Tańce po minucie ciszy
W pewnej szkole rodzice maturzystów postanowili nie odwoływać studniówki, na którą nie dotarło troje absolwentów, bo chłopak zginął w wypadku samochodowym, a dwie dziewczyny zostały ciężko ranne.
Nie wyobrażam sobie, by za moich maturalnych czasów (1970 r.) w takiej sytuacji młodzież by się dalej bawiła. Przypuszczam, że z własnej woli rozeszłaby się do domów, a dyrekcja liceum przeniosłaby studniówkę na termin późniejszy, zapewne po pogrzebie chłopaka. A może by w ogóle odwołała. Bo w końcu wydarzeniem dla tych młodych ludzi jest matura, a nie studniówka.
A rodzice? Za moich maturalnych czasów nie mieli większego wpływu na szkołę, ale przypuszczam, że gdyby się dyrekcja o ich zdanie zapytała – a w tej sytuacji także czterdzieści lat temu by się zapytała – też byliby za odwołaniem zabawy.
Zresztą jest jeszcze kilka innych możliwości wyjścia z tej dramatycznej sytuacji. Można zmienić formułę imprezy, zrezygnować z elementów zabawy, przekształcić ją w wieczór konsolidujący uczniów, rodziców i nauczycieli.
Wybrano wersję ,,full wypas” i zabawa trwała ponoć do rana (przynajmniej tak piszą serwisy). Mam nadzieję, że na newsach się nie skończy, że dowiemy się czegoś więcej, co kierowało rodzicami i uczniami, że nie zachowali się tak, jakby tego można byłoby oczekiwać.
Jeśli to prawda, że argumentem było między innymi to, iż to jeden raz w życiu czy, że się to czy tamto zmarnuje, to ja przepraszam za wysokie c, ale to jest porażka polskiej kultury i wychowania.
Za podobną porażkę uważam kolejne ataki na dzieło Jerzego Owsiaka. To niesamowite, że z powodu tego dzieła można szczuć przeciwko sobie wierzących i niewierzących, że można przeciwstawiać sobie obywatelską Orkiestrę kościelnej Caritas?
To jest jakieś szaleństwo. Jedni i drudzy pracują na rzecz dobra wspólnego, wszystko jedno z jakiego powodu – humanistycznego czy religijnego. Mamy tego dobra u nas wciąż niewiele, tak samo jak kapitału społecznego zaufania, chęci do bezinteresownego współdziałania.
To jest sednem sprawy, a nie to, czy Owsiakowi państwo pomaga czy nie (pomaga, i nie widzę w tym niczego złego, podobnie jak w pomocy państwa dla Caritas – jedyna chyba kościelna instytucja, która się publicznie rozlicza ze swych finansów). Nie jest sednem sprawy Owsiaka to, że pomaga niektórym uwolnić się moralnie na cały rok od pomagania innym w potrzebie, bo już wykupił czerwone serduszko. Albo to, jak są wykorzystywane środki.
Nawet jeśli w zarządzaniu środkami Orkiestry można by to i owo poprawić, nie godzi się bez dowodów twierdzić, że są one marnotrawione. Zresztą każdemu nieuprzedzonemu Polakowi chyba by nie przyszły do głowy takie insynuacje. Choć naturalnie rzeczowa dyskusja wokół skutków funkcjonowania Orkiestry musi prowadzić do pytania o funkcjonowanie polskiej publicznej służby zdrowia.
Jest coś przygnębiającego w tej odwiecznej polskiej skłonności do szukania wrogów w każdej dziedzinie życia i podważania ich dobrej woli i osiągnięć tylko dlatego, że to nie są,,nasi”. Na tym przewróciła się Stara Polska i II RP. Obawiam się, że i my daleko na tym jako naród i państwo nie ujedziemy w XXI w.
Komentarze
Prawdę mówiąc nie jestem z tych, którzy propagują żałobnictwo. Minutę ciszy jako gest uważam za coś zupełnie wystarczającego jeśli chodzi o społeczność szkolną czy jażdą inną jako całość. Żałoba w wersji polskiej jest utrapieniem psychologicznym dla osób już i tak mocno trzepniętych z powodu śmierci w ich otoczeniu. Czerń, opaski na rękawach, kir, zaniechanie codziennych drobnych przyjemności czy okazjonalnych rozrywek…. ufff, tak jakby to coś zmieniało w sytuacji zmarłej osoby. Znaczy się kto chce, niech tak się umartwia, ale nie wymagajmy tego samego od innych, nie róbmy z tego jakiejś kolejnej normy, typu obowiązkowo karp na wigilię dla przykładu. Pamięci o zmarłych nie nosi się na rękawie, ale sercu, i tutaj każdy ma swój sposób na życie z tą pamięcią.
„Róbta, co chceta”, również kwestii żałobnictwa stosowanego – jakże na czasie, zwłaszcza dziś.
Pozdrawiam
Mam szczerą nadzieję, że Orkiestra pobije kolejny rekord.
Dwie sprawy dziś Gospodarz poruszył. Z pozoru różne ale zarazem podobne.
W obu przypadkach podmiotem zdarzeń jest młodzież. I w obu występują też dorośli.
To dorośli (rodzice) – jak czytałem – podjeli decyzję by kontynuować studniówkę mimo tragedii co mlodym uczestnikom nadalo cechu bezdusznych egoistów pozbawionych elementarnej solidarności.
To dorośli (politycy i ich otoczenie) „podczepiają się” pod masowy, młodzieżowy ruch dobroczynny czyniąc z mlodych wolontariuszy polityczne mięso armatnie.
Nie sądzę by na tej wymuszanej, wtrynianej niemal na siłę solidarności pokoleń młodzież najlepiej wychodziła.
No ale to młodzież powinna dokonać refleksji czy im ze starymi po drodze. Starzy bowiem zwykle nie mają sobie nic do zarzucenia.
Pozdrawiam
Tak, Gospodarzu, to szalenstwo – ponure i ciemne.
Nie przelozenie studniowki na pozniejszy termin i to co prawica wyprawia wokol WOSP. Kompletny bezwsyd. Oni sie nie wstydza nawet wystawoac sobie cenzurki palantow – taki Warzecha, taki Ziemkiewicz.
Ja nawet jakos rozumiem dlaczego oni tak tego Owsiaka nienawidza. Bo Owsiak jest rokendrolowy, Owsiak jest cool, a oni sa obciachwi – ze sie posluze dzisiejsza poetyka.
Ale jest jeszcze jeden powod, ktopry odnotowal Pies Bobik na swoim Blogu. Otoz Owsiak, powiada Bobik „, jako jeden z niewielu, podsuwa Polakom takie lusterko, w którym przyjemnie się przejrzeć. W którym obraz nie jest umęczony, nie zabidzony, nie jojczący, nie porażony beznadzieją, nie machający ręką ?iii, paanie, i tak się nic nieee daa?. Jest ładny. Pozwala się lubić. I trudno się spodziewać, żeby rodacy pokochali tych, którzy ten obraz chcą im odebrać”.
Może i MY nie ujedziemy daleko, ale na sianiu nienawiści, walce o wyłączność na ideologie manipulujące społecznie czy uwłaszczaniu ciemnego prostactwa jako równoprawnej kulturowo postawy – WIELU już władzę nad ciemnym ludem zdobyło i nie inaczej będzie i tym razem.
Nie inaczej też skończy taka Rzeczypospolita.
Szczuj szczujem pogania tę orgię pogaństwa, której wiatr ze wschodu wieje w żagle i łopocze w kieszeniach sprzedawczyków.
Ot, co.
Taka skarga Skargi P. 😉
U mnie, swoją drogą nie tak dawno, jakoś rodzice za bardzo w organizacji studniówki nie uczstniczyli. Ale czegoś takiego jak tu też sobie nie wyobrażam.
PS
Bardzo dobry, ciekawy występ w programie Loża Prasowa, w przeciwieństwie do pana siedzącego obok
Podobno nie wszyscy się bawili. Niedawno pijany kierowca zabił kilka osób. Dziennikarze bardzo szybko podali (nieprawdziwą informacje) informacje że kierowca siedział za jazdę po pijanemu (siedział za rozbój) i że prowadził pod wpływem narkotyków (twierdzi że palił dwa dni wcześniej marihuanę), o epitetach takie jak ‚zwyrodnialec’ padające w głównych wydaniach wiadomości nie wspomnę. Dwa dni temu podczas treningu skoczek narciarski miał groźnie wyglądający wypadek. materiał na ten temat w (publicznej) telewizji ilustrowany był zapętlonym nagraniem tego wypadku ? panowie sobie gadali a w tle ? łup, łup, łup skoczek walił głową w zeskok. Ktoś kiedyś powiedział coś o ludziach nie widzących belki w swoim oku?
Mnie się wydaje, że przyczyny tych dwóch negatywnych zjawisk są różne, a nawet troszkę te wektory w przeciwnych kierunkach zwrócone są. WOŚP czepiają się „swojacy”, którzy z nieufnością podchodzą do faktu, iż oto można coś dobrego zrobić nie pod skrzydłami Kościoła, że może czynić to taki Owsiak odbierany jak biblijny celnik i grzesznik. Sprawa zaś ze studniówką to „nowe”, co idzie z (aż chciałoby się dodać „zgniłego”) neoliberalnego Zachodu. Szkoła przestaje być wspólnotą, staje się placówką usługową, jeśli w pakiecie usług 100 dni przed maturą jest impreza, to co kogo obchodzi, że ktoś nie skorzysta, bo akurat umarł. Jak idę na zakupy np. do Tesco, zagadnienie też modne w ostatnich dniach, to nie interesuje mnie, że któryś stały klient zmarł i już więcej nie przyjdzie, zdziwiłbym się, gdyby z tego powodu market mi zamknięto choćby na parę godzin.
