Czy Obama obraża Europę?
Unia ma wreszcie nową Komisję. Ale e-Polska żyje Ukrainą, a nawet Ameryką, co tam Europa. Może inaczej: Europa tak, ale widziana z Waszyngtonu. Oto w największym polskim dzienniku jego waszyngtoński korespondent zastanawia się, czy Obama obraził Europę, odwołując udział w planowanym na maj szczycie UE-USA.
Marcin Bosacki uważa, że były dobre powody, bo Europę trudno uznać za gracza z pierwszej półki. Te refleksje wydrukowano w GW wczoraj, a dziś medialną burzę w szklance wody wywołał tekst na ten sam temat w blogu publicystki The Washington Post, Anne Appelbaum. Jej zdaniem, Obama ma rację. Takie szczyty to strata czasu, owszem menu pierwszorzędne, ale konkretów zero. A przecież są ważne sprawy do załatwienia: polityka energetyczna, relacje z Rosją, Afganistan. Tylko kogo słuchać w Brukseli, gdy wszyscy się przekrzykują.
Znad Wisły widzę to jednak trochę inaczej. Panią Appelbaum, choć deklaruje się jako eurolub, nudzi i złości, że unijne młyny mielą tak powoli. Ale przecież Unia to nie państwo federalne jak USA, tylko związek państw narodowych połączonych pewnym wspólnym etosem i programem współpracy opartym na zasadzie konsensu. Wspólnota wspólnotą, ale egoizmy narodowe ego izmami, interesy interesami.
W tej sytuacji oczekiwanie utarcia się wspólnej polityki w tak trudnych sprawach, jak Rosja, energia czy Afganistan, wydaje mi się nieco naiwne. To musi trwać i niech trwa, bo noża na gardle Europa na szczęście nie ma i lepiej wypracować lepsze stanowisko nawet za cenę irytacji niektórych publicystów czy polityków po obu stronach Atlantyku.
Odwołanie szczytu nie jest sukcesem dyplomacji amerykańskiej ani unijnej, lecz przykrym zgrzytem, do którego nie powinno było dojść. W Ameryce wzmocni ono tamtejszych eurosceptyków i eurofobów, w Europie zaś jankesożerców.
Jeden incydent nie może być pretekstem do jakiegoś unijnego ADHD. Europa przyjęła wprawdzie Obamę entuzjastycznie i mogła się spodziewać nowego otwarcia w stosunkach z Waszyngtonem. Ale czy zrobiła wszystko, co można było i należało zrobić po epoce Busha? Europejczycy czują się nieswojo, kiedy pomyślą, że za Busha było lepiej przynajmniej w tym sensie, że jego wizyty w Europie miały wagę, której dotąd nie mają liczne (już bodaj 9) ale ceremonialne przyjazdy Obamy.
Obama nie obraził, ani nie chciał obrazić Europy. Jego ekipa zdaje sobie sprawę ze znaczenia współpracy z Europą w epoce globalnych zagrożeń. Świeża kontrowersja wokół bazy danych osobistych pokazuje jednak, że i tu są poważne różnice zdań, a to Waszyngton zniechęca. Chodzi więc o rozczarowanie (zresztą po obu stronach), a nie o jakieś fochy Obamy. A rozczarowanie można odczarować.
Komentarze
Pytanie dla red. Bosackiego (i poniekad jego szefa red. Weglarczyka), kto jest dla USA tym graczem z „pierwszej polki”?
Czytuje niby te amerykanskie analizy w GW, ale tam wciaz duzo pretensji, ze wybory wygral Obama a nie McCain (moze dla nich najlepszym kandydatem bylaby Ms. Palin, kto wie?). Coraz czesciej odpuszczam sobie analizy amerykanskie GW, bo nie poznaje Ameryki, ktora oni opisuja. I na tym moznaby wszystko zakonczyc. Sprawa kluczowa dla Stanow sa sprawy wewnetrzne, gospodarka (miejsca pracy, znikajace w tempie zastraszajacym, „jobless recovery”) i jej wplyw na inne dziedziny zycia, w tym ochrone zdrowia. Sprawy zagraniczne kojarza sie z Afganistanem i Iranem. Europa mimo wszystko, w ciagu ostatnich lat oddryfowala od Amaeryki na duza odleglosc i nie wiadomo, kiedy znajdzie sie w orbicie zainteresowan. Elity polityczne w USA maja wciaz inne opinie o polityce miedzynarodowej (chocby sprawa Izrael- Palestynczycy, Afganistan, Pakistan, Pln Korea) niz Europejczycy. Prawdziwymi partnerami Amerykanow moga byc wkrotce Chinczycy, bo od ich decyzji finansowych zalezy przyszlosc polityki amerykanskiej. GW Bush i Obama pozyczyli na wojny iracka, afganska i na ratowanie bankow prawdziwa fortune od ChRL. Dopiero teraz uswiadamiaja sobie, ze praktycznie siedza w kieszeni czerwonych mandarynow.
