Słuszny wyrok w sprawie Tysiąc

W sprawie Alicji Tysiąc jakiś niedorzeczny skręt w bok. Zamiast skupić się na prawnym sednie, w ruch poszły maczety. Tysiąc miała prawo wystąpić o aborcję, prawa jej odmówiono, a katolicki tygodnik Gość Niedzielny napisał, że bardzo chciała zabić swoje dziecko – czy ks. Gancarczyk miał wgląd w duszę i wolę kobiety? Pani Tysiąc słusznie należało się zadośćuczynienie i sąd w Katowicach słusznie je przyznał.

Na tym sprawa się powinna skończyć, ale nie – GOść zapowiada odwołanie się od wyroku, politycy i publicyści sieją zamęt w mediach. Terlikowski stawia znak równości między Holokaustem a aborcją,  poseł Gowin jest zaskoczony, że sędzia wspomniała o języku nienawiści, w jakim było nie było katolicka gazeta pisała o sprawie. Gowin doszukuje się w wyroku ideologii poprawności politycznej, prezes Kaczyński – zamachu na wolność słowa. Wszystkie te dywagacje nie wydają mi się trafne.

Można być przeciwnikiem aborcji, a nie porównywać sędziów do nazistów. Można być przeciwnikiem aborcji, a powstrzymywać się od porównywania dokonywanych legalnie aborcji do zagłady Żydów. Można być przeciwnikiem aborcji, a nie nazywać kobiety, która się jej poddaje, morderczynią. Można być przeciwnikiem aborcji, a szanować zawiłości losów ludzkich i nie rzucać słowami kamieniami, skoro nikt z nas nie jest bez winy.

To nie ma nic wspólnego z ceznurą, swobodą wyrażania opinii itd. To po prostu dopuszczenie, że świat moralny jest bardziej skomplikowany niż wydaje się moralizatorom. I że może być tak, że nie wszyscy Żydzi odnajdują się w porównaniach aborcji do Holokaustu.

PS.
Jeśli jest prawdą, że były działacz Samoobrony Filipek ma zostać doradcą Polskiego Radia, to zyskujemy kolejny argument, żeby podatku na media publiczne, zwanego abonamentem, absolutnie nie płacić. Inny argument przynosi dziś prasa, opisując fatalne nastroje w programach informacyjnych TVP, w których jest zakaz informowania o nowym prezesie telewizji publicznej. Fatalne nastroje? Przecież zawsze można spakować się i wyjść. Nie ma przymusu pracy w TVP i PR. Są inne media. Wszystko to nie zmienia faktu, że odpowiedzialność za tę degrengoladę ponoszą najpierw politycy, nie tylko PiS, a skoro tak, to także politycy, a nie artyści czy producenci, powinni zacząć energiczną reformę naszego prawa o mediach, bo tu jest pies pogrzebany. Tusku, musisz!