Wprawdzie maturę zdałem nieco poźniej niż w roku 1970, ale też jestem już w wieku, któremu coraz bardziej właściwe się robi narzekanie na upadek obyczajów. Dzisiaj na przykład przeczytałem wpis Janusza Palikota, w którym informuje, że w jego partii zastanawiano się, czy ma ona być tylko antyklerykalna, czy też po prostu antyreligijna. Co prawda jeszcze póki co więcej zwolenników zebrała opcja pierwsza, ale jak pisze lider TR: „choć ostatecznie zwyciężyła formuła antyklerykalna, to chyba pierwszy na tak wyśrubowanym poziomie postawiono tezę – wiara jest chorobą życia społecznego i ogromnym ograniczeniem szans rozwojowych w naszym kraju”. Kolejny przykład skłonności do szukania wrogów w każdej dziedzinie życia. Zaiste przygnębiające.
Przerażające!
Tańce na grobach.
Za moich i Pana czasów studniówkę by odwołano albo przeniesiono albo i nie.
I jakby nie odwołano o ktośby napisał do prasy by się rwetes zrobił, kontrolowany przez cenzurę, ot cała różnica.
Gada Pan jak starzec, co to za jego czasów.
Tak to jest, się zmieniają czasy, na lepsze jak się wydaje, ludzie żyją dłużej a kiedyś się zabijali. A nienawistników kiedyś też dosyć było, to nie wymysł nowych czasów ta jazda na Owsiaka.
Ale mi newsy.
Ukochany kraj, umiłowany kraj, katolicki kraj, od 25 lat wolny. Ma Pan rację, w 70 roku to było nie możliwe. Tylko kto wie dlaczego?
Ja powinienem mieć studniówkę w 1982 (w lutym). Nie było jej, nie zrobiliśmy – przecież każdy wie dlaczego.
Może i było trochę żal są jednak ważniejsze sprawy. Z czego wynikało nasze zachowanie? – przecież byliśmy tacy sami jak dzisiejsza młodzież – a może jednak inni.
Nie rozumiem Państwa zdziwienia wobec zachowania imprezowiczów…
Przecież od dobrej dekady zewsząd wsącza nam się w głowy, żeby być tolerancyjnym dokąd ekscesy drugiego nie robią krzywdy osobom trzecim (a przecież umarłym nie zaszkodzi zabawa żyjących, czyż nie?), żeby być wyrozumiałym („a róbta co chceta”), żeby być sobą („jestem sobą więc mam gdzieś śmierć drugiego”, „nie płakałem po Papieżu” więc nie będę po kolegach…)
Żle rozumuję? Nie wykluczam, że się mylę tylko gdzie ??
@Jacobsky
No właśnie, potwierdziła się moja teza, że to „z Zachodu idzie”, bo Jacobsky zdaje się tam osadzony 🙂 i wyrozumiałość okazuje. Mnie jest jednak bliższa ta polska „kultura żałobnicza” i nie podobały mi się na przykład głosy krytykujące prezydenta Kaczyńskiego, a też i później Komorowskiego, gdy żałoby narodowe ogłaszali; za salomonowe wyjście uważałem ogłaszanie ich nie w całym kraju, a jedynie na terenie, gdzie tragiczne zdarzenie miało miejsce. Albo np. w Hesji: jest prawo, które zakazuje tańców publicznych w Wielki Piątek. No ale znaleźli się młodzi ludzie, którzy zaskarżyli ten przepis, i/lub, nie pamiętam dokładnie, zorganizowali prowokacyjnie publiczne wielkopiątkowe tańce. Argumentując, iż wymowa Wielkiego Piątku jest dla nich kompletną abstrakcją. I to nazywam karygodnym upadkiem obyczajów… Pozdrawiam.
To ma niewiele wspo;lnegp z „polskim zalobnoctwem” Jacobsky.
Zmarl kolega tych uczniow – ktory mial sie z nimi razem bawic, przygotowywac sie do egazaminu DOJRZALOSCI, razem zdawac.
Jak sadzisz jak czula sie jego rodzina, kiedy dwa dni po smierci syna, jego koledzy i przyjaciele uznali, ze nie stalo sie nic takiego aby mieli zrezygnowac z zaplanowanej zabawy.
Kiedyt moja Strara zdawala mature, trzy miesiace przdtem, w marcu corka dyrektorki szkoly, studentka medycyny, popelnilka samobojstwo. Po naradzie maturzysci uznali ze zrezygnuja z balu maturalnego. Nikt ich do tego nie zmuszal, nie namawial. Wydalo sie im to po prostu wlasciwe. Aby matce nie bylo przykro, Niewiele sie dalo zrobic dla rozpaczajacych rodzicow samobojczyni , ale mozna bylo w ten sposob okazac milosierdzie.
Aps, co innego jest narzucanie wielodniowej zaloby „narodowej” swiatek i piatek.
Co innego uszanowanie dramatu przezywanego przez rodzine i pryzjaciol Zmarlego.
Ze tez takie rzeczy nalezy tlumaczyc.
Nie powinno być tej studniówki , to standard moralny i emocjonalny w cywilizowanym świecie.
Dzieci wasali globalizmu, który okupuje III RPi widocznie mają nowe , niewolnicze standardy. Niewolnik ma stępioną wrażliwość , godząc się na niewolę.
Można to było przełożyć na późniejszy termin.
@Kot Mordechaj
Krzepiące.
aps
przecież napisałem: róbta co chceta.
Przy okazji: moje postrzeganie żałoby wyniosłem z Polski, w której spędziłem wciąż ponad połowę mego życia. Pierwszą połowę. Obserwacja polskich obyczajów żałobnych już wtedy napawała mnie zgrozą. Wdowa: na czarno, przez ile ? – chyba ze dwa lata, a wszystko pod czujnym okiem sąsiadów i rodziny? Ufff? Co za udręczenie ! Jednak rzeczywiście: zetknięcie się z innym schematem reagowania na śmierć pomógł mi utwierdzić się w przekonaniu, że można inaczej. Co nie oznacza, że trzeba. Róbta, co chceta ?
Kot Mordechaj,
tak, zmarł kolega uczniów. Z pewnością wyrazili swoje uczucia na fejsbuku, tweeterze lub na jeszcze czymś innym (bo podobno fesjbuk już wychodzi z mody). To tam uzewnętrzniają się dziś uczucia młodych, w wirtualnej przestrzeni. Od tego ona jest. Real jest od normalnego życia, które toczy się własnym rytmem. Za Twoich czy na moich czasów studniówkowych istniał tylko real, a więc dlatego porównywanie tego, co było normalne wczoraj z tym, co ma miejsce dziś nie ma większego sensu. Oczywiście, że my byliśmy inni. Nasi rodzice byli jeszcze inni. Tak ten świat jest zrobiony.
„Dzisiejsza młodzież lubi luksus, ma złe maniery, nie uznaje żadnych autorytetów i nie ma szacunku dla starszych. W naszych czasach dzieci stały się tyranami. Nie są posłuszne swoim rodzicom, zbyt szybko jedzą i tyranizują nauczycieli.”
Sokrates, ok. 400 r. p.n.e.
Pozdrawiam
To nie ma nic wspólnego z wychowaniem, czy zmianami obyczajowymi. To świadczy o zwykłej, ludzkiej wrażliwości. Dwa lata temu „święciliśmy” pięćdziesięciolecie matury. W kilkanaście osób. Zaczęliśmy się spotykać z okazji czterdziestolecia. Co roku w innym miejscu, starannie wybranym. Co roku w mniejszym gronie. Co roku czcimy „minutą ciszy” tych, którzy odeszli. Co roku jest ich coraz mniej. Pewnie któregoś roku (przewidywalnego) nie zostanie nikt, aby tę „minutę ciszy” odstać. Pięćdziesiąt dwa lata temu nasza koleżanka, na dwa tygodnie przed studniówką popełniła samobójstwo. Studniówkę odwołaliśmy wszyscy. My, nauczyciele, rodzice. Po prostu nie mogło być inaczej. Dlaczego? Dlatego, że więzi, jakie powstają w tym okresie są najsilniejsze. Może pod wpływem pokwitania zaczynającego się tuż przed okresem licealnym, może pod wpływem hormonów, może pod wpływem pierwszych „dojrzałych” dyskusji z kumpelkami i kumplami. W wielu grupach – na studiach, podczas przebywania w przeróżnych etatowych i korporacyjnych związkach – obracałem się po maturze. Większości twarzy i nazwisk nie pamiętam. Te, sprzed czterdziestu, pięćdziesięciu lat rozpoznaję, mimo zmarszczek, obwisłych mięśni, zmiętych starością twarzy, brzuchów jak poduchy. Te trzy, cztery lata liceum to jest naprawdę coś. Jeśli ktoś wybrał „wersję >>full wypas<< a zabawa trwała do rana" – jak pisze Gospodarz – to świadczy (dla mnie) o zupełnym zdziczeniu, Nie obyczajów, a wrażliwości. Troje moich kumpli (nawet nie przyjaciół) ginie, a ja baluję… No, nie. Pewnie bym się upił gdzieś w samotności, albo tępo wpatrywał się w sufit, albo… Nawet ateiści, tacy sami jak ja przed maturą, by westchnęli i jakiś paciorek by odmówili.
@Kot Mordechaj
„Krzepiące” było pod adresem wpisu o 21.54. Nie późniejszej krytyki. Coś źle reaguję na krytykę. Uważam, że również i przy okazji centralnie ogłoszonej żałoby można coś dobrego dla siebie zyskać.
Zdziwko? Wolność, wolność, żadnych reguł, żadnych zasad, żadnej etyki. Przecież o to także chodzi „Polityce” niemal w każdym blogu…
spin doktor
12 stycznia o godz. 21:20
Masz pewność, że na tej studniówce bawili się katolicy? A jeśli byli to ateiści wspierający Palikota? Chcący w najbliższych wyborach oddać władzę Palikotowi-ateiście (niedawno żarliwemu katolikowi)?
Jak sobie dobrze przypominam, w wyniku reformy szkolnictwa w tamtym czasie matury w roku 1970 nie było. Była albo w 1969, albo w 1970. Do jakiej średniej szkoły pan Szostkiewicz uczęszczał.
Korrekta – miałem na myśli rok 1971.
