Cud w Krakowie
Dziwny to i budujący był widok. W Krakowie, najpierw w Sali Senatorskiej na Wawelu, później w wielkim (połowę funduszy dała Matka Unia E.) audytorium na Krupniczej, a jeszcze wcześniej, ranem, w Polskiej Akademii Umiejętności na Sławkowskiej, panowie Wałęsa i Mazowiecki dali lekcję, że czwartego czerwca może wyglądać inaczej niż się spodziewamy.
Dziwny widok, bo przecież zwłaszcza w takich rocznicowych okolicznościach nie sposób sobie nie przypomnieć, że w 1990 roku ci dwaj liderzy stanęli przeciwko sobie ku konsternacji sporej liczby Polaków, którzy 20 lat temu głosowali na kandydatów Wałęsy do kontraktowego Sejmu i wolnego Senatu. Walka była bynajmniej nie na żarty. Wałęsa, który miał wtedy za sobą braci Kaczyńskich, stosował metody i używał języka, który dziś można nazwać pisowskim. Mazowiecki i jego ludzie, a miałem zaszczyt być rzecznikiem prasowym jego kampanii wyborczej, przegrali z kretesem.
Przegrać z Wałęsą oczywiście nie hańbiło, ale Mazowiecki przegrał też z politycznym Kaszpirowskim, czyli Stanem Tymińskim, co już było upokorzeniem. Ja z tego wyciągnąłem wniosek, że polityka nie dla mnie, Wałęsa i Mazowiecki zostali. I dobrze, że zostali. Dziś w Krakowie obaj , i na to było tak miło patrzeć, tworzyli tandem dojrzałych polityków, rozumiejących, że są chwile, kiedy ludzi trzeba łączyć, a nie dzielić. Wałęsa mógł imponować także niewyczerpaną energią retoryczną (no ale to młodzik) i apelami do młodych, żeby podjęli pałeczkę pokolenia pokojowej rewolucji 1989 r.
Na spotkanie ze studentami w auli na Krupniczej wstęp był wolny, więc można było się spodziewać, że jakiś pan Zyzak i jemu podobni spróbują ,,ukraść show” jego prawdziwym bohaterom. Ale nie. Niecenzurowanych pytań od studentów było dużo, lecz wszystkie rzeczowe i uprzejme. Czyżby zadziałała magia Krakowa, miasta bardziej umiarkowanego niż Gdańsk pana Guzikiewicza? Jednak Tusk, przenosząc część ,,z 12 głowami” do Krakowa miał intuicję (albo dobrych doradców). Pozostaje otwarta kwestia drugiej połowy czwartego czerwca: co będzie w Gdańsku?
Uważam, że szansa nie jest jeszcze zmarnowana. I że trzeba wznieść się ponad osobiste urazy dla dobra sprawy, czyli dla poprawy społecznych nastrojów. Mamy się czym pochwalić, mamy się z czego cieszyć. Apel, by zignorować polityków i samemu wznieść toast na część pokojowej rewolucji demokratycznej nie jest sensowny. Separuje społeczeństwo od demokratycznie wybranych polityków. Chodzi o to, żeby czwartego czerwca pokazać Polsce i światu, że tak jak 20 lat temu niemożliwe jest możliwe. Inaczej nie dziwmy się, że w Brukseli jacyś partacze wyprodukowali filmik o nas bez nas.
Komentarze
No nie wiem co mam myśleć … to dobrze, że Mazowiecki i Wałęsa byli razem, ale czy coś z tego wynika, nie wiem, naprawdę nie wiem. Doskonale rozumiem co mógł Pan czuć po przegranej Mazowieckiego z Tymińskim … czułam się strasznie …, sporo z siebie dałam w tamtych wyborach … Wałęsa romasuje z Ganleyem … czy mamy jasność co do tego jaka rolę odegrał w tym Dziwisz, kardynał … z Krakowa … przy całym szacunku do Pana, Panie Adamie, chyba wychylę toast z przyjaciółmi, bez polityków … mogę się „trącić kieliszkiem” z Mazowieckim, to juz bodaj ostatni mohikanin. Nie, Panie Adamie, nie mam ochoty zadawać sobie gwałtu w imie … no własnie czego? Nie mam już ochoty na tak zwaną narodową zgodę, zwłaszcza z klasą robotniczą pod sztandarami tych co wczoraj pod stocznią gadańską … co oni właściwie robili … o co im chodziło …? Podobno ” nie polezie orzeł w gówno”, nie wiem czy jestem orłem, ale nie chce mi się już więcej leżć w to polskie g …. Dość, dość, dość!!!