A tam, zaraz obraził. Europa po prostu nie ma dla Ameryki tak wielkiego znaczenia, jak jeszcze kilkanaście lat temu. Po pierwsze, nic się w Europie ważnego – czytaj: w ten lub inny sposób groźnego – nie dzieje. Po drugie, Europa słabnie gospodarczo w porownaniu z resztą świata. Po trzecie, międzynarodowe znaczenie polityczne Europy spada, tak z uwagi na jej słabnącą pozycję gospodarczą, jak i na brak wspólnego stanowiska w wielu sprawach; egzemplifikacją tego ostatniego faktu był niedawny wybór bardzo słabych formalnych przywódców Europy.
To dobrze, że w Europie *teraz* nie dzieje się nic ważnego, czytaj: groźnego. Nie wiemy, co będzie za kilkanaście lat. A to, że Obama całkowicie nietrafnie rozumie politykę międzynarodową i równie nietrafnie przewiduje jej trendy, jest dla mnie jasne. Ba, było to dla mnie jasne już w momencie wyboru Obamy na prezydenta.
Moje zdanie jest ambiwalentne, jestem jednocześnie „za” i „przeciw” (jak mawiał mój ulubiony klasyk).
Jestem „za” przyjazdem Obamy, bo jest to w końcu szczyt Unii i USA, a sporo spraw jest do rozpatrzenia. Nawet gdyby miałyby jego konsekwencje przypominać klimatyczne.
Jestem „przeciw”, bo Europa sama sobie zafundowała taką sytuację. Faktyczne zlikwidowanie prezydenta i ministra spraw zagranicznych Europy poprzez powołanie na te stanowiska osób kompletnie z trzeciej półki musiało wywołać taką reakcję. Dopóki Europa nie zrozumie, że w dzisiejszych czasach liczyć się będzie tylko jako jeden organizm rządzony wspólnie – to tak będzie zawsze.
Panie Redaktorze !
Po prostu trzeba sobie uzmysłowić, że podstawowe interesy Ameryki są dziś gdzie indziej. Europa jako czołowy podmiot schodzi ze światowego orbis terrarum (powoli acz systematycznie). Centrum światowej polityki, gospodarki, tworzenia idei przesunęło się nad Pacyfik (a w zasadzie na obszary około pacyficzne). I tam też będą leżeć coraz szersze interesy Ameryki – jeszcze pierwszego (choć też w tej mierze słabnącego) mocarstwa światowego. Analogie z historii – z przesuwaniem się „centrum” kultury czy cywilizacji świata w inne rejony globu są widoczne jak na dłoni: starożytna Grecja, później starożytny Rzym, później Akwizgran Karola Wielkiego lub Konstantynopol. Itd. itd.
Pozdrawiam serdecznie.
WODNIK53
Szanowny Panie Redaktorze.
To ja już teraz nie wiem. Na stronie „Washington Post” i „Pulitzer Prizes”, małżonka Radka Sikorskiego nazywa się Applebaum. W Pańskim tekście oraz na różnych innych bywa, że jest Appelbaum.
To w końcu jak ona się nazywa?
Chciałbym wiedzieć, skoro jest kandydatką na kandydatkę na Pierwszą Damę Najjaśniejszej.
A swoją drogą, to omawianym artykułem zrobiła mężowi małą szutkę stawiając go w nieco trudnej sytuacji – chyba.
No już teraz van Rompuy i baronessa Ashton dadzą mu popalić. Ale za to dostanie plusy dodatnie od Rona Asmusa, nieprawdaż?
Zresztą, dobrze mu tak, skoro sknerus jeden pozwalał na to, że w Jeepie Liberty, którym Anne wydostaje się ze „strefy zdekomunizowanej”, zamontowana jest taka partacka instalacja gazowa, która wybuchając o mały figiel nie doprowadziła do nieszczęścia. Nawet bidula z zaparkowaniem w supermarkecie ma problem, bo do podziemnych parkingów nie wolno przecież wjeżdżać gazowcom.
Te materialne problemy rodziny naszego kandydata na kandydata mogą być też skutkiem rozdmuchanego balona hazardowego i utraty możliwości zdobywania funduszy przez Radka bo teraz, chadzanie do jaskiń hazardu i pobieranie tam zaświadczeń o wysokości wygranych nie jest – jak mówi młodzież – cool, więc skąd Radek ma mieć dochody pozwalające na rezygnację z jazdy na ruskim gazie i przerzucenia się na benzynę z ruskiej ropy, no skąd?
Pozdrawiam, Nemer.
Gospodarzu:
Skład Komisji zawsze przechodzi przez PE, więc to news taki, jak środa po wtorku. Tak to jest skonstruowane, żeby PE wiedział, że albo rzetelne przesłuchania i rzetelne głosowanie, a w efekcie wielki kryzys polityczny w UE, albo cyrk. Jak dotąd zawsze był cyrk i teraz też (nasz komisarz Lewandowski wypadł ponoć świetnie w czasie przesłuchań i w zachwycie ujawnił całą prawdę, o swoim przesłuchaniu, że odpytywali go koledzy i zadawali spodziewane pytania).
@ PA2155:
Czy Van Rompuy i Ashton to gracze pierwszoligowi? W GW pisali kto, ich zdaniem, jest dla Obamy graczem pierwszoligowym – przywódcy 2-3 najważniejszych krajów Europy. Nadto Rosja, Chiny, Indie, Japonia.
@ Nemer:
Van Rompuy i Ashton dlatego zostali wybrani, bo oni nie mogą nikomu popalić, zwłaszcza politykowi, który za chwilę może być prezydentem państwa członkowskiego.