@szkolna bez-żałoba:
Zasadniczo irytuje mnie mania wyciszania wszystkiego ze względu na narzuconą żałobę — żałobę przeżywać można różnie, a wyciszanie polega często na odbieraniu innym tego, czego się osobiście samemu nie potrzebuje. Tu jednak śmierć była zbyt blisko, by od niej uciec… Rozumiejąc sposób myślenia, który za wyborem rodziców i uczniów stał, dziwię się ich wyborowi. Zapewne coś powiedziałyby informacje o tym, jak duża to szkoła, jak wielu znało osobiście zmarłego i ranne…
@Owsiak i publiczna służba zdrowia:
Nie narzekałbym.
Mam wątpliwości, czy taka „monokultura” charytatywna jest dobra. (Cudzysłów dlatego też, że różne organizacje przejęły różne nisze — są królowie 1% podatku, jest ‚religijny’ Caritas…) Wolałbym większą różnorodność.
Ale jeśli chodzi o model: państwowe/ubezpieczenie+prywatne, to jestem za. Nie mam osobiście doświadczeń, ale rozmawiałem z przedstawicielem szpitala w Szwajcarii, który opowiadał jak to u nich jest. A jest właśnie tak — osoba odpowiedzialna za pozyskiwanie środków występuje o nie do różnych fundacji, co pozwala szpitalowi się rozwijać. (Dotyczy to głównie rozwoju nowych metod terapii…)
Wydaje się, że problemem jest raczej sama wysokość wkładu z obowiązkowego ubezpieczenia, która jest zbyt mała w stosunku do potrzeb. Ale to nie problem WOŚP, który będzie miał co robić, nawet jeśli wkład ten będzie odpowiadał potrzebom.
Zamiast Poloneza Killara tańczono do Marche Funebre Chopina.Taką mieli ochotę na tańczenie, a sałatki też szkoda, jak powiedział słynny Nikodem Dyzma.
@ad
Jak Pan widzi, omyłki się zdarzają. Ale ma Pan rację, maturę zdałem w 1971.
Owsiakowe „róbta co chceta” ludzi w ogóle nie demoralizuje. To tylko ci, którzy stale potrzebują życiowego przewodnika, tak twierdzą. Słaby moralnie jest ten, kto samodzielnie nie potrafi dokonywać mądrych wyborów życiowych, czy też w zwyczajnych codziennych działaniach. Owsiak daje dobry przykład, nikogo do niczego nie zmusza i – co najważniejsze – nie straszy grzechem i wiecznym potępieniem. Marna jest bowiem religijna wiara, jeśli oparta jest na strachu, a moralne wybory wynikają z obawy o przed piekielnym ogniem. Terlikowski często przypomina, że ten czy ów „nie będzie zbawiony”. Ot, proste, jak drut, nie trzeba samodzielnie myśleć, bo doktor – redaktor wie za nas wszystkich i nam moralne rozwiązanie podpowiada. Tylko iść pod jego pasterskim przewodem!
No i takiego pasterskiego przewodnika potrzebowała młodzież bawiąca się na studniówce po tragicznej śmierci kolegi. Rodzice okazali się marnymi przewodnikami, bo to oni podobno namówili dyrektora do nieprzerwania zabawy. Nikt tej młodzieży przez kilkanaście lat domowego i szkolnego nauczania i wychowania nie nauczył samodzielnych wyborów. Dla niej tzw „egzamin dojrzałości” będzie jeszcze jednym testem do zaliczenia. A potem ruszą w „wyścig szczurów”.
Wyjątkowo bym się z panem redaktorem zgodził za moich czasów gdyby coś takiego miało miejsce w mojej szkole studniówka pewnie byłaby odwołana. Alkohol się przynosiło zresztą to należało do rytuału a gdy cię złapali to twój problem był. Dzisiaj panie redaktorze obowiązuje zasada róbta co chceta co propaguje Polityka to, że zginęli koledzy i koleżanka jaki problem w końcu lemingi bo inaczej tą młodzież nie można nazwać podobnie jak nauczycieli w tej szkole dla nich liczy się wóda i kiełbasa. Cóż ktoś kiedyś napisał jakie będzie młodzieży wychowanie takie będzie państwo wniosek może być jeden nic dobrego z tego nie wyjdzie
Opluwanie autorytetow, ludzi zasluzonych i tych ktorzy wybili sie ponad przecietnosc to jest typowo polska specjalnosc. Owsiak jest tego ostatnim przykladem. Walesa, ktory jaki jest kazdy widzi ale ktorego podziwia caly swiat, w Polsce byl zmielony na goovno przez wlasnych rodakow. Juz w podstawowce, jak jakis dzieciak wyrwie sie przed szereg to reszta klasy obwola go ‚podlizuchem’. Polakom jednak dobrze bylo w ciepelku PRL-u. Kazady popiardywal radosnie widzac w autobusie do pracy takich samych jak on szaraczkow. Nikt, procz garstki, sie nei wychylal. Posiadanie osobowosci ‚karane’ bylo wytykaniem palcami itd. Dlatego tak wielu ludzi wyjezdza z Polski.
PAK,
Nic nie zrozumialem z Twojego wpisu na temat Owsiaka i WOSP. O czym Ty mowisz? Owsiak robi duzo dobra i tyl ejest do powiedzenia w tym temacie. Co ma wspolnego z Owsiakiem niewydolnosc NFZ czy to jak panstwo dzieli pieniadze.
anumlik
12 stycznia o godz. 23:59
Tak jest, to zawsze jest sprawa wrażliwości. Ale z wrażliwością również zawsze jest różnie. Dlatego też na wrażliwość robi się nakładkę obyczaju i tego co wypada, a co nie, żeby niewrażliwi, lub nie dość wrażliwi się połapali, przyłączyli, część z nich pod przymusem, bo pancerność ich niewrażliwości wolałaby robić coś odwrotnego, niż wrażliwość dyktuje.
Jak ktoś w otoczeniu umarł – nie rechoczemy ze śmiechu.
Jak grają marsza żałobnego – nie przebijamy go decybelami diskopolo.
Do kościoła nie wchodzimy nago, nawet jeśli ciepło.
Tu mamy do czynienia nie tyle z problemem zaniku wrażliwości, bo jej poziom jest mniej więcej stały u ludzi, ale rozpadu zasad, obyczaju, przyzwoitości i braku więzi między młodymi, o czym wspominasz. Oraz pewnie traktowania relacji pomiędzy licealistami nie osobowo, ale użytkowo: nie żyją, to się już nie przydadzą do niczego, nie istnieją, więc nie ma sprawy, bawmy się dziko.
Można by rozpatrzeć jeszcze inną wersję, nazwijmy ją roboczo „afrykańską”: ktoś umarł, na jego grobie rodzina i wszyscy znajomi tańczą, śpiewają, piją, szaleją. Dając wyraz swojej ciągłej łączności ze zmarłym, swojej animie, ciągłości życia i jego sił przechodzących ze zmarłego na jego kontynuatorów. wreszcie dając wyraz szacunku dla zmarłego.
I wreszcie rozważmy wersję kolejną: zabity chłopak, jego rodzina, przyjaciele, klasa, całe liceum – to wszystko wzorowi katolicy. Którzy się zwyczajnie cieszą, że oto chłopak jest już w niebie i ogląda oblicze Pana.
Wersje można przyjmować wedle ochoty, lub dodawać kolejne.
Zazdroszczę tym, którzy wiedzą jak sami postąpiliby na miejscu tych maturzystów; ja nie wiem.
Mnie ostatnio wpadło w oko coś innego – pewien katabas powiedział, że orkiestra Owsiaka nie jest boża, ale on nie będzie przeszkadzał. Łaskawca wielki z niego – co się stanie jak zmieni zdanie, za rok?
Może trochę nie na temat, ale jednak a propos studniówek.
Nie wiem jak i dlaczego tak się stało, że w III RP kompletnie zanikła tradycja bali maturalnych.
A to one były „przepustką” do dorosłości, hucznie obchodzoną.
Studniówki za „moich czasów” odbywały się w szkołach (najczęściej w sali gimnastycznej odpowiednio ustrojonej, chyba że szkoła dysponowała jakąś dużą aulą), jasne że z tańcami i jakimś poczęstunkiem, ale w skromnym przyodziewku, a nie w kreacjach zarezerwowanych właśnie na „dorosły” bal maturalny. Przecież jej uczestnicy to JESZCZE uczniowie.
Dzisiaj studniówka to full wypas pod każdym względem i bardzo kosztowna impreza, bo odbywa się w wynajętym lokalu itd.
anumlik
12 stycznia o godz. 23:59
Ładnie opowiedziałeś, ale niefachowo zacząłeś:
„To nie ma nic wspólnego z wychowaniem, czy zmianami obyczajowymi. To świadczy o zwykłej, ludzkiej wrażliwości”.
Odwrotnie: dziecko mężczyzny i kobiety staje się człowiekiem – zgodnie z definicją dorosłego osobnika, a nie kijanki – w wyniku uczenia się, czyli wychowania, nawet kiedy pewien poziom wrażliwości siedzi w genach. Ta genetyczna wrażliwość materializuje się, staje się widoczna, dopiero w procesie uczenia się najróżniejszych zachowań. Jakie mielibyśmy prawo oceniać człowieka na podstawie tego, na co on nie ma wpływu, co mu jest DANE?
Tego dnia przyszli maturzysci nie zapomna do konca zycia, to pewne. Pytanie tylko, jakie uczucia to wspomnienie bedzie w nich wywolywac: wstyd, zazenowanie, zal do siebie i rodzicow za falszywa decyzje bawienia sie dalej, czy tez wspomnienia i uczucia z nimi zwiazane beda wypierane przez uparte twierdzenie, ze nic sie nie stalo, ze wszystko bylo OK…
Ja sama uwazam, ze nieodwolanie zabawy ma i bedzie mialo nadal zasadnicze znaczenie dla tej mlodziezy w ksztaltowaniu ich sumien.
