Hasła kampanii: miernie

To nie ranking, bo haseł za mało. Zajmę się trzema. Hasło kampanii pana Kaczyńskiego: Najważniejsza jest Polska. Pana Komorowskiego: Zgoda buduje. Pana Olechowskiego: Wybierz swój dobrobyt. Żadne nie jest majstersztykiem. Hasła może się bardzo w wyborach nie liczą, ale są komunikatem wysłanym przez sztab kandydata do wyborców. Czyli także do mnie.

Z tych trzech – nie dokopałem się do haseł panów Pawlaka i Napieralskiego (jego szef kampanii ozdobił swój blog plakatem parafrazującym wyborczy plakat Obamy CHANGE  – dociera do mnie hasło Komorowskiego.

Dobrze dobrane do persony marszałka, pokazywanego jako Sarmata w wersji light; nieco staroświecki, nieco rubaszny, ale spolegliwy i  otwarty na nasze czasy. Zgoda buduje, niezgoda rujnuje: któż nie zna tego staropolskiego przysłowia. Jak się mu bliżej przyjrzeć, może być pewien kłopot, bo w demokracji niezgoda, w  sensie debaty, też powinna budować.

Najważniejsza jest Polska to w sumie hasło jeszcze bardziej trącące myszką niż hasło Komorowskiego. Polska, ale proszę bardzo, tylko czemu od razu najważniejsza, no i JAKA? W czasach pokoju ważniejsza jest gospodarka, polityka zagraniczna, sprawy społeczne, reformowanie. Doskonale pokazuje to powódź: prawdziwe są konkretne sprawy prawno-systemowe, np. kwestia ustawy anty-powodziowej, reszta to frazesy.

Wybierz swój dobrobyt – pomysł niezły; połączenie wolności (wybierz) z nadzieją na lepsze życie indywidualne i zbiorowe (dobrobyt). Tyle że niezbyt to brzmi komunikatywne. Dopiero po chwili zaczyna nam świtać, o co tu chodzi. A wtedy urok słabnie. O ile hasła Kaczyńskiego i Komorowskiego są adresowane do możliwie najszerszego ogółu, o tyle Olechowski wyraźnie redukuje swój potencjalny elektorat do ludzi młodszych i przedsiębiorczych. Ale na razie ta grupa, choć coraz ważniejsza, wyniku wyborów nie rozstrzyga. Olechowski był znakomitym materiałem na wyrazistego szefa rządu, jego polityczny czas jednak mija.

Ale daje do myślenia, że jedyny jednoznacznie pro-modernizacyjny kandydat na prezydenta jest starszy od wszystkich innych, a najmłodszy, pan Napieralski, ma poglądy rodem z protekcjonalnej i protekcjonistycznej lewicy lat 80.

Podsumujmy w skali 1-6: Kaczyński  2, Komorowski  3, Olechowski 3 plus.            

XXXX

Kaźmirz: już dość tego; moderator ma moje pełne zaufanie, a Pan absurdalnie szuka dziury w całym. Wkrótce reszta uwag na temat korespondencji na blogu.