Nemer pisze:
2010-02-10 o godz. 10:06
Szanowny Panie Redaktorze.
„To ja już teraz nie wiem. Na stronie ?Washington Post? i ?Pulitzer Prizes?, małżonka Radka Sikorskiego nazywa się Applebaum. W Pańskim tekście oraz na różnych innych bywa, że jest Appelbaum.
To w końcu jak ona się nazywa?”
Mysle, ze gdyby przodkowie pani Anne po przyjezdzie do USA
zdecydowali sie na pelna amerykanizacje nazwiska, brzmialoby
ono dzisiaj: APPLETREE
Gdyby pozostali przy pierwotnej, niemieckiej formie mielibysmy dzis
Anne APFELBAUM.
Na skutek braku zdecydowania powstal pewien dziwolag jezykowy,
wiec nic dziwnego, ze niektorym sie myli.
Janek pisze:
2010-02-10 o godz. 10:55
Szanowny Janku.
Dziękuję za pomoc we wskazaniu do jakiego poziomu poprawności politycznej powinienem dażyć.
Do tej pory nie wiedziałem, że Van Rompuy i Ashton zostali wybrani. Traktowałem to jak jakiś żart, uważając w abnegacji swojej, że nikt ich nie wybierał a że zostali nam, Europejczykom (pełnoprawnym podobno) wyznaczeni przez światłych: Angelę, Nicolasa i Gordona.
Ciekawi mnie tylko, czy „wybierając” chociaż zapytali tę dwójkę o ich zgodę.
Dobrze, że już Angela wybrała też nam, kto ma być premierem i by wybił sobie z głowy pięcioletnie oglądanie żyrandola, na razie przynajmniej.
Wdzięczny jestem za uświadomienie mi, tępakowi, że ta para Rompuy-Ashton mogą Radkowi to co Gołas majstrowi Kobuszewskiemu, bo nigdy bym się nie domyślił!
Dziwię się, że jeszcze szanowny gospodarz nie skomentował tekstu z TP:
http://tygodnik.onet.pl/32,0,40809,stara_nowa_msza,artykul.html
No chyba, że gdzieś przeoczyłem. Zdziwiłbym się, gdyby katolicki liberał nie skomentował tych propozycji:
„CO MOŻE CZEKAĆ LITURGIĘ:
CELEBRACJA
kapłan będzie miał mniej swobody wobec nakazów Mszału;
Komunia św. tylko do ust;
niektóre elementy Mszy po łacinie.
MODLITWA
kapłan będzie zwrócony bądź tyłem do wiernych (symbolicznie ? ku wschodowi) bądź przodem, lecz ku stojącemu na środku ołtarza krzyżowi;
nie wiadomo, czy będziemy się modlić o nawrócenie żydów i ?bałwochwalców?, jak w liturgii trydenckiej.
ADORACJA
ma wyrażać się przez piękno muzyki i naczyń liturgicznych;
kapłan powinien szczególnie dbać o gesty, sposób głoszenia Słowa Bożego i odpowiednie szaty liturgiczne ? więcej chwil milczenia.
WIERNI
ich rola ma się ograniczyć do modlitwy w skupieniu;
nie muszą rozumieć wszystkich treści;
będą przyjmować komuniętylko na kolanach.”
Ameryka od dawna obraża Europę, bombardując niewinne kraje i budując system baz okrążających Rosję główny kraj do podbicia. Warto jednakże cofnąć się nieco do historii i poznać nową interpretacje czynów demokracji zachodnich wobec np. podbitych Niemiec. Przytaczam link do ciekawego artykułu o wyrachowanej zbrodni ludobójstwa popełnionej na mieszkańcach Drezna. Bombardowanie i śmierć kilkudziesięciu tysięcy ludzi na kilka dni przez zajęciem miasta przez Rosjan było wyrachowanym, zbrodniczym czynem mającym na celu wykazanie Stalinowi, kto tu ma siłę i kto ma zdolności jej użycia. Tej zbrodni dokonano kosztem niewinnych ludzi /nawet gdy byli to Niemcy, teraz przyjaciele/. W ten sam sposób zabito ludzi w Horoszimie i Nagasaki. O tym zapomniano. Natomiast od tego czasu wywołano wiele nowych wojen i zabito miliony ludzi w imię zaborczej polityki mocarstwa, którego zbrodnie wszelkimi sposobami stara się ukryć. Pamięta się jedynie Katyń, bo to byli Ruscy i to potrzeba pamiętać.
http://www.globalresearch.ca/index.php?context=va&aid=17515
o, przeprasza.
nie Gołas Kobuszewskiemu a Michnikowski Kobuszewskiemu. Przepraszam.
spin doctor,
Drezno bombardowali rowniez Aglicy z RAF.
Co do Horoszimy i Nagasaki, to Amerykanie mieli 110% racji, biorac pod uwage sytuacje militarna w lecie 1945 i perpektywy dalszego ciagniecia wojny z Japonia.