Tańczyli po śmierci kolegi…. No cóż, to takie typowe dla naszych czasów. Co ich kolega obchodził, skoro już nie żył, przecież oni chcieli się zabawić. Rezygnować z przyjemności w takiej sytuacji? Nie. Są cząstką coraz większej grupy ludzi (niektórych obecnych także na tym forum), dla którym liczy się tylko: moja przyjemność, moja kariera, moje pieniądze, moje życie czyli mój egoizm, który jest doskonałym zaprzeczeniem bezinteresownego wyjścia ku drugiemu. Ilu dziś jest tych, którzy (niezależnie od swojego statusu majątkowego) wspomagają innych? Czy szkoła, współczesne środki masowego przekazu propagują postawy wychodzenia ku innych? Poza bardzo niewieloma przypadkami nie! Bo to niemodne, bo to trąci jakąś staroświecką miłością bliźniego.
Zresztą sam system kapitalistyczny we wszystkich jego odmianach (z globalizmem włącznie) oparty jest na egoizmie i braku wrażliwości na drugiego (no chyba że drugi ma pieniądze). Nie dziwmy się, że jest tak, jak przedstawił to Red. Szostkiewicz. Dalej zwalczajmy chrześcijaństwo, które zawsze walczyło z egoizmem jednostkowym i grupowym, a będzie się nam w skali społecznej coraz lepiej żyło.
@waldi. Niewiele rozumiesz z tego, co się wokół Ciebie dzieje. Z chrześcijaństwem walczą fanatyczni ateiści i to raczej na argumenty niż z użyciem fizycznej przemocy. Tak jest przynajmniej w Europie, bo przecież nie mówimy tu o fundamentalistycznych krajach muzułmańskich. Co innego to antyklerykalizm, ten, przynajmniej w Polsce, rośnie w siłę. Ale to zasługa samego kleru z polskim Episkopatem na czele. Swoją polityczną i ekonomiczną zachłannością, a przede wszystkim hipokryzją, sam sobie (kler) wrogów produkuje. Społeczny mechanizm tego jest bardzo prosty: każda akcja, dodajmy rzadko przemyślana, rodzo reakcję. I tyle.
Tanaka,
jest jeszcze taka możliwość, że śmierć na drodze po prostu stała się w Polsce czymś banalnym. Codziennie ginie kilka osób, normalny weekend to kilkanaście ofiar…. Nie wiem, być może gdyby ów licealista zmarł na raka, utopił się w wannie lub wypadł z okna, to fakt ten poruszyłby bardziej, niż po prostu zginąć na drodze, na której to drodze zginąć to raczej polska normalka ?
Pozdrawiam
„Caritas” się rozlicza? Myślę, że to mocno przesadzone stwierdzenie, nawet jeżeli rozliczenia „Caritasu” i Kościoła jako takiego to niebo i ziemia.
Po śmierci znanych osób,zakazane są zabawy i imprezy na kilka dni.Dla tych bawiących się, ich koledzy to mniej niż zero NIC,No, ale mamy wyścig szczurów.Wygrane szczury będą wspominać miło tańce i swawole ,które można było przełożyć po żałobie a przegranym szczurom te tańce będą podgryzać gardła do końca życia.Ciekawe czym ikim są ich rodzice?
Panie Redaktorze. Twierdzenie, jakby młodzież postąpiła ponad 40 lat temu raczej nie spełnia kryterium wiarygodności. Podejrzewam, że nie jest pan w stanie nawet zapewnić jakby się zachowali w podobnej sytuacji pana redakcyjni koledzy i koleżanki, których pan zna znacznie dłużej niż 4 lata. Może dwa pytanka. Proszę wejrzeć w siebie i szczerze sobie odpowiedzieć . Czy odwołałby pan wesele córki , dowiadując się zaraz po jego rozpoczęciu, że w podobnej do opisywanej sytuacji, zginął jeden z gości weselnych? Czy odwołałby pan imprezę komunijną wnuka, wiedząc, że sąsiad któremu pan mówił dzień dobry, tego dnia zmarł? Sądzę, że sytuacja z jaką musiał zmierzyć się dyrektor szkoły i paru rodziców była naprawdę trudna. Nie było dobrych rozwiązań. Każda decyzja byłoby krytykowana. Rozwiązać studniówkę, a jeśli część rodziców zażąda od nich zwrotu poniesionych kosztów. Kto zapłaci? Może tą informację przemilczeć? Tylko czy na pewno mieli do tego prawo?. Decyzję zostawili maturzystom. Czy jednak wszyscy się bawili? Nie wiem. Sądzę, że były tam rozpacz łzy i obojętność. Daleki w związku z tym byłbym od jednoznacznych ocen. Wiem na pewno, że totalna krytyka zachowań tych młodych ludzi może być dla nich bardzo niesprawiedliwa i wyrządzić więcej szkód niż dobra.
@Pawel Markiewicz:
Odnosiłem się do ostatniego zdania przedostatniego akapitu Gospodarza. Cytuję:
„Choć naturalnie rzeczowa dyskusja wokół skutków funkcjonowania Orkiestry musi prowadzić do pytania o funkcjonowanie polskiej publicznej służby zdrowia.”
@cza
Blog jest z definicji zapisem wrażeń i myśli osobistych, a nie prezentacją wyników badań socjologicznych. Pańskie przykłady nie są trafne, bo odnoszą się do wydarzenia prywatnego, a studniówka jest wydarzeniem publicznym. Gesty empatii są w naszej kulturze może i zrytuializowane, ale wciąż żywe. Budują pewną wspólnotę. Czy wyobraża sobie Pan sytuację, w której w wypadku ginie Pańskie dziecko jadące na wydarzenie szkolne z udziałem jego/jej rówieśników, a oni bawią się dalej? Właśnie do tego służą owe gesty empatii, by ktoś, komu się coś takiego zdarzyło, nie czuł się dodatkowo zraniony.
@Rafał
to łatwo sprawdzić na odpowiednim portalu (np. KAI Raport o finansach Kościoła)
@PAK
Juz sie boje na mysl o „rzeczowych dyskusjach” o WOSP i Owsiaku. Kazdy, najgorszy cymbal, umie gledzic i wymadrzac sie ale jak przychodzi co do czego i trzeba konkretnie to odpowiedz jest zawsze ta sama ” ja nie wiem. Ja tylko mowie”.
Wiec najlepiej zeby nikt o WOSP nie gadal czy pisal i zeby wszyscy madrale dali ludziom w WOSP spokoj. WOSP to wyrzut sumienia dla wszystkich bez wyjatku politykow i wrzod na „d—e” KK, bo co idzie na WOSP to nie jest kladzine na tace. A juz widac ze hieny i kundle zebraly sie zeby ujadac i wyc. Trzeba chronic to co dobre za wszelka cene.
Zgadzam sie calkowiecie z @suggady – tez osobiscie nie wiem, jak bym w takiej zbiorowej sytuacji sie zachowala. Wykosztowanie sie rodzicow lacznie z niemozliwa do odtworzenia organizacja, a w tym szalenstwie nie ma umiaru, bylo glowna przyczyna nieodwolania studniowki. Czy jest to szlachetny powod? Nie, czy zawsze postepujemy szlachetnie? Wyobrazam sobie jak huczy w tym miasteczku, juz nie o smierci chlopaka, ale wlasnie o samej studniowce.
Czestokroc odbywaja sie wesela, gdy w kostnicy lezy zmarly czlonek rodziny. Znam sytuacje, kiedy wyznaczony termin duzego wesela, nie zostal przelozony mimo naglego pogorszenia sie zdrowia terminalnie chorej matki, ktora chciala, zeby zycie toczylo sie normalnie i wesele odbylo sie niezaleznie od tego po ktorej stronie granicy bedzie. Milosc do dziecka czyni cuda, na druga strone przeszla w 10 godzin po slubie. Zycze wszystkim tak dobrej corki jak ta jedynaczka, ktora pierwsze kroki od oltarza skierowala do szpitala, a potem juz bylo normalne wesele.
Kilkadziesiat lat temu po zawaleniu sie trybuny i smierci kilkudziesieciu ludzi w wielce cywilizowanym kraju europejskim mecz jednak sie odbyl. Wiec i w tych dawnych dobrych czasach, ktore tu wspominacie czlowiek byl taki sam.
@kot mordechaj. Mlodziez w klasie Twojej zony w trzy miesiace po smierci corki – studentki dyrektorki nie chciala studniowki- taka byla ich decyzja. Akurat w tej sytuacji nie watpie jak bym postapila na miejscu dyrektorki . Naciskalabym zeby mlodziez miala zabawe. Zakladajac, ze corka patrzy z nieba nie watpie, ze przyklasnelaby mamie, gdyby podjela taka decyzje.
Cza pisze: „Sądzę, że sytuacja z jaką musiał zmierzyć się dyrektor szkoły i paru rodziców była naprawdę trudna. Nie było dobrych rozwiązań. Każda decyzja byłoby krytykowana.”
Nie. Sytuacja byla wyjatkowo latwa i krystalicznie jasna: studniowke nalezalo przelozyc na pozniejszy teramin, pozwolic rodzinie i prezyjaaciolom Zmarlego uporac sie z szokiem utraty, , moze nawet spedzic z nimi ten czas przeznaczony na studniowke, zewrzec szeregi, okazac im serce.
„Kadza decyzja bylaby krytykowana”? Nie, nie kazda. Przelozenie stiudniowki byloby krytykowane wylacznie przez idioorow bez serca. Jesli dyrekcja nie jest w stanie poradzic sobie z taka „krytyka”, nie powierzalbym jej opieki nad swoim dzieckiem. Szkola jest takze od tego by promowac postawy elementarnej przyzwoitosci w zyciu. Chyba, ze cos sie pod tym wzgledem zmienilo i postawy przyzwoitosci zzastapione zostaly powszechna katecheza.
Bo studniówka wynaturzyła się w rytuał podobny pierwszej komunii – po pierwsze raczej kosztowny, na pokaz i często ponad stan. To jest inwestycja, zlożone przedsięwzięcie poprzedzone rocznymi przygotowaniami. Dzieci się posyła do komunii przede wszystkim po to, żeby „nie stracily” tej całej wspanialości będącej udziałem innych dzieci. Studniówka to komunia dla starszych, przerost, i to bardzo znaczący, formy nad treścią. Wobec tego rozumiem motywy postepowania tych rodzicow. Co nie znaczy, ze nie uwazam ich za beznadziejnnych i niezbyt godnych tej roli.