Ooom nie! Najlezy jak najbardziej separowac spoleczenstwo od politykow w dniu obchodow 4 czerwca. W przeciwnym razie politycy wyobraza sobie, ze to oni wlasnie to swieto spoleczenstwu podarowali. Polscy politycy zwlaszcza powinni jeszcze przekonac spoelczenstwo, pozwolic mu uwierzyc, ze potrafia swietowac, nie piekac przy tym swej brudnej pieczeni – ze uzyje niesmiertelnych slow Wladyslawa Machejka.
Niechaj mi wiec politycy nie wsadzaja swego dlugiego nosa w nasza radosc z odzyskania niezawislosci. Zwlaszcza, ze wtedy, 20 lat temu moja wlasna uwaga byla zbyt zaprzatnieta tym, co ogladalam na ekranie telewizora: dramatycznymi scenami dlawienia rewolty chinskich studentow na Placu Teinanmen, czolgami, ktore miazdzyly mlodych chlopcow w bialych koszulach.
Politycy, wara od mojego stolu swiatecznego i mojego szampana! Precz, lapiduchy. Idzcie sie zagryzac do kata.
😆 😆 😆
Dobrze pamiętam radość jaką wtedy czułem. Porównać ją mogę z radością po urodzeniu sie dziecka. Polacy byli wtedy zjednoczeni, jak chyba nigdy wcześniej. Niestety Panowie Śniadek, Guzikiewicz, Gałęzowski (Gałęzewski ?) i im podobni uznali że to oni maja wyłączne prawo do symbolu „SOLIDARNOŚĆ”. Ja ze zwiazku 11 lat temu wystąpiłem i uważam że nazwa powinna byc zastrzeżona, tak samo jak >solidaryca<. Dla mnie to święte symbole bezkrwawej rewolucji 89 roku i nie wolno ich używać do politycznych przpychanek gówniażerii mieniacej się obrońcami skrzywdzonych.
Chyba raczej „Cud mniemany, czyli krakowiacy i górale”. Ci ostatni – od „wojny na górze”.
Gospodarz pisze:
trzeba wznieść się ponad osobiste urazy dla dobra sprawy, czyli dla poprawy społecznych nastrojów. Mamy się czym pochwalić, mamy się z czego cieszyć. Apel, by zignorować polityków i samemu wznieść toast na część pokojowej rewolucji demokratycznej nie jest sensowny. Separuje społeczeństwo od demokratycznie wybranych polityków. Chodzi o to, żeby czwartego czerwca pokazać Polsce i światu, że tak jak 20 lat temu niemożliwe jest możliwe. Chodzi o to, żeby czwartego czerwca pokazać Polsce i światu, że tak jak 20 lat temu niemożliwe jest możliwe. Inaczej nie dziwmy się, że w Brukseli jacyś partacze wyprodukowali filmik o nas bez nas.
NIE, NIE i jeszcze raz NIE Panie Redaktorze, ale po kolei:
1. „dla dobra sprawy, czyli dla poprawy nastrojów społecznych” – nastroje społeczne to nastroje Pana, moje, Blogowiczów, naszych rodzin, znajomych, przyjaciół, czyli nas dorosłych ludzi. Człowiek dorosły ma obowiązek sam odpowiadać za swój nastrój, jeżeli jest inaczej to jest to symptom umysłu uzależnionego – istnieje na ten temat bogata literatura – na przykład Wiktor Osiatyński jednoznacznie wskazuje na związek pomiędzy uzależnieniami a słabo rozwiniętą postawą obywatelską. Nie bez powodu ulubionym sportem naszego narodu jest pijaństwo.