Nie spędza mi snu z powiek fiasko szczytu UE – USA. Mam już swoje lata, przestałem być w gorącej wodzie kąpany więc uważam, że nie ma się gdzie spieszyć. Co się odwlecze to nie uciecze. Europa się trzyma, przetrawia powoli swoje nowe nabytki i pomalutku dociera w sobie różne lokalne interesy. Bardzo mi odpowiada życie na tym nieruchawym europejskim lotniskowcu, który pomaleńku dryfuje na spokojne wody. I tego spokoju, luzu, dojrzałości powinna trawiona politycznym adhd reszta świata naszej Europie zazdrościć.
Pozdrawiam
Po każdym rozszerzeniu granic, musi nastąpić konsolidacja.
Europa jest stara, bogata , bezpieczna.
USA młode, drapieżne, prężne.
Syty ma więcej do stracenia niż głodny………….
Co Europa może zrobić jako całość?
Być wzorcem, punktem odniesienia, celem……….
Wzorzec państw skandynawskich jest obiektem zazdrości, inspiracji, dla wielu krajów. Unifikacja Europy również.
Ludzie głosują nogami- kierunek przepływów migracyjnych świadczy o sile przyciągania poszczególnych centrów polityczno- gospodarczych.
Znacie wiele narodów, czy nacji uciekających do Rosji, Chin, Indii, Brazylii?
Dlaczego Mekką uciekinierów są Stany, RPA, Europa, Australia?
Taka prosta odpowiedź- prawa człowieka, status materialny, opieka socjalna, szanse dla lepszego życia………..
Relacje USA- Chiny, nie są takie proste.
Chiny pożyczyły USA ZA DUŻO!!!
I jest to ich problem. Dewaluacja dolara, lub deprecjacja jego wartości pozbawiłaby Chińczyków sporej ilości rezerw finansowych……..
O ile pamiętam, przed II światową kurs wymiany funta do dolara wynosił
1:5, po wojnie spadł na 1:2 i tym sposobem zadłużenie Brytanii zmniejszyło się 2,5 krotnie……….
Co do Obamy……..
Czy przypadkowo nie bawi się on w strażaka?
A doba ma TYLKO 24 godziny, a ognisk pożarów jest mnóstwo.
Polityka wewnętrzna ma priorytet……….
Dyplomatyczne ple…ple…może poczekać.
Podobno ostatni japoński obrońca Okinawy [lub jakiejś innej wyspy]
poddał się- wyszedł z dżungli w 1974 roku?
To świadczy o determinacji Synów Słońca………..
Czy Hirohito poddałby kraj, wbrew wszelkim tradycjom, bez Nagasaki?
Śmiem wątpić………..
Amerykanie szacowali koszty inwazji na wyspy macierzyste Japonii na ponad MILION żołnierzy własnych……….
Czasami, cel UŚWIĘCA środki????? nie wiem……….
Zgadzam się z p. Applebaum (zasłużony ten Oscar, ta Grammy, Palma czy co tam jeszcze, za tego kułaka), że Barack Obama ma rację ostentacyjnie wypinając się na UE, gdyż taki szczyt w Europie, z punktu widzenia korporacyjnych USA musi być rzeczywiście stratą czasu – zero konkretów murowane. Co on tu nieborak będzie inwestował (wiadomo, czas to pieniądz) i dla kogo, skoro chwilowo w Europie ani nie ma komu nieść demokracji na lufach karabinów (na Ukrainie też klops), ani kogo zbombardować, ani nawet okraść, bo tych, których można było okraść, jego oraz jej ziomale z globalnych banków i korporacji już dawno okradli. Więc szkoda zachodu na Zachód, tym bardziej, że zrobił się bezczelny i na więzienia CIA zaczyna wybrzydzać, krzywym okiem zerka na waterboarding, krzywi się na amerykańską „wolność” opartą na inwigilacji, ograniczaniu praw obywatelskich, militaryzacji itd.
Obligacji tu chłop nie sprzeda, żeby sfinansować choćby malutką część astronomicznego długu USA, zaciąganego na realizację projektu biznesowego „wojna bez końca oraz ograniczeń terytorialnych – only sky is the limit'” bo i skąd tu takiego frajera wytrzaśnie, który chciałby dziś złamanego centa zainwestować w obligacje konającego, agresywnego imperium, z walutą nie wartą funta kłaków, utrzymywaną w obiegu mocą setek, a może już tysięcy baz wojskowych na całym świecie? Niech lepiej nie marnuje swego cennego czasu i nie przyjeżdża do Europy, a może wtedy także i Europa wypnie się i na niego.
wiesiek59,
dzis wszyscy jestesmy tacy madralinscy, ze bomba A jest „be” i „fe”. Na szczescie jestesmy ! Widac ludzie potrafia wyciagac nauke z historii wlasnej i jedna lekcja pogladowa co do uzycia broni masowej zaglady wystarczyla, zeby przetrwac przez 65 lat z atomowym straszakiem przy glowie, ale nie pociagajac za cyngiel.