Jacobsky
13 stycznia o godz. 13:24
Być może śmierć stała się czymś banalnym.
Zdarzyło się co najmniej kilka razy w ostatnich kilkunastu latach, że młodzi, przyjaciele, koledzy szkolni czy uniwersyteccy wychodzili na ulice w proteście lub dla wyrażenia uczucia wspólnoty z zabitym studentem/studentką/uczniem i dania znaku pamięci. Podobnie zdarzało się, zdaje się, w przypadkach jakichś szczególnie udręczających chorób, czy wypadków.
Przy drodze, którą raz po raz przejeżdżam, od wielu miesięcy palą się znicze, codziennie zapalane dla upamiętnienia kolegi klasowego tych co je zapalają, który zginął potrącony na motorowerze przez samochód. Takich miejsc ze zniczami czy krzyżykami jest mnóstwo, ale znicze na ogół nie są wymienianie. Tu ciągle są zapalane.
Nie świadczy to zapewne o niczym więcej jak indywidualnej wrażliwości członków grupy kolegów. jednak widok tych światełek mnie porusza.
Pewnie też główny nurt to świeczki zagasłe, lub brak śladu ich postawienia.
Dziękuję za wskazanie raportu. Jest ciekawy, ale nie ma tam konkretów, poza finansami dwóch diecezji. O „Caritasie” jest tyle co w raporcie rocznym tej instytucji, a więc prawie nic, tylko ogólne podsumowanie.
Tu akurat się nie zgadzam . Życie musi toczyć się dalej , codziennie ktoś ginie a co chwilę umiera . My żyjemy, show must go on .
Przepraszam, ale obciązanie tych dzieciaków egoizmem i elementarnym brakiem empatii jest nieuzasadnione. Można ich obciążać co najwyżej uległością, podporządkowaniem wobec administracji szkolnej a głównie rodziców.
Wyborcza wyraźnie pisze kto odpowiada za tę decyzję: „Tuż po przywitaniu gości i uroczystym polonezie dostaliśmy informację o tragedii. To było straszne. Dzieciaki nie wiedziały, jak się zachować. Najgorzej zareagowała klasa IVa, do której chodzili Bartek, Monika i Marlena. Ogłosiłam minutę ciszy. Potem zaprosiłam do pokoju przedstawicieli rady rodziców, by wspólnie się zastanowić, co dalej – relacjonuje dyrektorka Borys, która nie chce oceniać decyzji rodziców.
Rodzice, jako organizatorzy imprezy, nie podjęli decyzji o zakończeniu studniówki. Nie zdecydowano się nawet na przerwanie tańców. Padały argumenty, że to „jedyny raz w życiu”, „że wszystko jest gotowe”. Impreza zakończyła się przed godziną piątą.”
Tak jak pisałem nocą to starzy są winni tej żenującej, paskudnej sytuacji. To ich cyniczne kalkulacje doprowadziły do tego pożałowania godnego wydarzenia.
Od wielu lat obserwuję społ;eczną tendencję wtryniania się starych w nieswoje sprawy, infekowanie dzieciaków cynizmem, bezradnością, kalkulowaniem pod płaszczykiem miłości opiekuńczej. W psychologii to obezwładnianie dzieci się określa jako „małpia miłość”. Smutne to jest.
Gdy miałem studniówkę (koniec lat 70 ubiegłego wieku) wyraźna była pokoleniowa granica „my” i „oni”. Pamiętam, że z ulgą zmyłem się z przyjaciółmi z imprezy nadzorowanej przez starych (nauczyciele, jakiś nadgorliwy aktyw rodzicielski) by spędzić noc w swoim gronie – koleżanka miała akurat tzw „wolną chatę”. Świetna impreza była!
Nigdy mi też do głowy nie wpadło by moim dzieciom organizować balangi i wcielać się w rolę jakiegoś „starego maleńkiego”.
Pożałowania godne zwyczaje.
Pozdrawiam
W sprawie studniówkowego zamieszanie dedykuję parafrazę słów papieża Benedykta 16: „Nie przyjmujmy pozy aroganckich sędziów swoich bliźnich, bo nikt nie wie, jak by się zachował na ich miejscu”.
WOŚP podoba mi się coraz mniej, a to z powodu zauważalnego przerostu formy nad treścią, szołmeństwa i wchodzenia w buty struktury równoległej wobec struktur państwowych.
Może tylko symboliczną, ale w moich oczach niewybaczalną wadą WOŚP jest jej wyjście na ulice zachodnich metropolii. Tam publiczna zbiórka na rzecz obcego państwa jest kojarzona jednoznacznie z biedą, głodem lub katastrofą. I my tu dobrowolnie wchodzimy w rolę Haiti czy Erytrei. Czy warto dla tych paru euro czy funtów?
Panie Gospodarzu, rodzice podejmując decyzję o poinformowaniu o tragicznym zdarzeniu i nieodwołaniu studniówki nie nakazali nikomu się bawić. Pozostawili dorosłym, choć młodym ludziom decyzję o tym czy chcą wyjść, zmienić formułę spotkania czy też bawić się jakby nic się nie stało. Drzwi nie były zamknięte. Każdy, któremu sumienie pozwalało się bawić, mógł wyjść.
Niech Pan postawi się przez chwilę w syt. osoby, która ma podjąć taką decyzję- zorganizował Pan zabawę za cudze pieniądze, których oddać Pan nie będzie w stanie, zabawę, w której uczestniczyć mają nie tylko osoby, które znały ofiary wypadku, ale również takie, które nie widziały tych osób na oczy. Naprawdę uzna Pan, że może NARZUCIĆ im swoje odczucie sytuacji? Czy też pozostawić im wolność wyboru?
Bo ta wolność była.
Kartko, „dzieciaki” , jak ich nazywasz, w tym wieku moga zawierac malzenstwa, isc na wojne i uczesnoiczyc w wyborach.. Jesli swiadectwo maturalne jest swiadectwem DOJRZALOSCI, to te „ddzieciaki” tego testu nie zdaly, wybierajac zabawe nazajutrz po takiej straszliwej tragedii, po smiercxi kolegi i zranieniu kilku innych uczniow..
A jakkolwiek z tym nie krecic, ocena decyzji nie przekladania szkolnego balu, musi pozostac absolutnie jednoznaczna. Szkola postapila okropnie. Decyzja nie rezygnowania z zabawy byla amoralna, jesli takie pojecie jak morlanosc jeszcze istnieje, i nie da sie tego usprawiedliwic. Nie chcialbym tym „dzieciakom” powierzac losow mojego kraju i narodu na wypadek wojny.
Moze jestem bardzo staroswieckim Kotem i czas juz do grobu. Ale nie zazdroszcze przyszlym pokoleniom..
J. Cichot
Twoj wpis potwierdza to co napisalem wczesniej. Masz pomysl jak zebrac kase na poprawienie losu starszych ludzi? Albo dzieci ktore umra z braku sprzetu w szpitalach? Nie masz Szanowny Kolego/SzanownaKolezanko! A jesli masz to zanim zrobisz tyle dobrego co WOSP nie za bardzo jest sie czym chwalic i krytykowac. Wiec zdejmij kapelusz przed WOSP i ciesz sie, ze cos takiego Owsiak wymyslil!
PS. Nie wiem czy masz dzieci. Ja mam troje. I gdyby ktoremus potrzebna byla operacja wymagajaca takiego sprzetu jaki kupuje WOSP zeby mi dzicko nie umarlo, to mialbym gleboko w d—e jak WOSP zebrala pieniadze byle mi dziecko uratowali.
Wypowiadanie się w cudzej, prywatnej i bardzo intymnej sprawie która w żaden sposób nie dotyczy wypowiadającego się jest niesmaczne, jest naruszeniem dobrych obyczajów. Podobnie niesmaczne jest rozważanie, czy inni wystarczająco, czy niewystarczająco smucili się i przeżywali żałobę z racji śmierci mniej lub bardziej bliskiej im osoby. Że robią to brukowce to się nie dziwię, ale jeśli robi to redaktor Szostkiewicz, to świadomie wpisuje się w powszechną w Polsce powierzchowną dulszczyznę nakazującą każdemu zaglądać do łóżka i do sposobu w jaki przeżywa albo nie żałobę.
To jest sprawa wyłącznie tych dorosłych osób (maturzystów), które uczestniczyły w tej imprezie i nikogo innego. Narzucanie czegokolwiek, także przez rodziców albo dyrekcję (jak to się niestety często w naszych szkołach, a później w naszym kraju dzieje) jest płytkie, krótkowzroczne i odnosi skutek odwrotny do zamierzonego. Tym bardziej nie na miejscu jest ocenianie sposobu w jaki ktoś inny przeżywa albo nie żałobę.
Tanaka
W gruncie rzeczy śmierć była zawsze czymś banalnym, bo jest nam przeznaczona od urodzenia (nawet jeśli zadajemy ją sobie sami z najróżniejszych powodów).
Tyle że towarzyszyły jej różne „didaskalia” czyli obyczaje z tzw. odejściem związane.
Nie potrafię ocenić młodziaków, którzy będą się bawić MIMO, że ich koleżanki i koledzy nie żyją.
Jeśli to kwestia wrażliwości, estetyki itp. to każdy je ma albo nie. I tyle.
Zresztą coraz trudniej być „wrażliwym”, skoro te młodziaki od maleńkości są chowane na dość okrutnych bajkach w telewizorze, grach komputerowych, gdzie, by wygrać, trzeba np. wystrzelać „wrogów” itd. Real i wirtual zaczynają się zlewać w jedno.
A wniosek stąd może płynąć taki, że życie jest mało warte, więc cieszmy się, póki żyjemy.
Moja matura w roku 1985 również była smutna. Na tydzień przed nią zmarł na raka nasz nauczyciel fizyki, starszy Pan który nauczył mnie szacunku do siebie, do mnie samego i do innych ludzi. Matura się odbyła, moja klasa (matematyczno-fizyczna) w większości nie tańczyła, poza ceremonialnym polonezem. Klasy humanistyczna i biol-chem miały dyskotekę.
