliby taki wrzask, że przez 2 tygodnie nie byłoby innego tematu.
Tak czy siak, min. Rostowski zachował się w sposób żenujący. Powinieni powiedzieć, że jego opinia w tej sprawie nie powinna nikogo interesować. Jest on ministrem finansów i upublicznianie jego zdania na temat in vitro nie ma kompletnie żadnej wartości z punktu widzenia mandatu społecznego, który mu powierzono. On jest od deficytu, podatków, dochodów i wydatków. Z tego pownien być odpytywany przez dziennikarzy.
Jak kończą krzyże……
http://przekroj.pl/wydarzenia_kraj_artykul,7621.html
Ciekawostka taka….
Symbole które przestają być użyteczne w bieżącej walce politycznej tak kończą. Religie czeka ten sam proces……
Przepraszam Pana Redaktora, że trochę nie na temat ale sprawa wielce bulwersująca.
Premier kłamie!
O tu:
http://www.youtube.com/watch?v=SybwoTF7xRQ
Oszukali mnie i czuję się jak zdradzona żona.
Wiele wybaczałem tej ekipie w imię ważniejszych celów, czego wyraz dawałem na blogach Polityki.
Żeby PiS nie wrócił do władzy.
Ale wrócił i tak.
Czekam na konferencję ministra sprawiedliwości na której powie, że Dawid B nikogo już życia nie pozbawi.
To okropne kłamstwo,nie stwierdzono żadnego zgonu po użyciu dopalaczy!
Jak dziesięć lat temu Kaczyński wprowadzał drakońską ustawę antynarkotykową powodem było ściganie dilerów,żeby złapani nie mogli się tłumaczyć małą ilością na własny użytek.
I jaki efekt?
Ilość dilerów zatrzymanych spadła o połowę bo łatwiej złapać gówniarza ze skrętem więc na tym się wysiłki policji skupiły.
Robiąc z ofiary przestępce zacieśniły się więzi między dilerami a ich klientami i lepiej się zaczęli ukrywać bo tak samo ryzykują.
A DZIEWIĘCIU TYSIĄCOM młodych ludzi ROCZNIE, złapanych na posiadaniu, marnuje się karierę życiową wpisując do rejestru skazanych.
Ilu z nich w narkomanię czy alkoholizm popadło z tego powodu?Ilu zmarło z powodu populizmu władzy?
Ilu popełniło samobójstwo?
Nigdzie na świecie nie ma takiego problemu z dopalaczami jak u nas, powiedział marszałek Schetyna u M.Olejnik.
Ale pani redaktor nie zapytała Szreka dlaczego tak jest.
Dziś premier uznał, że cel jest szczytny, że można bezprawnie działać i kłamać dla jego osiągnięcia a gawiedź bije brawo.
To już jest autorytaryzm!!!
Ale żeby jeszcze udało się dzięki temu problem rozwiązać.
Oczywiście rząd osiągnie efekt odwrotny od zamierzonego.
Tak jak dziś nie zanotowano ani jednego zgonu od dopalaczy, to teraz jak się sklepy pozamyka, naprawdę zaczną ludzie umierać.
Bo w przyrodzie jest mnóstwo substancji psychoaktywnych na wyciągniecie reki.
Nie będę pisał jakie bo wystarczy sobie w google wbić pytanie.
Proszę spróbować żeby się przekonać.
Ale one naprawdę obok pożądanego efektu odurzenia mają zabójcze działanie na wątrobę czy nerki i nie mam wątpliwości, że młodzież po nie sięgnie.
Napalm wtedy zastosujemy żeby je z przyrody wyeliminować?
Na grzybiarzy straż leśną premier wtedy naśle?
A ile wtedy młodych umrze jak popularnego czerwonego muchomora którego halucynogenne właściwości są powszechnie znane ze sromotnikowym pomyli?
Ilu na marskość wątroby
Będzie ich miał rząd na sumieniu jak Ziobro tych co się przez niego na przeszczep nie doczekali.
A piwko wolno reklamować!
Trzeba bić na alarm w mediach Panie Redaktorze, bo jak mówi premier,skończyły się żarty.
Trudno oczekiwać, żeby Watykan cieszył sięł Nobla przyznanego za osiągnięcie, któremu Kościół sprzeciwia się całą mocą swej argumentacji i swych wpływów. To tak jak oczekiwać os skina lub kibola, że przybije „piątkę” gejowi, i to niearyjczykowi w dodatku.
Innymi słowy nie trzeba oczekiwać cudu. KK jest od tego, żeby grzmieć przy byle okazji, zaś człowiek współczesny jest od tego, żeby stopniowo stępiała się jego wrażliwość na grzmienie, zaś wyostrzało racjonalne myślenie oraz indywidualna ocena rzeczywistości. KK grzmi, a karawana ludzkości idzie dalej. I tak powinno być.
Rostowski powinien zachować swoje opinie w sprawie in vitro na rodzinne spotkania przy imieninowym stole. Jestem pewny, że ciocia lub wujek – solenizanci będą wniebowzięci słuchając wynurzeń szacownego bratanka lub siostrzeńca w każdym temacie, w tym in vitro.
My nie musimy tego słuchać, a więc oszczędź nam, Drogi Ministrze Finansów bycia nieproszonymi gośćmi na imprezie rodzinnej, bo przez to czujemy się nieswojo.
Pozdrawiam.
Panie Adamie. W polskiej polityce funkcjonuje taki pogląd że jak nie klaszczesz klerowi to nie wejdziesz do Sejmu, Senatu, Urzędów wszelkiej maści. Już teraz widać jak młodzi ludzie odwracają się od wszech możnych prałatów, proboszczy czy wikarych. KK w Polsce dokonuje na sobie samozniszczenia poprzez ciągłe wtrącanie się do polityki, moralności i etyki. Nie ma otwarcia sklepu, garażu bez pokropku.
Poglądy prywatno służbowe
Czy można sobie wyobrazic sytaacje gdy Rada Ministrów głosuje nad jakimś projektem i wśród innych głosów za i przeciw głosują równiez pp
Radziszewska i Rostkowski.
Pytanie brzmi – mają głosować po katolicku czy według osobistych preferencji?
Bo przecież te dwa głosy o czyms jednak mogą zaważyć , np o gejach albo in vitro.
Pozdrowienia.
Parker
Przykro mi to pisać ale szkoda Twego czasu i zaangażowania na pisanie komentarzy o najnowszej akcji Premiera – to i tak nic nie przyniesie. Żaden głos rozsądku nie powstrzyma tego idiotyzmu.
Dzieki za zwrócenie uwagi na uderzające podobieństwa tej akcji do akcji pis-owskich. Nie od dziś piszę, że panstwo przećwiczone przez braci Kaczyńskich jest do wszystkiego zdolne.
Warto obserwować jak oni to robią no i myśleć kto nastepny do golenia, bo przecież premierowi jak karpiowi w wannie przed wigilią takie łyczki populizmu są jak tlen potrzebne. Łudzi się przecież, że dzięki takim akcjom przetrwa.
Pozdrawiam