Najlatwiej jest dzis odmawiac czci i wiary tym, ktorzy musieli podejmowac decyzje wtedy. Nie chalbym byc w butach Trumana kiedy przyszlo podejmowac decyzje o Hiroszimie i Nagasaki, ale bylo dokladnie jak piszesz i jakos te wojne trzeba bylo zakonczyc, szybko i ograniczajac straty wlasne, nawet bedac swiadomym konsekwencji uzycia Bomby (choc pewnie nie do konca, bo co innego wybuch na pustyni, a co innego nad zyjacym miastem). Nawet jesli dzis ciesze jak wszyscy, ze nigdy wiecej po 1945 roku nie doszlo do uzycia broni A czy H, to jednak nie widze nic nagannego w podjetej wtedy decyzji Trumana, zwazywszy sytuacje z lat 1941-45. Rozumiem motywacje stojace za ta decyzja, nawet jesli z dzisiejszej perspektywy mozna (a moze i trzeba) nie zgadzac sie z podobnymi decyzjami. Z pewnoscia jest jak piszesz: na wojnie cel uswieca srodki i dlatego nalezy generalnie unikac wojny jako sposobu zalatwiania konfliktow miedzynarodowych.
Mowienie o tym, ze Amerykanie zrobili pokazowke wobec Rosjan pewnie ma jakis sens, ale nie jest to az tak mocny argument w tego typu dyskusjach. Strach pomyslec, gdyby to nie Amerykanie zrobili pierwsza bombe A, ale Rosjanie i czy oni rowniez mieliby tyle delematow moralnych w chwili zrzucania pierwszej, np. na Breslau, najpierw zeby skonczyc mordercze walki o miasto, a potem, zeby pokazac sie sojusznikowm od nowej, atomowej strony. O Niemcach jako pierwszych w wyscigu nie wspomne.
Pozdrawiam.
Pan redator pyta:
„Czy Obama obraża Europę?”
Obrazic mozna kogos, kto ma poczucie honoru.
Czy Europa ma poczucie honoru?
i jeszcze jedno do spin doctora:
„W ten sam sposób zabito ludzi w Horoszimie i Nagasaki. O tym zapomniano.”
Klamiesz jak politruk na szkoleniu. Corocznie obchodzone sa rocznice zrzucenia bomb na japonksie miasta, corocznie zbieraja sie tam ludzie, corocznie wylatuje w niebo stado bialych golebi i wali sie w Dzwon Pokoju, a wszystko w czolowce niusow na dany dzien. Corocznie przypomiane sa migawki, ktore na pamiec zna juz chyba kazdy, kto choc raz mial w zyciu dostep do ruchomych obrazkow na jakimkolwiek ekranie: grzyb atomowy, morze ruin, zywe trupy slaniajace sie wokol zgliszcz. I bardzo dobrze, ze te obrazki sa pokazywane, a wiec tym bardziej daruj sobie robienie z innych kogos, za kogo sam z pewnoscia nie lubisz byc brany.
Aha, przy okazji kazdej rocznicy slychac z Japonii glosy, ze tak naprawde, to Japonczycy byli ofiarami w tej wojnie, a nie zbirami nie gorszymi od hitlerowcow.
Jacobsky, Wszystko byłoby dobrze gdyby nie fakt, że według ostatnich danych to agresywne mocarstwo posiada aktualnie na świecie 750 baz militarnych rozmieszczonych w 50 krajach, w których stacjonuje 225 tysięcy żołnierzy. Przyjmuję, że część z tych rakiet czy bomb skierowanych jest na mój dom. Istnieją przekazy historyczne, że w początku lat pięćdziesiątych, tuż po zdetonowaniu prze Rosjan bomby atomowej w USA rozważano plany zbombardowania bombami atomowymi całej Europy zajętej przez Rosjan, aż po Władywostok. Posiadali ich wtedy ponad 200. Nie mógłbym wtedy mieć przyjemności do Ciebie pisać.
Panie Redaktorze!
Europa juz dawno przestala byc powaznym partnerem dla USA. Nadszedl czas Azji, czy chcemy tego czy tez nie. Pamietajmy kto w tej chwili jest partnerem handlowym USA, przeciez nie Niemcy czy tez Francja….
Obama moze byc przyjmowany w Europie jak superstar, ale rzady Europy zachodniej nie sa wiarygodnym sojusznikiem.
A propos pani Appelbaum zony „kandydata na kandydata” – coz jak zauwazyl wczesniej Nemer, poczciwy minister Sikorski nie jest w latwej sytuacji, nie ten material na pierwsza dama. Przepraszam za zlosliwosc, ale skrzeczy nasza polska rzeczywistosc. Lepiej w te obszary dyskusji nie wchodzic.
Pozdrawiam
Bosackiego czytam teraz już tylko przypadkiem, kiedyś częściej, ale mi się odechciało bo warsztat dziennikarski gość ma w mojej opinii dziennikarza Prawdy z wcześniejszego Breżniewa. Więcej ideologii niż dziennikarstwa, no i bo do zrozumienia tego kraju bardzo mu jeszcze oj bardzo daleko.
Sprawa odwołania przyjazdu nie specjalna ale EU ubodło bo zrobił to nieelegancko bo publicznie zamiast to uzgodnić kanałami dyplomatycznymi co by pozwoliło EU zachować twarz.
Zrobił to zaś publicznie ze względów wewnętrznych sądzę, by się od Europy wyraźnie odciąć, bo ma opinię tutaj kogoś o mentalności europejskiej co tutaj się źle części elektoratowi kojarzy, socjalizm, elityzm, wykształciuchowarstwo, etc.