Nasza dyrektor widząc co się dzieje powiedziała, że gdyby wiedziała że nas to tak dotknie to przełożyłaby albo odwołała studniówkę. Trzeba wziąć poprawkę na stan wojenny i to, że nasza szkoła była wtedy na celowniku ubecji – jako jedyni poza Modrzewskim mieliśmy szkolny sztandar na pogrzebie Grzesia Przemyka.
Studniówka była oczywiście w szkolnej sali gimnastycznej.
pawel markiewicz, 9.59 pisze; „Walesa, ktory jaki jest kazdy widzi ale ktorego podziwia caly swiat, w Polsce byl zmielony na goovno przez wlasnych rodakow.”
Wałęsa jest jak każdy widzi i dlatego dostał w wyborach około 1 procenta. Na świecie nikt nie wie kto to jest, nie słyszał ani jednego jego słowa. Wszytko co wiedzą pochodzi od zakłamanych mediów tworzących mity, legendy i fałszywy obraz. Postać ta jest największym nieszczęściem Polaków, większym od Wojtyły.
@xxx
Nie mam wrażenia, że Pani zrozumiała sens mego tekstu, ani że go Pani chciała zrozumieć. Studniówka to jest zdarzenie publiczne i podlega opisowi i ocenie jako takie. Porównywanie do zaglądania do łóżka czy wścibstwa brukowców jest więc niedorzeczne. Podobnie jak teza, że ten przykład znieczulicy jest sprawą tylko znieczulonych.
Studniówka jest wydarzeniem publicznym? A od kiedy i z jakiej racji? To już pogrzeb, ślub albo chrzciny są bardziej publiczne, bo tam każdy może wejść a na studniówkę niekoniecznie. Czy wobec tego redaktor czuje się upoważniony od dzisiaj komentować dlaczego ktoś, w tym osoby zupełnie „niepubliczne” (o te znane brukowce się zatroszczą) odwołał albo nie odwołał chrzcin, imienin albo ślubu czy jakiejkolwiek innej uroczystości, meczu etc. w związku z żałobą, którą zdaniem redaktora powinien przeżywać? Odrażające i, proszę darować przytyk, bardzo „krakowskie”, panie redaktorze.
Co do studniówki nie chcę się wypowiadać, ponieważ obecnie jej charakter i prestiż są zupełnie inne niż w czasach kiedy ja ją miałam ; u nas najważniejszy był Bal Maturalny.
Ale pragnę zabrać głos w sprawie WOŚP. Jest bardzo proste rozwiązanie tego problemu, otóż trzeba :rozpoczęcie grania orkiestry rozpocząć od MSZY Świętej, koncelebrowanej najlepiej przez samego prymasa, którego Pan Owsiak buchnie w pierścień; wtedy ma pełne rozgrzeszenie i żadna łajza nie będzie Go szarpać; gratuluję Panu Owsiakowi dzisiejszego występu na konferencji prasowej; to co powiedział to prawdziwe arcydzieło.
Nasze liceum też miało w sobotę studniówkę. Nie sądzę, żeby młodzież była w stanie się bawić, gdyby zginął ich kolega.
Pamiętam też prezydenta Kaczyńskiego, który pląsał z małżonką na dożynkach dzień po tragedii w kopalni, a następnego dnia ogłosił żałobę narodową. Majstersztyk hipokryzji.
@pawel markiewicz
Jeśli los starszych ludzi albo dzieci miałby zależeć w przypadku choroby od WOŚP to ja proszę w przypadku ciężkiej choroby o łaskę eutanazji;)
A odpowiadając całkiem serio – nie, nie mam żadnego pomysłu na uzdrowienie służby zdrowia, tak samo jak nie umiem dowodzić armią, ani zarządzać przemysłem lekkim, a tym bardziej ciężkim. Podobnie jak Pan i ileś tam milionów rodaków. Dlatego „wynajmujemy” sobie fachowców, płacąc im całkiem przyzwoite sumy, by rozwiązywali te problemy, tak jak wynajmujemy elektryka do instalacji oświetlenia czy budowlańca do zbudowania domu.
Proponuję spojrzenie na WOŚP z trochę innej perspektywy, wrednej, lewackiej, ale przecież zawierającej całkiem duży ładunek prawdy:
http://lewica.pl/?id=29047&tytul=Piotr-Ciszewski:-Wielka-Orkiestra-Hipokryzji
Kocie Mordechaju
Przyznaję Ci rację, że szkoła, rodzice postąpili okropnie. Głównie „zdejmując” z dzieciaków odpowiedzialność za zachowanie się w tej sytuacji. Wyręczono ich paskudnie.
Jak pisze GW w efekcie część snuła się zapłakana po korytarzach a część balowała. Jak w podłym psychologicznym eksperymencie.
Piszę dzieciaki celowo, bo tak postępując utrzymuje się ich w stanie „dziecięcości”. Czasem jak z „Władcy much” Goldinga.
Ale nie mogę obwinić ich w czambuł o to zachowanie, bo wiem, że mlodzież ma silne poczucie solidarności. Oni naprawdę w tym wieku nie są zepsuci. Są ze sobą. Dopiero później tutejsze życie ich okalecza bezwzględnością i egoizmem. Naprawdę szkoda, że starzy im w takim momencie tak paskudną lekcję egoistycznej kalkulacji zaaplikowali.
Tym niemniej ta historia ukazuje niepokojący poziom uległości i konformizmu młodego pokolenia. Wobec rodziny i instytucji – w tym przypadku szkoły.
Pozdrawiam
Life goes on Mr. Szostkiewicz, life goes on …
Widok zwlok czy wiadomosc o smierci tego czy tamtego zupelnie nie robia a mnie wrazenia. Byc moze dlatego, ze sie „tego?”naogladalem.
„Rozhisteryzowane zalem” podlotki w ramionach szkolnego psychologa bo ktoras z ich kolezanek skoczyla do rzeki lub pod pociag, tak dlugo rozpaczaja jak dlugo kamery sa w poblizu. W polgodziny pozniej … papieros, hihihi …
Smierc jest bardzo intymna, jednoosobowa i wszelkie publiczne akty wspolczucia sa tym czym sa – pokazem.
Life goes on.
Pan Redaktor pisze:
„Jest coś przygnębiającego w tej odwiecznej polskiej skłonności do szukania wrogów w każdej dziedzinie życia i podważania ich dobrej woli i osiągnięć tylko dlatego, że to nie są,,nasi?. Na tym przewróciła się Stara Polska i II RP. Obawiam się, że i my daleko na tym jako naród i państwo nie ujedziemy w XXI w.”
Oczywiscie panie Redaktorze, oczywiscie.
A wzrost potegi Prus w czasach Bismarcka nastapil wskutek ich milosci do calego swiata.
@xxx
Niech pan nie brnie. Czy ja pisałem o jakimś obowiązku żałobnym? Pisałem, że mnie bulwersuje taki brak empatii. Związek z Krakowem istnieje tylko w Pańskiej głowie. Ja nie jestem z Krakowa. Publiczne jest każde zgromadzenie się obcych sobie wzajemnie ludzi, w jakimś konkretnym celu-wiec, bal, studniówka, pogrzeb, wesele, mecz etc.
Moje studniówkowe lata przypadły na wczesne lata 70-te.
Tak się złożyło, że parę dni przed studniówką odszedł nasz anglista, były żołnierz wojsk JKM. , parę lat wcześniej wrócił do Polski ze swoją szkocką żoną i dziećmi.
Z wykształcenia był nauczycielem, więc nauczał języka angielskiego, naturalne. Pan B. nawet roku nie zagościł w naszej szkole, mało go znaliśmy. Ale przez szacunek, studniówkę odłozyliśmy na kilka tygodni, i była to inicjatywa uczniów, z miejsca, od razu. Obowiązku nie było – był szacunek.
@J. Cichot, 13 stycznia o godz. 18:37
a co maja poglady polityczne do widzenia i docenienia rzeczy obiektywnie dobrych jak WOSP? Co w tym zlego, ze znajduje sie facet, ktory widzi zlo i probuje je naprawic? Zeby kazdy z nas dolozyl swoja cegielke i zrobil cos co poprawi zycie nawet jednego czlowieka, zycie byloby ciut ciut lepsze
Szkola nie postapila okropnie, bo to nie szkola organizuje, placi ciezkie pieniadze, czesto nawet nie uzycza sali i nie ona decydowala – co dalej. Tak wlasciwie nie bylo dobrego wyjscia , przesunac – latwo sie mowi – to mozna herbatke u cioci, a nie tak mozolnie i kosztownie przygotowane wydarzenie. A poza tym na codzien nie sluchajaca sie rodzicow mlodziez, tym razem nie wyszla demonstracyjnie, zeby pokazac, ze sa lepsi od starych, tylko bawila sie do piatej,
Przypomnialam wczesniej hetakombe na stadionie chyba w Holandii, gdzie po zawaleniu sie trybuny zginelo kilkadziesiat osob (mozna sobie wyobrazic, ile bylo umierajacych, rannych). No i bal, czyli mecz trwal dalej, kiedy z jednego sektora wynosili rannych i trupy, czy ratowano umierajacyc h. Czy ci panowie z niezawalonych trybun na codzien i pozniej okazali sie zwyrodnialcami, chociaz tamto mozna nazwac chwila proby na czlowieczenstwo. Nie wiem, w kazdym razie jest to bardzo obywatelski kraj. Studniowka w Terespolu to jednak nie taka chwila proby i troche na wyrost wyrokujecie i osadzacie – moim zdaniem.
@aza – pomyysl zeby WOSP zaczynal sie od wielkiej mszy swietej z udzialem Biskupa i Owsiaka calujavcego go w pierscien, wydal mi zie bardzp atrakcxyjny. Wtedy nawet terlikowska Flondra powinna byc zadowolona.
xxx, zyta 2003 itp…
Przyjmijcie do wiadomości, że są ludzie o różnej wrażliwości…
Ludzie o dużej wrażliwości uznają, że w takiej sytuacji nie należało się bawić,
ale są i ludzie którzy pozbawieni są łaski empatii i mają wszystko w d. Najważniejszy jestem ja. I cóż na to poradzić.
