Konferencja, której nie było
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, bardzo przejęty, spotkał się z mediami w Krakowie, jak zapowiedział. Ale tylko po to, by powiedzieć, że nic nie powie.
Nie miałem wrażenia, że to kapitulacja. Ks. Tadeusz zachował się jak żołnierz, który otrzymał rozkaz dowódcy. To znaczy okazał posłuszeństwo biskupowi, jak każe prawo kościelne. Pokazał kapłanom i wiernym, że jest lojalnym członkiem Kościoła. Uważam, że taką postawa zasługuje na szacunek.
Co dalej? Teraz ruch należy do władzy kościelnej. Akcja ks. Zaleskiego – choć przerwana – nie pójdzie na marne. Zmusiła Kościół do dyskusji nad sprawą lustracji. Jeśli za słowami pójdą czyny, jeśli w niedługim czasie Episkopat powoła odpowiednią komisję, da jej jasny mandat, ogłosi plan działania i zasady postępowania, dzisiejszy dramatyczny moment okaże się przesileniem ku lepszemu. Na sankcjach przeciwko ks. Zaleskiemu Kościół nie może poprzestać, bo wtedy zarzuci mu się, że chciał tylko kapłana uciszyć i nie zamierza nic więcej robić.
Może księdzu Tadeuszowi zaproponują udział w takiej komisji? To byłby znak przywróconej jedności.
Komentarze
Przykro mi, ale się z Panem tym razem nie mogę zgodzić… Biorąc pod uwagę czas, jaki ksiądz Zaleski poświęcił tej sprawie, zaufanie jakie w nim pokładali jego przyjaciele, w tym równiez ludzie pokrzywdzeni, oraz okres czasu, w jakim rozmawiał z Kurią Metropolitarną na temat agentów w Kościele – jest to jednak porażka…porażka również Kościoła krakowskiego…
Jego twarz mówiła podczas konferencji – poddałem się rygorowi poszłuszeństwa, ale uważam, że moralnośc Kościoła została zachwiana…
Zgadzam się z tym, co juz z rezta pisałem sam – optyka tej sprawy może się zmienić, kiedy kard. Dziwisz i Episkopat Polski podejmą kroki, radykalne kroki ujawnienia agentury…
Azarel
„Prawda Was wyzwoli”….kto boi sie prawdy i dlaczego??? Nie darmo mowi sie iz pieklo jest wybrukowane kardynalskimi czapkami….
oj Panie Adamie,
troche Pan przesadzil z tym optymizmem
Kosciol wykona ruch – schowa wszytsko pod dywan…
Znowu zaczną krążyć jakieś wydumane listy agentów. Ktoś się komuś nie podoba, to ciach, na listę. Po co to komu? Przecież nikt nie pójdzie do więzienia, nikt pracy nie straci, co najwyżej zniknie z publicznie eksponowanych stanowisk, a atmosfera się polepszy, zamiast coraz większej duchoty i niemiłego zapachu siarki – polskiego piekiełka. Młodzi i tak nie przywiązują do przeszłości większej wagi, wierzą (albo nie wierzą) z przekonania bardziej niż z „solidarności”. Lepiej wyciąć wyrostek zanim jego trująca zawartość rozleje się i zakazi cały organizm. Trochę krwi będzie, ale są katoliccy inteligenci – chirurdzy, potrafią to zrobić. Później trzeba będzie walczyć o życie. A przykłady katolickiej Irlandii, czy Hiszpanii pokazuje, że zgon pacjenta jest całkiem prawdopodobny, a cudu wskrzeszenia nie będzie.
Bardzo dobra decyzja.Ks.Zaleski napewno prawy,zasłużony ale na sędziego w tej sprawie się nie nadaje ,jest związany z tą sprawą emocjonalnie.Lepiej będzie żeby ropatrzyli to ludzie nie powiązani /z tą sprawą/ Tym żę dziennikarze ,zwłaszcza z tabloidów ,przestępują niecirpliwie z nogi na nogę,kuria nie powinna się przejmować.Obywatelom też bym radził umiar.