To prawda, rzeczywistość polityczna oglądana przez okno telewizora wywołuje niesmak. Niemniej nie jest to cała prawda o rzeczywistości. Prawda, że nie jest to miłe, ale kto nam obiecywał, że życie będzie wyglądało tak, jak w powieściach dla naiwnych pensjonarek z zaprzeszłych epok. Prosze zauważyć, że już tradycyjna bajka i baśń pokazują życie w całym jego pięknie i grozie.
Człowiek dorosły ma obowiązek żyć życiem realnym a nie pijanym, wirtualnym, życzeniowym, etc.. Jeżeli tego nie robi to znaczy, że swoje „talenty zakopał”.
Nie życzę sobie aby politycy godzili się dla poprawiania mi nastroju. Żądam natomiast, jako ich pracodawca, żeby się zachowywali przynajmniej na tyle przyzwoicie na ile większość z nas zachowuje się przyzwoicie w pracy.
2. „Apel, by zignorować polityków i samemu wznieść toast na część pokojowej rewolucji demokratycznej nie jest sensowny” – dlaczego? To jest również moje święto, co więcej na miarę swoich mozliwości pracowałam na nie. W imie czego mam je spędzać z tymi, którzy nie potrafią się właściwie zachować? Jestem wolnym człowiekiem i mam prawo sama wybierać sobie towarzystwo, zwłaszcza do picia szampana.
Dla mnie ten apel jest apelem o budowanie społeczeństwa obywatelskiego. Pora żeby Polacy dorośli. Jest święto, mamy się z czego cieszyć, ale to nie znaczy, że mamy się zgadzać na wspólne świętowanie z Edkiem rodem z Mrożka! Dorosli ludzie sami potrafią sobie zorganizować dobrą zabawę, w dobrym towarzystwie.
3. „Separuje społeczeństwo od demokratycznie wybranych polityków” – mleko już zostało wylane i to nie społeczeństwo je rozlało.
Po pierwsze to politycy swoim zachowaniem odseparowali się od społeczeństwa. Prosze sobie wyobrazić, że małżonkowie, współpracownicy, sąsiedzi zachowują się tak, jak to robią politycy. Efekt – rozwód, wypowiedzenie lub dyscyplinarne zwolnienie z pracy, zamrożenie relacji. Politycy już dawno przekroczyli elementarne zasady współżycia społecznego, efekt … miedzy innymi frekfencja wyborcza.
Po drugie to separowanie jest nie tylko prawem, ale i obowiązkiem społeczeństwa, jeżeli nie chce być obywatelskim jedynie w momencie wrzucania kartki do urn wyborczych – just watch!
4. „Chodzi o to, żeby czwartego czerwca pokazać Polsce i światu, że tak jak 20 lat temu niemożliwe jest możliwe.” – po co?
Przecież Pan wie, że na „tu i teraz” to nie jest mozliwe. To nie znaczy, że nie będzie! To dopiero 20 lat, przed nami jeszcze kolejne 20 chodzenia po pustyni i … Nadzieja – tak, zaklinanie rzeczywistości – nie. Jeszcze raz – żyć trzeba życiem realnym a to nie jest życie na pokaz.
Prosze wybaczyć, wiem że powodują Panem szlachetne motywy, ale niestety zamigotał mi prze oczami salon pani Dulskiej (Kraków :)?)
5. Inaczej nie dziwmy się, że w Brukseli jacyś partacze wyprodukowali filmik o nas bez nas. – pamięta Pan jak się pocieszaliśmy: „przeżylismy potop szwedzki, przeżyjemy i radziecki”
Fakt, filmik niesympatyczny, ale partacze byli, są i będą. A my się cieszmy, że mamy już tylko takie zmartwienia bo tanki ujechali 🙂
Fakt, polskie piekiełko nie pomaga w budowaniu dobrego wizerunku. Ale najpierw trzeba mieć twarz a dopiero potem ją pokazywać. Trzeba mieć co pokazać. Do tego trzeba dorosnąć a to wymaga czasu i pracy.