Tak, że Panie redaktorze Szostkiewicz, daremny trud by do takich ludzi jak xxx trafić. Oni mają kamizelki baaardzo odporne.
Kot Mordechaj
Podobny w duchu post napisałam na blogu Passenta.
Wystarczyłoby, krótko mówiąc, żeby niedziela orkiestralna zaczynała się od mszy i pokropku.
Jako „dzieło boże” nie podlegałaby krytyce.
No i nie zaszkodziłoby, żeby Jurek Owsiak walnął się pokutnie w pierś i uznał że jednak kaczyści są cool.
@mag
no dobrze, ale nie tylko PiS i prawica kościelna atakuje Owsiaka, teraz także lewica.
Adam Szostkiewicz
Może coś mi „umkło”. Kto z lewicy atakuje Owsiaka? I za co?
Mag, kaczysci nie beda cool, nawet jakby sie wszyscy rzucili do przerebli. Obciach jest wpisany w nature kaczyzmu-populizmu. Przekladajac na jezyk pieselski: kaczysci nie wow wow.
@mag
np.
http://www.krytykapolityczna.pl/MichalSutowski/KlopotliwykarnawalOwsiaka/menuid-27.html
Dalej idą krytycy tacy, jak Cezary Michalski: http://www.tvn24.pl/loza-prasowa,25,m/loza-prasowa-12-01-2014,387129.html
Adam Szostkiewicz
Tak się składa, że znam prywatnie Czarka Michalskiego i Agatę Bielik-Robson (no i jeszcze parę osób związanych z Krytyką Polityczną) i zwykle zgadzam się z ich opiniami.
Tym razem poczułam się zdeprymowana/zbulwersowana.
Swoją drogą, zawsze – gdy mam ku temu okazję – zarzucam im letniość i nieskuteczność w oddziaływaniu na potencjalnych sympatyków neo-lewicy, właśnie brak spektakularnych działań i akademickie teoretyzowanie w towarzyskim gronie wzajemnej adoracji.
Jedna sprawa – odkąd studniówki odbywają się poza szkołą, to nie dyrekcja szkoły organizuje tę imprezę. Imprezę organizują uczniowie, a nauczyciele sa na studniówce tylko GOŚĆMI. Trudno oczekiwać od gości, żeby odwołali imprezę, więc pretensje do dyrekcji są idiotyczne.
aza
@mag
Nie żebym sobie rościła prawa autorskie, bo każdy mógł wpaść na pomysł z mszą świętą, tylko, że ja o tym napisałam dobę wcześniej.
pozdrawiam
mag,
Problem z akcją Owsiaka jest taki, że nikt z zewnątrz nie napasie się na tej akcji. Ani prawica, ani lewica. Taka kasa, a żaden ryj polityczny nie jest przyssany do tego koryta. No i dlatego puszczają nerwy i zwieracze. Tak na prawo, jak i na lewo.
aza
Sorry, prawa autorskie należą do Ciebie, ale chyba nie w tym rzecz.
Gdyby Owsiak miał tzw. pokropek i wielbił tzw. prawicę nie byłoby sprawy.
Przeczytałem linkowany przez p. Redaktora artykuł red. Sutkowskiego oraz wysłuchałem wypowiedzi C. Michalskiego w Lozy Prasowej w tej jej części, która dot. WOŚP.
Wydaje mi się, że po polsku rozumiem dosć dobrze i raczej nie doczytałem i nie dosłyszałem w obu wypowiedziach krytyki ( nie mówiąc o atakach ) wymienionych dziennikarzy wobec WOŚP. Jeżeli już – a tak zrozumiałem co wymienieni napisali i powiedzieli, to byli oni bardzo krytyczni wobec tego co wokół WOŚP wyprawiają media i politycy z obu stron politycznego podwórka . Zwłaszcza ci (politycy) i te media, którym wydaje się, że wspaniałą akcję J. Owsiaka popierają.
Zaś nachalne „podczepianie się ” pod tą akcję polityków ze „sfer rządowych” i około może budzić uzasadniony – moim zdaniem – niesmak .
Jeżeli akcję WOŚP coś może „zamordowac” to własnie to co wyprawiają z nią medialni i polityczni „popieracze”. Potocznie mawia się: co za dużo to niezdrowo. A przesyt niczemu i nikomu nie służy.
Akcji J. Owsiaka najmniej.
Owszem, krytykowano w przywołanych wypowiedziach jednoznaczne w swej wymowie enuncjacje J. Owsiaka ale – moim zdaniem – to zupełnie inna „parafia”. Potrafię bowiem rozddzielić charytatywną działaność J. Owsiaka od jego preferencji politycznych czy światopoglądowych.
Jeśliby podobną akcję i działaność rozwinął ks. Rydzyk – też bym jej przyklasnął.
(Pod warunkiem, że rozliczałby się z pozyskanych środków tak jak to czyni WOŚP ).
@lex
Acha, mało. To polecam wejście na portal lewica. Pl a jeszcze lepiej młodzi socjaliści. Wtedy może Pan jednak zobaczy lewicowy atak na Owsiaka
Niech pan, redaktorze, poszuka porzuconych misi,misiów pluszowych z bandażami na nogach.
Owsiak kupił ich 50 tys.I zostawia gdzie popadnie dzięki itemu nikt tego nie policzy.
Mają symbolizować pobite dzieci .Ale przecież nie o dzieci jak zwykle chodzi,tylko o to aby kupić misie,dużo misi i oczywiście o to aby cel był szczytny.
Niech pan zada pytanie ministrowi od policji ile wydano na dodatkowe wynagrodzenia dla policjantów.
Niech pan zapyta ile kosztowały wojsko, te zabawy z czołgami na ulicach i organizacja imprez masowych przez samorządy.
Sprawiedliwie ,należy jednak zauważyć,że król już nie domaga się eskorty F16 i też okręty wojenne nie wypławją z portów na jego cześć.
Dlatego krytyka musi być aby zmieniało sie na lepsze.
PS.Swoją drogą jakim cwaniorem trzeba być aby wymysleć misie.
Zresztą może do tego potrzeba wyłącznie jeleni na rykowisku
Nie rozumiem tego czepiania sie mlodziezy z pozycji moralnej wyzszosci. Pamietam doskonale, ze po zamordowaniu kilkorga sportowcow izraelskich na olimpiadzie w Monachium po jednym dniu przerwy (odpowiednik minuty ciszy) wrocono do sportowej zabawy.
@romek
Przykro mi że Pan nie rozumie. Jak Pan będzie miał własne dzieci a któreś nie daj Boże zginie w wypadku a klasa uczci je minutą ciszy i pójdzie tańczyć, to może Pan zrozumie.
Adam Szostkiewicz
15 stycznia o godz. 0:11
Pan -redaktorze jest z pokolenia ,którego rodzice żyli nieco wolniej i mieli czas na tresowanie swoich dzieci w dobrym wychowaniu.A nawet uważane było to za obowiązek.Dziś to niemodne ,a nawet strata cennego czasu,a nawet nie wiadomo co to jest.
Pan jest z pokolenia gdzie śmierć była blisko żyjących.Trumny stały w mieszkaniach,należało samemu myć i ubierać zmarłego,układać go do trumny,kupować dla niego kwiaty,dbać aby miał w trumie to co lubił,zapraszać sąsiadów na modlitwę,czuwać
nocą .To budowało szcunek,respekt,zrozumienie dla umierania i piłowało wrażliwość.Dziś nie ma już tego barbrzyństwa i potencjalnego żródła epidemii.Teraz wszystko jest poprawne sanitarnie,wygodniejsze,bez zaprzątania głowy,bez burzenia doznań estetycznych ,ale jakieś skutki uboczne muszą występować.Te skutki, w połączeniu z przeniesieniem 3 życia bohatera gry komputerowej do rzeczywistości ,dają właśnie taki efekt.
Na dodatek, podobno teraz, urządzenie studniówki w lokalu to setki złotych od pary.
Może będzie marsz milczenia —ta pozoracja i na dodatek nic nie kosztuje.
Nie ma od tego odwrotu i należy się z tym pogodzić.
Całkowicie popieram pierwszą wpowiedź @Jacobsky?ego, @byłej nauczycielki i @XXX-a (może poza krakowskością). Też mnie mdlą narzekania na niewrażliwość młodzieży i takie płaczki cmentarne, co przychodzą na pogrzeb z menzurką by mierzyć czy wdowa dostateczną ilość łez wylała. Nie wiem jak można żyć w przekonaniu, że żałobę czy inne uczucia da się sensownie uspołecznić, czy zrytualizować. Może jeszcze poddać legislacji?
A wszelkie dysputy wspierane kryterium wieku adwersarza są kalekie z definicji i tylko zniechęcają ew. chęć zrozumienia bliźniego. (Tyczy to także niektórych połajanek na blogowisku).
Korzystając z przetartego tu przez @vps-a szlaku (dają na orkiestrę, żeby sobie poprawić samopoczucie, a nie pomóc chorym!) powiem, że wielu blogerów z tych biednych maturzystów przędzie sobie nici na prokuratorskie togi. Wrażliwi, wobec czego? Może wobec rewidowania własnego wkładu w tradycyjną hipokryzję kultywującą pokazuchę?
@oliv
Proszę Pani, ten opis dawnych rytuałów do mego domu nie pasuje. Mój dom nie był wiejski ani drobnomieszczański. Broni Pani – o ile pisze Pani serio – czegoś nie do obrony.
@bib
Ton prokuratorski to przybiera raczej PanPani. Jak Pani może nazywać elementarny odruch solidarności z kimś, kogo spotkało nieszczęście, pokazuchą.