Może żołnierz, ale i człowiek – przynajmniej ja to tak odebrałem.
Co do sprawy – aż chce się ironicznie skomentować: nawet prawda ich nie wyzwoli.
Niestety muszę się zgodzić z ajsch- Kościół w Polsce jakby nie do końca radzi sobie w takich sytuacjach, traktując normalne zainteresowanie opinii publicznej i dociekliwość prasy jak ataki na wiarę katolicką – pokazał to przypadek abp Paetza.
Tylko tym razem sprawa z biegiem czasu się nie wyciszy, a taka postawa może spowodować odejście od wiary części wiernych.
Podobnie jak przedmówcy, nie mogę się zgodzić z optymizmem pana Adama. A może to jednak lekki sarkazm?
Bardzo mi przykro, że ciężko pobity przez SB ks. Zaleski ma teraz brutalnie zakneblowane usta, a jeden z dawnych TW wita na Wawelu papieża.
Chyba rację ma Ziemkiewicz, z którym rzadko się zgadzam, że tak jak korporacje adwokackie mówią jednym głosem (w Sejmie widać to po wystąpienaich Kalisza i Giertycha!), tak i w Kościele broni się „swoich” za wszelką cenę. I robią to jednocześnie Życiński i Rydzyk 🙁
Przypomniało mi się, jak obecny Prezydent wystąpił publicznie, ale tylko po to, by powiedzieć, że NIE rozwiąże sejmu. 🙂
I w jednym i w drugim przypadku pomysł był kiepski, dlatego cieszę się, że obie postacie ogłosiły, że czegoś NIE zrobią… tylko żeby deklaracje o decyzjach, których się nie ma zamiaru podjąć, nie wpisały się na stałe w wystąpienia polityków i innych przedstawicieli społeczeństwa.
Podczas konferencji patrzyłem na twarz ks. Zalewskiego. Widać, że był smutny, ukrywał żal, że nie było mu łatwo. Wzbudzał tym sympatię i zaufanie. Pewnie nie tak wyobrażał sobie wolna Polskę.
Dla całej sprawy ważne jest kto wystosował apel o lustracje. Nie był to jak zwykle prolustracyjny polityk czy publicysta ale autentyczny bohater Solidarności. Kapłan, który przypadkowo natknął się nad akta nad którymi jak mówi zapłakał. Tym bardziej więc cała sytuacja jest dla kościoła niezręczna. Zwłaszcza, ze zapanowała moda na lustracje, również wśród wiernych.
Z drugiej strony kardynał Dziwisz, otoczony splendorem przyjaciela Jana Pawła II, którego ingres był wydarzeniem nie tylko w kościele. Miał być autorytetem dla wiernych, ale dziś widać, że sobie nie radzi. Użycie środków karnych prawa kanonicznego w tak delikatnej sprawie to trochę jak użycie broni atomowej. Powinna to być ostatecznością, poprzedzona wszystkimi możliwymi kompromisami. Nie znam zwyczajów w Watykanie, ale być może kardynał był przyzwyczajony do kościelnego posłuszeństwa. Tymczasem polscy księża ( i zakonnicy) bywają czasami krnąbrni.
Taka mi się myśl nasuwa (właściwie powraca w związku z „konferencją”), że Kościół jeśli chce brać udział w społeczeństwie obywatelskim i otwartym (K. Popper) powinien powoli zrzucać swoje hierarchiczne oblicze, to raz.
Druga kwestia wiąże się niechęcią do publicznego rozrachunku własnych przewinień (sprawa biskupa Paetza , afery pedofilskie w USA, aktualnie lustracja w Polsce) jest to jakiś przyczynek do tworzenia teorii o „tajemniczym i knującym” Kościele w wiadomo jakiej książce, wiadomego autora.