Na dzisiaj z 50% sądzę podejrzewa że on chce tutaj ukradkiem socjalizm wprowadzić na modłę europejską lub nie daj boże bolszewizm przez co rozumieją n.p. minimalną reformę systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Jak sam Obama przyznał niedawno do republikanów „Frankly, how some of you went after this bill, you would think that this thing was a Bolshevik plot. That?s how you presented it.”
Dla angielskojęzycznych polecam dobrze ilustrującą tą mentalność/paranoję dyskusję dwóch głównych prawicowych komentatorów telewizyjnych w Stanach O’Reilly i Gingrich.
Stąd popularność takiego niewiarygodnego zera jak Palin (Miss Alaska runner up, i jej ex-gubernator, kandydat na v-prez z McCain) bo ta otwarcie mówi to co wielu myśli że trzeba zablokować jak najwcześniej to Obamy flirtowanie z „socjalizmem”.
Na marginesie podsumowanie reakcji liczących się komentatorów światowych można znaleść n.p. tutaj, link do Applebaum też tam jest, z około 9 komentarzami na dzisiaj, porównywalne do reakcji czytelników GW na Bosackiego co trudno uznać za e-burzę jakąkolwiek IMHO, wpisy na blogu red. Passenta np to 100 typowo bez względu na temat, burzowy czy nie.
—
P.S. Sikorski wyraźnie ale to bardzo wyraźnie ma apetyt na prezydenturę, na całego wydaje się iść, oświadczył ostatnio nawet że żona przestanie pisać w WaPo jeśli go wybiorą.
spin doctor,
rozumiem, ze Rosjanie zrobili bombe A i H tak dla picu, tylko po to, zeby zrzucac je sobie pod nosem, w Semipalatynsku. I dlatego w tej chwili posiadaja ponad 9 tys glowic (Amerykanie – ok 6 tys). No ale skoro sa to glowice rosyjskie, z definicji sa to glowice milujace pokoj, zas rosyjskie rakiety balistyczne wycelowane sa w Moskwe, Petersburg i inne miasta Rosji, co oczywiscie stawia je w opozycji wobec zbrodniczych rakiet amerykanskich wycelowanych w Twoj dom.
Zareczam Ci, ze jakas rakieta jest rowniez wycelowana w lotnisko, ktore znajduje sie w mojej bliskiej okolicy. Jak rozumiem, jest to rakieta amerykanska, bo tylko one moga wyc wycelowane w czyjs dom.
Kiedy ZSRR bylo stac na globalna polityke imperialna, to radzieckie wojska rowniez stacjonowaly tu i owdzie. Nie wszedzie ? Kazdy ma tyle, na ile go stac, bo nie wydaje mi sie, zeby ZSRR przy swej agresywnosci militarnej nie korzystalo z kazdej nadarzajacej sie okazji, zeby zainstalowac sie w danym zakatku swiata.
Kryzys kubanski – mowi Ci to cos ?
witam !!!
teraz maze sie obrazic 🙂
http://www.sueddeutsche.de/,tt4m1/finanzen/682/502911/text/
pozdrawiam
rysberlin pisze:
2010-02-11 o godz. 14:47
A u nas, w naszych meRdiach nic.
Dzięki za link. Nemer
Jakobsky:
Być może podobnie rozumiemy nieśmiertelne, [klasyczne]? stwierdzenie:
„wojna jest kontynuacją polityki innymi środkami”…………
albo:
„w miłości i na wojnie wszystkie chwyty są dozwolone”
albo:
„Bóg osądzi zwycięzców”…………..
albo:
„zwycięzcy piszą historię”…………
Jakiemu celowi służyła Hiroszima, mogę sobie wytłumaczyć, jakiemu Drezno, Hamburg, Coventry? nie wiem……..zemsta?
Spin doctor:
Z tego że ktoś nazwał siebie Imperium Dobra, a kogoś Imperium Zła, nie wynika NIC……….poza PR………..
Bazy są pokłosiem inercji doktryny „powstrzymywania komunizmu”.
Czy wynika coś z nazwy „Prawo i Sprawiedliwość”?
Albo hasła:
„my staliśmy tu, a tam stało ZOMO?
W moim przekonaniu, jedynie podziały, polaryzacja, antagonizmy………
Rozumiem, że cel uświęca środki w polityce, ale gdy chodzi o cele długofalowe, jest to broń obosieczna………..
Nawet marzenia mogą się spełnić, a ich implikacje i następstwa mogą być nieprzewidywalne!!!
Równowaga strachu minęła, nie ma już bipolarnego świata, czy osiągnęliśmy nową jakość?
Kto opłacał Hesbollach, Contras, Al Kaidę, Czerwone Brygady, IRA itd.
Osiągnął cel daleki od zamierzonego. Dżin wypuszczony na wolność zaczął żyć własnym życiem. Zagnanie go z powrotem do lampy jest niemożliwe.
Europejski przykład- Jugosławia- niech będzie przykładem podsycania fobii, antagonizmów, nierówności……..
W innych rejonach geograficznych skutkuje to rzezią- Sudan, Jemen…….
I to wszystko w imię doraźnych celów…
Jacobsky masz 110 % racji z bombą . Reszta to inteligenckie a lepiej polityczne brednie po niewczasie . Podobnie jak w 110 % popieram Akcję Wisła którą lekkoduchy krytykują po 50 latach zupełnie abstrahując od warunków ówczesnych , hekatomby ofiar II WŚ itp. Co do Obamy to jest tak jak pisze PA2155 – chora gospodarka jest najważniejsza ! Europa nie ma tu nic do zaproponowania .