Jak mawiał klasyk „minusem dodatnim” tego filmiku jest to, że pokazuje niedojrzałemu społeczeństwu lustro. I nie ma sensu tego lustra zabierać czem prędzej sprzed oczu rozdętego, niedojrzałego polskiego ego. Wprost przeciwnie. I jeszcze jeden „minus dodatni” – uzaleznionym trzeba pozwolić upaść na dno. Jeżeli podejmie decyzję podniesienia się należy mu podać rękę. Podnieść musi się sam.
UFF!!! ale się rozgadałam/rozpisałam, sama siebie tym zmęczyłam.
Panie Adamie, 4 czerwca, wznosząc toast, będę myślała również o Panu i o wszystkich tych, których chętnie widziłabym na przyjęciu we własnym domu :). Pozdrawiam życząc radosnego świętowania 🙂
Jotka
Oh boy ! Dawni rywale polityczni spotykaja sie po latach, podaja sobie rece wypowiadaja pare milych slowek o sobie…
W Polsce wspolczesnej z pewnoscia jest to cud. W krajach bardziej… powiedzmy, ze ustatkowanych jest to raczej normalna rzecz.
Ostatnio przeczytalem cos o II WS i o de Gaulle’u, a konkretnie o jego pobycie w Londynie i stosunkach z Churchillem. De Gaulle traktowal Anglie jako odwiecznego wroga Francji, zas wiele dyskusji z premierem brytyjskim nafaszerowanych bylo uszczypliwosciami, wzajemnymi wyzwaniami (nie mylic z wyzwiskami…), pikanteria i ironia. Oczywiscie byly tez argumenty.
Jednak te ciete i pelne uszczypliwosci dyskusje nie przeszkadzaly obydwu osobistosciom w utrzymywaniu wzajemnych stosunkow partych na zywieniu uczuc wzajemnego podziwu i przyjazni. Przynajmniej na czas wojny.
Bo de Gaulle twierdzil, ze wojna jest przeciw wrogom, zas pokoj przeciwko przyjaciolom. Ta maksyma pasuje jak ulal do postepowania Walesy i byc moze wyjasnia nieco jesli chodzi o sposob dzialania Wielkiego Elektryka. Chociarz…?
Pozdrawiam.
W uzupełnieniu wpisu Gospodarza.
Wersję przerobioną spotu UE „20 years of Liberty” można już sobie obejrzeć
http://www.youtube.com/EUtube
Cały materiał trwa 2:47. Polska sekwencja – 5 sek, z której może wynikać, że wolność w Polsce zawdzięczamy generałowi Jaruzelskiemu. Filmik jest banalny, jak tylko być może. Kto niewierzy, niechaj sprawdzi. Brawo p. komisarz Wallstroem! Należy się nagroda specjalna polskiego jury festiwalowego. Okazja się nadarza właśnie. Proponuję, żeby wręczył ją osobiście Lech Wałęsa. Albo Jaruzelski. Albo – albo.
@jotka
składam swój podpis pod Pani wpisem.
Pozdrawiam
Swietnie, jotka. That’s my girl.
Jotka, Gospodarzu,
Przeciez religia mowi nie klamac. Dlaczego wiec klamiecie. Wiem dlaczego, bo mozna sie wyspowiadac dac lapowke i dostac rozgrzeszenie.