In vitro, Kościół, Napieralski
Dzięki nickowi Hanna pojawił się wątek Simone Weil; to moja ulubiona autorka,tu o niej piszę w Polityce http://archiwum.polityka.pl/art/sila-duszy,380360.html. Dużo jej prac można przeczytać w polskich przekładach, m.in. Czesława Miłosza. Jak to miło pomówić chwilę o Weil a nie o naszym polskim piekle 2010 (zob. Nick mała: to przed takimi jak autor/autorka tego wpisu trzeba bronić naszych wybitnych, wielu ich nie mamy). Z wieloma opiniami krytycznymi o polityce i naturze Kościoła się zgadzam; dziękuję szczególnie za wymowne w tym kontekście konkretne przykłady w wpisach Torlina, Anastazji, Piotra Gajdowskiego. Zupełnie odmienne podejście mamy w wpisie autora pod pseudonimem Adam(tfu)wierzącym (już sam Nick zdradza problem psychologiczny): niech Pan, Panie Adamie, łaskawie zauważy, jaki problem z deklaracją o in vitro pojawił się w samym Kościele zaraz po jej ogłoszeniu: czy ks. Longchamp de Berier też ma kłopoty z logicznym myśleniem? Monteskiusz: dzięki, lecz odnotujmy, że w ostatnich dniach Kościół i organizacje katolickie włączyły się w akcję pomocy powodzianom, np. kard. Dziwisz obiecał przekazać pod zabudowę pewne kościelne działki. Bardzo bym był rad, gdyby okazało się, jak Pan sugeruje, że wskutek powodzi, walki z nią, zobaczyliśmy nową twarz społeczeństwa obywatelskiego, ale chyba jestem tu pesymistą. To raczej jednorazowy zryw. Za to chwalę, oczywiście na podstawie wyrywkowego przekazu w mediach, samorządy i służby ratownicze oraz premiera i ministra Jerzego Millera, a w Warszawie panią Gronkiewicz-Waltz. No i werbalną, ale na początek i to dobre, pisowską deklarację poparcia dla rządu w sprawie powodzi. Therese Kosowski ? OK., co do cytatu, to chyba chodziło Pani o ,,Królestwo moje nie jest z tego świata??. MAJK ? racja; ten negatywny wkład JPII polega głównie na złych nominacjach biskupich i pozostawieniu watykańskiej biurokracji samej sobie. Joanna, po pierwsze Polityka nie jest dziennikiem, więc chyba od lat nie jest Pani jej czytelniczką; po drugie, powtarzam, istnieje coś takiego jak głosowanie taktyczne. Kto tego nie dostrzega, nie pojmie mechanizmu polityki wyborczej. Spin doktor ? ditto; Napieralski de facto żyruje przymierze polityczne z PiS, i to go czyni dla mnie niewybieralnym. Atenka, a czy z Danuty Wałęsowej też się naśmiewali? Co do Napieralskiego, ja nie mówię o jego poglądach, deklaracjach, hasłach, obietnicach, ja mówię o typie osobowości (język ciała, rodzaj polszczyzny i artykulacji, sposób bycia ) i o realnych skutkach politycznych jego działań (por. wpis Stangor). Wojtek-1942, tak jest! Proszę też zobaczyć, jak bliski związek religii z gospodarką wykładał Max Weber. Adamjer ? dzięki za optymizm; Kartka z podróży, jak zwykle czytam Pana z zainteresowaniem, choć częstego u Pana pesymizmu nie podzielam; drobna uwaga merytoryczna co do Pańskiego wpisu: jedno z dwojga, albo Kościół jest największą siłą, albo jego potęga jest wyolbrzymiona. Staq ? wielkie dzięki za instrukcje dla Kaźmirza, a Stasieku i anca-nela za dodatkowe uwagi w kwestii technicznej. Kaźmirz, sądząc po wpisach, jest Pan człowiekiem młodym i nie wyczuwa, jak obraźliwe i niemądre jest to, co Pan pisze o cenzurze w kontekście moderacji; szkoda, bo inne uwagi bywają na poziomie. Sympatyzuję z wymową wpisów:  J.Ty (celnie!), Jerzy, Zyks (ściślej Jest ONRu spadkobiercą Partia, napisał Miłosz), m.f-b ? dzięki, wzajemnie! Proszę też rzucić okiem na wpis Macha, beakrk (amen, zaiste!), tyveog. I z wpisami Piotra Gajdowskiego i Macha, co nie znaczy, że nie czytam tych, którzy są odmiennego zdania. Byleby je sformułowali jasno i z minimum kultury. Antyprzykład to wpis Kostka. O nicku mała już wspomniałem ? to zdaje się przykład pisowskiej polityki miłości. Bóg zapłać!