Jacobsky 13.33. Niestety, bałamucisz. To nie tak!
ella34 pisze:
2010-02-11 o godz. 06:26
Nie nazwał bym tej relacji partnerstwem 🙂
Wydaje mi sie, ze nie ma co hamletyzowac z powodu takiego czy innego gestu Obamy wobec Europy. Prezydent USA ma wystarczajaco na swoim podworku i w sumie nie bardzo wiadomo, w co rece wsadzic. Ponoc w jednym z wywiadow Obama dal do zrozumienia, ze jego horyzont zdarzen jak narazie konczy sie na 2012 i w sumie nie w glowie mu teraz myslenie o drugiej kadencji. Reforma zdrowia, ktora utknela (chyba na dobre), wysokie bezrobocie, a wraz z nim niezadowolony elektorat – do tego stopnia niezadowolony, ze reprezentanci nie bardzo wiedza co robic zeby w zblizajaych sie wyborach uzupelniajacych nie przepasc z powodu glosow prostestu, czesto oddanych przez zwolennikow reprezentowanej przez nich partii. Nie jest to dobry rok dla Obamy, a on (ten rok) dopiero co sie rozpoczal…
Kto wie, moze odpuszczenie sobie szczytu w Europie to wlanie sygnal skierowany do wewnatrz, ze wlasne podworko jest najwazniejsze w tej chwili dla Obamy ?
Pozdrawiam.
wiesiek59,
„Jakiemu celowi służyła Hiroszima, mogę sobie wytłumaczyć, jakiemu Drezno, Hamburg, Coventry? nie wiem??..zemsta?”
Nie odpowiem Ci na to pytanie. Zadaj je tym, ktorzy zyli w tamtych czasach i sprawdz co mysleli na temat dywanowych nalotow na miasta wroga. nasze opinie maja znaczenie tylko dla terazniejszosci.
Pozdrawiam.
Ciekawa dyskusja o wojnie, przemocy i ludobójstwie. Może lepiej zamiast oceniać jest przyjąć, że po prostu czasem tak bywa. Naloty dywanowe na Niemcy były odpowiedzią na wczesniejsze niemieckie naloty dywanowe – to nie precyzyjne uderzenia w wybrane cele. To strategia militarna łamiąca totalnie system społeczny, gospodarczy i kondycję psychiczną ludzi. Po prostu taka metoda walki.
Podobnie jak uderzenia bronią A na japońskie miasta – dwa uderzenia „opłacają” się w kontekście gehenny zdobywania tych wysp.
Wymierzone w cele rakiety z bronią A – rosyjskie i amerykańskie – zapewniły przez równowagę sił i ewentualny apokaliptyczny rozmiar zniszczeń kilkadziesiąt lat światowego pokoju. To wszystko jest niemoralne ale jest.
Podobnie niemoralna była bezczynność świata wobec rzezi na Bałkanach. Ale każdy kto widział pożar lasu wie, że czasem ogień po prostu musi się sam wypalić.
Czytam wspomnienia gen Pattona „Wojna jak ją poznałem”. Momentami generał jest bardzo niemoralny i cyniczny. Ale gdyby był inny po prostu nie należałby do tych którzy wygrali wojnę. Myślę, że dzięki jego niemoralności możemy sobie teraz spokojnie dyskutować
Pozdrawiam
Ostatnio moje drogi z Jacobskym się rozeszły, ale Twoje opinie na tematy niemiecko – japońskie popieram w całej rozciągłości. Masz rację.
E-tam, na tej zasadzie mógłbym sobie Rzeź Wołyńską wytłumaczyć. Nie mieli Ukraińcy bomb i samolotów to przywiązywali Polaków do desek i rżnęli piłami. Bo chcieli sobie rachunki z Polakami wyrównać, uniknąć kłopotów w przyszłości między innymi zbożnymi celami.
P.T.Dyskutanci zastanawiają się nad sensem użycia bomby atomowej przeciwko Japonii. Gdyby nie bomba (bomby), doszłoby do konwencjonalnej inwazji na Wyspy. Padł już argument, że spodziewane straty amerykańskie byłyby monstrualne. Ale straty japońskie, w tym wśród ludności cywilnej, byłyby jeszcze większe! W czasie samej inwazji na Okinawę zginęło 140 000 japońskich cywilów (część bezpośrednio na skutek działań wojennych, część w wyniku masowych samobójstw). W wyniku inwazji na główne Wyspy Japońskie mogłyby zginąć miliony ludzi.
Z przemocą to ciekawa sprawa.
Przy wielkich liczbach ofiar nie patrzy się na indywidualne cierpienie. Jest tylko statystyka. Jest ocena taktyki – czy osiągnięto planowany rezultat, czy nie. Jeśli jedna strona okaże się zbyt miękka, to druga natychmiast to wykorzysta. Skrupuły pojawiają sie długo po zakończeniu konfliktu i mają je ci, którzy w nim nie uczestniczyli. Ciekawe, czy ktoś z „naszych” uczestników IIWŚ wyraziłby zdanie, że Niemcy nie zasłużyli na naloty dywanowe.