Tak zwana rocznica wywalczenia wolnosci jest obrzydliwym, lobuzerskim klamstwem. W filmie Komisji Europejskiej odniesli sie do tej rocznicy prawidlowo. To nie jest warte wiecej niz 5 sekund. Tak wlasnie Europa to widzi. Az starch pomyslec czego dzieci ucza sie w teraz szkolach. Dobrze jednak ze jest internet i setki millionow ludzi poza grancami Polski ktorzy sa paza zasiegiem tej obrzydliwej propagandy oglupiania. Dzieki tym wolnym umyslom prawda nigdy nie zaginie. A prawda jest;
1) Nie bylo zadnego zwyciestwa bo nie bylo zadnej walki. Nie bylo zadnej wymiany ognia.
2) Zmiany systemow polityczno/ekonomicznych w Polsce i Europie Wschodniej byly pobocznym produktem wydarzen w Rosji. To bylo mozliwe po wycofaniu sie Rosyjskiej Fedreracji z ZSRR i akceptacji przez Gorbaczova.
3) Obrady Okraglego Stolu byly inicjatywa owczesnych przywodzcow PZPR.
4) 4 czerwca 1989 roku nie bylo demokratycznych wyborow w Polsce. W demokracji, wyborcy wybieraja swoich reprezentantow do parlamentu bezposrednio. Wyborcy natomiast dostali orgyzionego i zgnilego gnata z Okroglego Stolu. Mogli glosowac tylko na listy sporzadzone w autokratyczny, dyktatorski i warcholski sposob przez szefow partii. To nie byly wybory demokratyczne to byla (i ciagle jest) obelga dla ludzkiej inteligencji.
5) Ta forma wyborow jest taka sama jaka byla w PRL, towarzysze z listy rowniez wchodzili do Sejmu. Ne bylo wiec zadnej zmiany.
W wyniku tamtych wyborow przedstawiciele proletariatu z listy Solidarnosci zdobyli wiekszosc miejsc w Sejmie cofajac czas w Polsce do roku 1917. Efekt byl taki sam jak po revolucji bolshevickiej. Rok pozniej w 1990, przedstawiciel tego samego proleteriatu zostal prezydentem co cofnelo Polske nawet dalej wstecz az do sredniowiecza. Za tamte to zmiany cena byla wysoka, 7 milionow bezrobotnych i grabiez gospodarki narodowej przez obcy kapital. Kraj musial zebrac zeby przetrwac.
Nie ma wiec powodow do obchodow. Najwyzszy czas otrzezwiec.
Ooo, nasz dyzurny Troll zmienil nicka, ale osobowosc, letkosc piora, styl wykladu zostaly te same – olsniewaja wrecz swoja blyskotliwoscia. 😆 😆 😆
@vdm
mówiąc językiem naukowym: poznanie nie ma charakteru reprodukcyjnego, ma charakter konstrukcyjny a przekładając to z polskiego na „nasze”: każdy ma swoją bajkę.
Pani/Pan ma swoją a inni ludzie mają swoją i „to by było na tyle”, a dzięki temu, że 4 czerwca 1989 roku zdarzyło się to co się zdarzyło, nasze prawo do „własnej” bajki „stało się ciałem”.
Życzę zdrowia 🙂
Nudne komentarze jak nigdy.
Gospodarzowi i Moderatorowi serdecznie dziękuję za okazaną cierpliwość.
Tym razem moja się wyczerpała. Skoro cenzurowane są określenia „mycka” oraz „very discomposed maniac” żegnam Państwa, życząc wszystkiego najlepszego.
kadett
Szanowna Jotko „nasze prawo do ?własnej? bajki ?stało się ciałem?. Alez to nie ma sensu. To jest fizyczna niemozliwosc. Tak samo jak nie moglo byc drugiej Japoni, ani drugiej Szwajcarii and drugiej Irlandii.
Czas zejsc na Ziemie i zapoznac sie z rzeczywistoscia.
Szanowna/szanowny vdm,
mnie jest dobrze tu gdzie jestem
pozdrawiam 🙂
@vdm 2009-05-20 o godz. 17:03
Co do 5 punktów ? zgoda, choć nie uważam tych wyborów za obelgę dla ludzkiej inteligencji. Wnioski co do skutków ? tu dyskutowałbym. Nie porównałbym tych wyborów do ataku na Pałac Zimowy, a i wrogów ludu jakoś mniej rozstrzeliwano. Poniosło Cię.