Dziś równie selementarnym odruchem solidarności jest lajk na fejsbuku lub inny tego typu gest. I starsze pokolenie (do którego i ja należę) nic na to nie poradzi. W moich stronach, gdzie przeprowadzka jest nadal jednym ze sportów narodowych mawia się, że to, ilu masz prawdziwych przyjaciół ocenia się nie po fejsbuku, ale po tym, ile osób przyjdzie ci pomóc przy przeprowadzce. Całkiem możliwe, że reguła ta zaczyna być widoczna przy okazji wydarzeń tragicznych i oczekiwanych gestów solidarności, z tym że i tutaj byłbym ostrożny w ocenach wydarzeń wokół studniówki.
No bo czy można kogoś przymusić do solidaryzowania się w formie akurat takiego gestu, jakiego by się oczekiwało wedle własnych standardów, które nie koniecznie muszą obowiązywać innych ? A może ci sami młodzi, którzy bawili się na studniówce, poszli masowo na pogrzeb kolegi i w ten sposób okazali swoją solidarność, skoro okazanie solidarności (elementarnej lub wyrafinowanej) ma takie wielkie znaczenie ? A może założyli na fejsię stronę poświęconą pamięci kolegi i tam, po swojemu, okazują elementarną solidarność. A co jeśli wszystko na raz: studniówka, fejs i pogrzeb ?
No tak, ale bawili się na studniówce…
Nie ten sam elementarz, to i gesty elementarne nie te same.
Szanowny Panie Redaktorze,
wszak pisanie moje, w ślad za podanymi przez Pana linkami, było o tym co napisał red. Sutkowski i co powiedział red. Sierakowski a nie o tym co wypisywane jest na portalach lewicy. pl czy młodych socjalistów, nieprawdaż ?
To ciekawe z tą lewicową krytyką Owsiaka, niemniej jak się wydaje, jest ona trochę niszowa, zewsząd wylewa się ta prawicowa. Ja mam jeszcze jedno dodatkowe spostrzeżenie, uzupełnienie opinii iż „zazdroszczą mu, bo coś mu się udało”. Mianowicie prawica ma zapędy dydaktyczne w stosunku do obywateli i uwielbia zohydzać tych, którzy jej nie pasują, tak żeby maksymalnie obniżyć do nich zaufanie. Symbolem takich praktyk jest oczywiście od lat opluskwianie Adama Michnika, ale lista jest długa: Wałęsa, Wajda, Bartoszewski, Kwaśniewski, Tusk, Lis, Owsiak, ostatnio ks. Boniecki czy Lemański, itp, itd. I jak jest dzień WOŚP, ten cały entuzjazm, to po prostu denerwuje ich, że zabiegi wychowawcze są nieskuteczne i ludzie Owsiaka nadal fetują, ufają mu, ba, dają mu pieniądze, co jest jednym z najwyższych wyrazów zaufania. Drażni i denerwuje ich zatem przy tej okazji nie tylko Owsiak i jego sukces, ale w ogóle społeczeństwo, i własny brak sukcesu w przerabianiu go na swoją modłę.
„pokazuchą”?! To zdecydowanie przesadzony osąd w tym przypadku. Dziwna to jest raczej znieczulica reszty młodych ludzi i ich rodziców. Przeciez to były osoby z ich najbliższego otoczenia. Oj w złym kierunku idzie ten świat…
Nie miałem czasu wcześniej, sorry, redaktorze? Jestem pod wrażeniem, że jest Pan chyba jedynym blogospodarzem, który tak czujnie na blogu czuwa niczym Czuwasz (nie mylić z Czukczą!).
Pyta Pan: jak mogę potępiać ?elementarny odruch współczucia? Jaki odruch? Przecież Pan ubolewa, że żadnego odruchu nie było, jeno tańce do rana. Czyjże więc jest ten odruch współczucia, który ja rzekomo potępiam? No i przede wszystkim: współczuciem KOMU? Ofiarom wypadku – czy maturzystom (ich rodzicom, bądź dyrekcji szkoły), którzy razem znaleźli się w sytuacji trudnej niesamowicie?
Nadto: ja się na temat żadnych odruchów współczucia ? o które mnie Pan oskarża ? nie wypowiadałem , i nie zamierzam. Właśnie o tym był mój post, żeby nie osądzać takich odruchów (lub ich braku).
?Elementarny odruch współczucia? Pan pisze. Wedle jakiego elementarza? Mnie fasowano Falskiego powojennego (matura 63). Pewnie nie zostałem dostatecznie oświecony co do odruchów polegających na czujności wobec otoczenia: czy opuszczona flaga, czy dano na msze, czy założono opaski lub woale, tudzież inne rytualne kiry. Nie nauczono mnie, że polityk odpowiedniej rangi ma w takich okolicznościach ogłaszać żałobę i dezorganizować życie, bo wtedy będziemy czegóś bogatsi duchowo.
A ciekawe czy ten skwapliwy ogłaszacz żałoby (niekoniecznie w skali narodu, ale choćby dyrekcji szkoły) zastanawia się empatycznie czy ów (owi) uśmiercony byłby zadowolony, gdyby się jakoś dowiedział, że popsuł zabawę niewinnym kolegom? Czy chrześcijańscy pielgrzymi polegli pod autokarem lat temu kilka – są jakoś tam w niebie usatysfakcjonowani, że na parę dni pewne obszary życia ich bliźnich rodaków zostały zatrzymane?? Czy śląskim gołębiarzom łatwiej jest spoglądać z nieba na swoje osierocone gołębie, gdy wiedzą, że władza przegoniła niewinnych z dyskotek?
Odruchy elementarne ? to moim zdaniem płacz, rozpacz, łzy, smutek, rezygnacja? A myślenie o jakichś opaskach, opuszczonych flagach, dawaniu na msze, zbiorowych egzaltacjach ? to tylko polityka. Mnie grzmi.
Proszę jednak nie brać tego do siebie ? Pan jest zawodowcem, Panu wolno prowokować do myślenia. I chyba warto było, nawet w tym przypadku, choć wolałbym więcej subtelności. Po pierwszym dniu od Pana wpisu byłem tak wzburzony, że dałem sobie dzień na ochłonięcie, ale mi nie minęło. Sorry!
@bib
Niech Pan ochłonie i dopiero się wpisuje
Z calym szacunkiem, ale jeżeli uważa Pan tekst Sutowskiego za „atak na Owsiaka” to powinien go Pan przeczytać ponownie. Nie każda krytyka jakiegoś wydarzenia czy zjawiska z Orkiestra powiązanego logicznie, historycznie czy jakkolwiek – zaniedbania państwa w służbie zdrowia, Balcerowicz na Przystanku etc. – jest „atakiem na Owsiaka”….
Moja znajoma była na weselu i w pewnym momencie zasłabła dziewczyna i zabrała ją karetka. Ludzie dopiero po weselu dowiedzieli się że ta osoba zmarła w karetce. Nikt gościom tego nie mówił żeby nie popsuć wesela.
@Lex 14 stycznia o godz. 14:33
Red. A.Szostkiewicz o godz. 22:36
@Lex 15 stycznia o godz. 14:02
Podobnie jak M.Sutowski w artykule linkowanym przez red. Szostkiewicza
o cynicznym wykorzystywania WOŚP przez naszą „klasę polityczną” i media pisze na lewica.pl P.Ciszewski. Jedyna uwaga pod adresem J.Owsiaka pojawia się w konluzji:
„Główną winą Owsiaka jest więc to, że w imię zebrania
nieco większych pieniędzy nie jest w stanie odciąć się od hipokryzji i
przyjmuje ?pomoc? ludzi, którzy przez cały rok szkodzili.
WOŚP przestał być społecznym, oddolnym zrywem mającym jedynie
wspomagać politykę ochrony zdrowia. Dziś Orkiestra jest wielką
marketingowo-promocyjną machiną, sponsorowaną przez wielki biznes
i wykorzystywana przez polityków, przeciwieństwem tego,
co głosi swoimi szczytnymi hasłami.”
z którą trudno się nie zgodzić.
Dlaczego red. Szostkiewicz nazywa to „atakiem na J.Owsiaka” pozostaje jak dotąd tajemnicą.
Pozdrowienia
@ bib, 15 stycznia o godz. 19:31
Odruch elementarny, proszę bib, to także nieodparta chęć dania kopa w sempiternę osobnikowi (osobnicy) za tak bezczelną próbę relatywizowania przyzwoitości. Bip zapodał (zapodała), że elementarz Falskiego na abecadło przyzwoitości fastrygować zaczął (zaczęła) w 63 roku. Świadectwo przyzw…, ups. dojrzałości w tamtych latach do czegoś zobowiązywało. Nie do kirów, woalek żałobnych, flag do połowy masztu opuszczanych, nawet nie do odstania na apelu porannym w „minucie milczenia”. Po prostu do niebawienia się w czasie, gdy ciała kolegów z klasy (nawet równoległej) jeszcze nie ostygły. Wiem coś o tym, bośmy są rówieśni, proszę bip. Napisałem (12 stycznia o godz. 23:59): „Pięćdziesiąt dwa lata temu nasza koleżanka, na dwa tygodnie przed studniówką popełniła samobójstwo. Studniówkę odwołaliśmy wszyscy. My, nauczyciele, rodzice”. Nie wyobrażam sobie, maturzysto z tego samego roku, aby mogło BYĆ INACZEJ. Wtedy, znaczy się.
@Ais
Zainspirowany przez Redaktora zajrzałem na portal lewica.pl i też przeczytałem artykuł P.Cieszewskiego. Oceniam podobnie – żadnego „ataku” na J. Owsiaka i WOŚP w tym artykule także nie doczytałem się.
Wątku nie kontynuowałem gdyż p.Redaktor nowy podrzucił, dając tym samym do zrozumienia, że poprzedni uważa za zakończony.
Odwołałeś studniówkę – miałeś prawo i nic mi do tego, ja nie ganię tych co nie tańczą na trumnach. Ganię tych co innych sztorcują… I tylko tyle.
Czytając część komentarzy jestem przerażona skalą znieczulicy ludzi na los, jakby nie patrzeć osób z bezpośredniego otoczenia.
A ja zdawałem maturę w 1955 roku i o żadnej studniówce mowy nie było.
Interes polityczny przede wszystkim!