Koncepcje von Clausevitza się nie zestarzały, wojna jest jednym ze sposobów uprawiania polityki. Nie mogły się zresztą zestarzeć, bo to opis rzeczywistości, a nie wskazówka.
Jeśli chodzi o temat główny, to Obama ma chyba większe zmartwienia niż relacje z Europą, które są już w końcu jakoś wypracowane. Ma do ogarnięcia dług publiczny USA, kryzys, służbę zdrowia, a w polityce zagranicznej dwie trwające wojny i jedną potencjalną z Iranem oraz konieczność nowego ułożenia się z Chinami, którzy za chwilę okażą się właścicielami połowy USA (czy Rosjanie tam z nimi czegoś nie kombinują?). W tych wszystkich sprawach Europa mu nie pomoże.
Pisanie tylko i wylacznie o Wyspach Japonskich w kontekscie sytuacji militarnej z sierpnia 1945 jest niedopowiedzeniem. Poza Kawalkiem Filipin i niektorymi przyleglosciami Japonia nadal okupowala wiekszosc poludniowo-wschodniej Azji. Sam przeglad dat kapitluacji dowodcow japosnkich na danym teatrze dzialan wojskowych daje wglad w rzeczywista sytuacje i pozwala wyrobic sobie poglad co by bylo, gdyby nie skonczono wojny w sposob owszem – tragiczny, ale tez decydujacy, doslownie terroryzujac rzad japonski i zmuszajac przywodcow tego kraju do gestu nie do pomyslenia w kulturze samurajskiej: do kapitulacji.
August 27, 1945 – B-29s drop supplies to Allied POWs in China. – czyli ze Japonczycy ciagle kontrolowali czesc terytorium chinskiego.
August 29, 1945 – The Soviets shoot down a B-29 dropping supplies to POWs in Korea; U.S. – czyli ze Japonczycy ciagle siedzieli w Korei (patrz:
September 9, 1945)
August 30, 1945 – The British reoccupy Hong Kong. -czyli ze Japonczycy ciagle siedzieli w Hong-Kongu
September 3, 1945 – The Japanese commander in the Philippines, Gen. Yamashita, surrenders to Gen. Wainwright at Baguio. – czyli ze Japonczycy ciagle okupowali czesci Filipin
September 4, 1945 – Japanese troops on Wake Island surrender. – i tutaj mamy Japonczykow.
September 5, 1945 – British land in Singapore. – i tutaj
September 9, 1945 – Japanese in Korea surrender. – jak wyzej.
September 13, 1945 – Japanese in Burma surrender – idem.
To wszystko trzebaby zdobywac, wyrywaz z rak japonskich. Jakim kosztem ?
No Jacobsky, bombardowanie Drezna to był czysty akt zemsty, bo był to obiekt czysto cywilny którego zbombardowanie było klasyczną zbrodnią wojenną per Konwencje Genewskie. To że Niemcy sami takie zbrodnie popełniali na prawo i lewo niczego tutaj nie zmienia.
Re Hiroshima/Nagasaki, Truman mógł osiągnąć jeden ze swoich celów – kapitulację Japonii – zrzucając tę bombę w Zatoce Tokijskiej z parę kilometrów od Pałacu Imperialnego by ten sam zobaczył czym to pachnie, a drugą również do morza by zniszczyć jakiś inny port wojenny, ale miał dodatkowy dla którego kazał na dwa wielkie miasta japońskie kosztem 150-250 tys ofiar w ludności cywilnej. Sądzę że to było podobne intencyjnie do Drezna, czy Wołynia t.j. odpłacenie się napastnikowi.
wg,
No i co z tego ?
Przeciez wojna polega na odplacaniu sie napastnikowi, prawda ?
Polegała bo że tak było nie ma dwóch zdań i po części ciągle jest. Ale w XXI w tej części świata przynajmniej już na całe szczęście nie. Na dzisiaj to powstrzymanie agresora, jego wyrzucenie oraz osądzenie.
Przykład – dzisiejsze reguły NATO nie pozwalają na palenie wiosek afgańskich i wyrzynanie ich mieszkańców nawet jak strzelają z nich RPG-ami w stronę patroli natowskich. A w Wietnamie nikt by nie miał żadnych skrupułów, Genewa czy nie.
To nie tylko etyka (two wrongs don’t make it right), czy konwencje genewskie ale racjonalność bo na dłuższą metę zemsta w sensie biblijnym „oko za oko, ząb za ząb” z reguły niczego nie załatwia, ba w ślepe koło prowadzi z którego rzadko daje się wyrwać, patrz konflikt Palestyny z Izraelem lub np historię Europy gdzie Niemcy, Francja, Anglia, Rosja, etc przez stulecia nawzajem wybijali sobie zęby i wyłupywali oczy. Ale w końcu im to przeszło.
Na ścianie wschodniej chyba jeszcze nie, na dzień dzisiejszy ciągłe przepychanki ale bez wyrzynania się nawzajem jak na Wołyniu, ale kto wie co będzie w przyszłości, poczucie że krzywdy jeszcze niewyrównane, że nowe przybywają, powszechne po obu stronach.
Także prowadź Wodzu Kaczyński pod dumnymi sztandarami Rzeczpospolitej na Kresy, oj poprowadź.