Jotka, badz gdzie jestes ale nie klam o 4 czerwcu bo pojdziesz do piekla.
@vdm
🙂 🙂 🙂
Pirs, zgoda, nie rozstrzeliwano wrogow ludu. Bo nie bylo walki ref punkt 1. System wyborczy jednak nie kwalifikujes sie na nazywanie go demokracja. Wyboraca otrzymal prawo glosu a ten glos nic nie znaczy. Szefowie partii decyduja kto siedzi w Sejmie a wewnatrz partyjny sposob ustalania list wyborczych nie ma nic wspolnego z demokracja.
Na przyklad obecnie, Richard Henry Czarnecki, spada na spadochronie, staje sie czlonkiem PIS i zastaje jedynka w Kujawsko-Pomorskim.
Czarnecki, urodzony w Londynie nia ma nic wspolnego z Kujawsko Pomorskim, nie byl nawet czlonkiem PISu. To nie jest demokracja.
Wybory do Sejmu powinny byc bezposrednie a kandydaci na poslow powinni pochodzic z regionow wyborczych ktore reprezentuja. Tyko w ten sposob wyborcy maja parlamentarne przedstawicielstwo. Posel odpowiada przed wyborcami, a w Polsce przed szefem swojej partii. Wyborcy w Polsce nie sa w stnie odwolac zadnego posla. USA jest przykladem. Zeby reprezentowac New York state H Clintom musiala tam zamieszkac. Jak zawiedzie, wyborcy ja za to rozlicza.
Tak ponioslo mnie az do sredniowiecza. Bo to w tamtych czasach krolowie i dyktatorzy posidali spowiednikow (i podrzegaczy) pod reka. To co nasz prezydent rowniez mial.
@vdm:
Popełniasz jeden z większych grzechów naszych dyskusji o polityce — utożsamianie swoich przekonań z faktami.
1) Nie bylo zadnego zwyciestwa…
Rozumiem, że Lech odniósł zwycięstwo nad Ruchem we wtorek, gdyż pobili się kibice? 😆
Zwycięstwo nie zawsze jest pochodną walki zbrojnej. Więcej: zwykle nie jest. (I całe szczęście.) A walkę polityczną mieliśmy.
2) Zmiany systemow […] To bylo mozliwe po wycofaniu sie Rosyjskiej Fedreracji z ZSRR i akceptacji przez Gorbaczova.
ZSRR rozpadł się później.
Owszem — bez Gorbaczowa to wszystko miejsca by nie miało. Ale kto mówi, że wydarzenia historyczne mają tylko jedno źródło? Musi się zbiec wiele czynników, by do nich doszło. W takiej Korei Północnej, czy na Kubie do dzisiaj się system nie zmienił mimo rozpadu ZSRR.
4) 4 czerwca 1989 roku nie bylo demokratycznych wyborow w Polsce. […] To nie byly wybory demokratyczne to byla (i ciagle jest) obelga dla ludzkiej inteligencji.
5) Ta forma wyborow jest taka sama jaka byla w PRL, towarzysze z listy rowniez wchodzili do Sejmu. Ne bylo wiec zadnej zmiany.
Jeśli ktoś mówi, że wybory z czerwca 1989 roku były ‚częściowo wolne’ mogę się zgodzić (choć do senatu już nie było ograniczeń). Ale jeśli dalej piszesz, że obecnego systemu w Polsce nie można nazwać demokracją, to już trudno z tym nie polemizować. Owszem — w 2007 roku według < Indeksu Demokracji zostaliśmy zaliczeni do ‚demokracji ułomnych’, ale akurat procedurę wyborczą oceniono bardzo wysoko (traciliśmy na kulturze politycznej, politycznej partycypacji i funkcjonowaniu rządu — co zresztą oczywiste).