Upodobanie kościoła do zamiatania pod dywan rzeczy niewygodnych nie jest niczym nowym, ale zmieniły się bardzo realia i coraz trudniej takie zamiecione brudy ukryć.
Cała sprawa pokazuje jak daleko jeszcze Polsce brakuje do rzeczywistych demokracji. Niestety, traktowanie kościoła jako ta przysłowiowa święta krowa wydaje się normalne tylko z polskiej perspektywy. Dla mnie to przykład na to jak bardzo zaściankowy i klerykalny jest kraj nad Wisłą.
Mam nadzieję, że przez takie samobójcze zachowanie kościoła Polska zamieni się z katolickiego bantustanu w nowoczesną, ŚWIECKĄ demokrację.
Kościół miał kilkanaście lat na zajęcie się sprawą agentów w swoich
szeregach. To, że nic nie zrobiono od tego czasu od upadku PRL to
dowód na olbrzymie zasoby oporu i złej woli. Jeżeli nie dzisiaj to
jutro akta wyciekną – w sieci, na blogach, jakkolwiek. W społeczeństwie
informacyjnym jest to nieuniknione. Tylko szkoda, że do tego czasu
wierni nadal będą uczestniczyć w mszach celebrowanych przez agentów i współpracowników…
—
Niestety już wiesz
Jestem ciekawa, ktorzy to ksieza?, tym bardziej, ze jestem rodowita krakowianka. Ale rozumiem kardynala Dziwisza, ze nie pozwala na prywtne sledztwa, na cos co mogloby byc poczytane jako zemsta, czy dintojra. Rozumiem tez ksiedza Zaleskiego, ktoremu poczucie sprawiedliwosci i szacunek dla prawdy i wszystkich, ktorzy cierpieli za sprawa TW, nie pozwala dluzej milczec. To, ze ksiadz Zaleski jednak podporzadkowal sie wladzom koscielnym sprawia, ze mam dla niego jeszcze wiekszy szacunek. Choc serdecznie mi go zal.
No i wypada byc konsekwentna. Skoro bylam przeciwna ogloszeniu listy przez Wildsteina, nie moge tego samego popierac w wypadku ksiedza Zaleskiego – tylko dlatego, ze pierwszego nie znosze, a drugiego darze wielka sympatia i szacunkiem.
za dużo ‚jeśli’ i ‚może’ w Pańskich słowach.
co do żołnierzykowania czy nie jest tak, iż żołnierz ma prawo odmówić wykonania rozkazu, gdy w grę wchodzi większe dobro?
Przyglądam się tej szamotaninie lustracyjnej ze zdziwieniem,bo mam wrażenie,że katolicy polscy podcinają gałąź na której wygodnie siedzą.Wczoraj, późną nocą, oglądałem film dokumentalny o księdzu Zalewskim.W trakcie dyskusji powiedział wyraźnie,że interesują go agenci sb w „Krakowie Karola Wojtyłły”- jak rozumiem chodziło mu o lata kiedy aktywny w tym mieście był przyszły Papież.Nie wiem jak daleko zapał lustracyjny sięgnie,ale faktem jest,że plotki buszujące po kraju obciążają przeszłością agenturalną ludzi coraz bliższych JPII.Na portalach internetowych obciąża się np Kardynała Dziwisza tym samym tworząc coraz bardziej paskudny klimat wokół osoby Papieża.Polacy są mistrzami destrukcji ale w tym przypadku nad amokiem,który ich opanował nikt już nie ma kontroli.Jest to tym bardziej dla mnie zaskakujące, bo uważam że katolicyzm polski opiera się już tylko na kulcie Karola Wojtyłły.Myślę,że Kuria krakowska to rozumie,jak również nieszczęsny Pan Prezydent z bratem,którzy siali wiatr a teraz chyba boją się nadchodzącej burzy.No bo jeśli mit JPII się zawali to w kraju zostanie.A może w końcu zapanuje normalność-trudno mi to przewidzieć.Na koniec dziękuję Panu za mądre i ciekawe artykuły w Polityce-czytam zawsze z zainteresowaniem.Pozdrawiam
