Oby Polska nie zginęła

Niepodległość to jest dobra rzecz, dlatego warto jej bronić przed nadużyciami władzy. Nie służy niepodległości, kto wykorzystuje urząd do prywaty, kręcenia lodów, dzielenia społeczeństwa na patriotów takiej czy innej kategorii.

Kto dziś służy niepodległości? Ten, kto nie podważa naszej obecności w świecie zachodnich demokracji i jego ponadnarodowych instytucjach, na czele z Unią Europejską i NATO. A w kraju umie oddzielić interesy narodowe od partyjnych, kiedy trzeba podjąć niepopularne decyzje, np. w walce z inflacją, czającą się na horyzoncie recesją, ociepleniem klimatu albo w celu pozyskania unijnych funduszy i poprawy wizerunku Polski dzięki przestrzeganiu traktatów, które nasz kraj dobrowolnie podpisał.

Nie służy naszej niepodległości hojne finansowanie ugrupowań, organizacji, w tym kościelnych i katolickich, odrzucających jawnie lub pośrednio, pod kłamliwymi pretekstami, partnerską współpracę z Unią. Nie służy pokojowi społecznemu, a więc i niepodległości, wykluczanie z patriotyzmu tych, którzy patrzą władzy na ręce, a gdy trzeba, protestują przeciwko jej błędom, nadużyciom, kłamstwom, łamaniu konstytucji i praw obywateli w niej gwarantowanej. Którzy ostrzegają, że źle się dzieje w państwie polskim.

Raz zdobyta niepodległość w Europie rzadko jest narodom dana raz na zawsze. My wiemy, jak to jest utracić własne państwo w sercu Europy na 123 lata. Wiemy, jak trudno odbudować niepodległe państwo i jak łatwo je znów utracić. Polska międzywojenna upadła pod ciosami niemieckimi i sowieckimi po 21 latach. Odrodzoną i w pełni suwerenną możemy się cieszyć od 1989 r., ale po 2015 radości coraz mniej, a coraz więcej niepokoju.

400 mld dziury w budżecie państwa, zaogniony konflikt z Unią Europejską, blokujący 770 mld zł przyznanych Polsce, autorytarne ciągoty rządzących, flirt ze skrajną prawicą w kraju i UE. Nawet świętowanie niepodległości zamiast łączyć, dzieli. Chyba nie ma drugiego kraju w wolnej Europie, którego obywatele boją się iść na marsz niepodległości w stolicy, bo boją się jego organizatorów i części uczestników, czyli współobywateli kopiących kobiety i podpalających racami prywatne mieszkanie. Nie ma wielkiej przyszłości kraj, w którym obywatele są tak podzieleni, że nie potrafią i nie chcą wspólnie świętować niepodległości.