A jeśli piszesz o obeldze dla ludzkiej inteligencji, to popełniasz kolejny ulubiony grzech naszych dysput politycznych, czyli przekonanie, że gdyby się samemu było na miejscu premiera czy prezydenta, wszystko byłoby dobrze…
@vdm
Zgoda, ale chyba jesteś nadmiernym purystą. W końcu partia ma prawo ustawiać swoich ludzi na różnych odcinkach i nie chodzi o to żeby w Parlamencie Europejskim był poseł co reprezentuje wyłącznie interesy np. Małkini. Zresztą to od samych członków partii zależy kogo gdzie postawią. Jeżeli się godzą na kogoś, delikatnie mówiąc egzotycznego, to dają świadectwo tego jaką są partią. Ale nie masz racji że to nie jest demokracja: oni sami godzą się na takie rozwiązania, nikt ich do niczego nie zmusza. To tylko sprawa tego w jaki sposób ludzie korzystają z demokracji.
Myślę że jest jeszcze jeden czynnik, którego nie doceniasz, a mianowicie wyborcy. Jeżeli są tak durni że ponownie wybierają kogoś, kto ich zawiódł, to co poradzisz? Nie przeszkadza im to, że pan C. był w różnych partiach, mówił różne rzeczy i robił różne rzeczy.
To są wszystko mankamenty demokracji. Demokracja nie gwarantuje dobrych rozwiązań. Sokratesa demokratycznie skazano na śmierć, a i Hitler doszedł do władzy w sposób demokratyczny.
Twój głos rozumiem jako nawoływanie aby ludzie zastanawiali się nad konsekwencjami swych działań. Nie chodzi o definicje.
Pirs & Pak, rozumie wasze argumentacje. Jednakze nie moze to usprawiedliwic system wyborczy ktory mamy. Nie ma zandego linku miedzy poslem i wyborcami.
Wyborcy maja tylko wplyw na to ile miejsc kazda z parti zdobedzie i nic do powiedzenia odnosnie kto zostaje poslem. Poslowie nie sa za nic odpowidzialni przed wyborcami.
To rowniez podwaza inne podstawowe charakterystyki demokracji, jak wolnosc slowa. Zaden posel nigdy sie nie odwazy glosowanc przeciwko woli swojego szefa partii, czyli nie ma wolnosci. Posel jest pieczatka woli szefa partii. Zawsze, w kazdej sytuacji i na kazdy temat. System ktory mamy nie pozwala poslom representowac nawet samych siebie.
Pak, twoje spekulacje odnosnie moich politycznych ambicji nie maja uzasadnienia. Po prostu nie mam zadnych politycznych ambicji. Wole biznes. Wkurza mnie natomiasat gdy jakis partyny burek stworzy liste swoich kolesi i oczekuje ze ja to po prostu zakceptuje. Dlatego nigdy nie glosowalem w ostatnich 20 latach i nigdy nie glosowalem w PRL. Nic sie nie zmienilo.
Kolejny raz głosuję za JOW…………..
Do momentu w którym nie będzie sprzężenia zwrotnego pomiędzy wyborcą a jego przedstawicielem, demokracja będzie niepełna. Odpowiedzialność posła czy senatora jedynie przed szefem partii politycznej, wypacza sens wyborów.
Świadectwem siły głosu obywatela była ostatnio sprawa Karnowskiego, poprzednio uniemożliwienie kolejnego schowania się za immunitet Stokłosy.
Słusznie, w papierowej Polityce zauważył któryś z autorów, że obecnie rządzi w Polsce ustrój parafeudalny. Tusk i Kaczyńscy jako udzielni książęta, rozdający karty i dzierżący jednoosobowo władzę.
Z władzą wiąże się jednak i odpowiedzialność. Czy „wodzowie” do niej dorośli?
Nawet , jeżeli mamy prawo zemścić się za niekompetencję na naszym przedstawicielu, pozbawiając go naszego głosu, to wchodzi z listy partyjnej………..
Jaką motywację ma do służenia wyborcom poseł uzależniony we wszystkim od szefa partii?