Wczoraj, rozpoczynając telefoniczną rozmowę z Panem,pani prowadząca audycję w TVN24 powiedziała:”no i co?miało być TSUNAMi a jest……..”To jest podstawa wielu wypowiedzi i oczekiwań.Wielka fala-wiele ofiar,to jest to.W poniedziałek reporterka TVN informuje,że „B16 modlił się językim hitlerowskich oprawców.”Boże co się dzieje! Pozdrowienia
Internet jest pełen niekompetentnych wypowiedzi. Powyżej też jest ich sporo. Gdy mowa o lustracji,należy pytać o wiarygodność źródeł. Co bardziej naiwni,albo głupi,wyobrażają sobie,że w archiwach leżą po prostu spisy kapusiów,tylko jacyś źli ludzie nie dopuszczają do ich ujawnienia. Problem z lustracją polega m.in. na tym,że w iluś przypadkach do prawdy dojść się nie da. Nie da się wtedy,gdy nie ma niepodwarzalnych dowodów (np. własnoręcznie napisanego donosu) W takich sprawach fanatycy lustracji,dostępne dokumenty,interpretować będą na niekorzyść podejrzanych,a ludzie życzliwi bliźnim,na ich korzyść.
Popełniłem błąd ortograficzny w słowie „niepodważalne”.
Pozwolę sobie na uwagę formalną. Bardzo ciekawie czyta się Państwa
blogi, wstawienie ich na stronę uważam za dobry pomysł. Niemniej
gorszym pomysłem jest umieszczanie ich w rubryce komentarza dnia. Inna poetyka, inny styl.
Blog jest bliższy „felietonowi dnia”. Dziwnie mi w „komentarzu” czytać o żonie, zupie pomidorowej, etc.
Proponowałabym więc albo blog albo komentarz. A najlepiej jedno i drugie. Ale osobno.
do vox_populi:
Z tą konsekwencją to chyba niekoniecznie musi być aż tak, jak piszesz. Mnie się mimo wszystko wydaje, że można – nie popadając w sprzeczność – nie pochwalać listy Wildsteina, ale jednocześnie oczekiwać większej otwartości w rozwiązywaniu kwestii lustracyjnej przez ludzi Kościoła, niż zaprezentowała kuria krakowska.
Dlatego, że przed niezawinioną obecnością na liście Wildsteina należało chronić zwykłego obywatela, który żyje często w ponurym i nieświętym otoczeniu, zbyt łatwo gotowym do samosądu, pozbawiony jest za to skutecznych środków do obrony swego dobrego imienia. Natomiast od środowiska duchownych – jako powołanych do dawania szczególnego świadectwa, a także jako osób zaufania publicznego – wolno nam chyba chcieć czegoś więcej. Żeby księża, skonfrontowani z niechlubną przeszłością własnego środowiska, potrafili uczciwie przyznać się do błędu oraz zdobyć się na przebaczenie. Żeby niewinnie posądzeni otrzymali prawo do obrony, winni okazali skruchę, a wszystko odbyło się z poszanowaniem godności ludzkiej i w duchu chrześcijańskiego miłosierdzia.
Co nie zmienia oczywiście faktu, że jakaś cywilizowana forma prawna weryfikacji oskarżeń o agenturalną przeszłość, dotycząca wszystkich potencjalnie zainteresowanych, a nie tylko osób pełniących wybrane funkcje publiczne, bardzo jest nam w Polsce potrzebna. Jak również tego, że przy okazji upubliczniania wszelkich w tej materii „list” wskazana jest daleko posunięta rozwaga i ostrożność. Ustalenia ks. Zaleskiego, stanowiące wynik – jak zrozumiałam – sumiennej pracy badawczej, miały chyba szansę to kryterium spełniać.